Strony

sobota, 18 kwietnia 2015

Vampire Night: rozdział XLVI - „Zadbam o to”

      - Wróciłem!!! - krzyknął na wejściu Tamaki, niechlujnie zdejmując buty i wbiegając w skarpetkach do salonu, w którym zgromadzona była niemal cała rodzina. Brakowało jedynie Keia z córkami i Hanashi, która, jak wydawało się blondynowi, nie odwiedziła domu od dłuższego czasu. Nie miał jednak czasu myśleć o tym teraz, kiedy jego życie weszło na lepsze tory. Był tak radosny, że momentalnie przykuł uwagę wszystkich w pomieszczeniu.
      - Co się tak cieszysz? - spytał Ichiru, spoglądając ze zdziwieniem i lekkim rozbawieniem na twarzy. - Coś się stało?
      - Nie, nic. Dlaczego pytasz? - rzucił, szczerząc się jak labrador, więc i tak nikt mu nie uwierzył.
      Nastolatek usiadł na kanapie obok matki, która podejrzliwie na niego zerkała. Uśmiechnął się jeszcze szerzej, kiedy ich spojrzenia się zetknęły.
      - Ale miałem zapracowany dzień… - kręcił, jakby dopraszając się o kolejne pytania. Nie chciał po prostu od razu mówić, żeby nie wyszło, że aż tak bardzo nie może się powstrzymać przed wyjawieniem nowinek.
      - Gdzie dziś byłeś? Słonko chyba cię dopadło - zauważyła Reiko, przyglądając się wnukowi. Jego skóra była lekko zaróżowiona, jak zawsze, kiedy się opalał.
      - A poszedłem na wycieczkę… - powiedział jakby od niechcenia, nie tracąc jednak poprzedniego wyrazu twarzy. Przymknął oczy i zaśmiał się sam do siebie.
      - Do kogo? - zainteresował się Kaien, spoglądając na niego znad gazety.
      - Do takiej dziewczyny… - owijał w bawełnę dalej.
      - Jakiej…? - dopytywał się Ichiru, widząc, że syn wręcz pragnie udzielić odpowiedzi na to pytanie.
      - A… mojej… - rzucił z uśmiechem jeszcze szerszym niż przed chwilą. Cała czwórka zaprzestała czynności wykonywanych w tym momencie i spojrzała na dumnego z siebie chłopaka. Kaori pierwsza przetrawiła informację, której swoją drogą spodziewała się prędzej czy później, i przytuliła mocno syna. Była dumna z siebie i Ayi, że ich misja zakończyła się sukcesem, w dodatku wygląda na to, że nic się nie wydało, w takim przypadku Tamaki zachowywałby się przecież trochę inaczej, a tak myśli, że to w całości jego zasługa.
      - Tak się cieszę! - powiedziała mu na ucho, podczas gdy go tuliła.
      Ichiru od razu wstał i kiedy tylko Kao odkleiła się od ich syna, wyciągnął do niego rękę, pomagając mu wstać i zdecydowanie go przytulił, gratulując mu szczerze. Patrząc na tę scenę, Kaori zaśmiała się, wyobrażając sobie, że jakby Hanashi coś takiego oznajmiła, w dodatku mając ledwie szesnaście lat, reakcja szarowłosego byłaby zupełnie inna. Jakże różniło się podejście do córki i synów ze strony ojca!
      - Świetnie! - krzyczał wzruszony Kaien, przytulając równie poruszoną Reiko.
      - Kiedy będziemy mogli ją poznać? - dopytała od razu kobieta, nie mogąc się doczekać tej chwili.
      - Zabiorę tu Ai-chan w jakiś weekend po wakacjach! - oznajmił rozanielony Tamaki, kiedy udało mu się oderwać od uścisków. Rodzina dawno nie widziała go w tak błogim nastroju.
      Wymienianie gratulacji i okrzyki radości jeszcze przez jakiś czas nie ustawały w rodzinnym salonie. Dopiero kiedy emocje delikatnie opadły, cała familia na powrót usiadła, wsłuchując się w opowieść nastolatka. Chłopak miał co prawda opowiedzieć tylko o tym, jak doszło do tego, że zaczął chodzić z Aiką, jednak nie mógł pominąć niektórych szczegółów, więc cała opowieść rozwlekła się w czasie i w rzeczywistości trwało to ponad godzinę, a nikt z familii nie śmiał Tamakiemu przeszkodzić nawet na moment, żeby nie wybić go z rytmu, bo wtedy kto wie, czy zdążyliby wysłuchać tej historii tego samego dnia…
      Teraz, kiedy wiedział, że Aika jest już jego, nie musiał mieć tajemnic przed rodziną. Wcześniej, gdy obawiał się, że nic z tego nie wyjdzie, nie chciał o niczym mówić, ponieważ był osobą bardzo dumną i nieosiągnięte cele bardzo godziły w jego poczucie własnej wartości i wolał o nich nie wspominać. Teraz był najszczęśliwszą osobą na świecie, czym chciał się dzielić z każdą żyjącą na tym świecie istotą. Opowiedział więc o tym, jak się poznali, o porwaniu i wszystkich rozterkach oraz wątpliwościach, które musiał rozwiać w sercu dziewczyny. O swoim wspaniałym pomyśle na prezent, którego aż tak nie opisał, ponieważ chciał, żeby to była część jego oddana tylko Aice. Opisał za to jej dom rodzinny i przeszedł do rodziców.
      - Jej mama jest taka sympatyczna! Polubiłabyś ją, mamo - stwierdził od razu Tamaki. Hikari zdawała się być bardzo miła, aczkolwiek niewiele zdążyła powiedzieć przed wyjściem z pracy, ponieważ głównie to blondyn zalewał ją różnymi opowieściami.
      - Skoro tak mówisz, to pewnie tak jest! - Kaori uśmiechnęła się jak gdyby nigdy nic, śmiejąc się w duchu. W końcu już poznała tę kobietę, ale jej kochany synek nie musiał jeszcze o tym wiedzieć.
      - Poznałem też jej tatę! - przypomniał sobie. - Aika jest bardzo do niego podobna! Prawie się go przestraszyłem na początku, ale potem stwierdziłem, że i tak będziemy musieli się polubić, skoro ma być moim teściem i poszło łatwo - mówił chaotycznie, śmiejąc się co chwilę. Dopowiedział jeszcze, jak spędzili resztę czasu, że pożyczył od Aiki książkę, bo skoro ona tak lubi czytać, to może on też sprawdzi, czy powieści przez nią czytane są warte uwagi. Fakt ten ucieszył bardzo Reiko i Kaiena, którzy zawsze próbowali namówić wnuka do czytania, ale ten nigdy nie miał motywacji, woląc latać i przeszkadzać wszystkim dookoła niż usiąść spokojnie w jednym miejscu i poczytać.
      - Naprawdę się cieszymy… - powiedziała tylko Kaori, wtulona w swojego męża, ściskając mocno jego dłoń. Nie mogło być lepszej nowiny niż ich dziecko, które przeżywało pierwszą, w dodatku szczęśliwą miłość. Żałowali, że Kiran odeszła od Keia tak szybko, a Hanashi nie zaznała jeszcze w ogóle odwzajemnionej miłości, w dodatku od kilku tygodni w ogóle nie miała z nimi kontaktu. Tak bardzo pragnęli, żeby wszystkie ich pociechy znalazły szczęście… Teraz jednemu z nich się udało, więc mieli niemały powód do radości. Widok szczerze uśmiechniętego syna był dla nich najlepszym ukojeniem w tym ciężkim dla wszystkich czasie.
***
      W ciągu kilku ostatnich tygodni Kairen nie wybierał się „w zaświaty”, dlatego też, niesamowicie stęskniony, ścisnął Mariko mocniej niż zazwyczaj. Kiedy wyrósł tak bardzo, że kiedy ją przytulał, zaczęła wydawać się taka malutka i delikatna? Wspomnienia z dzieciństwa sprawiały, iż gdy o niej myślał, widział obraz „dużej siostry”, która mogła mu pomóc w każdej sytuacji, poradzić mu, co należy zrobić, wyjaśnić to i owo… Tymczasem tkwiła w wyobrażeniu ciała ledwie kilkunastoletniego, więc, czysto teoretycznie, na swój sposób była „młodsza” od niego. Zdążył już przeżyć na ziemi kilka lat więcej niż ona. I oczywiście dość znacznie ją przerósł, choć nadal był minimalnie niższy od ojca.
      - Dobrze, że już nie żyję, bo udusiłbyś mnie takim uściskiem - zażartowała na powitanie, uśmiechając się delikatnie. - Mam nadzieję, że na Kanę-chan bardziej uważasz? - zachichotała.
      - Wybacz - odparł, odwzajemniając gest.
      Niby byli rodzeństwem, ale tak bardzo się różnili… Ona była niemalże kopią matki - jedynie kolor oczu odziedziczyła po ojcu - on zaś z roku na rok coraz bardziej przypominał dziadka Kage. Poza bladą cerą nie było w nich chyba nic podobnego. Nawet uśmiechy mieli zupełnie inne. Jej uśmiech przypominał ten rodziców - niby uśmiech, ale zawsze zaprawiony jakąś goryczą, uśmiech Kaia z kolei dobrze scharakteryzować mogło tylko jedno słowo: anielski. Subtelny - owszem, też. Ale niezmiennie mający w sobie coś z anioła. Nikt nie mógł temu zaprzeczyć.
      - Często się widujecie? - zapytała z zainteresowaniem Mari, siadając wygodnie. Uczynił to samo.
      - Na tyle, na ile możemy - westchnął. - Czyli niezbyt. Ale wakacje niebawem się skończą, więc będziemy mieli siebie na co dzień - dodał szczęśliwy. Niestety, różne okoliczności sprawiały, że Kanaru i on nie mogli spotykać się tak często, jak by chcieli. Niemniej jednak cenili mocno każdą wspólną chwilę i zacieśniali więzy. Mimo tego, że ogólna sytuacja w świecie Łowców była, łagodnie mówiąc, nieciekawa, oni niejako byli poza tym. Czasami miewali z tego powodu wyrzuty sumienia, ale starali się czerpać z młodości i miłości tyle, ile mogą. Nie doszło między nimi do niczego poważnego, co to, to nie, na wiele było jeszcze stanowczo za wcześnie. Rozmawiali za to na wszelkie tematy, nie czując już większego skrępowania, a także od czasu do czasu pozwalali sobie na drobne pieszczoty czy dzielenie się nawzajem swoją krwią.
      - Braciszku, właściwie mam do ciebie prośbę - wyznała Mariko jakiś czas później. - W naszej rodzinie tyle się zawsze dzieje… Wiemy już całkiem sporo o przeszłości, ale trzeba mieć na uwadze, że teraźniejszość i przyszłość również prędko stają się przeszłością. A o przeszłości należy pamiętać. O dobrych chwilach, o złych… - Zamyśliła się na chwilę, najprawdopodobniej wspominając własne dzieje. Kairen nie przerwał jej, wiedząc, że od czasu do czasu każdemu jest to potrzebne. - Jeśli to możliwe, chciałabym, żebyś kontynuował pisanie kroniki rodzinnej. Wiesz, dokończył „Vampire Night”, a potem stworzył nowy tom. Wydaje mi się, że dla przyszłych pokoleń będzie to coś niezastąpionego. Nikt nie żyje wiecznie, nawet wampiry, i o niektórych rzeczach prędzej czy później się zapomni. A niektóre sprawy nie powinny odchodzić w zapomnienie.
      Skinął głową. W zupełności zgadzał się ze słowami siostry.
      - Dlaczego właśnie mnie o to prosisz? - zapytał za to. Równie dobrze mogłaby poprzez niego poprosić o to mamę czy kogokolwiek innego.
      - Czuję, że tak będzie najlepiej - stwierdziła tylko, wzruszając ramionami. Zaraz jednak zerknęła na niego nieco poważniej. - Masz dar widzenia tego, czego inni nie widzą. Poza tym… Spotykasz się z nami - mówiąc to, zatoczyła rękoma niewielkie kółko, jakby pokazując całą tę białą przestrzeń - więc możesz pisać nie tylko o tym, co się dzieje na ziemi, ale też wspominać od czasu do czasu o tych, którzy już odeszli. Możesz popytać przodków o ich historie i je spisać. Masz możliwości większe niż ktokolwiek inny z naszych żyjących krewnych - wyjaśniła.
      - Zgoda - rzucił z delikatnym uśmiechem. Właściwie bardzo spodobała mu się perspektywa prowadzenia rodzinnej kroniki. To, co napisała Mari, nieraz się już przydało, był więc pewien, że kontynuacja będzie nieocenionym wsparciem dla przyszłych pokoleń ich familii.
      Pogawędzili jeszcze kilkanaście minut, po czym Mariko kazała bratu iść spać. Jeszcze przed południem musiał załatwić co najmniej jedną misję, powinien więc choć odrobinę się wyspać.
      Pożegnał siostrę całusem w czoło, w duchu mając nadzieję, że godnie ją zastąpi w prowadzeniu rodzinnej kroniki.
***
      - Jesteś pewna, że to dobry pomysł? - spytał Kei, patrząc na siostrę, która właśnie objaśniła mu swój plan działania. Nie był pewien, czy do końca podziela jej entuzjazm. Wyszli niedawno na spacer z dziewczynkami, które właśnie ochoczo bawiły się na placu zabaw, dookoła którego bliźniaki aktualnie się przechadzały.
      - Oczywiście - odparła pewnie. - Wszystko załatwione. Przejdę się do Akademii chwilę przed rozpoczęciem nowego roku i zabiorę swoje rzeczy. Katsumi rozmawiała już z prezesem. - Od czasu kłótni w chwili wspominania Zero ani razu nie użyła słowa „wujek”. -  Przejmie moje obowiązki w Nocnej Klasie, a ja wrócę na stałe do mieszkania - poinformowała, jakby w ogóle ją to nie ruszało. W czasie wakacji Shuuji znalazł sobie swoje lokum, więc Hanashi wróciła do mieszkania z Katsumi. Ta miała jednak zastąpić ją w roli nauczyciela, więc wychodziło na to, że dziewczyna zostanie sama.
      - Przecież zawieszenie nie oznacza, że od razu musisz rezygnować z posady w Akademii - zauważył Kei, co po części było prawdą.
      - Z drugiej strony to oni mnie tam wysłali. To była moja praca w ramach bycia Łowcą. Nie będę się pchać tam, gdzie mnie nie chcą. Jeszcze wszyscy zaczną gadać jakieś zmyślone historie, że robię to, żeby być bliżej Shouty i takie tam… - Wzruszyła ramionami. Co więcej mogła zrobić niż całkowicie odciąć się od wszystkich i wszystkiego? Nie chcieli jej? Nie będą mieli. Niech pożałują i zatęsknią.
      - Nagle przejmujesz się tym, co mówią inni? - podpytał chłopak, a Hana uśmiechnęła się pod nosem, szturchając go w bok.
      - Nie. Co nie zmienia faktu, że nie będę pracować za darmo - zaśmiała się lekko i spojrzała na bawiące się nieopodal rudowłose dziewczynki, które zdawały się być nie z tego świata. Radosne, jakby nie dotyczyły ich problemy. Szczerze im zazdrościła. - Zawiesili też moją pensję, więc niech nie myślą, że będę robić za nic i jeszcze ma mi się obrywać. Żałosne.
      - Gdybyś przeprosiła wujka za ostre słowa…
      - Dobrze wiesz, że tego nie zrobię - wtrąciła, nim zdążył dokończyć zdanie. Wiedziała, co chciał powiedzieć: że od razu przywróciliby ją do służby, mogłaby uczyć w Akademii, chodzić na misje i wszystko poszłoby w zapomnienie. Problem w tym, że ona nie chciała zapomnieć. Wciąż nie zmieniła swojego podejścia, chociaż mogła przesadzić w doborze słów. Co miała jednak poradzić, że denerwowało ją lekceważące podejście innych do jej osoby i nie tylko? Nie znali jej sytuacji, a wypowiadali się, jakby byli najmądrzejsi na świecie. Wciąż jeszcze przeżywała dramat z Suzaku, a wszyscy dookoła tylko rozdrapywali jej wciąż niezabliźnione rany. - Może to lepiej, że będę mieć trochę czasu dla siebie. Przemyślę wszystkie sprawy, uspokoję się trochę… - Puściła bratu oczko. Wiedziała, że się o nią martwi, ale na chwilę obecną nie umiała z tym nic zrobić.
      - Możesz wprowadzić się do mnie na ten czas. Miya będzie szczęśliwa. - Uśmiechnął się kojąco, chociaż wiedział, że żadnym argumentem nie zwabi siostry do siebie, przynajmniej nie na ten czas.
      - Nie chcę, żebyś wybierał między mną a rodzicami. Wiesz, jak to z nimi jest. Zresztą chcę pobyć sama. A was będę często odwiedzać, do Akademii też wpadnę od czasu do czasu, wiesz, odwiedzić dzieciaki. - Miała tu na myśli Mayumi i Tamakiego. Miała lekkie obawy, czy Katsumi ze swoim spokojnym usposobieniem poradzi sobie z Nocną Klasą, dlatego postanowiła ją często odwiedzać i pomagać w razie potrzeby. W końcu to ona poprosiła ją o zastępstwo. Katsu wiedziała, że ma zastąpić Hanę tylko na jakiś czas, ale to nie zmieniało faktu, że już się tym stresowała. - Ale kto by pomyślał, że Tamaki znajdzie dziewczynę w tym wieku?
      - Zmieniasz temat… - mruknął, ale wiedział, że lepiej nie drążyć tematu, jeśli dziewczyna sama go zmieniła. - Zaczynałem tak samo z Kiran - stwierdził z uśmiechem, gdy tylko o niej wspomniał i spojrzał z rozrzewnieniem na dziewczynki. Cieszył się, że je miał i przypominały mu o najlepszych chwilach spędzonych z żoną. Dzięki nim czuł, że czeka go w życiu jeszcze wiele dobrych momentów. Bał się, że bez nich jego życie straciłoby sens.
      - Jedynie ja jestem wieczną singielką. Aż mnie młody zdenerwował. Znaleźć sobie kogoś przede mną? - Z niedowierzaniem pokręciła głową, śmiejąc się przy tym. Pamiętała, jak Tamaki martwił się o tę dziewczynę po pierwszej wymianie Nocnej Klasy, kiedy odprowadziła go pod akademik. Już wtedy czuła, że coś się święci. Chociaż on ostatecznie dopiął swego i zawładnął sercem tej, którą wybrał. Hanashi nie miała się czym pochwalić, jeśli chodziło o tę kwestię. Doszło do tego, że próbowała znienawidzić swoją największą miłość, chociaż jej rozum i serce nieustannie walczyły ze sobą o to, które uczucie jest potężniejsze. Teraz jednak jej umysł spowiła nienawiść, która zbierała się w niej od jakiegoś czasu, a aktualnie osiągnęła swoje apogeum. Czuła wielką niesprawiedliwość od świata i postanowiła nie pozostać dłużna.
      - Na każdego przyjdzie czas, Shi… - rzucił Kei, biorąc bliźniaczkę pod ramię i ściskając ją lekko, żeby dodać jej otuchy. - Korzystaj z wolności, w końcu nie wiadomo, ile ci jej jeszcze zostało. - Uśmiechnął się, a dziewczyna drgnęła nagle i stanęła w miejscu. Brat spojrzał się na nią pytająco.
      - Masz rację - stwierdziła. - Kiedy, jak nie teraz? Wyswobodziłam się z sideł Związku, więc jestem całkowicie niezależna, prawda? - zauważyła zadowolona.
      - Niezupełnie o to mi chodziło… - zamotał się Kei, mierzwiąc sobie włosy. Miał nadzieję, że Hanashi nie wpadła znowu na jakiś głupi pomysł, który przez przypadek sam jej podrzucił.
      - Spokojnie, Keiki, wszystko pod kontrolą. - Posłała mu zadziorny uśmieszek i wspięła się na palce, by dać mu buziaka w policzek. - Mam dzisiaj wpaść popilnować dziewczynek?
      - Jeśli możesz. Muszę wieczorem iść na misję, ostatnimi czasy trochę się ich nazbierało - zauważył. Łowców było jak na lekarstwo, do tego Hanashi została zawieszona, co dodatkowo obciążyło resztę.
      - Dobra, ale w ramach zapłaty wyjem wszystko z twojej lodówki. U mnie świeci pustkami, mam nadzieję, że Katsu zrobi zakupy, bo ja jej raczej nie poratuję. Wykorzystałam większość pensji na zakupy, żeby polepszyć sobie humor… - westchnęła rozbawiona. Nie była zbytnio zorganizowanym człowiekiem, musiała to sobie przyznać.
      - Dam ci, ile trzeba, jeśli nie dasz rady - uspokoił ją. Nie miał już nawet siły zliczać, ile siostra jest mu winna pieniędzy, więc nawet nie proponował już pożyczania. Z tej dwójki to zawsze on był tym, który odkładał drobne pod poduszkę, które potem kradła jego siostra. Najczęściej pieniądze te przeznaczała na prezenty dla innych, co nie zmieniało faktu, że nie wydawała swoich oszczędności. - Nie obciążaj dodatkowo Katsumi - poprosił, chcąc, by Hana nie żerowała jeszcze dodatkowo na swojej przyjaciółce.
      - Nie bój nic, wszystko jej oddam! - obiecała, choć stwierdziła, że powinna zacząć zapisywać swoje długi, do których kompletnie nie miała pamięci.
      - W to nie wątpię… - powiedział sarkastycznie ze śmiechem, przez co dostał kuksańca w bok. Gdy przestali się śmiać, chłopak zaczął się zastanawiać nad pewną kwestią. - Myślisz, że ona sobie poradzi w Akademii?
      - Da radę. Wyszkolę ją porządnie, powiem, kogo unikać, jak się zachowywać, więc nie powinno być problemów - odparła od razu, chociaż nie była tego taka pewna. - Dobrze wiesz, że poprosiłabym o to ciebie, ale ze względu na Miyako lepiej, żebyś nie wynosił się ze swojego mieszkania. Choć na pewno z chęcią widywałbyś częściej Mayumi.
      - Oczywiście… No, niestety na ten czas to nie jest oferta dla mnie - przyznał. - Wspieraj ją tam, żeby dziewczyna się nie wymęczyła psychicznie - powiedział, znów nawiązując do Katsu, i uśmiechnął się lekko. Wciąż siedziały mu w głowie słowa rudowłosej, kiedy wymsknęło jej się, że go kocha. Co prawda Kei stwierdził, że to o wiele za wcześnie, żeby w ogóle o tym myśleć, ale wiedział, że prędzej czy później będzie musiał porozmawiać o tym z Katsumi. Nie chciał, żeby pomiędzy nimi były jakiekolwiek niejasności, z drugiej strony nie wiedział, jak on sam do tego podchodził. Potrzebował więc jeszcze czasu, żeby to wszystko sobie poukładać.
      - Nie martw się, o wszystko zadbam - zapewniła pokrzepiająco.
      - Cioooooociuuuu! Taaatoooo! - krzyczała Miyako, machając radośnie w ich stronę. Hanashi spojrzała w kierunku dziewczynek i momentalnie zaczęła biec, wykonując skok w kierunku piaskownicy, w której obecnie się bawiły. Obsypała obie rudowłose, które śmiały się wniebogłosy, a następnie zaczęła je łaskotać, przytulać i tarzać się w piasku. Wszystkie trzy chichotały niesamowicie. Kei stanął dalej, przyglądając się tej scenie z ciepłem w sercu. Hanashi tak świetnie wyglądała i dogadywała się z dziećmi, miała w sobie tyle spontaniczności! Miał nadzieję, że pewnego dnia los obdarzy ją własnymi pociechami, na które według niego naprawdę zasługiwała. Z rozmyśleń wyrwał go wrzask siostry, która nakazała mu dołączyć do prowadzenia restauracji, którą była piaskownica. Z radością podszedł do trzech kobiet jego życia i pozwolił im sobą zawładnąć, zostając przydzielonym do produkcji pączków.
      Kimże by bez nich był…?
***
      Będąc w bezpiecznej odległości od swojej posiadłości, teleportował się do celu podróży. Stanowczym krokiem przeszedł przez żyjący własnym życiem ogromnych rozmiarów ogród, kierując się do drzwi wejściowych. Przystanął na chwilę, by poprawić cienki, czarny krawat zdobiący jego szarą koszulę, którą założył mimo upału na dworze. Chociaż niebo spowił już mrok, letnie temperatury wciąż dawały o sobie znać.
      Nim zdążył zapukać, drzwi otworzyła już urocza wampirzyca Klasy D. Zapewne była jedną z dziewczyn, które Sara niegdyś przemieniła. Co jak co, uwielbiała to robić. Zazwyczaj wybierała „dziewczęta z problemami” w wieku licealnym, które z chęcią jej się oddawały, by zacząć, jak im się wydawało, lepsze życie.
      Służąca zamarła na sekundę, widząc przybysza, po czym od razu zreflektowała się i przepuściła go w drzwiach, kłaniając się nisko. Shouta uśmiechnął się pod nosem. Od czasu jego pierwszej wizyty wszystkie wampirzyce bały się go przez powitanie, jakie sprawił nieposłusznej służce. Teraz najwidoczniej każda obawiała się, iż to właśnie jej serce wyląduje na posadzce. Niezmiernie bawiło go to, jak bardzo pokorne potrafią być służące. Nie szanował tych, którzy wciąż tylko potulnie przytakiwali, bojąc się wyrazić własne zdanie. Co prawda podwładni musieli to robić, lecz dlatego tym bardziej nie pałał do nich sympatią. Przez to życie w posiadłości było takie nudne i nieurozmaicone…
      - Witamy w posiadłości, Shouta-sama. Sara-sama już czeka, zaprowadzę pana do pokoju… - oznajmiła dość śliczna jak na byłego człowieka szatynka, stojąc wciąż ze spuszczoną nisko głową.
      - Nie widziałem cię tu jeszcze, a mam wyjątkową pamięć - pochwalił się, podchodząc do dziewczyny. Chwycił ją za podbródek, unosząc jej twarz, by lepiej się przyjrzeć. Wlepiła w niego przestraszone, brązowe oczy, które szybko oderwała, kiedy zorientowała się, że nie ma prawa mieć takiego kontaktu wzrokowego z czystokrwistym. - Jak ci na imię? - Szarpnął ręką jej twarz, by na powrót na niego spojrzała. - To niegrzeczne uciekać wzrokiem podczas rozmowy. Nie nauczyli cię tu tego? - zirytował się, a do oczu wampirzycy napłynęły łzy. Zaczęła przepraszać, co dodatkowo dobiło chłopaka.
      - Yuka, Shouta-sama… - przedstawiła się cichutko. W momencie dołączenia do niej Sara usuwała wszystkim dziewczynom wspomnienie o nazwisku, by żadna nie odważyła się szukać swojej rodziny czy wpaść na inny głupi pomysł. Dlatego wszystkie zostały okradzione z tożsamości.
      - Yuka-chan, musisz się jeszcze wiele nauczyć… Chyba nie chcesz skończyć tak jak Anri-chan? - spytał z nutą współczucia w głosie. Dziewczyna momentalnie zaczęła kręcić głową, zapewniając go, że się poprawi.
      - Shouta-sama, proszę za mną. Sara-sama zaczyna się niecierpliwić - oznajmiła Megumi, która pojawiła się nagle na marmurowych schodach. Patrzyła na tę scenę z lekkim niesmakiem, choć oczywiście nie mogła dać tego po sobie za bardzo poznać.
      - Ach, panna młoda nas zaszczyciła! - ucieszył się. - Proszę mi wybaczyć, obowiązki wzywają - dodał w kierunku służącej. Schylił się, żeby ucałować jej dłoń, jednak zamiast tego na chwilę wbił w nią kły, nim Megumi zakaszlała, przypominając o swojej obecności. Oblizał więc usta i z szerokim uśmiechem pożegnał się z roztrzęsioną dziewczyną. Następnie dołączył do widocznie niezadowolonej żony Takumy. Szturchnął ją lekko w bok i nachylił się do niej. - No przestań, w czasie nocy poślubnej też byłaś taka spięta? - Zaśmiał się na samą myśl o tym. Wampirzyca westchnęła tylko głośniej, powstrzymując się przed komentarzem, do którego nie miała prawa. - Kolejne popychadło królowej już w drodze? - spytał, nachylając się do jej brzucha, ale ta momentalnie odskoczyła jak oparzona. Spojrzała na spadkobiercę rodu Hanadagi, nie mogąc się nadziwić, jak wielkim był chamem. W głowie jej się nie mieściło, jak można w tak pogardliwy sposób traktować innych. Doskonale zdawał sobie sprawę, że oboje z Takumą są tylko pachołkami Sary, których ustawia sobie, jak tylko chce. Shirabuki oczekiwała od nich dziedzica, jednak żadne z nich nie chciało, aby ich ewentualny potomek musiał dorastać i żyć pod panowaniem tej blond królowej. Niestety, Sara kontrolowała całe ich życie i prędzej czy później musieli spłodzić dziecko. - Nie denerwuj się, po prostu sam nie mogę doczekać się ślubu, więc każda ciekawostka się liczy! Powinnaś się trochę rozerwać, jeśli masz tu wytrzymać całe życie - zauważył obiektywnie, przyglądając się białowłosej. Wciąż wyglądała niewinnie i pokornie, a w taki sposób będzie jej ciężko przystosować się do obecnego życia. Wampirzyca stanęła nagle i wskazała dłonią drzwi, za którymi czekała Sara. - Dzięki za odprowadzenie, chociaż rozmową to mnie nie ujęłaś… W razie potrzeby daj znać, zawsze mogę pomóc. W rozrywaniu jestem dobry. - Puścił jej oczko i z szerokim uśmiechem wszedł do pokoju, zostawiając Megumi Ichijou za sobą.
      - Zastanawia mnie, kiedy przestanie cię bawić dręczenie moich służących… - rzekła Sara, gdy tylko wampir zamknął za sobą drzwi. Wstała z okazałego fotela, ubrana w długą, rozkloszowaną spódnicę koloru wina oraz obcisłą, beżową bluzkę z kołnierzykiem pod samą szyję. Włosy jak zawsze opadały jej na plecy. Shouta pomyślał nagle, że nie chciałby być na miejscu służącej, która codziennie musi szczotkować te blond pukle. Widząc jednak oczekującą minę Shirabuki, przerwał swe rozmyślania i uśmiechnął się zadziornie. - Picie krwi moich dziewcząt również nie powinno cię zajmować - dodała. Nie była poirytowana, jej twarz nie wyrażała żadnych emocji. Ciężko było stwierdzić, czy to faktycznie ją zdenerwowało, czy mówiła to dla reguły, żeby zachować pozory opiekuńczej wobec swoich podwładnych.
      - Wybacz, Saro-san, jednak na wejściu przypomniałem sobie o twoim zamiłowaniu do czerwieni. Nie dopasowałem się ubraniem, więc postanowiłem chociaż uśmiechem dostosować się do ciebie - powiedział, podchodząc do niej, a następnie schylił się, żeby ucałować jej dłoń. Wampirzyca uśmiechnęła się zadowolona, najwidoczniej ugłaskana jego słowami. - Zatem z jakiego powodu postanowiłaś mnie wezwać? - spytał, zajmując miejsce naprzeciwko rozmówczyni. Kobieta przeczesała ręką włosy i westchnęła.
      - Konieczna jest natychmiastowa organizacja… Niedługo będziemy gotowi do rewolucji. Kyouji został przemieniony jako pierwszy, by dać przykład reszcie. Wciąż rośnie w siłę i wygląda na to, że wampiryzm został w pełni zaakceptowany przez jego organizm. Potrzebuje jednak trochę czasu, żeby nauczyć się z nim żyć. Reszta jest w trakcie przemiany. Niepokoi mnie jedno… - zaczęła lekko niezadowolonym tonem, wpatrując się w filiżankę ze starej, drogiej zastawy. - Myślałam, że będzie silniejszy. Kiryuu był w stanie bez większego problemu zabić czystokrwistego, nie wiem, czy Kyoujiemu też udałoby się to bez trudu. Z drugiej strony, napędza go nienawiść, a to jest jedna z najlepszych motywacji.
      - Wiesz doskonale, że Kiryuu miał dobrą krew i wielką nienawiść. W dodatku z tego co słyszałem, żywił się krwią czystokrwistych… - przypomniał sobie.
      - Jestem pod wrażeniem tego, jak nadrobiłeś wiadomości z czasów snu waszej rodziny - stwierdziła Shirabuki z delikatnym uśmiechem. Widziała, że chłopak musiał odziedziczyć jej inteligencję, więc zdecydowała się uważać na niego, ponieważ mógł być niezłym graczem, którego koniec końców i tak będzie musiała zlikwidować.
      - Po prostu uważnie słuchałem na wykładach i można powiedzieć, że brałem dodatkowe lekcje od mojej nauczycielki - zaśmiał się. Hanashi zapewne nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, ile ciekawych i ważnych informacji przekazała mu poprzez zwykłe rozmowy, które miały zaspokoić wiedzę Shouty na temat Łowców, którymi tak bardzo się zainteresował.
      - Co do małej Kiryuu… Jak się ma sytuacja z nią? - spytała, unosząc na niego wzrok.
      - Mam ją owiniętą wokół palca, a jej nienawiść do Łowców i ich systemu rośnie, chociaż nie wiem, jak sprawa się zmieniła podczas wakacji - powiedział lekko zamyślony.
      - Zdążysz na czas? Musimy rozbić ich szyki, wszystko musi być zapięte na ostatni guzik - zarządziła, średnio zadowolona, jakby odrobinę podenerwowana presją czasu. - Nie mogę się doczekać rozwoju wydarzeń… Wszystko musi być perfekcyjne.
      - Zadbam o to osobiście, zapewniam. - Uśmiechnął się zjadliwie do blondynki.
      - Pamiętaj, że oczekuję na wiele - szepnęła ostrzegawczo, z piekielnie przenikliwym uśmieszkiem na czerwonych ustach.
      Potem przeszli do omawiania reszty szczegółów, żeby wszystko dograć możliwie jak najlepiej w czasie. Nie mieli większego problemu z dogadaniem się, bardzo podobnie patrząc na większość spraw. Shirabuki była wyraźnie zadowolona z przebiegu spotkania, o czym poinformowała jeszcze wampira przed jego wyjściem.
      Tradycyjnie teleportował się w okolice swojego domu, do którego akurat tym razem mu się spieszyło. Minął służbę w drzwiach, nie zwracając na nią większej uwagi i od razu poszedł w kierunku pokoju kuzynki. W międzyczasie za pomocą wyostrzonego słuchu zorientował się, kto z domowników znajduje się na miejscu i jak daleko jest. Gdy stanął pod pokojem Toshiko, zapukał dwa razy i nie czekając na odpowiedź, wszedł do pokoju. Dziewczyna leżała na łóżku w czarnych szortach i luźnej, szarej bluzce, czytając jakiś opasły tom dotyczący wizażu.
      - Daj spokój, przecież nie potrzebujesz tych rad. Natura obdarzyła nas już pięknymi ciałami - westchnął, spoglądając na tytuł książki. Kuzynka spojrzała na niego spode łba.
      - Ludzie do perfekcji opanowali sztukę makijażu. Wystarczyło tylko sto lat, kto by pomyślał, że tyle się zmieni? - stwierdziła, żywo zainteresowana zmianami w życiu ludzkim na przestrzeni lat ich drzemki. - I tak, możesz wejść. Cześć, miło cię widzieć, gdzie zniknąłeś na pół nocy? Dlaczego wyciszyłeś naszą rozmowę? - spytała zaintrygowana, odkładając książkę na bok. Czyżby miał plan, żeby wymigać się od ślubu? A może po prostu chciał ponarzekać w taki sposób, żeby ich rodzice o tym nie słyszeli? Ostatnio często przychodził do niej na pogaduszki, jednak to był  pierwszy raz, gdy to zataił. Nie miała jednak pojęcia, że słowa Shouty aż tak ją zadziwią.
      - Potrzebuję twojej pomocy… - westchnął, siadając na krawędzi łóżka osłupiałej Toshiko.
***
      - Wyglądasz na zadowoloną z powodu powrotu do Akademii. Aż tak ci się tam podoba? - zapytała Michiko Akarashi, przypatrując się ze spokojem pakującej się akurat córce. Zawsze dziwiła się, dlaczego nie zleci tego służbie, ale właściwie co jej do tego?
      Yumeki odwróciła się w stronę mahoniowych drzwi swojej komnaty, w których stała jej matka. Uśmiechnęła się niepewnie, jednocześnie czując, że serce nagle odrobinę przyspieszyło.
      - Hm. Można tak powiedzieć - odparła po chwili, lekko się rumieniąc. Michiko natychmiast to zauważyła.
      - Och. Czyżby ktoś mi się tu zakochał? - zapytała z przebiegłym uśmieszkiem. Niby Yumeki wciąż była dość młoda jak na wampirzycę, niemniej Michiko nieraz już zastanawiała się, dlaczego ta nigdy nie wydawała się specjalnie zainteresowana płcią przeciwną. Nawet jako nastolatka wolała czytać czy rysować aniżeli widywać się z chłopcami. Cóż, może to przez wrodzoną nieśmiałość? Tylko po kim ona ją właściwie odziedziczyła? Ani Michiko, ani jej mąż, Satoshi, nie należeli do nieśmiałych person, a i na ich rodziny składały się raczej odważne osobistości.
      Yumeki spąsowiała jeszcze bardziej. Przez przypadek upuściła książkę, którą właśnie miała wepchnąć do torby. Jak to możliwe, że była tak niezdarna? Chwila nieuwagi i potrafiła zrobić głupstwa, które wampirom z reguły się nie przydarzały.
      - Nie przesadzajmy - rzuciła. Ojej, głos jej zadrżał. Wiedziała, że matka natychmiast to wyczuje, miała talent do spostrzegania rzeczy, których inni woleliby, by nie dostrzegała. - Znaczy… Nie jestem pewna. „Zakochanie się” to chyba zbyt duże słowo. Po prostu niespodziewanie znalazłam z kimś wspólny język.
      - Cóż, kiedyś wreszcie trzeba zacząć interesować się chłopcami - oświadczyła ze spokojem Michiko. Uznała, że porozmawia trochę z córką, więc weszła do pokoju, miast w dalszym ciągu stać w drzwiach. - Żywię nadzieję, iż to arystokrata?
      Mina Yumeki nieco zrzedła. Taak, mogła się tego domyślić. Ogółem nie miała rodzicom do zarzucenia zbyt wiele, ale pod względem dbania o ród i jego powiązania byli nieco nieznośni. Nie żeby było to coś dziwnego w środowisku Klas A i B. Nawet wśród szlachty pozycja społeczna była bardzo istotna, jedynie zwykłe wampiry rzadko kiedy zwracały na to większą uwagę. No, chyba że miały szansę się wybić, na przykład wżeniając się w rodzinę o wyższym statusie - tak, wówczas tego typu sprawy stawały się nagle okropnie ważne.
      - W trzech czwartych - mruknęła. I bez patrzenia domyślała się, jaką minę ujrzy na twarzy matki, ale i tak na nią zerknęła. Lekkie skrzywienie się. Zmarszczone czoło. Niemrawy uśmiech. Wszystko zawoalowane pozorną obojętnością i opanowaniem.
      - Cóż, zawsze lepszy taki kandydat niż ktoś należący do Poziomu D - stwierdziła po kilkunastu sekundach Michiko. Yumki zdziwiła się, słysząc te słowa, jako iż spodziewała się subtelnego, acz zdecydowanego sprzeciwu. Mimo wszystko odpowiedź i tak jej się jednak nie spodobała. Do licha, matka robiła przytyki do jej znajomych, a tego bardzo nie lubiła!
      - Akio-san i Yuzuki-chan tworzą cudowną parę - oznajmiła pewnie z goryczą w głosie. - Nie tobie ich oceniać. Co z tego, iż ich status się różni? Najważniejsze, że się kochają i są w stanie sprostać wszelkim przeciwnościom.
      - Cóż, nie twierdzę, że się nie kochają, ale zrozum, jak ciężko musi być rodzicom Miyamoto-san - westchnęła Michiko. Yumeki opadły ręce. Zacofani głupcy! Jak można przedkładać coś takiego jak status społeczny nad miłość, przyjaźń i przywiązanie? Och, i znowu to „cóż”! Ton matki zawsze był przy tym taki protekcjonalny, a że Michiko zdecydowanie nadużywała tego słowa…
      - Tak, oczywiście, oni są tu najbardziej pokrzywdzeni - prychnęła, odwracając się i schylając po książkę, którą upuściła. Podniósłszy ją, zapatrzyła się na okładkę, myślami błądząc jednak zupełnie gdzie indziej. W końcu otrząsnęła się z zamyślenia, schowała tomik do walizki, po czym spojrzała na milczącą matkę. Była wyraźnie zdegustowana zachowaniem córki. Yumeki miała ochotę wykręcić oczyma, ale powstrzymała się, wiedząc, iż rodzice tego wręcz nie znoszą. - Wybacz, ale nasze podejście do tego typu spraw się różni i tyle. Nie wiem, co mam ci jeszcze powiedzieć.
      - Jak chcesz - odpowiedziała Michiko. Widać było, że jest zirytowana. Zastanawiała się, skąd biorą się te fanaberie córki. Czy to przez tę dziwną szkołę? Nie, raczej nie, już wcześniej miała przecież… „oryginalne” poglądy. Może to wina powieści, które czytała. Zamiast zająć się poważniejszą lekturą, siedziała nad jakimiś romansidłami czy przygodówkami, przy okazji nabijając sobie głowę bzdurami takimi jak równość wszystkich we wszystkim.
      Westchnęła ostentacyjnie, po czym wyszła z pomieszczenia. Yumeki również westchnęła i pokręciła głową. Nie znosiła tego rodzaju rozmów. Teraz więc, po odbyciu kolejnej z cyklu „My, arystokraci, jesteśmy lepsi od plebsu”, tym bardziej cieszyła się na rychły powrót do Akademii Kurosu. Uśmiechnęła się na myśl o przyjaciołach, których już niebawem ujrzy. Stęskniła się za nimi. Jeszcze kilka miesięcy temu nie wpadłaby na to, że pobyt w tej wyjątkowej szkole tak bardzo przypadnie jej do gustu. Tymczasem nie dość, iż poznała wiele ciekawych osób, to jeszcze przekonała się, jak to jest się kimś zauroczyć. Bo czy będzie z tego coś więcej, to się okaże w przyszłości. Póki co nie zamierzała na nic się nastawiać, niczego planować. Co ma być, to będzie - ot tyle.

      Kolejnego dnia pożegnała się z rodzicami - nieco chłodno, ale trudno - po czym ruszyła w stronę samochodu. Podniecenie na myśl o drugim semestrze przeplatało się z lekkim stresem, którego źródła jakoś nie mogła dociec.
      Miała nadzieję, że zdrzemnie się podczas podróży - w końcu wciąż było widno, więc powinna jeszcze spać. Minęło jednak kilkanaście minut, gdy pojazd nagle się zatrzymał. Zdumiona, spytała kierowcę, co się stało, ale ten milczał jak zaklęty.
      Poczuła, że drży. Coś było nie tak. Rozejrzała się po otoczeniu - jak okiem sięgnąć, same drzewa. Gdyby coś jej groziło, mogłaby jedynie uciec w las. Ale co potem?
      Nie, chwila. Strach na pewno jest irracjonalny. Co niby miało się stać? Może po prostu złapali gumę. A kierowca pewnie po prostu się zamyślił albo zmartwił…
      Znów na niego spojrzała.
      - Proszę pana, czy wszystko w porządku? - spytała ponownie. I teraz też nie otrzymała odpowiedzi.
      Co robić, co robić?! Nigdy wcześniej nie znalazła się w podobnej sytuacji. Niczego już nie rozumiała… A stres niekontrolowanie się potęgował. Postanowiła jednak wyjść z samochodu i sprawdzić, co jest nie tak. Nie żeby znała się na jakiegokolwiek rodzaju pojazdach. Po prostu musiała coś zrobić, nie mogąc znieść tej bezczynności zdającej się trwać już od wieków, jakkolwiek niemądre to było uczucie.
      Jednocześnie jakiś uporczywy głosik w jej głowie powtarzał, że zaraz stanie się coś bardzo, bardzo złego.
      Nie, niemożliwe, przecież nikt nie zrobiłby nic takiego w biały dzień, prawda?
      Powoli i niepewnie wysiadła z samochodu. Rozejrzała się dookoła, ale nikogo nie zauważyła. Nic też nie wyglądało na podejrzane - poza kierowcą, który nadal zachowywał się, jakby spał z otwartymi oczyma. Ten widok przerażał ją. Zadrżała i zwróciła oczy ku ziemi, by na niego nie patrzeć.
      I wtedy okazało się, że nie jest sama. Usłyszała dwa głosy.
      Zamarła.
      - Mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem - powiedział jeden.
      - O to się nie martw. Zadbaj o resztę - odezwał się drugi.
      Akarashi czuła, jak mocno wali jej serce. Miała wrażenie, że zaraz zemdleje ze strachu, ale zamiast tego jakby nieświadomie odwróciła się w kierunku, z którego dobiegały tajemnicze głosy. Drżąc niesamowicie, przełknęła ślinę, czując okropną suchość w gardle.
      - Witaj, Yumeki-chan - przywitał się ten drugi głos. Właściciel pierwszego zdążył się już ulotnić. - Pozwól, że odprowadzę cię do Akademii…






***
      (Prawie) na ostatni moment udało się dokończyć rozdział. Niestety, nie mam siły porządnie go sprawdzić, więc zgłaszajcie wszelkie błędy. </3
      Obawiam się, że to koniec krótkiego ciągu rozdziałów-wychodzących-systematycznie. Nie mamy nic dalej, a i czas się kurczy, bo ani się człowiek obejrzy, a przyjdzie sesja. Dramat.
      Dziękujemy za wszelkie komentarze i rozdział dedykujemy właśnie tym osóbkom, które skomentowały „Motyle w brzuchu”.
      Pozdrawiam!

17 komentarzy:

  1. Przeczytałam, skomentuję jutro.
    A! I nadrobiłam poprzedni rozdział ;)
    Pozdro!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiemy, dziękujemy za komentarz. ;)
      Również pozdrawiamy!

      Usuń
    2. Ah! Nigdy bym nie podejrzewała, że praca może tak rozwalić plan dnia... I zmęczyć!
      Cóż, rozdział mi się podobał. Wciąż chcę Suzaku i Hanashi.
      Oczywiście, Sara to wredna jędza, niech ją w końcu pokonają!
      Pary Kairen&Kanaru i Tamaki&Aika są mega słodki! <3
      Nie pamiętam co jeszcze miałam dodać, a nie mogę przeczytać ;( Poza tym, że bardzo się cieszę z nowego rozdziału i czekam na kolejny- oczywiście ;)

      Pozdro i weny!
      K.L.

      PS. co do Pamiętników-książka jest denna. Może jakbym miała 14naście lat to by mi się podobała, a tak, chyba jestem na to zwyczajnie za stara. Albo to nie mój styl.
      Co do Hobbita-zgadzam się, choć mi się nawet podobał.

      Usuń
  2. O Matko! O Matko! Nowy rozdział!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!....
    *pierdyliard wykrzykników później*
    Okej, ogar xd

    Ojejciu, Tamaki taki szczęśliwy :3 Podzielił się z rodzinką szczęśliwą nowiną!

    Ta Hana... Oj, ona jeszcze da się we znaki. Schodzi na coraz ciemniejszą drogę. Zapewne nim się obejrzymy, przejdzie na stronę Shouty (a co za tym idzie - także Sary) i będzie chciała unicestwić Związek, wampiry i swoją familię na dokładkę, bo "nikt jej nie rozumie".

    Shouta, ty gnoju ;------;
    A ja już myślałam, że w jakiś sposób zależy Ci na Hanie, a tu figa z maczkiem i marcepankiem! "Owinąłem ją sobie wokół palca" - idź się utop ;_____;
    Do tego, czego on chce od biednej Toshiko?

    Jezus Maria, Yumeki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!...
    *kolejne pierdyliard wykrzykników później*
    Trochę dobijające, że Arashi ma takich płytkich rodziców. Żeby w małżeństwach liczyły się klasy... A fe! A tak w ogóle to w kim ona się zauroczyła? Bo dam sobie głowę uciąć, że w kimś, kto uwikłany jest w tę całą "rewolucję". I w sumie, teraz to nabiera sensu! Ta kobieta z wizji Mayumi to Yumeki! Na stówę! Poza tym, jestem też pewna, że ten, w którym się zauroczyła ją porwał. Mam nadzieję, że znienawidzi go każdą cząstką ciała. Hm, przynajmniej ja bym tak zrobiła ^-^
    Bo zauroczenie to nie zakochanie i łatwiej się z niego wyrwać. Wiem, bo sama przeżywałam to i owo xd
    I niech ta dziewczyna nauczy się ostrożności! W kontaktach międzyludzkich trzeba zawsze utrzymywać pewien dystans, bo nigdy nie wiesz, czy ktoś, komu chcesz zaufać nie wbije ci noża w plecy.

    Dobra, koniec moich żalów na temat Yumeki, bo pewnie was zanudzam xd *zerka na zegarek* Ło matko! Wpół do piątej rano?! Już?! O,o Trza iść spać w końcu xddd

    Weny!

    Shōri

    OdpowiedzUsuń
  3. Akarashi*
    Jeżu, jaka brzydka literówka mi się wkradła! Ale spoko, wolno mi, bo na telefonie piszę xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oho, ale teorie spiskowe! xD Co będzie, to się okaże. A co do tego, kim jest chłopak, o którym mówiła i myślała Yumeki - da się do tego dojść, jeśli uważnie czyta się rozdziały (i zapamiętuje szczegóły, których u nas jest sporo, więc to nie takie łatwe ^^'').
      Pozdrawiamy i dziękujemy za komentarz! :)

      Usuń
  4. Super rozdział , przesyłam dużo weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy i pozdrawiamy serdecznie. :)

      Usuń
  5. Musiałam sprawdzić co to za yumeki bo jej w ogóle nie kojarzyłam.. i nic nie pomogło xD Jako ze od niej zaczełam to wypowiem się na temat jej matki - lubie takie osoby jak jej matka właśnie. Z takim nastawienie "arystokrata powinien być z arystokratą, a nie plebsem" bo szczerze mówiąc takie postacie są ciekawe, wkurzające, namieszają i wgle można się na nie pozłościć. Ale nigdy nie chciałabym mieć takiego rodzica. xD A teraz kto to był ten na końcu? ;-; To było specjalne prawda? Taki spisek uknułyście! Napisałyście głos a potem "sorry ale następny rozdział nie pojawi się tak szybko" XD To jest rozbój w biały dzień! Naprawdę! :c Ale obstawiam, że to są jakieś wampy Sary albo zbuntowani Łowcy xD
    Jako, że zaczęłam komentować od końca to sobie poskaczę. XD W pewnym sensie Kao ma szczęście, że Tamaki nie wie, że mama maczala palce w jego związku. Ja bym była trochę zła i zawstydzona jakby coś takiego się stało, ale oczywiście też niesamowicie wdzięczna. Fajnie patrzeć jak ten uroczy blondyn jest szczęśliwy. Oby jego szczęście trwało długo.
    I jeszcze brakowało mi Mariko! Dobrze, że Kai ma tą umiejętność i można dowiedzieć się jak tam się trzyma. W sumie dzięki czemuś takiemu moim zdaniem łatwiej pogodzić się z odejściem danej postaci. I fajnie, że Kai ma przejąć pałeczkę pisania kronik po siostrze. To dla mnie jest czymś takim w stylu złożenia i jej hołdu i jeszcze czegoś w stylu zachowania w pamięci innych jej ostatniej woli. :D W sumie nie ostatniej pewnie, bo na pewno o coś jeszcze poprosi, kto wie XD
    I chyba na koniec została mi Hana i Shouta. To zaczniemy od Hany. Jak ja dobrze ją rozumiem. To znaczy, nie wiem co dokładnie czuje, ale te robienie na złość w stylu "niech poczują brak mojej nieobecności" to jest coś czego ludzie często chcą doświadczyć gdy ktoś ich nie rozumie i ich nie popiera. Ale w jednym przypadku się myliła - co do Shouty. Skoro on chce ją do czegoś wykorzystać to obstawiam, ze będzie chciał z niej zrobić wampira. W sumie dziecko dwóch dobrych łowców. To nawet nie byłoby głupie. Po co innego im Hana? boje się tylko, że ona faktycznie zwróci się do wszystkich, stanie się zła i jeszcze będą chcieli ją zabić. ;-; Ale w sumie jak się od was dowiedziałam, ze dopiero jeszcze rozwiniecie jej relację z Suzaku to teraz tak sobie myślę, że może to właśnie on ją od tego wszystkiego uratuje. Byłoby milusio. Ah, odczuwam naprawdę mocno brak księcia w ostatnich rozdziałach, ale przeżyje. xD
    W ogóle tak sobie myślę, że może w końcu niedługo Sara umrze sobie. Mogłaby w końcu. I przy okazji Kao w końcu mogłaby się dowiedzieć o tym, co Sara zrobiła jej, Ichiru i Aidou. :D I szkoda mi Takumy i jego żony. Biedne wampiry, ona ich terroryzuje, a jeszcze Shouta musiał ich dobić XD Dalej go lubie. Fajna chamska postać, ale dzięki temu rozdziałowi już nigdy prze nigdy nie będę miała tego dylematu czy wolę Hanashi z
    Suzaku czy Shoutą. >3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yumeki to współlokatorka Mayumi w Księżycowym Akademiku i jak dotąd to była najważniejsza jej rola. ;)
      O, jak ładnie napisałaś o tej "ostatniej" woli Mariko i w ogóle. Q.Q Faktycznie, to coś w tym stylu, choć jak to pisałam, to jakoś o tym nie pomyślałam. ^^'
      Też odczuwam brak Suzaku (w końcu niezmiennie go kocham xD), ale cóż, mamy tyle wątków, że nie da się każdego ciągle wciskać. xD
      Dziękujemy za komentarz, kochana! :* Pozdrawiam~! ^^

      Usuń
  6. Przeczytałam wczoraj, komentuje dzisiaj ;) Nie bijcie mnie za to, bo mam małe urwanie głowy ( ogarnijcie sobie dwa wieczory panieńskie tydzień po tygodniu xD )
    Tamaki przypomina mi mojego młodszego brata : w zachowaniu i wyglądzie. Tak samo się zachowywał jak miał pierwszą (oficjalnie) dziewczynę ^^ Młodzi zakochani są uroczy *.*
    Hana zła? Nie.... sądzę raczej, że się trochę pogubiła. Rodzina przede wszystkim i na pewno jej nie zostawi :) Wierzę w nią ;) A Shouta... ma coś w sobie (jak każdy zły charakterek xD ) , ale najchętniej kopnęła bym go tam gdzie boli najbardziej :D
    Kai ma szczęście! Też mam parę osób, z którymi chciałabym się spotkać... No ale cóż takie jest życie :)
    Rozdział jak zwykle świetny ! Nie będę się rozpisywać, bo nie mam tyle czasu niestety T.T Wszyscy mnie gonią >.<
    Jutro mam egzamin na prawko i wierzcie mi, nie chciałybyście mnie teraz widzieć xD Boje się jak nie wiem !
    Dobrze, że dodałyście rozdział... mogłam na chwilę przestać o tym myśleć :)
    Życzę weny i czekam na next :*
    P.S. Brat wpadł na pomysł, żebym zamiast zwyczajnie Ola, podpisywała się tak jak na mnie wszyscy mówią czyli: "Paplanina"! Jak wolicie? :)
    Paplanina/Ola :D :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, nie pali się, najważniejsze jest to, że w ogóle postanowiłaś się odzywać, co baaardzo nas cieszy! :)
      Masz podobnego brata? xD Nie wiem, czy Ci zazdrościć, czy raczej współczuć, bo Tamaki jest nieźle pokręcony. xD Ciekawa jestem, jaki mój brat będzie w jego wieku... Aczkolwiek raczej na takiego Tamakiego nie wyrośnie, jest dużo poważniejszy od niego (znaczy... jak na ośmiolatka xD).
      Też bym chciała się z paroma osobami spotkać, ale... Ciężko byłoby mi wrócić do świata żywych, więc to chyba dobrze, że nie mam kontaktów z zaświatami. T^T
      Och, to powodzenia, trzymamy kciuki! Jak Kao się udało, to Tobie też się uda. ;)
      A podpisywać się możesz, jak Ci wygodniej. :*
      Pozdrawiamy! ^^ I daj znać, jak Ci poszło z tym prawkiem. ;)

      Usuń
    2. Oj tak, trzymam kciuki za prawko! :D

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Teraz niestety nie mamy czasu na pisanie, ale będziemy informować. Mam nadzieję, że w czasie miesiąca uda się coś wyprodukować :)
      Kaori

      Usuń
  8. Chociaż temat jest mi całkiem obcy to podoba mi się styl w jaki sposób pokazujesz całą historię.
    Naprawdę jestem pod osobistym wrażeniem i szczerze mi imponujesz. Sposób w jaki przedstawiasz bohaterów zawsze zwracam na to uwagę. Dużo i dokładne opisy. Kolejna rzecz którą wręcz uwielbiam. idealnie trafiasz w moje gusta. I naprawdę jestem pod szczerym wrażeniem a to się rzadko trafia. ostatnio jest mało i Twój do nich należy. Naprawdę jestem pod dużym, dużym wrażeniem. życzę powodzenia w dalszym pisaniu i pozdrawiam.

    www.mrok-wyobrazni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie lubię spam'ować pod rozdziałami jednak pod stroną czytelnicy nie mogę dodać komentarza/spamu :/
    Czy to nowy odcinek twojego ulubionego anime....,czy to gwiazdkowy prezent w maju... , nie! To nowy spis nazwany: W Przestworzach M&A, w którym chcemy zebrać w jedno miejsce wszystkie blogi o tematyce podanej w nazwie. Pomóż nam Aya i zgłoś swojego bloga! To nic nie kosztuje, a nawet więcej! Nic nie płacisz. Zapraszamy na:
    http://przestworzach-m-a.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń