sobota, 24 maja 2014

Vampire Night: rozdział XXXIb (dodatek) - „Świat obłudy”

      - Dziękuję za przysługę, Ochida-san - powiedziała Sara do Łowczyni, która po wykonaniu swej obietnicy czekała na zapłatę. Uśmiech nie schodził z ust czystokrwistej. - Pamiętaj, by zabrać tę tajemnicę do grobu - poprosiła, mierząc kobietę, która zdążyła się przerazić, nim rozpadła się na kawałki, brudząc pomieszczenie swoją krwią.
      Sztylet Łowczyni wciąż wbity był w pierś Hanako Shirabuki. Wampirzyca leżała bezwładnie na podłodze. Jej biała, zdobiona suknia, która niegdyś idealnie komponowała się z jasną skórą i blond włosami, które w genach przekazała córce, teraz splamiona była krwistą posoką. Ostatkiem sił patrzyła na dziecię niegdyś troskliwie noszone pod jej piersią. Wciąż nie mogła uwierzyć, że jej maleńka dziewczynka, której niegdyś plotła warkocze i śpiewała kołysanki, uknuła śmierć własnej matki.
      Sara podeszła do rodzicielki i usiadła obok niej, tym samym brudząc sobie suknię.
      - Och, matko… - szepnęła, wpatrując się w umierającą. - Powiedz mi, czy kobiety faktycznie są takie słabe? - spytała z nutą pogardy. Niegdyś Sara miała jeszcze dwóch braci i ojca, którzy jednak kilkaset lat wcześniej podczas walki o władzę zginęli z rąk Kuranów, rodziców Rido, Haruki i Juri. Sarę wychowywano, wmawiając jej, iż to mężczyzna jest głową rodziny i o wszystkim decyduje. Jemu miały się należeć przywództwo i siła, a kobieta powinna być jego ostoją. Wszyscy podejrzewali więc, że blondynka przyjęła lekcje i po śmierci wszystkich mężczyzn z rodu starała się być silna dla matki. Nikt nie wiedział, iż Sara potępiała ideały jej wpajane i sama wymyśliła nową drogę do władzy. - Skoro po takim czasie jeszcze nie zamieniasz się w proch, to znaczy, że jednak nie jesteśmy tak delikatne, jak ci się zdawało - powiedziała spokojnie. - Zdradzę ci więc jeszcze jeden mały sekret. Kobiety są silniejsze od mężczyzn - wyznała. - To one są szyją, która kieruje głową, jaką jest mężczyzna. Nie potrzeba mięśni i pochopnie podejmowanych decyzji. Wystarczy, moja droga, spryt, inteligencja i ładna buźka - dodała z niekrytym uśmiechem i nie mogąc się pohamować, chwyciła za sztylet w matczynej piersi i wbiła go jeszcze głębiej, nie zważając na piekącą dłoń, którą raniła łowiecka magia.
      - Kochałam cię… wciąż… - dukała matka, roniąc kilka łez i z bólem patrząc na swoje dziecko.
      - I do czego doprowadziła cię ta miłość? - spytała niby to troskliwie.
      - Jesteś… potworem - szepnęła Hanako, powoli tracąc kontakt z otoczeniem. Jej błękitne oczy zaszkliły się od łez, przez co praktycznie nic nie widziała.
      - W zasadzie… - zaśmiała się cichutko. - To jest nas dwójka - szepnęła, schylając się nad uchem matki. - Zawsze chciałaś zostać babcią, prawda? - rzuciła, chwytając praktycznie bezwiedną już dłoń kobiety i przykładając ją do swojego brzucha. - Wsłuchaj się - rozkazała, a wampirzyca resztkami sił wytężyła słuch i usłyszała cichutkie odgłosy bicia serca wewnątrz brzucha Sary. - Dzięki niemu możesz odejść do lepszego świata. Jedno zaczyna swą wędrówkę na tym świecie, a drugie kończy… Czy to nie cudowne, matko? - spytała, widząc, jak Hanako z przerażonym wyrazem twarzy powoli zaczyna zamieniać się w pył. - Kto by pomyślał, że postanowisz popełnić samobójstwo, używając zaprzyjaźnionej z rodziną Łowczyni, która mogłaby potwierdzić tę wersję, ale niestety mój ból po twej stracie był tak wielki, że przez przypadek ją zabiłam…? Jesteś doprawdy okropną matką, zostawiając córkę w takiej chwili - dokończyła z uśmiechem, gdy ostatnie drobinki pyłu rozproszyły się w powietrzu.
***
      - Nie mamy wyjścia - szepnęła Sara, której oczy napełnione były sztucznymi łzami. - Jeśli Masujiro-san się dowie, zniszczą nas - powiedziała cicho, wpatrując się przejętymi oczyma w zagubionego we wszystkim Shigeru. Wciąż nie mógł pojąć, jak to możliwe, że Sara nosi pod sercem jego dziecko. W normalnych okolicznościach ucieszyłby się, ponieważ darzył ją wyjątkowym uczuciem, odkąd pierwszy raz zjawiła się w jego posiadłości kilkanaście lat temu. Była wtedy zapłakana i załamana, iż chcą wydać ją za Ouriego, który nie okazywał jej za grosz zainteresowania. Zaprzyjaźniła się wtedy z najstarszym z rodu Hanadagi, który miał do niej wyraźną słabość. Nic zresztą dziwnego - młoda, piękna kobieta, która dorównywała inteligencją niejednemu mężczyźnie. Dał się uwieść po dość krótkim czasie, co oczywiście było najbardziej skrywaną tajemnicą. - Ty musisz mieć godnego dziedzica, oboje wiemy, że już niedługo twoje rodzeństwo ogłosi zaręczyny, a Naoko nie da ci dziecka, bo cię nie kocha - oznajmiła spokojnym głosem.
      Shigeru był zaręczony z młodą Shoutou, odkąd Kimie z Etsuyą postanowili być razem. Naoko była jednak młodsza od obecnej głowy rodu Hanadagi i, mimo szczerej przyjaźni z Shigeru, wciąż czekała na prawdziwą miłość, ponieważ jej rodzina, jako jedna z niewielu, niezbyt praktykowała małżeństwa kazirodcze.
      - A ty mnie kochasz? - spytał załamany sytuacją. Co miałby powiedzieć rodzeństwu, społeczności?
      Sara objęła smukłymi dłońmi jego twarz i spojrzała mu głęboko w oczy.
      - Czy kiedykolwiek w to zwątpiłeś, kochany? - powiedziała zmartwiona, śmiejąc się w duchu.
      - Zamierzasz nie przyznać się nigdy do swojego dziecka? - zapytał posępnym tonem, zdziwiony, że jakakolwiek matka byłaby gotowa na takie poświęcenie.
      - Myślisz, że to dla mnie łatwe? - zapłakała. - Kilka dni temu straciłam matkę, zostając jedyną dziedziczką rodu. Po urodzeniu będę musiała wyrzec się jedynego członka mojej rodziny. Nie widzisz, że robię to dla dobra naszej trójki? Aby każde z nas mogło żyć spokojnie, a nie przeklęte przez społeczeństwo? - mówiła, praktycznie dławiąc się łzami, przez co mężczyzna od razu pożałował swoich słów, widząc, jak ciężkie musi być to brzemię dla tak młodej wampirzycy. Przytulił ją więc mocno.
      - Zajmę się dzieckiem i je wychowam. To jedyne, co mogę dla nas zrobić… - szepnął załamany.
      - Dziękuję… - odparła, ocierając łzy. - Wyjeżdżam na ten rok, donoszę je - powiedziała, dotykając swego brzucha. - Powiem, że to żałoba po matce, więc nie nabiorą podejrzeń…
      - Dobrze, tak zatem zróbmy - zgodził się, całując matkę jego nienarodzonego dziecka.
***
      Gdy słońce przebijało się już przez chmury, witając nowy dzień, Shigeru po raz ostatni spotkał się sam na sam z ukochaną. Blondynka przekazała mu na ręce dziecko o blond włosach, zrodzone w bólu. Była już pewna, że żaden mężczyzna nie jest godzien cierpień kobiety podczas porodu. Nie żałowała jednak decyzji o urodzeniu chłopca, bowiem kto wie, czy nie przyda jej się jeszcze w przyszłości?
      Oznajmiła świeżo upieczonemu ojcu, że od tej pory widywać się będą tylko na przyjęciach, aby nie wzbudzić niczyich podejrzeń. Chcąc nie chcąc, wampir zgodził się na te warunki - dla dobra kruszyny, którą trzymał w ramionach i kobiety, której nigdy nie chciałby skrzywdzić. Chwilę później odziana w czarny płaszcz kobieta zniknęła, zostawiając całe brzemię na barkach Shigeru.
      Przez pierwsze dni starał się sam zająć chłopcem, mieszkając samotnie z dala od wszystkich. Jednak po pewnym czasie nie wytrzymał i wrócił do rodzinnej posiadłości, gdzie z otwartymi ramionami przyjęło go rodzeństwo.
      Długo zajęło tłumaczenie im, co się stało i prośby o pomoc z dzieckiem. Nie wtajemniczył ich od razu we wszystko, ukrył tożsamość matki, choć oboje rodzeństwa w końcu to z niego wyciągnęło, obiecując dyskrecję. Nigdy jednak na głos o tym nie rozmawiali, nikt nie mógł znać szczegółów. Etsuya i Kimie niespecjalnie przepadali za Shirabuki i nie mogli uwierzyć, że ich brat prowadził się z kimś takim, a w dodatku oni tego nie zauważyli.
      - Jeśli chcesz, możemy ogłosić, że to nasze dziecko - zaproponowała Kimie po długiej rozmowie z ukochanym. - Małemu będzie łatwiej żyć bez negatywnej reakcji społeczeństwa, a ty i tak będziesz brał udział w jego wychowaniu, skoro postanowiliśmy dalej mieszkać razem - powiedziała spokojnie, prosząc jednocześnie, by dla dobra malucha zastanowił się nad taką opcją.
      - Nie mogę… - szepnął, łapiąc głowę w dłonie. - Jednego rodzica już mu odebrano, nie możemy zabrać mu kolejnego… Nie chcę, żeby całe jego życie kręciło się wokół kłamstw. Wychowam go tak, aby umiał sprostać wymaganiom świata, by nie bolały go złe słowa - postanowił. - W końcu to mój pierworodny i jedyny syn - odparł pewniej, spoglądając z uśmiechem na kołyskę, w której spało niemowlę. Mimo początkowych wątpliwości, zdążył już pokochać chłopca, któremu nadał imię Shouta.
***
      Przewyższysz ich siłą. Jesteś najlepszy. Oni ci zazdroszczą. Te zdania, wypowiedziane przez ojca, odbijały się jak echo w głowie kilkuletniego dziedzica rodu Hanadagi. Wyprostuj się, patrz przed siebie, głowa wysoko. Doskonale pamiętał instrukcje i właśnie tak zachował się, gdy został przedstawiony najpotężniejszym wampirom ich społeczności. Choć czuł na sobie pogardliwe spojrzenia i słyszał szepty plotkujących arystokratek, nie wyglądał na przejętego. Nie widział nic dziwnego w posiadaniu jedynie ojca. Nigdy nie doświadczył matczynej miłości, więc nie istniał dla niego wzorzec, za jakim by tęsknił.
      Wtedy nie był w stanie zrozumieć, dlaczego inni potrafią być tak obłudni, nawet wobec małego dziecka. Z jednej strony słyszał pogłoski i plotki na temat jego ponoć brudnej krwi, z drugiej te same osoby chyliły głowy przed jego ojcem i przed nim zarazem. Fałszywe uśmiechy, pozornie kulturalne rozmowy czy wymuszany szacunek były podstawą w świecie, w jakim przyszło mu żyć. Komuś od małego obracającemu się w tak zatrutym towarzystwie potrzeba wiele charyzmy i zaparcia, żeby wybić się ponad to, a jeszcze więcej, żeby być w stanie dorównać nawet najlepszym graczom. Zwykłe dziecko mogłoby nie znieść presji wywieranej przez środowisko, inaczej się rzecz miała, jeśli musiało ono być tobie posłuszne. Shouta wybrał drugą ścieżkę, która z czasem wydała mu się bardziej odpowiednia. Był wychowywany w ten sposób, aby w dojrzalszym wieku mógł sam zdecydować, którą drogą pójdzie, dlatego uczono go, by nigdy nie okazywał słabości.
      Stał przy syto zastawionym stole, trzymając kieliszek z krwią. Delikatnie mieszał substancję, obserwując jej zachowanie. Musiał się czymś zająć, ponieważ ojciec odszedł porozmawiać o czymś ważnym, a nie mógł przecież stanąć pod ścianą, co byłoby istnym wystawieniem się na kolejną dawkę poniżeń.
      - Witaj. - Delikatny, kobiecy głos wyrwał go z transu. Spojrzał na wampirzycę, niewątpliwie piękną, która musiała być czystokrwistą, co po prostu się czuło. Jej długie, miodowe włosy upięte były w luźnego koka, który dodawał jej uroku. Delikatne rysy twarzy idealnie komponowały się z jej brązowymi oczyma. Wyglądała na potężną, ale równocześnie dobrą osobę, inną niż reszta, którą udało mu się poznać tego dnia. - Jestem Naoko, a ty? - spytała.
      - Nazywam się Shouta Hanadagi - odparł pewnie, ale zarazem grzecznie. Kobieta uśmiechnęła się, widząc powagę dziecka i odrobinę mu współczując. Chłopczyk stał się sensacją, ponieważ wyraźnie było czuć, iż jest czystokrwisty, a jego matka pozostała nieznana. Wobec tego wciąż narastały przeróżne spekulacje, które bezpośrednio bądź nie uderzały w malca. Naoko Shoutou nie miała dzieci, ale musiała przyznać, że ten chłopiec rozczulił ją swoją determinacją. Od dawna w ich społeczności nie pojawiło się żadne dziecko, jedynie w rodzinie Touma kilkanaście lat wcześniej zrodził się syn - Akuji, który jednak został wszystkim pokazany tylko raz.
      - Nie ma tu zbyt wielu dzieci, prawda? - powiedziała, uśmiechając się delikatnie. - Nie martw się, wyglądasz na silnego chłopca, więc szybko przywykniesz do tego świata - zauważyła, patrząc tak na blond chłopca ubranego w garnitur stanowczo zbyt poważny dla dziecka w tym wieku. Zapewne musiał być szyty na miarę, co jednak nie było dziwne u wampirów tej klasy, które zawsze musiały wyglądać zniewalająco.
      - Naoko-san, witaj - wtrącił się Shigeru, który właśnie wrócił do syna. Skłonił lekko głowę, a kobieta odwzajemniła się tym samym. - Poznałaś więc już Shoutę?
      - Owszem, złoty chłopiec - przyznała, mając nadzieję, że mężczyzna dobrze uchowa swego dziedzica. Nie od dziś wiadomym było, iż dziecię wychowywane bez troskliwej opieki matki może nie nauczyć się wrażliwości. W dodatku patrząc na jadowicie zielone tęczówki chłopca, czuć było, iż ma zadatki na dość kąśliwy charakter. Wprawdzie Shigeru mieszkał w rodzinnej posiadłości Hanadagi razem ze swym niewątpliwie zakochanym w sobie rodzeństwem, jednak mimo to istniało zagrożenie.
      Shouta patrzył przez chwilę na dorosłych, wsłuchując się w ich rozmowę, jednak po chwili stracił nią zainteresowanie. Rozejrzał się dookoła, mierząc wzrokiem całe zgromadzenie. Jego uwagę przykuła dość młoda, dystyngowana wampirzyca stojąca obok mężczyzny, który wyglądał na starszego niż jego ojciec. Kobieta miała najdłuższe i najbardziej okazałe włosy, jakie w życiu widział, a suknia, którą miała na sobie, była jedną z tych najbardziej się wyróżniających. Gdy na niego spojrzała, po raz pierwszy tego wieczoru, przyspieszyło mu serce. Przestraszył się sposobu, w jaki na niego patrzyła. Z wyższością i swego rodzaju jadem. Chłopiec jednak wytrwał w tym spojrzeniu, nie pozostając jej dłużnym. Sara Shirabuki uśmiechnęła się zagadkowo pod nosem i szepnęła coś swojemu narzeczonemu. Shouta był pewien, że właśnie komentuje jego osobę, ponieważ mimo chęci, nie był w stanie usłyszeć jej słów, które zapewne osłoniła jakimś polem mocy.
      Nie skupiał się długo na blondynce, ponieważ przyszło mu poznać także inne osobistości, równie ważne bądź nawet ważniejsze w przypadku rodzeństwa Kuranów czy młodej Księżniczki Czystej Krwi z rodu Hiou - Shizuki. Do Naoko Shoutou dołączył też jej starszy brat, Isaya, który wydawał się być minimalnie podobny do ojca chłopca. Juri i Haruka Kuran aż przesadnie zachwycali się dziedzicem Hanadagi, co odrobinę go do nich zniechęciło. Z drugiej strony, ich brat Rido w ułamku sekundy zmierzył go chłodnym i wygórowanym spojrzeniem, po czym zupełnie przestał zwracać na niego uwagę. Wciąż trzymał blisko siebie swoją siostrę, chociaż ona zdawała się raczej upodobać sobie młodszego brata, pod wieloma względami bardziej podobnego do niej.
      Shouta wyraźnie znudził się ilością nowo poznanych osób. Chciał już wrócić do posiadłości i przygotować się na kolejne spotkanie, podczas którego zamierzał już nie pozostawać biernym na takie zagrywki. Z każdą chwilą coraz bardziej intrygował go ten zepsuty świat, na tyle, że postanowił w przyszłości stać się jego częścią. Póki był małym, nic nieznaczącym dzieckiem, niewiele mógł zrobić. Co innego za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat…
***
      - Dlaczego nasz ród nie bierze czynnego udziału w życiu politycznym? - spytał ośmioletni Shouta, siedząc nad opasłym tomem historii wampirów. W przerwach od nauk ścisłych, kaligrafii i etyki pochłaniał wiele książek związanych ze strukturą otaczającego ich świata. Zdawało się, iż najbardziej interesuje go właśnie zgłębianie przeszłości wampirów i tego, jak tworzyły się poszczególne rasy, z jakiego powodu wybuchały wojny i dlaczego nawet wśród najsilniejszych istnieje hierarchia.
      - Od zarania dziejów nasi przodkowie woleli nie wtrącać się w spory polityczne - odpowiedział Etsuya, siedząc na kanapie obok stołu, przy którym jego bratanek się uczył. - Im więcej osób w tej walce o władzę, tym więcej kłopotów. Nasza rodzina jest zadowolona z miejsca, w jakim się znajduje, z którego możemy spokojnie obserwować postęp, nie wdając się w niebezpieczeństwo - wytłumaczył, starając się jakoś rozsądnie ubrać to w słowa.
      - Czyli jesteście tchórzami? - wywnioskował chłopiec, ze znudzenia opierając głowę o podbródek. Teoretycznie powinien użyć słowa „jesteśmy”, ale niezbyt się utożsamiał z tymi ideałami. Jego wuj spojrzał na niego nieprzychylnie.
      - Nie, oznacza to, że staramy się utrzymać życie naszych bliskich w bezpieczeństwie - powiedział, zachowując spokój.
      - Nuda - skwitował tylko, wracając do czytania.
      - Shouta, wyprostuj się, chłopcze - rzuciła ciepłym tonem Kimie, która właśnie weszła do pomieszczenia i zajęła miejsce obok swego brata. Z uwagi na kolor włosów młody wampir najbardziej przypominał swoją ciotkę, choć ostrzejsze rysy jego twarzy zdradzały, iż nie w całości jest on tworem ich rodu.
      - Dlaczego jako najstarszy syn to nie tata cię poślubił, ciociu? - zapytał po kilku minutach lektury. Zauważył, że od wieków to pierworodny syn wydawany był za swoją siostrę, jeśli struktura rodziny była taka, jak w ich przypadku. Kobieta uśmiechnęła się pod nosem, łapiąc za rękę Etsuyę.
      - Widzisz, na świecie są różne rodzaje miłości - rzekła. - Kocham twojego ojca, ale to co innego. Miłość nie wybiera - przyznała.
      - Ale to pierworodny syn jest najpotężniejszy - poinformował dumnie, ciesząc się, że to właśnie jemu przypadł ten zaszczyt. - Dlatego właśnie jego krew powinna pozostać w rodzinie i dać następcę.
      - Wyczytałeś to w tych księgach? - spytał Etsuya z rozbawieniem, choć musiał przyznać, że bratanek mówi prawdę.
      - Może wydaje ci się, że nasze społeczeństwo jest zacofane, wciąż zajęte tymi samymi walkami o władzę i siłę. Jednak, wbrew panującym pozorom, wiele się zmienia. Kiedyś faktycznie takie zachowanie byłoby nie do przyjęcia, ale z czasem poglądy się zmieniają i inni zaczynają przychylniej patrzyć na takie, nazwijmy to, wybryki - oznajmiła, widząc, jak chłopiec począł się zastanawiać.
      - Mnie też kiedyś będą musieli zaakceptować - postanowił. - I was, i nawet Kuranów - dodał po namyśle.
      - Kuranów? Co masz na myśli? - spytała kobieta.
      - Juri-san nie wyjdzie za Rido-san - powiedział. - Szczególnie po tym, jak pokazaliście, że jednak można się wyłamać - zauważył, nieraz się nad tym zastanawiając. Kimie i Etsuya ogłosili zaręczyny stosunkowo niedawno, a już wampirza społeczność była w stanie zaakceptować taką zmianę.
      - Juri-san i Haruka-san to jeszcze młode wampiry - przyznał wuj, choć faktycznie ostatnio dało się odczuć narastającą chemię między tą dwójką. Większość społeczeństwa miała jednak nadzieję, że najmłodsza z Kuranów poślubi Rido, który zdawał się być nieprzewidywalny, więc każdy życzyłby sobie, aby się ustatkował, szczególnie, iż naprawdę pożądał swej siostry.
      - Skoro każde pokolenie wnosi za sobą jakieś zmiany, nie będę gorszy, gdy przyjdzie mój czas - postanowił chłopiec, a jego oczy skrzyły się z radości.
      - Trochę pokory, młody duchu - rzucił Shigeru, który nagle pojawił się w pokoju.
      - Ale ojcze…! - oburzył się, że tata gani jego determinację. - Będę najsilniejszym wampirem tego pokolenia - zdecydował z uśmiechem, a reszta jego rodziny zmartwiona spojrzała się po sobie. Shigeru odczytał z twarzy Etsuyi wyrzuty. Jego brat widział w Shoucie zbyt wiele ukrytych cech jego matki, których zaślepiony kobietą Shigeru nie był w stanie dostrzec.
***
      - Mam tego serdecznie dosyć! - krzyknął Etsuya w gabinecie swego brata. - Przemienił człowieka! Trzynastoletnią dziewczynkę! - wybuchł na poważnie. - To też zatuszujesz? - spytał, kręcąc z niedowierzaniem głową.
      Shigeru, nie wierząc własnym uszom, zszedł do salonu, gdzie czekał już jego szesnastoletni syn, wygodnie usadowiony na sofie.
      - Czy to prawda? - zapytał syna poważnym tonem. Ten spojrzał na niego z niekrytym zadowoleniem i przytaknął.
      - Jak myślisz, kiedy zacznie pożądać krwi? Póki co jeszcze nie chciała… - zaczął podekscytowany, gdy jego ojciec trzasnął ręką w stół, uciszając syna.
      - Wiesz, jakie to nieodpowiedzialne z twojej strony?! Nie można tak po prostu przemieniać ludzi! - krzyknął, poddając się emocjom. Przecież nie tak go wychował. Dlaczego ten chłopiec musiał wszystkiego próbować? Książki znudziły go po dziesiątym roku życia, ponieważ stwierdził, że lepiej uczyć się tej wiedzy w praktyce niż w teorii.
      - Sama chciała. - Wzruszył ramionami. - W takim wypadku nie mają prawa jakkolwiek mnie obciążać - zauważył. - Ile to będzie trwać? Mogę na nią wpływać, prawda? - spytał, ponownie zainteresowany procesem przemiany.
      - Nie pleć głupstw! To było tylko niewinne dziecko! - mówił z ciągłym niedowierzaniem ojciec.
      - Było - skwitował z uśmiechem nastolatek. - Nie uwierzyła mi, kiedy powiedziałem jej, że jestem wampirem. Spytałem, czy też chce nim zostać, a ona powiedziała, że nie umiem tego zrobić. A umiem - westchnął z irytacją, wspominając dziewczynkę, która nie chciała mu uwierzyć. - Stwierdziła, że mogę spróbować, więc czemu nie - przyznał szczerze.
      - Nie wiedziała, że mówisz prawdę! To dziecko! - wrzasnął Etsuya, nie mogąc wytrzymać całej tej rozmowy tylko jako widz.
      - Równie dobrze mogę powiedzieć, że nie wiedziałem, że nie wiedziała. I koniec końców i tak pozostaję bezkarny - zauważył. - Więc po co to roztrząsać, ojcze? Chodź, pokażę ci ją! - powiedział, na powrót zapominając o istnieniu jakiegokolwiek problemu. Wstał i chciał podejść do taty, gdy po drodze zatrzymał go Etsuya, łapiąc go za kołnierz i podnosząc ze wściekłością.
      - Nie waż się robić więcej takich głupstw, bo ten dom nie będzie dla ciebie już taki łaskaw - rzucił złowrogo, podnosząc rękę, a jadowite tęczówki chłopca zwęziły się i szybko uwolnił się z uścisku.
      - Zrób to jeszcze raz… - wycedził, drżąc ze złości, iż ktoś go poniżył, w dodatku w obecności ojca. W jednej chwili wszystkie lampy i szklane zastawy zostały wysadzone i rozleciały się po całym pomieszczeniu.
      - Ty smarkaczu… - zaczął młodszy z dwóch braci.
      - Starczy tego, Etsuya, Shouta - rozkazał Shigeru, wchodząc pomiędzy nich dwóch. W mig naprawił wszystkie szkody wyrządzone przez syna, a następnie poprosił brata o wyjście i we dwójkę udali się do świeżo przemienionej dziewczynki, która siedziała w jednym z gościnnych pokoi razem z Kimie. Była wystraszona i nie wiedziała, co dzieje się dookoła. Shouta przyprowadził ją całą we krwi, ale została już wykąpana i ubrana w stare kimono chłopaka. Wampirzyca uspokajała trzynastolatkę, pokrótce starając się wytłumaczyć jej, co nastąpi w najbliższym czasie, jak będzie przebiegał proces przemiany.
      - Jesteśmy - oświadczył Shigeru, wchodząc z uśmiechniętym od ucha do ucha synem do pomieszczenia. Dziewczynka zlękła się i schowała za Kimie. Jej niesforne brąz włosy zakryły twarz.
      - Jak się czujesz, Shizu-chan? - spytał zainteresowany chłopak, podchodząc do niej, jednak nie chciała odpowiedzieć. - Mów - rozkazał groźniejszym tonem.
      - Nic mi nie jest, ale chcę wrócić do domu… - szepnęła.
      - Słyszałeś?! - krzyknął do ojca podekscytowany. - To przez więź? Tak to działa? - pytał, a mężczyzna posmutniał, nie mogąc pojąć swego dziecka.
      - Mówiłam ci, skarbie, nie możemy puścić cię do domu, żebyś nie zrobiła krzywdy rodzicom - powtórzyła spokojnie Kimie, ignorując zachowanie bratanka. - Zostaniesz z nami przez jakiś czas - powiedziała.
      - Tak! - ucieszył się Shouta, spoglądając na dziewczynkę, która pierwszy raz odważyła się na niego spojrzeć swoimi wielkimi, w tym momencie przerażonymi i zdziwionymi zarazem niebieskimi oczyma.
      - Shouta, gdy zacznie odczuwać głód, musisz jej dać swoją krew - rozkazał Shigeru.
      - Nieee… - rzucił znudzony. - Tak od razu? - mruknął.
      - Bez dyskusji! - podniósł głos i podszedł do dziewczynki, przyglądając jej się. - Zostanie u nas jako pokojówka. Dajcie jej pokój w skrzydle dla służby - zarządził, po czym ogłosił koniec zebrania. Dziewczynkę odesłano do pracy, a każdy wrócił do swoich zajęć.
      Shouta, pochłonięty swoim dokonaniem, wrócił do czytania lektur, z uwagą czytając wzmianki o przemianie w wampira. Gdy dowiedział się, że oddanie krwi dziewczynce odciągnie ją tylko od upadku do Poziomu E, a jej wymuszona lojalność do niego pozostanie taka sama, nastrój od razu mu się polepszył.
      Gdy po kilku miesiącach walk Shizu po raz pierwszy odczuła głód, pozwolono jej wypić krew jednej z pokojówek. Zgodnie z umową, Shouta przekazał jej odrobinę swojej krwi, ale oczywiście nie pozwolił jej pić z żyły, tylko uprzednio nalał jej swej krwi do kieliszka. Dziewczynka postanowiła, że nie chce wrócić do swego domu i poprosiła o możliwość pozostania na terenie posiadłości jako pokojówka. Głównie z powodu wielkiej aprobaty ze strony syna Shigeru udzielił na to zgodę, woląc jednocześnie, by brudy Shouty nie wychodziły poza teren ich rodzinnej rezydencji. W dodatku Shizu okazała się być dość konkretną dziewczynką i gdy minął strach, zaczęła pewniej wyrażać swoje zdanie. Zaczęła spędzać z Shoutą bardzo dużo czasu, ponieważ on wciąż był zafascynowany jej postępem w świecie wampirów i tym, że mimo buntowniczego charakteru tylko on umiał wymusić na niej pewne zachowania. W dodatku była jedyną osobą w podobnym wieku.
     
      Z kolejnymi latami ideały Shouty zdawały się mocno oddalać od tych, jakie wyznawała reszta jego rodziny. Stawał się coraz bardziej arogancki i uparty. Jego ojciec wraz ze swoim rodzeństwem starali się wyprzeć z niego negatywne uczucia, jednak na próżno. Chłopiec korzystał z każdej okazji, żeby pokazać swoją wyższość czy moc, lubił wywierać na kimś wrażenie bądź po prostu wywołać szacunek poprzez zastraszenie. Nieważne dlaczego, każdy musiał wiedzieć, że jest pod nim. Nieraz dawał to do zrozumienia służbie czy napotkanym wampirom niższych poziomów. Na tyle, ile było to możliwe, chłopiec zostawał w domu, pod czujną obserwacją któregoś z dorosłych. Wtedy większość czasu spędzał z Shizu, którą, choć nigdy nie nazwał jej przyjaciółką, jako jedyną do siebie dopuścił.
      Shigeru domyślał się, iż to brak matki i liczne plotki na jego temat sprawiły, że dla jego syna najważniejsze stały się pozycja w społeczeństwie i chęć bycia szanowanym. Lata dzieciństwa w świecie pełnym obłudy odbiły piętno na jego charakterze. Poza tymi cechami był naprawdę sympatycznym i, co najważniejsze, inteligentnym dzieckiem. Z czasem stał się też sprytny, dzięki czemu często udało mu się uniknąć kar za różne wybryki.
      Gdy Shouta osiągnął pełnoletniość, wciąż jednak wyglądając dość młodo, na świat przyszła Gizen Touma. Niewiele było jednak o niej wiadomo, ponieważ nie została pokazana publicznie do czasu samobójstwa rodziców jej i Akujiego. Mała miała wtedy cztery lata, ale ciężko było powiedzieć na jej temat coś konkretnego, ponieważ nie odstępowała dorosłego brata (który jednak wyglądał zaledwie na dwa czy trzy lata starszego) na krok.
      Kilkanaście lat później w ciążę zaszła Kimie. Shouta cieszył się, że nareszcie będzie miał w rodzinie kogoś w podobnym wieku. Chociaż było to kilkadziesiąt lat, bliżej mu było do tej nienarodzonej istoty niż do ojca i jego rodzeństwa, którzy byli co najmniej o dwa tysiące lat starsi. Przez fakt, że ich życie było niesamowicie długie, takie różnice wiekowe nie były dostrzegalne, a na przestrzeni wieków nawet się zacierały.
      - Kimie-sama urodziła. To dziewczynka - oznajmiła pewnego dnia Shizu, wchodząc do pokoju Shouty. Miała już ponad trzydzieści lat i pierwsze zmarszczki na twarzy, ale wciąż miała dobry kontakt ze swoim stwórcą. Choć nigdy nie była mu za to wdzięczna, nie przeżywała swego losu zbyt często. Z pewnej strony czuła, że jest we właściwym miejscu, ale nie umiała stwierdzić, czy to przez wymuszenie, więź z mężczyzną starszym od niej, a wyglądającym wciąż praktycznie tak, jak w dniu, w którym się poznali.
      - A więc to Toshiko! - uradował się, wybiegając z pomieszczenia i udając się do Kimie, aby zobaczyć swoją kuzynkę. Jak się okazało, cała rodzina już się tam zgromadziła.
      Wszedłszy do pokoju ciotki, ruszył do kołyski, w której położona była mała istotka. Jej główkę pokrywały jaśniutkie blond włosy, podobnie jak jej matki. Nie zdołał jeszcze ujrzeć jej zielonych oczu o odcieniu niemal identycznym jak u Kimie.
      - Witamy na świecie - powiedział młodzieniec, dotykając delikatnej skóry niemowlęcia. Etsuya chciał już wstać, martwiąc się o córeczkę, ale Shigeru uniósł dłoń, nakazując mu spokój.
      - Przecież nic jej nie zrobi - zapewnił, wiedząc, że jego brat nie umie zaakceptować jego syna i boi się jego pozornie nieprzemyślanych decyzji i planów, które jednak za każdym razem okazują się starannie uknutym spiskiem.
     
      Toshiko rosła jak na drożdżach i nim się obejrzano, a z dziecka zaczęła zmieniać się w młodą kobietkę. Razem z Shoutą wyglądali jak rodzeństwo o takim samym kolorze włosów i oczu, jedynie w trochę innych odcieniach. Kuzynostwo dogadywało się dość dobrze, mała Toshi papugowała wszystko za starszym kuzynem, co bardzo go cieszyło. Jedyną osobą, która nie była zadowolona z takiego obrotu spraw, był Etsuya. Nawet Kimie postanowiła dać szansę dzieciom, skoro tak miło spędzały razem czas.
      - No mówię ci, strasznie mnie zdenerwowała! - opowiadała czternastoletnia Toshiko, gestykulując żywo i chodząc po całym pokoju.
      - Widzisz, czasem lepiej nie mieć matki, mniej problemów - rzucił jak gdyby nigdy nic Shouta, siedzący na łóżku i przeglądający jakąś starą księgę, którą jego rodzina otrzymała od jakichś arystokratów na ostatnim przyjęciu. Kuzynka podeszła do niego i zamknęła mu tom przed nosem.
      - Nie przesadzaj, to była tylko kłótnia o ubranie sukienki. Nie mam od razu tak czarnych myśli - powiedziała, kładąc się obok kuzyna. - Co byś zrobił, gdybyś poznał teraz swoją mamę? - spytała, wlepiając w niego swe bystre spojrzenie.
      - Zabiłbym ją - odparł praktycznie bez namysłu. Dziewczynka zdziwiła się.
      - No co ty, mamę? - spytała zasmucona.
      - Matką możesz nazywać kogoś, kto cię wychował. Mnie ta kobieta urodziła, nic poza tym - rzucił, wpatrując się przez chwilę w ścianę. - Ale masz rację, nie zabiłbym jej. Upokorzyłbym ją, zniszczył marzenia i wszystko, co zbudowała przez cały czas, który mogłaby spędzić ze mną - poprawił się wreszcie.
      - Mnie też byś zabił? - zastanawiała się Toshiko, czując dreszcze z powodu chłodu bijącego od kuzyna.
      - Jesteś mądra i wiesz, po jakiej stronie stanąć - zauważył.
      - Shizu-san powiedziała mi, że jeśli ktoś zdobędzie twój szacunek, to będziesz gotów wiele dla takiej osoby zrobić, mimo pozorów - przypomniała sobie, choć nie do końca rozumiała jeszcze sens tych słów. Chłopak uśmiechnął się pod nosem, stwierdzając, że nawet na starość jego wampirzyca bywała zbyt gadatliwa. Od lat do niczego jej nie przymuszał, choć nigdy jej o tym nie powiedział. - Szanujesz mnie? - spytała, wyszczerzając ku niemu zęby w słodkim uśmiechu.
      - Zmykaj, Toshi - powiedział z cieniem uśmiechu, wyrzucając młodą z pokoju. Ta niechętnie to zrobiła, żegnając się grzecznie z kuzynem, do którego niebawem przyszły służące, aby oddać mu swą krew i nie tylko. Czy to czystokrwisty, czy nie, każdy mężczyzna miał swoje potrzeby, które zaspokoić musiał. Jako iż służki nie miały dla niego większego znaczenia, nie próżnował zbytnio.

      Po ostatniej rozmowie z Toshiko Shouta na powrót zaczął myśleć o swojej matce. W środku dnia udał się więc na spacer, aby porozmyślać w spokoju. Nie mógł zbytnio spać, więc zmęczony przeszedł przez miasteczko nieopodal, nie zwracając uwagi na zachwycające się nim panny. Jakby się zastanowić, to była jedyna zagadka w jego życiu, której nie był w stanie rozwiązać. Już dawno postanowił, że znienawidzi ją, a jeśli zdoła ją kiedyś poznać, zniszczy jej życie. Jaka bowiem matka byłaby w stanie zostawić własne dziecko? Od czasów dzieciństwa nie przejmował się tym za bardzo, ale przykre wspomnienia wróciły, gdy narodziła się Toshiko. Wzrok Kimie podczas kołysania niemowlaka czy jej troska o występki swej córki pokazywały, jak wielką miłością ją darzy. Była to inna miłość niż ojcowska. Znacznie delikatniejsza, wrażliwsza i na swój sposób kojąca. To do matki szła Toshi, gdy coś nie szło po jej myśli, gdy się zraniła czy miała gorszy dzień. Shouta od zawsze radził sobie wtedy sam, nie chcąc okazywać słabości czy poniżać się przed ojcem, który zawsze w jakiś sposób był dla niego autorytetem. Dopiero później zdobył Shizu, której mógł powiedzieć praktycznie wszystko, nie przejmując się tym, że coś wygada.
      Z powodu rozmyślań na temat rodzicielki odruchowo pomyślał o Naoko Shoutou i teleportował się w pobliże rezydencji tego rodu. Naoko i Isaya byli jednymi z nielicznych wampirów, którzy zdawali się nie ociekać fałszem, którym przesiąkał praktycznie cały ich świat. W dodatku od dziecka kobieta zdawała mu się być najsympatyczniejsza, ale niestety, co mu się nie spodobało, miesiąc wcześniej ona i jego ojciec zerwali zaręczyny.
      Wampir przeszedł na tyły posiadłości, z powodu pory dnia nawet nie ukrywając swej obecności. Zdziwił się, widząc Naoko, która siedziała w cieniu jednego z drzew, pochłonięta lekturą. Dookoła niej, mimo bardzo wczesnej wiosny, rosło mnóstwo pięknych kwiatów. Kobieta uśmiechnęła się delikatnie i podniosła wzrok na chłopaka.
      - Czemu zawdzięczam tę wizytę? - spytała aksamitnym głosem, wstając z ziemi i zakładając na głowę kapelusz chroniący jej delikatną cerę przed słońcem.
      - Dlaczego nie śpisz o tej porze, Naoko-san? - zapytał zaciekawiony, podchodząc bliżej.
      - Czy czytanie wśród śpiewu ptaków na delikatnym wietrze, przy przyrodzie budzącej się do życia nie jest wspaniałe? - odpowiedziała z uśmiechem. - Czasem warto podarować sobie sen i zobaczyć, jaki naprawdę jest świat, o każdej porze.
      - Jednak słońce bywa uciążliwe, szczególnie dla nas - zauważył, mrużąc oczy, gdy promienie oświetliły mu twarz.
      - Ludzie uważają, że słońce dodaje energii i napawa ich swego rodzaju optymizmem. Jeśli to prawda, to my, żyjąc nocą, tracimy tę radość. Kto wie, może właśnie w tym kryje się melancholia naszego gatunku? Czasem warto się nad tym zastanowić, szczególnie w dni tak piękne jak ten - rzekła jakby pełna nadziei.
      - Tłumaczyłoby to twoją radość i moje ponure nastawienie - rzucił z uśmieszkiem. Nie dziwił się, że ta kobieta nie chciała być z jego ojcem. Widać, że była w stanie zaakceptować tylko prawdziwą miłość i cierpliwie na nią czekała.
      - Jesteś dobrym chłopakiem, Shouta, mimo wybryków, o których opowiadał mi twój ojciec - dodała, unosząc jedną brew. - Ale szukaj odpowiedzi na właściwe pytania, nikt nigdy nie dowie się całej prawdy o świecie. I to jest właśnie piękne, że nawet nieśmiertelni nie odkryją tajemnic tej ziemi - powiedziała spokojnie.
      - Postanowiłem być tym, który zgłębi ich najwięcej - przyznał zgodnie z prawdą. - Miłego dnia, Naoko-san - pożegnał się i udał się w drogę powrotną do domu, czując, że teraz sen szybko go zmoże.
***
      - Nie życzę sobie, żebyś rozmawiał i zadawał się z Toshiko - oświadczył zdecydowanym tonem Etsuya, odwiedzając swego bratanka. Jego córka ostatnio coraz więcej się buntowała i jako kolejna oddalała się od idealnego wzorca rodziny. - Od teraz dozwolone jest ci rozmawianie z nią jedynie przy posiłkach, z całą rodziną.
      - Mówiłeś coś? - rzucił Shouta, znad książki niedbale spoglądając na wuja.
      - Nie próbuj wytrącić mnie z równowagi, bo pożałujesz - warknął. - Zostaw moją córkę w spokoju - rozkazał, opuszczając pomieszczenie. Żywił nadzieję, że kontakty kuzynostwa osłabną, chociaż doskonale zdawał sobie sprawę, że to Toshiko zabiega o kontakty z Shoutą, zafascynowana starszym kuzynem.
      - Jedynym, który może żałować, to ty, że mi rozkazujesz - szepnął blondyn z niekrytym uśmieszkiem.
      Począwszy od tego dnia, dziedzic rodu spędzał większość chwil ze swoją młodszą, aczkolwiek już dorosłą kuzynką. Choć była kobietą, wciąż ubierała się jak chłopak, postanawiając, że nigdy nie ubierze spódniczki czy sukienki, które dla niej, żywego srebra, ograniczały tylko ruchy. Przed każdym bankietem wywoływała kłótnie, jeśli chodziło o kreacje czy, broń Boże, buty na obcasie. Rodzice nie wiedzieli już, co robić z córką, którą kuzyn tylko dodatkowo podjudzał.
      - Jesteś bezużyteczna - oznajmił i pokręcił głową z dezaprobatą, podchodząc do Shizu, która nie miała już siły wejść po schodach na pierwsze piętro. Mimo iż była wampirem, jej poziom oraz fakt, że niegdyś była człowiekiem, nie dodał jej wielu lat życia. Mając obecnie koło stu pięćdziesięciu lat, wyglądała jak staruszka. Jej włosy były już niemal białe, a skóra w całości pokryta zmarszczkami.
      Jej stwórca podszedł do niej i podał jej ramię, pomagając wejść na samą górę o własnych siłach, ponieważ wiedział, że czułaby się poniżona, gdyby ją tam wniósł.
      - Arigatō gozaimasu - szepnęła, chyląc głowę. Udała się wraz z Shoutą do jego pokoju. Chłopak usiadł na sofie, a kobieta zaczęła zmieniać mu pościel. Mozolnie jej to szło, więc wampir podszedł do niej i zaczął jej pomagać, tracąc już cierpliwość na myśl, że sam zrobiłby to szybciej.
      - Jak będzie ci to tak wolno iść, to cię stąd zwolnimy - westchnął, mówiąc to za każdym razem. W istocie jednak tylko dzięki niemu kobieta jeszcze tu pracowała, już od dawna nie mając na to sił.
      Patrząc tak na pracującego za nią chłopca, nie mogła się powstrzymać i delikatnie pogłaskała go po głowie, gdy nachylał się nad pościelą.
      - Jesteś dobrym człowiekiem, a takim głupim - powiedziała niemal z matczyną czułością, chociaż w rzeczywistości była od niego młodsza.
      - Jestem wampirem, moja droga, w dodatku czystokrwistym. Nie powinnaś nazywać mnie głupim - zaśmiał się. - Za obrazę zawsze mogę skazać cię na śmierć - dodał niby to poważnym tonem. Kobieta uśmiechnęła się ciepło.
      - I tak wiele już mi nie zostało - przyznała.
      - Nie gadaj głupot. Potrzebujesz znów krwi? Może będzie ci lepiej? - spytał normalnym tonem, nie chcąc pokazywać, że gdzieś w środku martwi się o nią. Wampirzyca pokręciła przecząco głową.
      - Dziękuję, że się mną zaopiekowałeś. Wybaczam ci to, że mnie przemieniłeś - rzekła ze łzami w oczach. Wampir spojrzał na nią zdziwiony, totalnie nie spodziewając się takiego obrotu rozmowy. Staruszka podeszła bliżej i przytuliła go, delikatnie wczepiając w niego swe spracowane dłonie. Czuł, jak drżą jej niemiłosiernie. - Zawsze będziesz moim przyjacielem, rodziną - szepnęła. Wampir znieruchomiał, nie wiedząc, co zrobić. Zacisnął zęby, czując dziwne mrowienie na całym ciele. - Kocham… - zaczęła ochrypniętym głosem.
      - Shizu-chan, co ci się zebrało na takie głupstwa? - spytał, delikatnie odsuwając kobietę, wiedząc, że nie byłby w stanie nic z siebie wydusić, jeśli powiedziałaby słowo więcej. Nie miał wtedy pojęcia, że ta rozmowa będzie ich ostatnią.

      Następnej nocy Toshiko miała wyjść gdzieś z rodzicami, ale bardzo upierała się przy tym, żeby zostać jednak w domu. Shouta skorzystał z okazji do podrażnienia się z wujem i razem z kuzynką uciekł tego wieczoru z posiadłości. Po kilku godzinach od wyjścia pierwszy i ostatni raz w życiu poczuł ból ściskający jego serce. Momentalnie teleportował się do domu, gdzie zostawiając Toshiko, pobiegł do pokoju swojej służącej. Gdy wbiegł do niego, zdołał tylko poczuć jej krew i zobaczyć drobinki lśniącego pyły unoszącego się znad prochu na łóżku.
      - Shizu… - szepnął, czując, jak łzy bezwładnie spływają mu po policzkach, a serce wybija rytm kilka razy szybciej niż zazwyczaj. Zdruzgotany śmiercią przyjaciółki i wściekły zarazem, wytarł łzy i jak w amoku udał się do salonu, gdzie Toshiko tłumaczyła się rodzicom z ucieczki. Podszedł do wuja i chwytając jego koszulę, rzucił nim przez pół pokoju.
      - Zabiłeś ją! - krzyknął, tłukąc jednocześnie wszystko, co było w pobliżu. Dookoła niego pojawił się ogień wściekłości.
      Etsuya spojrzał na niego bezczelnie.
      - Umarła ze starości - rzucił, choć oboje wiedzieli, że to nieprawda. - Kara sama do ciebie przyszła - dodał, unikając ciosów zadawanych przez bratanka.
      Kimie wyprowadziła z pomieszczenia córkę, czując, jak cały dom zaczyna się trząść. Shouta był bardzo potężny i kto wie, może wspierany swą wściekłością, mógłby nawet pokonać Etsuyę. Na szczęście, nim doszło do poważnych strat, na miejscu zjawił się Shigeru i z trudem powstrzymał tę dwójkę.
      - Będziesz cierpiał - obiecał Shouta, patrząc z nienawiścią na wuja.

      Od tego czasu wampir powoli zaczął wcielać swój plan w życie. Z początku postarał się uspokoić i sprawił, że wszyscy mieli wrażenie, iż jego emocje opadły i groźby wypowiedziane w gniewie nie zostaną spełnione. Początkowo Shigeru, znając syna, uważał, że to tylko cisza przed burzą, jednak po dłuższym czasie wszyscy zapomnieli o mało istotnym dla nich zdarzeniu.
      Rodzice Toshiko nie mieli już jednak siły, by odciągnąć córkę od kuzyna, więc ta spędzała z nim większość swojego czasu. Z kolejnymi miesiącami stawali się sobie coraz bliżsi, dodatkowo patrząc na to, iż od śmierci swojej podwładnej Shouta nie miał nikogo, z kim mógłby szczerze porozmawiać. Dzięki temu sam postarał się o lepszy kontakt z dziewczyną, której od czasu do czasu mówił o swoich przemyśleniach czy pomniejszych problemach.
      - Gdyby ciebie nie było, zwariowałbym w tym domu - wyznał Shouta, wylegując się na sofie w pokoju kuzynki. Ta właśnie wyszła spod prysznica. Ubrana w sam szlafrok podeszła do łóżka i zaczęła wycierać ręcznikiem mokre włosy.
      - Co ci się zebrało na takie wyznania? - spytała pozornie obojętnie, w duchu ciesząc się, że w końcu to przyznał.
      - Ty tak nie uważasz? - spytał, podnosząc brew i patrząc na nią z ukosa. Dziewczyna roześmiała się, przeczesując palcami blond włosy.
      - Nie chciałabym poruszać drażliwego tematu, ale odkąd nie ma z nami pewnej osoby, stałeś się jakby bardziej przystępny - stwierdziła i wytknęła język. Wampir uśmiechnął się półgębkiem i podszedł do kuzynki, nachylając się nad nią.
      - Czyżby moja mała Toshi była zazdrosna? - zamruczał jej do ucha w ten sposób, że wampirzycę przeszły dreszcze. Spojrzała na niego z pewnym siebie uśmieszkiem.
      - Nie bywam zazdrosna. Jestem na szczycie łańcucha pokarmowego, więc jeśli coś chcę, to to biorę - rzekła zadziornym tonem.
      - Więc mamy coś wspólnego - rzucił, po czym wpił jej się gwałtownie w usta.
      Toshiko od razu odwzajemniła pocałunek, z jeszcze większą namiętnością, jakby oboje wzajemnie próbowali przekonać drugie o swej dominacji. Wampir złapał jej zgrabne ciało i rzucił na łóżko. Przez chwilę skupił się na francuskich pocałunkach, jednak po chwili, kierowany pożądaniem, zerwał z dziewczyny szlafrok, odsłaniając perfekcyjną figurę wampirzycy, która nie pozostała obojętna, ciągnąc go za koszulę tak mocno, że aż się podarła. Jej oddech przyspieszył, a każdy dotyk chłopaka sprawiał, iż płonęła od środka. Zatopiła swe delikatne dłonie w jego włosach, po chwili zupełnie oddając mu kontrolę nad sytuacją, błogo odczuwając każdą jego pieszczotę i dotyk.
      Półtorej godziny później, leżąc w łóżku obok swej kuzynki, Shouta spojrzał na zegarek i wytężył słuch. Wycieńczona dziewczyna zasnęła spokojnie, więc korzystając z okazji, wampir ubrał spodnie, chwycił w ręce skrawki swej koszuli i wymknął się z pokoju, wpadając idealnie na moment, w którym Etsuya jak co dzień wychodził ze swojego biura i tym korytarzem szedł do swojej komnaty. Widząc bratanka wychodzącego z pokoju jego córki, zatrzymał się. Wystarczyło jedno spojrzenie na jego pogniecione spodnie, goły tors, strzępy koszuli, które trzymał w dłoniach, lekko zaczerwienione policzki i roztrzepane włosy, w jakich nigdy nie pokazywał się rodzinie. Młodszy z braci od razu skojarzył fakty, zaciskając ręce w pięści.
      - Ups - powiedział teatralnym tonem Shouta, przyklejając na twarzy złowieszczy uśmiech.
      - Gnoju… - wycedził przez zaciśnięte zęby Etsuya. Obaj poczuli, jak ziemia pod nimi drży. - Jak śmiałeś…?!
      - Życie to gra, musisz orientować się, żeby nie przegrać, wuju. Pierwsza zasada - rzucił, podchodząc bliżej wampira. - Nigdy nie trać czujności - dokończył z szerokim uśmiechem, jednocześnie pokazując mężczyźnie swe śnieżnobiałe kły.
      Etsuya podniósł rękę, aby uderzyć bratanka w twarz, jednak ten prędko uniknął ciosu. Widać było, że miał niezłą zabawę.
      - Zrobiłeś to tylko po to, żeby mi dopiec? - spytał przerażony i załamany jednocześnie, widząc, do czego doprowadziły te głupie gierki. Jego bratanek wzruszył ramionami.
      - W każdej wojnie konieczne są ofiary - skwitował, śmiejąc się.
      - Byłam marionetką? - usłyszał za sobą załamujący się głos kuzynki. - Wykorzystałeś mnie?!
      - Toshi, skarbie, nie bierz tego do siebie, to sprawa między mężczyznami - rzucił, nawet nie racząc jej spojrzeniem. Wiedział bowiem, że gdyby to zrobił, poczułby zapewne jakieś wyrzuty sumienia, których za wszelką cenę chciał uniknąć.
      - Ty…! - zaczęła przez łzy, nie mogąc pojąć, jak bliska jej osoba mogła ją tak wykorzystać. - Nienawidzę cię, słyszysz?! Brzydzę się tobą! - krzyknęła, posyłając ku kuzynowi falę piorunów, które w ostatnim momencie zatrzymał.
      Shouta ze złości na dziewczynę podpalił cały dom, Etsuya chciał najpierw obronić córkę, ale widząc, że sama to zrobiła, zaatakował bratanka.
      - DOSYĆ TEGO! - krzyknął Shigeru, który, łącząc siły z Kimie, sprowadził wszystkich na ziemię. Kobieta pobiegła ku córce, ubranej jedynie w szeroką koszulę, i sprawdziła, czy nic jej się nie stało. Następnie podeszła do męża, oglądając ze zmartwieniem jego niezagojone jeszcze rany. Shigeru podszedł do syna, który wciąż uśmiechał się diabelsko. Najstarszy z rodu wziął chłopaka do gabinetu i udzielił mu reprymendy.
      - Nie ja zacząłem - westchnął, zupełnie niewzruszony widowiskiem i tym, że razem z kuzynką i wujkiem mogli zniszczyć całą posiadłość będącą w ich rodzinie od pokoleń oraz dodatkowo pozbawić się wzajemnie życia.
      - Zachowujesz się jak szczeniak, wciąż siląc się na takie wymówki - odparł wyraźnie smutny Shigeru. - Jeśli tak dalej będzie, stracisz rodzinę na zawsze - powiedział.
      - Rodzinę? Co to za rodzina, która odbiera mi bliskich? - zapytał z wyrzutem.
      - Była ci aż tak bliska? Przecież to tylko… - zaczął.
      - Nikt nie będzie decydował o śmierci moich sług. Nie będziecie dyktować mi zasad życia - obwieścił, po czym opuścił pokój, zostawiając zdołowanego ojca samego. Shigeru po raz kolejny żałował, że chłopiec wychowywał się bez matki, nie zdając sprawy, że po prostu nie umie zrozumieć uczuć własnego dziecka.

      Mijały lata, a ciepło w rodzinie Hanadagi nigdy nie wróciło do normy. Życie toczyło się dalej i choć powoli przestało wracać się wspomnieniami do najgorszych dni, ból w sercu nie zmalał. Toshiko zupełnie odwróciła się od kuzyna, przez pierwsze kilkadziesiąt lat w ogóle z nim nie rozmawiając, następnie ograniczając takie chwile do minimum. Gniew i upokorzenie wciąż w niej tkwiły, dając o sobie znać za każdym razem, gdy chłopak na nią spoglądał.
      Po kilkuset latach rodzina Hanadagi podjęła decyzję o śnie, mając nadzieję, że długa drzemka w jakiś sposób uspokoi wszystkich i pomoże rodzinie w nawiązaniu lepszych kontaktów po jej skończeniu. Każdy chętnie przyjął propozycję, nawet najmłodsza Toshiko, która była wyraźnie zmęczona życiem. Jedynie Shouta się postawił, oznajmiając, że nie zamierza zapadać w sen.
      - Nie ma opcji. Jeśli zostawisz go samego, będzie w stanie wybić całą naszą rodzinę we śnie bez mrugnięcia okiem - zirytował się Etsuya, nakazując swemu bratu rozwagę.
      - Oj, od razu całą… - rzucił jakby od niechcenia Shouta, świdrując wuja rozbawionym wzrokiem.
      - Postanowione. Zrobimy to całą rodziną - oznajmiła głowa domu.
      Tak też się stało. Po wiekach walk, kłótni i nienawiści cała piątka udała się w sen, z nadzieją, że kiedy się obudzą, świat będzie lepszy i pozwoli im się zjednoczyć, by znów mogli nazywać się rodziną, którą niegdyś byli.





***
      Rozdział (który został w całości napisany przez Kao) dedykujemy Suzu - za zapewne godziny spędzone nad pisaniem kolejnego referatu dla nas. Dziękujemy! ^^ Oczywiście jesteśmy wdzięczne również reszcie naszych cudownych czytelniczek-które-lubią-komentować-to-co-czytają. xD W każdym bądź razie co nieco się, mamy nadzieję, rozjaśniło, jeśli chodzi o Shoutę i jego nie do końca zgraną rodzinkę… Kolejny rozdział jest niestety ostatnim, który został napisany w całości, potem pewnie będziecie musieli poczekać na nowość do lipca, bo świat studencki wkracza w okres sesji. :/
      Dobra, nie piszemy więcej, bo szaleje burza i może prąd tu padnie tak jak dziś na działce… Pozdrawiamy Was serdecznie!

27 komentarzy:

  1. Rozdział świetny, ale skomentuję później, bo u nas właśnie burza jest i się troszkę obawiam o telefon. ;)
    A w międzyczasie (nikt mi nie wmówi, że nie ma czegoś takiego!) zapraszam na rozdział u mnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, sporo osób zmagało się wczoraj z burzą. My pojechałyśmy z bratem na działkę (od rana był upał, słoneczko świeciło, ptaszki śpiewały) i tam nagle lunęło. Nawet prąd nam wysiadł, więc były nici z tostów na obiad. :( Koniec końców wyszło na to, że zmarnowaliśmy czas, bo siedzieliśmy tylko w domku, zamiast pospacerować czy coś porobić w ogródku...
      Mnie również nikt tego nie wmówi :D Dziękuję za powiadomienie! You've made my day :D

      Usuń
  2. Dzięki za info!
    Jezu! To przerażające jak Shouta się zachowywał... Choć...Pod jego paskudnym charakterem skrywa się wrażliwe serce...
    Przez moment chciałam się rozpłakać. A to wina Sary! Co za szm*ta! Mam nadzieję, że szybko ją wykończą ;/
    Cóż, nie mam więcej przemyśleń... (mam, ale nie umiem ich ubrać w słowa ^^") więc pod tym rozdziałem wiele nie napiszę :(
    No! I rozdział świetny! :)
    Pozdro i weny!
    K.L.

    PS. A propos studiów - a mnie czeka koło we wtorek ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. PPS. O szit! Z rozpędu napisałam komentarz z maila mojego roku! o.O Boże... ^^"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co :)
      No więc właśnie, to nie jest jednoznaczna postać. Ma swoje wady (całkiem sporo), ale nie jest potworem...
      Cóż, Shouta na pewno nie puści Sarze płazem tego, co zrobiła :D
      Powodzenia na kolokwium! Kao jutro ma, ja we wtorek pewnie dowiem się, czy zdałam językoznawstwo :/ Ech, ten stres :(
      Tak to jest z tymi mailami. Mnie również zdarzało się w ostatnim momencie skapnąć, że piszę coś nie ze swojego prywatnego adresu, tylko tego z roku ^^' Same problemy!

      Usuń
  4. Przeczytałam ten rozdział z prędkością światła, więc mogę skomentować c;

    Shouta to jednak taki bed boj, którego wszystkie fanki kochają. No bo jednak my wszystkie wolimy niegrzecznych chłopców xd. I teraz takie "co by było gdyby ten szprytny lis się zakochał?". Cóż, to byłoby piękne :3
    Sara to jednak taka sucz jest, że aż słów brakuje. Jak ja jej nienawidzę! >.<

    Króciutko dzisiaj, bo komentuję to o pierwszej w nocy, a jutro na ósmą do gimbazy trzeba lecieć... Eh, żyć się odechciewa -.-

    Weny życzę

    Wikuś Chan


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy wolimy niegrzecznych, ale prawdą jest, że tacy pociągają. Choć mnie osobiście raczej w opowiadaniach/książkach/filmach niż w życiu. ;)
      Piękne może by i było, ale wszystkiego mieć nie można xD Chociaż zobaczymy, jak rozwinie się sytuacja ;)
      Heh, każdy nienawidzi Sary, ale jako czarny charakter ją uwielbiam. Intryganci rządzą :D

      Ano odechciewa. Powodzenia w szkole (jak dobrze, że mam ją już za sobą!) ;)

      Usuń
    2. Informuję, że (znowu) zmieniłam nick i taki już pozostanie. Przez najbliższy rok nie przewiduję zmian ;) (oprócz avatarów)
      To tyle co chciałam powiedzieć, a nazwa jest widoczna nad odpowiedzią ;>
      Pozdrawiam!

      Shori Chan

      Usuń
  5. Z radością oznajmiam, że rozdziały zostały nadrobione. ;D
    Co do poprzednich rozdziałów to czyżby Tamaki nie chciał pochodzi Kanaru i Kairena? <3 Na początku, gdy Tama się umawiał z jednym, a potem drugim, myślałam, że ma jakieś niecne zamiary. Ostatecznie chyba chciał ich w jakiś sposób pogodzić, cu? Sam ma swój obiekt westchnień (wiem, że imię na "a". Nie nauczę się tych wszystkich imion, nie dam rady. xD), więc może zmienił swoje podejście do Kairena. Albo zauważył, że Kanaru jednak czuje coś do kuzyna. Podejrzewam, że niedługo wszystko wyjaśnicie. <3
    Chyba zaczynam bardziej lubić Shoutę. Jego przywiązanie do przemienionej służki było niemalże słodkie i rozczulające, podobnie jak przywitanie kuzynki. <3 Zastanawia mnie czy dojdzie do tego ślubu z Toshiko. Zginąć raczej nie zginie, a z Hanashi (przynajmniej tak sądzę) nie będzie miał relacji na tej płaszczyźnie. Kto wie, może Hana będzie wreszcie z Suzaku. Tak poza tym, Kao, nie dochodziło do mnie jaka stara jesteś! Żeby już dzieci mieć...;D
    Też czekam na jakieś amory, zwłaszcza, że mojej postaci coś ostatnio nie było. :< Nie pamiętam czy kogoś sobie nie wybierałam do pary jak przyjmowałyście zamówienie. ;D Wiem, że chciałam Shigetsu ale ktoś nie uznaje związków z taką różnicą wieków. Wiem, że mamcia o mnie dba, ale bez przesady. Taka różnica kilkunastu lat nie powinna stać na przeszkodzie! xD A i chyba chwaliłyście mi się, że piszecie rozdział z moją postacią (albo mi się to przyśniło). ;D
    Jako że wyszłam z wprawy w komentowaniu, skończę na takiej krótkiej opinii. Ale nie ważcie mi się nie docenić! xD Wiecie, że was loffciam? <3
    Powodzenia na sesji! I weny, żebym nie musiała czekać do lipca. <333
    Pozdrawiam,
    EvaAnna.
    <3 (bo co to byłby za komentarz bez serduszka na końcu? ;D)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, powrót córci! ^^ Ureshii~!
      Tak, wyjaśnienie już niebawem :)
      Shouta ma swoje zalety, jakby nie patrzeć. Ale zdąży jeszcze troszkę namieszać ;)
      Amorów w kolejnych rozdziałach jest chyba aż nadto xD A o come backu Twojej postaci Ci wspominałam i ów rozdział pojawi się już 7.06 ;) Więc nie, nie przyśniło Ci się to xD
      Komentarz oczywiście doceniam i też Cię kocham :*
      A wena ostatnio tak mnie zaatakowała, że wczoraj nie poszłam na zajęcia, tylko olałam je, żeby PISAĆ. Czasami siebie nie poznaję. W każdym bądź razie napisałam z półtora rozdziału, więc XXXIII jest gotowy, a XXXIV na ukończeniu ^^
      Mam nadzieję, że teraz będziesz na bieżąco (dość złudne nadzieje pewnie) i będziesz się starała skrobnąć od czasu do czasu parę słów :P Buziaki!

      Usuń
    2. A byłam pewna, że to Kao mi wspominała. ;D Na mamcię zawsze można liczyć. <3 (chyba, że to sms z życzeniami. :<)
      Dopiero 7? Serio? Przecież nadrobiłam i skomentowałam, trzeba jakoś to uświęcić i najlepszym sposobem byłoby wstawienie wcześniej rozdziału (albo wysłanie go córci, bo zauważyłam, że trafiają się wam powtórzenia. Mogłabym skontrolować. xD)
      Wow, mamcia, szalejesz. xD
      To nie było konieczne, MATKO. D<
      <3

      Usuń
    3. Nie za dużo byś chciała? :P O wcześniejszym dodaniu nie ma mowy, bo nie mamy tyle czasu ani rozdziałów, by tak szaleć. Zresztą tyle miesięcy żyłaś bez VN, że teraz półtora tygodnia to będzie pestka :P
      Jak widzisz powtórzenia czy inne błędy, to dawaj znać. Od czasu do czasu coś się wkradnie.

      Usuń
    4. Wyślij mi chociaż kawałek z moją postacią, co? <3 Co powiesz na prezent na dzień dziecka? xD
      Miałam zapisane, ale z powodu matury wolałam robić co innego. Zwłaszcza prezentacja maturalna sprawiała mi dużo problemów, więc nawet zdania nie napisałam ani nie przeczytałam żadnej książki, która nie byłaby lekturą. :<

      Usuń
    5. Może... Ale najpierw obgadam to z Kao. Jak się zgodzi, to Ci wyślę w Dzień Dziecka :P
      No wiadomo, ja też mało co czytam z powodu braku czasu. Ale akurat z Tobą różnie bywało, jeśli chodzi o czytanie opowiadań :P

      Usuń
    6. Ale dokładnie pierwszego, bo w poniedziałek najprawdopodobniej pojadę do przyjaciółki na urodziny. I wrócę we wtorek wieczorem. xD Albo, jak chcecie uświęcić mój powrót, możecie zrobić to nawet dzisiaj. <3 Nie obrażę się. ;D
      Wiesz, ostatnio odkryłam, że znałam więcej rozdziałów. Po prostu nie komentowałam, bo głupio mi napisać, że fajne i czekam na następny. :<

      Usuń
    7. Dokładnie pierwszego, to weekend, więc spoko. I nie przesadzaj już, bo w ogóle nie wyślę :P
      Oj tam, mogłaś dać znać, że o nas nie zapomniałaś xp

      Usuń
    8. Wyślemy Evi w weekend <3
      Trzeba przecież wybaczać czasami :D

      Usuń
    9. :<
      Tylko tyle mam do wam do powiedzenia. :<

      Usuń
    10. Coś Ty taka wiecznie niezadowolona? Nie marudzić mi tu, bo fragmentu nie dostaniesz z wyprzedzeniem :p

      Usuń
  6. Dobra wiem że mase czasu minęło od kiedy dodałyście rozdział ale naprawdę nie miałam kiedy pisać kom -.-‘ Mam nadzieje że wybaczycie bebe Suzu-chan Q.Q Dobra bez zbędnych ceregieli pora na kom…

    Na samym początku powiem że cały dodatek okropnie mi się podoba! Kao naprawdę świetnie się spisałaś!
    Śmierć matki Sary była… była… no po prostu genialna! Normalnie czuć w niej było coś czego nie potrafię sama do końca nazwać. Kurna ale żal mi tej Hanako ;( „Jej biała, zdobiona suknia, która niegdyś idealnie komponowała się z jasną skórą i blond włosami, które w genach przekazała córce, teraz splamiona była krwistą posoką. Ostatkiem sił patrzyła na dziecię niegdyś troskliwie noszone pod jej piersią. Wciąż nie mogła uwierzyć, że jej maleńka dziewczynka, której niegdyś plotła warkocze i śpiewała kołysanki, uknuła śmierć własnej matki.” Te trzy zdania mówią po prostu wszystko. Nie no na nich to się prawie poryczałam. Kao jesteś genialna! Co jak co ale Sara ma rację że kobieta może stać się o wiele potężniejsza od mężczyzn dzięki ładnej buzi, inteligencji i sprytowi. To właśnie te rzeczy są największą bronią kobiety i Sara oraz kobiety (nie tylko z książek, mang czy filmów ale również z życia) jej podobne są najlepszym tego przykładem. No ale wracając do śmierci matki Sarci. Naprawdę wzruszyłam się wyznaniem Hanako że mimo wszystko nadal kocha córkę. Nie no to naprawdę musiała być cudowna matka! Aż dziw że urodziła taką pindę -.-‘ Ech to i później tekst że ta blond lalunia jest potworem mówi jak bardzo musiała kochać i cierpieć z powodu zachowania córki. Wyznanie matce przez Sarę że ta zostanie babcią było iście perfidne i diabelskie ze jej strony. No a te teksty z tym samobójstwem itp to już w ogóle masakra jakaś >.< Nie no naprawdę ta scenka jest zacna!

    No a teraz popis gry aktorskiej Sary!
    Nie no jej za umiejętności aktorskie normalnie Oskar się należy i nie ma tego tamtego ;] Lepszej aktorki normalnie ze świecą szukać… Ech kurna naprawdę nie wiem co myśleć o Shigeru… Raz uważam go za cudownego brata, tatusia, kochanka (tyleż zakochanego co głupiego i naiwnego) a później normalnie mam ochotę go na pal nabić -.- Eh noo i co ja biedna mam zrobić z tym fantem? D: No nic dodam tylko że scenka zarówno poinformowanie tatusia o istnieniu małego Shoty jak i przekazania go bardzo mi się podobała <3 Oj tak poród boli i to jak diabli mówię z własnych obserwacji ^ ^” Nie no my kobiety niby słaba płeć ale jakoś rodzimy facetom dzieci a oni przy czymś takim chyba by przenieśli się na tamten świat -.- A Kimine i Etsuya tacy kochani Q.Q Kurna gdyby Shigeru nie chciało się chojrakować grając „cudownego tatusia” i zgodził się na propozycje rodzeństwa Sho może wyrósłby na normalniejszego wampirka -.- Dobra niby byłby okłamywany przez całe życie ale nie byłby tak pogardzany w dzieciństwie, miałby miłość cudownej mateczki (choć Kimine ostatnio nie robi z taką -.- Matko po kiego Sho i Tosh się pobierają noo! >.<)… Matko sama nie wiem… Nie no mam co do tego mieszane uczucia…

    Taaa nie ma to jak utwierdzanie w wyższości kogoś takiego jak Shota. Nie no Shota z taką matką, wychowywany przez niby kochającego ojca, bez miłości matki pogardzany przez społeczeństwo nie mógł wyrosnąć na fajnego faceta -.- (Btw ciekawe czemu Suzaku był takim ancymonem? <- z serii rozkmanki Suzu ) Po raz setny pytam się was czemu robicie takie sprzeczne postacie nooooooo! D: Kurka pieczona i opierzona co ja biedna mam myśleć o tym małym biednym chłopczyku który wyrósł na niezłego gagatka? D: Ach serce moje jest w rozterce! xD
    Dobra wracając do treści rozdziału… Naoko była kochana (czemuż ach czemuż ją zabiłyście? T.T) i naprawdę nadawała się na mamusie nie to co ta blondwłosa pinda Sara -.- Nie no ona jest naprawdę nienormalna jak może patrzyć w taki sposób na własnego syna?! -.- Taaa i już kombinuję czy aby nie będzie jej do czegoś potrzebny… Normalnie mam ochotę ją wypatroszyć…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach nie ma to jak rodzinna „sielanka” ^ ^ Normalnie słodko aż od tej słodyczy niedobrze się robi -.- Nie no naprawdę dramat jakiś… Choć w sumie tu im się jeszcze w miarę układało… Na a Sho już pokazuję pazurki… Nie no naprawdę jestem ciekawa czy jak by był inaczej wychowywany to byłby inny…

      Jak przeczytałam o przemienionej przez Sho dziewczynce i reakcji Shoty myślałam że spadnę z krzesła… Niby wiadomo że on niegrzeczny i ma wiele na sumieniu itp ale sama nie wiem… Nie no w tej scenie chłopak przypomina rozpieszczonego do granic możliwości królewicza któremu wszystko wolno -.-

      Niach no i mamy naszą Tosh! <3 Jejku noo słodko, słodko Q.Q Nie no muszę przyznać że Shota w tej scence był naprawdę uroczy ^ ^ Jejku noo naprawdę nie wiem co mam o nim myśleć… Raz mam ochotę nabić go na pal a raz mnie rozczula (eeee to chyba nie za dobre słowo ale rozumiecie o co mi chodzi nie ^ ^”)

      Niach niach jakże w wielkiej komitywie jest kuzynostwo ^ ^ Aż mi się niedobrze robi -.- Jejku no naprawdę nie sama nie wiem jak mam ocenić zachowanie Sho w stosunku do kuzynki… Kurna noo jak tak o tym myślę to w sumie po paru(nastu?) latach oni naprawdę mogliby być całkiem udanym małżeństwem. Co prawda opartym na wzajemnym szacunku, przyjaźni, pożądaniu itd a nie na prawdziwej miłości no ale całkiem zgranym… Hmmm może nawet lepszym niż te oparte na miłości… W sumie kiedyś się zastanawiałam czy związki oparte bardziej na zdrowym rozsądku nie są trwalsze i szczęśliwsze niż te które na początku są powiązane niby dożywotnią miłością… No ale dobra dość tych moich wywodów…

      Matko no i po raz kolejny zrobiło mi się żal Sho i uznałam go za słodkiego -.- Nie no jego rozmowa z Naoko (po raz enty pytam się czemuż ją zabiłyście rękami Mariko! ;( ) oraz jego zachowanie w stosunku do Shizu było naprawdę uroczę. Matko przez te dwie mam ochotę przytulić Shote i rozpłakać się nad jego nieszczęsnym losem -.- (matko nie sądziłam że to powiem D: ) Kurna tu on zaczął wyzwalać we mnie niemal że matczyne uczucia -.- Nie no chyba jestem z deka rąbnięta. Swoją drogą tatuś Tosh chyba w grobie (którego nie ma xD) się przewraca że jego córeczka będzie żonką Sho ^ ^”

      Sprawa z Tosh normalnie mnie do szewskiej pasji doprowadziła ale w sumie myślałam że bardziej to przeżyję. Rozumiem dziewczynę i jej współczuję ale poniekąd rozumiem też Sho ( i ja to mówię? Czy w to w ogóle ogarniacie? D:) Rany noo Kao co ja mam z tobą i tym twoim Sho -.-‘

      Hahaha muszę wspomnieć że tekst Etsuya o tym morderstwie i odpowiedź jego bratanka normalnie mnie rozbroiła <3 Nie no nieźle się przy tym uśmiałam kocham to! Normalnie widziałam to przed oczami xD

      Dobra to chyba na tyle… Generalnie jestem zachwycona i to chyba jednen z moich ulubionych dodatków w VN… (Hmm w ogóle ile ich było..? o.o’) Tak że czekam na więcej xp No i dziękuję za dedykację zawszę się przy tym wzruszam Q.Q <3

      Całuski i do usłyszenia :*

      Suzu-chan

      Usuń
    2. Tobie zawsze wszystko wybaczymy... chyba xD
      Dziękujemy, kochana! :*

      Usuń
  7. Dobra, teraz będę pisała na bieżąco komentarze, bo zapomnę xD

    Większą część rozdziału przeczytałam rano, ale wkurzyłam się i dopiero teraz dokończyłam, bo cały czas jakieś dziwne melodie od strony cmentarza (mieszkam akurat obok) leciały i nie mogłam się skupić -,-'

    Także ten, przejdźmy do właściwego komentarza i modląc się w duchu, aby jutro się to nie powtórzyło X'D

    A więc taki skok w przeszłość... Albo retrospekcja, albo coś .-.' W sumie niezłe zdziwko, bo większość chapterów jest przez Was pisana w czasie teraźniejszym ;o

    *zerk w kierunku wyimaginowanej wrednej blondyny, przystawiającej się do wszystkich* Taaaaak... Raz się z matką pokłócisz i wbijesz jej kołek w serce. A to, że wmieszałaś do tego Łowczynię świadczy tylko o beznadziejnym okrucieństwie... Które kiedyś cię zgubi! *udaje, że wypruwa flaki Sarze -^-*
    Wciąż nie mogę uwierzyć, że Sara była dobra nie tylko w knuciu intryg ._____.' Zachowywała się jak rasowa sprzedająca się panna, ale mniejsza z tym, bo jak zacznę ją wyzywać, to na delikatnych "komplementach" się nie skończy -,- Dlatego lepiej od razu przejdę do Shouty...

    Jezu, jaki on biedny ;_______________; *ryczy (Ja wcale nie ryczę!)* Tak mu współczuję, dorośli potrafią być naprawdę nieczuli ;( Zero empatii u Etsuyi mnie dobija i przez to go nie lubię -.-' Nie rozumiem, jak Kimie mogła wyjść za takiego ogra (lol, zaraz powiem, że musiała być bardzo cierpliwą, a zarazem głupią wróżką x'D).
    Wracając do tematu Shouty... Mam ochotę dać mu na pocieszenie loda (którego już niestety zjadłam, jednak zawsze mogę mu odkroić kawałek rolady, jakby się skusił ♥) ;< Matka rodem z agencji towarzyskiej (staram się nie używać wulgarnych słów, wybaczcie, że tak to dziwnie brzmi), ojciec z jakiejś komuny, czy kij wie, czego, bo nie umie poradzić nic właściwego synowi... Normalnie rodzinka the best. I dziwić się tu, że stał się taki, aby przetrwać w tym świecie obłudy... Jak w tytule xD
    No i też bym się tak odegrała, gdyby mnie w ten sposób coś wartościowego odebrano. Można być z natury pokojowo nastawionym człowiekiem i tylko trochę pyskatym albo pokojowo nastawionym człowiekiem z domieszką mściwości, jak kto woli ;)

    Przynajmniej wyjaśniło się, czemu Toshiko niezbyt lubi się z kuzynem (mimo, że czasem on naprawdę irytuje...). Ja tam nie przepadam za moją kuzynką od jej urodzenia, zaś tu widocznie jest trochę inaczej xD
    Aczkolwiek boję się, że Shouta stanie się taki jak jego mać, wtedy wam nie wybaczę, no way, zatłukę, bo mnie serce rozboli x.x
    Choć raczej żal mnie ściskał przy spotkaniu towarzyskim, gdzie Shouta MUSIAŁ być i obracać się wśród TEGO towarzystwa, to chciałabym zobaczyć jego minę, kiedy napotkał spojrzenie Rido ;D Musiała być bezcenna ;P Walka (przyszłych) samców alfa nigdy mi się nie znudzi xDDD
    I ten dar uważnego obserwowania i składania do kupy faktów... Chciałabym taki mieć =.= (Kurde, czemu wszyscy dookoła są nim obdarzeni, a ja jestem ślepa?!)

    Tym pochwalnym (wtf?) akcentem kończę treść komentarza właściwego. A teraz, jeśli chodzi o resztę...

    Co to za wyzyskiwanie siostry, Aya? :^ Podział pracy powinien być równy - połowa rozdziału ty, a połowę ona (to nie pouczanie, tylko przyjazne droczenie się w razie czego, nie traktuj tego na poważnie XD), nie używamy nikogo do pracy, chyba że bierzesz przykład z Bukównej ;PPP

    Jakiś długi komentarz to nie jest, ale grunt, że tyle z tego martwego ciała wydobyłam ^^"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ jak na Ciebie to bardzo długi komentarz, dziękujemy serdecznie! ^^

      Usuń
  8. Komentarz meeega spóźniony, ale będzie! Żeby nie było, że obietnic nie dotrzymuję! ;)

    No proszę, interesy z Sarą to czysta przyjemność! I z jakim uśmiechem wywiązuje się ze swojej części umowy! Małpa.
    A tak swoją drogą... Ta Łowczyni, to po części zasłużyła sobie na los jaki ją spotkał. Ja się ostatnimi czasy we wszystkim dopatruję hipokryzji, także u Łowców też widzę jej przejawy. Najpierw twierdzą, że wampiry to ich wrogowie, że trzeba je tępić, a za plecami, to się z nimi dogadują. :/
    Niesamowicie żal mi Hanako. Wszystko wskazuje na to, że naprawdę kochała córkę, troszczyła się o nią i starała się ją jak najlepiej wychować. Skąd mogła wiedzieć, że wyhodowała żmiję na własnej piersi? Trzeba być potworem, by z zimną krwią zaplanować śmierci matki.
    Chociaż... Jakby się tak zastanowić, to Sara ma sporo racji. Jakim prawem wszystko należy się mężczyznom?! Kobiety niejednokrotnie potrafią być od nich silniejsze, bystrzejsze i (choćby na przykładzie Sary) sprytniejsze. A poza tym, jest jeszcze to męskie ego. Bracia i ojciec Sary zginęli podczas walki o władzę. Kobieta załatwiłaby to o wiele subtelniej. Sprytem i inteligencją, a nie siłą. Ech, coś czuję, że dogadałabym się z Sarą (zawsze chciałam być dyktatorem ^^)... Heh, mój kolega zawsze powtarza, że nawet jeśli mężczyzna jest głową, to kobieta jest szyją, która nią kręci. xD
    Nie ma co, Sara to wie jak zrobić wrażenie. Żeby w tak okrutny sposób informować matkę, że gdyby nie miała za parę minut umrzeć, to zostałaby babcią... odrobinę przesadziła. I jeszcze jak ona mogła z uśmiechem patrzeć na zmieniającą się w pył matkę? Nie rozumiem tego. Tak, czy siak, scena była CUDOWNA! Kao, jesteś genialna!

    *o* Sarą, bądź moją mamą! Nie no, zgadzam się z Suzu, ona powinna dostać Oscara! Tak idealnie odegrać swą rolę... jestem pod ogromnym wrażeniem! Jeszcze te sztuczne łzy, pełne "miłości" spojrzenia... Kurczę, ja już to widzę! A Shigeru? Idiota! Jak mógł tak łatwo dać się omamić?! Przecież gołym okiem widać, że ona owinęła go sobie wokół palca! Normalnie miałam ochotę tam wleźć i nim zdrowo potrząsnąć! Naiwny! Ach, i oczywiście jak Sara strasznie przeżywa to, że musi oddać swoje dziecko... Ej, bez kitu, skojarzyło mi się z jakąś meksykańską telenowelą XD W sensie, że najpierw zostawiła dziecko, udając, że jej z tym ciężko, a po latach, kiedy będzie czegoś potrzebowała, zjawi się ze łzawą historyjką... Boziu, co ja gadam! Żyję samymi telenowelami, sagami norweskimi i opowiadaniami... Chyba czas coś zrobić ze swoim życiem xp
    Wracając do tematu... Taa... Oddała dziecko i zostawiła wszystko na głowie Shigeru, a jak stwierdzi, że chłopiec może jej się przydać, to się zgłosić. To takie wygodne, takie... w stylu Sary.
    Dobrze przynajmniej, że Shigeru ma takie rodzeństwo. Co on by bez nich zrobił? Jak tak się zastanowić, to pomysł Kimie wcale nie był taki zły i wydaje mi się, że faktycznie dla Shouty byłoby tak lepiej, ale cóż... Shigeru podjął inną decyzję i nie mogę powiedzieć, że go nie rozumiem. Bo co to za życie zbudowane na kłamstwie?

    Nie wiem, czy Shigeru nie popełnił podstawowego błędu wychowawczego. Ludzie! Nie wmawia się dziecku, że jest lepsze od całej reszty świata, a inni tylko mu zazdroszczą! Co on chciał przez to osiągnąć? Faktycznie, złe słowa go nie zabolą, ale od małego zaszczepił w nim pogardę dla reszty świata. Choć z drugiej strony... to świat wampirów. Oni.wszyscy są okrutnie nawet w stosunku do dziecka... więc może to dobrze, że ojciec wychował go tak, a nie inaczej? Zresztą, nie mnie to oceniać.
    Naoko jest cudowna, szkoda, że tak szybko ją zabiłyście. T.T
    Mały Shouta musiał wyglądać naprawdę niesamowicie uroczo. Taki mały szkrab w garniturze z wymalowaną na twarzy powagą i determinacją w oczach... przesłodko <3 Jednak strasznie mi go szkoda. Pewnie musiał się tam czuć bardzo samotny, nawet jeśli się do tego nie przyznawał.
    Jak Sara śmiała na niego spojrzeć?! Jest najgorszą kobietą o jakiej czytałam! Małpa. Na jej miejscu nie byłabym w sanie spojrzeć temu dziecku w oczy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę, ośmiolatek rozmawiając o takich sprawach! Przyznam szczerze, że czuję się w porównaniu do niego taka... nieinteligentna i mi smutno. :P Nie no, serio. Czuję się przy nim głupia. Takie małe dziecko, a jakie inteligentne i spostrzegawcze (inteligencję, to on raczej po mamusi odziedziczył). I obawiam się, że wniesie za sobą wiele zmian. I to niekoniecznie pozytywnych.

      No ja się nie dziwię, że Etsuya się wściekłość. Shouta przesadził. Nie wystarczyła mu teoria, to przeszedł do praktyki. Najbardziej chyba przeraziło mnie to jego żywe zainteresowanie. Jakby ta dziewczynka była jego królikiem doświadczalnym. Zero wyrzutów sumienia, zero skruchy (po mamusi!)... to straszne. I jeszcze jak udowadnia swoją niewinność. Ech, jak widać, Shigeru nie poradził sobie z wychowaniem. A na miejscu Etsuyi, to chybabym gówniarza na kwaśne jabłko spała! Zdołowało mnie trochę to, że Shigeru od razu zatuszował całą sprawę, zamiast pozwolić, by Shouta poniósł karę za swoje czyny.
      Aha. Czyli teraz zrzucamy wszystko na brak matki. Spoko, w końcu lepiej znaleźć innego winnego, niż uświadomić sobie swoje błędy. Ech, patologia :/

      Kurczę, no i jak tu się nie uśmiechnąć, jak przed oczyma staje mi Shouta nachylający się nad kołyską Toshiko? To było naprawdę słodkie. <3
      No ja się nie dziwię Etsuyi, że chciał trzymać Toshi z dala od Shouty. On na pewno nie miał na nią dobrego wpływu.
      "Co byś zrobił, gdybyś poznał teraz swoją mamę?"/"Zabiłbym ją." XD Nie ma to jak szczerość. Ale ma chłopak rację, ona go tylko urodziła, nie odegrała ważnej roli w jego życiu. O! Zamierza zagotować jej taki piękny koniec? Nie mam nic przeciwko :D Pod wieloma względami podziwiam Sarę, okropnie mi imponuje, ale i tak jestem za jej śmiercią! Swoją drogą, planowanie śmierci matki jest u nich chyba rodzinne. xD
      A Toshi jest przesłodka! <3

      No nie ma co, nie mogłyście zabić kogoś innego? T.T Naoko nie zasłużyła na śmierć! Ech, pozabijacie najmilsze postaci i zostaną Wam same wredoty pokroju Sary. Chociaż nie. Ona jest niepowtarzalna.

      Kurczę, sama już nie wiem co myśleć o Shoucie. Denerwuje mnie swoim zachowaniem, wybrykami i tym, że wciąż robi Etsuyi na przekór, ale momentami zachowuje się tak... słodko, troskliwie. Bardzo mnie wzrusza tym jak traktuje Shizu. Chyba jednak nie odziedziczył wszystkiego po matce, bo serce ma najwyraźniej dobre.

      I w tym momencie miałam się ochotę rozpłakać. Tak mi się go okropnie szkoda zrobiło... przecież Shizu była jego przyjaciółką, jedną z niewielu osób, na których mu zależało... Etsuya przesadził. Do tej pory stałam po jego stronie, ale teraz? Żeby za taką błahostkę pozbawić kogoś życia? Okrutniejszej kary nie mógł wymyślić Shoucie. Ale, jak się okazało, Shouta nie został dłużny.

      Jak on to wszystko zaplanował! Geniusz (po mamusi!)! Za zabicie Shizu Etsuya jak najbardziej zasługiwał na srogą karę. Szkoda mi tylko Toshi, bo dziewczyna naprawdę miała Shoutę za kogoś bliskiego, a okazało się, że zrobił to tylko po to, by zemścić się na jej ojcu... przykre. Nie dziwię się, że po tym wszystkim postanowili zapaść w sen.

      Pff... Miałam naubliżać Sarze, ale mi nie wyszło ^^ chyba za bardzo ją podziwiam. Ech, nieważne! Komentarz nadrobiony! Co do rozdziału, był cudowny! Kao, naprawdę wszystko idealnie opisałaś i choć za dodatkami nie przepadam, to takie jak ten mogłabym czytać co drugi rozdział!
      Mam nadzieję, że do piątku ukaże się nowy rozdział, bo ja tu usycham z braku Waszej twórczości (serio, w sobotę nawet TN przeczytałam w oczekiwaniu na rozdział!)!
      Za ewentualne błędy przepraszam, piszę komentarz na telefonie, także różne cuda się zdarzyć mogły ^^

      Pozdrawiam- Andzik

      Usuń
    2. Nowy rozdział już za moment :) Ale przypominam, że ja również czekam na nowość u Ciebie! >.<
      Dziękujemy za nadrobienie komentarza, naprawdę nas to ucieszyło i podniosło na duchu! :*

      Usuń