Aya spędziła kolejną bezsenną noc. Mimo iż wieczorem zasnęła z
książką w dłoni, obudziła się niedługo po tym, jak Kao położyła się spać. Nie
wiedząc, co ze sobą zrobić, trochę czytała, trochę myślała, a trochę bezmyślnie
gapiła się w sufit. Miała tego dość. Skąd te nagłe problemy ze snem? Lubiła
spać i zazwyczaj nie miała z tym większych problemów - chyba że wyjątkowo mocno
czymś się stresowała. Więc może o to chodzi? O to, że wylądowała w szkole
pełnej wampirów, o to, że jej siostra zauroczyła się jednym z nich, o to, że
Zero tracił nad sobą kontrolę i żywił się Yūki, o to, że ona sama też miała
niebawem stać się potworem…?
Kiedy nadszedł ranek i Kaori
się obudziła, od razu zauważyła, że siostra jest nie w sosie.
- Znów nie spałaś? -
spytała. Jej błękitne niczym bezchmurne niebo oczy zasnute były mgłą troski. Aya
spojrzała na nią ze smutkiem. Jej wyraz twarzy mówił sam za siebie. Nie miała
co prawda zamiaru pokazywać, że coś jest nie tak, ale jakoś nie miała siły na
wymuszenie uśmiechu i zapewnianie, że wszystko jest w porządku.
- Koniecznie
musisz załatwić sobie jakieś tabletki czy ziółka. Pójdziemy po lekcjach do
pielęgniarki - oświadczyła twardo Kaori.
- Nie trzeba… - zaczęła
Aya, lecz Kao natychmiast jej przerwała. O tak, wiedziała, że Aya zamiotłaby
swój stan pod dywan i najchętniej o nim zapomniała, ale, do licha, tak nie
można! W końcu się wykończy. To przecież niezdrowe…
- Trzeba! Nie będę tak
bezczynnie patrzeć, jak się męczysz. Hm, a może powinnaś dziś zostać w pokoju i
nie iść na zajęcia? - zastanawiała się. - Tak, to by był dobry pomysł. Może
mogłabyś trochę odpocząć i się wreszcie zdrzemnąć?
- Nie ma mowy, idę na
lekcje - mruknęła Aya. Nie lubiła robić sobie zaległości. Poza tym była po
prostu niewyspana. To nie wymówka, żeby sobie wagarować. Jeśli dostatecznie się
skupi, coś wyłapie z lekcji, a potem, po południu, może uda jej się zdrzemnąć i
nieco uzupełnić zapasy energii.
Kao spojrzała na nią z
powątpiewaniem. Zagryzła wargę. Miała jakieś złe przeczucia. Aya znowu grała,
starając się ją przekonać, że nie jest tak źle, jak na to wygląda, ale ona nie
była głupia, widziała, co się dzieje.
- Spokojnie, dam radę -
powiedziała Aya, chcąc jakoś pocieszyć Kaori. - Jeszcze nie umieram - zaśmiała
się, ale każdy, nawet największy naiwniak, zauważyłby, że to fałszywy śmiech.
- Mitsui-san!
- Słucham, proszę pana? -
ocknęła się Kao. Jak zwykle odleciała myślami gdzieś daleko, poza klasę i w
ogóle całą szkołę. Właściwie nawet nie wiedziała, o czym dokładnie rozmyślała.
Tym razem nie o Aidō, co było aż dziwne, bo zazwyczaj, przynajmniej od czasu
przybycia do Akademii Kurosu i poznania go, to właśnie o nim najczęściej
myślała.
- Tym razem to nie do
ciebie. Mogłabyś łaskawie powiedzieć siostrze, żeby nie spała na moich
lekcjach? - spytał lodowatym tonem nauczyciel.
- Hę? - Kaori zdziwiła się
porządnie. Zwykle to ją upominali nauczyciele. Aya zawsze była idealną
uczennicą.
Blondynka odwróciła się w lewą stronę i spojrzała na Ayę. Z
niemałym zdumieniem spostrzegła, że ta leży na ławce i śpi. Biedna, była tak zmęczona, że w końcu
zasnęła na zajęciach, zauważyła.
- Proszę pana, ona ostatnio
niewiele śpi… - zaczęła niepewnie.
- Wybacz, ale nie
interesuje mnie, co ona robi nocami. Obudź ją wreszcie! - rozkazał zezłoszczony
nauczyciel.
Kaori westchnęła i
potrząsnęła lekko siostrą.
- Aya-nēsan! Obudź się… Nauczyciel
jest zdenerwowany - szeptała w lekkim popłochu.
Aya nie reagowała. Co
więcej, oddychała nienaturalnie powoli.
- Aya! - Kaori
przestraszyła się nie na żarty. Co się z nią działo? To nienaturalne, żeby
oddychać tak wolno i płytko… - Aya?!
- Co tam się dzieje? -
zapytał profesor.
- Proszę pana, ona chyba…
jest nieprzytomna! - rzekła ze strachem w głosie Kao. W klasie uczynił się
zamęt, gdyż każdy uczeń chciał widzieć, co się dzieje i czy faktycznie jeden z
nich zemdlał. Yūki - jako prefekt - oraz Kasumi Kageyama jako przewodniczący
klasy próbowali zaprowadzić porządek, choć z dość marnym skutkiem. Dopiero
nieznoszące sprzeciwu słowa nauczyciela wszystkich uspokoiły. Mężczyzna
podszedł do Ayi i przekonał się, że to absolutnie nie żadne żarty. Natychmiast
zabrał uczennicę do gabinetu pielęgniarki.
Aya powoli uniosła powieki. Czuła się niezwykle ociężała, jakby
nie mogła się ruszyć. Nie, naprawdę nie mogła. Ogarniała ją tak ogromna
słabość…
Nie wiedziała, co się dzieje. Zamrugała kilka razy. Powoli jej
wzrok zaczął przyzwyczajać się do jasnego pomieszczenia, które bynajmniej nie
było jej pokojem. Co tu robiła? I w ogóle jak się tu dostała? Przez moment
zastanawiała się, co tak naprawdę pamięta. Bezsenna noc. Lekcje.
Wszechogarniająca ją słabość. I pustka.
- Nareszcie! - powiedziała
z ulgą w głosie Kaori, widząc, że Aya otworzyła oczy.
Aya odwróciła powoli głowę
i spostrzegła młodszą siostrę siedzącą na krześle obok łóżka, na którym sama
leżała.
- Kao… chan… - szepnęła z
trudem. Słowa ledwo przechodziły jej przez gardło. Nie miała pojęcia, co się
dzieje.
- Och, tak się martwiłam! -
oznajmiła ze łzami w oczach Kao.
- Co… się stało…? -
zapytała powoli Aya.
- Zemdlałaś na lekcji…
Przenieśliśmy cię do pielęgniarki. Wyjaśniłam, że to prawdopodobnie przez tę
bezsenność. Lekarka mówi też, że może po prostu się przepracowujesz. Ale mi się
wydaje, że twój stan jest spowodowany czymś innym…
Aya już chciała coś
powiedzieć, ale Kao nie dała jej dojść do słowa.
- Proszę, nic nie mów! Nie
przemęczaj się, odpoczywaj. Spokojnie, nie będę się narzucała. Jeśli kiedyś
zechcesz mi wyznać, co cię trapi, to proszę bardzo. Ale teraz po prostu leż.
Aya z ulgą wysłuchała słów
Kao. Oddychała z trudem, kręciło jej się w głowie, mimo iż nawet się nie
ruszała, jedynie leżała.
Co mi jest? Zmęczenie jest
skutkiem bezsenności, ale ta słabość… Przecież nie mogę się nawet ruszyć… Z
trudem wyduszam z siebie pojedyncze słowa… Do licha, co to ma być?!
- Coś ci przynieść? - zapytała Kaori.
Ayi ledwo udało się
pokręcić przecząco głową. Jedyne, czego chciała, to zażegnać ten dziwny stan. I
porządnie się wyspać.
Kao zasmuciła się. To nie
jest normalne, pomyślała. Jejku, tak
bardzo się martwię! Co mogło doprowadzić ją do takiego stanu? Przecież widzę,
że to nie zwykła bezsenność!
Po południu Aya zdołała się wreszcie podnieść do pozycji
półleżącej. Mogła już normalnie mówić, oddychała prawie poprawnie. Kao
siedziała z nią niemal przez cały dzień, ale niewiele się odzywała. Wciąż miała
nadzieję, że siostra zdoła zasnąć. Przeliczyła się jednak - Aya wciąż leżała
nieruchomo, głównie wpatrując się w sufit.
W którejś chwili drzwi do gabinetu nagle się otworzyły. Aya się
nie poruszyła, Kaori natomiast spostrzegła wchodzących prefektów.
- Yūki-san, Kiryū-kun! -
wykrzyknęła. Od kiedy Aya mówiła na panią prefekt po imieniu, ona też zaczęła.
- Cześć - przywitała się
Kurosu. - Przyszliśmy zajrzeć, jak się miewa twoja siostra - wyjaśniła.
- Hm, czuje się odrobinę
lepiej, ale wciąż jest słaba… - mruknęła zmartwiona Kao.
Aya odwróciła się powoli i spojrzała na przybyłych. Yūki wyglądała
tak rześko, że gdyby nie bandaż na jej szyi, nic nie wskazywałoby na to, że
karmi się nią wampir. Ten, który stał w tej chwili obok z nieco niemrawą miną.
- Mam nadzieję, że szybko
wyzdrowiejesz, Aya-san! - powiedziała Kurosu.
- Taak… Ja też -
odpowiedziała Aya, na moment przymykając powieki.
Jak ty to robisz? Jakim cudem, mimo tego
wszystkiego, wciąż jesteś tak pogodna i zdrowa?, spytała w myślach
panią prefekt. Kao tak samo. Dopiero co
była chora, a już ma tyle energii, jakby jej przeziębienie, wcale nie takie
lekkie zresztą, było jedynie złym snem.
- Yūki-san, możesz na
chwilkę? - Kao zwróciła się do Kurosu, mając zamiar podpytać ją trochę o to, co
zrobić w sytuacji, gdy jej siostra ledwo żyje. Czy może urwać się ze szkoły, by
się nią opiekować? Co na to dyrektor? Czy w razie potrzeby będzie można posłać do
miasta po prawdziwego lekarza? Tutaj mają przecież tylko pielęgniarkę, choć
uczniowie nierzadko nazywali ją „lekarką”.
- Tak, oczywiście -
zgodziła się od razu Yūki.
Dziewczyny oddaliły się
trochę. Aya straciła je z oczu, jako iż stanęły tak, że przesłaniał je lekarski
parawan.
- Aya… - szepnął Zero. Zaraz jednak potrząsnął głową. Zapomniał
się, bo od kiedy dowiedział się prawdy o niej, to tak ją w myślach nazywał. -
To znaczy: Mitsui-san. Wybacz…
- Nie szkodzi. Możesz mi
mówić po imieniu - powiedziała ze spokojem.
Kiryū skinął głową. Tak
będzie zdecydowanie wygodniej. Zresztą łączyły ich wielkie sekrety, bez sensu,
by wciąż nazywali siebie nawzajem tak formalnie.
- W takim razie ty też się
tak do mnie zwracaj, zgoda? - spytał.
- Uhm - zgodziła się.
Przez moment milczeli.
- To… To nie przez
bezsenność, prawda? - zapytał powoli.
- Nie wiem… Nie mam
pojęcia, co o tym myśleć - wyznała, po czym zachmurzyła się porządnie. Uznawszy,
że skoro do niej nie dochodzą poszczególne słowa Kao i Yūki, to one nie usłyszą
jej szeptu, powiedziała: - Kuran mówił, że podczas procesu przemiany w wampira
będę cierpieć. Więc może to jest przyczyną…
Zero spuścił wzrok. Do licha,
czemu ich życie musiało być takie pokręcone? Uch, gdyby nie te wampiry!
- Chciałbym ci jakoś pomóc.
Yūki i twoja siostra również. Ale… czy da się to w jakiś sposób zrobić? -
zapytał z nutą powątpiewania w głosie.
- Nie sądzę - odparła
krótko Aya. - Myślę zresztą, że mam to gdzieś. Ważne, żeby Kao-chan była
bezpieczna i zdrowa.
- Wciąż myślisz tylko o
niej - mruknął niezadowolony. - Mogłabyś czasem zająć się sobą.
- I kto to mówi! -
obruszyła się Aya. On przecież nie był lepszy. Wciąż tylko Yūki, Yūki, Yūki…
- Hm. Fakt - przyznał. Przez
moment wyglądał, jakby się nad czymś zastanawiał. Potem spojrzał dziewczynie w
oczy. - Pewnie mną gardzisz, prawda? - spytał. Aya zerknęła na niego ze
zdziwieniem. - Wiem, że wiesz… - Wykonał dłonią jakiś nieokreślony gest, ale
zaraz potem dodał: - Mam na myśli to, że Yūki pozwala mi pić swoją krew…
Aya skinęła głową. Tak,
oczywiście, że wiedziała. Od kiedy czuła zapach krwi, trudno byłoby to przed
nią ukryć.
- Ja… czuję do siebie
wstręt. Ale nie potrafię się powstrzymać - wyznał ze smutkiem. - Co zrobisz w
tej sytuacji?
- Masz na myśli to, czy
zamierzam cię zabić? - spytała. Wyczytała z jego twarzy, że to nad tym właśnie
się zastanawiał. - Nie zrobię tego. Przynajmniej nie teraz. Yūki-san sama
oddaje ci swoją krew, prawda? W takim razie nie będę się wtrącać - zdecydowała.
- Rozumiem - odparł,
przymykając na chwilę oczy. - Ale jeśli sytuacja wymknie się spod kontroli…
- Wtedy wypełnię obietnicę
- zapewniła.
Zero pokiwał głową.
- To dobrze - rzekł
poważnym tonem. Naprawdę tak myślał. Jeżeli oszaleje, ktoś będzie musiał go
zabić. A zamordowanie zwariowanego Poziomu E to nie bułka z masłem, nie każdy
da sobie z tym radę. Ale dhampir posiadający niezwykłą moc? Czemu nie.
Przez moment milczeli.
- Myślisz, że niedługo ci
przejdzie? - zapytał Kiryū. Kto wie, być może przeczuwała, ile to może trwać?
Ich życie było już na tyle zakręcone, że nic by go już chyba nie zdziwiło.
- Mam taką nadzieję -
odpowiedziała. - To nie może trwać w nieskończoność. Zresztą zobacz, jest już odrobinę
lepiej!
Chciała wstać, ale natychmiast zakręciło jej się w głowie. Zero
zareagował szybko - złapał ją, zanim upadła. Ułożyła się bowiem tak
niefortunnie, że jeszcze trochę, a zwyczajnie zleciałaby z łóżka.
- Ups. Chyba jednak nie
jest aż tak dobrze… - Ayi zrobiło się ciemno przed oczami, świat wirował. To
był ten stan, który kojarzy się przede wszystkim z początkiem omdlenia. Na
szczęście tym razem udało się temu zapobiec.
- Nēsan, co ci jest?! -
zapytała przestraszona Kao, która wraz z Yūki właśnie wróciła z pogawędki. -
Puść ją, Kiryū! - krzyknęła zdenerwowana, myśląc, że to Zero coś jej zrobił.
- Spokojnie, Kaori-chan! -
upomniała ją Kurosu.
Zero ostrożnie położył Ayę
na łóżku. Ta, nie do końca wiedząc, co się dzieje, poczuła wdzięczność za to,
że zrobił to tak delikatnie. Gwałtowny ruch tylko pogorszyłby jej stan.
- Nic jej nie zrobiłem,
chciała wstać i zasłabła - wyjaśnił prefekt. Dla odmiany nie zawarczał na
Kaori, był na to zbyt zmartwiony, choć nie do końca zdawał sobie z tego sprawę.
- Och… Przepraszam -
wydukała Kaori i podbiegła do siostry. Ta zaczynała już odzyskiwać jasność
umysłu. Ujrzała wszystkich zebranych dookoła niej.
- Przepraszam za kłopot,
Zero-kun - szepnęła z lekkim trudem.
- Nic nie szkodzi.
Odpoczywaj - nakazał. - My już pójdziemy.
- Tak. Zdrowiej szybko! -
rzuciła Yūki.
Kiryū na chwilę zatrzymał
się przed drzwiami.
- Aya-san, trzymaj się -
powiedział jeszcze. Machnął ręką, po czym wyszedł.
- Wow, mówicie sobie po
imieniu? - zapiszczała Kao, gdy prefekci zniknęli i nie było już obawy, że je
usłyszą. - Proszę, proszę…
- Owszem. Tylko nie
dopatruj się czegoś, czego nie ma - przestrzegła ją siostra. Skoro obie mówiły
Yūki po imieniu, czemu by nie robić tego samego z drugim prefektem? Zresztą… To
z nim więcej Ayę łączyło. To oni znajdowali się w tak podobnych, jakże
kłopotliwych i okropnych sytuacjach. To oni z dnia na dzień coraz bardziej
tracili człowieczeństwo…
- Tak jest - odpowiedziała
posłusznie Kaori, salutując dla zabawy. Na ten gest Aya uniosła kącik ust. Jak
ona kochała tę małą trzpiotkę!
***
Która to może być godzina?, zastanawiała
się w duchu Aya. Już dawno temu nastała noc. Pomieszczenie szpitalne spowite
było ciemnością. Normalnie Aya dobrze czuła się wśród mroku. Wtedy też
najlepiej jej się spało, tymczasem znów nie była w stanie zmrużyć oczu. Ile to
jeszcze będzie trwało? Jak tak dalej pójdzie, pielęgniarka nigdy nie puści jej
do domu. To znaczy: do dormitorium,
poprawiła się w myślach Aya.
Nie mogąc zapaść w sen, jak
zwykle poczęła rozmyślać. To nie tak, że tego właśnie chciała. Wolałaby
oczyścić umysł i się zrelaksować - wówczas może udałoby jej się zasnąć. Ale
gdzieżby tam, nieprzyjemne myśli atakowały ją z całą mocą.
Ciemność
panująca dookoła sprawia mi ulgę, zauważyła nie po raz pierwszy. Światło mi przeszkadza, razi mnie… Tak nie
powinno być. Chciałabym być zwykłym człowiekiem albo w ogóle nie istnieć. Zamknęła
oczy. Naprawdę tak myślała, choć było to na swój sposób przerażające. Jak cudowny byłby świat, gdyby wampiry nie
istniały… Jak wspaniale byłoby być człowiekiem…
Jak się domyślała, Zero myślał w podobny, jeśli
nie wręcz identyczny sposób.
Z rozmyślań
wyrwał ją cichy odgłos otwieranych drzwi i wampirza woń. Odwróciła się w stronę
nieproszonego gościa, zaskoczona i przestraszona. Zdecydowanie się go tu nie
spodziewała.
- Dlaczego tu przyszedłeś,
Kuran-senpai? - spytała. Udało jej się włożyć w ton pogardę i odrazę, jakie do
niego żywiła, mimo strachu zaciskającego jej się powoli na gardle.
- Jakież miłe powitanie. -
Głos przewodniczącego Księżycowego Akademika jak zwykle był spokojny. Na twarzy
czystokrwistego nie było widać żadnych emocji. Aya też próbowała odgrywać
beznamiętną, ale nie była w stanie stwierdzić, czy i w jakim stopniu jej się to
udaje.
- Odpowiesz mi? - Aya udawała
dzielną, ale tak naprawdę nienawidziła rozmów z Kaname. Cała postawa tego
wampira peszyła ją i stresowała. Biła od niego niewyobrażalna aura mocy.
Zastanawiała się, czy każdy przedstawiciel Klasy A takową emanuje.
- Powinnaś zwracać się do
mnie z szacunkiem, Mitsui - pouczył ją niczym nauczyciel niepokornego ucznia. -
Jednak nie po to tu jestem. Przyszedłem się dowiedzieć, co się z tobą dzieje,
gdyż…
- Chyba nie powinno cię to
obchodzić - przerwała mu szorstko Aya.
- … chcę wiedzieć, czy nie
wymykasz się spod kontroli - kontynuował, jakby nie zauważył jej uwagi. - Mnie
możesz powiedzieć. Rzekłbym nawet, że to twój obowiązek - oznajmił.
- Zostaw mnie w spokoju,
Kuran! - Aya nie wiedziała, co ma robić. Pragnęła pozbyć się tego nocnego
gościa za wszelką cenę, ale jak niby miała do tego doprowadzić? Był wampirzą
szychą, a ona marnym dhampirem. Jej rozkazy czy nawet ewentualne prośby na nic
się nie zdadzą. Tacy jak on mieli takich jak ona za marny pył.
- Jesteś silna, jednak
długo nie wytrzymasz. Na pewno zauważyłaś już, że to nie jest zwykłe
przemęczenie. Otóż… - Dziewczyna wstrzymała oddech. Sama nie wiedziała, czy
chce usłyszeć gorzką prawdę. - Uważam, iż budzi się w tobie kolejna wampirza
cecha.
- Jak to możliwe?! - Aya
przeraziła się. Owszem, spodziewała się tego, ale… Dlaczego to działo się w
takim tempie? To tak okropnie niesprawiedliwe… - Przed wyczuwaniem krwi, które niedawno nabyłam, ostatnia „moc”
ukazała się kilka lat temu. Jak to możliwe, że te cechy tak szybko przychodzą?!
Czy wiesz, co to może być tym razem? - zapytała, na moment zapominając, że
chciała pozbyć się Kaname tak prędko jak to możliwe.
- Tego nie da się teraz
przewidzieć - stwierdził. - Podejrzewam jednak, że być może ciągłe przebywanie
wśród wampirów tak przyspiesza proces zmiany. Możliwe, że od teraz będziesz
cały czas musiała znosić podobne katusze. Proponowałem pomoc…
- Nie chcę jej… Idź stąd.
Nie chcę cię widzieć! - wykrzyknęła. W jej oczach pojawiły się łzy, mimo iż
usilnie próbowała je wstrzymać. Nie chciała przy nim płakać. Właściwie nie
chciała okazywać żadnej słabości, ale, jak widać, to jej się nie udało.
- W ten sposób tylko
narażasz siostrę na cierpienie - zauważył Kaname. Serce Ayi niemal stanęło.
Oprzytomniała natychmiastowo. - Myślisz, że ona nie widzi, jak marniejesz? -
kontynuował. - Pewnie coraz bardziej się od siebie oddalacie. Gdy nie jesteś w
pełni sił, tak jak teraz, nie możesz jej pomóc w potrzebie.
- Nie mieszaj w to Kaori,
Kuran - zdołała tylko wydukać. Najgorsze było to, że wszystko, co ten wampir
mówił, było okrutną prawdą. To bolało ją najbardziej.
- Jednakże - dodał ze
stoickim spokojem - to nie moja sprawa. Wracaj do zdrowia i informuj mnie o
swoim stanie.
Aya odwróciła wzrok. Nie chciała dłużej spoglądać na tę twarz.
Twarz czystokrwistego wampira, takiego samego okrutnika i zbira, jakim był jej
ojciec. Oni wszyscy są tacy sami… Żałosne stworzenia, którym wydaje się, że
mogą wszystko, tylko dlatego, że urodziły się z jakimiś głupimi mocami.
Wciąż patrząc w bok, nie ujrzała, lecz niemal poczuła, że Kuran
zmienia pozycję. Spojrzała na niego i zauważyła, że zbliża się w jej kierunku.
- Nie podchodź! - krzyknęła
ze zgrozą. Serce waliło jej jak oszalałe. Pragnęła natychmiast wydostać się z
łóżka i uciekać, ale nie była w stanie się ruszyć. Nie wiedziała, czy to przez
niego, czy przez zmęczenie. On z kolei nic sobie nie robił z jej słów. Podszedł
do niej i położył jej rękę na głowie. - Odejdź… - wyszeptała. Miała ochotę go
uderzyć albo chociaż odsunąć jego dłoń, jednak nawet tak drobny ruch był dla
niej w tej chwili niemożliwy.
Wampir
w końcu cofnął rękę.
- Oyasumi - rzekł cicho.
Aya nagle poczuła, że świat zaczął się rozmazywać. Ostatnią
rzeczą, jaką widziała, była oddalająca się sylwetka Kaname.
***
Kao wbiegła do gabinetu pielęgniarki. Specjalnie wcześniej wstała,
choć nie przychodziło jej to szczególnie łatwo. Dla Ayi była jednak w stanie
poświęcić wylegiwanie się w łóżku do czasu konieczności wstania w celu
przygotowania się na zajęcia.
Nie tracąc ani chwili, podeszła
szybko do siostry, która leżała bezwładnie na łóżku. Miała zamknięte oczy. Na
ten widok Kaori automatycznie się zestresowała. Czy Aya znowu zemdlała?!
- O nie, Aya-nēsan! Co ci jest?
Do dziewczyny podeszła pielęgniarka.
Położyła jej rękę na ramieniu.
- Spokojnie, Mitsui-san.
Ona tylko śpi - uspokoiła uczennicę, uśmiechając się subtelnie.
- Och, naprawdę? Jakie
szczęście! - westchnęła z ulgą Kao. Myślałam,
że znów jest nieprzytomna. Jak dobrze,
że wreszcie udało jej się zasnąć, ucieszyła się szczerze.
Póki mogła, siedziała przy siostrze. Momentami milczała, ale
głównie opowiadała jej szeptem naprędce wymyślone historyjki bądź zabawne
sytuacje, jakie ją spotkały. Nie była pewna, dlaczego to robiła. Owszem,
sądzono, że dobrze jest mówić do osób w śpiączce czy coś, ale Aya przecież
tylko spała. Mimo tego niepokój nie opuszczał Kaori tak do końca. Opowiadała
więc cichutko, tak, by nie zbudzić siostry, ale jednocześnie dbając o to, by ta
jakoś podświadomie wiedziała, że nie jest sama.
- Wpadnę do ciebie po zajęciach.
I obiecuję, że zrobię solidne notatki! - zapewniła z delikatnym uśmiechem,
kiedy musiała już wyjść, by nie spóźnić się na lekcje.
- Jak się czuje Aya-san? - zapytała Yūki podczas przerwy między zajęciami.
- Och, nie jestem pewna.
Przez cały czas, jak u niej byłam, spała w najlepsze. Ale to dobrze, może
wreszcie odpocznie! - odpowiedziała Kaori. Wciąż myślała o siostrze. Nie
potrafiła zupełnie się nie martwić, choć wyglądało na to, że wszystko zmierzało
ku lepszemu.
- Całe szczęście. Nieźle
musiała się przepracować, skoro skończyła w takim stanie… - Yūki westchnęła,
kręcąc głową.
Przepracować? Phi! Stało się coś innego, a
ty, znając życie, doskonale o wszystkim wiesz, warknęła w duchu
Kaori.
- O tak. Wiesz, ona daje z
siebie wszystko i jako uczennica, i jako siostra. Poza tym martwi się wszystkim
i WSZYSTKIMI… - specjalnie zaakcentowała ostatnie słowo, mając nadzieję, że to
przemówi koleżance do rozsądku. Powinna nieco odseparować od Ayi Zero i samej
też się do niej tak bardzo nie zbliżać. Bo przecież kłopoty zaczęły się wraz z
zaznajomieniem się ich wszystkich, prawda?
- Och… Tak… To… - Yūki
plątała się niesamowicie, najwyraźniej próbując coś wymyślić. Prawdopodobnie
nie było to jednak jej mocną stroną. - Pójdę już - mruknęła więc pod nosem, po
czym pospiesznie się oddaliła.
I wy mi tu wmawiacie, że wszystko jest w
porządku? Dobre sobie… Kao przegryzła wargę. Powoli zaczynała mieć dość tych wszystkich
sekretów. Wiedziała, że tych troje - Aya i prefekci - coś knują, ale co to
mogło być? Co takiego ich łączyło? Bo chyba nie trójkąt miłosny, co? Takie
rzeczy zdarzały się tylko w mangach. Chyba.
- Mitsui-san! - usłyszała nagle, co przerwało potok jej
zwariowanych myśli.
- Mio-san, Nio-san. Coś się
stało? - spytała, widząc podbiegające do niej dwie koleżanki.
- Nie, ale wiesz, co
usłyszałyśmy?
- Co takiego? - zaciekawiła
się.
- Że Idol-senpai o ciebie
pytał. Wczoraj nie zjawiłaś się na wymianie grup.
Kao zarumieniła się. Pytał o
mnie? Niesamowite, czyli nie jestem mu chyba tak całkiem obojętna, zauważyła
uradowana. Natychmiast zrobiło jej się ciepło na sercu.
- Och, naprawdę? - Ledwo
powstrzymywała wybuch ekscytacji. - Hm… Wiecie, przez cały wieczór siedziałam u
Ayi - powiedziała, siląc się na poważny ton.
- Ach, no tak! I jak się
ona czuje, co? - zapytała Nio.
- Już lepiej, dziękuję.
- Wiadomo, co było
przyczyną tego zasłabnięcia? - Mio spojrzała na koleżankę.
- Hm, podobno się
przepracowywała. A do tego ostatnio niewiele spała. Nic dziwnego, że tak
zmarniała.
- Och, no tak. W takim razie
przekaż jej od nas, proszę, żeby szybko wróciła do zdrowia!
- Dobrze, dziękuję -
odparła z uśmiechem Kaori.
Przerwa się skończyła, więc uczniowie poczęli wchodzić z powrotem
do sali.
Zaraz po zajęciach Kao wbiegła do szpitalnego pomieszczenia.
Tradycyjnie podeszła do siostry i usiadła przy niej. Odruchowo złapała ją za
rękę.
- Wciąż śpisz, nēsan? -
zapytała na głos.
Pielęgniarka najwyraźniej to
usłyszała, bo podeszła do Kaori i spojrzała na nią z lekką troską.
- Nie obudziła się ani na
chwilę. Zaczynam się zastanawiać, czy to aby na pewno normalne… - przyznała.
- Że co, proszę? - Kaori
przestraszyła się. Jednak wówczas, jak na zawołanie, poczuła, że palec siostry
drgnął.
Aya zaczęła się lekko wiercić. Po chwili otworzyła oczy. Zamrugała
kilka razy i przeciągnęła się lekko, mrucząc przy tym jak kot.
- Aya! - Kao rzuciła się
jej na szyję. Była tak szczęśliwa! Najpierw stresowała się tym, że ta nie mogła
spać, przed chwilą tym, że się nie budziła… Istne szaleństwo.
- Hej, udusisz mnie - rzuciła
Aya, lekko odpychając młodszą siostrę, uważając jednak przy tym, by zrobić to
delikatnie, a nie szorstko.
- Jak się czujesz? -
spytała szybko Kaori.
- Hm… Właściwie… - Aya zastanawiała
się przez chwilę. Najpierw musiała całkiem się obudzić i dojść do siebie, by
stwierdzić, w jakim znajduje się stanie. - Czuję się cudownie - oświadczyła
wreszcie, niepomiernie zdumiona. Dawno nie czuła się tak dobrze. A może to
tylko takie wrażenie? Czas lubił płatać figle.
- Serio? - zdziwiła się Kao.
No proszę, dobrych kilkanaście godzin snu
i dziewczyna jak nowa! - To świetnie!
Pielęgniarka przerwała siostrom rozmowę, oznajmiając, że musi
przebadać Ayę. Kaori odsunęła się, by jej to umożliwić.
- Niesamowite, wygląda na
to, że wszystko już w porządku - rzekła po paru minutach lekarka. - To chyba u
was rodzinne, że tak szybko dochodzicie do siebie - zaśmiała się.
Kao również się
uśmiechnęła, ale Aya spuściła wzrok. Na szczęście Kaori tego nie zauważyła.
Mogłaby zacząć coś podejrzewać.
- W każdym razie… Możesz
już wrócić do siebie - oświadczyła pielęgniarka, patrząc na Ayę.
- Dobrze, dziękuję -
odpowiedziała grzecznie. Ubrała się i wyszła, gdy tylko zostało jej wręczone
opakowanie naturalnych tabletek wspomagających wytrzymałość.
- Aya-nēsan?
- Tak?
Dziewczęta siedziały w swoim pokoju. Aya w skupieniu przepisywała
notatki, a młodsza patrzyła na nią w zamyśleniu.
- Powiedz mi… - Kaori zamilkła
na chwilę, wahając się nieco. Czy powinna o coś takiego pytać? Niby Aya była
jej siostrą, ale nie lubiła tego typu rozmów. - Czy coś cię łączy z Kiryū-kunem?
- wydusiła z siebie wreszcie.
- Hę? - Aya uniosła brwi ze
zdziwienia. Co prawda ten temat pojawił się już kilkakrotnie, ale zawsze były
to żarty i przekomarzanki. Teraz, dla odmiany, Kaori wyglądała na dziwnie
poważną. - Dlaczego pytasz? - zapytała podejrzliwie.
- No… Tak mi się jakoś
wydaje… że może... - Zawahała się po raz kolejny. - Że może to przez niego… No
wiesz… To twoje samopoczucie…
- To nie ma z nim nic
wspólnego, Kao-chan. To tylko mój kolega, tak? A jeśli chodzi o to
zasłabnięcie… Takie rzeczy po prostu się zdarzają. Wiesz dobrze, że ostatnio
spędzałam bezsenne noce. To było przyczyną - wyjaśniła Aya, siląc się na
spokój. Oczywiście podejrzenia Kaori były wręcz śmieszne, nie czuła do Zero
niczego poza czymś, co pewnie było zalążkiem przyjaźni, niemniej obawiała się,
że Kao może w końcu wywęszyć trop tajemnicy, jaka łączyła ją z tym chłopakiem.
- W takim razie dlaczego
nie mogłaś spać? - wyrzuciła z siebie Kao. - Zrozum, martwię się o ciebie!
Aya spojrzała na nią ze zdziwieniem. To nie ma być tak! Nie masz się o nic
martwić… Proszę, chociaż ty żyj normalnie…
- Ostatnio wydarzyło się
tak wiele. To nagłe przeniesienie nas tutaj, dziwny system szkoły, ta cała
Nocna Klasa, twoja choroba… Co w tym dziwnego, że się martwię? Znasz mnie
przecież - rzekła, próbując zbagatelizować problem i uspokoić siostrę.
Sęk w tym, że nie. Bo nie dajesz mi
szansy, bym cię poznała, zaprzeczyła w myślach Kaori.
- To nie ma sensu -
szepnęła pod nosem.
- Co takiego? - spytała
Aya.
- Nie, nic. Przepisuj
sobie.
Dalej kłamiesz. Dlaczego to robisz,
Aya-nēsan?
Wreszcie wieczór. Nareszcie
słońce skryło się, pogrążając świat w mroku, pomyślała Aya, spoglądając w
ciemniejące za oknem akademika niebo.
- Idę się wykąpać - rzekła.
- Dobra.
Aya chwyciła ręcznik, piżamę i potrzebne akcesoria. Poszła do
łazienki. Bez namysłu zdjęła ubrania i weszła pod prysznic.
Poczuła letnią
wodę spływającą po włosach i plecach. Kochała to uczucie, kochała wodę.
Najwspanialsza chwila w ciągu doby, chwila kąpieli. Westchnęła. Poczuła się
niezwykle silna. Miała w sobie tyle energii…
To niesamowite, pomyślała. Wczoraj o tej porze leżałam na szpitalnym
łóżku i nie potrafiłam się poruszyć. Teraz natomiast moje ciało jest
przepełnione jakąś niesamowitą energią… Dlaczego? Przypomniała sobie
rozmowę z Kaname. I to, co uczynił. To on
sprawił, że zasnęłam. Dlaczego to zrobił? Dlaczego mi pomógł? Wie przecież, że
go nienawidzę… Na chwilę przestała myśleć i po prostu cieszyła się kąpielą.
Zaraz, czy nie powinnam przypadkiem
zdobyć jakiejś nowej wampirzej umiejętności? Intensywnie myślała, ale
oprócz niespodziewanie dobrego fizycznego samopoczucia nie dostrzegła żadnych
zmian. Hm. Może się myliliśmy. Może to
rzeczywiście było tylko zmęczenie?
Postanowiła teraz o tym nie myśleć. Skupiła się i zaczęła dla
zabawy manipulować wodą.
Niesamowite, że coś takiego może mi
sprawiać taką radość! Uśmiechnęła się. Ech, ale nie
mogę siedzieć tu wiecznie.
Zmusiła się do zakończenia zabawy, porządnego umycia się i wyjścia
spod prysznica. Owinęła się miękkim, żółtym ręcznikiem, który miała od dziecka.
Podeszła do umywalek i spojrzała na swoje odbicie w lustrze. W ciągu kilku ostatnich dni wyglądałam jak
trup. Teraz wreszcie wszystko wróciło do normy!
Zatopiła się we własnym
spojrzeniu smutnych, szarych oczu.
Kim tak właściwie jestem? Kim byłam, a kim się stanę…?
***
Przepraszam, nie
mam siły tego sprawdzać, więc jak wyłapaliście jakieś błędy, dajcie znać. *niewyspana*
Dedykacja wędruje
do Kiran, Leny, Suzu i Oleeny - dziękuję Wam za miłe komentarze pod poprzednim
rozdziałem. :)
Buziaki!
Dzięki za dedyk! :*
OdpowiedzUsuńBłędów się nie dopatrzyłam. ;)
Dzięki za komentarze u mnie. Wiem, ze Epilog był króciutki, ale w sumie nie planowałam niczego dłuższego... A Prolog, owszem, był dla rozbudzenia ciekawości ;) Obiecuję, że zmienię czcionkę w kolejnych rozdziałach ;)
Tak w ogóle-naprawdę lubię Wasze VK.;) I nie mogę doczekać się kolejnej części VN.
Co do Czar-Łowczyni - pewnie w najbliższym czasie będę dodawać rozdziały raz na tydzień, albo dwa. Mam ich trochę napisanych, więc powinno pójść szybko :D
Pozdro i weny!
K.L.
Nie ma za co. :)
UsuńMiło mi to słyszeć. :D
Po raz kolejny nie ma za co. ;) Wiesz, prologi i epilogi nie muszą być długie, po prostu nastawiłam się na nieco więcej czytania. xD Dla odmiany miałam akurat chwilę, by poświęcić ją internetowym opowiadaniom. ;)
Cieszę się. ^o^
Buziaki!
Również dzięki za dedyk <3
OdpowiedzUsuńPo nieprzespanej nocy nie mogę się skupić na niczym oprócz czytania ;-; Może to i dobrze bo przez ostatnie 13 godzin cały czas czytałam :/ no ale nic...
Rozdział cudowny i czekam na kolejny ^^
Dużo weny!!<3
Lena ;**
Nie ma za co. ;)
UsuńCzytanie świetna rzecz, ale hej, spać też trzeba! Dbaj o organizm. ;)
Dziękuję. :)
Buziaki!
Dobra kom na szybko bo zaraz lecę na pociąg :p
OdpowiedzUsuńJeeeeejku naprawdę kocham VK Q.Q Uwielbiam ten klimat, tych bohaterów Q.Q Uwielbiam!!! uwielbiam!!!
Kurczę jak czytam to mając za sobą tyle rozdziałów z VK nie mogę uwierzyć jak to się skończy... To strasznie dziwnie ^ ^" Ech biedna Aya, biedna Kao i Zero Q.Q Hahahaha Kao pięknie pojechała po Yuki xD
Buziaki!
Normalnie szalejesz ostatnio z tymi komentarzami. :P
UsuńParę słów napiszę, bo tak głupio tylko siedzieć i żebrać o rozdział, a nic nie pisać. xD
OdpowiedzUsuńNo czapki z głów, moja droga! Świetny rozdział! Przemyślany i dopracowany do ostatniego słowa! W ogóle, teraz te osłabienie Ayi jest tak realnie opisane... Człowiek sam czuje niemoc, czytając te opisy. Cała sprawa z perspektywy Ayi... to jakiś horror. Normalnie jakby obudziła się w koszmarze. Problem za problemem, piętrzą się i wszystkie spoczywają na jej barkach. Umiecie tworzyć dramaty, oj umiecie!
Jejciu, tak mi szkoda Zero. I Kao. Ale przede wszystkim Kao. Jest zaniepokojona, nie wie co się dzieje, siostra nie dopuszcza jej do siebie, w dodatku ma pretensje o Nocną Klasę, która w oczach nieświadomej Kao wcale nie jest pełna krwiożerczych bestii. Jak ona ma sobie z tym radzić? Tutaj świetnie opisano uczucia Kaori. Mam wrażenie, że wcześniej ta sfera została nieco... pominięta. Teraz za to nadrobiłaś to z nawiązką. 10/10!
"Yuuki plątała się niesamowicie, najwyraźniej próbując coś wymyślić. Prawdopodobnie nie było to jednak jej mocną stroną" - Dżizas, kocham to! xD
Ach, Kaname... <3 Uwielbiam go. Jest tak cudowny, że rozpływam się w uśmiechu, czytając o nim. No co ja zrobię? Jego nie można nie kochać.
"do czasu w stania". Wcisnęła Ci się spacja w scenie, w której Kao odwiedza Ayę po wizycie Kaname. ;)
I te rozkminy Ayi... no majstersztyk!
Krótko, ale zawsze coś!
Pozdrawiam - Andzik