-
Długo cię nie było - rzekła Kaori, gdy Aya weszła do pokoju. - Wyjaśniłyście
sobie wszystko? Jak zareagowała? - zaczęła się dopytywać, siadając na łóżku, na
którym jeszcze chwilę temu leżała.
Aya
odłożyła księgę na swoją szafkę nocną, po czym usiadła na krześle przy swoim
biurku.
- Tak, wysłuchała wszystkiego ze spokojem. Jej reakcja była w
pewnym sensie podobna do twojej.
- Och, czyli padłyście sobie w objęcia i wszystko będzie jak
dawniej? - zaśmiała się Kao.
- Dokładnie. - Aya uśmiechnęła się. Kaori bez trudu dostrzegła
na jej twarzy ulgę. Nie dziwiła się - siostrze musiało być trudno i teraz na
pewno czuła się, jakby kamień spadł jej z serca.
- Cieszę się! - zawołała wesoło. Potem jej wzrok padł na grube
tomiszcze, które przytargała ze sobą Aya. Była pewna, że nigdy takiego nie
widziała. Wyglądało na dość stare, ale porządnie zrobione. Było jednak tak grube,
że chyba nikt nie zmusiłby jej do lektury. - Co to za książka?
Aya
bez słowa podała ją Kao i dała znać, by spojrzała na tytuł. Kaori uniosła brwi.
- „Ludzie i wampiry na przestrzeni dziejów Ziemi”? Skąd to
wytrzasnęłaś?
- Jeden z Łowców, którzy nachodzili wtedy Otsune, zostawił to
dla niej - wyjaśniła cicho Aya. Po jej twarzy przebiegł wyraz troski.
- Dziwne… Ale po co ją wzięłaś?
- A jak myślisz? Może dowiem się czegoś ciekawego o Łowcach,
wampirach… i o sobie.
- Och… - szepnęła Kao. - Ale wiesz, teraz nie czas na czytanie
- powiedziała szybko, gdy zobaczyła, że Aya siada na łóżku i kładzie sobie
księgę na kolanach. - Na dzisiaj koniec przygód, zgoda? Idź się wykąpać,
migiem!
- Jejku, co ja z tobą mam…
Stwierdziła
jednak, że siostra ma rację. Odłożyła tom na szafkę nocną i poszła się wykąpać.
Za
nic nie mogła zasnąć. Myślała o wszystkim naraz: o incydencie z Zero, o
rozmowach z Kao, dyrektorem i Otsune, o księdze, która leżała na wyciągnięcie
ręki… Czuła się zagubiona i jakoś nie zanosiło się na to, by w najbliższym
czasie miało się to zmienić.
Wsłuchała się w miarowy oddech Kaori. Żywiła nadzieję, że
posłuży jej za kołysankę, ale to też na nic.
Jej wzrok po raz nie wiadomo który padł na książkę. A gdyby
tak…? Skoro i tak nie mogła spać…
Podniosła
się, poprawiła poduszkę, oparła się plecami o wezgłowie łóżka i sięgnęła po
księgę. Otworzyła ją na spisie treści, by znaleźć najbardziej interesujący ją
dział.
Jest! „Dhampiry,
czyli pół ludzie, pół wampiry”. Strona 537…
Szybko
znalazła odpowiednią stronę i natychmiast zaczęła czytać. Otaczająca ją
ciemność nie przeszkadzała jej w tym - nie pierwszy raz robiła to bez światła.
W domu często się zdarzało, że podczas bezsennych nocy otwierała książkę, by
się nie nudzić. Zdarzało się, że Reiko zastawała ją rano z lekturą w ręku.
Jakże tęskniła za tymi czasami… Były takie beztroskie, choć jej od zawsze
wydawało się inaczej! A teraz? Kao i ona wylądowały w szkole, w której uczyły
się również wampiry. Obie zostały przez pewnych krwiopijców ugryzione. I to
wszystko w ciągu zaledwie trzech i pół miesiąca. Nie ma co, miały niebywały
talent do wpadania w kłopoty. Jak tak dalej pójdzie, to długo sobie po tym
świecie nie pohasają…
Z
początku nie dowiedziała się niczego nowego. Na wstępie wyjaśniono, czym
właściwie są dhampiry, ale to przecież doskonale wiedziała. Ot, hybryda
człowieka i wampira. Interesowało ją coś innego.
Pierwszymi
wampirami na świecie byli oczywiście czystokrwiści. Ci, którzy wybrali sobie
partnerów spośród ludzi, dali życie wampirom głównie Klas B i C. Rodziny, które
do dziś nigdy nie złączyły się z ludzką, wciąż pozostają czystokrwistymi.
Przynależność do poszczególnych Klas zależy od krwi danego wampira.
Wciąż wychodzi na
to, że powinnam się po prostu urodzić jako wampir Poziomu B lub C, marudziła w duchu. Czemu
więc była czymś takim? Takim… wybrykiem natury? Ni to człowiek, ni to wampir,
choć w początkowych latach życia bardziej przypominała to pierwsze. Teraz z
kolei… Oj, lepiej o tym nie myśleć.
Czytała
i czytała, co jakiś czas zmieniając pozycję, ale minęło co najmniej pół godziny,
nim znalazła fragment, który na poważnie ją zainteresował.
Niegdyś więc sprawa była prosta. Jednakże
od owego czasu zarówno wampiry, jak i ludzie ewoluowali. Znane są nam sytuacje,
gdy wampir Klasy B lub niższej związał się z człowiekiem. Krew ludzka i
wampirza spokojnie koegzystowały w ciele dhampira. Niestety, nikomu z nas
[Łowców] nie przyszło spotkać się z sytuacją, w której przeciwnikiem miałby
stać się dhampir, którego jednym z rodziców byłby czystorwisty. Nie znamy
takiego przypadku w czasach współczesnych, przez co możemy sądzić, iż osobnik
taki mógłby stanowić poważne zagrożenie. Na przestrzeni wieków ludzie
ewoluowali, przez co możliwym jest, że w pewien sposób uodpornili się na
wampirzą krew, a także geny. Nie ulega jednak wątpliwości, iż niczego nie
możemy być pewni. Naukowcy wysuwają różnorakie teorie. Jedną z najbardziej
prawdopodobnych jest Teoria Abukary (str. 599), według której dany dhampir, w
zależności od proporcji krwi [ludzkiej i wampirzej], zdobywałby poszczególne
cechy wampirów na przestrzeni wielu lat.
Bingo! Ta Teoria Abukary…
Czując napływ entuzjazmu i adrenaliny, chciała natychmiast
zabrać się za stronę 599, gdy na jej twarz padło światło księżyca. Zasnęła.
***
Aya
otworzyła oczy równo ze wschodem słońca. Było bardzo wcześnie, ale czuła się
niezwykle rześka. Właściwie trudno byłoby określić, kiedy ostatnio obudziła się
w tak świetnym stanie.
Spojrzała na gruby tom, leżący tuż przy niej. Z dezaprobatą pokręciła
głową i odłożyła go na nocną szafkę. Następnie wstała i tanecznym krokiem podeszła
do okna. Rozsunęła zasłony, zupełnie nie zważając na to, że może w ten sposób
zbudzić siostrę.
- Jakiż to ładny dzień się zapowiada - szepnęła do samej
siebie, po czym zaśmiała się w duchu.
Kaori
zmusiła się do uniesienia powiek. Gdyby nie szkoła, z chęcią pospałaby dłużej.
Dużo dłużej. Westchnęła jednak i leniwie wstała, ziewając przy tym przeciągle.
Jednocześnie zauważyła, że w pokoju nie ma Ayi. Uznawszy, że ta zapewne jest w
łazience, Kao zaczęła się ogarniać. Wyjęła
z szafy mundurek i powoli zaczęła się ubierać, jednocześnie spostrzegając, że
Aya zdążyła wcześniej wpuścić do pomieszczenia słońce, czego zazwyczaj nie
robiła. Niby ich okna wychodziły na południe, więc jeszcze im mocno nie
świeciło, ale jednak. Zastanawiające.
- Cześć! - zawołała wesoło Aya, gdy przekroczyła próg pokoju
kilkanaście sekund później.
- Hej… - odpowiedziała Kaori, ze zdziwieniem patrząc na siostrę,
która okazała się być cała w skowronkach. - Czemu masz taki dobry nastrój? -
zapytała podejrzliwie. Aya przecież nigdy nie była taka wesolutka. Coś jej tu
śmierdziało.
- Och, mamy bardzo ładny dzień. Poza tym… czuję, że będzie
dziś zabawnie.
- Ee… Aha.
Coś tu zdecydowanie
nie gra, stwierdziła z powagą Kao. Przez
myśl przebiegły jej wspomnienia z ostatnich rozmów z Ayą. Czy mogła znaleźć w
nich jakąś poszlakę odnośnie jej stanu? Bo na pewno nie był on normalny. Ktoś
inny mógłby się roześmiać i stwierdzić, że Kaori jest po prostu
przewrażliwiona, ale, do licha, żyła z Ayą pod jednym dachem od piętnastu lat,
a aż taki radosny poranek zdarzył się po raz pierwszy. Chyba powinnam dziś na nią uważać…
- Łee, ale mi się nie chce iść na lekcje! - odezwała się po
chwili Aya, wyrywając Kao z zamyślenia.
- To może zostań? - podchwyciła. - Myślę, że dyrektor nie
będzie miał nic przeciwko…
- Żartujesz? Tu jest okropnie nudno. Już prędzej rozerwę się
na zajęciach - odparła Aya.
Zdziwiona Kaori uniosła tylko brwi. Uch, dlaczego aż tak jej
się to nie podobało? Normalnie powinna się cieszyć z dobrego humoru wiecznie
ponurej siostry. Tyle że wyraźnie czuła, że coś jest nie tak.
-
Nuda, nuuda, nuuuda - westchnęła Aya, niemal kładąc się na ławce. Nigdy
wcześniej nie pozwoliła sobie na taką pozę poza przerwami.
Uczniowie
siedzieli na pierwszej lekcji. Aya już po kilku minutach znów zmieniła pozycję
- oparła głowę na ręce i ze znudzeniem poczęła przyglądać się nauczycielce.
- Ech…
- Ciszej, bo pani Kawamura usłyszy - poprosiła Kao.
Aya spojrzała na nią ze złością, o jaką ta by jej nie
podejrzewała, a już na pewno nie w stosunku do niej. Speszyła się lekko. Miała
wrażenie, że siedzi obok zupełnie obcej osoby, a nie swojej najukochańszej
siostry.
Aya
z powrotem przeniosła wzrok na panią profesor. Nauczycielka przerwała na chwilę
wykład, chwyciła szklankę z wodą i pociągnęła łyk.
- Żeby tak pić na lekcji? - szepnęła. - Nam na to jakoś nie
pozwalają. „Żadnego jedzenia i picia podczas zajęć”. Nieładnie, nieładnie…
Kaori spojrzała na nią ze smutkiem.
Co jej jest?
Dlaczego tak dziwnie się zachowuje? Jakby jej osobowość obróciła się o sto
osiemdziesiąt stopni…
Aya
nie zwracała już uwagi na ukradkowe spojrzenia siostry. Skupiła się na szklance
z wodą. Przez chwilę wpatrywała się w nią z gniewem, ale wkrótce uśmiechnęła
się przebiegle.
- Może być zabawnie - zachichotała.
Poczekała,
aż nauczycielka znów podejdzie po napój. Wreszcie ta chwila nadeszła - gdy
tylko ręka kobiety sięgnęła po szklankę, Aya sprawiła, że woda wylądowała na
bluzce pani profesor, a także papierach, które trzymała w drugiej dłoni. Kawamura
przestraszyła się i krzyknęła, a kilkoro uczniów wybuchło śmiechem. Aya
uśmiechnęła się z przekąsem.
Kao
spojrzała na nią wręcz ze strachem. Co się, do cholery, działo? Aya zawsze
szanowała grono pedagogiczne. I ogólnie ludzi starszych i bardziej
doświadczonych od niej. Co to miało być?!
- Siemka!
- przywitał się z uśmiechem Ichiru. W przeciwieństwie do koleżanki, miał chyba
względnie dobry nastrój. Dzisiaj raczej nie wstał lewą nogą.
- Cześć - mruknęła Kao. Patrzyła na znudzoną Ayę siedzącą na
murku kilkanaście kroków dalej. Majtała nogami, jak gdyby była dzieckiem z
podstawówki, a nie siedemnastoletnią panienką.
- To jej sprawka, co nie? - zapytał chłopak. Kaori skinęła głową, nie spuszczając jednak siostry z oczu.
- Od rana dziwnie się zachowuje. Całkowicie inaczej niż
zwykle. Jakby ją ktoś w nocy podmienił - rzekła ponuro.
Chłopak zamyślił się na moment.
- Wiesz, to może mieć związek z jej przemianą - powiedział
wreszcie. Popatrzyła na niego z nagłą nadzieją w oczach.
- Hm, no tak… Tak, na pewno!
W takim razie
niebawem wszystko chyba powinno wrócić do normy, pomyślała. Uśmiechnęła się lekko i z czymś w rodzaju
wdzięczności wymalowanej na twarzy. Ichiru odwzajemnił uśmiech.
Nagle
Aya zeskoczyła z murku z zamiarem oddalenia się. Kaori na szczęście dostrzegła
ten niespodziewany ruch kątem oka.
- Oj… - wymsknęło jej się. - Lecę za nią!
- Powodzenia.
Kao
szybko dobiegła do siostry.
- Dokąd idziesz? Zaraz skończy się przerwa - rzuciła, pragnąc,
by Aya już znormalniała i znów stała się starym, dobrym kujonem.
- Nie mam już dziś ochoty na lekcje - odparła jednak pewnie, natychmiast
pozbawiając Kaori płonnej nadziei.
- Słucham?
- Słyszałaś.
- Ale dokąd idziesz?
- Zero nie przyszedł do szkoły. Skoro on może wagarować, to ja
również - zaśmiała się. - Odwiedzę go. W końcu nie rozmawiałam z nim od trzech
dni. Stęskniłam się. - Puściła oko do Kaori. Wyglądała, jakby świetnie się
bawiła nawet samym dręczeniem Kao swoim nastawieniem.
Nie no, nie wiem już, czy ona sobie ze
mnie żartuje, czy też mówi poważnie, załamała się Kaori. Miała jednak szczerą nadzieję, że Aya nie mówi
serio. Nie dość, że wagarowała - wagarowała! - to jeszcze zamierzała niby pójść
do Zero? Tego dupka, który ledwie kilka dni temu ją zaatakował i wyssał z niej
krew? Do licha ciężkiego, no chyba ją pogięło!
Szła
tuż za Ayą. Nie minęło wiele czasu, a zauważyła, że rzeczywiście kieruje się
ona do akademika chłopców.
- Nēsan, naprawdę chcesz do niego pójść?!
- Oczywiście - odparła spokojnie brunetka, nawet się nie
odwracając.
Do cholery, przecież nie mogła! Zwariowała, doprawdy zwariowała!
- Zatrzymaj się! - krzyknęła w końcu. Zebrała się na odwagę i
wyrzekła głośno: - Zabraniam ci tam iść, rozumiesz?!
Aya stanęła. Powoli, bardzo powoli odwróciła twarz w stronę
siostry. Kao miała wrażenie, jakby działo się to w zwolnionym tempie, jak w
filmie. Efekt był w tym przypadku zgoła niepokojący.
- KAORI - wycedziła Aya. Jej oczy lśniły od gniewu, jakiego
siostra nigdy u niej jeszcze nie widziała. - Nie wiem, czy wiesz, ale
NIENAWIDZĘ, gdy ktoś mi mówi, co mam robić.
Kaori
zadrżała. Aya jeszcze przez moment przeszywała ją przerażającym spojrzeniem,
potem zaś ponownie zaczęła iść w stronę obranego celu, zupełnie niepomna na
uczucia najważniejszej dla niej osoby na świecie.
Kao
stała przez chwilę w miejscu, przeklinając w duchu, na czym świat stoi. Miała
tego zdecydowanie dość! Jednocześnie zastawnawiała się, co by było, gdyby nadal
nie znała prawdy o dhampiryzmie Ayi. Jak wówczas odczytałaby jej zachowanie?
Jeju, chyba by się załamała. Albo podejrzewałaby ją o utratę zmysłów. No bo
przecież kto z dnia na dzień tak bardzo zmienia osobowość? Cóż, ktoś z
rozdwojeniem jaźni.
Kiedy spostrzegła, że siostra nieco się już oddaliła, porzuciła
rozmyślania i ruszyła się, by ją dogonić.
- Radziłabym uważać - rzuciła do niej Aya, nawet się nie
odwracając.
Na co mam niby…?
- Trochę dziś ślisko - dopowiedziała, uśmiechając się pod
nosem, ale nadal patrząc przed siebie.
Dokładnie w tym samym momencie Kao poślizgnęła się i upadła.
Przekręciła głowę, by zobaczyć, co było przyczyną upadku.
Kałuża. Której jeszcze przed chwilą nie było. Zresztą tego
dnia ani wcześniejszej nocy nawet nie padało.
AYA! Kaori zrobiła się czerwona ze złości. Wstała i otrzepała się
porządnie. Niestety, ubrudziła nieco spódniczkę od mundurka. Świetnie, do tego stłukłam sobie kolano!
Dobrze przynajmniej, że nie obtarłam go do krwi…
Podniosła
wzrok i spojrzała przed siebie. Aya zniknęła już z pola widzenia.
Do jasnej ciasnej!
Aya
szła dziarskim krokiem w stronę pokoju prefekta. Trwały zajęcia, dlatego nie
natknęła się na nikogo ani na żadnym z korytarzy, ani na klatce schodowej.
W końcu doszła do odpowiednich drzwi i zapukała. Przez moment
czekała z pewną irytacją, wystukując obcasem rytm niecierpliwości, ale drzwi
wreszcie się otworzyły. Wyjrzał zza nich Zero. Jego twarz wyrażała bezgraniczne
zdumienie. Kogo jak kogo, ale Ayi się tu nie spodziewał. Zresztą nie poszedł na
lekcje głównie po to, by się z nią nie spotkać. Poczucie winy go przytłaczało,
jakoś nie potrafił sobie z nim poradzić. Pewnie, miał już swego rodzaju „doświadczenie”
z Yūki, ale te dwie to jak niebo i ziemia.
- Cześć! - zawołała wesoło, wyrywając go z zamyślenia.
Milczał, nie mogąc wykrztusić z siebie słowa.
- Wiesz, w takiej chwili miło by było odpowiedzieć na
powitanie - poinstruowała z powagą Aya. Już po chwili jednak znów szeroko się uśmiechnęła.
Kiryū nigdy wcześniej nie widział u niej takiego wyrazu twarzy. To był rodzaj
uśmiechu, jaki pojawiał się u Yūki czy Kaori, nie u Ayi. - Dlaczego nie
przyszedłeś na lekcje?
- Czemu… tu jesteś? - zapytał wreszcie. Miał wrażenie, że jego
głos zabrzmiał dziwnie. Jakoś słabo. Czy to przez te wyrzuty sumienia? A może
szok?
- Jak to czemu? Mam już dość tego całego dołowania się,
obrażania i takich tam. To strasznie nudne! - odparła, wykręcając oczami niczym typowa zbuntowana
nastolatka. Coś takiego zabawnie do niej nie pasowało.
Zero
wciąż stał w drzwiach, co odrobinę zirytowało dziewczynę. Bez krępacji przecisnęła
się między nim a framugą i weszła do pokoju, ocierając się o niego. Drgnął, ale
zaraz puścił klamkę i powoli się odwrócił, nie zamykając nawet uprzednio drzwi.
- No powiedz, nie masz już tego dość? - zaczęła znów Aya,
sadowiąc się na jego łóżku, jakby należało do niej. - Ten porąbany nastrój trwa
już trzeci dzień, najwyższy czas z tym skończyć!
Kiryū wciąż tylko stał i patrzył na nią z bezgranicznym
zdumieniem. Czuł się, jakby wylądował w jakimś dziwnym śnie. Hm, a może to
właśnie to? Po prostu sen?
- Powiesz coś wreszcie? - zniecierpliwiła się Aya. - A
zresztą! Nie chcesz, to nie mów. Wiesz, tak sobie myślałam… Ta cała sytuacja
jest beznadziejna, nie?
Nie odpowiedział.
- Chcesz trochę? - zapytała ze słodkim uśmiechem, jednocześnie
wskazując smukłym palcem na swoją szyję.
Kaori
wpadła do akademika. Dopiero w tym momencie uświadomiła sobie, że nie ma
pojęcia, gdzie znajduje się pokój prefekta.
- Jeny! - zawołała do samej siebie, porządnie zirytowana, po
czym prędko ruszyła na poszukiwania.
Zero
wpatrywał się w Ayę z niedowierzaniem. Na ułamek sekundy jego wzrok powędrował
ku szyi dziewczyny. Miał tak wielką ochotę znów poczuć ten smak…
Przełknął ślinę i zmusił się do oderwania wzroku od żyły.
- Nie, wykluczone - powiedział w końcu, szybko odwracając spojrzenie
od jej postaci. Serce waliło jak oszalałe. Nakazał sobie w duchu skupić się na
czymś innym. O, podłoga. Tak, podłoga jest dobra. Niezwykle interesująca…
- Ech, jakiś ty się teraz nudny zrobił - westchnęła, wstając z
łóżka. - Wrzuć na luz!
- Aya, co z tobą? - zapytał cicho. Spojrzał na nią i dopiero
wtedy przypomniałs obie, że miał gapić się gdzie indziej. No cóż, najwyraźniej
nic z tego. Przyciągała go jak magnes. - Na pewno dobrze się czujesz? - spytał
z wyczuwalną w głosie troską.
- Oczywiście, że dobrze! Nie - lepiej niż dobrze! Czuję się
wspaniale!
Uśmiechnęła się od ucha do ucha.
- No to jak, zgoda? Zakończmy już to nieporozumienie! -
rzekła, podchodząc do niego i wyciągając przed siebie dłoń.
Nie
ruszył się. Odwrócił głowę i znów począł wpatrywać się w podłogę.
Aya zbliżyła się do niego na niebezpieczną odległość,
chichocząc zupełnie nie w swoim stylu.
Zero spojrzał na nią ze zdumieniem, a dziewczyna tylko uśmiechnęła
się, wspięła na palce i szybko go pocałowała.
- To taki przyjacielski całus na zgodę - szepnęła mu do ucha.
Brzmiała dziwnie… uwodzicielsko.
Jasna cholera.
Zatkało go.
Aya
odwróciła się. W drzwiach stała przerażona Kao, ale nie zwróciła na nią
najmniejszej uwagi, tylko z uśmiechem wymaszerowała z pokoju, bez słowa
wyminąwszy najpierw Zero, a potem Kaori.
Blondynka
stała przez chwilę, wgapiając się w prefekta, który odprowadził koleżankę zdumionym
wzrokiem, a teraz patrzył na Kaori. Trudno powiedzieć, czyja twarz wyrażała
większe zdziwienie.
- To nie tak jak myślisz! - zawołała wreszcie Kao. - Tylko nie
wyobrażaj sobie niczego! - rzekła groźnym tonem. Potem szybko się wycofała. To
się porobiło!
-
AYA! Coś ty narobiła?! - wrzeszczała Kao, gdy udało jej się dogonić siostrę, co
stało się już na zewnątrz.
Aya odwróciła się. Jej twarz zdobił teraz fałszywy uśmiech.
- Zwariowałaś?! Pocałowałaś tego dupka! Coś ty sobie myślała?!
Uśmiech zniknął, zastąpił go z kolei wyraz złości i
nienawiści.
- Irytujesz mnie, Kaori - wycedziła.
Odwróciła
się i zaczęła iść. Kaori zrobiła to samo, ale nagle Aya zwróciła się ku
siostrze z wielką kulą wody pomiędzy dłońmi. Rzuciła nią w siostrę. Kao nie
zdążyła zrobić uniku ani w ogóle jakkolwiek zareagować, upadła. Była całkowicie
przemoczona, jeszcze bardziej brudna, a do tego potłuczona.
- Mogłabyś już zostawić mnie w spokoju? - zapytała z pozorną
uprzejmością Aya. - Dziękuję.
Odeszła.
Kaori zaczęła się nieco trząść - zarówno z zimna, jak i ze złości. Tego już za
wiele!
Aya
drzemała sobie w cieniu pod jednym z drzew.
- Aya? - poprzez sen usłyszała zdziwiony głos Umari.
Z niechęcią otworzyła oczy i bez entuzjazmu spojrzała na
przyjaciółkę.
- Czee…eśść - ziewnęła.
- Co tutaj robisz? - zapytała z zaciekawieniem Otsune. - I…
dlaczego po pierwszej lekcji ty i twoja siostra zniknęłyście?
- Bo zajęcia są strasznie nudne. Poza tym, nic nie poradzę na
to, że Kaori się za mną pałętała.
- Dobrze się czujesz, Aya? Mam wrażenie, że dziwnie się
dzisiaj zachowujesz… Może ci w czymś pomóc? - spytała z troską Umari.
- Jeny, dlaczego wszyscy dziś o to pytają? - zniecierpliwiła
się Aya. - To strasznie denerwujące.
- Ech, wybacz. Ale powiedz mi, proszę… Tak się zastanawiam… -
Otsune wahała się.
- O co chodzi? Mów.
- Czy to ty to sprawiłaś…? To znaczy… Na lekcji…
- A czy ktoś jeszcze w naszym otoczeniu panuje nad wodą?
Pewnie, że to ja.
- Ale… dlaczego? - Umari wyglądała na smutną i zatroskaną. W
najmniejszym stopniu nie poruszyło to jednak Ayi.
- Dlaczego? - powtórzyła chłodno. - Bo mi się nudziło. I tyle.
Dzięki temu było odrobinę zabawniej. - Uśmiechnęła się fałszywie.
- Co się z tobą dzieje?! - wykrzyknęła Otsune. - Nie poznaję
cię, a przecież jesteśmy przyjaciółkami… Jeśli masz jakiś problem, to proszę,
powiedz mi.
W jej oczach błysnęły łzy. Przewrażliwiona idiotka!
- Może ty masz problem, bo ja na pewno nie - wycedziła Aya, po
czym wstała i minęła Otsune. - Lepiej zajmij się sobą, zamiast wtrącać się w
życie innych - rzuciła na odchodnym, nawet się nie odwracając.
Kaori
już od dłuższego czasu szukała siostry. Była przebrana i wysuszona, ale wciąż
niesamowicie wściekła. I zmartwiona.
Czy to możliwe, że
przemiana przebiega w ten sposób?! To jest przecież nienormalne! Z drugiej
strony… dotychczas miała różne objawy - może takie wywinięcie osobowości na
lewą stronę jest „normalne” w tym przypadku… Nie mam pojęcia, co robić! Może
powinnam porozmawiać z Kuranem? W końcu to najważniejszy wampir w Akademii.
Gdyby coś wiedział… Ale niby co? Sam coś gadał, że nie wie, czego oczekiwać. A
dyrektor? Nie wiem, czy mi pomoże, ale powinien wiedzieć…
Postanowiła
spotkać się z Kaienem Kurosu, ruszyła więc w stronę jego mieszkania. Po drodze
ujrzała Otsune.
- Jejku, co się stało? - zapytała, widząc czerwoną i
opuchniętą lekko twarz koleżanki. Zestresowała się nieco na ten widok, bo
podejrzewała, co mogło się stać.
Umari spojrzała tylko na nią ze smutkiem.
- Aya? - domyśliła się cicho Kaori.
Rudowłosa skinęła głową.
- Zrobiła ci krzywdę? - spytała szybko.
- Nie w sensie fizycznym - wyszeptała Otsune.
Kao podeszła do rozmówczyni i położyła jej rękę na ramieniu.
- Posłuchaj… Proszę, nie bierz niczego do siebie. Nēsan…
zachowuje się tak prawdopodobnie z powodu procesu przemiany. Opowiedziała ci o
nim, tak? - Kontynuowała, gdy tylko Otsune skinęła głową. - Ten proces jest
naprawdę… Ee… Porąbany. Więc to na pewno dlatego. Zapewne niedługo na powrót
stanie się naszą Ayą.
Uśmiechnęła się pokrzepiająco. Chciała w ten sposób dodać
otuchy nie tylko Umari, ale również samej sobie.
- Rozumiem. Masz rację. Dziękuję.
Umari chciała już skierować się w swoją stronę, ale Kaori na
chwilę ją zatrzymała.
- Póki co lepiej z nią nie rozmawiaj. To może być… hm,
niebezpieczne - powiedziała cicho, wlepiając wzrok w ziemię. Sama już oberwała,
nie chciała, by coś podobnego spotkało innych.
- Dobrze. A ty, Mitsui-san? Co zamierzasz?
- Ja? Będę jej pilnować… O ile tylko ją znajdę.
- Ostatnio była przy lesie pomiędzy szkołą a dormitorium… Może
ci pomóc?
- Nie trzeba, ale dziękuję za informację. - Kaori uśmiechnęła
się z wdzięcznością. Każda wskazówka była dobra. - To na razie!
Pomoc nie byłaby zła, pomyślała. Nie chcę jednak, by Umari-san się za to
brała. To bardzo wrażliwa osoba… Lepiej, by nie spotkała się już z TĄ Ayą…
Nadszedł
czas na wymianę grup. Wiele osób z Dziennej Klasy jak zwykle stłoczyło się
przed wrotami, z której niebawem mieli wyjść ci z Nocnej.
Aya
stanęła pomiędzy fankami. Czuła narastające podniecenie. Spróbowała przecisnąć
się jak najbardziej do przodu. Udało jej się to, gdyż panowało niesamowite
zamieszanie - Zero się nie zjawił, a Yūki nie bardzo sobie radziła z całą
rzeszą fanek. Innymi słowy: standard.
- Może ci pomóc, Yūki-san? - zapytała z uprzejmym uśmiechem.
- Och, nie trzeba… - sapnęła, próbując odepchnąć od siebie
kilka osób. - Choć z drugiej strony… Zero znowu mnie olał, więc…
Aya
zaśmiała się w duchu.
- W takim razie zajmij się tą stroną, zgoda?
- Jasne.
Migiem
poradziła sobie z fankami ze swojej strony. Zwracała się do nich niby to
przyjaźnie, ale każda od razu wyczuła fałsz i ostrzeżenie, że nie należy z nią
zadzierać. Te, które znały ją z klasy lub kojarzyły z korytarza, były zdziwione
jej zachowaniem. Zawsze miały ją za kogoś w rodzaju niewtrącającego się w nic
cichego bóstwa, ewentualnie ducha opiekuńczego szalonej blondynki.
Po
jej stronie zapanował spokój. Aya wyciszyła się i wytężyła słuch w stronę wrót.
„Czy Kaname-sama nie miał przypadkiem wrócić na zajęcia?” Ruka Sōen.
„Tak mówił… Widocznie coś go zatrzymało. Może po prostu się
spóźni.” Hanabusa Aidō.
„Rima, co masz taką minę? Rozchmurz się!” Znowu Aidō.
„Senri jeszcze nie wrócił po Golden Weeku, Takuma też. Dziwne,
co nie?” Rima Tōya.
Wycofała
się z uśmiechem. Okoliczności były nadzwyczaj sprzyjające. Nieobecność Kaname
to najlepsze, co mogło jej się dzisiaj przytrafić!
Po
chwili wielkie drzwi zaczęły się otwierać. Nocna Klasa mogła wreszcie wyjść.
Fanki zapiszczały, kalecząc tym wrażliwe uszy Ayi. Ta jednak tym razem zdawała
się nie zwracać na to żadnej uwagi.
Czekała
tylko na odpowiedni moment. Gdy wreszcie nastąpił, umyślnie pozwoliła jednej z
fanek wysunąć się odrobinę do przodu. Ta z kolei poślizgnęła się na
przygotowanej specjalnie na tę okazję kałuży i wpadła wprost na Rimę. W
rezultacie wampirzycy wypadły z ręki wszystkie trzymane książki. Nie wiadomo,
dlaczego po prostu nie wzięła torby, lecz przytulała je do piersi. Nieważne.
Grunt, że stworzyło to Ayi okazję do działania.
Bez
zastanowienia podeszła, by pomóc Rimie pozbierać podręczniki i zeszyty. W pewnym
momencie, gdy obie sięgnęły po ten sam tom, „przypadkowo” się dotknęły.
Brunetka poczuła miłe mrowienie.
- Wybacz - powiedziała.
- Nie szkodzi - odparła obojętnym tonem wampirzyca.
Widząc, że kilku przystojnych członków Nocnego Wydziału
zatrzymało się i z większym lub mniejszym zainteresowaniem przygląda się całemu
zdarzeniu, niektóre z dziennych uczennic się oburzyły.
- Hej, ja też chciałam pomóc!
- Właśnie! Dlaczego ty?!
- Nie jesteś nawet ich fanką!
Nie
wiadomo, czy stało się to przypadkiem, czy też ktoś specjalnie to uczynił,
jednak nagle ktoś popchnął Ayę, przez co wylądowała na ziemi.
Akatsuki
Kain westchnął i wyciągnął ku dziewczynie rękę, bo akurat stał najbliżej. Aya
przyjęła pomoc z udawaną wdzięcznością. Gdy jej dłoń dotknęła jego, poczuła
przyjemne ciepło.
Kaori
obserwowała wszystko z uwagą.
Nie rozumiem… Co ona
chce przez to osiągnąć? Znów robi to dla zabawy, czy też ma w tym jakiś ukryty
cel?
Po
całym zamieszaniu tłum się rozszedł. Aya z kolei pobiegła w stronę lasu. Kao
puściła się biegiem za nią. Kluczyła między drzewami i
przedzierała się przez krzaki. Kosztowało ją to trochę wysiłku, ale udało jej
się nie spuścić siostry z oczu. Cud!
W
pewnym momencie brunetka zatrzymała się. Spojrzała z zaciekawieniem na
wyciągniętą przed siebie rękę. Wyglądała na lekko skupioną. Po zaledwie kilku
sekundach nad dłonią ukazały się miniaturowe błyskawice. Aya zaśmiała się.
Potem uniosła drugą rękę - po chwili stworzyła na niej płomień. Z początku
mały, później coraz większy i większy. Mina dziewczyny wyrażała tryumf.
Kaori
patrzyła na to ze zdziwieniem i przerażeniem. Przecież Aya panowała nad wodą,
nie nad ogniem czy gromami!
Czy ona… poprzez
dotknięcie wampirów… zyskała ich moce?, zapytała
z niedowierzaniem samą siebie.
Nagle
Aya drgnęła i szybko zaczęła biec w kierunku wyjścia z lasu, jednak z innej
strony niż ta, którą obie przybyły.
Chyba cały czas była skupiona na czyimś
głosie czy obecności… W innym wypadku przecież na pewno by mnie usłyszała lub
wyczuła, pomyślała Kao, ruszając co sił za siostrą.
-
Aidō-senpai! - zawołała melodyjnie Aya.
Wampir odwrócił się. Zobaczywszy siostrę Kaori, mina mu
zrzedła. Rozejrzał się dookoła, jakby pragnął znaleźć drogę ucieczki lub
jakiegoś sojusznika. Był jednak sam jak palec. Do licha, niepotrzebnie odłączył
się od grupy.
- Co masz taką minę? Spokojnie, przecież cię nie pogryzę! -
rzekła z uśmiechem. Jej głos brzmiał niby to słodko, jednak dało się w nim
wyczuć nutkę jadu.
- O-o co chodzi? - spytał Hanabusa. Po tym, jaki wycisk mu
dała, gdy z nią walczył po ugryzieniu Kaori, trochę się jej bał, choć
oczywiście przed nikim by się do tego nie przyznał. Po prostu czuł dyskomfort w
jej towarzystwie. Dodatkowo uraziła jego dumę. A po tym wszystkim jeszcze
oberwał od Kaname! Uch, co za nieprzyjemne wspomnienia…
- Wiesz, mamy niezałatwione porachunki między sobą, czyż nie?
- Ehm…
- Spokojnie, nie zamierzam walczyć ani nic w tym rodzaju -
uspokoiła go, uśmiechając się polubownie i rozkładając ręce.
- Ach tak? W takim razie…
- Chcę się pogodzić! - rzekła wesoło, wchodząc mu w słowo.
Aidō wyglądał na bezgranicznie zdumionego.
- Serio? - zapytał podejrzliwie.
- Serio! Jednakże… chciałabym, abyś dał mi coś w zamian -
powiedziała. - Dzięki temu wybaczę ci to, co zrobiłeś mojej siostrze.
Blondyn milczał. Niby wyróżniał się nadzwyczajną inteligencją,
ale w tym konkretnym przypadku jakoś nie oświeciło go, o co mogło jej chodzić.
- Po prostu masz coś, czego brakuje w mojej kolekcji -
wyznała.
- Hę? Co to takiego? - zdziwił się. Naprawdę nie miał pojęcia,
co tu się działo.
- Ile stanów skupienia ma woda? - zapytała znienacka Aya.
- Trzy - odpowiedział bez zastanowienia. Potem zaczął się
wahać, jakby chciał znaleźć w tym pytaniu jakiś haczyk.
Dziewczyna
tylko się uśmiechnęła. Podeszła do wampira z tak wielką pewnością siebie, że
Aidō niemal się tego przestraszył. Na jej twarzy wciąż jednak widniał promienny
uśmiech. Gdy była już wystarczająco blisko, wyciągnęła przed siebie dłoń.
- Ręka na zgodę?
Hanabusa zawahał się na ułamek sekundy, ale uścisnął jej dłoń,
nie chcąc wyjść na gbura. W końcu pogodzenie się z siostrą Kaori powinno wyjść
mu na dobre, prawda?
Tym razem Aya poczuła zaskakująco miłe zimno.
Jeszcze
raz uśmiechnęła się przyjaźnie, po czym odwróciła, chcąc odejść.
- Hej, nie chciałaś przypadkiem czegoś w zamian? - wymsknęło
się Hanabusie, choć marzył przecież o końcu tego dziwnego spotkania.
- Już to mam! - odparła, nie odwracając się, a jedynie unosząc
prawą rękę w niedbałym geście pożegnania.
Kaori
nie mogła się temu wszystkiemu nadziwić. Widziała wszystko, ale nie słyszała
większości rozmowy. Po niej zaś siostra odeszła, a blondynka tradycyjnie
ruszyła za nią.
Aya
zatrzymała się na chwilę i spojrzała na zachodzące słońce. Westchnęła ze
znudzeniem.
- Długo jeszcze zamierzasz mnie śledzić, Kaori? - zapytała,
nie odwracając wzroku od zachodu słońca.
Przez cały czas
wiedziała, że za nią idę?, spytała samą siebie Kao.
Nagle
Aya odwróciła się i zaczęła dalej iść w stronę tylko sobie wiadomego celu. Po
chwili wahania Kaori ruszyła za nią. Nie zdążyła zauważyć lodu, który pojawił
się na jej drodze. Poślizgnęła się i po raz kolejny tego dnia upadła. Tym razem
obtłukła sobie jeszcze więcej miejsc. Zaklęła cicho. Usłyszała jeszcze śmiech
siostry.
Wstała,
krzywiąc się z bólu. Spojrzała w stronę Ayi i ruszyła powoli w jej stronę.
Jednak
dokładnie w chwili zniknięcia słońca za horyzontem ta upadła zemdlona na
ziemię.
***
Dobry wieczór!
Rozdział poprawiony na szybko specjalnie
dla brata, bo przeczytał już całą nową wersję i chce więcej. xD Dedykacja dla
niego, dla Kiran i dla Suzu!
JEST SZANSA NA VN W NAJBLIŻSZYM CZASIE! W
Chorwacji nas natchnęło. <3
Do następnego!
Trochę mnie martwi zachowanie Ayi. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, żeby dowiedzieć się, co się jej dzieje i dlaczego jest taka zła dla swojej siostrzyczki i Otsune.
OdpowiedzUsuń4Kakao5
Postaram się napisać jak najszybciej, drogi Kakao! <3
UsuńDzięki! ☺
UsuńDziękujemy, że jesteś ❤
UsuńWłaśnie, Braciszku! <3
UsuńPrzybyłam zobaczyła przeczytałam xD
OdpowiedzUsuńWow! Zachowanie Ayi jest co by nie mówić, szokujące! o.O Niepokojące też, ale mnie zaszokowało.
Dzięki za dedyk :*
Jak już pisałam - VN nie mogę się doczekać!
Pozdro!
K.L.
VN w trakcie tworzenia, potwierdzam :D
OdpowiedzUsuń