niedziela, 2 września 2018

Dodatek specjalny! Vampire Knight v. 2.0: rozdział XXIV - „O sto osiemdziesiąt stopni”


       - Długo cię nie było - rzekła Kaori, gdy Aya weszła do pokoju. - Wyjaśniłyście sobie wszystko? Jak zareagowała? - zaczęła się dopytywać, siadając na łóżku, na którym jeszcze chwilę temu leżała.
       Aya odłożyła księgę na swoją szafkę nocną, po czym usiadła na krześle przy swoim biurku.
       - Tak, wysłuchała wszystkiego ze spokojem. Jej reakcja była w pewnym sensie podobna do twojej.
       - Och, czyli padłyście sobie w objęcia i wszystko będzie jak dawniej? - zaśmiała się Kao.
       - Dokładnie. - Aya uśmiechnęła się. Kaori bez trudu dostrzegła na jej twarzy ulgę. Nie dziwiła się - siostrze musiało być trudno i teraz na pewno czuła się, jakby kamień spadł jej z serca.
       - Cieszę się! - zawołała wesoło. Potem jej wzrok padł na grube tomiszcze, które przytargała ze sobą Aya. Była pewna, że nigdy takiego nie widziała. Wyglądało na dość stare, ale porządnie zrobione. Było jednak tak grube, że chyba nikt nie zmusiłby jej do lektury. - Co to za książka?
       Aya bez słowa podała ją Kao i dała znać, by spojrzała na tytuł. Kaori uniosła brwi.
       - „Ludzie i wampiry na przestrzeni dziejów Ziemi”? Skąd to wytrzasnęłaś?
       - Jeden z Łowców, którzy nachodzili wtedy Otsune, zostawił to dla niej - wyjaśniła cicho Aya. Po jej twarzy przebiegł wyraz troski.
       - Dziwne… Ale po co ją wzięłaś?
       - A jak myślisz? Może dowiem się czegoś ciekawego o Łowcach, wampirach… i o sobie.
       - Och… - szepnęła Kao. - Ale wiesz, teraz nie czas na czytanie - powiedziała szybko, gdy zobaczyła, że Aya siada na łóżku i kładzie sobie księgę na kolanach. - Na dzisiaj koniec przygód, zgoda? Idź się wykąpać, migiem!
       - Jejku, co ja z tobą mam…
       Stwierdziła jednak, że siostra ma rację. Odłożyła tom na szafkę nocną i poszła się wykąpać.

       Za nic nie mogła zasnąć. Myślała o wszystkim naraz: o incydencie z Zero, o rozmowach z Kao, dyrektorem i Otsune, o księdze, która leżała na wyciągnięcie ręki… Czuła się zagubiona i jakoś nie zanosiło się na to, by w najbliższym czasie miało się to zmienić.
       Wsłuchała się w miarowy oddech Kaori. Żywiła nadzieję, że posłuży jej za kołysankę, ale to też na nic.
       Jej wzrok po raz nie wiadomo który padł na książkę. A gdyby tak…? Skoro i tak nie mogła spać…
       Podniosła się, poprawiła poduszkę, oparła się plecami o wezgłowie łóżka i sięgnęła po księgę. Otworzyła ją na spisie treści, by znaleźć najbardziej interesujący ją dział.
       Jest! „Dhampiry, czyli pół ludzie, pół wampiry”. Strona 537…
       Szybko znalazła odpowiednią stronę i natychmiast zaczęła czytać. Otaczająca ją ciemność nie przeszkadzała jej w tym - nie pierwszy raz robiła to bez światła. W domu często się zdarzało, że podczas bezsennych nocy otwierała książkę, by się nie nudzić. Zdarzało się, że Reiko zastawała ją rano z lekturą w ręku. Jakże tęskniła za tymi czasami… Były takie beztroskie, choć jej od zawsze wydawało się inaczej! A teraz? Kao i ona wylądowały w szkole, w której uczyły się również wampiry. Obie zostały przez pewnych krwiopijców ugryzione. I to wszystko w ciągu zaledwie trzech i pół miesiąca. Nie ma co, miały niebywały talent do wpadania w kłopoty. Jak tak dalej pójdzie, to długo sobie po tym świecie nie pohasają…
       Z początku nie dowiedziała się niczego nowego. Na wstępie wyjaśniono, czym właściwie są dhampiry, ale to przecież doskonale wiedziała. Ot, hybryda człowieka i wampira. Interesowało ją coś innego.
       Pierwszymi wampirami na świecie byli oczywiście czystokrwiści. Ci, którzy wybrali sobie partnerów spośród ludzi, dali życie wampirom głównie Klas B i C. Rodziny, które do dziś nigdy nie złączyły się z ludzką, wciąż pozostają czystokrwistymi. Przynależność do poszczególnych Klas zależy od krwi danego wampira.
       Wciąż wychodzi na to, że powinnam się po prostu urodzić jako wampir Poziomu B lub C, marudziła w duchu. Czemu więc była czymś takim? Takim… wybrykiem natury? Ni to człowiek, ni to wampir, choć w początkowych latach życia bardziej przypominała to pierwsze. Teraz z kolei… Oj, lepiej o tym nie myśleć.
       Czytała i czytała, co jakiś czas zmieniając pozycję, ale minęło co najmniej pół godziny, nim znalazła fragment, który na poważnie ją zainteresował.
     Niegdyś więc sprawa była prosta. Jednakże od owego czasu zarówno wampiry, jak i ludzie ewoluowali. Znane są nam sytuacje, gdy wampir Klasy B lub niższej związał się z człowiekiem. Krew ludzka i wampirza spokojnie koegzystowały w ciele dhampira. Niestety, nikomu z nas [Łowców] nie przyszło spotkać się z sytuacją, w której przeciwnikiem miałby stać się dhampir, którego jednym z rodziców byłby czystorwisty. Nie znamy takiego przypadku w czasach współczesnych, przez co możemy sądzić, iż osobnik taki mógłby stanowić poważne zagrożenie. Na przestrzeni wieków ludzie ewoluowali, przez co możliwym jest, że w pewien sposób uodpornili się na wampirzą krew, a także geny. Nie ulega jednak wątpliwości, iż niczego nie możemy być pewni. Naukowcy wysuwają różnorakie teorie. Jedną z najbardziej prawdopodobnych jest Teoria Abukary (str. 599), według której dany dhampir, w zależności od proporcji krwi [ludzkiej i wampirzej], zdobywałby poszczególne cechy wampirów na przestrzeni wielu lat.
       Bingo! Ta Teoria Abukary…
       Czując napływ entuzjazmu i adrenaliny, chciała natychmiast zabrać się za stronę 599, gdy na jej twarz padło światło księżyca. Zasnęła.
***
       Aya otworzyła oczy równo ze wschodem słońca. Było bardzo wcześnie, ale czuła się niezwykle rześka. Właściwie trudno byłoby określić, kiedy ostatnio obudziła się w tak świetnym stanie.
       Spojrzała na gruby tom, leżący tuż przy niej. Z dezaprobatą pokręciła głową i odłożyła go na nocną szafkę. Następnie wstała i tanecznym krokiem podeszła do okna. Rozsunęła zasłony, zupełnie nie zważając na to, że może w ten sposób zbudzić siostrę.
       - Jakiż to ładny dzień się zapowiada - szepnęła do samej siebie, po czym zaśmiała się w duchu.

       Kaori zmusiła się do uniesienia powiek. Gdyby nie szkoła, z chęcią pospałaby dłużej. Dużo dłużej. Westchnęła jednak i leniwie wstała, ziewając przy tym przeciągle. Jednocześnie zauważyła, że w pokoju nie ma Ayi. Uznawszy, że ta zapewne jest w łazience, Kao zaczęła się ogarniać. Wyjęła z szafy mundurek i powoli zaczęła się ubierać, jednocześnie spostrzegając, że Aya zdążyła wcześniej wpuścić do pomieszczenia słońce, czego zazwyczaj nie robiła. Niby ich okna wychodziły na południe, więc jeszcze im mocno nie świeciło, ale jednak. Zastanawiające.
       - Cześć! - zawołała wesoło Aya, gdy przekroczyła próg pokoju kilkanaście sekund później.
       - Hej… - odpowiedziała Kaori, ze zdziwieniem patrząc na siostrę, która okazała się być cała w skowronkach. - Czemu masz taki dobry nastrój? - zapytała podejrzliwie. Aya przecież nigdy nie była taka wesolutka. Coś jej tu śmierdziało.
       - Och, mamy bardzo ładny dzień. Poza tym… czuję, że będzie dziś zabawnie.
       - Ee… Aha.
       Coś tu zdecydowanie nie gra, stwierdziła z powagą Kao. Przez myśl przebiegły jej wspomnienia z ostatnich rozmów z Ayą. Czy mogła znaleźć w nich jakąś poszlakę odnośnie jej stanu? Bo na pewno nie był on normalny. Ktoś inny mógłby się roześmiać i stwierdzić, że Kaori jest po prostu przewrażliwiona, ale, do licha, żyła z Ayą pod jednym dachem od piętnastu lat, a aż taki radosny poranek zdarzył się po raz pierwszy. Chyba powinnam dziś na nią uważać…
       - Łee, ale mi się nie chce iść na lekcje! - odezwała się po chwili Aya, wyrywając Kao z zamyślenia.
       - To może zostań? - podchwyciła. - Myślę, że dyrektor nie będzie miał nic przeciwko…
       - Żartujesz? Tu jest okropnie nudno. Już prędzej rozerwę się na zajęciach - odparła Aya.
       Zdziwiona Kaori uniosła tylko brwi. Uch, dlaczego aż tak jej się to nie podobało? Normalnie powinna się cieszyć z dobrego humoru wiecznie ponurej siostry. Tyle że wyraźnie czuła, że coś jest nie tak.

       - Nuda, nuuda, nuuuda - westchnęła Aya, niemal kładąc się na ławce. Nigdy wcześniej nie pozwoliła sobie na taką pozę poza przerwami.
       Uczniowie siedzieli na pierwszej lekcji. Aya już po kilku minutach znów zmieniła pozycję - oparła głowę na ręce i ze znudzeniem poczęła przyglądać się nauczycielce.
       - Ech…
       - Ciszej, bo pani Kawamura usłyszy - poprosiła Kao.
       Aya spojrzała na nią ze złością, o jaką ta by jej nie podejrzewała, a już na pewno nie w stosunku do niej. Speszyła się lekko. Miała wrażenie, że siedzi obok zupełnie obcej osoby, a nie swojej najukochańszej siostry.
       Aya z powrotem przeniosła wzrok na panią profesor. Nauczycielka przerwała na chwilę wykład, chwyciła szklankę z wodą i pociągnęła łyk.
       - Żeby tak pić na lekcji? - szepnęła. - Nam na to jakoś nie pozwalają. „Żadnego jedzenia i picia podczas zajęć”. Nieładnie, nieładnie…
       Kaori spojrzała na nią ze smutkiem.
       Co jej jest? Dlaczego tak dziwnie się zachowuje? Jakby jej osobowość obróciła się o sto osiemdziesiąt stopni…
       Aya nie zwracała już uwagi na ukradkowe spojrzenia siostry. Skupiła się na szklance z wodą. Przez chwilę wpatrywała się w nią z gniewem, ale wkrótce uśmiechnęła się przebiegle.
       - Może być zabawnie - zachichotała.
       Poczekała, aż nauczycielka znów podejdzie po napój. Wreszcie ta chwila nadeszła - gdy tylko ręka kobiety sięgnęła po szklankę, Aya sprawiła, że woda wylądowała na bluzce pani profesor, a także papierach, które trzymała w drugiej dłoni. Kawamura przestraszyła się i krzyknęła, a kilkoro uczniów wybuchło śmiechem. Aya uśmiechnęła się z przekąsem.
       Kao spojrzała na nią wręcz ze strachem. Co się, do cholery, działo? Aya zawsze szanowała grono pedagogiczne. I ogólnie ludzi starszych i bardziej doświadczonych od niej. Co to miało być?!

       - Siemka! - przywitał się z uśmiechem Ichiru. W przeciwieństwie do koleżanki, miał chyba względnie dobry nastrój. Dzisiaj raczej nie wstał lewą nogą.
       - Cześć - mruknęła Kao. Patrzyła na znudzoną Ayę siedzącą na murku kilkanaście kroków dalej. Majtała nogami, jak gdyby była dzieckiem z podstawówki, a nie siedemnastoletnią panienką.
       - To jej sprawka, co nie? - zapytał chłopak. Kaori skinęła głową, nie spuszczając jednak siostry z oczu.
       - Od rana dziwnie się zachowuje. Całkowicie inaczej niż zwykle. Jakby ją ktoś w nocy podmienił - rzekła ponuro.
       Chłopak zamyślił się na moment.
       - Wiesz, to może mieć związek z jej przemianą - powiedział wreszcie. Popatrzyła na niego z nagłą nadzieją w oczach.
       - Hm, no tak… Tak, na pewno!
       W takim razie niebawem wszystko chyba powinno wrócić do normy, pomyślała. Uśmiechnęła się lekko i z czymś w rodzaju wdzięczności wymalowanej na twarzy. Ichiru odwzajemnił uśmiech.
       Nagle Aya zeskoczyła z murku z zamiarem oddalenia się. Kaori na szczęście dostrzegła ten niespodziewany ruch kątem oka.
       - Oj… - wymsknęło jej się. - Lecę za nią!
       - Powodzenia.
       Kao szybko dobiegła do siostry.
       - Dokąd idziesz? Zaraz skończy się przerwa - rzuciła, pragnąc, by Aya już znormalniała i znów stała się starym, dobrym kujonem.
       - Nie mam już dziś ochoty na lekcje - odparła jednak pewnie, natychmiast pozbawiając Kaori płonnej nadziei.
       - Słucham?
       - Słyszałaś.
       - Ale dokąd idziesz?
       - Zero nie przyszedł do szkoły. Skoro on może wagarować, to ja również - zaśmiała się. - Odwiedzę go. W końcu nie rozmawiałam z nim od trzech dni. Stęskniłam się. - Puściła oko do Kaori. Wyglądała, jakby świetnie się bawiła nawet samym dręczeniem Kao swoim nastawieniem.
       Nie no, nie wiem już, czy ona sobie ze mnie żartuje, czy też mówi poważnie, załamała się Kaori. Miała jednak szczerą nadzieję, że Aya nie mówi serio. Nie dość, że wagarowała - wagarowała! - to jeszcze zamierzała niby pójść do Zero? Tego dupka, który ledwie kilka dni temu ją zaatakował i wyssał z niej krew? Do licha ciężkiego, no chyba ją pogięło!
       Szła tuż za Ayą. Nie minęło wiele czasu, a zauważyła, że rzeczywiście kieruje się ona do akademika chłopców.
       - Nēsan, naprawdę chcesz do niego pójść?!
       - Oczywiście - odparła spokojnie brunetka, nawet się nie odwracając.
       Do cholery, przecież nie mogła! Zwariowała, doprawdy zwariowała!
       - Zatrzymaj się! - krzyknęła w końcu. Zebrała się na odwagę i wyrzekła głośno: - Zabraniam ci tam iść, rozumiesz?!
       Aya stanęła. Powoli, bardzo powoli odwróciła twarz w stronę siostry. Kao miała wrażenie, jakby działo się to w zwolnionym tempie, jak w filmie. Efekt był w tym przypadku zgoła niepokojący.
       - KAORI - wycedziła Aya. Jej oczy lśniły od gniewu, jakiego siostra nigdy u niej jeszcze nie widziała. - Nie wiem, czy wiesz, ale NIENAWIDZĘ, gdy ktoś mi mówi, co mam robić.
       Kaori zadrżała. Aya jeszcze przez moment przeszywała ją przerażającym spojrzeniem, potem zaś ponownie zaczęła iść w stronę obranego celu, zupełnie niepomna na uczucia najważniejszej dla niej osoby na świecie.
       Kao stała przez chwilę w miejscu, przeklinając w duchu, na czym świat stoi. Miała tego zdecydowanie dość! Jednocześnie zastawnawiała się, co by było, gdyby nadal nie znała prawdy o dhampiryzmie Ayi. Jak wówczas odczytałaby jej zachowanie? Jeju, chyba by się załamała. Albo podejrzewałaby ją o utratę zmysłów. No bo przecież kto z dnia na dzień tak bardzo zmienia osobowość? Cóż, ktoś z rozdwojeniem jaźni.
       Kiedy spostrzegła, że siostra nieco się już oddaliła, porzuciła rozmyślania i ruszyła się, by ją dogonić.
       - Radziłabym uważać - rzuciła do niej Aya, nawet się nie odwracając.
       Na co mam niby…?
       - Trochę dziś ślisko - dopowiedziała, uśmiechając się pod nosem, ale nadal patrząc przed siebie.
       Dokładnie w tym samym momencie Kao poślizgnęła się i upadła. Przekręciła głowę, by zobaczyć, co było przyczyną upadku.
       Kałuża. Której jeszcze przed chwilą nie było. Zresztą tego dnia ani wcześniejszej nocy nawet nie padało.
       AYA! Kaori zrobiła się czerwona ze złości. Wstała i otrzepała się porządnie. Niestety, ubrudziła nieco spódniczkę od mundurka. Świetnie, do tego stłukłam sobie kolano! Dobrze przynajmniej, że nie obtarłam go do krwi…
       Podniosła wzrok i spojrzała przed siebie. Aya zniknęła już z pola widzenia.
       Do jasnej ciasnej!

       Aya szła dziarskim krokiem w stronę pokoju prefekta. Trwały zajęcia, dlatego nie natknęła się na nikogo ani na żadnym z korytarzy, ani na klatce schodowej.
       W końcu doszła do odpowiednich drzwi i zapukała. Przez moment czekała z pewną irytacją, wystukując obcasem rytm niecierpliwości, ale drzwi wreszcie się otworzyły. Wyjrzał zza nich Zero. Jego twarz wyrażała bezgraniczne zdumienie. Kogo jak kogo, ale Ayi się tu nie spodziewał. Zresztą nie poszedł na lekcje głównie po to, by się z nią nie spotkać. Poczucie winy go przytłaczało, jakoś nie potrafił sobie z nim poradzić. Pewnie, miał już swego rodzaju „doświadczenie” z Yūki, ale te dwie to jak niebo i ziemia.
       - Cześć! - zawołała wesoło, wyrywając go z zamyślenia.
       Milczał, nie mogąc wykrztusić z siebie słowa.
       - Wiesz, w takiej chwili miło by było odpowiedzieć na powitanie - poinstruowała z powagą Aya. Już po chwili jednak znów szeroko się uśmiechnęła. Kiryū nigdy wcześniej nie widział u niej takiego wyrazu twarzy. To był rodzaj uśmiechu, jaki pojawiał się u Yūki czy Kaori, nie u Ayi. - Dlaczego nie przyszedłeś na lekcje?
       - Czemu… tu jesteś? - zapytał wreszcie. Miał wrażenie, że jego głos zabrzmiał dziwnie. Jakoś słabo. Czy to przez te wyrzuty sumienia? A może szok?
       - Jak to czemu? Mam już dość tego całego dołowania się, obrażania i takich tam. To strasznie nudne! - odparła,  wykręcając oczami niczym typowa zbuntowana nastolatka. Coś takiego zabawnie do niej nie pasowało.
       Zero wciąż stał w drzwiach, co odrobinę zirytowało dziewczynę. Bez krępacji przecisnęła się między nim a framugą i weszła do pokoju, ocierając się o niego. Drgnął, ale zaraz puścił klamkę i powoli się odwrócił, nie zamykając nawet uprzednio drzwi.
       - No powiedz, nie masz już tego dość? - zaczęła znów Aya, sadowiąc się na jego łóżku, jakby należało do niej. - Ten porąbany nastrój trwa już trzeci dzień, najwyższy czas z tym skończyć!
       Kiryū wciąż tylko stał i patrzył na nią z bezgranicznym zdumieniem. Czuł się, jakby wylądował w jakimś dziwnym śnie. Hm, a może to właśnie to? Po prostu sen?
       - Powiesz coś wreszcie? - zniecierpliwiła się Aya. - A zresztą! Nie chcesz, to nie mów. Wiesz, tak sobie myślałam… Ta cała sytuacja jest beznadziejna, nie?
       Nie odpowiedział.
       - Chcesz trochę? - zapytała ze słodkim uśmiechem, jednocześnie wskazując smukłym palcem na swoją szyję.

       Kaori wpadła do akademika. Dopiero w tym momencie uświadomiła sobie, że nie ma pojęcia, gdzie znajduje się pokój prefekta.
       - Jeny! - zawołała do samej siebie, porządnie zirytowana, po czym prędko ruszyła na poszukiwania.

       Zero wpatrywał się w Ayę z niedowierzaniem. Na ułamek sekundy jego wzrok powędrował ku szyi dziewczyny. Miał tak wielką ochotę znów poczuć ten smak…
       Przełknął ślinę i zmusił się do oderwania wzroku od żyły.
       - Nie, wykluczone - powiedział w końcu, szybko odwracając spojrzenie od jej postaci. Serce waliło jak oszalałe. Nakazał sobie w duchu skupić się na czymś innym. O, podłoga. Tak, podłoga jest dobra. Niezwykle interesująca…
       - Ech, jakiś ty się teraz nudny zrobił - westchnęła, wstając z łóżka. - Wrzuć na luz!
       - Aya, co z tobą? - zapytał cicho. Spojrzał na nią i dopiero wtedy przypomniałs obie, że miał gapić się gdzie indziej. No cóż, najwyraźniej nic z tego. Przyciągała go jak magnes. - Na pewno dobrze się czujesz? - spytał z wyczuwalną w głosie troską.
       - Oczywiście, że dobrze! Nie - lepiej niż dobrze! Czuję się wspaniale!
       Uśmiechnęła się od ucha do ucha.
       - No to jak, zgoda? Zakończmy już to nieporozumienie! - rzekła, podchodząc do niego i wyciągając przed siebie dłoń.
       Nie ruszył się. Odwrócił głowę i znów począł wpatrywać się w podłogę.
       Aya zbliżyła się do niego na niebezpieczną odległość, chichocząc zupełnie nie w swoim stylu.
       Zero spojrzał na nią ze zdumieniem, a dziewczyna tylko uśmiechnęła się, wspięła na palce i szybko go pocałowała.
       - To taki przyjacielski całus na zgodę - szepnęła mu do ucha. Brzmiała dziwnie… uwodzicielsko.
       Jasna cholera.
       Zatkało go.
       Aya odwróciła się. W drzwiach stała przerażona Kao, ale nie zwróciła na nią najmniejszej uwagi, tylko z uśmiechem wymaszerowała z pokoju, bez słowa wyminąwszy najpierw Zero, a potem Kaori.
       Blondynka stała przez chwilę, wgapiając się w prefekta, który odprowadził koleżankę zdumionym wzrokiem, a teraz patrzył na Kaori. Trudno powiedzieć, czyja twarz wyrażała większe zdziwienie.
       - To nie tak jak myślisz! - zawołała wreszcie Kao. - Tylko nie wyobrażaj sobie niczego! - rzekła groźnym tonem. Potem szybko się wycofała. To się porobiło!

       - AYA! Coś ty narobiła?! - wrzeszczała Kao, gdy udało jej się dogonić siostrę, co stało się już na zewnątrz.
       Aya odwróciła się. Jej twarz zdobił teraz fałszywy uśmiech.
       - Zwariowałaś?! Pocałowałaś tego dupka! Coś ty sobie myślała?!
       Uśmiech zniknął, zastąpił go z kolei wyraz złości i nienawiści.
       - Irytujesz mnie, Kaori - wycedziła.
       Odwróciła się i zaczęła iść. Kaori zrobiła to samo, ale nagle Aya zwróciła się ku siostrze z wielką kulą wody pomiędzy dłońmi. Rzuciła nią w siostrę. Kao nie zdążyła zrobić uniku ani w ogóle jakkolwiek zareagować, upadła. Była całkowicie przemoczona, jeszcze bardziej brudna, a do tego potłuczona.
       - Mogłabyś już zostawić mnie w spokoju? - zapytała z pozorną uprzejmością Aya. - Dziękuję.
       Odeszła. Kaori zaczęła się nieco trząść - zarówno z zimna, jak i ze złości. Tego już za wiele!

       Aya drzemała sobie w cieniu pod jednym z drzew.
       - Aya? - poprzez sen usłyszała zdziwiony głos Umari.
       Z niechęcią otworzyła oczy i bez entuzjazmu spojrzała na przyjaciółkę.
       - Czee…eśść - ziewnęła.
       - Co tutaj robisz? - zapytała z zaciekawieniem Otsune. - I… dlaczego po pierwszej lekcji ty i twoja siostra zniknęłyście?
       - Bo zajęcia są strasznie nudne. Poza tym, nic nie poradzę na to, że Kaori się za mną pałętała.
       - Dobrze się czujesz, Aya? Mam wrażenie, że dziwnie się dzisiaj zachowujesz… Może ci w czymś pomóc? - spytała z troską Umari.
       - Jeny, dlaczego wszyscy dziś o to pytają? - zniecierpliwiła się Aya. - To strasznie denerwujące.
       - Ech, wybacz. Ale powiedz mi, proszę… Tak się zastanawiam… - Otsune wahała się.
       - O co chodzi? Mów.
       - Czy to ty to sprawiłaś…? To znaczy… Na lekcji…
       - A czy ktoś jeszcze w naszym otoczeniu panuje nad wodą? Pewnie, że to ja.
       - Ale… dlaczego? - Umari wyglądała na smutną i zatroskaną. W najmniejszym stopniu nie poruszyło to jednak Ayi.
       - Dlaczego? - powtórzyła chłodno. - Bo mi się nudziło. I tyle. Dzięki temu było odrobinę zabawniej. - Uśmiechnęła się fałszywie.
       - Co się z tobą dzieje?! - wykrzyknęła Otsune. - Nie poznaję cię, a przecież jesteśmy przyjaciółkami… Jeśli masz jakiś problem, to proszę, powiedz mi.
       W jej oczach błysnęły łzy. Przewrażliwiona idiotka!
       - Może ty masz problem, bo ja na pewno nie - wycedziła Aya, po czym wstała i minęła Otsune. - Lepiej zajmij się sobą, zamiast wtrącać się w życie innych - rzuciła na odchodnym, nawet się nie odwracając.

       Kaori już od dłuższego czasu szukała siostry. Była przebrana i wysuszona, ale wciąż niesamowicie wściekła. I zmartwiona.
       Czy to możliwe, że przemiana przebiega w ten sposób?! To jest przecież nienormalne! Z drugiej strony… dotychczas miała różne objawy - może takie wywinięcie osobowości na lewą stronę jest „normalne” w tym przypadku… Nie mam pojęcia, co robić! Może powinnam porozmawiać z Kuranem? W końcu to najważniejszy wampir w Akademii. Gdyby coś wiedział… Ale niby co? Sam coś gadał, że nie wie, czego oczekiwać. A dyrektor? Nie wiem, czy mi pomoże, ale powinien wiedzieć…
       Postanowiła spotkać się z Kaienem Kurosu, ruszyła więc w stronę jego mieszkania. Po drodze ujrzała Otsune.
       - Jejku, co się stało? - zapytała, widząc czerwoną i opuchniętą lekko twarz koleżanki. Zestresowała się nieco na ten widok, bo podejrzewała, co mogło się stać.
       Umari spojrzała tylko na nią ze smutkiem.
       - Aya? - domyśliła się cicho Kaori.
       Rudowłosa skinęła głową.
       - Zrobiła ci krzywdę? - spytała szybko.
       - Nie w sensie fizycznym - wyszeptała Otsune.
       Kao podeszła do rozmówczyni i położyła jej rękę na ramieniu.
       - Posłuchaj… Proszę, nie bierz niczego do siebie. Nēsan… zachowuje się tak prawdopodobnie z powodu procesu przemiany. Opowiedziała ci o nim, tak? - Kontynuowała, gdy tylko Otsune skinęła głową. - Ten proces jest naprawdę… Ee… Porąbany. Więc to na pewno dlatego. Zapewne niedługo na powrót stanie się naszą Ayą.
       Uśmiechnęła się pokrzepiająco. Chciała w ten sposób dodać otuchy nie tylko Umari, ale również samej sobie.
       - Rozumiem. Masz rację. Dziękuję.
       Umari chciała już skierować się w swoją stronę, ale Kaori na chwilę ją zatrzymała.
       - Póki co lepiej z nią nie rozmawiaj. To może być… hm, niebezpieczne - powiedziała cicho, wlepiając wzrok w ziemię. Sama już oberwała, nie chciała, by coś podobnego spotkało innych.
       - Dobrze. A ty, Mitsui-san? Co zamierzasz?
       - Ja? Będę jej pilnować… O ile tylko ją znajdę.
       - Ostatnio była przy lesie pomiędzy szkołą a dormitorium… Może ci pomóc?
       - Nie trzeba, ale dziękuję za informację. - Kaori uśmiechnęła się z wdzięcznością. Każda wskazówka była dobra. - To na razie!
       Pomoc nie byłaby zła, pomyślała. Nie chcę jednak, by Umari-san się za to brała. To bardzo wrażliwa osoba… Lepiej, by nie spotkała się już z TĄ Ayą…

       Nadszedł czas na wymianę grup. Wiele osób z Dziennej Klasy jak zwykle stłoczyło się przed wrotami, z której niebawem mieli wyjść ci z Nocnej.
       Aya stanęła pomiędzy fankami. Czuła narastające podniecenie. Spróbowała przecisnąć się jak najbardziej do przodu. Udało jej się to, gdyż panowało niesamowite zamieszanie - Zero się nie zjawił, a Yūki nie bardzo sobie radziła z całą rzeszą fanek. Innymi słowy: standard.
       - Może ci pomóc, Yūki-san? - zapytała z uprzejmym uśmiechem.
       - Och, nie trzeba… - sapnęła, próbując odepchnąć od siebie kilka osób. - Choć z drugiej strony… Zero znowu mnie olał, więc…
       Aya zaśmiała się w duchu.
       - W takim razie zajmij się tą stroną, zgoda?
       - Jasne.
       Migiem poradziła sobie z fankami ze swojej strony. Zwracała się do nich niby to przyjaźnie, ale każda od razu wyczuła fałsz i ostrzeżenie, że nie należy z nią zadzierać. Te, które znały ją z klasy lub kojarzyły z korytarza, były zdziwione jej zachowaniem. Zawsze miały ją za kogoś w rodzaju niewtrącającego się w nic cichego bóstwa, ewentualnie ducha opiekuńczego szalonej blondynki.
       Po jej stronie zapanował spokój. Aya wyciszyła się i wytężyła słuch w stronę wrót.
       „Czy Kaname-sama nie miał przypadkiem wrócić na zajęcia?” Ruka Sōen.
       „Tak mówił… Widocznie coś go zatrzymało. Może po prostu się spóźni.” Hanabusa Aidō.
       „Rima, co masz taką minę? Rozchmurz się!” Znowu Aidō.
       „Senri jeszcze nie wrócił po Golden Weeku, Takuma też. Dziwne, co nie?” Rima Tōya.
       Wycofała się z uśmiechem. Okoliczności były nadzwyczaj sprzyjające. Nieobecność Kaname to najlepsze, co mogło jej się dzisiaj przytrafić!
       Po chwili wielkie drzwi zaczęły się otwierać. Nocna Klasa mogła wreszcie wyjść. Fanki zapiszczały, kalecząc tym wrażliwe uszy Ayi. Ta jednak tym razem zdawała się nie zwracać na to żadnej uwagi.
       Czekała tylko na odpowiedni moment. Gdy wreszcie nastąpił, umyślnie pozwoliła jednej z fanek wysunąć się odrobinę do przodu. Ta z kolei poślizgnęła się na przygotowanej specjalnie na tę okazję kałuży i wpadła wprost na Rimę. W rezultacie wampirzycy wypadły z ręki wszystkie trzymane książki. Nie wiadomo, dlaczego po prostu nie wzięła torby, lecz przytulała je do piersi. Nieważne. Grunt, że stworzyło to Ayi okazję do działania.
       Bez zastanowienia podeszła, by pomóc Rimie pozbierać podręczniki i zeszyty. W pewnym momencie, gdy obie sięgnęły po ten sam tom, „przypadkowo” się dotknęły. Brunetka poczuła miłe mrowienie.
       - Wybacz - powiedziała.
       - Nie szkodzi - odparła obojętnym tonem wampirzyca.
       Widząc, że kilku przystojnych członków Nocnego Wydziału zatrzymało się i z większym lub mniejszym zainteresowaniem przygląda się całemu zdarzeniu, niektóre z dziennych uczennic się oburzyły.
       - Hej, ja też chciałam pomóc!
       - Właśnie! Dlaczego ty?!
       - Nie jesteś nawet ich fanką!
       Nie wiadomo, czy stało się to przypadkiem, czy też ktoś specjalnie to uczynił, jednak nagle ktoś popchnął Ayę, przez co wylądowała na ziemi.
       Akatsuki Kain westchnął i wyciągnął ku dziewczynie rękę, bo akurat stał najbliżej. Aya przyjęła pomoc z udawaną wdzięcznością. Gdy jej dłoń dotknęła jego, poczuła przyjemne ciepło.

       Kaori obserwowała wszystko z uwagą.
       Nie rozumiem… Co ona chce przez to osiągnąć? Znów robi to dla zabawy, czy też ma w tym jakiś ukryty cel?
       Po całym zamieszaniu tłum się rozszedł. Aya z kolei pobiegła w stronę lasu. Kao puściła się biegiem za nią. Kluczyła między drzewami i przedzierała się przez krzaki. Kosztowało ją to trochę wysiłku, ale udało jej się nie spuścić siostry z oczu. Cud!
       W pewnym momencie brunetka zatrzymała się. Spojrzała z zaciekawieniem na wyciągniętą przed siebie rękę. Wyglądała na lekko skupioną. Po zaledwie kilku sekundach nad dłonią ukazały się miniaturowe błyskawice. Aya zaśmiała się. Potem uniosła drugą rękę - po chwili stworzyła na niej płomień. Z początku mały, później coraz większy i większy. Mina dziewczyny wyrażała tryumf.
       Kaori patrzyła na to ze zdziwieniem i przerażeniem. Przecież Aya panowała nad wodą, nie nad ogniem czy gromami!
       Czy ona… poprzez dotknięcie wampirów… zyskała ich moce?, zapytała z niedowierzaniem samą siebie.
       Nagle Aya drgnęła i szybko zaczęła biec w kierunku wyjścia z lasu, jednak z innej strony niż ta, którą obie przybyły.
       Chyba cały czas była skupiona na czyimś głosie czy obecności… W innym wypadku przecież na pewno by mnie usłyszała lub wyczuła, pomyślała Kao, ruszając co sił za siostrą.

       - Aidō-senpai! - zawołała melodyjnie Aya.
       Wampir odwrócił się. Zobaczywszy siostrę Kaori, mina mu zrzedła. Rozejrzał się dookoła, jakby pragnął znaleźć drogę ucieczki lub jakiegoś sojusznika. Był jednak sam jak palec. Do licha, niepotrzebnie odłączył się od grupy.
       - Co masz taką minę? Spokojnie, przecież cię nie pogryzę! - rzekła z uśmiechem. Jej głos brzmiał niby to słodko, jednak dało się w nim wyczuć nutkę jadu.
       - O-o co chodzi? - spytał Hanabusa. Po tym, jaki wycisk mu dała, gdy z nią walczył po ugryzieniu Kaori, trochę się jej bał, choć oczywiście przed nikim by się do tego nie przyznał. Po prostu czuł dyskomfort w jej towarzystwie. Dodatkowo uraziła jego dumę. A po tym wszystkim jeszcze oberwał od Kaname! Uch, co za nieprzyjemne wspomnienia…
       - Wiesz, mamy niezałatwione porachunki między sobą, czyż nie?
       - Ehm…
       - Spokojnie, nie zamierzam walczyć ani nic w tym rodzaju - uspokoiła go, uśmiechając się polubownie i rozkładając ręce.
       - Ach tak? W takim razie…
       - Chcę się pogodzić! - rzekła wesoło, wchodząc mu w słowo.
       Aidō wyglądał na bezgranicznie zdumionego.
       - Serio? - zapytał podejrzliwie.
       - Serio! Jednakże… chciałabym, abyś dał mi coś w zamian - powiedziała. - Dzięki temu wybaczę ci to, co zrobiłeś mojej siostrze.
       Blondyn milczał. Niby wyróżniał się nadzwyczajną inteligencją, ale w tym konkretnym przypadku jakoś nie oświeciło go, o co mogło jej chodzić.
       - Po prostu masz coś, czego brakuje w mojej kolekcji - wyznała.
       - Hę? Co to takiego? - zdziwił się. Naprawdę nie miał pojęcia, co tu się działo.
       - Ile stanów skupienia ma woda? - zapytała znienacka Aya.
       - Trzy - odpowiedział bez zastanowienia. Potem zaczął się wahać, jakby chciał znaleźć w tym pytaniu jakiś haczyk.
       Dziewczyna tylko się uśmiechnęła. Podeszła do wampira z tak wielką pewnością siebie, że Aidō niemal się tego przestraszył. Na jej twarzy wciąż jednak widniał promienny uśmiech. Gdy była już wystarczająco blisko, wyciągnęła przed siebie dłoń.
       - Ręka na zgodę?
       Hanabusa zawahał się na ułamek sekundy, ale uścisnął jej dłoń, nie chcąc wyjść na gbura. W końcu pogodzenie się z siostrą Kaori powinno wyjść mu na dobre, prawda?
       Tym razem Aya poczuła zaskakująco miłe zimno.
       Jeszcze raz uśmiechnęła się przyjaźnie, po czym odwróciła, chcąc odejść.
       - Hej, nie chciałaś przypadkiem czegoś w zamian? - wymsknęło się Hanabusie, choć marzył przecież o końcu tego dziwnego spotkania.
       - Już to mam! - odparła, nie odwracając się, a jedynie unosząc prawą rękę w niedbałym geście pożegnania.

       Kaori nie mogła się temu wszystkiemu nadziwić. Widziała wszystko, ale nie słyszała większości rozmowy. Po niej zaś siostra odeszła, a blondynka tradycyjnie ruszyła za nią.
       Aya zatrzymała się na chwilę i spojrzała na zachodzące słońce. Westchnęła ze znudzeniem.
       - Długo jeszcze zamierzasz mnie śledzić, Kaori? - zapytała, nie odwracając wzroku od zachodu słońca.
       Przez cały czas wiedziała, że za nią idę?, spytała samą siebie Kao.
       Nagle Aya odwróciła się i zaczęła dalej iść w stronę tylko sobie wiadomego celu. Po chwili wahania Kaori ruszyła za nią. Nie zdążyła zauważyć lodu, który pojawił się na jej drodze. Poślizgnęła się i po raz kolejny tego dnia upadła. Tym razem obtłukła sobie jeszcze więcej miejsc. Zaklęła cicho. Usłyszała jeszcze śmiech siostry.
       Wstała, krzywiąc się z bólu. Spojrzała w stronę Ayi i ruszyła powoli w jej stronę.
       Jednak dokładnie w chwili zniknięcia słońca za horyzontem ta upadła zemdlona na ziemię.









***
      Dobry wieczór!
      Rozdział poprawiony na szybko specjalnie dla brata, bo przeczytał już całą nową wersję i chce więcej. xD Dedykacja dla niego, dla Kiran i dla Suzu!
      JEST SZANSA NA VN W NAJBLIŻSZYM CZASIE! W Chorwacji nas natchnęło. <3
      Do następnego!

7 komentarzy:

  1. Trochę mnie martwi zachowanie Ayi. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, żeby dowiedzieć się, co się jej dzieje i dlaczego jest taka zła dla swojej siostrzyczki i Otsune.
    4Kakao5

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się napisać jak najszybciej, drogi Kakao! <3

      Usuń
    2. Dzięki! ☺

      Usuń
    3. Dziękujemy, że jesteś ❤

      Usuń
    4. Właśnie, Braciszku! <3

      Usuń
  2. Przybyłam zobaczyła przeczytałam xD
    Wow! Zachowanie Ayi jest co by nie mówić, szokujące! o.O Niepokojące też, ale mnie zaszokowało.
    Dzięki za dedyk :*
    Jak już pisałam - VN nie mogę się doczekać!
    Pozdro!
    K.L.

    OdpowiedzUsuń
  3. VN w trakcie tworzenia, potwierdzam :D

    OdpowiedzUsuń