poniedziałek, 3 października 2011

To już rok


Nieco ponad półtora roku temu dwie dziewczynki odnalazły wreszcie coś, czym się zainteresowały. Zaczęło się niewinnie- od anime. Potem doszła manga i zafascynowanie Krajem Kwitnącej Wiśni- jego językiem, kulturą…
   Dzięki wspólnemu hobby dziewczynki, nawiasem mówiąc będące siostrami, odnalazły ze sobą wspólny język. W dzieciństwie dobrze się ze sobą dogadywały, ale gdy nadszedł okres dojrzewania, wszystko się zmieniło. Kłóciły się nieustannie i momentami naprawdę miały siebie dość. To anime odmieniło ich życie. Ponownie je do siebie zbliżyło, załagodziło wszelkie spory, poprawiło nastrój, dostarczyło ciekawych tematów do rozmów. Doszło nawet do tego, że rodzice zaczęli zastanawiać się, czy ich im przypadkiem nie podmieniono!
   15. czerwca 2009 roku szesnastoletnia wówczas Aya i czternastoletnia Kaori założyły bloga, onesan-ya-imoto, by dzięki niemu podzielić się z innymi swoimi odczuciami związanymi z M&A, a także zacząć poznawać Japonię.
   To im jednak nie wystarczyło.
   Pewnego październikowego dnia podczas rozmowy przypadkiem wyszło, że każda z dziewcząt wymyśliła własny zarys historii toczącej się w świecie „Vampire Knight”. Dlaczego właśnie VK? Cóż, po pierwsze, było to jedno z pierwszych anime, jakie wspólnie obejrzały. Po drugie, zakończenie nie usatysfakcjonowało ani jednej, ani drugiej. Nawiasem mówiąc- jakie to było głupie!- na początku obie chciały, by Zero był z Yuuki. Dacie wiarę?
   Powracając do opowieści… Siostry zaczęły dzielić się swoimi przemyśleniami i pomysłami. Połączyły obie wersje i z zaskoczeniem zauważyły, że zaczyna się z nich kształtować coś konkretnego i całkiem ciekawego…
   To Kaori wypowiedziała na głos zdanie w stylu „Napiszmy razem opowiadanie!”. Tak, to typowy ekstrawertyk, najpierw mówi, potem myśli. W przeciwieństwie do Ayi, która owszem, myślała o tym już wcześniej, ale siedziała cicho.
   Decyzja została podjęta nagle, pod wpływem chwili.
   Nastolatki od razu zabrały się do pracy. Ustaliły pierwsze szczegóły i zabrały się za pisanie rozdziału „Nocna Klasa Akademii Kurosu”. Początkowo opierały się tylko i wyłącznie na mandze, ale z biegiem czasu to się zmieniło, gdyż ich historia znacznie wykraczała poza to, co tam ukazano. Ale, ale, o tym później!
   Dokładnie rok temu, 7. października, na podstronie onesan-ya-imoto, czyli na opowiadania-ayi-i-kaori, opublikowały pierwszy rozdział pierwszego tomu. Ach, jakże to było dawno! Od tego czasu tyle się zmieniło… Czytelnicy przewijali się przez poszczególne rozdziały. Niektórzy wysiedli po kilku pierwszych, inni wytrzymali dłużej, ale w końcu się poddali… Ale są też tacy, którzy są z nimi praktycznie od samego początku- z przerwami czy bez, to nieistotne. Ważne, że są.

   No, bajkę czas zakończyć.
   Chcemy serdecznie podziękować tym, którzy są z nami praktycznie od początku- Pyzie i Budyniowi- oraz Gwiazzdce, która dołączyła do nas niecały miesiąc od dodania „Nocnej Klasy Akademii Kurosu”.
   Nie zapominajmy jednak o innych! O tych, którzy są z nami aż do dnia dzisiejszego. Oprócz wymienionych przed chwilą osób są to ci, którzy doszli do nas później, ale mimo tego przeczytali wszystko, co nabazgrałyśmy. Dziękujemy przede wszystkim tym z Was, którzy komentują każdy lub niemal każdy rozdział. Czytelniczko, Tasaro, Fany, Ejrin, Kiran Lilith, Katakimizuko- arigato za to, że na bieżąco wypowiadacie się na temat tego, co piszemy. Za to, że wciąż w nas wierzycie i mobilizujecie nas do dalszej pracy. Za wiarę w nas, za podtrzymywanie na duchu- szczególnie wtedy, gdy przeżywamy te nasze kryzysy (między innymi teraz xD).
   Oddzielne podziękowania chcemy też złożyć Sayu-chan, do niedawna naszej jedynej czytelniczce z tak zwanego „reala”. Heh, to osoba, która niecierpliwie wyczekuje kolejnych rozdziałów i nawet dostała swoją postać w naszym opowiadaniu. ;)
   Kolejną osobą, którą znamy bardzo dobrze, a która przeczytała WSZYSTKO, co napisałyśmy (łącznie z tymi dwoma rozdziałami, które nie ukazały się jeszcze na blogu) jest… nasza mama. Okasan, dziękujemy Ci bardzo! Drżałyśmy ze strachu, gdy usłyszałyśmy, że chcesz przeczytać nasze wypociny, ale gdy usłyszałyśmy tyle słów pochwały… To niesamowite uczucie. Oczywiście wszystkie błędy zostały wytknięte, a jakże- tym bardziej, że mama jest polonistką- ale to przecież tylko pomaga w dalszym pisaniu. A fragmenty, które na głos przeczytałaś tacie, musiały być szczególnie udane. Otosan był w każdym razie zadowolony.
   Są jeszcze ci, którzy nie mają w zwyczaju komentować naszych bazgrołów, ale je czytają. Tak, są takie osoby. Kilka z nich odezwało się raz czy dwa podczas wakacji, by potem ponownie zamilknąć. Mimo wszystko miło jest wiedzieć, że grono naszych czytelników jest większe niż ta jego część, która ma coś do powiedzenia.
  
   Minęło dwanaście miesięcy. Tyle się zmieniło… Każda z nas jest o rok starsza, a nawet powoli zbliżają się nasze kolejne urodziny (szczególnie Kaori- to już za miesiąc z kawałkiem). Poza tym, obie jesteśmy teraz w liceum (nawet w tym samym- cieszyć się czy płakać?), miesiąc temu Kao dołączyła bowiem do grona uczniów szkoły średniej.
   A opowiadanie? Zmieniło się, sami to przyznajecie. Ponoć jesteśmy coraz lepsze w tym, co robimy, choć same nie jesteśmy o tym tak do końca przekonane. Chcemy bowiem być jeszcze sprawniejszymi pisarkami-amatorkami.
   Z pewnością da się też zauważyć zmianę długości rozdziałów. O ile pierwszych kilkanaście (czy coś około tego) miało średnio 4-7 stron, o tyle nowości od pewnego czasu mają co najmniej 12 (ech, dzielenie tego na dwie części jest takie kłopotliwe!)…
   W którymś momencie odeszłyśmy też od mangi- owszem, wciąż wykorzystujemy co poniektóre wydarzenia wymyślone przez Masuri Hino, ale nie dbamy już o to, by odbywały się one w tym samym czasie i w taki sam sposób…
   Zauważyliście też zapewne, że preferujemy teraz dodawanie własnych rysunków. Czasami bierzemy też te z mangi, ale na początku przeważały te z anime.
   Jakiś czas temu zmienił się też wystrój bloga. Pojawiła się również kolejna podstrona, w całości poświęcona VK- w przyszłości zamierzamy bowiem pisać inne opowiadania, taka stronka na pewno się więc przyda.
   Ach, bawimy się też w coś takiego jak streszczenia poszczególnych tomów. Nie wiemy, czy ktoś z tego korzysta, ale skoro tyle tego mamy, to może ktoś kiedyś zechce odświeżyć sobie pamięć.
   Dodałyśmy też openingi (On/Off)  i endingi (Kanon Wakeshima) do danych tomów. A także okładki- tu z wyjątkiem XI i XV tomu.
   Hehe, zmian nie ominęło także nasze nastawienie do pewnych postaci znanych z oryginalnego „Vampire Knight”. Przede wszystkim… szczerze znienawidziłyśmy Yuuki. xD Ale, żeby nie obrażać „naszej kochanej królowej”, lepiej nie rozwijajmy tego tematu. ;)

   To teraz może trochę statystyki… Do tej pory opublikowałyśmy czternaście tomów- a piętnasty zakończony zostanie rozdziałem, który ukaże się w tę sobotę. Dodałyśmy łącznie siedemdziesiąt cztery rozdziały, a oprócz tego trzynaście dodatków, cztery RDPNy oraz jeden dodatek specjalny. Łącznie DZIEWIĘĆDZIESĄT DWA rozdziały. O Boże, tego naprawdę jest dużo! o.O Jak Wy z nami wytrzymujecie tak długo?
   Często pojawiają się pytania odnośnie końca. Albo raczej, z reguły, prośby, byśmy tego nie kończyły zbyt szybko. xD Chciałybyśmy jednak zakończyć to opowiadanie (ech, jakby na to nie patrzeć, trudno jest już to nazywać opowiadaniem- to chyba powieść! O.o) do końca tego roku (kalendarzowego). Miło by było, gdyby udało się nam to zakończyć tak ładnie na dwudziestym tomie, ale co będzie, to będzie. Nie da się tego przewidzieć.
   A skoro już tak mówimy o planach… Budyń wysunął propozycję, byśmy stworzyły forum o VK. Co o tym myślicie? My tak sobie dumałyśmy, że fajnie byłoby zrobić z tego coś typowo naszego, innego niż podobne forumowiska. Tematy nawiązywałyby przede wszystkim do naszej twórczości, a także M&A, na których się opieramy. Prosimy, byście w miarę możliwości wyrazili opinię na ten temat. To mogłoby być ciekawe doświadczenie. No i można by ględzić do woli. xD
   Ech, a propos propozycji. Może jakieś życzenia czy sugestie co do tego, co ma się jeszcze wydarzyć w naszym opowiadaniu? Kto wie, może którąś wcieliłybyśmy w życie…

   Dobra, chyba tradycyjnie za bardzo się rozpisujemy. Czas kończyć! Nauki wiele, czasu mało, a chęci do wkuwania jeszcze mniej… :/ Byle do weekendu!
   Cóż, jeszcze raz gorące podziękowania dla Was- naszych wiernych czytelników. Mogłyśmy kogoś ominąć w wymienianiu Waszych nicków- jeśli tak, to śmiało nas o tym powiadomcie, dopiszemy (ech, ta skleroza!). ;)
   W takim razie… nie pozostaje nam nic innego jak zaprosić Was tu na sobotę. Ukaże się wtedy rozdział LXXV pod tytułem „Pytanie bez odpowiedzi”. Sayo!




***
[wpis z dnia 7.10.10]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz