niedziela, 2 października 2011

Vampire Knight : tom I, rozdział IV - "Obietnica"


       Aya obudziła się nagle. Poczuła dziwną woń. Usiadła, zdziwiona. Kaori wróciła dopiero z łazienki, miała turban na głowie.
       - Co jest? - spytała.
       - Ten zapach… Co to jest?
       - Jaki znowu zapach? - Powęszyła chwilę w powietrzu. - Nic nie czuję - oznajmiła z pełnym przekonaniem.
       - Jak to? Przecież jest taki wyraźny...
       - Hm… Może ci się przyśnił? O ile zapach może się przyśnić… - dumała Kao.
       Aya nie wiedziała, co o tym myśleć. W końcu stwierdziła, że musiało jej się wydawać. Tak, na pewno mi się zdawało. Teraz przecież nic już nie czuję! Położyła się i opatuliła kołdrą. Odczuwała jakiś dziwny niepokój.
       Próbowała zasnąć, ale młodsza siostra wciąż buszowała po pokoju.
       - Auć! - krzyknęła nagle. - Shimatta, ale ze mnie niezdara!
       Aya podniosła się szybko. Znów poczuła jakiś zapach - nie taki sam, ale podobny. Spojrzała na Kaori.
       - Co zrobiłaś?
       - Przecięłam się. Zobacz. - Pokazała opuszkę wskazującego palca prawej ręki. Rzeczywiście, był lekko przecięty. I… leciała z niego krew.
       - Krew? Buu! Masz jakiś plaster? - zawodziła blondynka. - Hej, Aya! - Dziewczyna pomachała ręką przed twarzą siostry, ta bowiem siedziała nieruchomo z oczyma wpatrzonymi w jeden punkt. Wyglądała, jakby nad czymś intensywnie myślała. Po chwili otworzyła oczy ze zdumienia.
       - Co jest? Hej, Aya?!
       Tym razem szesnastolatka zareagowała.
       - Taak… Chyba mam plaster.
       - To dasz mi go?
       - Tak.
       Wstała powoli i zaczęła grzebać w szufladzie. Wciąż nie mogła uwierzyć w to, co właśnie odkryła. Wyczułam krew. Nie, nie, nie! To znaczy, że cały czas ujawniają się u mnie nowe cechy wampirów!
       Znalazła plaster i nakleiła go na palec siostry.
       - Arigatō! - rzekła Kao. - Oyasumi!
       - Oyasumi…
       Kaori od razu zasnęła, Aya jednak przez większość nocy biła się z myślami.

       Po dość długim czasie zasnęła na jakieś dwie godziny. Potem leżała i patrzyła w sufit. Rozmyślała.
       Dlaczego? Dlaczego to nie może się skończyć? Zyskałam kolejną cechę tych krwiopijców… Czyli… Ten proces może trwać nie wiadomo jak długo! Boję się. Tak bardzo się boję!
       Zakryła głowę kołdrą. Słyszała tylko miarowy oddech siostry. Tyle myśli kłębiło jej się w głowie…
       Nie wytrzymała. Szybko wstała i się ubrała.
       Jeśli pójdę na spacer, może się trochę uspokoję…
       Wyszła z dormitorium i skierowała się w stronę lasu. Szła wolno. Głęboko oddychała chłodnym powietrzem. Za wszelką cenę próbowała się uspokoić, ale myśli jej na to nie pozwalały. Czuła ogromny strach.
       Zatrzymała się i oparła o jedno z drzew. Zamknęła oczy. Wyrównała oddech. Jej serce trochę się uspokoiło. Nagle jednak poczuła woń wampirów.
       No nie, pewnie skończyły się lekcje Nocnej Klasy, przestraszyła się. Ale przecież tędy nie przechodzą…
       Nasłuchiwała. W oddali słyszała zaniepokojone głosy. Wreszcie woń większości wampirów się ulotniła. Jednakże zapach jednego z nich, ten najbardziej charakterystyczny, zdawał się być coraz bliżej…
       Serce waliło dziewczynie jak młotem. Kuran! Bała się poruszyć, przestała nawet oddychać. Wiedziała jednak, że nic to nie da.
       - Wreszcie mamy okazję porozmawiać… Mitsui - powiedział cicho Przewodniczący Księżycowego Akademika.
       - Czego chcesz? - Aya starała się, żeby jej głos zabrzmiał twardo, ale efekt był raczej średnio zadowalający.
       - Nie powinnaś zwracać się do mnie takim tonem - pouczył ją. - W końcu… Teoretycznie w jakimś sensie jesteś jedną z nas…
       - Nie, nie jestem! I nigdy nie będę! Nie jestem taka jak wy… Krwiopijcy…
       - Ale niebawem też będziesz… krwiopijcą. - Spojrzał na dziewczynę z pozornym spokojem, jednak ta zauważyła w jego oczach przebłyski gniewu.
       - Nie rozumiem - odważyła się powiedzieć.
       - Cóż, może nikt ci nie wyjaśnił. Wiesz, co się dzieje z człowiekiem, który zostanie ugryziony przez czystokrwistego, prawda? Sam zamienia się w wampira. A ty jesteś w połowie czystokrwistym wampirem, w połowie człowiekiem… Z biegiem czasu zyskujesz coraz więcej cech… „krwiopijców”. Choć prawdopodobnie pragnienie krwi pojawi się raczej na końcu… Ale już widzę, jaki chaos zapanuje w Nocnej Klasie, kiedy w końcu zaczniesz pachnieć jak my… Jednym słowem - ten proces się nie skończy, dopóki nie zostaniesz prawdziwym wampirem. Krew twego ojca wyprze ludzką krew twojej matki, przez co staniesz się kimś podobnym do nas.
       - Mylisz się - odrzekła Aya. To przecież nie może się tak skończyć. Nie… Nie mogę być wampirem!
       - Słyszałem, że jesteś inteligentną dziewczyną… Nie wydaje mi się więc, że sama wierzysz w to, co mówisz. Oszukujesz się.
       - Nie! Nie, nie, nie… - Aya kręciła głową, za wszelką cenę nie chcąc przyjąć tego do wiadomości.
      - W ten sposób tylko dodajesz sobie cierpienia. Jeśli pogodzisz się z prawdą, być może będzie ona łatwiejsza do zniesienia.
       - Nie!
       - Wiedz zatem, że będziesz przeżywać męki. Te umiejętności, które dotychczas się w tobie ujawniły, to tylko początek. Prawdopodobnie proces będzie teraz przebiegał szybciej. Kiedy dojdziesz do tych „najgorszych” wampirzych cech… Cóż, uwierz, że to nie będzie przyjemne.
       Aya nie mogła już wytrzymać jego spojrzenia. Stała jednak i patrzyła na niego, udając odwagę.
       - A co ty niby możesz o tym wiedzieć?! - wykrzyknęła.
       - Właściwie… Kilka razy zdarzyło się już, że wampir i człowiek wydali na świat dhampira. Jednakże… Jeszcze nigdy nie był to czystokrwisty. To obraza dla naszej społeczności. Gdybyśmy tylko się dowiedzieli, kto to zrobił… Ale, ale… Wróćmy do tematu… - Przewodniczący Księżycowego Akademika przeszywał Ayę spojrzeniem. - Mówiłem już, jak bardzo będziesz cierpieć. Tego nie da się uniknąć. Ewentualnie… Mógłbym przyspieszyć ten proces. Upadek do Poziomu E ci nie grozi, ale by obyć się bez męczeństwa, musiałabyś wypić trochę mojej krwi. Pozwoliłbym ci na to.
       - Nigdy! - odparła zdecydowanie.
       - Wybierasz dziwną drogę. Niewiele osób wybiera cierpienie i… nie korzysta z oferty czystokrwistego wampira - dodał cicho.
       Aya otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. Czystokrwisty! Więc to dlatego wydziela nieco odmienny zapach od reszty… I dlatego wszystkie wampiry tak go szanują…  I dlatego od razu wiedział, kim jestem… Mimo że wciąż mam więcej cech ludzkich, on już na początku musiał wyczuć, co ze mną jest nie tak… Ale… Dlaczego on to robi? Czego właściwie ode mnie chce?!
       - Nie myśl, że będę się przed tobą płaszczyć, Kuran - powiedziała dzielnie.
       - Atmosfera wokół ciebie jest niesamowicie podobna do tej Kiryuu. On też lekceważy prawa wampirów i wysoko postawione osobistości.
       - Nie jesteśmy jednymi z was! Nie musimy cię słuchać!
       - Jaka solidarność… I głupota. - Oczy Kaname zabłyszczały z gniewu. - Drugiej szansy nie dostaniesz.
       - Wcale tego nie oczekuję - odpowiedziała z odrazą.
       - No wiesz, mogę jeszcze zrozumieć, że głupcy tacy jak Kiryuu zachowują się w ten sposób. Ale… - Zbliżył się do Ayi na niebezpieczną odległość. - Dziewczęta takie jak ty powinny wiedzieć, co jest dla nich najlepsze. Jesteś jednak niesamowicie nierozsądna. - Wrócił do poprzedniej pozycji. - Cóż, chyba nic na to nie poradzę. Skoro tak wybrałaś… Dobrze ci radzę… Przygotuj się fizycznie i psychicznie na wstrząs.
       Kaname Kuran przez moment patrzył jeszcze na dziewczynę. Ta wytrzymała jego wzrok. Po chwili wampir począł się oddalać. Kiedy Aya nie wyczuwała już jego zapachu, osunęła się na ziemię. Nogi miała jak z waty, cała się trzęsła, serce waliło jej jak młotem. Czuła się okropnie. Okropnie z powodu tego, że musiała wysłuchiwać tego strasznego wampira. Ale przede wszystkim dlatego… że wiedziała, iż ma on rację.

       Aya wróciła do pokoju. Nie dostrzegała tego, co działo się dookoła niej. Miała nieobecny wzrok. Usiadła na łóżku, wpatrując się w jeden punkt.
       - Aya…? - Kao obudziła się i ziewnęła przeciągle. - Co robisz?
       Dziewczyna nie zareagowała. Patrzyła tępo w przestrzeń. Kaori przestraszyła się nie na żarty.
       - Aya?! - wrzasnęła i machnęła siostrze ręką przed twarzą. Brunetka spojrzała na nią nieobecnym wzrokiem. - Aya?! - Kao potrząsnęła nią gwałtownie. - Co ci jest, do cholery?!
       Szesnastolatka nie odpowiedziała. Spojrzała na imōto, a w jej oczach błysnęły łzy. Kaori czule objęła siostrę, a ta wybuchła płaczem.
       Piętnastolatka pozwoliła Ayi się wypłakać. O nic więcej już nie pytała.
***
       Dziewczyny weszły za klasą do sali i usiadły na swoich miejscach. Ani razu nie poruszyły tematu porannego stanu Ayi. Jeśli będzie chciała, zawsze może mi powiedzieć, stwierdziła Kao.
       Starsza siostra rozejrzała się po sali i z niepokojem zauważyła nieobecność Zero. Zasępiła się. Mam nadzieję, że nic mu nie jest. Ostatnio wciąż miewał te ataki…
       Kaori zauważyła dziwne zachowanie Ayi, ale nic nie powiedziała. Ze znudzeniem siedziała i rozglądała się dokoła. Jej wzrok przykuły Yuuki i Yori, które szeptały między sobą.
       - Hej, Aya! - wyszeptała, szturchając przy tym siostrę. - Kurosu-san jest jeszcze większą niezdarą ode mnie! - zauważyła ze śmiechem.
       - Hę? Nande?
       - Popatrz na jej szyję. Ma plaster. Musiała się zranić. Nie wiem, jak ona tego dokonała! - zachichotała.
       Aya z przerażeniem skojarzyła fakty. Wczorajszy zapach krwi, dzisiejsza nieobecność Zero, rozmowa z Kuranem, który mówił coś o głupocie Kiryuu-kuna i plaster na szyi Yuuki.
       Boże, nie!
***
       Aya chodziła po pokoju w tę i z powrotem. Nie mogła się zdecydować, co ma zrobić w tej sytuacji.
       Czy powinnam odwiedzić Kiryuu-kuna? Pewnie jest przygnębiony… Ale Kurosu-san na pewno już się z nim spotkała… A ja… Czy mogłabym coś dla niego zrobić? I czy w ogóle powinnam? W końcu nie wytrzymał, a skoro już raz napił się krwi, nie będzie mógł się powstrzymać, gdy głód znów go dopadnie. Boję się. Co teraz będzie?
       Dziewczyna przystanęła i wyjrzała przez okno. Na dworze panował taki spokój… Zza ścian dobiegał śmiech Kao, która odwiedziła koleżanki w sąsiednim pokoju. To takie dziwne. One nie mają o niczym pojęcia. Potrafią żyć i bawić się beztrosko. Myślę… Niewiedza jest chyba prawdziwym błogosławieństwem. Chciałabym być zwykłą nastolatką. Ale… Wtedy nie mogłabym chronić Kaori… Nie, najważniejsze jest jej dobro i świetne samopoczucie, nie moje. Przystanęła. Jak okropnie musi się teraz czuć Kiryuu-kun! Zranił osobę, na której mu tak zależy… Bo Kurosu-san jest dla niego ważna, widzę to. Widzę, jak na nią patrzy, gdy ta rozmawia z Kuranem… Czystokrwistym wampirem, którego on tak nienawidzi. Jestem pewna, że gdyby mógł, zabiłby tych wszystkich krwiopijców… A teraz… Och, tak bardzo chciałabym mu w jakiś sposób pomóc!
       Postanowiła pójść do niego na chwilę, by sprawdzić, jak sobie radzi. I czy nie stwarza zagrożenia dla innych. Jestem okropna! Choć tak mi go żal, wciąż myślę też o tym, że mógłby kiedyś skrzywdzić Kao-chan…
***
       - Nie dam ci odejść, nie zrobisz tego bez pożegnania! - krzyknęła Yuuki, trzymając srebrny pistolet lufą skierowany ku Zero.
       - Nie mogłem się nawet powstrzymać przed ugryzieniem ciebie. - Chłopak chwycił broń. - Następnym razem jak kogoś zaatakuję… mogę go ZABIĆ - powiedział, przykładając sobie pistolet do gardła.
       Aya źle się czuła, po raz kolejny podsłuchując. Nie chcę im przeszkadzać, ale gdyby coś się stało, nie wybaczyłabym sobie tego...
       - Zastrzel mnie - poprosił Kiryuu. Kurosu spojrzała na niego ze strachem. - Boisz się mnie, prawda? - Puścił broń i odszedł kilka kroków. - Trzymaj broń mocno obiema dłońmi… I celuj prosto w moje serce. Zabić wampira to nie przestępstwo.
       Aya przeraziła się. Naprawdę chce zginąć…
       Yuuki potrząsnęła głową, upuściła pistolet i objęła przyjaciela.
       - Wtedy nic nie wiedziałam, ale… Byliśmy razem przez cztery lata… Więc nie boję się ciebie!
       Zero stał nieruchomo. Był kompletnie zaskoczony, nie wiedział, co ze sobą zrobić.
       - Nie dopuszczę do „następnego razu”. I… Nawet, jeśli zdarzy się to jeszcze raz… Nie pozwolę ci tego zrobić! Powstrzymam cię!

       Yuuki dobrze się spisała, Zero postanowił zostać w Akademii Kurosu. Aya poszła się na chwilę przejść, by dać chłopakowi czas na otrząśnięcie się. Potem go odwiedziła.
       - Jak się czujesz? - spytała na powitanie.
       Westchnął.
       - A jak mam się czuć? Jak ostatni dupek. Jestem żałosny. Nie powstrzymałem tego potwora we mnie… - W jego oczach wciąż było widać ból, ale przynajmniej nie chciał już się zabić.
       - Walczyłeś z tym instynktem przez cztery lata. To niesamowite, że ci się udało… Jesteś naprawdę silny.
       Spojrzał na dziewczynę ze zdziwieniem.
       - Ale w końcu nie wytrzymałem… Tego, co zrobiłem, nie da się niczym usprawiedliwić. A to się na pewno powtórzy. Dlatego… mam do ciebie prośbę.
       Skinęła głową.
       - Kiedy już całkiem utracę człowieczeństwo i stanę się żądną krwi bestią… Proszę, zabij mnie wtedy. Zanim kogoś skrzywdzę.
       Otworzyła szeroko oczy. Czy potrafiłabym to zrobić? Zero zauważył jej niezdecydowanie.
       - Wątpię, że Yuuki umiałaby to uczynić. Ale ty… Wiem, że mnie rozumiesz. Wiem też, że jeśli będę zagrożeniem dla innych, w tym dla twojej siostry, nie zawahasz się mnie zabić - powiedział cicho.
       Ma rację. Gdyby od tego zależało życie Kao…
       Ponownie kiwnęła głową.
       - Dobrze. Ale pod jednym warunkiem.
       - Jakim?
       - Jeśli ze mną stanie się to szybciej, niech role się odwrócą. Wtedy ty mnie zabij - rzekła zdecydowanie.
       - O czym ty mówisz? - zdziwił się.
       - Rozmawiałam z Kuranem. - Na dźwięk tego nazwiska oczy nastolatka zabłysły z gniewu. - Widzisz… ja… wczoraj, gdy ugryzłeś Yuuki… poczułam zapach jej krwi. Co prawda wszystkie fakty skojarzyłam sobie dopiero dzisiaj, ale… Kuran miał rację… - Jej oczy były teraz nieobecne.
       - Miał rację? Co masz na myśli? Co on ci powiedział?!
       Aya uśmiechnęła się ponuro.
       - Powiedział, że wampirza krew mojego ojca, która krąży w mych żyłach, niebawem całkiem wyprze krew matki. - Spojrzała na niego. - Wiesz, co to znaczy, prawda?
       - Czy… ty też staniesz się wampirem? - spytał ze zgrozą.
       Skinęła powoli głową i szybko odwróciła wzrok.
       - Zgoda. Przyjmuję twój warunek - rzekł.
       Aya spojrzała na niego z wdzięcznością. Podali sobie rękę na znak złożonej obietnicy.


***
   Cóż, mamy nadzieję, że się podobało. Dziękujemy bardzo tym, którzy to czytają- a szczególnie Marissie za tak miłe komentarze. :)
   Dałyśmy dopiero IV rozdział, ale jesteśmy w trakcie pisania VIII. I chyba coraz mniej trzymamy się mangi- najważniejsze wydarzenia będą oczywiście miały miejsce, ale trochę już zmieniamy czas akcji itp.
W każdym razie... zapraszamy do czytania i z góry dziękujemy za opinie!  
[wpis z dnia 18.10.09]

1 komentarz: