Aidou prowadził Kaori za rękę.
- Mogę już patrzeć? -
spytała dziewczyna, gdyż jej idol kazał jej nie podglądać.
- Tak, Kao-chan. Otwórz
oczy - powiedział uroczo.
Kiedy to zrobiła, ujrzała koc na trawie z przygotowanym koszykiem
wiklinowym, a dookoła pełno zapachowych świec.
Jak tu magicznie! Mimo że jest noc, świece
dają poczucie ciepła! I są takie nastrojowe! Nigdy nie byłam w tej części
Akademii. Jeśli to w ogóle jest jeszcze jej teren...
Malutka polanka znajdowała się na skraju lasu, tam, gdzie drzewa
nie były już takie gęste i mimo odsłoniętej przestrzeni, było tu milutko i
przyjemnie.
- Siadamy? - Aidou
wyraźnie ucieszył się, że niespodzianka się spodobała.
- Eee… Tak.
Dziewczyna była pod wrażeniem. Jeszcze nigdy nie czuła się tak
zachwycona. Chociaż na co dzień nie lubiła ciemności i chodzenia po zmierzchu,
teraz wiedziała, że jest bezpieczna i nic jej nie grozi.
Usiedli. Następnie chłopak wręczył piętnastolatce czerwoną jak
krew różę i podał łakocie.
- Właściwie ja też coś
przyniosłam - przyznała i wręczyła Aidou ciastka z kawiarenki.
- Och! Moje ulubione! -
Niebieskie oczy blondyna rozbłysły. - Ale… Skąd wiedziałaś?
- Nie pytaj. - Uśmiechnęła
się tajemniczo. - To będzie mój mały sekret! - rzekła, naśladując słowa
Hanabusy, a następnie oboje wybuchli śmiechem.
Rozmawiali około piętnastu minut. O wszystkim i o niczym. Aidou
co chwila prawił dziewczynie komplementy.
- Czym jest ta cała Nocna
Klasa? I czym różnicie się od innych uczniów? - spytała wreszcie Kaori, nie
mogąc dłużej wytrzymać. Ach, to
pragnienie wiedzy! A raczej niezaspokojona ciekawość… - Poza urodą oczywiście - dodała ze śmiechem.
- Jesteśmy wyjątkowi pod
każdym względem. - Spojrzał na nią uwodzicielskim wzrokiem.- Nie jestem pewien,
czy chcesz wiedzieć… - przerwał i zerwał się z miejsca.
- Czy coś się stało
Aidou-senpai? - zdziwiła się dziewczyna.
- Chyba musimy się
zbierać, piękna! - rzucił przyjaźnie, po czym zabrał się za gaszenie świec.
- A-ale… Dlaczego?
Powiedziałam coś nie tak? - zasmuciła się.
- Oczywiście, że nie,
Kao-chan. - Na te słowa Kaori zarumieniła się, jak zawsze, kiedy słyszała swoje
imię wymawiane przez Hanabusę. - Po prostu twoi przyjaciele już cię szukają i
zaczynam ich słyszeć. Chyba nie chcemy, aby nas nakryli? - Puścił jej oczko.
- Eeto… Jasne, że nie
chcemy! - ożywiła się dziewczyna. - Pomogę ci wszystko pozbierać.
- Nie, Kao-chan. Damy nie
powinny się trudzić. Usiądź, ja to zrobię - zaoferował.
Blondynka uśmiechnęła się i czekała. Jakie to miłe z jego strony. Mimo że mogą nas znaleźć, on i tak nie
pozwoli mi sprzątać. A tak w ogóle to jak on niby ich usłyszał? E tam. W sumie
to chyba nie chcę wiedzieć, zaśmiała się w duchu. Aidou spakował koszyk i
schował go w dziupli jednego z drzew.
- Możemy iść. Musimy się
pospieszyć, bo trzeba iść okrężną drogą. Wziąć cię na ręce, żebyś się nie
zmęczyła? - spytał z łobuzerskim uśmieszkiem.
- Hę? Nie trzeba, naprawdę
- odparła, jednak chłopak w tym momencie wziął ją w ramiona i ruszył biegiem.
Kaori odruchowo wtuliła się w niego, bo zimny wiatr wiał jej w twarz. Kątem oka
zauważyła jedno światełko w oddali. Może
to latarka?! Aidou-senpai miał rację, że mnie szukają!
Po kilku minutach byli pod oknem dormitorium. Chłopak wyswobodził
Kao z objęcia.
- Masz jakiś pomysł, jak
się wytłumaczyć?
- Pomyślę nad tym… -
zaczęła, jednak jak na razie nic nie przychodziło jej do głowy.
- Chodźmy więc. Odprowadzę
cię do pokoju. Wszyscy raczej śpią, nikt nas nie zauważy.
Znów złapał dziewczynę za
rękę i po cichutku weszli do akademika. Bez przeszkód dotarli do drzwi od
„mieszkanka” Kaori. Weszli do środka. Hanabusa podziękował za słodycze i się
pożegnał.
- Mnie też było bardzo
miło! Arigatō - podziękowała.
- Cała przyjemność po
mojej stronie! - Aidou otworzył okno.- Trzeba to wkrótce powtórzyć -
powiedział, patrząc jej w oczy i jednocześnie podchodząc do niej.
- Z chęcią, Aidou-senpai -
ucieszyła się blondynka. Hanabusa podszedł bliżej i dał Kaori słodkiego całusa
w policzek. - Oyasumi, Kao-chan - szepnął do ucha dziewczyny, a ta zarumieniła
się. Oddychał bardzo ciężko. Czy coś mu
jest? Nie, za dużo myślę, jakie to było urocze! Nie mogła zebrać myśli. Nagle
chłopak zerwał się na równe nogi i uśmiechając się do Kaori, wyskoczył przez
okno.
- Aidou-sen…pai... - Kao
nie umiała się skupić, była za bardzo podekscytowana. Szybko jednak doszła do
siebie. Przebrała się w piżamę, błyskawicznie ułożyła wszystkie rzeczy. Zmyła
makijaż, rozpuściła włosy i je potargała, po czym wskoczyła do łóżka i owinęła
się kołdrą. Czuła, że jest rozpalona, mimo że jej ciało było zimne. Zaczęła ją
boleć głowa, ale już po chwili spała spokojnie.
- KAORI!
Dziewczyna zbudziła się natychmiast i usiadła na łóżku. Głowa ją
rozsadzała, zapalone w pokoju światło oślepiało ją.
- Co się… dzieje? -
spytała zaspana.
- Ty się jeszcze pytasz?!
Gdzie byłaś?! - Kao dostrzegła swoją siostrę, czerwoną ze złości. A może z
zimna? Tuż za nią stali Zero i Yuuki. Również niezwykle zdenerwowani.
- Źle się czuję… - zdążyła
tylko powiedzieć, po czym bezwładnie opadła na poduszkę. Aya błyskawicznie
podbiegła do Kaori i sprawdziła jej szyję. Uspokoiła się. Nie jest ugryziona! Yokatta! Towarzysze dziewczyny też odetchnęli z
ulgą.
- Od kiedy tak się
sprawdza temperaturę, nēsan? - zapytała ledwie przytomnie blondynka.
Szesnastolatka sprawdziła czoło. Jest rozpalona!
- Kao-chan, masz
temperaturę, ale dlaczego, do cholery?!
- Wiesz… Wtedy jak wyszłaś…
Źle się poczułam i wyszłam do łazienki. Chyba tam zasnęłam… albo omdlałam? Nie
wiem… Gdy się obudziłam, przyszłam tutaj.
- Już nic nie mów.
Pogadamy innym razem. - Yuuki wręczyła Ayi tabletkę. Widocznie miała jakąś przy
sobie. - Połknij ją - rozkazała, dając chorej lek i wodę z szafki nocnej.
- Uhm… - powiedziała Kao i
zaraz po wzięciu lekarstwa usnęła.
***
Kaori obudziła się. Bolała ją głowa i czuła, że ma gorączkę.
Rozejrzała się półprzytomnie po pokoju. Siostra siedziała na krześle przy biurku
i przeszywała ją wzrokiem.
- Dla-dlaczego tak na mnie
patrzysz, Aya-nēsan? - spytała cicho.
- Już ty dobrze wiesz! -
odpowiedziała brunetka.
- Och. - Kao przypomniała
sobie wczorajsze wydarzenia i kłamstwo, którym obdarzyła Ayę.
- Baka! Czemu jesteś taka
nieodpowiedzialna?! - zezłościła się szesnastolatka.
- O co ci chodzi, co ja
takiego zrobiłam?!
- Nie kłam już. Innym
możesz wciskać takie kity, ale nie mnie. Znam cię na wylot - rzekła.
- Przerażasz mnie… -
szepnęła chora.
- To jak, chcesz mi sama
powiedzieć co się wczoraj NAPRAWDĘ wydarzyło, czy mam to zrobić za ciebie?
- Aya…
- Czekam.
- Źle się czuję…
- Nie wykręcaj się! A z
tym przeziębieniem, to masz za swoje! Słucham… - Dziewczyna trzęsła się ze
złości.
- Powiedziałam ci wczoraj
prawdę - skłamała Kaori.
- Zawiodłam się na tobie,
Kao - odpowiedziała ze smutkiem Aya. - Czy ty wiesz, co on ci mógł zrobić?! -
wybuchła po chwili.
- Nēsan… Onegai… Nie
teraz…
- A właśnie, że teraz! W
ogóle nie zdajesz sobie sprawy z zagrożenia! Byłaś z Aidou, prawda?
Kao otworzyła szeroko oczy
ze zdziwienia. Jejku, ona wie wszystko!
- A właśnie, że nie!
- Kao, proszę, nie
pogrążaj się już… On… On jest niebezpieczny.
- Niebezpieczny?
Niebezpieczny?! Co ty możesz o nim wiedzieć?! Nie znasz go! Nawet z nim nie
rozmawiałaś! Z żadnym z nich… Ty… Dlaczego się tak na nich uwzięłaś? To
przecież tacy mili ludzie…
Ludzie? Phi.
- To ty ich nie znasz,
Kao… - powiedziała ściszonym głosem Aya.
- Słuchaj, jeśli masz
jakiś problem, to mi powiedz! A jak nie, to daj mi spokój i się mnie więcej nie
czepiaj!
- Więc ty naprawdę się z
nim spotkałaś… - Brunetka się załamała. Po czym zwróciła się do siostry: -
Nawet nie myśl o tym, by powtórzyć to spotkanie!
- Będę się spotykać z kim
mi się podoba! Poza tym nie masz żadnych dowodów na to, że byłam z
Aidou-senpai!
- Wiesz… To, co mówisz,
tylko upewnia mnie w moim przekonaniu…
- Urusai! Urusai… -
Dziewczyna wstała powoli. Włożyła kapcie i sięgnęła po szlafrok. Spojrzała na
siostrę zbolałym wzrokiem, po czym ruszyła ku wyjściu z pokoju. - Nie masz o
niczym pojęcia! - krzyknęła, trzaskając drzwiami.
Nie mam o niczym pojęcia, tak? Kao… Aya ukryła twarz
w dłoniach.
***
- Mitsui-chan! Wyglądasz okropnie! - krzyknęła Mio, widząc
zapłakaną Kaori. - Co się stało?!
- Hej… Mam prośbę. Możesz
mi pożyczyć kilka ciuchów? Chciałam wyjść, a nie chcę wracać do swojego pokoju.
- Kao uśmiechnęła się lekko, udając, że wszystko gra.
- Jasne, pożyczę… Ale…
- Proszę, nie teraz… -
Dziewczyna spojrzała na Mio błagalnym wzrokiem.
- Dobrze, wchodź, zaraz ci
coś znajdziemy.
- Dziękuję…
Mio pożyczyła koleżance
długie, czarne spodnie oraz szary sweterek.
- Czy… Mogłabym pożyczyć
na jakiś czas twoją kurtkę? - zapytała blondynka.
- Chcesz wychodzić w taką
pogodę i to jeszcze w takim stanie?
- Uhm…
- Eeto… No ok. Masz -
rzekła, po czym wręczyła Kaori ciasną skórzaną kurtkę.
- Wielkie dzięki za
wszystko. Mam jedną prośbę. Nie mów nikomu, że wychodziłam, dobrze? Wiesz, chcę
pobyć sama.
Mio tylko skinęła głową i
dziewczyny pożegnały się.
Gdy tylko Kao wyszła z dormitorium, łzy znowu popłynęły jej po
twarzy. Co ty możesz wiedzieć, nēsan?
Dlaczego się tak tym przejmujesz? Jak możesz?!
Tysiące pytań, żadnych
odpowiedzi. Ruszyła powoli w stronę Księżycowego Akademika. Było jej zimno i
wciąż miała wysoką gorączkę. Chcę… muszę
porozmawiać z Aidou-senpai…
Drzwi się otworzyły i Aya poczuła zapach Zero. Nie odwróciła się
jednak.
- Jak się miewa twoja
nieposłuszna siostra? - spytał chłopak.
Dziewczyna spojrzała na
niego ze smutkiem.
- Pokłóciłyśmy się. Chyba…
trochę przesadziłam. Ale… tak bardzo się wczoraj martwiłam!
- To zrozumiałe.
- Tak, ale ona nic nie
rozumie… Nie chce zrozumieć… Że oni są niebezpieczni… Że może jej się stać
krzywda.
- Jak ma to niby
zrozumieć, skoro nie wie, że ci „cud-chłopcy” są wampirami? Ba, nie wie nawet,
że takie potwory istnieją!
- Tak, ale… Zawsze mi
ufała i po prostu robiła to, o co ją prosiłam. A teraz… Wymyka mi się spod
kontroli. I to akurat tutaj, w miejscu pełnym tych bestii! - załamała się. Zero
odwrócił wzrok.
- Jejku… Przepraszam,
Kiryuu-kun! - Aya dopiero po chwili zdała sobie sprawę z tego, co powiedziała.
- W porządku. Taka jest
prawda.
Spojrzeli na siebie ze
smutkiem.
- Zaraz, a gdzie ona teraz
właściwie jest? - oprzytomniał siedemnastolatek.
Dziewczyna zerwała się na
równe nogi.
- Nie wiem! Wybiegła… Nie!
Żeby tylko nie pomyślała o tym, żeby do niego iść! - krzyknęła i wybiegła z
dormitorium. Zero rzucił się za nią.
Po jakimś czasie dobiegli do bramy od Nocnego Akademika. Przed
nią leżała omdlała Kaori.
- Kao! - krzyknęła Aya,
ale imōto nie zareagowała. Zero podbiegł szybko do dziewczyn i wziął chorą na
ręce.
- Szybko, do pielęgniarki!
- zakomenderował i oboje puścili się biegiem w stronę gabinetu lekarki.
***
- No już, Mitsui-san, uspokój się. Nic jej nie będzie, słyszałaś
przecież. - Yuuki położyła dłoń na ramieniu Ayi. Pani prefekt przybyła do
pielęgniarki, gdy tylko dowiedziała się o tym, co się stało.
- Ale to wszystko moja
wina! Wczoraj jej nie upilnowałam, a dziś nie pobiegłam za nią wtedy, gdy było
trzeba! - załamała się Aya.
- To jej wina, że jest
taka głupia - rzekł Zero. Yuuki spojrzała na niego z gniewem. - No co? Taka
jest prawda i tyle. Koniec tematu - dodał.
Kurosu lekko uderzyła
chłopaka.
- Mógłbyś wreszcie nauczyć
się zachowywać jak należy! - upomniała go.
- Stawiasz zbyt wysokie
wymagania - odrzekł z przekąsem.
Aya ich nie słuchała. Patrzyła na młodszą siostrę leżącą na
szpitalnym łóżku, mokrą od potu i bardzo bladą. Jest teraz chyba tak biała jak ja…
Tymczasem rozmowa prefektów zeszła na inny tor.
- To ty jesteś
nierozważna! Naprawdę chcesz iść do tych wampirów? - zapytał ze złością Zero.
- Oczywiście. Przecież
powiedzieli, że jeśli chcę się dowiedzieć, dlaczego zabili tamtego wampira, to
mogę do nich przyjść tej nocy.
- Nie mogę, jedna głupsza
od drugiej! - zdenerwował się chłopak. - Wy nie jesteście normalne, naprawdę!
- Och, przestań się już
złościć, Zero!
- W takim razie idę z
tobą.
- Nie trzeba, naprawdę… -
zaczęła Yuuki.
- Przecież cię tam samej
nie puszczę!
- Och, rób jak chcesz!
Obrazili się na siebie i
przez jakiś czas w ogóle się nie odzywali.
***
Aya po raz kolejny przewróciła się na drugi bok. Nie mogła spać,
wierciła się więc tylko, nie mogąc znaleźć wygodnej pozycji.
Kaori została na noc w gabinecie pielęgniarki, by być w razie
czego pod nadzorem.
Mam nadzieję, że niebawem się jej
polepszy. To wszystko przeze mnie! Jestem okropną starszą siostrą… Nie potrafię
jej obronić jak należy… A poza tym wciąż zarzucałam jej kłamstwo, podczas gdy
to ja przez całe życie ją okłamuję! Westchnęła i usiadła po turecku. Same kłopoty przez te sekrety. Jakim prawem
oczekuję od niej szczerości? Przecież to ja jestem największym oszustem… Ale…
Nie mogę przecież wyjawić Kao prawdy. Gdybym to zrobiła, jej życie ległoby w
gruzach. To, w co wierzyła, przestałoby istnieć, a siostra, którą zawsze
kochała, zostałaby znienawidzona. Nie, to nie może się stać. Muszę dalej ją
chronić. Tylko jak? Boję się, że teraz nie będzie chciała mnie słuchać… Zacznie
robić, co jej się podoba, a ja przecież nie mogę być z nią zawsze i wszędzie! A
prefekci jak widać też nie są wszechwidzący…
Z rozmyślań wyrwał ją huk wystrzału i zapach czyjejś krwi.
***
Dajemy na szybko, bo nie mamy czasu. Arigatou za komentarze!
[wpis z 28.10.09]
misa misa:o kurcze super rozdzial !ina dodatek taki dlugi^^ile wam zazwyczaj zajmuje pisanie takiego?
OdpowiedzUsuńOch, to wcale nie jest długi rozdział xD Przekonasz się o tym, gdy dojdziesz do drugiej połowy opowiadania... ^^ Hm, a co do pisania... To zależy od weny. Czasami jeden rozdział powstaje przez kilka tygodni (gdy mamy "dołka twórczego"), innym razem w ciągu jednego dnia możemy napisać cały rozdział albo i więcej...
OdpowiedzUsuńAya
jakim tam oszustem Ayu jesteś... Gotowa na wszytko by ochronić przyjaciół, to dla ciebie najlepsze określenie ;)
OdpowiedzUsuń