niedziela, 2 października 2011

Vampire Knight: tom II, rozdział VII - "Nocna schadzka"


       Aidou prowadził Kaori za rękę.
       - Mogę już patrzeć? - spytała dziewczyna, gdyż jej idol kazał jej nie podglądać.
       - Tak, Kao-chan. Otwórz oczy - powiedział uroczo.
       Kiedy to zrobiła, ujrzała koc na trawie z przygotowanym koszykiem wiklinowym, a dookoła pełno zapachowych świec.
       Jak tu magicznie! Mimo że jest noc, świece dają poczucie ciepła! I są takie nastrojowe! Nigdy nie byłam w tej części Akademii. Jeśli to w ogóle jest jeszcze jej teren...
       Malutka polanka znajdowała się na skraju lasu, tam, gdzie drzewa nie były już takie gęste i mimo odsłoniętej przestrzeni, było tu milutko i przyjemnie.
       - Siadamy? - Aidou wyraźnie ucieszył się, że niespodzianka się spodobała.
       - Eee… Tak.
       Dziewczyna była pod wrażeniem. Jeszcze nigdy nie czuła się tak zachwycona. Chociaż na co dzień nie lubiła ciemności i chodzenia po zmierzchu, teraz wiedziała, że jest bezpieczna i nic jej nie grozi.
       Usiedli. Następnie chłopak wręczył piętnastolatce czerwoną jak krew różę i podał łakocie.
       - Właściwie ja też coś przyniosłam - przyznała i wręczyła Aidou ciastka z kawiarenki.
       - Och! Moje ulubione! - Niebieskie oczy blondyna rozbłysły. - Ale… Skąd wiedziałaś?
       - Nie pytaj. - Uśmiechnęła się tajemniczo. - To będzie mój mały sekret! - rzekła, naśladując słowa Hanabusy, a następnie oboje wybuchli śmiechem.
       Rozmawiali około piętnastu minut. O wszystkim i o niczym. Aidou co chwila prawił dziewczynie komplementy.
       - Czym jest ta cała Nocna Klasa? I czym różnicie się od innych uczniów? - spytała wreszcie Kaori, nie mogąc dłużej wytrzymać. Ach, to pragnienie wiedzy! A raczej niezaspokojona ciekawość… - Poza urodą oczywiście - dodała ze śmiechem.
       - Jesteśmy wyjątkowi pod każdym względem. - Spojrzał na nią uwodzicielskim wzrokiem.- Nie jestem pewien, czy chcesz wiedzieć… - przerwał i zerwał się z miejsca.
       - Czy coś się stało Aidou-senpai? - zdziwiła się dziewczyna.
       - Chyba musimy się zbierać, piękna! - rzucił przyjaźnie, po czym zabrał się za gaszenie świec.
       - A-ale… Dlaczego? Powiedziałam coś nie tak? - zasmuciła się.
       - Oczywiście, że nie, Kao-chan. - Na te słowa Kaori zarumieniła się, jak zawsze, kiedy słyszała swoje imię wymawiane przez Hanabusę. - Po prostu twoi przyjaciele już cię szukają i zaczynam ich słyszeć. Chyba nie chcemy, aby nas nakryli? - Puścił jej oczko.
       - Eeto… Jasne, że nie chcemy! - ożywiła się dziewczyna. - Pomogę ci wszystko pozbierać.
       - Nie, Kao-chan. Damy nie powinny się trudzić. Usiądź, ja to zrobię - zaoferował.
       Blondynka uśmiechnęła się i czekała. Jakie to miłe z jego strony. Mimo że mogą nas znaleźć, on i tak nie pozwoli mi sprzątać. A tak w ogóle to jak on niby ich usłyszał? E tam. W sumie to chyba nie chcę wiedzieć, zaśmiała się w duchu. Aidou spakował koszyk i schował go w dziupli jednego z drzew.
       - Możemy iść. Musimy się pospieszyć, bo trzeba iść okrężną drogą. Wziąć cię na ręce, żebyś się nie zmęczyła? - spytał z łobuzerskim uśmieszkiem.
       - Hę? Nie trzeba, naprawdę - odparła, jednak chłopak w tym momencie wziął ją w ramiona i ruszył biegiem. Kaori odruchowo wtuliła się w niego, bo zimny wiatr wiał jej w twarz. Kątem oka zauważyła jedno światełko w oddali. Może to latarka?! Aidou-senpai miał rację, że mnie szukają!
       Po kilku minutach byli pod oknem dormitorium. Chłopak wyswobodził Kao z objęcia.
       - Masz jakiś pomysł, jak się wytłumaczyć?
       - Pomyślę nad tym… - zaczęła, jednak jak na razie nic nie przychodziło jej do głowy.
       - Chodźmy więc. Odprowadzę cię do pokoju. Wszyscy raczej śpią, nikt nas nie zauważy.
       Znów złapał dziewczynę za rękę i po cichutku weszli do akademika. Bez przeszkód dotarli do drzwi od „mieszkanka” Kaori. Weszli do środka. Hanabusa podziękował za słodycze i się pożegnał.
       - Mnie też było bardzo miło! Arigatō - podziękowała.
       - Cała przyjemność po mojej stronie! - Aidou otworzył okno.- Trzeba to wkrótce powtórzyć - powiedział, patrząc jej w oczy i jednocześnie podchodząc do niej.
       - Z chęcią, Aidou-senpai - ucieszyła się blondynka. Hanabusa podszedł bliżej i dał Kaori słodkiego całusa w policzek. - Oyasumi, Kao-chan - szepnął do ucha dziewczyny, a ta zarumieniła się. Oddychał bardzo ciężko. Czy coś mu jest? Nie, za dużo myślę, jakie to było urocze! Nie mogła zebrać myśli. Nagle chłopak zerwał się na równe nogi i uśmiechając się do Kaori, wyskoczył przez okno.
       - Aidou-sen…pai... - Kao nie umiała się skupić, była za bardzo podekscytowana. Szybko jednak doszła do siebie. Przebrała się w piżamę, błyskawicznie ułożyła wszystkie rzeczy. Zmyła makijaż, rozpuściła włosy i je potargała, po czym wskoczyła do łóżka i owinęła się kołdrą. Czuła, że jest rozpalona, mimo że jej ciało było zimne. Zaczęła ją boleć głowa, ale już po chwili spała spokojnie.
   
       - KAORI!
       Dziewczyna zbudziła się natychmiast i usiadła na łóżku. Głowa ją rozsadzała, zapalone w pokoju światło oślepiało ją.
       - Co się… dzieje? - spytała zaspana.
       - Ty się jeszcze pytasz?! Gdzie byłaś?! - Kao dostrzegła swoją siostrę, czerwoną ze złości. A może z zimna? Tuż za nią stali Zero i Yuuki. Również niezwykle zdenerwowani.
       - Źle się czuję… - zdążyła tylko powiedzieć, po czym bezwładnie opadła na poduszkę. Aya błyskawicznie podbiegła do Kaori i sprawdziła jej szyję. Uspokoiła się. Nie jest ugryziona! Yokatta! Towarzysze dziewczyny też odetchnęli z ulgą.
       - Od kiedy tak się sprawdza temperaturę, nēsan? - zapytała ledwie przytomnie blondynka.
       Szesnastolatka sprawdziła czoło. Jest rozpalona!
       - Kao-chan, masz temperaturę, ale dlaczego, do cholery?!
       - Wiesz… Wtedy jak wyszłaś… Źle się poczułam i wyszłam do łazienki. Chyba tam zasnęłam… albo omdlałam? Nie wiem… Gdy się obudziłam, przyszłam tutaj.
       - Już nic nie mów. Pogadamy innym razem. - Yuuki wręczyła Ayi tabletkę. Widocznie miała jakąś przy sobie. - Połknij ją - rozkazała, dając chorej lek i wodę z szafki nocnej.
       - Uhm… - powiedziała Kao i zaraz po wzięciu lekarstwa usnęła.
***
       Kaori obudziła się. Bolała ją głowa i czuła, że ma gorączkę. Rozejrzała się półprzytomnie po pokoju. Siostra siedziała na krześle przy biurku i przeszywała ją wzrokiem.
       - Dla-dlaczego tak na mnie patrzysz, Aya-nēsan? - spytała cicho.
       - Już ty dobrze wiesz! - odpowiedziała brunetka.
       - Och. - Kao przypomniała sobie wczorajsze wydarzenia i kłamstwo, którym obdarzyła Ayę.
       - Baka! Czemu jesteś taka nieodpowiedzialna?! - zezłościła się szesnastolatka.
       - O co ci chodzi, co ja takiego zrobiłam?!
       - Nie kłam już. Innym możesz wciskać takie kity, ale nie mnie. Znam cię na wylot - rzekła.
       - Przerażasz mnie… - szepnęła chora.
       - To jak, chcesz mi sama powiedzieć co się wczoraj NAPRAWDĘ wydarzyło, czy mam to zrobić za ciebie?
       - Aya…
       - Czekam.
       - Źle się czuję…
       - Nie wykręcaj się! A z tym przeziębieniem, to masz za swoje! Słucham… - Dziewczyna trzęsła się ze złości.
       - Powiedziałam ci wczoraj prawdę - skłamała Kaori.
     - Zawiodłam się na tobie, Kao - odpowiedziała ze smutkiem Aya. - Czy ty wiesz, co on ci mógł zrobić?! - wybuchła po chwili.
       - Nēsan… Onegai… Nie teraz…
       - A właśnie, że teraz! W ogóle nie zdajesz sobie sprawy z zagrożenia! Byłaś z Aidou, prawda?
       Kao otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. Jejku, ona wie wszystko!
       - A właśnie, że nie!
       - Kao, proszę, nie pogrążaj się już… On… On jest niebezpieczny.
       - Niebezpieczny? Niebezpieczny?! Co ty możesz o nim wiedzieć?! Nie znasz go! Nawet z nim nie rozmawiałaś! Z żadnym z nich… Ty… Dlaczego się tak na nich uwzięłaś? To przecież tacy mili ludzie…
       Ludzie? Phi.
       - To ty ich nie znasz, Kao… - powiedziała ściszonym głosem Aya.
       - Słuchaj, jeśli masz jakiś problem, to mi powiedz! A jak nie, to daj mi spokój i się mnie więcej nie czepiaj!
       - Więc ty naprawdę się z nim spotkałaś… - Brunetka się załamała. Po czym zwróciła się do siostry: - Nawet nie myśl o tym, by powtórzyć to spotkanie!
       - Będę się spotykać z kim mi się podoba! Poza tym nie masz żadnych dowodów na to, że byłam z Aidou-senpai!
       - Wiesz… To, co mówisz, tylko upewnia mnie w moim przekonaniu…
       - Urusai! Urusai… - Dziewczyna wstała powoli. Włożyła kapcie i sięgnęła po szlafrok. Spojrzała na siostrę zbolałym wzrokiem, po czym ruszyła ku wyjściu z pokoju. - Nie masz o niczym pojęcia! - krzyknęła, trzaskając drzwiami.
       Nie mam o niczym pojęcia, tak? Kao… Aya ukryła twarz w dłoniach.
***
       - Mitsui-chan! Wyglądasz okropnie! - krzyknęła Mio, widząc zapłakaną Kaori. - Co się stało?!
       - Hej… Mam prośbę. Możesz mi pożyczyć kilka ciuchów? Chciałam wyjść, a nie chcę wracać do swojego pokoju. - Kao uśmiechnęła się lekko, udając, że wszystko gra.
       - Jasne, pożyczę… Ale…
       - Proszę, nie teraz… - Dziewczyna spojrzała na Mio błagalnym wzrokiem.
       - Dobrze, wchodź, zaraz ci coś znajdziemy.
       - Dziękuję…
       Mio pożyczyła koleżance długie, czarne spodnie oraz szary sweterek.
       - Czy… Mogłabym pożyczyć na jakiś czas twoją kurtkę? - zapytała blondynka.
       - Chcesz wychodzić w taką pogodę i to jeszcze w takim stanie?
       - Uhm…
       - Eeto… No ok. Masz - rzekła, po czym wręczyła Kaori ciasną skórzaną kurtkę.
       - Wielkie dzięki za wszystko. Mam jedną prośbę. Nie mów nikomu, że wychodziłam, dobrze? Wiesz, chcę pobyć sama.
       Mio tylko skinęła głową i dziewczyny pożegnały się.
       Gdy tylko Kao wyszła z dormitorium, łzy znowu popłynęły jej po twarzy. Co ty możesz wiedzieć, nēsan? Dlaczego się tak tym przejmujesz? Jak możesz?!
       Tysiące pytań, żadnych odpowiedzi. Ruszyła powoli w stronę Księżycowego Akademika. Było jej zimno i wciąż miała wysoką gorączkę. Chcę… muszę porozmawiać z Aidou-senpai…

       Drzwi się otworzyły i Aya poczuła zapach Zero. Nie odwróciła się jednak.
       - Jak się miewa twoja nieposłuszna siostra? - spytał chłopak.
       Dziewczyna spojrzała na niego ze smutkiem.
       - Pokłóciłyśmy się. Chyba… trochę przesadziłam. Ale… tak bardzo się wczoraj martwiłam!
       - To zrozumiałe.
       - Tak, ale ona nic nie rozumie… Nie chce zrozumieć… Że oni są niebezpieczni… Że może jej się stać krzywda.
       - Jak ma to niby zrozumieć, skoro nie wie, że ci „cud-chłopcy” są wampirami? Ba, nie wie nawet, że takie potwory istnieją!
       - Tak, ale… Zawsze mi ufała i po prostu robiła to, o co ją prosiłam. A teraz… Wymyka mi się spod kontroli. I to akurat tutaj, w miejscu pełnym tych bestii! - załamała się. Zero odwrócił wzrok.
       - Jejku… Przepraszam, Kiryuu-kun! - Aya dopiero po chwili zdała sobie sprawę z tego, co powiedziała.
       - W porządku. Taka jest prawda.
       Spojrzeli na siebie ze smutkiem.
       - Zaraz, a gdzie ona teraz właściwie jest? - oprzytomniał siedemnastolatek.
       Dziewczyna zerwała się na równe nogi.
       - Nie wiem! Wybiegła… Nie! Żeby tylko nie pomyślała o tym, żeby do niego iść! - krzyknęła i wybiegła z dormitorium. Zero rzucił się za nią.
       Po jakimś czasie dobiegli do bramy od Nocnego Akademika. Przed nią leżała omdlała Kaori.
       - Kao! - krzyknęła Aya, ale imōto nie zareagowała. Zero podbiegł szybko do dziewczyn i wziął chorą na ręce.
       - Szybko, do pielęgniarki! - zakomenderował i oboje puścili się biegiem w stronę gabinetu lekarki.
***
       - No już, Mitsui-san, uspokój się. Nic jej nie będzie, słyszałaś przecież. - Yuuki położyła dłoń na ramieniu Ayi. Pani prefekt przybyła do pielęgniarki, gdy tylko dowiedziała się o tym, co się stało.
       - Ale to wszystko moja wina! Wczoraj jej nie upilnowałam, a dziś nie pobiegłam za nią wtedy, gdy było trzeba! - załamała się Aya.
       - To jej wina, że jest taka głupia - rzekł Zero. Yuuki spojrzała na niego z gniewem. - No co? Taka jest prawda i tyle. Koniec tematu - dodał.
       Kurosu lekko uderzyła chłopaka.
       - Mógłbyś wreszcie nauczyć się zachowywać jak należy! - upomniała go.
       - Stawiasz zbyt wysokie wymagania - odrzekł z przekąsem.
       Aya ich nie słuchała. Patrzyła na młodszą siostrę leżącą na szpitalnym łóżku, mokrą od potu i bardzo bladą. Jest teraz chyba tak biała jak ja…
       Tymczasem rozmowa prefektów zeszła na inny tor.
       - To ty jesteś nierozważna! Naprawdę chcesz iść do tych wampirów? - zapytał ze złością Zero.
       - Oczywiście. Przecież powiedzieli, że jeśli chcę się dowiedzieć, dlaczego zabili tamtego wampira, to mogę do nich przyjść tej nocy.
       - Nie mogę, jedna głupsza od drugiej! - zdenerwował się chłopak. - Wy nie jesteście normalne, naprawdę!
       - Och, przestań się już złościć, Zero!
       - W takim razie idę z tobą.
       - Nie trzeba, naprawdę… - zaczęła Yuuki.
       - Przecież cię tam samej nie puszczę!
       - Och, rób jak chcesz!
       Obrazili się na siebie i przez jakiś czas w ogóle się nie odzywali.
***
       Aya po raz kolejny przewróciła się na drugi bok. Nie mogła spać, wierciła się więc tylko, nie mogąc znaleźć wygodnej pozycji.
       Kaori została na noc w gabinecie pielęgniarki, by być w razie czego pod nadzorem.
       Mam nadzieję, że niebawem się jej polepszy. To wszystko przeze mnie! Jestem okropną starszą siostrą… Nie potrafię jej obronić jak należy… A poza tym wciąż zarzucałam jej kłamstwo, podczas gdy to ja przez całe życie ją okłamuję! Westchnęła i usiadła po turecku. Same kłopoty przez te sekrety. Jakim prawem oczekuję od niej szczerości? Przecież to ja jestem największym oszustem… Ale… Nie mogę przecież wyjawić Kao prawdy. Gdybym to zrobiła, jej życie ległoby w gruzach. To, w co wierzyła, przestałoby istnieć, a siostra, którą zawsze kochała, zostałaby znienawidzona. Nie, to nie może się stać. Muszę dalej ją chronić. Tylko jak? Boję się, że teraz nie będzie chciała mnie słuchać… Zacznie robić, co jej się podoba, a ja przecież nie mogę być z nią zawsze i wszędzie! A prefekci jak widać też nie są wszechwidzący…
       Z rozmyślań wyrwał ją huk wystrzału i zapach czyjejś krwi.






***
   Dajemy na szybko, bo nie mamy czasu. Arigatou za komentarze!
[wpis z 28.10.09]

3 komentarze:

  1. misa misa:o kurcze super rozdzial !ina dodatek taki dlugi^^ile wam zazwyczaj zajmuje pisanie takiego?

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, to wcale nie jest długi rozdział xD Przekonasz się o tym, gdy dojdziesz do drugiej połowy opowiadania... ^^ Hm, a co do pisania... To zależy od weny. Czasami jeden rozdział powstaje przez kilka tygodni (gdy mamy "dołka twórczego"), innym razem w ciągu jednego dnia możemy napisać cały rozdział albo i więcej...
    Aya

    OdpowiedzUsuń
  3. jakim tam oszustem Ayu jesteś... Gotowa na wszytko by ochronić przyjaciół, to dla ciebie najlepsze określenie ;)

    OdpowiedzUsuń