niedziela, 2 października 2011

Vampire Knight : tom II, rozdział VIII - "Niedozwolony czyn"


       Aya obudziła się. Był wczesny ranek. Zupełnie się nie wyspała, bo przez większą część nocy biła się z myślami. Martwiła się o chorą siostrę, a także o wczorajszy huk i zapach krwi… Wciąż nie wiedziała, co takiego mogło się stać.
       Dziewczyna wstała powoli i poszła do łazienki. Umyła się i uczesała. Potem wróciła do pokoju, ubrała się w mundurek i wyjrzała przez okno. Niebo przybrało najrozmaitsze barwy, od pomarańczu, poprzez róż, aż do fioletu i błękitu. Tak piękne widoki w tak okrutnym świecie, pomyślała.
       Nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Było zbyt wcześnie, by odwiedzić Kaori.
       Mam nadzieję, że dziś będzie czuła się lepiej. Ale nawet gdyby… Pewnie nie będzie miała zamiaru ze mną rozmawiać, zasępiła się.
       Usiadła przy biurku, wyciągnęła przybory do rysowania i zaczęła uwieczniać widok rozciągający się za oknem. To ją nieco uspokoiło. Wpadła w swego rodzaju trans, dzięki czemu na chwilę oddaliła od siebie rzeczywistość.
       Gdy skończyła, postanowiła jeszcze chwilkę poczytać, a potem pójść do gabinetu pielęgniarki, by zobaczyć, jak się miewa Kao.
       Już chciała wyjść, gdy wpadła na pewien pomysł. Cofnęła się, wzięła z biurka rysunek i wyszła z pokoju.

       Starała się robić jak najmniej hałasu. Weszła po cichu do gabinetu pielęgniarskiego i ostrożnie zamknęła za sobą drzwi. Podeszła powoli do łóżka siostry. Kaori nie spała.
       - Aya-nēsan! Czy to nie za wcześnie na odwiedziny? - spytała wesoło.
       Szesnastolatka zdziwiła się. Nie ma do mnie żalu?
       - No co jest, nie zamierzasz wykrztusić żadnego słowa? - zapytała Kao.
       - Ohayō… - wydukała Aya.
       - Ohayō! - odpowiedziała z szerokim uśmiechem.
       - Kao-chan… Jak się czujesz?
       - O wiele lepiej! Myślę, że jestem już prawie zdrowa. Pewnie jeszcze dziś stąd wyjdę - oświadczyła.
       - Yokatta! - odetchnęła z ulgą starsza siostra. - Ale powiedz, dlaczego jesteś dla mnie taka miła? Nie gniewasz się na mnie?
       - Owszem, trochę. Ale nie ma co tego rozpamiętywać. Nie wiem, dlaczego tak nie lubisz Nocnej Klasy… I jeśli nie chcesz mi powiedzieć, to trudno. Nie będę się narzucać. Ale proszę, byś mnie aż tak nie kontrolowała. Wiem, że się o mnie martwisz, ale nie jestem aż tak głupia, by zrobić coś naprawdę nieodpowiedniego. Postaram się być trochę bardziej ostrożna, dobrze?
       Aya skinęła tylko głową, zaskoczona. Ona naprawdę potrafi zachować się dojrzale. Czasami to ja wychodzę na bardziej dziecinną, zaśmiała się w duchu.
       - Mam coś dla ciebie - przypomniała sobie.
       - Och, naprawdę? Super! - ucieszyła się Kaori. Poważny wyraz twarzy w jednej chwili zmienił się w minę dziecka oczekującego niespodzianki.
       Aya wyciągnęła z torby rysunek i podała go siostrze.
       - Sugoi! Jest śliczny, nēsan! Arigatō!
       Dziewczyny rozmawiały przez jakiś czas. Potem Aya musiała pospieszyć się na lekcje, Kao zaś miała jeszcze odpoczywać.
***
       Aya weszła wraz z innymi do klasy. Rozejrzała się po sali. Brakowało dwóch osób - chorej Kao, a także Zero, który był nieobecny z niewiadomego dla niej powodu. Dziewczyna spojrzała na Yuuki. Koleżanka miała zmartwiony wzrok i rozglądała się z niepokojem.
       Brunetka podeszła do pani prefekt.
       - Kiryuu-kuna dziś nie będzie? - spytała cicho.
       - Nie… - odpowiedziała szeptem Kurosu.
       - Czy… coś się stało? - Aya wpatrywała się w smutną twarz córki dyrektora.
       - Wczoraj… Zero… No… - wahała się. - Znów chciał mnie ugryźć, ale wtedy pojawił się jakiś facet, który strzelił do niego… Zero jest ranny, ale podobno nic mu nie będzie. A ten osobnik podobno jest… starym sensei Zero - wyjaśniła, szepcząc Ayi do ucha. Ta ze strachem spojrzała na koleżankę. Czyli ten huk i zapach krwi… Ile on jeszcze będzie musiał wycierpieć?!
       - Wiesz, co z nim teraz jest?
       Yuuki przecząco pokręciła głową.
       - Ostatnio widziałam go wczoraj w nocy. Nie wiem, gdzie teraz jest…
       - Kurosu! Mitsui! - krzyknął nauczyciel. - Czy byłybyście łaskawe przestać wreszcie rozmawiać i skupić się na lekcji?!
       - Hai - rzekły skruszone, po czym każda została sam na sam z własnymi myślami.
***
       Od razu po lekcjach Aya pobiegła do gabinetu pielęgniarki. Kao siedziała znudzona na łóżku.
       - Nēsan! Jak dobrze, że przyszłaś! Nuuudzi mi się! - jęczała.
       - Jak się czujesz? - spytała brunetka.
       - Dobrze, a mimo to nie chcą mnie jeszcze wypuścić! - pożaliła się siostrze.
       - Cóż, trzeba słuchać pielęgniarki. A skoro się tak nudzisz, to może masz ochotę przepisać lekcje?
       Kaori spojrzała ze strachem na onēsan.
       - Nie, tylko nie to! - krzyknęła, machając rękami.
       - Kiedyś i tak będziesz musiała to zrobić - powiedziała zgodnie z prawdą Aya.
       - Och… - zasmuciła się młodsza.
       - Bierzesz wszystkie lekarstwa?
       - Oczywiście, że tak. Jestem grzeczną dziewczynką - odrzekła potulnie.
       Aya zaśmiała się.
       - Jeszcze niespełna rok temu zażywałaś tylko te lekarstwa, które ci smakowały. A tabletek nie wkładałaś nawet do ust, trzeba było ci je siłą wpychać!
       - Oj, Aya! To nieprawda!
       - A właśnie, że tak!
       Obie zaczęły chichotać. Rozmawiały jeszcze jakiś czas.
       - Będę się już zbierać, Kao. Mam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia - rzekła Aya.
       - Jakich? - spytała ciekawska imōto.
       - Nie twoja sprawa - odrzekła z przekąsem siostra i uśmiechnęła się do blondynki. - Zdrowiej mi tu szybko! - przykazała.
       - Hai! - zameldowała Kaori.
***
       Aya poszła na chwilę do pokoju, odłożyła wszystko i przebrała się w normalne ubrania. Chwilę pochodziła w tę i z powrotem. Iść czy nie iść?, pytała samą siebie, choć i tak znała odpowiedź.
       Szybkim krokiem wyszła z dormitorium dziewcząt i poszła do akademika chłopców. Skierowała się ku pokojowi Kiryuu. Zapukała, ale nikt nie odpowiedział. Spróbowała ponownie. Znów nic. Gdzie on może być? Hm, a może po prostu nie ma ochoty z nikim rozmawiać? Wyszła z budynku. Chciała już udać się w drogę powrotną, gdy nagle zauważyła Yuuki, która biegła w kierunku szkoły.
       - Coś się stało, Kurosu-san? - zapytała Aya.
       Szatynka zatrzymała się, zdyszana.
       - Szukam Zero, ale nigdzie go nie ma! - wykrztusiła z siebie.
       - Też chciałam się z nim zobaczyć, ale w pokoju było pusto… Dokąd chcesz teraz iść?
       - Do budynku szkolnego. Muszę porozmawiać z tym mężczyzną… Dawnym mistrzem Zero.
       - Mogę iść z tobą? - spytała Aya.
       - Cóż, nie powinnaś… Ale w sumie, skoro i tak o wszystkim wiesz… Tylko bądźmy ostrożne, Nocna Klasa ma teraz zajęcia.
       - Wiem…
       Dziewczyny puściły się biegiem do szkoły. Tam niemal wpadły na postawnego mężczyznę, który miał czarne włosy opadające do ramion i przepaskę na prawym oku.
       - Co się stało Zero?! - zapytała Yuuki, równocześnie łapiąc nauczyciela za kurtkę. - Nie przyszedł do szkoły, dyrektora też nie ma… Co mu zrobiłeś?
       Dorosły spojrzał z dezaprobatą na zdeterminowaną dziewczynę i z jeszcze większym zdumieniem na Ayę. Podniósł brwi ze zdziwienia.
       - Kim jesteś? - spytał.
       - Proszę odpowiedzieć na pytanie Kurosu-san! - odpowiedziała Aya.
       Sensei wzruszył ramionami.
       - Odizolowaliśmy go, to chyba oczywiste? - rzekł.
       - Odizolowaliście? - zapytały obie dziewczyny w tym samym momencie.
       - Nie zdziwiłbym się, gdyby któregoś dnia ten chłopak oszalał. Chcę uniknąć jakichkolwiek ofiar, zanim rozwiążemy ten problem.
       - Wszystko z nim w porządku? - zapytała cicho Yuuki. - Gdzie on jest?
       - Idźcie już. Nie mam czasu z wami rozmawiać - odpowiedział znudzonym głosem dorosły. - Dyrektorek mówi, że Zero nie może tutaj zostać. Ciężka praca zawsze spada na mnie - westchnął na odchodnym. Już chciał wejść do jednej z sal, gdy odwrócił się jeszcze do dziewcząt. - Jestem teraz zastępczym wykładowcą - wyznał.
       - Chwilunia, wykładowcą? - spytała zdezorientowana Kurosu. Uczennice spojrzały na siebie ze zdziwieniem.
       - Lepiej zajmij się swoimi sprawami, pani prefekt - rzucił mężczyzna. - I ty też… - zwrócił się do Ayi, po czym zamknął za sobą drzwi.

     - Stałyście tutaj przez cały czas? - zapytał sensei, gdy wyszedł po lekcji z klasy. Dziewczyny czekały pod ścianą. - Myślałem, że będziecie szukać Zero.
       - Powiedział pan, że z Zero wszystko w porządku… Pomyślałam, że to pan bierze na siebie ryzyko rozszarpania przez Nocną Klasę - powiedziała Yuuki. - Nie chcę, żeby do tego doszło, w końcu jestem prefektem - rzekła stanowczo. - A Aya-san była tak miła i mi towarzyszy - dodała. Dziewczyny zaczęły wreszcie mówić do siebie po imieniu.
       - Jakie dobre dziewczynki… - wyszeptał mężczyzna, po czym zbliżył się do uczennic. - Lecz mimo tego, że jesteście tak dobre, nic nie możecie zrobić - wyznał. - Ale skoro naprawdę chcecie się z nim zobaczyć, to idźcie. Jest w pokoju gościnnym w prywatnym mieszkaniu dyrektora - rzekł, po czym się oddalił. Dziewczyny natomiast bez chwili wahania pobiegły do Kiryuu.

       Zero otworzył drzwi i ze zdziwieniem spojrzał na dwie dziewczyny.
       - Nic mi nie jest, więc powinniście już iść - rzucił. Chciał już zamknąć drzwi, Yuuki jednak mu w tym przeszkodziła.
       - Zaczekaj, Zero! Dlaczego tutaj jesteś? Tylko dlatego, że on ci kazał…
       - Ten człowiek… - przerwał przyjaciółce chłopak. Koleżanki zamieniły się w słuch.- Był opiekunem i nauczycielem mojego brata i mnie. Moi rodzice rzadko bywali w domu - zaczął opowieść. - Wtedy… Po raz pierwszy zobaczyłem wampira Poziomu E. - Odwrócił wzrok. - To była szkolna pielęgniarka, elegancka i piękna kobieta.
       Aya lekko się przestraszyła, od razu pomyślała o Kao, która leżała w tej chwili w gabinecie pielęgniarskim.
       - Ale tak naprawdę był to wampir, który kiedyś był człowiekiem i uciekł spod kontroli arystokracji - ciągnął Kiryuu. - Któregoś dnia na naszych oczach zmieniła się w okrutnego wampira. Sensei stracił oko, ratując moje życie. To wszystko przez nasze naiwne założenie, że pielęgniarki i lekarze to dobrzy ludzie… - Serce Ayi podskoczyło. No świetnie, teraz będę się jeszcze bardziej martwić o Kao-chan! - Taka była cena naszej naiwności. Głupiej, dziecięcej naiwności… To wszystko stało się z mojego powodu - wyznał. - Dlatego zrozumcie… Jestem mu coś winien.
       - Ciągle się poświęcasz! - krzyknęła Yuuki, zbliżając się trochę do kolegi i zapominając o istnieniu Ayi, która stała z tyłu. - Ciągle chcesz ze wszystkiego rezygnować... Ze wszystkiego co masz! Zostawiłeś mi tę broń… Więc nie odchodź ode mnie! - rzekła dobitnie. - Zero, dlaczego na mnie nie patrzysz? - spytała, bo chłopak wciąż wpatrywał się gdzieś w bok. - Wpuść mnie.
       Prefekt wpuścił koleżankę. Aya natomiast stwierdziła, że nic tu po niej. Trzymaj się, Kiryuu-kun, powiedziała w myślach i powoli zaczęła się oddalać.
       Miała ochotę zobaczyć, czy z Kao wszystko w porządku, ale było już na to zdecydowanie za późno.
       Zatrzymała się nagle. Poczuła krew… Krew Yuuki.
       Spuściła wzrok i przegryzła wargę. Więc to w taki sposób Yuuki-san chce mu pomóc - robiąc coś niedozwolonego… Zasmuciła się. Nie powinnam była ich zostawiać. A co z moją obietnicą? Miałam przecież zabić Zero, jeśli będzie komuś zagrażał… Ale… Wydaje mi się, że Yuuki mu na to pozwala. A skoro tak, nie mam prawa się wtrącać.
       Westchnęła i podjęła wędrówkę ku dormitorium.



***
   Mamy nadzieję, że rozdział się podobał.
   Dziękujemy bardzo tym kilku wytrwałym czytelnikom! :*
   A tak poza tym... Nie będziemy się już tak bardzo trzymać czasu akcji, będziemy go sobie podporządkowywać na własne potrzeby. xD Hmm, co jeszcze... Uznałyśmy, że rozdziały będziemy dodawać w środy i soboty, czyli tak, jak to czyniłyśmy ostatnimi czasy. Bai bai! ^^
[wpis z dnia 31.10.09] 

2 komentarze:

  1. misa misa:o kurcze mam nadzieje,ze kao nic nie jest :( no nic dowiem sie po szkole^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Aya ma stalowe nerwy :x O.o

    OdpowiedzUsuń