- Ohayō! Jestem Reiko Mitsui! A ty? - spytała radośnie mała
blondyneczka.
- O-ohayō… - odpowiedziała
odrobinę wyższa od tamtej brunetka. Wyglądała na nieco przestraszoną. Pewność
siebie nowo poznanej dziewczynki trochę ją onieśmieliła. - Nazywam się Maaya
Katayama - powiedziała cicho.
- Och, miło cię poznać,
Maaya-chan! Chodź, pobawimy się!
Blondynka wzięła
dziewuszkę za rękę i zaprowadziła ją do piaskownicy.
- Zobacz, jakie mam fajne
zabawki!
Reiko okazała się bardzo sympatyczną i wesołą osóbką. Z
zafascynowaniem opowiadała niezwykłe historie o każdej ze swoich lalek, cały
czas się uśmiechała i wprost promieniowała radością. Maaya była zdziwiona tak
optymistycznym podejściem do życia nowej koleżanki. Sama była dzieckiem
spokojnym i ułożonym. Rodzice nie mieli z nią żadnych kłopotów. Państwo Mitsui
zaś przez niemal cały czas musieli mieć swoją pociechę na oku. Na podwórku co
rusz zaczepiała jakąś osobę (nieważne, w jakim by ona była wieku) i zaczynała
wypytywać o różne sprawy.
- Nigdy cię tu nie widziałam! - zauważyła blondynka.
- Ja… właśnie się
przeprowadziłam. Mieszkałam na wsi, ale teraz będę tutaj chodzić do szkoły.
- Och, a do jakiej?
Okazało się, że od następnego dnia dziewczynki były uczennicami
tej samej klasy. Usiadły blisko siebie i od tamtego czasu były nierozłączne.
Przeżyły ze sobą wszystkie lata nauki - od podstawówki, poprzez gimnazjum, aż
po liceum i studia.
Różniły się niemal wszystkim. Były jak ogień i woda, ale może to
dlatego tak się do siebie zbliżyły. Reiko promieniowała optymizmem, wszędzie
było jej pełno. Uwielbiała zabawę i dobre towarzystwo. Maaya sprowadzała ją
zawsze do pionu. Była odpowiedzialna i nieco nieśmiała. Pod wpływem Mitsui
stała się jednak bardziej żywą i otwartą osobą. Często wybuchała śmiechem, bo
przyjaciółka w każdej sytuacji potrafiła ją rozśmieszyć.
Dziewczyny nie wyobrażały sobie życia bez siebie. Rozmawiały o
wszystkim i o niczym. Lubiły fantazjować na temat swojej przyszłości. Były
pewne, że czekają na nie wspaniałe lata. Reiko marzyła zawsze o dużej i wesołej
rodzinie.
- Mówię ci. Znajdę sobie
jakiegoś przystojniaka, zakocham się, a potem weźmiemy ślub. Będziemy mieć
przynajmniej troje dzieci i psa. I wielką willę na przedmieściu!
- A ja chcę jakiś
przytulny domek na wsi.
- Tylko domek? A co z
rodziną? - zaśmiała się Reiko.
- Mąż. Dziecko. I kilka
koni.
- A ty jak zwykle o tych
koniach!
Obie uczęszczały na lekcje jazdy konnej. Często chodziły też
razem na basen. Reiko uczyła się również rozmaitych wschodnich sztuk walki - to
natomiast jakoś nie ciągnęło Maayi. Była zbyt spokojną, wrażliwą i delikatną
osobą do tego typu zajęć. Uwielbiała jednak malować. Od czasu do czasu
pobierała lekcje rysunku od jednego z ulicznych artystów.
Lata dzieciństwa przebiegły im spokojnie. Obie mogły cieszyć się
życiem. Rodzice jednej i drugiej dziewczyny szybko się ze sobą zaprzyjaźnili,
co dodatkowo ułatwiało im nawiązywanie ze sobą bliskich kontaktów - wspólne
pikniki, wakacje, obozy…
Życie zmieniło swój dotychczasowy rytm w liceum. Dziewczęta
poznały wtedy dwóch chłopaków - Kaiena Kurosu i Tougę Yagariego. Reiko szybko
nawiązała z nimi znajomość - tym samym Maaya również. Chłopacy znali się już z
gimnazjum. Czwórka znajomych po niedługim czasie zapoznawania się zaczęła
regularnie się spotykać, a potem przyjaźnić.
W drugiej klasie liceum, na wycieczce szkolnej, miało miejsce
zdarzenie, które na zawsze odmieniło życie przyjaciółek.
Uczniowie otrzymali mnóstwo czasu wolnego. Grupa przyjaciół
wykorzystała to i z radością udała się do miasta. Nadmorskie powietrze
sprawiało, że młodzież czuła się rześko. Z powodu jakiegoś nic nieznaczącego
sporu dziewczyny oddaliły się na jakiś czas od towarzyszy. Wędrowały uliczkami
nieznanego miasta, podziwiały rozmaite sklepy i wystawy. W końcu zaczęło się
ściemniać. Postanowiły powoli wracać.
Niestety, zabłądziły.
- Gdzie my jesteśmy? Nie
poznaję tej części miasta… - szepnęła Maaya.
- Nie bój nic, ze mną nie
zginiesz! - odparła z pozorną wesołością Reiko. - Musimy iść… Eeto… W prawo,
oczywiście!
- A przypadkiem nie w
lewo? - spytała cicho Katayama.
- Ano… nie wiem.
Wreszcie postanowiły iść prosto. Szlajały się przez jakiś czas, w
końcu zaś trafiły na ślepą uliczkę.
- Aaa! - krzyknęła Maaya.
- Co jest?!
Brunetka wskazała ręką na
coś, co leżało pod murem.
- O nie…
To był człowiek. Cały we krwi, w dodatku niemal całkiem
zmasakrowany. Maaya zakryła dłonią usta. Cała się trzęsła.
- Trzeba kogoś zawołać… -
zauważyła przytomnie Reiko. Przyjaciółka tylko pokiwała głową, nie mogąc
oderwać wzroku od ciała.
Mitsui cofnęła się i rozejrzała po sąsiednich uliczkach.
- Halo, jest tam kto?!
Potrzebuję pomocy!
- AAAAA! - usłyszała
wrzask Maayi. Szybko do niej pobiegła. Koleżanka stała tam gdzie przedtem, tyle
że przed nią znajdował się teraz jakiś potwór.
- Wampir… - szepnęła
Katayama. Ujrzała kły napastnika, gdy ten śmiał się okrutnie.
- Hohoho, ale mam dziś
szczęście! Itadakimasu! - krzyknął. Już miał rzucić się na Maayę, gdy od tyłu
przebiło go jakieś ostrze. Równocześnie dało się też usłyszeć huk tajemniczego
wystrzału.
Potwór zamienił się w pył.
Maaya nie potrafiła dłużej utrzymać się na nogach. Upadła na
kolana. Drżała i szlochała. Yagari i Kurosu podeszli do koleżanek. To oni je
uratowali.
- Co to było, do jasnej
cholery?! - zapytała zezłoszczona Reiko. Podeszła już bliżej i objęła
roztrzęsioną przyjaciółkę.
- Wampir Poziomu E -
rzucił Touga rzeczowym tonem.
- Wampir?
- Owszem. One istnieją,
widziałyście to zresztą na własne oczy - powiedział Kaien.
Tego wieczoru grupa długo rozmawiała. Dziewczęta dowiedziały się
o istnieniu czegoś takiego jak Związek Łowców. Okazało się, że obaj koledzy od
jakiegoś czasu do niego należą i od niedawna biorą czynny udział w jego
akcjach.
- Czy ja też mogłabym do
niego dołączyć? - zapytała zafascynowana Reiko.
- Hę? No co ty - prychnął
Yagari. - Tu trzeba mieć umiejętności. Poza tym, jesteś zbyt roztrzepana.
- No wiesz! Potrafię
zachować powagę, jeśli sytuacja tego wymaga! Ponadto jestem świetna w wielu
sztukach walki i potrafię władać bronią różnego rodzaju.
- Serio? - zapytali naraz
chłopcy, a na ich twarzy malowało się niedowierzanie.
- Owszem! Powiedz im,
Maaya!
Ta jednak milczała. Podniosła się powoli z trawy, na której
wszyscy siedzieli.
- Pójdę już spać. Oyasumi
nasai - szepnęła.
- Biedna. Strasznie nią to
wstrząsnęło - rzekła po chwili Reiko, patrząc na oddalającą się przyjaciółkę.
- Dziwisz się? Każda
normalna dziewczyna by się tak zachowała! - odparł Yagari.
- Masz na myśli to, że
jestem nienormalna?! - zapytała ze złością blondynka.
- Tak.
- Ty…
- No już, uspokójcie się!
Po co te nerwy… - starał się załagodzić sprawę Kurosu.
Wyszło na to, że Reiko w końcu dołączyła do Łowców. Musiała
przejść różnego rodzaju szkolenia, a także zdać kilka egzaminów. Nic tak
naprawdę nie sprawiło jej większych problemów.
Maaya unikała rozmów na temat wampirów. Próbowała żyć tak jak
przedtem. Wiedziała jednak, że powrót do życia sprzed tamtego okropnego
wydarzenia jest już niemożliwy. Ze smutkiem słuchała opowieści Reiko o tym, jak
to wzięła udział w pierwszej akcji, o kapitalnej współpracy z Kaienem,
sprzeczkach z Yagarim…
Zaczęła zamykać się w sobie. Budowała wokół siebie mur, przez
który nawet rodzice czy Reiko omal nie mogli się przedostać. W jej sercu dla
wszystkich innych w ogóle nie było miejsca.
Właściwie wszyscy w końcu doszli do przekonania, że nikt nie
znajdzie klucza do jej serca. Mylili się.
Pewnego wiosennego dnia, pośród płatków sakury tańczących na
wietrze, ujrzała nieziemsko wprost przystojnego mężczyznę. Wydawał się odrobinę
od niej starszy. Zauważył ją i podszedł do niej z delikatnym uśmiechem na
twarzy.
Spojrzał na zarumienioną dziewczynę. Ta zatopiła się w jego
oczach. Niesamowitych, hipnotyzujących wręcz oczach szarej barwy. Ogarnęło ją
wtedy najpiękniejsze na świecie uczucie - miłość. Wypełniło ją całą i nie
pozwoliło wkraść się do serca innym emocjom.
Maaya była wtedy przekonana, że odnalazła swój ideał i mimo
wszystko będzie potrafiła ułożyć sobie życie u boku tego chłopaka. Nie miała
wtedy pojęcia, jak bardzo się myli. Dzień ten okazał się bowiem początkiem
końca.
***
Reiko po raz ostatni ze smutkiem rzuciła okiem na zdjęcie swojej
najlepszej przyjaciółki. Potem odłożyła je, jak również całą stertę innych
fotografii.
Westchnęła.
- Już czas - szepnęła do
samej siebie.
***
Nareszcie jesteśmy! Możemy więc odetchnąć z ulgą- jeden z zaległych rozdziałów dodany. Jutro pojawi się ten, który powinien się ukazać w sobotę (26.12.09), a od środy wszystko będzie się toczyć tradycyjnym rytmem. ^^ Przynajmniej teoretycznie. xD
Oczywiście bardzo Wam dziękujemy za przeczytanie ostatniego rozdziału i komentarze na jego temat. :*
Zapraszamy więc na jutrzejszy rozdział XX, czyli "Sprawy się komplikują", a w nim... Hehe, nie pamiętamy co. xD Trzeba by odświeżyć sobie nieco pamięć! xP
W takim razie... MATA ASHITA! ;*
Nareszcie jesteśmy! Możemy więc odetchnąć z ulgą- jeden z zaległych rozdziałów dodany. Jutro pojawi się ten, który powinien się ukazać w sobotę (26.12.09), a od środy wszystko będzie się toczyć tradycyjnym rytmem. ^^ Przynajmniej teoretycznie. xD
Oczywiście bardzo Wam dziękujemy za przeczytanie ostatniego rozdziału i komentarze na jego temat. :*
Zapraszamy więc na jutrzejszy rozdział XX, czyli "Sprawy się komplikują", a w nim... Hehe, nie pamiętamy co. xD Trzeba by odświeżyć sobie nieco pamięć! xP
W takim razie... MATA ASHITA! ;*
[wpis z dnia 28.12.09]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz