niedziela, 2 października 2011

Vampire Knight: tom IV, rozdział XIXb (dodatek) - "Początek końca"


       - Ohayō! Jestem Reiko Mitsui! A ty? - spytała radośnie mała blondyneczka.
       - O-ohayō… - odpowiedziała odrobinę wyższa od tamtej brunetka. Wyglądała na nieco przestraszoną. Pewność siebie nowo poznanej dziewczynki trochę ją onieśmieliła. - Nazywam się Maaya Katayama - powiedziała cicho.
       - Och, miło cię poznać, Maaya-chan! Chodź, pobawimy się!
       Blondynka wzięła dziewuszkę za rękę i zaprowadziła ją do piaskownicy.
       - Zobacz, jakie mam fajne zabawki!
       Reiko okazała się bardzo sympatyczną i wesołą osóbką. Z zafascynowaniem opowiadała niezwykłe historie o każdej ze swoich lalek, cały czas się uśmiechała i wprost promieniowała radością. Maaya była zdziwiona tak optymistycznym podejściem do życia nowej koleżanki. Sama była dzieckiem spokojnym i ułożonym. Rodzice nie mieli z nią żadnych kłopotów. Państwo Mitsui zaś przez niemal cały czas musieli mieć swoją pociechę na oku. Na podwórku co rusz zaczepiała jakąś osobę (nieważne, w jakim by ona była wieku) i zaczynała wypytywać o różne sprawy.
       - Nigdy cię tu nie widziałam! - zauważyła blondynka.
       - Ja… właśnie się przeprowadziłam. Mieszkałam na wsi, ale teraz będę tutaj chodzić do szkoły.
       - Och, a do jakiej?
       Okazało się, że od następnego dnia dziewczynki były uczennicami tej samej klasy. Usiadły blisko siebie i od tamtego czasu były nierozłączne. Przeżyły ze sobą wszystkie lata nauki - od podstawówki, poprzez gimnazjum, aż po liceum i studia.
       Różniły się niemal wszystkim. Były jak ogień i woda, ale może to dlatego tak się do siebie zbliżyły. Reiko promieniowała optymizmem, wszędzie było jej pełno. Uwielbiała zabawę i dobre towarzystwo. Maaya sprowadzała ją zawsze do pionu. Była odpowiedzialna i nieco nieśmiała. Pod wpływem Mitsui stała się jednak bardziej żywą i otwartą osobą. Często wybuchała śmiechem, bo przyjaciółka w każdej sytuacji potrafiła ją rozśmieszyć.
       Dziewczyny nie wyobrażały sobie życia bez siebie. Rozmawiały o wszystkim i o niczym. Lubiły fantazjować na temat swojej przyszłości. Były pewne, że czekają na nie wspaniałe lata. Reiko marzyła zawsze o dużej i wesołej rodzinie.
       - Mówię ci. Znajdę sobie jakiegoś przystojniaka, zakocham się, a potem weźmiemy ślub. Będziemy mieć przynajmniej troje dzieci i psa. I wielką willę na przedmieściu!
       - A ja chcę jakiś przytulny domek na wsi.
       - Tylko domek? A co z rodziną? - zaśmiała się Reiko.
       - Mąż. Dziecko. I kilka koni.
       - A ty jak zwykle o tych koniach!
       Obie uczęszczały na lekcje jazdy konnej. Często chodziły też razem na basen. Reiko uczyła się również rozmaitych wschodnich sztuk walki - to natomiast jakoś nie ciągnęło Maayi. Była zbyt spokojną, wrażliwą i delikatną osobą do tego typu zajęć. Uwielbiała jednak malować. Od czasu do czasu pobierała lekcje rysunku od jednego z ulicznych artystów.

       Lata dzieciństwa przebiegły im spokojnie. Obie mogły cieszyć się życiem. Rodzice jednej i drugiej dziewczyny szybko się ze sobą zaprzyjaźnili, co dodatkowo ułatwiało im nawiązywanie ze sobą bliskich kontaktów - wspólne pikniki, wakacje, obozy…
       Życie zmieniło swój dotychczasowy rytm w liceum. Dziewczęta poznały wtedy dwóch chłopaków - Kaiena Kurosu i Tougę Yagariego. Reiko szybko nawiązała z nimi znajomość - tym samym Maaya również. Chłopacy znali się już z gimnazjum. Czwórka znajomych po niedługim czasie zapoznawania się zaczęła regularnie się spotykać, a potem przyjaźnić.
       W drugiej klasie liceum, na wycieczce szkolnej, miało miejsce zdarzenie, które na zawsze odmieniło życie przyjaciółek.
       Uczniowie otrzymali mnóstwo czasu wolnego. Grupa przyjaciół wykorzystała to i z radością udała się do miasta. Nadmorskie powietrze sprawiało, że młodzież czuła się rześko. Z powodu jakiegoś nic nieznaczącego sporu dziewczyny oddaliły się na jakiś czas od towarzyszy. Wędrowały uliczkami nieznanego miasta, podziwiały rozmaite sklepy i wystawy. W końcu zaczęło się ściemniać. Postanowiły powoli wracać.
       Niestety, zabłądziły.
       - Gdzie my jesteśmy? Nie poznaję tej części miasta… - szepnęła Maaya.
       - Nie bój nic, ze mną nie zginiesz! - odparła z pozorną wesołością Reiko. - Musimy iść… Eeto… W prawo, oczywiście!
       - A przypadkiem nie w lewo? - spytała cicho Katayama.
       - Ano… nie wiem.
       Wreszcie postanowiły iść prosto. Szlajały się przez jakiś czas, w końcu zaś trafiły na ślepą uliczkę.
       - Aaa! - krzyknęła Maaya.
       - Co jest?!
       Brunetka wskazała ręką na coś, co leżało pod murem.
       - O nie…
       To był człowiek. Cały we krwi, w dodatku niemal całkiem zmasakrowany. Maaya zakryła dłonią usta. Cała się trzęsła.
       - Trzeba kogoś zawołać… - zauważyła przytomnie Reiko. Przyjaciółka tylko pokiwała głową, nie mogąc oderwać wzroku od ciała.
       Mitsui cofnęła się i rozejrzała po sąsiednich uliczkach.
       - Halo, jest tam kto?! Potrzebuję pomocy!
       - AAAAA! - usłyszała wrzask Maayi. Szybko do niej pobiegła. Koleżanka stała tam gdzie przedtem, tyle że przed nią znajdował się teraz jakiś potwór.
       - Wampir… - szepnęła Katayama. Ujrzała kły napastnika, gdy ten śmiał się okrutnie.
       - Hohoho, ale mam dziś szczęście! Itadakimasu! - krzyknął. Już miał rzucić się na Maayę, gdy od tyłu przebiło go jakieś ostrze. Równocześnie dało się też usłyszeć huk tajemniczego wystrzału.
       Potwór zamienił się w pył.
       Maaya nie potrafiła dłużej utrzymać się na nogach. Upadła na kolana. Drżała i szlochała. Yagari i Kurosu podeszli do koleżanek. To oni je uratowali.
       - Co to było, do jasnej cholery?! - zapytała zezłoszczona Reiko. Podeszła już bliżej i objęła roztrzęsioną przyjaciółkę.
       - Wampir Poziomu E - rzucił Touga rzeczowym tonem.
       - Wampir?
       - Owszem. One istnieją, widziałyście to zresztą na własne oczy - powiedział Kaien.
       Tego wieczoru grupa długo rozmawiała. Dziewczęta dowiedziały się o istnieniu czegoś takiego jak Związek Łowców. Okazało się, że obaj koledzy od jakiegoś czasu do niego należą i od niedawna biorą czynny udział w jego akcjach.
       - Czy ja też mogłabym do niego dołączyć? - zapytała zafascynowana Reiko.
       - Hę? No co ty - prychnął Yagari. - Tu trzeba mieć umiejętności. Poza tym, jesteś zbyt roztrzepana.
       - No wiesz! Potrafię zachować powagę, jeśli sytuacja tego wymaga! Ponadto jestem świetna w wielu sztukach walki i potrafię władać bronią różnego rodzaju.
       - Serio? - zapytali naraz chłopcy, a na ich twarzy malowało się niedowierzanie.
       - Owszem! Powiedz im, Maaya!
       Ta jednak milczała. Podniosła się powoli z trawy, na której wszyscy siedzieli.
       - Pójdę już spać. Oyasumi nasai - szepnęła.
       - Biedna. Strasznie nią to wstrząsnęło - rzekła po chwili Reiko, patrząc na oddalającą się przyjaciółkę.
       - Dziwisz się? Każda normalna dziewczyna by się tak zachowała! - odparł Yagari.
       - Masz na myśli to, że jestem nienormalna?! - zapytała ze złością blondynka.
       - Tak.
       - Ty…
       - No już, uspokójcie się! Po co te nerwy… - starał się załagodzić sprawę Kurosu.

       Wyszło na to, że Reiko w końcu dołączyła do Łowców. Musiała przejść różnego rodzaju szkolenia, a także zdać kilka egzaminów. Nic tak naprawdę nie sprawiło jej większych problemów.
       Maaya unikała rozmów na temat wampirów. Próbowała żyć tak jak przedtem. Wiedziała jednak, że powrót do życia sprzed tamtego okropnego wydarzenia jest już niemożliwy. Ze smutkiem słuchała opowieści Reiko o tym, jak to wzięła udział w pierwszej akcji, o kapitalnej współpracy z Kaienem, sprzeczkach z Yagarim…
       Zaczęła zamykać się w sobie. Budowała wokół siebie mur, przez który nawet rodzice czy Reiko omal nie mogli się przedostać. W jej sercu dla wszystkich innych w ogóle nie było miejsca.
       Właściwie wszyscy w końcu doszli do przekonania, że nikt nie znajdzie klucza do jej serca. Mylili się.
       Pewnego wiosennego dnia, pośród płatków sakury tańczących na wietrze, ujrzała nieziemsko wprost przystojnego mężczyznę. Wydawał się odrobinę od niej starszy. Zauważył ją i podszedł do niej z delikatnym uśmiechem na twarzy.
       Spojrzał na zarumienioną dziewczynę. Ta zatopiła się w jego oczach. Niesamowitych, hipnotyzujących wręcz oczach szarej barwy. Ogarnęło ją wtedy najpiękniejsze na świecie uczucie - miłość. Wypełniło ją całą i nie pozwoliło wkraść się do serca innym emocjom.
       Maaya była wtedy przekonana, że odnalazła swój ideał i mimo wszystko będzie potrafiła ułożyć sobie życie u boku tego chłopaka. Nie miała wtedy pojęcia, jak bardzo się myli. Dzień ten okazał się bowiem początkiem końca.
***
       Reiko po raz ostatni ze smutkiem rzuciła okiem na zdjęcie swojej najlepszej przyjaciółki. Potem odłożyła je, jak również całą stertę innych fotografii.
       Westchnęła.
       - Już czas - szepnęła do samej siebie.







***
   Nareszcie jesteśmy! Możemy więc odetchnąć z ulgą- jeden z zaległych rozdziałów dodany. Jutro pojawi się ten, który powinien się ukazać w sobotę (26.12.09), a od środy wszystko będzie się toczyć tradycyjnym rytmem. ^^ Przynajmniej teoretycznie. xD
   Oczywiście bardzo Wam dziękujemy za przeczytanie ostatniego rozdziału i komentarze na jego temat. :*
   Zapraszamy więc na jutrzejszy rozdział XX, czyli "Sprawy się komplikują", a w nim... Hehe, nie pamiętamy co. xD Trzeba by odświeżyć sobie nieco pamięć! xP
   W takim razie... MATA ASHITA! ;*
[wpis z dnia 28.12.09] 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz