niedziela, 2 października 2011

Vampire Knight: tom IV, rozdział XV - "Ta kobieta i ten drugi"

       - Potańcówka? - spytała Yuuki.
       Trwała przerwa. Aya rozmawiała z prefektami i Yori, Kaori zaś stała obok z Mio i Nio.
       - Zapomniałaś? - zdziwiła się Wakaba.
       - Eee… - speszyła się lekko Kurosu. - Niespecjalnie jestem zainteresowana tańczeniem z kimkolwiek - przyznała. - Bardziej mnie teraz przeraża nadchodzący egzamin końcowy. Prawda, Zero? - zwróciła się do przyjaciela. Ten, wyrwany z zamyślenia, spojrzał na koleżankę.
       - Hę? Więc… - zaczął.
       - Ty faktycznie zapomniałaś… Tradycyjna akademicka potańcówka… Zasada głosi, że klasa z najgorszymi wynikami na egzaminie końcowym będzie musiała pomagać w przygotowaniu wystroju - szepnęła Sayori.
       - Martwię się, panno Yuuki Kurosu - rzekł poważnym tonem Kaseumi Kageyama, chłopak z okularami na nosie, który podszedł właśnie do grupki. - Ty zawsze zaniżasz klasowy poziom.
       - Przewodniczący klasy… To było okrutne… - stwierdziła Yori.
       Kageyama wyglądał na nieco zdenerwowanego. Panią prefekt wstrząsnął lekki dreszcz.
       - Potańcówka to uroczyste wydarzenie - kontynuował niezrażony uczeń - w którym Nocna i Dzienna Klasa uczestniczą wspólnie. Jeśli stracę okazję zatańczenia z Ruką-san z Nocnej Klasy… Znienawidzę cię na wieki!
       Yuuki trochę się zestresowała, przewodniczący był teraz naprawdę wściekły, Zero patrzył na to wszystko ze znudzeniem, Aya natomiast tylko przysłuchiwała się rozmowie.
       - O nie… Chyba muszę ostro zakuwać! - rzekła Kurosu, gdy przewodniczący klasy się oddalił.
       - Dlaczego nie poprosisz taty, żeby ci załatwił jakiegoś dobrego korepetytora? - zapytała Yori.
       Aya poczuła zapach wampirów - jeden normalny, a drugi…
       No nie! To ta dziwna Kurenai, przeraziła się.
       - Hę? Co jest? - zdziwiła się Yuuki.
       Wszyscy się odwrócili, Kao wraz ze swoimi koleżankami również.
       - Nie możesz tamtędy iść! - usłyszeli. - O tej porze jest tam jeszcze Dzienna Klasa, Mario.
       Uczniowie zauważyli nową uczennicę Nocnego Wydziału, a także Takumę Ichijou, który za nią gonił i próbował przekonać ją, by zawróciła. Dookoła zapanowała wrzawa, wszyscy chcieli zobaczyć, co się dzieje.
       Hm, jakaś nowa z Nocnej Klasy?, zdziwiła się Kaori.
       - Z tego będzie wielki problem - jęknął Ichijou.
       - Trochę przesadzasz - oświadczyła Maria. - Chcę się tylko rozejrzeć po stołówce - oświadczyła, po czym powiedziała coś jeszcze do samej siebie, a jej oczy dziwnie zabłysły, gdy spojrzała w stronę Zero. Ten zaś był jakby w szoku, przez chwilę po prostu patrzył na wampirzycę.
       Nowa zaczęła nagle biegiem uciekać Takumie.
       - Maria! - krzyknął.
       - Ech, coś jest nie tak. Dlaczego Nocna Klasa… - Yuuki już chciała coś zrobić, ale Kiryuu złapał ją za rękę, tym samym powstrzymując. Dziewczyna spojrzała na przyjaciela ze zdziwieniem.
       - Nie zbliżaj się do niej - poradził prefekt. - Zostaw ją. Zastępca coś wymyśli.
       Ni stąd, ni zowąd pojawił się Hanabusa. Zagarnął Yuuki do siebie.
       - Yuuki-chan, witaj! - powiedział przymilnie.
       - Aidou-senpai?! - krzyknęła dziewczyna, gdy wampir ją przytulił.
       Kao spojrzała na to z nienawiścią w oczach.
       - Kyaaa! Aidou-senpai też tu jest! - rozwrzeszczały się fanki. - Nie! Przytula ją! - załamały się.
       Hanabusa coś tam jeszcze szeptał do pani prefekt. Miał cwany uśmieszek na twarzy, Yuuki zaś była coraz bardziej zezłoszczona jego zachowaniem. Wreszcie go odepchnęła.
       - Mogę chwilę z tobą porozmawiać, Aidou-senpai? - spytał Zero.
       - Heh, to się dobrze składa. Też chciałem zamienić z tobą parę słów - oświadczył.
       - Hę? Czekaj, Zero… - zaczęła Kurosu.
       - Yuuki… Uważaj na tę „Marię Kurenai” - ostrzegł ją Kiryuu, po czym zaczął się oddalać wraz z Hanabusą.
       - To ty powinieneś uważać, żeby nie wywołać bójki! - krzyknęła za nim pani prefekt.
       - Wiem - odparł jeszcze, nawet się nie odwracając.
       - Martwię się - szepnęła Wakaba.
       - Będzie z nim dobrze - odrzekła Yuuki. - Chyba.
       - Nie, chodzi mi o ciebie - sprostowała.
       - Przepraszam, Yori! Weź moje książki! - krzyknęła Yuuki i dokądś pognała.
       Aya patrzyła ze zdziwieniem na biegnącą koleżankę.
       - Hej, prefekcie! Wytłumacz się, no! - wrzasnęła któraś z uczennic. Fanki Nocnej Klasy puściły się biegiem za Kurosu. - Co to przed chwilą miało być?!
       No właśnie, dodała w myślach Kao.
       - No już się tak nie dąsaj - zwróciła się do imōto Aya. Ta spojrzała na nią z nieukrywaną złością.
       - Baka! - powiedziała.
       Miała na myśli tego porąbanego wampira czy mnie?, zastanawiała się Aya. Ech, zresztą nieważne. Hm… Ciekawa jestem, o czym rozmawiają Zero i Aidou. Żeby się tam tylko nie pozabijali… Westchnęła. I o co chodzi z tą Marią Kurenai? Ona… Jest jakaś taka… inna. Chyba. Nie potrafię tego zrozumieć. Zasmuciła się i oparła o jedną z kolumn.
       - Co masz taką minę? To ja powinnam być załamana! - Kao lekko trąciła siostrę w bok.
       - Hę? Ale przecież ja nie jestem załamana… - zaczęła zdezorientowana Aya.
       - Och, masz minę jakbyś znowu się czymś zamartwiała! Co się stało tym razem? - zapytała z miną detektywa.
       - Nic, nie wiem, o co ci chodzi - odparła oschle Aya. - Pójdę się przejść.
       - „Nic”, jasne! - prychnęła Kaori.
       Brunetka się oddaliła. Piętnastolatka też postanowiła trochę pospacerować. Pomachała jeszcze Mio i Nio, po czym udała się na przechadzkę.
***
       - Kao-chan! - powiedział słodko Hanabusa.
       - Czego chcesz? - odparła oschle.
       - Coś się stało? Nie masz humorku czy jak? - spytał blondyn. - A może… - zaczął. - Chodzi o Yuuki-chan? - Uśmiechnął się serdecznie.
       - I co w tym śmiesznego? A tak w ogóle to po co przyszedłeś? - Dziewczyna trzymała dystans.
       - Przyszedłem się z tobą zobaczyć, rzecz jasna! Co śmiesznego? Hm… Chyba to, że jesteś zazdrosna. To takie słodkie! - rzekł z promiennym uśmiechem, a Kaori się zarumieniła. - Z Yuuki tylko się drażnię. Ona chyba za mną nie przepada, więc wykorzystuję to. Nie masz się czym martwić.
       - Ja się wcale nie martwię… - zaczęła. - No… Nieważne.
       - Wybaczysz mi? - zapytał zawadiacko.
       - Pomyślę nad tym. - Rozpromieniła się. W końcu ma prawo robić co chce… Dopóki jest jak jest, będzie dobrze!
       - Arigatō, Kao-chan. - Złapał jej rękę i delikatnie ją pocałował. Kaori poczuła się jak w filmie. Chwilę rozmawiali. Dziewczyna chciała się dowiedzieć, o czym jej idol rozmawiał z Zero, ale ten stwierdził, że to głupoty, a potem musiał już iść.
       - Kaname-sama pewnie już jest strasznie zdenerwowany tym całym zamieszaniem, więc nie będę go jeszcze bardziej dobijał - rzekł wesoło na odchodnym.
       - Hai! - krzyknęła.
       - W takim razie… Do zobaczenia na balu! - powiedział czarującym tonem i puścił do dziewczyny oko.
       Niezdolna wykrztusić ani słowa, patrzyła tylko jak jej cud-chłopak dziarskim krokiem się oddala.

       Aya szła powoli, patrząc w ziemię.
       Dlaczego tak się denerwuję? I… czemu się boję? Nie rozumiem! Dlaczego wszystko musi być takie trudne? A każda tajemnica skrywa kolejną… Jak to jest normalnie żyć?
       - Hej, uważaj trochę.
       Dziewczyna omal nie wpadła na Zero.
       - Oj, przepraszam. Zamyśliłam się.
       - Właśnie widzę - odparł. - Co jest? - spytał, widząc niepokój malujący się na twarzy koleżanki.
       - Hm, właściwie to nie jestem pewna. Ta Maria Kurenai… - zaczęła.
       Zero spojrzał na nią.
       - Zrobiła ci coś? Chciała czegoś od ciebie? - spytał nerwowym głosem.
       - Ano… Rozmawiałam z nią wczoraj. To znaczy… Po naszej rozmowie, w drodze do akademika… Natknęłam się na nią. Jej zapach…
       - Zapach?
       - Jest jakiś taki dziwny. Inny… Wydaje mi się… Nie wiem, jak to ująć. Niby poczułam go po raz pierwszy, ale mimo to wydał mi się znajomy… Wiem, że to głupie…
       Kiryuu wyglądał na mocno niespokojnego.
       - Coś się stało? - spytała cicho brunetka.
       - Ona… To… Myślę, że to może być „ta kobieta” - szepnął.
       - „Ta kobieta”? Masz na myśli…
       - Shizukę Hiou. Tak. Tę, która wymordowała mi rodzinę i… no wiesz.
       - To ona? Maria Kurenai?
       - Nie jestem do końca przekonany. Ale… kto wie, co potrafią czystokrwiści? Być może umieją zmienić postać. Możliwe, że to dlatego przez cztery lata nie było o niej słychać…
       Aya stała nieruchomo i ze strachem wpatrywała się w prefekta.
       - Rozmawiałem o tym z Aidou. Kurenai to jakaś odległa krewna Hiou. I… on powiedział… że tylko ja mogę ją wyczuć, nawet jeśli występuje pod inną postacią. Bo łączy mnie z nią… „krwawa więź”.
       Jego twarz wykrzywił grymas.
       - Zaraz… Aidou ci to powiedział? - chciała upewnić się Aya.
       - Tak.
       - Więc… on wie? O tobie?
       - Na to wygląda - odparł posępnie.
       Chwilę milczeli.
       - W takim razie, jeśli to rzeczywiście Shizuka… Nie ma w tym nic dziwnego, że ją wyczuwam. Ale dlaczego jej zapach wydał się dziwny tobie?
       - Nie wiem. Ona… ogólnie mówiła dziwne rzeczy. Powiedziała, że miała nadzieję, że będzie jej dane mnie spotkać… I kiedy się jej przedstawiłam, zdziwiła się, słysząc moje nazwisko, spytała, czy aby na pewno tak się nazywam… I jeszcze… podeszła i tak mnie przeszywała spojrzeniem… - Zadrżała.
       Zero patrzył na koleżankę w skupieniu.
       - Och, gomen! - zaśmiała się ponuro Aya. - Pewnie dziwnie się zachowuję, ale muszę przyznać, że… boję się jej. Nie wiem czemu, ale tak jest… Uważasz, że to głupie, co?
       - Iie - odparł zdecydowanie. Przez moment milczał, ale potem dodał: - Słuchaj, nie wiem, co to wszystko ma znaczyć, ale jedno jest pewne. Nie powinnaś się do niej zbliżać. Proszę, bądź ostrożna.
       - Dobrze.
       Znów zapanowała chwila ciszy.
       - Zero?
       - Uhm?
       - Co zamierzasz zrobić? - spytała niemalże szeptem.
       - Masz na myśli Shizukę?
       Skinęła głową.
       - Marzę tylko o tym, by ją zabić - odparł szczerze. - Więc nie próbuj mnie zatrzymać czy zniechęcać, bo to będzie tylko strata czasu.
       - Nie zrobię nic takiego. Rozumiem cię. Ale…
       Zrobiła kilka kroków w kierunku chłopaka.
       - Proszę, uważaj na siebie. I… masz się pozbyć tylko jej. NIKOGO więcej.
       Patrzyła mu prosto w oczy. Nie pozwolę ci później skończyć z samym sobą.
       - Rozumiem.
***
       - O, jesteś! - krzyknęła Kao.
       Dziewczyny spotkały się. Młodsza miała świetny humor, starsza wprost przeciwnie.
       - To jak, idziemy już do dormitorium? - spytała imōto.
       - Uhm.
       Zaczęły więc drogę powrotną. W pewnym momencie Kaori zatrzymała się. Aya szła dalej, wzrok miała wbity w ziemię, biła się z różnego rodzaju myślami.
       Blondynka natomiast zauważyła w oddali szarowłosego chłopaka.
       - Hej, Aya! Kiedy Zero zdążył się przebrać? Dopiero co skończyły się lekcje…
       - Hę? - Szesnastolatka podniosła wzrok i spojrzała w kierunku wskazanym przez siostrę. Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia.
       Chłopak wyglądał identycznie jak Zero. Dokładnie taka sama sylwetka, ten sam kolor włosów i fryzura… Nie był jednak ubrany w mundurek, a na twarzy miał jakąś maskę. I, co najważniejsze, nie pachniał jak wampir.
       - To nie Zero… - szepnęła wstrząśnięta.
       Czy to możliwe?! Zero mówił, że miał młodszego brata, który umarł wtedy, gdy jego rodzice… Ale nie wspomniał, że to był brat bliźniak! I… Jak to możliwe, że on żyje?! Są dwie możliwości - albo Zero okłamał Yuuki i mnie, albo po prostu był przekonany, że jego brat nie żyje, podczas gdy tak naprawdę…
       - Mówiłaś coś? - spytała Kaori. - Zresztą nieważne... Hm, dziwne - stwierdziła. -  Co to za maska? Gorzej mu czy jak?
       Zaczęła iść w stronę chłopaka. Aya patrzyła w ziemię i próbowała uporządkować niektóre fakty.
       Nie wydaje mi się, żeby Zero miał nas oszukać. Bo niby po co? No dobrze, ale skoro nie wiedział, że jego brat przeżył… Nie, ważniejsze - skąd on się tu teraz nagle wziął? Główkowała chwilę. Zaraz… Możliwe, że nie przybył w tym momencie. Mógł się pojawić wcześniej, chociażby… Przeraziła się. Wczoraj! A to by był dziwny zbieg okoliczności… W nocy pojawiła się nowa wampirzyca, która prawdopodobnie jest Shizuką Hiou w postaci Marii Kurenai. Shizuka to morderczyni rodziny Zero, jak się okazuje tylko rodziców, a nie też brata, a także jest osobą, która przemieniła Zero w wampira… Nie za dużo tych zbiegów okoliczności? Czy to możliwe, że… „drugi Kiryuu” przybył tu wraz z Kurenai?! To się zgadza… Jeżeli byłby z nią, to… Ona tu dziś przyszła, mimo że jest dzień. Więc on mógł przyjść z nią… Podniosła ze strachem wzrok. Dopiero wtedy zauważyła, że Kao zbliża się do bliźniaka Zero. Przeraziła się jeszcze bardziej.
       - Kao! - krzyknęła. Chciała zrobić to jak najgłośniej, ale głos uwiązł jej w gardle. Siostra nie usłyszała.
       - Kiryuu? Idioto, co się tak wygłupiasz? - spytała z cwanym uśmieszkiem.
       Chłopak nie zareagował. Stał jak stał, bokiem zwrócony ku dziewczynie.
       - Hej, może byś chociaż odpowiedział, co? - mruknęła zagniewana. - Wiem, że mnie nie lubisz. Ja ciebie też, ale mimo wszystko mógłbyś odpowiedzieć!
       Przebiegła ostatnie kilka kroków i zerwała maskę z twarzy kolegi. Ten spojrzał na nią, a w jego oczach malowało się coś między bezgranicznym zdumieniem a nienawiścią. Opanował się jednak szybko.
       Kao zamrugała kilka razy. Coś mi się tu nie zgadza, stwierdziła. Aura wokół niego jest jakaś taka inna. Jakby to nie był on! Dziwne…
       - Odezwiesz się w końcu? - spytała z wymuszonym uśmiechem.
       Nastolatek zmrużył lekko oczy i przeszywał ją wzrokiem.
       Spojrzenie niby to samo, a jest przecież całkowicie inne, zdziwiła się blondynka.
       - Ano… - zawahała się, nie mogąc oderwać wzroku od lawendowych oczu. - Nie to nie. Idę sobie - rzekła, choć tak naprawdę nie miała ochoty iść. Czuła się dziwnie. To spojrzenie działało na nią jak magnes. Zmusiła się jednak do odwrócenia się. Już chciała odejść, gdy poczuła, że chłopak lekko złapał ją za rękę. Chciał coś powiedzieć, ale wtedy nadbiegła Aya. Złapała mocno siostrę z drugiej strony. Chłopak zaś puścił piętnastolatkę. Brunetka pociągnęła imōto za sobą.
       - Hej, co jest? - spytała zdezorientowana Kaori.
       - Nic.
       - Nie uważasz, że Zero zachowywał się dziwnie?
       Nie mogę jej powiedzieć, że to nie on!
       - Sama mówiłaś, że często się tak zachowuje.
       - Nie. To znaczy mówiłam, że dziwnie się zachowuje, ale nie TAK.
       - Przesadzasz. Nie myśl o tym, tylko o jutrzejszych egzaminach! - poradziła.
       Kaori chyba to wystarczyło, bo zachmurzyła się i zaczęła myśleć o przerażającej ilości informacji, które powinna była przyswoić już dawno temu.
       Brunetka zaś znów zaczęła się zastanawiać, co zrobić w tej niecodziennej sytuacji.
***
       Aya próbowała się uczyć. Jakoś jej to jednak nie wychodziło. Wyszło na to, że tylko siedziała przy biurku i wpatrywała się w zeszyty i książki.
       Co mam zrobić? Czy Zero już wie? Ciekawe, co teraz robi… A Shizuka i „ten drugi”? Zaraz, Zero chce zabić Hiou, a jego brat prawdopodobnie przybył tu właśnie z nią. I chyba z własnej woli. Czy to nie oznacza, że są teraz wrogami? Pokręciła głową. Nie, to niemożliwe. Rodzeństwo powinno się kochać i nawzajem wspierać, a nie nienawidzić. Poza tym to bliźniacy. Spędzili ze sobą tyle lat… Jejku, jak można było rozdzielić bliźniaków? Przecież… Zawsze myślałam, że to jakby… jedna osoba w dwóch ciałach…
       Kaori gryzła ołówek, myśląc nad czymś intensywnie.
       - No nie mogę! - wybuchła wreszcie. - Nēsan, wytłumaczysz mi to?!
       - Hę? - spytała nieprzytomnie brunetka.
       - Ty się w ogóle uczysz? Wyglądasz dziwnie - stwierdziła. - Wiem! Za dużo nauki! Słuchaj, jestem pewna, że ty i tak wszystko doskonale umiesz, więc się nie zamęczaj i zamiast biernego siedzenia nad książkami, pomóż lepiej swojej biednej siostrzyczce! Jestem w kompletniej rozsypce!
       No już, uspokój się. Wszystko się ułoży. Kiedy Zero i „ten drugi” się spotkają, na pewno sobie wszystko wytłumaczą i znów będą mogli być razem. A ja nie powinnam się w nic wtrącać. Mam swoje sprawy. Teraz na przykład pomogę młodszej siostrze w nauce… Wmawiała sobie to wszystko, ale tak naprawdę strasznie się denerwowała.
       - To czego nie rozumiesz? - spytała wreszcie.
       - Hm… No to tak… Tego... Tego… No i jeszcze tego i tego - mówiąc, wciąż pokazywała kolejne to zagadnienia. - Ach, no i jeszcze tego - dodała.
       - Ale… to prawie wszystko… - odparła zdezorientowana Aya.
       - No wiem, wiem! - przyznała Kao. - Pomożesz?
       - Hm, no tak. Mam jakieś wyjście?
       - Arigatō!
       - W takim razie bierzmy się do roboty.
       - Yoshi!

       - No i widzisz? Wcale nie było tak źle, co?
       - W sumie racja, jak się zastanowić, to było nawet proste… - dumała Kaori. - Ech, po prostu sensei źle tłumaczy! Tobie zaś zawsze uda się mnie wszystkiego nauczyć!
       - To nie sensei źle tłumaczy, tylko ty nie słuchasz - stwierdziła z przekąsem Aya.
       - Oj, czepiasz się. Zresztą ty też często wyglądasz na lekcjach na nieobecną. Więc jakim cudem wszystko umiesz?
       - Są jeszcze książki, Kao-chan. Całe mnóstwo książek, do których warto czasem sięgnąć.
       - Tylko nie to! - zaśmiała się imōto.
       - Dobra. Słuchaj, zaczyna się robić późno. Koniec nauki.
       - Nani?!
       - Tak naprawdę przed egzaminem trzeba porządnie wypocząć i się zrelaksować. Dlatego najlepiej idź jeszcze do Mio i Nio, pogadajcie sobie i pożartujcie, potem weź długą kąpiel, a następnie po prostu idź spać.
       - Wow! Super pomysł! To lecę! - Kao rzuciła zeszyty na podłogę i wybiegła z pokoju.
       Aya westchnęła. To co mam teraz zrobić?, spytała samą siebie. Martwię się. Spojrzała za okno. Było już ciemno. Zgasiła światło i zaczęła wpatrywać się w księżyc. Czy poszedł już do Shizuki? Czy spotkał się z bratem?
       Nie mogła przestać się zamartwiać. Padła na łóżko. Dopiero wtedy zauważyła, że wciąż jest w mundurku. Stwierdziła, że nie ma jeszcze ochoty na przygotowanie się do snu, przebrała się więc w normalne ubranie. Z ulgą założyła jeansy i luźną czarną bluzkę z długim rękawem. Jak wygodnie! Mam już dość tych całych mundurków - krótkich spódniczek, białych bluzek i marynarek…
       Przez moment siedziała nieruchomo na łóżku. Usłyszała Kaori, Mio i Nio. Śmiały się serdecznie tuż za ścianą. Cieszę się, że Kao-chan może się tak śmiać i uśmiechać. Mam nadzieję, że jej życie będzie wolne od wszelkich trosk.
       Zaczęła przechadzać się po pokoju. Nie! Nie mogę… Już nie wytrzymam!
       Za bardzo się denerwowała. Wybiegła pędem z dormitorium. Pobiegła do akademika chłopaków. Zero nie było w pokoju.
       Muszę go poszukać, postanowiła. Bała się, że może wydarzyć się coś złego. A przeczucie raczej rzadko ją zawodziło.




***
   Taak... Wygląda więc na to, że Wy jesteście na XV, a my na XXV. xD Sporo przed Wami! ^^
   Dobra wiadomość dla wyczekujących balu- już za tydzień rozdział "Bal czas zacząć". Wcześniej jednak musicie przebrnąć jeszcze przez środowy "Świat skąpany we krwi". ;)
   Jak zwykle tradycyjne ARIGATO za czytanie i komentowanie. Wasze słowa sprawiają, że nawet w najgorszym dniu możemy na chwilę się rozweselić. Cieszymy się, że nasze bazgroły się Wam podobają. Naprawdę! Heh, aż trudno to wyrazić słowami. ^^
   Coś jeszcze? Chyba nie... W takim razie do środy! I życzymy wiele słodkości z okazji jutrzejszych mikołajków. ;)  
[wpis z dnia5.12.09]

1 komentarz: