- No! Jestem gotowa! - krzyknęła Kao, wpadając do pokoju. Była
już ubrana, uczesana i umalowana.
Aya zamknęła drzwi od szafy. Dopiero wtedy imōto ją zobaczyła.
- Wow! Skąd masz tę
sukienkę? - spytała wesoło.
- Eeto… Kupiłam ją kiedyś.
Właściwie to jedyna, jaką mam. Czy nie wyglądam dziwnie?
- Żartujesz? Wyglądasz
ślicznie! Tak delikatnie i dziewczęco! I jak fajnie się rumienisz! Kawaii!
Gdyby zobaczył cię w tym momencie jakiś chłopak, to z miejsca by się w tobie
zakochał - powiedziała z uśmiechem.
- N-nie przesadzaj -
szepnęła onēsan.
- Och, czemu się tak
zawsze stresujesz, gdy ktoś ci prawi komplementy? - zapytała Kao.
Aya nie odpowiedziała. Z
niechęcią ubrała eleganckie, czarne buty na obcasach.
- No już, uśmiechnij się!
Takie potańcówki nie zdarzają się co dzień! - rzekła Kaori.
- Wiesz, że nie lubię
takich rzeczy. Tylko się tam wynudzę.
- Oj, nie wiesz, co
mówisz! Będzie super, zobaczysz! Nie zapomnisz jej do końca życia!
No, to na pewno, pomyślała ponuro
Aya.
Przez chwilę dziewczyny się droczyły, ale wreszcie nadszedł czas.
Trzeba było się zbierać. Wraz z nimi wychodził niemal cały akademik, więc
zrobiło się naprawdę tłoczno. Wszyscy ruszyli ku budynkowi szkolnemu.
Wszędzie czuć było zapachy wampirów - one również zmierzały już
ku sali balowej.
- Co się tak spieszysz? -
spytała Aya, która ledwo się poruszała na wysokich butach.
- Nie mogę się już
doczekać! - świergotała Kao, jednak odrobinę zwolniła.
- Mitsui-san - usłyszały i spojrzały w bok. Między drzewami,
opierając się o jedno z nich, stała Maria.
- Kurenai-san?
- Możemy chwilkę
porozmawiać? - spytała wampirzyca. - Nie zajmę ci dużo czasu.
- Ale… Ano… Musimy już
iść… - próbowała się wykręcić Aya.
- Nie martw się, nēsan.
Pójdę przodem, zaraz mnie dogonisz! - powiedziała wesoło Kaori.
Shimatta!
Kao oddaliła się i
zrównała z Mio i Nio.
- Chodź, Mitsui-san. Tutaj
jest za dużo ludzi - rzekła Maria.
No i dobrze… Kuso!
Dziewczyna poczuła wszechogarniający strach, ale poszła za
wampirzycą. Weszły głębiej między drzewa.
- No, tutaj będziemy miały
spokój - powiedziała Maria.
Aya zauważyła kilka metrów
dalej brata Zero.
- Wiem, że tam wtedy byłaś
i że wiesz, kim jestem - zaczęła Kurenai.
- Co masz na myśli? -
spytała cicho brunetka.
- Nie wygłupiaj się już! -
rzekła groźnym tonem. Serce szesnastolatki zabiło mocniej ze strachu.
- Dobrze więc. Wiem, że to
ty, Shizuko Hiou - powiedziała ostrożnie.
- Dokładnie. A skoro ja
wiem, że ty wiesz, kim jestem ja, to dowiedz się także, że ja… wiem, kim jesteś
ty.
Shizuka przeszywała dziewczynę wzrokiem. Aya stała jak
sparaliżowana i tylko patrzyła wielkimi, szarymi oczami na czystokrwistą.
- J-jak to?
Hiou zaśmiała się
szyderczo.
- Nie udawaj już takiej
zdziwionej… Katayama.
Ayą wstrząsnął dreszcz.
- Skąd… to wiesz? -
spytała tak cicho, że sama prawie siebie nie słyszała.
- Och… Powiedzmy, że
doskonale znałam twojego ojca - odparła wymijająco, po czym zachichotała.
- Znałaś go? - Dziewczyna
jeszcze szerzej otworzyła oczy. - To znaczy, że wiesz… kim on jest?
- Oczywiście, że tak! -
zaśmiała się Shizuka.
- Możesz… mi powiedzieć? -
zapytała szeptem.
Reiko nigdy nie wyjawiła jej tej tajemnicy, uważała, że tak
będzie lepiej.
A teraz mam szansę dowiedzieć się, kto
zniszczył życie mojej matce i mnie…
- Naturalnie, że mogę -
odpowiedziała z uśmiechem Hiou.
Aya spojrzała na nią ze zdziwieniem. Nie spodziewała się takiej
odpowiedzi. Shizuka tylko się zaśmiała.
- Ale nie ma nic za darmo!
- oświadczyła.
No tak. A więc jednak…
- Mam pewną propozycję. Z
przyjemnością wyjawię ci ten sekret, ale pod jednym warunkiem. Musisz dać mi
coś w zamian.
- Co takiego?
- Och, nic wielkiego.
Tylko… swoją krew.
Brunetka przestraszyła się, słysząc te słowa.
Przecież nie mogę tego zrobić! Nie, za
nic! Tożsamość ojca będzie musiała zaczekać…
- Cóż, masz czas na
podjęcie decyzji. Jeśli stwierdzisz, że chcesz to zrobić, to przyjdź do mnie w
trakcie balu.
- Ale… gdzie wtedy
będziesz? - spytała niemal bezwiednie.
- Och, wystarczy, że
skupisz się na tym, by mnie znaleźć. Zaufaj swojemu wampirzemu instynktowi, w
końcu po to go masz - odparła, po czym zaczęła się oddalać. Milczący wciąż
chłopak poszedł za nią.
Aya stała jeszcze przez chwilę, cała się trzęsąc. W końcu
pokręciła energicznie głową i ruszyła w stronę sali, w której właśnie rozpoczął
się bal.
Kaori tańczyła już z kilkoma pierwszymi osobami - zarówno z
Dziennej, jak i Nocnej Klasy. Bardzo jej się podobało, ale nie mogła znaleźć
Aidou, co nieco popsuło jej humor.
Właśnie skończył się jeden z utworów. Chłopak podziękował Kao za
taniec i się oddalił. Dziewczyna przeszła się trochę po sali. W pewnej chwili
zauważyła wchodzącą do pomieszczenia Ayę. Szybko do niej podbiegła.
- Blada jesteś -
stwierdziła.
- Jak zawsze - odparła
siostra.
- Hm, no fakt. Ale mam
wrażenie, że teraz jeszcze bardziej. O ile to w ogóle możliwe…
- Nieważne - rzekła Aya,
rozglądając się dookoła. - Jak się bawisz?
- Och, wspaniale! Kilka
tańców jest już za mną. - Puściła do onēsan oko.
- To fajnie. Tylko proszę,
uważaj na siebie, zgoda?
- Wiem, wiem! Spokojnie!
Do dziewcząt podszedł Ichijou.
- Mogę prosić do tańca? -
spytał wesoło Kaori.
- Pewnie!
Para oddaliła się, a Aya ponownie zaczęła spoglądać dokoła, by
ocenić sytuację.
Tylu ludzi i wampirów w jednym
pomieszczeniu. Przerażające…
Nie wyglądało jednak na to, by póki co wydarzyło się coś złego.
Dzienna Klasa była zachwycona obecnością Nocnej, ta z kolei po prostu świetnie
się bawiła. Niemalże wszyscy wyglądali na zadowolonych. Wyjątkiem byli:
Akatsuki Kain (czyżby nie lubił takich imprez?), Ruka (co chwila tęsknie
spoglądała na Kurana, który stał na tarasie) i oczywiście Zero. Stał oparty o
kolumnę i tylko przyglądał się temu, co działo się wokół.
- Ano… Zatańczysz ze mną?
- spytał nieśmiało jakiś rudowłosy uczeń Dziennej Klasy.
- Hę? - zdziwiła się
brunetka. Nie spodziewała się takiej propozycji. - Ech, wybacz, ale ja raczej
nie tańczę - powiedziała.
- Rozumiem, przepraszam za
kłopot! - speszył się chłopak i czym prędzej odszedł.
Aya westchnęła. Poszukała wzrokiem siostry - okazało się, że
tańczy sobie w najlepsze, tym razem z jakimś uczniem z Dziennego Wydziału.
Szesnastolatka nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Nie lubiła
takich imprez.
Ech, to nie moja bajka… Gdyby nie ta
zgraja wampirów, w ogóle bym tu nie przyszła…
Przed dziewczyną pojawił się nagle jakiś wampir.
- Mogę prosić do tańca?
- Nie - odparła krótko i
odeszła.
Postanowiła podejść do Zero.
-
Widzę, że świetnie się bawisz - zagadnęła.
-
No pewnie. Normalnie nie ma nic lepszego od stania i gapienia się na tych
wszystkich idiotów - odparł.
Aya uśmiechnęła się lekko. Stanęła obok kolegi i również oparła
się o kolumnę. Nogi już ją bolały od tych butów.
- Wczoraj… Byłem w stanie uspokoić się dopiero
wtedy, gdy wyssałem z Yuuki tyle krwi, ile chciałem - powiedział ze smutkiem. -
Odrażające…
Dziewczyna nie wiedziała, co ma odpowiedzieć. Hm, właściwie to przecież prawda, ale… Nie
mogę mu tego powiedzieć, jest kompletnie załamany.
W ostatniej chwili
uratował ją Kaien Kurosu, który nagle znalazł się przed nimi.
- Co jest odrażające? -
spytał uśmiechnięty, ale widząc, że chłopak chyba nie chce o tym rozmawiać,
zmienił temat. - O, Mitsui-san. Wyglądasz olśniewająco. Podobnie jak twoja
młodsza siostra. - Aya uśmiechnęła się lekko w podzięce. - A co do ciebie Zero,
to dzięki za spełnianie roli ochroniarza! - rzekł wesoło.
- Jeśli prosi o to dyrektor,
to chyba nie mam innego wyjścia - odparł oschle. Kaori podeszła do Ayi i
odciągnęła ją na chwilę, opowiadając coś, przez co ta niewiele słyszała. Udało
się jej jednak wyłapać kilka zdań.
- Swoją drogą, Maria
Kurenai robi sobie wagary na pełny etat… Nie wiesz może czemu? - spytał Kurosu,
a chłopak przeszył go wzrokiem. - Tak się tylko zastanawiam. - Chwila ciszy, po
czym Aya znów usłyszała słowa dyrektora. - Wybacz, jestem zmartwiony, bo
niczego nie kapuję - rzekł zdezorientowany. Aya skończyła rozmowę z siostrą i
wróciła do kolegi. Zero chciał coś powiedzieć Kaienowi, ale ktoś mu
przeszkodził.
- O, Zero! Nie
spodziewałam się, że będziesz przede mną! - Yuuki zjawiła się ubrana w zwiewną,
białą sukienkę.
- Wow! - Dyrektor
zapomniał o bożym świecie. - Ale Yuuki się odstrzeliła! Jak pięknie! - Po czym
pobiegł do przybranej córki i Aya mogła chwilę porozmawiać z Zero.
- Ja… Rozmawiałam z nią przed chwilą… Znowu… - szepnęła brunetka.
- Z Shizuką? - Chłopak
oprzytomniał.
- Ona… Przeraża mnie… Wie,
kim jestem, zna moje prawdziwe nazwisko. Nie wiem dlaczego - powiedziała
dziewczyna.
- Ale… Jak to możliwe?
Skąd ona cię zna? Przecież nie istnieją żadne powiązania między wami…
- Mnie też się tak
wydaje... - rzekła cicho. - A właśnie… Zero? - Postanowiła uczynić pierwszy
krok w celu zdobycia odpowiedzi na swoje pytania dotyczące „drugiego Kiryuu”.
Chłopak spojrzał dziewczynie w oczy, widząc, że coś ją dręczy. - Powiedz…
Mówiłeś, że miałeś brata. Wczoraj na dziedzińcu Kao i ja zobaczyłyśmy takiego
jednego chłopaka… Był też tam wtedy… Gdy walczyłeś z Shizuką. Czy to jest…?
- Tak. To mój brat
bliźniak. Myślałem, że go zabito, jednak… On do niej dołączył. Ichi… - W tym
momencie podbiegła do nich Yuuki, której udało się wyswobodzić od dyrektora.
- Zero! Co to ma być?
Faceci powinni się doprowadzić do porządku, przynajmniej dziś! - powiedziała
wesoło, chwytając koszulę przyjaciela. Poprawiła ją oraz krawat. - Ach, no i
jeszcze… - Zaczęła odpinać różę, która przyczepiona była wcześniej do jej
chustki. - Róża, oczywiście - rzekła, po czym włożyła ją chłopakowi do
butonierki.
Aya oddaliła się od nich i zaczęła wzrokiem penetrować salę w
poszukiwaniu siostry.
Mam nadzieję, że nie będzie tańczyć z
Hanabusą… Nie chcę cały czas jej pilnować. Z drugiej strony, to przecież nie
jedyny wampir, który może stanowić potencjalne zagrożenie… Ech, chyba za bardzo się przejmuję. Nikt normalny
nie zrobiłby nic głupiego na balu! Poza tym są tu prefekci i dyrektor… I Kuran.
Żaden krwiopijca nie odważy się na jakiekolwiek wykroczenie. Mam nadzieję.
Jeszcze raz
przebiegła wzrokiem salę. „Idola” nigdzie nie było, Kaori zaś rozmawiała akurat
z Nio.
Wygląda na to, że jest w porządku, stwierdziła.
- Za… - zaczął jakiś chłopak.
- NIE - odparła
zdenerwowana szesnastolatka.
Daliby sobie wreszcie spokój! Cymbały
jedne…
Spojrzała na Zero. Patrzył w stronę balkonu, na którym Yuuki
„tańczyła” z Kaname.
Co to za iskierka w jego oczach? Smutek?
Yare, yare… Naprawdę musi ją lubić.
Podeszła powoli do kolegi.
- Zero?
- Uhm?
- Ano… Mógłbyś przez
chwilę pouważać na Kaori? Chciałabym na chwilę wyjść.
- Dobra - rzekł, choć ani
razu nie oderwał wzroku od córki dyrektora.
Coś do niego w ogóle dotarło?
Wzruszyła ramionami. Z ulgą wyszła na świeże powietrze, w
ciemność nocy. Usiadła na schodach i zdjęła buty.
- Auć… - jęknęła.
Nigdy więcej!
Zaczęła głęboko oddychać. Powietrze było chłodne i orzeźwiające.
Aya zaczęła zastanawiać się, co tak właściwie ma zrobić.
To bez sensu. Chciałabym poznać tożsamość
ojca, ale przecież nie dam Shizuce tego, czego by ode mnie chciała. Żadnemu
wampirowi nie oddałabym mojej krwi. A Yuuki? Czego Hiou od niej chce? Westchnęła. Mogłabym tam iść, a potem wymyślić coś na
poczekaniu. Może zgodzi się na jakieś inne rozwiązanie? Ale zaraz, o czym ja w
ogóle myślę?! Przecież to czystokrwista wampirzyca, morderczyni… Nie powinnam
nawet myśleć o tym, by wchodzić z nią w jakieś chore układy! Spojrzała na
obolałe stopy. Co mam zrobić?
- Kao-chan!
Tuż obok blondynki nagle
pojawił się Hanabusa.
- Aidou-senpai! Gdzieś ty
się podziewał? - spytała.
- Tu i tam… Wiesz…
- Nie, właśnie nie wiem -
odparła, wywijając usta w podkówkę.
Chłopak nachylił się do
niej.
- Załatwiałem coś dla
przewodniczącego Kurana - szepnął konspiracyjnie.
- Och - rzekła ze
zrozumieniem i pokiwała głową. - A więc to tak… Mam nadzieję, że już
skończyłeś?
- Można tak powiedzieć.
Mam jeszcze coś do załatwienia, ale to poczeka. Przecież muszę zatańczyć z
pięknością dzisiejszego balu! - Puścił do niej oko.
- Ta twoja piękność jest
dziś rozrywana! Tyle osób chce ze mną tańczyć… Co chwila inna osoba… -
powiedziała lekko rozdrażniona. - Oczywiście to miłe, ale… Zmęczyłam się.
- W takim razie
przyszedłem cię wybawić! - Uśmiechnął się łobuzersko. - Zagrają teraz coś
wolnego i na chwilę zapomnisz o zmęczeniu - rzekł, po czym podszedł do
dziewczyny i wyciągnął rękę, kłaniając się lekko. - Zechciałabyś ze mną
zatańczyć? - spytał poważnie, a Kaori aż się zrumieniła. Kiwnęła lekko głową i
podała chłopakowi dłoń.
Wyszli na środek sali. Gdy tylko usłyszeli pierwsze nuty walca,
zaczęli tańczyć. Aidou doskonale prowadził, dziewczyna nie sprzeciwiała się
temu, była za bardzo wykończona. Mimo przyzwyczajenia do wysokich butów, jej
nogi wydawały się strasznie obolałe. Od głośnej muzyki zaczęła boleć ją głowa,
jednak próbowała o tym nie myśleć, tylko skupić się na tańcu z Hanabusą.
Świetnie mu idzie. Czyżby już kiedyś
tańczył? Jest na podobnym poziomie co mój dawny partner. Ech… On to ma klasę. I
znalazł czas tylko na taniec ze mną!
Blondynka przesuwała się po parkiecie z niezwykłą gracją. Grupka
ludzi stojących pod ścianą przyglądała się im. Zresztą chyba nie tylko oni.
Coraz więcej oczu spoglądało w stronę tańczącej pary. Melodia ucichła i wszyscy
rozeszli się w poszukiwaniu towarzyszy do następnych utworów. Aidou wziął Kaori
i przeszedł w spokojniejsze oraz słabiej oświetlone miejsce sali. Dobiegały tam
dźwięki muzyki, jednak znacznie słabsze niż te, które słyszało się na środku
parkietu. Teraz orkiestra zaczęła grać bardzo spokojną melodię, więc chłopak
przestał trzymać ramę i objął blondynkę w biodrach. Ta początkowo nie wiedziała,
co zrobić, jednak już po chwili jakoś całkiem się uspokoiła i położyła swoje
ręce przy szyi Hanabusy. Tak przytuleni, „bujali się” w rytm muzyki. Nawet nie
zauważyli, że tańczą już którąś z kolei piosenkę.
- Aidou-senpai… Chciałeś
coś jeszcze załatwić… Nie chcę w tym przeszkadzać. Może pójdziesz, ja poczekam
- zaczęła blondynka.
- Nie, Kao-chan… Jak już
wyjdę... Nie wydaje mi się, żebym miał wtedy wracać. Dlatego też chcę się tobą nacieszyć,
póki jeszcze mogę. Zaraz i tak będę musiał iść - powiedział bez radości. - Mam
nadzieję, że poradzisz sobie z moimi fankami. Widziałem, jak na nas patrzyły,
gdy tańczyliśmy walca. Ich oczy aż krzyczały z nienawiści. Też to spostrzegłaś?
- zaśmiał się.
- Tego nie dało się nie
zauważyć! - uśmiechnęła się Kao. - Cóż. Myślę, że moje dni są policzone. Tłum
twoich fanek chyba mnie zabije! Jak już umrę i będę duchem, zemszczę się na
tobie za to. - Puściła oko.
- Uuu... Już się boję! -
Udał, że się przestraszył. - Trzymam cię za słowo.
- Nie ma sprawy -
powiedziała wesoło dziewczyna, cały czas tańcząc wtulona w blondyna. Mam wrażenie, jakbym śniła na jawie… W sumie
to nawet podobne do mojego ostatniego snu… Nie, co ja myślę… To jest o niebo
lepsze! Czuję się taka bezpieczna, mimo iż senpai jest jakiś taki… tajemniczy?
Sama nie wiem. Jest wspaniale i mogłoby to trwać w nieskończoność. Kolejna
melodia dobiegła końca. Aidou powoli zdjął ręce dziewczyny ze swojej szyi, a ta
tylko podniosła wzrok. Przez pewien moment patrzyli sobie prosto w oczy.
- A więc to już… Musisz
iść? - przerwała ciszę Kaori. Chłopak przytaknął.
- Niestety… Ale spotkamy
się jakoś za kilka dni? Zrobimy drugi wypad z akademika? - Uśmiechnął się
łobuzersko.
- Hai! To mi dobrze zrobi.
Po egzaminach z chęcią wypocznę.
- Egzaminy! - przypomniał
sobie. - Jak ci poszły, Kao-chan?
- Dobrze, dziękuję. Myślę,
że dałam radę.
- To dobrze. Nie lubię
idiotek - rzucił tylko Hanabusa i zrobił dziwną minę, która nieco zdumiała
dziewczynę. - Będę się zbierał, Kao-chan - rzekł, już radosny jak zawsze.
- Hai. Dziękuję za
uwolnienie mnie choć na chwilę od tego tłumu. Jestem twoją dłużniczką - rzekła
uśmiechnięta.
- Odwdzięczysz się na
naszym spotkaniu! - rzucił serdecznie na odchodnym. - Ach, zapomniałem ci
powiedzieć, że wyglądasz dziś olśniewająco! - Zbliżył się do niej i pocałował w
policzek.
W tym momencie usłyszeli za swoimi plecami kilka stłumionych
krzyków jakichś dziewczyn. Aidou zaczął się oddalać w poszukiwaniu swojego
kuzyna, a Kaori udało się uspokoić kilka wzburzonych fanek Hanabusy i zmęczona
wyszła przed salę. Usiadła na schodach i wpatrywała się w gwiazdy. Kątem oka
zauważyła jeszcze Aidou i Akatsukiego wychodzących z balu tylnym wyjściem.
Ciekawe, co znowu idzie
zrobić? Czy uczniowie Nocnej Klasy nie za bardzo przejmują się Kuranem? Wydaje
mi się, że robią wszystko, czego on sobie zapragnie. A on pewnie rządzi się jak
jakaś księżniczka… Ech. To bez sensu. Zastanawia mnie, ile jeszcze rzeczy nie
wiem i czy kiedykolwiek znajdę odpowiedzi na moje pytania...
Yoshi!
Pójdę. Raz kozie śmierć.
Aya z niechęcią założyła buty. Krzywiąc się, wstała. Zrobiła
kilka kroków w jedną, potem w drugą stronę, by przyzwyczaić się do bólu.
Shimatta! Trzeba było ubrać zwykłe
sandały czy balerinki, stwierdziła ponuro. No trudno.
Czas na mnie.
Zeszła ze schodków i skierowała się w stronę lasu. Tam
przystanęła na chwilę i zamknęła oczy.
Shizuka… Chcę znaleźć Shizukę…
Skoncentrowała się
maksymalnie. Powoli zaczęła rozróżniać poszczególne wonie. Najpierw zapachy
ludzi oddzieliły się od tych wampirzych. Potem zwykłych wampirów od dwóch
czystokrwistych.
Wiedziała już, w którą stronę pójść. Tego charakterystycznego,
dziwnie znajomego zapachu nie dało się pomylić z żadnym innym.
- Och, tu jesteś! - krzyknęła Mio. - Nie uwierzysz, co się stało!
- Co takiego? - spytała
średnio zainteresowana Kaori.
- Shindo-san odważyła się
spytać Kiryuu-kuna, czy z nią zatańczy! - wykrzyknęła koleżanka. Wyglądała na
niesamowicie poruszoną. - Naprawdę podziwiam jej odwagę!
- I co, zgodził się?
- Żartujesz? Oświadczył,
że jest zajęty i odszedł. Jejku, ale z niego straszny gość! Ale jaki
przystojny! Gdyby nie ta przerażająca aura, którą zawsze wokół siebie roztacza…
- Mio na chwilę straciła wątek. - No, w każdym razie… Wiesz, Shindo-san wciąż
przeżywa, że uratował ją w Walentynki.
- Ale on chyba nie chce
żadnego podziękowania, prawda? - zauważyła Kao.
- No prawda, prawda.
Dziwny jest - stwierdziła.
- O tak… - szepnęła
blondynka.
- Dobra, chodź już lepiej.
W sali pewnie ustawiła się już kolejka chłopaków, którzy na ciebie czekają!
- Tego się obawiam -
westchnęła Kaori.
- Co ty mówisz? Masz takie
szczęście! Zatańczyłaś z tyloma bóstwami z Nocnej Klasy! No i Aidou-senpai…
Piętnastolatka uśmiechnęła się na wspomnienie czasu spędzonego z
Hanabusą.
Chwilę jeszcze popatrzyła na srebrny księżyc, a potem poszła za
koleżanką.
***
Mamy nadzieję, że się podobało. Wielu z Was długo czekało na ten rozdział, więc żywimy nadzieję, że się nie zawiedliście. ;) Właściwie akcja następnych dwóch rozdziałów będzie jeszcze miała miejsce w trakcie trwania balu...
Być może Ci z Was, którzy są dość spostrzegawczy (albo po prostu zainteresowani) zauważyli, że wyszłyśmy z potrzasku i napisałyśmy kilka nowych rozdziałów. Miałyśmy parę problemów, bo w pewnym momencie zorientowałyśmy się, że taka jedna rzecz nie zgadza nam się zupełnie z czasem... Ale sytuacja została opanowana. ;)
Dziękujemy z całego serca tym, którzy to wciąż czytają- podziwiamy Waszą wytrwałość! ^^ Ciekawe, czy ktoś z Was dotrwa do samego końca... ;)
Tradycyjnie dziękujemy też za podnoszące na duchu komentarze! :* Sprawiają one, że jeszcze bardziej chce nam się pisać- co prawda przez to "odrobinkę" zaniedbujemy obowiązki typu "szkoła", "sprzątanie" i tym podobne, ale co tam. Właściwie jakiś czas temu zorientowałyśmy się, że prawdopodobnie nawet, gdyby nikt tego nie czytał, i tak pisałybyśmy dalej. Niesamowite, jak wiele szczęścia i satysfakcji nam to daje! ^^
Dobrze, pozostaje nam jedynie zaprosić Was na środowy rozdział XVIII- "W jaskini lwa".
[wpis z dnia 12.12.09]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz