niedziela, 2 października 2011

Vampire Knight: tom IV, rozdział XVIII - "W jaskini lwa"


       Aya nigdy wcześniej nie była w tym budynku. Nie wiedziała, co się w nim znajdowało.
       Może to jakiś stary akademik?
       Serce waliło jej coraz mocniej. Bardzo się bała, ale nie chciała zawrócić.
       Przystanęła na moment.
       Tak na dobrą sprawę, mogę już nie wrócić. Wchodzę do jaskini lwa. Sama. Zaśmiała się w duchu, choć nie było w tym zupełnie nic śmiesznego.

       - Och, więc jednak przyszłaś? Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że przystaniesz na moją propozycję - powiedziała z uśmiechem Maria.
       - Ano… Właściwie… - zawahała się Aya. - Właściwie miałam nadzieję, że mogłabyś jeszcze przemyśleć sprawę i może… eee… wymyślić jakiś inny sposób…
       Szarowłosa wampirzyca spojrzała z zaciekawieniem na dziewczynę. Siedziała na eleganckiej sofie w niewielkim, ale ładnie urządzonym pokoju, który wyglądał jednak na nieco stary. Światło nie było zapalone, ale ani Shizuce, ani Ayi to nie przeszkadzało.
       - Zabawna jesteś - zaśmiała się. - Byłam tak wspaniałomyślna, by dać ci szansę na poznanie tożsamości twego ojca, a ty masz czelność prosić, bym zmieniła warunki?
       Brunetka nie poruszyła się. Patrzyła w skupieniu na czystokrwistą.
       - Jednakże… Z uwagi na to, co nas łączy… mogę się zastanowić.
       Aya uniosła brwi ze zdziwienia.
       - Na to… co nas łączy? - szepnęła zdezorientowana.
       - Owszem - odparła Hiou, ale nie rozwinęła tego tematu.
       Nastolatka spuściła wzrok, starając się dociec, co takiego miała na myśli Shizuka. Nic jednak nie przychodziło jej do głowy, a bała się wypowiedzieć w tej chwili jakiekolwiek słowo. Czekała więc w milczeniu.
     - Hm, to nie byłby taki głupi pomysł… - szepnęła do siebie wampirzyca. Po czym zwróciła się już do dziewczyny: - Skoro nie masz ochoty na oddanie mi części swojej krwi, widzę tylko jedną alternatywną propozycję - oświadczyła.
     Szesnastolatka kiwnęła głową i czekała.
     - Możesz do mnie dołączyć - powiedziała z uśmiechem Kurenai.
     - Co takiego? - szepnęła Aya. Nieświadomie cofnęła się odrobinę. - Nie… Nie mogę. Nigdy!
     Co mi w ogóle przyszło do głowy, by tu przychodzić?! Idiotka!
     Brunetka zaczęła się wycofywać.
     - Ichiru - rzekła spokojnie Shizuka.
     W jednej chwili jeszcze bledsza ze strachu dziewczyna została od tyłu złapana przez sługę wampirzycy. Próbowała się wyswobodzić, ale starania spełzły na niczym.
       Kuso, jaki on silny, zdążyła pomyśleć.
       - Yare, yare, i co ja mam z tobą zrobić? - spytała Shizuka. Podniosła się z kanapy i zaczęła przechadzać po pomieszczeniu. - Weź pod uwagę kilka istotnych faktów. Jesteś tym, kim jesteś i nic tego nie zmieni. Prędzej czy później staniesz się wampirem, a wtedy co niby zrobisz? Jakoś nie odnoszę wrażenia, że chciałabyś dołączyć do szajki Kaname Kurana. Oczywiście nie powinnaś też zostawać w Akademii, w końcu mogłabyś skrzywdzić swoją ukochaną siostrę lub jakiegoś innego całkowicie niewinnego i nieświadomego zagrożenia człowieka. Mogłabyś udać się na wygnanie i żyć sobie gdzieś w ukryciu, ale i z tym związane są pewne problemy. Po pierwsze, tak czy inaczej krzywdziłabyś ludzi, bo nie wytrzymasz przecież wampirzego głodu. Po drugie zaś, gdy tylko Rada lub Związek Łowców dowie się o twoim istnieniu, natychmiast rozkaże cię zabić.
       Aya spojrzała z przerażeniem na Marię.
       - Dlaczego mieliby chcieć mnie zabić…? - spytała cicho.
       - Dlaczego, dlaczego! - zniecierpliwiła się Shizuka. - Pomyśl logicznie. Bądź co bądź jesteś… Hm, jakby to powiedzieć? Cóż, dajmy na to, że czymś w rodzaju wybryku natury.
       - Hę?
       - Och, przestań się już tak nieustannie dziwić! Pewnie wiesz, że zdarzały się już przypadki w pewnej mierze podobne do twoich. Istniały dhampiry, które jednak zrodziły się z człowieka i zwykłego wampira. Ludzka i wampirza krew tych istot po prostu ze sobą koegzystowały. Tak, jak dhampir się urodził, tak już zostawało. Mam na myśli cechy ludzkie i wampirze - wyjaśniła. - Z kolei u ciebie sprawa przedstawia się nieco inaczej. Krew ojca wypiera krew matki. Krok po kroku, coraz bardziej. W ten sposób to, co w tobie ludzkie, z biegiem czasu zmieni się w wampirze. Nie mam pojęcia, jak długi może to być proces, ale tak czy owak musisz podjąć decyzję. Odpowiedz sobie na pytanie - co zrobisz, gdy już staniesz się krwiożerczą bestią?
       Dziewczyna poczuła, że się trzęsie. Szybko opanowała drżenie - nie chciała, żeby Ichiru i jego pani widzieli, jak bardzo jest przerażona.
       - Jeśli przyłączyłabyś się do mnie i Ichiru, mogłabyś żyć spokojnie. Przy boku czystokrwistej księżniczki byłabyś bezpieczna. Nikt nie odważyłby się ciebie tknąć. Mogłybyśmy też zawrzeć układ - na przykład mogłabym pozwalać ci od czasu do czasu na wypicie odrobiny mojej krwi - w ten sposób nie krzywdziłabyś ludzi.
       Aya spojrzała na wampirzycę.
       Ona mówi serio czy wszystko zmyśliła? Na pewno w jednym ma rację - nie mam pojęcia, co mogłabym uczynić po przemianie. Nie chcę nikogo krzywdzić. Ale nie potrafiłabym też do niej dołączyć. Przecież to morderczyni! Zła kobieta, która zabiła rodziców Zero, jego samego skazała na cierpienie, a jego brata przekabaciła na swoją stronę. I to właśnie próbuje teraz osiągnąć ze mną! Nie, nie uda jej się. Jeśli będzie trzeba, najwyżej tu zginę. Ale nie chcę przysłużyć się do jej niecnych planów…
       - Nie wierzę ci - powiedziała cicho.
       - Więc chyba nie ma już nadziei - rzekła ze smutkiem Shizuka. - Naprawdę wciąż jeszcze się łudziłam, że zmądrzejesz.
       - Zabijesz mnie teraz? - spytała prosto z mostu Aya.
       - Co? Nie, oczywiście, że nie! - odparła ze smutnym uśmiechem. - Mimo wszystko może się jeszcze kiedyś przydasz. Obojętnie, czy zrobisz to z własnej woli, czy też nie.
       Podeszła wolno do szesnastolatki. Ta wciąż stała, unieruchomiona przez „tego drugiego”. Nie próbowała się już wyswobodzić. Po prostu czekała na to, co się stanie. Opuszczała ją już nadzieja na jakieś szczęśliwe zakończenie. Nieważne, czy wyjdzie stąd żywa, czy nie - tak czy owak przegrała.
       - Jaka szkoda - szepnęła Shizuka. - Wyrosłaś na naprawdę śliczną dziewczynę, wiesz? - Pogłaskała nieskazitelnie biały policzek brunetki. - Będzie z ciebie naprawdę wspaniała wampirzyca… - Paznokciem przejechała po tym samym miejscu. Zrobiła to bardzo powoli. Na policzku ukazała się szrama. Aya po raz pierwszy poczuła zapach własnej krwi. - Jeszcze się nie regenerujesz, co? Och, sporo przed tobą! - zaśmiała się Kurenai. - Jednakże z tego, co mi wiadomo, proces przemiany raczej nie będzie przebiegał zbyt przyjemnie.
       - Wiem.
       - Rozumiem. A gdyby tak… - Obeszła dziewczynę dookoła. - Troszkę to przyspieszyć? - Dotknęła szyi nastolatki. - Och, ależ by było zabawnie! Wtedy prawdopodobnie mogłabym tobą kierować, tak jak Zero. Chociaż to nie jest do końca pewne, zważywszy na to, że nie jesteś człowiekiem. Hm - zastanowiła się. - Jeśli nie spróbujemy, to się nie przekonamy - zachichotała.
       - Nie… Nie rób tego, proszę… - wydukała Aya.
       - A to niby dlaczego? Nie wiem, czy wiesz, ale w ten sposób mogłabym zaoszczędzić ci sporo cierpień. Ponadto byłoby to ciekawe doświadczenie. I, co najważniejsze, osiągnęłabym w końcu swój cel - szeptała dziewczynie do ucha.
       - Zmówiliście się czy jak?! - zezłościła się brunetka, choć nawet w tej sytuacji mówiła cicho.
       - Co masz na myśli? - zdziwiła się Shizuka.
       - Kuran też proponował mi przyspieszenie procesu - wyjaśniła z niechęcią.
       - Och, widocznie chciał mieć własną marionetkę. O ile będzie można tobą po tym manipulować, w końcu to niestwierdzone. Cóż, nieważne. Jedno jest pewne - raczej nie chciał tego zrobić ze względu na twoje zdrowie i samopoczucie. Musiał mieć w tym jakiś cel.
       - Też tak sądzę.
       - Hm, może po prostu myślał, że to cię do niego przekona? Albo że staniesz się częścią jego fanklubu - zaśmiała się. - Ale jak widzę, ty raczej nie masz ochoty na jakiekolwiek powiązania z czystokrwistymi wampirami.
       - Nie tylko czystokrwistymi, ale tymi szczególnie - sprostowała dziewczyna.
     - Chyba cię nie rozumiem. Nienawidzisz wszystkich wampirów na świecie, ale z jednym wyjątkiem. Cóż takiego zrobił Zero, że stoisz po jego stronie?
       - On tego nie chciał. Nienawidzi siebie za to, co robi. To przez ciebie jest wampirem!
       - Owszem. Bardzo się cieszę, że wybrałam właśnie jego.
       W tym momencie „ten drugi” zacisnął uchwyt. Aya skrzywiła się lekko.
       - Jesteś potworem - powiedziała tak cicho, że sama nie usłyszała własnych słów.
       - Masz chyba świadomość, że mam nieco lepszy słuch od ciebie? - wycedziła Hiou.
       - Oczywiście.
       - Nieładnie jest obrażać czystokrwistych. Masz szczęście. Lubię cię, dlatego oszczędzę ci nieco cierpienia.
       - Nie rozumiem.
       - Hm, powiedzmy, że to tak po znajomości. Ale to nie oznacza, że nie przyspieszę twojej przemiany. Wciąż się zastanawiam, czy warto spróbować. Jak myślisz, Ichiru?
       Chłopak nie odpowiedział, ale Shizuka wyczytała chyba odpowiedź z jego oczu.
       - Tak też myślałam - westchnęła. - Może masz rację? Jednak mimo wszystko mam ochotę chociaż spróbować twojej rozkosznej krwi.
       Zbliżyła się do twarzy Ayi. Przez chwilę przeszywała ją wzrokiem, po czym zachichotała i zlizała strużkę krwi z jej policzka. Dziewczyna zadrżała.
       - Mmm! Niesamowite, jak cudowny smak może wywołać połączenie czystej krwi wampira ze słodką krwią uroczej ludzkiej dziewczyny!
       Zaśmiała się okrutnie. Brunetka patrzyła na nią ze strachem. Ranka wciąż krwawiła.
       Rzeczywiście, zapach mojej krwi jest naprawdę ładny, musiała z niechęcią przyznać. Nie dziwię się, że jej smakuje. Ale dlaczego ona to robi? Dlaczego za wszelką cenę chce krzywdzić innych?
       - Chyba nie ma się co zastanawiać - rzekła Shizuka.
       - Proszę, nie… - szepnęła Aya, gdy wampirzyca zbliżała się do jej szyi.
       - Zostaw ją!
       Wszyscy jak na komendę się odwrócili. Nawet Aya - skorzystała z chwilowej nieuwagi Ichiru i spróbowała się wyrwać. Chłopak jednak szybko oprzytomniał i złapał dziewczynę. Trzymał ją teraz jeszcze mocniej.
       - Auć! - sapnęła. Chłopak nie rozluźnił jednak uścisku.
       - No proszę, proszę! Witaj, Zero! - zawołała wesoło Shizuka.-  Może chcesz się przyłączyć? Podzielę się z tobą.
       Prefekt dyszał ciężko.
       - Nie… - powiedział.
       Hiou znów się zaśmiała.
       - Nie mogę was zrozumieć, naprawdę! Ta tu obdarza cię jakimiś chorymi sentymentami, a ty sam hamujesz się jak możesz, byle tylko jej nie ugryźć! Dziwni jesteście. Ale to nie ma nic do rzeczy. Przynajmniej będzie ciekawie! - zachichotała.
       Znów podeszła do Ayi. Tym razem dotknęła zimnymi palcami jej szyi, a następnie zrobiła w niej małą dziurkę. Z ranki zaczęła wypływać krew.
       - To jak będzie, naprawdę nie chcesz się skusić? - zapytała z cwanym uśmieszkiem. Zlizała tę odrobinę krwi, która została jej na palcu.
       To niemożliwe… Ona się nami najzwyczajniej w świecie bawi, zauważyła z przerażeniem brunetka.
       Zero złapał się za gardło. Z trudem oddychał.
       - Skończ to! Proszę, skończ z tym wreszcie! - zawołała zrozpaczona dziewczyna. - Naprawdę to dla ciebie takie zabawne?! Dlaczego tak bardzo chcesz ranić innych? - spytała. Poczuła, że płacze.
       - Bo to zabawne - odrzekła, przeszywając nastolatkę spojrzeniem. - Niech cały świat pozna moje cierpienie. Niech wszyscy inni też cierpią. Zabili kogoś, kto był mi bliski.
       - Przecież zemściłaś się na nich w najokrutniejszy możliwy sposób - wydukała, mając na myśli rodzinę Kiryuu. - Więc dlaczego to kontynuujesz?
       - A dlaczego by niby nie? - Przez chwilę obie bombardowały się spojrzeniami. Shizuka całkowicie niewzruszonym, Aya pełnym strachu i bólu. - Puść ją - przykazała. - Nie będzie z niej żadnego pożytku.
       Ichiru spełnił rozkaz swej pani. Dziewczyna upadła na podłogę, nie była w stanie się poruszyć.
       - Żałosne - rzekła Hiou, patrząc to na Ayę, to na Zero.
       Szesnastolatka odwróciła się i spostrzegła kolegę, który siedział pod ścianą. Dyszał ciężko, a jego oczy przybrały krwistoczerwoną barwę.
       Trzęsąc się, powoli wstała. Nie wiedziała, co zrobić. Nie mogła zbliżyć się do Zero, bo ten w każdej chwili mógł przestać panować nad sobą.
       - Przepraszam - szepnęła.
       - Nie chcę przerywać, ale czy nie powinnaś przypadkiem pilnować siostry? - spytała Shizuka z uśmieszkiem na twarzy.
       - Hę? - zdziwiła się Aya. Co ona tak nagle…?
       Hiou kilkoma prostymi gestami dała znać, co ma na myśli. Brunetka rozejrzała się dookoła i ze zgrozą spostrzegła, że w pomieszczeniu nie ma już Ichiru.
       Kao!
       Pędem wybiegła.







***
   Gomen, gomen za brak obrazków. Jakoś nie udało nam się znaleźć nic odpowiedniego, ale cóż... nie można mieć wszystkiego, prawda?
   Wielkie ARIGATO za komentarze i opinie! Jajku, za każdym razem nie możemy się nadziwić, że to opowiadanie tak się Wam podoba. *.* Jest nam z tego powodu BAAARDZO miło! :* Z Waszych wypowiedzi wynika, że "Bal czas zacząć" okazał się jednym z Waszych ulubionych rozdziałów. ;)
   Słuchajcie... W nadchodzących rozdziałach będzie się sporo działo, więc... powodzenia w czytaniu. xD Mamy szczerą nadzieję, że nasze pomysły przypadną Wam do gustu. Z drugiej strony, jeśli nie- to trudno. Będziemy pisały tak czy owak, bo daje nam to naprawdę dużo radości i satysfakcji! To chyba dobrze, prawda?
   Jeden z tak zwanych "newsów"- z radością oznajmiamy, że... jesteśmy w trakcie pisania VII tomu. xD Hmm, wyszło na to, że póki co macie rozdziały do lutego. xD
   W sobotę ukaże się kolejny rozdział- "Boję się". Serdecznie zapraszamy! :*
[wpis z dnia 16.12.09]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz