Aya stała
jak wryta. Przed nią znajdował się wampir z postrzeloną klatką piersiową. Jego
nieruchome już łapska znajdowały się kilka centymetrów od dziewczyny, a twarz
stwora pokryta była rozszalałymi oczami i wielkim uśmiechem. W ciągu kilku
sekund przerażająca bestia zmieniła się w proch.
- Nic ci nie jest? - spytał przestraszony
kolega. Trzymał w dłoni Bloody Rose.
- Nie… Ale
mało brakowało. Dziękuję, Zero. - Odetchnęła z ulgą. - Przemieścił się bardzo
szybko. Nawet nie zdążyłam poczuć jego zapachu na schodach.
- To był
Poziom E. Kiedy ulegną szaleństwu, są zdolni poruszać się bardzo szybko.
- Okropność…
- szepnęła Aya. W tym momencie drzwi pokoju szybko się otworzyły. Zero podniósł
broń, nawet mając świadomość, że nie stoi tam wampir.
- Spokojnie,
braciszku - rzucił pewnie Ichiru, wchodząc po cichu do pokoju. - Bo jeszcze
zrobisz komuś krzywdę.
Przeszywali
się nawzajem wzrokiem.
- Uspokój
się. Przyszedłem tylko sprawdzić, czy dhampirce nic nie jest.
- Nie
wyrażaj się o mnie w taki sposób - powiedziała zdenerwowana Aya.
- Więc nic
ci nie jest. Widzisz… Zero jest taki kochany. Zawsze pomaga w potrzebie. -
Uśmiechnął się sztucznie.
- Gdzie
Kao-chan? - zmieniła szybko temat Aya.
- W
gabinecie.
- Zostawiłeś
ją tam samą?! Czyś ty do reszty oszalał?! - przestraszyła się brunetka.
- Spokojnie,
pewnie się schowała. Myślisz, że bezpieczniejsza będzie na dole, pośród
wampirów?
-
Najbezpieczniej jej będzie przy mnie.
- Teraz
zachowujesz się jak jakaś mamuśka.
- Aya, ona
tylko będzie przeszkadzać przy walce - zaczął Zero.
- Ale…!
- Ok, wezmę
ją ze sobą, dobra? - rzucił Ichiru i zwrócił się do wyjścia.
- Uważaj na
nią.
- Hai, hai -
odparł ze znudzeniem.
- Taa… -
podsumował brata Zero, gdy ten już wyszedł. - Chodźmy zobaczyć na dół. Pewnie mistrz
walczy z nimi na zewnątrz… - Dziewczyna nie była do końca przekonana. - Popatrz
na to z pozytywnej strony. Skoro to Poziom E, to wykończenie go będzie proste i
możesz używać swych mocy, mając pewność, że nikt się o tobie nie dowie.
- Może masz
rację…
Zero
wyjrzał przez okno.
- Eee…
Trochę ich sporo - rzekł od niechcenia.
Aya zajrzała
mu przez ramię. Nie mogła uwierzyć własnym oczom.
- Skąd one
się tu wzięły?!
- Nie mam
pojęcia. Wiem za to, że możemy je teraz wykończyć - rzucił i wyskoczył na zewnątrz.
- Zero! -
przestraszyła się dziewczyna.
- Nic mi nie
jest. Schodzisz? - spytał, celując w pierwszego lepszego wampira.
- Czy to aby
na pewno bezpieczne? - Niby to tylko
pierwsze piętro, ale nigdy nie skakałam przez okno!
- No chodź,
najwyżej cię złapię - krzyknął z dołu chłopak, równocześnie strzelając. Trafił
w samo serce - potwór zamienił się w pył.
Brunetka poczuła, jak mocno wali jej serce.
Przegryzła jednak wargę i wyskoczyła. Udało jej się w miarę zgrabnie wylądować
- zatoczyła się jednak lekko, na moment tracąc równowagę. Przyjaciel
przytrzymał ją.
- Dzięki.
Nigdy więcej!
-
Uważaj! - krzyknął Ichiru. Gdy tylko wszedł do pokoju, o mały włos nie został
uderzony z drewnianego kija trzymanego przez Kaori.
- Gomen! -
zaczęła przepraszać blondynka, sprawdzając, czy kolega nie doznał żadnych
obrażeń.
- Już
dobrze. Przyszedłem po ciebie.
- Naprawdę?
- ucieszyła się. - Ale co z Ayą?
- Wszystko w
porządku. Teraz jest na tyłach domu i prawdopodobnie walczy z wampirami.
Nazbierała się niezła gromadka Poziomu E.
- Hm… I co
teraz?
- Idziemy na
dół i musimy zdobyć jakąś broń.
- Ok…
Powoli i uważnie skierowali się w kierunku
schodów. Wyglądało na to, że wszystkie wampiry zostały na zewnątrz. Kaori
odruchowo skierowała się do drzwi wejściowych i je uchyliła.
- Zamknij! -
zdążył tylko krzyknąć Ichiru, gdy do środka wpadł jeden z wampirów. Więcej się
nie przebiło, gdyż Kao zatrzasnęła drzwi na klucz. Przyglądała się, jak wampir
skakał po pokoju, chcąc zaatakować. W końcu rzucił się na chłopaka, który
jednak od razu przebił jego serce. Kao wydała stłumiony okrzyk. Bestia
zamieniła się w pył.
- Bezpieczniej
będzie chyba wyjść oknem - rzucił i skierował się do kuchni. Otworzył okienko i
wyszedł. - Poczekaj chwilę, załatwię ci broń - rzekł i rzucił się ku miejscu, w
którym walczył Yagari.
Kao została na chwilę sama w kuchni.
Usłyszała szelest. Za nią stał wielce uśmiechnięty krwiopijca.
- Czeeeeść…
- zaczął mówić. Jego głos sprawiał wrażenie, jakby nie był wydobywany przez
człowieka. - Zaaabaaawimyyy się?
Blondynka
stała chwilę w poszukiwaniu jakiegoś przedmiotu w zasięgu ręki. Kiedy tylko
wampir podszedł w stronę dziewczyny, ta z wielkim hukiem uderzyła go dzbankiem,
dzięki czemu porządnie go ogłuszyła.
-
Nieeeładnieee - powiedział, trzymając się za głowę. Kaori miała chwilkę czasu,
aby przemieścić się do stojaka z nożami. Dochodząc, poczuła na lewej ręce
czyjąś dłoń. - Niee uciekaaaj! - krzyczał zdenerwowany wampir. Zaczął się
zbliżać do szyi dziewczyny. Ta lekko się cofnęła. W ostatnim momencie udało jej
się wbić nóż w klatkę bestii, która po chwili zamieniła się w pył.
- Dobrze sobie poradziłaś - rzucił Ichiru,
stojący w oknie. - Może się na coś przydasz…
- Hę? -
zdziwiła się. Cały czas nie dochodziło do niej, że „kogoś” zabiła.
- No chodź -
odparł i wskazał głową dwór.
Przez
krótką chwilę Aya po prostu stała i patrzyła na kolegę. Nie bardzo uśmiechało
jej się zabijanie kogokolwiek - nawet jeśli był to potwór rodem z horroru.
- Będziesz tak stać? Skoro tak, to mogłaś
zostać na górze - rzekł ponuro Zero. Dziewczyna widziała jednak po jego twarzy,
że zabijanie wampirów wcale nie sprawia mu frajdy. Przypomniała sobie też
polowanie na Poziom E w miasteczku niedaleko szkoły. Teraz młody Łowca nie
wahał się przed strzelaniem - mimo tego nie sprawiało mu to przyjemności.
Aya
otrząsnęła się wreszcie. Zwróciła się ku najbliższemu krwiopijcy. Posłała w
jego kierunku lód, który przymroził go do ziemi.
Właściwie… On jest teraz całkowicie
bezbronny… Poczuła litość, choć z całego serca nienawidziła
wampirów. Na kilka sekund przymknęła powieki. No już. Szybko i bezboleśnie. Stworzyła w powietrzu wodny pocisk i
zmieniła go w lód. Potem najszybciej jak się dało posłała go w stronę wampira,
który patrzył na nią jednocześnie z nienawiścią jak i przerażeniem. Lodowy
pocisk trafił prosto w serce. Potwór nie zdążył wydać z siebie żadnego dźwięku
- momentalnie obrócił się w proch.
Dziewczyna drżała. Po raz pierwszy kogoś… coś… zabiłam, zauważyła ze strachem i
odrazą. Czy to nie czyni ze mnie
podobnego potwora?
- Zabić
wampira to nie grzech - rzucił w jej kierunku Zero, widząc roztrzęsioną
przyjaciółkę.
Westchnęła, ale skinęła głową i przyłączyła
się do walki.
Kaori zwinnie wyszła na zewnątrz. Poczuła
tajemniczą aurę, z jednej strony podobną do tej, która panowała przy wampirach
(lub dhamirach) jej znanych, lecz z drugiej całkowicie innej. Jest taka… dzika?, zastanowiła się. Tak. Dzika i całkowicie nieobliczalna…
- Masz -
powiedział chłopak, podając jej katanę i równocześnie wyrywając ją z
zamyślenia. - Yagari mi pożyczył.
- Uhm…
- Pamiętaj,
co mówiłem o trzymaniu. To będzie twój pierwszy trening. Zobaczymy, na co cię
stać w ekstremalnych warunkach. Czyli sama adrenalina.
- Taa… Łatwo
powiedzieć.
W tej chwili
zbliżył się ku nim kilka wampirów.
- Patrz i
ucz się - rzucił ruszając. - I… Trzymaj się blisko mnie. Tak na wszelki
wypadek.
- Dobrze.
Dziewczyna
uśmiechnęła się lekko i podbiegła do kolegi.
Uderzała kataną prawie na oślep. Gdy
zobaczyła przed sobą wroga, po prostu wbijała w niego ostrze, by potem jak
najszybciej je wyjąć i obronić się przed kolejnym natarciem. Czasem Ichiru w
ostatnim momencie ratował ją przed napastnikiem. Za każdym razem Kao
odwdzięczała się mu uśmiechem pełnym ulgi. Co jakiś czas widziała również kątem
oka Yagariego walczącego w innym miejscu. Domyśliła się, że jej siostra walczy
z prefektem na tyłach.
W końcu pokonali wszystkie. Jednak na ich
twarzach nie malowało się zadowolenie ani satysfakcja.
Niektórzy może czuliby się w takiej
sytuacji jak bohaterowie, pomyślała posępnie Aya. Ale to na swój sposób okropne. Choć właściwe.
Po kilku pierwszych minutach zmienili
taktykę - dziewczyna unieruchamiała wrogów za pomocą lodu, a Zero strzelał. I
tyle. W ten sposób szybko rozprawili się z potworami.
Brunetka stała nieruchomo ze zwieszoną
głową. Nie podoba mi się to wszystko…
Zostało kilka ostatnich. Kaori nieźle sobie
radziła - z jednej strony bardzo ją to cieszyło, z drugiej jednak miała wyrzuty
sumienia. Albo raczej zaledwie ich cień. Wiedziała, że robi to, co musi. Czuła
też lekkie podniecenie - musiała przyznać, że podobał jej się przypływ
adrenaliny.
Robię
to, co mama. Nigdy nie wyobrażałam sobie jej w roli Łowczyni. Ani siebie. A
jednak… Niedaleko pada jabłko od jabłoni…
Wystarczył ułamek sekundy, drobne zamyślenie
się - na chwilę zapomniała o tym, co się dzieje i co ją otacza. Moment
nieuwagi…
- Uważaj,
dziewczyno! - zawołał Yagari.
Przed Kao stał wampir. Nie zdążyła
zareagować - krwiopijca zaatakował. Poczuła ból w ramieniu, gdy potwór
przejechał po nim swoimi ostrymi pazurami.
Zatoczyła
się lekko i zacisnęła zęby, by nie krzyknąć z bólu. Na chwilę zamknęła oczy -
gdy je otworzyła, ujrzała przed sobą już nie tylko krwiopijcę, ale także
Ichiru.
- Nie waż
się jej dotykać tymi szponami! - krzyknął ze złością i przebił jego serce.
Następny
osobnik obrócił się w pył.
- Dziękuję…
- wyszeptała ze wdzięcznością blondynka. - Po raz kolejny…
Zapach krwi. Tak słodki i znajomy…
- Kao! -
krzyknęła Aya. Już chciała rzucić się w kierunku, z którego dochodziła woń jej
krwi, gdy uprzytomniła sobie, co to oznacza. Zatrzymała się gwałtownie i odwróciła
w stronę Zero.
Chłopak dyszał ciężko i złapał się za szyję.
Zamknął oczy i walczył sam ze sobą.
W jednej chwili przez głowę Ayi przemknęło
tysiąc myśli.
Wiedziała,
że się nie powstrzyma. Wiedziała, że gdyby była tu Yuuki, bez pytania i zastanowienia
wbiłby kły w jej szyję. Miała również świadomość, że ona sama jest teraz w
niebezpieczeństwie. Mogła mu zapobiec - ale co by się wtedy stało z Zero?
A jeśli zjawi się tu reszta? Kao-chan
może zostać zraniona. A Ichiru? Co zrobi, gdy zobaczy brata w takim stanie?
Shimatta, a Yagari-sensei?!
Nie namyślając się, jak w transie podeszła
do przyjaciela. Podwinęła prawy rękaw granatowej bluzy, którą miała na sobie.
Wyciągnęła przed siebie rękę.
- Szyi nie
dostaniesz, ślady są tam zbyt widocznie - powiedziała niemal niedosłyszalnie.
Zero uniósł
głowę i spojrzał krwistoczerwonymi oczami na koleżankę. Strach i zdziwienie
walczyły z przerażającym głodem.
- No już! -
jęknęła ponaglająco. - Zanim stchórzę.
Nie miał już siły. Poddał się. Ujął szybko jej
rękę i wbił w nią kły. Dziewczynę przeszyła fala bólu. Czuła, że robi jej się
słabo. Nie było to nawet o tyle spowodowane stopniową utratą krwi, o ile samym
faktem tego, co się właśnie działo.
Sama, z
własnej woli, oddała mu część swojej krwi. Zrobiła to, czego nigdy by się po
sobie nie spodziewała. I nie żałowała, choć tak bardzo tego pragnęła.
Co ja
wyrabiam?, spytała samej siebie, patrząc na prefekta oraz wsłuchując się w
dźwięk wysysanej krwi i bicie własnego serca. Dlaczego to robię? Mamo, dlaczego?
Zamknęła oczy i prosiła w duchu, by to się
wreszcie skończyło.
Ichiru zdjął bluzę i obwinął nią ramię
koleżanki.
- Aleś ty
nieuważna - mruknął.
Kaori milczała. Yagari z kolei właśnie
wykańczał ostatniego wampira.
- Hej,
powiesz coś? - rzekł Kiryuu.
- Muszę się
nauczyć… - zaczęła. - Muszę skuteczniej się bronić! - zawołała z
roztargnieniem.
- Tak, tak…
Spokojnie, jeszcze wyrośniesz na świetną wojowniczkę.
- Ale
dzisiaj zawiodłam! - jęknęła z udręczoną miną.
-
Dziewczyno, to była twoja pierwsza walka! Świetnie sobie poradziłaś. Więc
przestań gadać głupoty.
Blondynka
spojrzała na chłopaka ze zdziwieniem.
- Co się tak
patrzysz? To prawda - powiedział ze znudzeniem.
Przez chwilę stali w miejscu. Nagle jednak
Kao zdała sobie sprawę z tego, co mogło się stać.
- Krew! -
krzyknęła.
- Ale
opóźniony zapłon.
- Nie! Krew!
Aya! Ten twój cholerny brat! - wrzasnęła.
Czemu mam wrażenie, że to trwa już całą
wieczność?
Z początku nie zauważyła nawet, że chłopak
oderwał się już od jej ręki. Dopiero po kilku sekundach uniosła powieki i z
zakrwawionej kończyny przeniosła wzrok na Zero. Jego oczy odzyskały już
lawendową barwę. Wpatrywał się w nią jednak z cierpiętniczą miną.
- Dlaczego?
- spytał cicho.
Milczała.
- Dlaczego?
- powtórzył, zaciskając mocniej swoje dłonie na jej ręce.
- Itai… To
boli - wyszeptała.
Rozluźnił
uchwyt.
- Dlaczego?
- zapytał po raz trzeci.
- Nie wiem -
odparła tak cicho, że nie była pewna, czy kolega to dosłyszał.
Puścił ją wreszcie i odwrócił wzrok. Aya stworzyła
wodną kulkę i obmyła nią zakrwawioną rękę. Potem zakryła ślady rękawem, by nie
musieć na nie patrzeć. Wciąż jednak za pomocą bólu przypominały jej one o swoim
istnieniu.
Westchnęła i
wyrównała oddech, który do tej pory był okropnie nieregularny. Uspokoiła się
powoli. Stworzyła kolejną kulkę wody i rzuciła nią w chłopaka.
- Co ty
robisz?! - zawołał, odwracając się gwałtownie.
- Może byś
się tak umył, co?
Za pomocą magii wody prefekt przywrócił się
do porządku. Choć wciąż widać było żal w jego oczach.
Aya wysuszyła jeszcze jego ubranie, na które
spadło kilka nieproszonych kropli wody. Potem spojrzała w oczy przyjaciela i
spostrzegła, że ten też się w nią wpatruje.
W tej
pozycji zastała ich reszta.
- Yo! Co
tam? - rzucił od niechcenia Touga.
Aya szybko
się odwróciła i automatycznie schowała ręce za plecy.
- Wszystko w
porządku - odparła, siląc się na uśmiech. - Pokonaliśmy wszystkie wampiry.
Kaori nie
dała się jednak zwieść. Pobiegła ku siostrze.
- Nēsan! -
warknęła.
- C-co?
Blondynka
rzuciła okiem na szyję siostry - nie dostrzegła żadnych oznak ugryzienia.
Wiedziała jednak, że coś jest nie tak. Aya zachowywała się nienaturalnie, a
Zero próbował ukryć tę swoją minę zbitego psa, co mu jednak nie bardzo
wychodziło.
Wtem wzrok
Kao przykuły ręce siostry, uparcie chowane za plecami. Chwyciła je szybko.
- Au! -
wyrwało się Ayi, gdy Kao złapała ją w pobliżu miejsca, w którym została
ugryziona.
Kaori z
niedowierzaniem pokręciła głową. Wpatrywała się w ślady krwi na bluzie
siedemnastolatki. Aya zauważyła to i wyrwała rękę z uścisku. Jednak tylko na
chwilę, bo potem blondynka znów ją chwyciła - tym razem mocniej. Spojrzała z
udręczeniem na starszą siostrę.
- Nēsan! -
jęknęła. Potem otrząsnęła się i ze złością ruszyła w stronę Zero. Uniosła
katanę.
- TY
CHOLERNY DUPKU! - wrzasnęła. - ZARAZ CIĘ…
Nie
dokończyła, bo Aya zastąpiła jej drogę.
- Przestań -
powiedziała cicho. - To moja wina. Pozwoliłam mu… Nie, zmusiłam go do tego.
Kaori
stanęła jak wryta. Upuściła broń.
- Co? -
szepnęła. - Jak mogłaś…? - dodała cierpiętniczym tonem. Odwróciła się.
Zobaczyła rozbawionego Ichiru. Patrząc głębiej w jego oczy, zdołała też jednak
zauważyć nutę smutku. Przeniosła wzrok na Tougę. Wyglądał, jakby był znudzony,
ale też lekko zdenerwowany. Szeptał coś pod nosem. Dziewczyna jeszcze raz
spojrzała na siostrę. Stała ze spuszczoną głową, dokładnie jak Kiryuu. - Mam
tego dość - podeszła jeszcze raz do onēsan. - Ty gnoju - rzuciła do Zero.
- Kao…
- Zamknij się!
- krzyknęła Kaori, unosząc rękę. Chciała uderzyć siostrę. Tak, żeby ta
zobaczyła jej ból. Jednak szybko się opanowała i przytuliła onēsan. - Nigdy
więcej…
Aya nie
odpowiedziała. Młodsza puściła ją i nie odwracając się już, poszła do domu.
- No to
pięknie - rzucił od niechcenia Ichiru. - Jaki melodramat…
- Obie
równie głupie… - powiedział Yagari, patrząc na Ayę z jakimś dziwnym żalem.
Przez chwilę spoglądali na siebie w milczeniu. Potem Touga odchrząknął i się
odezwał: - Trzeba sprawdzić, czy nikomu z tutejszych mieszkańców nic się nie
stało. Kiryuu, za mną.
- Który? -
zapytali równocześnie.
- Obaj -
warknął ich dawny mistrz.
- Ale…
- Dziewczyny
w razie czego sobie poradzą - przerwał nauczyciel. - Ruszcie się.
Aya została sama. Przez jakiś czas stała w
jednym miejscu. W głowie miała pustkę. Potem jakby automatycznie skierowała się
do domu, a dokładniej do swojego pokoju. Położyła się na łóżku i zwinęła w
kłębek.
Nie miała pojęcia, jak długo tak leżała. I
nie obchodziło jej to. Chciała po prostu być sama. Po raz kolejny pogubiła się
we własnych myślach, działaniach i emocjach. Irytowało ją to, ale jeszcze
bardziej smuciło.
Co się ze mną dzieje? Jak przez jakiś
czas, choćby najkrótszy, jestem niemalże „szczęśliwa”, to zaraz musi zdarzyć
się coś, co ten stan przerywa. Nie potrafię normalnie żyć. Może dlatego, że nie
jestem „normalna”. Wybryk natury, ot co. Nie powinno mnie tu być, nie powinnam
w ogóle istnieć.
- Nēsan?
Głos Kao
wyrwał Ayę z rozmyślań. Nie usłyszała nawet, jak weszła - wsłuchała się, jak to
ostatnio często robiła, w bicie własnego serca, które teraz kołatało jakby w
zwolnionym tempie.
- Idź -
szepnęła. - Proszę, chcę być sama - rzekła, nawet się nie odwracając.
Kaori nie
posłuchała. Podeszła do łóżka siostry i usiadła na jego skraju.
- Nie wyjdę,
nēsan - powiedziała cichutko. - Przepraszam. Prawie cię uderzyłam. Nie
chciałam.
- Miałaś
prawo. Jestem głupia.
- Czyli
żałujesz tego, co zrobiłaś? - ożywiła się lekko blondynka.
Aya
poderwała się gwałtownie.
- Nie! -
odpowiedziała trochę za głośno.
Kao
spojrzała na onēsan, zdumiona jej reakcją.
- Jak to? -
odważyła się spytać.
- Nie
żałuję. Nie wiem, co by się stało, gdybym… no wiesz - odparła smętnie
siedemnastolatka.
- Ale co
tobą kierowało? - nie dawała za wygraną Kaori.
- Nie wiem!
Bałam się, że coś ci się może stać, pomijając te rany zadane przez wampira…
Bałam się, że Ichiru zrobi coś głupiego, bałam się, że Yagari-sensei może… -
urwała.
- Nawet
gdyby! Aya, Zero jest niebezpieczny. To już nie jest po prostu kolega, jak
dawniej. To WAMPIR. Prawdziwa pijawka żądna krwi.
- Może nie
zauważyłaś, ale jeszcze chwila, a sama stanę się czymś takim! - wrzasnęła
udręczonym tonem brunetka.
- Aya… -
zaczęła Kao.
- Nie! Nie
mów już nic więcej!
- Ale… Ty
nie upadniesz do Poziomu E, a on…
- Kaori! Te
całe poziomy… Niewiele znaczą. Natura wampirów jest dzika i okrutna, nieważne,
do której klasy należą! Każdy głodny krwiopijca posunąłby się do tego co Zero.
Zresztą doświadczyłaś tego na własnej skórze, powinnaś wiedzieć! - W oczach Ayi
błysnęły długo powstrzymywane łzy. - Będę potworem - wyszeptała.
- Nēsan…
Aya
odwróciła się i z powrotem zwinęła w kłębek.
- Chcę tu
zostać - powiedziała niemal niedosłyszalnie.
- Co? -
zdziwiła się Kao.
- Gdybym tu
została… Nie stanowiłabym dla ciebie zagrożenia - mówiła poprzez łzy.
- Aya!
Zabraniam ci tak mówić! - zdenerwowała się Kaori. Chwyciła siostrę za ramiona i
siłą zwróciła ją ku sobie. - Wciąż jesteś człowiekiem!
-
Człowiekiem?! Nie żartuj! - krzyknęła rozpaczliwie brunetka.
- Tak!
Zawsze będziesz! Więc mnie nie wkurzaj i weź się w garść! - wrzasnęła Kaori,
potrząsając siostrą, by doprowadzić ją do porządku.
Aya ze zdziwieniem wpatrywała się w Kao.
Potem rozpłakała się na dobre i wtuliła w ciepłe ramiona młodszej siostry.
***
Ohayo, tu Aya ;)
No, dzisiaj tak na szybko... Nie będę się rozpisywać, bo zaraz lecę do szkoły... :/
Przede wszystkim tradycyjne podziękowania dla wszystkich czytelników, szczególnie dla Pyzy (dajesz nam niesamowite wsparcie, arigato) ;* Dziękuję też Sayu-chan, jedynej czytelniczce "z reala". ;*
Kolejny rozdział (pt. "Zawieszenie broni") pojawi się w sobotę. Zapraszamy!
Ohayo, tu Aya ;)
No, dzisiaj tak na szybko... Nie będę się rozpisywać, bo zaraz lecę do szkoły... :/
Przede wszystkim tradycyjne podziękowania dla wszystkich czytelników, szczególnie dla Pyzy (dajesz nam niesamowite wsparcie, arigato) ;* Dziękuję też Sayu-chan, jedynej czytelniczce "z reala". ;*
Kolejny rozdział (pt. "Zawieszenie broni") pojawi się w sobotę. Zapraszamy!
[wpis z dnia 7.04.10]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz