Następnego dnia dziewczyny postanowiły już pójść do szkoły.
Wolały się na czymś skupić niż zostać sam na sam ze swoimi myślami.
Jednak mimo obecności na zajęciach, i tak niewiele z nich
wyniosły. Na przerwach Kao udawała, że wszystko jest w porządku, starała się
zatuszować prawdziwe samopoczucie.
- Dlaczego wczoraj cię nie było? - zapytała cicho Otsune podczas
pierwszej przerwy. - Nie widziałam cię od czasu niedzielnego obiadu…
- Chodź - odparła tylko
Aya i pociągnęła przyjaciółkę w bardziej ustronne miejsce.
Ze łzami w oczach powiedziała Umari o tym, czego wraz z Kaori
dowiedziały się od dyrektora. Rudowłosa zakryła usta dłońmi.
- Aya… Tak… Tak mi
przykro! - wydusiła z siebie, po czym serdecznie przytuliła koleżankę. Przez
chwilę po prostu trwały w uścisku. Żadne słowa nie były potrzebne.
Na kolejnej przerwie Aya podeszła do Yuuki.
- Czemu Zero nie
przyszedł? - spytała.
- Hm, cóż… Nie czuje się
jeszcze najlepiej - przyznała.
- Rozumiem.
- A właśnie… Dyrektor
prosił, bym w jego imieniu zaprosiła ciebie i twoją siostrę na obiad.
- Obiad?
Pani prefekt potwierdziła
to skinieniem głowy.
- Och, i jeszcze… Przykro
mi z powodu waszej matki.
***
- Cieszę się, że przyszłyście! Wchodźcie, wchodźcie! - zawołał
wesoło przewodniczący, wpuszczając siostry do mieszkania.
Obie ubrane były na czarno. Weszły powoli i stanęły, nie wiedząc,
co ze sobą zrobić.
- Chodźcie, tam będziemy
jeść - rzekł, prowadząc je do jednego z pomieszczeń.
Był to całkiem przytulny pokój, który pełnił chyba funkcję czegoś
pomiędzy jadalnią a nieoficjalnym salonikiem. Ściany pomalowane były na
jasnożółty kolor, co sprawiało, że atmosfera wydawała się przyjemna. Po lewej
stronie od wejścia stał drewniany stół przykryty jasnym obrusem. Po prawej zaś
znajdowała się wygodna kanapa, na której siedziała Yuuki.
- Och, już jesteście!
Usiądźcie - zaprosiła je.
Dziewczyny usiadły.
Dyrektor na chwilę zniknął z pola widzenia. Yuuki wychyliła głowę na korytarz.
- Zero, chodźże wreszcie!
- krzyknęła zniecierpliwiona, a potem usiadła obok koleżanek.
Po chwili prefekt wreszcie
się zjawił.
- Cześć - rzucił i
przysiadł się do stołu.
Potem do pokoju wszedł Kaien Kurosu, uginając się pod tacą pełną
parujących półmisków.
- Kiryuu-kun, możesz
przynieść resztę? - zapytał, odkładając to, co przyniósł, na stół.
- A mam jakieś wyjście? -
prychnął chłopak. Wstał jednak, wyszedł i po kilkunastu sekundach wrócił,
niosąc resztę potraw.
Gdy wszystko było już gotowe, dyrektor wreszcie usiadł.
- Itadakimasu!
Jedzenie było nadspodziewanie dobre. Kaori, Yuuki i przewodniczący
brali kolejne to dokładki. Aya ledwo wcisnęła swoją porcję.
- Gdzie ci się to mieści?
- spytała siostrę.
- Och, może na to nie
wygląda, ale mam naprawdę przestronny żołądek! - odpowiedziała. - Za to ty jesz
jak ptaszek. Przecież się tym nie najesz!
- Błąd. Już się najadłam.
- Jasne, jasne…
- Ech, zresztą i tak nie
mam za bardzo apetytu - przyznała.
- Och, tak się cieszę, że
wam smakuje! - krzyknął Kurosu, przygarniając do siebie córkę i Kao. Te od razu
zaczęły próby wyrwania się z uścisku.
Aya i Zero spojrzeli na siebie z politowaniem.
- Mogę z tobą porozmawiać, Aya-san? - zapytał dyrektor, gdy uczta
się skończyła, a naczynia i resztki zostały przeniesione do kuchni.
- Uhm - westchnęła
brunetka.
Przewodniczący zaprowadził dziewczynę do swojego gabinetu. Kaori
została w saloniku wraz z prefektami.
- To nie był wypadek, prawda? - spytała cicho Aya, gdy Kaien
zamknął drzwi. Skinął głową.
- Policja tak sądzi, ale…
- Wampiry? - przerwała mu
szesnastolatka.
- Prawdopodobnie -
przytaknął.
Dziewczyna spuściła wzrok.
- To przeze mnie, tak…? -
zapytała szeptem.
- Nie przez ciebie -
zaprzeczył Kurosu. - To… przez jakieś głupie porachunki między ludźmi a
wampirami. - Zawahał się. - Czy coś w tym rodzaju… W każdym razie… nie możesz
się obwiniać.
- Ale proszę mi
powiedzieć, tylko szczerze. Czy to naprawdę nie miało ze mną NIC wspólnego?
Przez moment dyrektor
milczał.
- Ech… - Westchnął,
drapiąc się nerwowo po głowie. - Jeśli chcesz znać prawdę... Nie jestem pewien.
Podejrzewam, że rzeczywiście to mogło mieć jakiś związek z tobą. Nie wiem
jednak, na czym miałby on polegać.
- Rozumiem - rzekła cicho
Aya.
Przez chwilę w pomieszczeniu panowało milczenie.
- Posłuchaj… - zaczął
Kaien.
Nastolatka podniosła wzrok
i spojrzała na dyrektora.
- Teraz… będziecie pod
moją opieką.
- Wiem, już pan to mówił.
Oczywiście bardzo dziękujemy, to wspaniale, że możemy tu zostać…
- Tak, ale nie o to mi
chodzi. Mam na myśli… Cóż, chciałbym, abyśmy częściej… hm, rozmawiali. Chodzi
mi o to, że byłoby miło, gdybyś informowała mnie na bieżąco o tym, co się z
tobą dzieje. Reiko opowiedziała mi o waszym życiu przed przybyciem tutaj, ale
teraz… ani ona, ani ja tak naprawdę od pewnego czasu nie otrzymywaliśmy od
ciebie żadnych wieści…
- Jak niby miałam
informować ciocię o moim stanie, skoro nie miałam z nią kontaktu? - zapytała
Aya. W jej głosie czuć było nutkę żalu.
- Ano… Masz rację. Ale
mnie mogłaś powiedzieć.
- Niby dlaczego? Dlaczego
wszyscy się tym tak interesują? To… To moje życie.
- Tak, oczywiście, ale…
Zaraz, jacy wszyscy? - Dyrektor wyglądał na nieco zdezorientowanego.
- No… Kuran choćby. Gadał
coś, abym na bieżąco informowała go o swoim stanie…
- To akurat nie byłoby
takie głupie. W końcu… za jakiś czas będziesz mimo wszystko jedną z nich -
powiedział niepewnie.
- NIGDY nie będę jedną z
nich - sprostowała.
- Ale… - zawahał się
Kurosu. - No dobra, mniejsza o to. Ktoś jeszcze się tobą interesował?
- Właściwie… Shizuka miała
chyba jakieś plany względem mnie. Ale nie chcę o tym mówić.
- Oj, szkoda. Ale to chyba
skończony temat, skoro ona i tak nie żyje…
- Uhm.
- Ale czy ona… zrobiła
coś, co ci się nie spodobało?
- Żartuje pan? Ona robiła
same rzeczy, które mi się nie podobały! To… morderczyni. Dobrze pan o tym wie.
- Tak, ale… a propos
ciebie…
- Mieliśmy o tym nie
rozmawiać, prawda?
- No tak…
- Więc koniec tematu -
ucięła, nie bardzo zważając na fakt, że zachowuje się nieco niegrzecznie.
- Ech, no dobrze. A czy
powiesz mi, jakie zmiany w tobie zaszły? Bo jakieś są, prawda? Próbowałem coś
wyciągnąć z Kiryuu-kuna albo Yuuki, ale oni raczej niechętnie mówią o innych…
- Potrafię uzdrawiać za
pomocą wody. I sama ją wytwarzać.
- Wow, to przecież super!
Pokażesz?
- Nie - odparła krótko.
- Hm, szkoda. Myślę, że to
by było bardzo interesujące doświadczenie… Zaraz, czyli to ty uleczyłaś te
wszystkie rany Zero?
- Uhm.
- Super… No tak, ale jest
coś, co mnie zastanawia. Reiko mówiła mi, że kolejne moce czy cechy wampirów
zyskiwałaś co kilka lat. Ale od kiedy zjawiłaś się w Akademii, zdobyłaś ich już
tyle…
- No właśnie, w tym cały
sęk. Przeraża mnie to. To dzieje się za szybko - powiedziała i wyraźnie
zesmutniała.
- Więc nie wiesz, czemu
tak się dzieje?
- Nie mam pojęcia -
przyznała.
- Hm, dziwne, dziwne… Może
Kaname będzie coś wiedział na ten temat…
- Ma tylko domysły -
rzuciła niechętnie Aya.
- Och, rozmawiałaś z nim
jednak?
- Nie z własnej woli.
- Hę?
- On zawsze pojawia się
nieproszony - odparła nadąsana. - Mam go dość.
- Nie mów tak. To dobry
człowiek.
- Człowiek? Phi…
- No dobra, nieważne… Więc
jakie to snuje domysły?
- Że być może to przez
ciągłe przebywanie wśród wampirów. Na dodatek on sam jest blisko. Tak sobie
pomyślałam, że może ta jego czysta krew jakoś oddziałuje na moją? Sama nie
wiem.
- Hej, to by było nawet
logiczne! - wykrzyknął Kaien.
- Może - odburknęła.
- Ano… A jak sobie
radzicie?
- Jakoś. W końcu trzeba.
- Tak, tak… Cóż, w każdym
razie… Skoro jesteśmy rodziną…
- Nie jesteśmy rodziną.
Pan się tylko nami opiekuje, prawda?
- Oj, czepiasz się
szczegółów! No ale dobra. Skoro już się wami opiekuję, to od czasu do czasu
wpadajcie do mnie na obiadki czy coś! - rzekł wesoło.
- Uhm.
Ta jego aura mnie przeraża.
Jejku, jest taki inny niż jego brat! No nie, znowu o nim pomyślałam! Shimatta.
To już przypomina coś w rodzaju uzależnienia!
- Co się tak gapisz? -
zapytał Zero.
- Wcale się nie gapię!
Masz zwidy i tyle! - odrzekła ze złością Kaori.
- Nieważne… - odburknął.
Chłopak siedział przy stole, opierając głowę na dłoni. Yuuki i
Kao siedziały na kanapie.
Do pokoju weszła Aya.
- No, jesteś wreszcie! Weź
coś zrób z tym dupkiem, bo mnie kompletnie dobija! - krzyknęła.
- Czego ty ode mnie
chcesz? - warknął Kiryuu. - To ty się dziwnie zachowujesz.
- Ja? Ja?! Och, weź się
zamknij!
- To ty ciągle nawijasz.
- Wcale nie!
Chłopak tylko westchnął i ze znudzeniem odwrócił wzrok.
- Czy wy się potraficie
tylko kłócić? - spytała Yuuki.
- Oni chyba tak zawsze… -
odparła Aya.
- Yare, yare…
W pomieszczeniu zjawił się dyrektor.
- Przyjdziesz na słówko,
Kaori-san? - zapytał.
- Och, pewnie! - zgodziła
się od razu.
Yatta, chwila wytchnienia od tego
kretyna. Uśmiechnęła
się pod nosem.
- Jak sobie radzisz? - spytał Kaien.
- Ano… Chyba w porządku.
Muszę sobie radzić… Choć trochę martwię się o Ayę - przyznała.
- Ach tak? Dlaczego? -
zaciekawił się przewodniczący.
- Ona… zawsze była bardzo
wrażliwa i delikatna. Choć stara się to ukryć - wyznała. - Od kiedy pamiętam,
myśli tylko o mnie. Chce dla mnie jak najlepiej… Ale przez to chyba rani samą
siebie. Mam wrażenie, że nie ma w niej ani krzty egoizmu, nawet takiego
zdrowego, który ma każdy człowiek.
Myślę, że jej chyba bardziej zależy na mnie niż na samej sobie...
- To chyba wspaniale mieć
taką siostrę, prawda?
- Tak, nēsan jest cudowna.
Ale martwię się o nią. Chcę, by sama też była szczęśliwa. Chcę, by czasami była
egoistką, by robiła coś dla siebie…
- Ty też jesteś świetną
siostrą, wiesz?
- Nie wydaje mi się.
Ciągle nieświadomie robię coś, co tylko martwi onēsan. Czasami palnę coś bez
zastanowienia, innym razem zrobię jakieś głupstwo… Ostatnio też często się
kłócimy i choć niemal od razu godzimy, to i tak coś się… psuje.
- To zrozumiałe. Ale cóż,
jesteście teraz w takim wieku, że jakieś drobne spory to normalka, co nie?
- Niby tak. Ale z nami
jest inaczej. My… nie jesteśmy tylko zwykłymi siostrami. To coś więcej. Od
kiedy pamiętam, Aya zawsze i wszędzie była przy mnie. Już jako dziecko byłam do
niej tak przywiązana, że błagałam mamę, by posłała mnie do szkoły rok
wcześniej, razem z nēsan. Od podstawówki chodzimy do jednej klasy. Choć nasze
życie tak często się zmieniało - przeprowadzki, coraz to nowsze szkoły czy
znajomi - jedno pozostało niezmienne. ZAWSZE byłyśmy razem.
- Teraz przecież też
jesteście - wtrącił dyrektor.
- Owszem, ale dopiero
tutaj, w Akademii, zorientowałam się, że tak naprawdę, to ja jej wcale nie
znam! - Kao załamał się głos. - Ona… nie chce dać mi się poznać. Wszystkie
prawdziwe uczucia zatrzymuje dla siebie, a innych, w tym nawet mnie, obarcza
tymi fałszywymi. Wymuszone uśmiechy, zagadkowe spojrzenia… Nie rozumiem jej.
Dopiero niedawno… zauważyłam, że jej nie rozumiem! Rozumie to pan?!
- Eeto… Tak, wydaje mi
się, że tak - stwierdził zakłopotany. Jakoś nie wiedział, co ma teraz
powiedzieć.
Kaori westchnęła.
- Nie mam pojęcia co
robić. Chciałabym poznać jej myśli i uczucia, ale ona jakby… zamknęła się w
takim swoim świecie, do którego nikt oprócz niej nie ma wstępu.
- Jesteś pewna? Czy na
pewno nie ma nikogo, komu mówiłaby więcej niż tobie?
- No… Nie, chyba nie. To
znaczy… Zaraz, dlaczego miałaby powiedzieć coś komuś innemu niż mnie? -
zapytała.
- Cóż… Są rzeczy, o
których lepiej rozmawia się z kimś, kogo się na przykład nie zna. Albo… z jakąś
przyjaciółką czy coś… Bratnią duszą? - rzekł niepewnie.
- Hm, przyjaźni się z
Umari-san. Ale nie sądzę, by jej mówiła więcej ode mnie.
- Rozumiem. W takim razie…
Może spytaj ją wprost o to, co naprawdę czuje?
- Już próbowałam. To na
nic. Zawsze zbacza z tematu albo wymyśla na szybko jakąś wymówkę. A już
ostatnio to w ogóle.
- Ostatnio?
- No, od kiedy się tu
przeniosłyśmy. I… od kiedy poznała Kiryuu-kuna i zobaczyła Nocną Klasę! Hej, to
może mieć z tym wszystkim coś wspólnego! - wykrzyknęła. - Bo niby dlaczego Aya
tak nienawidzi wszystkich z Nocnego Wydziału? Nie ma w tym żadnej logiki, bo
przecież to bardzo mili ludzie, a ona nawet nie chce spróbować ich poznać. Za
to z tym kretynem, proszę mi wybaczyć, spokojnie sobie urządza pogawędki! Nie,
nie spokojnie! Otóż to! Często jest czymś przybita albo zdenerwowana! No tak!
Pewnie jest tak jak podejrzewałam - to wszystko przez tego dupka!
- Ano… Mitsui-san?
Kaori dopiero teraz
spojrzała na Kaiena. Wcześniej z zapałem gestykulowała i mówiła jakby do samej
siebie.
- Słucham? - spytała
pokornie.
- Eeto… Nie wydaje mi się,
żeby to miało jakiś większy związek z Kiryuu-kunem - powiedział niepewnie.
- Ale to by pasowało! To
on nas rozdziela! - krzyknęła dramatycznie.
- Hm, nie przesadzasz
trochę? Wydaje mi się, że na siłę próbujesz zwalić na kogoś winę za wszystko,
co dzieje się dookoła…
- Ech, ma pan rację. Po
prostu go nie lubię - odparła naburmuszona. - Heh, za to jego brat! Czy pan
wie, że ten dureń ma brata bliźniaka?!
- Hę? No tak, wiem. Ale
zaraz, skąd TY to wiesz?!
- Widziałam się z nim dwa
razy. Zupełnie przypadkowo! - dodała, widząc minę dyrektora.
- Ach tak…
- No właśnie. I tak sobie
myślę… Jak oni mogą być braćmi - i to w dodatku bliźniakami - i tak się różnić?
- Aż tak dobrze poznałaś
brata Zero? - spytał cicho Przewodniczący.
- Och, nie, właściwie to
nie. Ale widzi pan… Sprawa wygląda tak, że ja podobne rzeczy wyczuwam na milę.
Mówię panu - jak tylko zobaczyłam tego porąbanego prefekta, to od razu
wiedziałam, że nie dojdę z nim do porozumienia i że go nie polubię. I co? Tak
właśnie się stało! Natomiast atmosfera przy jego bliźniaku jest całkowicie
inna! Taka… fajna?
- Hm, ciekawe, ciekawe… -
mamrotał Kaien.
Kaori nagle oprzytomniała.
- No nie! Znowu to
zrobiłam! Głupia, głupia, głupia! - zaczęła powtarzać jakby do siebie.
- Ano? Mitsui-san?
- Och, gomen! Pewnie pan teraz myśli, że jestem jakaś nienormalna czy coś…
- Nie, właściwie… -
zawahał się. - Bardzo mi przypominasz swoją matkę! - wyznał. Na wspomnienie o
Reiko jego twarz jakby odżyła.
- To pan ją znał? -
spytała zdziwiona Kao.
- Tak, znaliśmy się od
liceum - wyznał. - Byliśmy przyjaciółmi…
- Och, rozumiem.
Nastała chwila milczenia.
- Cóż, w każdym razie… Jak
ci smakował obiad, co?
- Mmm, pychota!
- Ooo, tak się cieszę!
Wpadajcie częściej!
- Z przyjemnością!
Z tego dyrektora jest naprawdę świetny
gość! Wysłuchał mnie i chyba zrozumiał… A rzadko się zdarza, by ktoś słuchał
mojej paplaniny do końca… Heh, mimo wszystko cieszę się, że to właśnie on
został naszym opiekunem!
- No ale chyba jutro już przyjdziesz do szkoły? - zapytała Yuuki.
- Nie wiem - odparł Zero.
- Jak to nie wiesz?!
Wyglądasz już całkiem nieźle, więc mi się tu nie obijaj!
- Ech, daj spokój,
dziewczyno…
Aya przysłuchiwała się sprzeczkom prefektów.
- Ech, z tobą nigdy nie
można się dogadać! Powiedz, że to prawda, co nie, Aya?
- Hę? - zdziwiła się
dziewczyna. - Proszę, nie mieszaj mnie do tego…
- Właśnie, zostaw ją w
spokoju.
- A coś ty taki opiekuńczy
się zrobił, co?
- Jaki niby? Nie
przesadzaj.
- Och, rozumiem, a więc po
prostu chcesz mnie wkurzyć! Uwziąłeś się na mnie, mimo że ci pomagam!
- Nie tylko na tobie się
uwziął - rzekła Kao, która właśnie weszła do pokoju. - Choć nie przypominam
sobie, żebym ja mu też w czymś pomagała - wyszczerzyła zęby.
- Nieważne! Chodźmy stąd!
- oświadczyła Yuuki i złapawszy blondynkę za rękę, dumnie wymaszerowała z
pokoju.
- Rany, co za idiotki… -
szepnął Zero.
Aya zaśmiała się pod
nosem.
- Działasz na nie jak
płachta na byka - zauważyła.
- Trudno. Mam to gdzieś.
Yuuki i tak zawsze wraca i zachowuje się, jakby nic się nie stało.
- Z Kao jest podobnie.
Pokłócimy się, ja to wciąż przeżywam, a potem dziewczyna się zjawia, gada coś
od rzeczy i wszystko jest w porządku.
- Heh.
Nastał moment ciszy.
- Co teraz zamierzasz? -
spytała Aya.
- Ja? Nie mam pojęcia. Coś
się wymyśli. Pójdę już dziś na patrol… A potem się zobaczy.
- Uhm.
- A ty?
- Hę?
- Co teraz zrobisz?
- Nie wiem. Postaram się
żyć tak jak przedtem.
- Potrafisz tak po prostu
przejść do normalności?
- Moje życie nigdy nie
było i prawdopodobnie nigdy nie będzie normalne. A skoro tak… to co to za
różnica?
- Hm, no tak.
- Ech, pójdę zobaczyć co z
Kao. Powinnyśmy się już zbierać.
Okazało się, że Kaori i Yuuki siedziały sobie i rozmawiały w
kuchni.
- O czym to tak nawijacie?
- O chłopcach, oczywiście!
- odparła Kao. - O tym, jakimi są dupkami i w ogóle… Przynajmniej większość z
nich - poprawiła się.
- Właśnie, właśnie -
zgodziła się z nią szatynka.
- Ech, dajcie sobie
spokój…
- A to niby dlaczego? Nie
mów, że stoisz po stronie tego idioty! - krzyknęła Kaori.
- Hm, powiedzmy, że w tej
sprawie jestem bezstronna - rzekła.
- Oj, ty to jesteś…
- Myślę, że powinnyśmy się
już zbierać - oświadczyła Aya.
- Już? Zostańmy jeszcze
trochę. Nie zdążyłam zapytać Yuuki, o kim tak intensywnie myśli, gdy mówimy o
książętach z bajki! - zaśmiała się, Kurosu natomiast zarumieniła. - A nie,
przepraszam! Jak sądzę, podoba ci się Kaname Kuran z Nocnej Klasy, prawda? -
zapytała, zbliżając się do pani prefekt.
- Ano… - zaczęła Yuuki.
- Och, nie musisz nic
mówić, rozumiem! - zapewniła ją. - Mnie natomiast, wierz mi lub nie,
zainteresowanie Aidou-senpai całkowicie minęło!
- Serio? - zadziwiła się
szatynka.
- No! Super, co? Właściwie
nie wiem, co mnie tak w nim urzekło. To znaczy… jest niebywale przystojny i
zabawny, i w ogóle, ale to nie jedyny taki facet, co nie?
- Eee… No racja.
- Dokładnie! To było tylko
przelotne zauroczenie. Teraz z kolei będę musiała borykać się z niespełnioną
miłością…
- Dlaczego niespełnioną?
- Bo widzisz, ten ktoś
jest spoza Akademii. Właściwie to nie mam pojęcia skąd… Ech, w sumie to nic o
nim nie wiem. Prawie - przyznała.
- Och…
- No właśnie, właśnie!
Życie jest brutalne…
- Kao-chan, idziemy -
rzuciła Aya.
- Hej, nie dokończyłyśmy
rozmowy! - zaprotestowała Kao.
- Skończyłyście - rzekł
Zero, który nagle pojawił się w kuchni.
- Nie będziesz mi mówił,
co mam robić!
- Przestań się już drzeć.
- Drzeć?! Rany, jak ty
mnie niesamowicie wkurzasz! - krzyknęła zdenerwowana. - Idziemy! - rzuciła w
kierunku Ayi i wyszła z pomieszczenia.
- Heh, nie ma to jak zdecydowanie
- stwierdził Zero.
Aya wzruszyła ramionami, machnęła na pożegnanie i udała się w
ślad za siostrą.
***
Tak więc mamy V tomik! ^^ I dobrnęły do niego tylko trzy kochane i wytrwałe osóbki- Pyza, Sumiko i Budyń. xD Podziwiamy Was, dziewczyny! ;* I oczywiście dziękujemy!
Kolejny rozdział będzie chyba taki trochę luźniejszy, co zresztą widać po tytule: "Babski wieczór".
Hehe, a co do Waszych komentarzy- lubimy czytać te Wasze domysły. xD To takie... fajne. xD
Dobra, w sumie nie mamy chyba żadnych nowinek czy coś... Więc do środy! ;*
[wpis z dnia 9.01.10]
Heh rozwala mnie to co Kao mówi o Zero xD Masakra ;P
OdpowiedzUsuń