- Yatta! Nareszcie kilka dni wolnego! - krzyknęła Kao zaraz po
przebudzeniu.
- Właśnie, tylko „kilka
dni”. Nie ekscytuj się tak.
- Zawsze coś! - odparła z
szerokim uśmiechem blondynka.
- Mniejsza o to - rzekła
Aya.
- Nie cieszysz się z tego?
Brunetka wzruszyła tylko ramionami.
W normalnych okolicznościach pewnie
wpadłybyśmy do domu na tych kilka dni. A tak… musimy tu siedzieć. Niemal
wszyscy pojechali do siebie, Otsune też. Ech… Mam tylko nadzieję, że wampiry z
Nocnej Klasy też urządzą sobie jakiś wypad… Trochę spokoju nikomu by nie
zaszkodziło!
- Hm, a tak właściwie, to
co my tu będziemy robić? Jest pusto. Pusto! Orientujesz się, kto został?
- Nie bardzo. Na pewno
Yuuki i Zero.
- No tak… A poza nimi?
- Nie wiem. Nie mam
pojęcia.
- Szkoda, że Mio i Nio
pojechały do domów. Ale to normalne… - zasępiła się.
- Taak…
***
- Mam pomysł! - wykrzyknęła Kaori.
Dziewczyny przechadzały się właśnie po terenie Akademii. Pogoda
była całkiem ładna.
- Jak tu cicho… - szepnęła
Aya, ignorując siostrę.
- Hej, nēsan! Nie
słyszałaś, co powiedziałam?
- Co? Ano… Że masz jakiś
pomysł czy coś… - rzekła niepewnie.
- Dokładnie! - ucieszyła
się blondynka.
- No to na czym on polega?
- zapytała znudzonym głosem Aya.
- Chodźmy odwiedzić
dyrektora!
- Nani?!
- No co? Byłoby miło,
prawda? - spytała Kao z niewinnym uśmieszkiem.
- Eee… Niekoniecznie.
- Oj przestań! Sam
przecież mówił, że możemy wpadać, kiedy chcemy!
- Tak powiedział?
- No… nie dosłownie. Ale
mniej więcej to miał na myśli… Chyba.
- Och, przestań już
kręcić. Poza tym… Co cię tak nagle naszło, żeby do niego iść?
- Sama nie wiem. U niego
jest tak wesoło. A mam ochotę poprawić sobie nastrój.
- Chyba masz okazję -
rzuciła brunetka.- Zobacz, tam jest Yuuki.
Rzeczywiście, kilka metrów od dziewczyn stała pani prefekt
rozmawiająca właśnie z przewodniczącą żeńskiego akademika.
- Nawet jeśli jesteś córką dyrektora i masz przywileje prefekta,
nie możesz tak po prostu wejść sobie do męskiego akademika - usłyszały słowa
przewodniczącej. Podeszły jeszcze bliżej. Yuuki wyglądała na nieco zakłopotaną.
- Ohayō! - krzyknęła
wesoło Kaori.
- Ohayō, Mitsui-chan -
odparła starsza dziewczyna.
- Ohayō… - mruknęła córka
dyrektora.
- Co się dzieje? - spytała
ciekawsko Kao.
- Och, nic takiego. Kurosu-san
chciała wejść do dormitorium chłopców, a to przecież w normalnych
okolicznościach zabronione.
Ups, a tyle razy wchodziłyśmy tam, żeby
szukać Zero, przypomniała sobie Aya. Cóż,
mniejsza o to…
Z rozmyślań wyrwał ją zapach zbliżającego się wampira.
- Sorki, że przerywam.
Mogę wam chwilę zająć? - spytał jak gdyby nigdy nic Aidou. Aya spojrzała na
niego z nienawiścią, a ten, napotkawszy jej wzrok, szybko się odwrócił. Unikał
też oczu Kao. - Nie mogę znaleźćdyrektora - kontynuował. - Wyszedł gdzieś?
- Aidou-senpai! -
krzyknęła Yuuki.
- Idol-senpai! - pisnęła w
tym samym czasie przewodnicząca.
Kaori milczała, obojętnie przyglądając się Hanabusie.
W ogóle nie czuję tego podniecenia co
kiedyś! Niesamowite, pomyślała.
- Dlaczego jesteś na
zewnątrz? - zaczęła przewodnicząca. - To nie wchodzi w grę, żeby Dzienna i
Nocna Klasa szwendały się, jak im się podoba. Zwłaszcza…
- Przepraszam, ale właśnie
uciekłem z akademika - szepnął konspiracyjnym tonem Aidou. - Nie widziałaś
mnie, ok? - rzucił z oszałamiającym uśmiechem i błyskiem w oku.
- Oczywiście, że tak!
Rozumiem! Właśnie chciałam to zostawić prefektowi! - paplała przewodnicząca,
równocześnie się oddalając i machając chłopakowi na pożegnanie.
Dziewczyny patrzyły na to wszystko z zażenowaniem.
- Tak więc… - kontynuował
Aidou, zwracając się do Yuuki i równocześnie całkowicie ignorując siostry. -
Uciekłem z dormitorium. Rozumiesz? Szedłem do dyrektora, ale go nie ma…
Chciałem się z nim widzieć - powiedział, jedną rękę trzymając wciąż w kieszeni
bluzy.
Nagle przed zebranymi zjawił się Zero.
Wyskoczył… z trzeciego piętra?! Kao zdumiała się
porządnie, patrząc w górę, a dokładniej na otwarte okno.
- Aidou-senpai - zaczął
prefekt. - Uczniowie z Nocnej Klasy nie powinni przebywać na terenie dla Dziennej.
- W-właśnie, Aidou-senpai!
- przyłączyła się Kurosu. - Wracaj do akademika, dobrze?
- Do akademika? - spytał
Hanabusa. - Nie chcę - oświadczył z miną kapryśnego dziecka. - Zdecydowanie
nie! - rzekł, odwracając głowę i udając obrażonego.
- Yuuki - Zero zwrócił się
do koleżanki. - Idź poszukać liny. Zwiążę go i zatargam tam z powrotem.
Słysząc to, Aidou rzucił się do ucieczki. Kiryuu natychmiast
zaczął go gonić.
- Ach, ucieka! -
powiedziała z lekkim opóźnieniem pani prefekt.
Siostry spojrzały na siebie ze zdziwieniem.
- Czy dni wolne w Akademii
Kurosu zawsze tak wyglądają?- spytała z uśmiechem Kaori.
- Heh, niezupełnie -
odparła Yuuki. - Ech, lecę za nimi.
- Pomożemy ci. I tak się
nudzimy - rzekła blondynka.
- Ok, super. Więc chodźmy!
- rzuciła córka dyrektora.
Koleżanki popędziły co sił w nogach za chłopakami.
***
- Nie zmuszaj mnie do
robienia takich głupot… - warknął Zero.
Po jakimś czasie gonitw wyszło na to, że wszyscy znaleźli się w
prywatnym mieszkaniu dyrektora.
- To mogłeś mi po prostu
pozwolić uciec! - odparł z uśmiechem Aidou. Rozwalił się na sofie i rozglądał z
zaciekawieniem dookoła.
- Tak w ogóle… Czy to w
porządku siedzieć w mieszkaniu dyrektora? - spytała Yuuki.
- Właśnie - podchwyciła
Aya, marząc skrycie, by wrócić do siebie. - Może się zdenerwować, jak nas tu
zobaczy. A nie wiemy, kiedy wróci…
- Co powiecie na pokój
Zero w dziennym akademiku? - zapytała Kurosu.
- W życiu - rzekł
zdecydowanym tonem Aidou.
Zero zacisnął zęby. Kaori przyglądała się wszystkiemu z
rozbawieniem.
- Ale z was pajace… -
szepnęła.
- Coś ty powiedziała?! -
spytał gniewnie Kiryuu.
- Głodny jestem… -
wymamrotał Hanabusa.
Kaori jakby lekko drgnęła.
- Hm, domowa kuchnia jest
w sam raz! Ugotujcie mi coś - rzucił. - Och, a czy łóżko jest w dzień wolne?
Chcę coś miękkiego i miłego… Aha, i jak pościel nie pachnie lawendą, to nie
mogę zasnąć… A zasłony? - pytał, rozglądając się dookoła.
Aya piorunowała go wzrokiem.
Będzie tu teraz nawijał o łóżkach i
zasłonach?! Kretyn jeden!
- I jeszcze - kontynuował
Hanabusa - jeśli ktoś mnie będzie szukał, nie mówcie, że tu jestem. Zobaczmy…
Ręcznik i szczoteczka… - zaczął wymieniać.
Prefekt ledwo się już powstrzymywał ze złości. Uniósł pięść w
ostrzegawczym geście.
- Zero, spokojnie - mówiła
Yuuki. Potem zwróciła się już do ucznia Nocnej Klasy. - Senpai, czy w twoim
akademiku stało się coś, przez co nie chcesz tam zostać?
- To… nic takiego - odparł
jakby w zamyśleniu.
***
Nieproszony gość zjadł kolejną dokładkę. Kaori wyszła przed dom.
Usiadła na schodkach.
Dziwnie się czuję. Niby tyle mnie łączyło
z Aidou-senpai, a teraz to wszystko znikło jak za dotknięciem czarodziejskiej
różdżki… Mimo wszystko… Zastanawiam się, jak to się właściwie stało. Bo… ten
stan… niewiedzy czy czegoś w tym rodzaju… utrzymuje się od tamtego ranka, kiedy
obudziłam się i nic nie pamiętałam z poprzedniej nocy. Do teraz nie pamiętam.
Co się wtedy zdarzyło? Bo coś przecież musiało się wydarzyć. Coś, co nie było
tylko upadkiem i uderzeniem się w głowę. Musiało mieć to jakiś związek z
Aidou-senpai! I jeszcze ten liścik od niego… Napisał tylko jedno słowo -
„Przepraszam”. Może to przez niego upadłam? Może miał jakieś wyrzuty sumienia
czy coś? Ech, sama już nie wiem. Ciekawa jestem, czy kiedyś uzupełnię tę lukę w
pamięci?
-
Świetnie gotujesz - rzekła Aya. - Gdzie się tego nauczyłeś? - spytała.
- Tak jakoś wyszło -
przyznał prefekt.
- Mam wrażenie, że wszyscy
się dziś dziwnie zachowują - wyznała.
Siedzieli w kuchni. Dziewczyna pomagała trochę chłopakowi w
przygotowywaniu jedzenia dla Hanabusy, który zdecydowanie za bardzo czuł się
jak u siebie.
- Co masz na myśli? -
zapytał Zero.
- Wydarzyło się coś? Może
na patrolu?
- Nie. Pomijając to, że
dostałem wyrok śmierci - rzekł niby to obojętnie.
- Że… Że co, proszę?!
- Wszyscy są przekonani,
że to ja zabiłem Shizukę. A to „ogromna zbrodnia”, „zamordowanie Księżniczki
Czystej Krwi”. Żałosne.
- Ale… kto to był?
- Psy Rady… Szkoda gadać.
- Ale jak to się
skończyło?
- W końcu wyszło na to, że
Kuran się za mną wstawił.
- Kuran?!
- Taak…
- Dlaczego? Przecież się
nienawidzicie…
- Owszem, ale dopóki
jestem mu potrzebny, będzie robił to, co trzeba, żeby wszystko szło po jego
myśli. Nie pozwoli nikomu się sprzeciwić.
- Ale… To przecież nie ty
zabiłeś Shizukę, prawda?
- Nie jestem pewien.
Strzeliłem do niej kilka razy, krwawiła, ale nie wydaje mi się, żeby to mogło
zabić czystokrwistą.
- Też tak sądzę - zgodziła
się z kolegą Aya.
- Dobra, mniejsza już o
to…
Do kuchni wparowała Yuuki, krzycząc już coś na wejściu.
- Co?! - zdenerwował się
Zero. - Zjadł za trzech ludzi i nadal jest głodny?!
- No… Cóż, nie jest w
nastroju… Lubi jeść.
- Objadanie się ze stresu?
Ech… - Wyciągnął coś z kieszeni i rzucił Yuuki. - Daj mu najpierw tabletki.
Zaraz coś przygotuję.
- Ale…
- To nic. Gotowanie mi nie
przeszkadza - zapewnił i od razu wziął się do roboty.
- No dobra… - mruknęła
pani prefekt i wyszła.
- Pomagają ci? - spytała
cicho Aya.
- Co?
- No… tabletki. Pomagają
ci?
- Ech… Nie bardzo. Mój
organizm trochę się buntuje, kiedy to w siebie wciskam - przyznał.
Więc naprawdę nie ma
wyjścia. Musi od czasu do czasu pożywić się ludzką krwią… Właściwie to dobrze,
że Yuuki tak… „chętnie” mu ją oddaje. Ale nie może tego robić w nieskończoność.
Co będzie za jakiś czas? Co oni zamierzają zrobić?
- Pokroisz marchewkę? -
spytał chłopak.
- Pewnie.
***
Hm,
a dlaczego słowa Aidou-senpai jakoś coś we mnie poruszyły?, spytała samą
siebie Kao. Wciąż siedziała w tym samym miejscu. Wpatrując się przed siebie,
rozmyślała. „Głodny jestem”, powiedział.
Dlaczego te słowa zabrzmiały tak znajomo? Nie rozumiem…
Nagle w jej głowie pojawił się obraz polanki. Zobaczyła też
siebie samą, a także Aidou. Siedzieli razem na kocu i rozmawiali.
Tak! Byłam z nim na randce! Ale co działo
się potem?
***
Aidou dostał
kolejną porcję, którą od razu wpałaszował. Na stole stały teraz brudne
naczynia. Aya i Yuuki wzięły je i ruszyły do kuchni.
- Najadł się wreszcie? -
spytał Zero.
- Chyba tak, bo rozłożył
się na sofie i się leni - odparła brunetka. Nie
ma za grosz wstydu, zdenerwowała się. Nie mogła wprost na niego patrzeć. Ten kretyn tak niesamowicie mnie wkurza! Jak
on może tak sobie spokojnie siedzieć i zachowywać się niemal swobodnie w
obecności Kao?! Po tym, co jej zrobił… Nie powinien się nam pokazywać na oczy!
- Ups! - Yuuki upuściła jeden z talerzy. Schyliła się szybko, by
go podnieść. - Auć… - szepnęła, gdy się zraniła.
Znów zapach krwi… Dlaczego on mi się
podoba?! Zamknęła
na chwilę oczy. Kurczę, a co z Zero? Szybko
spojrzała w stronę chłopaka.
- Nie dotykaj tego więcej
- rzucił do Kurosu. - Teraz…
- Czekaj… - powiedziała
Yuuki, patrząc uważnie na kolegę. Wstała powoli i zbliżyła się do niego,
unosząc w jego kierunku palec, po którym ciekła strużka krwi. - Obliż to -
poprosiła cicho.
- Taak… To ja już sobie
pójdę… - szepnęła Aya i szybko wymknęła się z kuchni.
Oparła się o ścianę w korytarzu.
Już po chwili poczuła
więcej krwi.
Czy on już nie potrafi się powstrzymać…?
Usłyszała kroki w
korytarzu obok.
To pewnie Aidou. Może sobie wreszcie
pójdzie? Hm, a gdzie się podziała Kao-chan?
Wyszła na zewnątrz i omal nie potknęła się o siostrę.
- Siedzisz tu cały czas? -
zapytała.
- Uhm - mruknęła
piętnastolatka.
Muszę… odkryć prawdę, postanowiła.
***
No, i to by było na tyle, jeśli chodzi o rozdział XXIII. Dziękujemy za komentarze pod ostatnimi rozdziałami. Cieszymy się także niezmiernie, że zyskałyśmy nowe czytelniczki. ;)
Hmm, jesteśmy w kropce. Ostatnio w ogóle nie pisałyśmy nowych rozdziałów. Jeszcze trochę i nie będziemy miały co dodawać- więc jakby co nie zdziwcie się, jeśli notki będziemy za jakiś czas dawać rzadziej. xD Z drugiej strony mamy ferie, więc być może uda nam się co nieco nadrobić.
Tak się zastanawiamy... czy może nie dać już sobie spokoju z mangą i lecieć własnym tempem, bo jesteśmy na takim momencie, w którym mamy strasznie dużo akcji do opisania... A chyba nie ma sensu wciskać tam tysiąc pięćset sto dziewięćset RDPNów, nie? Co o tym myślicie?
Ostatnio miałyśmy nieco problemów (kara na internet xD), dlatego pod ostatnim rozdziałem nie było żadnego dopisku ani nic... Na szybko dałyśmy ten rozdzialik z kompa rodziców. xD
No, to chyba wszystko... Och, i przepraszamy, że ostatnio nieco zaniedbałyśmy [onesan-ya-imoto], ale jakoś ani czasu, ani weny nie miałyśmy na pisanie tam czegoś... Mamy jednak nadzieję, że niebawem to trochę nadrobimy.
[wpis z dnia 16.01.10]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz