poniedziałek, 3 października 2011

Vampire Knight: tom V, rozdział XXIII - "Głodny jestem"


       - Yatta! Nareszcie kilka dni wolnego! - krzyknęła Kao zaraz po przebudzeniu.
       - Właśnie, tylko „kilka dni”. Nie ekscytuj się tak.
       - Zawsze coś! - odparła z szerokim uśmiechem blondynka.
       - Mniejsza o to - rzekła Aya.
       - Nie cieszysz się z tego?
       Brunetka wzruszyła tylko ramionami.
       W normalnych okolicznościach pewnie wpadłybyśmy do domu na tych kilka dni. A tak… musimy tu siedzieć. Niemal wszyscy pojechali do siebie, Otsune też. Ech… Mam tylko nadzieję, że wampiry z Nocnej Klasy też urządzą sobie jakiś wypad… Trochę spokoju nikomu by nie zaszkodziło!
       - Hm, a tak właściwie, to co my tu będziemy robić? Jest pusto. Pusto! Orientujesz się, kto został?
       - Nie bardzo. Na pewno Yuuki i Zero.
       - No tak… A poza nimi?
       - Nie wiem. Nie mam pojęcia.
       - Szkoda, że Mio i Nio pojechały do domów. Ale to normalne… - zasępiła się.
       - Taak…
***
       - Mam pomysł! - wykrzyknęła Kaori.
       Dziewczyny przechadzały się właśnie po terenie Akademii. Pogoda była całkiem ładna.
       - Jak tu cicho… - szepnęła Aya, ignorując siostrę.
       - Hej, nēsan! Nie słyszałaś, co powiedziałam?
       - Co? Ano… Że masz jakiś pomysł czy coś… - rzekła niepewnie.
       - Dokładnie! - ucieszyła się blondynka.
       - No to na czym on polega? - zapytała znudzonym głosem Aya.
       - Chodźmy odwiedzić dyrektora!
       - Nani?!
       - No co? Byłoby miło, prawda? - spytała Kao z niewinnym uśmieszkiem.
       - Eee… Niekoniecznie.
       - Oj przestań! Sam przecież mówił, że możemy wpadać, kiedy chcemy!
       - Tak powiedział?
       - No… nie dosłownie. Ale mniej więcej to miał na myśli… Chyba.
       - Och, przestań już kręcić. Poza tym… Co cię tak nagle naszło, żeby do niego iść?
       - Sama nie wiem. U niego jest tak wesoło. A mam ochotę poprawić sobie nastrój.
       - Chyba masz okazję - rzuciła brunetka.- Zobacz, tam jest Yuuki.
     Rzeczywiście, kilka metrów od dziewczyn stała pani prefekt rozmawiająca właśnie z przewodniczącą żeńskiego akademika.
       - Nawet jeśli jesteś córką dyrektora i masz przywileje prefekta, nie możesz tak po prostu wejść sobie do męskiego akademika - usłyszały słowa przewodniczącej. Podeszły jeszcze bliżej. Yuuki wyglądała na nieco zakłopotaną.
       - Ohayō! - krzyknęła wesoło Kaori.
       - Ohayō, Mitsui-chan - odparła starsza dziewczyna.
       - Ohayō… - mruknęła córka dyrektora.
       - Co się dzieje? - spytała ciekawsko Kao.
       - Och, nic takiego. Kurosu-san chciała wejść do dormitorium chłopców, a to przecież w normalnych okolicznościach zabronione.
       Ups, a tyle razy wchodziłyśmy tam, żeby szukać Zero, przypomniała sobie Aya. Cóż, mniejsza o to…
       Z rozmyślań wyrwał ją zapach zbliżającego się wampira.
       - Sorki, że przerywam. Mogę wam chwilę zająć? - spytał jak gdyby nigdy nic Aidou. Aya spojrzała na niego z nienawiścią, a ten, napotkawszy jej wzrok, szybko się odwrócił. Unikał też oczu Kao. - Nie mogę znaleźćdyrektora - kontynuował. - Wyszedł gdzieś?
       - Aidou-senpai! - krzyknęła Yuuki.
       - Idol-senpai! - pisnęła w tym samym czasie przewodnicząca.
       Kaori milczała, obojętnie przyglądając się Hanabusie.
       W ogóle nie czuję tego podniecenia co kiedyś! Niesamowite, pomyślała.
     - Dlaczego jesteś na zewnątrz? - zaczęła przewodnicząca. - To nie wchodzi w grę, żeby Dzienna i Nocna Klasa szwendały się, jak im się podoba. Zwłaszcza…
       - Przepraszam, ale właśnie uciekłem z akademika - szepnął konspiracyjnym tonem Aidou. - Nie widziałaś mnie, ok? - rzucił z oszałamiającym uśmiechem i błyskiem w oku.
       - Oczywiście, że tak! Rozumiem! Właśnie chciałam to zostawić prefektowi! - paplała przewodnicząca, równocześnie się oddalając i machając chłopakowi na pożegnanie.
       Dziewczyny patrzyły na to wszystko z zażenowaniem.
       - Tak więc… - kontynuował Aidou, zwracając się do Yuuki i równocześnie całkowicie ignorując siostry. - Uciekłem z dormitorium. Rozumiesz? Szedłem do dyrektora, ale go nie ma… Chciałem się z nim widzieć - powiedział, jedną rękę trzymając wciąż w kieszeni bluzy.
       Nagle przed zebranymi zjawił się Zero.
       Wyskoczył… z trzeciego piętra?! Kao zdumiała się porządnie, patrząc w górę, a dokładniej na otwarte okno.
       - Aidou-senpai - zaczął prefekt. - Uczniowie z Nocnej Klasy nie powinni przebywać na terenie dla Dziennej.
       - W-właśnie, Aidou-senpai! - przyłączyła się Kurosu. - Wracaj do akademika, dobrze?
       - Do akademika? - spytał Hanabusa. - Nie chcę - oświadczył z miną kapryśnego dziecka. - Zdecydowanie nie! - rzekł, odwracając głowę i udając obrażonego.
       - Yuuki - Zero zwrócił się do koleżanki. - Idź poszukać liny. Zwiążę go i zatargam tam z powrotem.
       Słysząc to, Aidou rzucił się do ucieczki. Kiryuu natychmiast zaczął go gonić.
       - Ach, ucieka! - powiedziała z lekkim opóźnieniem pani prefekt.
       Siostry spojrzały na siebie ze zdziwieniem.
       - Czy dni wolne w Akademii Kurosu zawsze tak wyglądają?- spytała z uśmiechem Kaori.
       - Heh, niezupełnie - odparła Yuuki. - Ech, lecę za nimi.
       - Pomożemy ci. I tak się nudzimy - rzekła blondynka.
       - Ok, super. Więc chodźmy! - rzuciła córka dyrektora.
       Koleżanki popędziły co sił w nogach za chłopakami.
***
       - Nie zmuszaj mnie do robienia takich głupot… - warknął Zero.
       Po jakimś czasie gonitw wyszło na to, że wszyscy znaleźli się w prywatnym mieszkaniu dyrektora.
       - To mogłeś mi po prostu pozwolić uciec! - odparł z uśmiechem Aidou. Rozwalił się na sofie i rozglądał z zaciekawieniem dookoła.
       - Tak w ogóle… Czy to w porządku siedzieć w mieszkaniu dyrektora? - spytała Yuuki.
       - Właśnie - podchwyciła Aya, marząc skrycie, by wrócić do siebie. - Może się zdenerwować, jak nas tu zobaczy. A nie wiemy, kiedy wróci…
       - Co powiecie na pokój Zero w dziennym akademiku? - zapytała Kurosu.
       - W życiu - rzekł zdecydowanym tonem Aidou.
       Zero zacisnął zęby. Kaori przyglądała się wszystkiemu z rozbawieniem.
       - Ale z was pajace… - szepnęła.
       - Coś ty powiedziała?! - spytał gniewnie Kiryuu.
       - Głodny jestem… - wymamrotał Hanabusa.
       Kaori jakby lekko drgnęła.
       - Hm, domowa kuchnia jest w sam raz! Ugotujcie mi coś - rzucił. - Och, a czy łóżko jest w dzień wolne? Chcę coś miękkiego i miłego… Aha, i jak pościel nie pachnie lawendą, to nie mogę zasnąć… A zasłony? - pytał, rozglądając się dookoła.
       Aya piorunowała go wzrokiem.
       Będzie tu teraz nawijał o łóżkach i zasłonach?! Kretyn jeden!
       - I jeszcze - kontynuował Hanabusa - jeśli ktoś mnie będzie szukał, nie mówcie, że tu jestem. Zobaczmy… Ręcznik i szczoteczka… - zaczął wymieniać.
       Prefekt ledwo się już powstrzymywał ze złości. Uniósł pięść w ostrzegawczym geście.
       - Zero, spokojnie - mówiła Yuuki. Potem zwróciła się już do ucznia Nocnej Klasy. - Senpai, czy w twoim akademiku stało się coś, przez co nie chcesz tam zostać?
       - To… nic takiego - odparł jakby w zamyśleniu.
***
       Nieproszony gość zjadł kolejną dokładkę. Kaori wyszła przed dom. Usiadła na schodkach.
       Dziwnie się czuję. Niby tyle mnie łączyło z Aidou-senpai, a teraz to wszystko znikło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki… Mimo wszystko… Zastanawiam się, jak to się właściwie stało. Bo… ten stan… niewiedzy czy czegoś w tym rodzaju… utrzymuje się od tamtego ranka, kiedy obudziłam się i nic nie pamiętałam z poprzedniej nocy. Do teraz nie pamiętam. Co się wtedy zdarzyło? Bo coś przecież musiało się wydarzyć. Coś, co nie było tylko upadkiem i uderzeniem się w głowę. Musiało mieć to jakiś związek z Aidou-senpai! I jeszcze ten liścik od niego… Napisał tylko jedno słowo - „Przepraszam”. Może to przez niego upadłam? Może miał jakieś wyrzuty sumienia czy coś? Ech, sama już nie wiem. Ciekawa jestem, czy kiedyś uzupełnię tę lukę w pamięci?

       - Świetnie gotujesz - rzekła Aya. - Gdzie się tego nauczyłeś? - spytała.
       - Tak jakoś wyszło - przyznał prefekt.
       - Mam wrażenie, że wszyscy się dziś dziwnie zachowują - wyznała.
       Siedzieli w kuchni. Dziewczyna pomagała trochę chłopakowi w przygotowywaniu jedzenia dla Hanabusy, który zdecydowanie za bardzo czuł się jak u siebie.
       - Co masz na myśli? - zapytał Zero.
       - Wydarzyło się coś? Może na patrolu?
       - Nie. Pomijając to, że dostałem wyrok śmierci - rzekł niby to obojętnie.
       - Że… Że co, proszę?!
       - Wszyscy są przekonani, że to ja zabiłem Shizukę. A to „ogromna zbrodnia”, „zamordowanie Księżniczki Czystej Krwi”. Żałosne.
       - Ale… kto to był?
       - Psy Rady… Szkoda gadać.
       - Ale jak to się skończyło?
       - W końcu wyszło na to, że Kuran się za mną wstawił.
       - Kuran?!
       - Taak…
       - Dlaczego? Przecież się nienawidzicie…
       - Owszem, ale dopóki jestem mu potrzebny, będzie robił to, co trzeba, żeby wszystko szło po jego myśli. Nie pozwoli nikomu się sprzeciwić.
       - Ale… To przecież nie ty zabiłeś Shizukę, prawda?
       - Nie jestem pewien. Strzeliłem do niej kilka razy, krwawiła, ale nie wydaje mi się, żeby to mogło zabić czystokrwistą.
       - Też tak sądzę - zgodziła się z kolegą Aya.
       - Dobra, mniejsza już o to…
       Do kuchni wparowała Yuuki, krzycząc już coś na wejściu.
       - Co?! - zdenerwował się Zero. - Zjadł za trzech ludzi i nadal jest głodny?!
       - No… Cóż, nie jest w nastroju… Lubi jeść.
       - Objadanie się ze stresu? Ech… - Wyciągnął coś z kieszeni i rzucił Yuuki. - Daj mu najpierw tabletki. Zaraz coś przygotuję.
       - Ale…
       - To nic. Gotowanie mi nie przeszkadza - zapewnił i od razu wziął się do roboty.
       - No dobra… - mruknęła pani prefekt i wyszła.
       - Pomagają ci? - spytała cicho Aya.
       - Co?
       - No… tabletki. Pomagają ci?
       - Ech… Nie bardzo. Mój organizm trochę się buntuje, kiedy to w siebie wciskam - przyznał.
       Więc naprawdę nie ma wyjścia. Musi od czasu do czasu pożywić się ludzką krwią… Właściwie to dobrze, że Yuuki tak… „chętnie” mu ją oddaje. Ale nie może tego robić w nieskończoność. Co będzie za jakiś czas? Co oni zamierzają zrobić?
       - Pokroisz marchewkę? - spytał chłopak.
       - Pewnie.
***
       Hm, a dlaczego słowa Aidou-senpai jakoś coś we mnie poruszyły?, spytała samą siebie Kao. Wciąż siedziała w tym samym miejscu. Wpatrując się przed siebie, rozmyślała. „Głodny jestem”, powiedział. Dlaczego te słowa zabrzmiały tak znajomo? Nie rozumiem…
       Nagle w jej głowie pojawił się obraz polanki. Zobaczyła też siebie samą, a także Aidou. Siedzieli razem na kocu i rozmawiali.
       Tak! Byłam z nim na randce! Ale co działo się potem?
***
       Aidou dostał kolejną porcję, którą od razu wpałaszował. Na stole stały teraz brudne naczynia. Aya i Yuuki wzięły je i ruszyły do kuchni.
       - Najadł się wreszcie? - spytał Zero.
       - Chyba tak, bo rozłożył się na sofie i się leni - odparła brunetka. Nie ma za grosz wstydu, zdenerwowała się. Nie mogła wprost na niego patrzeć. Ten kretyn tak niesamowicie mnie wkurza! Jak on może tak sobie spokojnie siedzieć i zachowywać się niemal swobodnie w obecności Kao?! Po tym, co jej zrobił… Nie powinien się nam pokazywać na oczy!
       - Ups! - Yuuki upuściła jeden z talerzy. Schyliła się szybko, by go podnieść. - Auć… - szepnęła, gdy się zraniła.
       Znów zapach krwi… Dlaczego on mi się podoba?! Zamknęła na chwilę oczy. Kurczę, a co z Zero? Szybko spojrzała w stronę chłopaka.
       - Nie dotykaj tego więcej - rzucił do Kurosu. - Teraz…
       - Czekaj… - powiedziała Yuuki, patrząc uważnie na kolegę. Wstała powoli i zbliżyła się do niego, unosząc w jego kierunku palec, po którym ciekła strużka krwi. - Obliż to - poprosiła cicho.
       - Taak… To ja już sobie pójdę… - szepnęła Aya i szybko wymknęła się z kuchni.
       Oparła się o ścianę w korytarzu.
       Już po chwili poczuła więcej krwi.
       Czy on już nie potrafi się powstrzymać…?
       Usłyszała kroki w korytarzu obok.
       To pewnie Aidou. Może sobie wreszcie pójdzie? Hm, a gdzie się podziała Kao-chan?
       Wyszła na zewnątrz i omal nie potknęła się o siostrę.
       - Siedzisz tu cały czas? - zapytała.
       - Uhm - mruknęła piętnastolatka.
       Muszę… odkryć prawdę, postanowiła.




***
   No, i to by było na tyle, jeśli chodzi o rozdział XXIII. Dziękujemy za komentarze pod ostatnimi rozdziałami. Cieszymy się także niezmiernie, że zyskałyśmy nowe czytelniczki. ;)
   Hmm, jesteśmy w kropce. Ostatnio w ogóle nie pisałyśmy nowych rozdziałów. Jeszcze trochę i nie będziemy miały co dodawać- więc jakby co nie zdziwcie się, jeśli notki będziemy za jakiś czas dawać rzadziej. xD Z drugiej strony mamy ferie, więc być może uda nam się co nieco nadrobić.
   Tak się zastanawiamy... czy może nie dać już sobie spokoju z mangą i lecieć własnym tempem, bo jesteśmy na takim momencie, w którym mamy strasznie dużo akcji do opisania... A chyba nie ma sensu wciskać tam tysiąc pięćset sto dziewięćset RDPNów, nie? Co o tym myślicie?
   Ostatnio miałyśmy nieco problemów (kara na internet xD), dlatego pod ostatnim rozdziałem nie było żadnego dopisku ani nic... Na szybko dałyśmy ten rozdzialik z kompa rodziców. xD
   No, to chyba wszystko... Och, i przepraszamy, że ostatnio nieco zaniedbałyśmy [onesan-ya-imoto], ale jakoś ani czasu, ani weny nie miałyśmy na pisanie tam czegoś... Mamy jednak nadzieję, że niebawem to trochę nadrobimy.
 [wpis z dnia 16.01.10]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz