-
Gdzie się podział nauczyciel? - zdziwiła się Otsune.
- Nie mam pojęcia - odparła zgodnie z prawdą Aya.
Wolne
dni już się skończyły. Uczniowie wrócili do szkoły - znów wszędzie panował
rozgardiasz.
Nagle
jedna z dziewczyn siedzących przed przyjaciółkami osunęła się bezwładnie na
ziemię. Aya szybko wstała i podbiegła do niej.
- Co się stało? - spytała jedną z uczennic.
- Nie wiem! Nagle upadła! - odpowiedziała tamta.
Aya
poczuła przerażenie, gdy spojrzała na szyję dziewczyny.
Ślady ugryzienia!
Poszukała wzrokiem Zero. Okazało się, że chłopak też już to
zauważył.
- Niech ktoś ją zabierze do izby chorych… - powiedział jeden z
uczniów.
- Odsunąć się! - rzucił prefekt. Szybko podszedł do zemdlonej
dziewczyny. - Ja ją tam zaniosę.
Podniósł
uczennicę i udał się w kierunku gabinetu pielęgniarki.
- Otsune, Kao, ja też pójdę! Nie czekajcie na mnie… - rzuciła
Aya i wybiegła za kolegą. Pospiesznie się z nim zrównała.
- Kto to mógł zrobić? - zapytała z lekkim strachem w głosie.
- Nie mam pojęcia…
Wkrótce
dobiegła do nich Yuuki.
- Jejku, czemu takie rzeczy się jeszcze zdarzają? - mruknęła.
-
Natychmiast musimy pójść z tym do dyrektora - powiedziała Yuuki, gdy
poszkodowana znajdowała się już w pokoju pielęgniarskim.
- Taa… Chodźmy - rzucił Zero.
- Mogę iść z wami? - spytała Aya. - Pewnie będziecie szukać
sprawcy, prawda?
- Tak, prawdopodobnie.
- No właśnie. Chciałabym pomóc.
- Ok, to nawet dobrze. Oprócz nas jesteś jedyną osobą z
Dziennej Klasy, która może coś zrobić w tym kierunku.
Wszyscy
troje udali się więc do Kaiena Kurosu.
***
-
Przepraszam, dyrektorze - rzekł Kaname.
Ech, mogłam tu jednak
nie przyłazić. Muszę patrzeć teraz na tę jego wstrętną twarz! Głupek.
Kiedy
tylko Kuran znajdował się w polu widzenia, Aya wprost nie mogła powstrzymać
złości. Nienawidziła go za jego czystą krew, za to, co jej niegdyś powiedział,
a nawet (a może szczególnie) za to, że od czasu do czasu pomagał jej lub Zero.
Heh, nieważne, co
zrobi. Tak czy owak musi w tym mieć jakiś cel. On nie robi czegoś dla kogoś ot
tak sobie… Wyjątkiem jest Yuuki. Zastanawiam się, dlaczego ktoś taki jak on w
ogóle zwraca uwagę na zwykłą ludzką dziewczynę? A zresztą, co mnie to obchodzi!
- Powinienem ich uważniej obserwować - kontynuował Kaname.
- Nie, nie - odparł Kaien. - Wcale nie ustaliliśmy, że wampir,
który to zrobił, był z Nocnej Klasy. Nie przejmuj się więc tym za bardzo. Od
zapobiegania takim sprawom mamy przecież strażników. Po prostu musimy być teraz
ostrożniejsi. Przynajmniej dziewczyna, która zemdlała z powodu anemii, nie
pamięta, kto ją ugryzł. Nie wie nawet, że została ugryziona. Nie ma
wątpliwości, że jej wspomnienia zostały wymazane przez wampira.
- Co znaczy, że studenci z Nocnej Klasy są podejrzani - wtrącił
Kuran. - Jedynymi, którzy użyliby „rytualnej magii”, jak Łowcy nazywają inaczej
wymazywanie wspomnień, są wampiry z arystokrackiej warstwy. A Nocna Klasa
głównie z takich właśnie się składa. Rozumiem, że nie chcesz podejrzewać
własnych uczniów, ale jesteś w tej sprawie zbyt pobłażliwy.
Widząc minę Yuuki, Zero poklepał ją po głowie.
- Nie martw się tym - powiedział. - To nie znaczy, że źle
wypełniasz obowiązki, tylko że przeciwnik jest bardzo zmyślny.
- Hej! - zaprotestowała Kurosu. - Zero, powinieneś choć trochę
czuć się za to odpowiedzialny. Też jesteś strażnikiem!
- Tak dla przypomnienia - przerwał Kaname, zwracając się do
prefektów - Kiryuu też jest podejrzany.
Wszyscy zdziwili się, słysząc te słowa.
- Co? Będziesz go teraz oskarżał? - zdenerwowała się Aya.
- I ty również - odparł oschle czystokrwisty, ignorując słowa
dziewczyny.
- Że co, proszę?!
- Jesteś rzadkim przypadkiem Łowcy, który stał się wampirem -
zwrócił się do prefekta Kuran. - Wcale nie byłoby niespodzianką, gdybyś
posiadał jakieś niezwykłe zdolności.
- Nie kojarzę, bym jakieś miał - odrzekł spokojnie Zero.
- Kaname-kun! - odezwał się dyrektor.
- Doprawdy? - spytał Kuran, tym razem ignorując dyrektora
Akademii. - Może nieświadomie zaatakowałeś tę dziewczynę, pragnąc jej krwi.
- Kaname-senpai, nawet, jeśli nie lubisz Zero, myślałam, że go
zaakceptowałeś - powiedziała zdenerwowana Yuuki. - Naprawdę myślisz, że Zero
zaatakował tę dziewczynę?!
- Mówisz tak, jakbym to zrobił - zauważył posępnie Kiryuu.
- Zero, cicho bądź! - krzyknęła pani prefekt. - Dobra, znajdę
prawdziwego winowajcę i udowodnię, że Zero jest niewinny! Chodź, Zero. Idziemy!
- Złapała kolegę za rękę i wyprowadziła z pokoju.
- Hej, Yuuki… - zaczął Kiryuu.
Dziewczyna obróciła się jeszcze.
- Dopóki nie uznasz, że Zero jest niewinny, nie odezwę się do
ciebie, Kaname-senpai! - poinformowała go. Próbowała zachować poważny wyraz
twarzy, ale przemknął po niej cień smutku.
- Wow! To pierwszy raz, kiedy Yuuki otwarcie się tobie
sprzeciwiła, Kaname-kun, prawda? - zaśmiał się dyrektor.
Aya
zachichotała mimo woli.
- Nie powinnaś być taka wesoła. - Kuran przeszył ją
spojrzeniem.
- Bo co? - spytała hardo.
- Nie słyszałaś, że też jesteś jedną z podejrzanych? - zapytał
spokojnie.
- To nielogiczne! Przecież nie piję krwi. Jakbyś nie zauważył,
póki co wciąż jestem w większości człowiekiem, wiesz?!
- Właśnie sęk w tym, że nie wiem - odparł. - Miałaś mnie
informować o tym, co się z tobą dzieje - przypomniał.
- Och, wybacz, ale nie mam zamiaru tego robić - powiedziała
zdecydowanie.
- W takim razie… skąd mam wiedzieć, jak daleko zaszły sprawy?
- Przecież taki wspaniały czystokrwisty wampir jak ty z
pewnością się zorientuje, kiedy sprawy NAPRAWDĘ zajdą za daleko.
- Nie podoba mi się twój ton.
- I dobrze.
- Dobrze ci radzę, nie rób sobie ze mnie wroga.
- Hej, ja tu jestem! - przypomniał dyrektor.
- Spokojnie, ja już wychodzę. Mam zamiar przyłączyć się do
poszukiwań PRAWDZIWEGO sprawcy, którym NA PEWNO okaże się ktoś z Nocnej Klasy -
rzekła, po czym odwróciła się na pięcie i wyszła.
Rany, jak ten koleś mnie niesamowicie
wkurza! Myśli, że cały świat należy do niego! I jeszcze żeby podejrzewać mnie
lub Zero… Powiedział to tylko po to, by nas wyprowadzić z równowagi! Choć
najbardziej zdenerwował tym Yuuki. Hehe, dobrze mu tak!
Chodziła chwilę po korytarzu. Hm, właściwie od czego by tu zacząć? Dokąd
mogli pójść prefekci? Ech, mniejsza o to. Zacznę od pokoju pielęgniarskiego.
Szybko
tam dotarła. Otworzyła drzwi. Wewnątrz, oprócz poszkodowanej, zobaczyła nie
tylko strażników, ale także najbardziej zaufane wampiry Kurana - Takumę, Rukę,
Akatsukiego, Senriego i Rimę. Wszyscy spojrzeli na nią ze zdziwieniem.
Czy te wampiry muszą
być wszędzie? Rany… No to nici z poszukiwań tutaj.
- Och, przepraszam - powiedziała słodko. - Już mnie tu nie ma!
Pospiesznie wyszła.
Ech, na razie jestem
dla nich zwykłą dziewczyną, idiotką jak cała reszta. Hm, nie miałabym w sumie
nic przeciwko temu, by tak zostało… Bo przecież… Kiedy zacznę pachnieć jak oni…
Nie, nie potrafię sobie tego wyobrazić! Shimatta…
Wyszła
z budynku i skierowała się ku dormitorium.
Chyba dam sobie
spokój z poszukiwaniami. Przede wszystkim powinnam teraz uważać na Kaori i
Otsune. Niewykluczone, że winowajca znów zjawi się pod osłoną nocy w naszym
akademiku… Lepiej pozostanę dziś na czatach!
Weszła
do swojego pokoju. Kao siedziała na łóżku. Na kolanach trzymała Johnny’ego.
- Aya! Jak mogłaś wtedy tak po prostu wybiec? - spytała.
Wyglądała na lekko zdenerwowaną.
- Ech, po prostu chciałam się dowiedzieć, co się stało -
odparła.
- No i?
- O co ci chodzi?
- Jejku! Co z tą dziewczyną? - spytała niecierpliwie imōto.
- Ach, no tak! Ano… Anemia - odpowiedziała brunetka. Rzuciła
się na łóżko.
- Aha… - mruknęła Kao. - Mogę z tobą porozmawiać?
- Heh, chyba zawsze możesz, co nie?
- Tak, ale to… będzie trochę inna rozmowa.
Aya
usiadła i wlepiła wzrok w blondynkę.
- Słucham.
- No więc… Chciałam pogadać o tamtym dniu… A właściwie nocy…
- Której? - zapytała ze strachem szesnastolatka.
- Ehm, no wiesz… O tej, kiedy to niby upadłam i uderzyłam się
w głowę.
- Ach tak…
Czy to możliwe, że
coś sobie przypomniała?! Bo niby dlaczego tak nagle zaczęła o tym mówić?
- Muszę ci się do czegoś przyznać. Wiesz, wtedy jeszcze
szalałam za Aidou-senpai i w ogóle… Ja… tańczyłam też z nim na balu… I
widziałam się z nim kilka razy… Ale… Ech, chodzi mi o to, że kiedy poszłaś
tamtego dnia do Umari-san… Wykorzystałam okazję i po raz kolejny wymknęłam się
z Aidou-senpai - wyznała. - Ale pamiętam tylko jakąś polankę, wszystko inne
uciekło. To znaczy… Nawet tego nie pamiętałam, ale sobie przypomniałam, kiedy
byłyśmy w weekend w mieszkaniu dyrektora. Razem z Aidou, Yuuki i Kiryuu… Przepraszam,
że cię okłamałam! Po raz drugi się z nim wymknęłam, choć tak bardzo mnie
prosiłaś, bym tego nie robiła! Gomen nasai!
Aya
patrzyła ze zdumieniem na imōto.
- Ano… Kao-chan?
- Uhm? - Podniosła opuszczoną dotychczas głowę. W oczach błyszczały
jej łzy.
- Wiem, że z nim wtedy byłaś - powiedziała cicho.
- Naprawdę? Więc dlaczego mi tego nie wypominałaś ani nic?
- Bo skoro i tak o tym zapomniałaś… A poza tym miałaś ten
wypadek, uderzyłaś się w głowę…
- No właśnie! Jak to się stało, co? Za nic nie mogę sobie
przypomnieć, chociaż myślę o tym bardzo często! Wiesz coś na ten temat?
- No… Nie.
- Ech… A wiesz, co ja myślę? Że to może właśnie mieć jakiś
związek z Aidou-senpai! Bo potem przysłał mi tę karteczkę z przeprosinami…
Przecież nie zrobiłby tego dla zabawy, prawda? A w takim razie… może się o coś
obwiniał?
- Nie wiem. Może. Słuchaj, Kao. Mam do ciebie ogromną prośbę.
- Uhm?
- Proszę, zapomnij o tym. I nie próbuj sobie przypomnieć, bo
nie wiadomo, czy warto. A potem nie będzie już odwrotu, może wyjść na to, że później
tylko być tego żałowała…
- Hm. Masz rację. Spróbuję.
Grzeczna dziewczynka,
zaśmiała się w duchu Aya.
- Ale… wiesz co? Brakuje mi tego… - powiedziała
piętnastolatka.
- Czego?
- Nie wiem, jak to nazwać… Stanu zakochania? - Nie, nie o to mi chodzi. Chyba. - To
znaczy… Chciałabym w końcu spotkać „tego jedynego”.
- Ach tak… Ano… Kiedyś znajdziesz. Tylko wiesz… Wolałabym, aby
to nie był nikt z Nocnej Klasy…
- A ty jak zwykle o tym! - zaśmiała się Kaori. - Spokojnie,
oni mi już przeszli. Pozostali piękni jak zawsze, ale przecież nie tylko uroda
się liczy, prawda?
- Oczywiście.
- No właśnie…
- Hm, a skoro tak, to może znajdziesz sobie kogoś pośród
dziennych uczniów? - zapytała Aya.
- Nie… Nie ma tam nikogo godnego uwagi. To znaczy… Mam na
myśli to, że gdyby tam był mój książę z bajki, to natychmiast bym go
rozpoznała.
- Aha… Eeto… W takim razie znajdziesz sobie kiedyś kogoś spoza
Akademii i tyle!
- Taak…
A może już
znalazłam? Kao uśmiechnęła się do siebie samej.
Nie, wybij to sobie z głowy. Już go nie
spotkasz…
***
Aya
z trudem powstrzymywała się od zaśnięcia.
Jeśli nie zasnę, to
z pewnością wyczuję, jeśli jakiś wampir będzie chciał powtórzyć wyczyn i włamać
się do akademika, by ugryźć którąś z dziewcząt…
Powieki
jednak coraz bardziej jej się kleiły.
Już
prawie zapadła w sen, gdy poczuła wampirzą woń. Zerwała się na równe nogi i
wybiegła z pokoju. Nie przebierała się tego wieczoru w piżamę, na wszelki
wypadek została w ubraniach.
Kierując
się zapachem, dobiegła wreszcie do celu. Nie spotkała się jednak z winowajcą -
w pobliżu znalazł się Kaname.
Oddaliła
się.
Sprawa zakończona, stwierdziła. Niech Kuran
zajmie się tym gostkiem…
Powoli
ruszyła w stronę pokoju.
Kiedy
tylko przebrała się w piżamę i opadła na łóżko, natychmiast zasnęła.
***
Skromny ten rozdzialik dedykuję J., która okazała się osobą, która najbardziej go wyczekiwała. xD Buziaki ;* Cieszę się, że udało mi się Ciebie wciągnąć do świata mangi&anime! <cieszy się i skacze z radości>
W imieniu siostry i swoim (tu Aya jakby co xD) dziękuję bardzo za Wasze opinie. Pomogły nam one w podjęciu decyzji. Mianowicie- będziemy już szły własnym tempem, nie bardzo przejmując się mangą. Oczywiście większość oryginalnych wydarzeń będzie miało miejsce w naszym opowiadaniu. ;)
Baaardzo nam miło z powodu tego, że zyskałyśmy nowe czytelniczki. Ponadto powróciły "stare"- Tabitha i Marissa. Witamy Was z powrotem! ;*
Hmm, po długim leniuchowaniu (jeśli chodzi o pisanie opka) wreszcie udało nam się dokończyć rozdział, nad którym tak długo ślęczałyśmy, a nawet napisać następny. To działo się przedwczoraj. Z kolei wczoraj... Hmm, napisałam tylko jedną stronę i stanęłam. Eeto... Mówi się trudno i idzie się dalej. xD
"Caged bird", czyli rozdział, który ukaże się w sobotę, jest kolejnym dodatkiem, który opowiadać będzie o matkach Ayi i Kaori. A tak dokładniej- głównie o Maayi.
Dobra, to chyba wszystko. Do soboty! ;*
Skromny ten rozdzialik dedykuję J., która okazała się osobą, która najbardziej go wyczekiwała. xD Buziaki ;* Cieszę się, że udało mi się Ciebie wciągnąć do świata mangi&anime! <cieszy się i skacze z radości>
W imieniu siostry i swoim (tu Aya jakby co xD) dziękuję bardzo za Wasze opinie. Pomogły nam one w podjęciu decyzji. Mianowicie- będziemy już szły własnym tempem, nie bardzo przejmując się mangą. Oczywiście większość oryginalnych wydarzeń będzie miało miejsce w naszym opowiadaniu. ;)
Baaardzo nam miło z powodu tego, że zyskałyśmy nowe czytelniczki. Ponadto powróciły "stare"- Tabitha i Marissa. Witamy Was z powrotem! ;*
Hmm, po długim leniuchowaniu (jeśli chodzi o pisanie opka) wreszcie udało nam się dokończyć rozdział, nad którym tak długo ślęczałyśmy, a nawet napisać następny. To działo się przedwczoraj. Z kolei wczoraj... Hmm, napisałam tylko jedną stronę i stanęłam. Eeto... Mówi się trudno i idzie się dalej. xD
"Caged bird", czyli rozdział, który ukaże się w sobotę, jest kolejnym dodatkiem, który opowiadać będzie o matkach Ayi i Kaori. A tak dokładniej- głównie o Maayi.
Dobra, to chyba wszystko. Do soboty! ;*
[wpis z dnia 20.01.10]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz