poniedziałek, 3 października 2011

Vampire Knight: tom V, rozdział XXIV - "Podejrzenia"


       - Gdzie się podział nauczyciel? - zdziwiła się Otsune.
       - Nie mam pojęcia - odparła zgodnie z prawdą Aya.
       Wolne dni już się skończyły. Uczniowie wrócili do szkoły - znów wszędzie panował rozgardiasz.
       Nagle jedna z dziewczyn siedzących przed przyjaciółkami osunęła się bezwładnie na ziemię. Aya szybko wstała i podbiegła do niej.
       - Co się stało? - spytała jedną z uczennic.
       - Nie wiem! Nagle upadła! - odpowiedziała tamta.
       Aya poczuła przerażenie, gdy spojrzała na szyję dziewczyny.
       Ślady ugryzienia!
       Poszukała wzrokiem Zero. Okazało się, że chłopak też już to zauważył.
       - Niech ktoś ją zabierze do izby chorych… - powiedział jeden z uczniów.
       - Odsunąć się! - rzucił prefekt. Szybko podszedł do zemdlonej dziewczyny. - Ja ją tam zaniosę.
       Podniósł uczennicę i udał się w kierunku gabinetu pielęgniarki.
       - Otsune, Kao, ja też pójdę! Nie czekajcie na mnie… - rzuciła Aya i wybiegła za kolegą. Pospiesznie się z nim zrównała.
       - Kto to mógł zrobić? - zapytała z lekkim strachem w głosie.
       - Nie mam pojęcia…
       Wkrótce dobiegła do nich Yuuki.
       - Jejku, czemu takie rzeczy się jeszcze zdarzają? - mruknęła.

       - Natychmiast musimy pójść z tym do dyrektora - powiedziała Yuuki, gdy poszkodowana znajdowała się już w pokoju pielęgniarskim.
       - Taa… Chodźmy - rzucił Zero.
       - Mogę iść z wami? - spytała Aya. - Pewnie będziecie szukać sprawcy, prawda?
       - Tak, prawdopodobnie.
       - No właśnie. Chciałabym pomóc.
       - Ok, to nawet dobrze. Oprócz nas jesteś jedyną osobą z Dziennej Klasy, która może coś zrobić w tym kierunku.
       Wszyscy troje udali się więc do Kaiena Kurosu.
***
       - Przepraszam, dyrektorze - rzekł Kaname.
       Ech, mogłam tu jednak nie przyłazić. Muszę patrzeć teraz na tę jego wstrętną twarz! Głupek.
       Kiedy tylko Kuran znajdował się w polu widzenia, Aya wprost nie mogła powstrzymać złości. Nienawidziła go za jego czystą krew, za to, co jej niegdyś powiedział, a nawet (a może szczególnie) za to, że od czasu do czasu pomagał jej lub Zero.
       Heh, nieważne, co zrobi. Tak czy owak musi w tym mieć jakiś cel. On nie robi czegoś dla kogoś ot tak sobie… Wyjątkiem jest Yuuki. Zastanawiam się, dlaczego ktoś taki jak on w ogóle zwraca uwagę na zwykłą ludzką dziewczynę? A zresztą, co mnie to obchodzi!
       - Powinienem ich uważniej obserwować - kontynuował Kaname.
       - Nie, nie - odparł Kaien. - Wcale nie ustaliliśmy, że wampir, który to zrobił, był z Nocnej Klasy. Nie przejmuj się więc tym za bardzo. Od zapobiegania takim sprawom mamy przecież strażników. Po prostu musimy być teraz ostrożniejsi. Przynajmniej dziewczyna, która zemdlała z powodu anemii, nie pamięta, kto ją ugryzł. Nie wie nawet, że została ugryziona. Nie ma wątpliwości, że jej wspomnienia zostały wymazane przez wampira.
       - Co znaczy, że studenci z Nocnej Klasy są podejrzani - wtrącił Kuran. - Jedynymi, którzy użyliby „rytualnej magii”, jak Łowcy nazywają inaczej wymazywanie wspomnień, są wampiry z arystokrackiej warstwy. A Nocna Klasa głównie z takich właśnie się składa. Rozumiem, że nie chcesz podejrzewać własnych uczniów, ale jesteś w tej sprawie zbyt pobłażliwy.
       Widząc minę Yuuki, Zero poklepał ją po głowie.
       - Nie martw się tym - powiedział. - To nie znaczy, że źle wypełniasz obowiązki, tylko że przeciwnik jest bardzo zmyślny.
       - Hej! - zaprotestowała Kurosu. - Zero, powinieneś choć trochę czuć się za to odpowiedzialny. Też jesteś strażnikiem!
       - Tak dla przypomnienia - przerwał Kaname, zwracając się do prefektów - Kiryuu też jest podejrzany.
       Wszyscy zdziwili się, słysząc te słowa.
       - Co? Będziesz go teraz oskarżał? - zdenerwowała się Aya.
       - I ty również - odparł oschle czystokrwisty, ignorując słowa dziewczyny.
       - Że co, proszę?!
       - Jesteś rzadkim przypadkiem Łowcy, który stał się wampirem - zwrócił się do prefekta Kuran. - Wcale nie byłoby niespodzianką, gdybyś posiadał jakieś niezwykłe zdolności.
       - Nie kojarzę, bym jakieś miał - odrzekł spokojnie Zero.
       - Kaname-kun! - odezwał się dyrektor.
       - Doprawdy? - spytał Kuran, tym razem ignorując dyrektora Akademii. - Może nieświadomie zaatakowałeś tę dziewczynę, pragnąc jej krwi.
       - Kaname-senpai, nawet, jeśli nie lubisz Zero, myślałam, że go zaakceptowałeś - powiedziała zdenerwowana Yuuki. - Naprawdę myślisz, że Zero zaatakował tę dziewczynę?!
       - Mówisz tak, jakbym to zrobił - zauważył posępnie Kiryuu.
       - Zero, cicho bądź! - krzyknęła pani prefekt. - Dobra, znajdę prawdziwego winowajcę i udowodnię, że Zero jest niewinny! Chodź, Zero. Idziemy! - Złapała kolegę za rękę i wyprowadziła z pokoju.
       - Hej, Yuuki… - zaczął Kiryuu.
       Dziewczyna obróciła się jeszcze.
       - Dopóki nie uznasz, że Zero jest niewinny, nie odezwę się do ciebie, Kaname-senpai! - poinformowała go. Próbowała zachować poważny wyraz twarzy, ale przemknął po niej cień smutku.
       - Wow! To pierwszy raz, kiedy Yuuki otwarcie się tobie sprzeciwiła, Kaname-kun, prawda? - zaśmiał się dyrektor.
       Aya zachichotała mimo woli.
       - Nie powinnaś być taka wesoła. - Kuran przeszył ją spojrzeniem.
       - Bo co? - spytała hardo.
       - Nie słyszałaś, że też jesteś jedną z podejrzanych? - zapytał spokojnie.
       - To nielogiczne! Przecież nie piję krwi. Jakbyś nie zauważył, póki co wciąż jestem w większości człowiekiem, wiesz?!
       - Właśnie sęk w tym, że nie wiem - odparł. - Miałaś mnie informować o tym, co się z tobą dzieje - przypomniał.
       - Och, wybacz, ale nie mam zamiaru tego robić - powiedziała zdecydowanie.
       - W takim razie… skąd mam wiedzieć, jak daleko zaszły sprawy?
       - Przecież taki wspaniały czystokrwisty wampir jak ty z pewnością się zorientuje, kiedy sprawy NAPRAWDĘ zajdą za daleko.
       - Nie podoba mi się twój ton.
       - I dobrze.
       - Dobrze ci radzę, nie rób sobie ze mnie wroga.
       - Hej, ja tu jestem! - przypomniał dyrektor.
       - Spokojnie, ja już wychodzę. Mam zamiar przyłączyć się do poszukiwań PRAWDZIWEGO sprawcy, którym NA PEWNO okaże się ktoś z Nocnej Klasy - rzekła, po czym odwróciła się na pięcie i wyszła.
       Rany, jak ten koleś mnie niesamowicie wkurza! Myśli, że cały świat należy do niego! I jeszcze żeby podejrzewać mnie lub Zero… Powiedział to tylko po to, by nas wyprowadzić z równowagi! Choć najbardziej zdenerwował tym Yuuki. Hehe, dobrze mu tak!
       Chodziła chwilę po korytarzu. Hm, właściwie od czego by tu zacząć? Dokąd mogli pójść prefekci? Ech, mniejsza o to. Zacznę od pokoju pielęgniarskiego.
       Szybko tam dotarła. Otworzyła drzwi. Wewnątrz, oprócz poszkodowanej, zobaczyła nie tylko strażników, ale także najbardziej zaufane wampiry Kurana - Takumę, Rukę, Akatsukiego, Senriego i Rimę. Wszyscy spojrzeli na nią ze zdziwieniem.
       Czy te wampiry muszą być wszędzie? Rany… No to nici z poszukiwań tutaj.
       - Och, przepraszam - powiedziała słodko. - Już mnie tu nie ma!
       Pospiesznie wyszła.
       Ech, na razie jestem dla nich zwykłą dziewczyną, idiotką jak cała reszta. Hm, nie miałabym w sumie nic przeciwko temu, by tak zostało… Bo przecież… Kiedy zacznę pachnieć jak oni… Nie, nie potrafię sobie tego wyobrazić! Shimatta…
       Wyszła z budynku i skierowała się ku dormitorium.
       Chyba dam sobie spokój z poszukiwaniami. Przede wszystkim powinnam teraz uważać na Kaori i Otsune. Niewykluczone, że winowajca znów zjawi się pod osłoną nocy w naszym akademiku… Lepiej pozostanę dziś na czatach!
       Weszła do swojego pokoju. Kao siedziała na łóżku. Na kolanach trzymała Johnny’ego.
       - Aya! Jak mogłaś wtedy tak po prostu wybiec? - spytała. Wyglądała na lekko zdenerwowaną.
       - Ech, po prostu chciałam się dowiedzieć, co się stało - odparła.
       - No i?
       - O co ci chodzi?
       - Jejku! Co z tą dziewczyną? - spytała niecierpliwie imōto.
       - Ach, no tak! Ano… Anemia - odpowiedziała brunetka. Rzuciła się na łóżko.
       - Aha… - mruknęła Kao. - Mogę z tobą porozmawiać?
       - Heh, chyba zawsze możesz, co nie?
       - Tak, ale to… będzie trochę inna rozmowa.
       Aya usiadła i wlepiła wzrok w blondynkę.
       - Słucham.
       - No więc… Chciałam pogadać o tamtym dniu… A właściwie nocy…
       - Której? - zapytała ze strachem szesnastolatka.
       - Ehm, no wiesz… O tej, kiedy to niby upadłam i uderzyłam się w głowę.
       - Ach tak…
       Czy to możliwe, że coś sobie przypomniała?! Bo niby dlaczego tak nagle zaczęła o tym mówić?
       - Muszę ci się do czegoś przyznać. Wiesz, wtedy jeszcze szalałam za Aidou-senpai i w ogóle… Ja… tańczyłam też z nim na balu… I widziałam się z nim kilka razy… Ale… Ech, chodzi mi o to, że kiedy poszłaś tamtego dnia do Umari-san… Wykorzystałam okazję i po raz kolejny wymknęłam się z Aidou-senpai - wyznała. - Ale pamiętam tylko jakąś polankę, wszystko inne uciekło. To znaczy… Nawet tego nie pamiętałam, ale sobie przypomniałam, kiedy byłyśmy w weekend w mieszkaniu dyrektora. Razem z Aidou, Yuuki i Kiryuu… Przepraszam, że cię okłamałam! Po raz drugi się z nim wymknęłam, choć tak bardzo mnie prosiłaś, bym tego nie robiła! Gomen nasai!
       Aya patrzyła ze zdumieniem na imōto.
       - Ano… Kao-chan?
       - Uhm? - Podniosła opuszczoną dotychczas głowę. W oczach błyszczały jej łzy.
       - Wiem, że z nim wtedy byłaś - powiedziała cicho.
       - Naprawdę? Więc dlaczego mi tego nie wypominałaś ani nic?
       - Bo skoro i tak o tym zapomniałaś… A poza tym miałaś ten wypadek, uderzyłaś się w głowę…
       - No właśnie! Jak to się stało, co? Za nic nie mogę sobie przypomnieć, chociaż myślę o tym bardzo często! Wiesz coś na ten temat?
       - No… Nie.
       - Ech… A wiesz, co ja myślę? Że to może właśnie mieć jakiś związek z Aidou-senpai! Bo potem przysłał mi tę karteczkę z przeprosinami… Przecież nie zrobiłby tego dla zabawy, prawda? A w takim razie… może się o coś obwiniał?
       - Nie wiem. Może. Słuchaj, Kao. Mam do ciebie ogromną prośbę.
       - Uhm?
       - Proszę, zapomnij o tym. I nie próbuj sobie przypomnieć, bo nie wiadomo, czy warto. A potem nie będzie już odwrotu, może wyjść na to, że później tylko być tego żałowała…
       - Hm. Masz rację. Spróbuję.
       Grzeczna dziewczynka, zaśmiała się w duchu Aya.
       - Ale… wiesz co? Brakuje mi tego… - powiedziała piętnastolatka.
       - Czego?
       - Nie wiem, jak to nazwać… Stanu zakochania? - Nie, nie o to mi chodzi. Chyba. - To znaczy… Chciałabym w końcu spotkać „tego jedynego”.
       - Ach tak… Ano… Kiedyś znajdziesz. Tylko wiesz… Wolałabym, aby to nie był nikt z Nocnej Klasy…
       - A ty jak zwykle o tym! - zaśmiała się Kaori. - Spokojnie, oni mi już przeszli. Pozostali piękni jak zawsze, ale przecież nie tylko uroda się liczy, prawda?
       - Oczywiście.
       - No właśnie…
       - Hm, a skoro tak, to może znajdziesz sobie kogoś pośród dziennych uczniów? - zapytała Aya.
       - Nie… Nie ma tam nikogo godnego uwagi. To znaczy… Mam na myśli to, że gdyby tam był mój książę z bajki, to natychmiast bym go rozpoznała.
       - Aha… Eeto… W takim razie znajdziesz sobie kiedyś kogoś spoza Akademii i tyle!
       - Taak…
       A może już znalazłam? Kao uśmiechnęła się do siebie samej. Nie, wybij to sobie z głowy. Już go nie spotkasz…
***
       Aya z trudem powstrzymywała się od zaśnięcia.
       Jeśli nie zasnę, to z pewnością wyczuję, jeśli jakiś wampir będzie chciał powtórzyć wyczyn i włamać się do akademika, by ugryźć którąś z dziewcząt…
       Powieki jednak coraz bardziej jej się kleiły.
       Już prawie zapadła w sen, gdy poczuła wampirzą woń. Zerwała się na równe nogi i wybiegła z pokoju. Nie przebierała się tego wieczoru w piżamę, na wszelki wypadek została w ubraniach.
       Kierując się zapachem, dobiegła wreszcie do celu. Nie spotkała się jednak z winowajcą - w pobliżu znalazł się Kaname.
       Oddaliła się.
       Sprawa zakończona, stwierdziła. Niech Kuran zajmie się tym gostkiem…
       Powoli ruszyła w stronę pokoju.
       Kiedy tylko przebrała się w piżamę i opadła na łóżko, natychmiast zasnęła.







***
   Skromny ten rozdzialik dedykuję J., która okazała się osobą, która najbardziej go wyczekiwała. xD Buziaki ;* Cieszę się, że udało mi się Ciebie wciągnąć do świata mangi&anime! <cieszy się i skacze z radości>
   W imieniu siostry i swoim (tu Aya jakby co xD) dziękuję bardzo za Wasze opinie. Pomogły nam one w podjęciu decyzji. Mianowicie- będziemy już szły własnym tempem, nie bardzo przejmując się mangą. Oczywiście większość oryginalnych wydarzeń będzie miało miejsce w naszym opowiadaniu. ;)
   Baaardzo nam miło z powodu tego, że zyskałyśmy nowe czytelniczki. Ponadto powróciły "stare"- Tabitha i Marissa. Witamy Was z powrotem! ;*
   Hmm, po długim leniuchowaniu (jeśli chodzi o pisanie opka) wreszcie udało nam się dokończyć rozdział, nad którym tak długo ślęczałyśmy, a nawet napisać następny. To działo się przedwczoraj. Z kolei wczoraj... Hmm, napisałam tylko jedną stronę i stanęłam. Eeto... Mówi się trudno i idzie się dalej. xD
   "Caged bird", czyli rozdział, który ukaże się w sobotę, jest kolejnym dodatkiem, który opowiadać będzie o matkach Ayi i Kaori. A tak dokładniej- głównie o Maayi.
   Dobra, to chyba wszystko. Do soboty! ;*
[wpis z dnia 20.01.10] 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz