poniedziałek, 3 października 2011

Vampire Knight: tom V, rozdział XXIVb (dodatek) - "Caged bird"


       - Reiko?
       - Słucham cię, Maaya.
       - Mam… problem - wyznała cicho około dwudziestopięcioletnia brunetka. Siedziała na wygodnej kanapie w ciemnym pokoju. Spojrzała na bok, gdzie w kołysce spało niespełna ośmiomiesięczne dziecko.
       - Co się stało?
       - Kage… wraca - powiedziała.
       - Naprawdę? - W głosie przyjaciółki dało się wyczuć nutkę strachu i zdziwienia. - Tak nagle? Po tylu miesiącach?
       - Taak…
       - Czyli rozmawiałaś z nim? - chciała się upewnić blondynka.
       - Tak… Chwilę.
       Młoda kobieta zauważyła, że drży. W soczystozielonych oczach błysnęły łzy.
       - Reiko…
       - Słucham?
       - Przyjedź do mnie… Proszę…
       - Maaya… To niebezpieczne. Związek dowiedział się o tobie. Ja… To znaczy my - Kaien, Touga i ja - robimy wszystko, co w naszej mocy, żeby potajemnie opóźnić poszukiwania, ale… Nie wiem, jak długo będzie się nam to udawać. Boję się, że mogliby wysłać jakiegoś szpiega czy coś… Mogą nas obserwować, wiedzą przecież, że jesteśmy przyjaciółmi…
       - Onegai… Onegai…
       - Maaya…
       - Tu jest tajemne przejście... Możesz się tu dostać niezauważona.
       Reiko westchnęła.
       - W takim razie zgoda. Teraz więc wyjaśnij mi…
***
       - Reiko!
       - Maaya!
       Przyjaciółki rzuciły się sobie na szyję. Chwilę trwały w uścisku.
       - Dziękuję, że przyszłaś… - wyszeptała brunetka.
       - Przecież bym cię tak nie zostawiła, prawda? - uśmiechnęła się Reiko.
       Kobiety przeszły do salonu.
       - Wszędzie macie tak ciemno? - spytała blondynka.
       - Taak… Widzisz… Aya-chan nie lubi światła - odparła cicho Maaya.
       - A właśnie! Gdzie ona jest? Muszę ją wreszcie zobaczyć!
       - Jest tutaj.
       Obie podeszły do łóżeczka. Oczy Reiko zabłysły, gdy zobaczyła malutką śpiącą istotkę.
       - Jest taka śliczna! - zachwyciła się. - Jaka malutka… i drobniutka… - Uśmiechnęła się. - Czy w tym wieku nie powinna być nieco większa? - zapytała po chwili.
       - Być może… Ale nie sądzę, by rozwijała się w ten sam sposób co inne dzieci - rzekła ponuro młoda matka.
       - Hm, fakt. Ale spokojnie, będzie dobrze!
       Spojrzała bacznie na koleżankę. Zauważyła, że ta odwróciła wzrok i ze smutkiem patrzy teraz gdzieś w bok.
       - Maaya?
       Nie zareagowała.
       - Maaya? - Reiko potrząsnęła nią lekko za ramiona. - Co ci jest?
       Brunetka miała łzy w oczach.
       - Ona… jest w połowie człowiekiem, a w połowie wampirem… - wyszeptała.
       - Tak, ale to nie znaczy, że ma stracone życie. Zobaczysz, będzie taka jak inne dzieciaki!
       - Nie… Już nie jest. Światło słoneczne ją razi, jest zbyt wrażliwa na wysokie temperatury… Prawie w ogóle nie płacze.
       - To źle?
       - Nie wiem… Nic już nie wiem…
       Maaya zaczęła się lekko trząść.
       - Hej, już dobrze, uspokój się… - Reiko zaprowadziła przyjaciółkę na kanapę. Obie na niej usiadły.
       - Ale to nie o to mi chodzi… - wyznała tak cicho, że Reiko ledwo to dosłyszała.
       - Ciii… - uciszyła ją łagodnie blondynka i przygarnęła do siebie. Przez moment siedziały tak, całkowicie nieruchomo.
       Usłyszały cichutkie gaworzenie małej dziewczynki.
       - Och, obudziła się! - zauważyła z radością Reiko.
     Maaya wstała i wyciągnęła córeczkę z kołyski. Trzymając ją na rękach, usiadła znów obok gościa. Niebieskooka pochyliła się nad malutką. Dziecko spojrzało na nią. Miało duże, szare oczy, kształtne usteczka, gęste, czarne rzęsy i włosy tego samego koloru. Cera była tak blada, że momentami wydawała się aż biała.
       - Jaki aniołek… - zachwyciła się Reiko. - Mogę ją potrzymać? - spytała.
       Brunetka bez słowa podała koleżance córeczkę.
       - To takie… cudowne! Już od dawna marzyłam o dziecku! - powiedziała.
       Maaya nadal milczała. Reiko wreszcie oderwała wzrok od niemowlęcia i spojrzała na przyjaciółkę.
       - Hej, co ci jest? - przestraszyła się, widząc zapłakaną towarzyszkę.
       - Jest dobrze tak, jak jest, prawda? - spytała cicho. - A skoro tak… to dlaczego on chce to zmienić? - zapytała już nieco głośniej, patrząc błagalnym wzrokiem na blondynkę.
       - Nie rozumiem, o co ci cho…
       - Kage chce ją przemienić, rozumiesz?! - wybuchła Maaya.
       - Co takiego? - spytała ze strachem Reiko. - Jak to?
       - Chce zrobić z niej to, czym ja się stałam. To, czym jest on sam… - załkała.
       - Dlaczego… Dlaczego chce to zrobić?
       - Mówi, że tak powinno być, że tak musi być… Że ktoś taki jak Aya… nie ma prawa żyć. Ani w społeczeństwie wampirów, ani w społeczeństwie ludzi…
       - Maaya… - wyszeptała Reiko. - Ja…
       - Nie wiem, co robić. Nie mogę na to pozwolić. Chcę, by Aya mogła normalnie żyć. Nie chcę, by stała się potworem. Uzyskała tylko jedną wampirzą cechę. A skoro tak, to przecież mogłaby wpasować się w tłum… Mogłaby żyć jako człowiek!
       - To nie jest takie proste...
       - Wiem… Wiem! Ale co mam zrobić?! Pozwolić mu to uczynić?!
       - Nie, ale…
       - Nie pozwolę mu na to. Nigdy.
       - Maaya… Rozumiem cię, ale… Może dzięki temu, że płynie w niej zarówno ludzka, jak i wampirza krew, po przemianie mogłaby być bezpieczna. Bo jako dhampir będzie wyrzutkiem…
       - Nie… Nie, nie, nie! Mylisz się!
       - Wiesz, że mam rację - odparła poważnie blondynka. - Związek szuka ciebie, a gdy tylko dowie się o Ayi-chan, jeśli już o niej nie wie, to ją również będzie chciał odszukać. A Rada…
       - Rada wie. Nie wiem skąd…
       - Ech… - zasępiła się Reiko. - Powinnyście się gdzieś ukryć.
       - Niby gdzie? To jest jedyne miejsce, w którym jestem bezpieczna przed Związkiem i Radą.
       - Jak to?
       - Kage rzucił jakiś czar obronny na ten dom… Czy coś w tym rodzaju… Nie wiem, w każdym razie podobno może tu teraz wejść tylko ktoś, kogo któreś z nas zaprosi do środka.
       - Och. Więc nikt z Rady ani ze Związku nie może tu wejść nieproszony?
       - Uhm. Tylko inny czystokrwisty byłby w stanie przełamać to zaklęcie.
       - Ale to się raczej nie zdarzy, więc nie ma się czym przejmować.
       - Taak… Ale co z Kage?
       - Nie wiem - przyznała Reiko.
       - Proszę, jeśli będziesz w stanie coś zrobić… Jeśli sprawy potoczyłyby się w jakimś złym kierunku… Nie pozwól, by przemienił Ayę. Proszę…
       - Dobrze. Skoro tak bardzo ci na tym zależy… Jeśli będę mogła, to zrobię wszystko, co w mojej mocy.
       - Arigatō!
       - Ale co zamierzasz zrobić? Zostaniesz tutaj?
       - Tak. Mimo wszystko tu mała jest najbezpieczniejsza. A Kage… Mam nadzieję, że uda mi się go przekonać - powiedziała cicho Maaya.

       - W takim razie… do zobaczenia - rzekła Reiko.
       - Taak… Dziękuję ci za wszystko.
       - Czy ona zawsze tyle śpi? - spytała z zaciekawieniem blondynka, zauważywszy, że dziewczynka, którą trzyma jej przyjaciółka, ma znów zamknięte oczy.
       - Tak - odparła brunetka.
       - No proszę.
       Zaczęła się już oddalać.
       - Reiko?
       - Tak? - Blondynka odwróciła się w stronę najlepszej koleżanki.
       - Nie mów nikomu o tym przejściu. Nawet Toudze i Kaienowi, dobrze?
       - Zgoda.
       Reiko pomachała jeszcze na pożegnanie, a po chwili zniknęła w długim, ciemnym korytarzu.
***
       Maaya usłyszała pukanie do drzwi. Podeszła do nich ze strachem. Delikatnie odsunęła firankę przy niewielkim okienku, które znajdowało się tuż przy drzwiach frontowych.
       - Kaien?! - zdziwiła się.
       Otworzyła drzwi i szybko zaprosiła go do środka.
       - Co ty tu robisz? - spytała bezgranicznie zdumiona.
       - Ech, prawda jest taka, że po prostu nie wytrzymałem i musiałem cię wreszcie zobaczyć.
       Obszedł przyjaciółkę dookoła.
       - No! Wyglądasz na zdrową!
       - A dlaczego miałoby być inaczej? - spytała brunetka.
       - Hm, sam nie wiem… Siedzisz tu już tak długi czas… Sama…
       Maaya westchnęła.
       - To jak? Pokażesz mi swoją córeczkę czy nie? - zapytał wesoło.

       Kurosu spędził w gościnie jakieś dwie godziny. Był niepocieszony, gdyż nie mógł potrzymać Ayi - podczas jego wizyty wciąż spała.
       W końcu musiał się już zbierać.
       - Wróć sekretnym przejściem - poradziła mu Maaya.
       Zaprowadziła go do piwnicy i wskazała tajemny tunel.
***
       - Tadaima!
       Maaya wyszła na korytarz.
       - Okaeri - wyszeptała.
       - Tyle czasu…
       Wampir podszedł do kobiety i mocno ją objął.
       - Stęskniłem się, wiesz? - powiedział jej na ucho.
       - Ja też - wyznała brunetka.
       Spojrzała w szare oczy ukochanego.
       - Nie wyglądasz na zbyt szczęśliwą - zauważył czystokrwisty.
       Milczała.
       - Ale hej! Gdzie nasza córeczka? - zapytał wesoło.
       Kobieta zaprowadziła go do pokoju. Kage podszedł do kołyski i spojrzał na dziecko.
       - Jest coraz śliczniejsza! - Uśmiechnął się. - I wciąż taka mała… Niesamowite.
       Dziewczynka otworzyła oczy i spojrzała na tatę. Zamrugała kilka razy i ziewnęła.
       - Cha, cha, jaka urocza! - zachwycił się wampir. Sięgnął troskliwie po małą istotkę. - Jaka ona delikatna…
       - Owszem. A ty… chcesz to zmienić - wyszeptała Maaya.
       Mężczyzna odwrócił się do niej.
       - Zrozum, to najlepsze wyjście. Prawdopodobnie po przemianie stanie się zwykłym wampirem, będzie mogła normalnie żyć.
       - Normalnie? Ukrywanie się to niby normalne życie?
       - Jeśli stanie się prawdziwym wampirem, nie będzie musiała się ukrywać.
       - A co ze mną? Mówiłeś, że ja też nie będę musiała się ukrywać… A wyszło na to, że przez niemal rok siedzę tu zamknięta. Samotna. Chcesz, by nasza córka też musiała to znosić?
       - Przecież ci tłumaczę… Ech… Wszystko się ułoży, zobaczysz. Żadna z was nie będzie mogła upaść do Poziomu E, a w takim razie Związek Łowców przestanie się tym interesować. Radą zaś zajmę się sam.
       - Skoro to takie proste, to czemu nie zrobiłeś tego wcześniej?
       - Nie chciałem przemieniać jej tak od razu. Ale teraz… już najwyższy czas.
       Spojrzał ze skupieniem na małą dziewczynkę, która wlepiła w niego wzrok.
       - Nie!
       Maaya podeszła szybko do wampira.
       - Nie rób tego.
       - To najlepsze, co można zrobić! - zaprotestował.
       - Nie, proszę!
       - Maaya…
       - Proszę… - wyszeptała błagalnie.
       Kage westchnął.
       - Dobrze… Zrobimy tak - jeśli do końca tygodnia nie wymyślimy czegoś innego… wtedy ją przemienię.







***
   No i mamy sobotę, a co za tym idzie- nowy rozdział. ;) Kolejny dodatek tego typu (ale o wieeele bardziej rozbudowany xD) to rozdział XXIXb. Ale to dopiero za jakiś czas...
   Szczerze mówiąc nie bardzo wiem, co napisać (tu znowu Aya xP). Przede wszystkim oczywiście bardzo Wam dziękuję za czytanie naszego opowiadania, za komentarze i opinie... Jesteście kochane! ;*
   Być może ci z Was, którzy są zainteresowani lub spostrzegawczy, zauważyli, że jakieś tam nowe tytuły w spisie treści się pojawiły. Niestety, idzie to strasznie wolno. Nieco trudno pisze się rozdziały, którymi właśnie "żyjemy". Chwilami aż tak śmiesznie jest zobaczyć, że Wy jesteście dopiero na tych i tamtych wydarzeniach, a dla nas to już daleka przeszłość. xD Heh, rozdziałów mamy już chyba jakoś do końcówki marca, więc póki co nie musimy się przejmować, że nie starczy. xD
   Ok, to chyba na tyle. Trzymajcie się ciepło w te mroźne dni! ;*
[wpis z dnia 23.01.10] 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz