poniedziałek, 3 października 2011

Vampire Knight: tom V, rozdział XXV - "Z perspektywy Łowcy"

       Zero podniósł się gwałtownie.
       To był tylko sen… Tylko sen, powtarzał w myślach.
       Mimo tego czuł, jak mocno bije mu serce. Przeszył go dreszcz.
       - Zero? Znalazłam cię… Rany! - usłyszał głos Yuuki. - Nie myślałam, że mógłbyś wymigiwać się od obowiązków w takim miejscu.
       Dopiero teraz chłopak zauważył, że nie wiedzieć czemu siedział na łóżku w gabinecie pielęgniarskim. Światło było zapalone, bo za oknem już jakiś czas temu musiało zrobić się ciemno.
       Prefekt spojrzał na Kurosu. Ta od razu zauważyła, że coś go męczy.
       - Co się stało? - spytała z troską.
       Kiryuu jakby bezwiednie złapał przyjaciółkę za rękę i pociągnął tak, że ta na niego upadła. Przytulił ją mocno.
       Yuuki…
       - Ty żyjesz… - wyszeptał. - Myślałem, że cię zabiłem!
       Jeszcze mocniej przycisnął dziewczynę do siebie.
       - Nie mogę oddychać, Zero… - wydusiła. Była kompletnie zdezorientowana.
       Nastolatek nie poruszył się.
       - Zero… - Pani prefekt zaczęła delikatnie wyswabadzać się z uścisku. - Zero! - podniosła głos. Spojrzała przyjacielowi prosto w oczy. - Wszystko w porządku?! - zawołała, trzymając go dłońmi za głowę.
       - Taak… - powiedział cicho. Wpatrywał się w koleżankę jakby ze zdziwieniem, a może zadumą…
       - To dobrze! - uśmiechnęła się Yuuki.
       Tak… Ja… Chcę, by te ciepłe dłonie… i ten uprzejmy uśmiech… Powoli zbliżył swą twarz do twarzy dziewczyny. Nawet jeśli nie powinienem chcieć takich rzeczy…
       Ich usta niemal się zetknęły, ale wtedy siedemnastolatek się opanował. Pochylił się, opierając się o Kurosu.
       - Przepraszam. Już… nieważne - szepnął.
       - Ano… - Yuuki nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Była w szoku.
       - Naprawdę coś musi być ze mną nie tak - rzekł nagle Zero - bo miałem dziwny sen. Jeszcze się w pełni nie obudziłem.
       - O-ok… - wydukała szesnastolatka.
***
       Przez cały następny dzień Zero zdawał się być rozkojarzony. Wciąż myślał o tym, co się zdarzyło.
       Idiota, powiedział w myślach podczas siedzenia na lekcji. Co mi odbiło? Szlag… Spojrzał na Yuuki. Zdecydowanie go unikała. Ech, mam nadzieję, że mnie nie znienawidzi czy coś… Zależy mi na niej… Westchnął. Sam siebie nie rozumiem, stwierdził, patrząc na Kurosu. Nie potrafię dojść do tego, co tak naprawdę do niej czuję. Odkąd tu zamieszkałem… Zawsze się o mnie troszczyła. Ja też chcę ją bronić. Ale właściwie z jakiej racji? Jest dla mnie… jak siostra. Chyba. Westchnął.
       - Tak więc radzę wam się tego nauczyć już teraz - raz, a dobrze. Zapewniam, że na następnym egzaminie to zagadnienie was nie ominie - zakończył swój wykład nauczyciel.
       - Sensei! Ale się panu zrymowało! - zaśmiała się Kaori.
       Zero spojrzał w jej stronę. Ta chyba poczuła na sobie jego wzrok, bo odwróciła się i dyskretnie pokazała mu język.
       Co za dziecko, zaśmiał się w duchu Kiryuu.
       Przeniósł wzrok na brunetkę siedzącą obok Kao.
       No tak, jest i Aya… Relacje z nią chyba jeszcze trudniej zdefiniować.
***
       - Masz, Kiryuu-kun - powiedział dyrektor. - Rozkaz Związku.
       Podał chłopakowi kartkę z nakazem. Ten spojrzał na nią jakby ze znudzeniem.
       - Będziesz obserwować na przyjęciu dla wampirów, które odbędzie się dziś w nocy - wyjaśnił Kurosu. - Zgromadzi się tam wiele wampirów, więc zapewne znajdzie się sporo do roboty.
       - Zrozumiałem. Pójdę tam - odpowiedział Zero.
       Jeśli rzeczywiście będzie się coś działo, to przynajmniej nie będę musiał tyle myśleć…
       Wyszedł niespiesznie z gabinetu Kaiena.
       Mam już tego wszystkiego dość. Te wszystkie wampiry, a także kilkoro irytujących ludzi… Do tego doszedł teraz problem z Yuuki. Kuso, jaki za mnie idiota! Przysparzam sobie i innym coraz to więcej kłopotów!
       Wyszedł na dwór. Odetchnął świeżym powietrzem, a potem udał się w drogę do akademika. Po drodze zauważył Ayę, która siedziała sobie pod jednym z drzew. Wyglądała na zamyśloną. Musiała jednak wyczuć zapach chłopaka, bo odwróciła się w jego stronę.
       - Cześć - rzuciła.
       - Hej - odpowiedział Zero i zbliżył się do koleżanki. - Masz ochotę się trochę przejść?
       - Czemu nie.
       Dziewczyna wstała i ruszyła za kolegą. Szybko się z nim zrównała.
       - Chcesz o czymś pogadać? - spytała.
       - Hm. Chyba tak - odparł.
       Skinęła głową.
       Przez jakiś czas szli w milczeniu. Poszli w stronę lasu, po chwili zagłębili się między drzewa. Kluczyli między nimi w ciszy.
       Z nią jest całkiem inaczej niż z Yuuki. Ona dużo gada, stara się podtrzymywać rozmowę, która z mojego powodu często się nie klei… Aya jest małomówna, cicha… A mimo tego jest osobą, która najlepiej mnie rozumie.
       Zatrzymał się. Nastolatka, widząc to, zrobiła to samo.
       - Otrzymałem kolejny rozkaz ze Związku Łowców - powiadomił koleżankę.
       - Och… Znowu polowanie? - zapytała.
       - Nie, tym razem mam iść na przyjęcie dla wampirów.
       Aya skrzywiła się.
       - W takim razie… Ano… Miłej zabawy - zaśmiała się ponuro.
       - Dzięki - odparł. - Mam nadzieję, że będę miał okazję skopać któremuś tyłek.
       - Kto wie? - Dziewczyna uśmiechnęła się subtelnie. - Tylko nie przesadzaj z tym balowaniem.
       - Hai - odparł potulnie.
       Oboje się roześmiali.
       Kilka promieni przedostało się przez chmury i korony drzew. Niektóre oświetliły twarz Ayi, która lekko się skrzywiła i zmrużyła oczy.
       Nawet takie delikatne światło ją razi? Nie chciałbym tego znosić.
       Przyjrzał się uważnie twarzy przyjaciółki. Nastolatka spostrzegła to.
       - Co jest? - spytała.
       Chłopak podszedł do niej. Wyciągnął rękę i przejechał nią po lewym policzku brunetki.
       - Ze…ro? - Dziewczyna oblała się rumieńcem.
       - Gomen, gomen - odparł, unosząc ręce w obronnym geście. - Dopiero teraz zauważyłem, że została ci po tym blizna - przyznał. - Serio, nie musisz się tak rumienić. - Wyszczerzył zęby, co zdarzało mu się nader rzadko.
       - Nie rumienię się! - krzyknęła Aya, zakrywając płonące policzki bladymi dłońmi.
       - Właśnie, że tak. Jak zawsze - poinformował.
       - Nani?!
       Rumieni się zawsze, kiedy jesteśmy tak blisko. Nawet wtedy, w stajni. I na polance. I w lesie. Nagle uświadomił sobie, że z niewiadomych względów mu się to podoba. Czemu uważam, że to jest… „urocze”?!
       - Zero!
       - Hę? - oprzytomniał.
       - Czemu milczysz? - spytała lekko rozdrażniona.
       - Bo wciąż jesteś czerwona - odparł z uśmiechem.
       - Wcale nie! - zaprotestowała.
       - A właśnie, że tak. Teraz jeszcze bardziej.
       - Oczywiście! Ze złości!
       Odwróciła się, obrażona.
       Chłopak westchnął.
       Nawet ona… Musiała zostać w pewien sposób ofiarą Shizuki.
       - Zero, co ci jest? - zapytała z troską Aya.
       - Przestałaś się dąsać?
       - Och, przestań się już wygłupiać - poprosiła nastolatka. - Co cię dręczy?
       - Wszystko - odrzekł krótko. - Wciąż o tym myślę... O Shizuce, Ichiru… O rodzicach, mistrzu… O Yuuki, o tobie… - Spojrzał koleżance głęboko w oczy.
       Dziewczyna ponownie się zarumieniła. Kiryuu podszedł do niej.
       Aya nie wytrzymywała już hipnotyzującego wzroku kolegi. Mrugnęła kilka razy.
       - Zero… Dziwnie się dzisiaj zachowujesz… - szepnęła.
       - Wiem. Gomen. To tylko jakiś taki porąbany dzień…- powiedział.
       - Aha…
       Szesnastolatka odsunęła się trochę i odwróciła.
       - Nie dziwię ci się… - rzekła. - Że o tym wszystkim myślisz. - Powróciła do poprzedniej pozycji i spojrzała na chłopaka.
       Jej oczy… Co to jest? Żal?
       - Żałujesz… że Shizuka nie żyje? - spytał.
       - Nie, to nie tak. Heh, właściwie skąd wiesz, że o niej pomyślałam? Czytasz w myślach?
       - Powiedzmy, że to doskonały zmysł obserwacji. I odrobina dedukcji.
       - Niech będzie.
       - Powiedz… Nie wolałabyś, żeby żyła?
       - Nie, naprawdę. A ty? Nie żałujesz, że to nie ty ją zabiłeś?
       - Żałuję. I to bardzo. Ale grunt, że ta wampirzyca nie może już skrzywdzić nikogo, kto jest mi drogi. Niczego i nikogo już mi nie odbierze.
       Znów spojrzał na brunetkę.
       - A ty? Bądź szczera, chciałabyś poznać tożsamość ojca, prawda?
       - Oczywiście. Ale to już prawdopodobnie niemożliwe. Zarówno Shizuka, jak i ciocia wzięły tę tajemnicę do grobu - powiedziała cicho.
       - Ale nawet gdyby… - zaczął Zero. - Nawet gdybyś dowiedziała się, kim on był… Co miałabyś zamiar zrobić?
       - Odszukać go.
       - A potem?
       - Oko za oko - powiedziała z nienawiścią w dużych, szarych oczach.
       - Ale… On przecież od dawna może być martwy! - zauważył Kiryuu.
       Dziewczyna pokręciła przecząco głową.
       - Nie. On żyje. Czuję to.
***
       Ech, znowu się gapi, kretyn jeden, westchnął Zero, patrząc z dezaprobatą na Hanabusę.
       Chłopak oparł się o jedną z kolumn w sali balowej rezydencji rodziny Aidou. Zebrała się tu niesamowicie ogromna liczba wampirów.
       Są chyba wszyscy z Nocnej Klasy… Kilka wampirów, o których też już chyba słyszałem… A nawet gwiazdy filmowe, znani piosenkarze, sportowcy…  Żałosne. Wykorzystują swoje nadprzyrodzone zdolności dla sławy…
       Kiryuu poczuł czyjąś dłoń czochrającą jego włosy.
       - Hej, co ty, do cholery, wyprawiasz? - spytał cicho, przystawiając Bloody Rose do głowy Tougi, nawet na niego nie spojrzawszy.
       - Wampir, którego tropię, może się tutaj zjawić - wyjaśnił Yagari. - Hej, prefekcie. Członkom Nocnej Klasy nie wolno opuszczać terenu szkoły - zauważył.
       - Mają ze sobą niańkę, więc to ich tłumaczy, Yagari-„sensei” - odparł Zero.
       - Spójrz na nich - odezwał się po chwili dawny mistrz siedemnastolatka. - Wyglądają, jakbyś ich nic nie obchodził, ale w rzeczywistości są tobą zaciekawieni. Łowcy Wampirów nie są za bardzo lubiani, a ty jesteś tym, który zabił ich „Księżniczkę Czystej Krwi”.
       - Nie ja ją zabiłem - wyznał nastolatek.
       Przez moment żaden się nie odzywał.
       - Mistrzu, spotkałem Ichiru - szepnął Zero.
       - Rozumiem…
       W sali zapanowała cisza. Wszystkie wampiry ukłoniły się nisko. Jedynymi wyprostowanymi osobami pozostali dwaj Łowcy.
       - Wybaczcie, nie zamierzałem wam przeszkadzać - powiedział spokojnym tonem Kaname Kuran.
       - Kaname-sama, czy to prawda, że poparłeś ludzką stronę na posiedzeniu zarządu? - spytał pokornie jeden z krwiopijców. - Tego tutaj człowieka… - rzekł, wyraźnie dając do zrozumienia, że ma na myśli Zero.
       - To prawda - potwierdził Kuran.
       Kiryuu spojrzał na niego z niechęcią.
       Taak, nie dość, że to on sam ją zabił i zwalił to na mnie, to jeszcze zbiera za to pochwały, zdenerwował się chłopak, słysząc szepty typu „Kaname-sama jest wspaniały”, „Próbuje wziąć stronę ludzi, żebyśmy mogli z nimi żyć w pokoju” czy „To bardzo zmyślna taktyka”.
       Do Kurana zbliżyła się rodzina organizatorów przyjęcia.
       - Kaname-sama, dziękuję za opiekę nad moim synem - powiedział z uśmiechem ojciec Hanabusy.
       - Bardzo dziękuję za zaproszenie mnie na przyjęcie, panie Aidou - odparł czystokrwisty. - Przepraszam, że nie pojawiam się na takich imprezach zbyt często.
       - Nie przejmuj się tym, Kaname-sama. Właściwie, to chciałbym cię dzisiaj o coś prosić - wyjawił.
       - Ojcze! - krzyknął przestraszony Hanabusa.
       - To moja córka, Tsukiko - przedstawił jedną z dziewcząt ojciec. - Byłoby wspaniale, gdybyś się nią zainteresował. To byłoby mile widziane przez naszą rodzinę - zapewnił.
       - Ojcze, przestań! - zawołał Hanabusa. - Kaname-sama, nie prosiłem o to! - zwrócił się do Kurana.
       - Nie wiem, jak sprawy się potoczą, ale będę miał to na uwadze - odparł Kaname, lekko się uśmiechając.
       Do grupki zaczęli podchodzić inni wampirzy rodzice, którzy proponowali też swoje córki.
       Jakie to żałosne, stwierdził ze znudzeniem Zero.
       Zamieszanie trwało przez jakiś czas. Nagle jednak wszyscy zwrócili się w stronę głównych drzwi, w których pojawiła się przepiękna, długowłosa wampirzyca. Zebrani ponownie się ukłonili.
       Nie no, bez jaj… Czystokrwista?!
       - Minna… Proszę, nie mówcie takich rzeczy. Biedny Kaname-sama… - odezwała się przybyszka.
       Na sali znów rozległy się szmery, tym razem w stylu „Sara-sama!”, „Członek rodziny Shirabuki! To naprawdę ona!” i „To rzadki widok, spotkać ją na przyjęciu!”.
       Wampirzyca podeszła do Kurana.
       - Sara-san, ile to już czasu minęło - rzekł.
       - Kaname-san. Odkąd zacząłeś chodzić do szkoły, wcale cię nie widziałam.
       Kuran podniósł jej dłoń i ucałował delikatnie.
       - Jesteśmy jednymi z tak nielicznych wampirów czystej krwi - kontynuowała Sara. - Musimy trzymać się razem.
  
       Zero przestał już zwracać uwagę na to, co się dzieje dookoła.
       Kuso, mam dość, stwierdził, gdy po raz kolejny zdał sobie sprawę z tego, że nie może uporządkować myśli. Jak to możliwe, że człowiek sam nie wie, co takiego czuje? Jak wyjaśnić te dziwne relacje pomiędzy Yuuki a mną oraz Ayą i mną? To całkiem co innego, a obie je nazywam po prostu „przyjaciółkami”. Dlaczego w nocy miałem taką „ochotę” pocałować Yuuki…? Kim ona dla mnie jest? Zawsze uważałem ją za kogoś w rodzaju siostry czy najbliższej przyjaciółki. A mimo to kilkanaście godzin temu mi odbiło. Iie. To na pewno przez ten okropny koszmar. Tak, to musi być to. Pomyślał o tym przez chwilę i upewnił się. Dobra, sprawa Yuuki załatwiona. W pewien sposób, bo nie wiem, czy kiedykolwiek będzie jeszcze między nami jak dawniej. Chociaż znając ją, po prostu zapomni o sprawie i będzie się zachowywała jak zawsze. Pod tym względem jest bardzo podobna do Mitsui-imōto, jeśli wierzyć słowom Ayi. Nie no, pewnie że wierzyć. Ona by mnie nie okłamała. Kurczę, jak to jest, że zanim się obejrzałem, stała się osobą, której ufam najbardziej? Znamy się przecież od niedawna. To pewnie przez to, że mamy podobny stosunek do wampirów i samych siebie. Hm. Wciąż zdobywa te wampirze umiejętności… Jeśli to wciąż będzie działo się w takim tempie, to niedługo naprawdę zostanie wampirem. Co wtedy? Czy rzeczywiście będziemy musieli się nawzajem pozbijać? I… czy w razie konieczności będziemy potrafili to zrobić? Jakby na to nie spojrzeć, zabić jakiegoś zwykłego krwiopijcę Poziomu E, to co innego niż przyjaciółkę, która do tego poziomu nigdy tak naprawdę nie upadnie. Co innego ze mną. Ale… Ona sama przyznała, że nie jest pewna co do tego, czy będzie umiała mnie zabić, gdy już nadejdzie ten czas. Jest jeszcze Yuuki, ale ona na pewno tego nie zrobi. A Aya? Dobra, bez sensu się zamartwiać. To logiczne, że jeśli zagroziłbym życiu jej, Kaori, Umari czy kogoś innego, to nie wahałaby się mnie załatwić. Prawda?, spytał samego siebie. Shimatta, sam już nie wiem.
       A co do mnie… Ile czasu mi jeszcze pozostało? Kiedy jestem „na głodzie” nie potrafię „nie wykorzystać” Yuuki. Idiotka, dlaczego ona się na to zgadza?! I… dlaczego sam się na to zgadzam?
       Ech, i teraz doszedł kolejny problem. Nie mówiłem jej tego, ale od tamtego czasu… u Shizuki… gdy poczułem krew Ayi… Ja… jeśli poczuję tę woń ponownie, nie powstrzymam się. Ten zapach jest całkowicie inny od tych, które już poznałem. Możliwe, że jest tak, jak powiedziała Hiou - „Niesamowite jak cudowny smak może wywołać połączenie czystej krwi wampira ze słodką krwią uroczej ludzkiej dziewczyny!”… To dokładne jej słowa, wciąż je pamiętam. Westchnął. Racja. „Niesamowite”. Powinienem ją ostrzec. Tak, zrobię to, gdy następnym razem ją zobaczę. Poza tym…
       - Wampir, którego szukałem, nie pojawił się - przerwał mu rozmyślania Yagari.
       - Wracasz? - spytał uczeń.
       - Tak - rzekł. - Pozdrów ode mnie tę małą prefektkę - powiedział, znów czochrając chłopaka po głowie.
       Mimo wszystko… Dla mnie… jej istnienie nie jest małe.





***
   Tym rozdziałem kończymy tom V! <owacje na stojąco>
   Powolutku udaje nam się co nieco napisać, ale oczywiście znów odrobinę utknęłyśmy. xD Znając jednak życie, jak porządnie i z determinacją zasiądziemy do roboty, to wpadnie nam do głowy jakiś "genialny" pomysł. xD Jakoś to będzie- w końcu trochę już tego jest, a nie zamierzamy się poddawać. Co to, to nie! ^^ Jakoś musicie z nami wytrzymać. xD
   Tradycyjne podziękowania kierujemy do wszystkich wytrwałych czytelniczek. ARIGATO! ;*
   Małe pytanko- czy chcecie dostać nadprogramowo rozdział w piątek? W sobotę byłby kolejny. ;) To byłby taki urodzinowy prezent dla (czy raczej od) Ayi xD Cóż, wszystko w Waszych rękach, wypowiadajcie się!
   Kolejny rozdział nosi tytuł "Eksplozja". Będzie to już "normalny" rozdział z punktu widzenia dziewczyn. ;) 
   A tak poza tym- na [onesan-ya-imoto] wczoraj pojawiła się nowa notka, na którą serdecznie zapraszamy! ;)
 [wpis z dnia 27.01.10]

3 komentarze:

  1. Myslałam, że nie będę miała dzisiaj czasu, ale okazało sie, że znalazłam go całkiem sporo, więc przeczytałam :3
    Zaczynając od tego co jeszcze pamiętam co chciałam skomentować... uwielbiam po prostu momenty kłótni Kao z Zero. Serio, świetne są. Ona go tak nie lubi i ja wiem, że jak się dowie prawdy (znaczy czuję) to myśle, że się do niego jakoś przekona. Fajnie by było jakby byli dobrymi kumplami.
    W ogóle już nie moge się doczekać, aż w końcu wyjaśni się czemu Kao przeszła faza na Hanabuse. I zdziwiło mnie zachowanie jego przy Kao, Ayi i reszcie. Myślałam, ze będzie bardziej skruszony. Ah, żałuję że nie porozmawiali ze sobą.
    A teraz kibicuję Kao w jej dochodzeniu! Niech szuka odpowiedzi na swoje pytania.
    A tera przejdźmy do Ayi. Ten rozdział by uroczy kiedy ona się rumieniła jak rozmawiała z Zero. W ogóle na początku coś podejrzewałam, że może oni będą razem czy coś, później mi przeszło, ale po tym rozdziale myślę, że tak może jednak coś między nimi będzie. No i jeszcze musi się w Yuki odkochac. Akurat domyślam sie kiedy to się stanie - jak zamieni się w wampira- bo to jedna z tych rzeczy jakie pamiętam z anime. Wtedy przestał ją lubić xD
    No i uchyliłaś kolejny rąbek tajemnicy o Mayi i tatusiu Ayi. Wydawał się taki miły... coś czuje, że ich relacje się popsuły, bo pewnie Maya ukryła Aye przed nim i czar miłości prysł. Albo i nie. Zobaczę. :D
    Powiem ci, że mam nadzieję iż Aya w końcu i to niedługo stanie się wampirem i jakos zaakceptuje te swoje nowe ja. :D

    I propo twojego komentarza Aya, jak widać - mam zamiar kontynuować, ale nie mam pojęcia kiedy uda mi się to opowiadanie nadrobić i być na bieżąco. Jeszcze w połowie nawet nie jestem! XD Ale pod każdym skończonym tomem zamierzam pozostawić po sobie ślad. ;3 chyba już to ci pisałam ostatnio... albo mam dejavu XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpiszę ci tutaj, bo szybciej przeczytasz. :D I nie musisz mi dziękować za komentarze. :D
      W styczniu skończyłam 18 no i... jestem w tym roku maturzystką. To ten genialny rocznik co robi za króliki doświadczalne idąc nową reformą. XD
      Ale co do szkoły, to ci powiem, że przykładam się tylko do 4 przedmiotów, więc w sumie na razie jeszcze są takie luzy i czas się znajdzie na razie. :3

      Usuń
  2. To jesteś rocznikiem mojego starszego brata. :D a w ogóle który dzień? ja 5. xD
    Zmieniło się np to, że w polskim ustnym nie ma prezentacji. Losuje się pytania i obowiązuje tez wiedza z gimnazjum. Nie ma podziału w ustanej na rozszerzoną i podstawę, więc jak trafisz na wiersz z rozszerzenia,a zdajesz podstawę to masz problem. Tak samo mogą cie o gramatykę zapytać. W takim razie moim zdaniem nie wiem po co był egzamin gimnazjalny. -3- I jeszcze tylko polski, matmę i język obcy można zdać na poziomie podstawowym, każdy dodatkowy przedmiot zdaje się rozszerzony, a jeden koniecznie musisz pisać.
    Prócz matury zmieniło nam się to, że już od 2 klasy nie miałam fizyki, chemii i biologi, geografię tylko miałam, bo mam profil z rozszerzeniem(właściwie to mój profil nazywa wos-geo). xD ale np klasa humanista miała zamiast tych przedmiotów przyrodę, bo mi np doszedł przedmiot taki jak "historia i społeczeństwo", czy "edukacja prawna", ale ta edukacja to bez sensu była już w ogóle =3= Nie wiem co bym ci mogła jeszcze napisać. Jakoś mi nic nie przychodzi do głowy co się jeszcze zmieniło. xD chyba że ustny angielski, bo własnie nie wiem czy u ciebie też tak było, że ustny zdawało się bez poziomu, nie było rozszerzonego ani podstawy. xD

    OdpowiedzUsuń