poniedziałek, 3 października 2011

Vampire Knight: tom VI, rozdział XXVI - "Eksplozja"






      - Yo.
      - Ohayō, Zero - powitała kolegę Aya.
      Był ranek, zostało kilkanaście minut do rozpoczęcia pierwszej lekcji.
      - Jak tam przyjęcie? - spytała dziewczyna.
      - Nudy. Niestety, nie było żadnej bójki - odparł.
      Brunetka uśmiechnęła się lekko.
      - Ale… Wyobraź sobie, że oprócz Kurana pojawił się jeszcze inny czystokrwisty wampir. A właściwie wampirzyca - sprostował.
       - Hę? - zdziwiła się Aya. - Jak to?
       - Tak to. Sara Shirabuki - odrzekł.
       Nastolatka skrzywiła się.
       - Widzę, że jesteś bardzo zadowolona z tego powodu - zaśmiał się Kiryuu.
       - A jakżeby inaczej - prychnęła dziewczyna.
       - To kolejna osoba stojąca po stronie naszego kochanego Przewodniczącego Nocnej Klasy - oświadczył.
       - Tego się obawiałam. Do kitu z tym wszystkim.
       - Tak…
       Zawahał się.
       - Co jest? - spytała szesnastolatka.
       - Właściwie… Chciałem ci o czymś powiedzieć. A raczej cię ostrzec - wyznał Zero.
       - Ach tak?
       - Uhm.
       Zbliżył się trochę do przyjaciółki i rozejrzał dookoła.
       - Proszę, uważaj - szepnął.
       - Na co? - zdziwiła się.
       - Na mnie - odpowiedział. - Mam na myśli to, że… Ech, od kiedy poczułem zapach twojej krwi… Kuso, chodzi mi o to, że jak znowu ją poczuję, to najprawdopodobniej już się nie powstrzymam - powiedział. - Więc bądź bardziej ostrożna, dobrze?
       - Ano… Hai.
       Zero się oddalił.
       Więc jednak do tego doszło. Tyle razy już się powstrzymywał. A skoro moja krew pachnie w ten sposób… Przyciąga wampiry, które ją czują. Niedobrze. Nie potrafię sobie wyobrazić siebie w roli zabójcy Zero… Shimatta!
       - O czym to znowu myślisz? - spytała wesoło Kaori.
       - O niczym ważnym - odparła krótko Aya.
       - Chodź, zajęcia zaraz się zaczną.
       - Wiem, wiem…

       - Yatta! Dzisiaj lekcje kończą się wcześniej, prawda? - zapytała Kao.
       - Uhm.
       - Znowu to twoje „uhm”! Wysil się na coś więcej, nēsan!
       - Eee… Postaram się.
       - Yoshi!
       Aya zamyśliła się.
       - Yuki! Zobacz, jaki ładny śnieg, nēsan! - trąciła siostrę Kaori.
       - Uhm.
       Imōto posłała brunetce mordercze spojrzenie.
       - To znaczy… Masz rację, oczywiście. Tak, śnieg jest… Eee…
       - Biały? Zimny? - prychnęła blondynka.
       - Tak, właśnie! - powiedziała szybko Aya.
       - Yare, yare, co ja z tobą mam!
       Szesnastolatka spojrzała na Yuuki stojącą przy oknie.
       Chyba znowu nad czymś duma…
       - Hej, Kurosu-san - zawołała któraś z dziewcząt. - Dzisiaj jest pierwszy dzień przerwy semestralnej. Wyjeżdżasz może gdzieś?
       - Eee… Niczego nie planowałam - przyznała.
       - Więc zostajesz całą przerwę w szkole? Bo jesteś córką dyrektora…
       Dziewczyna i jej przyjaciółka zbliżyły się do pani prefekt.
       - Nie miałabyś nic przeciwko ukrytym kamerom w Księżycowym Akademiku? - spytały.
       - Hę?! O… Cii… - wykrztusiła Yuuki, widząc za plecami uczennic Zero.
       Dziewczęta odwróciły się ze strachem.
       - To był tylko żart… - pisnęły.
       Kiryuu spojrzał tylko na nie ze znudzeniem i zwrócił się do Kurosu.
       - Yuuki, chodź ze mną - rzucił.
       Oboje wyszli.
***
       - Wakacje, wakacje, wakacje! Yatta! - szepnęła Kaori.
       - Nie drzyj się tak… - zdenerwowała się Aya.
       - Hę? Przecież mówię dość cicho… - zdziwiła się piętnastolatka.
       - Wcale nie. Jesteś niesamowicie hałaśliwa. Jak zresztą wszyscy.
       - Przecież jest cicho - zdumiała się Kao. - Nie przesadzaj.
       - Ach, dajże mi spokój.
       Co im wszystkim odbiło? Wrzeszczą jak opętani… Aya zakryła rękoma uszy. Kuso, zamknijcie się wreszcie!
       Wstała gwałtownie i wybiegła z sali. Czuła się okropnie. Uszy niemal jej pękały od hałasu. Ponadto miała wrażenie, że mimo tego, iż się oddala, głosy nie cichną. A może nawet się nasilają?
       Nie, jest ich coraz więcej…
       Wszystkie dźwięki zaczęły się ze sobą zlewać. Rozmowy uczniów, czyjeś kroki, głosy wampirów, ludzi, odgłosy wydawane przez zwierzęta…
       „Kaname, pozamykałeś?” Ichijou?
       „Aya gdzieś wyszła?” Otsune…
       „Nie martw się, nie będę dla niego niemiły.” Kuran.
       „W takim razie życzę wam miłego wypoczynku.” Któryś sensei…
       „… Zapomnij.” Zero.
       Co się dzieje?!
     Osunęła się, nie mogąc wytrzymać tego wszystkiego. Czuła się tak, jakby jej głowa miała zaraz eksplodować. Nie rozumiała, dlaczego tak się działo, a może nawet o tym nie myślała, zdezorientowana i oślepiona bólem głowy.
       - Katayama-san? - pomiędzy wszystkimi głosami odróżniła ten dyrektora. Podniosła głowę i spostrzegła go przed sobą. - Co ci jest?
       - Zaraz… Nie mogę…
       Potem była już tylko ciemność.
***
       - Arigatō, dyrektorze!
       - Nie ma za co, Kao-chan!
       - Hm, właściwie dlaczego przyniósł pan ją tutaj, a nie do gabinetu pielęgniarki?
       - Ano… Tu jest wygodniej i cieplej…
       - Ach, no tak. Dziękuję, że się pan tak nami zajmuje!
       Aya powoli uniosła powieki. Leżała na jakimś łóżku w jednym z pomieszczeń w mieszkaniu dyrektora Akademii. Okna były zasłonięte, dzięki czemu w pokoju panował przyjemny półmrok.
       - Och, witaj w świecie żywych! - zaśmiała się Kaori.
       - Uhm…
       - Jak się czujesz? - spytał Kaien.
       - Głowa… mi pęka - szepnęła.
       - Hm, rozumiem… - zamyślił się Kurosu.
       - Ech, co ja z tobą mam? - westchnęła blondynka. - Nēsan, znowu się „przepracowałaś”?
       - Nie przypominam sobie, żebym ostatnio robiła zbyt dużo…
       - Taak, a mimo to znowu zemdlałaś! - zniecierpliwiła się Kao. - Dziewczyno, jak mam się o ciebie nie martwić, skoro wciąż wpadasz w jakieś kłopoty?!
       - Ciszej, onegai… - poprosiła Aya.
       - Gomen, gomen… Ale wracając do tematu…
       - Nie wpadam w żadne kłopoty… - przerwała jej cicho brunetka.
       - Nie, wcale! A to się rozchorujesz, a to nie możesz spać, a to się ranisz albo… - Nie oddychasz. - No, nieważne! Chodzi o sam fakt!
       - I kto to mówi? - szepnęła ze zmęczeniem szesnastolatka.
       - Hmpf!
       - Och, dziewczynki, przestańcie się już sprzeczać! Chodź, Kaori-chan, dajmy Ayi-chan trochę odpocząć!
       - Hai, hai. Trzymaj się, nēsan.
       - Uhm.
       Brunetka zamknęła oczy.
       Co jest?! Głowa mi zaraz eksploduje, ale przynajmniej te dźwięki nie są już tak uciążliwe… Choć nie wiedzieć czemu, jak się postaram to i tak słyszę, co tylko chcę…
       Skupiła się na głosie Kaori.
       „Więc niby jak mam się o nią nie martwić?”, spytała.
       „Rozumiem cię, ale… To delikatna dziewczyna, do tego jeszcze trudny wiek…” - dyrektor.
       Co to ma być, do cholery?!, zdenerwowała się dziewczyna. Dobra, głupie pytanie. Kolejna cecha krwiopijcy.
       - Puk, puk - mruknął zza drzwi Zero.
       - Wejdź… - odparła.
       Podniosła się i usiadła. Chłopak wszedł. Trzymał tacę z parującą zupą. Położył ją na stoliku obok łóżka, a sam usiadł obok.
       - Masz, zjedz.
       - Chyba nie mam ochoty… - odrzekła, choć zapach potrawy był zniewalający.
       - Ależ nawet nie ma takiej opcji. Jedz - zakomenderował, podając koleżance miskę.
       Wzięła do ust łyżkę.
       - Sugoi! Jest przepyszna! - zachwyciła się. - Ty ją zrobiłeś?
       - No ba. Pewnie, że tak - uśmiechnął się.
       - Człowieku, jak ty to robisz? - zaśmiała się.
       - Ma się ten dar.
       W końcu wyszło na to, że Aya z przyjemnością zjadła cały obiad.
       - No, teraz poczujesz się lepiej - zapewnił Zero.
       - Tak. Dzięki.
       - Nie ma za co.
       Zamilkli.
       - To… znowu „to”, prawda? - podjął po chwili chłopak.
       Dziewczyna skinęła głową.
       - Nie sądzę, by mogło to być coś innego - wyszeptała. - Shimatta! - zezłościła się. - Mam tego dość! To się dzieje za szybko! O wiele za szybko!
       - Wiem - powiedział cicho Kiryuu. - Ale spoko, jakoś to będzie.
       Szesnastolatka spojrzała na niego ze zdziwieniem.
       Skąd ten nagły optymizm?
       - Słuchaj, tak sobie myślałem o tym wszystkim… Nie poddawaj się. Masz na tym świecie jeszcze sporo spraw do załatwienia, prawda? Niewyrównane rachunki i takie tam… - Oczy mu zabłysły. - Więc… Bez względu na wszystko musisz się trzymać, tak?
       - Yoshi! Masz rację!
       - Ja… Ja również postanowiłem się nie poddawać. Zrobię wszystko, by odwlekać upadek do Poziomu E. Bo… mam jeszcze dużo spraw na głowie. I teraz niespecjalnie mi się spieszy do śmierci.
       Aya uśmiechnęła się delikatnie.
       - Co nie zmienia faktu, że w razie czego masz mnie zabić - przypomniał Zero.
       - Wiem, wiem.
       Znowu poprawił mi humor. Skąd się u niego wzięła ta determinacja?
       Do pokoju wpadła Yuuki.
       - Większość osób już wyjechała - oznajmiła.
       - Nocna Klasa też? - spytała z nadzieją Aya.
       - Hai…
       Yatta!
       Po twarzy pani prefekt było widać, że ona aż tak się z tego nie cieszy.
       - Yuuki, mamy problem! - zawołał Kaien. - Maria Kurenai-chan się obudziła!
       Wszyscy spojrzeli po sobie. Po chwili dyrektor i prefekci wybiegli, do pomieszczenia wparowała zaś Kaori.
       - Co im odbiło? - spytała.
       - Ech, sama nie wiem. Mniejsza o to.
       - Uhm.
       Dziwnie jest mieć świadomość, że w ciele Kurenai nie ma już Shizuki… Dla mnie… Ona i tak będzie się zawsze z nią kojarzyć… Jakby na to nie spojrzeć… Nie widziałam Hiou w jej prawdziwej postaci. Dla mnie zawsze była Marią… Mam nadzieję, że nie zostanie w szkole. Nie chcę jej już widzieć. Nigdy więcej…








***
  
WSZYSCY opowiedzieli się za tym, by rozdzialik się dziś ukazał, więc jest! ;) Miłego czytania i opiniowania! xD Następny rozdział ukaże się, już tradycyjnie, jutro. ;) Będzie nosił tytuł "Intruzi". Tak więc... MATA ASHITA!

Od Ayi: Arigto za życzenia ;*

[wpis z dnia 29.01.10] 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz