poniedziałek, 3 października 2011

Vampire Knight: tom VI, rozdział XXIX - "Siostrzany wypad"


       Aya nie spała już od dłuższego czasu, leżała jednak, przytulając Kubusia, i rozmyślała nad wydarzeniami, które miały miejsce od dnia przybycia do Akademii Kurosu.
       Dzień jej siedemnastych urodzin, który miał miejsce kilka dni temu, był tak całkowicie wyrwany z kontekstu, że aż trudno było uwierzyć, że naprawdę miał miejsce. Ani razu nie poruszono wtedy tematu wampirów, Łowców, sekretów i zagadek czy czegokolwiek z tym związanego. Sama solenizantka starała się jak mogła, by nie myśleć o kłopotach. Chciała choć na tych kilkanaście godzin oczyścić umysł.
       Kaori również już nie spała. Kiedy się obudziła, przez pewien czas próbowała ponownie zasnąć, ale ponieważ próby te spełzły na niczym, postanowiła po prostu poleżeć i pomyśleć. Opatuliła się dokładnie kołdrą, przytuliła Johnny’ego i zamknęła oczy.
       Cieszę się, że udało się spędzić tamten dzień w miarę normalny sposób, pomyślała. Ostatnio tyle się działo… To nieprawdopodobne, że od przybycia tutaj nasze życie tak bardzo się zmieniło! Jakby nad tą Akademią ciążyła jakaś klątwa czy coś… Albo raczej nad nami. Chociaż nie, przecież skoro to wszystko zaczęło się tutaj… A może… Może początek miał miejsce wcześniej, ale tego po prostu nie zauważyłam? Sama już nie wiem. Czuję się zagubiona. Tak bardzo, jak jeszcze nigdy przedtem. Czy to tylko wymysł mojej wyobraźni, czy naprawdę nikt nie jest ze mną do końca szczery? Zastanawia mnie to, czy kiedyś dowiem się, o co chodzi… Ciągle szukam odpowiedzi na moje pytania, jednak one nie przychodzą. Dlaczego? Nie chcę urządzać przesłuchania Ayi, bo ona i tak pewnie mi nic nie powie. Poza tym, jeśli coś się rzeczywiście dzieje, to nie będzie chciała mnie martwić. Może poczekam na dalszy rozwój wypadków? Ale czy wtedy nie będzie już za późno? Zaraz, „za późno”? Na co? Shimatta, co się tu dzieje?!
       Przewróciła się na plecy, otworzyła oczy i zaczęła wpatrywać się w sufit.
       A może… Może sobie to wszystko ubzdurałam? Może to ze mną jest coś nie tak i mam jakieś urojenia? To całkiem prawdopodobne, zważywszy na to, co się ze mną dzieje… Najpierw to zauroczenie Idolem, potem jakiś dziwny wypadek, którego nawet nie pamiętam, i koniec - Aidou-senpai odszedł w zapomnienie. Pojawił się z kolei brat Kiryuu-kuna, ale szybko zniknął. A ja jak taka głupia wciąż o nim myślę… I co z tą dziwną aurą uczniów Nocnej Klasy i Zero? I… Ayi. Och, a ci dwaj intruzi? Co oni tak naprawdę tu robili? I dlaczego jeden z nich strzelił do nēsan? Zbyt dużo sekretów.
       Nie, nie, nie, po prostu to sobie wymyśliłam. Nie ma żadnych tajemnic, nadprzyrodzonych zjawisk i tak dalej. To tylko moja chora wyobraźnia. Yoshi! Już nie chcę myśleć o tych „cudach i dziwach”. Od teraz wszyscy dookoła są najzwyklejszymi uczniami Dziennej i Nocnej Klasy. Aya jest po prostu zamknięta w sobie, dlatego nie mówi mi o wszystkim. Każdy ma swoje tajemnice, prawda? Ja przecież też. No. I jeszcze jedno… KONIEC z myśleniem o Ichiru!
       Poczuła się nieco zmotywowana. Wstała więc po cichu, nie chcąc zbudzić siostry. Po chwili zauważyła jednak, że ta już nie śpi.
       - Ohayō, Aya-nēsan! - zaświergotała.
       - O-ohayō - ziewnęła brunetka.
       - Och, jaki piękny dzień!
       Starsza odwróciła się w stronę okna.
       - Piękny? Niebo jest zachmurzone, pewnie zanosi się na deszcz.
       - Właśnie, właśnie! Lubisz deszcz, nie? Więc taka pogoda ci chyba odpowiada. A jak tobie, to mi też! - zawołała wesoło Kaori.
       - Kao, chora jesteś czy jak? - zapytała Aya.
       - Hę? Nande? - Blondynka zrobiła minę typu „Ale o co chodzi?”.
       - Dzień się dopiero zaczął, a ty już się dziwnie zachowujesz.
       - Dziwnie? Niby czemu? - zaśmiała się głupowato niebieskooka.
       Shimatta, coś mi nie wychodzi to udawanie, że wszystko jest w porządku! Do roboty, dziewczyno, zganiła samą siebie Kao.
       - Wstawaj i się ubieraj! Zaraz pewnie będzie śniadanie!
       - Ech, czuję się tu jak pasożyt. Mogliby nam w końcu pozwolić przygotować jakiś posiłek.
       Siedemnastolatka wygramoliła się spod kołdry.
     - Niby tak, ale skoro dyrektor i ten kretyn tak się tam rządzą, to ja wolę do kuchni nawet nie podchodzić… - przyznała Kaori.
       - Coś ty się tak na nim uwzięła? - spytała obojętnie Aya.
       - A coś ty się tak uwzięła na Nocnej Klasie? I Ichi… - powstrzymała się. - No, na Nocnej…
       - Dobra, dobra. Koniec tematu, ok? Tak tylko pytałam.
       - Hai, hai! Sōka, sōka!
       - Czemu się powtarzasz?
       - A tak jakoś mnie naszła ochota…
       Odbiło jej czy jak?, zdumiała się Aya. Ech, a może to ja jestem przewrażliwiona? W końcu Kao-chan zawsze była bardzo energiczna i miała takie… oryginalne podejście do życia? Mniejsza o to.
       Dziewczyny szybko się ubrały i skorzystały z łazienki. Aya na szybko spięła włosy, a Kaori wpięła klamrę w swe długie loki.
       Przeszły do jadalni. Przy stole siedzieli dyrektor i Zero.
       - Ohayō, dziewczęta! - przywitał się Kaien.
       - Ohayō! - odparła z uśmiechem blondynka i szybko usiadła.
       - Ohayō gozaimasu, dyrektorze. Ohayō, Zero - powiedziała Aya i też się przysiadła.
       - Ohayō - rzekł Kiryuu.
     Czy mi się wydaje, czy zwrócił się tylko do Ayi?! Baka! Niewychowany głupek, gotowała się Kaori. Dobra, dobra, uspokój się, dziewczyno. W sumie ja też mówiłam jakby bardziej do dyrektora, prawda? Uśmiechnęła się w duchu.
       - Yuuki jeszcze nie wstała? - spytała brunetka.
       - Chyba nie. Ale co tam, dajmy się dziewczynie wyspać! - zawołał wesoło dyrektor. - Wy też nie musicie tak wcześnie wstawać, jeśli nie macie na to ochoty - dodał.
       - Spokojnie, my tak zawsze! - zawołała Kao, równocześnie robiąc sobie kanapkę. - Itadakimasu!
       - Ohayō - mruknęła Yuuki, wchodząc do pomieszczenia.
       - Ohayō - odparli wszyscy.
       Szatynka podeszła do stołu i usiadła na wolnym miejscu. Bez słowa sięgnęła po jedzenie.
       Chyba się nie wyspała, zauważyła Kaori.
       Wszyscy jedli w milczeniu.
       Jakaś ciężka atmosfera… Nie, to tylko jakieś moje zwidy! Blondynka sama już się pogubiła w swoim rozumowaniu.
       - Słuchajcie, myślę, że żadni nieproszeni goście się tu już nie zjawią - odezwał się Kaien. - Jeśli więc chcecie, możecie wrócić do akademików…
       - Dobrze - odparła Yuuki.
       - A może ty zostaniesz, Kiryuu-kun? - zwrócił się do Zero. - Dziewczyny będę we trójkę, a ty…
       - Ok, ok, zostanę tu jeszcze trochę - przerwał mu prefekt.
       - Super! - ucieszył się dyrektor.
       - A właśnie… - rzekła Kao. - Możemy się wybrać do miasteczka? - spytała. Chciałabym spędzić trochę czasu z nēsan… W taki normalny sposób, jak siostra z siostrą…
       - Hm, nie widzę przeszkód - odpowiedział Kurosu. - Wszyscy macie zamiar iść czy tylko wy dwie?
       - Yuuki, chcesz iść z nami? - zapytała Kaori.
       - Gomen, ale raczej nie mam dziś na to ochoty - przyznała.
       - W takim razie idziemy same - uśmiechnęła się piętnastolatka, całkowicie ignorując Zero.
       Aya spojrzała na kolegę przepraszającym wzrokiem. Za pomocą krótkiego gestu dał znać, że wszystko jest w porządku i ma się nie martwić.
***
       Siostry zbierały się już do wyjścia.
       - Jesteś gotowa? - spytała Kao.
       - Jeszcze chwilka…
       - Dobra, poczekam na zewnątrz, ok?
       - Zgoda - odparła Aya, kiedy Kaori zamykała za sobą drzwi.
       Szybko ubrała adidasy i kurtkę.
       - Aya-san.
       Dziewczyna odwróciła się i spostrzegła dyrektora.
       - Słucham?
       - Mimo wszystko uważaj. W miasteczku mieszka sporo Łowców… No i już kilka razy pojawiały się tam wampiry Poziomu E…
       - Spokojnie, w razie czego na pewno je wyczuję. I załatwię, jeśli będzie taka potrzeba. Teraz mam ułatwione zadanie.
       Uśmiechnęła się, wytwarzając małą wodną kulkę, a następnie szybko zmieniając ją w parę wodną. Powietrze wokół zrobiło się na chwileczkę przyjemnie ciepłe i odrobinę wilgotne.
       Dyrektor zaśmiał się.
       - W takim razie miłej zabawy! - zawołał.
       - Dziękuję - odparła dziewczyna i wyszła.
***
       - Dokąd najpierw pójdziemy? - zapytała Kaori.
       - Nie wiem. Ty zdecyduj - odparła Aya.
       Właśnie dotarły do miasteczka. Wokół kręciło się niewielu ludzi, jednak czym bliżej centrum, tym było ich więcej.
       - Hm… - zamyśliła się Kao. - Mogłybyśmy wejść do kilku sklepów, by pooglądać jakieś ciuszki albo buty… Ale z drugiej strony… Jestem spłukana, a samo patrzenie i przymierzanie ubrań, bez możliwości ich ewentualnego kupienia, nie jest zbyt przyjemne…
       - Ech, tak to jest, jak się tak bezmyślnie wydaje pieniądze!
       - Hej! Ale ty jeszcze masz jakieś oszczędności, prawda? - zauważyła blondynka. - Więc może poszukamy czegoś dla ciebie? - zapytała z nadzieją.
       - Zlituj się, Kao! Wiesz, że nie przepadam za tymi wszystkimi przymiarkami i tak dalej…
       - Nēsan, powiedz mi jedną rzecz. Kiedy ostatnio kupiłaś sobie jakąś nową bluzkę? Albo spodnie? Albo buty? Albo…
       - Dobra, dobra, przestań już - przerwała jej siedemnastolatka. - Wystarczy.
       - No to się zgadzasz czy nie? - zniecierpliwiła się Kaori.
       - Dobra, niech ci będzie. Ale wejdziemy tylko do kilku sklepów, nic więcej. Zgoda?
       - Hai! - Kao uśmiechnęła się promiennie. - Yoshi! Ruszamy na zakupy! - zaświergotała.
       Niesamowite! Zanosi się na najzwyczajniejszy w świecie wypad sióstr do miasta! Może… Może jednak potrafimy jeszcze normalnie żyć?, pomyślała piętnastolatka.
       Młodsza lekko przyspieszyła. Aya westchnęła i zrobiła to samo, by nie zostać w tyle.
       Spróbuję zachowywać się normalnie… To znaczy… normalnie jak na mnie. Kao-chan też ostatnio się wszystkim przejmowała, może te zakupy poprawią jej humor…
       Weszły do pierwszego sklepu odzieżowego. Brunetka stanęła na progu nie bardzo wiedząc, co ze sobą robić. Kiedy spojrzała na te ogromne ilości ubrań, przeraziła się. Kao wprost przeciwnie. Promieniowała radością i od razu rzuciła się na poszukiwania czegoś odpowiedniego dla siostry.
       - Popatrz, popatrz! - wołała co chwilę. - Ładne, prawda? Przymierzaj szybko!
       Aya była skazana na przymierzanie kolejnych to ubrań.
       - Wiesz, mimo wszystko, myślę, że powinnaś zainwestować w spódniczkę. Masz w ogóle jakąś? Wciąż chodzisz w spodniach, pomijając mundurek oczywiście - rzekła blondynka.
       - Jakąś tam mam. Chyba - odparła z powątpiewaniem siedemnastolatka. - Nie przepadam za spódniczkami…
       - A to niedobrze, bo bardzo ładnie w nich wyglądasz - oświadczyła imōto. - No i chłopcy lubią takie rzeczy.
       - Mam to gdzieś.
       - Hej, masz siedemnaście lat i wciąż nie myślisz o chłopakach? Nie mów mi, że chcesz być przez całe życie samotna!
       - Sama nie znaczy samotna. A zresztą… wszystko mi jedno - odparła obojętnie Aya.
       - No wiesz! Nie wolno ci tak mówić! Ja tam marzę o jakimś przystojniaku! I ślubie, i przytulnym domku, i dzieciach - dwoje albo troje… Tak, w sam raz! Przydałaby się też jakaś pasjonująca praca. No, chyba że mój mąż będzie zarabiał na tyle dużo, bym nie musiała chodzić do roboty! Sugoi! - rozmarzyła się.
       - Nie zapędziłaś się trochę? - spytała onēsan.
       - Hej, to już taki wiek, że można myśleć o podobnych sprawach! Jeszcze tylko kilka lat nauki - dokończymy liceum, potem jakieś studia… I trzeba będzie wychodzić za mąż! - zaświergotała.
       - Aż tak ci się spieszy?
       - Pewnie! Będzie wspaniale, zobaczysz. Tylko najpierw… trzeba sobie kogoś znaleźć.
       - To chyba logiczne, co nie? - rzuciła Aya zza kotary. Właśnie przymierzała jakąś spódniczkę.
       - No tak, tak.
       Zamilkła na chwilę.
       - Hej, masz może kogoś na oku?
       - Hę? - Brunetka wyszła z przebieralni.
       - No jak? Nie uwierzę, że się jeszcze nie zakochałaś!
       - To lepiej uwierz - mruknęła.
       - Przecież… To nielogiczne! To… Wbrew ludzkiej naturze! - wzburzyła się oszołomiona nastolatka.
       - Taa… - odparła tylko szorstko Aya. Dokładnie, Kao-chan, dokładnie…
       - Zresztą mniejsza o to… W tej spódniczce wyglądasz przepięknie! Musisz ją wziąć! Po prostu musisz! - powiedziała podekscytowana na nowo blondynka.
       - Chyba żartujesz? Mam ją kupić?
       - Oczywiście. I nie próbuj się sprzeciwiać. Świetnie na tobie leży.
       - Sama nie wiem… - Aya zaczęła się zastanawiać nad kupnem.
       - Proszę pani! - zwróciła się młodsza do ekspedientki. - Kupujemy ją! - powiedziała radośnie.
       - Czyś ty oszalała? Przecież nie powiedziałam, że ją biorę!
       - Ale widziałam, że ci się podoba, więc trzeba ją szybko nabyć, bo jeszcze zmienisz zdanie - rzekła spokojnie i z uśmiechem na twarzy imōto.
       - Kao-chan… Co ja z tobą mam… - powiedziała tylko z lekkim uśmiechem.
       Po chwili spódniczka została zakupiona. Ekspedientka wręczyła Ayi siatkę z zakupem i dziewczyny wyszły ze sklepu.
       - A tak nawiasem mówiąc, to w tej spódniczce na pewno zrobisz furorę. I znajdziesz sobie wtedy faceta! - dodała.
       - Kao… - zaczęła zdenerwowana na nowo onēsan.
       - Hai, hai… Przepraszam! - wpadła jej w słowo zadowolona blondynka. Obie się roześmiały.
       - Co teraz robimy? - spytała Aya w momencie, gdy doszły do rynku.
       - Hm… Zrobiłam się nieco głodna. Może pójdziemy do tej kawiarenki? Ostatnio nie miałam nawet okazji spróbować tych pysznych lodów!
       - Skoro nie próbowałaś, to skąd wiesz, jak mogą smakować?
       - Oj… Czepiasz się szczegółów - zaśmiała się Kaori.
       - Dobrze więc, chodźmy - rzuciła Aya. Po kilku minutach weszły do kawiarenki, zdjęły płaszczyki i zajęły miejsce. Po chwili podeszła do nich kelnerka.
       - Witam! Czym mogę służyć? - wyrecytowała swój codzienny wierszyk, po czym doszło do niej, że kojarzy siedzące przed nią dziewczyny. - Och! Jak mogłam zapomnieć! - ożywiła się i zwróciła się do Kaori. - To ty kupowałaś te przysmaki dla Idola z Akademii Kurosu! - powiedziała zadowolona kelnerka. Kao sobie przypomniała, że to ta sama pani, od której kupowała łakocie dla Aidou i zawstydziła się trochę, widząc zdziwienie na twarzy swojej onēsan. - Smakowały mu?
       - Uhm… Tak, oczywiście - odparła cicho blondynka.
       - To wspaniale! Dawno go już tu nie widziałam! Ostatnio, gdy się tu zjawił, wyglądał na nieco przygnębionego, cały czas rozmyślał. Zazwyczaj tryskał energią, zamawiał pełno słodyczy i rozkoszował się nimi. A od pewnego czasu prosi tylko o jedno ciacho i siedzi zadumany… - Potem zaczęła snuć swoje domysły, których dziewczyny już prawie nie słuchały, bo Aya przeszywała swoją siostrę wzrokiem oczekując jakichkolwiek wyjaśnień.
       - Zauroczenie. Mój błąd - szepnęła cicho Kao, by nie przerywać wykładu kelnerce (kilka lat od nich starszej). Siostry spoglądały to na siebie, to na dziewczynę i wybuchły śmiechem. To wyrwało kelnerkę z rozmyśleń.
       - Tak czy inaczej… - powiedziała kończąc. - Gdy spotkasz Idola, pozdrów go ode mnie i powiedz, że z niecierpliwością czekam na jego ponowne przyjście tutaj! - ucieszyła się.
       - Eee… To znaczy… - zaczęła Kao, chcąc powiedzieć, że już nie będzie takiej okazji, jednak pomyślała, że lepiej będzie się zgodzić i zaoszczędzić sobie jeszcze kilku pytań ze strony dziewczyny. Zresztą Aya patrzyła na nią takim wzrokiem, jakby myślała o tym samym i nie zniosłaby dalszej rozmowy z kelnerką. - Nie ma sprawy! Powiem mu, gdy tylko nadarzy się taka okazja! - rzekła z przylepionym uśmiechem, idealnie grając rolę zafascynowanej.
       - W takim razie dziękuję! - rzuciła dziewczyna i oddaliła się od stolika dziewczyn. W tym momencie obie zaczęły się śmiać.
       - Co to było? - powiedziała Aya przez śmiech.
       - Pojęcia nie mam! - szepnęła prawie zapłakana ze śmiechu Kao. Po jakiejś minucie się uspokoiły.
       - Kao-chan…
       - Hai, nēsan?
       - Czy ona czasem nie zapomniała przyjąć zamówienia?
       Na nowo wybuchły. Przez dobrych kilka minut nie mogły się uspokoić. Gdy tylko spojrzały na siebie, próbując się opanować, na nowo się zaczynało. Ludzie dookoła nich zaczęli się na nie dziwnie patrzeć. To jednak również je śmieszyło. W końcu jednak zaczęły normalnie oddychać i uspokoiły się. 
       Kaori podeszła do jakiejś innej kelnerki i złożyła zamówienie. Już po chwili opychały się wspaniałymi lodami z kawałkami owoców.
       - Pycha! - wydukała Kao, pakując do buzi coraz to większe porcje.
       - Nie mogłabyś jeść jak człowiek? - spytała brunetka.
       Piętnastolatka pokręciła przecząco głową. Przełknęła jedzenie.
       - Wiesz, że nawet nie ma takiej opcji - wyszczerzyła zęby.
       Yare, yare! Kao-chan jest niemożliwa, zaśmiała się w duchu Aya.
       Imōto spojrzała na nią i uśmiechnęła się.
       Ale się cieszę! Aya się dziś roześmiała! Roześmiała! Nie, nawet więcej - to był napad śmiechu! Świetnie, ucieszyła się. Może… Może problemy są już przeszłością? Może teraz będziemy mogły normalnie żyć? Tak jak zwykłe nastoletnie siostry, które robią sobie podobne wypady na miasto, razem się uczą, plotkują, pożyczają sobie ciuchy… To… To by było niesamowite…
       - Dziwnie wyglądasz - zauważyła siedemnastolatka.
       - Czemu? - zapytała ze zdziwieniem Kaori.
       - Jakąś taką śmieszną minę zrobiłaś. O czym to tak intensywnie myślałaś, co?
       - O nas!
       - Hę? - Aya uniosła jedną brew do góry.
       - Fajnie jest, prawda? - kontynuowała Kao. - Dawno się tak dobrze nie bawiłam! To taki… prawdziwy siostrzany wypad! - oznajmiła z uśmiechem od ucha do ucha.
       - Cieszę się, że się cieszysz - oznajmiła Aya, delikatnie się uśmiechając.
       - Hej! Nie mów mi tylko, że tobie się nie podoba! - przestraszyła się blondynka.
       - Spokojnie, nic z tych rzeczy - uspokoiła ją Aya. - Jest bardzo miło.
       Dziewczyny chwilę rozmawiały o błahych sprawach, dokańczając w tym samym czasie desery lodowe.
       - Chcą panienki zamówić coś jeszcze? - zapytała kelnerka, u której Kaori złożyła zamówienie.
       - To jak, Kao-chan? - zwróciła się do siostry.
       - Ech, wypiłabym gorącą czekoladę, ale nie mam za co ją kupić…
       - W takim razie poproszę cappuccino i gorącą czekoladę - powiedziała brunetka.
       - Oczywiście. Zaraz przyniosę - uśmiechnęła się kelnerka.
       - Arigatō, nēsan! - zawołała Kaori.
       - Nie ma za co.
       Kilka minut później przyniesiono dziewczętom zamówione napoje.
       - Przed chwilą rozmawiałam z koleżanką… - zaczęła kelnerka, wskazując na fankę Idola. - Jesteście uczennicami Akademii Kurosu, tak? - zapytała.
       - Owszem! - odpowiedziała z uśmiechem niebieskooka.
       - Och, ależ macie szczęście! Chciałabym powrócić do tamtych czasów…
       - Zaraz, to pani też uczęszczała do tej Akademii? - zdziwiła się Kao.
       - Tak, skończyłam ją pięć lat temu. Miałam wyjechać na studia, ale niestety… nie wyszło.
       - Oj, przykro nam - odezwała się Aya. Kelnerka spojrzała na nią.
       - Jesteś z Nocnej Klasy? - spytała.
       - Hę? Ja? Niee…
       Dziewczyna zagryzła wargę i zacisnęła pod stołem pięści. Ostatnio Zero, teraz ja… Czyli wokół mnie też panuje już inna atmosfera, zasmuciła się.
       - Och, w takim razie przepraszam! Wydawało mi się, bo… No, nieważne! Przepraszam za kłopot! - speszyła się lekko kelnerka i czym prędzej odeszła.
       - Co one wszystkie?! Wciąż ta Nocna klasa! - oburzyła się blondynka.
       - Dopiero co też za nią szalałaś - przypomniała Aya.
       - To już przeszłość, tak? Nie wypominaj mi tego, proszę.
       - Dobrze, dobrze.
       Siostry celowo powoli delektowały się napojami w celu przedłużenia sobie przyjemności - zarówno cappuccino, jak i czekolada były naprawdę wyśmienite.
       - Może to małe miasteczko, ale za to jakie dobre tu mają jedzenie i picie! - zaśmiała się Kaori.
       - Uhm - mruknęła brunetka. Wciąż myślała o słowach kelnerki.
       Po jakimś czasie dziewczyny wreszcie skończyły.
       - Pójdę jeszcze do toalety, dobrze? - spytała Kao.
       - Ok. Poczekam na dworze - powiedziała Aya.
       Blondynka ruszyła w stronę łazienki, a Aya wzięła wszystko i poszła zapłacić rachunek. Potem skierowała się ku wyjściu. Gdy tylko przekroczyła próg, zauważyła, że zrobiło się już ciemno. Spojrzała na zegarek - było jeszcze dość wcześnie. Dopiero wtedy uświadomiła sobie, że to po prostu chmury sprawiły, że świat pogrążył się w lekkim mroku.
       Nagle lunęło, ale Aya nie ruszyła się nawet o milimetr. Stała w tym samym miejscu i tylko podniosła do góry głowę, by poczuć na twarzy spływające krople. Uśmiechnęła się lekko.
       - Nēsan, przeziębisz się! - wrzasnęła Kao.
       - Spokojnie… Ale lepiej już chodźmy. Dyrektor może zacząć się martwić.
       Szybkim tempem ruszyły w stronę Akademii. Po jakimś czasie zwykła ulewa przekształciła się w burzę z piorunami.
       - Nēsan… - zaczęła Kaori.
       - Chodź szybciej i nie bój się.
       Ostatnie kilkaset metrów przebiegły. W końcu udało im się dotrzeć do domku dyrektora.
       - Tadaima! - rzuciły na progu.
       Kaien Kurosu wyskoczył zza drzwi od salonu.
       - Jesteście całe przemoczone! Idźcie się szybko wykąpać i przebrać! - zawołał. - A… no i okaeri - przypomniał sobie.
       Siostry spełniły prośbę dyrektora - szybko się wykąpały, wysuszyły i przebrały.
       - To jak, wracamy już dzisiaj do dormitorium? - spytała Kaori.
       - Chyba tak… Zobacz, już nie pada. Możemy iść.
       - Uhm.
       Powiedziały Kaienowi, że wracają do siebie. Dowiedziały się, że Yuuki już to zrobiła.
       Wzięły wszystko i wyszły.
       - Tylko pamiętajcie, że jeszcze jutro na posiłki przychodzicie do mnie! - przypomniał Kurosu.
       - Tak jest! - odkrzyknęła z uśmiechem Kao.
***
       Kaori szybko zasnęła. Aya nie czuła się specjalnie zmęczona, zapaliła więc małą lampkę i zabrała się do czytania.
       Ostatnio nie miałam zbyt wiele czasu na książki, przemknęło jej przez myśl.
       Usłyszała pukanie do drzwi. Wstała szybko i otworzyła je po cichu. Ze zdziwieniem spostrzegła, że nikogo za nimi nie ma. Przesłyszałam się? Wzruszyła ramionami. Już chciała wracać do łóżka, gdy nagle coś usłyszała.
       - Co tu robisz sama? - To przecież Zero!
       - Chciałam chwilę w ciszy pomyśleć. Zero, to, że w akademiku prawie nikogo nie ma, nie znaczy, że możesz sobie tak po prostu tu wchodzić. To niegrzeczne. Poza tym… Rany, przestraszyłeś mnie… - Yuuki… Shimatta, wychodzi na to, że słyszę, co się dzieje w jej pokoju! Jak to zakończyć?
       Z całej siły próbowała się wycofać, ale to nic nie dawało.
       - N-nie stój tak, siadaj! - Kuso, nie mogę… Aya zasłoniła dłońmi uszy.
       - Rozmyślałaś nad tą stroną w książce, która dotyczyła tamtej nocy, kiedy zostałaś uratowana. O tym, że spłonęła, nie?
       - Tak… Kiedy próbowałam dowiedzieć się czegoś o mojej przeszłości, strona spłonęła. Gdy staram się coś przypomnieć, zaczynam mieć halucynacje…
       Koniec, nie chcę tego słuchać! Czuję się jak jakiś podsłuchiwacz, zdenerwowała się Aya, jeszcze mocniej przyciskając ręce do uszu.
       - To takie dziwne. Mam takie przeczucie, jakby ktoś próbował mnie powstrzymać przed dokopaniem się do zdarzeń sprzed dziesięciu lat… Kto wie, nawet moje wspomnienia mogły zostać zmodyfikowane… Nie jestem pewna, ale są rzeczy, które muszę wyjaśnić… Z Kaname-senpai…
       Kuso, no już! Niech to się skończy… Brunetka, wciąż zasłaniając uszy, weszła szybko do łóżka. Zakryła się kołdrą, przycisnęła ją i poduszkę do uszu.
       - Hej, co z tą zmartwioną miną? - zapytała wesoło Yuuki.
       Nic nie działa! A już myślałam, że prawie to kontroluję… A Yuuki… dlaczego? Dlaczego w takiej chwili ma taki radosny głos?
       - Ty naprawdę nie lubisz, kiedy się martwię? - Aya ponownie usłyszała panią prefekt. - Nie chcę, żebyś marnował swój cenny czas, martwiąc się o mnie. Naprawdę, ze mną wszystko ok.
       Co ze mną jest?! Skuliła się, wciąż przyciskając do uszu wszystko, co było dookoła.
       - Zero…?
       - Yuuki…
       - T-tak?
       - Przepraszam…
       Siedemnastolatka poczuła zapach krwi Yuuki.
       Boże… On… już się nawet nie próbuje powstrzymać! Zadrżała. I… dlaczego tak długo to trwa?!
       - Zero… Puść… Puść mnie! Przestań! Zero, przestań już!
       Chyba udało się jej już wyrwać…
       - Jeśli nie będę pił twojej krwi, tak jak teraz… nie będę w stanie żyć - oznajmił chłopak.
       Aya poczuła, że ma łzy w oczach.
       - Rozumiesz to? Jesteś ofiarą, Yuuki. Dlatego… masz prawo być wobec mnie okrutna. Nieważne, jak bardzo będę musiał się o ciebie martwić albo jak bardzo wystawisz mnie na niebezpieczeństwo, możesz robić, co chcesz. Ale to i tak nie będzie wystarczającą „rekompensatą”. Nawet jeśli będę musiał poświęcić dla ciebie resztkę mojego życia, nie usłyszysz ode mnie słowa żalu.
       DOSĆ! Kuso, nie chcę tego słuchać, załkała brunetka. Cała się już trzęsła. Wciąż leżała skulona pod kołdrą.
       - Boję się… Moja przeszłość… Jaka ona mogła być? - szlochała Yuuki. - Zero…
       Wtedy nastała tak długo oczekiwana cisza. Aya przez długi czas nie mogła się uspokoić. Zasnęła dopiero późną nocą.




***
Witam wszystkich (tym razem tu Kaori ^^).
 Dziękuję, w imieniu swoim i siostry za komentarze :) Widzę, że nie spodobały się Wam krótkie rozdziały, mam nadzieję, że długość dzisiejszego przypadła Wam do gustu. ^^
Teraz znowu troszkę stanęłyśmy w pisaniu... Nie ma na to czasu, przez szkołę. Już zapomniałam kiedy były ferie :/ Ale nic się nie martwcie, spróbujemy pewnie coś niedługo napisać :)
Kolejny rozdział zatytułowany "Koniec początku" pojawi się oczywiście w sobotę. Jest jeszcze dłuższy od tego, więc nie jestem pewna czy nie będzie go trzeba podzielić na 2 części. W sumie to jest dodatek, skupia się na matkach Ayi i Kaori, bardziej jednak na historii tej drugiej. Zapraszam więc serdecznie na sobotni rozdział :*
[wpis z dnia 10.02.10]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz