poniedziałek, 3 października 2011

Vampire Knight: tom VI, rozdział XXVIII.1 (RDPN) - "Siedemnaście"


       - Aya-nēsan!
       - Uhm…
       - Hej, Aya-nēsan!
       - Daj się człowiekowi wyspać… - mruknęła brunetka.
       - Iie. A wiesz dlaczego? - spytała przymilnym głosikiem młodsza.
       - Nie. I nie chcę wiedzieć - mamrotała, zakrywając głowę kołdrą.
       - Nie bądź taka, no! - Kao próbowała wyrwać onēsan przykrycie.
       - Shimatta! - krzyknęła wreszcie Aya. - Akurat jak mogę spać, to musisz mi przeszkodzić! Jest wolne, pamiętasz?!
       - No… tak, ale… Ano… Dzisiaj…
       - Co dzisiaj?!
       - Dzisiaj są twoje urodziny, więc chciałam…
       Urodziny? Spojrzała szybko na kalendarz. Hm, dwudziesty marca. Fakt. Zupełnie zapomniałam!
       Roześmiała się.
       - Hej, Aya-nēsan? Co cię tak śmieszy? - zapytała zaciekawiona blondynka.
       - Heh, nie wiedziałam, że naprawdę można zapomnieć o swoich urodzinach! Myślałam, że takie rzeczy zdarzają się tylko w jakichś głupkowatych filmach czy anime…
       Piętnastolatka również się roześmiała.
       - Jak widać, w życiu takie rzeczy też mają miejsce! - wykrzyknęła. - No to już, wstawaj. Czas na śniadanko! A nie chcę, żebyś w swoje siedemnaste urodziny głodowała!
       - Dobrze, już dobrze! - krzyknęła Aya, gdy Kaori zaczęła ją na siłę wyciągać z łóżka. - Już wstaję! Tylko zostaw mnie z łaski swojej!
       - Hai!
       Blondynka już od dłuższego czasu była ubrana. Założyła czarną spódniczkę i ciemną bluzkę.
       - Zobacz, przygotowałam ci nawet ciuchy!
       - Hę? Gorzej ci?
       - Nie, po prostu chciałam cię w czymś wyręczyć! Hmph! - udała, że się obraża.
       Aya uśmiechnęła się pod nosem.
       Jak zwykle taka sama!
       W końcu postanowiła zrobić siostrze przyjemność i założyć to, co przygotowała - okazało się, że są to jej ulubione dżinsy i czarna tunika.
       - Hej, ciągle zapominałam spytać! - ocknęła się Kao. - Skąd masz ten pierścionek?
       - Ano… mama mi przysłała. - Nie no, ta to ma zapłon, roześmiała się w duchu Aya.
       - Dlaczego?
       - To jakaś pamiątka rodzinna. Postanowiła mi go przekazać - odparła, wspominając równocześnie obie matki - tę prawdziwą i tę przybraną.
       - Och, rozumiem! No tak, starsze córki zawsze mają lepiej! - zaśmiała się. - Ale w sumie mi i tak by nie pasował. Jest zbyt delikatny. Za to dla ciebie doskonały! - zapewniła. - Zaraz… Nie wydaje mi się, żebym widziała, jak mama go nosi… - zastanawiała się przez chwilę.
       - No… Chyba po prostu go nie nosiła - rzekła cicho Aya. W końcu nigdy nie należał do niej…
       - Ciekawe czemu…
       - Może dlatego, że by jej nie pasował? Jesteś do niej bardzo podobna i macie mniej więcej taki sam gust, więc to chyba logiczne? - wymyśliła na szybko brunetka.
       - No tak! Masz rację! Wiesz… Cieszę się, że tak ją przypominam - wyznała ze smutnym uśmiechem.
       - Tak… Ja też się z tego cieszę. - Choć, jak się wczoraj okazało, może to być przyczyną pewnych kłopotów…
       - Dobra, koniec gadania! Idziemy na śniadanie! Yoshi! - krzyknęła Kaori.
       Obie dziewczyny wyszły z pokoju i udały się do jadalni na posiłek.
***
       - No, chodź, chodź!
       Kao ciągnęła za sobą siostrę.
       - Ale dokąd mnie prowadzisz? - spytała Aya.
       - Zobaczysz! Tylko nie podglądaj! - przykazała blondynka.
       Obie dziewczyny przez długi czas spacerowały. Prawie nie rozmawiały, każda była zatopiona we własnych myślach.
       Teraz z kolei solenizantka miała zasłonięte oczy. Była skazana na imōto. Młodsza prowadziła ją… dokądś.
       - Czy ty chociaż sama wiesz, dokąd mnie prowadzisz? - zapytała brunetka.
       - No pewnie, że tak! Za kogo ty mnie masz?
       Po jakimś czasie wreszcie dotarły do celu.
       Hm, nie jesteśmy już na dworze, zdążyła pomyśleć Aya.
       - Zdejmij opaskę! - krzyknęła wesoło Kao.
       Nastolatka powoli ją ściągnęła.
       - Wszystkiego najlepszego!
       Z powrotem w domu dyrektora? Heh!
       Za stołem, na którym stał wielki tort ze świeczkami w kształcie liczby siedemnaście, znajdowali się Kaori, dyrektor Akademii oraz prefekci.
       Aya zaśmiała się, próbując nie zwracać uwagi na wypełniające ją zażenowanie. Nie lubiła być w centrum uwagi.
       - To twoja sprawka, Kao-chan? - spytała z uśmiechem.
       - A czyja! - wyszczerzyła zęby.
       - Arigatō… minna!
       Potem wszyscy zaczęli po kolei podchodzić do solenizantki i składać jej życzenia. Pierwszy podbiegł dyrektor, który w przypływie czułości zagarnął dziewczynę do siebie.
       - Sto lat! - krzyknął i wręczył uczennicy jakiś pakunek.
       - Nie trzeba było… - zaczęła Aya. Czuła się trochę niezręcznie.
       - Och, to nic takiego, uwierz! - Puścił do dziewczyny oko.
       Yuuki odepchnęła ojca i przytuliła koleżankę.
       - Najlepszego! - powiedziała z uśmiechem. - Niestety, dowiedziałam się o twoich urodzinach za późno i nie zdążyłam niczego kupić…
       - Naprawdę nie szkodzi… - zaczęła Aya.
       - Ale za to zrobiłam tort! - rzekła.
       - Ekhem!
       - No dobra, Zero go zrobił. Ale naprawdę chciałam pomóc! On mnie po prostu wyrzucał z kuchni za każdym razem, gdy chciałam czegokolwiek dotknąć! - poskarżyła się.
       - Gdybym pozwolił ci zostać, to pewnie od razu puściłabyś ten dom z dymem - odparł ze znudzeniem chłopak.
       - Jak możesz?! Fakt, może nie jestem za dobra w takich rzeczach… Ale żeby od razu…
       - No już, już. Przestań ględzić i się przesuń.
       Obrażona dziewczyna dała jeszcze Ayi koleżeńskiego buziaka w policzek i odsunęła się na bok.
       - Witaj w gronie siedemnastolatków - rzekł Zero. - Parszywy wiek, mówię ci.
       - Dzięki za pocieszenie! - zaśmiała się Aya.
       Między nimi nagle pojawiła się Kaori. Zdecydowanie odepchnęła nielubianego kolegę i rzuciła się Ayi na szyję.
       - Wszystkiego najlepszego, kochana! - Dała siostrze całusa w policzek.
       - Arigatō, Kao-chan! - odpowiedziała brunetka i również ucałowała imōto.
       - Niespodzianka się podoba? - spytała z nadzieją blondynka.
       - Pewnie! - Aya uśmiechnęła się subtelnie.
       - Ale to nie wszystko - poinformowała ją Kaori. - Ta-dam! Proszę!
       Dała siostrze upominek zawinięty w kolorowy papier.
       - Dziękuję.
***
       Urodzinowy podwieczorek minął w dość przyjemnej atmosferze. Kaori z całej siły starała się nie wdać w kłótnię z Zero, a ten ją po prostu ignorował.
       Całość trwała znacznie dłużej niż Aya się spodziewała. Ponadto ani razu nie wspomniano o ostatnich wydarzeniach. Gdy dziewczęta wróciły do pokoju, było już ciemno.
       - Pójdę się teraz wykąpać, zgoda? - rzuciła świeżo upieczona siedemnastolatka.
       - Hai! Nie musisz się spieszyć! - Kao puściła do siostry oko.
       Ta uśmiechnęła się tylko i wyszła.
       Rzeczywiście nie zamierzała się spieszyć. Długo siedziała pod prysznicem i zabijała czas zabawą wodą.
       Parszywy wiek, co? Westchnęła. To na pewno. Jeszcze trochę i zmienię się w wampira…
       Nie chciała jednak o tym myśleć. Próbowała cieszyć się swoim świętem.
       W końcu to jedyny taki dzień w roku!

       Gdy wróciła do pokoju, Kao oświadczyła, że teraz ona pójdzie się kąpać. Aya skinęła głową i usiadła na łóżku. Wyjęła z szuflady zdjęcie mamy, na którym ta obchodziła swoje siedemnaste urodziny.
       - Kocham cię, mamusiu - wyszeptała do zdjęcia.
       Zarumieniona brunetka ze zdjęcia nie odpowiedziała.
       - Jaka szkoda, że nigdy nie było mi dane z tobą porozmawiać…
       Kilka nieproszonych łez spadło na fotografię. Aya otarła je szybko.
       Po jakimś czasie wróciła Kaori.
       - Nie rozpakowałaś jeszcze prezentów? - zapytała, widząc, że paczuszki leżą wciąż w tym samym miejscu, zupełnie nieruszone.
       - Och, tak jakoś… zapomniałam.
       Sięgnęła po upominki. Kaien ofiarował jej zdjęcie w bardzo ładnej ramce. Na zdjęciu zaś… widniały dwie osoby. Maaya i Reiko. Obie uśmiechnięte, radosne. W wieku około osiemnastu lat.
       - Hej, to mama! A kim jest ta osoba obok? - zapytała Kaori.
       - To… pewnie ta jej przyjaciółka. Mówiła mi o niej kiedyś.
       - Tak, masz rację. Przypominam sobie… Hej, jest trochę podobna do ciebie, nie? - zauważyła ze śmiechem.
       - Taak…
       - Ciekawe, dlaczego podarował ci zdjęcie mamy z przyjaciółką, której my nawet nie znałyśmy.
       - Może nie miał innego. One podobno były nierozłączne.
       - Hi, hi, to tak jak my! - zaśmiała się Kaori.
       Aya uśmiechnęła się pod nosem. Odstawiła ostrożnie ramkę na szafkę nocną.
       - Teraz ten ode mnie! - krzyknęła blondynka.
       Siedemnastolatka rozpakowała prezent. Widząc, co jest w środku, nie mogła się nie roześmiać, mimo że równocześnie ogarnęło ją wzruszenie.
       - No wiesz… Ogólnie jestem spłukana, ale pomyślałam, że to cię ucieszy… - wyjaśniła piętnastolatka.
       Aya przygarnęła ją do siebie.
       - Kao-chan… To najlepszy upominek, jaki mogłaś mi dać! - zapewniła.
       Kaori uśmiechnęła się, widząc zadowolenie na twarzy onēsan. Ta natomiast przytuliła zmizerowaną nieco maskotkę przedstawiającą Kubusia Puchatka.
       „Wiesz, skąd go masz?” - spytała kiedyś Reiko.
       „Nie, skąd?” - zapytała mała Aya.
       „Tę maskotkę kupiła ci twoja prawdziwa mama”.
       „Naprawdę?”
       Wiedziałam wtedy, że mam go od zawsze. Nie spodziewałam się jednak, że dostałam go od mamy…
       - Jejku, nie sądziłam, że AŻ TAK się ucieszysz! - rzekła blondynka.
       - Jakim cudem go zdobyłaś? - zapytała Aya, nie odrywając wzroku od pluszaka.
       - Cóż… Mam swoje sposoby!







***
   Ohayo, tu znów Aya. ^^
   Rozdział może się wydawać nieco dziwny i wyrwany z kontekstu, ale Aya musi przecież rosnąć wraz ze mną. xD Nie no, to akurat nie był priorytet. Ogólnie "Siedemnaście" miało się początkowo znajdować w innym miejscu, ale (na szczęście w porę) zorientowałyśmy się, że coś pokręciłyśmy z czasem akcji, ale po jakimś czasie stresu i trudów udało się wszystko wyprostować. xD Rozdział ten w sumie mógłby być dodatkiem, ale bądź co bądź "akcja" ta należy do wątku głównego- w dodatkach mamy fragmenty przeszłości poszczególnych osób. Więc jest jak jest.
   Najmocniej przepraszamy, że poprzedni rozdział był taki krótki- ależ się na ten fakt żaliłyście. xD Tak, tak, ten też jest króciutki, gomen. =.=' Niestety, nie można mieć wszystkiego, więc należy się do tego przyzwyczaić. xD Niektóre rozdziały będą lekkie i krótkie, a inne będziemy musiały rozbijać na dwie części. Następny rozdział, "Siostrzany wypad", będzie zdecydowanie dłuższy od tego, ale mam nadzieję, że zmieści się w jednej części. ;)
   Pozostaje mi zaprosić Was na środowy rozdzialik, oczywiście podziękować za miłe słowa i poprosić o nieco cierpliwości. ;)
[wpis z dnia 6.02.10] 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz