- Gdzie my jesteśmy? Nie poznaję
tej części miasta… - szepnęła Maaya.
- Nie bój
nic, ze mną nie zginiesz! - odparła z pozorną wesołością Reiko. - Musimy iść…
Eeto… W prawo, oczywiście!
- A
przypadkiem nie w lewo? - spytała cicho Katayama.
- Ano… Nie
wiem.
Wreszcie postanowiły iść prosto. Szlajały
się przez jakiś czas, w końcu zaś trafiły na ślepą uliczkę.
- Aaa! -
krzyknęła Maaya, zobaczywszy pod murem zmasakrowane zwłoki jakiegoś człowieka.
Boże, co tu się stało?!, przeraziła
się.
Ciało leżało
w kałuży krwi i kształtem prawie już nie przypominało ludzkiej postaci.
- Co jest?! - zapytała ze strachem blondynka.
Przyjaciółka
wskazała ręką trupa.
- O nie… -
szepnęła Reiko.
Maaya
zakryła dłonią usta. Cała się trzęsła.
- Trzeba
kogoś zawołać… - zauważyła przytomnie niebieskooka. Brunetka tylko pokiwała
głową, nie mogąc oderwać wzroku od ciała.
Mitsui wyszła z uliczki, by kogoś poszukać.
Maaya słyszała, jak woła, prosząc o pomoc.
Nagle, tuż przed Katayamą, pojawił się
mężczyzna.
- AAAAA! -
wrzasnęła.
Przybysz wyglądał niby to jak człowiek, był
jednak niesamowicie przerażający - skóra miała dziwny odcień, a wyraz twarzy
miał taki, jakby był szaleńcem albo zbiegiem z więzienia lub zakładu
psychiatrycznego.
Maaya
cofnęła się kilka kroków. Wtedy jednak postać zaśmiała się okrutnie. Dziewczyna
zauważyła kły.
- Wampir… -
szepnęła.
- Hohoho, ale
mam dziś szczęście! Itadakimasu! - krzyknął. Już miał się na nią rzucić, gdy od
tyłu przebiło go jakieś ostrze. Potwór zamienił się w pył.
To był pierwszy raz, kiedy Maaya Katayama
stanęła oko w oko z wampirem. Ona i Reiko zostały wtedy uratowane przez swych
przyjaciół, Kaiena Kurosu i Tougę Yagariego, którzy okazali się być Łowcami
Wampirów.
Reiko, ku przerażeniu Maayi, również
zapragnęła dołączyć do Związku Łowców. Katayama wiele razy próbowała ją
przekonać, by tego nie robiła, ta jednak, gdy już coś postanowiła, musiała to
zrobić.
Te wydarzenia spowodowały, że świat Maayi,
ten, w który tak wierzyła, przestał istnieć.
***
- To było naprawdę niesamowite! - zakończyła
swą opowieść Reiko. Mówiła o tym, jak to wzięła udział w swoim pierwszym
polowaniu na wampira Poziomu E.
Maaya skuliła się tylko na kanapie, na
której siedziała.
- Hej, co ci
jest? Nie jesteś ze mnie dumna? - zapytała ze śmiechem Mitsui.
Katayama
ledwo co na nią spojrzała.
- Taak… W
takim razie… chyba już pójdę. Do zobaczenia! - zawołała z pozorną radością
blondynka.
- Uhm…
Przyjaciółka wyszła. Maaya zamknęła drzwi od
swego pokoju i padła na łóżko.
Dlaczego była taka podekscytowana?
Dlaczego polowanie i zabijanie sprawia jej przyjemność? Poza tym… Czy ona
naprawdę się nie boi? Tych krwiożerczych bestii, które prawdopodobnie nie mają
zahamowań i może nawet nie posiadają duszy… A już na pewno sumienia…
Od czasu napadu na klasowej wycieczce Maaya
miała problemy ze spaniem. Często przewracała się z boku na bok, bijąc się z
różnego rodzaju myślami. Martwiła się o przyjaciół, rodziców, a także samą
siebie.
Wiedziała, że jej życie nie będzie już takie
jak przedtem. Miała również świadomość, że ona sama też się zmieniła.
Zamknęła się w sobie. Z biegiem czasu prawie
przestała się odzywać, nawet do kochanych rodziców i najbliższej przyjaciółki.
Dla wszystkich innych w jej sercu w ogóle nie było miejsca.
Wybudowała wokół siebie ogromny mur,
fortecę, i zamknęła się w jej środku. Kolejne dni mijały w tym samym rytmie -
wstawanie, jedzenie śniadania, szkoła (a potem studia), kolacja, sen.
Nie było nocy, w której nie budziłaby się,
zlana potem i przerażona. Krwiopijca, morderca człowieka spod muru w jednej ze
ślepych uliczek, a także wielu innych niewinnych ludzi, pojawiał się codziennie
pod postacią koszmaru sennego. Maaya słyszała jego okrutny śmiech, widziała
jego kły, czuła na sobie jego spojrzenie.
Już nigdy… przenigdy… nie będę szczęśliwa.
Nawet przez chwilę, powtarzała sobie.
Myliła się.
***
Pewnego wiosennego dnia, wracając samotnie z
wykładu, pośród płatków sakury tańczących na wietrze ujrzała nieziemsko wprost
przystojnego mężczyznę. Wydawał się odrobinę od niej starszy. Zauważył ją i
podszedł z delikatnym uśmiechem na twarzy.
Spojrzał na
zarumienioną dziewczynę. Ta zatopiła się w jego oczach. Niesamowitych,
hipnotyzujących wręcz, oczach szarej barwy.
Co… Co to za uczucie?, spytała
samej siebie, czując przyspieszone bicie swego serca.
Wypełniło ją
ono całą i nie pozwoliło wkraść się innym emocjom.
- Czy… mógłbym poznać twoje imię? - zapytał
nieznajomy.
Jaki piękny głos…
- Ano…
Nazywam się Maaya Katayama - szepnęła, równocześnie się rumieniąc.
Chłopak
uśmiechnął się ciepło.
- Bardzo
miło mi cię poznać - powiedział. - Jestem…
***
To zdecydowanie była miłość od pierwszego
wejrzenia. Maaya dosłownie nie potrafiła się nie uśmiechać, co sprawiło, że
wszyscy z jej otoczenia nie mogli się nadziwić, jak to możliwe, że depresja
minęła ot tak sobie.
- Przyznaj się! - krzyknęła Reiko podczas
jednej z wizyt w domu przyjaciółki. - Podmienili cię!
- Może -
zaśmiała się Katayama.
- A tak na
serio… Co się takiego stało, że nagle stałaś się taka radosna, co? - zaczęła
wypytywać.
Brunetka nie
odpowiedziała, uśmiechnęła się tylko lekko.
- Zakochałaś
się! - odezwała się z przejęciem Reiko.
Maaya
uparcie milczała.
- Hej! No to
jak, mam rację?! - niecierpliwiła się blondynka.
Przyjaciółka
zaśmiała się i skinęła głową.
- Sugoi! -
zachwyciła się Reiko. - Opowiadaj! Jaki on jest? Przystojny?
- Hai.
-
Inteligentny?
- Hai.
-
Wystarczająco wysoki?
- Hai.
- I, co
najważniejsze… Potrafisz z nim rozmawiać? - zapytała z powagą.
- Hai - Maaya
uśmiechnęła się uroczo.
-
Niesamowite! - wykrzyknęła Reiko z błyskiem w oku. - Jak ma na imię?
- Kage.
- A
nazwisko?
- Nic więcej
nie powiem.
- Co?! No
ale jak to?! Co to ma znaczyć?! - zdenerwowała się Reiko.
- To
tajemnica. - Katayama puściła oko do koleżanki.
***
- Masz ochotę na kolację? - spytał któregoś
dnia Kage.
- Czemu nie?
- odparła z uśmiechem Maaya.
- Może tym
razem u mnie? Będzie przyjemniej niż w restauracji.
- Dobrze.
- W takim
razie… Do zobaczenia.
Chłopak
ucałował dziewczynę i odszedł.
Maaya szła szybko w stronę umówionego
miejsca. Po chwili zauważyła, że jej ukochany stoi już pod „ich sakurą”. Szybko
do niego podbiegła i rzuciła mu się na szyję. Mężczyzna objął ją z uśmiechem i
pocałował na przywitanie.
- To jak,
gotowa na podróż w nieznane? - szepnął jej do ucha.
- Gotowa -
odparła, patrząc mu prosto w oczy.
Wsiedli do samochodu i ruszyli.
Ciekawa
jestem, jak będzie wyglądało jego mieszkanie… Nigdy nie odwiedzaliśmy się w
domach, zawsze spotykaliśmy się gdzieś na mieście.
Poczuła
lekkie podniecenie na myśl o tym, co przygotował Kage.
Jechali przez jakiś czas. Byli już za
miastem, teraz wjechali do lasu. Chłopak skręcił w jedną z bocznych dróg.
- Gdzie ty
mieszkasz? - zaśmiała się Maaya. - W środku lasu?
-
Niezupełnie. Ale spodoba ci się, zobaczysz - przyrzekł.
W końcu dotarli do celu. Kage wysiadł
pierwszy i otworzył drzwi Maayi.
Dziewczyna wreszcie ujrzała dom swego
chłopaka. Okazało się, że jest to wspaniała rezydencja. Nie była przesadnie
duża ani nowoczesna, z kolei doskonale komponowała się z otaczającym ją lasem.
Mężczyzna pokazał jej najpierw dom z zewnątrz - obeszli go dookoła. Dziewczyna
zachwyciła się na widok stajni, w której podobno mieszkały dwa konie, a także krystalicznie
czystego jeziorka kilkadziesiąt metrów za domem.
- Tu jest
przepięknie! - zawołała.
Kage
uśmiechnął się na widok zadowolonej twarzy najdroższej.
Potem przeszli do środka. Wnętrze wydawało
się całkiem spore, jednak nie przytaczające. Było tam bardzo przytulnie. Po
zwiedzeniu całego domu przeszli do salonu z jadalnią.
Maaya zachwyciła się, widząc stół. Na obrusie,
pomiędzy półmiskami z potrawami, leżały płatki róż. Na środku i po bokach, a
także w różnych częściach pokoju, paliły się świece. Ogień wesoło trzaskał w
kominku.
- Podoba
się? - zapytał mężczyzna.
-
Oczywiście! - odparła z uśmiechem Maaya.
Chłopak
podarował jej bukiet kolorowych kwiatów.
Skąd on je nagle wziął?, zdziwiła
się. Nie trzymał ich wcześniej, a wciąż
stał tuż obok… Nieważne!
Zasiedli do wieczerzy.
Kolacja była przepyszna. Popijali ją
czerwonym winem. Dużo rozmawiali - o wszystkim i o niczym. Cudownie spędzili
czas.
Potem udali się do pokoju z fortepianem.
Maaya usiadła na sofie, Kage zaś zaczął grać.
Jest niesamowity! W tej melodii uchwycić
można tyle emocji…
Mimo późnej godziny, poszli jeszcze na
przejażdżkę konną po okolicy. Las był niesamowity, a jeziorko i polany obsypane
kwiatami, a także niebo usłane gwiazdami sprawiły, że wyglądał on wprost
magicznie.
Wykąpali się też w jeziorze, w którego tafli
odbijały się księżyc i gwiazdy. Woda była przyjemna - ani za zimna, ani za
ciepła.
Jest tak cudownie… A jeszcze jakiś rok
temu byłam przekonana, że nigdy nie będę szczęśliwa, pomyślała,
wspominając swoją depresję. Potem spojrzała na swego ukochanego, który
uśmiechnął się do niej ciepło. Kage…
Dziękuję ci za to, że dałeś mi początek nowego życia!
Gdy już nieco zmarzli, wrócili do domu.
Usiedli przy kominku, aby się ogrzać i wysuszyć. Dziewczyna przytuliła się do
chłopaka i w tej pozycji oboje zasnęli.
***
Kolejne miesiące wniosły wiele radości w życie
Maayi i jej przyjaciół. Zarówno ona, jak i Reiko, Kaien i Touga zdali świetnie
wszystkie egzaminy i ukończyli studia z wyróżnieniem.
Katayama wciąż nie była zdecydowana co do
tego, co tak naprawdę chciałby robić.
- Nie musisz
się spieszyć - powiedział któregoś dnia Kage.
- Ależ…
przecież nie mogę całe życie tak siedzieć moim rodzicom na głowie.
-
Przeprowadź się do mnie - rzekł nagle.
Maaya
znieruchomiała.
- C-co? -
zdziwiła się.
-
Przeprowadź się do mnie - powtórzył z oszałamiającym uśmiechem.
- A-ale…
- Znamy się
już długo, prawda? I… bardzo cię kocham.
- Ja… Ja
ciebie też. - Uśmiechnęła się lekko i spojrzała w szare oczy mężczyzny. - Ale
co powiem im wszystkim? Wiedzą, że się z kimś spotykam, ale znają tylko twoje
imię… Prosiłeś, bym nie mówiła nikomu nic więcej.
- Owszem i
jestem ci z tego powodu naprawdę wdzięczny - wyznał. - Chodzi o to, że… Ech, po
prostu lepiej będzie, jeśli nikt by o nas za dużo nie wiedział.
- Ale
dlaczego?
- To dość
trudno wyjaśnić…
Na chwilę
zamilkli.
Rodzice, Reiko i chłopacy z początku tak
często wypytywali mnie o Kage… Kiedy jednak za każdym razem odpowiadałam, że
nic więcej nie powiem, w końcu dali sobie spokój… Pewnie wciąż się boją, że
jakiś wstrząs spowodowałby nawrót tej depresji…
- To jak?
Zamieszkasz ze mną? - odezwał się mężczyzna.
Jak rodzice na to zareagują? Czy będą
mieli coś przeciwko? A Reiko? Co będzie, jeśli zacznie mnie wypytywać o adres i
takie tam? Z drugiej strony, jest tak pochłonięta pracą w Związku, że niewiele
się ostatnio widujemy… A rodzicom zależy chyba na tym, bym była szczęśliwa,
prawda?
Skinęła
głową.
- Naprawdę?
- ucieszył się Kage.
- Hai.
Chłopak
objął ją mocno.
- Tak się
cieszę… - szepnął.
***
Maaya dziwnie szybko zaaklimatyzowała się w
nowym miejscu zamieszkania.
Właściwie czemu miałoby być inaczej?
Okolica i dom są wspaniałe! No i mogę przebywać z Kage prawie tak długo, jak
bym chciała…
Mężczyzna wychodził czasami „do pracy”, jak
to nazywał. Na czym ona polegała, tego Katayama nie wiedziała.
Rodzina i znajomi dali dziewczynie spokój -
wiedzieli, że nie należy jej wypytywać o zbyt wiele. Maaya często się ze
wszystkimi widziała. Rodziców odwiedzała za każdym razem, gdy Kage wychodził, z
Reiko, Kaienem i Tougą spotykała się w mieście zawsze, gdy mieli wolną chwilę.
Życie zaczęło przypominać raj, co lekko
zaczęło niepokoić Maayę.
Czy szczęście może trwać wiecznie? Dlaczego
mam wrażenie, że kiedyś… nie wiem kiedy… wydarzy się coś, co zmieni ten stan
rzeczy?, zastanawiała się czasami. Za każdym jednak razem próbowała
myśleć optymistycznie i nie zamartwiać się czymś takim.
Pewnego wieczoru Maaya zasnęła na kanapie, czekając
na powrót Kage z jakiegoś ważnego spotkania. Obudziła się, czując na szyi jego
oddech. Otworzyła powoli oczy i spojrzała na ukochanego. Ten, wiedząc, że się
obudziła, pocałował ją delikatnie i trochę się odsunął. Katayama usiadła, by
zrobić mu miejsce. Po chwili mężczyzna spoczął obok.
- Wyglądasz
na zmęczonego - oznajmiła cicho brunetka.
- Bo tak
jest w istocie… - rzekł Kage.
Wyglądał tak, jakby się nad czymś głęboko
zastanawiał. Wlepił wzrok w płomienie w kominku.
- Coś cię
dręczy? - spytała dziewczyna.
Ten zaś
odwrócił głowę i spojrzał na nią smutnym wzrokiem.
- Nie
potrafię cię już dłużej okłamywać… - wyszeptał.
- Co… masz
na myśli?
- Ja… jestem
wampirem - wyznał cicho po dłuższej chwili milczenia i bicia się z myślami.
- Wiem -
odparła szeptem.
Spojrzał na
nią z bezgranicznym zdumieniem.
- To znaczy…
Domyślałam się - sprostowała.
- Ale… jak
to? Wiesz, że takie istoty jak ja istnieją?
Skinęła
głową.
- Widzisz…
Gdy byłam na wycieczce szkolnej w drugiej liceum… Reiko i mnie zaatakował
wampir Poziomu E. Uratowali nas Kaien i Touga, którzy okazali się być Łowcami.
Po tym wydarzeniu Reiko również wstąpiła do Związku, a ja… zamknęłam się w
sobie i… doszło do tego, że miałam depresję - wyznała w skrócie.
- Ja… nie
wiedziałem… Ale kiedy cię poznałem, byłaś już zdrowa, prawda?
- Nie -
uśmiechnęła się. - To ty sprawiłeś, że na nowo zaczęłam doceniać życie.
Spojrzała na
niego z uczuciem.
- I…
pokochałaś mnie mimo tego, że podejrzewałaś, kim jestem? - zapytał z
niedowierzaniem.
- Właśnie -
przytaknęła.
- Ale… jak
dużo wiesz na temat wampirów?
- Całkiem
sporo. Przyjaciele często mi opowiadają o swojej pracy, choć tak naprawdę to
zabronione…
- Słyszałaś
więc pewnie o tak zwanych „czystokrwistych”?
Ponownie
skinęła głową.
- Oto czym
jestem. Tego też się domyślałaś?
- Przemknęło
mi to przez myśl. Reiko wyrecytowała mi kiedyś nazwiska rodów czystej krwi
wampirów. Kiedy więc usłyszałam twoje, pomyślałam, że możesz być jednym z nich
albo jakimś ich krewnym…
- Rozumiem.
Zamilkli na
moment.
- Maaya, czy
ty się mnie nie boisz?
Pokręciła
przecząco głową.
- Dlaczego?
- spytał z „miną cierpiętnika”. Zbliżył się do niej. - Wiesz, czym się żywię,
prawda? Wiesz, że samo ludzkie jedzenie mi nie wystarcza…
- Wiem -
wyszeptała.
- A czy masz
pojęcie… jak wielką mam ochotę na to, by spróbować twojej krwi? Masz pojęcie,
jak piękny ma zapach?
- Tego nie
mogę wiedzieć - powiedziała cicho.
- Powinnaś
się mnie bać. Nienawidzić mnie… Więc dlaczego… wciąż tu jesteś?
- Bo cię
kocham. To… To jest nieważne! - Również się do niego przysunęła. - Jesteś jedną
z najważniejszych osób w moim życiu. I sprawiłeś, że mogę się nim na nowo
cieszyć… Sprawiłeś, że po tylu miesiącach depresji znów zapragnęłam żyć! Jestem
z tobą szczęśliwa.
- Mimo tego,
że nie powiedziałem ci o tym, kim jestem? Pomimo tego, że ukrywałem coś tak
ważnego?
- Ja
przecież też nie powiedziałam ci o wszystkim.
- Chcesz… tu
zostać?
- A ty tego
chcesz?
- Wiesz, że
niczego innego tak nie pragnę… Chcę spędzić z tobą tyle czasu, ile się da.
- Więc tak
zróbmy. - Uśmiechnęła się delikatnie.
- Dziękuję
ci. - Objął Maayę, a ta wtuliła się w niego. - Jednakże… Teraz, gdy już wiesz,
nie chcę niczego przed tobą ukrywać - powiedział.
- W takim
razie słucham - odparła.
- Świat
ludzi i wampirów dzieli wielka przepaść. Niemal tak wielka jak ta pomiędzy
czystokrwistymi a zwykłymi przedstawicielami mojego gatunku - zaczął.
- Jesteś aż
tak niesamowicie ważny? - Katayama lekko drgnęła.
- My… Tych
kilkoro osób czystej krwi, które żyją do dziś, jesteśmy setki razy potężniejsi
od arystokratów najwyższej rangi. Widzisz, można to przyrównać do takiej
piramidy władzy… Czystokrwiści są na samej górze - nazywa się to Poziomem lub
Klasą A. Potem są arystokraci - Poziom B. Klasa C to szlachta. Na Klasę D
składają się normalne wampiry. Z kolei ten, którego ty spotkałaś, to wampir
Poziomu E - właściwie nie ma on miejsca w piramidzie…
- Skąd one
się biorą?
- To
wampiry, które były kiedyś ludźmi.
Ludźmi?!
- Jak to?!
- Widzisz,
chodzi o to, że… tacy jak ja, ci, w których żyłach płynie tylko i wyłącznie
czysta wampirza krew, mogą przemienić ludzi w wampiry.
- Tylko wy?
- Tak. Dajmy
na to, gdybym cię teraz ugryzł, chociażby po to, by się posilić, zostałabyś
przemieniona w wampira.
Maaya
odsunęła się lekko i spojrzała na Kage.
- W dalszym
ciągu się mnie nie boisz? - spytał.
Dziewczyna
zacisnęła zęby i pokręciła głową. Znów się w niego wtuliła.
- Jak to
możliwe… - zaczęła. - Między nami jest tak ogromna przepaść… Dlaczego ktoś taki
jak ty w ogóle zwrócił na mnie uwagę? Czy to z powodu tego, że… „ładnie
pachnę”?
- Nie, to
nie tak. Serce nie wybiera, prawda? Jesteś cudowną osobą. Inteligentną, śliczną
i uroczą… Dlaczego miałbym zakochać się w kimś innym?
- Ale… jeśli
będziemy razem, to twoja linia czystej krwi wygaśnie.
- Nie obchodzi
mnie to. Dla mnie najważniejsza jesteś ty.
Maaya
uśmiechnęła się.
- Jednak…
jest coś jeszcze. Tak naprawdę to, co robimy, jest niedozwolone. Będąc razem,
sprzeciwiamy się wszystkim zasadom, jakie kiedykolwiek zostały ustanowione czy
to przez ludzi, czy też wampiry.
- Coś
takiego jeszcze nigdy się nie wydarzyło?
- Słyszałem
o przypadkach, w których wampir zakochał się w ludzkiej dziewczynie lub
odwrotnie. Tyle że… to nigdy nie był czystokrwisty. Widzisz, bądź co bądź mam
pewne zobowiązania wobec społeczności wampirów. I muszę cię ostrzec - jeśli ze
mnie nie zrezygnujesz, będziesz wystawiona na niebezpieczeństwo. Nie tylko ze
strony wampirów, ale też Łowców.
Kobiecie mocniej zabiło serce. Czy gdyby Reiko się dowiedziała… wydałaby
mnie?, przemknęło jej przez myśl. Nie,
ona nigdy by tego nie zrobiła. Touga i Kaien również. Nie ma się czym martwić!
- Rozumiem.
- Więc jaka
jest twoja decyzja? Być może za jakiś czas nie będziesz już jej mogła zmienić…
- Chcę
zostać z tobą.
Pocałowali się. Potem Kage opowiedział Maayi
o wszystkim, co powinna wiedzieć - o Radzie Starszych, o roli czystokrwistych
we współczesnym świecie, Związku Łowców i tym podobnych. Katayama słuchała tego
wszystkiego z uwagą, próbując zapamiętać jak najwięcej i nie być już tak nieoświeconą
w tych sprawach.
- To by chyba było na tyle… Teraz będę ci
mówił o wszystkim na bieżąco - zakończył wampir.
- Dobrze.
Przez chwilę siedzieli w milczeniu,
przytuleni do siebie.
- Kage?
- Tak?
- Muszę ci o
czymś powiedzieć - wyznała.
- Słucham -
powiedział z uśmiechem.
Tylko jak to zrobić?
Serce
zaczęło jej walić.
- Ja… my… -
zaczęła z wahaniem.
Mężczyzna
spojrzał na nią ze zdumieniem.
- Nie mów,
że… - domyślił się.
- Tak…
Przez chwilę
Kage patrzył z niedowierzaniem na bladą brunetkę. W końcu uśmiechnął się.
- To… to
przecież cudownie! - wykrzyknął. - Niemożliwe…
- Cieszysz
się?
-
Oczywiście! - zaśmiał się.
Maaya
uspokoiła się. Kage obsypał ją pocałunkami.
-
Niesamowite, niesamowite… - powtarzał.
Posiedzieli znów w ciszy. Nagle jednak
kobieta wzdrygnęła się.
- Kage!
- Uhm? Co
jest?
- Przecież…
to będzie pół człowiek, a pół wampir!
- Na to
wygląda.
- Czy… to
bezpieczne? To znaczy… dla niego… albo dla niej?
- Nie wiem.
Wydaje mi się, że fizycznie po prostu to będzie mieszanka nas… Prawdopodobnie
dziecko odziedziczy po mnie jakieś wampirze cechy, ale… Nie w tym problem.
Bardziej martwię się, co się stanie, jeśli dowie się o tym Rada albo Związek…
- Myślisz,
że mogą coś zrobić?
- Nie wiem…
- powtórzył. - Ale teraz nie przejmujmy się tym, zgoda? W takiej chwili…
powinniśmy się tylko cieszyć.
***
Kilka miesięcy później, dwudziestego marca -
w ostatni dzień kalendarzowej zimy - na świat przyszła mała dziewczynka. Kolor
włosów odziedziczyła po mamie, oczu zaś po tacie. Po narodzinach była lekko
zaróżowiona, ale w ciągu kilku pierwszych dni było jasne, że cerę będzie miała
niemal białą. Była niesamowicie urocza, zdecydowanie ładniejsza niż zwykłe
ludzkie noworodki.
Parę dni później Kage wrócił do domu dość
wcześnie. Wydawał się okropnie roztargniony.
- Maaya?
Gdzie jesteś?! - zawołał na progu.
- Tutaj.
Mężczyzna
szybko do niej przybiegł.
- Rada się
dowiedziała!
- Co
takiego?! Jak? - przestraszyła się.
- Nie mam
pojęcia… Może wysłali szpiega albo coś… Kuso! - zdenerwował się.
- Co teraz?
- Ty i mała
jesteście w niebezpieczeństwie… Rzuciłem już czar na ten dom… Od teraz nie może
tu wejść nikt, kto nie zostanie przez któreś z nas wyraźnie zaproszony do
środka. Na wampiry od Klasy B w dół i Łowców to wystarczy, ale jeśli dopchałby
się tu jakiś czystokrwisty, mógłby on przełamać to zaklęcie… Ale to się nie
powinno zdarzyć, dlatego póki co tu powinno być w miarę bezpiecznie… Obawiam
się jednak, że będę musiał wyjechać na jakiś czas, by pozałatwiać wszystko… I
zrobić to, co się tylko da, by załagodzić całą sprawę i ochronić ciebie i małą…
- Trzeba jej
wreszcie nadać imię - szepnęła kobieta.
- Co? - Kage
zdziwił się słysząc coś takiego w takiej chwili.
- Nie możemy
wciąż mówić do niej „mała”, „skarbie” czy „kochanie”… - powiedziała cicho.
Nie potrafię dopuścić do siebie myśli, że
teraz… Wszystko może się zawalić…
Wampir ochłonął trochę i spojrzał na
ukochaną i maleńką dziewczynkę śpiącą w jej ramionach.
- Aya.
- Aya?
- Tak ją
nazwijmy.
- Jest
bardzo podobne do mojego imienia…
- Właśnie. A
to najpiękniejsze imię na świecie - uśmiechnął się. - Aya będzie w sam raz. Jak
podrośnie, na pewno ucieszy się, że ma tyle wspólnego z matką.
- Dobrze.
Słyszysz, Aya? Tatuś wybrał ci imię! - szepnęła, patrząc na kruszynkę.
- Kiedy masz zamiar wyjechać?
- W ciągu
kilku najbliższych dni.
- Jak długo
cię nie będzie?
- Nie
potrafię tego przewidzieć. Jednak… To może trochę potrwać…
Siedzieli na tej kanapie co zwykle. Aya
spała sobie smacznie w kołysce obok.
- Maaya… Ja…
Czy myślisz, że gdybyś była wampirem, mogłabyś być bezpieczniejsza? - spytał
Kage.
- Skąd
miałabym to wiedzieć…?
- Gomen, nie
myślę już racjonalnie… To wszystko tak strasznie mnie stresuje… Boję się o was.
- Ale… jest
jakaś szansa, prawda? Jeśli byłabym wampirem, to przecież nic by na mnie nie
mieli! Mówiłeś przecież, że jeśli wampir, który był człowiekiem, napije się
krwi „swego pana”, to nigdy nie upadnie do Poziomu E, prawda?
- Taak…
- Więc…
jeśli jest choć cień szansy, że to się uda… to zrób to.
- Ale nawet
jeśli to wypali… czy jesteś gotowa na to, by stać się potworem?
- Jeśli
dzięki temu mogłabym ochronić Ayę… owszem.
- I… chcesz
spędzić ze mną wieczność? - mówił, pochylając się nad nią coraz to bardziej.
Maaya już leżała.
- Tak… -
wyszeptała.
Zaczęła lekko drżeć. Najpierw poczuła na
szyi oddech Kage, potem jego język. Przygotowała się na ból. Zamknęła powieki i
zacisnęła dłonie na jego koszuli.
Wtedy przyszedł czas. Kły wbiły się w jej
bladą skórę. Poczuła ból i krew spływającą jej po szyi. Słyszała dźwięk
wysysanej krwi…
Nigdy nie sądziłam… że ta chwila
nadejdzie. To… początek czy też koniec? Co się zaraz stanie? To
były ostatnie jej świadome myśli. Chwilę później, gdy Kage przestał, ból
przeszedł na wszystkie części jej ciała.
Nie miała pojęcia, jak długo to trwało. Nie
wiedziała, czy ciemność, którą widzi, jest prawdziwa, czy ma po prostu
zamknięte oczy. Nic już nie wiedziała… Prócz jednego. Pragnęła krwi.
Otworzyła szeroko krwistoczerwone oczy i
ujrzała nad sobą Kage. Spojrzała z utęsknieniem na jego szyję.
- Nie
powstrzymuj się - przykazał.
Przez moment się wahała, jednak już po
chwili wgryzła się i po raz pierwszy poczuła smak jego krwi…
***
Kage został w domu jeszcze na kilka dni.
Oboje dawali sobie nawzajem tyle krwi, ile temu drugiemu było potrzebne. Maaya
brzydziła się samej siebie, wiedziała jednak, że może to być szansa na ocalenie
córki.
Przed wyjazdem wampir przyniósł jej jeszcze
spory zapas krwi.
- Skąd to
masz? - zapytała.
- Ze
szpitali - odparł krótko, nie patrząc jej w oczy.
***
Wszystko to działo się tak szybko, że Maaya
ledwo nadążyła za rozwojem wypadków. Wtedy jednak przyszły miesiące
oczekiwania. Kage nie wracał i nie dawał znaków życia. Kobiecie udało się
potajemnie skontaktować z Reiko i opowiedzieć jej o wszystkim.
Katayama w ogóle nie wychodziła z domu.
Musiała w nim zostać, gdyż tylko tam była bezpieczna.
Czuła się samotna. Za jedyną towarzyszkę
miała Ayę, która przez większość czasu spała.
Powoli Maaya zaczęła znów zamykać się w
sobie. Pozostały jej tylko znane uczucia - największa wprost miłość do córeczki
oraz wszechogarniający strach o nią.
Depresja powróciła.
***
- Słucham? - spytała cicho. Po raz pierwszy
od wielu tygodni podniosła słuchawkę.
- Maaya! To
ja!
- Kage? -
Nadzieja wstąpiła na chwilę w serce kobiety. - Gdzie ty jesteś?! Co się z tobą
działo?!
- To długa
historia… Przepraszam, nie miałem możliwości, by się z tobą skontaktować… Wszystko
w porządku?
- Taak…
- Całe
szczęście… Posłuchaj mnie uważnie! Za dwa dni wrócę. I wtedy… koniecznie muszę
przemienić Ayę w wampira.
- Co
takiego?! - Ręce zaczęły jej się trząść, z trudem utrzymała słuchawkę.
- To
konieczne, bo… No nie… Muszę kończyć! Już niedługo się zobaczymy!
Połączenie zostało zerwane. Maaya wróciła do
salonu i opadła na kanapę.
Nie… On nie może tego zrobić…
Zadzwoniła do Reiko z prośbą o spotkanie.
Udało jej się przeprowadzić przyjaciółkę przez sekretny tunel i porozmawiać z
nią w cztery oczy.
Kaien Kurosu złożył jej niespodziewaną
wizytę.
A potem przybył Kage.
- Tadaima!
Maaya wyszła
na korytarz.
- Okaeri -
wyszeptała.
- Tyle
czasu…
Wampir
podszedł do kobiety i mocno ją objął.
- Stęskniłem
się, wiesz? - powiedział jej na ucho.
- Ja też -
wyznała brunetka.
Spojrzała w
szare oczy ukochanego.
- Nie
wyglądasz na zbyt szczęśliwą - zauważył czystokrwisty.
Milczała.
- Ale hej!
Gdzie nasza córeczka? - zapytał wesoło.
Kobieta
zaprowadziła go do pokoju. Kage podszedł do kołyski i spojrzał na dziecko.
- Jest coraz
śliczniejsza! - uśmiechnął się. - I wciąż taka mała… Niesamowite.
Dziewczynka
otworzyła oczy i spojrzała na tatę. Zamrugała kilka razy i ziewnęła.
- Cha, cha,
jaka urocza! - zachwycił się wampir. Sięgnął po małą istotkę, dbając o to, by zrobić
to jak najbardziej subtelnie. - Jaka ona delikatna…
- Owszem. A
ty… chcesz to zmienić - wyszeptała Maaya.
Mężczyzna
odwrócił się do niej.
- Zrozum, to
najlepsze wyjście. Prawdopodobnie po przemianie stanie się zwykłym wampirem,
będzie mogła normalnie żyć.
- Normalnie?
Ukrywanie się to niby normalne życie?
- Jeśli
stanie się prawdziwym wampirem, nie będzie musiała się ukrywać.
- A co ze
mną? Mówiłeś, że ja też nie będę musiała się ukrywać… A wyszło na to, że przez
niemal rok siedzę tu zamknięta. Samotna. Chcesz, by nasza córka też musiała to
znosić?
- Przecież
ci tłumaczę… Ech… Wszystko się ułoży, zobaczysz. Żadna z was nie będzie mogła
upaść do Poziomu E, a w takim razie Związek Łowców przestanie się tym
interesować. Radą zaś zajmę się sam.
- Skoro to
takie proste, to czemu nie zrobiłeś tego wcześniej?
- Nie
chciałem przemieniać jej tak od razu… Ale teraz… już najwyższy czas.
Spojrzał ze
skupieniem na małą dziewczynkę, która wlepiła w niego wzrok.
- Nie!
Maaya
podeszła szybko do wampira.
- Nie rób
tego.
- To
najlepsze, co można zrobić! - zaprotestował.
- Nie,
proszę!
- Maaya…
- Proszę… -
wyszeptała błagalnie.
Kage
westchnął.
- Dobrze…
Zrobimy tak - jeśli do końca tygodnia nie wymyślimy czegoś innego… wtedy ją
przemienię.
***
Tych kilka dni spędzili w miarę normalnie.
Maaya próbowała cieszyć się obecnością swego ukochanego.
Ale muszę coś wymyślić… Muszę!
Nie zdążyli jednak tego zrobić. W sobotę,
szóstego listopada, wydarzyło się najgorsze, co mogło się zdarzyć. Wszystko
działo się w tak niesamowitym tempie, że trudno było za tym nadążyć.
Najpierw do domu wparowali Reiko i Kaien.
Przyprowadzili ze sobą Tougę, którego Maaya szybko zaprosiła do środka.
Już na progu krzyczeli coś, że Związek się
dowiedział i w tej chwili szykują się do ataku. Kage z kolei dowiedział się od
zaufanego wampira, że Rada i jej zwolennicy planują to samo.
Nie wiadomo jakim cudem, ale w domu pojawiła
się nagle cała zgraja groźnych wampirów.
Jak się tu przedostali?!
- Daj mi
Ayę, szybko! - krzyknął Kage. Reiko, Kaien i Touga walczyli już z wampirami.
- Nie! Nie
przemienisz jej!
- Psy Rady
już tu są, zaraz przybędzie też Związek! Zrozum, nie ma lepszego wyjścia! -
wrzasnął, zbliżając się do kołyski.
- Nie! Nie
pozwolę ci!
Nie wiedzieć czemu, akcja przeniosła się w
całości do salonu. Reiko doskoczyła do przyjaciółki i zajęła się jej obroną.
Kage też rozpoczął walkę.
W którejś jednak chwili stało się coś
dziwnego. Kołyska się przewróciła, Maaya zdążyła zapobiec upadku małej. Wzięła
ją szybko na ręce i próbowała prześlizgnąć się w bardziej spokojne miejsce.
Muszę ją ocalić!
Wtedy poczuła straszny ból - ktoś trafił ją
w plecy. Przewróciła się. Aya patrzyła na wszystko wielkimi, szarymi oczyma.
Kobieta poczuła kolejny cios, nie zwróciła
jednak na to zbytniej uwagi - własnym ciałem zasłaniała Ayę, bo to jej
bezpieczeństwo było najważniejsze.
- A masz! -
wrzasnęła Reiko, zabijając wampira, który już kilkakrotnie zranił Maayę.
Ta z kolei
odwróciła się wtedy do niej i uśmiechnęła w podzięce. Wcześniej położyła Ayę za
sobą, gdyż z tyłu było bezpiecznie.
Nagle ujrzała Kage, który patrzył w jej
stronę. Jego twarz wykrzywił grymas, a oczy przybrały krwistoczerwoną barwę.
Maaya została porażona jakimś zaklęciem.
Zdążyła jeszcze zauważyć, że Ayi jak na razie nic nie jest.
- Mama? -
powiedziała córeczka. Maaya uśmiechnęła się delikatnie.
Upadła na posadzkę. Reiko podbiegła do niej
szybko. Kage też chciał to zrobić, jednak Kaien i Touga rzucili się na niego ze
wściekłością.
- Maaya!
Maaya! - krzyczała Reiko.
- Proszę… -
wyszeptała umierająca. - Zaopiekuj się Ayą… I nie pozwól… by ją przemieniono…
Niech… żyje jak człowiek…
- Maaya,
trzymaj się, coś wymyślimy! - szlochała Reiko.
- Proszę…
nie żyw do Kage nienawiści… To dobry…
Nie dokończyła. Świat opanowała ciemność, a
ostatnim dźwiękiem, który usłyszała, było słowo „mama” wypowiedziane przez jej
ukochaną córeczkę.
***
Od czego by tu zacząć... Może od tego, że tu znowu Aya. xD
Hmm, tak więc... W imieniu swoim i siostry bardzo Wam dziękuję za czytanie, komentowanie i wzięcie udziału w sondach. :)
Zaczęłyśmy X tom! o.O Niesamowite... Łącznie z dodatkami i RDPNami rozdziałów jest niemal sześćdziesiąt...
Kolejny rozdział to już powrót do głównego wątku. Od razu mówię, że"(Nie)winne pogaduszki" to krótki rozdział, więc proszę mi się później nie rzucać. xD Z kolei wraz z XXXI rozdziałem wkraczamy do świata niezwiązanego z mangą- od tego aż do rozdziału XLV manga niemalże przestaje istnieć, a my zajmujemy się sprawami, które dotyczą bezpośrednio Ayi i Kaori. Heh, stwierdziłyśmy wczoraj, że Yuuki odeszła w cień i jest co najwyżej postacią poboczną. xD Ale o to chodzi, czyż nie? Mamy skupić się na naszych bohaterkach i tyle. ^^ Niach, aleśmy się w tę historię wciągnęły! xD
Coś jeszcze? Hmm... <myśli> Co do dodatków... Następny ukaże się dopiero po XLIV rozdziale, więc jeszcze sobie, niestety, poczekacie. Napisałam go bodajże w ostatnią niedzielę... Ale do tego czasu nie powinno być zbyt nudno. ;)
Od czego by tu zacząć... Może od tego, że tu znowu Aya. xD
Hmm, tak więc... W imieniu swoim i siostry bardzo Wam dziękuję za czytanie, komentowanie i wzięcie udziału w sondach. :)
Zaczęłyśmy X tom! o.O Niesamowite... Łącznie z dodatkami i RDPNami rozdziałów jest niemal sześćdziesiąt...
Kolejny rozdział to już powrót do głównego wątku. Od razu mówię, że"(Nie)winne pogaduszki" to krótki rozdział, więc proszę mi się później nie rzucać. xD Z kolei wraz z XXXI rozdziałem wkraczamy do świata niezwiązanego z mangą- od tego aż do rozdziału XLV manga niemalże przestaje istnieć, a my zajmujemy się sprawami, które dotyczą bezpośrednio Ayi i Kaori. Heh, stwierdziłyśmy wczoraj, że Yuuki odeszła w cień i jest co najwyżej postacią poboczną. xD Ale o to chodzi, czyż nie? Mamy skupić się na naszych bohaterkach i tyle. ^^ Niach, aleśmy się w tę historię wciągnęły! xD
Coś jeszcze? Hmm... <myśli> Co do dodatków... Następny ukaże się dopiero po XLIV rozdziale, więc jeszcze sobie, niestety, poczekacie. Napisałam go bodajże w ostatnią niedzielę... Ale do tego czasu nie powinno być zbyt nudno. ;)
[wpis podzielony był na dwie części - pierwsza ukazała się dnia 13.02.10, a druga - 20.02.10]
Tak jak się spodziewałam po wypowiedzi Marii Kurenai, tato Ayi wcale nie jest taki zły, i to, że Maya chciała utrzymać ją przy tym, aby pozostała człowiekiem nie powinno być powodem nienawiści do wampirów. Kage jak na razie nic złego nie zrobił i w ogóle jest taki kochany. Szkoda, że Aya o tym nie wiem. Chce aby się spotkali q.q
OdpowiedzUsuńTak w ogóle to wkurzają mnie ci łowcy, są bezczelni. I przez tą dwójkę co nawiedzili akademię zniechęciłam się do wszystkich. Po prostu byli tak okropni, że miałam ochotę ich złapać za fraki i im przywalić. Dlaczego nikt tego nie zrobił? I jeszcze nastraszyli Aye! Byłam pewna do rozdziału "ups", że została postrzelona, ale na szczęście ten nabój nie działał. Ale w końcu się dowiedzą, kim jest i myślę, że przyłączy się do kurana aby mogła być bezpieczna, albo tatuś się nią "zaopiekuje" XD
W ogóle podobało mi się jak Kao wywaliła tych łowców, eheheheh. Zachowała się jak nie ona, co mi się podobało, a w rozdziale z zakupami współczułam Ayi i zastanawiałam się jak potrafi w takich chwilach wytrzymać ze swoją siostrą. Jak jest na zakupach... to jest straszna i trochę denerwująca, a może to dlatego tak odbieram bo ja nienawidzę zakupów i utożsamiałam się w tamtej chwili z Ayą... Bardzo możliwe.
W ogóle, mam prośbę, możesz mi powiedzieć w którym rozdziale, albo czy w ogóle pojawi się brat Zero? :D Chyba, że Kao znajdzie sobie nową miłość... ale w takim razie kogo? Może jakaś nowa postać? xDD
I przy okazji odpowiem ci pro po twojego komentarza... xD
To ja nie wiedziałam, ze wcześniej nie było podziału na podstawową i rozszerzoną ustną maturę. xD w sumie ja zaczęłam się tym interesować dopiero w tym roku. :D
Ja tego ustnego polskiego po prostu nienawidzę, wolałabym pracę napisać. A teraz? źle wylosuję i co? nie zdałam matury. ;/ bo ja nie wierzę w to, ze będę wszystko umieć. xD Ale trzeba myśleć pozytywnie.
Mi zostało w głowie troche biologi. Zawsze lubiłam biologię. Genialny przedmiot. :D Ale fizyka... nawet trudne regułki były dla mnie XDD