poniedziałek, 3 października 2011

Vampire Knight: tom VII, rozdział XXX - "(Nie)winne pogaduszki"



       Kaori poszła do łazienki, a Aya ubrała dżinsy i lekki sweterek.
       No i proszę… Przerwa semestralna się skończyła, wszyscy wracają - w tym niestety wampiry… A to wczoraj… Mam takie wyrzuty sumienia z powodu tego, że słyszałam coś, co nie było przeznaczone dla moich uszu… Shimatta…
       Podeszła do okna. Chwilę wpatrywała się w horyzont. Nagle jednak zauważyła Zero, który szedł powoli od strony akademika chłopaków. Kierował się chyba przed bramę główną.
       Nie namyślając się długo, Aya wybiegła z dormitorium. Trochę jej to zajęło, w końcu jednak dogoniła prefekta.
       - Zero! - krzyknęła za nim.
       Chłopak się odwrócił.
       - O, ohayō - rzucił.
       Brunetka ukłoniła się nisko.
       - Gomen nasai! - powiedziała z przejęciem.
       - Hę? - zdziwił się kolega. - Za co mnie przepraszasz?
       - Słyszałam twoją wczorajszą rozmowę z Yuuki. Nie zrobiłam tego specjalnie, okazało się, że nie potrafię jeszcze kontrolować tych wyostrzonych zmysłów… Próbowałam się wycofać, ale mi nie wychodziło. Przepraszam!
       Kiryuu podszedł do niej.
       - Weź się już wyprostuj, głupio mi teraz - zaśmiał się ponuro, czochrając ją lekko po głowie.
       Aya się podniosła i spojrzała na niego zdziwionym wzrokiem.
       - Nie jesteś zły?
       - Dlaczego miałbym być? W końcu nie zrobiłaś tego specjalnie… Poza tym, o tym, że piję jej krew i tak wiesz, więc…
       - No tak, ale rozmawialiście…
       - Uhm. Mniejsza o to. Ale Yuuki raczej o tym nie mów.
       Skinęła głową.
       - No, lecę. Obowiązki wzywają…
       - Taak… Powodzenia.
       Zero oddalił się, a dziewczyna wróciła do akademika.
       - Gdzie byłaś? - zapytała Kaori.
       - Nigdzie.
       - Jak to nigdzie? Przecież widzę, że wyszłaś!
       - Poszłam się na chwilę przewietrzyć. Trochę duszno tutaj, nie uważasz?
       - Może…
***
       - Konnichi wa, Otsune! - przywitała się Aya, widząc na korytarzu swą przyjaciółkę.
       - Aya! - Rudowłosa odstawiła na chwilę torbę i przytuliła koleżankę. - Konnichi wa!
       - Cieszę się, że już wróciłaś - uśmiechnęła się brunetka.
       - Wpadniesz do mnie? - zapytała Umari.
       - Pewnie.
       Dziewczyny przeszły do pokoju Otsune.
       - Jak ci minęły ferie w Akademii? - spytała zielonooka.
       - Hm, w sumie nie najgorzej… Nadrobiłam książkowe zaległości. Choć trochę dziwnie było spędzić wakacje w szkole - zaśmiała się lekko.
       - Rzeczywiście.
       - A tobie jak minęła przerwa semestralna? Wydarzyło się coś ciekawego?
       - Właściwie to nic takiego. Siedziałam w domu, bo rodzice nie mogli wziąć urlopu, żeby gdzieś ze mną pojechać. Prawdopodobnie wybierzemy się gdzieś w letnie wakacje.
       - Och, masz szczęście… I pomyśleć, że jeszcze tak niedawno, niecały rok temu, Kao i ja pojechałyśmy z mamą nad ocean… Wydaje mi się, że to było całe wieki temu - przyznała.
       Przez chwilę milczały. Potem rudowłosa zaczęła się rozpakowywać. Aya pomogła jej, więc po paru minutach wszystko było już na swoim miejscu.
       - A jak tam twoja siostra? - spytała Umari.
       - W porządku.
   Wciąż nie ma o niczym pojęcia… Coraz częściej się zastanawiam, czy to w ogóle jest możliwe, że ona przeżyje to wszystko w niewiedzy… A jeśli kiedyś odkryłaby prawdę? Powiedzmy… gdyby przypomniała sobie ugryzienie przez Aidou… Czy znienawidziłaby mnie za to, że przez całe życie ją okłamywałam?
       - Otsune?
       - Tak?
       - Powiedz… Co myślisz o kłamcach? - spytała cicho brunetka.
       Dziewczyna zastanowiła się.
       - To zależy, o jaki rodzaj kłamców ci chodzi… Jeśli ktoś oszukuje, bo mu się tak podoba albo ma z tego jakieś zyski czy coś, to uznałabym kogoś takiego za złego i nieuczciwego człowieka, niewartego zaufania.
       - A jeśli ktoś okłamuje kogoś po to, by tę osobę ochronić?
       - Trzeba by się zastanowić, czy ukrycie prawdy jest rzeczywiście ochroną… Mówi się, że niewiedza czasami jest błogosławieństwem… Ale czy tak jest w istocie? Nie wiem…
       - A gdyby… Gdybyś się dowiedziała, że bliska osoba okłamywała cię dla twojego dobra przez całe życie, a ty nagle odkryłabyś straszną prawdę… Znienawidziłabyś tę osobę?
       - Nie sądzę, bym potrafiła kogokolwiek nienawidzić.
       - A czy potrafiłabyś jeszcze takiej osobie zaufać?
       - Nie wiem… Teraz ci powiem, że dałabym takiemu komuś drugą szansę, ale tak naprawdę nie mogę przewidzieć tego, w jaki sposób bym się zachowała w podobnej sytuacji.
       - Rozumiem.
       - Aya? Skąd to nagłe pytanie? - Otsune usiadła obok przyjaciółki. - Czy ktoś cię w jakiś sposób skrzywdził?
       - Nie, nie przejmuj się! Tak tylko pytałam…
       To ja wszystkich ranię… Okłamuję Kao i Otsune… Nie potrafię pomóc Zero ani Yuuki… Nie umiałam ochronić cioci Reiko… Jestem do niczego.
***
       - Konnichi wa! Możemy wejść? - zawołały na progu Mio, Nio i Michi.
       - Pewnie! - odparła z uśmiechem świeżo wykąpana Kao.
       Dziewczyny rozgościły się.
       - Powiedz, jak to jest spędzić wakacje w szkole? - dopytywała się Mio.
       - Nie było tak źle! Dyrektor był bardzo miły, nawet pozwolił nam wychodzić do miasteczka!
       - To świetnie! Ech… Czemu my nie mamy takiej swobody w czasie roku szkolnego? - skarżyła się Michi, sympatyczna dziewczyna z niższej klasy. Poznała Kao na wymianach między klasami Nocnej i Dziennej i od tego czasu często przyłączała się do rozmów trójki dziewczyn.
       - Kupiłaś sobie coś? - spytała podekscytowana Nio.
       - No co ty… Jestem totalnym bankrutem! Wszystkie moje oszczędności wydałam na początku roku, kiedy wybierałam się do miasteczka - powiedziała radośnie Kao.
       - Hai, hai. Ze mną było podobnie - rzekła z uśmieszkiem Mio.
       - A tak ogólnie to wydarzyło się coś fajnego? - zapytała jedna z szesnastolatek.
       - W sumie… - Oprócz tajemniczych zbirów „policjantów”, którzy wypytywali o chore rzeczy i chcieli strzelić w nēsan, gromu tajemnic, jakich jeszcze nie odkryłam, dziwnego zachowania prefektów i Ayi oraz mojej wybujałej, czasem aż za bardzo, wyobraźni… - …to nic. Ach, zapomniałabym. Przeprowadziłyśmy się z onēsan na te jakże „długie” wakacje do domku dyrektora. Razem z Kurosu-san i Kiryuu-kunem -  oznajmiła obojętnym tonem Kaori.
       - Jak to?! - krzyknęły w tym samym momencie dziewczyny z klasy blondynki.
       - Kao-senpai… Naprawdę? - rzekła z niedowierzaniem Michi.
       - Mówiłam, żebyś odnosiła się do mnie normalnie… - powiedziała Kao. - Ale tak, to prawda. Wiecie. Wszyscy pojechali do domów, zostaliśmy sami na terenie Akademii, więc dyrektor się martwił, a że ma duży dom to tak jakoś wyszło…
       - Ale że z Kiryuu-kunem? To musiało być dla ciebie wstrząsające przeżycie! - odparła Mio.
       - Żebyś wiedziała! - roześmiała się blondynka.
       Dalszą część wieczoru wszystkie spędziły na wesołej rozmowie. Dopiero późnym wieczorem wyszły, wpuszczając tym samym Ayę do pokoju.
      - Jak było u Otsune? Chyba obie się dziś zasiedziałyśmy - rzekła wesoło Kao.
       - Racja… Było fajnie, jak zawsze. Domyślam się, że u ciebie podobnie?
       - Hai.
       - To dobrze. W takim razie idę się wykąpać - rzuciła Aya i już po chwili wyszła.
       Blondynka została w pokoju sama. Podeszła do okna.
       To stąd skakałam z Aidou…? Czemu… Czemu mnie to nie rusza? Dlaczego nic nie czuję, gdy o nim myślę? Spojrzała w ciemny las za oknem. Czy uczucia zawsze już będą odchodziły w ten sposób? Nie chcę tego. Na chwilę zatopiła wzrok w ciemnych chmurach częściowo zakrywających księżyc. Zdecydowała, że przestanie się tak zamartwiać i pójdzie spać. Chciała już odejść, gdy zauważyła dziwnie znajomą sylwetkę, która wyłoniła się z lasu. Nie zdążyła się jednak przyjrzeć, ponieważ postać szybko znikła. Czy to…?! Nie… To na pewno Zero na patrolu… Ech… Dziewczyna przebrała się w piżamę i rzuciła na łóżko. W międzyczasie Aya wróciła z kąpieli i szybko się położyła. Kaori jednak, mimo wcześniejszego postanowienia, zatopiła się w swych myślach.
***
       Aya poderwała się gwałtownie. Intensywny zapach krwi ją zbudził.
       Czy to jest… Zero… I… Czysta krew?! KURAN?!, przeraziła się. Co się dzieje?! Co jeśli się tam pozabijają?!
       Postanowiła spróbować wytężyć słuch, by dowiedzieć się, czy obaj żyją.
       - Nie zapominaj, kto ci dał tę krew, Zero… - usłyszała głos Kaname. - Masz powód, by nienawidzić wampirów jak nikt inny, ale też potrzebujesz krwi jak nikt inny. Myślę, że przypominasz wampira bardziej niż jakikolwiek inny wampir.
       Wycofała się szybko. Odrobinę się uspokoiła, gdy okazało się, że żadnemu nie stała się większa krzywda.
       Ale… Jak to w ogóle możliwe?! Kuran… pozwolił Zero wypić swoją krew? Jaki on ma w tym cel…?!








***
  
Tak, tak, rozdział krótki i taki średni, ale następny na pewno będzie dłuższy i ciekawszy. ;) Ach, no i mamy tom VII! ;)   Tradycyjnie dziękujemy za komentarze! ;*
   Hmm, co tam jeszcze... O, może ktoś z Was pamięta- czy rodzice bliźniaków mieli w mandze jakieś imiona? Chyba nie, ale nie jesteśmy pewne, jak coś to nas uświadomcie, onegai. xD
   I jeszcze jedno- może macie jakieś sugestie a propos walki z Rido? xD Coś, by ją urozmaicić itp. xD Szczerze mówiąc trochę stanęłyśmy. Znowu. Ale znając siebie, jeszcze chwila i wyjdziemy z potrzasku. ;) Czekamy na jakiś genialny (albo chociaż w miarę ciekawy) pomysł. ;)

   Kolejny rozdział nosi tytuł "Zburzywszy świat". Pojawi się oczywiście w środę. ;)
[wpis z dnia 20.02.10]
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz