Kao obudziła się wcześnie. Niewiele tej nocy
spała.
Dlaczego tak mnie poruszyły jego słowa?
To przecież oczywiste, że kłamał… Wampiry nie istnieją.
- Ohayō… - powiedziała Aya.
- Ohayō, nēsan
- oparła Kaori. Spojrzała z uwagą na siostrę.
Ty wiesz, co się tu naprawdę dzieje… Zaraz…
właściwie… gdyby oczywiście wampiry istniały… ten cały jej nadzór nade mną
byłby wyjaśniony… I nienawiść do Nocnej Klasy także. Ale co z Zero? Czy gdyby
ta bajeczka byłby prawdziwa, to nie powinna przypadkiem nie lubić i jego?
Westchnęła.
Nieważne, jaka jest prawda. Od teraz będę
bardziej uważała na Ayę. Może jeśli ją troszkę „poszpieguję”, to odnajdę jakąś
odpowiedź…
***
Jak postanowiła, tak zrobiła. Kaori nie
odstępowała onēsan na krok, co nieco irytowało Ayę.
Lekcje szybko minęły. Na jednej z nich grupy
przedstawiały efekty swojej pracy. Blondynka czujnie przyglądała się Zero,
próbując zauważyć coś, co mogło jej wcześniej umknąć. Ten jednak zachowywał się
jak zawsze. Ichiru z kolei całkowicie ją ignorował.
***
- Właściwie dlaczego chcesz iść na wymianę
grup, co? - spytała z podejrzeniem Aya. - Podobno Nocna Klasa ci przeszła, czyż
nie?
- Ano…
Owszem. Ale… chodzi o to, że… Nudzi mi się trochę, więc w sumie czemu by niby
tam nie pójść, co? - zaśmiała się nieco nerwowo.
- Ech, no
dobra. Chodź.
Dziewczyny udały się wraz z tłumem fanek
przed bramę Księżycowego Akademika. Obie stanęły sobie z boku, przyglądając się
tylko całemu zamieszaniu.
Jak dawno mnie tu nie było, zauważyła
Kaori.
Rozejrzała
się dookoła. Nieco dalej, oparty o jedno z drzew z drugiej strony drogi, stał
Ichiru.
Wrota wreszcie się rozwarły i uczniowie
Nocnego Wydziału zaczęli przez nie przechodzić. Kao przyglądała się im
wszystkim z uwagą.
Są inni, to pewne. Tak samo Zero… i Aya
też. Ale to nie pasuje… No dobra, a pomijając nēsan… Oni wszyscy mają taką
tajemniczą aurę… Są piękni. I bladzi. I skryci. O kurczę, to tak jak Aya… Ech,
chyba zaczynam wariować. Przerzuciła wzrok z Nocnej Klasy na Ichiru. Okłamałeś mnie, prawda? To był jakiś głupi
żart, tak?
Chłopak napotkał
jej wzrok. Patrzył na nią w skupieniu.
Shimatta, pomyślała,
nie mogąc wytrzymać tego hipnotyzującego spojrzenia.
Po chwili serce przestało jej walić.
Uspokoiła się i znów zwróciła całą swoją uwagę na uczniów Nocnej Klasy. Pośród
nich dostrzegła wreszcie Hanabusę.
Aidou-senpai, ty też masz z tym wszystkim
coś wspólnego, prawda? Tylko co?
Do Yuuki z kolei podszedł Kaname.
Podziękował jej jak zwykle za „ciężką pracę”.
Hm, tak właściwie to czemu wciąż dziękuje
tylko jej? Bądź co bądź, Zero (jak już się pojawi) radzi sobie z tą oszalałą
rzeszą fanek o wiele lepiej niż ona…
Poszukała wzrokiem prefekta. Zauważyła go
wreszcie i zobaczyła jego smutny wyraz twarzy. Po chwili rzuciła okiem na Ayę i
zorientowała się, że ona też na niego patrzy, a na jej twarzy malowało się…
współczucie?
Co to za dziwna więź między nimi?
Kuran w tym czasie pochylił się nad Yuuki i
zaczął szeptać jej coś do ucha. Pani prefekt zarumieniła się, a tłum fanek
spojrzała na nią wilkiem.
Ech, to mi nic nie da, stwierdziła
Kao.
- Wracamy
już? To może jeszcze chwilę potrwać - rzuciła do siostry.
- Uhm.
***
Jak tylko wróciły, Kaori szybko przebrała
się w coś wygodnego. Aya natomiast zaczęła wypakowywać swoją torbę. Wypadła z
niej jakaś karteczka. Brunetka odłożyła książki i zeszyty. Zauważyła świstek
papieru i podniosła go.
- To twoje?
- spytała.
- Nie,
musiało wypaść z twojej torby - odparła blondynka.
Siedemnastolatka ze znudzeniem przyjrzała
się karteczce. Rozwinęła ją. Spojrzała na starannie wypisane na niej słowa.
- Hej, coś
ty taka czerwona? - zawołała wesoło Kao. Wyrwała onēsan kartkę i szybko ją
przeczytała. - No nie mogę! List miłosny! Ale to romantyczne! - zaśmiała się.
- Daj
spokój. Wyrzuć to.
- Co? To
przecież twój pierwszy adorator, który odważył się na taki krok. Poza tym jest
tu napisane: „Proszę, spotkaj się ze mną dziś wieczorem po wymianie grup przy
stajni.” - zacytowała.
- Mam to
gdzieś.
- Hej,
zranisz jego uczucia, jeśli się nie pojawisz! A może jeszcze zdążysz -
wyszczerzyła zęby.
- Nie ma
mowy.
- Może to
jakiś przystojny senpai…
- Nie
obchodzi mnie to.
- Oj
przestań być taka, no!
- Nawet
gdyby… Nie wolno nam już wychodzić z akademika.
- Zasady są
po to, by je łamać, nieprawdaż? No już, idź.
Kao siłą
wypchnęła zdumioną Ayę za drzwi.
Czemu
to robię? To kompletne szaleństwo, zezłościła się Aya. Odbiło mi. Ta szkoła źle na mnie działa…
Doszła wreszcie na miejsce i rozejrzała się
dookoła.
No pewnie, nie ma gościa. Spadam stąd.
Odwróciła
się, ale nie ruszyła, bo zauważyła przepiękny zachód słońca. Zmrużyła lekko
oczy.
-
Mitsui-san! - zawołał nieśmiało ktoś z tyłu.
Dziewczyna
obróciła się i spojrzała na jakiegoś chłopaka, którego nawet nie kojarzyła.
- To ty… -
zaczęła.
- Tak, to ja
napisałem ten list. Jestem Konosuke Fuchida z równoległej klasy - przedstawił
się.
- Eee…
Fajnie. - Aya nie bardzo wiedziała, jak się zachować.
-
Przepraszam, że wysłałem ten list, ale jakoś nie miałem odwagi, by tak po
prostu podejść i zagadać - przyznał.
- Ano…
- Czy
zechciałabyś umówić się ze mną?
- Co?!
- Czy…
- Nie musisz
się powtarzać…
Kurczę, jak mam mu powiedzieć, że ma
spadać?
- Nie
powinniście być przypadkiem w dormitoriach? - rozległ się głos Zero.
- Prefekcie…
- Konosuke zbladł.
-
Fuchida-kun, czy jak ci tam… W tej chwili do akademika! - rzekł groźnie Kiryuu.
- Tak jest!
To znaczy… Przepraszam za kłopot! - zwrócił się do Ayi. Ukłonił się szybko i
pędem pobiegł w stronę akademika chłopców.
Dziewczyna odwróciła się do kolegi.
- Dzięki za
ratunek! - zaśmiała się.
- Nie ma za
co - odparł chłopak. - Hm, ostatnio jakoś nie gadaliśmy, prawda?
- No tak… -
przyznała brunetka.
- Chodź -
rzekł prefekt i pociągnął koleżankę do stajni.
Aya
przypomniała sobie ich poprzednią wycieczkę w te strony.
- Muszę dać
jej jeść - wyjaśnił Zero, podchodząc do Białej Lilii. - Od nikogo innego nic
nie chce.
-
Przychodzisz tu codziennie? - spytała.
- Prawie.
- Jak to
jest, że Biała Lilia tak cię lubi? Wszystkich innych najchętniej by stratowała.
- To pewnie
przez to, czym jestem. Nie wiem, czy to ją uspokaja, czy po prostu się boi…
Poza tym, jest młoda, a ja byłem z nią już od początku.
- Rozumiem.
- Nie
podejdziesz? - zapytał po chwili chłopak.
- Trochę się
jej boję - przyznała Aya, wspominając lekcje jazdy konnej i wybryki Lilii.
- Nic ci nie
zrobi - zapewnił Kiryuu.
Nastolatka westchnęła i powoli zbliżyła się
do konia. Biała Lilia z początku wydawała się „zdenerwowana”, prychnęła kilka
razy, ale potem dało się po niej poznać zdziwienie.
- Nigdy nie
myślałam, że koń mógłby wyrażać tyle emocji! - zaśmiała się brunetka.
Wyciągnęła przed siebie dłoń i lekko pogłaskała klacz. Nie protestowała.
- Widzisz?
- Ech, nie
wiem, czy się cieszyć, czy raczej płakać… - powiedziała cicho Aya.
- Taa…
Przez jakiś czas milczeli. Zero zajął się
Białą Lilią, a Aya mu w tym pomagała.
-
Wiedziałeś, że twój brat się tu zjawi? - przerwała ciszę siedemnastolatka.
- Tak -
przyznał. - Przepraszam, że cię nie uprzedziłem. Nie zdążyłem, a pewnie się
trochę denerwowałaś, co?
- Trochę? No
nic, nieważne… A po co tu przybył? Chce się zemścić, tak?
- Owszem. A
ponadto pracuje teraz dla Rady.
- Co?!
- No tak…
Problem w tym… że skoro tak wygląda sytuacja, to prawdopodobnie Rada już o
tobie wie.
- Shimatta…
- Może się
zrobić niebezpiecznie… Ale póki co… Trzeba po prostu uważać.
- Uhm. -
Skinęła głową. - A możesz mi powiedzieć… o co chodzi z Kuranem?
- Heh, przed
tobą nic się nie ukryje, co? - zaśmiał się ponuro Zero.
- Gomen.
- To nie
twoja wina. Zresztą i tak bym ci powiedział.
- Serio? O
czymś takim?
- Tak. Ufam
ci.
Uśmiechnęła
się lekko.
- Wyszło na
to, że chyba specjalnie to wszystko zaaranżował. A pozwolił mi na wypicie
swojej krwi, bym mógł lepiej chronić Yuuki i takie tam. A ja się niechętnie
zgodziłem, bo… Jego czysta krew może opóźnić mój upadek do Poziomu E.
- Naprawdę?
- Tak. A
ponieważ mam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia na tym parszywym świecie… to
właściwie nie miałem wyboru.
Dlaczego te słowa przyniosły mi ulgę? Czy
naprawdę aż tak bardzo chcę oddalić moment jego upadku do Poziomu E? Dlaczego
aż tak bardzo mi na tym zależy?
- I jest…
jeszcze coś - wyznał Zero, wyrywając Ayę z zamyślenia.
- Co
takiego? - spytała cicho.
- Krew Yuuki
już mi nie wystarcza. Mam pod tym względem coraz to większe potrzeby, a
tabletki wciąż odrzucam. A przerwy pomiędzy napadami głodu są coraz krótsze.
Dziewczyna
spojrzała na niego ze smutkiem.
- W takim
razie… co zamierzasz zrobić?
- Nie wiem.
Nie wiem…
Nastała kolejna chwila milczenia.
Dlaczego jest mi tak przerażająco
smutno...?
- Dobra, chodźmy już.
Pożegnali
się z Białą Lilią i wyszli. Słońce miało zaraz zniknąć za horyzontem.
- Musisz już wracać? - zapytał znienacka
Zero.
- Pewnie
powinnam. Ale jakoś nie mam ochoty - przyznała.
- Więc
chodźmy się przejść, co?
- Dobrze.
Tradycyjnie skierowali się do lasu.
Kao skradała się za nimi. Uważała, by robić
jak najmniej hałasu. Siostra i prefekt wciąż jednak byli zajęci rozmową, więc
póki co miała nadzieję, że nie zostanie złapana na gorącym uczynku.
Szkoda, że nie słyszałam, o czym gadali w
stajni… Hm, może dowiedziałabym się czegoś ciekawego? Cóż, nie ma co narzekać.
Aya zatrzymała się nagle.
- Czy to nie
tu wtedy rozmawialiśmy? - spytała, mając na myśli ich pierwszą szczerą rozmowę.
- Uhm. Chyba
tak - potwierdził chłopak.
Brunetka rozejrzała się. Zauważyła jakąś
różę leżącą na ziemi kilka metrów dalej.
- Co tu robi
róża? - zdziwiła się.
- Twoja
siostra spotkała się niedaleko z Aidou, pamiętasz?
- Ach. No
tak - naburmuszyła się.
Spotkanie
z Aidou-senpai… TAMTO spotkanie? To, podczas któregoś „coś” się stało? To, po
którym straciłam pamięć?, zastanawiała się Kaori, kryjąc się za jednym z drzew
oraz przyglądając się siostrze i Zero.
Aya podeszła powoli do róży i sięgnęła po
nią.
- Uważaj na…
- zaczął Zero.
Wtedy jednak dziewczyna poczuła słodki
zapach własnej krwi.
- Auć… -
szepnęła.
No tak, nie ma róży bez kolców…
W głowie Kaori zaczęły pojawiać się obrazy.
Była noc. Kaori i Aidou siedzieli na kocu na
jakiejś polance. „Czy czasem nie chciałaś się odwdzięczyć?”, spytał w pewnej
chwili Hanabusa. Po chwili się pocałowali. Dziewczyna przesunęła wtedy rękę w
tył, ta zaś natrafiła na kolec róży.
Róża…
Dopiero po chwili do Ayi dotarło to, co się
stało.
Idiotka!
- Kuso…
Gomen, Zero, już to… - Odruchowo wsadziła zraniony palec do ust. Kiedy jednak
poczuła smak krwi, szybko go wyjęła.
Co ja robię, do cholery?!
Spostrzegła,
że Kiryuu jest teraz tuż za nią. Drgnęła, gdy poczuła na szyi jego język.
- Ze… Zero?
- szepnęła przerażona.
Kaori patrzyła jak zaczarowana na to, co się
dzieje. Poczucie rzeczywistości znów zostało jednak przerwane przez nawrót
wspomnień.
Aidou-senpai dziwnie się zachowywał. Wciąż
był tak blisko niej… „Głodny jestem”, stwierdził. Potem powiedział, że Kao
ładnie pachnie… Jego oczy zmieniły barwę na krwistoczerwoną - czyli taką samą,
jaką w tej chwili miał prefekt. Kaori została wtedy „przymrożona” do ziemi, nie
miała szans na ucieczkę. Teraz z kolei Zero trzymał mocno Ayę…
Brunetka poczuła tępy ból, gdy kły wbiły się
w jej szyję. Zapach jej własnej krwi nasilił się. Usłyszała dźwięk wysysanej
krwi. Zamknęła oczy.
To się nie dzieje naprawdę, pomyślała.
To tylko kolejny koszmar senny, prawda?
Tak, na pewno…
Serce waliło
jej jak młotem.
Niech to się już skończy, poprosiła
w duchu. Chcę się już obudzić… Proszę,
chcę się obudzić!
Otworzyła szeroko oczy, ale nic się nie
zmieniło. Krew ściekała strużkami po jej szyi.
Boże, to nie sen!
Aidou-senpai wbił wtedy swe wampirze kły w
jej szyję. Poczuła ból, słyszała dźwięk wysysanej krwi…
Aya kompletnie spanikowała. Zrozumiawszy
wreszcie, co się stało, wyszarpnęła się z trudem. Odwróciła się i ujrzała
zakrwawioną twarz przyjaciela i jego krwistoczerwone oczy.
Nie panowała nad sobą. Automatycznie
wytworzyła wodną kulkę i przycisnęła ją do twarzy chłopaka w ten sposób, że
zasłaniała nos i usta.
Zanim Kao wtedy zemdlała, zdążyła jeszcze
zobaczyć Ayę, która roztopiła wiążący ją lód i zaatakowała Aidou.
Zero upadł na ziemię. Leżał nieruchomo,
czekając na śmierć. Od dłuższego czasu nie mógł już nabrać powietrza. Świat
pogrążył się w ciszy, potem w ciemności.
Aya stała z wyciągniętą ręką. Cała się
trzęsła, a łzy leciały jak oszalałe.
Wiedziała, że jeszcze chwila, a Zero umrze.
Zaraz
go zabije, pomyślała Kaori. Nie była jednak w stanie się poruszyć. Nie
mogła nawet w pełni sprawnie myśleć.
Woda spłynęła po twarzy chłopaka, który
odruchowo zaczął łapać powietrze.
Aya upadła
na kolana. Przycisnęła prawą dłoń do szyi. Poczuła lepką krew.
- Dobij… mnie - wyszeptał z trudem Zero.
- Nie mogę…
- powiedziała równie cicho. - Nie potrafię…
Siedziała
więc, wciąż dygocząc i płacząc.
Kiryuu powoli dochodził do siebie. Podniósł
się powoli do pozycji siedzącej.
- Skończ… co
zaczęłaś - poprosił ze zbolałą miną. - Taka była umowa, prawda? To zaszło za
daleko…
- Ale teraz
myślisz jasno… - zaprotestowała nastolatka.
- A co było
przed chwilą? Aya, musisz to zrobić.
- Nie mogę.
Może ty nie miałbyś trudności z załatwieniem mnie, ale ja nie potrafię zabić
kogoś, na kim mi w jakiś sposób zależy… - powiedziała, patrząc w lawendowe już
oczy kolegi. Potem jednak szybko spuściła wzrok.
Zero
podczołgał się do niej.
- Aya…
przepraszam cię. Tak bardzo… mi przykro - wyszeptał.
Kaori wreszcie odzyskała władzę nad swoim
nieposłusznym ciałem.
Że też śmie się jeszcze po tym wszystkim
do niej zbliżać!
Wyskoczyła
zza drzewa i w jednej chwili dobiegła do siostry.
- ZOSTAW JĄ,
WAMPIRZE! - wrzasnęła.
Oboje
odwrócili się ze zdziwieniem.
Kaori szybko
złapała Ayę i pociągnęła ją za sobą. Brunetka nie była zdolna protestować.
Patrzyła to na imōto, to na Zero, który siedział nieruchomo na ziemi w tym
miejscu, w którym jeszcze przed chwilą ona sama siedziała wraz z nim.
Blondynka szła niesamowicie szybko, wciąż
ciągnąc za sobą siostrę.
- Kao-chan…
zwolnij… - poprosiła cicho onēsan.
Piętnastolatka
zatrzymała się i spojrzała na szyję Ayi.
- Nie
wybaczę mu tego - wycedziła, po czym znów złapała starszą siostrę i pociągnęła
ją do akademika.
Trochę im zajęło dojście tam, bo Ayi było
strasznie słabo. Kaori była jednak nieugięta i nie zatrzymała się już ani razu.
Wreszcie dotarły do pokoju. Kao odprowadziła
siedemnastolatkę do łóżka i pomogła jej się położyć. Dziewczyna skuliła się,
wciąż przyciskając dłoń do zranionego miejsca. Drżała i płakała.
- Kao… ja… -
zaczęła z trudem.
- Nic nie
mów - nakazała blondynka. - Śpij.
Niełatwo było jednak to zrobić. W głowie Ayi
kłębiły się setki myśli.
Kao wie… Zero się nie powstrzymał… Mama…
W końcu jednak, zmęczona strasznymi myślami,
a także osłabiona na skutek utraty krwi, zasnęła.
Kaori co chwila upewniała się, czy siostra
naprawdę śpi. Siedziała na jej łóżku i wpatrywała się w tę ukochaną, bladą twarz.
Ichiru mnie nie okłamał. A ty, nēsan… O
wszystkim wiedziałaś. I… prawie zabiłaś tego kretyna… Kim jesteś? Kim wy
wszyscy jesteście?!
Do pokoju wpadł Kaien Kurosu.
- Wszystko z
nią w porządku? - zapytał na progu.
- Proszę
ciszej, dyrektorze - odezwała się. - Gdzie jest ten dupek?
- Masz na
myśli Zero-kuna? Ano… Kazałem mu iść na patrol…
- Muszę na
chwilę wyjść. Może pan iść albo zostać, jak tam się panu podoba - powiedziała,
zmierzając ku drzwiom.
- Ale… Kaori-chan!
Nie słuchała go jednak. Wybiegła na dwór.
Noc była ciemna i chłodna. Jakby wiedziona nienawiścią, już w ciągu kilku minut
zauważyła prefektów, stojących na czymś w rodzaju tarasu.
- KIRYUU!
Złaź tu natychmiast! - wrzasnęła.
Chłopak spojrzał na nią. W jego oczach malowało
się wielkie cierpienie i udręka, jednak nie obchodziło jej to zupełnie. W tej
chwili miała serce z kamienia.
Zero
zeskoczył i podszedł do niej. Yuuki patrzyła na nich ze zdziwieniem.
Kaori z
całej siły uderzyła prefekta w twarz. Ten nie śmiał podnieść na nią wzroku.
- Już nigdy…
przenigdy z nią nie rozmawiaj - szepnęła ze złością. - Od teraz… nienawidzę cię
jeszcze bardziej. Z całego serca. Jesteś skończonym dupkiem. I jeśli… jeśli
choćby zbliżysz się do nēsan, to… to cię zabiję.
Odwróciła się na pięcie i odeszła.
Nie wróciła do damskiego akademika, bo czuła
potrzebę zrobienia czegoś jeszcze. Skierowała się w stronę dormitorium
chłopaków i bez wahania do niego weszła. Błądziła chwilę po korytarzach, nie
wiedząc, w którą stronę iść.
- Hej! Dziewczynom
nie wolno tu wchodzić! - krzyknął ktoś.
Kaori
odwróciła się i spostrzegła przewodniczącego męskiego akademika.
- W którym
pokoju mieszka Kiryuu-kun? - zapytała, nie zważając na jego wcześniejsze słowa.
- Który? -
wyrwało cię chłopakowi. - To znaczy… Proszę natychmiast stąd wyjść.
Blondynka
podeszła powoli do przewodniczącego.
- Senpai,
proszę - powiedziała melodyjnie, próbując zrobić zarazem słodki jak i stanowczy
oraz błagalny wyraz twarzy. - Chyba możesz pomóc biednej dziewczynie, prawda?
Muszę zrobić coś naprawdę ważnego.
- Ano… -
zaczął chłopak, oczarowany już śliczną dziewczyną. - To którego…
- Tego
nowego - uśmiechnęła się uroczo.
- Eeto…
Dobrze. Chodź, zaprowadzę cię.
- Nie
trzeba, sama sobie poradzę. Rozkład pomieszczeń jest tu taki jak u nas, powiedz
tylko, w którym pokoju mieszka.
Trafiła bez problemu. Zapukała. Nie
usłyszała odpowiedzi, ale mimo tego weszła. Ichiru leżał w łóżku i spał.
Światło księżyca oświetlało jego twarz.
Dziewczyna podeszła powoli i usiadła na podłodze,
tuż przy jego łóżku.
- Miałeś
rację. Z początku myślałam, że kłamiesz, nie chciałam uwierzyć w te
niedorzeczne słowa… Ale powiedziałeś prawdę. Twój brat rzeczywiście jest
wampirem. Potworem. I Aidou-senpai również. A skoro on, to Nocna Klasa także -
wyszeptała. - Wiesz… przyszłam tu, by ci podziękować. Może… może powinnam być
zła albo mieć do ciebie żal, ale… otworzyłeś mi oczy. Sprawiłeś, że powoli…
powoli będę poznawać prawdę. I teraz… być może będę mogła choć odrobinę chronić
siostrę. Chociaż nie udało mi się jej obronić dzisiaj…
Samotna łza spłynęła jej po policzku. Wstała
po cichu i skierowała się ku wyjściu. Wtedy jednak coś ją tknęło.
Zaraz… skoro Zero jest wampirem, to czy
on także…?
Podeszła powoli do śpiącego chłopaka. Jakby
bezwiednie wyciągnęła dłoń, próbując odchylić nieco jego wargi, by spojrzeć na
to, czy jego kły są ludzkie, czy wampirze.
Zaledwie jednak dotknęła jego ust, Ichiru
otworzył oczy i równocześnie złapał ją mocno za nadgarstek.
- Czy to
jakiś twój zwyczaj, że wkradasz się w nocy do obcych?! - wycedził.
Kaori pobladła z przerażenia. Próbowała
wyrwać rękę z uścisku, ale chłopak był zdecydowanie zbyt silny.
- Ja…
Słyszałeś, co mówiłam? - spytała cicho.
- Może. -
Przeszył ją spojrzeniem. - To jak? Odpowiesz mi na moje pytanie?
- Chciałam
tylko… zobaczyć… czy ty też jesteś wampirem - szepnęła.
- KUSO! -
zdenerwował się chłopak. Podniósł się gwałtownie. - Nie! Nie jestem! Nie byłem!
I pewnie nigdy już nie będę!
Kao drżała.
-
Przepraszam… - powiedziała cicho, odrobinę się cofając.
-
Przepraszasz? Mnie? Dziewczyno, przeze mnie twój świat jest zrujnowany!
Zburzyłem wszystko, w co wierzyłaś! A ty mnie przepraszasz?! Zastanów się…
Blondynka nie wytrzymała już i zaczęła
płakać.
- To
wszystko jest… - zaczęła.
Chłopak
wstał i zaczął zbliżać się do dziewczyny. Ta z kolei cofała się tak długo, aż
natrafiła na ścianę.
- Straszne?
Okropne? Niemożliwe?
Stał już tuż
przed nią. Był ubrany w dres, a światło księżyca oświetlało jego nagi tors.
- Odpowiesz
wreszcie?! - krzyknął, równocześnie opierając rękę na ścianie, wprawiając tym
samym Kaori w zakłopotanie.
Nie odpowiedziała. Spuściła wzrok. Drżała i
płakała, nie potrafiła się powstrzymać. Tego wszystkiego było po prostu zbyt
wiele jak na jedną noc.
Ichiru, jakby dotknięty jakimś ludzkim
odruchem, przygarnął do siebie roztrzęsioną dziewczynę. Uspokoił się już i
odczuwał w tej chwili jedynie smutek.
Jest taki ciepły… Nastolatka
przestała drżeć, poczuła ogarniającą ją senność.
Po chwili, wciąż przytuleni, osunęli się po
ścianie.
Kaori obudziła się wreszcie. Miała
spuchnięte oczy.
Przez chwilę
nie bardzo wiedziała, gdzie się znajduje. Ze zdziwieniem zauważyła, że siedzi
na podłodze, w dodatku wtulona w Ichiru.
Delikatnie wysunęła się z jego objęć.
Spojrzała
jeszcze na jego twarz.
- Przepraszam
i… dziękuję - wyszeptała, po czym wyszła z pokoju, delikatnie zamykając potem
drzwi.
Wybiegła z akademika chłopców i skierowała
się w stronę swojego.
***
Tak się niefortunnie zdarzyło, że... jutro wyjeżdżamy na cały dzień. Dlatego rozdział dodajemy już dzisiaj. I w dwóch częściach, bo niestety nie zmieścił się w jednej. Rany, ale zamieszanie dzisiaj z tym blogiem mamy, nie wyobrażacie sobie! o.O
Heh, większość z Was spodziewała się jakiejś rozmowy czy czegoś w tym rodzaju, nie? No a tu proszę... Mamy nadzieję, że się w miarę podobało. ;)
Co do obrazków... Jak widać ostatnio korzystamy z tych mangowych.A dzisiaj... Te dwa rysunki, które z pewnością nie pochodzą z mangi są dziełem KAORI. Dlatego prosimy ich nie kopiować czy coś... Przepraszamy za byle jaką jakość, ale skaner nam ostatnio nawala. o.O Prawdopodobnie za jakiś czas uda nam się wstawić te obrazki w lepszej jakości.
Ogólnie co jakiś czas będą się tu pojawiać nasze rysunki, głównie Kao. xD Być może kiedyś któraś z nas narysuje coś, co pasowałoby do wcześniejszych rozdziałów- wtedy na pewno je zaktualizujemy. ;)
Następne dwa rozdziały będą swego rodzaju podsumowaniem dotychczasowej akcji, pewnie się tego zresztą domyślacie. Może Was trochę znudzą, a może nie... Być może przypomnicie sobie dzięki nim coś istotnego... A tak poza tym- dzięki nim zobaczycie, ile tak naprawdę o tym wszystkim wie Aya- zdecydowanie nie jest wtajemniczona we wszystko. Zresztą sami zobaczycie. Tak więc zapraszamy na środowy rozdział XXXIII pt. "Opowiedz mi". :*
[wpis z dnia 26.02.10]
Heh, większość z Was spodziewała się jakiejś rozmowy czy czegoś w tym rodzaju, nie? No a tu proszę... Mamy nadzieję, że się w miarę podobało. ;)
Co do obrazków... Jak widać ostatnio korzystamy z tych mangowych.A dzisiaj... Te dwa rysunki, które z pewnością nie pochodzą z mangi są dziełem KAORI. Dlatego prosimy ich nie kopiować czy coś... Przepraszamy za byle jaką jakość, ale skaner nam ostatnio nawala. o.O Prawdopodobnie za jakiś czas uda nam się wstawić te obrazki w lepszej jakości.
Ogólnie co jakiś czas będą się tu pojawiać nasze rysunki, głównie Kao. xD Być może kiedyś któraś z nas narysuje coś, co pasowałoby do wcześniejszych rozdziałów- wtedy na pewno je zaktualizujemy. ;)
Następne dwa rozdziały będą swego rodzaju podsumowaniem dotychczasowej akcji, pewnie się tego zresztą domyślacie. Może Was trochę znudzą, a może nie... Być może przypomnicie sobie dzięki nim coś istotnego... A tak poza tym- dzięki nim zobaczycie, ile tak naprawdę o tym wszystkim wie Aya- zdecydowanie nie jest wtajemniczona we wszystko. Zresztą sami zobaczycie. Tak więc zapraszamy na środowy rozdział XXXIII pt. "Opowiedz mi". :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz