poniedziałek, 3 października 2011

Vampire Knight: tom VII, rozdział XXXIII - "Opowiedz mi"

       To koniec, pomyślała Aya, gdy tylko się obudziła. Wszystko się wali. Kao mnie znienawidzi… Nie będę mogła jej chronić… Nie dotrzymałam obietnicy względem Zero, chociaż bądź co bądź nie jest jeszcze tak całkiem na Poziomie E… Nie dotrzymałam też przysięgi złożonej sobie - że nigdy nie dam żadnemu wampirowi ani kropelki mojej krwi…
       Jestem… beznadziejna.

       Kaori po raz kolejny obmyła twarz lodowato odświeżającą wodą. Pochyliła się nad umywalką, opierając o nią ręce.

       Mimo iż próbuję, nie potrafię sobie tego wszystkiego poukładać… Moje życie diametralnie się odmieniło. A uczucia pogmatwały się jeszcze bardziej... Zero - nienawidzę go teraz z całego serca, a mimo to, kiedy wczoraj zobaczyłam tę jego zbolałą minę, na ułamek sekundy zrobiło mi się go nawet żal. Niepotrzebnie. Ma za swoje.
       Co do Ichiru… To, co mu wczoraj powiedziałam, to prawda. Jestem mu wdzięczna za to, że uwolnił mnie od tej niewiedzy, mimo że, jak się okazało, była ona swego rodzaju błogosławieństwem. Z drugiej strony… czemu do niego polazłam? Nie myślałam wczoraj zbyt logicznie. To było trochę głupie… No trudno, co się stało, to się nie odstanie. Do tego… po raz pierwszy od tylu lat się rozpłakałam. Dlaczego? Te uczucia… Wydawało mi się, jakby coś we mnie pękło, przez co wylały się one na zewnątrz za pomocą łez. Ale czemu rozpłakałam się przy nim? Myślałam, że jeśli kiedyś nadejdzie chwila, w której się popłaczę, to będę wtedy sama. Być może łatwiej jest dać upust emocjom w towarzystwie kogoś „obcego”... Ale… z jednej strony, to Ichiru swoimi słowami sprawił, że zaczęłam ronić łzy… z drugiej jednak, uspokoiłam się dzięki niemu. Jego uścisk… Wciąż go pamiętam. Nie potrafię zapomnieć tego, jak do mnie podszedł i mnie objął - równocześnie silnie, jak i tak delikatnie…
       Jest też Aidou-senpai. Uczucie, które wtedy tajemniczo wygasło… teraz… wróciło? Nie, to nie do końca to samo. Aidou-senpai… to też wampir. Na dodatek mnie ugryzł. Nieważne, jak bardzo bym chciała, nigdy nie mogłabym z nim być. Czy to z tego powodu czuję ten ból? Ten smutek? To… rozczarowanie?
       Kao uniosła głowę. Spojrzała w swoje odbicie w lustrze. Wyglądała na nieco zmizerowaną. Oczy wciąż miała lekko spuchnięte, dodatkowo podkrążone z powodu braku snu.
       Trzeba by doprowadzić się wreszcie do porządku…
       Nie ruszyła się jednak. Po chwili jej myśli znów zaprzątały już całkiem inne sprawy.

       A Aya… Kim ty jesteś, nēsan?

       Aya podniosła się wreszcie. Skrzywiła się, zauważywszy brudną od krwi pościel. Zerknęła na ubranie - również było całkiem zakrwawione. Podobnie jak szyja i ręce. Jęknęła cicho i ukryła twarz w dłoniach. Chwilę siedziała nieruchomo.
       Gdy do pokoju weszła blondynka, siedemnastolatka natychmiast podniosła głowę i spojrzała na Kaori jakby ze strachem. Albo smutkiem. Albo jednym i drugim.
       - Ohayō, nēsan. Nareszcie się obudziłaś - zagadnęła Kao. - Jak się czujesz? - spytała z troską.
       Aya otworzyła szeroko oczy.
       - Kao-chan… - szepnęła. - Chcesz ze mną rozmawiać?
       - A dlaczego by niby nie, nēsan? - zapytała z uśmiechem Kaori.
       - Bo… Po tym wszystkim…
       - O tym porozmawiamy później. Najpierw po prostu powiedz, jak się czujesz, dobrze?
       - Chyba… w porządku. Tak myślę.
       - Yokatta! W takim razie… Przede wszystkim powinnaś iść się szybko wykąpać - zauważyła. - Masz, ubierz to, bo głupio by było gdyby ktoś cię zobaczył na korytarzu umorusaną we krwi, co nie? - zawołała, rzucając onēsan bluzę z kapturem.
       Zaskoczona dziewczyna ubrała ją.
       - Nie musisz się spieszyć - zapewniła piętnastolatka.
       Aya skinęła głową i powoli wyszła.

       Kiedy wróciła, ujrzała Kao siedzącą na podłodze.
       - Chodź, nēsan - poleciła blondynka.
       Zaczyna się, pomyślała Aya, równocześnie spełniając prośbę imōto.
       Przez chwilę siedziały w milczeniu. Aya ze spuszczonym wzrokiem, młodsza zaś wpatrywała się w nią.
       - Najwyższy czas… - szepnęła Kaori. - Opowiedz mi… o wszystkim.
       - O wszystkim… - powtórzyła cicho brunetka.
       - Owszem. O wszystkim. Proszę, nie pomijaj niczego. Wiem, że rozumiesz, o co w tym wszystkim chodzi… I że dużo wiesz. Dlatego… bądź ze mną szczera. Opowiedz mi o tych wszystkich dziwnych wydarzeniach - zarówno o tych, których byłam świadkiem, jak i o tych, o których wciąż jeszcze nie mam pojęcia. Niczego nie pomijaj. Wydarzeń, twoich spostrzeżeń, myśli, emocji… Proszę.
       - Kao-chan… Czy… jesteś pewna? Od tego nie będzie już powrotu... Nie będziesz już mogła żyć jak wcześniej.
       - Wiem i rozumiem to doskonale. Ale jestem zdecydowana. Chcę znać prawdę, całą prawdę - odparła hardo.
       - Dobrze…
       - Yokatta - odetchnęła z ulgą Kao. Nie zamierza się już wykręcać. To dobrze. Jakby na to nie spojrzeć… To będzie nasza pierwsza szczera rozmowa… - Pora więc porozmawiać jak siostra z siostrą!
       Aya drgnęła i spojrzała na Kao. W jej oczach błysnęły łzy.
       - Nēsan, co ci jest? - spytała zmartwiona Kaori, widząc drżącą Ayę.
       - Kao-chan… - niemal niedosłyszalnie szepnęła brunetka. - My… tak naprawdę nie jesteśmy siostrami…
       Blondynka wyprostowała się, otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia i spojrzała na Ayę.
       - Co… ty mówisz, nēsan? - zapytała cicho, marząc skrycie, że się przesłyszała.
       Dziewczyna przez chwilę milczała - nie mogła wydusić z siebie ani słowa. W końcu jednak przemogła się.
       - Na pewno zauważyłaś, jak bardzo się różnimy… - zaczęła.
       - Taak. I co z tego? Rodzeństwo często jest do siebie niepodobne! - zawołała niebieskooka.
       - Kao, mój ojciec był… jest… wampirem - wyrzuciła z siebie siedemnastolatka.
       - Czyli… w połowie jesteś wampirem, tak? I tylko w połowie moją siostrą? - zapytała Kao. Łzy zabłysły jej w oczach i trzęsła się już jak Aya. A może nawet bardziej.
       - To nie tak… Kao-chan, Reiko nie jest moją matką. Tak naprawdę… nie jesteśmy ze sobą w żaden sposób spokrewnione.
       W umyśle piętnastolatki nastała pustka. Nie chciała dopuścić do siebie myśli, że to wszystko jest prawdą.
       - To niemożliwe… - wyszeptała, choć w głębi ducha wiedziała, że Aya jej nie okłamała. Zawsze widziała wyraźną różnicę pomiędzy sobą a nią. Właściwie były całkowicie inne, niemalże nie posiadały wspólnych cech…
       - Przykro mi - rzekła brunetka.
       Jak to możliwe?, zastanawiała się Kaori. W takim razie… Aya, skąd się wzięłaś?
       - Opowiedz mi wszystko. O tobie i o tej całej sytuacji… - poprosiła cicho.
       - Nie wiem… od czego zacząć…
       - Najlepiej od początku.
       Siedemnastolatka oplotła nogi ramionami. Oparła na chwilę brodę na kolanach. Zastanawiała się przez chwilę, po czym uniosła głowę i zaczęła mówić.
       - Wszystkiego, co działo się przed moimi narodzinami i w pierwszych latach mego życia, dowiedziałam się od cioci. Reiko i moja matka poznały się w dzieciństwie i od razu polubiły. Były najlepszymi przyjaciółkami…
       Kao drgnęła, tknięta nagłym przeczuciem. Skierowała wzrok na zdjęcie w ramce, które stało na szafce nocnej Ayi.
       - To ona, prawda? - zapytała. - Twoja matka?
       Brunetka skinęła głową.
       To dlatego jest taka podobna, pomyślała blondynka.
       - Możesz kontynuować - powiedziała po chwili, spostrzegłszy, że Aya zamilkła.
       - Tu, w Akademii, dowiedziałam się, że nasze mamy i dyrektor się znali, ale nie wiem na ten temat nic więcej - wyjaśniła. - Tak więc… Reiko i Maaya Katayama, tak nazywała się moja mama, były praktycznie nierozłączne. Świetnie się dogadywały, mimo iż całkowicie się różniły. Któregoś jednak dnia coś się zmieniło… Ciocia wspominała coś pobieżnie o jakiejś wycieczce klasowej, na której ona i moja mama natknęły się na wampira Poziomu E.
       - Poziom E? - zdziwiła się Kao. - Co to takiego?
       - Poczekaj, zaraz do tego dojdę - obiecała. - W każdym razie… Po ataku tego krwiopijcy… - Ręka dziewczyny bezwiednie powędrowała w stronę szyi. - Moja mama… Nie wiem dokładnie, o co chodziło, ale… zamknęła się w sobie. Prawdopodobnie mogła to być nawet depresja. Wiem tylko, że na jakiś czas relacje między naszymi matkami nieco się popsuły, bo moja matka nikogo do siebie nie dopuszczała. Ale pewnego dnia… spotkała niezwykle przystojnego chłopaka, w którym zakochała się od pierwszego wejrzenia. Był inny niż wszyscy.
       - Wampir - szepnęła ze zrozumieniem niebieskooka. To właśnie wokół nich panuje taka dziwna, tajemnicza wręcz atmosfera, którą od razu wyczuwam…
       - Właśnie - przytaknęła z ponurą miną siedemnastolatka. - Mama się zakochała, niby to ze wzajemnością…
       - Niby? Co masz na myśli?
       - Wszystko w swoim czasie, Kao - rzekła Aya, po czym podjęła opowieść. - Mama była z nim podobno bardzo szczęśliwa, spędzała z nim wiele czasu. Niestety, nie znam żadnych szczegółów, bo wtedy ciocia nieczęsto się z nią spotykała. Nie wiem czemu. Właściwie… niewiele mogę ci powiedzieć na temat tego, co się później działo - wyznała. - Ciocia niewiele mi o tym wszystkim opowiadała. Cóż, wyszło na to, że w końcu moja mama dowiedziała się, że ojciec był wampirem. Najgorsze jest jednak to, że… to czystokrwisty wampir.
       - Czystokrwisty?
       - Uhm. Widzisz, społeczność wampirów dzieli się na kilka Klas lub Poziomów. Na samym szczycie stoją czystokrwiści, czyli Klasa A. Są najważniejsi, najsilniejsi i w ogóle „najwspanialsi” - rzekła z odrazą. - Jednym z nich jest Kaname Kuran.
       - Kuran-senpai?! To dlatego jest tak poważany w Nocnej Klasie? - dopytywała się piętnastolatka.
       - Tak. Potem jest Klasa B, czyli arystokraci - większość Nocnego Wydziału należy właśnie do tej kategorii. Następnie szlachta, czyli Poziom C; Klasa D - zwykłe wampiry, a na samym końcu wspomniane wcześniej wampiry Poziomu E, czyli… - zawahała się. - Wampiry, które niegdyś były ludźmi.
       - Co takiego? Czyli te legendy… Jak się zostanie ugryzionym przez wampira, to samemu się tym staje? - przestraszyła się Kao. - Nie, to nie to… Przecież żadna z nas się w to nie przemieniła…
       - Tylko poprzez ugryzienie przez czystokrwistego człowiek może stać się wampirem - wyjaśniła Aya.
       - Czyli nic nam nie grozi? - chciała się upewnić Kaori. - Ani Aidou-senpai, ani Kiryuu nie należą do Klasy A, prawda? Właśnie… w takim razie do jakiej? I dlaczego, skoro Nocna Klasa składa się z wampirów, ten dupek, Zero, jest w Dziennej?
       - Powoli… - upomniała ją brunetka. - Nic nam nie grozi, bo Aidou jest arystokratą, a Zero… - przerwała, spuściła wzrok i zamilkła.
       - Zero co? Czym on jest?
       - Kao… On był kiedyś człowiekiem - wyszeptała ze smutkiem Aya.
       - To znaczy… że jest na Poziomie E? Na tym najniższym?
       - Nie do końca… To znaczy… Sama już nie wiem - wyznała, znów spuszczając wzrok i nerwowo bawiąc się palcami.
       - Jak to?
       - Widzisz, każdy człowiek ugryziony przez czystokrwistego, zmienia się w wampira. Pomijając cierpienie związane z przemianą i tym podobne… Po jakimś czasie osoba taka przestaje się kontrolować, gdyż jest zaślepiona żądzą krwi… Wtedy właśnie upada do Poziomu E.
       - No świetnie, czyli użarła cię oszalała pijawka! Ten dupek jest niebezpieczny! Co on jeszcze robi w tej szkole?! I to w dodatku w Dziennej Klasie, pośród niewinnych ludzi?!
       - Kao! To nie tak! Ty… nie mów tak, bo niczego jeszcze o nim nie wiesz.
       - Zamierzasz bronić tego śmiecia po tym, co ci zrobił?! - zezłościła się Kaori.
       - Nie o to chodzi. Widzisz, on… naprawdę wiele przeżył. Zero i jego brat urodzili się w rodzinie Łowców Wampirów - po nazwie możesz chyba się domyślić, co było ich profesją. Obaj byli szkoleni przez Yagariego-sensei, by pewnego dnia wstąpić do Związku Łowców. Nie wiem dokładnie wszystkiego, ale cztery lata temu czystokrwista wampirzyca, Shizuka Hiou, zaatakowała rodzinę Kiryuu. Rodzice chłopaków zostali zabici, Zero natomiast został ugryziony przez Shizukę, przez co powoli zaczął zmieniać się w wampira.
       - A Ichiru? Skoro nie zginął ani nie jest wampirem… To co się z nim działo przez te cztery lata?
       - On… poszedł z Shizuką, Kao. Zdradził swoją rodzinę, zostawił brata na pastwę losu i… po prostu z nią odszedł. Z zabójczynią własnych rodziców…
       Kaori otworzyła szeroko oczy ze zdumienia. Nie mogła w to uwierzyć, nie chciała. To… to nie może być prawda!
       - Zero trafił pod opiekę Kaiena Kurosu. Od tego czasu mieszkał tutaj z dyrektorem i Yuuki - kontynuowała Aya. - Yuuki z kolei też niemało przeżyła, ale właściwie niewiele wiem na jej temat. Podobno jej wspomnienia zaczynają się od nocy, w której została zaatakowana przez złego wampira i uratowana przez Kurana. Miała pięć lat. Została wtedy zaadoptowana przez dyrektora.
       - Och, więc nie jest jego prawdziwą córką?
       - Nie. Wracając do mojej mamy… Dowiedziała się, kim jest jej ukochany, ale wcale jej to nie zraziło. A on… przemienił ją. Kilka dni po moich narodzinach.
       - Dlaczego to zrobił?
       - Nie wiem. Naprawdę… Ale to nie jest jeszcze najgorsze… Gdy miałam jakieś siedem czy osiem miesięcy, stało się coś strasznego. Wampiry zaatakowały nasz dom. Nie wiem, jak do tego doszło, nie znam też dokładnego przebiegu walki. Wiem tylko, że… - Głos jej się załamał. - Mama mnie uratowała. Zasłaniała własnym ciałem, by nic mi się nie stało… A ojciec, ten przeklęty drań… - Oczy miała już pełne łez. - Zabił ją - wyszeptała.
       - C-co? - zapytała cicho blondynka.
       - Zabił ją. Zabił tę, którą to niby tak kochał… - Aya walczyła ze łzami. - Nie wiem prawie nic więcej. Ciocia przy tym była i na prośbę mojej mamy zaopiekowała się mną. Przygarnęła mnie i uczyniła swoją córką.
       Przez jakiś czas milczały. Obie drżały.
       - Jako półwampir tak naprawdę nie mam prawa żyć - kontynuowała brunetka. - Ale ciocia robiła wszystko, bym mogła żyć jak człowiek.
       - Czy… Czy od samego początku wiedziałaś, kim jesteś? - spytała Kao.
     - Nie. Widzisz… Światło słoneczne zawsze mnie raziło, nie byłam też odporna na wysokie temperatury… Ale bywają ludzie, którzy mają podobnie. Jednak w wieku pięciu lat ujawniła się we mnie kolejna wampirza cecha. Podczas zabawy w chowanego po ciemku, w której ty też brałaś udział, zaczęłam widzieć w ciemności. Przestraszyłam się i martwiłam tym, że jestem inna. Od tamtego czasu co jakiś czas rozmawiałam z ciocią na różne tematy, których normalnie się nie porusza. Nie pamiętam nawet, kiedy wyznała mi prawdę o mnie, moim pochodzeniu, wampirach i tak dalej… Koniec końców, zostałam wreszcie jako tako uświadomiona. Od tamtego czasu bałam się samej siebie. Skoro naprawdę mam być z tobą szczera i mówić ci o wszystkim… - zwróciła się do Kao. - To powiem ci też o tym - zdecydowała. - Obwiniałam się za śmierć matki. Gardziłam samą sobą. Uważałam się za potwora. Nienawidziłam siebie i świata. Właściwie… wiele razy myślałam o tym, by ze sobą skończyć.
       Piętnastolatka drgnęła i spojrzała ze strachem na brunetkę.
       - Co?!
       - Zapewne bym to uczyniła… gdyby nie ty i ciocia. To wy trzymałyście mnie przy życiu. Wasza dobroć i miłość… Ponadto przyrzekłam sobie, że będę was chronić. To ciągłe okłamywanie cię… również było jakąś żałosną próbą ochrony… Przynajmniej tak mi się wydawało.
       Zamilkła na moment. Westchnęła i kontynuowała.
       - Gdy miałam jedenaście lat, nastąpiła kolejna zmiana w moim życiu. Zdobyłam moc. Okazało się, że mogę kontrolować wodę - nie wiedzieć jednak czemu, jedynie w stanach ciekłym i gazowym.
       - Może dlatego, że lód jest zajęty przez Aidou - mruknęła z przekąsem Kao.
       - Heh. - Dziewczyna wysłała Kaori półuśmiech. - W każdym razie… Ogólnie manipulowanie wodą jest naprawdę fajne i przydatne. Właściwie… Jak się zastanowić, trudno byłoby mi „rozstać się” z tą umiejętnością. Fakt jednak pozostał faktem - zdobyłam kolejną wampirzą cechę. Coraz bardziej się bałam. Ciocia przypuszczała, że widocznie podobne umiejętności będą się we mnie ujawniać co kilka lat. Nie chciałam przyjąć tego do wiadomości. Wciąż uparcie próbowałam normalnie żyć. Czasami… Czasami, chociaż przez chwilkę, miałam wrażenie, że może mi się to udać… Te płonne nadzieje rozwiały się całkowicie, gdy przeniosłyśmy się do Akademii. Pamiętasz pierwsze spotkanie z dyrektorem i prefektami? Od razu wyczułam, że Zero jest wampirem. Początkowo trochę się go bałam. I nienawidziłam go z całego serca, jak zresztą wszystkich innych krwiopijców. I samej siebie. Gdy spostrzegłam, że Nocna Klasa składa się z samych wampirów, przeraziłam się jeszcze bardziej. Rozpaczliwie pragnęłam powrotu do domu, ale nie miałam nawet możliwości skontaktowania się z ciocią, a tobie na dodatek bardzo się tu podobało… Któregoś dnia… chyba… tak, to były Walentynki… poszłam za Zero, by czegoś się o nim dowiedzieć. To, czego byłam świadkiem, natychmiast sprawiło, że przestałam go nienawidzić, mimo iż bardzo się starałam. Poczułam natomiast smutek i żal.
       - Co się wtedy stało?
       - Zobaczyłam na własne oczy, jak Zero cierpi. Przyglądałam się temu z ukrycia i mimo tych wszystkich emocji, nie ruszyłam się z miejsca, by mu w jakiś sposób pomóc… Przybył natomiast dyrektor. Nogi miałam jak z waty, wciąż stałam więc w miejscu, przez co usłyszałam ich rozmowę. Dowiedziałam się wtedy, że Zero nie pije krwi, a w dodatku wciąż walczy z samym sobą…
       - Jak to nie pije? - zdziwiła się blondynka.
       - Wtedy jeszcze, ostatkiem sił, umiał się powstrzymać. Wytrzymał cztery lata… Nie mam pojęcia, jakim cudem mu się to udało. W końcu jednak nadszedł ten czas. Ugryzł Yuuki. A ja tamtego wieczoru po raz pierwszy poczułam zapach krwi.
       - Jak to? Czy to kolejna z tych cech?
     - Tak, niestety. Jakoś mniej więcej w tamtym czasie odbyłam rozmowę z Kuranem. Naprawdę nienawidzę go z całego serca.
       - Co ci powiedział?
       - Wyjaśnił, że prawdopodobnie moja przemiana będzie przebiegała szybciej, a ponadto będzie niezwykle bolesna - i w znaczeniu fizycznym, i psychicznym. O czym się zresztą w pewnym stopniu przekonałam… - mruknęła.
       - Przemiana? Do czego zmierzasz?
       - Kao, ja… za jakiś czas stanę się wampirem. Prawdziwym krwiopijcą… Nie wiem dokładnie, kiedy to nastąpi, ale prawda jest taka, że stanę się takim samym potworem jak Zero czy Aidou… Choć i tak mam trochę lepiej z powodu tego, iż nie upadnę do Poziomu E…
       - Ech, nie bardzo to wszystko rozumiem. Na przykład dlaczego te wampirze umiejętności zdobywasz co jakiś czas, a nie po prostu po urodzeniu?
       - Też tego nie rozumiałam. Kuran przypuszcza, że krew ojca coraz to bardziej „pochłania” czy „wypiera” krew mamy, przez co poszczególne cechy ludzkie zmieniają mi się na wampirze.
       - Hm, ale skoro to się dzieje tak powoli, to chyba póki co nie ma się czym martwić, prawda?
       - Niezupełnie. Od czasu przybycia tutaj zdobywam nowe umiejętności w zastraszającym tempie… - powiedziała ze smutkiem Aya.
       - Serio?
       - Uhm, niestety. Ale idźmy po kolei. Zero ugryzł Yuuki. Dla niej to było sporym zaskoczeniem, bo okazało się, że nie miała pojęcia o tym, że jej przyjaciel jest wampirem. W końcu jednak pogodziła się z tym i od tamtego czasu dobrowolnie daje mu swoją krew.
       - Co takiego?! Dobrowolnie?! I on ot tak to sobie wykorzystuje?! - zdenerwowała się Kao.
       - Tak, dobrowolnie. A Zero nie ma innego wyjścia jak się na to zgadzać. Inaczej prawdopodobnie już dawno by oszalał… To znaczy, oczywiście początkowo nie chciał tego robić, ale to wszystko, co się z nim działo, zmusiło go do tego.
       Kaori nie wyglądała na całkiem przekonaną. Brunetka westchnęła i kontynuowała.
       - Hm, nie wspomniałam jeszcze o mojej pierwszej szczerej rozmowie z Zero… - przypomniała sobie. - Pewnie pamiętasz tamtą głupkowatą scenę w stajni, co?
       - Oczywiście, trudno byłoby zapomnieć.
       Piętnastolatka wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
       - Ech, szczerze mówiąc, bardzo się wtedy bałam, przez co palnęłam coś bez zastanowienia, a w rezultacie Zero się zdenerwował… Wtedy właśnie wparowałaś ty, w pewien sposób mnie ratując. Jak tylko wyszłaś, skorzystałam z okazji i uciekłam. Do lasu. Przez jakiś czas siedziałam tam sama, próbując się uspokoić. Niespodziewanie nadszedł Zero i mnie przeprosił.
       - Naprawdę? Dziwne - mruknęła Kao.
       - Jeszcze wielu rzeczy o nim nie wiesz. No dobra… Wyszło na to, że się pogodziliśmy. Od tamtego czasu aż do teraz co jakiś czas rozmawiamy o tym wszystkim, co się dzieje dookoła i z nami samymi… Jesteśmy kimś w rodzaju sojuszników, oboje nienawidzimy wampirów, choć w pewien sposób nimi jesteśmy. Kiedyś też obiecaliśmy sobie, że jeśli któreś z nas straci kontrolę, drugie go zabije.
       - Co?! Dałabyś mu się zabić?!
       - Jeśli miałabym skrzywdzić na przykład ciebie? - zapytała Aya, świdrując młodszą wzrokiem. - Owszem. W ogóle bym się nie opierała. Zresztą… jak sama widziałaś, on też nie opierał się, gdy go prawie udusiłam…
       - Zasłużył na to, wstrętny gnojek!
       - Przestań tak mówić, proszę. Wracajmy do opowieści, dobrze?
       Kaori niechętnie skinęła głową.
       - Rozmawiałam też z dyrektorem - właśnie wtedy dowiedziałam się, że znał nasze mamy. Ponadto okazało się, iż początkowo chcieli mnie umieścić w Nocnej Klasie. Cale szczęście, że tak się nie stało!
       - A właśnie, nie powiedziałaś mi, dlaczego Kiryuu jest w Dziennej! - przypomniała sobie Kao.
       - Nigdy w życiu nie zgodziłby się na to, by wstąpić do Nocnej. Nienawidzi wampirów równie mocno jak ja, a może nawet bardziej…
       - Aha. Super. I dlatego Dzienna Klasa w każdej chwili może się znaleźć w niebezpieczeństwie?
       - Nie przesadzaj… Ech, szkoda gadać.
       Aya powiedziała pokrótce o tym, co działo się za plecami Kaori, kiedy wraz z prefektami wyszły do miasta. Opisała również poszukiwania jej, gdy ta wyszła na randkę z Aidou.
       - No, potem się rozchorowałaś. A gdy doszłaś do siebie…
       - Ty wylądowałaś u pielęgniarki z powodu przepracowania… - wtrąciła Kao.
       - Które wcale nie było przepracowaniem - dokończyła dobitnie siedemnastolatka. - Wszyscy wtajemniczeni domyślali się, że jest to jeden ze skutków ubocznych przemiany. Kiedy wreszcie poczułam się lepiej, spodziewałam się dostrzec jakąś nową cechę wampirów… Ale przez długi czas nic się nie działo, przez co zaczynałam już myśleć, że to naprawdę była tylko bezsenność spowodowana przepracowaniem… Och, jest jeszcze coś. Któregoś wieczoru, gdy jeszcze leżałam i niemal nie mogłam się ruszać, przyszedł do mnie Kuran i, nie wiedzieć czemu, pomógł mi.
       - W jaki sposób?
       - Sprawił, że zasnęłam. Naprawdę dużo mi to dało. Jednak z powodu tego, co zrobił, znienawidziłam go jeszcze bardziej. Nie potrafię znieść myśli, że pomaga mnie lub Zero. I nie pytaj dlaczego - rzekła szybko widząc, jak blondynka otwiera usta. - Tak już po prostu jest. Niedługo po „chorobie” miałam okropny koszmar senny. Pamiętam go ze szczegółami do dziś… Oszczędzę ci ich jednak i powiem tylko, że strasznie mną wstrząsnął, gdyż pojawiło się w nim chyba wszystko, czego bałam się najbardziej… Ja jako wampir, Zero działający w spółce z Kuranem, ugryzienie ciebie przeze mnie i na sam koniec… ugryzienie mnie przez Zero. Długo byłam po tym roztrzęsiona, nie miałam jednak czasu na wspominanie tego zbyt często - co chwila działo się coś, co odbiło się później na mojej psychice lub zmieniało pogląd na niektóre sprawy. Chociażby to, że Zero wziął mnie raz ze sobą na polowanie na wampira Poziomu E…
       Aya zrelacjonowała szybko przebieg akcji.
       - Potem było tylko gorzej. Do Akademii przybyła nowa uczennica Nocnej Klasy.
       - Maria Kurenai - przypomniała sobie Kaori.
       - Tak. Jednak okazało się, że była to Shizuka Hiou w ciele Marii.
       - Co? Czy to nie ta, która zabiła rodziców bliźniaków?
       - Ta sama. Wraz z nią przybył jej wierny piesek, Ichiru.
       Kao skrzywiła się słysząc, jak Aya nazwała kolegę.
       - Oczywiście Zero w końcu to wyczuł. Walczył z nią nawet - a podczas potyczki oboje zostali ranni, przez co ją przerwali. Wtedy odkryłam ową nową umiejętność - okazało się, że mogę uzdrawiać za pomocą wody.
       - Super! Hej, w takim razie to ty mi wyleczyłaś te rany, które musiał zostawić Aidou-senpai, prawda? - domyśliła się piętnastolatka. - Zaraz, w takim razie dlaczego jeszcze nie wyleczyłaś swoich?
       - Eee… Próbowałam, gdy byłam w łazience. Ale nie mogłam.
       - Dlaczego? - zdziwiła się Kaori.
       - Nie wiem. Wygląda na to, że mogę uzdrawiać tylko innych. Wiesz, kiedy to robię, mam wrażenie, że część mojej własnej energii przechodzi poprzez wodę na daną osobę… Jeśli rzeczywiście tak jest, to w sumie logiczne, że nie mogę uzdrowić samej siebie…
       - Hm, no tak. Ale to niesprawiedliwe! - oburzyła się lekko blondynka.
       - Może. Nieważne. I tak prawdopodobnie za jakiś czas zacznę się sama regenerować. To kolejna zdolność wampirów. Jak się zastanowić - dość przydatna. Dobra, mniejsza o to. Ech, chyba czas na zrelacjonowanie tego, co działo się podczas balu… - zamyśliła się Aya.
       Blondynka patrzyła na starszą ze skupieniem. Jejku, nie miałam pojęcia, że poza istnieniem wampirów było jeszcze tyle spraw, o których nie wiedziałam! Jak ja to wszystko sobie poukładam? To takie pokręcone… I smutne…
       Siedemnastolatka rozejrzała się po pokoju. Jej wzrok padł na zegarek.
       - Zaraz, czy przypadkiem nie powinnyśmy być na lekcjach?! - wykrzyknęła. Shimatta, w ogóle o tym wcześniej nie myślałam!
       - Masz refleks, nie ma co! - zaśmiała się Kaori. - Spokojnie, dyrektor powiedział, że możemy sobie dzisiaj zrobić wolne.
       - Dyrektor? Był tutaj? - zdziwiła się Aya.
       - Uhm. Zaraz ci o tym opowiem. Ale najpierw ty dokończ swoją historię.






***
   Wow, jak nam miło, że poprzedni rozdział Wam się podobał i był dla Was niemałym zaskoczeniem! xD Szczerze mówiąc, spodziewałyśmy się, że ktoś się wcześniej zorientuje, co chcemy zrobić, ale fajnie, że tak się nie stało. ;)
   Dzisiejszy rozdział jak widać (i jak to już wcześniej było wspomniane) jest swego rodzaju powtórką z tego, co się dotychczas działo - ale nie tylko. Jak widzicie, Aya wcale nie wie wszystkiego o swojej przeszłości - wychodzi więc na to, że obie dziewczyny mają jeszcze co nieco do odkrycia. ;)
   Dziękujemy Wam za te wszystkie miłe słowa! ;* Dzisiaj szczególne podziękowania kierujemy do Fasi, która dopiero co zaczęła czytać nasze opowiadanie, a już jest na niemal dwudziestym rozdziale. o.O Podziwiamy Cię za wytrwałość xD I girl-mandze dziękujemy z tego samego powodu. ;*
   Kolejny rozdział będzie właściwie kontynuacją tego, czyli dalszą częścią historii opowiadanej przez Ayę. A potem... cóż, czas, by Kaori wkroczyła do akcji, czyż nie? ;) Zapraszamy więc na sobotnie "Do góry nogami"! ^^
[wpis z dnia 3.03.10] 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz