To
koniec, pomyślała Aya, gdy tylko się obudziła. Wszystko się wali. Kao mnie znienawidzi… Nie będę mogła jej chronić…
Nie dotrzymałam obietnicy względem Zero, chociaż bądź co bądź nie jest jeszcze
tak całkiem na Poziomie E… Nie dotrzymałam też przysięgi złożonej sobie - że
nigdy nie dam żadnemu wampirowi ani kropelki mojej krwi…
Jestem… beznadziejna.
Kaori
po raz kolejny obmyła twarz lodowato odświeżającą wodą. Pochyliła się nad
umywalką, opierając o nią ręce.
Mimo
iż próbuję, nie potrafię sobie tego wszystkiego poukładać… Moje życie
diametralnie się odmieniło. A uczucia pogmatwały się jeszcze bardziej... Zero -
nienawidzę go teraz z całego serca, a mimo to, kiedy wczoraj zobaczyłam tę jego
zbolałą minę, na ułamek sekundy zrobiło mi się go nawet żal. Niepotrzebnie. Ma
za swoje.
Co
do Ichiru… To, co mu wczoraj powiedziałam, to prawda. Jestem mu wdzięczna za
to, że uwolnił mnie od tej niewiedzy, mimo że, jak się okazało, była ona swego
rodzaju błogosławieństwem. Z drugiej strony… czemu do niego polazłam? Nie
myślałam wczoraj zbyt logicznie. To było trochę głupie… No trudno, co się
stało, to się nie odstanie. Do tego… po raz pierwszy od tylu lat się
rozpłakałam. Dlaczego? Te uczucia… Wydawało mi się, jakby coś we mnie pękło,
przez co wylały się one na zewnątrz za pomocą łez. Ale czemu rozpłakałam się
przy nim? Myślałam, że jeśli kiedyś nadejdzie chwila, w której się popłaczę, to
będę wtedy sama. Być może łatwiej jest dać upust emocjom w towarzystwie kogoś
„obcego”... Ale… z jednej strony, to Ichiru swoimi słowami sprawił, że zaczęłam
ronić łzy… z drugiej jednak, uspokoiłam się dzięki niemu. Jego uścisk… Wciąż go
pamiętam. Nie potrafię zapomnieć tego, jak do mnie podszedł i mnie objął -
równocześnie silnie, jak i tak delikatnie…
Jest
też Aidou-senpai. Uczucie, które wtedy tajemniczo wygasło… teraz… wróciło? Nie,
to nie do końca to samo. Aidou-senpai… to też wampir. Na dodatek mnie ugryzł.
Nieważne, jak bardzo bym chciała, nigdy nie mogłabym z nim być. Czy to z tego
powodu czuję ten ból? Ten smutek? To… rozczarowanie?
Kao
uniosła głowę. Spojrzała w swoje odbicie w lustrze. Wyglądała na nieco
zmizerowaną. Oczy wciąż miała lekko spuchnięte, dodatkowo podkrążone z powodu
braku snu.
Trzeba
by doprowadzić się wreszcie do porządku…
Nie ruszyła się jednak. Po chwili jej
myśli znów zaprzątały już całkiem inne sprawy.
A Aya…
Kim ty jesteś, nēsan?
Aya podniosła się wreszcie. Skrzywiła się,
zauważywszy brudną od krwi pościel. Zerknęła na ubranie - również było całkiem
zakrwawione. Podobnie jak szyja i ręce. Jęknęła cicho i ukryła twarz w
dłoniach. Chwilę siedziała nieruchomo.
Gdy do pokoju weszła blondynka,
siedemnastolatka natychmiast podniosła głowę i spojrzała na Kaori jakby ze
strachem. Albo smutkiem. Albo jednym i drugim.
- Ohayō, nēsan. Nareszcie się obudziłaś -
zagadnęła Kao. - Jak się czujesz? - spytała z troską.
Aya
otworzyła szeroko oczy.
- Kao-chan…
- szepnęła. - Chcesz ze mną rozmawiać?
- A dlaczego
by niby nie, nēsan? - zapytała z uśmiechem Kaori.
- Bo… Po tym
wszystkim…
- O tym
porozmawiamy później. Najpierw po prostu powiedz, jak się czujesz, dobrze?
- Chyba… w
porządku. Tak myślę.
- Yokatta! W
takim razie… Przede wszystkim powinnaś iść się szybko wykąpać - zauważyła. -
Masz, ubierz to, bo głupio by było gdyby ktoś cię zobaczył na korytarzu
umorusaną we krwi, co nie? - zawołała, rzucając onēsan bluzę z kapturem.
Zaskoczona dziewczyna ubrała ją.
- Nie musisz
się spieszyć - zapewniła piętnastolatka.
Aya skinęła głową i powoli wyszła.
Kiedy wróciła, ujrzała Kao siedzącą na
podłodze.
- Chodź, nēsan
- poleciła blondynka.
Zaczyna się, pomyślała
Aya, równocześnie spełniając prośbę imōto.
Przez chwilę siedziały w milczeniu. Aya ze
spuszczonym wzrokiem, młodsza zaś wpatrywała się w nią.
- Najwyższy
czas… - szepnęła Kaori. - Opowiedz mi… o wszystkim.
- O
wszystkim… - powtórzyła cicho brunetka.
- Owszem. O
wszystkim. Proszę, nie pomijaj niczego. Wiem, że rozumiesz, o co w tym
wszystkim chodzi… I że dużo wiesz. Dlatego… bądź ze mną szczera. Opowiedz mi o
tych wszystkich dziwnych wydarzeniach - zarówno o tych, których byłam
świadkiem, jak i o tych, o których wciąż jeszcze nie mam pojęcia. Niczego nie
pomijaj. Wydarzeń, twoich spostrzeżeń, myśli, emocji… Proszę.
- Kao-chan…
Czy… jesteś pewna? Od tego nie będzie już powrotu... Nie będziesz już mogła żyć
jak wcześniej.
- Wiem i
rozumiem to doskonale. Ale jestem zdecydowana. Chcę znać prawdę, całą prawdę -
odparła hardo.
- Dobrze…
- Yokatta -
odetchnęła z ulgą Kao. Nie zamierza się
już wykręcać. To dobrze. Jakby na to nie spojrzeć… To będzie nasza pierwsza
szczera rozmowa… - Pora więc porozmawiać jak siostra z siostrą!
Aya drgnęła
i spojrzała na Kao. W jej oczach błysnęły łzy.
- Nēsan, co
ci jest? - spytała zmartwiona Kaori, widząc drżącą Ayę.
- Kao-chan…
- niemal niedosłyszalnie szepnęła brunetka. - My… tak naprawdę nie jesteśmy
siostrami…
Blondynka
wyprostowała się, otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia i spojrzała na Ayę.
- Co… ty
mówisz, nēsan? - zapytała cicho, marząc skrycie, że się przesłyszała.
Dziewczyna przez chwilę milczała - nie mogła
wydusić z siebie ani słowa. W końcu jednak przemogła się.
- Na pewno
zauważyłaś, jak bardzo się różnimy… - zaczęła.
- Taak. I co
z tego? Rodzeństwo często jest do siebie niepodobne! - zawołała niebieskooka.
- Kao, mój
ojciec był… jest… wampirem - wyrzuciła z siebie siedemnastolatka.
- Czyli… w
połowie jesteś wampirem, tak? I tylko w połowie moją siostrą? - zapytała Kao.
Łzy zabłysły jej w oczach i trzęsła się już jak Aya. A może nawet bardziej.
- To nie
tak… Kao-chan, Reiko nie jest moją matką. Tak naprawdę… nie jesteśmy ze sobą w
żaden sposób spokrewnione.
W umyśle piętnastolatki nastała pustka. Nie
chciała dopuścić do siebie myśli, że to wszystko jest prawdą.
- To
niemożliwe… - wyszeptała, choć w głębi ducha wiedziała, że Aya jej nie
okłamała. Zawsze widziała wyraźną różnicę pomiędzy sobą a nią. Właściwie były
całkowicie inne, niemalże nie posiadały wspólnych cech…
- Przykro mi
- rzekła brunetka.
Jak to możliwe?, zastanawiała
się Kaori. W takim razie… Aya, skąd się
wzięłaś?
- Opowiedz
mi wszystko. O tobie i o tej całej sytuacji… - poprosiła cicho.
- Nie wiem…
od czego zacząć…
- Najlepiej
od początku.
Siedemnastolatka oplotła nogi ramionami.
Oparła na chwilę brodę na kolanach. Zastanawiała się przez chwilę, po czym
uniosła głowę i zaczęła mówić.
- Wszystkiego, co działo się przed moimi
narodzinami i w pierwszych latach mego życia, dowiedziałam się od cioci. Reiko
i moja matka poznały się w dzieciństwie i od razu polubiły. Były najlepszymi
przyjaciółkami…
Kao drgnęła, tknięta nagłym przeczuciem.
Skierowała wzrok na zdjęcie w ramce, które stało na szafce nocnej Ayi.
- To ona,
prawda? - zapytała. - Twoja matka?
Brunetka
skinęła głową.
To dlatego jest taka podobna, pomyślała
blondynka.
- Możesz
kontynuować - powiedziała po chwili, spostrzegłszy, że Aya zamilkła.
- Tu, w
Akademii, dowiedziałam się, że nasze mamy i dyrektor się znali, ale nie wiem na
ten temat nic więcej - wyjaśniła. - Tak więc… Reiko i Maaya Katayama, tak
nazywała się moja mama, były praktycznie nierozłączne. Świetnie się dogadywały,
mimo iż całkowicie się różniły. Któregoś jednak dnia coś się zmieniło… Ciocia
wspominała coś pobieżnie o jakiejś wycieczce klasowej, na której ona i moja mama
natknęły się na wampira Poziomu E.
- Poziom E?
- zdziwiła się Kao. - Co to takiego?
- Poczekaj,
zaraz do tego dojdę - obiecała. - W każdym razie… Po ataku tego krwiopijcy… -
Ręka dziewczyny bezwiednie powędrowała w stronę szyi. - Moja mama… Nie wiem
dokładnie, o co chodziło, ale… zamknęła się w sobie. Prawdopodobnie mogła to
być nawet depresja. Wiem tylko, że na jakiś czas relacje między naszymi matkami
nieco się popsuły, bo moja matka nikogo do siebie nie dopuszczała. Ale pewnego
dnia… spotkała niezwykle przystojnego chłopaka, w którym zakochała się od
pierwszego wejrzenia. Był inny niż wszyscy.
- Wampir -
szepnęła ze zrozumieniem niebieskooka. To
właśnie wokół nich panuje taka dziwna, tajemnicza wręcz atmosfera, którą od
razu wyczuwam…
- Właśnie -
przytaknęła z ponurą miną siedemnastolatka. - Mama się zakochała, niby to ze
wzajemnością…
- Niby? Co
masz na myśli?
- Wszystko w
swoim czasie, Kao - rzekła Aya, po czym podjęła opowieść. - Mama była z nim podobno
bardzo szczęśliwa, spędzała z nim wiele czasu. Niestety, nie znam żadnych
szczegółów, bo wtedy ciocia nieczęsto się z nią spotykała. Nie wiem czemu.
Właściwie… niewiele mogę ci powiedzieć na temat tego, co się później działo -
wyznała. - Ciocia niewiele mi o tym wszystkim opowiadała. Cóż, wyszło na to, że
w końcu moja mama dowiedziała się, że ojciec był wampirem. Najgorsze jest
jednak to, że… to czystokrwisty wampir.
-
Czystokrwisty?
- Uhm.
Widzisz, społeczność wampirów dzieli się na kilka Klas lub Poziomów. Na samym
szczycie stoją czystokrwiści, czyli Klasa A. Są najważniejsi, najsilniejsi i w
ogóle „najwspanialsi” - rzekła z odrazą. - Jednym z nich jest Kaname Kuran.
-
Kuran-senpai?! To dlatego jest tak poważany w Nocnej Klasie? - dopytywała się
piętnastolatka.
- Tak. Potem
jest Klasa B, czyli arystokraci - większość Nocnego Wydziału należy właśnie do
tej kategorii. Następnie szlachta, czyli Poziom C; Klasa D - zwykłe wampiry, a
na samym końcu wspomniane wcześniej wampiry Poziomu E, czyli… - zawahała się. -
Wampiry, które niegdyś były ludźmi.
- Co
takiego? Czyli te legendy… Jak się zostanie ugryzionym przez wampira, to samemu
się tym staje? - przestraszyła się Kao. - Nie, to nie to… Przecież żadna z nas
się w to nie przemieniła…
- Tylko
poprzez ugryzienie przez czystokrwistego człowiek może stać się wampirem - wyjaśniła
Aya.
- Czyli nic
nam nie grozi? - chciała się upewnić Kaori. - Ani Aidou-senpai, ani Kiryuu nie
należą do Klasy A, prawda? Właśnie… w takim razie do jakiej? I dlaczego, skoro
Nocna Klasa składa się z wampirów, ten dupek, Zero, jest w Dziennej?
- Powoli… -
upomniała ją brunetka. - Nic nam nie grozi, bo Aidou jest arystokratą, a Zero…
- przerwała, spuściła wzrok i zamilkła.
- Zero co?
Czym on jest?
- Kao… On
był kiedyś człowiekiem - wyszeptała ze smutkiem Aya.
- To znaczy…
że jest na Poziomie E? Na tym najniższym?
- Nie do
końca… To znaczy… Sama już nie wiem - wyznała, znów spuszczając wzrok i nerwowo
bawiąc się palcami.
- Jak to?
- Widzisz,
każdy człowiek ugryziony przez czystokrwistego, zmienia się w wampira.
Pomijając cierpienie związane z przemianą i tym podobne… Po jakimś czasie osoba
taka przestaje się kontrolować, gdyż jest zaślepiona żądzą krwi… Wtedy właśnie
upada do Poziomu E.
- No
świetnie, czyli użarła cię oszalała pijawka! Ten dupek jest niebezpieczny! Co
on jeszcze robi w tej szkole?! I to w dodatku w Dziennej Klasie, pośród
niewinnych ludzi?!
- Kao! To
nie tak! Ty… nie mów tak, bo niczego jeszcze o nim nie wiesz.
- Zamierzasz
bronić tego śmiecia po tym, co ci zrobił?! - zezłościła się Kaori.
- Nie o to
chodzi. Widzisz, on… naprawdę wiele przeżył. Zero i jego brat urodzili się w
rodzinie Łowców Wampirów - po nazwie możesz chyba się domyślić, co było ich
profesją. Obaj byli szkoleni przez Yagariego-sensei, by pewnego dnia wstąpić do
Związku Łowców. Nie wiem dokładnie wszystkiego, ale cztery lata temu
czystokrwista wampirzyca, Shizuka Hiou, zaatakowała rodzinę Kiryuu. Rodzice
chłopaków zostali zabici, Zero natomiast został ugryziony przez Shizukę, przez
co powoli zaczął zmieniać się w wampira.
- A Ichiru?
Skoro nie zginął ani nie jest wampirem… To co się z nim działo przez te cztery
lata?
- On…
poszedł z Shizuką, Kao. Zdradził swoją rodzinę, zostawił brata na pastwę losu
i… po prostu z nią odszedł. Z zabójczynią własnych rodziców…
Kaori otworzyła szeroko oczy ze zdumienia.
Nie mogła w to uwierzyć, nie chciała. To…
to nie może być prawda!
- Zero
trafił pod opiekę Kaiena Kurosu. Od tego czasu mieszkał tutaj z dyrektorem i
Yuuki - kontynuowała Aya. - Yuuki z kolei też niemało przeżyła, ale właściwie
niewiele wiem na jej temat. Podobno jej wspomnienia zaczynają się od nocy, w
której została zaatakowana przez złego wampira i uratowana przez Kurana. Miała
pięć lat. Została wtedy zaadoptowana przez dyrektora.
- Och, więc
nie jest jego prawdziwą córką?
- Nie.
Wracając do mojej mamy… Dowiedziała się, kim jest jej ukochany, ale wcale jej
to nie zraziło. A on… przemienił ją. Kilka dni po moich narodzinach.
- Dlaczego
to zrobił?
- Nie wiem.
Naprawdę… Ale to nie jest jeszcze najgorsze… Gdy miałam jakieś siedem czy osiem
miesięcy, stało się coś strasznego. Wampiry zaatakowały nasz dom. Nie wiem, jak
do tego doszło, nie znam też dokładnego przebiegu walki. Wiem tylko, że… - Głos
jej się załamał. - Mama mnie uratowała. Zasłaniała własnym ciałem, by nic mi
się nie stało… A ojciec, ten przeklęty drań… - Oczy miała już pełne łez. -
Zabił ją - wyszeptała.
- C-co? -
zapytała cicho blondynka.
- Zabił ją.
Zabił tę, którą to niby tak kochał… - Aya walczyła ze łzami. - Nie wiem prawie
nic więcej. Ciocia przy tym była i na prośbę mojej mamy zaopiekowała się mną.
Przygarnęła mnie i uczyniła swoją córką.
Przez jakiś czas milczały. Obie drżały.
- Jako
półwampir tak naprawdę nie mam prawa żyć - kontynuowała brunetka. - Ale ciocia
robiła wszystko, bym mogła żyć jak człowiek.
- Czy… Czy
od samego początku wiedziałaś, kim jesteś? - spytała Kao.
- Nie.
Widzisz… Światło słoneczne zawsze mnie raziło, nie byłam też odporna na wysokie
temperatury… Ale bywają ludzie, którzy mają podobnie. Jednak w wieku pięciu lat
ujawniła się we mnie kolejna wampirza cecha. Podczas zabawy w chowanego po
ciemku, w której ty też brałaś udział, zaczęłam widzieć w ciemności.
Przestraszyłam się i martwiłam tym, że jestem inna. Od tamtego czasu co jakiś
czas rozmawiałam z ciocią na różne tematy, których normalnie się nie porusza.
Nie pamiętam nawet, kiedy wyznała mi prawdę o mnie, moim pochodzeniu, wampirach
i tak dalej… Koniec końców, zostałam wreszcie jako tako uświadomiona. Od
tamtego czasu bałam się samej siebie. Skoro naprawdę mam być z tobą szczera i
mówić ci o wszystkim… - zwróciła się do Kao. - To powiem ci też o tym -
zdecydowała. - Obwiniałam się za śmierć matki. Gardziłam samą sobą. Uważałam
się za potwora. Nienawidziłam siebie i świata. Właściwie… wiele razy myślałam o
tym, by ze sobą skończyć.
Piętnastolatka drgnęła i spojrzała ze
strachem na brunetkę.
- Co?!
- Zapewne
bym to uczyniła… gdyby nie ty i ciocia. To wy trzymałyście mnie przy życiu.
Wasza dobroć i miłość… Ponadto przyrzekłam sobie, że będę was chronić. To
ciągłe okłamywanie cię… również było jakąś żałosną próbą ochrony… Przynajmniej
tak mi się wydawało.
Zamilkła na moment. Westchnęła i
kontynuowała.
- Gdy miałam
jedenaście lat, nastąpiła kolejna zmiana w moim życiu. Zdobyłam moc. Okazało
się, że mogę kontrolować wodę - nie wiedzieć jednak czemu, jedynie w stanach
ciekłym i gazowym.
- Może
dlatego, że lód jest zajęty przez Aidou - mruknęła z przekąsem Kao.
- Heh. -
Dziewczyna wysłała Kaori półuśmiech. - W każdym razie… Ogólnie manipulowanie
wodą jest naprawdę fajne i przydatne. Właściwie… Jak się zastanowić, trudno
byłoby mi „rozstać się” z tą umiejętnością. Fakt jednak pozostał faktem -
zdobyłam kolejną wampirzą cechę. Coraz bardziej się bałam. Ciocia
przypuszczała, że widocznie podobne umiejętności będą się we mnie ujawniać co
kilka lat. Nie chciałam przyjąć tego do wiadomości. Wciąż uparcie próbowałam
normalnie żyć. Czasami… Czasami, chociaż przez chwilkę, miałam wrażenie, że
może mi się to udać… Te płonne nadzieje rozwiały się całkowicie, gdy
przeniosłyśmy się do Akademii. Pamiętasz pierwsze spotkanie z dyrektorem i
prefektami? Od razu wyczułam, że Zero jest wampirem. Początkowo trochę się go
bałam. I nienawidziłam go z całego serca, jak zresztą wszystkich innych
krwiopijców. I samej siebie. Gdy spostrzegłam, że Nocna Klasa składa się z samych
wampirów, przeraziłam się jeszcze bardziej. Rozpaczliwie pragnęłam powrotu do
domu, ale nie miałam nawet możliwości skontaktowania się z ciocią, a tobie na
dodatek bardzo się tu podobało… Któregoś dnia… chyba… tak, to były Walentynki…
poszłam za Zero, by czegoś się o nim dowiedzieć. To, czego byłam świadkiem,
natychmiast sprawiło, że przestałam go nienawidzić, mimo iż bardzo się
starałam. Poczułam natomiast smutek i żal.
- Co się
wtedy stało?
- Zobaczyłam
na własne oczy, jak Zero cierpi. Przyglądałam się temu z ukrycia i mimo tych
wszystkich emocji, nie ruszyłam się z miejsca, by mu w jakiś sposób pomóc…
Przybył natomiast dyrektor. Nogi miałam jak z waty, wciąż stałam więc w
miejscu, przez co usłyszałam ich rozmowę. Dowiedziałam się wtedy, że Zero nie
pije krwi, a w dodatku wciąż walczy z samym sobą…
- Jak to nie
pije? - zdziwiła się blondynka.
- Wtedy
jeszcze, ostatkiem sił, umiał się powstrzymać. Wytrzymał cztery lata… Nie mam
pojęcia, jakim cudem mu się to udało. W końcu jednak nadszedł ten czas. Ugryzł
Yuuki. A ja tamtego wieczoru po raz pierwszy poczułam zapach krwi.
- Jak to?
Czy to kolejna z tych cech?
- Tak,
niestety. Jakoś mniej więcej w tamtym czasie odbyłam rozmowę z Kuranem.
Naprawdę nienawidzę go z całego serca.
- Co ci
powiedział?
- Wyjaśnił,
że prawdopodobnie moja przemiana będzie przebiegała szybciej, a ponadto będzie
niezwykle bolesna - i w znaczeniu fizycznym, i psychicznym. O czym się zresztą
w pewnym stopniu przekonałam… - mruknęła.
- Przemiana?
Do czego zmierzasz?
- Kao, ja…
za jakiś czas stanę się wampirem. Prawdziwym krwiopijcą… Nie wiem dokładnie,
kiedy to nastąpi, ale prawda jest taka, że stanę się takim samym potworem jak
Zero czy Aidou… Choć i tak mam trochę lepiej z powodu tego, iż nie upadnę do
Poziomu E…
- Ech, nie bardzo
to wszystko rozumiem. Na przykład dlaczego te wampirze umiejętności zdobywasz
co jakiś czas, a nie po prostu po urodzeniu?
- Też tego
nie rozumiałam. Kuran przypuszcza, że krew ojca coraz to bardziej „pochłania”
czy „wypiera” krew mamy, przez co poszczególne cechy ludzkie zmieniają mi się
na wampirze.
- Hm, ale
skoro to się dzieje tak powoli, to chyba póki co nie ma się czym martwić,
prawda?
-
Niezupełnie. Od czasu przybycia tutaj zdobywam nowe umiejętności w
zastraszającym tempie… - powiedziała ze smutkiem Aya.
- Serio?
- Uhm,
niestety. Ale idźmy po kolei. Zero ugryzł Yuuki. Dla niej to było sporym
zaskoczeniem, bo okazało się, że nie miała pojęcia o tym, że jej przyjaciel
jest wampirem. W końcu jednak pogodziła się z tym i od tamtego czasu dobrowolnie
daje mu swoją krew.
- Co
takiego?! Dobrowolnie?! I on ot tak to sobie wykorzystuje?! - zdenerwowała się
Kao.
- Tak,
dobrowolnie. A Zero nie ma innego wyjścia jak się na to zgadzać. Inaczej
prawdopodobnie już dawno by oszalał… To znaczy, oczywiście początkowo nie
chciał tego robić, ale to wszystko, co się z nim działo, zmusiło go do tego.
Kaori nie wyglądała na całkiem przekonaną.
Brunetka westchnęła i kontynuowała.
- Hm, nie
wspomniałam jeszcze o mojej pierwszej szczerej rozmowie z Zero… - przypomniała
sobie. - Pewnie pamiętasz tamtą głupkowatą scenę w stajni, co?
-
Oczywiście, trudno byłoby zapomnieć.
Piętnastolatka
wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
- Ech,
szczerze mówiąc, bardzo się wtedy bałam, przez co palnęłam coś bez
zastanowienia, a w rezultacie Zero się zdenerwował… Wtedy właśnie wparowałaś
ty, w pewien sposób mnie ratując. Jak tylko wyszłaś, skorzystałam z okazji i
uciekłam. Do lasu. Przez jakiś czas siedziałam tam sama, próbując się uspokoić.
Niespodziewanie nadszedł Zero i mnie przeprosił.
- Naprawdę?
Dziwne - mruknęła Kao.
- Jeszcze
wielu rzeczy o nim nie wiesz. No dobra… Wyszło na to, że się pogodziliśmy. Od
tamtego czasu aż do teraz co jakiś czas rozmawiamy o tym wszystkim, co się
dzieje dookoła i z nami samymi… Jesteśmy kimś w rodzaju sojuszników, oboje
nienawidzimy wampirów, choć w pewien sposób nimi jesteśmy. Kiedyś też
obiecaliśmy sobie, że jeśli któreś z nas straci kontrolę, drugie go zabije.
- Co?!
Dałabyś mu się zabić?!
- Jeśli
miałabym skrzywdzić na przykład ciebie? - zapytała Aya, świdrując młodszą
wzrokiem. - Owszem. W ogóle bym się nie opierała. Zresztą… jak sama widziałaś,
on też nie opierał się, gdy go prawie udusiłam…
- Zasłużył
na to, wstrętny gnojek!
- Przestań
tak mówić, proszę. Wracajmy do opowieści, dobrze?
Kaori
niechętnie skinęła głową.
-
Rozmawiałam też z dyrektorem - właśnie wtedy dowiedziałam się, że znał nasze
mamy. Ponadto okazało się, iż początkowo chcieli mnie umieścić w Nocnej Klasie.
Cale szczęście, że tak się nie stało!
- A właśnie,
nie powiedziałaś mi, dlaczego Kiryuu jest w Dziennej! - przypomniała sobie Kao.
- Nigdy w
życiu nie zgodziłby się na to, by wstąpić do Nocnej. Nienawidzi wampirów równie
mocno jak ja, a może nawet bardziej…
- Aha.
Super. I dlatego Dzienna Klasa w każdej chwili może się znaleźć w
niebezpieczeństwie?
- Nie
przesadzaj… Ech, szkoda gadać.
Aya powiedziała pokrótce o tym, co działo
się za plecami Kaori, kiedy wraz z prefektami wyszły do miasta. Opisała również
poszukiwania jej, gdy ta wyszła na randkę z Aidou.
- No, potem się rozchorowałaś. A gdy doszłaś
do siebie…
- Ty
wylądowałaś u pielęgniarki z powodu przepracowania… - wtrąciła Kao.
- Które
wcale nie było przepracowaniem - dokończyła dobitnie siedemnastolatka. -
Wszyscy wtajemniczeni domyślali się, że jest to jeden ze skutków ubocznych
przemiany. Kiedy wreszcie poczułam się lepiej, spodziewałam się dostrzec jakąś
nową cechę wampirów… Ale przez długi czas nic się nie działo, przez co
zaczynałam już myśleć, że to naprawdę była tylko bezsenność spowodowana przepracowaniem…
Och, jest jeszcze coś. Któregoś wieczoru, gdy jeszcze leżałam i niemal nie
mogłam się ruszać, przyszedł do mnie Kuran i, nie wiedzieć czemu, pomógł mi.
- W jaki
sposób?
- Sprawił,
że zasnęłam. Naprawdę dużo mi to dało. Jednak z powodu tego, co zrobił,
znienawidziłam go jeszcze bardziej. Nie potrafię znieść myśli, że pomaga mnie
lub Zero. I nie pytaj dlaczego - rzekła szybko widząc, jak blondynka otwiera
usta. - Tak już po prostu jest. Niedługo po „chorobie” miałam okropny koszmar
senny. Pamiętam go ze szczegółami do dziś… Oszczędzę ci ich jednak i powiem
tylko, że strasznie mną wstrząsnął, gdyż pojawiło się w nim chyba wszystko,
czego bałam się najbardziej… Ja jako wampir, Zero działający w spółce z
Kuranem, ugryzienie ciebie przeze mnie i na sam koniec… ugryzienie mnie przez
Zero. Długo byłam po tym roztrzęsiona, nie miałam jednak czasu na wspominanie
tego zbyt często - co chwila działo się coś, co odbiło się później na mojej
psychice lub zmieniało pogląd na niektóre sprawy. Chociażby to, że Zero wziął
mnie raz ze sobą na polowanie na wampira Poziomu E…
Aya zrelacjonowała szybko przebieg akcji.
- Potem było
tylko gorzej. Do Akademii przybyła nowa uczennica Nocnej Klasy.
- Maria
Kurenai - przypomniała sobie Kaori.
- Tak.
Jednak okazało się, że była to Shizuka Hiou w ciele Marii.
- Co? Czy to
nie ta, która zabiła rodziców bliźniaków?
- Ta sama.
Wraz z nią przybył jej wierny piesek, Ichiru.
Kao skrzywiła się słysząc, jak Aya nazwała
kolegę.
- Oczywiście
Zero w końcu to wyczuł. Walczył z nią nawet - a podczas potyczki oboje zostali
ranni, przez co ją przerwali. Wtedy odkryłam ową nową umiejętność - okazało
się, że mogę uzdrawiać za pomocą wody.
- Super!
Hej, w takim razie to ty mi wyleczyłaś te rany, które musiał zostawić Aidou-senpai,
prawda? - domyśliła się piętnastolatka. - Zaraz, w takim razie dlaczego jeszcze
nie wyleczyłaś swoich?
- Eee…
Próbowałam, gdy byłam w łazience. Ale nie mogłam.
- Dlaczego?
- zdziwiła się Kaori.
- Nie wiem.
Wygląda na to, że mogę uzdrawiać tylko innych. Wiesz, kiedy to robię, mam
wrażenie, że część mojej własnej energii przechodzi poprzez wodę na daną osobę…
Jeśli rzeczywiście tak jest, to w sumie logiczne, że nie mogę uzdrowić samej
siebie…
- Hm, no
tak. Ale to niesprawiedliwe! - oburzyła się lekko blondynka.
- Może.
Nieważne. I tak prawdopodobnie za jakiś czas zacznę się sama regenerować. To
kolejna zdolność wampirów. Jak się zastanowić - dość przydatna. Dobra, mniejsza
o to. Ech, chyba czas na zrelacjonowanie tego, co działo się podczas balu… - zamyśliła
się Aya.
Blondynka patrzyła na starszą ze skupieniem.
Jejku, nie miałam pojęcia, że poza
istnieniem wampirów było jeszcze tyle spraw, o których nie wiedziałam! Jak ja
to wszystko sobie poukładam? To takie pokręcone… I smutne…
Siedemnastolatka rozejrzała się po pokoju.
Jej wzrok padł na zegarek.
- Zaraz, czy
przypadkiem nie powinnyśmy być na lekcjach?! - wykrzyknęła. Shimatta, w ogóle o tym wcześniej nie
myślałam!
- Masz
refleks, nie ma co! - zaśmiała się Kaori. - Spokojnie, dyrektor powiedział, że
możemy sobie dzisiaj zrobić wolne.
- Dyrektor?
Był tutaj? - zdziwiła się Aya.
- Uhm. Zaraz
ci o tym opowiem. Ale najpierw ty dokończ swoją historię.
***
Wow, jak nam miło, że poprzedni rozdział Wam się podobał i był dla Was niemałym zaskoczeniem! xD Szczerze mówiąc, spodziewałyśmy się, że ktoś się wcześniej zorientuje, co chcemy zrobić, ale fajnie, że tak się nie stało. ;)
Dzisiejszy rozdział jak widać (i jak to już wcześniej było wspomniane) jest swego rodzaju powtórką z tego, co się dotychczas działo - ale nie tylko. Jak widzicie, Aya wcale nie wie wszystkiego o swojej przeszłości - wychodzi więc na to, że obie dziewczyny mają jeszcze co nieco do odkrycia. ;)
Dziękujemy Wam za te wszystkie miłe słowa! ;* Dzisiaj szczególne podziękowania kierujemy do Fasi, która dopiero co zaczęła czytać nasze opowiadanie, a już jest na niemal dwudziestym rozdziale. o.O Podziwiamy Cię za wytrwałość xD I girl-mandze dziękujemy z tego samego powodu. ;*
Kolejny rozdział będzie właściwie kontynuacją tego, czyli dalszą częścią historii opowiadanej przez Ayę. A potem... cóż, czas, by Kaori wkroczyła do akcji, czyż nie? ;) Zapraszamy więc na sobotnie "Do góry nogami"! ^^
[wpis z dnia 3.03.10]
Dzisiejszy rozdział jak widać (i jak to już wcześniej było wspomniane) jest swego rodzaju powtórką z tego, co się dotychczas działo - ale nie tylko. Jak widzicie, Aya wcale nie wie wszystkiego o swojej przeszłości - wychodzi więc na to, że obie dziewczyny mają jeszcze co nieco do odkrycia. ;)
Dziękujemy Wam za te wszystkie miłe słowa! ;* Dzisiaj szczególne podziękowania kierujemy do Fasi, która dopiero co zaczęła czytać nasze opowiadanie, a już jest na niemal dwudziestym rozdziale. o.O Podziwiamy Cię za wytrwałość xD I girl-mandze dziękujemy z tego samego powodu. ;*
Kolejny rozdział będzie właściwie kontynuacją tego, czyli dalszą częścią historii opowiadanej przez Ayę. A potem... cóż, czas, by Kaori wkroczyła do akcji, czyż nie? ;) Zapraszamy więc na sobotnie "Do góry nogami"! ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz