Wygląda
na to, że niczego się od niej nie dowiem, póki nie dokończę swojej opowieści, pomyślała
Aya. Yoshi… Kiedyś wreszcie ją skończę. A
wtedy prawdopodobnie nastąpi koniec naszej „siostrzanej przyjaźni”… Sposępniała
jeszcze bardziej.
- Nie wiem, czy pamiętasz, ale w drodze na
potańcówkę spotkałyśmy Marię - zagadnęła ponownie.
Kaori
skinęła głową.
- Szczerze
mówiąc, trochę się wściekłam, gdy oznajmiłaś, że „pójdziesz przodem”. Strasznie
się bałam rozmowy z nią… A właśnie, zapomniałam wspomnieć o moim pierwszym
spotkaniu z „Kurenai-san”… Któregoś wieczoru poszłam się przejść. Rozmawiałam
chwilę z Zero, który był na patrolu… A podczas drogi powrotnej do dormitorium
poczułam zapach tej nowej… Do dziś tego nie rozumiem, ale… wydawał mi się on
jakby odrobinę znajomy, mimo że czułam go po raz pierwszy. Ale mniejsza o to.
Maria, a właściwie Shizuka, już na wstępie powiedziała, iż „miała nadzieję, że
dane jej będzie mnie spotkać”. Zdziwiło mnie to… Ogólnie cała ta rozmowa była
jakaś taka… inna. W każdym razie… Przedstawiła się, oczywiście jako Maria
Kurenai, więc zrobiłam to samo. A ona… chyba już wtedy wiedziała, kim tak
naprawdę jestem. Jednak dopiero podczas spotkania przed balem mi to wyznała. I
zwróciła się do mnie używając nazwiska matki, czyli bądź co bądź mojego
prawdziwego nazwiska, bo tak naprawdę nie byłam nawet adoptowaną córką Reiko.
- Zaraz, to
niby jakim cudem przez te wszystkie lata robiłaś za jedną z Mitsui? - spytała
blondynka.
- Po prostu
od samego początku byłam wszystkim przedstawiana jako prawdziwa córka cioci.
Kosztowało to Reiko sporo wysiłku, ale w końcu wyszło na to, że wszyscy
uwierzyli. Nie wiem dokładnie, jak to wszystko się odbyło. Ale chyba nie ma to
w tej chwili większego znaczenia… Wracając do tematu - kiedy spytałam Hiou, skąd
tyle o mnie wie, odparła, że znała mojego ojca. W moim sercu od razu pojawiła
się nadzieja, że być może wreszcie dowiem się, kim on był.
- Ano…
Właśnie! Nic mi o nim nie powiedziałaś - z wyjątkiem tego, że był
czystokrwistym wampirem no i… że zrobił, co zrobił - zauważyła piętnastolatka.
- Nie
powiedziałam, bo problem tkwi właśnie w tym, że nie mam nawet zielonego
pojęcia, jak on się nazywa! Ciocia nigdy nie wyjawiła mi prawdy. Zawsze
powtarzała, że „tak będzie lepiej”. Ale ja… marzę o tym, by poznać jego
tożsamość.
- I co
zamierzasz wtedy zrobić?
- Odnaleźć
go.
- A potem?
- Chcę się
zemścić - wyznała cicho Aya. - Za to, co zrobił.
- Zemścić? W
jaki sposób?
- Zabiję go.
Nie zasłużył na nic innego - rzekła dobitnie.
Ile
nienawiści można dostrzec w tej chwili na jej twarzy, przestraszyła się
lekko Kao. Ona naprawdę chciałaby to
zrobić…
- Ale… -
zawahała się Kaori. - Właściwie to on może już nie żyć… - wyraziła
przypuszczenie.
- Żyje. Wiem
to. Czuję. Zresztą Maria Kurenai potwierdziła moje przypuszczenia, ale o tym
później.
Przez chwilę milczały.
- Dobra,
wracajmy do opowieści - przerwała ciszę Aya. - Oczywiście spytałam, czy powie
mi to, na czym mi tak zależało. Shizuka odpowiedziała, że owszem. Ale,
naturalnie, nie ma nic za darmo. W zamian za informację zażądała mojej krwi.
Dała mi czas na podjęcie decyzji - jeśli odpowiedź z mojej strony byłaby
twierdząca, miałam do niej przyjść w trakcie balu. Potem poszła, a ja jakiś
czas spędziłam w sali balowej. Wiedziałam, że nie mogę się zgodzić na jej
propozycję - po pierwsze, nigdy w życiu nie oddałabym żadnemu wampirowi ani
kropelki swojej krwi. Po drugie zaś, gdybym została przez nią ugryziona,
prawdopodobnie przyspieszyłoby to moją przemianę. Przynajmniej tak mi się
wydaje, choć jak się zastanowić… Niby była w ciele Marii, ale z jej słów
wynikało… Dobra, nieważne. Ech, mimo wszystko wciąż pragnęłam poznać tożsamość
ojca, przez co niestety do niej poszłam.
- Zgodziłaś
się?
- Nie…
Miałam jakąś głupią nadzieję, że może istnieje inny sposób. Po chwili rozmowy z
nią okazało się, że owszem, jest. Zaproponowała mi dołączenie do niej.
Oczywiście natychmiast jej odmówiłam.
Aya zrelacjonowała przebieg rozmowy z
Shizuką.
- Poczekaj, poczekaj… - przerwała w którymś
momencie Kao. - Trochę się pogubiłam - przyznała. - Czyli wyszło na to, że
chciała spróbować twojej krwi, ale poprzez to przyspieszyłaby twoją przemianę,
tak?
- Dokładnie
- potwierdziła siedemnastolatka. - Miałam ochotę wyrwać się i uciec, ale
dosłownie nie mogłam się ruszyć. Silny ten dupek - mruknęła, myśląc o Ichiru, który
trzymał ją wówczas w żelaznym uścisku. - Ech… Shizuka już zbliżyła twarz do mojej
szyi, gdy pojawił się Zero. Nie wiem, co by się stało, gdyby nie przyszedł…
- Ale ta
krew… Przecież i on ją czuł, prawda? - zapytała Kaori.
- Taak… Z
trudem udało mu się wytrzymać. Ale zrobił to. Mimo iż ta jędza jeszcze bardziej
go męczyła… Właściwie bawiła się nami - zrobiła mi tę małą rankę na szyi,
oblizała krew z palca, oczywiście wszystko na jego oczach… I jeszcze te jej teksty
typu „może się przyłączysz?”…
Dopowiedziała resztę.
- Naprawdę bałam się, że coś ci zrobi, ale
to był tylko sposób na to, bym stamtąd wyszła… Kiedy wracałam, zauważyłam, że
jakoś dziwnie się czuję. I bynajmniej nie było to spowodowane jedynie tymi
wydarzeniami… Nie chciałam jednak zwracać większej uwagi na swoje kiepskie
samopoczucie, bo wciąż się o ciebie martwiłam. Po chwili się spotkałyśmy i
rozmawiałyśmy, a właściwie pokłóciłyśmy… Uciekłaś do sali, a ja nie mogłam tam
wejść z powodu tych wszystkich krwiopijców, którzy jak na komendę odwrócili się
w moją stronę i spoglądali na te głupie ranki… Wróciłam więc do dormitorium.
Miałam zamiar iść się wykąpać, ale gdy tylko doszłam do łazienki… coś mi się
stało, chyba zemdlałam.
Kaori otworzyła szeroko oczy, przypominając
sobie to jak odnalazła wtedy Ayę…
- To było…
trochę jak sen. Ale niezwykle realistyczny. Wydawało mi się, że się obudziłam.
Wciąż byłam w łazience, ale ze wszystkich możliwych kranów lała się woda…
Dokładnie opowiedziała blondynce o wszystkim
- o dziwnych przewidzeniach, wodzie wypełniającej całe pomieszczenie,
tajemniczym Głosie…
- Nie
oddychałaś wtedy - szepnęła Kao. - Myślałam, że tam umrzesz…
- Zapewne
tak by się stało, gdyby nie to, że zdążyłaś na czas. Tylko dzięki twoim słowom
powróciłam do rzeczywistości - powiedziała Aya.
- Byłam
przekonana, że niczego nie pamiętałaś.
- Przez
jakiś czas tak było w istocie. Gdy sobie przypomniałam, stwierdziłam, że bez
sensu będzie ci o tym wszystkim mówić i w ogóle… Udawałam więc, że nie pamiętam
tamtego zajścia. Przepraszam. Nawet ci nie podziękowałam - dodała skruszona. -
Arigatō - dodała cicho.
- Nie ma za
co. Opowiadaj dalej.
- Następnego
dnia przez cały ranek nie odstępowałaś mnie na krok.
- No tak…
Bałam się, że sytuacja z tamtej nocy może się powtórzyć.
- Uhm. Ja
jednak koniecznie chciałam się zobaczyć z Zero. W końcu zostawiłam go tam wtedy
na pastwę Shizuki…
- Jak widać,
jakoś przeżył - mruknęła piętnastolatka.
Aya
spojrzała na nią ze zdenerwowaniem.
- No co?
Gomen, gomen - rzuciła, wywracając oczyma.
Brunetka
westchnęła.
- Skorzystałam
z twojej chwilowej nieuwagi i zwiałam. A właśnie… Co cię tak wtedy zamurowało?
- Eeto…
Widziałam Ichiru. Jak opuszczał teren Akademii.
- Och. No
dobra, na czym to… Aha.
Aya zrelacjonowała spotkanie z prefektem -
przebieg rozmowy i to, jak odkryła nową moc.
- Sugoi!
Teraz możesz wszystko, co nie? - wyszczerzyła zęby Kao.
- Taak…
Teoretycznie, bo w praktyce jakoś mi to nie wychodzi - mruknęła.
Dokończyła tę historię. Wyjaśniła również
powód przeniesienia Otsune do Akademii Kurosu. Potem z kolei przeszła do akcji
z pamiętną randką Kao z Hanabusą. Opisała też emocje, które nią wtedy targały.
- Czyli
wtedy Kaname Kuran wymazał mi pamięć?! - krzyknęła zdziwiona nastolatka.
- Dokładnie.
To dlatego nic nie pamiętałaś. I również z tego powodu unikałam rozmów z tobą
na ten temat. Nie chciałam, żebyś pamiętała, co się stało. Gdy twoja rana
została wyleczona, a wspomnienia zatarte, myślałam, że nie będziesz cierpieć.
- A czy
wymazanie pamięci mogło także wymazać moje uczucie do niego?
- Możliwe…
Od razu po tym stwierdziłaś, że już ci przeszło z Aidou.
- Ja… Nie
miałam pojęcia, co się stało. Po tej całej nocy czułam się strasznie dziwnie,
ale o tym później. Mów dalej.
Kolejnym
przystankiem była śmierć Reiko.
- Czyli to przez wampiry? - spytała cicho
młodsza.
-
Prawdopodobnie…
- Wtedy…
Kiryuu za tobą wybiegł, prawda? Czego chciał?
Aya zawahała
się. Opowiedziała pokrótce o tym, jaki miły był tego dnia jej przyjaciel. Nie
wdawała się jednak w szczegóły.
Następnie zrelacjonowała swoją rozmowę z dyrektorem,
która odbyła się po obiedzie, na który je zaprosił. Wyznała też ze smutkiem, że
całkiem prawdopodobne było, iż miała coś wspólnego ze śmiercią Reiko. Kao
spuściła wzrok, ale nic nie powiedziała.
Na pewno ma do mnie żal, pomyślała
Aya. Nie dziwię jej się. Sama też siebie
obwiniam…
- Następnie ty rozmawiałaś z dyrektorem…
- Uhm. Potem
ci powiem - rzekła blondynka.
- Wydaje mi
się, że po tym wszystkim było przez jakiś czas normalnie, ty byłaś u dziewczyn,
ja u Otsune. Później, gdy wszyscy pojechali do domów, byłyśmy z Yuuki i Zero. I
Aidou… Jak on mnie niesamowicie wkurzał…
Kao drgnęła.
- Wiesz… -
zagadnęła niepewnie. - Podczas naszego pobytu w domu dyrektora Aidou powiedział
coś w stylu „głodny jestem”. Wywołało to u mnie bardzo silne emocje… W końcu to
samo powiedział tamtej nocy na polance… Zobaczyłam wtedy w myślach scenę, gdy
siedziałam z nim w lesie i zdałam sobie sprawę, że na pewno byłam z nim tamtej
nocy - powiedziała ze smutkiem. - Nieważne. Mów dalej.
- Wtedy też
Zero powiedział, że wszyscy podejrzewają go o zabicie Shizuki, co oczywiście
jest bzdurą. Następnie znowu ugryzł Yuuki, która niechcący się skaleczyła.
Kilka dni później… Pamiętasz jak jedna z dziewczyn w naszej klasie zemdlała?
Imōto potaknęła.
Nagle też skojarzyła ze sobą niektóre fakty.
- Hej, nie
mów mi, że została ugryziona przez wampira! - wybuchła. - Cha, cha! To na pewno
ten kretyn, co nie? On jest niebezpieczny! Trzeba go zamknąć!
Aya patrzyła
oniemiała na Kaori, która z zapałem gestykulowała.
- Ano…
Mogłabyś może przestać oskarżać Zero o wszystko, co się stało? - spytała cicho.
- To nie była jego sprawka.
Blondynka
ucichła.
- Choć był
jednym z podejrzanych. I, nie wiedzieć czemu, ja również - powiedziała, po czym
streściła w kilku zdaniach wydarzenia z tamtego dnia. - Sprawa się więc
wyjaśniła. Hm, ciekawa jestem, czy tamten krwiopijca dostał porządną burę od
Kurana… - zamyśliła się na moment. - Jakiś czas później… Zero dostał kolejny
rozkaz ze Związku. Miał być obserwatorem na jakimś balu wampirów. Który odbywał
się w rezydencji rodziny Aidou.
Kao drgnęła, zarumieniła się lekko i
spuściła wzrok. Aya dała jej chwilę na ochłonięcie, po czym opowiedziała
pokrótce o tym, co na temat balu powiedział jej prefekt.
- Hm, czyli
ta Sara Shirabuki to kolejny okaz czystokrwistej pijawki? - dopytywała się Kaori.
- Tak… Jak
się nad tym zastanowić… nigdy wcześniej nie słyszałam o niej nawet żadnej
wzmianki. No, mniejsza o to. Podczas tamtej rozmowy…
- Tej z
Zero?
- Uhm… Wiesz,
on… On mnie ostrzegł, że jeśli znowu poczuje zapach mojej krwi, to
prawdopodobnie nie będzie umiał się już powstrzymać… Powinnam była… być
bardziej ostrożna… - Zadrżała, a jej dłoń znów powędrowała do zranionego
miejsca.
- Aya, tylko
mi nie mów, że chcesz się teraz za to obwiniać! - zdenerwowała się lekko Kaori.
- To tylko i wyłącznie wina tego pacana, rozumiesz?!
- Dobra,
koniec tematu - ucięła brunetka. - Teraz jest już chyba czas na zdobycie nowej
wampirzej cechy.
- Jakiej,
jakiej? - zaciekawiła się piętnastolatka.
-
Wyostrzenie zmysłów - rzuciła Aya, po czym opowiedziała młodszej o
wydarzeniach, które miały miejsce na samym początku przerwy semestralnej - o
skutkach ubocznych nowych umiejętności, przebudzeniu się Marii Kurenai i
krótkiej rozmowie z nią, gdy ta zbierała się już do powrotu do domu. Następnie
wyjaśniła, o co tak naprawdę chodziło z tajemniczymi intruzami i strzałem.
Napomknęła też co nieco na temat powodu wyjścia dyrektora i prefektów.
Następnie zrelacjonowała jeszcze rozmowę z Zero, a także z Kaienem Kurosu.
Chwilami robiła pauzy, by przypomnieć sobie poszczególne wydarzenia.
Aya podzieliła się także odczuciami na temat
swych siedemnastych urodzin i wypadu do miasta, podczas którego obie dziewczyny
tak miło spędziły czas. Później ze wstydem opowiedziała o tym, że niechcący
słyszała rozmowę prefektów - nie opisała jej jednak, bo bądź co bądź nie była
ona przeznaczona dla jej uszu. Kaori zrozumiała to i nie nalegała.
- Potem wakacje się skończyły i wszyscy
wrócili do Akademii - rzekła Aya. - Z samego rana pobiegłam przeprosić Zero…
- Ale to
przecież nie była twoja wina! - przerwała jej blondynka.
- Eee… -
zawahała się dziewczyna, nieco zbita z tropu. - No niby nie, ale wiesz… Zresztą
nieważne, po prostu źle się z tym czułam, tak?
- Ech, cała
ty - westchnęła Kao. - No dobra… Jak zareagował?
- Dziwnie.
- To znaczy?
- To znaczy,
że się nie gniewał. Spodziewałam się raczej wybuchu złości czy czegoś w tym
rodzaju, a on tylko poczochrał mnie po głowie i powiedział, żebym się tym nie
przejmowała.
Kaori otworzyła szerzej oczy. Bardzo się
zdziwiła.
Zaraz, zaraz! Jak ona tak o nim opowiada,
to wychodzi na to, że w sumie to nie jest jakiś zły chłopak czy coś. Ale nie
potrafię zmienić do niego nastawienia. Może gdyby ten wczorajszy incydent nie
miał miejsca… Ale w tej sytuacji… Nic go nie usprawiedliwia, pomyślała.
Aya opowiedziała później pokrótce o rozmowie
z Otsune i swoich ciągłych wyrzutach sumienia z powodu okłamywania Kao. Później
z niechęcią wspomniała o tym, że Zero wypił trochę krwi Kaname. Westchnęła.
- Zero
pewnie nie spodoba się to, że ci o tym powiedziałam - szepnęła ze smutkiem.
-
Żartujesz?! To ty masz być na niego zła, dziewczyno! - krzyknęła Kaori. - To skończony
kretyn, nie masz prawa mieć jakichkolwiek wyrzutów sumienia z powodu tego, co
mi mówisz!
- Może… -
powiedziała cicho siedemnastolatka.
Przez moment milczała. W końcu jednak
odrzuciła od siebie niepewności i kontynuowała. Zrelacjonowała wydarzenia
związane z przybyciem do szkoły Ichiru.
- Ech, na tym chyba mogę skończyć moją
opowieść. Tutaj zaczyna się twoja historia, prawda? Czy się mylę? - zapytała.
- Nie, nie
mylisz się… - rzekła blondynka, unikając jednak wzroku Ayi. - Mimo wszystko… Chciałabym,
byś powiedziała jednak co nieco na temat tego, co się stało, kiedy poszłaś na
to spotkanie z tajemniczym wielbicielem.
Dziewczyna jęknęła cicho, ale opowiedziała o
tym, o co prosiła ją przybrana siostra. Zrelacjonowała krótką rozmowę z
Konosuke Fuchidą, a potem tę z Zero.
- Resztę już
znasz - zakończyła.
- Taak… Ale
powiedz mi coś jeszcze - poprosiła. - Dlaczego nie zareagowałaś od razu? Mogłaś
bez trudu zapobiec temu okropnemu wydarzeniu, prawda?
Aya spuściła
wzrok.
- Tak.
Mogłam. Teoretycznie. - Przeniosła wzrok na blondynkę. - Wiesz, w teorii
wszystko wygląda pięknie - och, super moc, jakieś paranormalne zdolności,
czary, czy co to tam jest… Coś wspaniałego, dzięki czemu można się bronić lub
zaatakować, gdy przyjdzie taka potrzeba. Ale w praktyce… Nie potrafię tego
należycie wykorzystać. Wtedy… czułam się tak, jakby to się nie działo naprawdę.
To było jak zły sen, kolejny koszmar. Przez chwilę naprawdę myślałam, że tak
właśnie jest w istocie, że zaraz się obudzę… Ale przebudzenie nie nadeszło.
Koszmar nie chciał się skończyć. Wtedy totalnie spanikowałam i straciłam nad
sobą kontrolę. Prawie go zabiłam…
- Bądź co
bądź miałaś prawo to zrobić - rzekła Kaori. - To nawet nie byłaby zdrada - w
końcu mieliście umowę.
- I co z
tego? Kao-chan, potrafiłabyś zabić przyjaciela? - zapytała ze łzami w oczach
Aya.
-
Przyjaciela? - Blondynka uśmiechnęła się ponuro. - On zrobił ci krzywdę! Mógł…
Mógł cię nawet zabić! Gdybyś w ogóle nie zareagowała, nie byłoby cię teraz
tutaj! - wykrzyknęła, po czym się rozpłakała.
Aya spojrzała ze zdziwieniem na dziewczynę,
którą przez tyle lat nazywała siostrą. Na dziewczynę, która przez całe życie
była przez nią okłamywana. Na dziewczynę, która nigdy nie płakała. Miała ochotę
przysunąć się do niej i ją przytulić, ale czuła, że nie ma do tego prawa.
Siedziała więc tylko i w osłupieniu patrzyła na roztrzęsioną piętnastolatkę.
Co ja jej zrobiłam…? Dlaczego ona musi
tak cierpieć? Dlaczego wszyscy muszą tak cierpieć?!
- Powiedz… - zaczęła Kao, gdy nieco się
uspokoiła. Tym samym wyrwała też Ayę z rozmyślań. - Co do niego czujesz?
- Do kogo? -
spytała odruchowo brunetka, choć doskonale wiedziała, kogo Kaori ma na myśli.
- Do tego
wrednego dupka. Do Zero Kiryuu.
- Dlaczego
po raz kolejny o to pytasz?
- Teraz sytuacja
się zmieniła. Mam na myśli to, co czujesz w tym momencie. Po tym, co się
wczoraj stało - wyjaśniła cicho.
Aya milczała przez chwilę.
- Nie wiem -
przyznała cicho.
- Jak to
„nie wiesz”? Powinnaś nienawidzić go z całego serca! Powinnaś być na niego zła!
Gardzić nim! Powinnaś nie mieć ochoty na to, by go jeszcze kiedykolwiek
zobaczyć! Czy tak właśnie jest?!
- Nie -
szepnęła.
- Aya… Ja…
nie potrafię tego zrozumieć… - jęknęła młodsza.
- Uwierz, że
ja też, Kao-chan… Próbowałam go nienawidzić już tyle razy… Próbowałam i
próbowałam… I teraz też to robię, ale… Nie potrafię. Najzwyczajniej w świecie
nie potrafię go nienawidzić - powiedziała jakby ze smutkiem. - Co mam ci
jeszcze powiedzieć na ten temat? Nie, nie nienawidzę go. Nie, nie jestem na niego
zła. Choć powinnam. Nie, nie gardzę nim. Choć byłoby to zrozumiałe. I… nie
wiem, co zrobię, gdy go zobaczę. Nie mam pojęcia, co mogę mu powiedzieć, gdy
znów będziemy rozmawiać…
- Nie
będziecie rozmawiać! - wrzasnęła ze złością Kaori. - To przeklęty dupek! Niech
go piekło pochłonie!
Dyszała.
Aya patrzyła na blondynkę jakby ze strachem.
Jej duże, szare oczy, szeroko teraz rozwarte, błyszczały. Kaori ujrzała w nich
wielki smutek i żal. Uspokoiła się trochę.
- Proszę… -
zaczęła. - Proszę, przyrzeknij mi, że już nigdy nie będziesz z nim rozmawiać.
- Kao-chan…
- szepnęła Aya. - Wybacz mi, ale… nie mogę ci tego obiecać.
Piętnastolatka spuściła wzrok i mocno
zacisnęła pięści.
Dlaczego? Dlaczego ona wciąż stoi po jego
stronie? Dlaczego nie potrafi go znienawidzić? Nawet teraz… po tym, co jej
zrobił… Dlaczego?
- Dlaczego?
- spytała na głos.
- Po prostu
nie mogę. Gomen nasai.
Więc
to już, tak?, pomyślała Aya. Smutek rozdzierał jej serce. To już koniec? Spojrzała na Kaori, która
wpatrywała się w podłogę. Kao-chan…
- Przepraszam. Przepraszam cię za wszystko,
Kaori - powiedziała powoli brunetka. - Rozumiem, jeśli już nigdy się do mnie
nie odezwiesz.
Spuściła wzrok. Na dywan spadły pierwsze
łzy.
Kao drgnęła i szybko przeniosła spojrzenie
na siedemnastolatkę. Patrzyła na nią przez ułamek sekundy, a potem ostrożnie
się do niej przysunęła. Objęła ją mocno.
- Baka -
szepnęła jej do ucha.
Aya
otworzyła szeroko oczy ze zdumienia.
- Kao… chan?
- Baka -
powtórzyła blondynka. - Czy ty naprawdę myślisz, że mogłabym cię nienawidzić?
Lub choćby nie lubić? Czy naprawdę wydaje ci się, że te wszystkie lata naszej
przyjaźni nic dla mnie nie znaczyły?
- Ale
przecież… Okłamywałam cię…
- Chciałaś
dobrze. Pragnęłaś tylko mnie ochronić i umożliwić mi normalne życie. Na twoim
miejscu pewnie postąpiłabym dokładnie tak samo - wyznała.
Aya nie
wiedziała, co powiedzieć. Siedziała więc tylko nieruchomo w objęciach
piętnastolatki.
- Teraz…
wszystko się zmieni. Nie jesteś już sama - kontynuowała Kaori. - I… bez względu
na wszystko zawsze będziemy siostrami. Zawsze będziemy razem. Nie pozwolę, by
ktokolwiek nas rozdzielił. I… I zrobię wszystko, by ci pomóc… Aya-nēsan.
Brunetka poczuła kolejne łzy. Tym razem były
to jednak łzy ulgi. Łzy wzruszenia. Łzy… szczęścia.
- Kao-chan!
- wychlipała i z całej siły uścisnęła imōto. - Dziękuję ci… Dziękuję!
Blondynka uśmiechnęła się szeroko. Teraz… Mimo tego, że wszystko się zmieniło,
a nasze życie zostało wywrócone do góry nogami… Czuję, że w jakiś sposób… będzie lepiej, pomyślała, a następnie
powiedziała to samo siostrze.
- Też tak
myślę - potwierdziła Aya.
Żadnych tajemnic!
- Cha, cha!
- zaśmiała się Kaori. - I pomyśleć, że to wszystko przez tych bliźniaków! -
zawołała wesoło, choć w duchu skrzywiła się trochę na wspomnienie o nich.
Szczególnie o tym starszym.
Aya drgnęła.
- Przez
bliźniaków? - podchwyciła zdziwiona. - Obu?
Blondynce
zrzedła mina.
Ups, pomyślała.
- Hehe… -
zaśmiała się głupkowato.
Coś mi się wydaje, że teraz przyszła
kolej na mnie…
- W sumie to
pewnie nie wiesz, dlaczego znalazłam się wczoraj w lesie. Szpiegowałam cię, bo
bardzo się martwiłam. - Aya wyglądała na zdezorientowaną. - No, tak w wielkim
skrócie… to Ichiru mi powiedział, że jego brat jest wampirem i mam na ciebie
uważać.
- Słucham?!
- Czy ten dupek w ogóle myśli przed
powiedzeniem czegokolwiek?!
- Oczywiście
stwierdziłam, że to jakiś żart i nabija się ze mnie. Jednak jakieś wewnętrzne
przeczucie mówiło mi, że trzeba to sprawdzić. I tak oto do tego wszystkiego
doszło.
- Mówisz to
z takim spokojem! Jak mógł zrobić coś tak nieodpowiedzialnego?!
- Uspokój
się już, proszę - powiedziała delikatnie młodsza. - To jemu wszystko zawdzięczam.
Gdyby nie on, nie doszłabym do prawdy i nie byłoby dzisiejszej rozmowy. A
cieszę się, że nie musisz już być sama i ja nareszcie nie muszę się zamartwiać
tym, co się z tobą dzieje.
- Kao-chan…
Rozumiem, ale temu człowiekowi nie można ufać. Jest niebezpieczny. Wrócił do
tej szkoły z zemsty i nie zawahałby się zabić własnego brata!
- Nie znasz
go. Nie wiesz, jaki jest. Mówisz o nim, jakby był jakąś bestią bez uczuć! -
wybuchła Kaori.
- Bo po
części tak jest. Na dodatek ty również praktycznie nic o nim nie wiesz.
- To właśnie
dlatego nie traktuję go jak potwora.
Myślę, że w głębi duszy nie jest zły… Po
tym, co stało się dziś w nocy, nie mam prawa sądzić, że nie ma uczuć. Może to
przez jakieś wydarzenie z przeszłości jest właśnie taki, jaki jest?
Postanowiła
jednak nie ciągnąć dłużej tematu i opowiedziała Ayi rozmowę z dyrektorem. O
tym, jak się czuła, co myślała o przyjściu do Akademii i o siostrze. Następnie
wróciły do sprawy Hanabusy.
-
Zapomniałam! - przypomniała sobie Kao.
- O czym? -
spytała przestraszona Aya.
-
Zapomniałam ci powiedzieć. Jak wczoraj… To wszystko w lesie. Kiedy dotknęłaś
różę, wszystko powoli zaczęło mi się przypominać. Z tamtego wieczoru, kiedy
byłam z Aidou. Pocałowaliśmy się, ale niechcący ukłułam się w różę, która
leżała na kocu.
„Pocałowaliśmy się”?!
Aya drgnęła.
- Wtedy -
kontynuowała Kaori, nie patrząc nawet na siostrę - Aidou-senpai zachowywał się
dziwnie… Jego oczy przybrały czerwoną barwę i wypowiedział te słowa… „Głodny
jestem”… Wtedy poczułam zimno i okazało się, że zostałam przymrożona do
podłoża. Nie mogłam się ruszać. Przez chwilę walczył ze sobą, ale potem się przybliżył
i mnie ugryzł… Pamiętam to dokładnie, jednak oszczędzę ci szczegółów. W każdym
razie… ostatnią rzeczą, jaką zobaczyłam, o ile pamiętam, był widok ciebie
manipulującej wodą. Potem obudziłam się w akademiku, o niczym nie pamiętając.
- Więc jednak można
sobie przypomnieć… To straszne, co wycierpiałaś. Przepraszam… Nie umiałam cię
przed tym ustrzec.
- Nie mam do
ciebie żalu. Właściwie nie mam go również do Aidou. Gdybym była wampirem,
pewnie też nie oparłabym się na widok krwi.
- Przestań
tak mówić, Kao - powiedziała starsza, wyobrażając sobie imōto jako wampira.
- Hai, hai.
Chciałam przez to tylko powiedzieć, że nieważne, kim kto jest. Ważne jest, co
ten ktoś ma w środku.
- Kaori…
- Aya… -
wtrąciła młodsza.
- Tak?
- Czy to
możliwe… Wiesz… Że gdy sobie przypomniałam o tym wszystkim… Czy to możliwe, że
wróciło do mnie uczucie, jakim go darzyłam?
- Eeto… -
Brunetka lekko się przestraszyła. - A czujesz coś takiego?
- Nie wiem.
- Za każdym razem, kiedy o nim
wspominała, czułam coś dziwnego… Nie potrafię stwierdzić, czy to identyczne
uczucie co kiedyś… Wszystko jest trudniejsze niż myślałam… - Ale wiem na
pewno, że nie mogę z nim być. Za bardzo się różnimy i takie tam. Powinnam sobie
znaleźć kogoś dobrego dla mnie.
- Kao, ty
naprawdę… dojrzałaś - powiedziała z lekkim uśmiechem Aya.
- Eee…?
Naprawdę? To świetnie! Zawsze o tym marzyłam! - krzyczała, śmiejąc się
serdecznie.
- Jednak
zawsze będziesz taka sama! - rzuciła uśmiechnięta brunetka.
Czy mi się wydaje, czy jest taka
możliwość, że życie będzie takie jak dawniej…? Spojrzała
na rozbawioną Kao. Nie… Będzie lepiej!
Czuję to! Problemy będą zawsze, czy tego chcemy, czy nie. Ale teraz… Grunt, że
żadna z nas nie będzie sama. Mamy siebie!
Opanował ją
błogi nastrój.
Dziewczyny śmiały się dalej i jeszcze przez
długi czas nie mogły się opanować.
***
Yo, wszystkim! ^^
No, powtóreczka się skończyła. ;) W kolejnych dwóch rozdziałach dziewczyny będą jeszcze przeprowadzały pewne rozmowy. A zresztą, sami zobaczycie.
Jak zwykle dziękujemy za komentarze tych, którzy wciąż wytrwale czytają nasze bazgrołki.
Zaczynamy mieć poważnego doła, bo naprawdę stanęłyśmy. Nie napisałyśmy ani słowa od jakichś dwóch tygodni. =.='' Załamka. Mamy nadzieję, że wreszcie z tego wybrniemy...
Kolejny rozdział pt. "Zagubione" ukaże się w środę. Mata ne! ;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz