poniedziałek, 3 października 2011

Vampire Knight: tom VIII, rozdział XXXIX - "Pojednań ciąg dalszy"


       Otsune wpuściła Ayę do pokoju. Obie dziewczyny usadowiły się wygodnie - jedna na łóżku, druga na krześle.
       - Co się stało? - spytała Umari, widząc, że przyjaciółka jest nie w sosie.
       - Ech - westchnęła brunetka. - Widzisz… Pogodziłam się z Zero.
       - To chyba dobrze?
       - Tak, ale… Wiesz, Kao-chan go nie znosi. Spodziewałam się, że będzie na mnie wrzeszczeć czy coś, ale ona… Stwierdziła, że skoro ja załatwiłam swoje sprawy, to ona zrobi to samo ze swoimi. No i poszła. Do Aidou-senpai.
       - Och.
       Siedziały przez chwilę w milczeniu.
       - Mimo wszystko - zaczęła Otsune - ma do tego prawo. I tak prędzej czy później musiałaby sobie z nim wszystko wyjaśnić, prawda? Tak jak ty to zrobiłaś z Kiryuu-kunem. To normalne. Szczególnie, że ona coś czuje do Aidou-senpai, prawda?
       - No tak. Wiem. Ale to uczucie sprawia tylko, że bardziej się o nią martwię. Kiedy nie pamiętała tego całego zdarzenia z ugryzieniem, jej zauroczenie minęło. A teraz jakby powróciło… Choć nie wiem, czy to jest to samo.
       - Tak czy owak musisz to zaakceptować. To twoja siostra. A skoro ona jakoś przełknęła twoje pojednanie z Kiryuu-kunem, ty musisz się jej jakoś odwdzięczyć.
       - Taak. Dlatego ją puściłam. Chociaż i tak by poszła. Nawet gdybym jej zabroniła lub błagała ją, by nie szła…
       - No widzisz - powiedziała rudowłosa. - Nie przejmuj się, będzie dobrze. Na pewno.
       - Mam nadzieję…

       Kaori strasznie się denerwowała. Właściwie nie miała pojęcia, co tak naprawdę chce powiedzieć Hanabusie. Wiedziała za to, że musi sobie z nim wszystko wyjaśnić.
     Przeczekała całe zamieszanie związane z wymianą grup. Większość dziennych uczniów była niezwykle podniecona faktem, że może ujrzeć swoich idoli również w sobotę.
       Kao dyskretnie przemierzyła kawałek drogi za Nocną Klasą.
       Ale tak w ogóle… Jak mam do niego zagadać? W jaki sposób poprosić go o chwilę uwagi?
       - Kao-chan - powiedział cicho blondyn, który nagle znalazł się kilka kroków przed nią.
       Serce waliło jej jak oszalałe.
       - A-aidou-senpai…
       - Czy… chciałaś może o czymś ze mną porozmawiać?
       - Eeto… Właściwie to tak - powiedziała, próbując zachować powagę. - Może się przejdziemy? - zaproponowała.
       - Dobrze - zgodził się i ruszyli w kierunku lasu. Po kilku minutach ciszy dziewczyna przełamała się i zaczęła mówić.
       - Wiem, że cały czas myślisz, że nic nie pamiętam… To jednak nieprawda.
       - W jakim sensie? - spytał lekko zdziwiony blondyn.
       - Ja… Wiem, kim jesteś. Pamiętam też co się stało… tamtej nocy - wyznała nieśmiało.
       - Tak właśnie myślałem - odparł cicho chłopak. - Przepraszam - wyszeptał tylko ze spuszczoną głową.
       - Przyszłam tu po to, żeby powiedzieć, że nie mam ci tego za złe.
       Kaori uśmiechnęła się lekko.
       - Słucham? - Hanabusa podniósł głowę i spojrzał dziewczynie w oczy ze zdziwieniem, jakiego ta jeszcze nie widziała.
       - To, co powiedziałam. - Serce nadal waliło jej jak oszalałe, zwłaszcza, gdy chłopak na nią spojrzał. - Nie jestem zła. Po prostu rozumiem, że to, co zrobiłeś, jest dla WAS rzeczą normalną. Znaczy… przynajmniej dla niektórych.
       - Nie dla mnie. Nie mogłem… Nie powinienem był tego robić.
       - Wiem. Ale z tego, co słyszałam, to tak, jakbym nie jadła nic normalnego. Tylko jakieś tabletki o tym posmaku. Pewnie po czymś takim zdychałabym z głodu. To naturalne, że gdybym poczuła zapach jakiejś pysznej potrawy po długim czasie głodu, zechciałabym poczuć jej smak. Czy tak jest w twoim przypadku?
       - Racja… Nie wiedziałem, że jesteś aż tak mądra - powiedział nieco zagubiony.
       - Wielkie dzięki! - krzyknęła nieco oburzona, ale uśmiechnięta. Na ten widok Hanabusa również się uśmiechnął. Po chwili śmiechu chłopak zaczął mówić.
       - Jednak mimo wszystko myślę, że nie powinnaś się do mnie zbliżać. To niebezpieczne.
       - Zdaję sobie z tego sprawę. Mimo wszystko myślę, że możemy zostać przyjaciółmi - oznajmiła już pewnie nastolatka.
       - Mam taką nadzieję - odparł. - Kao-chan, ale właściwie skąd wiesz tyle na temat wampirów?
       - Aya-nēsan mi powiedziała - palnęła bez zastanowienia. - Właśnie! Chciałam cię przeprosić za jej dziwne wczorajsze zachowanie. Gomen. - Ukłoniła się lekko. Stali właśnie pod jednym drzewem, niedaleko miejsca, gdzie kiedyś spotkali się nocą.
       - Ano… - powiedział nieco zmieszany. - Kao-chan…
       - Tak?
       - Ona… jest wampirem, prawda? - zapytał blondyn, a Kaori stanęła jak wryta.
       - Skąd… Czy ty… - Nie wiedziała, co powiedzieć.
       - Czyli miałem rację… - powiedział lekko znudzony. - Nie przejmuj się, nikomu nie wyjawię tego sekretu - obiecał. - Jednak nie powiem… Ciekawi mnie jej osoba.
       - A to czemu? - Kao mimo niechęci poczuła minimalne ukłucie zazdrości.
       - Bo wiesz… Nie spotkałem się nigdy z czymś takim. Tylko jej zachowanie, widok manipulacji nad wodą i wczorajszy wyskok doprowadziły mnie do tej myśli - zastanowił się chwilę. - Ona nawet nie pachnie jak MY.
       - Ufam ci. Mam nadzieję, że to, co teraz powiem, zachowasz dla siebie. Wierzę, że tak będzie…
       - Oczywiście.
       - Widzisz, Aya nie jest w pełni wampirem - zaczęła. - Jej matką był człowiek, ale ojcem wampir. Czystokrwisty.
       - Jak to?! - przerwał jej chłopak. - Dhampir? Od wieków nie było takiej mieszanki!
       - Wiem… Krew jej ojca działa dominująco na krew matki. Dlatego powoli z człowieka staje się ona jednym z was. Odkąd przybyłyśmy do Akademii, szybkość w otrzymywaniu nowych cech wzrosła kilkukrotnie. Kiedy wczoraj była taka dziwna… To kolejny objaw zmian. Nie była sobą. Przez dotyk umie odbierać… Nie… Chyba kopiować czyjeś moce. Wtedy umiała je bez trudu kontrolować, teraz jednak totalnie się w tym gubi. Boję się o nią…
       Hanabusa podszedł do dziewczyny i ją objął.
       - Aidou-senpai…
       - Będzie dobrze. Zobaczysz - wyszeptał.
       - Cały czas żyła sama ze swoimi problemami. Nic mi nie mówiła! - szlochała. - Dopiero kiedy ten gnojek ugryzł ją na moich oczach, to mi o wszystkim… - SHIMATTA! Przestraszona, odsunęła się natychmiast od blondyna.
       - Kiryuu ją ugryzł? - spytał, jakby wcale go to nie zdziwiło.
       - To… Znaczy…
       - Spokojnie. Wiem o nim.
       - Czy ty o wszystkim wiesz? - zapytała nastolatka.
       - Osoby z takim poziomem inteligencji jak ja domyślają się podobnych rzeczy - rzucił.
       - Z takim intelektem, powiadasz? - Kaori zauważyła, że Aidou jest zupełnie inny niż wcześniej. Podczas tej rozmowy nie był cały czas uśmiechnięty, tylko skupiony, jakby w myślach układał sobie obraz całości.
       - Opowiadaj dalej - zachęcił z uśmiechem.
       - Po tym wydarzeniu opowiedziała mi o wszystkim… Zresztą tylko dzięki temu, co się stało, przypomniałam sobie o naszym ostatnim spotkaniu, ponieważ… No cóż… Przebieg ich spotkania był bardzo podobny do naszego…
       - Pocałowali się? - zapytał z chytrym uśmieszkiem.
       - Broń Boże! Miałam raczej na myśli ukłucie różą. Potem prawie go udusiła wodą…
       - Jeśli robiła to, co ze mną, to współczuję chłopakowi - rzekł zakłopotany.
       - A ja nie! - rzuciła z miną naburmuszonego dzieciaka.
       - Kao-chan… Wydaje mi się, że teraz jesteś inna niż wcześniej - powiedział, wciąż uśmiechnięty.
       - I kto to mówi! - odparła radośnie. - Twoje zachowanie zmieniło się nie do poznania.
       - Ponieważ już nie muszę udawać. Teraz rozmawiamy na poważnie, więc taki jestem. To… prawdziwy ja.
       - Cieszę się, że mogę poznać prawdziwego Aidou-senpai.
       - Ja również myślę, iż właśnie poznałem prawdziwe oblicze Kao-chan - rzekł zadowolony.
       Po chwili rozmów udali się w drogę powrotną. Gdy doszli do głównej ścieżki, zatrzymali się.
       - … więc uważam, że teraz, skoro wszystko wiesz, będziesz wspierać siostrę.
       - Tak naprawdę to nie jest moja prawdziwa siostra - powiedziała nastolatka ze smutkiem.
       - Ano. Gomen. Nie pomyślałem o tym.
       - Czyli jednak twój intelekt nie jest aż taki wysoki?
       Uśmiechnęła się od ucha do ucha.
       - Bardzo śmieszne!
       Chłopak naburmuszył się troszkę.
       - Dla mnie ona i tak na zawsze pozostanie siostrą…
       - Oczywiście.
       - Już późno… Aya pewnie okropnie się martwi. Lecę.
       - Uhm. To do zobaczenia! - rzucił i przytulił dziewczynę na pożegnanie.
       - Na razie - powiedziała tylko i odprowadziła chłopaka spojrzeniem. Po kilku sekundach odwróciła się z zamiarem powrotu do akademika, jednak przed nią pojawiły się Mio i Nio.
       - Hę?! - podbiegła do niej zachwycona Mio, upewniwszy się, czy Idol już się oddalił.
       - Wiedziałam, wiedziałam! - krzyczała Nio, dobiegając do Kaori.
       - Co takiego wiedziałaś? - spytała uśmiechnięta piętnastolatka.
       - Co tu robiłaś?
       - Dlaczego to ukrywałaś?
       - Wróciliście do siebie?! - Podekscytowane dziewczyny zawaliły koleżankę masą pytań.
       - Z Aidou? Nie. W sumie… Jakby pomyśleć… To nigdy nie byliśmy razem.
       - Mówiłaś, że już ci przeszło - powiedziała Nio.
       - Więc jednak kłamałaś? Przecież od tak dawna nie było cię na wymianie klas! - dopytywała się Mio.
       - Kya! Jakie to ekscytujące! - krzyknęły naraz.
       - Nie, nie, nie… To nie tak. Tamto uczucie naprawdę mi już przeszło. - Przynajmniej kiedy im mówiłam, było to jeszcze aktualne… - Spotkaliśmy się, żeby sobie wyjaśnić kilka rzeczy. I zostaliśmy przyjaciółmi. To chyba wystarczy.
       - Nieee! - rzekła lekko znudzona tym Nio. - A miało być tak pięknie!
       - No właśnie… - potaknęła Mio.
       - Oj, dziewczyny… Zacznijcie sobie szukać facetów, bo jak będziecie żyć moim życiem towarzyskim, to długo nie wyrobicie. Na razie nie zapowiada się w tym moim żywocie żaden wątek miłosny.
       - Łee… - stwierdziły dziewczyny. - To wracajmy do akademika. Może po drodze spotkamy jakiegoś fajnego kolesia!
       Po kilku minutach zagadane koleżanki dotarły pod budynek.
       - I dlatego uważam, że to niesprawiedliwe! - dokończyła swoją opowieść Nio. Obie nastolatki potaknęły.
       Kaori już chciała wejść do dormitorium, ale jedna z dziewczyn zatrzymała ją.
       - Zobacz, kto tam idzie! - powiedziała Mio, dyskretnie wskazując oddalonego o kilka metrów młodszego bliźniaka.
       - No, idź do niego! - pospieszyła piętnastolatkę Nio.
       - Ale niby po co? - spytała zdziwiona. O właśnie… Zapomniałam powiedzieć mu, że Aya pogodziła się z Kiryuu… - Chociaż w sumie to mam do niego pewną sprawę…
       - Tak trzymaj, dziewczyno! - krzyknęła troszkę za głośno Mio.
       - Idź i spraw, byśmy miały czym żyć w tym towarzyskim życiu! - szepnęła podniecona Nio.
       - To nic z tych rzeczy. Nie można już normalnie porozmawiać z chłopakiem? - spytała zdenerwowana Kaori.
       - Oczywiście, że można… - powiedziały dziewczyny z bardzo dziwnym, przeszywającym wzrokiem, który świadczył, że i tak myślą o czym innym.
       - Taa… No nic, trzymajcie się! - rzuciła Kao i oddaliła się od koleżanek. Dopiero teraz zauważyła, że się ściemniło. Czym prędzej podeszła do kolegi.
       - Konban wa, Kiryuu-kun - powitała go radośnie.
       - Hej.
       - Chciałam tylko powiedzieć, że Aya pogodziła się z twoim bratem…
       - Można było to przewidzieć. Są siebie warci.
       - Tylko nie obrażaj tu mojej siostry!
       - Tak jest, zrozumiałem - odparł z lekkim uśmiechem.
       - Może mówię to kolejny raz, ale jeśli ten dupek zrobi coś podejrzanego, nie daruję mu.
       - I co mu zrobisz? Jest silniejszy od ciebie.
       - Już niedługo - rzuciła pewnie Kaori. Po chwili spuściła głowę. - Nie przerażają cię te całe wampiry?
       - Nie. Chyba nie.
       - Jestem ciekawa, czemu istnieją. I jak w ogóle się przed nimi bronić.
       - Są przecież te wszystkie bronie przeciw wampirom - katany, pistolety i cała masa innych przydatnych w tym celu przedmiotów.
       - A ty?
       - Co ja?
       - Przez tyle lat, gdy byłeś z… Przecież musiałeś się jakoś bronić.
       - Ach. Używam katany.
       Kaori gwałtownie podniosła głowę i wlepiła swoje błękitne, magicznie świecące z determinacji oczy w chłopaka.
       - Nauczysz mnie nią władać?! - spytała szybko. Była cała w skowronkach.
       - Że co, proszę? - uśmiechnął się ironicznie, bardzo rozbawiony. - Dziewczyno, do tego trzeba mieć umiejętności! - odpowiedział. Kaori jednak nie ustępowała. Wiedziała, że musi być teraz stanowcza. Kierowały nią właśnie upór i determinacja.
       - Muszę się nauczyć bronić. Skoro ty umiesz, nie widzę problemu, byś nauczył i mnie. Na dodatek szybko się uczę.
       - Powiedziałem: nie.
       - Czyli co? Może po prostu nie umiesz mnie nauczyć? Albo nie jesteś na tyle dobry?
       Dziewczyna trafiła w czuły punkt.
       - Nie bądź taka cwana. Spotkajmy się jutro - zobaczymy, czy coś z tego będzie.
       - Yatta! - ucieszyła się Kao i rzuciła się chłopakowi na szyję. - Dzięki!
       Po chwili otrząsnęła się, widząc, co robi i pospiesznie się odsunęła.
       - Jeszcze nie powiedziałem, że będę cię uczyć. Najpierw zobaczymy, czy w ogóle coś potrafisz.
       - Dobra, dobra - powiedziała tylko zachwycona.
       - W takim razie… do zobaczenia.
       - Pa, pa! - krzyknęła na pożegnanie i udała się w stronę swego akademika.

       - Jesteś! - zawołała Aya, gdy tylko Kao przekroczyła próg pokoju.
       - Tadaima - wydukała.
       - Okaeri - rzuciła brunetka. - No i jak?
       - W porządku. - Kaori uśmiechnęła się. - No, wygląda na to, że obie załatwiłyśmy już swoje sprawy! - powiedziała i z ulgą padła na łóżko.
       Podniecenie jeszcze jej nie opuściło. Dodatkowo czuła się niesamowicie rześko i radośnie - nie dość, że wyjaśniła sobie wszystko z Aidou i do tego została jego przyjaciółką, to jeszcze ma szansę na to, by Ichiru nauczył ją władać bronią. Nie stresowała się jutrzejszym sprawdzeniem umiejętności - choć nigdy nie trzymała w dłoni niczego, co choćby przypominało miecz, podświadomie była pewna, że jej się uda.
       Aya w zadumie popatrzyła przez chwilę na Kao. Chyba naprawdę poczuła ulgę. Właściwie… rozumiem ją, bo jestem dzisiaj w podobnej sytuacji. Co za dzień! Sama również położyła się na łóżku. Wpatrywała się w sufit.
       - Hej, nēsan! - szepnęła konspiracyjnie Kaori.
       - Uhm?
       Siedemnastolatka odwróciła się w stronę siostry. Oparła głowę na ręce.
       - Tak sobie myślę… Popatrz - mimo tego wszystkiego, wciąż jesteśmy siostrami i przyjaciółkami, prawda?
       - Tak, ale… Do czego zmierzasz? - zaciekawiła się Aya.
       - Chodzi mi o bliźniaków. Nie podoba mi się to, że tak siebie nie znoszą. Chyba mają chęć się pozabijać! Nie tak powinno być w rodzeństwie. Do tego są bliźniakami! Naprawdę nie rozumiem…
       - Ja też. To znaczy… Rozumiem, że Zero może mieć żal do Ichiru za to, co zrobił. Z kolei Ichiru też ma podobno jakiś powód do tego, by nie przepadać za starszym bratem. Ale żeby tak się nienawidzić?
       - Właśnie, właśnie. - Kao pokiwała głową. - Ech, powinni brać z nas przykład, prawda?
       - Uhm. Byłoby miło. Nie lubię Ichiru, ale chciałabym, żeby pogodził się z Zero. Zresztą… wtedy prawdopodobnie inaczej bym na niego patrzyła.
       - Hehe, ja wprost NIENAWIDZĘ Zero, ale zgadzam się z tobą w stu procentach.
       Aya westchnęła.
       - Cóż, nawet jeśli… To tylko nasze marzenia czy zachcianki. Nie możemy nic zrobić - powiedziała.
       - A może właśnie możemy? - rozpromieniła się blondynka. - Może uda nam się ich jakoś przekonać? Albo pomóc im w zbliżeniu się do siebie?
       - Ależ to przecież ich sprawy. Nie powinnyśmy się chyba wtrącać…
       - Ach tam, od razu wtrącać się! - zaoponowała Kaori. - To by był… dobry uczynek.
       - Ale czy oni tego chcą?
       - No pewnie, że tak! - krzyknęła od razu. - Nawet jeśli sami jeszcze tego nie wiedzą - dodała po chwili namysłu.
       - Chyba masz rację. Rodzeństwo musi trzymać się razem. A bliźniaki w szczególności - rzekła brunetka.
       - Właśnie. Więc… co robimy?
       - Spróbujemy w subtelny sposób im pomóc.



***
Ohayo, minna! ;*
   Przedostatni rozdział VIII tomu za nami. :)
   Do naszych wspaniałych czytelników kierujemy tradycyjne, gorące podziękowania. Naprawdę jesteśmy w niemałym szoku, że jeszcze się Wam to nie znudziło. ;) Arigato za wszystko! ;*
   Sobotni rozdział będzie nosił tytuł "Treningi". Zapraszamy serdecznie! :)
[wpis z dnia 24.03.10]

2 komentarze: