Otsune wpuściła Ayę do pokoju. Obie
dziewczyny usadowiły się wygodnie - jedna na łóżku, druga na krześle.
- Co się stało? - spytała Umari, widząc, że
przyjaciółka jest nie w sosie.
- Ech -
westchnęła brunetka. - Widzisz… Pogodziłam się z Zero.
- To chyba
dobrze?
- Tak, ale…
Wiesz, Kao-chan go nie znosi. Spodziewałam się, że będzie na mnie wrzeszczeć
czy coś, ale ona… Stwierdziła, że skoro ja załatwiłam swoje sprawy, to ona
zrobi to samo ze swoimi. No i poszła. Do Aidou-senpai.
- Och.
Siedziały przez chwilę w milczeniu.
- Mimo
wszystko - zaczęła Otsune - ma do tego prawo. I tak prędzej czy później
musiałaby sobie z nim wszystko wyjaśnić, prawda? Tak jak ty to zrobiłaś z Kiryuu-kunem.
To normalne. Szczególnie, że ona coś czuje do Aidou-senpai, prawda?
- No tak.
Wiem. Ale to uczucie sprawia tylko, że bardziej się o nią martwię. Kiedy nie
pamiętała tego całego zdarzenia z ugryzieniem, jej zauroczenie minęło. A teraz
jakby powróciło… Choć nie wiem, czy to jest to samo.
- Tak czy
owak musisz to zaakceptować. To twoja siostra. A skoro ona jakoś przełknęła
twoje pojednanie z Kiryuu-kunem, ty musisz się jej jakoś odwdzięczyć.
- Taak.
Dlatego ją puściłam. Chociaż i tak by poszła. Nawet gdybym jej zabroniła lub
błagała ją, by nie szła…
- No widzisz
- powiedziała rudowłosa. - Nie przejmuj się, będzie dobrze. Na pewno.
- Mam
nadzieję…
Kaori strasznie się denerwowała. Właściwie
nie miała pojęcia, co tak naprawdę chce powiedzieć Hanabusie. Wiedziała za to,
że musi sobie z nim wszystko wyjaśnić.
Przeczekała całe zamieszanie związane z
wymianą grup. Większość dziennych uczniów była niezwykle podniecona faktem, że
może ujrzeć swoich idoli również w sobotę.
Kao
dyskretnie przemierzyła kawałek drogi za Nocną Klasą.
Ale tak w ogóle… Jak mam do niego
zagadać? W jaki sposób poprosić go o chwilę uwagi?
- Kao-chan - powiedział cicho blondyn, który
nagle znalazł się kilka kroków przed nią.
Serce waliło
jej jak oszalałe.
-
A-aidou-senpai…
- Czy…
chciałaś może o czymś ze mną porozmawiać?
- Eeto…
Właściwie to tak - powiedziała, próbując zachować powagę. - Może się
przejdziemy? - zaproponowała.
- Dobrze -
zgodził się i ruszyli w kierunku lasu. Po kilku minutach ciszy dziewczyna
przełamała się i zaczęła mówić.
- Wiem, że
cały czas myślisz, że nic nie pamiętam… To jednak nieprawda.
- W jakim
sensie? - spytał lekko zdziwiony blondyn.
- Ja… Wiem,
kim jesteś. Pamiętam też co się stało… tamtej nocy - wyznała nieśmiało.
- Tak
właśnie myślałem - odparł cicho chłopak. - Przepraszam - wyszeptał tylko ze
spuszczoną głową.
- Przyszłam
tu po to, żeby powiedzieć, że nie mam ci tego za złe.
Kaori
uśmiechnęła się lekko.
- Słucham? -
Hanabusa podniósł głowę i spojrzał dziewczynie w oczy ze zdziwieniem, jakiego
ta jeszcze nie widziała.
- To, co
powiedziałam. - Serce nadal waliło jej jak oszalałe, zwłaszcza, gdy chłopak na
nią spojrzał. - Nie jestem zła. Po prostu rozumiem, że to, co zrobiłeś, jest
dla WAS rzeczą normalną. Znaczy… przynajmniej dla niektórych.
- Nie dla
mnie. Nie mogłem… Nie powinienem był tego robić.
- Wiem. Ale
z tego, co słyszałam, to tak, jakbym nie jadła nic normalnego. Tylko jakieś
tabletki o tym posmaku. Pewnie po czymś takim zdychałabym z głodu. To
naturalne, że gdybym poczuła zapach jakiejś pysznej potrawy po długim czasie
głodu, zechciałabym poczuć jej smak. Czy tak jest w twoim przypadku?
- Racja… Nie
wiedziałem, że jesteś aż tak mądra - powiedział nieco zagubiony.
- Wielkie
dzięki! - krzyknęła nieco oburzona, ale uśmiechnięta. Na ten widok Hanabusa
również się uśmiechnął. Po chwili śmiechu chłopak zaczął mówić.
- Jednak
mimo wszystko myślę, że nie powinnaś się do mnie zbliżać. To niebezpieczne.
- Zdaję
sobie z tego sprawę. Mimo wszystko myślę, że możemy zostać przyjaciółmi -
oznajmiła już pewnie nastolatka.
- Mam taką
nadzieję - odparł. - Kao-chan, ale właściwie skąd wiesz tyle na temat wampirów?
- Aya-nēsan
mi powiedziała - palnęła bez zastanowienia. - Właśnie! Chciałam cię przeprosić
za jej dziwne wczorajsze zachowanie. Gomen. - Ukłoniła się lekko. Stali właśnie
pod jednym drzewem, niedaleko miejsca, gdzie kiedyś spotkali się nocą.
- Ano… -
powiedział nieco zmieszany. - Kao-chan…
- Tak?
- Ona… jest
wampirem, prawda? - zapytał blondyn, a Kaori stanęła jak wryta.
- Skąd… Czy
ty… - Nie wiedziała, co powiedzieć.
- Czyli
miałem rację… - powiedział lekko znudzony. - Nie przejmuj się, nikomu nie
wyjawię tego sekretu - obiecał. - Jednak nie powiem… Ciekawi mnie jej osoba.
- A to
czemu? - Kao mimo niechęci poczuła minimalne ukłucie zazdrości.
- Bo wiesz…
Nie spotkałem się nigdy z czymś takim. Tylko jej zachowanie, widok manipulacji
nad wodą i wczorajszy wyskok doprowadziły mnie do tej myśli - zastanowił się
chwilę. - Ona nawet nie pachnie jak MY.
- Ufam ci.
Mam nadzieję, że to, co teraz powiem, zachowasz dla siebie. Wierzę, że tak
będzie…
-
Oczywiście.
- Widzisz,
Aya nie jest w pełni wampirem - zaczęła. - Jej matką był człowiek, ale ojcem
wampir. Czystokrwisty.
- Jak to?! -
przerwał jej chłopak. - Dhampir? Od wieków nie było takiej mieszanki!
- Wiem… Krew
jej ojca działa dominująco na krew matki. Dlatego powoli z człowieka staje się
ona jednym z was. Odkąd przybyłyśmy do Akademii, szybkość w otrzymywaniu nowych
cech wzrosła kilkukrotnie. Kiedy wczoraj była taka dziwna… To kolejny objaw
zmian. Nie była sobą. Przez dotyk umie odbierać… Nie… Chyba kopiować czyjeś
moce. Wtedy umiała je bez trudu kontrolować, teraz jednak totalnie się w tym
gubi. Boję się o nią…
Hanabusa podszedł do dziewczyny i ją objął.
-
Aidou-senpai…
- Będzie
dobrze. Zobaczysz - wyszeptał.
- Cały czas
żyła sama ze swoimi problemami. Nic mi nie mówiła! - szlochała. - Dopiero kiedy
ten gnojek ugryzł ją na moich oczach, to mi o wszystkim… - SHIMATTA! Przestraszona, odsunęła się natychmiast od blondyna.
- Kiryuu ją
ugryzł? - spytał, jakby wcale go to nie zdziwiło.
- To…
Znaczy…
- Spokojnie.
Wiem o nim.
- Czy ty o
wszystkim wiesz? - zapytała nastolatka.
- Osoby z
takim poziomem inteligencji jak ja domyślają się podobnych rzeczy - rzucił.
- Z takim
intelektem, powiadasz? - Kaori zauważyła, że Aidou jest zupełnie inny niż
wcześniej. Podczas tej rozmowy nie był cały czas uśmiechnięty, tylko skupiony,
jakby w myślach układał sobie obraz całości.
- Opowiadaj
dalej - zachęcił z uśmiechem.
- Po tym
wydarzeniu opowiedziała mi o wszystkim… Zresztą tylko dzięki temu, co się
stało, przypomniałam sobie o naszym ostatnim spotkaniu, ponieważ… No cóż…
Przebieg ich spotkania był bardzo podobny do naszego…
- Pocałowali
się? - zapytał z chytrym uśmieszkiem.
- Broń Boże!
Miałam raczej na myśli ukłucie różą. Potem prawie go udusiła wodą…
- Jeśli
robiła to, co ze mną, to współczuję chłopakowi - rzekł zakłopotany.
- A ja nie!
- rzuciła z miną naburmuszonego dzieciaka.
- Kao-chan…
Wydaje mi się, że teraz jesteś inna niż wcześniej - powiedział, wciąż
uśmiechnięty.
- I kto to
mówi! - odparła radośnie. - Twoje zachowanie zmieniło się nie do poznania.
- Ponieważ
już nie muszę udawać. Teraz rozmawiamy na poważnie, więc taki jestem. To…
prawdziwy ja.
- Cieszę
się, że mogę poznać prawdziwego Aidou-senpai.
- Ja również
myślę, iż właśnie poznałem prawdziwe oblicze Kao-chan - rzekł zadowolony.
Po chwili rozmów udali się w drogę powrotną.
Gdy doszli do głównej ścieżki, zatrzymali się.
- … więc
uważam, że teraz, skoro wszystko wiesz, będziesz wspierać siostrę.
- Tak
naprawdę to nie jest moja prawdziwa siostra - powiedziała nastolatka ze
smutkiem.
- Ano.
Gomen. Nie pomyślałem o tym.
- Czyli
jednak twój intelekt nie jest aż taki wysoki?
Uśmiechnęła
się od ucha do ucha.
- Bardzo
śmieszne!
Chłopak
naburmuszył się troszkę.
- Dla mnie
ona i tak na zawsze pozostanie siostrą…
- Oczywiście.
- Już późno…
Aya pewnie okropnie się martwi. Lecę.
- Uhm. To do
zobaczenia! - rzucił i przytulił dziewczynę na pożegnanie.
- Na razie -
powiedziała tylko i odprowadziła chłopaka spojrzeniem. Po kilku sekundach
odwróciła się z zamiarem powrotu do akademika, jednak przed nią pojawiły się
Mio i Nio.
- Hę?! -
podbiegła do niej zachwycona Mio, upewniwszy się, czy Idol już się oddalił.
-
Wiedziałam, wiedziałam! - krzyczała Nio, dobiegając do Kaori.
- Co takiego
wiedziałaś? - spytała uśmiechnięta piętnastolatka.
- Co tu
robiłaś?
- Dlaczego
to ukrywałaś?
-
Wróciliście do siebie?! - Podekscytowane dziewczyny zawaliły koleżankę masą
pytań.
- Z Aidou? Nie.
W sumie… Jakby pomyśleć… To nigdy nie byliśmy razem.
- Mówiłaś,
że już ci przeszło - powiedziała Nio.
- Więc
jednak kłamałaś? Przecież od tak dawna nie było cię na wymianie klas! -
dopytywała się Mio.
- Kya! Jakie
to ekscytujące! - krzyknęły naraz.
- Nie, nie,
nie… To nie tak. Tamto uczucie naprawdę mi już przeszło. - Przynajmniej kiedy im mówiłam, było to jeszcze aktualne… -
Spotkaliśmy się, żeby sobie wyjaśnić kilka rzeczy. I zostaliśmy przyjaciółmi.
To chyba wystarczy.
- Nieee! -
rzekła lekko znudzona tym Nio. - A miało być tak pięknie!
- No
właśnie… - potaknęła Mio.
- Oj,
dziewczyny… Zacznijcie sobie szukać facetów, bo jak będziecie żyć moim życiem
towarzyskim, to długo nie wyrobicie. Na razie nie zapowiada się w tym moim
żywocie żaden wątek miłosny.
- Łee… -
stwierdziły dziewczyny. - To wracajmy do akademika. Może po drodze spotkamy
jakiegoś fajnego kolesia!
Po kilku minutach zagadane koleżanki dotarły
pod budynek.
- I dlatego
uważam, że to niesprawiedliwe! - dokończyła swoją opowieść Nio. Obie nastolatki
potaknęły.
Kaori już
chciała wejść do dormitorium, ale jedna z dziewczyn zatrzymała ją.
- Zobacz,
kto tam idzie! - powiedziała Mio, dyskretnie wskazując oddalonego o kilka
metrów młodszego bliźniaka.
- No, idź do
niego! - pospieszyła piętnastolatkę Nio.
- Ale niby
po co? - spytała zdziwiona. O właśnie…
Zapomniałam powiedzieć mu, że Aya
pogodziła się z Kiryuu… - Chociaż w sumie to mam do niego pewną sprawę…
- Tak
trzymaj, dziewczyno! - krzyknęła troszkę za głośno Mio.
- Idź i
spraw, byśmy miały czym żyć w tym towarzyskim życiu! - szepnęła podniecona Nio.
- To nic z
tych rzeczy. Nie można już normalnie porozmawiać z chłopakiem? - spytała
zdenerwowana Kaori.
-
Oczywiście, że można… - powiedziały dziewczyny z bardzo dziwnym, przeszywającym
wzrokiem, który świadczył, że i tak myślą o czym innym.
- Taa… No nic,
trzymajcie się! - rzuciła Kao i oddaliła się od koleżanek. Dopiero teraz
zauważyła, że się ściemniło. Czym prędzej podeszła do kolegi.
- Konban wa,
Kiryuu-kun - powitała go radośnie.
- Hej.
- Chciałam
tylko powiedzieć, że Aya pogodziła się z twoim bratem…
- Można było
to przewidzieć. Są siebie warci.
- Tylko nie
obrażaj tu mojej siostry!
- Tak jest,
zrozumiałem - odparł z lekkim uśmiechem.
- Może mówię
to kolejny raz, ale jeśli ten dupek zrobi coś podejrzanego, nie daruję mu.
- I co mu
zrobisz? Jest silniejszy od ciebie.
- Już
niedługo - rzuciła pewnie Kaori. Po chwili spuściła głowę. - Nie przerażają cię
te całe wampiry?
- Nie. Chyba
nie.
- Jestem
ciekawa, czemu istnieją. I jak w ogóle się przed nimi bronić.
- Są
przecież te wszystkie bronie przeciw wampirom - katany, pistolety i cała masa
innych przydatnych w tym celu przedmiotów.
- A ty?
- Co ja?
- Przez tyle
lat, gdy byłeś z… Przecież musiałeś się jakoś bronić.
- Ach.
Używam katany.
Kaori
gwałtownie podniosła głowę i wlepiła swoje błękitne, magicznie świecące z
determinacji oczy w chłopaka.
- Nauczysz
mnie nią władać?! - spytała szybko. Była cała w skowronkach.
- Że co, proszę?
- uśmiechnął się ironicznie, bardzo rozbawiony. - Dziewczyno, do tego trzeba mieć
umiejętności! - odpowiedział. Kaori jednak nie ustępowała. Wiedziała, że musi
być teraz stanowcza. Kierowały nią właśnie upór i determinacja.
- Muszę się
nauczyć bronić. Skoro ty umiesz, nie widzę problemu, byś nauczył i mnie. Na
dodatek szybko się uczę.
-
Powiedziałem: nie.
- Czyli co?
Może po prostu nie umiesz mnie nauczyć? Albo nie jesteś na tyle dobry?
Dziewczyna
trafiła w czuły punkt.
- Nie bądź
taka cwana. Spotkajmy się jutro - zobaczymy, czy coś z tego będzie.
- Yatta! -
ucieszyła się Kao i rzuciła się chłopakowi na szyję. - Dzięki!
Po chwili
otrząsnęła się, widząc, co robi i pospiesznie się odsunęła.
- Jeszcze
nie powiedziałem, że będę cię uczyć. Najpierw zobaczymy, czy w ogóle coś
potrafisz.
- Dobra, dobra
- powiedziała tylko zachwycona.
- W takim
razie… do zobaczenia.
- Pa, pa! -
krzyknęła na pożegnanie i udała się w stronę swego akademika.
- Jesteś! - zawołała Aya, gdy tylko Kao
przekroczyła próg pokoju.
- Tadaima -
wydukała.
- Okaeri -
rzuciła brunetka. - No i jak?
- W porządku.
- Kaori uśmiechnęła się. - No, wygląda na to, że obie załatwiłyśmy już swoje
sprawy! - powiedziała i z ulgą padła na łóżko.
Podniecenie jeszcze jej nie opuściło.
Dodatkowo czuła się niesamowicie rześko i radośnie - nie dość, że wyjaśniła
sobie wszystko z Aidou i do tego została jego przyjaciółką, to jeszcze ma
szansę na to, by Ichiru nauczył ją władać bronią. Nie stresowała się
jutrzejszym sprawdzeniem umiejętności - choć nigdy nie trzymała w dłoni
niczego, co choćby przypominało miecz, podświadomie była pewna, że jej się uda.
Aya w zadumie popatrzyła przez chwilę na Kao.
Chyba naprawdę poczuła ulgę. Właściwie…
rozumiem ją, bo jestem dzisiaj w podobnej sytuacji. Co za dzień! Sama
również położyła się na łóżku. Wpatrywała się w sufit.
- Hej, nēsan! - szepnęła konspiracyjnie
Kaori.
- Uhm?
Siedemnastolatka
odwróciła się w stronę siostry. Oparła głowę na ręce.
- Tak sobie
myślę… Popatrz - mimo tego wszystkiego, wciąż jesteśmy siostrami i
przyjaciółkami, prawda?
- Tak, ale…
Do czego zmierzasz? - zaciekawiła się Aya.
- Chodzi mi
o bliźniaków. Nie podoba mi się to, że tak siebie nie znoszą. Chyba mają chęć
się pozabijać! Nie tak powinno być w rodzeństwie. Do tego są bliźniakami!
Naprawdę nie rozumiem…
- Ja też. To
znaczy… Rozumiem, że Zero może mieć żal do Ichiru za to, co zrobił. Z kolei
Ichiru też ma podobno jakiś powód do tego, by nie przepadać za starszym bratem.
Ale żeby tak się nienawidzić?
- Właśnie,
właśnie. - Kao pokiwała głową. - Ech, powinni brać z nas przykład, prawda?
- Uhm.
Byłoby miło. Nie lubię Ichiru, ale chciałabym, żeby pogodził się z Zero.
Zresztą… wtedy prawdopodobnie inaczej bym na niego patrzyła.
- Hehe, ja
wprost NIENAWIDZĘ Zero, ale zgadzam się z tobą w stu procentach.
Aya
westchnęła.
- Cóż, nawet
jeśli… To tylko nasze marzenia czy zachcianki. Nie możemy nic zrobić -
powiedziała.
- A może
właśnie możemy? - rozpromieniła się blondynka. - Może uda nam się ich jakoś
przekonać? Albo pomóc im w zbliżeniu się do siebie?
- Ależ to
przecież ich sprawy. Nie powinnyśmy się chyba wtrącać…
- Ach tam,
od razu wtrącać się! - zaoponowała Kaori. - To by był… dobry uczynek.
- Ale czy
oni tego chcą?
- No pewnie,
że tak! - krzyknęła od razu. - Nawet jeśli sami jeszcze tego nie wiedzą -
dodała po chwili namysłu.
- Chyba masz
rację. Rodzeństwo musi trzymać się razem. A bliźniaki w szczególności - rzekła
brunetka.
- Właśnie.
Więc… co robimy?
- Spróbujemy
w subtelny sposób im pomóc.
***
Ohayo, minna! ;*
Przedostatni rozdział VIII tomu za nami. :)
Do naszych wspaniałych czytelników kierujemy tradycyjne, gorące podziękowania. Naprawdę jesteśmy w niemałym szoku, że jeszcze się Wam to nie znudziło. ;) Arigato za wszystko! ;*
Sobotni rozdział będzie nosił tytuł "Treningi". Zapraszamy serdecznie! :)
[wpis z dnia 24.03.10]
Cudowne rozdziały
OdpowiedzUsuńDziękujemy. :) Aczkolwiek te jeszcze są słabe. :D
Usuń