Aya powoli uniosła powieki. Zdecydowanie nie
czuła się wyspana. Chciała już się podnieść, gdy stwierdziła, że coś jest nie
tak.
- Nēsan! -
wrzasnęła Kaori, rzucając się na siostrę i patrząc jej głęboko w oczy. - To
TY?!
- Eeto… A
kto inny? - zapytała całkowicie zdezorientowana brunetka.
- Yokatta! -
westchnęła z ulgą piętnastolatka.
Aya patrzyła na nią ze zdumieniem. W końcu
podniosła się i ze zdziwieniem zauważyła, że nie jest w swoim pokoju.
- Gdzie ja
jestem?
- W domu
dyrektora. Nie poznajesz tego pokoju? Spałyśmy tu, gdy…
- Ach. No
tak - rzekła sennym głosem. Nie do końca się jeszcze przebudziła. - Ale co my
tu robimy?
- Ehehe…
Niczego nie pamiętasz? - spytała blondynka, czochrając się nerwowo po głowie.
- Czego?
- Ano…
Wczorajszego dnia.
- Wieczorem
byłam u Otsune, wszystko sobie wyjaśniłyśmy, dostałam książkę… A potem w nocy
ją czytałam… W takim razie dlaczego jestem tutaj?
- To było
przedwczoraj, w czwartek.
- Hę? - Aya
uniosła brwi ze zdziwienia. - Jak to? Nie mów, że znowu zemdlałam czy coś… - Nie pamiętam całego piątku?!
- Żeby tylko
- mruknęła Kao.
Siedemnastolatka
coraz bardziej się denerwowała.
- Powiesz mi
wreszcie, o co chodzi?
- Eeto…
Wczoraj… Jakby to powiedzieć? Eee… Nie byłaś sobą.
- Możesz
trochę jaśniej?
- Zmieniłaś
się nie do poznania! Twój charakter uległ zmianie… Byłaś wredna, złośliwa,
przerażająca, strasznie pewna siebie i w jakiś porąbany sposób wesoła…
- Spokojnie,
Kaori-chan.
Do pokoju
wszedł Kaien Kurosu.
- Jak się
czujesz, Aya-san? - spytał z troską w głosie.
- No…
normalnie. Ale jestem trochę skołowana, bo nie wiem, co się dzieje… Czy raczej
działo…
- Tak więc… Widzisz, wczoraj doznałaś
kolejnego skutku ubocznego procesu przemiany - zaczął.
Na twarz Ayi wstąpiło niedowierzanie. Znowu? Już? Jak to możliwe? Nie… Nie chcę
tego!
- Twoja
osobowość całkowicie się zmieniła - kontynuował dyrektor. - Można powiedzieć,
że wczoraj byłaś innym człowiekiem. Rozumiesz, co mam na myśli?
Dziewczyna zaczęła się lekko trząść. Dlaczego to wciąż się dzieje w takim
tempie?! Dlaczego?! Dlaczego, do cholery?!
Nagle Kaori krzyknęła. Pozostali podskoczyli
w miejscu.
- Pali się!
- wrzasnęła Kao, wskazując na zasłonę. - Aya, woda, woda!
Z lekkim opóźnieniem dziewczyna sprawiła, że
z jej dłoni wydostała się wystarczająca ilość wody, którą ugaszono mały pożar.
- Fiu! -
odetchnęła z ulgą Kao.
- A to ci
przygody! - zaśmiał się głupkowato Kaien, a blondynka do niego dołączyła.
Aya patrzyła na nich ze zdziwieniem.
- O co
chodzi? - spytała ze strachem.
Pozostałym zrzedła mina.
- Ano… -
zawahał się dyrektor. - Obawiam się, że… oczywiście niespecjalnie… Eee… Ty to
podpaliłaś.
- Co takiego?
- Dziewczyna drżała.
Kaori ze smutkiem opowiedziała pokrótce o
tym, co miało miejsce poprzedniego dnia. Pominęła jednak niektóre szczegóły…
Po wysłuchaniu opowieści Aya podniosła się
nagle.
- Co robisz?
- zapytała piętnastolatka.
- Muszę iść
do Otsune i ją przeprosić!
- Spokojnie,
spokojnie! - zawołał Kaien. - Umari-san na pewno wszystko zrozumie. Teraz… Lepiej
by było, gdybyś jeszcze chwilę tu pobyła, odpoczęła… Przemyślała sobie to
wszystko…
Kurosu i Kaori opuścili pomieszczenie. Aya
zwinęła się w kłębek i zakryła twarz dłońmi.
Dlaczego? Jeszcze chwila i stanę się
normalnym wampirem… Przeraża mnie to…. Tak bardzo się boję!
Serce jej waliło. Nie mogła już znieść tego
dźwięku - odgłosu szaleńczo bijącego serca. Spróbowała nieco się uspokoić.
Skoncentrowała się odrobinę i skupiła na odgłosach z zewnątrz. Usłyszała wtedy
radosny świergot ptaków, spokojny szum liści na wietrze… To sprawiło, że choć
trochę się zrelaksowała.
***
Aya podeszła do drzwi pokoju przyjaciółki.
Zawahała się, ale zapukała.
W drzwiach
stanęła zdziwiona nieco Umari. Brunetka szybko się ukłoniła.
- Gomen
nasai, Otsune! - powiedziała z przejęciem. - Nie pamiętam wczorajszego dnia,
więc nie wiem, co ci powiedziałam lub zrobiłam, ale wiedz, że normalnie nigdy
nie chciałabym cię skrzywdzić! Jesteś dla mnie bardzo ważna. Proszę, wybacz mi!
- Aya! -
zawołała rudowłosa, rzucając jej się na szyję. - Tak się cieszę, że jesteś już
sobą! Bardzo się wczoraj o ciebie martwiłam!
- Otsune…
- Nie musisz
tak przepraszać, wszystko rozumiem - zapewniła Umari.
- Dziękuję!
Jesteś kochana! Tak się cieszę, że jesteś moją przyjaciółką!
Obie uroniły kilka łez szczęścia i
wzruszenia. Gdy się już uspokoiły, usiadły w pokoju Umari i zaczęły rozmawiać.
Aya opowiedziała co nieco o swoich uczuciach, troskach i lękach. Otsune z
przejęciem wysłuchała najlepszej koleżanki.
- Przez
przypadek podpaliłam kilka rzeczy… - rzekła w którymś momencie Aya. - Potem od
razu je gasiłam, ale… To straszne. Jakimś cudem przejęłam moce trzech
arystokratycznych wampirów. Lód od Aidou kontroluję bez problemu - w końcu to
woda. Ale ogień… To całkowite przeciwieństwo tego, z czym dotychczas miałam do
czynienia. Nie mam pojęcia, jak to kontrolować! - załamała się odrobinę.
- A ta
trzecia moc? - spytała Otsune.
- Kao-chan
mówiła, że widziała, jak stworzyłam jakieś miniaturowe błyskawice, wiec to
pewnie ta moc… Ale nie potrafię z tego skorzystać. To nie w moim stylu -
błyskawice i woda? Mieszanka wybuchowa - zaśmiała się ponuro.
- Zaraz… Czy
ty tylko przejęłaś ich moce, jakby skopiowałaś, czy też całkowicie im je
odebrałaś?
- Hę? Nie
pomyślałam nawet o tej drugiej opcji… - zachmurzyła się Aya. - Jednakże myślę,
że jeśli na dobre bym im je odebrała, od razu by się zorientowali. Gdybym ja
nagle została pozbawiona umiejętności panowania nad wodą, na pewno bym to w
pewien sposób poczuła.
- Ach,
rozumiem.
Potem rozmowa zeszła na inny temat.
Dziewczyny zaczęły rozmawiać o zwykłych błahostkach - obu było to najwyraźniej
potrzebne.
***
Mam
nadzieję, że nēsan pogodziła się już z Umari-san, pomyślała Kaori w drodze
powrotnej do dormitorium.
Gdy Aya wyszła, by spotkać się z Otsune,
blondynka została i rozmawiała jeszcze trochę z dyrektorem. Naprawdę dobrze się
z nim dogadywała. Był sympatyczny i wesoły, ale potrafił przejąć się problemami
innych, wysłuchać ich i dać ewentualne porady. A Kao bardzo ceniła sobie jego
zdanie.
Przede wszystkim oboje martwili się tym, co
aktualnie działo się w Akademii. A właściwie z jej uczniami. Okazało się, że Senri
Shiki i Takuma Ichijou nie wrócili jeszcze z wakacji - a minął już tydzień od
ich zakończenia. Kaname Kuran mówił coś o jakichś ich wizytach u rodziny, które
się trochę widocznie przeciągały. To wyjaśnienie musiało póki co wystarczyć.
Poza tym, pozostawała sprawa przemiany Ayi
oraz zachowanie Zero. Proces przemiany dziewczyny przebiegał okropnie szybko. Z
kolei chłopakowi coraz trudniej było utrzymać głód na wodzy.
Jakby tego było mało, Yuuki ostatnio dziwnie
się zachowywała. Dyrektor był nieco podłamany, bo córka nie chciała powiedzieć,
czym się tak ciągle przejmuje i co się z nią dzieje. Zero prawdopodobnie mógł
coś wiedzieć, ale nawet jeśli - nie uchylił rąbka tajemnicy.
Kaori szła w zamyśleniu. Po raz kolejny
porównywała w myślach swoją sytuację sprzed kilku dni oraz obecną.
Jeszcze nie tak dawno nie byłam niczego
świadoma… Teraz z kolei biorę czynny udział w tych wszystkich dziwnych
wydarzeniach. Niby dla mnie samej byłoby lepiej nie wiedzieć - ale wolę obecny
stan, bo mogę pomóc innym. Zaraz, co ja mówię?! Mogę jedynie wspierać Ayę-nēsan.
Nic więcej nie potrafię zrobić. Jestem zbyt słaba, zbyt… NORMALNA. W jaki
sposób mogłabym się jej przysłużyć? Pomóc jej w tej trudnej sytuacji…
Nagle zauważyła prefekta. Spojrzała na niego
z niechęcią. Chłopak też już ją zauważył. Nieco się zmieszał.
- Dokąd
idziesz, Kiryuu? - zapytała z nienawiścią w głosie.
- Do dyrektora
- odparł krótko Zero.
Dziewczyna chciała już odejść, gdy
siedemnastolatek ją powstrzymał.
- Aya. Jak
ona się czuje? Przeszło jej już? - spytał cicho.
- Tak. Jest
w porządku - rzekła niechętnie Kaori. - Ale co cię to interesuje? Zresztą…
Zapomnij o tym, co się wczoraj stało. Nēsan nie była sobą, nawet tego nie
pamięta. Nie waż się jej o niczym przypominać! - warknęła.
- Jasne.
Oddalił się, a Kao kontynuowała w ponurym
nastroju swoją wędrówkę do akademika.
***
Nastała pora obiadowa. Uczniowie stłoczyli
się w stołówce. Aya usiadła z Otsune i pogrążyła się w rozmowie z nią. Kaori
wzięła swoją porcję i ruszyła w stronę stolika, przy którym siedziały Mio i
Nio.
- Konnichi
wa! - zawołał wesoło Ichiru, doganiając dziewczynę i zagradzając jej subtelnie
drogę.
- O, cześć -
odparła z lekkim uśmiechem.
- Jak tam?
Już w porządku? - spytał.
Dziewczyna
skinęła głową.
Zaraz! Jak się tak zastanowić… Skąd on
wie o przemianie Ayi i tak dalej?
- Eeto…
Kiryuu-kun, skąd tyle wiesz o Ayi-nēsan? - zapytała ostrożnie.
Chłopak
lekko się zgasił.
-
Shizuka-sama co nieco mi o niej powiedziała - rzekł cicho.
- A skąd ona
wiedziała?
- Znała ojca
twojej siostry.
Kao doznała
olśnienia. Oczy zalśniły jej z podniecenia.
- Hej, to
pewnie wiesz, kim on jest, prawda?!
Ichiru
spojrzał na nią uważnie.
- Dlaczego
miałbym wiedzieć? Shizuka-sama nie mówiła mi o WSZYSTKIM. Każdy ma coś, o czym
nie chciałby lub nie mógłby rozmawiać z innymi.
- Czyli…
naprawdę nie wiesz?
Potwierdził.
Kaori zerknęła w stronę koleżanek. Obie
machały do niej i gestami zachęcały, by wreszcie do nich dołączyła.
- Muszę już
lecieć. Na razie - rzuciła na odchodnym.
- Nie jesteś głodna? - spytała w pewnym
momencie Otsune, widząc, że Aya wciąż nie zaczęła jeść. Grzebała tylko
pałeczkami w swojej porcji.
- Nie
bardzo. Denerwuję się, przez co jakby nie mam apetytu - odparła brunetka.
- Wciąż
myślisz o tym, co się wczoraj stało? - domyśliła się Umari.
- Tak. Mam
kompletną pustkę w głowie, gdy chcę sobie cokolwiek przypomnieć. A mam
wrażenie, że Kao-chan nie powiedziała mi o wszystkim.
- Dlaczego
tak uważasz?
- Nie wiem…
Może jestem po prostu przewrażliwiona…
Na obróciła lekko głowę. Spostrzegła Yuuki.
Wyglądała na nieco przybitą - starała się to jednak ukryć za maską uśmiechu.
Jej przyjaciółka, Sayori Wakaba, skończyła właśnie jeść. Obie wymieniły między
sobą jeszcze kilka zdań, a potem Yori wyszła.
- Co będziesz dzisiaj robić? - zapytała
Otsune.
- Hm, nie
mam pojęcia. Pewnie zamartwiać się wszystkim naraz. - Zaśmiała się ponuro. -
Wiesz, szczerze mówiąc, wciąż się boję, że zaraz coś podpalę. To za każdym
razem dzieje się tak niespodziewanie, że nie sposób tego przewidzieć.
- Och, to
rzeczywiście nieco kłopotliwe. Miło by było, gdybyś znalazła jakieś miejsce, w
którym mogłabyś w spokoju poćwiczyć.
- Jedynym
spokojnym miejscem jest las, ale to chyba niezbyt mądre, by uczyć się tam
kontroli nad ogniem - zaśmiała się Aya.
- Niby tak.
Ale z drugiej strony - i tak od razu możesz wszystko ugasić, prawda? To dla
ciebie żaden problem.
- Może masz
rację… - zastanawiała się Aya. - Choć jeśli mam być szczera… Trochę się boję
trenować sama.
- Mogę pójść
z tobą. Nie mam nic do roboty. A jeśli nie chcesz, twoja siostra na pewno się
zgodzi.
- Nie, nie
ma mowy! Mogłabym was narazić na niebezpieczeństwo! - zlękła się Aya.
- W takim
razie… O, Kiryuu-kun przyszedł - zdziwiła się. - Ostatnio nie zjawiał się w
stołówce.
Aya dyskretnie spojrzała w jego stronę.
Prefekt wciąż był w kiepskim nastroju. Dosiadł się do Yuuki, która od razu
zaczęła o czymś nawijać.
- Brakuje ci
go, prawda? - spytała cicho Umari.
- Co?
Brunetka
oderwała wzrok od kolegi i spojrzała na Otsune.
- Jesteście
przyjaciółmi, więc pewnie obojgu jest wam teraz ciężko… Nie próbowałaś z nim
porozmawiać?
Aya spuściła
wzrok.
- Boję się
tej rozmowy, chociaż wiem, że kiedyś nastąpi. Ale… nie wiem, co mogłabym mu
powiedzieć. Dlaczego… Ja… Powinnam go chyba nienawidzić, prawda? Tak jak całą
resztę krwiopijców… A mimo to… Nie wiem. Nie rozumiem samej siebie.
- Ale sama
mówiłaś, że on jest inny niż reszta.
- Owszem,
ale zrobił to, co zrobił… Jaka szkoda, że nie można cofnąć czasu…
Nagle Aya poczuła krew. Rozejrzała się
dookoła i ujrzała Mio, która jakimś cudem się skaleczyła. Kaori rzuciła się, by
jakoś zakryć ranę, była okropnie spięta. Brunetka z kolei zakryła lekko nos
ręką. Otsune spostrzegła to, a także małe zamieszanie przy stoliku Kao, Mio i
Nio.
Dlaczego mam wrażenie, jakby ostatnio
wszyscy PRZEZ PRZYPADEK robili sobie krzywdę?! To na złość czy jak?!
Minął dopiero ułamek sekundy, ale
dziewczynie zdawało się, jakby to była cała wieczność. Nagle się ocknęła i
szybko odwróciła głowę, by zobaczyć, co z Zero. Chłopak zakrył dłonią usta i
nos, zerwał się ze swojego miejsca i szybkim krokiem opuścił stołówkę. Yuuki
wybiegła za nim.
Aya siedziała przez chwilę całkowicie
nieruchomo. Zdawało jej się, że w głowie ma zupełną pustkę, ale równocześnie
kłębi się w niej nieskończona ilość myśli i uczuć.
Po chwili powoli odsunęła krzesło i wstała.
Kaori była okropnie zestresowana.
Przycisnęła do miniaturowej ranki Mio wszystko, co miała pod ręką.
- Hej, po co
te nerwy? - zaśmiała się koleżanka.
- Eeto… -
zawahała się blondynka.
Spojrzała szybko w kierunku onēsan.
Niepewnym krokiem kierowała się właśnie ku wyjściu. Rzuciła okiem na miejsce, w
którym jeszcze kilka chwil temu siedzieli prefekci. Nie było ich.
- Shimatta!
- warknęła cicho i zaczęła przeciskać się między ludźmi.
Nagle poczuła na przegubie czyjąś dłoń.
Odwróciła się, zaskoczona.
- Co robisz,
Kiryuu-kun?! - zawołała. - Puść mnie, muszę…
- Nie.
Zostaw ich - powiedział spokojnie Ichiru.
- Co?!
- Prędzej
czy później i tak będą musieli porozmawiać. Już chyba czas, by co nieco sobie
wyjaśnili, nieprawdaż?
- Właśnie,
że nie! Nie mieli już ze sobą rozmawiać nigdy więcej! Ten cholerny dupek…
- Uspokój
się już. Twoja siostra może robić, co jej się podoba. Jak mniemam, ona też nie
jest zachwycona tym, że ty rozmawiasz ze mną, prawda? Jednak nie zabrania ci
tego. Ona też musi wyjaśnić to i owo.
- Ale
powinna go nienawidzić!
- A z
jakiego powodu ty nie nienawidzisz kogoś takiego jak ja? Każdy normalny na
twoim miejscu, gdyby dowiedział się prawdy o mnie, bez zastanowienia zerwałby
ze mną wszelkie kontakty. Mimo to, ty…
- To co
innego! Zrobiłeś dla mnie coś dobrego…
- A może
Zero w jakiś sposób przysłużył się twojej siostrze? Może zrobił dla niej „coś
dobrego”? A może po prostu czują, że w pewnym sensie są do siebie podobni.
Kao przestała się wyrywać.
- Może masz
rację - przyznała cicho. - Ale… jeśli ten drań jeszcze ją skrzywdzi… Obiecuję,
że go zabiję.
- No, to się
nazywa determinacja! - zaśmiał się Ichiru.
- Nie
powinieneś w tym momencie powiedzieć czegoś na jego obronę? - zdziwiła się
Kaori.
- Hę? Niby
czemu? Przecież go nienawidzę.
- Ale
jesteście braćmi! I to bliźniakami! - rzekła blondynka na tyle głośno, że kilka
osób przyjrzało jej się z ciekawością.
- I co z
tego? To nie ma znaczenia - powiedział naburmuszony.
Dziewczyna
pokręciła tylko z dezaprobatą głową.
- Dwa
cymbały… - szepnęła na tyle cicho, by kolega tego nie usłyszał.
Aya wyszła z budynku. Rozejrzała się. Po
chwili dostrzegła prefektów. Zbliżyła się do nich powoli. Serce waliło jej jak
oszalałe.
W końcu ją zauważyli. Mina Zero, jak to
ostatnio bywało, wyrażała coś pomiędzy cierpieniem a zdziwieniem. Ponadto trzymał
się za szyję, a jego oddech był nierówny. Yuuki spojrzała na koleżankę.
- Hm,
zostawię was - rzekła i szybko się zmyła.
Przez jakiś czas oboje stali nieruchomo ze
spuszczonym wzrokiem. W końcu Aya się przemogła i spojrzała na chłopaka.
- To bez sensu - wyszeptała.
Zero uniósł
wzrok i spojrzał w szare oczy brunetki.
- Właściwie
nie wiem, co powiedzieć - rzekła zgodnie z prawdą, w głowie miała bowiem
zupełną pustkę. - Jednak… Chcę, żebyś wiedział, że cię nie nienawidzę. Nawet
gdybym chciała… po prostu nie potrafię. Nie chcę też, byś brał całą
odpowiedzialność za to, co się stało, bo to była także moja wina. Gdybym nie
była taka nieostrożna, ten incydent w ogóle nie miałby miejsca. Dlatego nie
musisz się tym tak przejmować. Nie jestem na ciebie zła, więc ty też nie bądź.
Przepraszam za moją nieuwagę.
- Aya, ja…
Dlaczego zawsze mnie przepraszasz, choć nie masz za co? - zapytał cicho. - TO
jest bez sensu.
- Nie wiem,
może - rzuciła szybko. - Czy nie może być między nami jak dawniej? - wyrzuciła
z siebie.
Kiryuu
spojrzał na nią ze zdumieniem.
- Czy w
takiej sytuacji to nie ja powinienem przypadkiem zadać tego pytania? -
Uśmiechnął się lekko.
- Nie wiem,
może - powtórzyła z podobnym uśmiechem nastolatka.
Spojrzeli na siebie. Zarówno jej, jak i jego
oczy zdawały się lekko błyszczeć.
- Ulżyło mi!
- powiedzieli w tym samym momencie i jakby ostrożnie się roześmiali.
Niesamowite,
że… tak łatwo poszło! My chyba naprawdę nie potrafimy się nienawidzić i na
siebie złościć…
Oboje wiedzieli, że głęboko w sercu jedno i
drugie wciąż nie pogodziło się z tym, co miało miejsce kilka dni temu. Jednak
ze wszystkich sił próbowali zapomnieć o troskach i znów być przyjaciółmi.
Przyjaźń
to zbyt cenny skarb, by go tak po prostu „wyrzucić”.
- Baka! -
rzekł znienacka chłopak.
- Masz na
myśli siebie czy mnie? - spytała z lekkim uśmiechem Aya.
- Oboje -
odparł.
Tak się cieszę, pomyślała.
Poczuła w sercu przyjemne ciepło. Na chwilę wszystkie zmartwienia prysły.
- Ano… - odezwał się Zero.
- Uhm?
- Mimo
wszystko chciałbym cię bardzo przeprosić.
- Przecież
już to zrobiłeś wtedy w lesie…
- No niby
tak, ale…
- Daj
spokój. Zakończmy już ten temat i zapomnijmy, zgoda?
- Ale wiesz,
że to się może…
- Wiem -
przerwała mu szybko Aya. - Wiem.
Przez chwilę milczeli.
Właściwie teraz jest normalnie, jak
zawsze. Tak się cieszę, że wszystko wróciło do normy!
- Obawiam się jednak, że twoja siostra mnie
zabije - powiedział z udawaną troską Zero.
- Ech, chyba
będę miała małe piekiełko, gdy się z nią zobaczę…
***
Aya weszła do pokoju. Kaori siedziała przy
biurku, bębniąc w nie palcami. Z całej siły powstrzymywała złość.
- Eee… cześć
- rzuciła brunetka.
- Cześć -
odparła piętnastolatka z wymuszonym uśmiechem. - Och, no proszę, jesteś cała w
skowronkach. „Akcja pojednanie” zakończyła się sukcesem, tak?
- Gomen,
Kao-chan, ale wiesz, że nie potrafię inaczej.
- Wiem,
wiem. Myślę, że póki co będę wyrozumiała. Skoro jakoś tolerujesz moją znajomość
z Ichiru, chyba muszę odpłacić ci się tym samym. Jednakże…
- Już się boję…
- Jeśli ten
dupek znów cię zrani, nie będzie dla niego nadziei. - Uśmiechnęła się szeroko.
- I vice
versa - odparła, myśląc o młodszym bliźniaku.
- Rozumiem.
Jest jeszcze jedno - wyznała Kaori.
- Tak?
-
Poukładałaś już swoje sprawy, prawda? Ze mną, z Umari-san, nawet z
Kiryuu-kunem… Ja z kolei mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia.
-
Aidou-senpai - szepnęła Aya.
- Właśnie. I
pewnie już dobrze wiesz, że mnie nie powstrzymasz, prawda?
Siedemnastolatka
skinęła głową.
- Tylko
uważaj, proszę.
- Hai, nēsan.
Obiecuję.
Zbliżała się pora wymiany z Nocną Klasą.
Mimo iż była sobota, Nocny Wydział miał mieć dzisiaj jakieś nadprogramowe
zajęcia. Kaori powoli ruszyła w stronę drzwi. Aya tylko westchnęła i wzrokiem
odprowadziła siostrę.
***
Ohayo, minna!
Kolejny rozdzialik za nami.
Ano... Tradycyjne podziękowania za czytanie i komentowanie. ;* Co jeszcze... Chcemy Was poinformować, że zakończyłyśmy już akcję z Rido, co nas bardzo cieszy, bo było dość ciężko. xD Heh, jeśli chodzi o Was, to wydarzenia te zaczną się jakoś w połowie kwietnia czy coś około... xP Buhaha, teraz to już będzie nasza typowa radosna twórczość. xD
Dobrze, to by było na tyle, jeśli chodzi o dzisiejszy dzionek. Następny rozdział ukaże się w środę i będzie nosił tytuł "Pojednań ciąg dalszy". Chyba każdy domyśli się, co w nim się znajdzie. ;)
Ohayo, minna!
Kolejny rozdzialik za nami.
Ano... Tradycyjne podziękowania za czytanie i komentowanie. ;* Co jeszcze... Chcemy Was poinformować, że zakończyłyśmy już akcję z Rido, co nas bardzo cieszy, bo było dość ciężko. xD Heh, jeśli chodzi o Was, to wydarzenia te zaczną się jakoś w połowie kwietnia czy coś około... xP Buhaha, teraz to już będzie nasza typowa radosna twórczość. xD
Dobrze, to by było na tyle, jeśli chodzi o dzisiejszy dzionek. Następny rozdział ukaże się w środę i będzie nosił tytuł "Pojednań ciąg dalszy". Chyba każdy domyśli się, co w nim się znajdzie. ;)
[wpis z dnia 20.03.10]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz