poniedziałek, 3 października 2011

Vampire Knight: tom VIII, rozdział XXXVIII - "Pojednanie"


       Aya powoli uniosła powieki. Zdecydowanie nie czuła się wyspana. Chciała już się podnieść, gdy stwierdziła, że coś jest nie tak.
       - Nēsan! - wrzasnęła Kaori, rzucając się na siostrę i patrząc jej głęboko w oczy. - To TY?!
       - Eeto… A kto inny? - zapytała całkowicie zdezorientowana brunetka.
       - Yokatta! - westchnęła z ulgą piętnastolatka.
       Aya patrzyła na nią ze zdumieniem. W końcu podniosła się i ze zdziwieniem zauważyła, że nie jest w swoim pokoju.
       - Gdzie ja jestem?
       - W domu dyrektora. Nie poznajesz tego pokoju? Spałyśmy tu, gdy…
       - Ach. No tak - rzekła sennym głosem. Nie do końca się jeszcze przebudziła. - Ale co my tu robimy?
       - Ehehe… Niczego nie pamiętasz? - spytała blondynka, czochrając się nerwowo po głowie.
       - Czego?
       - Ano… Wczorajszego dnia.
       - Wieczorem byłam u Otsune, wszystko sobie wyjaśniłyśmy, dostałam książkę… A potem w nocy ją czytałam… W takim razie dlaczego jestem tutaj?
       - To było przedwczoraj, w czwartek.
       - Hę? - Aya uniosła brwi ze zdziwienia. - Jak to? Nie mów, że znowu zemdlałam czy coś… - Nie pamiętam całego piątku?!
       - Żeby tylko - mruknęła Kao.
       Siedemnastolatka coraz bardziej się denerwowała.
       - Powiesz mi wreszcie, o co chodzi?
       - Eeto… Wczoraj… Jakby to powiedzieć? Eee… Nie byłaś sobą.
       - Możesz trochę jaśniej?
       - Zmieniłaś się nie do poznania! Twój charakter uległ zmianie… Byłaś wredna, złośliwa, przerażająca, strasznie pewna siebie i w jakiś porąbany sposób wesoła…
       - Spokojnie, Kaori-chan.
       Do pokoju wszedł Kaien Kurosu.
       - Jak się czujesz, Aya-san? - spytał z troską w głosie.
       - No… normalnie. Ale jestem trochę skołowana, bo nie wiem, co się dzieje… Czy raczej działo…
       - Tak więc… Widzisz, wczoraj doznałaś kolejnego skutku ubocznego procesu przemiany - zaczął.
       Na twarz Ayi wstąpiło niedowierzanie. Znowu? Już? Jak to możliwe? Nie… Nie chcę tego!
       - Twoja osobowość całkowicie się zmieniła - kontynuował dyrektor. - Można powiedzieć, że wczoraj byłaś innym człowiekiem. Rozumiesz, co mam na myśli?
       Dziewczyna zaczęła się lekko trząść. Dlaczego to wciąż się dzieje w takim tempie?! Dlaczego?! Dlaczego, do cholery?!
       Nagle Kaori krzyknęła. Pozostali podskoczyli w miejscu.
       - Pali się! - wrzasnęła Kao, wskazując na zasłonę. - Aya, woda, woda!
       Z lekkim opóźnieniem dziewczyna sprawiła, że z jej dłoni wydostała się wystarczająca ilość wody, którą ugaszono mały pożar.
       - Fiu! - odetchnęła z ulgą Kao.
       - A to ci przygody! - zaśmiał się głupkowato Kaien, a blondynka do niego dołączyła.
       Aya patrzyła na nich ze zdziwieniem.
       - O co chodzi? - spytała ze strachem.
       Pozostałym zrzedła mina.
       - Ano… - zawahał się dyrektor. - Obawiam się, że… oczywiście niespecjalnie… Eee… Ty to podpaliłaś.
       - Co takiego? - Dziewczyna drżała.
       Kaori ze smutkiem opowiedziała pokrótce o tym, co miało miejsce poprzedniego dnia. Pominęła jednak niektóre szczegóły…
       Po wysłuchaniu opowieści Aya podniosła się nagle.
       - Co robisz? - zapytała piętnastolatka.
       - Muszę iść do Otsune i ją przeprosić!
       - Spokojnie, spokojnie! - zawołał Kaien. - Umari-san na pewno wszystko zrozumie. Teraz… Lepiej by było, gdybyś jeszcze chwilę tu pobyła, odpoczęła… Przemyślała sobie to wszystko…
       Kurosu i Kaori opuścili pomieszczenie. Aya zwinęła się w kłębek i zakryła twarz dłońmi.
       Dlaczego? Jeszcze chwila i stanę się normalnym wampirem… Przeraża mnie to…. Tak bardzo się boję!
       Serce jej waliło. Nie mogła już znieść tego dźwięku - odgłosu szaleńczo bijącego serca. Spróbowała nieco się uspokoić. Skoncentrowała się odrobinę i skupiła na odgłosach z zewnątrz. Usłyszała wtedy radosny świergot ptaków, spokojny szum liści na wietrze… To sprawiło, że choć trochę się zrelaksowała.
***
       Aya podeszła do drzwi pokoju przyjaciółki. Zawahała się, ale zapukała.
       W drzwiach stanęła zdziwiona nieco Umari. Brunetka szybko się ukłoniła.
       - Gomen nasai, Otsune! - powiedziała z przejęciem. - Nie pamiętam wczorajszego dnia, więc nie wiem, co ci powiedziałam lub zrobiłam, ale wiedz, że normalnie nigdy nie chciałabym cię skrzywdzić! Jesteś dla mnie bardzo ważna. Proszę, wybacz mi!
       - Aya! - zawołała rudowłosa, rzucając jej się na szyję. - Tak się cieszę, że jesteś już sobą! Bardzo się wczoraj o ciebie martwiłam!
       - Otsune…
       - Nie musisz tak przepraszać, wszystko rozumiem - zapewniła Umari.
       - Dziękuję! Jesteś kochana! Tak się cieszę, że jesteś moją przyjaciółką!
       Obie uroniły kilka łez szczęścia i wzruszenia. Gdy się już uspokoiły, usiadły w pokoju Umari i zaczęły rozmawiać. Aya opowiedziała co nieco o swoich uczuciach, troskach i lękach. Otsune z przejęciem wysłuchała najlepszej koleżanki.
       - Przez przypadek podpaliłam kilka rzeczy… - rzekła w którymś momencie Aya. - Potem od razu je gasiłam, ale… To straszne. Jakimś cudem przejęłam moce trzech arystokratycznych wampirów. Lód od Aidou kontroluję bez problemu - w końcu to woda. Ale ogień… To całkowite przeciwieństwo tego, z czym dotychczas miałam do czynienia. Nie mam pojęcia, jak to kontrolować! - załamała się odrobinę.
       - A ta trzecia moc? - spytała Otsune.
       - Kao-chan mówiła, że widziała, jak stworzyłam jakieś miniaturowe błyskawice, wiec to pewnie ta moc… Ale nie potrafię z tego skorzystać. To nie w moim stylu - błyskawice i woda? Mieszanka wybuchowa - zaśmiała się ponuro.
       - Zaraz… Czy ty tylko przejęłaś ich moce, jakby skopiowałaś, czy też całkowicie im je odebrałaś?
       - Hę? Nie pomyślałam nawet o tej drugiej opcji… - zachmurzyła się Aya. - Jednakże myślę, że jeśli na dobre bym im je odebrała, od razu by się zorientowali. Gdybym ja nagle została pozbawiona umiejętności panowania nad wodą, na pewno bym to w pewien sposób poczuła.
       - Ach, rozumiem.
       Potem rozmowa zeszła na inny temat. Dziewczyny zaczęły rozmawiać o zwykłych błahostkach - obu było to najwyraźniej potrzebne.
***
       Mam nadzieję, że nēsan pogodziła się już z Umari-san, pomyślała Kaori w drodze powrotnej do dormitorium.
       Gdy Aya wyszła, by spotkać się z Otsune, blondynka została i rozmawiała jeszcze trochę z dyrektorem. Naprawdę dobrze się z nim dogadywała. Był sympatyczny i wesoły, ale potrafił przejąć się problemami innych, wysłuchać ich i dać ewentualne porady. A Kao bardzo ceniła sobie jego zdanie.
       Przede wszystkim oboje martwili się tym, co aktualnie działo się w Akademii. A właściwie z jej uczniami. Okazało się, że Senri Shiki i Takuma Ichijou nie wrócili jeszcze z wakacji - a minął już tydzień od ich zakończenia. Kaname Kuran mówił coś o jakichś ich wizytach u rodziny, które się trochę widocznie przeciągały. To wyjaśnienie musiało póki co wystarczyć.
       Poza tym, pozostawała sprawa przemiany Ayi oraz zachowanie Zero. Proces przemiany dziewczyny przebiegał okropnie szybko. Z kolei chłopakowi coraz trudniej było utrzymać głód na wodzy.
       Jakby tego było mało, Yuuki ostatnio dziwnie się zachowywała. Dyrektor był nieco podłamany, bo córka nie chciała powiedzieć, czym się tak ciągle przejmuje i co się z nią dzieje. Zero prawdopodobnie mógł coś wiedzieć, ale nawet jeśli - nie uchylił rąbka tajemnicy.
       Kaori szła w zamyśleniu. Po raz kolejny porównywała w myślach swoją sytuację sprzed kilku dni oraz obecną.
       Jeszcze nie tak dawno nie byłam niczego świadoma… Teraz z kolei biorę czynny udział w tych wszystkich dziwnych wydarzeniach. Niby dla mnie samej byłoby lepiej nie wiedzieć - ale wolę obecny stan, bo mogę pomóc innym. Zaraz, co ja mówię?! Mogę jedynie wspierać Ayę-nēsan. Nic więcej nie potrafię zrobić. Jestem zbyt słaba, zbyt… NORMALNA. W jaki sposób mogłabym się jej przysłużyć? Pomóc jej w tej trudnej sytuacji…
       Nagle zauważyła prefekta. Spojrzała na niego z niechęcią. Chłopak też już ją zauważył. Nieco się zmieszał.
       - Dokąd idziesz, Kiryuu? - zapytała z nienawiścią w głosie.
       - Do dyrektora - odparł krótko Zero.
       Dziewczyna chciała już odejść, gdy siedemnastolatek ją powstrzymał.
       - Aya. Jak ona się czuje? Przeszło jej już? - spytał cicho.
       - Tak. Jest w porządku - rzekła niechętnie Kaori. - Ale co cię to interesuje? Zresztą… Zapomnij o tym, co się wczoraj stało. Nēsan nie była sobą, nawet tego nie pamięta. Nie waż się jej o niczym przypominać! - warknęła.
       - Jasne.
       Oddalił się, a Kao kontynuowała w ponurym nastroju swoją wędrówkę do akademika.
***
       Nastała pora obiadowa. Uczniowie stłoczyli się w stołówce. Aya usiadła z Otsune i pogrążyła się w rozmowie z nią. Kaori wzięła swoją porcję i ruszyła w stronę stolika, przy którym siedziały Mio i Nio.
       - Konnichi wa! - zawołał wesoło Ichiru, doganiając dziewczynę i zagradzając jej subtelnie drogę.
       - O, cześć - odparła z lekkim uśmiechem.
       - Jak tam? Już w porządku? - spytał.
       Dziewczyna skinęła głową.
       Zaraz! Jak się tak zastanowić… Skąd on wie o przemianie Ayi i tak dalej?
       - Eeto… Kiryuu-kun, skąd tyle wiesz o Ayi-nēsan? - zapytała ostrożnie.
       Chłopak lekko się zgasił.
       - Shizuka-sama co nieco mi o niej powiedziała - rzekł cicho.
       - A skąd ona wiedziała?
       - Znała ojca twojej siostry.
       Kao doznała olśnienia. Oczy zalśniły jej z podniecenia.
       - Hej, to pewnie wiesz, kim on jest, prawda?!
       Ichiru spojrzał na nią uważnie.
       - Dlaczego miałbym wiedzieć? Shizuka-sama nie mówiła mi o WSZYSTKIM. Każdy ma coś, o czym nie chciałby lub nie mógłby rozmawiać z innymi.
       - Czyli… naprawdę nie wiesz?
       Potwierdził.
       Kaori zerknęła w stronę koleżanek. Obie machały do niej i gestami zachęcały, by wreszcie do nich dołączyła.
       - Muszę już lecieć. Na razie - rzuciła na odchodnym.

       - Nie jesteś głodna? - spytała w pewnym momencie Otsune, widząc, że Aya wciąż nie zaczęła jeść. Grzebała tylko pałeczkami w swojej porcji.
       - Nie bardzo. Denerwuję się, przez co jakby nie mam apetytu - odparła brunetka.
       - Wciąż myślisz o tym, co się wczoraj stało? - domyśliła się Umari.
       - Tak. Mam kompletną pustkę w głowie, gdy chcę sobie cokolwiek przypomnieć. A mam wrażenie, że Kao-chan nie powiedziała mi o wszystkim.
       - Dlaczego tak uważasz?
       - Nie wiem… Może jestem po prostu przewrażliwiona…
       Na obróciła lekko głowę. Spostrzegła Yuuki. Wyglądała na nieco przybitą - starała się to jednak ukryć za maską uśmiechu. Jej przyjaciółka, Sayori Wakaba, skończyła właśnie jeść. Obie wymieniły między sobą jeszcze kilka zdań, a potem Yori wyszła.
       - Co będziesz dzisiaj robić? - zapytała Otsune.
       - Hm, nie mam pojęcia. Pewnie zamartwiać się wszystkim naraz. - Zaśmiała się ponuro. - Wiesz, szczerze mówiąc, wciąż się boję, że zaraz coś podpalę. To za każdym razem dzieje się tak niespodziewanie, że nie sposób tego przewidzieć.
       - Och, to rzeczywiście nieco kłopotliwe. Miło by było, gdybyś znalazła jakieś miejsce, w którym mogłabyś w spokoju poćwiczyć.
       - Jedynym spokojnym miejscem jest las, ale to chyba niezbyt mądre, by uczyć się tam kontroli nad ogniem - zaśmiała się Aya.
       - Niby tak. Ale z drugiej strony - i tak od razu możesz wszystko ugasić, prawda? To dla ciebie żaden problem.
       - Może masz rację… - zastanawiała się Aya. - Choć jeśli mam być szczera… Trochę się boję trenować sama.
       - Mogę pójść z tobą. Nie mam nic do roboty. A jeśli nie chcesz, twoja siostra na pewno się zgodzi.
       - Nie, nie ma mowy! Mogłabym was narazić na niebezpieczeństwo! - zlękła się Aya.
       - W takim razie… O, Kiryuu-kun przyszedł - zdziwiła się. - Ostatnio nie zjawiał się w stołówce.
       Aya dyskretnie spojrzała w jego stronę. Prefekt wciąż był w kiepskim nastroju. Dosiadł się do Yuuki, która od razu zaczęła o czymś nawijać.
       - Brakuje ci go, prawda? - spytała cicho Umari.
       - Co?
       Brunetka oderwała wzrok od kolegi i spojrzała na Otsune.
       - Jesteście przyjaciółmi, więc pewnie obojgu jest wam teraz ciężko… Nie próbowałaś z nim porozmawiać?
       Aya spuściła wzrok.
       - Boję się tej rozmowy, chociaż wiem, że kiedyś nastąpi. Ale… nie wiem, co mogłabym mu powiedzieć. Dlaczego… Ja… Powinnam go chyba nienawidzić, prawda? Tak jak całą resztę krwiopijców… A mimo to… Nie wiem. Nie rozumiem samej siebie.
       - Ale sama mówiłaś, że on jest inny niż reszta.
       - Owszem, ale zrobił to, co zrobił… Jaka szkoda, że nie można cofnąć czasu…
       Nagle Aya poczuła krew. Rozejrzała się dookoła i ujrzała Mio, która jakimś cudem się skaleczyła. Kaori rzuciła się, by jakoś zakryć ranę, była okropnie spięta. Brunetka z kolei zakryła lekko nos ręką. Otsune spostrzegła to, a także małe zamieszanie przy stoliku Kao, Mio i Nio.
       Dlaczego mam wrażenie, jakby ostatnio wszyscy PRZEZ PRZYPADEK robili sobie krzywdę?! To na złość czy jak?!
       Minął dopiero ułamek sekundy, ale dziewczynie zdawało się, jakby to była cała wieczność. Nagle się ocknęła i szybko odwróciła głowę, by zobaczyć, co z Zero. Chłopak zakrył dłonią usta i nos, zerwał się ze swojego miejsca i szybkim krokiem opuścił stołówkę. Yuuki wybiegła za nim.
       Aya siedziała przez chwilę całkowicie nieruchomo. Zdawało jej się, że w głowie ma zupełną pustkę, ale równocześnie kłębi się w niej nieskończona ilość myśli i uczuć.
       Po chwili powoli odsunęła krzesło i wstała.

       Kaori była okropnie zestresowana. Przycisnęła do miniaturowej ranki Mio wszystko, co miała pod ręką.
       - Hej, po co te nerwy? - zaśmiała się koleżanka.
       - Eeto… - zawahała się blondynka.
       Spojrzała szybko w kierunku onēsan. Niepewnym krokiem kierowała się właśnie ku wyjściu. Rzuciła okiem na miejsce, w którym jeszcze kilka chwil temu siedzieli prefekci. Nie było ich.
       - Shimatta! - warknęła cicho i zaczęła przeciskać się między ludźmi.
       Nagle poczuła na przegubie czyjąś dłoń. Odwróciła się, zaskoczona.
       - Co robisz, Kiryuu-kun?! - zawołała. - Puść mnie, muszę…
       - Nie. Zostaw ich - powiedział spokojnie Ichiru.
       - Co?!
       - Prędzej czy później i tak będą musieli porozmawiać. Już chyba czas, by co nieco sobie wyjaśnili, nieprawdaż?
       - Właśnie, że nie! Nie mieli już ze sobą rozmawiać nigdy więcej! Ten cholerny dupek…
       - Uspokój się już. Twoja siostra może robić, co jej się podoba. Jak mniemam, ona też nie jest zachwycona tym, że ty rozmawiasz ze mną, prawda? Jednak nie zabrania ci tego. Ona też musi wyjaśnić to i owo.
       - Ale powinna go nienawidzić!
       - A z jakiego powodu ty nie nienawidzisz kogoś takiego jak ja? Każdy normalny na twoim miejscu, gdyby dowiedział się prawdy o mnie, bez zastanowienia zerwałby ze mną wszelkie kontakty. Mimo to, ty…
       - To co innego! Zrobiłeś dla mnie coś dobrego…
       - A może Zero w jakiś sposób przysłużył się twojej siostrze? Może zrobił dla niej „coś dobrego”? A może po prostu czują, że w pewnym sensie są do siebie podobni.
       Kao przestała się wyrywać.
       - Może masz rację - przyznała cicho. - Ale… jeśli ten drań jeszcze ją skrzywdzi… Obiecuję, że go zabiję.
       - No, to się nazywa determinacja! - zaśmiał się Ichiru.
       - Nie powinieneś w tym momencie powiedzieć czegoś na jego obronę? - zdziwiła się Kaori.
       - Hę? Niby czemu? Przecież go nienawidzę.
       - Ale jesteście braćmi! I to bliźniakami! - rzekła blondynka na tyle głośno, że kilka osób przyjrzało jej się z ciekawością.
       - I co z tego? To nie ma znaczenia - powiedział naburmuszony.
       Dziewczyna pokręciła tylko z dezaprobatą głową.
       - Dwa cymbały… - szepnęła na tyle cicho, by kolega tego nie usłyszał.

       Aya wyszła z budynku. Rozejrzała się. Po chwili dostrzegła prefektów. Zbliżyła się do nich powoli. Serce waliło jej jak oszalałe.
       W końcu ją zauważyli. Mina Zero, jak to ostatnio bywało, wyrażała coś pomiędzy cierpieniem a zdziwieniem. Ponadto trzymał się za szyję, a jego oddech był nierówny. Yuuki spojrzała na koleżankę.
       - Hm, zostawię was - rzekła i szybko się zmyła.
       Przez jakiś czas oboje stali nieruchomo ze spuszczonym wzrokiem. W końcu Aya się przemogła i spojrzała na chłopaka.
       - To bez sensu - wyszeptała.
       Zero uniósł wzrok i spojrzał w szare oczy brunetki.
       - Właściwie nie wiem, co powiedzieć - rzekła zgodnie z prawdą, w głowie miała bowiem zupełną pustkę. - Jednak… Chcę, żebyś wiedział, że cię nie nienawidzę. Nawet gdybym chciała… po prostu nie potrafię. Nie chcę też, byś brał całą odpowiedzialność za to, co się stało, bo to była także moja wina. Gdybym nie była taka nieostrożna, ten incydent w ogóle nie miałby miejsca. Dlatego nie musisz się tym tak przejmować. Nie jestem na ciebie zła, więc ty też nie bądź. Przepraszam za moją nieuwagę.
       - Aya, ja… Dlaczego zawsze mnie przepraszasz, choć nie masz za co? - zapytał cicho. - TO jest bez sensu.
       - Nie wiem, może - rzuciła szybko. - Czy nie może być między nami jak dawniej? - wyrzuciła z siebie.
       Kiryuu spojrzał na nią ze zdumieniem.
       - Czy w takiej sytuacji to nie ja powinienem przypadkiem zadać tego pytania? - Uśmiechnął się lekko.
       - Nie wiem, może - powtórzyła z podobnym uśmiechem nastolatka.
       Spojrzeli na siebie. Zarówno jej, jak i jego oczy zdawały się lekko błyszczeć.
       - Ulżyło mi! - powiedzieli w tym samym momencie i jakby ostrożnie się roześmiali.
       Niesamowite, że… tak łatwo poszło! My chyba naprawdę nie potrafimy się nienawidzić i na siebie złościć…
       Oboje wiedzieli, że głęboko w sercu jedno i drugie wciąż nie pogodziło się z tym, co miało miejsce kilka dni temu. Jednak ze wszystkich sił próbowali zapomnieć o troskach i znów być przyjaciółmi.
       Przyjaźń to zbyt cenny skarb, by go tak po prostu „wyrzucić”.
       - Baka! - rzekł znienacka chłopak.
       - Masz na myśli siebie czy mnie? - spytała z lekkim uśmiechem Aya.
       - Oboje - odparł.
       Tak się cieszę, pomyślała. Poczuła w sercu przyjemne ciepło. Na chwilę wszystkie zmartwienia prysły.
       - Ano… - odezwał się Zero.
       - Uhm?
       - Mimo wszystko chciałbym cię bardzo przeprosić.
       - Przecież już to zrobiłeś wtedy w lesie…
       - No niby tak, ale…
       - Daj spokój. Zakończmy już ten temat i zapomnijmy, zgoda?
       - Ale wiesz, że to się może…
       - Wiem - przerwała mu szybko Aya. - Wiem.
       Przez chwilę milczeli.
       Właściwie teraz jest normalnie, jak zawsze. Tak się cieszę, że wszystko wróciło do normy!
       - Obawiam się jednak, że twoja siostra mnie zabije - powiedział z udawaną troską Zero.
       - Ech, chyba będę miała małe piekiełko, gdy się z nią zobaczę…
***
       Aya weszła do pokoju. Kaori siedziała przy biurku, bębniąc w nie palcami. Z całej siły powstrzymywała złość.
       - Eee… cześć - rzuciła brunetka.
       - Cześć - odparła piętnastolatka z wymuszonym uśmiechem. - Och, no proszę, jesteś cała w skowronkach. „Akcja pojednanie” zakończyła się sukcesem, tak?
       - Gomen, Kao-chan, ale wiesz, że nie potrafię inaczej.
       - Wiem, wiem. Myślę, że póki co będę wyrozumiała. Skoro jakoś tolerujesz moją znajomość z Ichiru, chyba muszę odpłacić ci się tym samym. Jednakże…
       - Już się boję…
       - Jeśli ten dupek znów cię zrani, nie będzie dla niego nadziei. - Uśmiechnęła się szeroko.
       - I vice versa - odparła, myśląc o młodszym bliźniaku.
       - Rozumiem. Jest jeszcze jedno - wyznała Kaori.
       - Tak?
       - Poukładałaś już swoje sprawy, prawda? Ze mną, z Umari-san, nawet z Kiryuu-kunem… Ja z kolei mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia.
       - Aidou-senpai - szepnęła Aya.
       - Właśnie. I pewnie już dobrze wiesz, że mnie nie powstrzymasz, prawda?
       Siedemnastolatka skinęła głową.
       - Tylko uważaj, proszę.
       - Hai, nēsan. Obiecuję.
       Zbliżała się pora wymiany z Nocną Klasą. Mimo iż była sobota, Nocny Wydział miał mieć dzisiaj jakieś nadprogramowe zajęcia. Kaori powoli ruszyła w stronę drzwi. Aya tylko westchnęła i wzrokiem odprowadziła siostrę.


***
Ohayo, minna!
   Kolejny rozdzialik za nami. 
   Ano... Tradycyjne podziękowania za czytanie i komentowanie. ;* Co jeszcze... Chcemy Was poinformować, że zakończyłyśmy już akcję z Rido, co nas bardzo cieszy, bo było dość ciężko. xD Heh, jeśli chodzi o Was, to wydarzenia te zaczną się jakoś w połowie kwietnia czy coś około... xP Buhaha, teraz to już będzie nasza typowa radosna twórczość. xD
   Dobrze, to by było na tyle, jeśli chodzi o dzisiejszy dzionek. Następny rozdział ukaże się w środę i będzie nosił tytuł "Pojednań ciąg dalszy". Chyba każdy domyśli się, co w nim się znajdzie. ;)
[wpis z dnia 20.03.10] 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz