poniedziałek, 3 października 2011

Vampire Knight: tom VIII, rozdział XXXVII - "O sto osiemdziesiąt stopni"


       - Długo cię nie było - rzekła Kaori, gdy Aya weszła do pokoju. - Wyjaśniłyście sobie wszystko? Jak zareagowała? - zaczęła się dopytywać.
       Brunetka odłożyła księgę.
       - Tak, wysłuchała wszystkiego ze spokojem. Jej reakcja była w pewnym sensie podobna do twojej.
       - Och, czyli padłyście sobie w objęcia i wszystko będzie jak dawniej? - zaśmiała się piętnastolatka.
       - Dokładnie. - Aya uśmiechnęła się.
       - Cieszę się! - zawołała wesoło blondynka. Potem jej wzrok padł na grube tomiszcze, które przytargała ze sobą siostra. - Nēsan, co to za książka?
       Aya bez słowa podała ją imōto i dała znać, by młodsza spojrzała na tytuł.
       - Och! „Ludzie i wampiry na przestrzeni dziejów Ziemi”? Skąd to wytrzasnęłaś?
       - Jeden z Łowców, którzy nachodzili wtedy Otsune… zostawił to dla niej.
       - Dziwne… Ale po co ją wzięłaś?
       - A jak myślisz? Może dowiem się czegoś ciekawego o Łowcach, wampirach… i o sobie.
       - Och… - szepnęła Kao. - Ale wiesz, teraz nie czas na czytanie - powiedziała szybko, gdy zobaczyła, że Aya siada na łóżku i kładzie sobie księgę na kolanach. - Na dzisiaj koniec przygód, zgoda? Idź się wykąpać, migiem!
       - Yare, yare… Kao-chan!
       Stwierdziła jednak, że siostra ma rację. Odłożyła tom na szafkę nocną i poszła się wykąpać.

       Aya nie mogła zasnąć. Wsłuchała się w miarowy oddech Kaori.
       Dobrze, że tak szybko zasnęła. Jej wzrok padł na książkę. A gdyby tak…? Skoro i tak nie mogę spać…
       Podniosła się i sięgnęła po księgę. Otworzyła ją na spisie treści, by znaleźć interesujący ją dział.
       Jest! „Dhampiry, czyli pół ludzie, pół wampiry”… Strona 537…
       Szybko znalazła odpowiednią stronę i natychmiast zaczęła czytać. Otaczająca ją ciemność nie przeszkadzała jej w tym - nie pierwszy raz robiła to bez światła. W domu często się zdarzało, że podczas bezsennych nocy otwierała książkę, by się nie nudzić. Zdarzało się, że Reiko zastawała ją rano z lekturą w ręku.
       Z początku nie dowiedziała się niczego nowego. Na wstępie wyjaśniono, czym właściwie są dhampiry, ale to przecież doskonale wiedziała. Interesowało ją coś innego.
       Pierwszymi wampirami na świecie byli oczywiście czystokrwiści. Ci, którzy wybrali sobie partnerów spośród ludzi, dali życie wampirom głównie Klas B i C. Rodziny, które do dziś nigdy nie złączyły się z ludzką, wciąż pozostają czystokrwistymi. Przynależność do poszczególnych Klas zależy od krwi danego wampira.
       Wciąż wychodzi na to, że powinnam się po prostu urodzić jako wampir Poziomu B lub C! Więc czemu jestem czymś takim?
       Czytała i czytała, ale minęło trochę czasu zanim znalazła interesującą ją informację.
Niegdyś więc sprawa była prosta. Jednakże od owego czasu zarówno wampiry, jak i ludzie ewoluowali. Znane są nam sytuacje, gdy wampir Klasy B lub niższej związał się z człowiekiem. Krew ludzka i wampirza spokojnie koegzystowały w ciele dhampira. Niestety, nikomu z nas [Łowców] nie przyszło spotkać się z sytuacją, w której przeciwnikiem miałby stać się dhampir, którego jednym z rodziców byłby czystorwisty. Nie znamy takiego przypadku w czasach współczesnych, przez co możemy sądzić, iż osobnik taki mógłby być nawet groźny. Na przestrzeni wieków ludzie ewoluowali, przez co możliwym jest, że w pewien sposób uodpornili się na wampirzą krew, a także geny. Niczego jednak nie możemy być pewni. Naukowcy wysuwają różnorakie teorie. Jedną z najbardziej prawdopodobnych jest Teoria Abukary (str. 599), według której dany dhampir, w zależności od proporcji krwi [ludzkiej i wampirzej], zdobywałby poszczególne cechy wampirów na przestrzeni wielu lat.
       Bingo! Ta Teoria Abukary…
       Dziewczyna chciała już zabrać się za stronę 599, gdy na jej twarz padło światło księżyca. Zasnęła.
***
       Aya otworzyła oczy równo ze wschodem słońca. Było wcześnie, ale czuła się niezwykle rześko. Spojrzała na gruby tom, leżący tuż przy niej. Pokręciła z dezaprobatą głową i odłożyła go na nocną szafkę. Następnie wstała i podeszła do okna.
       - Jakiż to ładny dzień się zapowiada… - szepnęła do samej siebie, po czym zaśmiała się w duchu.
***
       Kaori zmusiła się do uniesienia powiek. Westchnęła i leniwie wstała. Ziewnęła przeciągle.
       Hm, a gdzie się podziała nēsan? Ach, pewnie jest w łazience, pomyślała.
       Wyjęła z szafy mundurek i powoli zaczęła się ubierać.
       - Ohayō! - zawołała wesoło Aya, gdy przekroczyła próg pokoju.
       - Ohayō… - rzekła blondynka. Spojrzała ze zdziwieniem na siostrę, która okazała się być całą w skowronkach. - Czemu masz taki dobry nastrój? - zapytała podejrzliwie.
       - Och, mamy bardzo ładny dzień. Poza tym… czuję, że będzie dziś zabawnie.
       - Eeto… Aha.
       Coś tu zdecydowanie nie gra, stwierdziła z powagą Kao. Chyba powinnam dziś na nią uważać…
       - Łee, ale mi się nie chce iść na lekcje! - odezwała się po chwili siedemnastolatka.
       - To może zostań? Myślę, że dyrektor nie będzie miał nic przeciwko…
       - Żartujesz? Tu jest okropnie nudno. Już prędzej rozerwę się na zajęciach - odparła Aya.
       Zdziwiona Kaori uniosła tylko brwi.
***
       - Nuda, nuuda, nuuuda… - westchnęła Aya.
       Uczniowie siedzieli na pierwszej lekcji. Brunetka oparła głowę na ręce i ze znudzeniem przyglądała się nauczycielce.
       - Ech…
       - Nēsan, ciszej, bo sensei usłyszy - poprosiła Kao.
       Siedemnastolatka spojrzała na imōto ze złością. Blondynka lekko się speszyła.
       Aya przeniosła z powrotem wzrok na panią profesor. Nauczycielka przerwała na chwilę wykład, chwyciła szklankę z wodą i pociągnęła łyk.
       - Żeby tak pić na lekcji? - szepnęła Aya. - Nam na to jakoś nie pozwalają. Nieładnie, nieładnie…
       Kaori ze smutkiem spojrzała na siostrę.
       Co jej jest? Dlaczego tak dziwnie się zachowuje? Jakby jej osobowość obróciła się o sto osiemdziesiąt stopni…
       Aya nie zwracała już uwagi na ukradkowe spojrzenia Kaori. Skupiła się na szklance z wodą. Uśmiechnęła się przebiegle.
       - Może być zabawnie… - zachichotała.
       Poczekała, aż sensei znów podejdzie po napój. Wreszcie ta chwila nadeszła - gdy tylko ręka nauczycielki sięgnęła po szklankę, Aya sprawiła, że woda wylądowała na bluzce pani profesor, a także papierach, które trzymała w drugiej dłoni. Sensei przestraszyła się i krzyknęła, a kilkoro uczniów wybuchło śmiechem. Dziewczyna uśmiechnęła się z przekąsem.
       Blondynka spojrzała ze strachem na onēsan. Co się dzieje, do cholery?!
***
       - Yo! - przywitał się z uśmiechem Ichiru.
       - Ohayō, Kiryuu-kun - mruknęła Kao. Patrzyła na znudzoną Ayę siedzącą na murku kilkanaście kroków dalej.
       - To jej sprawka, co nie? - zapytał chłopak.
       Blondynka skinęła głową, nie spuszczając jednak siostry z oczu.
       - Dziwnie się zachowuje. Całkowicie inaczej niż zwykle. Jakby ją ktoś w nocy podmienił! - rzekła ponuro niebieskooka.
       Chłopak zamyślił się.
       - Wiesz, to może mieć związek z jej przemianą - powiedział.
       - Hm, no tak… Tak, na pewno!
       Mam nadzieję, że niebawem wszystko wróci do normy…
       Nagle Aya zeskoczyła z murka z zamiarem oddalenia się.
       - Oj… - wymsknęło się Kaori. - Lecę za nią!
       - Powodzenia.
       Piętnastolatka szybko dobiegła do siostry.
       - Dokąd idziesz? Zaraz skończy się przerwa - rzekła.
       - Nie mam już dziś ochoty na lekcje - odparła pewnie brunetka.
       - Słucham? - Kao wciąż nie mogła się przyzwyczaić do nowego charakteru „siostry”.
       - Słyszałaś.
       - Ale dokąd idziesz?
       - Zero nie przyszedł do szkoły. Skoro on może wagarować, to ja również - zaśmiała się. - Odwiedzę go. W końcu nie rozmawiałam z nim od dwóch dni. Stęskniłam się. - Puściła do Kaori oko.
       Nie no, nie wiem już, czy ona sobie ze mnie żartuje, czy też mówi poważnie, załamała się blondynka. Miała jednak szczerą nadzieję, że Aya nie mówi serio.
       Szła tuż za nią. Po jakimś czasie zauważyła, że rzeczywiście kieruje się ona do akademika chłopców.
       - Nēsan, naprawdę chcesz do niego pójść?!
       - Oczywiście - odparła spokojnie brunetka, nawet się nie odwracając.
       Niee… Nie może…
       - Zatrzymaj się! - krzyknęła w końcu. - Zabraniam ci tam iść, rozumiesz?!
       Aya stanęła. Powoli, bardzo powoli odwróciła twarz w stronę siostry.
       - KAORI - wycedziła. Jej oczy lśniły od gniewu. - Nie wiem, czy wiesz, ale NIENAWIDZĘ, gdy ktoś mi mówi, co mam robić.
       Kao zadrżała. Brunetka jeszcze przez moment przeszywała imōto przerażającym spojrzeniem, potem zaś ponownie zaczęła iść w stronę obranego celu.
       Shimatta…
       Blondynka stała przez chwilę w miejscu, przeklinając w duchu, na czym świat stoi. Kiedy spostrzegła, że siostra nieco się już oddaliła, ruszyła się, by ją dogonić.
       - Radziłabym uważać - rzuciła do niej Aya, nawet się nie odwracając.
       Na co mam niby…?
       - Trochę dziś ślisko - dopowiedziała onēsan.
       Dokładnie w tym samym momencie Kao poślizgnęła się i upadła. Przekręciła głowę, by zobaczyć, co było przyczynę upadku.
       Kałuża. Której jeszcze przed chwilą nie było.
       AYA! Kaori zrobiła się czerwona ze złości. Wstała i się otrzepała. Świetnie, stłukłam sobie kolano! Dobrze przynajmniej, że nie obtarłam go do krwi…
       Podniosła wzrok i spojrzała przed siebie. Aya zniknęła już z pola widzenia.
       Kuso!

       Aya szła dziarskim krokiem w stronę pokoju prefekta. W końcu doszła do jego drzwi i zapukała. Przez moment czekała z niecierpliwością, ale drzwi wreszcie się otworzyły. Wyjrzał zza nich Zero. Jego twarz wyrażała bezgraniczne zdumienie.
       - Ohayō! - zawołała wesoło brunetka.
       Chłopak milczał, nie mogąc wykrztusić z siebie słowa.
       - Wiesz, w takiej chwili miło by było odpowiedzieć na powitanie - poinstruowała z powagą Aya. Już po chwili jednak znów się szeroko uśmiechnęła. - Dlaczego nie przyszedłeś na lekcje?
       - Czemu… tu jesteś? - zapytał wreszcie Zero.
       - Jak to czemu? Mam już dość tego całego dołowania się, obrażania i takich tam. To strasznie nudne! - odparła.
       Nastolatek wciąż stał przy drzwiach, co odrobinę zirytowało dziewczynę. Przecisnęła się między nim a framugą i bezceremonialnie weszła do pokoju. Zero puścił klamkę i powoli się odwrócił, nie zamykając nawet uprzednio drzwi.
       - No powiedz, nie masz już tego dość? - zaczęła znów Aya. - Ten porąbany nastrój trwa już trzeci dzień, najwyższy czas z tym skończyć!
       Kiryuu wciąż tylko stał i patrzył na nią z bezgranicznym zdumieniem.
       - Powiesz coś wreszcie? - zniecierpliwiła się Aya. - A zresztą! Nie chcesz, to nie mów. Wiesz, tak sobie myślałam… Ta cała sytuacja jest beznadziejna, nie?
       Chłopak nie odpowiedział.
       - Chcesz trochę? - zapytała dziewczyna ze słodkim uśmiechem, wskazując tym samym na swoją szyję.

       Kaori wpadła do akademika. Dopiero w tym momencie uświadomiła sobie, że nie ma pojęcia, gdzie znajduje się pokój prefekta.
       - Szlag by to! - zawołała do samej siebie i ruszyła na poszukiwania.

       Zero wpatrywał się w Ayę z niedowierzaniem. Na ułamek sekundy jego wzrok powędrował ku szyi dziewczyny.
       - Nie, wykluczone! - powiedział w końcu, szybko odwracając spojrzenie.
       - Ech, jakiś ty się teraz nudny zrobił! - westchnęła brunetka. - Wrzuć na luz!
       - Aya, co z tobą? Na pewno dobrze się czujesz?
       - Oczywiście, że dobrze! Nie - lepiej niż dobrze! Czuję się wspaniale!
       Uśmiechnęła się od ucha do ucha.
       - No to jak, zgoda? Zakończmy już to nieporozumienie! - rzekła, wyciągając przed siebie dłoń.
       Chłopak nie ruszył się. Odwrócił głowę i wpatrywał się w widok za oknem.
       Aya podeszła do niego chichocząc.
       Zero spojrzał na nią ze zdumieniem, a dziewczyna tylko uśmiechnęła się, wspięła na palce i szybko go pocałowała.
       - To taki przyjacielski całus na zgodę - szepnęła mu do ucha.
       Odwróciła się. W drzwiach stała przerażona Kao, ale Aya nie zwróciła na nią najmniejszej uwagi, tylko z uśmiechem wymaszerowała z pokoju, bez słowa wymijając imōto.
       Blondynka stała przez chwilę, wgapiając się w prefekta, który odprowadził koleżankę wzrokiem, a teraz patrzył na Kaori. Trudno powiedzieć, czyja twarz wyrażała większe zdziwienie.
       - To nie tak jak myślisz! - zawołała wreszcie Kao. - Tylko nie wyobrażaj sobie niczego! - rzekła. Potem szybko się wycofała.

       - AYA! Coś ty narobiła?! - wrzeszczała Kao, gdy udało jej się dogonić siostrę.
       Brunetka odwróciła się. Jej twarz zdobił teraz fałszywy uśmiech.
       - Zwariowałaś?! Pocałowałaś tego dupka! Coś ty sobie myślała?!
       Uśmiech zniknął, zastąpił go z kolei wyraz złości i nienawiści.
       - Irytujesz mnie. Kaori - wycedziła.
       Odwróciła się i zaczęła iść. Blondynka zrobiła to samo, ale nagle Aya zwróciła się ku siostrze z wielką kulą wody pomiędzy dłońmi. Rzuciła nią w siostrę. Kao upadła. Była całkowicie przemoczona.
       - Mogłabyś już zostawić mnie w spokoju? - zapytała z pozorną uprzejmością siedemnastolatka. - Dziękuję.
       Odeszła. Kaori zaczęła się nieco trząść - zarówno z zimna, jak i ze złości.
***
       Aya drzemała sobie pod jednym z drzew.
       - Aya? - poprzez sen usłyszała zdziwiony głos Umari.
       Brunetka z niechęcią otworzyła oczy. Spojrzała na przyjaciółkę.
       - Czee…eśść - ziewnęła.
       - Co tutaj robisz? - zapytała z zaciekawieniem rudowłosa. - I… dlaczego po pierwszej lekcji ty i twoja imōto zniknęłyście?
       - Bo zajęcia są strasznie nudne. Poza tym, nic nie poradzę na to, że Kaori się za mną pałętała.
       - Dobrze się czujesz, Aya? Mam wrażenie, że dziwnie się dzisiaj zachowujesz… Może ci w czymś pomóc? - spytała z troską Umari.
       - Yare, yare, dlaczego wszyscy dziś o to pytają? - zniecierpliwiła się. - To strasznie denerwujące.
       - Ano… Gomen… Ale powiedz mi, proszę… Tak się zastanawiam… - Otsune wahała się.
       - O co chodzi? Mów.
       - Czy to ty to sprawiłaś…? To znaczy… Na lekcji…
       - A czy ktoś jeszcze w naszym otoczeniu panuje nad wodą? Pewnie, że to ja.
       - Ale… dlaczego? - Umari wyglądała na smutną i zatroskaną. Nie poruszyło to jednak Ayi.
       - Dlaczego? - powtórzyła chłodno. - Bo mi się nudziło. I tyle. Dzięki temu było odrobinę zabawniej. - Uśmiechnęła się fałszywie.
       - Co się z tobą dzieje?! - wykrzyknęła Otsune. - Nie poznaję cię, a przecież jesteśmy przyjaciółkami… Jeśli masz jakiś problem, to proszę, powiedz mi.
       W jej oczach błysnęły łzy.
       - Może ty masz problem, bo ja na pewno nie - wycedziła, po czym wstała i minęła Otsune. - Lepiej zajmij się sobą, zamiast wtrącać się w życie innych - rzuciła na odchodnym, nawet się nie odwracając.
***
       Kaori już od dłuższego czasu szukała siostry. Była przebrana i wysuszona, ale wciąż niesamowicie wściekła. I zmartwiona.
       Czy to możliwe, że przemiana przebiega w ten sposób?! To jest przecież nienormalne! Z drugiej strony… dotychczas miała różne objawy - może takie wywinięcie osobowości na lewą stronę jest „normalne” w tym przypadku… Nie mam pojęcia, co robić! Może powinnam porozmawiać z Kuranem-senpai? W końcu to najważniejszy wampir w Akademii… Gdyby coś wiedział… Ale niby co? Sam coś gadał, że nie wie, czego oczekiwać… A dyrektor? Nie wiem, czy mi pomoże, ale powinien wiedzieć…
       Postanowiła spotkać się z dyrektorem Akademii. Ruszyła więc w stronę jego mieszkania. Po drodze ujrzała Otsune.
       - Umari-san! Co się stało? - zapytała, widząc czerwoną i opuchniętą lekko twarz koleżanki.
       Dziewczyna spojrzała tylko na nią ze smutkiem.
       - Aya? - domyśliła się cicho.
       Rudowłosa skinęła głową.
       - Zrobiła ci krzywdę? - spytała szybko.
       - Nie w sensie fizycznym - wyszeptała Otsune.
       Kao podeszła do rozmówczyni.
       - Posłuchaj… Proszę, nie bierz niczego do siebie. Nēsan… zachowuje się tak prawdopodobnie z powodu procesu przemiany… Opowiedziała ci o nim, tak? - Kontynuowała, gdy tylko Otsune skinęła potakująco głową: - Ten proces jest naprawdę… Eee… Porąbany. Więc to na pewno dlatego. Zapewne niedługo na powrót stanie się naszą Ayą.
       Uśmiechnęła się pokrzepiająco. Chciała w ten sposób dodać otuchy nie tylko Umari, ale również samej sobie.
       - Rozumiem. Masz rację. Dziękuję.
       Rudowłosa chciała już skierować się w swoją stronę, ale Kaori ją na chwilę zatrzymała.
       - Póki co… lepiej z nią nie rozmawiaj. To może być… hm, niebezpieczne - powiedziała cicho, wlepiając wzrok w ziemię.
       - Dobrze. A ty, Mitsui-san? Co zamierzasz?
       - Ja? Będę jej pilnować… O ile tylko ją znajdę.
       - Ostatnio była przy lesie pomiędzy szkołą a dormitorium… Może ci pomóc?
       - Nie trzeba, ale dziękuję za informację. - Blondynka uśmiechnęła się. - Na razie!
       Pomoc nie byłaby zła, pomyślała. Nie chcę jednak, by Umari-san się za to brała. To bardzo wrażliwa osoba… Lepiej, by nie spotkała się już z TĄ Ayą…
***
       Nadszedł czas na wymianę grup. Wiele osób z Dziennej Klasy jak zwykle stłoczyło się przed wrotami, z której niebawem mieli wyjść ci z Nocnej.
       Aya stanęła pomiędzy fankami. Czuła narastające podniecenie. Spróbowała przecisnąć się jak najbardziej do przodu. Udało jej się to, gdyż panowało niesamowite zamieszanie - Zero się nie zjawił, a Yuuki nie bardzo sobie radziła z całą rzeszą fanek.
       - Może ci pomóc, Yuuki-san? - zapytała z uprzejmym uśmiechem.
       - Och, nie trzeba… - sapnęła, próbując odepchnąć od siebie kilka osób. - Choć z drugiej strony… Zero znowu mnie olał, więc…
       Aya zaśmiała się w duchu.
       - W takim razie zajmij się tą stroną, zgoda?
       - Hai!
       Migiem poradziła sobie z fankami ze swojej strony. Zwracała się do nich niby to przyjaźnie, ale każda od razu wyczuła fałsz i ostrzeżenie, że nie należy z nią zadzierać.
       Po jej stronie zapanował spokój. Aya wyciszyła się i wytężyła słuch w stronę wrót.
       „Czy Kaname-sama nie miał przypadkiem wrócić na zajęcia?” Ruka Souen.
       „Tak mówił… Widocznie coś go zatrzymało. Może po prostu się spóźni.” Hanabusa Aidou.
       „Rima, co masz taką minę? Rozchmurz się!” Znowu Aidou.
       „Senri jeszcze nie wrócił, Takuma też. Dziwne, co nie?” Rima Touya.
       Wycofała się z uśmiechem. Okoliczności były nadzwyczaj sprzyjające.
       Po chwili wielkie drzwi zaczęły się otwierać. Nocna Klasa mogła wreszcie wyjść. Fanki zapiszczały.
       Aya czekała tylko na odpowiedni moment. Gdy wreszcie nastąpił, umyślnie pozwoliła jednej z fanek wysunąć się odrobinę do przodu. Ta z kolei poślizgnęła się na przygotowanej specjalnie na tę okazję kałuży i wpadła wprost na Rimę. W rezultacie wampirzycy wypadły z ręki wszystkie trzymane książki.
       Aya bez zastanowienia podeszła, by pomóc jej je pozbierać. W pewnym momencie, gdy obie sięgnęły po ten sam podręcznik, „przypadkowo” się dotknęły. Brunetka poczuła miłe mrowienie.
       - Gomen - powiedziała.
       - Nie szkodzi - odparła obojętnym tonem wampirzyca.
       Widząc, że kilku przystojnych członków Nocnego Wydziału zatrzymało się i z większym lub mniejszym zainteresowaniem przygląda się całemu zdarzeniu, niektóre z dziennych uczennic się oburzyły.
       - Hej, ja też chciałam pomóc!
       - Właśnie! Dlaczego ty?!
       - Nie jesteś nawet ich fanką!
       Nie wiadomo, czy stało się to przypadkiem, czy też ktoś specjalnie to uczynił, jednak nagle ktoś popchnął Ayę, przez co wylądowała na ziemi.
       Akatsuki Kain westchnął i wyciągnął ku dziewczynie rękę, bo akurat stał najbliżej. Brunetka przyjęła pomoc z udawaną wdzięcznością. Gdy jej dłoń dotknęła jego, poczuła przyjemne ciepło.

       Kaori obserwowała wszystko z uwagą.
       Nie rozumiem… Co ona chce przez to osiągnąć? Znów robi to dla zabawy, czy też ma w tym jakiś ukryty cel?
       Po całym zamieszaniu tłum się rozszedł. Aya z kolei pobiegła w stronę lasu. Kao puściła się biegiem za nią.
       Kluczyła między drzewami. Kosztowało ją to trochę wysiłku, ale udało jej się nie spuścić siostry z oczu.
       W pewnym momencie brunetka zatrzymała się. Spojrzała z zaciekawieniem na wyciągniętą przed siebie dłoń. Wyglądała na lekko skupioną. Po zaledwie kilku sekundach nad dłonią ukazały się miniaturowe błyskawice. Aya zaśmiała się. Potem uniosła drugą rękę - po chwili stworzyła na niej płomień. Z początku mały, później coraz większy i większy. Mina dziewczyny wyrażała tryumf.
       Blondynka patrzyła na to ze zdziwieniem i przerażeniem.
       Czy ona… poprzez dotknięcie wampirów… zyskała ich moce?, zapytała z niedowierzaniem samą siebie.
       Nagle Aya drgnęła i szybko zaczęła biec w kierunku wyjścia z lasu, jednak z innej strony niż ta, z której obie przybyły.
       Chyba cały czas była skupiona na czyimś głosie czy obecności… W innym wypadku przecież na pewno by mnie usłyszała lub wyczuła…

       - Aidou-senpai! - zawołała melodyjnie Aya.
       Wampir odwrócił się. Zobaczywszy siostrę Kaori, mina mu zrzedła. Rozejrzał się dookoła, jakby pragnął znaleźć drogę ucieczki lub jakiegoś sojusznika. Był jednak sam.
       - Co masz taką minę? Spokojnie, przecież cię nie pogryzę! - rzekła z uśmiechem. Jej głos brzmiał niby to słodko, jednak dało się w nim wyczuć nutkę jadu.
       - O-o co chodzi? - spytał Hanabusa.
       - Wiesz, mamy niezałatwione porachunki między sobą, czyż nie?
       - Eeto…
       - Spokojnie, nie zamierzam walczyć ani nic w tym rodzaju - uspokoiła.
       - Ach tak? W takim razie…
       - Chcę się pogodzić! - rzekła wesoło.
       Aidou wyglądał na bezgranicznie zdumionego.
       - Serio? - zapytał podejrzliwie.
       - Serio! Jednakże… chciałabym, abyś dał mi coś w zamian - powiedziała. - Dzięki temu wybaczę ci to, co zrobiłeś mojej siostrze.
       Blondyn milczał.
       - Po prostu masz coś, czego brakuje w mojej kolekcji - wyznała.
       - Hę? Co to takiego? - zdziwił się chłopak.
       - Ile stanów skupienia ma woda? - zapytała znienacka Aya.
       - Trzy… - odpowiedział bez zastanowienia. Potem zaczął się wahać, jakby chciał znaleźć w tym pytaniu jakiś haczyk.
       Dziewczyna tylko się uśmiechnęła. Podeszła do wampira z tak wielką pewnością siebie, że Aidou prawie się tego przestraszył. Na jej twarzy jednak wciąż widniał promienny uśmiech. Gdy była już wystarczająco blisko, wyciągnęła przed siebie dłoń.
       - Ręka na zgodę?
       Hanabusa zawahał się na ułamek sekundy, ale uścisnął jej dłoń. Aya poczuła tym razem zaskakująco miłe zimno.
       Dziewczyna jeszcze raz uśmiechnęła się przyjaźnie, po czym odwróciła, chcąc odejść.
       - Hej, nie chciałaś przypadkiem czegoś w zamian? - wymsknęło się chłopakowi.
       - Już to mam! - odparła, nie odwracając się.

       Kaori nie mogła się temu wszystkiemu nadziwić. Widziała wszystko, ale nie słyszała większości rozmowy. Po niej zaś siostra odeszła, a blondynka tradycyjnie ruszyła za nią.
       Aya zatrzymała się na chwilę i spojrzała na zachodzące słońce. Westchnęła ze znudzeniem.
       - Długo jeszcze zamierzasz mnie śledzić, Kaori? - zapytała, nie odwracając wzroku od zachodu słońca.
       Przez cały czas wiedziała, że za nią idę?, spytała samą siebie Kao.
       Nagle siedemnastolatka odwróciła się i zaczęła dalej iść w stronę tylko sobie wiadomego celu. Po chwili wahania imōto ruszyła za nią. Nie zdążyła zauważyć lodu, który pojawił się na jej drodze. Poślizgnęła się i po raz kolejny tego dnia upadła. Tym razem obtłukła sobie jeszcze więcej miejsc. Zaklęła cicho. Usłyszała jeszcze śmiech siostry.
       Wstała, krzywiąc się z bólu. Spojrzała w stronę onēsan. Ruszyła powoli w jej stronę.
       Jednak dokładnie w chwili zniknięcia słońca za horyzontem Aya upadła.







***
[wpis z dnia 17.03.10]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz