poniedziałek, 3 października 2011

Vampire Knight: tom X, rozdział XLVII - "Zawsze bądź sobą"

       - Przepraszam… - wyszeptała Yuuki, wciąż patrząc na zdumionego przyjaciela.


       O Boże… Aya poczuła, że ma nogi jak z waty. Zadrżała. To czystokrwista. Siostra Kaname Kurana. Córka Juri i Haruki. To ją mi przypominała!, zauważyła z osłupieniem, wspominając podobiznę Juri Kuran w księdze „Ludzie i wampiry na przestrzeni dziejów Ziemi”. Nagle dotarło do niej to, na co nigdy wcześniej nie zwróciła uwagi. Na podobieństwo między Yuuki i Kaname. Brązowe włosy o podobnym, choć nie identycznym odcieniu. Niemal taki sam, brązowy kolor oczu…
       - Przepraszam… Zero… - Zemdlała i została natychmiast uchwycona przez Kaname.

       - Rodzeństwo… - wyszeptał prefekt.

       - Byłbym szczęśliwszy… gdybym urodził się jako jej prawdziwy brat - powiedział Kuran.
       Aya nie zrozumiała jego słów, ale nawet jej to nie obchodziło.
       Ona… Czy już wiedziała? Czy podejrzewała, że to się stanie? Czy to z tego powodu prosiła, bym „opiekowała się Zero”…?
       - Wyraz twojej twarzy - zwrócił się do Zero Kaname - mówi mi, że nie wierzysz w to, co usłyszałeś.
       - Yuuki nazwała cię bratem, ale ty zaprzeczyłeś - odparł chłopak. - Jaka jest prawda?
       - Nie ma żadnych wątpliwości, że Yuuki jest córką Kuranów, a ty, będąc wampirem drugiej kategorii, sam powinieneś to stwierdzić. Ale z drugiej strony… - Kaname zrobił pauzę. - Jesteś po stronie Łowców, którzy próbują nas wytępić - mówiąc to, podniósł Yuuki i wstał. Zeskoczył z nią z budynku. - Co teraz zrobisz?



       Zniknęli gdzieś. Zero zacisnął pięści. Aya poczuła jego krew. Zamrugała kilka razy i spojrzała w dół. Były tam dwie postaci.
       Takuma Ichijou i Senri Shiki. Co tu robią?, spytała w myślach, ale odpowiedź jej nie interesowała. Puściła się biegiem w stronę akademika, mając nadzieję, że nikt nie zdążył jej zauważyć. Jeszcze nigdy nie cieszyła się tak z faktu, że nie pachniała jeszcze jak wampir.
       Biegła najszybciej, jak potrafiła. Gdy wpadła do pokoju, zatrzasnęła za sobą drzwi. Kaori poderwała się z łóżka, a Aya oparła się o drzwi i dyszała ciężko.
       - Nēsan! - Blondynka przestraszyła się, wstała i szybko podeszła do siostry. - Co się stało?
       Brunetka spojrzała w błękitne oczy imōto i z bólem serca zaczęła opowieść o tym, co się wydarzyło.
       Tymczasem na dworze powoli zaczęło świtać.
***
       - Co teraz? - spytała cicho Kaori. Ubierała właśnie mundurek. Starsza została w dżinsach i bluzce.
       - Nie wiem… Czy jest w ogóle coś, co możemy zrobić? - odparła smętnie Aya. Z ponurą miną mrużyła oczy. Choć w nocy padał śnieg, dzień zapowiadał się na słoneczny i całkiem ciepły.
       Blondynka podeszła do okna i przesunęła zasłony.
       - Lepiej?
       Onēsan skinęła głową i uśmiechnęła się delikatnie w podzięce.
       - Dyrektor… - powiedziała wolno, jakby w zamyśleniu.

       Na korytarzach akademika roiło się od rozgadanych uczennic. Trudno było się między nimi przecisnąć. Aya zauważyła w tłumie rudowłosą czuprynę przyjaciółki.
       - Otsune! - krzyknęła.
       Umari usłyszała ją i z trudem się do niej przedostała.
       - Co się dzieje? - spytała brunetka.
       - Dzienne zajęcia zostały odwołane - zaczęła zielonooka. - Ale mamy zakaz opuszczania akademika. Przy każdym wyjściu stoją wampiry - dodała ściszonym głosem. - Podobno w dormitorium chłopców jest taki sam bałagan… Aya, wiesz, co się stało?
       Dziewczyna zawahała się.
       - Wszystkie sprawy… bardzo się pokomplikowały - przyznała ze smutkiem. - Dlatego… musimy coś zrobić. Ale proszę, ty zostań tutaj i rób to, co reszta, dobrze?
       Kaori, usłyszawszy nowiny, pobiegła po bluzę i katanę. Gdy wróciła, wraz z siostrą przecisnęła się przez tłum. Udało im się dotrzeć do wyjścia. Stało tam kilku uczniów Nocnej Klasy. Tłumaczyli coś zebranym i odesłali ich do pokojów. Po jakimś czasie ogólnego zamieszania na korytarzu zostały tylko Aya i Kaori.
       - Wy też - rzucił wampir. Dziewczyny nie znały jego imienia. - Wracajcie do pokoju.
       - Nie - powiedziała twardo brunetka. - Przepuście nas - rozkazała.
       - Nie możemy. Macie natychmiast wrócić do siebie.
       - Mamy sprawę do dyrektora.
       - Trudno, załatwicie ją kiedy indziej.
       Siedemnastolatka westchnęła.
       - Ech, nie chciałam tego robić… Ale dobra. Ten sekret, jak i cała masa innych, i tak niebawem przestanie być tajemnicą, więc…
       Za pomocą lodu unieruchomiła zdumionego wampira.
       Dziewczyny pewnym krokiem przeszły obok niego, jednak drogę zagrodziła im jakaś wampirzyca.
       - Nie wiem, kim jesteś, ale dalej nie pójdziesz - rzekła.
       - Tak, tak… - odparła ze znudzeniem brunetka.
       Nieznajoma posłała w kierunku sióstr silny powiew wiatru.
       - Ach, to twoja arystokratyczna umiejętność? - spytała oschle Aya. - Całkiem ciekawa. Wiatr…
       - Nēsan, spieszymy się - przypomniała Kaori.
       - Wiem. Już idę.
       - Mówiłam, że nie przejdziecie!
       Wampirzyca rzuciła się na Ayę. Kaori zareagowała błyskawicznie - dobyła katany, która wisiała przypasana do paska i wycelowała nią w dziewczynę.
       - To… broń na wampiry - zdziwiła się, ostrożnie się cofając. - Jesteś Łowcą?
       - Jeszcze nie. - Blondynka puściła oko.
***
       - Może nam pan wyjaśnić, co tu się dzieje?! - krzyknęła Kaori, zanim jeszcze Kaien otworzył drzwi.
       - Eeto… Nie powinniście być w akademiku? - spytał skonsternowany.
       - Wie pan przecież, że nie z nami takie numery - skwitowała blondynka. - Możemy wejść?
       Dyrektor wpuścił je do środka.
       - Co się dzieje? - zapytała spokojnie Aya.
       Mężczyzna zawahał się.
       - No więc… Yuuki…
       - To wiemy! - przerwała mu piętnastolatka. - To, że Yuuki jest czystokrwistą wampirzycą nie jest jednak, jak mi się wydaje, powodem do tego, by odwoływać zajęcia i zamykać uczniów w dormitoriach!
       - Masz rację… Chodzi o to, że… Właściwie nie jestem jeszcze pewny, ale… Wydaje mi się, że pewna osoba przebudza się do życia.
       - Co pan ma na myśli?
       - Ech, nie wiem, naprawdę. Poczekajcie jeszcze chwilkę, a z pewnością czegoś się dowiem. Póki co, zostańcie tutaj i nie oddalajcie się - powiedział.
       - Co z Zero? - spytała cicho brunetka.
       - Ano… Jeśli chcesz, możesz się z nim zobaczyć. Jest w tym pokoju, co zwykle - odparł Przewodniczący.
       - Nie wiem, czy on będzie chciał mnie widzieć.
       - Jest w złym humorze, ale jesteś jego przyjaciółką, więc…

       Zapukała ostrożnie. Nikt nie odpowiedział.
       - Mogę wejść? - spytała i uchyliła drzwi. Zero stał oparty o ścianę. Okna były zasłonięte. - Jeśli nie chcesz mnie widzieć, mogę sobie pójść - powiedziała cicho.
       - O ile mi wiadomo, to nie ty jesteś tą, która dopiero co mnie zdradziła - odparł posępnie. - Wejdź.
       Przekroczyła próg pokoju.
       - Przykro mi - wyszeptała. Nie bardzo wiedziała, jak ma się zachować, co powiedzieć…
       Chłopak osunął się po ścianie i usiadł na podłodze. Po chwili wahania Aya podeszła do niego i przykucnęła naprzeciwko.
       - Jak się czujesz? - zapytała z troską.
       - Wyobraź sobie… - zaczął powoli. Patrzył gdzieś w bok. - Że twoja siostra, tak dla ciebie ważna, zostaje zamieniona w potwora. Przez kogoś, kogo z całego serca nienawidzisz. - Zrobił pauzę. - Jakby tego było mało, okazuje się, że poprzez ugryzienie przebudza się w niej czystokrwisty wampir, którym tak naprawdę zawsze była, ale ani ona, ani ty, nie miałyście o tym pojęcia. Do tego wszystkiego, dowiadujesz się jeszcze, że owy znienawidzony krwiopijca jest bratem twojej „siostry”.
       Chcąc nie chcąc, Aya wyobraziła sobie to wszystko. W jej wyobraźni to Aidou został czystokrwistym, w którym zakochała się Kaori. Wampir ją ugryzł i przemienił. A ona…
       Kao-chan jako czystokrwista wampirzyca? Nie potrafię… Nie mogę… Zadrżała.
       Potem zwróciła uwagę na coś innego. Na podobieństwo między imōto a Hanabusą. Blond włosy, niebieskie oczy…
       - A potem jeszcze, jak gdyby nigdy nic, „siostra” przychodzi do ciebie i oświadcza, że nie jest już tą, którą znałaś. Mówi ci, że jej wampirza połowa „pożarła” tę drugą, ludzką - dokończył Zero, równocześnie przenosząc wzrok na koleżankę.
       Aya miała ochotę się rozpłakać. Nie zrobiła jednak tego, tylko lekko drżała.
       - Tak właśnie się czuję - powiedział cicho Kiryuu.
       Jak… Jak on to wytrzymuje?
       - Nie wiem, co mogłabym powiedzieć - przyznała.
       - Nie musisz nic mówić.
       Milczeli więc przez jakiś czas.
       - Co teraz zrobisz? - spytała dziewczyna.
       - Nie wiem. Mam ochotę ich wszystkich pozabijać, ale równocześnie nie chce mi się czegokolwiek robić.
       Jakby nagle wszystko straciło sens? Nie powiedziała tego na głos.
       Miała ochotę go jakoś pocieszyć, ale nie wiedziała, czy to miałoby w ogóle jakiś sens. I czy przyjaciel by sobie tego życzył.
       Poczuli woń krwi. Kuran, zauważyła Aya. Podniosła głowę i spojrzała na chłopaka. Jedną ręką złapał się za szyję, ale wzrok miał niemal nieobecny.
       - Który to już raz? - zapytała cicho brunetka.
       Chłopak spojrzał na nią pytająco.
       - Zapach krwi. Który to już dzisiaj raz?
       - Straciłem rachubę. - Zero uśmiechnął się ponuro. - Coś jest ze mną nie tak - powiedział.
       - Hę? - zdziwiła się. - Co masz na myśli?
       - Dziwnie się czuję. Ja… przez cały czas piłem krew czystokrwistego wampira, choć nie miałem o tym pojęcia. Teraz „ona” się przebudziła…
       Aya wiedziała, co przyjaciel ma na myśli. Krew Yuuki, która krążyła teraz w jego żyłach, mogła się w jakiś sposób „zmienić” i na niego oddziaływać. Do tego jeszcze potężna krew Kaname…
       Krew. Coraz więcej krwi.
       Zero zaczął nieregularnie oddychać. Nastolatka spojrzała na niego ze smutkiem.
       - Chcesz, to bierz - mruknęła.
       - To już nie ma sensu… - wydyszał.
       - Dlaczego? Wzmocni cię. Chyba. A co najmniej przyniesie ulgę.
       Zacisnął pięści, ale po kilku sekundach wahania przycisnął Ayę do siebie i zatopił kły w jej szyi. Szybko zamknęła powieki. Starała się ignorować ból i nachodzące ją ponure myśli.


       Tak jak poprzednio, nie miała pojęcia, jak długo to trwało. W końcu jednak chłopak oderwał się od niej. Brunetka otworzyła oczy i spojrzała na jego zakrwawioną twarz.
       - Jak się czujesz? - spytał cicho.
       - W porządku - szepnęła.
       Zero spojrzał na jej szyję. Otworzył szerzej oczy ze zdziwienia.
       - Zregenerowałaś się - oświadczył.
       - Hę?
       Pomacała miejsce, w którym ją ugryzł. Nie wyczuła niczego poza krwią.
       - Bez żadnych skutków ubocznych? - pomyślała na głos. - Ech, czy mi się wydaje, czy ta porąbana umiejętność odezwała się w najlepszym momencie?
       Chłopak ledwo zauważalnie się uśmiechnął.
       Aya tradycyjnie stworzyła trochę wody, by pozbyć się „dowodów”.
       - No popatrz, teraz nawet nikt się nie skapnie, że coś się tu stało - powiedziała.
       - Może jednak twoja siostra powinna o tym wiedzieć. Wtedy może by mnie wreszcie zabiła.
       - Nie mów tak. Baka.
       Zamieniła płyn w parę wodną. Po pomieszczeniu rozszedł się lekki zapach krwi.
       - Ech, przydałoby się tu trochę przewietrzyć…
       Uchyliła okno, uważając na to, by słońce za bardzo jej nie poraziło.
       - No, pójdę już - rzekła. - Kao-chan może się zastanawiać, co tu tak długo robię.
       Zwróciła swe kroki w kierunku drzwi.
       - Aya.
       Zatrzymała się. Serce zaczęło jej walić jak oszalałe.
       Dokładnie taki sam ton… Jak we śnie, zauważyła.
       Nastolatek podszedł do niej od tyłu. Nie odwróciła się. Czuła, że zrobiła się czerwona. Był bardzo blisko, tuż za nią.


       - Zero? - spytała cicho.
       - Aya… - W jego głosie pobrzmiała nutka smutku. - Proszę… Zawsze… Bądź sobą - wyszeptał. - Nie pozwól, by kiedykolwiek… Ta wampirza część, która w tobie siedzi… „pożarła” tę drugą. Nawet, jeśli robisz głupstwa, tak jak przed chwilą… Bądź sobą. Zawsze. Proszę - rzekł jakby błagalnie.
       Serce nie miało zamiaru się uspokoić.
       - Oczywiście - powiedziała w końcu. - Spokojnie. Nie musisz się martwić - dodała.
       Powoli rozpoczęła wędrówkę do drzwi. Gdy już miała chwycić za klamkę, otworzyły się. Za nimi stali Touga i Kaien.
       - O, yo - rzucił Yagaru, widząc zdumioną i wciąż zarumienioną Ayę. Nie była w stanie się odezwać. - Hej, Zero. Przychodzę zobaczyć co z tobą i co widzę? Coś ty zrobił tej biednej dziewczynie, że się tak rumieni? - wyszczerzył zęby.
       Dziewczyna spuściła wzrok.
       - Nie mam ochoty na żarty - mruknął Zero.
       - Głupi uczeń - rzekł Łowca. - W nocy padał śnieg, ale dzisiaj na dworze jest całkiem ładnie - zmienił temat. - Może byś chociaż odsłonił zasłony?


       Kątem oka Aya zauważyła, że kolega stoi teraz przy oknie.
       - To moja decyzja. Dzień jest jaśniejszy niż zazwyczaj - powiedział.
       - Kiryuu-kun nie jest teraz w nastroju na to - odezwał się Kurosu. - Wiele się wydarzyło. Okaż mu trochę współczucia.
       - Przewodniczący - przerwał Zero. - Wiedziałeś o wszystkim?
       Ze smutkiem kiwnął głową.


       - Tak…
       Chłopak posłał mu nienawistno-cierpiętnicze spojrzenie.


       Dyrektor schował się za Tougą.
       - Ki… Kiryuu-kun, nie bądź zły! To przerażające! Naprawdę! - marudził. - Niektórych rzeczy nie można ot tak powiedzieć! - tłumaczył się. - Rozumiesz to, prawda?
       - Hej, Zero - rzekł ze znudzeniem Yagari. - Czyją krew piłeś? Otacza cię złowroga aura - zażartował.
       Aya zadrżała. Zmusiła wreszcie nieposłuszne nogi do tego, by się poruszyły. Chciała wreszcie stamtąd wyjść.
       - Mistrzu… Po co tu jesteś? - spytał Zero. - Żeby prawić mi kazanie?
       Aya wyszła na korytarz.
       - Jest… jeszcze jeden, inny niż Shizuka Hiou, wampir czystej krwi, którego miejsce pobytu jest nieznane - odparł sensei. Dziewczyna zatrzymała się i nasłuchiwała z biciem serca. - Prowadziłem śledztwo i poszlaki doprowadziły mnie tutaj… W czasie podróży… otrzymałem rozkaz ze Związku. „Powstrzymaj jednego z bliźniaków Kiryuu, Zero.” Tak brzmiał.
       Siedemnastolatka nie wierzyła w to, co usłyszała. Pokręciła głową i biegiem udała się na poszukiwania siostry.

       Znalazła ją w kuchni. Kaori w skupieniu wyglądała przez okno i patrzyła na to, co działo się na zewnątrz.
       - Trochę tam tłoczno - mruknęła. Widocznie usłyszała lub wyczuła onēsan. - To wszystko… to wampiry, prawda?
       Aya podeszła do imōto. Rzeczywiście, na dworze widać było co jakiś czas sylwetki osób, które na pewno nie były ludźmi.
       - Uhm - potwierdziła. - I… większość z nich to chyba Poziom E.
       - No…
       Westchnęła.
       - To wszystko jest takie dziwne… Jakiś czas jest „normalnie”, a potem wszystko się wali - mruknęła Kao. - Mam wrażenie, że odczucie takie przeżywam po raz setny. Ostatnio wszystko jest takie pokręcone.
       - Owszem. Przykro mi, że musisz brać w tym udział.
       Brunetka spojrzała z troską na młodszą. Piętnastolatka jednak pokręciła głową.
       - Nie ma ci być przykro. Zobaczysz, będziesz miała ze mnie tylko pożytek. Przydam się! - rzekła z uśmiechem. - I… - zawahała się. - W razie czego… - Dotknęła rękojeści katany. - Obronię bliskie mi osoby - dokończyła pewnie.
       - A właśnie! Uczniowie… W akademikach! Mogą być w niebezpieczeństwie!
       - Dlatego też trzeba zająć się tymi nieproszonymi gośćmi - powiedział spokojnie dyrektor, który właśnie wszedł do kuchni.
       Dziewczęta odwróciły się równocześnie. Szeroko rozwarły oczy i otworzyły buzie. Były w szoku.
       Niepozorny zwykle Przewodniczący Kurosu wyglądał iście zabójczo. Rozpuścił włosy, zdjął okulary i włożył czarny płaszcz, zza którego dojrzeć można było pochwę z kataną.
       Kaien uśmiechnął się ciepło.
       - Dy… Dyrektorze! - krzyknęła Kao, która pierwsza odzyskała głos. - Gdybym była starsza, to z miejsca bym się z panem umówiła! - wyszczerzyła zęby.
       Mężczyzna zarumienił się i zaśmiał.
       - Cha! Cha! Jakbym słyszał Reiko! Strasznie ją przypominasz. Szczególnie z tą kataną! - stwierdził.
       Aya straciła już zainteresowanie osobą dyrektora i z powrotem odwróciła się do okna. Zauważyła Tougę i Zero, którzy oddalali się od domu Przewodniczącego. Chłopak wlókł się bez sprzeciwu za mistrzem. Wyglądał, jakby stracił wszelką nadzieję i ochotę na cokolwiek.
       Kaori rozmawiała chwilę z Kurosu, a po chwili spojrzała na milczącą siostrę.
       - Nēsan…? - szepnęła.
       Siedemnastolatka zdawała się nie słyszeć.
       Aya… Znów o nim myślisz? Znów się o niego martwisz?, pytała w myślach Kao. Przestań, proszę. Zamęczysz się. Utkwiła wzrok w zatroskanej twarzy brunetki. To ją kiedyś wykończy. Nie może przejmować się wszystkim i wszystkimi… Nie. To dlatego, że to Zero. Gdyby ktoś inny był na jego miejscu, być może byłoby jej nieco smutno, ale nie zachowywałaby się wtedy jak zombie. Westchnęła. Miłość… Kto ją zrozumie? W oczach stanął jej Aidou i, nie wiedzieć czemu, Ichiru. Niebieskooka złapała się wreszcie na tym, że myśli o dwóch chłopakach naraz i zdecydowanie odepchnęła od siebie ich wizerunki.
       - Nēsan. - Położyła siostrze rękę na ramieniu. Ta odwróciła się jakby w transie i spojrzała smętnym wzrokiem na młodszą. - Mamy robotę do wykonania.
       - Dziewczęta… - dyrektor przypomniał uczennicom o swojej obecności. - Co teraz zamierzacie?
       - Oczywiście zabawimy się w Łowców. Trzeba bronić Akademię i jej uczniów - rzekła Kao. - A pan?
       - To samo… Udam się teraz w kierunku bramy głównej. I wolałbym, żebyście się tam nie zbliżały. A jeśli już chcecie walczyć… Proszę, bądźcie ostrożne. Nie wybaczę sobie, jeśli coś się wam stanie.
       - Nie ma obawy! - zaśmiała się blondynka. - Świetnie sobie poradzimy, na pewno! - zawołała.
       - Ale naprawdę na siebie uważajcie - powtórzył Kaien. - Ach… Póki co, najlepiej patrolujcie okolice dormitoriów. Nie można pozwolić, by uczniowie z nich wychodzili. Za jakiś czas odbędzie się ewakuacja, jednak do tej pory… trzeba sobie jakoś poradzić.
       - Rozumiem! - zameldowała Kaori.
       - Dobrze… W takim razie… Powodzenia - rzekł Przewodniczący Akademii.
       - Hai! I panu także! - odparła błękitnooka.
       Dyrektor oddalił się. Dziewczyny widziały przez okno jak szybkim tempem posuwa się w kierunku bramy.
       - Czas na nas - powiedziała młodsza. Aya nie reagowała. - Nēsan! - wrzasnęła jej do ucha.
       - Tak, tak, już…
***
       Yagari zaprowadził Zero do lochów. Chłopak nigdy wcześniej tam nie był, nie wiedział nawet o ich istnieniu, ale w tym momencie zupełnie go to nie obchodziło. Jak gdyby nigdy nic wszedł do celi i od razu usiadł pod kamiennym murem. Nawet nie spojrzał na swego mistrza. Nie zareagował też na trzask zamykanych krat.


       - Ech… - westchnął Touga. - Mógłbyś się przynajmniej trochę opierać - rzekł. - Jesteś taki posłuszny…
       Kiryuu nie odpowiedział. Zamknął oczy.


       - Ignorujesz mnie? - spytał dorosły Łowca. - Dobra, wszystko mi jedno. Karę dostaniesz później, zgoda? Dopóki wszystko się nie wyjaśni, zostań tutaj i czekaj! - nakazał. - To dla twojego dobra - zapewnił, po czym wyjął Bloody Rose i położył ją przy kracie. - Pistolet zostawiam tutaj - poinformował. Nie czekał już na odpowiedź i po prostu wyszedł.


       Chłopak uniósł powieki. Czegokolwiek by nie robił, przed oczyma stawały mu te same obrazy. Znienawidzony Kaname, dawna Yuuki, PRAWDZIWA Yuuki… Mroczne myśli nie przestawały go nachodzić. Załamany, ponownie zamknął oczy i ukrył twarz w dłoniach. Zobaczył uśmiechniętą Yuuki Kurosu - taką, jaką znał.
       - Wkurzające… - szepnął sam do siebie.


       Dwie podobne siły przemieszczają się… W każdym zakątku mojego ciała… czuję jak te dwa istnienia rosną w siłę. Jak niby mam… jasno myśleć…?
       Wtedy oczami wyobraźni ujrzał pełną troski twarz szarookiej przyjaciółki. Przypomniał sobie, ile to już razy „zakazywała” mu upadać do Poziomu E. Mimo wszystko wciąż wierzyła, że to nieuchronne zdarzenie jednak nie nadejdzie. Pomagała mu. A ostatnio nawet oddawała swą krew, by opóźnić jego upadek. Robiła to, choć była to dla niej chyba najboleśniejsza rzecz, którą mogła uczynić…
       Aya, wybacz mi, ale… Już nie mogę.
***
       Dziewczyny były na drodze prowadzącej do damskiego akademika. Aya przez większość czasu milczała, cały czas sprawiała wrażenie nieobecnej. Kaori bacznie rozglądała się dookoła. Jeden wampir, prawdopodobnie Poziomu E, szedł szybko w ich kierunku.
       - Nēsan - przywróciła siostrę do życia. Ta od razu się ożywiła i spostrzegła wroga. Kiwnęła do Kao i wyciągnęła rękę przed siebie. Na początku, tak jak chciała, wytworzyła się kula wody, potem jednak, zamiast zamienić się w lód, spadła, tworząc na ziemi kałużę. Zamiast tego, jakby z ręki Ayi zaczął wiać wiatr, tak silny, że wampir stający niedaleko stracił równowagę i upadł. 
       - Co to ma, do cholery, być?! - krzyknęła zdziwiona Aya.
       - Akademik - przypomniała sobie młodsza.
       - No tak, pewnie mnie dotknęła, rzucając się na mnie - rzekła jakby do siebie.
       Świetnie, kolejna nowość. Mam nadzieję, że nie przeszkodzi mi w walce.
       Siostry ruszyły dalej. Po chwili Kao spytała:
       - Rozdzielamy się i będziemy strzec obu akademików?
       Aya zamyśliła się.
       - Nie możemy. W walce możesz się skrzywdzić. Jeśli wampiry wyczują krew, staniesz się przynętą. Musimy być razem, żebym mogła cię wyleczyć w razie potrzeby - rzuciła.
       - Dobrze myślisz… Ale… - dodała po namyśle. - Co z tobą? Przecież twoja krew pachnie wyjątkowo, a nie możesz sama się leczyć.
       - Posiadłam zdolność regeneracji, Kao… - powiedziała siedemnastolatka, przypominając sobie o wcześniejszym incydencie z Zero.
       - Dlaczego nic o tym nie wiem? - zapytała zdziwiona.
       - Bo mam ją w zasadzie od… - nie zdążyła dokończyć, bo przed nimi ukazały się dwa wampiry.
       - Chcecie być przekąską dla naszego pana? - spytał pierwszy.
       - Będzie wielce zadowolony! - dodał drugi krwiopijca.
       Dziewczyny spojrzały na siebie porozumiewawczo.
       - Nie, dzięki, innym razem - odpowiedziała Kao i wyciągając katanę, rzuciła się na jednego z nich. W tym samym momencie Aya zrobiła to z drugim.
***
       Zero przez cały czas siedział w tej samej pozycji. Zapomniał o realnym świecie, uwięziony we własnych rozmyślaniach i wspomnieniach.
       Nagle jednak coś wyczuł. Nie wiedział, co to było. Gwałtownie otworzył oczy. Niesamowicie wolno bijące dotychczas serce przyspieszyło.
***
       Siostry dotarły wreszcie do akademika. Od razu zaczęły walczyć, gdyż było tam wiele wrogich wampirów. Spotkały też kilku dobrych, którzy kazali im wracać do pokoju, jednak szybko wyjaśniły, że nie mają takich zamiarów.
       Po kilku minutach walki Kao została lekko ranna - jeden z wampirów wbił jej w ramię swój pazur. Aya szybko wzięła siostrę i zaprowadziła do akademika. Blondynka usiadła na schodach  i odsłoniła ramię, ściągając bluzę. Na dole cały czas miała spódniczkę od mundurka, bo myślała, że dziś normalnie będą lekcje.
       - Całe szczęście, że tu jesteś - rzuciła z uśmiechem Kao.
       - Uhm.
       - Dlaczego jesteś dziś taka smutna? - spytała.
       - Wiesz… W sumie to nie czas, żeby o tym rozmawiać.
       - No dobrze, ale postaraj się choć trochę ożyć, bo trzeba być czujnym.
       - Hai, hai. Chociaż nie uśmiecha mi się zabijać tyle osób.
       - To chorzy ludzie. Nie ma już dla nich ratunku. Cały czas tylko czekają, aż stoczą się na sam dół…
       - Starczy - powiedziała oschle brunetka i wstała. - Chodźmy już.
       Shimatta… Nie pomyślałam… Przecież Zero jest taki jak oni. BAKA! Pewnie jej teraz smutno…
       - Dokończmy to, co zaczęłyśmy - rzuciła Kao i ruszyła ku wyjściu.
       - Kaori-san! - krzyknął ktoś z góry. Blondynka odwróciła się. Na schodach stała Mio. Na jej twarzy widać było przerażenie. - Co się dzieje?!
       - Spokojnie, Mio-san. Niedługo zostaniecie ewakuowani. Trzeba tylko pilnować, żeby nikt nie wyszedł.
       - Tylko… Tam jest teraz dużo uczniów z Nocnej Klasy… I…
       - Przykro mi, ale to niemożliwe, żeby teraz… - zaczęła Aya.
       - Nio poszła z dwoma dziewczynami na zewnątrz! Chciały spod szkoły wszystko oglądać - wyrzuciła z siebie. - Ja nie chciałam iść z nimi, więc…
       - Mio-san… - zaczęła Kao. - Zostań tu i nie wychodź. Niedługo je przyprowadzę! - obiecała, ciągnąc za sobą onēsan.
       - Pójdę je poszukać - rzuciła blondynka, kiedy wyszły z akademika.
       - Idę z tobą.
       - Iie. Bardziej się przydasz tutaj. Na drodze do szkoły nie widziałam wielu przeciwników, więc dam sobie radę sama. - Widząc zmartwienie siostry, dodała - Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Wrócę, zanim się obejrzysz! - dodała i ruszyła w drogę do szkoły. - Arigatō!







***
   Jak widać, w owym rozdziale pojawiło się sporo obrazków- jedne pochodzą z mangi, a inne to radosna twórczość. xD
   Następny rozdział będzie nosił tytuł "Ogniem i mieczem". Hmm, skąd my to znamy? ;) No, w każdym razie... owy rozdział będzie... hmm, "waleczny"? Można chyba to tak określić. Tak więc zapraszamy w środę! ;)
[wpis z dnia 1.05.10] 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz