- Przepraszam… - wyszeptała Yuuki, wciąż patrząc na zdumionego przyjaciela.
O Boże… Aya poczuła, że ma nogi jak
z waty. Zadrżała. To czystokrwista.
Siostra Kaname Kurana. Córka Juri i Haruki. To ją mi przypominała!, zauważyła
z osłupieniem, wspominając podobiznę Juri Kuran w księdze „Ludzie i wampiry na
przestrzeni dziejów Ziemi”. Nagle dotarło do niej to, na co nigdy wcześniej nie
zwróciła uwagi. Na podobieństwo między Yuuki i Kaname. Brązowe włosy o
podobnym, choć nie identycznym odcieniu. Niemal taki sam, brązowy kolor oczu…
- Przepraszam… Zero…
- Zemdlała i została natychmiast uchwycona przez Kaname.
- Rodzeństwo… - wyszeptał prefekt.
- Byłbym
szczęśliwszy… gdybym urodził się jako jej prawdziwy brat - powiedział Kuran.
Aya nie zrozumiała
jego słów, ale nawet jej to nie obchodziło.
Ona… Czy już wiedziała? Czy podejrzewała, że to się stanie?
Czy to z tego powodu prosiła, bym „opiekowała się Zero”…?
- Wyraz twojej
twarzy - zwrócił się do Zero Kaname - mówi mi, że nie wierzysz w to, co
usłyszałeś.
- Yuuki nazwała cię
bratem, ale ty zaprzeczyłeś - odparł chłopak. - Jaka jest prawda?
- Nie ma żadnych
wątpliwości, że Yuuki jest córką Kuranów, a ty, będąc wampirem drugiej
kategorii, sam powinieneś to stwierdzić. Ale z drugiej strony… - Kaname zrobił
pauzę. - Jesteś po stronie Łowców, którzy próbują nas wytępić - mówiąc to,
podniósł Yuuki i wstał. Zeskoczył z nią z budynku. - Co teraz zrobisz?
Zniknęli gdzieś. Zero zacisnął pięści. Aya poczuła jego krew.
Zamrugała kilka razy i spojrzała w dół. Były tam dwie postaci.
Takuma Ichijou i Senri Shiki. Co tu robią?, spytała w myślach, ale odpowiedź jej nie interesowała. Puściła
się biegiem w stronę akademika, mając nadzieję, że nikt nie zdążył jej
zauważyć. Jeszcze nigdy nie cieszyła się tak z faktu, że nie pachniała jeszcze
jak wampir.
Biegła najszybciej, jak potrafiła. Gdy wpadła do pokoju,
zatrzasnęła za sobą drzwi. Kaori poderwała się z łóżka, a Aya oparła się o
drzwi i dyszała ciężko.
- Nēsan! - Blondynka
przestraszyła się, wstała i szybko podeszła do siostry. - Co się stało?
Brunetka spojrzała w
błękitne oczy imōto i z bólem serca zaczęła opowieść o tym, co się wydarzyło.
Tymczasem na dworze powoli zaczęło świtać.
***
- Co teraz? - spytała cicho Kaori. Ubierała właśnie mundurek.
Starsza została w dżinsach i bluzce.
- Nie wiem… Czy jest
w ogóle coś, co możemy zrobić? - odparła smętnie Aya. Z ponurą miną mrużyła
oczy. Choć w nocy padał śnieg, dzień zapowiadał się na słoneczny i całkiem
ciepły.
Blondynka podeszła
do okna i przesunęła zasłony.
- Lepiej?
Onēsan skinęła głową
i uśmiechnęła się delikatnie w podzięce.
- Dyrektor… -
powiedziała wolno, jakby w zamyśleniu.
Na korytarzach akademika roiło się od rozgadanych uczennic.
Trudno było się między nimi przecisnąć. Aya zauważyła w tłumie rudowłosą
czuprynę przyjaciółki.
- Otsune! -
krzyknęła.
Umari usłyszała ją i
z trudem się do niej przedostała.
- Co się dzieje? -
spytała brunetka.
- Dzienne zajęcia
zostały odwołane - zaczęła zielonooka. - Ale mamy zakaz opuszczania akademika.
Przy każdym wyjściu stoją wampiry - dodała ściszonym głosem. - Podobno w
dormitorium chłopców jest taki sam bałagan… Aya, wiesz, co się stało?
Dziewczyna zawahała
się.
- Wszystkie sprawy…
bardzo się pokomplikowały - przyznała ze smutkiem. - Dlatego… musimy coś
zrobić. Ale proszę, ty zostań tutaj i rób to, co reszta, dobrze?
Kaori, usłyszawszy nowiny, pobiegła po bluzę i katanę. Gdy
wróciła, wraz z siostrą przecisnęła się przez tłum. Udało im się dotrzeć do
wyjścia. Stało tam kilku uczniów Nocnej Klasy. Tłumaczyli coś zebranym i
odesłali ich do pokojów. Po jakimś czasie ogólnego zamieszania na korytarzu
zostały tylko Aya i Kaori.
- Wy też - rzucił
wampir. Dziewczyny nie znały jego imienia. - Wracajcie do pokoju.
- Nie - powiedziała
twardo brunetka. - Przepuście nas - rozkazała.
- Nie możemy. Macie
natychmiast wrócić do siebie.
- Mamy sprawę do
dyrektora.
- Trudno, załatwicie
ją kiedy indziej.
Siedemnastolatka
westchnęła.
- Ech, nie chciałam
tego robić… Ale dobra. Ten sekret, jak i cała masa innych, i tak niebawem
przestanie być tajemnicą, więc…
Za pomocą lodu
unieruchomiła zdumionego wampira.
Dziewczyny pewnym krokiem przeszły obok niego, jednak drogę
zagrodziła im jakaś wampirzyca.
- Nie wiem, kim
jesteś, ale dalej nie pójdziesz - rzekła.
- Tak, tak… -
odparła ze znudzeniem brunetka.
Nieznajoma posłała w
kierunku sióstr silny powiew wiatru.
- Ach, to twoja
arystokratyczna umiejętność? - spytała oschle Aya. - Całkiem ciekawa. Wiatr…
- Nēsan, spieszymy
się - przypomniała Kaori.
- Wiem. Już idę.
- Mówiłam, że nie
przejdziecie!
Wampirzyca rzuciła
się na Ayę. Kaori zareagowała błyskawicznie - dobyła katany, która wisiała
przypasana do paska i wycelowała nią w dziewczynę.
- To… broń na
wampiry - zdziwiła się, ostrożnie się cofając. - Jesteś Łowcą?
- Jeszcze nie. -
Blondynka puściła oko.
***
- Może nam pan wyjaśnić, co tu się dzieje?! - krzyknęła Kaori,
zanim jeszcze Kaien otworzył drzwi.
- Eeto… Nie
powinniście być w akademiku? - spytał skonsternowany.
- Wie pan przecież,
że nie z nami takie numery - skwitowała blondynka. - Możemy wejść?
Dyrektor wpuścił je do środka.
- Co się dzieje? -
zapytała spokojnie Aya.
Mężczyzna zawahał
się.
- No więc… Yuuki…
- To wiemy! -
przerwała mu piętnastolatka. - To, że Yuuki jest czystokrwistą wampirzycą nie
jest jednak, jak mi się wydaje, powodem do tego, by odwoływać zajęcia i zamykać
uczniów w dormitoriach!
- Masz rację… Chodzi
o to, że… Właściwie nie jestem jeszcze pewny, ale… Wydaje mi się, że pewna
osoba przebudza się do życia.
- Co pan ma na
myśli?
- Ech, nie wiem,
naprawdę. Poczekajcie jeszcze chwilkę, a z pewnością czegoś się dowiem. Póki
co, zostańcie tutaj i nie oddalajcie się - powiedział.
- Co z Zero? -
spytała cicho brunetka.
- Ano… Jeśli chcesz,
możesz się z nim zobaczyć. Jest w tym pokoju, co zwykle - odparł
Przewodniczący.
- Nie wiem, czy on
będzie chciał mnie widzieć.
- Jest w złym humorze,
ale jesteś jego przyjaciółką, więc…
Zapukała ostrożnie. Nikt nie odpowiedział.
- Mogę wejść? -
spytała i uchyliła drzwi. Zero stał oparty o ścianę. Okna były zasłonięte. -
Jeśli nie chcesz mnie widzieć, mogę sobie pójść - powiedziała cicho.
- O ile mi wiadomo,
to nie ty jesteś tą, która dopiero co mnie zdradziła - odparł posępnie. -
Wejdź.
Przekroczyła próg
pokoju.
- Przykro mi -
wyszeptała. Nie bardzo wiedziała, jak ma się zachować, co powiedzieć…
Chłopak osunął się po ścianie i usiadł na podłodze. Po chwili
wahania Aya podeszła do niego i przykucnęła naprzeciwko.
- Jak się czujesz? -
zapytała z troską.
- Wyobraź sobie… -
zaczął powoli. Patrzył gdzieś w bok. - Że twoja siostra, tak dla ciebie ważna,
zostaje zamieniona w potwora. Przez kogoś, kogo z całego serca nienawidzisz. -
Zrobił pauzę. - Jakby tego było mało, okazuje się, że poprzez ugryzienie
przebudza się w niej czystokrwisty wampir, którym tak naprawdę zawsze była, ale
ani ona, ani ty, nie miałyście o tym pojęcia. Do tego wszystkiego, dowiadujesz
się jeszcze, że owy znienawidzony krwiopijca jest bratem twojej „siostry”.
Chcąc nie chcąc, Aya wyobraziła sobie to wszystko. W jej
wyobraźni to Aidou został czystokrwistym, w którym zakochała się Kaori. Wampir
ją ugryzł i przemienił. A ona…
Kao-chan jako czystokrwista wampirzyca? Nie potrafię… Nie
mogę… Zadrżała.
Potem zwróciła uwagę
na coś innego. Na podobieństwo między imōto a Hanabusą. Blond włosy, niebieskie
oczy…
- A potem jeszcze,
jak gdyby nigdy nic, „siostra” przychodzi do ciebie i oświadcza, że nie jest
już tą, którą znałaś. Mówi ci, że jej wampirza połowa „pożarła” tę drugą,
ludzką - dokończył Zero, równocześnie przenosząc wzrok na koleżankę.
Aya miała ochotę się rozpłakać. Nie zrobiła jednak tego, tylko
lekko drżała.
- Tak właśnie się
czuję - powiedział cicho Kiryuu.
Jak… Jak on to wytrzymuje?
- Nie wiem, co
mogłabym powiedzieć - przyznała.
- Nie musisz nic
mówić.
Milczeli więc przez
jakiś czas.
- Co teraz zrobisz?
- spytała dziewczyna.
- Nie wiem. Mam
ochotę ich wszystkich pozabijać, ale równocześnie nie chce mi się czegokolwiek
robić.
Jakby nagle wszystko straciło sens? Nie powiedziała tego na głos.
Miała ochotę go jakoś pocieszyć, ale nie wiedziała, czy to
miałoby w ogóle jakiś sens. I czy przyjaciel by sobie tego życzył.
Poczuli woń krwi. Kuran, zauważyła
Aya. Podniosła głowę i spojrzała na chłopaka. Jedną ręką złapał się za szyję,
ale wzrok miał niemal nieobecny.
- Który to już raz?
- zapytała cicho brunetka.
Chłopak spojrzał na
nią pytająco.
- Zapach krwi. Który
to już dzisiaj raz?
- Straciłem rachubę.
- Zero uśmiechnął się ponuro. - Coś jest ze mną nie tak - powiedział.
- Hę? - zdziwiła
się. - Co masz na myśli?
- Dziwnie się czuję.
Ja… przez cały czas piłem krew czystokrwistego wampira, choć nie miałem o tym
pojęcia. Teraz „ona” się przebudziła…
Aya wiedziała, co przyjaciel ma na myśli. Krew Yuuki, która
krążyła teraz w jego żyłach, mogła się w jakiś sposób „zmienić” i na niego
oddziaływać. Do tego jeszcze potężna krew Kaname…
Krew. Coraz więcej krwi.
Zero zaczął
nieregularnie oddychać. Nastolatka spojrzała na niego ze smutkiem.
- Chcesz, to bierz -
mruknęła.
- To już nie ma
sensu… - wydyszał.
- Dlaczego? Wzmocni
cię. Chyba. A co najmniej przyniesie ulgę.
Zacisnął pięści, ale
po kilku sekundach wahania przycisnął Ayę do siebie i zatopił kły w jej szyi.
Szybko zamknęła powieki. Starała się ignorować ból i nachodzące ją ponure
myśli.
Tak jak poprzednio,
nie miała pojęcia, jak długo to trwało. W końcu jednak chłopak oderwał się od
niej. Brunetka otworzyła oczy i spojrzała na jego zakrwawioną twarz.
- Jak się czujesz? -
spytał cicho.
- W porządku -
szepnęła.
Zero spojrzał na jej
szyję. Otworzył szerzej oczy ze zdziwienia.
- Zregenerowałaś się
- oświadczył.
- Hę?
Pomacała miejsce, w
którym ją ugryzł. Nie wyczuła niczego poza krwią.
- Bez żadnych
skutków ubocznych? - pomyślała na głos. - Ech, czy mi się wydaje, czy ta
porąbana umiejętność odezwała się w najlepszym momencie?
Chłopak ledwo
zauważalnie się uśmiechnął.
Aya tradycyjnie
stworzyła trochę wody, by pozbyć się „dowodów”.
- No popatrz, teraz
nawet nikt się nie skapnie, że coś się tu stało - powiedziała.
- Może jednak twoja
siostra powinna o tym wiedzieć. Wtedy może by mnie wreszcie zabiła.
- Nie mów tak. Baka.
Zamieniła płyn w
parę wodną. Po pomieszczeniu rozszedł się lekki zapach krwi.
- Ech, przydałoby
się tu trochę przewietrzyć…
Uchyliła okno,
uważając na to, by słońce za bardzo jej nie poraziło.
- No, pójdę już -
rzekła. - Kao-chan może się zastanawiać, co tu tak długo robię.
Zwróciła swe kroki w
kierunku drzwi.
- Aya.
Zatrzymała się.
Serce zaczęło jej walić jak oszalałe.
Dokładnie taki sam ton… Jak we śnie, zauważyła.
Nastolatek podszedł
do niej od tyłu. Nie odwróciła się. Czuła, że zrobiła się czerwona. Był bardzo
blisko, tuż za nią.
- Zero? - spytała
cicho.
- Aya… - W jego
głosie pobrzmiała nutka smutku. - Proszę… Zawsze… Bądź sobą - wyszeptał. - Nie
pozwól, by kiedykolwiek… Ta wampirza część, która w tobie siedzi… „pożarła” tę
drugą. Nawet, jeśli robisz głupstwa, tak jak przed chwilą… Bądź sobą. Zawsze.
Proszę - rzekł jakby błagalnie.
Serce nie miało zamiaru się uspokoić.
- Oczywiście -
powiedziała w końcu. - Spokojnie. Nie musisz się martwić - dodała.
Powoli rozpoczęła
wędrówkę do drzwi. Gdy już miała chwycić za klamkę, otworzyły się. Za nimi
stali Touga i Kaien.
- O, yo - rzucił
Yagaru, widząc zdumioną i wciąż zarumienioną Ayę. Nie była w stanie się
odezwać. - Hej, Zero. Przychodzę zobaczyć co z tobą i co widzę? Coś ty zrobił
tej biednej dziewczynie, że się tak rumieni? - wyszczerzył zęby.
Dziewczyna spuściła
wzrok.
- Nie mam ochoty na
żarty - mruknął Zero.
- Głupi uczeń -
rzekł Łowca. - W nocy padał śnieg, ale dzisiaj na dworze jest całkiem ładnie -
zmienił temat. - Może byś chociaż odsłonił zasłony?
Kątem oka Aya
zauważyła, że kolega stoi teraz przy oknie.
- To moja decyzja.
Dzień jest jaśniejszy niż zazwyczaj - powiedział.
- Kiryuu-kun nie
jest teraz w nastroju na to - odezwał się Kurosu. - Wiele się wydarzyło. Okaż
mu trochę współczucia.
- Przewodniczący -
przerwał Zero. - Wiedziałeś o wszystkim?
Ze smutkiem kiwnął
głową.
- Tak…
Chłopak posłał mu
nienawistno-cierpiętnicze spojrzenie.
Dyrektor schował się
za Tougą.
- Ki… Kiryuu-kun,
nie bądź zły! To przerażające! Naprawdę! - marudził. - Niektórych rzeczy nie
można ot tak powiedzieć! - tłumaczył się. - Rozumiesz to, prawda?
- Hej, Zero - rzekł
ze znudzeniem Yagari. - Czyją krew piłeś? Otacza cię złowroga aura -
zażartował.
Aya zadrżała. Zmusiła wreszcie nieposłuszne nogi do tego, by się
poruszyły. Chciała wreszcie stamtąd wyjść.
- Mistrzu… Po co tu
jesteś? - spytał Zero. - Żeby prawić mi kazanie?
Aya wyszła na
korytarz.
- Jest… jeszcze
jeden, inny niż Shizuka Hiou, wampir czystej krwi, którego miejsce pobytu jest
nieznane - odparł sensei. Dziewczyna zatrzymała się i nasłuchiwała z biciem
serca. - Prowadziłem śledztwo i poszlaki doprowadziły mnie tutaj… W czasie
podróży… otrzymałem rozkaz ze Związku. „Powstrzymaj jednego z bliźniaków
Kiryuu, Zero.” Tak brzmiał.
Siedemnastolatka nie
wierzyła w to, co usłyszała. Pokręciła głową i biegiem udała się na
poszukiwania siostry.
Znalazła ją w kuchni. Kaori w skupieniu wyglądała przez okno i
patrzyła na to, co działo się na zewnątrz.
- Trochę tam tłoczno
- mruknęła. Widocznie usłyszała lub wyczuła onēsan. - To wszystko… to wampiry,
prawda?
Aya podeszła do imōto. Rzeczywiście, na dworze widać było co
jakiś czas sylwetki osób, które na pewno nie były ludźmi.
- Uhm -
potwierdziła. - I… większość z nich to chyba Poziom E.
- No…
Westchnęła.
- To wszystko jest
takie dziwne… Jakiś czas jest „normalnie”, a potem wszystko się wali - mruknęła
Kao. - Mam wrażenie, że odczucie takie przeżywam po raz setny. Ostatnio
wszystko jest takie pokręcone.
- Owszem. Przykro
mi, że musisz brać w tym udział.
Brunetka spojrzała z
troską na młodszą. Piętnastolatka jednak pokręciła głową.
- Nie ma ci być
przykro. Zobaczysz, będziesz miała ze mnie tylko pożytek. Przydam się! - rzekła
z uśmiechem. - I… - zawahała się. - W razie czego… - Dotknęła rękojeści katany.
- Obronię bliskie mi osoby - dokończyła pewnie.
- A właśnie!
Uczniowie… W akademikach! Mogą być w niebezpieczeństwie!
- Dlatego też trzeba
zająć się tymi nieproszonymi gośćmi - powiedział spokojnie dyrektor, który
właśnie wszedł do kuchni.
Dziewczęta odwróciły
się równocześnie. Szeroko rozwarły oczy i otworzyły buzie. Były w szoku.
Niepozorny zwykle
Przewodniczący Kurosu wyglądał iście zabójczo. Rozpuścił włosy, zdjął okulary i
włożył czarny płaszcz, zza którego dojrzeć można było pochwę z kataną.
Kaien uśmiechnął się
ciepło.
- Dy… Dyrektorze! -
krzyknęła Kao, która pierwsza odzyskała głos. - Gdybym była starsza, to z
miejsca bym się z panem umówiła! - wyszczerzyła zęby.
Mężczyzna zarumienił
się i zaśmiał.
- Cha! Cha! Jakbym
słyszał Reiko! Strasznie ją przypominasz. Szczególnie z tą kataną! -
stwierdził.
Aya straciła już zainteresowanie osobą dyrektora i z powrotem
odwróciła się do okna. Zauważyła Tougę i Zero, którzy oddalali się od domu
Przewodniczącego. Chłopak wlókł się bez sprzeciwu za mistrzem. Wyglądał, jakby
stracił wszelką nadzieję i ochotę na cokolwiek.
Kaori rozmawiała chwilę z Kurosu, a po chwili spojrzała na
milczącą siostrę.
- Nēsan…? -
szepnęła.
Siedemnastolatka
zdawała się nie słyszeć.
Aya… Znów o nim myślisz? Znów się o niego martwisz?, pytała w myślach Kao. Przestań,
proszę. Zamęczysz się. Utkwiła wzrok w zatroskanej twarzy brunetki. To ją kiedyś wykończy. Nie może przejmować
się wszystkim i wszystkimi… Nie. To dlatego, że to Zero. Gdyby ktoś inny był na
jego miejscu, być może byłoby jej nieco smutno, ale nie zachowywałaby się wtedy
jak zombie. Westchnęła. Miłość… Kto
ją zrozumie? W oczach stanął jej Aidou i, nie wiedzieć czemu, Ichiru.
Niebieskooka złapała się wreszcie na tym, że myśli o dwóch chłopakach naraz i
zdecydowanie odepchnęła od siebie ich wizerunki.
- Nēsan. - Położyła siostrze rękę na ramieniu. Ta odwróciła się
jakby w transie i spojrzała smętnym wzrokiem na młodszą. - Mamy robotę do
wykonania.
- Dziewczęta… -
dyrektor przypomniał uczennicom o swojej obecności. - Co teraz zamierzacie?
- Oczywiście
zabawimy się w Łowców. Trzeba bronić Akademię i jej uczniów - rzekła Kao. - A
pan?
- To samo… Udam się
teraz w kierunku bramy głównej. I wolałbym, żebyście się tam nie zbliżały. A
jeśli już chcecie walczyć… Proszę, bądźcie ostrożne. Nie wybaczę sobie, jeśli
coś się wam stanie.
- Nie ma obawy! -
zaśmiała się blondynka. - Świetnie sobie poradzimy, na pewno! - zawołała.
- Ale naprawdę na
siebie uważajcie - powtórzył Kaien. - Ach… Póki co, najlepiej patrolujcie okolice
dormitoriów. Nie można pozwolić, by uczniowie z nich wychodzili. Za jakiś czas
odbędzie się ewakuacja, jednak do tej pory… trzeba sobie jakoś poradzić.
- Rozumiem! -
zameldowała Kaori.
- Dobrze… W takim
razie… Powodzenia - rzekł Przewodniczący Akademii.
- Hai! I panu także!
- odparła błękitnooka.
Dyrektor oddalił się. Dziewczyny widziały przez okno jak szybkim
tempem posuwa się w kierunku bramy.
- Czas na nas - powiedziała młodsza. Aya nie reagowała. - Nēsan!
- wrzasnęła jej do ucha.
- Tak, tak, już…
***
Yagari zaprowadził Zero do lochów. Chłopak nigdy wcześniej tam
nie był, nie wiedział nawet o ich istnieniu, ale w tym momencie zupełnie go to
nie obchodziło. Jak gdyby nigdy nic wszedł do celi i od razu usiadł pod
kamiennym murem. Nawet nie spojrzał na swego mistrza. Nie zareagował też na
trzask zamykanych krat.
- Ech… - westchnął
Touga. - Mógłbyś się przynajmniej trochę opierać - rzekł. - Jesteś taki
posłuszny…
Kiryuu nie
odpowiedział. Zamknął oczy.
- Ignorujesz mnie? -
spytał dorosły Łowca. - Dobra, wszystko mi jedno. Karę dostaniesz później,
zgoda? Dopóki wszystko się nie wyjaśni, zostań tutaj i czekaj! - nakazał. - To
dla twojego dobra - zapewnił, po czym wyjął Bloody Rose i położył ją przy
kracie. - Pistolet zostawiam tutaj - poinformował. Nie czekał już na odpowiedź
i po prostu wyszedł.
Chłopak uniósł powieki. Czegokolwiek by nie robił, przed oczyma
stawały mu te same obrazy. Znienawidzony Kaname, dawna Yuuki, PRAWDZIWA Yuuki…
Mroczne myśli nie przestawały go nachodzić. Załamany, ponownie zamknął oczy i
ukrył twarz w dłoniach. Zobaczył uśmiechniętą Yuuki Kurosu - taką, jaką znał.
- Wkurzające… -
szepnął sam do siebie.
Dwie podobne siły przemieszczają się… W każdym zakątku mojego
ciała… czuję jak te dwa istnienia rosną w siłę. Jak niby mam… jasno myśleć…?
Wtedy oczami wyobraźni ujrzał pełną troski twarz szarookiej
przyjaciółki. Przypomniał sobie, ile to już razy „zakazywała” mu upadać do
Poziomu E. Mimo wszystko wciąż wierzyła, że to nieuchronne zdarzenie jednak nie
nadejdzie. Pomagała mu. A ostatnio nawet oddawała swą krew, by opóźnić jego
upadek. Robiła to, choć była to dla niej chyba najboleśniejsza rzecz, którą
mogła uczynić…
Aya, wybacz mi, ale… Już nie mogę.
***
Dziewczyny były na drodze prowadzącej do damskiego akademika. Aya
przez większość czasu milczała, cały czas sprawiała wrażenie nieobecnej. Kaori
bacznie rozglądała się dookoła. Jeden wampir, prawdopodobnie Poziomu E, szedł
szybko w ich kierunku.
- Nēsan -
przywróciła siostrę do życia. Ta od razu się ożywiła i spostrzegła wroga.
Kiwnęła do Kao i wyciągnęła rękę przed siebie. Na początku, tak jak chciała,
wytworzyła się kula wody, potem jednak, zamiast zamienić się w lód, spadła,
tworząc na ziemi kałużę. Zamiast tego, jakby z ręki Ayi zaczął wiać wiatr, tak
silny, że wampir stający niedaleko stracił równowagę i upadł.
- Co to ma, do
cholery, być?! - krzyknęła zdziwiona Aya.
- Akademik -
przypomniała sobie młodsza.
- No tak, pewnie
mnie dotknęła, rzucając się na mnie - rzekła jakby do siebie.
Świetnie, kolejna nowość. Mam nadzieję, że nie przeszkodzi mi
w walce.
Siostry ruszyły
dalej. Po chwili Kao spytała:
- Rozdzielamy się i
będziemy strzec obu akademików?
Aya zamyśliła się.
- Nie możemy. W
walce możesz się skrzywdzić. Jeśli wampiry wyczują krew, staniesz się przynętą.
Musimy być razem, żebym mogła cię wyleczyć w razie potrzeby - rzuciła.
- Dobrze myślisz…
Ale… - dodała po namyśle. - Co z tobą? Przecież twoja krew pachnie wyjątkowo, a
nie możesz sama się leczyć.
- Posiadłam zdolność
regeneracji, Kao… - powiedziała siedemnastolatka, przypominając sobie o
wcześniejszym incydencie z Zero.
- Dlaczego nic o tym
nie wiem? - zapytała zdziwiona.
- Bo mam ją w
zasadzie od… - nie zdążyła dokończyć, bo przed nimi ukazały się dwa wampiry.
- Chcecie być
przekąską dla naszego pana? - spytał pierwszy.
- Będzie wielce
zadowolony! - dodał drugi krwiopijca.
Dziewczyny spojrzały
na siebie porozumiewawczo.
- Nie, dzięki, innym
razem - odpowiedziała Kao i wyciągając katanę, rzuciła się na jednego z nich. W
tym samym momencie Aya zrobiła to z drugim.
***
Zero przez cały czas siedział w tej samej pozycji. Zapomniał o
realnym świecie, uwięziony we własnych rozmyślaniach i wspomnieniach.
Nagle jednak coś wyczuł. Nie wiedział, co to było. Gwałtownie otworzył
oczy. Niesamowicie wolno bijące dotychczas serce przyspieszyło.
***
Siostry dotarły wreszcie do akademika. Od razu zaczęły walczyć,
gdyż było tam wiele wrogich wampirów. Spotkały też kilku dobrych, którzy kazali
im wracać do pokoju, jednak szybko wyjaśniły, że nie mają takich zamiarów.
Po kilku minutach walki Kao została lekko ranna - jeden z
wampirów wbił jej w ramię swój pazur. Aya szybko wzięła siostrę i zaprowadziła
do akademika. Blondynka usiadła na schodach
i odsłoniła ramię, ściągając bluzę. Na dole cały czas miała spódniczkę
od mundurka, bo myślała, że dziś normalnie będą lekcje.
- Całe szczęście, że
tu jesteś - rzuciła z uśmiechem Kao.
- Uhm.
- Dlaczego jesteś
dziś taka smutna? - spytała.
- Wiesz… W sumie to
nie czas, żeby o tym rozmawiać.
- No dobrze, ale
postaraj się choć trochę ożyć, bo trzeba być czujnym.
- Hai, hai. Chociaż
nie uśmiecha mi się zabijać tyle osób.
- To chorzy ludzie.
Nie ma już dla nich ratunku. Cały czas tylko czekają, aż stoczą się na sam dół…
- Starczy -
powiedziała oschle brunetka i wstała. - Chodźmy już.
Shimatta… Nie pomyślałam… Przecież Zero jest taki jak oni.
BAKA! Pewnie jej teraz smutno…
- Dokończmy to, co
zaczęłyśmy - rzuciła Kao i ruszyła ku wyjściu.
- Kaori-san! -
krzyknął ktoś z góry. Blondynka odwróciła się. Na schodach stała Mio. Na jej
twarzy widać było przerażenie. - Co się dzieje?!
- Spokojnie,
Mio-san. Niedługo zostaniecie ewakuowani. Trzeba tylko pilnować, żeby nikt nie
wyszedł.
- Tylko… Tam jest
teraz dużo uczniów z Nocnej Klasy… I…
- Przykro mi, ale to
niemożliwe, żeby teraz… - zaczęła Aya.
- Nio poszła z dwoma
dziewczynami na zewnątrz! Chciały spod szkoły wszystko oglądać - wyrzuciła z
siebie. - Ja nie chciałam iść z nimi, więc…
- Mio-san… - zaczęła
Kao. - Zostań tu i nie wychodź. Niedługo je przyprowadzę! - obiecała, ciągnąc
za sobą onēsan.
- Pójdę je poszukać - rzuciła blondynka, kiedy wyszły z
akademika.
- Idę z tobą.
- Iie. Bardziej się
przydasz tutaj. Na drodze do szkoły nie widziałam wielu przeciwników, więc dam
sobie radę sama. - Widząc zmartwienie siostry, dodała - Nie martw się, wszystko
będzie dobrze. Wrócę, zanim się obejrzysz! - dodała i ruszyła w drogę do
szkoły. - Arigatō!
***
Jak widać, w owym rozdziale pojawiło się sporo obrazków- jedne pochodzą z mangi, a inne to radosna twórczość. xD
Następny rozdział będzie nosił tytuł "Ogniem i mieczem". Hmm, skąd my to znamy? ;) No, w każdym razie... owy rozdział będzie... hmm, "waleczny"? Można chyba to tak określić. Tak więc zapraszamy w środę! ;)
Jak widać, w owym rozdziale pojawiło się sporo obrazków- jedne pochodzą z mangi, a inne to radosna twórczość. xD
Następny rozdział będzie nosił tytuł "Ogniem i mieczem". Hmm, skąd my to znamy? ;) No, w każdym razie... owy rozdział będzie... hmm, "waleczny"? Można chyba to tak określić. Tak więc zapraszamy w środę! ;)
[wpis z dnia 1.05.10]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz