poniedziałek, 3 października 2011

Vampire Knight: tom XI, rozdział LII - "Wszystko się zmienia"



       - Właściwie… jak wygląda sytuacja w szkole? - zapytała Aya.
       Tyle się wydarzyło, było takie zamieszanie…
       - Ano… - zawahała się Kaori. - Nie wiem dokładnie, ale wgląda na to, że Księżycowy Akademik niemal w całości legł w gruzach. To zasługa Zero, ale o tym chyba wiesz…
       - Przypominam sobie co nieco, ale nie bardzo wtedy kontaktowałam…
       - Domyślam się - rzekła blondynka. - Dyrektor i Yagari-sensei walczyli z wampirami, ale natknęli się też na ludzi ze Związku, w tym na samego prezesa… Gościu zginął, bo podobno pił wampirzą krew. Myślał, że dzięki temu zyska niesamowitą siłę i moc, ale zadziałało to jak trucizna i obróciło się przeciw niemu. Przewodniczący… został aresztowany przez ludzi ze Stowarzyszenia.
       - Co?! - przestraszyła się siedemnastolatka.
       Kao ze smutkiem pokiwała głową.
       - Nie wiem, co się z nim stanie… Być może go wypuszczą. W każdym razie, gdy się o tym dowiedziałam, dyrektor i kilku przedstawicieli Związku Łowców odbywało jakieś ważne rozmowy… Zobaczymy, co się stanie… - Przerwała na moment. - Uczniowie są bezpieczni. W tej chwili prawdopodobnie trwa wymazywanie im pamięci. Oficjalnie mówi się im, że akademik Nocnej Klasy zawalił się ze starości, a to całe zamieszanie to tylko ćwiczenia na wypadek kradzieży czy napadu…
       - Chcą wymazać pamięć wszystkim? - spytała brunetka.
       - Wydaje mi się, że będą zważać na pewne szczegóły… Nie sądzę, by wymazali pamięć Umari-san czy Wakabie-san.
       - Mam nadzieję…
       - Taak… Co jeszcze… Ach! Kuran rozprawił sie z całą Radą Starszych! - przypomniała sobie.
       - Serio?!
       Kao z zapałem pokiwała głową.
       - Podobno po prostu ich zmiażdżył. Nie chciałabym z nim walczyć… Z drugiej strony, jakby na to nie spojrzeć, Zero wydaje się równie silny jak on.
       Aya zwiesiła głowę.
       Za każdym razem, gdy wymawia jego imię, serce podskakuje mi do gardła. Nie potrafię o nim nie myśleć… Jakie to denerwujące… Tak się uzależnić od jakiegoś chłopaka… wampira…
       - Dobrze, a wracając do tematu Akademii… - rzekła Kaori, próbując oderwać onēsan od rozmyślań. - Nocna Klasa naprawdę dobrze broniła Dziennej. Właściwie większość z nich sprzeciwiła się w pewien sposób Radzie, a tym samym też swoim rodzinom. Choć uważam, że skoro Rada przestała istnieć, a ich rodziny same wyraziły zgodę na ich koegzystowanie z ludźmi, to raczej nie poniosą żadnych przykrych konsekwencji. Mam nadzieję, że tak będzie… - dodała cicho.
       Aidou-senpai… Chyba nie będziesz miał przez to problemów, prawda?
      - Wszystko będzie z nimi w porządku - odparła pewnie Aya. - Osobiście raczej mam ich gdzieś, ale ty nie przejmuj się sytuacją Aidou. Jestem pewna, że rodziny wampirów z Nocnego Wydziału nie zareagują na najnowsze wydarzenia w negatywny sposób. A co z… - zawahała się. - Z tymi kretynami? Czystokrwistymi pijawkami, Kuranami?
       - Opuścili Akademię.
       Aya poczuła ulgę. Miała wrażenie, że gdyby spotkała Yuuki lub Kaname, bez namysłu by się na nich rzuciła. Co raczej nie skończyłoby się w szczęśliwy sposób.
       - A Nocna Klasa? Co się z nią stanie?
       - Likwidują ją - odrzekła blondynka. - Trochę to smutne… - dodała po chwili. - Wiem, że ich nie znosisz, ale czy nie masz przypadkiem wrażenia, że bez nich to już nie będzie to samo? Akademia stanie się właściwie normalną szkołą. Nastanie szara codzienność, będziemy musiały walczyć z rutyną…
       - Nie do końca - zaprzeczyła Aya. - Jakby na to nie patrzeć, tak czy owak mamy tu jednego wampira. A zaraz dołączy do niego drugi. - Skrzywiła się. - Owszem, nic już nie będzie takie samo. Nasze życie, jak również życie dyrektora i wszystkich dziennych uczniów diametralnie się zmieni. Ale mimo wszystko… Wy i tak pozostaniecie ludźmi. Dla was problemem będzie przestawienie się na normalny tryb egzystowania. Ja z kolei… - Zrobiła pauzę. - Zmienię się, stanę się kimś innym. Kimś złym. Potworem. Bestią w ludzkiej skórze…
       - Nie mów tak, nēsan! Zawsze będziesz sobą, nawet, jeśli przemiana dobiegnie końca! - zaoponowała  imōto.
       - Nie, Kao-chan. Nie mamy takiej pewności. Co będzie, jeśli… Jeśli to coś, co we mnie jest…-  Zacisnęła dłoń na bluzce w okolicach serca. - … się przebudzi? Co jeśli… Jeśli ten wampir siedzi tam we mnie od początku, od urodzenia?
       - To mi pachnie historią Yuuki. Nie porównuj się do niej, wasze sytuacje są całkowicie odmienne - rzekła pewnie Kaori.
       - Skąd to wiesz? - zapytała łamiącym się głosem Aya. - Nie możemy mieć pewności… Co jeśli… Pamiętasz tamten dzień, kiedy zachowywałam się, jakbym była kimś zupełnie innym?
       Blondynka skinęła głową.
       - Wciąż nie uzupełniłam tej luki w pamięci - kontynuowała brunetka. - A jeśli to była jakaś moja druga osobowość, ta wampirza?
       Piętnastolatka patrzyła niepewnie na onēsan.
       - Ano… To by było w pewien sposób logiczne, ale wydaje mi się, że to jednak był tylko skutek uboczny procesu przemiany… I że to się więcej nie powtórzy - dodała cicho.
       - Byłoby miło…
       Kaori nagle zdała sobie sprawę z tego, że wciąż nie powiedziała siostrze o tym, że ta pocałowała Zero, gdy jej osobowość wywrócona została na lewą stronę.
       Ech, można by jej wreszcie o tym powiedzieć… Ale może nie dziś, skoro nie chce już nic o nim słyszeć.
       - Wiesz co? - zagadnęła. - Myślę, że powinnyśmy się jednak na chwilę położyć. Nic nam się nie stanie, jeśli poleniuchujemy przez godzinkę czy dwie. Jest dopiero po czwartej, więc może odrobinę się zdrzemniemy… Zapewne kolejne dni będą dość ciężkie…
       - Taak… Chyba masz rację…
       Wciąż nie powiedziałam jej o ojcu… Ale skoro nie pytała… Tyle się wydarzyło, pewnie zupełnie o tym zapomniała…
       Nawet się nie przebrały, tylko od razu położyły na swoich łóżkach. Po kilku minutach obie już spały.
***
       Obudziły się niemal w tym samym momencie. Obie ledwo żyły, tak bardzo były zmęczone, jednak wstały natychmiast po otworzeniu oczu. Dochodziła siódma.
       Żadna się nie przebrała. Ubrania, które miały na sobie, wciąż były świeże, mimo że się w nich położyły.
       Poszły do łazienki, by wykonać wszelkie poranne czynności. Natknęły się na kilka zdezorientowanych uczennic. Po krótkiej wymianie zdań z każdą z nich okazało się, że nic nie pamiętają.
       - Przypominam sobie jakieś zamieszanie… Ale to tylko ćwiczenia, Kao-senpai - rzekła Michi.
       - Rozumiem. Dziękuję - uśmiechnęła się blondynka.
       Siostry wróciły do pokoju i usiadły na swoich łóżkach.
       - Aż dziwnie jest myśleć o tym, że one nie mają o niczym pojęcia… - odezwała się Kaori.
       - Owszem… Tyle się wydarzyło, a to wszystko było takie straszne… Mają szczęście, że mimo tego wszystkiego będą mogły normalnie żyć - rzekła Aya.
       - Nēsan… Myślisz, że kiedyś przywykniemy do tego świata? Bo to… same cuda i dziwy.
       - Taak… Masz rację. Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie normalnego życia. Nie wiem, jak to jest… nie mieć o niczym pojęcia i być po prostu zwykłą osobą…
       Brunetka zamyśliła się na chwilę, zaś Kaori wstała i wyciągnęła z szafy bluzę.
       - Yoshi. Idę do Ichiru - poinformowała starszą siostrę. - Po drodze wpadnę jeszcze do Mio i Nio, żeby upewnić się, że one też o niczym nie wiedzą.
       - Dobrze. Ja z kolei od razu pójdę do Otsune. Może wpadnę też później na chwilę do Wakaby-san… Musimy wiedzieć, na czym stoimy - odparła brunetka.
       Piętnastolatka skinęła głową.
       Po chwili obie wyszły i skierowały się w swoje strony.
***
       - Każdy uczeń został osobiście „przesłuchany” przez jednego z arystokratycznych wampirów - zaczęła Umari, gdy Aya weszła do jej pokoju i spytała, jak się sprawy mają. - Trafiła mi się Ruka Souen. Wypytywała o różne sprawy, ja odpowiadałam zgodnie z prawdą. Wyjawiłam jej, że już wcześniej o wszystkim wiedziałam. Zrozumiała to. I… wiedziała o tobie.
       - Owszem… Musiałam się już ujawnić. Podczas walki - rzekła smętnie brunetka.
       - Rozumiem. W każdym razie… Napomknęłam jej też o tych facetach ze Związku… Cóż, w końcu wyszło na to, że, zważywszy na moją sytuację, zdecydowała się nie wymazywać mi pamięci. Ale oczywiście mam zakaz wspominania komukolwiek o tym, co naprawdę się zdarzyło.
       - To zrozumiałe - pokiwała głową Aya. - Ach, tak się cieszę, że nic ci nie zrobili! Mam w tobie wielkie wsparcie, dziękuję ci!
       - To ja ci dziękuję. Uratowałaś mi życie - odparła rudowłosa.
       Na parę minut rozmowa zeszła na inny tor. Gawędziły sobie trochę, próbując na moment odciąć się od strasznych wydarzeń, których były świadkami.
***
       Kaori weszła po cichu do pokoju pielęgniarskiego. Od razu podeszła do łóżka Ichiru. Ze zdziwieniem zauważyła nieobecność prefekta.
       - Och, już przyszłaś, Mitsui-san - przywitała się z nią lekarka.
       - Ohayō… Kiryuu-kuna nie ma? - spytała.
       - Został wezwany przez dyrektora jakąś godzinę temu. Ale spokojnie, temu tutaj nic się nie stanie, jeśli nikt nie będzie przy nim siedział. Jego stan jest już stabilny, ale mimo to raczej nie obudzi się szybko.
       - Rozumiem - odparła Kao, siadając na krześle.
       Gdy pielęgniarka przeszła do swojego gabinetu, blondynka nieśmiało ujęła dłoń kolegi.
       - Mam nadzieję, że mimo wszystko nie będziesz kazał długo na siebie czekać - powiedziała cicho.
***
       - Dobrze, w takim razie zbieram się już - rzekła Aya. - Och, a może wiesz, komu nie wymazali pamięci? - zapytała.
       - Niestety, nie wiem tego. Z nikim jeszcze nie rozmawiałam na ten temat - odparła Otsune.
       - Rozumiem. W takim razie… do zobaczenia!
       Brunetka wyszła z pokoju przyjaciółki i skierowała się do pomieszczenia, w którym mieszkała Sayori Wakaba.
       Jeszcze wczoraj przebywała tu Yuuki, pomyślała ze wstrętem, gdy dotarła do celu. Westchnęła i zapukała.
       Yori otworzyła niemal natychmiast.
       - Och, Mitsui-san - zdziwiła się. - Ohayō. Wejdź, proszę.
       Aya przywitała się z koleżanką i przekroczyła próg pokoju.
       To nienormalne. Wydaje mi się, że czuję tutaj obecność tej kretynki… Bez sensu…
       - Więc… - zaczęła po chwili Wakaba. - Co cię sprowadza?
       Z początku było trudno. Dziewczyny nie bardzo wiedziały, w jaki sposób przeprowadzić rozmowę, gdyż żadna nie była pewna, czy druga o wszystkim wie, a co za tym idzie, obie bały się, by przypadkiem nie ujawnić czegoś zakazanego. W końcu jednak odnalazły wspólny język i wyjaśniły sobie wszystko.
***
       Drzwi do pokoju pielęgniarskiego otworzyły się.
       - O, miałem nadzieję, że tu będziesz - rzucił Zero, gdy przekroczył próg pomieszczenia.
       Kaori spostrzegła, że chłopak ubrany był w mundurek, a na ramieniu ma opaskę prefekta. Widząc jej zdziwiony wzrok, odezwał się:
       - Jedno z ostatnich zadań prefekta - wyjaśnił. - Dyrektor…
       - Więc wypuścili go? - przerwała z przejęciem Kao.
       - Ma pozałatwiać ważne sprawy związane z Akademią, a później się zobaczy - odparł Kiryuu. Jego wzrok bezwiednie powędrował ku Ichiru, w potem na jego dłoń, którą blondynka wciąż trzymała. Niebieskooka zauważyła to i z rumieńcem na twarzy szybko schowała ręce. Zero uśmiechnął się lekko. - Właściwie… - kontynuował. - Miałem nadzieję, że może mi pomożesz. Jesteś jedną z wtajemniczonych, więc…
       - Rozumiem. Ale co mam zrobić?
       - Znajdź przewodniczącą żeńskiego akademika i przekaż jej, że ma powiedzieć wszystkim uczennicom, by udały się do auli. O dziesiątej przemówi tam dyrektor. To ważne, każdy ma być obecny.
       - Och. A ty co robisz?
       - Ech, powiadomiłem już Tsudę-senpai, by poinformował o tym chłopaków… A tak poza tym to latam w tę i z powrotem i załatwiam różne sprawy dla Przewodniczącego… Z kolei nie mogłem znaleźć Deushi-senpai, a nie mam zamiaru biegać po żeńskim dormitorium, by przekazać to wszystko uczennicom… - wyjaśnił.
       Kazuko Deushi była przewodniczącą żeńskiego akademika. Kaori pokiwała ze zrozumieniem głową - już dawno zauważyła, że gdy dziewczyna była potrzebna, nigdy nie można było jej znaleźć.
       - Dobrze, zajmę się tym - powiedziała.
       - Arigatō - odparł z wdzięcznością i ulgą Zero. - Dobra, muszę iść.
       Odwrócił się już i nacisnął klamkę.
       - A właśnie… Co z Ayą? - spytał.
       - Eeto… - zawahała się Kaori. - W porządku - odparła odrobinę nerwowo.
***
       Aya wróciła do pokoju, ale widząc, że imōto wciąż nie ma, postanowiła znów spotkać się z najlepszą przyjaciółką.
       Okazało się, że minęła się z Kaori, która chwilę później również zajrzała do pokoju, jednak nadeszła do niego z innej strony.
       - Hm, nēsan pewnie siedzi u Umari-san - zastanawiała się na głos. Odwróciła się, wyszła na korytarz i zamknęła drzwi.
       Blondynka z rosnącą niecierpliwością szukała Kazuko. Nigdzie jednak nie mogła jej znaleźć. Spotykała po drodze różne osoby, więc poza pytaniem, czy wiedzą, gdzie można ją znaleźć, przekazywała też informację o zebraniu w auli.
       - Hm, Deushi-senpai? - zapytała Mio.
       - Tak, szukam jej, bo muszę jej coś przekazać - odparła Kao.
       - Och, może skorzystała z zamieszania i wymknęła się na randkę z moim bratem - zaśmiała się Nio.
       - Hę? - zdziwiła się blondynka. No tak! Rany, że też na to nie wpadłam! Przecież Ryutaro Tsuda ma to samo nazwisko co Nio! Heh, ale refleks, nie ma co…
       - Heh, szczerze mówiąc, Deushi-senpai wciąż o nim nawijała. Cóż, w sumie się nie dziwię, bo niisan to rzeczywiście fajny koleś - rzekła Nio.
       - Masz rację… - odparła Mio. - Może mnie z nim poznasz? - Puściła oko.
       Obie się zaśmiały.
       - Dobra, nieważne. Czyli nie wiecie, gdzie ona może być? - zniecierpliwiła się Kaori.
       Dziewczęta pokręciły przecząco głowami. Niebieskooka westchnęła i odwróciła się na pięcie.
       - Och, Deushi-senpai! - zdziwiła się, widząc przed sobą przewodniczącą. - Nareszcie! - wykrzyknęła, po czym zmusiła starszą dziewczynę, by jej wysłuchała.
***
       Aya i Otsune przyjemnie gawędziły w pokoju tej drugiej.
       - A właśnie! Przepraszam, że znów do tego wracam, ale… Co się z tobą działo podczas tego całego zamieszania? - spytała w którymś momencie Umari.
      Mimo iż dziewczyny próbowały rozmawiać o czymś innym, myśli obu i tak krążyły nad minionymi wydarzeniami. Tego nie dało się uniknąć.
       Brunetka westchnęła i opowiedziała pokrótce o tym, co się rzeczywiście stało. Przyjaciółka ze strachem wysłuchała opowieści o Rido i walkach, które odbyła jej koleżanka. Podziwiała Zero, który bądź co bądź ocalił Akademię, ale nie dowiedziała się od Ayi tego, że ta coś do niego czuje. Szarooka nie wspomniała też o ojcu. Póki co, nie chciała jeszcze poruszać tego tematu.
       Przepraszam, Otsune, powiedziała do niej w myślach. Powiem ci, gdy będę gotowa.
       Rozległo się pukanie do drzwi, jednak zanim któraś z dziewcząt odpowiedziała, do pokoju weszła przewodnicząca akademika.
       - O dziesiątej odbędzie się spotkanie w szkolnej auli. Wszyscy mają się na nim stawić, to polecenie dyrektora Kurosu - oświadczyła, po czym zniknęła.
       - Hm, ciekawe, o co chodzi - odezwała się Otsune. - Pewnie będzie to miało związek z tymi wydarzeniami…
       - O tak, to więcej niż prawdopodobne - odpowiedziała na to siedemnastolatka.
***
       Tłum uczniów kierował się ku auli. Większość miała na sobie mundurki, reszta je sobie podarowała, zważywszy na dziwne okoliczności. Sporo osób trzeba też było wywlec z łóżka, bo gdy przewodniczący wchodzili do ich pokojów, ci wciąż smacznie spali. Przez ostatnie wydarzenia w szkole zapanował niemały rozgardiasz. Ludzie byli zdezorientowani i niektórzy dziwnie się czuli, co było następstwem wymazania im pamięci.
       Kaori ujrzała w oddali grupę uczniów Nocnej Klasy. Byli ubrani normalnie, a wyglądali, jakby przygotowywali się do podróży. Nie zważając na resztę, Kao oddaliła się od grupy. Wśród wampirów stał Aidou. Dziewczyna czuła, że musi się z nim zobaczyć.
       Hanabusa niemal od razu zauważył przyjaciółkę. Przeprosił kolegów i szybko do niej podbiegł.
       - Kao-chan… - szepnął. - Ano… Wiesz… Wyjeżdżamy stąd.
       - Wiem, Aidou-senpai - odparła ze smutkiem blondynka.
       - Ja… Bardzo się cieszę, że mogłem cię poznać - rzekł wampir. - I… będę tęsknić - wyznał.
       - Ja również…
       - Hej, ale kiedyś na pewno się jeszcze spotkamy, prawda? - powiedział już nieco weselej.
       - Oczywiście! - odrzekła z uśmiechem Kaori. - Nie uciekniesz przede mną - zaśmiała się.
       - Taką mam nadzieję. - Aidou puścił oko.
       - Ano… A dokąd się wybieracie? Jeśli mogę wiedzieć…
       - Cóż… Na początku udamy się do swoich rodzin, by wyjaśnić to i owo. A potem… niektórzy z nas, w tym ja, postanowili znaleźć Kaname-sama i mu towarzyszyć.
       Niebieskooka westchnęła.
       - Rozumiem.
       Milczeli przez moment.
       - Hanabusa, chodź wreszcie, bo cię zostawimy - odezwał się Kain.
       - Hai, hai! - krzyknął, po czym zwrócił się do koleżanki. - Będzie mi ciebie brakowało, Kao-chan. No to… trzymaj się i… do zobaczenia… kiedyś.
       - Taak… Do zobaczenia, Aidou-senpai.
       Chłopak przytulił mocno dziewczynę i ucałował ją w policzek. Uśmiechnął się jeszcze do niej, a potem odwrócił.
       - Ano… - zawahała się Kaori.- Aidou-senpai!
       - Tak? - spytał, patrząc w jej stronę.
       - Ja… Ichiru… - Nie bardzo wiedziała, co powiedzieć.
       - Spokojnie, rozumiem - zapewnił Hanabusa. Nastolatka spojrzała na niego ze zdziwieniem. - No co? Osoby z takim poziomem inteligencji jak ja domyślają się podobnych rzeczy - rzekł tonem identycznym jak wtedy, gdy wypowiedział to zdanie po raz pierwszy. - No, nie rób już takiej miny! - zaśmiał się serdecznie. - Mną się nie przejmuj. I bądź szczęśliwa.
       Po raz ostatni się do niej uśmiechnął, po czym się odwrócił. Podskoczył w miejscu, po czym zaczął biec w kierunku oddalających się pobratymców.
       - Hej, czekajcie na mnie!
       Kaori uśmiechnęła się.
       - Arigatō, Aidou-senpai - powiedziała cicho.
***
       W auli panowało niesamowite zamieszanie. Uczniowie zbierali się w niej nieczęsto. Sala używana była podczas uroczystości rozpoczęcia i zakończenia roku, a także podczas niektórych świąt czy podobnych okazji. Teraz jednak wszyscy zastanawiali się, co jest przyczyną tak nagłego zebrania.
       Kaori przeciskała się przez tłum, próbując znaleźć w nim siostrę. Ujrzała ją dopiero po kilku minutach.
       - Nēsan! - zawołała.
       - Och, jesteś już - odezwała się Aya. Wraz z Otsune stała kilka kroków od Kao.
       - Uff, jeszcze się nie zaczęło! Zdążyłam… - Blondynka westchnęła z ulgą. Doszła już do siostry.
       - Pożegnałaś się z Aidou-senpai? - spytała cicho siedemnastolatka.
       Kaori skinęła głową i spuściła wzrok.
       Jest mi tak przykro… Nie wiadomo, kiedy będę miała okazję ponownie go spotkać… Czuję, że już za nim tęsknię!
       Na podium wszedł Kaien Kurosu. Poprosił zebranych o ciszę.
       - Dziękuję - rzekł, gdy wszyscy się uspokoili i grzecznie stanęli w szeregach. - Przepraszam za tak nagłe wezwanie was… Jednak jest kilka spraw, które nie mogą zwlekać. Większość z was już zapewne wie, że Księżycowy Akademik zawalił się ze starości… - powiedział. - Na szczęście nikomu nic się nie stało, więc nie musicie się martwić - dodał, słysząc szemranie wśród uczniów. - Cóż, szczerze mówiąc, budynki Akademii mają swoje lata, dlatego też… Potrzebna jest specjalna inspekcja bezpieczeństwa i tym podobne ceregiele… W związku z tym… Zarządzam tydzień przerwy od nauki, który spędzicie w swoich rodzinnych domach. Wasi rodzice zostali już o wszystkim poinformowani, więc gdy tylko spakujecie najpotrzebniejsze rzeczy i się przygotujecie, wyjedziecie z Akademii. Powtarzam: jeden tydzień. Potem znów tu zawitacie i wszystko wróci do normy. - Na sali ponownie rozległy się szepty. - Potraktujcie to jako nadprogramowe wakacje - zawołał wesoło dyrektor, na co niemal wszyscy wydali okrzyk radości. - Oczywiście zapewniam, że wszystkie zaległości z pewnością zostaną nadrobione - dodał Przewodniczący. Uczniowie ucichli i mruknęli z niechęcią. - Co do Nocnej Klasy… Została ona zlikwidowana.
       - Co?! - rozległy się przerażone krzyki fanów wampirów.
       - Już od dłuższego czasu był taki zamiar - skłamał Kaien. - A teraz, skoro ich akademik nie nadaje się za bardzo do użytku, decyzja ta została naturalnie przyspieszona.
       Młodzież się załamała. Większość nastolatek nie wyobrażała sobie życia w Akademii bez swoich ukochanych idoli.
       - No już, już, spokojnie - rzekł Kurosu. - Przyzwyczaicie się do ich nieobecności - zapewnił. - Kolejna sprawa… Ze względu pewnych spraw osobistych, zmuszony będę na jakiś czas opuścić Akademię. Funkcję mojego zastępcy przejmie albo któryś z nauczycieli, albo ktoś z zewnątrz…. Ale to dopiero za jakiś miesiąc. Jak na razie… to chyba wszystko. Dziękuję za przybycie i uwagę, a teraz proszę wszystkich o rozpoczęcie pakowania się i tak dalej… Do zobaczenia! - Pomachał zebranym ręką, zszedł z podestu i po chwili zniknął.
       Tłum uczniów zaczął kierować się ku wyjściu.
       - Kaori-san! - zawołała Mio.
       Blondynka została pociągnięta w kierunku dwóch koleżanek i wciągnięta w rozmowę pełną żalu i wyrzutów dotyczących likwidacji Nocnej Klasy. Po chwili do trójki dziewcząt dołączyła też Michi, a potem jeszcze kilka innych osób.
       Aya westchnęła i wraz z Otsune postanowiła poczekać, aż większość ludzi opuści aulę i dopiero wtedy sama wyjść. Przyjaciółki oparły się o ścianę.
       - Znów będzie tu pusto… - odezwała się brunetka, wspominając dwutygodniowe wakacje, które spędziła w Akademii.
       - Wiesz… Może… Może moi rodzice zgodziliby się, abyś mogła wpaść do mnie na ten tydzień?
       Aya ze zdziwieniem spojrzała na koleżankę.
       - Och, dziękuję, że o tym pomyślałaś, jesteś naprawdę kochana - powiedziała z wdzięcznością. - Jednak… Nawet, gdyby to było możliwe, nie mogłabym wyjechać… Nie teraz…
       - Rozumiem…
       Zamilkły. Spojrzały w stronę drzwi - większość uczniów opuściła już salę.
       - Ohayō - przywitał się Zero, który nagle pojawił się tuż przed nimi. - Mogę na chwilę porwać Ayę, Umari-san? - spytał.
       - Hę? Och… - Spojrzała na przyjaciółkę, ale nie zobaczyła wyrazu jej twarzy, bo ta zwiesiła lekko głowę. - Dobrze… W takim razie pójdę przodem, zgoda?
       - Uhm…
       Rudowłosa oddaliła się.
       - Przepraszam, że tak się wcinam, ale… - zaczął chłopak. - Nie rozmawialiśmy jeszcze… Po tym wszystkim.
       - Uhm - mruknęła dziewczyna, wciąż wpatrując się w ziemię.
       - Aya, nie wmawiajcie mi, że wszystko jest w porządku. Co ci jest? - spytał z wyczuwalną troską, która natychmiast sprawiła, że serce brunetki mimo woli przyspieszyło. Szarooka głęboko odetchnęła i podniosła wzrok.
       - Nic. Czuję się dobrze - rzekła z wymuszonym uśmiechem. - Po prostu muszę poukładać sobie pewne sprawy, to wszystko.
       - Taak… Niech ci będzie…
       - Hm, wiesz może, komu nie wymazano pamięci? - zmieniła temat Aya.
       - Owszem. Z naszej klasy aż pięciu osobom - tobie, twojej siostrze, Umari-san, Wakabie-san i mnie. Z równoległej jest to Konosuke Fuchida, a z trzeciej przewodniczący męskiego akademika, Ryutaro Tsuda. To wszyscy - oznajmił.
       - Aha… Dzięki. Ale… Dlaczego Fuchida-kun i Tsuda-senpai? - zapytała.
       - Co do senpaia… Okazało się, że podczas inwazji tych porąbanych wampirów uratował kilka osób. Nie wiem dokładnie, co zrobił, ale jako nagrodę za te zasługi otrzymał prawo podjęcia decyzji - mógł wybrać, czy chce zachować wspomnienia, czy też żyć jak przedtem. Chciał pamiętać, więc wie. Ale ma jedno ograniczenie - nie wolno mu oczywiście nikomu o tym wspomnieć, bo inaczej ktoś natychmiast się nim zajmie. Co do Fuchidy-kun… Wyszło na jaw, że on już wiedział - i to od kilku miesięcy. Jakiś czas temu przypadkowo odkrył, że jego wujek i kuzyn należą do Związku. Nie zorientowałem się wcześniej po nazwisku, bo to rodzina ze strony jego matki… W każdym razie… Przewodniczący rozmawiał już z tym wujem i doszli do porozumienia - nie wymazali mu więc pamięci.
       - Aha… Dzięki - powtórzyła dziewczyna. - Pójdę już. Mata ne - rzuciła cicho i skierowała się ku wyjściu.
       Zero stał zdziwiony i tylko patrzył na odchodzącą przyjaciółkę.
***
       Otsune była już w swoim pokoju. Aya zapukała.
       - Wejdź, wejdź! - zawołała Umari. - Właśnie zaczęłam się pakować.
       - Pomogę ci - oświadczyła brunetka, wchodząc do środka. - A właśnie… Kao-chan nie ma w naszym pokoju, wiesz może, dokąd poszła?
       - Ach, tak! Gomen, zapomniałam ci powiedzieć, że poprosiła mnie, bym ci przekazała, że idzie prosto do pokoju pielęgniarskiego.
       - Och, dziękuję. Tak myślałam.
***
       - Jednym słowem: są najzwyczajniej w świecie załamane - mówiła Kaori do nieprzytomnego chłopaka. - Nie no, mnie też jest przykro, ale to tylko z powodu Aidou-senpai, w końcu jest moim przyjacielem… Ale one wszystkie są po prostu rozszalałymi fankami, mówię ci. Ale w końcu się ode mnie odczepiły, więc od razu tu przyszłam. Wiesz, to nie tak, że ich nie lubię, ale… Mam wrażenie, że się zmieniłam… Jestem teraz inną osobą… I takie gadanie mnie nieco męczy, choć niegdyś to ja byłam inicjatorką podobnych rozmów. Dziwne, prawda? Heh, wszystko się zmienia… Co o tym myślisz?
       Nastała cisza. Kao westchnęła i ścisnęła odrobinę rękę Ichiru.
       - Nie jesteś już tak straszliwie blady, to dobrze - odezwała się znowu. - Cieszę się i jestem pewna, że jeszcze trochę i się obudzisz! - Uśmiechnęła się na moment.
       Gdy tylko słyszała dźwięk otwieranych drzwi, szybko puściła rękę chłopaka.
       - Och, Kiryuu-kun. Cześć.
       - Hej… - Nastolatek wszedł do pomieszczenia i zamknął za sobą drzwi. Usiadł z drugiej strony łóżka i spojrzał na brata. - Słuchaj… - zaczął niepewnie.
       - Uhm?
       - Chodzi mi o Ayę. Przepraszam, że tak ciągle o nią wypytuję, może jestem nieco natrętny, ale naprawdę się o nią martwię… Nawet, jeśli mi nie wierzysz, tak właśnie jest.
       - Wiem, to widać - odparła szczerze, przez co chłopak lekko się speszył. Kaori zachichotała.
       - Taak… Eeto… Wiesz może, dlaczego mnie unika? Nie wiem, może mam jakieś zwidy czy coś, ale…
       - Ech, wiem, że dziwnie się teraz zachowuje, ale to chyba przejdzie, prawda? Dajmy jej odetchnąć - powiedziała spokojnie.
       - Tak, ale… Jaki jest tego powód? Wiesz coś na ten temat?
       - Eee…
       - A właśnie, nie zdążyłem jej spytać, bo mi zwiała… Orientujesz się może, co ona wtedy robiła w Księżycowym Akademiku?
       Blondynka zbladła i szeroko otworzyła oczy.
       - O cholera - zaklęła. - Idiotka! - wrzasnęła, po czym z prędkością błyskawicy wybiegła z pomieszczenia.









***
   Konnichi wa, tu znowu Aya ;) Kao-chan wywiało na wycieczkę klasową xP
   Po pierwsze, chciałam bardzo podziękować tym, którzy wytrwale czytają nasze bazgroły. ;* Dzisiaj największe ARIGATO chciałabym skierować do Miss_Potter- naszej nowej czytelniczki. Moja droga, nie masz pojęcia jak wielką radość nam sprawiłaś swoją wypowiedzią! Oczywiście nie mamy zamiaru wpadać w samozachwyt- co to,to nie. Ale naprawdę się cieszymy, że odebrałaś nasze opowiadanie w taki sposób, w jaki chciałyśmy, by czytelnicy je odbierali. Widać, że zwracasz uwagę na to, co chcemy przekazać. Oczywiście nie mamy nic przeciwko krytyce, w końcu chodzi o to, by było coraz lepiej ;) No nic, dziękujemy i zapraszamy Cię (i nie tylko xD) do dalszego czytania :)
   Po drugie- tradycyjnie zapraszam na kolejny rozdział (LIII o.O). Będzie on nosił tytuł "Baka".
   Chwilami naprawdę nie chce mi się wierzyć, że na tym blogu wychodzi już XI tom, a wraz z siostrą kończymy powoli tom XII. Kto by pomyślał, że wytrawmy? A tym bardziej- że Wy wytrwacie... :) No nic, dziękuję Wam bardzo. Grono skromne, bo skromne, ale za to jakie cudowne ;* Buziaki i do soboty :)
[wpis z dnia 26.05.10] 

1 komentarz:

  1. To nie fair! A tak liczyłam na to, że jednak Kaori będzie z Aido! Życie potrafi być okrutne ��

    OdpowiedzUsuń