- Właściwie… jak wygląda sytuacja w szkole? - zapytała Aya.
Tyle się wydarzyło, było takie zamieszanie…
- Ano… - zawahała
się Kaori. - Nie wiem dokładnie, ale wgląda na to, że Księżycowy Akademik
niemal w całości legł w gruzach. To zasługa Zero, ale o tym chyba wiesz…
- Przypominam sobie
co nieco, ale nie bardzo wtedy kontaktowałam…
- Domyślam się -
rzekła blondynka. - Dyrektor i Yagari-sensei walczyli z wampirami, ale natknęli
się też na ludzi ze Związku, w tym na samego prezesa… Gościu zginął, bo podobno
pił wampirzą krew. Myślał, że dzięki temu zyska niesamowitą siłę i moc, ale
zadziałało to jak trucizna i obróciło się przeciw niemu. Przewodniczący… został
aresztowany przez ludzi ze Stowarzyszenia.
- Co?! -
przestraszyła się siedemnastolatka.
Kao ze smutkiem
pokiwała głową.
- Nie wiem, co się z
nim stanie… Być może go wypuszczą. W każdym razie, gdy się o tym dowiedziałam,
dyrektor i kilku przedstawicieli Związku Łowców odbywało jakieś ważne rozmowy…
Zobaczymy, co się stanie… - Przerwała na moment. - Uczniowie są bezpieczni. W
tej chwili prawdopodobnie trwa wymazywanie im pamięci. Oficjalnie mówi się im,
że akademik Nocnej Klasy zawalił się ze starości, a to całe zamieszanie to
tylko ćwiczenia na wypadek kradzieży czy napadu…
- Chcą wymazać
pamięć wszystkim? - spytała brunetka.
- Wydaje mi się, że
będą zważać na pewne szczegóły… Nie sądzę, by wymazali pamięć Umari-san czy
Wakabie-san.
- Mam nadzieję…
- Taak… Co jeszcze…
Ach! Kuran rozprawił sie z całą Radą Starszych! - przypomniała sobie.
- Serio?!
Kao z zapałem
pokiwała głową.
- Podobno po prostu
ich zmiażdżył. Nie chciałabym z nim walczyć… Z drugiej strony, jakby na to nie
spojrzeć, Zero wydaje się równie silny jak on.
Aya zwiesiła głowę.
Za każdym razem, gdy wymawia jego imię, serce podskakuje mi do
gardła. Nie potrafię o nim nie myśleć… Jakie to denerwujące… Tak się uzależnić
od jakiegoś chłopaka… wampira…
- Dobrze, a wracając
do tematu Akademii… - rzekła Kaori, próbując oderwać onēsan od rozmyślań. -
Nocna Klasa naprawdę dobrze broniła Dziennej. Właściwie większość z nich
sprzeciwiła się w pewien sposób Radzie, a tym samym też swoim rodzinom. Choć
uważam, że skoro Rada przestała istnieć, a ich rodziny same wyraziły zgodę na
ich koegzystowanie z ludźmi, to raczej nie poniosą żadnych przykrych konsekwencji.
Mam nadzieję, że tak będzie… - dodała cicho.
Aidou-senpai… Chyba nie będziesz miał przez to problemów,
prawda?
- Wszystko będzie z
nimi w porządku - odparła pewnie Aya. - Osobiście raczej mam ich gdzieś, ale ty
nie przejmuj się sytuacją Aidou. Jestem pewna, że rodziny wampirów z Nocnego
Wydziału nie zareagują na najnowsze wydarzenia w negatywny sposób. A co z… -
zawahała się. - Z tymi kretynami? Czystokrwistymi pijawkami, Kuranami?
- Opuścili Akademię.
Aya poczuła ulgę.
Miała wrażenie, że gdyby spotkała Yuuki lub Kaname, bez namysłu by się na nich
rzuciła. Co raczej nie skończyłoby się w szczęśliwy sposób.
- A Nocna Klasa? Co
się z nią stanie?
- Likwidują ją -
odrzekła blondynka. - Trochę to smutne… - dodała po chwili. - Wiem, że ich nie
znosisz, ale czy nie masz przypadkiem wrażenia, że bez nich to już nie będzie
to samo? Akademia stanie się właściwie normalną szkołą. Nastanie szara
codzienność, będziemy musiały walczyć z rutyną…
- Nie do końca -
zaprzeczyła Aya. - Jakby na to nie patrzeć, tak czy owak mamy tu jednego
wampira. A zaraz dołączy do niego drugi. - Skrzywiła się. - Owszem, nic już nie
będzie takie samo. Nasze życie, jak również życie dyrektora i wszystkich
dziennych uczniów diametralnie się zmieni. Ale mimo wszystko… Wy i tak pozostaniecie
ludźmi. Dla was problemem będzie przestawienie się na normalny tryb
egzystowania. Ja z kolei… - Zrobiła pauzę. - Zmienię się, stanę się kimś innym.
Kimś złym. Potworem. Bestią w ludzkiej skórze…
- Nie mów tak, nēsan!
Zawsze będziesz sobą, nawet, jeśli przemiana dobiegnie końca! -
zaoponowała imōto.
- Nie, Kao-chan. Nie
mamy takiej pewności. Co będzie, jeśli… Jeśli to coś, co we mnie jest…- Zacisnęła dłoń na bluzce w okolicach serca. -
… się przebudzi? Co jeśli… Jeśli ten wampir siedzi tam we mnie od początku, od
urodzenia?
- To mi pachnie
historią Yuuki. Nie porównuj się do niej, wasze sytuacje są całkowicie odmienne
- rzekła pewnie Kaori.
- Skąd to wiesz? - zapytała
łamiącym się głosem Aya. - Nie możemy mieć pewności… Co jeśli… Pamiętasz tamten
dzień, kiedy zachowywałam się, jakbym była kimś zupełnie innym?
Blondynka skinęła
głową.
- Wciąż nie
uzupełniłam tej luki w pamięci - kontynuowała brunetka. - A jeśli to była jakaś
moja druga osobowość, ta wampirza?
Piętnastolatka
patrzyła niepewnie na onēsan.
- Ano… To by było w
pewien sposób logiczne, ale wydaje mi się, że to jednak był tylko skutek
uboczny procesu przemiany… I że to się więcej nie powtórzy - dodała cicho.
- Byłoby miło…
Kaori nagle zdała sobie sprawę z tego, że wciąż nie powiedziała
siostrze o tym, że ta pocałowała Zero, gdy jej osobowość wywrócona została na
lewą stronę.
Ech, można by jej wreszcie o tym powiedzieć… Ale może nie
dziś, skoro nie chce już nic o nim słyszeć.
- Wiesz co? - zagadnęła. - Myślę, że powinnyśmy się jednak na
chwilę położyć. Nic nam się nie stanie, jeśli poleniuchujemy przez godzinkę czy
dwie. Jest dopiero po czwartej, więc może odrobinę się zdrzemniemy… Zapewne
kolejne dni będą dość ciężkie…
- Taak… Chyba masz
rację…
Wciąż nie powiedziałam jej o ojcu… Ale skoro nie pytała… Tyle
się wydarzyło, pewnie zupełnie o tym zapomniała…
Nawet się nie przebrały, tylko od razu położyły na swoich
łóżkach. Po kilku minutach obie już spały.
***
Obudziły
się niemal w tym samym momencie. Obie ledwo żyły, tak bardzo były zmęczone,
jednak wstały natychmiast po otworzeniu oczu. Dochodziła siódma.
Żadna się nie przebrała. Ubrania, które miały na sobie, wciąż
były świeże, mimo że się w nich położyły.
Poszły do łazienki, by wykonać wszelkie poranne czynności.
Natknęły się na kilka zdezorientowanych uczennic. Po krótkiej wymianie zdań z
każdą z nich okazało się, że nic nie pamiętają.
- Przypominam sobie
jakieś zamieszanie… Ale to tylko ćwiczenia, Kao-senpai - rzekła Michi.
- Rozumiem. Dziękuję
- uśmiechnęła się blondynka.
Siostry wróciły do pokoju i usiadły na swoich łóżkach.
- Aż dziwnie jest
myśleć o tym, że one nie mają o niczym pojęcia… - odezwała się Kaori.
- Owszem… Tyle się
wydarzyło, a to wszystko było takie straszne… Mają szczęście, że mimo tego
wszystkiego będą mogły normalnie żyć - rzekła Aya.
- Nēsan… Myślisz, że
kiedyś przywykniemy do tego świata? Bo to… same cuda i dziwy.
- Taak… Masz rację.
Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie normalnego życia. Nie wiem, jak to jest…
nie mieć o niczym pojęcia i być po prostu zwykłą osobą…
Brunetka zamyśliła
się na chwilę, zaś Kaori wstała i wyciągnęła z szafy bluzę.
- Yoshi. Idę do
Ichiru - poinformowała starszą siostrę. - Po drodze wpadnę jeszcze do Mio i
Nio, żeby upewnić się, że one też o niczym nie wiedzą.
- Dobrze. Ja z kolei
od razu pójdę do Otsune. Może wpadnę też później na chwilę do Wakaby-san…
Musimy wiedzieć, na czym stoimy - odparła brunetka.
Piętnastolatka
skinęła głową.
Po chwili obie wyszły i skierowały się w swoje strony.
***
- Każdy uczeń został osobiście „przesłuchany” przez jednego z
arystokratycznych wampirów - zaczęła Umari, gdy Aya weszła do jej pokoju i
spytała, jak się sprawy mają. - Trafiła mi się Ruka Souen. Wypytywała o różne
sprawy, ja odpowiadałam zgodnie z prawdą. Wyjawiłam jej, że już wcześniej o
wszystkim wiedziałam. Zrozumiała to. I… wiedziała o tobie.
- Owszem… Musiałam
się już ujawnić. Podczas walki - rzekła smętnie brunetka.
- Rozumiem. W każdym
razie… Napomknęłam jej też o tych facetach ze Związku… Cóż, w końcu wyszło na
to, że, zważywszy na moją sytuację, zdecydowała się nie wymazywać mi pamięci.
Ale oczywiście mam zakaz wspominania komukolwiek o tym, co naprawdę się
zdarzyło.
- To zrozumiałe -
pokiwała głową Aya. - Ach, tak się cieszę, że nic ci nie zrobili! Mam w tobie
wielkie wsparcie, dziękuję ci!
- To ja ci dziękuję.
Uratowałaś mi życie - odparła rudowłosa.
Na parę minut rozmowa zeszła na inny tor. Gawędziły sobie trochę,
próbując na moment odciąć się od strasznych wydarzeń, których były świadkami.
***
Kaori weszła po cichu do pokoju pielęgniarskiego. Od razu
podeszła do łóżka Ichiru. Ze zdziwieniem zauważyła nieobecność prefekta.
- Och, już
przyszłaś, Mitsui-san - przywitała się z nią lekarka.
- Ohayō… Kiryuu-kuna
nie ma? - spytała.
- Został wezwany
przez dyrektora jakąś godzinę temu. Ale spokojnie, temu tutaj nic się nie
stanie, jeśli nikt nie będzie przy nim siedział. Jego stan jest już stabilny,
ale mimo to raczej nie obudzi się szybko.
- Rozumiem - odparła
Kao, siadając na krześle.
Gdy pielęgniarka przeszła do swojego gabinetu, blondynka
nieśmiało ujęła dłoń kolegi.
- Mam nadzieję, że
mimo wszystko nie będziesz kazał długo na siebie czekać - powiedziała cicho.
***
- Dobrze, w takim razie zbieram się już - rzekła Aya. - Och, a
może wiesz, komu nie wymazali pamięci? - zapytała.
- Niestety, nie wiem
tego. Z nikim jeszcze nie rozmawiałam na ten temat - odparła Otsune.
- Rozumiem. W takim
razie… do zobaczenia!
Brunetka wyszła z pokoju przyjaciółki i skierowała się do pomieszczenia,
w którym mieszkała Sayori Wakaba.
Jeszcze wczoraj przebywała tu Yuuki, pomyślała ze wstrętem, gdy dotarła do celu. Westchnęła i
zapukała.
Yori otworzyła niemal natychmiast.
- Och, Mitsui-san -
zdziwiła się. - Ohayō. Wejdź, proszę.
Aya przywitała się z
koleżanką i przekroczyła próg pokoju.
To nienormalne. Wydaje mi się, że czuję tutaj obecność tej
kretynki… Bez sensu…
- Więc… - zaczęła po
chwili Wakaba. - Co cię sprowadza?
Z początku było trudno. Dziewczyny nie bardzo wiedziały, w jaki sposób
przeprowadzić rozmowę, gdyż żadna nie była pewna, czy druga o wszystkim wie, a
co za tym idzie, obie bały się, by przypadkiem nie ujawnić czegoś zakazanego. W
końcu jednak odnalazły wspólny język i wyjaśniły sobie wszystko.
***
Drzwi do pokoju pielęgniarskiego otworzyły się.
- O, miałem
nadzieję, że tu będziesz - rzucił Zero, gdy przekroczył próg pomieszczenia.
Kaori spostrzegła, że chłopak ubrany był w mundurek, a na
ramieniu ma opaskę prefekta. Widząc jej zdziwiony wzrok, odezwał się:
- Jedno z ostatnich
zadań prefekta - wyjaśnił. - Dyrektor…
- Więc wypuścili go?
- przerwała z przejęciem Kao.
- Ma pozałatwiać
ważne sprawy związane z Akademią, a później się zobaczy - odparł Kiryuu. Jego
wzrok bezwiednie powędrował ku Ichiru, w potem na jego dłoń, którą blondynka
wciąż trzymała. Niebieskooka zauważyła to i z rumieńcem na twarzy szybko
schowała ręce. Zero uśmiechnął się lekko. - Właściwie… - kontynuował. - Miałem
nadzieję, że może mi pomożesz. Jesteś jedną z wtajemniczonych, więc…
- Rozumiem. Ale co
mam zrobić?
- Znajdź
przewodniczącą żeńskiego akademika i przekaż jej, że ma powiedzieć wszystkim
uczennicom, by udały się do auli. O dziesiątej przemówi tam dyrektor. To ważne,
każdy ma być obecny.
- Och. A ty co
robisz?
- Ech, powiadomiłem już
Tsudę-senpai, by poinformował o tym chłopaków… A tak poza tym to latam w tę i z
powrotem i załatwiam różne sprawy dla Przewodniczącego… Z kolei nie mogłem
znaleźć Deushi-senpai, a nie mam zamiaru biegać po żeńskim dormitorium, by
przekazać to wszystko uczennicom… - wyjaśnił.
Kazuko Deushi była przewodniczącą żeńskiego akademika. Kaori
pokiwała ze zrozumieniem głową - już dawno zauważyła, że gdy dziewczyna była
potrzebna, nigdy nie można było jej znaleźć.
- Dobrze, zajmę się
tym - powiedziała.
- Arigatō - odparł z
wdzięcznością i ulgą Zero. - Dobra, muszę iść.
Odwrócił się już i nacisnął klamkę.
- A właśnie… Co z
Ayą? - spytał.
- Eeto… - zawahała
się Kaori. - W porządku - odparła odrobinę nerwowo.
***
Aya wróciła do pokoju, ale widząc, że imōto wciąż nie ma,
postanowiła znów spotkać się z najlepszą przyjaciółką.
Okazało się, że minęła się z Kaori, która chwilę później również
zajrzała do pokoju, jednak nadeszła do niego z innej strony.
- Hm, nēsan pewnie
siedzi u Umari-san - zastanawiała się na głos. Odwróciła się, wyszła na
korytarz i zamknęła drzwi.
Blondynka z rosnącą niecierpliwością szukała Kazuko. Nigdzie
jednak nie mogła jej znaleźć. Spotykała po drodze różne osoby, więc poza
pytaniem, czy wiedzą, gdzie można ją znaleźć, przekazywała też informację o
zebraniu w auli.
- Hm, Deushi-senpai? - zapytała Mio.
- Tak, szukam jej,
bo muszę jej coś przekazać - odparła Kao.
- Och, może
skorzystała z zamieszania i wymknęła się na randkę z moim bratem - zaśmiała się
Nio.
- Hę? - zdziwiła się
blondynka. No tak! Rany, że też na to nie
wpadłam! Przecież Ryutaro Tsuda ma to samo nazwisko co Nio! Heh, ale refleks,
nie ma co…
- Heh, szczerze
mówiąc, Deushi-senpai wciąż o nim nawijała. Cóż, w sumie się nie dziwię, bo
niisan to rzeczywiście fajny koleś - rzekła Nio.
- Masz rację… -
odparła Mio. - Może mnie z nim poznasz? - Puściła oko.
Obie się zaśmiały.
- Dobra, nieważne.
Czyli nie wiecie, gdzie ona może być? - zniecierpliwiła się Kaori.
Dziewczęta pokręciły
przecząco głowami. Niebieskooka westchnęła i odwróciła się na pięcie.
- Och,
Deushi-senpai! - zdziwiła się, widząc przed sobą przewodniczącą. - Nareszcie! -
wykrzyknęła, po czym zmusiła starszą dziewczynę, by jej wysłuchała.
***
Aya i Otsune przyjemnie gawędziły w pokoju tej drugiej.
- A właśnie!
Przepraszam, że znów do tego wracam, ale… Co się z tobą działo podczas tego
całego zamieszania? - spytała w którymś momencie Umari.
Mimo iż dziewczyny próbowały rozmawiać o czymś innym, myśli obu i
tak krążyły nad minionymi wydarzeniami. Tego nie dało się uniknąć.
Brunetka westchnęła i opowiedziała pokrótce o tym, co się
rzeczywiście stało. Przyjaciółka ze strachem wysłuchała opowieści o Rido i
walkach, które odbyła jej koleżanka. Podziwiała Zero, który bądź co bądź ocalił
Akademię, ale nie dowiedziała się od Ayi tego, że ta coś do niego czuje.
Szarooka nie wspomniała też o ojcu. Póki co, nie chciała jeszcze poruszać tego
tematu.
Przepraszam, Otsune, powiedziała
do niej w myślach. Powiem ci, gdy będę
gotowa.
Rozległo się pukanie do drzwi, jednak zanim któraś z dziewcząt
odpowiedziała, do pokoju weszła przewodnicząca akademika.
- O dziesiątej
odbędzie się spotkanie w szkolnej auli. Wszyscy mają się na nim stawić, to
polecenie dyrektora Kurosu - oświadczyła, po czym zniknęła.
- Hm, ciekawe, o co
chodzi - odezwała się Otsune. - Pewnie będzie to miało związek z tymi
wydarzeniami…
- O tak, to więcej
niż prawdopodobne - odpowiedziała na to siedemnastolatka.
***
Tłum uczniów kierował się ku auli. Większość miała na sobie mundurki,
reszta je sobie podarowała, zważywszy na dziwne okoliczności. Sporo osób trzeba
też było wywlec z łóżka, bo gdy przewodniczący wchodzili do ich pokojów, ci
wciąż smacznie spali. Przez ostatnie wydarzenia w szkole zapanował niemały
rozgardiasz. Ludzie byli zdezorientowani i niektórzy dziwnie się czuli, co było
następstwem wymazania im pamięci.
Kaori ujrzała w oddali grupę uczniów Nocnej Klasy. Byli ubrani
normalnie, a wyglądali, jakby przygotowywali się do podróży. Nie zważając na
resztę, Kao oddaliła się od grupy. Wśród wampirów stał Aidou. Dziewczyna czuła,
że musi się z nim zobaczyć.
Hanabusa niemal od razu zauważył przyjaciółkę. Przeprosił kolegów
i szybko do niej podbiegł.
- Kao-chan… -
szepnął. - Ano… Wiesz… Wyjeżdżamy stąd.
- Wiem, Aidou-senpai
- odparła ze smutkiem blondynka.
- Ja… Bardzo się
cieszę, że mogłem cię poznać - rzekł wampir. - I… będę tęsknić - wyznał.
- Ja również…
- Hej, ale kiedyś na
pewno się jeszcze spotkamy, prawda? - powiedział już nieco weselej.
- Oczywiście! -
odrzekła z uśmiechem Kaori. - Nie uciekniesz przede mną - zaśmiała się.
- Taką mam nadzieję.
- Aidou puścił oko.
- Ano… A dokąd się
wybieracie? Jeśli mogę wiedzieć…
- Cóż… Na początku
udamy się do swoich rodzin, by wyjaśnić to i owo. A potem… niektórzy z nas, w
tym ja, postanowili znaleźć Kaname-sama i mu towarzyszyć.
Niebieskooka
westchnęła.
- Rozumiem.
Milczeli przez
moment.
- Hanabusa, chodź
wreszcie, bo cię zostawimy - odezwał się Kain.
- Hai, hai! -
krzyknął, po czym zwrócił się do koleżanki. - Będzie mi ciebie brakowało,
Kao-chan. No to… trzymaj się i… do zobaczenia… kiedyś.
- Taak… Do
zobaczenia, Aidou-senpai.
Chłopak przytulił
mocno dziewczynę i ucałował ją w policzek. Uśmiechnął się jeszcze do niej, a
potem odwrócił.
- Ano… - zawahała
się Kaori.- Aidou-senpai!
- Tak? - spytał,
patrząc w jej stronę.
- Ja… Ichiru… - Nie
bardzo wiedziała, co powiedzieć.
- Spokojnie,
rozumiem - zapewnił Hanabusa. Nastolatka spojrzała na niego ze zdziwieniem. -
No co? Osoby z takim poziomem inteligencji jak ja domyślają się podobnych
rzeczy - rzekł tonem identycznym jak wtedy, gdy wypowiedział to zdanie po raz
pierwszy. - No, nie rób już takiej miny! - zaśmiał się serdecznie. - Mną się
nie przejmuj. I bądź szczęśliwa.
Po raz ostatni się do niej uśmiechnął, po czym się odwrócił.
Podskoczył w miejscu, po czym zaczął biec w kierunku oddalających się
pobratymców.
- Hej, czekajcie na
mnie!
Kaori uśmiechnęła się.
- Arigatō,
Aidou-senpai - powiedziała cicho.
***
W auli panowało niesamowite zamieszanie. Uczniowie zbierali się w
niej nieczęsto. Sala używana była podczas uroczystości rozpoczęcia i
zakończenia roku, a także podczas niektórych świąt czy podobnych okazji. Teraz
jednak wszyscy zastanawiali się, co jest przyczyną tak nagłego zebrania.
Kaori przeciskała się przez tłum, próbując znaleźć w nim siostrę.
Ujrzała ją dopiero po kilku minutach.
- Nēsan! - zawołała.
- Och, jesteś już -
odezwała się Aya. Wraz z Otsune stała kilka kroków od Kao.
- Uff, jeszcze się
nie zaczęło! Zdążyłam… - Blondynka westchnęła z ulgą. Doszła już do siostry.
- Pożegnałaś się z
Aidou-senpai? - spytała cicho siedemnastolatka.
Kaori skinęła głową
i spuściła wzrok.
Jest mi tak przykro… Nie wiadomo, kiedy będę miała okazję
ponownie go spotkać… Czuję, że już za nim tęsknię!
Na podium wszedł Kaien Kurosu. Poprosił zebranych o ciszę.
- Dziękuję - rzekł,
gdy wszyscy się uspokoili i grzecznie stanęli w szeregach. - Przepraszam za tak
nagłe wezwanie was… Jednak jest kilka spraw, które nie mogą zwlekać. Większość
z was już zapewne wie, że Księżycowy Akademik zawalił się ze starości… -
powiedział. - Na szczęście nikomu nic się nie stało, więc nie musicie się
martwić - dodał, słysząc szemranie wśród uczniów. - Cóż, szczerze mówiąc,
budynki Akademii mają swoje lata, dlatego też… Potrzebna jest specjalna
inspekcja bezpieczeństwa i tym podobne ceregiele… W związku z tym… Zarządzam
tydzień przerwy od nauki, który spędzicie w swoich rodzinnych domach. Wasi
rodzice zostali już o wszystkim poinformowani, więc gdy tylko spakujecie
najpotrzebniejsze rzeczy i się przygotujecie, wyjedziecie z Akademii.
Powtarzam: jeden tydzień. Potem znów tu zawitacie i wszystko wróci do normy. -
Na sali ponownie rozległy się szepty. - Potraktujcie to jako nadprogramowe
wakacje - zawołał wesoło dyrektor, na co niemal wszyscy wydali okrzyk radości.
- Oczywiście zapewniam, że wszystkie zaległości z pewnością zostaną nadrobione
- dodał Przewodniczący. Uczniowie ucichli i mruknęli z niechęcią. - Co do
Nocnej Klasy… Została ona zlikwidowana.
- Co?! - rozległy
się przerażone krzyki fanów wampirów.
- Już od dłuższego
czasu był taki zamiar - skłamał Kaien. - A teraz, skoro ich akademik nie nadaje
się za bardzo do użytku, decyzja ta została naturalnie przyspieszona.
Młodzież się załamała. Większość nastolatek nie wyobrażała sobie
życia w Akademii bez swoich ukochanych idoli.
- No już, już,
spokojnie - rzekł Kurosu. - Przyzwyczaicie się do ich nieobecności - zapewnił.
- Kolejna sprawa… Ze względu pewnych spraw osobistych, zmuszony będę na jakiś czas
opuścić Akademię. Funkcję mojego zastępcy przejmie albo któryś z nauczycieli,
albo ktoś z zewnątrz…. Ale to dopiero za jakiś miesiąc. Jak na razie… to chyba
wszystko. Dziękuję za przybycie i uwagę, a teraz proszę wszystkich o
rozpoczęcie pakowania się i tak dalej… Do zobaczenia! - Pomachał zebranym ręką,
zszedł z podestu i po chwili zniknął.
Tłum uczniów zaczął kierować się ku wyjściu.
- Kaori-san! -
zawołała Mio.
Blondynka została
pociągnięta w kierunku dwóch koleżanek i wciągnięta w rozmowę pełną żalu i
wyrzutów dotyczących likwidacji Nocnej Klasy. Po chwili do trójki dziewcząt
dołączyła też Michi, a potem jeszcze kilka innych osób.
Aya westchnęła i wraz z Otsune postanowiła poczekać, aż większość
ludzi opuści aulę i dopiero wtedy sama wyjść. Przyjaciółki oparły się o ścianę.
- Znów będzie tu
pusto… - odezwała się brunetka, wspominając dwutygodniowe wakacje, które
spędziła w Akademii.
- Wiesz… Może… Może
moi rodzice zgodziliby się, abyś mogła wpaść do mnie na ten tydzień?
Aya ze zdziwieniem
spojrzała na koleżankę.
- Och, dziękuję, że
o tym pomyślałaś, jesteś naprawdę kochana - powiedziała z wdzięcznością. -
Jednak… Nawet, gdyby to było możliwe, nie mogłabym wyjechać… Nie teraz…
- Rozumiem…
Zamilkły. Spojrzały
w stronę drzwi - większość uczniów opuściła już salę.
- Ohayō - przywitał
się Zero, który nagle pojawił się tuż przed nimi. - Mogę na chwilę porwać Ayę,
Umari-san? - spytał.
- Hę? Och… -
Spojrzała na przyjaciółkę, ale nie zobaczyła wyrazu jej twarzy, bo ta zwiesiła
lekko głowę. - Dobrze… W takim razie pójdę przodem, zgoda?
- Uhm…
Rudowłosa oddaliła
się.
- Przepraszam, że
tak się wcinam, ale… - zaczął chłopak. - Nie rozmawialiśmy jeszcze… Po tym
wszystkim.
- Uhm - mruknęła
dziewczyna, wciąż wpatrując się w ziemię.
- Aya, nie
wmawiajcie mi, że wszystko jest w porządku. Co ci jest? - spytał z wyczuwalną
troską, która natychmiast sprawiła, że serce brunetki mimo woli przyspieszyło.
Szarooka głęboko odetchnęła i podniosła wzrok.
- Nic. Czuję się
dobrze - rzekła z wymuszonym uśmiechem. - Po prostu muszę poukładać sobie pewne
sprawy, to wszystko.
- Taak… Niech ci
będzie…
- Hm, wiesz może,
komu nie wymazano pamięci? - zmieniła temat Aya.
- Owszem. Z naszej
klasy aż pięciu osobom - tobie, twojej siostrze, Umari-san, Wakabie-san i mnie.
Z równoległej jest to Konosuke Fuchida, a z trzeciej przewodniczący męskiego
akademika, Ryutaro Tsuda. To wszyscy - oznajmił.
- Aha… Dzięki. Ale…
Dlaczego Fuchida-kun i Tsuda-senpai? - zapytała.
- Co do senpaia…
Okazało się, że podczas inwazji tych porąbanych wampirów uratował kilka osób.
Nie wiem dokładnie, co zrobił, ale jako nagrodę za te zasługi otrzymał prawo
podjęcia decyzji - mógł wybrać, czy chce zachować wspomnienia, czy też żyć jak
przedtem. Chciał pamiętać, więc wie. Ale ma jedno ograniczenie - nie wolno mu
oczywiście nikomu o tym wspomnieć, bo inaczej ktoś natychmiast się nim zajmie.
Co do Fuchidy-kun… Wyszło na jaw, że on już wiedział - i to od kilku miesięcy.
Jakiś czas temu przypadkowo odkrył, że jego wujek i kuzyn należą do Związku.
Nie zorientowałem się wcześniej po nazwisku, bo to rodzina ze strony jego
matki… W każdym razie… Przewodniczący rozmawiał już z tym wujem i doszli do
porozumienia - nie wymazali mu więc pamięci.
- Aha… Dzięki -
powtórzyła dziewczyna. - Pójdę już. Mata ne - rzuciła cicho i skierowała się ku
wyjściu.
Zero stał zdziwiony i tylko patrzył na odchodzącą przyjaciółkę.
***
Otsune była już w swoim pokoju. Aya zapukała.
- Wejdź, wejdź! -
zawołała Umari. - Właśnie zaczęłam się pakować.
- Pomogę ci - oświadczyła
brunetka, wchodząc do środka. - A właśnie… Kao-chan nie ma w naszym pokoju,
wiesz może, dokąd poszła?
- Ach, tak! Gomen,
zapomniałam ci powiedzieć, że poprosiła mnie, bym ci przekazała, że idzie
prosto do pokoju pielęgniarskiego.
- Och, dziękuję. Tak
myślałam.
***
- Jednym słowem: są najzwyczajniej w świecie załamane - mówiła
Kaori do nieprzytomnego chłopaka. - Nie no, mnie też jest przykro, ale to tylko
z powodu Aidou-senpai, w końcu jest moim przyjacielem… Ale one wszystkie są po
prostu rozszalałymi fankami, mówię ci. Ale w końcu się ode mnie odczepiły, więc
od razu tu przyszłam. Wiesz, to nie tak, że ich nie lubię, ale… Mam wrażenie,
że się zmieniłam… Jestem teraz inną osobą… I takie gadanie mnie nieco męczy,
choć niegdyś to ja byłam inicjatorką podobnych rozmów. Dziwne, prawda? Heh,
wszystko się zmienia… Co o tym myślisz?
Nastała cisza. Kao
westchnęła i ścisnęła odrobinę rękę Ichiru.
- Nie jesteś już tak
straszliwie blady, to dobrze - odezwała się znowu. - Cieszę się i jestem pewna,
że jeszcze trochę i się obudzisz! - Uśmiechnęła się na moment.
Gdy tylko słyszała dźwięk otwieranych drzwi, szybko puściła rękę
chłopaka.
- Och, Kiryuu-kun.
Cześć.
- Hej… - Nastolatek
wszedł do pomieszczenia i zamknął za sobą drzwi. Usiadł z drugiej strony łóżka
i spojrzał na brata. - Słuchaj… - zaczął niepewnie.
- Uhm?
- Chodzi mi o Ayę.
Przepraszam, że tak ciągle o nią wypytuję, może jestem nieco natrętny, ale
naprawdę się o nią martwię… Nawet, jeśli mi nie wierzysz, tak właśnie jest.
- Wiem, to widać -
odparła szczerze, przez co chłopak lekko się speszył. Kaori zachichotała.
- Taak… Eeto… Wiesz
może, dlaczego mnie unika? Nie wiem, może mam jakieś zwidy czy coś, ale…
- Ech, wiem, że
dziwnie się teraz zachowuje, ale to chyba przejdzie, prawda? Dajmy jej
odetchnąć - powiedziała spokojnie.
- Tak, ale… Jaki
jest tego powód? Wiesz coś na ten temat?
- Eee…
- A właśnie, nie
zdążyłem jej spytać, bo mi zwiała… Orientujesz się może, co ona wtedy robiła w
Księżycowym Akademiku?
Blondynka zbladła i
szeroko otworzyła oczy.
- O cholera -
zaklęła. - Idiotka! - wrzasnęła, po czym z prędkością błyskawicy wybiegła z
pomieszczenia.
***
Konnichi wa, tu znowu Aya ;) Kao-chan wywiało na wycieczkę klasową xP
Po pierwsze, chciałam bardzo podziękować tym, którzy wytrwale czytają nasze bazgroły. ;* Dzisiaj największe ARIGATO chciałabym skierować do Miss_Potter- naszej nowej czytelniczki. Moja droga, nie masz pojęcia jak wielką radość nam sprawiłaś swoją wypowiedzią! Oczywiście nie mamy zamiaru wpadać w samozachwyt- co to,to nie. Ale naprawdę się cieszymy, że odebrałaś nasze opowiadanie w taki sposób, w jaki chciałyśmy, by czytelnicy je odbierali. Widać, że zwracasz uwagę na to, co chcemy przekazać. Oczywiście nie mamy nic przeciwko krytyce, w końcu chodzi o to, by było coraz lepiej ;) No nic, dziękujemy i zapraszamy Cię (i nie tylko xD) do dalszego czytania :)
Po drugie- tradycyjnie zapraszam na kolejny rozdział (LIII o.O). Będzie on nosił tytuł "Baka".
Chwilami naprawdę nie chce mi się wierzyć, że na tym blogu wychodzi już XI tom, a wraz z siostrą kończymy powoli tom XII. Kto by pomyślał, że wytrawmy? A tym bardziej- że Wy wytrwacie... :) No nic, dziękuję Wam bardzo. Grono skromne, bo skromne, ale za to jakie cudowne ;* Buziaki i do soboty :)
Konnichi wa, tu znowu Aya ;) Kao-chan wywiało na wycieczkę klasową xP
Po pierwsze, chciałam bardzo podziękować tym, którzy wytrwale czytają nasze bazgroły. ;* Dzisiaj największe ARIGATO chciałabym skierować do Miss_Potter- naszej nowej czytelniczki. Moja droga, nie masz pojęcia jak wielką radość nam sprawiłaś swoją wypowiedzią! Oczywiście nie mamy zamiaru wpadać w samozachwyt- co to,to nie. Ale naprawdę się cieszymy, że odebrałaś nasze opowiadanie w taki sposób, w jaki chciałyśmy, by czytelnicy je odbierali. Widać, że zwracasz uwagę na to, co chcemy przekazać. Oczywiście nie mamy nic przeciwko krytyce, w końcu chodzi o to, by było coraz lepiej ;) No nic, dziękujemy i zapraszamy Cię (i nie tylko xD) do dalszego czytania :)
Po drugie- tradycyjnie zapraszam na kolejny rozdział (LIII o.O). Będzie on nosił tytuł "Baka".
Chwilami naprawdę nie chce mi się wierzyć, że na tym blogu wychodzi już XI tom, a wraz z siostrą kończymy powoli tom XII. Kto by pomyślał, że wytrawmy? A tym bardziej- że Wy wytrwacie... :) No nic, dziękuję Wam bardzo. Grono skromne, bo skromne, ale za to jakie cudowne ;* Buziaki i do soboty :)
[wpis z dnia 26.05.10]
To nie fair! A tak liczyłam na to, że jednak Kaori będzie z Aido! Życie potrafi być okrutne ��
OdpowiedzUsuń