poniedziałek, 3 października 2011

Vampire Knight: tom XI, rozdział LIV - "Ulga"


       Przez następne trzy dni Kaori trenowała z Zero, podczas gdy Aya opiekowała się jego bratem. Kao na treningach coraz bardziej przyzwyczajała się do obecności Kiryuu, powoli zaczynała się do niego przekonywać, słuchając jego pytań na temat siostry. Nocami zdawała nieprzytomnemu Ichiru sprawozdania z treningów.
       Aya nadal unikała przyjaciela, bojąc się wyznać mu prawdę. Na jej nieszczęście od wyjazdu wszystkich uczniów minął już tydzień, więc wszyscy powoli zaczęli zjeżdżać się do Akademii. Kiedy przyjechała Otsune, brunetka natychmiast poszła odwiedzić przyjaciółkę, nie mogąc już dłużej wysiedzieć sam na sam ze swoimi myślami. Postanowiła jednak nic jej jeszcze nie mówić.
       Kaori z „rozkazu” dyrektora musiała wrócić na stałe do swojego pokoju. Kiedy przekroczyła jego próg, zauważyła nieobecność siostry.
       Pewnie jest u Umari-san, pomyślała, po czym poszła się wykąpać. Ichiru zostawiła na razie z Zero. Pogodziła się z tym, że od jutra będzie musiała chodzić do szkoły, a chłopakiem zajmie się pielęgniarka. Przez to nie będę mogła poświęcać tyle czasu na treningi. Po szkole do Ichiru, tam się pouczę, a potem, jeśli jeszcze będzie Zero, trening… I tak w kółko.

       Następnego dnia Kaori wstała przed siostrą. Denerwowało ją to, że nie mogła spędzać nocy w pokoju pielęgniarki. Nie mogła jednak zaprzeczyć, że nie pamięta, kiedy ostatnio spała tyle godzin. Nie myśląc jednak o tym zbyt wiele, ubrała się w mundurek, spakowała i zostawiając karteczkę dla siostry z informacją, dokąd idzie, wyszła. Do zajęć zostało jej półtorej godziny, postanowiła więc, że spędzi je oczywiście przy boku bliźniaka.
       - Myślę, że dziś nie da jej się tego uniknąć - mówiła do chłopaka. - Przecież wszyscy chodzimy do tej samej klasy… Zero na pewno dziś będzie, Aya również musi przyjść. Twój brat pewnie zechce wreszcie wytłumaczyć całą tę chorą sytuację. Wiesz co…? Myślę, że Aya przesadza… Boi się, że on ją znienawidzi… Ale przecież to nie jej wina, że ma takiego rodzica, prawda? Na dodatek przez te ostatnie treningi mogę wywnioskować, że Zero naprawdę na niej zależy, przez co zdaje mi się, że postara się zareagować odpowiednio… - Spojrzała na zegarek. - Ups, zbliżają się lekcje. Muszę lecieć. A ty w tym czasie zdrowiej i dołącz do nas szybko!
       Wychodząc, poprosiła pielęgniarkę, aby ta poszła już do Ichiru i przy nim siedziała.

       - Witamy z powrotem! - powitał wszystkich nauczyciel. Kao rozglądała się po sali. Zero siedział na swoim miejscu lekko zbity. Natomiast nigdzie nie było Ayi.
       Czyżby stchórzyła?, zastanawiała się blondynka. Albo nie chciała z nim rozmawiać przed lekcjami… Jej drugie przypuszczenie okazało się prawdziwe. Po minucie na lekcję weszła speszona dziewczyna, przepraszając nauczyciela za spóźnienie. Brunetka, nie oglądając się, usiadła przy siostrze.
       - Wiem, że dawno się nie widzieliście, ale proszę już o ciszę! Zaczynamy lekcję! - zakomenderował sensei.
       Dalsza część zajęć przebiegła w miarę normalnie. W klasie była już cisza i każdy zabrał się do nauki. Aya siedziała jak struta, Kao zaś zadręczała się myślami. W pewnym momencie spojrzała na siostrę pytająco. Była ciekawa, czy zdecydowała się na rozmowę z przyjacielem. Ta, rozumiejąc jej zamiary, spojrzała na nią ze strachem. Wahała się, nie wiedząc, jaką dać odpowiedź, aż w końcu po prostu zrezygnowała i spuściła głowę.

       - Nareszcie! - krzyknął ktoś równo z dzwonkiem. - Przerwa!
       - Pójdę porozmawiać z Mio i Nio - oznajmiła siostrze blondynka. - Powodzenia - dodała na odchodnym. Zauważyła jeszcze, że onēsan drgnęła.
       - … i wtedy powiedział, że będzie tęsknić! - mówiła do przyjaciółki Nio, gdy Kao do nich dołączyła.
       - Kaori-san! - przywitała się Mio. - Wyglądasz…
       - Strasznie! - skomentowała Nio.
       - Taak… Wiem. To dlatego, że ostatnio mało śpię.
       - Musisz się wcześniej kłaść i nie przemęczać.
       - Coś ty robiła przez cały tydzień wolnego?
       - Żebym to ja wiedziała…

       Aya nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Przez chwilę błądziła po szkolnych korytarzach, próbując nie wpaść na Zero. Potem zauważyła Otsune, która stała przy sklepiku. Odetchnęła z ulgą i przyspieszyła, chcąc jak najszybciej dotrzeć do przyjaciółki. Przez nieuwagę z kimś się zderzyła.
       Shimatta, zdążyła pomyśleć. Serce jej stanęło.
       - No nareszcie - powiedział Zero. - Proszę, porozmawiajmy.
       - Gomen, nie mogę, muszę coś omówić z Otsune i… - zaczęła się wykręcać. Nie dokończyła, tylko zgrabnie wyminęła chłopaka. Nie zrobiła jednak dwóch kroków, gdy poczuła na przegubie jego dłoń.
       - Nie uciekaj mi już. Proszę, chodź - rzekł tak cicho, by nikt oprócz niej tego nie słyszał.
       Brunetka zadrżała, a serce tym razem niesamowicie przyspieszyło. Zorientowawszy się wreszcie, że kilka osób na nich patrzy, szybko wyrwała swoją rękę, którą ten wciąż trzymał.
       Zaraz umrę ze strachu, przemknęło jej przez myśl.
       - To jak? - zapytał szeptem Kiryuu. - Posłuchaj, jeśli coś ci zrobiłem albo coś ci się nie podoba, powiedz mi. Jeśli mam się odczepić albo nie chcesz mnie znać, po prostu mi to powiedz. Jeśli mnie wreszcie znienawidziłaś - powiedz mi to. Tylko proszę, nie uciekaj mi teraz. Powiedz to.
       Aya zwiesiła głowę.
       - Uhm - zgodziła się wreszcie. - Ale chodźmy stąd - poprosiła.
       - Jasne.
       Opuścili budynek szkolny. Jak zawsze skierowali się do lasu. Tam jakoś łatwiej było rozmawiać. Z dala od ciekawskich oczu, wśród zieleni i szumu drzew.
       Poruszali się w zupełnym milczeniu. Aya prowadziła, Zero szedł kilka kroków za nią. Przez ładnych parę minut nie mogła zmusić się do tego, by się zatrzymać. Próbowała ułożyć sobie w myślach różne scenariusze czekającej ich rozmowy, ale nie potrafiła.
       W końcu stwierdziła, że to bez sensu. Zatrzymała się, ale nie odwróciła. Zacisnęła lekko pięści, próbując dodać sobie odwagi.
       - Tu nie chodzi o ciebie, tylko o mnie - zaczęła cicho.
       - Rozumiem - odparł chłopak. - Czy to ma związek z Rido?
       Skinęła głową, wciąż jednak stała tyłem do kolegi.
       - Tamtego dnia… Gdy wyszedłeś z lochów… Twój brat ostatkiem sił wyszeptał kilka słów. „Rido, wie, ojciec”.
       Kiryuu natychmiast zrozumiał.
       - Naprawdę ci powiedział?
       Dziewczyna ponownie potaknęła.
       - Więc… Kto to? - zapytał wolno, zaczynając się lekko denerwować.
       Aya wzięła głęboki wdech i odpowiedziała, równocześnie odwracając się do chłopaka.
***
       Przerwa się już skończyła, a ich nie ma… To dobrze. To znaczy, że rozmawiają, pomyślała Kao, siadając na swoim miejscu.
       - Chwila moment, gdzie podziali się Kiryuu i Mitsui? - zapytał ze złością sensei.
       - Ano… Nēsan źle się poczuła, więc Kiryuu-kun poszedł z nią do pielęgniarki - wymyśliła na szybko blondynka.
       - Ach tak? Przecież już nie jest prefektem…
       - Taak, ale trochę to zajmie zanim odzwyczai się od swoich obowiązków. Poza tym wciąż musi załatwiać różne sprawy dla dyrektora, więc to „nie bycie” prefektem to chyba tylko formalność, a…
       - Dobra, nieważne - przerwał jej nagle profesor. - Zaczynamy lekcję.
***
       - Hi…ou? - wyszeptał Zero. Stał nieruchomo z nieobecnym wzrokiem i lekko otwartymi ze zdziwienia ustami. Po chwili zamrugał kilka razy i z uwagą zaczął wpatrywać się w twarz przyjaciółki. - Kage… Hiou?
       Aya nie mogła już wydusić z siebie słowa, więc znów tylko skinęła głową.
       Zamilkli. Dziewczynie wydawało się, że nie tylko oni, ale cały świat nagle ucichł. Słyszała tylko szalone bicie swojego serca.
       - Ale… - odezwał się w końcu Zero. - Taki ktoś przecież nie istnieje. Znam imiona i nazwiska wszystkich żyjących czystokrwistych. To… niemożliwe - dodał cicho.
       - Możliwe. O Yuuki też nikt nie wiedział. Poza tym… Choć z początku miałam nadzieję, że skłamał… Teraz jestem przekonana, że to prawda. Czuję to. Poza tym… - Zawahała się i przegryzła wargę. - To by tłumaczyło te wszystkie dziwne słowa Shizuki.  Jej zachowanie, jej… zapach. Co jeśli spotkała mnie, gdy byłam niemowlęciem? Jakimś cudem mogłam rozpoznać jej zapach. Albo był on podobny do woni ojca, którą teoretycznie mogłam zapamiętać… I jeszcze… „Miałam nadzieję, że będzie mi dane cię spotkać” - zacytowała słowa Shizuki. - Albo „Mitsui? Czy aby na pewno?”.  I jeszcze „Wybacz, może cię z kimś pomyliłam. A może nie? Kto wie…”. A „Powiedzmy… że doskonale znałam twojego ojca.”?! Wszystko się zgadza! No i jeszcze to „z uwagi na to, co nas łączy” oraz „powiedzmy, że to tak po znajomości”… - Nastolatka drżała coraz bardziej. Zero wciąż stał bez ruchu. - Powiedz coś… - poprosiła po chwili. Chłopak nie zareagował. - Powiedz coś! - krzyknęła z wyrazem rozpaczy na twarzy. - Nienawidzisz mnie teraz, prawda?
       Kiryuu podniósł głowę, którą chwilę temu zwiesił i z jeszcze większym zdumieniem spojrzał na przyjaciółkę.
       - No już, powiedz to! Nie mogę dłużej…
       - Aya… Nigdy nie zamierzałem i nadal nie zamierzam cię nienawidzić - powiedział.
       Serce dziewczyny na moment zdawało się przestać bić.
       - C-co?
       - Nie zamierzam cię nienawidzić - powtórzył nieco głośniej niż poprzednim razem.
       - Nande… Doshite? - wydukała ze łzami w oczach.
       - To nie twoja wina. Rodziców sobie przecież nie wybieramy - odparł.
       - Ale… Ale… - jąkała się. - A Yuuki…
       - To co innego. Ona się zmieniła. To już nie ta osoba, którą znałem. A ty… pozostaniesz na zawsze sobą?
       - Oczywiście… - powiedziała cicho, wciąż nie mogąc uwierzyć w słowa chłopaka. - Mówiłam ci już przecież, że nie musisz się o to martwić. - Ledwo zauważalnie się uśmiechnęła.
       - No widzisz. Ty z kolei nie martw się o to… I jeszcze… Jeśli tylko ty nadal tego chcesz… Bo jeśli o mnie chodzi… Nadal pragnę być twoim przyjacielem.
       Aya zasłoniła usta ręką. W oczach zbierało się coraz więcej łez.
       - Hej, tylko mi tu nie płacz - zaśmiał się. - Już dobrze. Możesz być spokojna.
       Nie mogę… w to uwierzyć…
       Nagle w jej serce wstąpiła otucha. Ponadto wypełniły ją ciepłe uczucia do przyjaciela. Nie bardzo nad sobą panując, podbiegła do Zero i się w niego wtuliła. Zacisnęła dłonie na jego koszuli i schowała w niej twarz. Chłopak, początkowo zdziwiony, uśmiechnął się i objął ją, lewą ręką w pasie, prawą wyżej, na plecach.
       - Proszę, proszę, cóż za przełom - wyszeptał i zachichotał.
       - Co masz na myśli? - spytała brunetka, wciąż jednak pozostając w tej samej pozycji.
       - To pierwszy raz, gdy sama się do mnie przytuliłaś - zauważył.
       - Przepraszam.
       - Za co?
       - Nie wiem. W takim razie… dziękuję.
       - Heh…
       Poczuła na głowie jego policzek.
       Pragnęła pozostać tak na zawsze. Czuła się bezpiecznie. I wprost rozkosznie. Wypełniło ją najpiękniejsze w świecie uczucie, które skierowane było właśnie do Zero.
       Wiedziała, że jest zarumieniona. Słyszała nierównomierne bicie swojego serca. Ale bała się choćby poruszyć. Nie chciała tego zepsuć. Bo czuła się tak cudownie, jak chyba nigdy wcześniej.
       - Powiedz mi jeszcze jedną rzecz - odezwał się Kiryuu. Żadne się nie poruszyło.
       - Uhm.
       - Twój cel się nie zmienił, prawda?
       - Oczywiście, że nie. A teraz… Kiedy znam jego tożsamość, być może łatwiej mi będzie go znaleźć.
       - Wciąż więc chcesz dokonać zemsty? - chciał się upewnić.
       - Owszem.
       - To dobrze. I jeszcze… oczywiście jeśli chcesz… pomogę ci w tym. Możesz na mnie liczyć, pamiętaj.
       - Dziękuję - wyszeptała z wdzięcznością.
       Milczeli przez kolejnych kilka minut. Wciąż się od siebie nie odsuwali.
       - Oj, lekcja chyba dawno się już zaczęła - zachichotała nastolatka.
       - Trudno. Małe wagary raz na jakiś czas nikomu jeszcze nie zaszkodziły - odparł.
      - Raz na jakiś czas? - Automatycznie podniosła głowę. - Coś mi się wydaje, że opuszczasz zajęcia nieco częściej niż… - Napotkała jego wzrok. - …raz… na jakiś… czas…
       Ich twarze były niesamowicie blisko. Aya zrobiła się jeszcze bardziej czerwona, a chłopak lekko uchylił usta, jakby był zdziwiony tą bliskością.
       Przez moment patrzyli na siebie. Byli nieco speszeni, ale równocześnie nie mogli oderwać od siebie wzroku.
       Brunetka poczuła się tak, jakby zaraz miała zemdleć. Zrobiło jej się ciemno przed oczami, więc wykorzystała to, by oderwać spojrzenie od przyjaciela. Ponownie wtuliła twarz w jego koszulę.
       Osłabienie nie przechodziło. Chłopak jednak już się ocknął.
       - Eee… Właściwie chyba powinienem ci o czymś powiedzieć…
       Nagle, nie wiedzieć czemu, przed oczami Ayi stanęło wspomnienie całującej się pary. Zero i Yuuki, Yuuki i Zero…
       Dziewczyna zaczęła się trząść.
       - A-aya…? Co ci jest?
       Nie odpowiedziała, nie była w stanie. Wyrzuciła tamten obraz sprzed oczu, ale wtedy poczuła okropny ból w głowie. Taki, jak podczas rozmowy z imōto kilka dni temu.
       Zjechała w dół, Zero zrobił to samo, przytrzymując koleżankę. Mówił coś do niej, ale ona nie słyszała. Miała wrażenie, że za chwilę umrze z bólu. Ten z kolei utrzymywał się dłużej niż poprzednio.
       W końcu jednak zniknął. Nagle, całkowicie niespodziewanie. Dziewczyna odetchnęła z ulgą.
       - Aya?
       Podniosła głowę i zauważyła niespokojny wyraz twarzy przyjaciela.
       - Gomen. Już mi przeszło - powiedziała, próbując się uśmiechnąć.
       - Ale co ci się stało?
       - Głowa… - wydukała. - To się już raz zdarzyło…
       - Stres? Przemęczenie? Choroba? Czy może…
       - Nie mam pojęcia… - przyznała.
       - Idziemy do pielęgniarki - zakomenderował Kiryuu.
       - Nie ma takiej potrzeby - zaprotestowała Aya.
       - A właśnie, że jest. No już, chodź. Możesz iść? Może ci pomóc?
***
       Kaori weszła do pokoju pielęgniarskiego w celu odwiedzenia Ichiru. Zdziwiła się, zobaczywszy siostrę i Zero.
       - Hę? - zdziwiła się. No proszę, nawet nie okłamałam nauczyciela… - Eeto… Co wy tu robicie?
       - Aya źle się poczuła - wyjaśnił chłopak.
       - O rany, wykrakałam to! - przestraszyła się Kao. - Gomen, nēsan!
       - Ale… za co? - zdumiała się brunetka.
       Piętnastolatka opowiedziała, jak to wyjaśniła ich nieobecność na lekcjach.
       - Przestań żartować, to nie ma z tym nic wspólnego. Po prostu… głowa - wyjaśniła, porozumiewawczo wskazując na swoją skroń.
       - Tak jak wtedy…?
       - Taak…
       - Aya-nēsan! - rzuciła się w kierunku siostry i objęła ją mocno. - Biedna ty moja! Już ci lepiej?! - wykrzyknęła.
       - Tak, już dawno mi przeszło. Ale Zero uparł się, żebym tutaj przyszła.
       - Każdy by to zrobił na moim miejscu - mruknął Kiryuu.
       - Och, to znaczy, że wszystko się już między wami poukładało, czyż nie? - zapytała, wpatrując się czujnie raz w jedno, a raz w drugie, uśmiechając się przy tym dziwnie triumfalnie.
       - Eee… No tak - przyznała siedemnastolatka.
       - Hi, hi, a może wydarzyło się coś jeszcze? - zachichotała.
       - Co masz na myśli?! - zapytali równocześnie. Aya się zarumieniła.
       - Nic, tak sobie żartuję! - zawołała wesoło, ale puściła do nich oko.
       Hehehe, no proszę, proszę…! Zaśmiała się w duchu. Objęła jednym ramieniem siostrę, a drugim kolegę. Ci spojrzeli na niebieskooką ze zdziwieniem.
       - Ach, kocham was! - zaśmiała się Kaori.
       - Hę? A to niby od kiedy? - zapytał Zero.
       - Od kiedy mogę cię znieść! - odparła i wyszczerzyła zęby. - I odkąd pomagasz mi w treningach, i od kiedy tak bardzo martwisz się o…
       - Zamknij się już - warknął chłopak.
       - Swojego brata, oczywiście - dokończyła niby to z powagą.
       - Tak, fajnie. - Nastolatek strząsnął z ramienia rękę blondynki.
       - A właśnie! Masz dzisiaj czas, prawda? - zapytała z chytrym uśmieszkiem.
       - Nie - odparł prosto z mostu.
       - O ile mi wiadomo, nie otrzymałeś dzisiaj żadnego rozkazu ze Związku! - krzyknęła Kao.
       - To nie znaczy, że mam czas na służenie za worek treningowy.
       - Nie moja wina, że przewyższyłam cię umiejętnościami!
       - I nie moja wina, że nie trenowałem od całych wieków. Przykro mi, ale na nic ci się już raczej nie przydam.
       - Oj, ale przynudzasz! A może by tak prawdziwy powód twojej niechęci do dzisiejszego treningu? - zapytała z uśmiechem.
       - Ano… Chcemy jeszcze porozmawiać - odrzekł, mając oczywiście na myśli siebie i Ayę.
       - Czy przypadkiem nie gadaliście przez te wszystkie godziny, w czasie których reszta uczniów, w tym moja skromna osoba, musiała siedzieć na niesamowicie nudnych lekcjach?
       - Może i tak, ale…
       - Och, tak długa rozłąka robi swoje! - zawołała Kaori i wykonała teatralny gest, ukazując swój zawód. - Nie mam wyboru. Muszę to zrobić. Kiryuu, masz moje pozwolenie na spędzenie z moją siostrą nieco czasu.
       - Od kiedy to muszę mieć twoje pozwolenie?
       - Masz czas do dwudziestej - oznajmiła z wyższością Kao.
       - Ej, co ty mi tu…
       - Do dziewiętnastej. - Blondynka uśmiechnęła się złośliwie.
       Brunetka nie wytrzymała już i wybuchła śmiechem.

       Aya i Zero opuścili po jakimś czasie gabinet pielęgniarki. Kaori pożegnała ich z dziwnie chytrym uśmieszkiem na twarzy.
       - Dokąd teraz? - spytała dziewczyna.
       - Stajnia? - odpowiedział pytaniem. - Nie byłem dziś jeszcze u Lilii.
       - Zgoda.
       Nie spieszyli się.
       Aya uśmiechnęła się, czując lekki powiew wiosennego wiatru. Pogoda była piękna.
       Gdyby tylko słońce tak nie raziło, pomyślała.
       Zdjęła marynarkę, bo zaczęło jej się robić gorąco.
       - Zero, gdzie masz marynarkę? - spytała, zauważywszy, że chłopak nie ma jej ze sobą.
       - Ech, chyba zostawiłem w szpitalu. Trudno, potem po nią pójdę.
       - Uhm.
       Doszli już do stajni. Gdy tylko weszli, przywitali się z ulubioną klaczą.
       - Cześć, Lili - powiedziała Aya. Pogłaskała konia. - Dawno się nie widziałyśmy, co?
       W odpowiedzi zwierzę trąciło ją lekko.
       - Heh, chyba nie podobała jej się ta rozłąka - zauważył chłopak.
       - Taak… Gomen, Biała Lilio. Postaram się odwiedzać cię częściej, zgoda? - Poklepała zadowoloną klacz po pysku, po czym zwróciła się już do przyjaciela. - Jak tam praca?
       - Ech, trochę tego jest. Ale najgorszy jest fakt, że zabijanie tych krwiopijców sprawia mi już niemal frajdę.
       - Co? Naprawdę?
       - Taa… Bo widzisz… Kiedy poluję, czuję, że w jakiś sposób zbliżam się do mojego celu.
       - Aha…
       Zero dał zwierzęciu jeść. Potem wraz z przyjaciółką usiadł pod ścianą. Nagle skrzywił się lekko. Wyciągnął z kieszeni pudełko z tabletkami krwi i połknął kilka naraz.
       - Możesz je przyjmować? - spytała cicho Aya.
       - Uhm. Od… wtedy.
       - Rozumiem.
       Kiryuu wziął do ust kolejną porcję.
       - Zawsze tyle ich bierzesz?
       - Tyle… Albo więcej - odparł ponuro.
       - Tak dużo potrzebujesz? - zapytała szeptem.
       - Niestety. Bądź co bądź zaspokajają pragnienie tylko w pewnej mierze. Tak jakby nieustannie jestem na głodzie. Jest o tyle lepiej, że potrafię się już powstrzymać.
       - Nawet, jeśli poczułbyś krew?
       - Chyba tak. To znaczy… nie jestem pewien co do twojej - wyznał szczerze. - Bo… jest inna niż wszystkie.
       - Kiedy ostatnio byłeś nasycony? - zapytała. Kiedy ostatnio nie musiałeś się z tym męczyć? - Przynajmniej na chwilę…
       - Musimy o tym rozmawiać?
       - Tak. I bądź ze mną szczery, zgoda? Nie okłamujmy się już - poprosiła.
       - Wtedy, w domu dyrektora. Kiedy mi dałaś trochę swojej krwi… Wtedy przez chwilę czułem się dobrze. Potem głód powrócił. To przez stan psychiczny, w którym się wtedy znajdowałem.
       - Ale jednak… Czy moja krew dała ci chwilę wytchnienia?
       - Tak.
       - A tabletki, nawet tak wielka ich ilość, nie mogą tego zdziałać?
       - Nie.
       Dziewczyna spuściła wzrok. Dlaczego on wciąż musi w jakiś sposób cierpieć…? Serce ściskało jej się z żalu. Dlaczego właśnie on? Znów wypełniło ją znajome ostatnimi czasy uczucie. Nawiedziła ją też irytująca myśl, która kazała jej sądzić, że jeśli będzie trzeba, zrobi dla niego wszystko.
       - Zero...
       - Słucham?
       - Napij się - wyszeptała.
       - Co? Aya, nie. Nie zamierzam znów cię krzywdzić. Nie ma szans, bym kiedykolwiek upadł do Poziomu E, a dopóki mam tabletki, raczej nie będzie sytuacji, w której nie mógłbym nad sobą zapanować. Nie musisz już tego robić.
       - Wiem. Jestem tego całkowicie świadoma - odparła. - Wcale nie chodziło mi o to… Po prostu… nasyć się. Tak porządnie, żebyś choć przez chwilę nie musiał znosić tego głodu…
       - Nie mogę.
       - Możesz. Pozwalam ci na to. - Widząc, że w ten sposób go nie przekona, dodała - Przecież będziesz miał szansę mi się odwdzięczyć, prawda?
       Mina chłopaka zmieniła się w okamgnieniu. Spojrzał na nią ze zrozumieniem.
       - Jesteś pewna? - spytał jeszcze, trochę się do niej przysuwając.
       Skinęła głową.
       Chłopak objął ją mocno, a ta, po raz pierwszy jeśli chodzi o ugryzienie, odwzajemniła jego uścisk. Wcześniej jeszcze sama odgarnęła włosy i odpięła górne guziki koszuli, by ubranie nie zostało za bardzo pobrudzone od krwi.
       W ogóle nie czuła strachu. Wprost przeciwnie. Sama nie mogła tego pojąć, ale mimo siedzenia w objęciach wampira, mimo czucia jego języka na swej szyi, mimo bólu, który przeszył ją w chwili wbicia kłów w jej skórę… Mimo tego wszystkiego czuła się dziwnie bezpiecznie. Każde inne uczucie jakby wyparowało.
       Ze spokojem wsłuchiwała się w dźwięk wysysanej krwi. Zamiast przerażenia ogarnęło ją jakieś błogie szczęście. Najzwyczajniej w świecie cieszyła się, że dzięki temu, co właśnie się działo, dzięki tej chwili cierpienia, da wytchnienie temu, którego pokochała.
       Po chwili Zero oderwał się od niej. Dziewczyna spojrzała mu w oczy. Ujrzała w nich smutek, wyrzuty sumienia i nieme pytanie. Skinęła głową, ponownie odchyliła głowę i zamknęła oczy. Ból nie zdążył minąć, więc nie poczuła nowej jego fali, gdy chłopak ponownie zatopił kły w jej szyi.
       Tym razem trwało to krócej. A przynajmniej takie wrażenie miała Aya. Kiryuu zlizał jeszcze stróżkę, która powoli spływała ku kołnierzowi od bluzki dziewczyny.
       - Przepraszam - wyszeptał.
       - Za co?
       - Nie wiem. W takim razie… dziękuję.
       Uśmiechnęli się słabo. Zamienili się rolami z porannej rozmowy w lesie.
       - Jak się czujesz? - spytał siedemnastolatek.
       - W porządku.
       - Nie jesteś osłabiona?
       - Chyba nawet nie. Ale na wszelki wypadek posiedźmy tu jeszcze.
       - Zgoda - odparł, po czym spojrzał ze smutkiem na ranki na szyi przyjaciółki. - Dlaczego się nie zregenerowałaś?
       - Och… - Podniosła prawą rękę i ukazała jej wnętrze. - Jeszcze się do końca nie zagoiło - wyjaśniła.
       - To niesprawiedliwe - mruknął Zero.
       - Hę? Co jest niesprawiedliwe? - zdziwiła się Aya.
       - Niby byłem bardziej ranny od ciebie, Ichiru prawie przestrzelił mnie na wylot, a zregenerowałem się szybciej od ciebie.
       - To chyba dobrze, że nie musiałeś tyle się z tym męczyć?
       - Tak, super. Za to ty, wiedząc, że nie możesz się zregenerować, zafundowałaś mi jeszcze posiłek - wymamrotał. Wciąż miał wielkie wyrzuty sumienia.
       - A właśnie, jak się czujesz, Zero?
       - Ja?
       - No tak.
       - Nie ja tu jestem ważny, tylko ty.
       - Wcale nie. No już - ponaglała go. - Jak się czujesz? Tylko szczerze! - przypomniała.
       - Szczerze? Dobrze. Czuję się cudownie. Jeśli chodzi o głód, a właściwie całkowity jego brak. Jeśli mam być całkowicie SZCZERY - czuję się tak po raz pierwszy, od kiedy Shizuka mnie przemieniła. Po raz pierwszy od przeszło czterech lat.
       - Naprawdę? - wyszeptała.
       - Naprawdę - odpowiedział szczerze.
       - Yokatta! - uśmiechnęła się Aya.
       Zero spojrzał ze zdziwieniem na przyjaciółkę. Widząc jej szczerą ulgę, sam również się uśmiechnął. Nie namyślając się wiele, przytulił ją. Dziewczyna nie zaprotestowała i również się w niego wtuliła.
       - Dziękuję ci, Aya - wyszeptał w taki sposób, że nastolatka momentalnie się zarumieniła. - Dziękuję.




***
   Po pierwsze, bardzo się cieszymy, że poprzedni dodatek Wam się podobał. Kto wie, może jeszcze kiedyś wtrącimy coś podobnego?
   Musimy brać się do roboty, bo rozdziałów mamy do końca czerwca. Ostatnio jakoś nie piszemy, bo stanęłyśmy w miejscu, ale ponieważ to nie pierwszy raz, jesteśmy pewne, że niebawem znów zaczniemy bazgrolić. ;)
   Dobra, nie rozpisujemy się, bo nie za bardzo mamy czas. Dzisiaj wreszcie jedziemy na działkę. ^^ Yatta!
   W takim razie- do środy. Ukaże się wtedy rozdział pod tytułem "Praca Łowcy". Zapraszamy! ^^
[wpisz dnia 5.06.10]

2 komentarze: