poniedziałek, 3 października 2011

Vampire Knight: tom XII, rozdział LIX - "Chwila zapomnienia"


       Kaori wyszła przed domek. Wreszcie znalazła siostrę. Siedziała na drewnianej engawie, z nogami zwisającymi poza nią.
       - Nēsan? - spytała cicho.
       Siostra odwróciła głowę i ze zdziwieniem spojrzała na imōto.
       - Co ty tutaj robisz? Od dawna nie śpisz? - zapytała Kao.
       - Hm… Obejrzałam sobie wschód słońca - rzekła Aya. Zdawała się być zamyślona. - Był piękny, wiesz?
       - Domyślam się. Ale powiedz mi… Wstałaś tak wcześnie tylko po to?
       - Cóż, żeby nie skłamać… Nie bardzo. Po prostu nie mogłam spać - przyznała, odwracając wzrok i znów patrząc w ocean i błękitno różowe niebo.
       - Znowu? - spytała smutnym tonem blondynka. Podeszła do onēsan i usiadła obok. - Dlaczego? Co jest tego powodem?
       Mam nadzieję, że to nie przez to, co się wczoraj stało. To, że mi się poszczęściło i mogę być z Ichiru, mogło źle się na niej odbić. Ona i Zero za nic nie potrafią sobie poradzić z własnymi uczuciami…
       - Nie wiem, Kao-chan - odparła spokojnie siedemnastolatka. - Pewnie przemiana. Czuję, że nie pozostało mi wiele czasu. To znaczy… Wiesz, do jej końca.
       Młodsza skinęła głową.
       - Nēsan, przepraszam, że wczoraj byłam tak strasznie podekscytowana i w ogóle… - Pominęła milczeniem fakt, że teraz czuła się podobnie. Energia oraz poczucie miłości i szczęścia wypełniały całe jej ciało.
       - Nie przejmuj się tym. To oczywiste, że jesteś taka zadowolona i radosna. Cieszę się, że to cię spotkało. Naprawdę, mną nie musisz się martwić.
       Słabo uśmiechnęła się do piętnastolatki.
       Widać, że to ją gryzie, pomyślała Kaori. Ale próbuje cieszyć się moim szczęściem i odegnać od siebie własne uczucia…
       - Ech, te śpiochy pewnie niedługo wstaną - odezwała się brunetka. - Może zrobimy jakieś pyszne śniadanko? - zasugerowała.
       - Jasne. - Kao uśmiechnęła się. - Yare, yare, ile oni mogą spać.
       - Jest jeszcze dość wcześnie - zauważyła Aya. - Poza tym, Ichiru nie odzyskał jeszcze pełni sił, a Zero ostatnio miał niewiele czasu na odpoczynek. Sen przyda się im obu.
       - Masz rację - rzuciła imōto, po czym wstała zgrabnie. - To jak, idziemy?
       Aya skinęła głową i również się podniosła. Było jej trochę słabo. Od kiedy się obudziła. Miała nadzieję, że w końcu to przejdzie, więc nie wspominała o tym siostrze.

       Bliźniacy zeszli na dół razem. Obaj byli ubrani i gotowi na rozpoczęcie nowego dnia - drugiego dnia wakacji. Chłopcy przywitali się z przyjaciółkami. Gdy szarooka wyszła na chwilę do kuchni, Ichiru dał Kaori buziaka w policzek. Ta zdziwiła się, na co nastolatek odparł, że Zero już wie. Dziewczyna zaśmiała się i przyznała, że sama też wygadała się już przed Ayą.
       Wszyscy z przyjemnością zjedli wyśmienite śniadanie. Chłopcy podziękowali koleżankom za posiłek i zaproponowali, że umyją naczynia.
       - Jej, ale to wszystko gładko idzie - powiedziała Kaori, kładąc się równocześnie na podłodze. Przyjaciele poszli chwilę temu do kuchni. - Żadnych kłótni, tylko przyjemnie spędzony czas. To cudowne, prawda?
       - Uhm - odparła tylko Aya. Oparła się o ścianę saloniku.
       - Co będziemy dzisiaj robić? - zapytała blondynka.
       - Nie wiem. Jak chłopcy przyjdą, to coś wymyślimy - odpowiedziała siedemnastolatka.
       - Już jesteśmy! - zawołał wesoło Ichiru.
       - Niezłe tempo - pochwaliła kolegów Kao.
       - No ba! - zaśmiał się chłopak, po czym usiadł koło niebieskookiej. Ta podniosła się już do pozycji siedzącej.
       - Hej, to jaki jest plan na dzisiaj? - spytała najmłodsza z zebranych.
       - Na pewno trzeba by się wybrać do miasteczka po coś do jedzenia, bo wczoraj kupiliśmy raczej niewiele - rzekł Zero.
       - Och, więc możemy się przejść spacerkiem do tej małej miejscowości i pójść na lody albo coś… Ach, a może mają tam jakieś atrakcje? Jak myślicie?
       - Nie mam pojęcia, ale możemy to sprawdzić - wyszczerzył zęby Ichiru. - To jak, idziemy?
       - Tak! - zawołała Kaori.
       Wszyscy się zgodzili, więc ustalono, że ruszą za jakieś pół godziny.
***
       Tego dnia było upiornie gorąco. Wciąż było przed południem, ale słońce prażyło niemiłosiernie. Wiatru prawie nie było czuć.
       Kaori i Ichiru szli z przodu, trzymając się ze ręce i wesoło gawędząc. Aya i Zero wlekli się z nimi, ledwo znosząc upał. Marzyli już tylko o tym, by dotrzeć do miasteczka, a konkretniej do budynku, w którym byłaby klimatyzacja.
       Brunetka wyjęła z torebki butelkę wody i za jednym razem wypiła prawie całą jej zawartość. Westchnęła.
       Długo tego nie wytrzymam, pomyślała. Cieszyła się jednak, że założyła coś na głowę i nie zapomniała o okularach przeciwsłonecznych.
       Kiedy grupa doszła do miasteczka, natychmiast udała się do najbliższej lodziarni. Wszyscy usadowili się na wygodnych krzesłach i zamówili wielkie porcje lodów, a także zimne napoje. Podczas jedzenia i picia rozmawiali na różne tematy, śmiali się i żartowali. Młodsi z rodzeństwa zdecydowanie byli weselsi od pozostałej dwójki, ale nie było źle. Okazało się też, że Kaori pożyczyła od dyrektora aparat, tak więc dziewczyna z zapałem robiła zdjęcia, a także sama do nich pozowała.
       Aya cieszyła się odrobiną wytchnienia. Zimna przekąska i klimatyzacja w kawiarence dobrze jej zrobiły. W końcu jednak trzeba było stamtąd wyjść. Dziewczynie zdawało się, że jest jeszcze cieplej. Zrezygnowana, po prostu poszła za resztą.
       W miasteczku nie było raczej żadnych większych atrakcji - ot tylko kilka sklepów z pamiątkami, parę kawiarni, restauracyjek oraz barów i tym podobnych. Młodzież udała się więc na zakupy do tego samego marketu co dzień wcześniej (całe szczęście też klimatyzowanego), a potem postanowiła wracać.
       Po wejściu do domku brunetka udała się do łazienki, by wziąć zimny prysznic. Dobrze jej to zrobiło, więc uśmiechnęła się sama do siebie. Ubrała zwiewną, białą sukienkę, po czym zeszła na dół. Zdziwiła się, bo w salonie siedział tylko Zero.
       - A gdzie nasza zakochana para? - spytała.
       - Na plaży - odparł. Przyjrzał jej się uważnie. - Ślicznie wyglądasz - dodał cicho.
       - Dzięki - wydukała siedemnastolatka, oczywiście się rumieniąc.
       - Hm, to co robimy? Jeśli o mnie chodzi, nie mam zamiaru iść nad wodę w taki upał. Ty chyba też nie, co? - zapytał z lekkim uśmiechem.
       - Nie bardzo - zaśmiała się. - Może później, gdy zrobi się znośnie albo słońce zajdzie… A teraz… sama nie wiem. Masz jakiś pomysł?
       - Niee… - przyznał. - Ale coś się wymyśli.
***
       Kaori i Ichiru wzięli swoje katany, bo postanowili trochę poćwiczyć. Sprawiało im to wielką przyjemność, walka stała się już dla nich czymś w rodzaju tradycji, a ponadto to między innymi treningi zbliżyły ich do siebie.
       Z początku rozgrzali się trochę i rozciągnęli. Kao postanowiła, że będzie uważać na chłopaka - w końcu nie tak dawno otarł się o śmierć, więc nie należało go specjalnie męczyć.
       Póki co jednak, wszystko było dobrze. Rozgrzewka była bardzo wesoła, bo tego dnia polegała głównie na gonieniu się i turlaniu w piasku. Potem para przeszła do właściwego treningu. Oboje dobyli broni i rzucili się na siebie. Ichiru od razu zauważył, że dziewczyna nieźle trenowała, podczas gdy on leżał nieprzytomny w szpitalu.
       Walczyli przez jakiś czas. Kao również widziała swoje postępy - choć nie była pewna, czy to naprawdę ona tak się polepszyła, czy też Ichiru nie może dać z siebie wszystkiego z powodu osłabienia.
   Po jakimś czasie urządzili sobie przerwę.
       - Jesteś niesamowita - rzekł chłopak, padając na piasek. - Zrobiłaś niezłe postępy, gratulacje.
       Uśmiechnął się.
       - Arigatō, sensei. - Kaori również opadła na piasek, tuż obok Kiryuu. Po ułamku sekundy wahania przytuliła się do niego. Ten zaśmiał się i objął ją delikatnie.
***
       - Na pewno cię to nie nudzi? - spytała po raz kolejny Aya.
       - Na pewno - odparł z rozbawieniem Zero.
       Dziewczyna umoczyła pędzel w farbie, po czym naniosła na płótno kolejną warstwę czegoś, co za jakiś czas miało stać się krajobrazem rozciągającym się przed domkiem. Chłopak od początku uważnie przypatrywał się temu, co robi przyjaciółka - a właściwie bardziej jej samej, ale o tym brunetka nie wiedziała. Pochłonęła ją praca, jak zwykle podczas malowania wpadła w swego rodzaju trans. Od czasu do czasu upewniała się tylko, czy kolega na pewno nie miałby ochotę na to, by wspólnie coś zrobili. W domku nie było jednak nic ciekawego do roboty, a żadne z nich nie chciało wychodzić na dwór, bo ukrop był naprawdę doskwierający. Aya nie mogła się nadziwić, jakim cudem ktokolwiek może znosić takie temperatury, nawet człowiek. Jak jednak widać, Kaori i Ichiru wcale to nie przeszkadzało, zdawali się nawet nie zwracać uwagi na pogodę. Byli tak zaabsorbowani sobą nawzajem, że siedemnastolatka zaczynała się zastanawiać, czy tak już będzie cały czas, czy po prostu teraz, podczas pierwszych dni trwania ich związku.
***
       Kaori zaśmiała się głośno, gdy udało jej się uniknąć bardzo skomplikowanej serii pchnięć. Uśmiechnęła się szeroko, a Ichiru odpowiedział jej tym samym. Po chwili jednak ze smutną miną poprosił o kolejną przerwę.
       - Gomen - mruknął.
       - Nie ma sprawy, też jestem okropnie zmęczona! - zawołała wesoło blondynka, siadając obok przyjaciela tuż przy oceanie. No dobra, może nie jestem aż tak wykończona, ale… Ech, biedny Ichiru, naprawdę się tym przejmuje!
       Woda obmywała im stopy. Była cieplejsza niż poprzedniego dnia, piętnastolatka od razu to wyczuła.
       - Kao… - szepnął Kiryuu.
       - Słucham? - odparła radośnie.
       - Nie wiem, czy to ma jakiś sens. - Widząc przestraszoną minę blondynki, zaśmiał się ponuro. - Mam na myśli walkę - wyjaśnił szybko.
       - Och.
       - Strasznie szybko się męczę, nie mogę trenować jak należy… Mam jakieś opóźnione reakcje… Na pewno to zauważyłaś. Nie ma szans, bym był w takiej formie jak kiedyś - powiedział cicho.
       - Och, przesadzasz. Nie jest tak źle. Przecież niedawno ledwo żyłeś, a teraz wymachujesz kataną, biegasz, pływasz, skaczesz…
       - Tak, a zaraz potem brakuje mi tchu i energii - odburknął chłopak. - Kao, nie zaprzeczaj. Nie jestem już tak silny jak wcześniej.
       - Może i nie, ale nie obchodzi mnie to - zapewniła. - Ważne jest to, że tu jesteś. - To powiedziawszy, zarzuciła mu ręce na szyję i spojrzała w jego lawendowe oczy. - Rozumiesz?
       - Hai - odparł potulnie. Chwilę na nią patrzył, a potem pocałował ją namiętnie.
***
       - Skończone! - oznajmiła Aya. Przyjrzała się malunkowi, przekrzywiła głowę, potem znowu ją wyprostowała. - Hm, co o tym myślisz? - zapytała, wciąż patrząc na rysunek.
       Zero ocknął się i przeniósł wzrok z dziewczyny na jej dzieło. Zdziwił się, gdy zobaczył przepiękny krajobraz, który był właściwie identyczny jak oryginał. Patrząc na niego, niemalże czuło się delikatną bryzę, promienie słońca, słyszało się szum fal i wyczuwało piasek pod stopami.
       - Niesamowite… - przyznał, dzieląc się z przyjaciółką swoimi spostrzeżeniami. Tej najwyraźniej bardzo spodobały się jego słowa, bo uśmiechnęła się uroczo. Chłopak zauważył, że uwielbia ten uśmiech i mógłby się w niego wpatrywać bez końca.
       Rzeczywiście patrzył na nią odrobinę zbyt długo, bo spuściła wzrok i lekko się zarumieniła. To też uwielbiał.
       Nieco speszony, chcąc rozładować sytuację, napomknął coś o obiedzie, który czas było zacząć przygotowywać. Aya zgodziła się z nim, pozbierała wszystko i powiedziała, że zaraz dołączy do niego w kuchni.
***
       Siedzieli przytuleni, wpatrując się w ocean. Słońce grzało niemiłosiernie, ale w ogóle im to nie przeszkadzało. Kilkakrotnie smarowali się już kremem z wysokim filtrem, by wyjść z takiej kąpieli słonecznej bez szwanku.
       - Ichiru?
       - Uhm?
       - Czy myślisz, że Zero w końcu odważy się wyznać Ayi swoje uczucia? Bo ona tego na pewno nie zrobi - rzekła Kaori.
       - Nie wiem… - przyznał. - Ech, jeśli chodzi o takie sprawy, to powinni brać z nas przykład. Są jak dzieci, które trzeba prowadzić za rączkę, bo same sobie nie poradzą. To takie… nie wiem. Trochę naiwne, nie? Przecież w taki sposób do niczego nie dojdą. Dołują się tylko, ale nie robią nic, by zmienić stan rzeczy.
       - No właśnie - naburmuszyła się blondynka. - Rany, ale to irytujące. Widać, że do siebie lgną, ale odpychają od siebie uczucia…
       - Wiesz, rozmawialiśmy sobie trochę ostatnio… - powiedział Kiryuu. - On się boi, że twoja siostra odbierze to jakoś na opak. No wiesz, była Yuuki, a teraz jej nie ma, więc ona robiłaby za zastępstwo.
       - To dobrze się domyśla, bo Aya-nēsan tego właśnie między innymi się obawia - potwierdziła Kaori.
       - Tego i jeszcze przeszłości, prawda? - zapytał, a dziewczyna skinęła głową. - To też wie - rzekł, mówiąc o bracie bliźniaku. - Naprawdę boi się cokolwiek zrobić. I w ogóle mi nie wierzy, kiedy oświadczam, że Aya coś do niego czuje.
       - Nēsan reaguje tak samo, gdy mówię o Zero - westchnęła blondynka. - Rany, jacy oni są podobni! Biedne, małe, głupie i naiwne dzieciaki.
       - I mówi to najmłodsza z nas wszystkich - zaśmiał się Ichiru.
       - Hej! - zawołała, udając zezłoszczoną i trącając go lekko.
       - Gomen, gomen!
       Uśmiechnął się i poczochrał ją po głowie.
***
       Dzień szybko minął. Kaori obudziła się w nocy i bez większego zdziwienia zauważyła nieobecność siostry. Od razu wiedziała, że musiała pójść nad ocean. Kochała wodę, więc musiała korzystać z tego, że ma jej tutaj tak wiele. A skoro z powodu upału nie mogła tego robić za dnia, nadrabiała to nocą.
       Tak jak podczas zeszłorocznych wakacji letnich… Poczuła nostalgię, gdy przypomniała sobie wyjazd nad ocean. Z mamą i Ayą.
       Gdzie się podziały te czasy, gdy były tylko we trójkę? Czy ten odległy czas, kiedy o niczym jeszcze nie wiedziała, naprawdę miał kiedyś miejsce? A może to był tylko sen? Czuła się, jakby lata, które przeżyła przed przyjazdem do Akademii Kurosu, jej życie sprzed tego wydarzenia, należało do kogoś innego. Zdawało się ono nierealne. Dziwne wręcz.
       Dziewczyna zeszła na dół z zamiarem udania się do kuchni po szklankę wody. Po drodze zauważyła jednak, że ktoś siedzi na engawie. Zatrzymała się. To był Zero. Siedział po turecku na drewnianej podłodze i wpatrywał się w…
       No tak, mogłam się tego spodziewać. Zachichotała.
       Wyszła na zewnątrz i usiadła obok kolegi. Ten jakby nie zauważył jej przyjścia.
       - Piękna jest, prawda? - spytała cicho, z trudem powstrzymując uśmieszek.
       - No… - szepnął chłopak. Wtedy oprzytomniał i ze strachem spojrzał na dziewczynę. - To znaczy… Ano… Co ty tu właściwie robisz? - warknął.
       Od razu przechodzi do ataku. Jakby nie umiał się inaczej bronić, zauważyła blondynka.
       - Przestań już udawać. Jak chcesz, to możesz mi się wygadać.
       Wyszczerzyła zęby, ale on spojrzał na nią badawczo.
       - Czego właściwie chcesz? - spytał.
       Kaori spoważniała.
       - Uświadomić cię - powiedziała wolno surowym tonem.
       - Co? - zdziwił się chłopak.
       - Powiedz, nēsan jest śliczną dziewczyną, prawda? - zaczęła.
       - Do czego zmierzasz? - odpowiedział pytaniem, przeszywając ją wzrokiem.
       - Odpowiedz - rozkazała.
       - Tak - mruknął, po czym automatycznie spojrzał na dziewczynę na plaży. - Oczywiście, że jest - dodał już z zamyślonym wzrokiem.
       - Do tego miłą, pomocną, uroczą i tak dalej, choć ktoś, kto jej nie zna, mógłby sądzić, że jest inaczej, czyż nie?
       - Uhm - odparł.
       - Naprawdę myślisz, że na zawsze pozostaniesz jedynym chłopakiem w jej życiu? Czy jesteś aż taki naiwny? - zapytała twardo Kaori.
       Wtedy Zero oprzytomniał i ponownie spojrzał na rozmówczynię.
       - Hę?
       - Sam przyznałeś, że to świetna dziewczyna. Skoro tak, to czy naprawdę sądzisz, że wciąż będzie tylko „twoja”? Czy naprawdę myślisz, że jakiś inny chłopak nie będzie chciał jej zdobyć? Czy nie widzisz, jak inni się za nią oglądają? - Widząc zdumioną minę chłopaka, mruknęła - No tak, pewnie, że nie widzisz, bo gdy z nią jesteś, wciąż wpatrujesz się tylko w nią.
       - Co ty… - zaczął cicho chłopak, ale piętnastolatka mu przerwała.
       - Ciesz się, że póki co inni byli nią tylko zauroczeni! I że tylko jeden chłopak odważył się na to, by wysłać do niej liścik z prośbą o spotkanie!
       Zero milczał, wciąż z szeroko otwartymi oczami patrząc na koleżankę.
       - No idź do niej. Wyznaj jej swoje uczucia - ponagliła go Kao.
       - Nie mogę - powiedział cicho. Przeniósł wzrok na Ayę. - Nie mogę tego zrobić. Ona… spłoszy się… Wiesz, jaka jest. Bardzo wrażliwa, delikatna i nieśmiała…
       - Tak, ale to nie oznacza, że nie możesz jej powiedzieć, co czujesz! - zaoponowała Kaori.
       - Ale pewnie i tak mi nie uwierzy. Poza tym, dlaczego miałaby być z kimś takim jak ja? Jestem wampirem, jakbyś zapomniała. Ona nienawidzi wampirów.
       - Ty też, a mimo to się w niej zakochałeś. I nie zważasz nawet na fakt, że jej ojcem jest brat tej, która zniszczyła ci życie - przypomniała Kaori. - To nie ma znaczenia, kiedy się jest zakochanym, prawda?
       - Daj mi spokój - mruknął chłopak, chowając twarz w dłoniach.
       Kao prychnęła i powoli wstała. Odwróciła się na pięcie.
       - Lepiej uważaj. Uwierz mi. Bo w końcu wyjdzie na to, że ktoś ci ją zgarnie tuż sprzed nosa - powiedziała cicho, po czym weszła do domku. Nie zdążyła widzieć zszokowanego i przerażonego wzroku Zero, ale umiała sobie wyobrazić, jak kolega w tej chwili wyglądał.
***
       Aya leżała na plecach na wodzie. Biała sukienka i czarne włosy unosiły się na powierzchni i okalały jej ciało. Choć dziewczyna miała na sobie też strój kąpielowy, wolała pozostać w sukience. Była lekka i zwiewna, cudownie się w niej pływało, jakby była stworzona właśnie do tego. A przynajmniej w niej brunetka nie musiała czuć się zbyt odsłonięta.


       Wyczuła Zero, ale nie odwróciła się. Spokojnie leżała i wpatrywała się w usłane gwiazdami nocne niebo.
       - Piękne, prawda? - spytała cicho.
       - Uhm - przyznał chłopak. Miał ochotę powiedzieć, że to raczej ona jest piękna, ale się powstrzymał. Pochłaniał ją za to wzrokiem, równocześnie wsłuchując się w szum oceanu, a także spokojnie pulsującą w jej żyłach krew.
       - Przyszedłeś popływać? - zapytała.
       - Powiedzmy - mruknął, ale uśmiechnął się odrobinę.
***
       Kolejne dni mijały w podobny sposób. Młodzież spędzała czas na spacerach, rozmowach i na plaży. Wakacje wszystkim wyszły na dobre, można było się odprężyć i zrelaksować, a także zapomnieć choćby o części problemów.
       Aya odczuwała skutki procesu przemiany, ale cokolwiek się działo, zawsze miało miejsce w ciągu dnia. Po zachodzie słońca czuła się znakomicie i w pełni mogła korzystać z życia i czasu wolnego. Ograniczała więc wychodzenie podczas dnia. Wieczorem lub nocą zaś wymykała się z domku i pędziła na plażę. Często towarzyszył jej Zero. Rozmawiali, pływali w oceanie, leżeli na chłodnym piasku.
       Kaori nigdy wcześniej nie była chyba tak szczęśliwa. Uśmiechała się bez przerwy i wszystkich zarażała swoim optymizmem. Świergotała wesoło, żartowała i nie chciała słyszeć o jakichkolwiek problemach. Po kilku pierwszych dniach przerwała próby wyswatania siostry z bratem swojego chłopaka. Stwierdziła, że to ich sprawa - jeśli ich uczucie jest naprawdę poważne, w końcu się do siebie zbliżą. Tak, jak to było z nią i Ichiru.

       W końcu nadszedł czwartkowy wieczór. Młodzież zjadła lekką kolację, spoglądając przy tym na zachód słońca. Niebo zabarwiło się na pomarańczowo, woda oceanu przybrała podobny kolor. Nieliczne, puszyste obłoki stały się pastelowo żółte.
       - Jej, jaka szkoda, że jutro o tej porze będziemy już w pociągu! - zawołała Kaori.
  
       W okolicach północy Kao i Ichiru oświadczyli, że idą już spać. Pozostała dwójka zdecydowała, że pójdzie na plażę.
       Noc okazała się przepiękna. Niebo było usłane gwiazdami, zaś srebrzysty księżyc mocno oświetlał granatową wodę oceanu. Atmosfera zdawała się wprost magiczna. Było ciepło, ale nie za bardzo - po prostu w sam raz. Lekki wiaterek bawił się włosami młodych, kołysząc nimi raz w jedną, raz w drugą stronę. Chłodny piasek wydawał się niemal nienaturalnie gładki i miękki.
       Zrzucili z siebie ubrania, pozostając w samych strojach kąpielowych. Aya zdążyła już całkiem przywyknąć do obecności Zero i choć nie całkiem przestała się krępować, było już pod tym względem zdecydowanie lepiej.
       Weszli do wody. Była letnia. Brunetka jak zwykle nie potrafiła powstrzymać uśmiechu. Patrzyła z zachwytem na odbijające się w tafli gwiazdy i księżyc. Chłopak, widząc znajomą minę koleżanki, także się uśmiechnął.
       - Wyczaruj coś - poprosił.
       Odwróciła się w jego stronę i skinęła głową. Przymknęła na chwilę powieki, prawdopodobnie przywołując w myślach obraz tego, co chciała stworzyć. Po kilku sekundach była już zdecydowana. Minęła zaledwie chwila, gdy woda wokół niej zawirowała, a następnie podniosła się i uformowała na kształt smoka. Zero spojrzał na niego z zachwytem. Aya się zaśmiała i sprawiła, że gad zaczął się poruszać. Najpierw ją otoczył, a ta go pogłaskała. Potem posłała go do przyjaciela. Bawili się w ten sposób przez jakiś czas, gawędząc przy tym i się śmiejąc.
       Po kilkunastu minutach naszła ich ochota na pływanie. Wypłynęli więc nieco głębiej. Tam przez chwilę się gonili. Potem Aya zgrabnie zanurkowała.
       Płynęła powoli, nie musiała się spieszyć. Czuła wewnętrzny spokój. Wszelkie ponure myśli, które często ją nachodziły, teraz po prostu zniknęły. Wyczuła drganie wody, więc odwróciła się. Zero również zanurkował i płynął w jej kierunku. Uśmiechnęła się i wykonała jakiś gest, dając znać, by ją gonił. Przyspieszyła i krążyła między podwodnymi roślinami. Niejednokrotnie natknęła się na jakieś ryby lub inne okazy tamtejszej fauny. Na moment się zatrzymała, bo ujrzała jakiś ciekawy okaz ryby, która zdawała się świecić. Dziewczyna zastanawiała się, czy tylko jej się tak wydaje. Zupełnie zapomniała o przyjacielu - do chwili, gdy znalazł się tuż za nią i złapał ją delikatnie, by dać znać, że ją dogonił. Odwróciła się wtedy szybko, przypominając sobie o tym, że przecież miała uciekać.
       Byli bardzo blisko. Zero cofnął rękę i przyglądał jej się ze zdziwieniem. Jego wyraz twarzy był chyba identyczny jak wtedy, gdy przytuleni spojrzeli na siebie w lesie tamtego dnia, gdy Aya powiedziała mu, kto jest jej ojcem.


       Ale teraz było inaczej. Nastrój nocy, wakacji, dobry humor… Wszystko to sprawiło, że wpatrywali się w siebie bardzo długo. Dziewczyna zdążyła jeszcze zauważyć, że ma kompletną pustkę w głowie, zanim jakimś cudem para zbliżyła się do siebie. Siedemnastolatka nie miała pojęcia, jak i kiedy to się stało, ale faktem było, że się obejmowali. Po chwili złączyli już swoje usta w pocałunku.


       Aya miała wrażenie, że przeżywa najpiękniejszy moment w swoim życiu. Nagle wszystko poza Zero stało się nieważne, jakby przestało istnieć. Byli tylko oni, razem, pod wodą oceanu. Uczucie pustki w głowie nie miało zamiaru znikać, za to serce było wprost przepełnione nadmiarem pozytywnych emocji. Przede wszystkim wszechogarniającej miłości i dzikiej radości. Wypełniło ją uczucie błogiego szczęścia - takiego, jakiego nigdy wcześniej nie zaznała.
       Gdy wyobrażała sobie swój pierwszy pocałunek, zawsze myślała, że będzie to po prostu delikatne muśnięcie warg, nic więcej. Tymczasem było inaczej - pocałunek był długi, z początku jakby ostrożny, z biegiem czasu coraz bardziej namiętny.
       Serce waliło jej z podniecenia. W końcu jednak brak powietrza dał o sobie znać, więc para musiała szybko się wynurzyć. Wzięli głęboki wdech, ale nie oderwali od siebie wzroku. Aya stwierdziła, że chłopak ma najpiękniejsze oczy, jakie dotąd widziała.
       Zero wyszeptał jej imię w taki sposób, że gdyby stała, ugięłyby się pod nią kolana. Póki co dryfowała jednak spokojnie, rękoma i nogami wykonując delikatne ruchy pozwalające jej utrzymać się na powierzchni.
       Światło księżyca oświetlało ich twarze. Mokre i blade, ale mimo tego piękne. Ich oczy błyszczały.
       Żadne z nich nie zdążyło ochłonąć, bo coś sprawiło, że znów się objęli, a ich usta ponownie złączyły się w pocałunku.
***
       Aya przeciągnęła się, wciąż mając zamknięte oczy. Poleżała chwilę w bezruchu, zanim uniosła powieki. Zaczęła wpatrywać się w sufit. Miała dziwne wrażenie, że o czymś zapomniała. Gorączkowo zaczęła przeszukiwać swoją pamięć. Przypomniawszy sobie wydarzenia z nocy, gwałtownie usiadła, a jej szare oczy rozwarły się szeroko. Serce przyspieszyło.
       Czy… to się wydarzyło naprawdę?, zapytała samą siebie w myślach. Nie, to musiał być sen. Tak, na pewno.
       Powróciła jednak myślami do pocałunku… Nie, raczej pocałunków…
       Nagle zalała ją fala gorąca.
       Nie, nie, nie… Kręciła głową, próbując wyrzucić z pamięci tamte chwile. Wtedy tak piękne, a teraz tak straszne… Nie, nie mogłam tego zrobić. To musiał być sen!
       Naprawdę nie była pewna, czy tamten wybuch namiętności zdarzył się naprawdę. Wspomnienia były jakby zamazane. Bardzo, ale to bardzo przypominały zwykły sen. No, może nie całkiem zwykły…
       Brunetka wstała szybko, przelotnie spojrzawszy na śpiącą imōto, po czym wyszła po cichu z pokoiku. Poszła do łazienki, zamknęła się w niej i podeszła do umywalki. Puściła najzimniejszą wodę, jaką się dało. Ochlapała nią sobie twarz i poklepała się po zaróżowionych policzkach. Spojrzała w niewielkie lustro i ze zgrozą spostrzegła, że nie wygląda normalnie. Od razu widać było, że się czymś przejmuje. Do tego była cała czerwona. Nikt nie mógł jej zobaczyć w takim stanie.
       Aya jeszcze kilka razy przemyła twarz zimną wodą, ale to nic nie dało. Nie uspokoiło jej ani nie pozbawiło rumieńców. Dziewczyna zdecydowała, że weźmie poranny prysznic. Oczywiście zimną wodą. Weszła do kabiny i wzdrygnęła się, gdy po jej plecach spłynęła pierwsza fala lodowatej wody.
       Dobrze, teraz było lepiej. Musiała jeszcze się uspokoić i odepchnąć od siebie obrazy, które wahały się pomiędzy snem a jawą. Musiała odpędzić od siebie uczucia, które nią targały. Zapomnieć, przybrać obojętny wyraz twarzy i jakoś to wszystko przeżyć. W końcu to musiał być sen. To niemożliwe, by stało się naprawdę.
       Tak, to głupie!, zauważyła. Niby dlaczego Zero miały mnie całować? Jakie to naiwne! Po prostu miałam bardzo realistyczny sen, to wszystko. Wmawiała to sobie, aż w końcu niemal w to uwierzyła. Uśmiechnęła się słabo do swojego odbicia w lustrze. Yoshi. Już wszystko w porządku. Nie dam się zwariować przez jakiś dziwny i szalony sen!
       To postanowiwszy, podeszła do drzwi. Otworzyła je i wydała stłumiony okrzyk.
       - To tylko ja, nēsan… - mruknęła zaspana Kaori. - Mogę przejść? - spytała, przecierając oczy.
       Aya przesunęła się w milczeniu i wpuściła siostrę do łazienki.
       - Dzięki - wydukała jeszcze niebieskooka, po czym zamknęła się w środku niewielkiego pomieszczenia.
       Brunetka próbowała uspokoić szaleńczo bijące serce. Nie mogła sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby to Zero pojawił się na miejscu imōto.
       Dziewczyna stała przez chwilę w miejscu, ale w końcu zdała sobie sprawę z tego, że lepiej jest umknąć do swojego pokoju.
       Szybko wpadła do sypialni, zamknęła drzwi i oparła się o nie.
       Zwariuję, pomyślała ze zgrozą.
       Jednak nie potrafiła się uspokoić i do końca wierzyć w to, że wszystko, co zdarzyło się w nocy, było tylko snem.

       - Aya, śniadanie - powtórzyła zniecierpliwionym głosem Kaori. - Chodź wreszcie - ponagliła.
       - No już… - mruknęła brunetka.
       Panicznie bała się zejść na dół. Przecież tam będą bliźniacy. Co ona zrobi, gdy zobaczy Zero? Umrze ze wstydu, ucieknie, gdzie pieprz rośnie? Nie chciała nawet o tym myśleć.
       Ale to przecież musiał być sen. A skoro tak, to musi po prostu udawać, że go nie było. I wszystko będzie w porządku.
       Dziewczyna dodała sobie w duchu odwagi i zeszła za siostrą do saloniku. Przywitała się grzecznie z pozostałymi i zajęła swoje miejsce. Bała się spojrzeć na Zero. Musiała udawać, że wszystko gra.
       W końcu jednak nie wytrzymała i rzuciła na niego okiem. Serce jej stanęło. Zobaczywszy jego niepewny wzrok i jakiś nowy, nieznany jej dotąd wyraz twarzy, przekonała się na sto procent, że „to” zdarzyło się naprawdę.

       Nie miała pojęcia, jak przetrwała tych kilka godzin. Podstawą jej strategii było trzymanie się Kaori. Nie oddalała się od niej na krok. Siostra chyba nawet nie zauważyła w tym nic dziwnego, co Aya przyjęła z wielką ulgą.
       Trzeba było się spakować. Dziewczęta ruszyły w tym celu do swego pokoju, a chłopcy do swojego. Brunetka celowo się nie spieszyła, ale i tak skończyła robotę w ekspresowym tempie. Pomogła zatem imōto, której pakowanie szło raczej opornie.
       - Mogłabym tu zostać na zawsze! - oświadczyła w którymś momencie blondynka. - Tu jest tak cudownie! - ciągnęła. - Aż mi się nie chce wracać do Akademii…
       Jeszcze dobę wcześniej siedemnastolatka mogłaby powiedzieć to samo. Teraz jednak musiała przyznać, że woli już wrócić do szkoły. Znów zamieszka w dormitorium, będzie uczęszczała na lekcje, rozmawiała z Otsune… Tak, to jej dobrze zrobi. Nie będzie miała tyle czasu na myślenie. I rzadziej będzie się widywała z Zero.
       Kochała go, była tego całkowicie pewna. Ale to nieodwzajemnione uczucie, powtarzała sobie z uporem. Shimatta, pomyśleć, że ta chwila zapomnienia może zniszczyć przyjaźń, na którą tak ciężko pracowaliśmy!
       Zdenerwowana, nawet nie zauważyła, że walizki są już gotowe. Jak w transie poszła za Kao, by dokończyć porządki w domku.
       Z trudem przeżyła „pożegnanie z oceanem”, jak to nazwała piętnastolatka. Wyciągnęła ona wszystkich na plażę, by pożegnali się z bezkresną wodą, piaskiem i ogólnie całą okolicą. Aya, chcąc nie chcąc, nie umiała wtedy myśleć o niczym innym jak o tym, co w nocy stało się pod wodą.
       Rany, nawet gdyby! To były tylko niezobowiązujące pocałunki, to wszystko. Dlaczego tak się tym przejmuję?!
       „Bo to był twój pierwszy pocałunek”. „Bo to było cudowne uczucie”. „Bo w tamtej chwili byłaś najszczęśliwszą osobą na świecie”. Takie odpowiedzi same cisnęły jej się do głowy, ale uparcie próbowała je zwalczyć.
       Nie zapamiętała ostatnich chwil spędzonych w domku ani drogi na stację kolejową w miasteczku. Inaczej było z podróżą pociągiem. Czwórka przyjaciół tym razem była w przedziale sama. Kaori usadowiła się obok Ichiru, ułożyła sobie głowę na jego ramieniu. Spletli swoje dłonie. Po jakimś czasie zasnęli. Aya przez cały czas uparcie wpatrywała się w zmieniający się krajobraz za oknem. Jedyne, z czego była zadowolona, to fakt, że Zero również się nie odzywał. Podróż minęła w ciszy.
***
       Z dworca odebrał ich Yagari. Spytał, jak było i tak dalej. Kaori z zapałem zaczęła opowiadać, Ichiru czasami coś dopowiadał, z kolei Aya i Zero nie odezwali się ani słowem. Nie umknęło to uwadze Tougi, jednak swoje przemyślenia mężczyzna zachował dla siebie.
       Sensei zostawił ich przed bramą Akademii, gdyż musiał pilnie jechać do jednej z siedzib Związku, by coś załatwić.
       Młodzież spodziewała się, że dyrektor wyjdzie im na powitanie - podczas rozmowy przed ich wyjazdem przyrzekł, że będzie na nich czekał. Tak się jednak nie stało. Przewodniczącego ani nikogo innego nie było ani przed bramą, ani w jej pobliżu. Zmęczeni uczniowie z pewnością odpoczywali w dormitoriach, więc dookoła było pusto.
       Kaori wzruszyła ramionami i jako pierwsza weszła na teren Akademii Kurosu. Miała zapas energii, więc szła żwawym krokiem w kierunku mieszkania dyrektora - to tam młodzi zdecydowali się pójść najpierw. Trzeba było się z nim przywitać i po raz kolejny podziękować za to, że wysłał ich na wakacje.
       Gdy doszli, blondynka zapukała do drzwi. Nikt nie odpowiedział. Stwierdziła, że Przewodniczący siedzi w dalszych pokojach, więc nie usłyszał.
       - Chyba możemy wejść, co? Musi się nas spodziewać, przecież doskonale wiedział, kiedy wracamy - powiedziała.
       - Pewnie tak. - Ichiru wzruszył ramionami.
       Pozostała dwójka wciąż milczała, więc piętnastolatka westchnęła i nacisnęła klamkę. Drzwi były otwarte.
       Weszli do środka i zdjęli buty. Walizki zostawili w przedpokoju.
       - Panie dyrektorze? - odezwała się Kao.
       Nikt nie odpowiedział, więc zaczęła się niepokoić. Z roztargnieniem weszła w głąb mieszkania, szukając Kaiena. Reszta po chwili wahania poszła za nią.
       Kaori weszła do salonu. Stanęła osłupiała.
       Na środku pomieszczenia stał dyrektor. Obejmował kobietę, której włosy przesłaniały jego twarz. Kao ją znała.
       Blond włosy.
       Znajoma sylwetka.
       Była pewna, że gdyby kobieta się odwróciła, ujrzałaby jej niebieskie oczy.
       Para nie zauważyła jej obecności. Piętnastolatka patrzyła więc na nich przez chwilę, próbując uspokoić szaleńczo bijące serce. W końcu zdobyła się na to, by się odezwać.
       - Ma… Mama? - wydukała tylko.








***
   Ohayo, tu Aya.
   Dzisiaj wyjeżdżamy, więc rozdzialik dajemy z wyprzedzeniem. ;) Bo w przeciwnym razie musielibyście czekać na niego do poniedziałku. xD
   Ech, dałam dzisiaj trzy moje rysunki. Po pierwsze- przepraszam za ich kiepską jakość. Po drugie- nie śmiejcie się z nich za bardzo. Były okropnie trudne. xP
   Niestety, będziecie musieli męczyć się z anty-spamem. Sprawdziłyśmy po raz kolejny- i gdy zdjęłyśmy blokadę, w Księdze Gości niemalże od razu ukazał się nowy spam (zaznaczamy też, że usunęłyśmy księgę, a spam mimo tego się pojawił!). Nie znamy się na tym, ale wygląda na to, że wchodzi on jakoś automatycznie. :( Tak więc gorąco przepraszamy za utrudnienia,ale to naprawdę nie nasza wina. Doskonale wiemy, jak irytujące jest przepisywanie kodu z obrazka...
   Po raz kolejny proszę też, byście o nowych notkach u Was informowali nas na stronie głównej [onesan-ya-imoto], a nie tutaj. Powiadomienia, które będę dawane tutaj, będą usuwane. Może zresztą ktoś zauważył (w co szczerze wątpię), że na tym blogu zrobiłyśmy już porządek z komentarzami. Czeka nas jeszcze podobna robota na stronie głównej.
   Niby wyszłyśmy już z potrzasku, którym okazał się fragment jednego z rozdziałów, ale to nie zmienia faktu, że mamy dla Was jedynie trzy rozdziały! o.O Chyba musimy się wziąć ostro do roboty. Ale w wakacje i tak nie będziecie dostawać rozdziałów regularnie ani tak często.
   Dziękujemy wszystkim za komentarze! :)
   Do Czytelniczki: Dziękujemy za kolejne miłe słowa :)  Nie, nie mamy jeszcze tego rozdziału. A mangi VK po polsku w internecie już nie ma, bo Waneko ją teraz wydaje... Niestety :/ Też nad tym ubolewamy, bo jednak czytanie po angielsku to nie to samo co w ojczystym języku. Pytanko: masz bloga? Jeśli tak, to podaj nam proszę jego adres, a jeśli nie, to na Twoje komentarze będziemy Ci odpowiadać pod tymi, które dasz.
   Do Kayashiro Hiou: Witamy Cię w naszym gronie! Odpowiedź na Twój komentarz: Miło nam to słyszeć :) Spokojnie, jeszcze jakiś czas będzie trwało ;)
   To chyba wszystko. Aha, jeśli ktoś jest zainteresowany, to pojawiły się dzisiaj streszczenia tomu VII i VIII. Pozdrawiamy i zapraszamy w środę na "Wszystko i nic".
[wpis z dnia 18.06.10] 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz