poniedziałek, 3 października 2011

Vampire Knight: tom XII, rozdział LVIII - "Nastrojowo"


       Aya leniwie przetarła oczy. Obudziła się kilka minut przed budzikiem. Spostrzegła, że młodszej siostry nie ma w pokoju.
       Może jest w łazience?, pomyślała. Dziwne… Zawsze przed takimi wyjazdami muszę ją dobudzać…
       Nie myśląc jednak dłużej, wstała i zaczęła przygotowywać ubrania na wyjazd.
       - Ohayō! - zaświergotała Kaori, wchodząc do pokoju. Aya podskoczyła, niedobudzona. - Widzę, że wstałaś.
       - Nie krzycz tak… - poprosiła Aya. - A właściwie… dlaczego tak wcześnie wstałaś?
       - Tak jakoś… Postanowiłam, że zrobię ci niespodziankę - rzuciła. Dopiero teraz brunetka podniosła wzrok i spojrzała na siostrę. Trzymała w rękach tacę ze śniadaniem. Ubrana była już na wyjazd. Krótka czarna spódniczka i obcisły, żółty top. Na nim z kolei bluza z kapturem. - Itadakimasu! - powiedziała, wręczając siostrze talerz z jedzeniem.
       - Byłaś w stołówce? Przecież śniadania są tam wydawane za jakąś godzinę czy dwie… - zamyśliła się szarooka.
       - Iie. Poszłam do dyrektora! - uśmiechnęła się imōto.
       - Nie obudziłaś go?
       - Iie, spokojnie. Sam mi to wczoraj zaproponował. Ty spałaś, więc poszłam sama. No, jedz - ponagliła siedemnastolatkę.
       - A ty? - spytała, zaczynając jeść pysznego tosta.
       - Zjadłam już.
       - Yare, yare. To o której wstałaś, jeśli już tyle rzeczy zdążyłaś zrobić? Wygląda na to, że jesteś gotowa do wyjazdu.
       - Hai. Wstałam... jakieś dwie godziny temu. Nie mogłam spać.
       - Coś się…?
       - Iie. To pewnie z radości -  rzuciła krótko blondynka.
       Hm, chyba nie będę jej mówić o tym, że znów śnili mi się Ichiru i Aidou, pomyślała. Spojrzała na onēsan przeżuwającą kolejny kęs śniadania. Shimatta, dlaczego to wszystko jest takie trudne?! Nie mogę już… Muszę całkiem zapomnieć o romantycznym wątku z Aidou. Raz na zawsze. Ale Ichiru? Jest tak blisko, niemal na wyciągnięcie ręki, ale nie mogę się za bardzo do niego zbliżyć… To mi sprawia niemalże fizyczny ból…
       A co do bólu… Biedna Aya-nēsan, tak bardzo cierpi. Nie dość, że psychicznie, to teraz jeszcze fizycznie.. To niesprawiedliwe. Dobre osoby tak bardzo muszą się męczyć - dlaczego?
       - Coś taka zamyślona? - spytała brunetka. Wpatrywała się czujnie w młodszą.
       - Ach, takie tam… Nic ważnego.
       - Na pewno?
       - Myślałam po prostu o tym, jak bardzo ten głupi świat jest niesprawiedliwy - mruknęła. - Ale poza tym wszystko gra! - Uśmiechnęła się szeroko. - Skończyłaś? - spytała szybko. - To dobrze - rzekła, zanim siostra zdążyła odpowiedzieć. - Pójdę to odnieść, a ty się umyj i ubierz. Do zobaczenia! - rzuciła i wybiegła.
       - Wszystko gra, co? - westchnęła Aya. - Yare, yare…
       Leniwym krokiem udała się w stronę łazienki.
***
       - Nie martw się i po prostu uważaj na nią - poradził z ciepłym uśmiechem Kaien, gdy blondynka ponownie do niego zawitała i podzieliła się z nim pewną częścią swoich zmartwień. A konkretniej tymi dotyczącymi Ayi.
       - I myśli pan, że to wystarczy? To, że będę się nią opiekowała, nie umniejszy jej cierpienia. Nie chcę, żeby się męczyła. To takie smutne… - jęknęła Kaori.
       - Rozumiem cię - przyznał mężczyzna. - Widzisz, gdy byłem w twoim wieku, moi przyjaciele też często w jakiś sposób cierpieli. Twoja matka, Maaya, Touga… Każde z nich wiele przeżyło. Ja również. Ale najważniejsze było wsparcie bliskich osób. To ono dawało siłę do tego, by przezwyciężyć trudności. Dlatego… nieważne, co by się działo, musisz ją wspierać ze wszystkich sił. Po prostu z nią bądź, dodaj jej otuchy.
       - Hai…
       Postała jeszcze chwilkę, ale potem ruszyła już ku wyjściu.
       - Ano… Panie dyrektorze?
       - Tak?
       - Chodzi o to… Eeto… Na poprzednim apelu mówił pan, że będzie musiał wyjechać na jakiś czas. Za miesiąc. Ten czas zaraz minie… Czy po naszym powrocie jeszcze pana zastaniemy? - spytała cicho.
       - Och, tak, nie martw się - odparł spokojnie Kurosu. - Sprawy z Akademią mam już niemal załatwione, więc… Cóż, opuszczę teren szkoły dwa lub trzy dni po waszym powrocie.
       - A jak długo pana nie będzie…? - zapytała ostrożnie dziewczyna.
       - Nie wiem, Mitsui-san. Nie mam pojęcia - przyznał.
***
       Aya tradycyjnie ubrała wygodne dżinsy. Na górę założyła bordową bluzkę na ramiączkach, na którą nałożyła jeszcze bluzę. Zasznurowała adidasy i postawiła bagaż przy drzwiach. Potem wyszła na korytarz i pobiegła do pokoju Otsune. Dziewczyna zapowiedziała wcześniej, że wstanie, by się z nią pożegnać.
       Cichutko zapukała. Nie usłyszała odpowiedzi, więc stwierdziła, że przyjaciółka jeszcze śpi.
       - Aya! - zawołała Umari. Zdziwiona siedemnastolatka odwróciła się i ujrzała koleżankę. Była już ubrana. Trzymała między innymi szczoteczkę do zębów, więc brunetka utwierdziła się w przekonaniu, że Otsune właśnie wraca z łazienki.
       - Cieszę się, że mogę się jeszcze z tobą zobaczyć - uśmiechnęła się brunetka.
       - Ja również! - zawołała zielonooka. Szybko weszła do pokoju, by odstawić wszystkie rzeczy. Potem podeszła do przyjaciółki i delikatnie ją przytuliła. - Baw się dobrze i uważaj na siebie, zgoda? Mam nadzieję, że miło spędzisz czas i będziesz miała okazję do tego, by się zrelaksować - powiedziała.
       - Dziękuję ci, Otsune. Ja też mam taką nadzieję - przyznała Aya.
       Dziewczęta pożegnały się serdecznie.
***
       - Nie będzie ci zimno w tej krótkiej spódniczce? - spytała brunetka.
       - Oczywiście, że nie. Zapowiada się bardzo ładny dzień - powiedziała Kaori. - Zresztą trzeba będzie się trochę poopalać! Już nie mogę się doczekać! - zaświergotała.
       - Uhm… Idziemy na dół? - spytała Aya.
       - Hai - rzuciła Kao i sięgnęła po swoją walizkę - największą ze swojej kolekcji.
       - Jeny… Większej nie mogłaś wziąć? Co ty tu masz?
       - Wszystko, co trzeba, nēsan - oznajmiła i wyszły z torbami na korytarz. - Właśnie! Zabrałaś jakieś spódniczki, prawda?
       - No… Coś tam zabrałam…
       - Yoshi, w takim razie możemy iść! - uśmiechnęła się.
       Podeszły do schodów. Tam, ku ich zaskoczeniu, czekali już bliźniacy, którzy pomogli im z bagażem. Następnie wszyscy udali się przed główną bramę i wraz z Yagarim pojechali na dworzec.

       - Yare, yare… Ile można czekać na ten pociąg?! - niepokoiła się blondynka, której przez czekanie na zamglonym peronie o tak wczesnej porze zdążyło się już zrobić zimno.
       - Spokojnie, ma kilkuminutowe opóźnienie - zawiadomił sensei.
       - Ech…
       - A co? Zimno ci? - zapytał Zero, znając już odpowiedź na to pytanie.
       - Iie - burknęła Kao. Ichiru zaproponował jej swoją bluzę, dziewczyna więc z przyjemnością przyjęła pomoc kolegi.
       Po kilkunastu minutach pociąg przyjechał na miejsce. Młodzież wsiadła do niego, żegnając się z Yagarim i słuchając wskazówek dotyczących dojazdu do domku.
       Kilkugodzinna podróż minęła w miarę spokojnie, gdyby nie młoda pani z dzieckiem siedząca w ich przedziale. Niemowlak co chwila płakał, a biedna kobieta próbowała go utulić do snu. Dlatego też praktycznie nikt nic nie mówił, nie chcąc zburzyć delikatnego snu bobasa.

       Dworzec znajdował się w miasteczku, o którym wspominał dyrektor. Było niewielkie, ale całkiem przyjemne.
       Młodzież zdecydowała pójść najpierw coś przekąsić. Znaleźli obiecująco wyglądający bar. Podczas posiłku rozmawiali o błahych sprawach. Żadne z nich nie miało ochoty poruszać spraw związanych z wydarzeniami, które ostatnio wstrząsnęły ich życiem. Z drugiej strony mieli świadomość, że owych tematów nie da się całkiem uniknąć. Wcześniej czy później odbędzie się jakaś niezbyt przyjemna rozmowa. Póki co jednak, wszyscy chcieli choć odrobinę się odprężyć.
       Po wyjściu z baru skierowali się do pierwszego lepszego sklepu, by kupić żywność przynajmniej na kolację i śniadanie. Po zakupach ruszyli powoli w kierunku, w którym teoretycznie miał się znajdować ich domek.
       Szli jakąś godzinę, ale trafili bez problemu. Nie od razu poszli weszli do budynku.
       Aya już od dłuższego czasu wpatrywała się w ocean. A teraz, gdy była już tak blisko, bo na plaży, marzyła tylko o tym, by wskoczyć do błękitnej wody. Słońce niemiłosiernie ją raziło, ale w tej chwili to nie miało znaczenia.
       Kaori zauważyła zachwyt siostry. Nie dziwiła się jej, bo sama też była zauroczona tym widokiem. Słońce bynajmniej jej nie przeszkadzało, raczej sprawiało, że czuła się jeszcze szczęśliwsza.
       Dziewczęta odwróciły głowy, by spojrzeć na siebie nawzajem. Ich oczy dosłownie błyszczały. Uśmiechnęły się porozumiewawczo, rzuciły na piasek wszystko, co trzymały i pobiegły ku wodzie.
       Cudownie było poczuć lekko chłodną wodę obmywającą kostki. Siostry zaczęły się śmiać, rzucać na siebie i chlapać.
       W pewnym momencie spojrzały na skonsternowanych bliźniaków. Mieli identyczne miny. To sprawiło, że ich radość jeszcze się zwiększyła. Zawołały ich, ale oni wciąż stali i na nie patrzyli. Aya spojrzała pytająco na Kaori. Ta ze śmiechem skinęła głową. Brunetka rozejrzała się jeszcze na wszelki wypadek. Nie było tam nikogo oprócz nich. Siedemnastolatka stworzyła ogromną falę - użyła równocześnie manipulacji wodą i wiatrem - która zgrabnie ominęła dziewczyny i zaczęła dążyć ku chłopakom. Ich miny się zmieniły, ale również identycznie. Fala do nich dotarła, nie mieli szans na ucieczkę. Patrzyli na nią jak zaczarowani. Po kilku sekundach byli już cali mokrzy. Spojrzeli na siebie i wybuchli śmiechem. Potem dołączyli do przyjaciółek.
       Taka zabawa wydawała się niemal nierealna. Żadne z nich nie było sobą. Po prostu nagle zapomnieli o zmartwieniach i dali się porwać chwili.
       Spędzili w ten sposób jakiś czas, a później postanowili pójść wreszcie obejrzeć domek.
       Był niewielki, zbudowany z drewna. Prosty, ale równocześnie uroczy. Dawał poczucie spokoju i harmonii. Pozbawiony był zbędnych ozdób. Pomieszczenia były małe, ale wydawały się przy tym dziwnie przestronne. Kiedy odsuwano ściany shoji, wnętrze domku tworzyło jakby część świata zewnętrznego, a dokładniej plaży, bo w tę stronę wychodziły. Engawa, czyli korytarz, tworzyła to połączenie.
       Na parterze znajdowały się niewielka kuchnia, łazienka i pokój służący za salon. Na piętrze z kolei umieszczone były tylko dwie sypialnie.
       Młodzież weszła do mieszkania, pamiętając o zdjęciu butów. Byli całkowicie przemoczeni, więc szybko rozeszli się do pokojów, by się wysuszyć i przebrać. Postanowili, że chwilę odpoczną, może jeszcze coś przekąszą, a potem przejdą się po plaży i zwiedzą okolicę.
       Kaori ubrała bikini i dopiero na nie założyła ubrania - krótką spódniczkę i dość skąpą bluzeczkę na ramiączkach. Potem wyszła na malutki balkonik. Zamknęła oczy i pozwoliła, by wiatr zmierzwił jej włosy, które uprzednio rozpuściła.
       Aya powoli wycierała włosy ręcznikiem. Zamyśliła się, więc straciła zainteresowanie tym, co robiła.
       To było takie nierealne. Wesołe, pełne śmiechu… Jak w jakiejś bajce. Ale zdarzyło się naprawdę. Niesamowite. Gdyby całe wakacje minęły w ten sposób, byłabym w siódmym niebie.
       - Nēsan, gdzie masz strój kąpielowy? - zapytała blondynka.
       - W torbie - odparła krótko starsza.
       - Załóż go, przecież pospacerujemy sobie po plaży! - zawołała wesoło.
       - Niee… Nie będę tak przy nich paradowała w stroju - mruknęła szarooka.
       - Nie mów, że się wstydzisz. Jesteś przecież prześliczna. Powinnaś to podkreślać, a nie się z tym chować. Masz idealne ciało, skórę, włosy… Wszystko.
       - Wcale nie chcę być taka idealna - powiedziała ze smutkiem Aya. - Wyglądam tak, bo mój ojciec jest jakimś super-przystojnym wampirem czystej krwi - skrzywiła się. - Poza tym jestem blada jak ściana.
       - Ale to też ma swój urok, jesteś jak te bogate panienki z jakichś tam czasów… Nieważne. Zresztą pasuje ci to. No i bliźniacy przecież też są bladzi.
       - Nie aż tak.
       - No to co? Nēsan, przesadzasz. Zakładaj strój. Och, i koniecznie ubierz tę spódniczkę, którą kupiłyśmy w miasteczku obok Akademii! Wyglądasz w niej bosko, ale jeszcze ani razu jej chyba nie założyłaś!
       - Nie chcę - zaprotestowała brunetka. - Daj mi spokój.
       - Marnujesz swoją urodę - odburknęła niebieskooka. - Rany, sama bym chciała wyglądać tak jak ty. Chociaż może nie, jest mi dobrze tak, jak jest. Ale uwierz mi, że większość dziewczyn oddałaby wszystko za taki wygląd.
       - Nie obchodzi mnie to. Mówiłam już, że nie lubię tej swojej perfekcji. Wolałabym wyglądać jak zwykła, przeciętna dziewczyna. Tak po prostu - odparła siedemnastolatka.
       - Dziwna jesteś. Och, poza tym w międzyczasie zyskałaś jedną skazę na swojej idealnej skórze, prawda? - Kao podeszła do siostry. - Ta blizna. W ogóle się na nią nie skarżysz. - Delikatnie przejechała dłonią po lewym policzku onēsan.
       Aya drgnęła. Przypomniała sobie jak któregoś dnia Zero zrobił dokładnie to samo. Byli w lesie i rozmawiali bodajże o tym, że chłopak dostał rozkaz ze Związku, a potem on nagle się zbliżył i musnął ręką jej policzek. Potem przeprosił i powiedział, że wcześniej nie zauważył, że po rance zadanej przez Shizukę została jej blizna. A na koniec poinformował ją, że znowu się rumieni. Powiedział to wtedy po raz pierwszy. Od tamtego czasu brunetka miała wrażenie, że przy nim strasznie często robi się czerwona. Nie, była tego pewna. Trochę ją to martwiło i frustrowało.
       - Dlaczego się rumienisz? - zdziwiła się imōto. - I co tak nagle się zamyśliłaś, hę? Nēsan, czy ja o czymś nie wiem? - spytała zaciekawiona.
       - To nic takiego. Po prostu coś sobie przypomniałam i… - urwała. - Zresztą nieważne. Muszę się wreszcie przebrać. Jak chcesz, to idź już do chłopców.
       - Taak, to właśnie ten moment, w którym totalnie mnie zlewasz i próbujesz za wszelką cenę zmienić temat. No, niech ci będzie - mruknęła niezadowolona, po czym wymaszerowała z pokoiku.
       Aya westchnęła.
       Boże, takie kłopotliwe sytuacje mogą się zdarzać częściej. W końcu jesteśmy tu sami, tylko nasza czwórka… Czemu wcześniej o tym nie pomyślałam?

       Kaori przebywała z bliźniakami w saloniku. Siedzieli na podłodze. Aya po chwili do nich dołączyła. Blondynka spojrzała jeszcze na nią z dezaprobatą i pokręciła głową - onēsan ubrała zwykłe krótkie spodenki i bluzkę z krótkim rękawem. Zerknęła na imōto i wzruszyła ramionami.
       Rany, co za uparciuch. Ech, trzeba będzie coś z tym zrobić, postanowiła niebieskooka.
       - Hej, to jakie mamy plany? Idziemy na ten spacer? - spytała wesołym tonem.
       - Chyba tak, prawda? - odezwał się Ichiru. - Pozwiedzamy okolicę i przejdziemy się po plaży.
       Wszyscy się zgodzili, więc można było ruszać.
       Otoczenie było bardzo przyjazne i ładne. Ich domek z jednej strony graniczył z plażą, a z drugiej z jakimś leśnym, nieco egzotycznym gaikiem. Wokół było pusto, prawdopodobnie ludzie przebywali tylko w miasteczku oraz na plażach, przy których leżało. W te strony chyba nikt się specjalnie nie zapuszczał. Okazało się więc, że wylądowali w prawdziwej oazie spokoju. Było wprost cudownie, nie można było zaprzeczyć. Coś wspaniałego.
       Przechadzali się brzegiem plaży, mocząc stopy w orzeźwiającej wodzie i rozmawiając o wszystkim i o niczym. Często się śmiali i żartowali. W takich chwilach każde z nich czuło się tak, jakby zapomniało o problemach i żyło jak inne osoby w ich wieku. Jak zwykli licealiści. Nie było ważne, kto kim jest. Człowiek, Łowca, wampir czy dhampir - to nie miało znaczenia. Po prostu cieszyli się swoim towarzystwem, czekającymi ich przyjemnymi dniami i interesującymi rozmowami.
       Tak powinno być zawsze, pomyślała Kaori.
       Zawrócili w stronę „swojej” plaży, czyli tej jej części, która znajdowała się na wprost od ich domku. Gdy tam dotarli, Kaori rozłożyła się na plecach na złocistym piasku. Bliźniacy usiedli obok siebie tuż przy wodzie, chłodząc sobie w niej stopy. Aya weszła nieco głębiej i pobawiła się trochę manipulacją wodą. Reszta patrzyła na to z zaciekawieniem.
       - Ajć, głodna jestem - rzekła w pewnym momencie Kao.
       - Hm, jak tak o tym mówisz, to zauważyłem, że też mam pusty żołądek - powiedział Ichiru.
       - Słońce zaraz będzie zachodziło… - zauważyła Aya.
       - Pójdę zrobić coś na kolację - zdecydował Zero. - Możecie tu sobie jeszcze posiedzieć, jeśli chcecie.
       - Ok - powiedzieli naraz Kao i Ichiru.
       - Ja ci pomogę - uśmiechnęła się brunetka.
       - Zgoda.
       Również się uśmiechnął. Razem poszli do domku, zostawiając młodsze rodzeństwo na plaży.
       - Ano… - zagadnął chłopak, gdy już dotarli do kuchni. - Chciałbym z tobą porozmawiać.
       - O czym? - zainteresowała się Aya.
       - O tej mojej przeprowadzce. Wiesz, że jakieś dwa czy trzy dni po naszym powrocie dyrektor opuści na jakiś czas szkołę, prawda?
       Skinęła głową - Kaori poinformowała ją o tym rano.
       - Jakoś w tym samym czasie… się przeniosę. Chciałem, żebyś wiedziała.
       - Rozumiem. - Aya uśmiechnęła się słabo, choć niechętnie przyjęła do wiadomości to, że niebawem w pewien sposób się rozstaną. - Dziękuję, że mi powiedziałeś.
       - Ale wiesz… Będziemy się widywać, nie? Tak jak dotychczas. Po szkole czy coś.
       - Mam nadzieję - przyznała.
       - No, to dobrze. Ulżyło mi. Ale dobra, weźmy się za tę kolację, bo niebawem wszyscy padniemy z głodu.

       - Ech… Tutejsze powietrze jest zupełnie inne, prawda? - rozpływała się Kaori. Chłopak spojrzał na nią z uśmiechem. - Aż człowiek zapomina o problemach - rzuciła i weszła po kostki do wody. - Popływamy? - spytała z uśmieszkiem.
       - Niech ci będzie - odpowiedział radośnie.
       Szybko zrzucili ubrania, zostali w samych strojach. Następnie wbiegli do wody. Chwilę się pluskali i nawzajem oblewali wodą. Po chwili zabaw wyszli z niej. Lekki wiaterek dawał poczucie chłodu na ich mokrych ciałach.
       - Jeny, zaczyna się robić zimno! - krzyknęła blondynka, wkładając spódniczkę i top.
       - Pobiegaj trochę, to się rozgrzejesz! - rzucił chłopak i zaczął ją gonić.
       Piętnastolatka uciekała brzegiem plaży. Czuła wiatr w mokrych włosach, jednak na chwilę obecną jej to nie przeszkadzało. Lubiła rywalizację, dlatego poruszała się najszybciej jak mogła. Ichiru biegł za nią. Ta jednak, chcąc się popisać, momentalnie się zatrzymała i ruszyła do tyłu. Zdezorientowany chłopak szybko próbował jej dorównać.
       Zaraz pęknę!, myślała Kao, biegnąc i śmiejąc się.
       - Nie dogonisz mnie! - krzyknęła, odwracając się w biegu i wytykając na chłopaka język.
       - Jeszcze się przekonamy! - rzucił, śmiejąc się.
       Przyspieszył, ale jej nie dogonił. Dziewczyna usłyszała jego ciężki oddech. Przypomniało jej się nagle, że chłopak nie jest w pełni sił i nie powinien się nadwyrężać. Zwolniła i zatrzymała się, odwracając się do niego.
       - Gomen… - rzucił smutno. Wiedział, że nie da rady dłużej biec.
       - Nic się nie stało - odparła radośnie blondynka. - Niedługo wszystko wróci do normy.
       Uśmiechnęła się kojąco.
       - Sam nie wiem - powiedział i usiadł na piasku.
       - Ale ja wiem. Zaufaj mi - rzekła, siadając obok niego. - Wiesz… To nie zmienia faktu, że mnie nie złapałeś… - zaczęła i zwinnie wstając, poczęła uciekać truchtem.
       Chłopak momentalnie wstał i dobiegł do niej. Złapał dziewczynę w pasie, tym samym ją zatrzymując. Jednak ta niechcący wplątała się w jego nogi, w rezultacie więc oboje się przewrócili. Ze śmiechem turlali się po piasku i gonili. Blondynka zaczęła uciekać na kolanach, jednak Ichiru znów ją dogonił.
       - Mam cię! - zawiadomił, łapiąc ją za nadgarstek. Dziewczyna popchnęła go w taki sposób, że upadł na plecy. Kao nachyliła się nad nim w taki sposób, że krople wody z jej włosów spływały na rozpaloną klatkę chłopaka.
       - Iie - zaświergotała. - To ja cię mam! - rzuciła, po czym patrząc na uśmiechniętego chłopaka, bez namysłu wlepiła w jego usta swoje. Czyniąc to, dotknęła jeszcze jego ciepłego policzka.
       Co ja robię?!
       Odzyskała świadomość. Szybko odczepiła się od bliźniaka i zarumieniona usiadła obok.
       - Gomen… - wyszeptała tylko.
       - Co się…? - zaczął.
       - Nastrój mi się udzielił - rzuciła, nie patrząc mu w oczy.
       - Uhm… - zamyślił się. - Kao…?
       - Hai? - spytała i odruchowo się odwróciła. Nie zdążyła jednak spojrzeć mu w oczy, gdyż poczuła silne dłonie na ramieniu i we włosach. Ichiru przysunął ją do siebie, nim zdążyła cokolwiek powiedzieć i pocałował ją. Na początku zdezorientowana odwzajemniła jego pocałunek. Wpiła się w jego usta, dotknęła jego mokrych włosów. Nie chciała, żeby to się kończyło. Pragnęła jak najdłużej zostać w tej cudownej krainie. Po chwili jednak powoli odsunęli się od siebie. Lekko przerażeni swoją gwałtownością, spojrzeli na siebie.
       „Czy  jego oczy zawsze były takie lawendowe?” Kaori przypomniała sobie pytanie, które zadała samej sobie podczas jednego z treningów. Tego najbardziej pamiętnego. Patrzyła coraz dłużej w te zdziwione samym sobą ślepia, w rozpalone policzki chłopaka. Nie wytrzymała już. Roześmiała się, kładąc się znów na piasku.
       - Co cię tak śmieszy? - spytał z uśmieszkiem.
       - Nic takiego! - rzuciła, pokładając się ze śmiechu. Chłopak do niej dołączył. Chwilę to trwało, zanim się uspokoili. Następnie usiedli obok siebie, patrząc w ocean. Ichiru lekko objął blondynkę, ta położyła głowę na jego ramieniu. Spojrzała jeszcze na słońce, które powoli chowało się za horyzontem, tworząc wspaniały zachód. Światło w wodzie odbijało się niemal magicznie.
       - Wiesz… - zaczął Ichiru.
       - Uhm…? - spytała, nieustannie patrząc na słońce.
       - Wtedy, kiedy byłaś ze mną w lochu… Wydaje mi się, że wtedy cię słyszałem… Jak przez mgłę, ale słyszałem. To dzięki tobie tu jestem. Postanowiłem żyć, tak jak tego chciałaś. Dlatego nigdy nie mów już, że nie wiesz, kim dla mnie jesteś.
       Spojrzała na niego. Lekko zmieszany odwrócił wzrok. Kao czuła, że do jej oczu napływają łzy. Starała się jednak, żeby z nich nie wypłynęły. Bliźniak to zauważył i trochę rozbawiony spytał:
       - Co ty właściwie robisz?
       - Obiecałam ci, że na tych wakacjach się nie popłaczę, więc próbuję dotrzymać słowa! - rzuciła.
       - Baka… - odparł, czochrając jej włosy. - Wiesz, że jesteśmy okropnie brudni?
       - Hai… Jestem cała w błocie i nie wiem, czy kiedykolwiek uda mi się wymyć piasek z włosów - zaśmiała się.
       - Nie martw się, mimo to wyglądasz pięknie - powiedział.
       - Dzięki… - Zarumieniła się. - Wiesz… Ty też niczego sobie - dodała. Znów zaczęli się śmiać. Kiedy zachód słońca się skończył, postanowili wrócić do domku.
       - Kolacja pewnie już jest gotowa… - stwierdzili. Po niespełna minucie znaleźli się w domu. Postanowili nie mówić jeszcze rodzeństwu o tym, co się wydarzyło, by nie wprawić ich w zakłopotanie.
       - Jeny! - krzyknęła przerażona Aya. - Co się z wami stało? - spytała, widząc przed sobą umorusaną dwójkę.
       - Eeto… - zaczęła Kao. - Trochę się ubrudziliśmy…
       - Trochę? - zapytał Zero, który właśnie wszedł do kuchni z tacką. - Idźcie się umyć, bo inaczej nie wpuścimy was do salonu.
       - Hai… - odpowiedzieli posłusznie i poszli na górę po swoje rzeczy.
       Pierwsza wykąpała się Kao. Wyprała też na szybko swoje ubrania. Tym razem założyła krótkie spodenki i szeroką bluzkę, w której lubiła chodzić wieczorami. Nie suszyła włosów, ponieważ strasznie doskwierał jej głód. Poszła więc czym prędzej do salonu, zwalniając łazienkę dla Ichiru.
       - Co wyście tam robili? - dopytywała się Aya.
       - Goniliśmy się trochę i tak jakoś wyszło - rzuciła lekko zarumieniona Kaori, przypomniała sobie bowiem mile spędzone chwile.
       Kiedy dołączył do nich bliźniak, zjedli kolację. Potem jeszcze trochę rozmawiali. Następnie, zgodnie z zaleceniami dyrektora, udali się do swych pokojów.

       Aya bacznie obserwowała siostrę. Blondynka chodziła po pokoju, jakby nie mogła wysiedzieć w jednym miejscu, bujała w obłokach i uśmiechała się sama do siebie. Szarooka nie mogła ukryć rozbawienia.
       - Ano, Kao-chan? - odezwała się delikatnie.
       Piętnastolatka odzyskała kontakt z rzeczywistością i spojrzała na onēsan.
       - Hai?
       - Masz może zamiar mi powiedzieć? - uśmiechnęła się przebiegle Aya.
       - O czym? - Kaori zrobiła głupkowatą minę i wlepiła oczy w starszą siostrę.
       - Och, o czym? Oczywiście o powodzie, dla którego jesteś cała w skowronkach. Wprost promieniejesz - poinformowała imōto brunetka.
       - Jej, po prostu strasznie mi się tu podoba! - Kao starała się ukryć lekkie podenerwowanie. Wymusiła jakiś zdawkowy uśmieszek. - No powiedz, czy tu nie jest cudownie?
       - Owszem, ale nie zmieniaj mi tu tematu.
       - Mówię ci, że nic się nie stało. Szukasz czegoś, czego nie ma.
       - Ach tak? Więc co znaczyły te ukradkowe spojrzenia przy kolacji? I ten twój nastrój, który nie może się równać z żadnym stanem euforii, w jakim dotychczas przebywałaś? I te próby usprawiedliwiania się? I…
       - Aya, zawsze musisz mnie przejrzeć! - pożaliła się Kaori. - Nēsan, jestem teraz najszczęśliwszą osobą na świecie! - wyznała. - To takie cudowne uczucie, nie potrafię się nie uśmiechać. Chce mi się śpiewać, tańczyć i skakać z radości!
       - Cieszę się, że się cieszysz, ale może jakieś konkrety? - zaśmiała się siedemnastolatka.
       - Ach! Ichiru! - Jego imię wypowiedziała tak słodkim tonem, że gdyby chłopak to usłyszał, pewnie całkowicie zostałby zwalony z nóg.
       - Tego akurat się domyślam. Ale co tak dokładnie się wydarzyło? - spytała z rosnącą ciekawością.
       Kao nie potrafiła się już powstrzymać i z podnieceniem opowiedziała siostrze o tym, co się stało. Była przy tym w tak błogim nastroju, że Aya zaczęła jej tego zazdrościć.
       - O rany, znów się wygadałam! - zawołała ze strachem blondynka, gdy zakończyła swą opowieść. - Jeej, a mieliśmy wam na razie nie mówić. No nic, trudno. Zero też się niebawem dowie. Ach, jestem taka szczęśliwa! - Z radości mocno przytuliła onēsan. Niebieskie oczy piętnastolatki błyszczały, a jej uśmiech był olśniewający. - Wiesz… - podjęła po chwili, gdy odrobinę się już uspokoiła. - Zastanawiam się, co by na to powiedziała mama. Zawsze powtarzała, że znajdę tego swojego księcia z bajki. Pytałam się, skąd będę wiedziała, że to „ten jedyny”. Odparła, że to się po prostu czuje. I że gdy go spotkam, nie będę miała wątpliwości. Ale wiesz, było jeszcze uczucie do Aidou. Ale jak teraz o tym myślę… To, co się ze mną w tej chwili dzieje… Przy Aidou tego nie było. Kochałam go, wiem to, ale uczucie do Ichiru jest potężniejsze, jestem o tym przekonana. Jak sądzisz, w jaki sposób zareagowałaby mama, gdyby się dowiedziała o tym, że jesteśmy ze sobą? Chyba co nieco wiedziała o bliźniakach, w końcu pracowała tam, gdzie ich rodzice…
       - Myślę, że ciocia bardzo by się ucieszyła. I ja także się cieszę - zapewniła siostrę Aya. - Uważam, że Ichiru jest odpowiednim chłopcem dla ciebie. Nie to co Aidou, za przeproszeniem. On po prostu był… no wiesz, innego gatunku. Rany, ale mi ulżyło! - zawołała.
       Przynajmniej nie muszę się martwić o to, że jej chłopak wgryzie się w jej szyję, by wyssać z niej krew. Poza tym… Ichiru okazał się naprawdę dobrą osobą. I wiem, że będzie o nią dbał jak o skarb. Więc jeśli ja nie będę mogła bronić Kao-chan, on to zrobi.
       - Hej, a co z tobą i Zero? - zagadnęła Kaori.
       - Jak to co? Nic. Nie myśl o tym, bo i tak nic nigdy z tego nie będzie. Jesteśmy przyjaciółmi i tyle.
       - Taak, oczywiście… - odparła ze znudzeniem blondynka. - Rany, ten gość jest niemożliwy - mruknęła. - Potrafi pokonać czystokrwistą pijawkę, ale nie umie poradzić sobie ze swoimi uczuciami. Czy raczej wyznać ich osobie, na której mu zależy.
       - O czym ty mówisz? Przestań bredzić - odburknęła Aya. I tak się jednak zarumieniła.
       Przez rozmowę z siostrą przypomniała sobie słowa, które przeczytała w liście od Reiko. „Gdzieś tam, na tym wielkim świecie, czeka na Ciebie ktoś, kto później stanie się dla Ciebie najważniejszą osobą. Równie ważną jak Kaori. A nigdy nie wiadomo, kiedy tę osobę spotkasz. Miej więc oczy szeroko otwarte i słuchaj głosu serca. Nie zrażaj się tym, co się stało Twojej mamie. Cóż, faceci są facetami. A nie wszyscy są tacy jak Twój ojciec. Uwierz mi, proszę. Nie zamykaj się w fortecy, jaką jest Twój umysł. Dopuść innych do siebie, pozwól im się poznać. A gdy wreszcie znajdziesz ‘tego jedynego’, z radością podaruj mu klucz do swego serca.”, tak brzmiały.
       Przykro mi, nie potrafię, ciociu. To dla mnie za trudne, pomyślała ze smutkiem. Prosiłaś też, bym się nie poddawała. Ale jestem zbyt słaba. Moje uczucia mnie przerażają, chyba równie mocno jak ta cała przemiana… Nie umiem sobie z nimi poradzić. Próbuję udawać, że wszystko jest w porządku, ale chyba mi to nie wychodzi. To żałosne, ale nie umiem nic z tym zrobić.
       - Aya - odezwała się nagle Kaori.
       Brunetka odwróciła głowę w jej stronę i spojrzała na nią pytająco.
       - Nie rezygnuj z tego, co jest dla ciebie ważne. Nie pozwól, by twoje słabości i uprzedzenia wzięły nad tobą górę - powiedziała z powagą w głosie.
       Aya milczała. Pomyślała jednak, że imōto ostatnio coraz częściej zdarza się powiedzieć coś bardzo mądrego.





***
   Witamy ponownie! ^^
   Gorąco dziękujemy wszystkim za życzenia z okazji roczku [onesan-ya-imoto] i odwiedzenie nas wczoraj. :)
   Do Czytelniczki:
Arigato za te miłe słowa! ^^ Cieszymy się, że tak się wciągnęłaś w nasze opowiadanie :) Aż brakuje nam słów ;) Tak więc witamy Cię ciepło w naszym gronie i mamy nadzieję, że zostaniesz z nami do końca :)
   Hmm, może ktoś z Was zauważył, a może i nie, że ukazało się dzisiaj "Wprowadzenie do świata Vampire Knight" (przeznaczone raczej dla tych, którzy nie orientują się w tym temacie; ci, którzy czytali mangę lub oglądali anime, nie muszą nawet do tego zaglądać), a także streszczenia poszczególnych tomów (na razie pierwszych sześciu). Zabrałyśmy się za to, gdyż mamy świadomość, że to nasze opowiadania ciągnie się i ciągnie bez końca, więc jeśli ktoś chce sobie odświeżyć pamięć, to proszę bardzo. ;)
   To by było na tyle. Zapraszamy na sobotnią "Chwilę zapomnienia".
[wpis z 16.06.10] 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz