poniedziałek, 3 października 2011

Vampire Knight: tom XIII, rozdział LXV - "Wyznanie"


       Aya leżała na łóżku w mieszkaniu Zero, zwinięta w kłębek. Wciąż nie potrafiła uporządkować sobie pewnych faktów.
       Poprzedniego dnia jej przemiana dobiegła końca. Wtedy też dziewczyna po raz pierwszy poczuła smak krwi. I musiała szczerze przyznać, że to najpyszniejszy „napój”, jaki kiedykolwiek piła. Co nie znaczyło, że posilania się krwią nie uważała za swego rodzaju obrzydliwe.
       Ten czas w moim życiu, gdy to cappuccino było napojem, który smakował mi najbardziej, chyba już minął, pomyślała ze smutkiem. Obawiam się, że bezpowrotnie. Nie była jednak pewna, czy można w ogóle porównać te dwa rodzaje picia.
       Kiedy ugasiła pragnienie, poczuła, jak bardzo jest spocona. Dowiedziała się, że cierpiała przez ładnych parę dni - choć jej się oczywiście wydawało, że męki trwały całe wieki. Zastanawiała się też nad tym, jak to w ogóle możliwe, że przeżyła te wszystkie katusze, a do tego nie odbiły się one jakoś szczególnie na jej psychice. Jedynym dziwnym wydarzeniem w jakiś sposób związanym ze sferą psychiczną była jej chwilowa przemiana w „drugą Ayę” - dziewczyna w ogóle tego nie pamiętała, ale Zero opowiedział jej co nieco na ten temat, przyrzekli sobie bowiem szczerość.
       Poszła w końcu do łazienki i wzięła długą, orzeźwiającą kąpiel w wannie. Kiryuu powiedział, że może siedzieć w niej ile jej się podoba i rzeczywiście z przyjemnością skorzystała z oferty. Początkowo czuła się trochę nieswojo, ale w końcu wbiła sobie do głowy, że jakiekolwiek obawy są zupełnie zbędne i niemądre.
       Kąpiel dobrze jej zrobiła. Nastolatka zrelaksowała się tak bardzo, jak to było możliwe w jej stanie. W jej nowej sytuacji…
       Czuła się, jakby na nowo się narodziła. Niby była dhampirem, ale tak naprawdę posiadała już wszystkie cechy określające wampiry. I, co przyjęła z przerażeniem, pachniała jak czystokrwista.
       Ale przecież nią nie jestem, powtarzała sobie z uporem. Więc jak to w ogóle możliwe?
       Nie znała odpowiedzi na to pytanie.
       Spojrzawszy w lustro, zauważyła tylko jedną zmianę (nie licząc wampirzych kłów, które przerażały ją za każdym razem, gdy otwierała buzię). Delikatna blizna z lewego policzka zniknęła. Jej piękna twarz znów była w każdym calu idealna. Nie spodobało jej się to.
       Zero szczerze się zdziwił, kiedy zauważył jej niezadowolenie z tego powodu.
       - To przecież pamiątka po Shizuce - przypomniał. - Naprawdę chciałabyś wciąż ją mieć? - spytał.
       Aya właściwie sama nie wiedziała, czemu tak jej to przeszkadza. Szczerze nienawidziła Shizuki, ze strachem wspominała też spotkanie z nią. Kiedy jednak zauważyła, że po rance przez nią zadanej pozostała blizna, na swój sposób cieszyła się, że jej cudna buźka zyskała choć jedną skazę. Teraz ją straciła.
       Dziewczyna westchnęła. Wstała i podeszła do okna. Dochodziła dwudziesta trzecia, było już ciemno. Poczuła lekki ból gardła.
       Pragnienie już powraca? Tak szybko?
       - Czujesz głód? - zapytał Zero, który właśnie wyszedł z łazienki.
       Aya odwróciła się i natychmiast zarumieniła. Spuściła wzrok.
       - Ubierz się - mruknęła, starając się nie patrzeć na jego nagi tors.
       - Zabawna jesteś. Na plaży ci to nie przeszkadzało - zauważył.
       - Plaża to plaża - oświadczyła.
       Zdziwiła się, gdy się zorientowała, że chłopak jest teraz tuż przed nią. Spojrzała na niego. Miał mokre włosy, na szyi zawiesił ręcznik.
       - Wytrzyj się porządnie, bo się przeziębisz - powiedziała cicho.
       - Ja nie choruję - poinformował ją z uśmiechem.
       - Hm.
       Przytulił ją nagle.
       Jest taki ciepły, pomyślała, zapominając o skrępowaniu i wtulając się w niego. Stali tak przez jakiś czas, po czym chłopak ujął dłońmi jej twarz i złożył na jej ustach pocałunek. Pierwszy, od kiedy przemiana dobiegła końca. Poczuła się cudownie, chciała więcej. Zapomniała o całym świecie, wlepiła usta w jego wargi.
       Całowali się przez jakiś czas.
       - Hm - mruknął Kiryuu, kiedy odrobinę się od niej odsunął. Przyjrzał się jej uważnie.
       - Hę? Jakie „hm”?
       - Zastanawiam się, czy kiedy stanie się to dla ciebie chlebem powszednim, przestaniesz się rumienić - odpowiedział.
       Zrobiła się jeszcze bardziej czerwona.
       - Nie panuję nad tym - rzekła.
       - Wiem.
       - A co, jeśli nie przestanę?
       - Jak to co? To świetnie. Uwielbiam te twoje rumieńce - wyznał.
       Zamrugała kilka razy.
       - Serio? - zdziwiła się.
       - Serio - odparł, po czym znowu przygarnął dziewczynę do siebie. Aya znów poczuła się jak w niebie.

       - Mam tu zostać? - zdumiała się jakiś czas później. - Na jak długo? - spytała.
       - Nie wiem. Ale to rozsądna decyzja, której nie warto dalej roztrząsać, chyba sama się zgodzisz?
       Ma rację, pomyślała Aya. Będąc tutaj, nie skrzywdzę nikogo poza Zero, z którym mam umowę… Chociaż ranienie go sprawia mi niemal fizyczny ból…
       - Masz tylko jedno łóżko - rzekła zamiast odpowiedzi.
       - Będę spał na kanapie - odparł.
       - Będzie ci niewygodnie. To nie fair, żebym ja miała wszystkie luksusy, chociaż jestem tu intruzem.
       - Jakim znowu intruzem?
       - Ech. Nieważne. W każdym razie… ja będę spała na kanapie.
       - Ależ nie mam mowy. Jesteś dziewczyną, gościem i tak dalej. To naturalne, że ty będziesz spała na łóżku, a ja na kanapie. Zresztą ona jest całkiem wygodna.
       - Rany…
       Zero starał się ukryć rozbawienie.
        - Dlaczego tak się tym przejmujesz?
       - Nie wiem. Po prostu nie chcę ci przeszkadzać. Miałeś być tu wolny i niezależny, mieć spokój… A po paru dniach zwalam ci się ja. Początkująca wampirzyca. - Skrzywiła się z niesmakiem.
       - I tak się tu nudziłem. Nie mam nic przeciwko dobremu towarzystwu.
       - Dobremu?
       - Oczywiście.
       Pocałował ją w czoło.
       - Hm. - Kiedy poczuła na skórze jego wargi, wymiękła. - No dobrze.
       Chłopak uśmiechał się.
       Rozległo się pukanie do drzwi. Aya odsunęła się trochę od chłopaka i oparła się o parapet.
       - Wchodzę - usłyszeli głos Ichiru.

       Kaori chodziła w kółko po salonie.
       Dlaczego tak długo go nie ma? Coś się musiało stać…
       - Córeczko, może jednak pójdziesz już spać? - zapytała Reiko, która siedziała na kanapie i wpatrywała się z niepokojem w nastolatkę. - Jeśli wydarzy się coś ważnego, obudzę cię.
       Kao energicznie pokręciła głową.
       - Nie, nie… - mruknęła pod nosem, kontynuując swoją wędrówkę po dywanie. Kręciło się jej już w głowie, ale zdawała się nie zwracać na to najmniejszej uwagi. Ciekawe, czy można w ten sposób wydeptać dziurę, przemknęło jej przez myśl. Już chciała zadać to pytanie na głos, gdy rozległo się pukanie do frontowych drzwi. Blondynka podniosła głowę i, chcąc wybiec na korytarz, zatoczyła się, prawie upadając. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z zawrotów głowy.
       Ichiru wszedł do domku, uśmiechnięty od ucha do ucha.
       - Gomen, że to tyle trwało! - zawołał, po czym pociągnął dziewczynę z powrotem do dużego pokoju, posadził ją na sofie obok matki i rozpoczął sprawozdanie.
       Kaori mało nie zemdlała z radości, gdy usłyszała najnowsze wieści. Poczuła taką ulgę, że miała ochotę biegać, tańczyć, skakać i wyć do księżyca. Reiko czuła się podobnie.
       Piętnastolatka zignorowała późną porę - były okolice drugiej godziny w nocy - i pobiegła do akademika, by powiedzieć o wszystkim Otsune. Chwilę później Umari dziękowała koleżance za te wiadomości i płakała ze szczęścia. Kao też się w końcu rozszlochała - obie dziewczyny naprawdę się bały, że Aya nie przeżyje przemiany. Ulga, jaką teraz odczuwały, była naprawdę nie do opisania. Nie bardzo zdawały sobie sprawę z tego, że brunetka jest teraz wampirem, takim samym jak Zero czy te z Nocnej Klasy. Po prostu cieszyły się i odrzuciły w kąt wszelkie zmartwienia.
***
       Chyba po raz setny Aya przewróciła się z boku na bok. W końcu nie wytrzymała i usiadła. Jej ręka po raz kolejny bezwiednie powędrowała w stronę gardła. Niby to nie był jeszcze ból nie do zniesienia, ale przez to dziwne uczucie dziewczyna co rusz budziła się, zasypiała i znów budziła… I tak na okrągło, przez co zamiast wypoczywać, robiła się jeszcze bardziej senna i zmęczona.
       Spojrzała na zegar - wskazywał kilka minut po czwartej nad ranem. Westchnęła. Odwróciła głowę w lewo i przyjrzała się śpiącemu współlokatorowi. Oddychał spokojnie, a jego serce biło równym rytmem. Dziewczyna ponownie się położyła, zamknęła oczy i wsłuchała się w te dźwięki. Już prawie zasnęła, gdy nagle znajome odgłosy przyćmił dźwięk krwi pulsującej w żyłach chłopaka. Dłoń brunetki ponownie zacisnęła się lekko na gardle. Jęknęła cicho, przewróciła się na drugi bok i skuliła, próbując nie myśleć o powracającym głodzie i pysznym smaku krwi, który mógłby go uśmierzyć…
***
       Kaori obudziło wesołe ćwierkanie ptaków. Dziewczyna zostawiła okno otwarte, przez co leśny koncert był dość głośny.
       - Ech, i weź się tu człowieku wyśpij… - mruknęła sama do siebie, po czym przekręciła się na drugi bok.
       Usłyszała, że matka krząta się już po domu. Westchnęła więc, przeciągnęła się, ziewnęła porządnie i wstała.
       W piżamie wyszła na korytarz i skierowała się do łazienki. Spojrzała z dezaprobatą na swoje włosy, które wyglądały jak po przejściu tornada. Umyła się, rozczesała niesforne blond kosmyki i upięła je.
       Od razu lepiej, stwierdziła z zadowoleniem.
       Wróciła do pokoju, wyciągnęła mundurek i szybko się w niego przebrała. Potem pościeliła swoje łóżko. Zerknęła też na to, na którym spała Aya, gdy obie dziewczyny tymczasowo mieszkały u dyrektora.
       Jak to było dawno… Wydaje mi się, że od czasu ferii minęły całe wieki. Wtedy wszystko wyglądało inaczej. Yuuki wciąż była człowiekiem, Nocna Klasa jeszcze tu przebywała, a Aya… Właśnie, nēsan… Kiedy do mnie wrócisz, co?
       Po raz kolejny tego ranka westchnęła. W końcu jednak wyszła z pokoju i przeszła do kuchni.
       - Jej, naleśniki! - ucieszyła się, widząc, co mama postawiła na stole.
       - Wszystkiego najlepszego, Kao-chan! - zawołała Reiko, podbiegając do córki i ściskając ją mocno.
       Heh, przez to całe zamieszanie niemalże zapomniałam o swoich urodzinach!, zaśmiała się w duchu świeżo upieczona szesnastolatka.
       Kobieta wręczyła nastolatce prezent, który wyglądał jak duży karton starannie owinięty ozdobnym papierem. Kaori z zaciekawieniem zaczęła go zdzierać. Jak się okazało, to właśnie był karton. Leżało w nim kilka osobnych prezentów. Jednym z nich był specjalny pasek do spodni ułatwiający noszenie przy sobie katany. Kolejnym drobiazgiem była nowa, skórzana pochwa na miecz. Kao ucieszyła się, że nie będzie musiała już nosić starej, znalezionej na strychu. Ostatnim prezentem był szaro-czarny płaszczyk. Reiko wytłumaczyła córce, że w nim łatwiej się poruszać po mieście z bronią. Poza tym był bardzo stylowy, przez co blondynka była jeszcze bardziej zachwycona. Na dnie kartonu znajdowała się jeszcze ramka ze zdjęciem. Dziewczyna podniosła ją i poczuła, że w jej oku kręci się łezka. Fotografia przedstawiała Reiko, Kao i Ayę podczas ich ostatniego wspólnego wypadu nad ocean. Obejmowały się i uśmiechały. No, w przypadku onēsan był to raczej cień uśmiechu, ale zawsze. Blondynka przypomniała sobie tamte chwile, kiedy żyła w nieświadomości, Aya jeszcze była zwykłym dhampirem, a Reiko nie musiała uciekać i udawać martwej. Na twarzy dziewczyny pojawił się ogromny uśmiech.
       - Dziękuję, mamusiu! - zaświergotała, rzucając się matce na szyję.
       - Stwierdziłam, że skoro zamierzasz wstąpić do Związku, to wszystko może ci się przydać. A to zdjęcie to tak z sentymentu. Żeby nie było, że nigdy nie byłyśmy normalną rodziną.
       - Przecież cały czas nią jesteśmy. Bliżej nieokreśloną, normalną rodzinką.
       Uśmiechnęła się.
       Chwilę jeszcze rozmawiały, po czym zabrały się za jedzenie pysznego śniadania. Czas jednak szybko mijał - wkrótce szesnastolatka musiała zbierać się do szkoły.
       Wybiegła z domku cała w skowronkach.
       Tak się cieszę! Nareszcie dobiłam do szesnastki, mama jest ze mną, Aya już nie cierpi, dzień jest piękny… Yatta!
       - Co tak skaczesz? - zapytał Ichiru. Stał kilka metrów przed nią i ledwo powstrzymywał śmiech. Dopiero wtedy Kaori uświadomiła sobie, że porusza się w podskokach.
       - Och, powiedzmy, że mam dobry dzień! - zawołała w odpowiedzi.
       - No nie wątpię - powiedział chłopak, zbliżając się do przyjaciółki. - W końcu nie co dzień kończy się szesnaście lat!
       Pamiętał, ucieszyła się blondynka.
       Tymczasem para doszła już do siebie. Kiryuu porwał dziewczynę w ramiona.
       - Sto lat, Kao - wyszeptał jej do ucha obezwładniającym tonem.
       Nastolatka poczuła, że uginają się pod nią kolana. Chciała rzucić się na niego od razu, ale Ichiru wyciągnął przed siebie małe pudełeczko owinięte wstążką.
       - Co to? - zapytała zaciekawiona.
       - Otwórz, to zobaczysz - odparł uśmiechając się. Tak więc zrobiła. Rozwiązała wstążkę, którą schowała do kieszeni. Następnie otworzyła pudełko. W środku leżał srebrny naszyjnik w kształcie serca, dodatkowo jeszcze ozdobiony diamencikami. Na środku wygrawerowany był napis „forever”.
       - Kyaa! Jest cudowny! - krzyknęła zadowolona. Pozwoliła mu zapiąć go sobie i chwilę później całowała się już z chłopakiem, dopiero po chwili uprzytamniając sobie, że w pobliżu stoją dwie uczennice, które z zainteresowaniem im się przyglądają.
       - Ech - mruknęła niezadowolona.
       - Przeszkadzają ci one? - zamruczał Ichiru.
       - Hm. W sumie masz rację. Olać je - rzuciła, ponownie wlepiając usta w wargi ukochanego.
***
       Aya i Zero wspólnie przyrządzili śniadanie. Usiedli przy stole w kuchni, by je zjeść. Dziewczyna wzięła kilka kęsów i zrezygnowała z dalszego posiłku.
       - Dobrze się czujesz? - spytał chłopak.
       Delikatnie skinęła głową, jednak z lekkim opóźnieniem.
       - Spałaś w nocy?
       - Trochę… - mruknęła w odpowiedzi, nawet na niego nie patrząc.
       - Co się dzieje? - zapytał z troską.
       - Nic takiego. Po prostu… Muszę przywyknąć. Teraz wszystko jest dla mnie jakby nowe - powiedziała wolno, jakby w zamyśleniu.
       - To zrozumiałe - przytaknął. - Ale mam wrażenie, że wczoraj miałaś nieco lepszy nastrój.
       - Och, wiesz jak to jest z moimi dołkami.
       Uśmiechnęła się słabo.
       - Taak…
***
       - Wszystkiego najlepszego! - krzyknęły wspólnie Mio i Nio od razu po tym, jak dziewczyna weszła do sali.
       - Dzięki, dziewczyny! - odparła Kao i, widząc niezgrabnie zapakowany prezent, który właśnie jej wręczały, dodała - Ależ nie musiałyście…
       - Musiałyśmy! - rzuciła Mio.
       - Kiedy ją zobaczyłyśmy, stwierdziłyśmy, że musisz ją mieć!
       - Wygadałaś się! - zwróciła uwagę Mio.
       - Oj, gomen! - Nio zakryła ręką usta.
       - Nie szkodzi. Jestem ciekawa, co to jest - powiedziała Kaori. Widząc roześmianą twarz Ichiru, sama również się uśmiechnęła. Następnie wyjęła z torebki prezencik. Była to różowa tunika. Na szczęście nie jaskrawa, Kao określiłaby ten kolor jako słoneczny bladoróżowy. Bluzka była obcisła na piersiach. Pod nimi był wszyty delikatny, ozdobny, biały sznureczek. Niżej bluzka się rozszerzała, by na udach znów się zwężać. Całość była naprawdę subtelna i zwiewna.
       - Mio, Nio. Arigatō! Jest naprawdę piękna! - zawołała Kao i uścisnęła koleżanki. Nie spodziewała się od nich prezentu, a na pewno nie takiego.
       - Podoba ci się? - dopytywały się.
       - Tak, to jest to!
       - A tobie, Kiryuu-kun? - spytała Nio.
       - Oczywiście. Będzie wspaniale leżeć na Kao. Macie dobry gust, dziewczyny - powiedział z szarmanckim uśmiechem, przez co przyjaciółki się zarumieniły.
       Po chwili przy grupce znalazło się więcej osób pragnących złożyć blondynce życzenia. Wśród nich Otsune. Kaori podziękowała wszystkim i udała się z bliźniakiem na swoje miejsce. Od czasu przemiany Zero nieczęsto pojawiał się w szkole (właściwie wcale), dlatego Ichiru przysiadł się na stałe do dziewczyny - nauczyciele, o dziwo, nie mieli większych pretensji z tego powodu.
       - Nie miałam pojęcia, że tyle osób będzie mi składać życzenia… - zastanawiała się Kaori. - Co prawda wspomniałam kiedyś Mio i Nio, kiedy obchodzę urodziny, ale nie myślałam, że będą pamiętać.
       - A jak było w poprzedniej szkole? - spytał Ichiru.
       - Tam to było co innego. Byłam przyzwyczajona do tłumu ludzi dookoła i składania życzeń. Tutaj tak naprawdę nie odczuwam tego, jak bardzo jestem popularna. Przynajmniej nie żyję tym, żeby ludzie mieli o mnie takie czy inne zdanie. Zmieniłam się, przez co czuję się w takiej sytuacji inaczej. Zresztą teraz byłabym szczęśliwa nawet gdybyście tylko ty i mama złożyli mi życzenia. No… Chciałabym jeszcze, aby Aya to zrobiła… Ale w tej sytuacji… Chciałabym… -  Jej oczy zaiskrzyły.
       - Zrozum, że to raczej niezbyt dobry pomysł…
       - Ale dlaczego? - Zrobiła naburmuszoną minę. - Nie widziałam jej od tak dawna!
       - Pogadamy o tym później - rzucił Kiryuu w chwili, w której sensei wszedł do sali.
***
       Kuso, zaklęła w duchu Aya, po raz kolejny przełykając ślinę, co oczywiście nic a nic nie pomogło w obliczu wampirzego pragnienia.
       Wiedziała, że gdyby tylko poprosiła, Zero dałby jej napić się swojej krwi. Ale dziewczyna nie mogła pogodzić się z faktem, że głód powrócił tak szybko. Zaledwie przedwczoraj dwukrotnie napiła się jego krwi - a teraz znów doskwierało jej to okropne pragnienie…
       Mogła się jednak jeszcze kontrolować, więc postanowiła z tego skorzystać. Kiedy będzie naprawdę źle, poproszę Zero o pomoc, powtarzała sobie. Póki co, nie chciała tego robić. Nie mogę go za bardzo wykorzystywać. I tak mam wyrzuty sumienia z powodu tego, że zwaliłam mu się na głowę i to w dodatku w takim stanie. Zniósł wszystkie moje katusze, dwukrotne już wgryzienie się przeze mnie w swoją szyję (choć tego pierwszego nie pamiętam, ale może to i dobrze) i wciąż jest ze mną, mimo tego, że jestem wampirem, a do tego pachnę jak czystokrwista, którą powinien nienawidzić. Jejku, chwilami nie mogę się nadziwić, że naprawdę  jesteśmy razem. Nigdy w życiu nie wpadłabym na to, że zakocham się w wampirze. On pewnie też…
***
       Po lekcjach para udała się do domku dyrektora, gdzie Reiko przygotowała mały poczęstunek. Wszyscy więc usiedli w salonie. Po chwili kobieta przyniosła bezowy tort z symboliczną świeczką.
       - Jakieś życzenie? - spytała matka.
       - Trochę tego jest… - rzuciła Kao, stwierdzając jednocześnie, że pomyśli o kilku rzeczach naraz i zobaczy, co będzie dalej. Nigdy w końcu nie była zaborcza pod względem życzeń, więc w tym roku poprosi o coś więcej. - Hai! - odparła i zamykając oczy, zdmuchnęła świeczkę.
       Następnie dorosła nałożyła każdemu kawałek ciasta i zebrani zaczęli ze sobą rozmawiać. Po pogawędce o prezentach i innych bzdetach Kao spytała, czy może iść odwiedzić siostrę. Reiko zadumana spytała o zdanie bliźniaka, który najlepiej z całej trójki wiedział, jak się czuje Aya.
       - Moim zdaniem… - zaczął Ichiru. W tym momencie Kao ścisnęła go mocniej za rękę. Chłopak westchnął. - Wczoraj było z nią wszystko w porządku. Nic nie wskazywało na brak panowania nad sobą - wyrecytował.
       - Dobrze. W takim razie możesz iść, Kao, ale tylko z Kiryuu-kunem. I proszę, bądźcie uważni - poprosiła. - Pójdziesz z nią? - zapytała chłopaka.
       - Nie widzę innej opcji, proszę pani - odparł z uśmiechem.
***
       Aya leżała na łóżku zwinięta w kłębek, dłonie zaciskając na gardle. Nie mogła już wytrzymać. Jej wzrok powędrował na szafkę nocną, a konkretniej na małe pudełeczko z tabletkami krwi, które zostawił jej Zero przed wyjściem do sklepu kilkanaście minut temu.
       Chyba nie mam wyboru, pomyślała ponuro, siadając i sięgając po opakowanie. Patrzyła na nie przez moment, krzywiąc się przy tym lekko. W końcu wyjęła jedną pastylkę i uważnie się jej przyjrzała. Wyglądała właściwe normalnie - niewielka, biała, z kilkoma znakami.
       No już, poganiała się, ale bez większego entuzjazmu.
       Odetchnęła głęboko, po czym szybko wcisnęła tabletkę do buzi. Prawie od razu zrobiło jej się niedobrze.
***
       - Właściwie nadal nie jestem pewny, czy to rzeczywiście taki dobry pomysł - przyznał Ichiru, gdy wraz z Kao pokonywali jedną z ostatnich brukowanych uliczek prowadzących do domu rodzeństwa.
       - Och, będzie dobrze! - odparła z uśmiechem Kaori. - Sam przecież mówiłeś, że wczoraj było w porządku - przypomniała. - Dlaczego dzisiaj miałoby być inaczej?
       - Pomyślmy. - Udał, że się zastanawia. - Może dlatego, że twoja siostra może być nieco spragniona?
       - Wątpię, by Zero ją tam głodził - rzekła blondynka, ani trochę nie upadając na duchu. - A nawet gdyby… Nie sądzę, by mogła mnie w jakikolwiek sposób zranić. Tyle razy powtarzała, że nie wypije mojej krwi, że pewnie nie zmusiłabym jej do tego siłą, nawet gdybym ja sama tego chciała.
       - Może… - bąknął cicho Kiryuu, wciąż jednak odczuwając dziwny niepokój.
***
       Spędziła w łazience ładnych parę minut. Dokładnie opłukała usta i obmyła twarz zimną wodą, by się nieco uspokoić. Nie udało się jej to jednak. Słyszała swój nieregularny oddech. Ręce opierające się na umywalce drżały.
       Uniosła głowę i spojrzała na swą udręczoną twarz. Jej wyraz przypomniał dziewczynie ten, jaki miał Zero, gdy nie potrafił się jeszcze kontrolować. Wydawało jej się, że to było bardzo dawno temu. Właściwie nie wiedziała, ile dokładnie czasu minęło. Nie miała nawet pojęcia, jaka jest dziś data. Postanowiła spytać o to chłopaka, gdy już wróci. Albo raczej wtedy, gdy zaspokoi swoje pragnienie. Czuła, że już nie wytrzyma i będzie musiała poprosić Kiryuu o pomoc.
       Drgnęła jeszcze gwałtowniej, gdy usłyszała kroki na korytarzu przed drzwiami frontowymi.
       To nie Zero, zauważyła z przerażeniem.
       „Skąd masz klucz?”
       Kaori?!
       „Zero dał mi tymczasowo kopię.” Aya niemal poczuła, że w tym momencie Ichiru wzruszył ramionami.
       Sprzeczali się chwilkę - blondynka uparła się, by najpierw zapukać i poczekać na odpowiedź. Siedemnastolatka już po chwili usłyszała pukanie, jednak głos uwiązł jej w gardle. Stała więc tylko nieruchomo, wciąż przy umywalce w łazience, nawet nie próbując opanować drgania, szaleńczo bijącego serca i strachu.
       „Nie ma ich”, stwierdziła ze smutkiem Kao.
       „Niemożliwe”, mruknął z niedowierzaniem chłopak. „Pewnie po prostu nie usłyszeli”.
       - Wchodzimy! - zawołał głośniej.
       Aya zacisnęła prawą rękę na umywalce, lewa po raz kolejny podjęła wędrówkę ku rozpalonemu bólem i pragnieniem gardłu. Brunetka wpatrywała się w drzwi, nie mogąc oderwać od nich wzroku.
       Goście weszli do mieszkania.
       - Nēchan! - zaświergotała szesnastolatka.
       Onēsan z rosnącym przerażeniem słuchała, jak siostra chodzi po mieszkaniu, próbując ją znaleźć. W końcu podeszła do drzwi łazienki i zapukała cicho.
       - Nēchan, jesteś tam?
       - Nie wchodź tu - poprosiła cicho Aya, próbując choć trochę wyrównać oddech.
       - Coś się stało? Jeśli tak, to ci pomogę, tylko…
       - Nie! - krzyknęła już głośniej starsza. - Nie wchodź tutaj - jęknęła.
       Imōto nie posłuchała. Zaniepokojona otworzyła drzwi.
       Aya cofała się powoli. Najpierw spojrzała na twarz siostry, ale już po chwili jej wzrok powędrował na jej szyję.
       Trzęsła się już niesamowicie, oczy przybrały czerwoną barwę, oddech stał się jeszcze bardziej szybki i nieregularny. Serce jej waliło. I nie tylko jej. Jak przez mgłę dochodził do niej także dźwięk szaleńczo bijących serc gości.
       Krew Kaori tak szybko i miarowo pulsowała…
       Aya przypomniała sobie jej zapach…
       W ciągu paru sekund niemal równocześnie zdarzyło się kilka rzeczy. Brunetka dosłownie rzuciła się w stronę imōto. Ichiru szybko odepchnął ją na bok, przez co Kao wylądowała na podłodze - dziewczyna nie zwróciła jednak nawet na to uwagi, wpatrując się tylko szeroko otwartymi oczami na to, co się dzieje. W tym momencie do mieszkania wbiegł Zero, rzucając siatki na podłogę już w progu, olewając też zamknięcie drzwi. Jego brat przez chwilę „siłował się” z koleżanką, która, całkowicie straciwszy panowanie nad sobą, obnażyła swoje kły. Zero wpadł szybko pomiędzy nich, każąc bliźniakowi zabrać Kaori i uciekać. Nie trzeba mu było tego powtarzać - Ichiru pomógł zdezorientowanej blondynce wstać, a potem w ekspresowym tempie pociągnął ją za sobą, by w chwilę potem wyjść z mieszkania i w ogóle z kamienicy.
       Aya bezceremonialnie wbiła kły w szyję Zero. Jakby automatycznie przesunęli się o kilka kroków - tuż do ściany, po której się osunęli.
       Dopiero w chwili, gdy pragnienie zostało w pełni zaspokojone i brunetka odsunęła się odrobinę od chłopaka, zdała sobie sprawę z tego, co zrobiła.
       - Ja… - szepnęła. - To…
       Zakryła umorusane krwią usta dłonią, szeroko otworzyła szare na powrót oczy i zaczęła drżeć.
       - O Boże… Co ja zrobiłam…? - mamrotała z przerażeniem.
       - Spokojnie. - Kiryuu delikatnie ujął jej rękę, także już brudną od krwi, i odsunął ją od jej twarzy. - Nikomu nic się nie stało - dodał.
       Wzrok siedemnastolatki odruchowo powędrował na szyję chłopaka - ranki już się zagoiły, co jednak wcale nie poprawiło jej humoru.
       - Zaatakowałam ją… - powiedziała cicho, a przerażenie w jej oczach zdawało się rosnąć z każdą chwilą. - Ja… Ich…
       Nie starała się powstrzymać łez, właściwie nawet nie zauważyła, że płacze. Trzęsła się okropnie. Zero przygarnął ją do siebie i przycisnął mocniej, gdy zrozpaczona dziewczyna chciała się wyrwać.
       Trwało to jakiś czas, żadne z nich tak naprawdę nie wiedziało, jak długo. Siedzieli na podłodze w przedpokoju, oboje brudni od krwi. Na dworze zaczynało się ściemniać.
       Aya w końcu przestała szlochać - miała wrażenie, że wyczerpała już zapas łez. Drżała więc odrobinę, mocno zaciskała dłoń na bluzce Zero i wdychała jego cudowny zapach.
***
       Trzymając roztrzęsioną Kao za rękę, Ichiru prowadził ją w stronę Akademii. Kilka razy próbował zacząć rozmowę, ale dziewczyna wydawała się być w jakimś transie i nic do niej nie docierało. Pociągnął ją do męskiego akademika, do swojego pokoju. Gdy tylko zamknął drzwi, przygarnął ją do siebie.
       Dlaczego? Dlaczego Aya to zrobiła?, zadawała sobie pytania Kaori. Wyglądała jak prawdziwy wampir… Czy ja… Dlaczego się boję? Przecież to nēsan. Obiecała mi, że tego nie zrobi… Co by się stało, gdyby Ichiru i Zero tam nie było? Jak ona by się po tym czuła?! O czym teraz myśli? Sprawiłam jej tyle przykrości, chcąc tam iść. Mogłam sobie podarować, posłuchać Ichiru…
       - No powiedz to… - rzuciła wreszcie blondynka, odsuwając się od chłopaka.
       - Co?
       - „A nie mówiłem”. Miałeś rację, a ja głupia cię nie posłuchałam…
       Cała się trzęsła.
       - Co się stało, to się nie odstanie. Jak się czujesz? - spytał, zmieniając temat.
       - Chyba nic mi nie jest…
       - Nie o to mi chodzi - odparł lekko wzburzony. Widać było z jego twarzy, że jest zdenerwowany.
       - Psychicznie? Czuję się okropnie. - Powiedziawszy to, usiadła na łóżku i skuliła się, kładąc głowę na kolanach. - Jestem głupia. Cały czas tylko sprawiam wszystkim kłopot! Przeze mnie Aya teraz pewnie jest zrozpaczona. Zero jest na mnie zły, że przyszłam, a ty… A ty co myślisz?
       - Jestem przerażony - wyznał szczerze. - Byłem przerażony.
       - Jak to? - zapytała zdziwiona, lekko się podnosząc. - Nie jesteś zły?
       - Zły? Och, bardzo… Na siebie. Gdybym się uparł i nie pozwolił ci iść, wszystko byłoby w porządku. Gdyby coś ci się stało… - Zakrył oczy dłonią. - Nigdy bym sobie tego nie wybaczył.
       - Ichiru… - szepnęła. - Gomen…
       - Nie masz za co przepraszać. Po prostu… Myśl, że nie powiedziałbym ci tego… jest okropna…
       - Ale czego? - prawie krzyknęła Kaori. Z jej oczu płynęły łzy. Chłopak podszedł do niej i usiadł przed łóżkiem. Spojrzał prosto w jej załzawione oczy. Jego lawendowe ślepia płonęły, na dodatek na policzkach były lekkie rumieńce, mogące oznaczać złość lub lekkie zakłopotanie. Kao jak zawsze, kiedy byli do siebie zbliżeni, poczuła dreszcze na całym ciele. Zarumieniła się i próbowała, niestety bezskutecznie, zatamować łzy.
       - Shimatta… To nie jest takie proste - zaśmiał się Ichiru, gładząc swoje włosy ręką.
       - Mogę jakoś pomóc? - spytała zakłopotana Kao. Chłopak zaśmiał się uroczo.
       - Za to właśnie cię kocham - powiedział jakby niepewnie. Wziął w swe dłonie jej ręce i przygarnął ją do siebie. Dał jej delikatnego całusa i uśmiechając się, zamruczał jej do ucha dwa najpiękniejsze słowa, jakie w życiu Kaori usłyszała. - Kocham cię - wyznał już z całą mocą.
       Kao drgnęła. On… Pierwszy raz… To właśnie chciał wtedy powiedzieć... Zrobił to z takim uczuciem, że dziewczyna prawie momentalnie się rozkleiła. Łzy spłynęły najpierw po jej twarzy, potem po szyi i zatrzymały się na naszyjniku. Kao rzuciła się na usta swego chłopaka z takim impetem, że spadł na ziemię, a ona z łóżka. Nie zważając na to, przycisnęła go mocniej do siebie. Bliźniak zrobił to samo. Po dłuższej chwili szesnastolatka oderwała się od niego.
       - Ja też cię kocham, Ichiru… - szepnęła zaróżowiona, patrząc mu w oczy. Następnie Ichiru wlepił w nią swe usta, przekraczając granice przyzwoitości.
***
       Aya leżała nieruchomo na łóżku, wpatrując się tępo w sufit. Była już wykąpana, teraz z kolei Zero zajął łazienkę.
       Wciąż nie mogła uwierzyć w to, co zrobiła.
       Jak mogłam zaatakować Kao-chan?, zapytała samą siebie. Jak mogłam o tym w ogóle pomyśleć? Faktem było, że tak naprawdę wtedy raczej nie myślała, kontrolę nad nią przejął okrutny wampirzy instynkt, ale to przerażało dziewczynę równie mocno. Czy takie coś można wybaczyć? Rzuciłam się na siostrę i marzyłam tylko o tym, by wbić te przeklęte kły w jej szyję… Dobrze, że Ichiru mnie powstrzymał. I całe szczęście, że Zero wtedy wrócił… Gdyby nie oni… ja… Przypomniała sobie straszny sen, w którym wyssała z Kaori życie…
       Jęknęła i zamknęła oczy.
       Kilka minut później zasnęła, choć była pewna, że to się jej nie uda.
       Przez całą noc śniły jej się krwawe koszmary.
***
       Kaori szła rozanielona w kierunku mieszkania dyrektora. Przezornie nie pozwoliła Ichiru siebie odprowadzić - była pewna, że trudno byłoby się jej z nim znowu pożegnać, a przed domkiem mogłaby ich zobaczyć jej matka.
       „Kocham cię”.
       Te słowa wciąż odbijały się echem w głowie blondynki. Była tak szczęśliwa, że wszystkie zmartwienia stały się nieważne - nawet popołudniowy incydent stał się tylko jakimś mało znaczącym wypadkiem. Kao przestała się już nim przejmować ze swojego powodu. Niepokoiła się jedynie o Ayę. Wiedziała, że onēsan musi to strasznie przeżywać.
       Będę musiała jakoś przesłać jej wiadomość o tym, że się nie gniewam, żeby się za bardzo nie martwiła, przeszło jej przez myśl.
       Wtedy jednak znów wspomniała cudowne chwile spędzone w towarzystwie młodszego z bliźniaków.
       Weszła do domu jakby w transie, witając się z Reiko, ale wciąż bujając w obłokach. Dopiero pytania matki dotyczące wizyty u Ayi sprowadziły dziewczynę na ziemię. Kaori chcąc nie chcąc opowiedziała pokrótce o tym, co się wydarzyło, jednak szczególnie podkreśliła fakt, że tak naprawdę nikomu nic się nie stało i to był tylko jednorazowy incydent. Potem, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że zmienia temat, zaczęła nawijać o tym, jaka jest zachwycona dniem szesnastych urodzin.
       Obie położyły się spać dość późno, przez co rano Kao miała kłopoty z dobudzeniem się i wyszykowaniem do szkoły.
***
       Aya nawet nie tknęła śniadania. Wzięła jedynie parę łyków herbaty, ale i na to tak naprawdę nie miała ochoty.
       - Zjedz coś - poprosił Zero, kończąc swoją porcję. - Nawet wampiry potrzebują zwykłego jedzenia.
       Wzruszyła ramionami.
       Wciąż myślała tylko i wyłącznie o tym, co stało się poprzedniego dnia. Nie potrafiła wybaczyć sobie tego, co zrobiła. Spróbowała jednak choć na chwilę odepchnąć te myśli i zająć się czymś innym.
       - Jaki mamy dzisiaj dzień tygodnia? - spytała wreszcie.
       - Środę - odparł.
       - Nie zamierzasz iść do szkoły?
       - Niee…
       Świetnie, to też przeze mnie. Nie dość, że sama mam spore zaległości, to…
       - Ano… - Nagle przypomniała sobie, że wciąż nie ma pojęcia, który jest dzień miesiąca. - Jaką mamy dzisiaj datę? - zapytała powoli.
       - Eee… - Zastanawiał się przez chwilę, sam też stracił trochę poczucie czasu. - Dziewiętnasty maja, tak sądzę…
       O Boże… To cios poniżej pasa, zdążyła pomyśleć, zanim wpadła w otchłań rozpaczy.
       - Wczoraj były jej urodziny - szepnęła, maksymalnie już zdołowana. - Nie no, po prostu świetnie - mruknęła ironicznym tonem jakby sama do siebie, do tego powstrzymując łzy. - Zamiast ją wyściskać, złożyć jej życzenia i wręczyć prezent z okazji szesnastki, ja ją zaatakowałam, mając w pamięci tylko to, jak ładny zapach ma jej krew. Super. Po prostu wyśmienicie - wychlipała.
       I kto tu jest najgorszą „siostrą” na świecie, co?
       Nie docierały do niej słowa i gesty Zero. Zamknęła się w swoim małym, nieprzyjaznym i smutnym świecie dokładnie w ten sam sposób, w jaki zwykła robić to dawniej.
***
       Ichiru czekał na nią w tym miejscu, co zwykle. Kaori uśmiechnęła się promiennie, podbiegła do niego i zarzuciła mu ręce za szyję.
       - Ohayō! - zaświergotała.
       Czuła, że czeka ją przyjemny dzień.
***
       Mam nadzieję, że Zero ma rację, pomyślała Aya, leżąc nieruchomo na łóżku, co stało się dla niej swego rodzaju tradycją. Kilkanaście minut temu zakończyła poważną rozmowę z chłopakiem, który starał się uzmysłowić przyjaciółce, że Kaori na pewno wszystko rozumie i nie będzie miała siostrze za złe tego, co uczyniła. Taak, tyle że fakt, iż to był dzień jej szesnastych urodzin, bynajmniej nie sprzyja łatwiejszemu wybaczaniu i zapominaniu o sprawie. Nie będę winić Kao-chan, jeśli zacznie się mnie naprawdę bać albo coś w tym rodzaju. Ma do tego prawo. Ichiru zresztą też. Teraz pewnie mnie nie znosi. Boże, a jak Otsune się o tym dowie? Jest taka wrażliwa…
       Dołowała się tak coraz bardziej, tylko się pogrążając. Zdrowy rozsądek podpowiadał jej, że to bez sensu i tylko się dręczy, ale serce nie miało zamiaru tego słuchać - a wyrzuty sumienia tym bardziej. Nie uciszały się ani na chwilkę.





***
   Konnichi wa, minna. Tu Aya.
   Otóż i kolejny rozdział za Wami. Nie wiem, kiedy dodamy następny- jeśli nie wyjedziemy, to pewnie będzie to sobota, ale jak nas nie będzie, to naprawdę nie mam pojęcia, kiedy wstawimy "Powrót".
   Dziękujemy za te wszystkie komentarze, bardzo się cieszymy, że nasze opowiadanie wciąż cieszy się Waszą aprobatą. :)
   No nic, nie zanudzam. ;) Ach, wspomnę tylko o dwóch sprawach. Po pierwsze, po raz kolejny przypominam, że informacje o nowych notkach przyjmujemy tylko na stronie głównej, a spamu w ogóle nie tolerujemy. Po drugie, właśnie a propos spamu... Niestety, [onesan-ya-imoto] także zostało "zarażone" tymi śmieciami, więc, niestety, i tam musiałyśmy założyć blokadę. Przepraszamy, gdyż doskonale wiemy, jak bardzo irytujące jest kilkukrotne czasami przepisywanie kodów z obrazka... :/
[wpis z dnia 11.08.10] 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz