Aya leżała na łóżku w mieszkaniu Zero, zwinięta w kłębek. Wciąż
nie potrafiła uporządkować sobie pewnych faktów.
Poprzedniego dnia jej przemiana dobiegła końca. Wtedy też
dziewczyna po raz pierwszy poczuła smak krwi. I musiała szczerze przyznać, że
to najpyszniejszy „napój”, jaki kiedykolwiek piła. Co nie znaczyło, że
posilania się krwią nie uważała za swego rodzaju obrzydliwe.
Ten czas w moim życiu, gdy to cappuccino było napojem, który
smakował mi najbardziej, chyba już minął, pomyślała
ze smutkiem. Obawiam się, że
bezpowrotnie. Nie była jednak pewna, czy można w ogóle porównać te dwa
rodzaje picia.
Kiedy ugasiła pragnienie, poczuła, jak bardzo jest spocona.
Dowiedziała się, że cierpiała przez ładnych parę dni - choć jej się oczywiście
wydawało, że męki trwały całe wieki. Zastanawiała się też nad tym, jak to w
ogóle możliwe, że przeżyła te wszystkie katusze, a do tego nie odbiły się one
jakoś szczególnie na jej psychice. Jedynym dziwnym wydarzeniem w jakiś sposób
związanym ze sferą psychiczną była jej chwilowa przemiana w „drugą Ayę” -
dziewczyna w ogóle tego nie pamiętała, ale Zero opowiedział jej co nieco na ten
temat, przyrzekli sobie bowiem szczerość.
Poszła w końcu do łazienki i wzięła długą, orzeźwiającą kąpiel w
wannie. Kiryuu powiedział, że może siedzieć w niej ile jej się podoba i
rzeczywiście z przyjemnością skorzystała z oferty. Początkowo czuła się trochę
nieswojo, ale w końcu wbiła sobie do głowy, że jakiekolwiek obawy są zupełnie
zbędne i niemądre.
Kąpiel dobrze jej zrobiła. Nastolatka zrelaksowała się tak
bardzo, jak to było możliwe w jej stanie. W jej nowej sytuacji…
Czuła się, jakby na nowo się narodziła. Niby była dhampirem, ale
tak naprawdę posiadała już wszystkie cechy określające wampiry. I, co przyjęła
z przerażeniem, pachniała jak czystokrwista.
Ale przecież nią nie jestem, powtarzała sobie z uporem. Więc
jak to w ogóle możliwe?
Nie znała odpowiedzi
na to pytanie.
Spojrzawszy w lustro, zauważyła tylko jedną zmianę (nie licząc
wampirzych kłów, które przerażały ją za każdym razem, gdy otwierała buzię).
Delikatna blizna z lewego policzka zniknęła. Jej piękna twarz znów była w
każdym calu idealna. Nie spodobało jej się to.
Zero szczerze się
zdziwił, kiedy zauważył jej niezadowolenie z tego powodu.
- To przecież
pamiątka po Shizuce - przypomniał. - Naprawdę chciałabyś wciąż ją mieć? -
spytał.
Aya właściwie sama nie wiedziała, czemu tak jej to przeszkadza.
Szczerze nienawidziła Shizuki, ze strachem wspominała też spotkanie z nią.
Kiedy jednak zauważyła, że po rance przez nią zadanej pozostała blizna, na swój
sposób cieszyła się, że jej cudna buźka zyskała choć jedną skazę. Teraz ją
straciła.
Dziewczyna westchnęła. Wstała i podeszła do okna. Dochodziła
dwudziesta trzecia, było już ciemno. Poczuła lekki ból gardła.
Pragnienie już powraca? Tak szybko?
- Czujesz głód? -
zapytał Zero, który właśnie wyszedł z łazienki.
Aya odwróciła się i
natychmiast zarumieniła. Spuściła wzrok.
- Ubierz się -
mruknęła, starając się nie patrzeć na jego nagi tors.
- Zabawna jesteś. Na
plaży ci to nie przeszkadzało - zauważył.
- Plaża to plaża -
oświadczyła.
Zdziwiła się, gdy
się zorientowała, że chłopak jest teraz tuż przed nią. Spojrzała na niego. Miał
mokre włosy, na szyi zawiesił ręcznik.
- Wytrzyj się
porządnie, bo się przeziębisz - powiedziała cicho.
- Ja nie choruję -
poinformował ją z uśmiechem.
- Hm.
Przytulił ją nagle.
Jest taki ciepły, pomyślała,
zapominając o skrępowaniu i wtulając się w niego. Stali tak przez jakiś czas,
po czym chłopak ujął dłońmi jej twarz i złożył na jej ustach pocałunek.
Pierwszy, od kiedy przemiana dobiegła końca. Poczuła się cudownie, chciała
więcej. Zapomniała o całym świecie, wlepiła usta w jego wargi.
Całowali się przez
jakiś czas.
- Hm - mruknął
Kiryuu, kiedy odrobinę się od niej odsunął. Przyjrzał się jej uważnie.
- Hę? Jakie „hm”?
- Zastanawiam się,
czy kiedy stanie się to dla ciebie chlebem powszednim, przestaniesz się
rumienić - odpowiedział.
Zrobiła się jeszcze
bardziej czerwona.
- Nie panuję nad tym
- rzekła.
- Wiem.
- A co, jeśli nie
przestanę?
- Jak to co? To
świetnie. Uwielbiam te twoje rumieńce - wyznał.
Zamrugała kilka
razy.
- Serio? - zdziwiła
się.
- Serio - odparł, po
czym znowu przygarnął dziewczynę do siebie. Aya znów poczuła się jak w niebie.
- Mam tu zostać? - zdumiała się jakiś czas później. - Na jak
długo? - spytała.
- Nie wiem. Ale to
rozsądna decyzja, której nie warto dalej roztrząsać, chyba sama się zgodzisz?
Ma rację, pomyślała Aya. Będąc tutaj, nie skrzywdzę nikogo poza Zero,
z którym mam umowę… Chociaż ranienie go sprawia mi niemal fizyczny ból…
- Masz tylko jedno łóżko
- rzekła zamiast odpowiedzi.
- Będę spał na
kanapie - odparł.
- Będzie ci
niewygodnie. To nie fair, żebym ja miała wszystkie luksusy, chociaż jestem tu
intruzem.
- Jakim znowu
intruzem?
- Ech. Nieważne. W
każdym razie… ja będę spała na kanapie.
- Ależ nie mam mowy.
Jesteś dziewczyną, gościem i tak dalej. To naturalne, że ty będziesz spała na
łóżku, a ja na kanapie. Zresztą ona jest całkiem wygodna.
- Rany…
Zero starał się ukryć rozbawienie.
- Dlaczego tak się tym przejmujesz?
- Nie wiem. Po
prostu nie chcę ci przeszkadzać. Miałeś być tu wolny i niezależny, mieć spokój…
A po paru dniach zwalam ci się ja. Początkująca wampirzyca. - Skrzywiła się z
niesmakiem.
- I tak się tu
nudziłem. Nie mam nic przeciwko dobremu towarzystwu.
- Dobremu?
- Oczywiście.
Pocałował ją w czoło.
- Hm. - Kiedy
poczuła na skórze jego wargi, wymiękła. - No dobrze.
Chłopak uśmiechał
się.
Rozległo się pukanie do drzwi. Aya odsunęła się trochę od
chłopaka i oparła się o parapet.
- Wchodzę -
usłyszeli głos Ichiru.
Kaori chodziła w kółko po salonie.
Dlaczego tak długo go nie ma? Coś się musiało stać…
- Córeczko, może
jednak pójdziesz już spać? - zapytała Reiko, która siedziała na kanapie i
wpatrywała się z niepokojem w nastolatkę. - Jeśli wydarzy się coś ważnego,
obudzę cię.
Kao energicznie
pokręciła głową.
- Nie, nie… -
mruknęła pod nosem, kontynuując swoją wędrówkę po dywanie. Kręciło się jej już
w głowie, ale zdawała się nie zwracać na to najmniejszej uwagi. Ciekawe, czy można w ten sposób wydeptać
dziurę, przemknęło jej przez myśl. Już chciała zadać to pytanie na głos,
gdy rozległo się pukanie do frontowych drzwi. Blondynka podniosła głowę i,
chcąc wybiec na korytarz, zatoczyła się, prawie upadając. Dopiero teraz zdała
sobie sprawę z zawrotów głowy.
Ichiru wszedł do domku, uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Gomen, że to tyle
trwało! - zawołał, po czym pociągnął dziewczynę z powrotem do dużego pokoju,
posadził ją na sofie obok matki i rozpoczął sprawozdanie.
Kaori mało nie zemdlała z radości, gdy usłyszała najnowsze
wieści. Poczuła taką ulgę, że miała ochotę biegać, tańczyć, skakać i wyć do
księżyca. Reiko czuła się podobnie.
Piętnastolatka zignorowała późną porę - były okolice drugiej
godziny w nocy - i pobiegła do akademika, by powiedzieć o wszystkim Otsune.
Chwilę później Umari dziękowała koleżance za te wiadomości i płakała ze
szczęścia. Kao też się w końcu rozszlochała - obie dziewczyny naprawdę się
bały, że Aya nie przeżyje przemiany. Ulga, jaką teraz odczuwały, była naprawdę
nie do opisania. Nie bardzo zdawały sobie sprawę z tego, że brunetka jest teraz
wampirem, takim samym jak Zero czy te z Nocnej Klasy. Po prostu cieszyły się i
odrzuciły w kąt wszelkie zmartwienia.
***
Chyba po raz setny Aya przewróciła się z boku na bok. W końcu nie
wytrzymała i usiadła. Jej ręka po raz kolejny bezwiednie powędrowała w stronę
gardła. Niby to nie był jeszcze ból nie do zniesienia, ale przez to dziwne
uczucie dziewczyna co rusz budziła się, zasypiała i znów budziła… I tak na
okrągło, przez co zamiast wypoczywać, robiła się jeszcze bardziej senna i
zmęczona.
Spojrzała na zegar - wskazywał kilka minut po czwartej nad ranem.
Westchnęła. Odwróciła głowę w lewo i przyjrzała się śpiącemu współlokatorowi.
Oddychał spokojnie, a jego serce biło równym rytmem. Dziewczyna ponownie się
położyła, zamknęła oczy i wsłuchała się w te dźwięki. Już prawie zasnęła, gdy
nagle znajome odgłosy przyćmił dźwięk krwi pulsującej w żyłach chłopaka. Dłoń
brunetki ponownie zacisnęła się lekko na gardle. Jęknęła cicho, przewróciła się
na drugi bok i skuliła, próbując nie myśleć o powracającym głodzie i pysznym
smaku krwi, który mógłby go uśmierzyć…
***
Kaori obudziło wesołe ćwierkanie ptaków. Dziewczyna zostawiła
okno otwarte, przez co leśny koncert był dość głośny.
- Ech, i weź się tu
człowieku wyśpij… - mruknęła sama do siebie, po czym przekręciła się na drugi
bok.
Usłyszała, że matka
krząta się już po domu. Westchnęła więc, przeciągnęła się, ziewnęła porządnie i
wstała.
W piżamie wyszła na
korytarz i skierowała się do łazienki. Spojrzała z dezaprobatą na swoje włosy,
które wyglądały jak po przejściu tornada. Umyła się, rozczesała niesforne blond
kosmyki i upięła je.
Od razu lepiej, stwierdziła
z zadowoleniem.
Wróciła do pokoju, wyciągnęła mundurek i szybko się w niego
przebrała. Potem pościeliła swoje łóżko. Zerknęła też na to, na którym spała
Aya, gdy obie dziewczyny tymczasowo mieszkały u dyrektora.
Jak to było dawno… Wydaje mi się, że od czasu ferii minęły
całe wieki. Wtedy wszystko wyglądało inaczej. Yuuki wciąż była człowiekiem,
Nocna Klasa jeszcze tu przebywała, a Aya… Właśnie, nēsan… Kiedy do mnie
wrócisz, co?
Po raz kolejny tego
ranka westchnęła. W końcu jednak wyszła z pokoju i przeszła do kuchni.
- Jej, naleśniki! -
ucieszyła się, widząc, co mama postawiła na stole.
- Wszystkiego
najlepszego, Kao-chan! - zawołała Reiko, podbiegając do córki i ściskając ją
mocno.
Heh, przez to całe zamieszanie niemalże zapomniałam o swoich
urodzinach!, zaśmiała się w duchu świeżo
upieczona szesnastolatka.
Kobieta wręczyła nastolatce prezent, który wyglądał jak duży
karton starannie owinięty ozdobnym papierem. Kaori z zaciekawieniem zaczęła go
zdzierać. Jak się okazało, to właśnie był karton. Leżało w nim kilka osobnych
prezentów. Jednym z nich był specjalny pasek do spodni ułatwiający noszenie
przy sobie katany. Kolejnym drobiazgiem była nowa, skórzana pochwa na miecz.
Kao ucieszyła się, że nie będzie musiała już nosić starej, znalezionej na
strychu. Ostatnim prezentem był szaro-czarny płaszczyk. Reiko wytłumaczyła
córce, że w nim łatwiej się poruszać po mieście z bronią. Poza tym był bardzo
stylowy, przez co blondynka była jeszcze bardziej zachwycona. Na dnie kartonu
znajdowała się jeszcze ramka ze zdjęciem. Dziewczyna podniosła ją i poczuła, że
w jej oku kręci się łezka. Fotografia przedstawiała Reiko, Kao i Ayę podczas
ich ostatniego wspólnego wypadu nad ocean. Obejmowały się i uśmiechały. No, w
przypadku onēsan był to raczej cień uśmiechu, ale zawsze. Blondynka przypomniała
sobie tamte chwile, kiedy żyła w nieświadomości, Aya jeszcze była zwykłym
dhampirem, a Reiko nie musiała uciekać i udawać martwej. Na twarzy dziewczyny
pojawił się ogromny uśmiech.
- Dziękuję, mamusiu!
- zaświergotała, rzucając się matce na szyję.
- Stwierdziłam, że
skoro zamierzasz wstąpić do Związku, to wszystko może ci się przydać. A to
zdjęcie to tak z sentymentu. Żeby nie było, że nigdy nie byłyśmy normalną
rodziną.
- Przecież cały czas
nią jesteśmy. Bliżej nieokreśloną, normalną rodzinką.
Uśmiechnęła się.
Chwilę jeszcze rozmawiały, po czym zabrały się za jedzenie
pysznego śniadania. Czas jednak szybko mijał - wkrótce szesnastolatka musiała
zbierać się do szkoły.
Wybiegła z domku cała w skowronkach.
Tak się cieszę! Nareszcie dobiłam do szesnastki, mama jest ze
mną, Aya już nie cierpi, dzień jest piękny… Yatta!
- Co tak skaczesz? -
zapytał Ichiru. Stał kilka metrów przed nią i ledwo powstrzymywał śmiech.
Dopiero wtedy Kaori uświadomiła sobie, że porusza się w podskokach.
- Och, powiedzmy, że
mam dobry dzień! - zawołała w odpowiedzi.
- No nie wątpię -
powiedział chłopak, zbliżając się do przyjaciółki. - W końcu nie co dzień
kończy się szesnaście lat!
Pamiętał, ucieszyła się blondynka.
Tymczasem para
doszła już do siebie. Kiryuu porwał dziewczynę w ramiona.
- Sto lat, Kao -
wyszeptał jej do ucha obezwładniającym tonem.
Nastolatka poczuła,
że uginają się pod nią kolana. Chciała rzucić się na niego od razu, ale Ichiru
wyciągnął przed siebie małe pudełeczko owinięte wstążką.
- Co to? - zapytała
zaciekawiona.
- Otwórz, to
zobaczysz - odparł uśmiechając się. Tak więc zrobiła. Rozwiązała wstążkę, którą
schowała do kieszeni. Następnie otworzyła pudełko. W środku leżał srebrny
naszyjnik w kształcie serca, dodatkowo jeszcze ozdobiony diamencikami. Na
środku wygrawerowany był napis „forever”.
- Kyaa! Jest
cudowny! - krzyknęła zadowolona. Pozwoliła mu zapiąć go sobie i chwilę później
całowała się już z chłopakiem, dopiero po chwili uprzytamniając sobie, że w
pobliżu stoją dwie uczennice, które z zainteresowaniem im się przyglądają.
- Ech - mruknęła
niezadowolona.
- Przeszkadzają ci
one? - zamruczał Ichiru.
- Hm. W sumie masz
rację. Olać je - rzuciła, ponownie wlepiając usta w wargi ukochanego.
***
Aya i Zero wspólnie przyrządzili śniadanie. Usiedli przy stole w
kuchni, by je zjeść. Dziewczyna wzięła kilka kęsów i zrezygnowała z dalszego
posiłku.
- Dobrze się
czujesz? - spytał chłopak.
Delikatnie skinęła
głową, jednak z lekkim opóźnieniem.
- Spałaś w nocy?
- Trochę… - mruknęła
w odpowiedzi, nawet na niego nie patrząc.
- Co się dzieje? -
zapytał z troską.
- Nic takiego. Po
prostu… Muszę przywyknąć. Teraz wszystko jest dla mnie jakby nowe - powiedziała
wolno, jakby w zamyśleniu.
- To zrozumiałe -
przytaknął. - Ale mam wrażenie, że wczoraj miałaś nieco lepszy nastrój.
- Och, wiesz jak to
jest z moimi dołkami.
Uśmiechnęła się
słabo.
- Taak…
***
- Wszystkiego najlepszego! - krzyknęły wspólnie Mio i Nio od razu
po tym, jak dziewczyna weszła do sali.
- Dzięki,
dziewczyny! - odparła Kao i, widząc niezgrabnie zapakowany prezent, który
właśnie jej wręczały, dodała - Ależ nie musiałyście…
- Musiałyśmy! -
rzuciła Mio.
- Kiedy ją
zobaczyłyśmy, stwierdziłyśmy, że musisz ją mieć!
- Wygadałaś się! -
zwróciła uwagę Mio.
- Oj, gomen! - Nio
zakryła ręką usta.
- Nie szkodzi.
Jestem ciekawa, co to jest - powiedziała Kaori. Widząc roześmianą twarz Ichiru,
sama również się uśmiechnęła. Następnie wyjęła z torebki prezencik. Była to
różowa tunika. Na szczęście nie jaskrawa, Kao określiłaby ten kolor jako
słoneczny bladoróżowy. Bluzka była obcisła na piersiach. Pod nimi był wszyty
delikatny, ozdobny, biały sznureczek. Niżej bluzka się rozszerzała, by na udach
znów się zwężać. Całość była naprawdę subtelna i zwiewna.
- Mio, Nio. Arigatō!
Jest naprawdę piękna! - zawołała Kao i uścisnęła koleżanki. Nie spodziewała się
od nich prezentu, a na pewno nie takiego.
- Podoba ci się? -
dopytywały się.
- Tak, to jest to!
- A tobie,
Kiryuu-kun? - spytała Nio.
- Oczywiście. Będzie
wspaniale leżeć na Kao. Macie dobry gust, dziewczyny - powiedział z szarmanckim
uśmiechem, przez co przyjaciółki się zarumieniły.
Po chwili przy grupce znalazło się więcej osób pragnących złożyć
blondynce życzenia. Wśród nich Otsune. Kaori podziękowała wszystkim i udała się
z bliźniakiem na swoje miejsce. Od czasu przemiany Zero nieczęsto pojawiał się
w szkole (właściwie wcale), dlatego Ichiru przysiadł się na stałe do dziewczyny
- nauczyciele, o dziwo, nie mieli większych pretensji z tego powodu.
- Nie miałam pojęcia,
że tyle osób będzie mi składać życzenia… - zastanawiała się Kaori. - Co prawda
wspomniałam kiedyś Mio i Nio, kiedy obchodzę urodziny, ale nie myślałam, że
będą pamiętać.
- A jak było w
poprzedniej szkole? - spytał Ichiru.
- Tam to było co
innego. Byłam przyzwyczajona do tłumu ludzi dookoła i składania życzeń. Tutaj
tak naprawdę nie odczuwam tego, jak bardzo jestem popularna. Przynajmniej nie
żyję tym, żeby ludzie mieli o mnie takie czy inne zdanie. Zmieniłam się, przez
co czuję się w takiej sytuacji inaczej. Zresztą teraz byłabym szczęśliwa nawet gdybyście
tylko ty i mama złożyli mi życzenia. No… Chciałabym jeszcze, aby Aya to
zrobiła… Ale w tej sytuacji… Chciałabym… -
Jej oczy zaiskrzyły.
- Zrozum, że to
raczej niezbyt dobry pomysł…
- Ale dlaczego? -
Zrobiła naburmuszoną minę. - Nie widziałam jej od tak dawna!
- Pogadamy o tym
później - rzucił Kiryuu w chwili, w której sensei wszedł do sali.
***
Kuso, zaklęła w duchu
Aya, po raz kolejny przełykając ślinę, co oczywiście nic a nic nie pomogło w obliczu
wampirzego pragnienia.
Wiedziała, że gdyby tylko poprosiła, Zero dałby jej napić się
swojej krwi. Ale dziewczyna nie mogła pogodzić się z faktem, że głód powrócił
tak szybko. Zaledwie przedwczoraj dwukrotnie napiła się jego krwi - a teraz znów
doskwierało jej to okropne pragnienie…
Mogła się jednak jeszcze kontrolować, więc postanowiła z tego
skorzystać. Kiedy będzie naprawdę źle,
poproszę Zero o pomoc, powtarzała sobie. Póki co, nie chciała tego robić. Nie mogę go za bardzo wykorzystywać. I tak
mam wyrzuty sumienia z powodu tego, że zwaliłam mu się na głowę i to w dodatku
w takim stanie. Zniósł wszystkie moje katusze, dwukrotne już wgryzienie się
przeze mnie w swoją szyję (choć tego pierwszego nie pamiętam, ale może to i
dobrze) i wciąż jest ze mną, mimo tego, że jestem wampirem, a do tego pachnę
jak czystokrwista, którą powinien nienawidzić. Jejku, chwilami nie mogę się
nadziwić, że naprawdę jesteśmy razem.
Nigdy w życiu nie wpadłabym na to, że zakocham się w wampirze. On pewnie też…
***
Po lekcjach para udała się do domku dyrektora, gdzie Reiko
przygotowała mały poczęstunek. Wszyscy więc usiedli w salonie. Po chwili
kobieta przyniosła bezowy tort z symboliczną świeczką.
- Jakieś życzenie? -
spytała matka.
- Trochę tego jest…
- rzuciła Kao, stwierdzając jednocześnie, że pomyśli o kilku rzeczach naraz i
zobaczy, co będzie dalej. Nigdy w końcu nie była zaborcza pod względem życzeń,
więc w tym roku poprosi o coś więcej. - Hai! - odparła i zamykając oczy,
zdmuchnęła świeczkę.
Następnie dorosła
nałożyła każdemu kawałek ciasta i zebrani zaczęli ze sobą rozmawiać. Po
pogawędce o prezentach i innych bzdetach Kao spytała, czy może iść odwiedzić
siostrę. Reiko zadumana spytała o zdanie bliźniaka, który najlepiej z całej
trójki wiedział, jak się czuje Aya.
- Moim zdaniem… -
zaczął Ichiru. W tym momencie Kao ścisnęła go mocniej za rękę. Chłopak
westchnął. - Wczoraj było z nią wszystko w porządku. Nic nie wskazywało na brak
panowania nad sobą - wyrecytował.
- Dobrze. W takim
razie możesz iść, Kao, ale tylko z Kiryuu-kunem. I proszę, bądźcie uważni -
poprosiła. - Pójdziesz z nią? - zapytała chłopaka.
- Nie widzę innej
opcji, proszę pani - odparł z uśmiechem.
***
Aya leżała na łóżku zwinięta w kłębek, dłonie
zaciskając na gardle. Nie mogła już wytrzymać. Jej wzrok powędrował na szafkę
nocną, a konkretniej na małe pudełeczko z tabletkami krwi, które zostawił jej
Zero przed wyjściem do sklepu kilkanaście minut temu.
Chyba nie mam wyboru, pomyślała
ponuro, siadając i sięgając po opakowanie. Patrzyła na nie przez moment,
krzywiąc się przy tym lekko. W końcu wyjęła jedną pastylkę i uważnie się jej
przyjrzała. Wyglądała właściwe normalnie - niewielka, biała, z kilkoma znakami.
No już, poganiała się, ale bez
większego entuzjazmu.
Odetchnęła głęboko, po czym szybko wcisnęła tabletkę do buzi.
Prawie od razu zrobiło jej się niedobrze.
***
- Właściwie nadal nie jestem pewny, czy to rzeczywiście taki
dobry pomysł - przyznał Ichiru, gdy wraz z Kao pokonywali jedną z ostatnich
brukowanych uliczek prowadzących do domu rodzeństwa.
- Och, będzie
dobrze! - odparła z uśmiechem Kaori. - Sam przecież mówiłeś, że wczoraj było w
porządku - przypomniała. - Dlaczego dzisiaj miałoby być inaczej?
- Pomyślmy. - Udał,
że się zastanawia. - Może dlatego, że twoja siostra może być nieco spragniona?
- Wątpię, by Zero ją
tam głodził - rzekła blondynka, ani trochę nie upadając na duchu. - A nawet
gdyby… Nie sądzę, by mogła mnie w jakikolwiek sposób zranić. Tyle razy
powtarzała, że nie wypije mojej krwi, że pewnie nie zmusiłabym jej do tego
siłą, nawet gdybym ja sama tego chciała.
- Może… - bąknął
cicho Kiryuu, wciąż jednak odczuwając dziwny niepokój.
***
Spędziła w łazience ładnych parę minut. Dokładnie opłukała usta i
obmyła twarz zimną wodą, by się nieco uspokoić. Nie udało się jej to jednak.
Słyszała swój nieregularny oddech. Ręce opierające się na umywalce drżały.
Uniosła głowę i spojrzała na swą udręczoną twarz. Jej wyraz
przypomniał dziewczynie ten, jaki miał Zero, gdy nie potrafił się jeszcze kontrolować.
Wydawało jej się, że to było bardzo dawno temu. Właściwie nie wiedziała, ile
dokładnie czasu minęło. Nie miała nawet pojęcia, jaka jest dziś data.
Postanowiła spytać o to chłopaka, gdy już wróci. Albo raczej wtedy, gdy
zaspokoi swoje pragnienie. Czuła, że już nie wytrzyma i będzie musiała poprosić
Kiryuu o pomoc.
Drgnęła jeszcze gwałtowniej, gdy usłyszała kroki na korytarzu
przed drzwiami frontowymi.
To nie Zero, zauważyła
z przerażeniem.
„Skąd masz klucz?”
Kaori?!
„Zero dał mi
tymczasowo kopię.” Aya niemal poczuła, że w tym momencie Ichiru wzruszył
ramionami.
Sprzeczali się chwilkę - blondynka uparła się, by najpierw
zapukać i poczekać na odpowiedź. Siedemnastolatka już po chwili usłyszała
pukanie, jednak głos uwiązł jej w gardle. Stała więc tylko nieruchomo, wciąż
przy umywalce w łazience, nawet nie próbując opanować drgania, szaleńczo
bijącego serca i strachu.
„Nie ma ich”,
stwierdziła ze smutkiem Kao.
„Niemożliwe”,
mruknął z niedowierzaniem chłopak. „Pewnie po prostu nie usłyszeli”.
- Wchodzimy! -
zawołał głośniej.
Aya zacisnęła prawą rękę na umywalce, lewa po raz kolejny podjęła
wędrówkę ku rozpalonemu bólem i pragnieniem gardłu. Brunetka wpatrywała się w
drzwi, nie mogąc oderwać od nich wzroku.
Goście weszli do mieszkania.
- Nēchan! -
zaświergotała szesnastolatka.
Onēsan z rosnącym
przerażeniem słuchała, jak siostra chodzi po mieszkaniu, próbując ją znaleźć. W
końcu podeszła do drzwi łazienki i zapukała cicho.
- Nēchan, jesteś
tam?
- Nie wchodź tu -
poprosiła cicho Aya, próbując choć trochę wyrównać oddech.
- Coś się stało?
Jeśli tak, to ci pomogę, tylko…
- Nie! - krzyknęła
już głośniej starsza. - Nie wchodź tutaj - jęknęła.
Imōto nie posłuchała. Zaniepokojona otworzyła drzwi.
Aya cofała się
powoli. Najpierw spojrzała na twarz siostry, ale już po chwili jej wzrok
powędrował na jej szyję.
Trzęsła się już
niesamowicie, oczy przybrały czerwoną barwę, oddech stał się jeszcze bardziej
szybki i nieregularny. Serce jej waliło. I nie tylko jej. Jak przez mgłę dochodził
do niej także dźwięk szaleńczo bijących serc gości.
Krew Kaori tak
szybko i miarowo pulsowała…
Aya przypomniała
sobie jej zapach…
W ciągu paru sekund niemal równocześnie zdarzyło się kilka
rzeczy. Brunetka dosłownie rzuciła się w stronę imōto. Ichiru szybko odepchnął
ją na bok, przez co Kao wylądowała na podłodze - dziewczyna nie zwróciła jednak
nawet na to uwagi, wpatrując się tylko szeroko otwartymi oczami na to, co się
dzieje. W tym momencie do mieszkania wbiegł Zero, rzucając siatki na podłogę
już w progu, olewając też zamknięcie drzwi. Jego brat przez chwilę „siłował
się” z koleżanką, która, całkowicie straciwszy panowanie nad sobą, obnażyła
swoje kły. Zero wpadł szybko pomiędzy nich, każąc bliźniakowi zabrać Kaori i
uciekać. Nie trzeba mu było tego powtarzać - Ichiru pomógł zdezorientowanej
blondynce wstać, a potem w ekspresowym tempie pociągnął ją za sobą, by w chwilę
potem wyjść z mieszkania i w ogóle z kamienicy.
Aya bezceremonialnie wbiła kły w szyję Zero. Jakby automatycznie
przesunęli się o kilka kroków - tuż do ściany, po której się osunęli.
Dopiero w chwili, gdy pragnienie zostało w pełni zaspokojone i
brunetka odsunęła się odrobinę od chłopaka, zdała sobie sprawę z tego, co
zrobiła.
- Ja… - szepnęła. -
To…
Zakryła umorusane krwią usta dłonią, szeroko otworzyła szare na
powrót oczy i zaczęła drżeć.
- O Boże… Co ja
zrobiłam…? - mamrotała z przerażeniem.
- Spokojnie. -
Kiryuu delikatnie ujął jej rękę, także już brudną od krwi, i odsunął ją od jej
twarzy. - Nikomu nic się nie stało - dodał.
Wzrok siedemnastolatki odruchowo powędrował na szyję chłopaka -
ranki już się zagoiły, co jednak wcale nie poprawiło jej humoru.
- Zaatakowałam ją… -
powiedziała cicho, a przerażenie w jej oczach zdawało się rosnąć z każdą
chwilą. - Ja… Ich…
Nie starała się
powstrzymać łez, właściwie nawet nie zauważyła, że płacze. Trzęsła się
okropnie. Zero przygarnął ją do siebie i przycisnął mocniej, gdy zrozpaczona
dziewczyna chciała się wyrwać.
Trwało to jakiś czas, żadne z nich tak naprawdę nie wiedziało,
jak długo. Siedzieli na podłodze w przedpokoju, oboje brudni od krwi. Na dworze
zaczynało się ściemniać.
Aya w końcu przestała szlochać - miała wrażenie, że wyczerpała
już zapas łez. Drżała więc odrobinę, mocno zaciskała dłoń na bluzce Zero i
wdychała jego cudowny zapach.
***
Trzymając roztrzęsioną Kao za rękę, Ichiru prowadził ją w stronę
Akademii. Kilka razy próbował zacząć rozmowę, ale dziewczyna wydawała się być w
jakimś transie i nic do niej nie docierało. Pociągnął ją do męskiego akademika,
do swojego pokoju. Gdy tylko zamknął drzwi, przygarnął ją do siebie.
Dlaczego?
Dlaczego Aya to zrobiła?, zadawała sobie pytania
Kaori. Wyglądała jak prawdziwy wampir…
Czy ja… Dlaczego się boję? Przecież to nēsan. Obiecała mi, że tego nie zrobi…
Co by się stało, gdyby Ichiru i Zero tam nie było? Jak ona by się po tym
czuła?! O czym teraz myśli? Sprawiłam jej tyle przykrości, chcąc tam iść.
Mogłam sobie podarować, posłuchać Ichiru…
- No powiedz to… -
rzuciła wreszcie blondynka, odsuwając się od chłopaka.
- Co?
- „A nie mówiłem”.
Miałeś rację, a ja głupia cię nie posłuchałam…
Cała się trzęsła.
- Co się stało, to
się nie odstanie. Jak się czujesz? - spytał, zmieniając temat.
- Chyba nic mi nie
jest…
- Nie o to mi chodzi
- odparł lekko wzburzony. Widać było z jego twarzy, że jest zdenerwowany.
- Psychicznie? Czuję
się okropnie. - Powiedziawszy to, usiadła na łóżku i skuliła się, kładąc głowę
na kolanach. - Jestem głupia. Cały czas tylko sprawiam wszystkim kłopot! Przeze
mnie Aya teraz pewnie jest zrozpaczona. Zero jest na mnie zły, że przyszłam, a
ty… A ty co myślisz?
- Jestem przerażony
- wyznał szczerze. - Byłem przerażony.
- Jak to? - zapytała
zdziwiona, lekko się podnosząc. - Nie jesteś zły?
- Zły? Och, bardzo…
Na siebie. Gdybym się uparł i nie pozwolił ci iść, wszystko byłoby w porządku.
Gdyby coś ci się stało… - Zakrył oczy dłonią. - Nigdy bym sobie tego nie
wybaczył.
- Ichiru… -
szepnęła. - Gomen…
- Nie masz za co
przepraszać. Po prostu… Myśl, że nie powiedziałbym ci tego… jest okropna…
- Ale czego? -
prawie krzyknęła Kaori. Z jej oczu płynęły łzy. Chłopak podszedł do niej i
usiadł przed łóżkiem. Spojrzał prosto w jej załzawione oczy. Jego lawendowe
ślepia płonęły, na dodatek na policzkach były lekkie rumieńce, mogące oznaczać
złość lub lekkie zakłopotanie. Kao jak zawsze, kiedy byli do siebie zbliżeni,
poczuła dreszcze na całym ciele. Zarumieniła się i próbowała, niestety
bezskutecznie, zatamować łzy.
- Shimatta… To nie
jest takie proste - zaśmiał się Ichiru, gładząc swoje włosy ręką.
- Mogę jakoś pomóc?
- spytała zakłopotana Kao. Chłopak zaśmiał się uroczo.
- Za to właśnie cię
kocham - powiedział jakby niepewnie. Wziął w swe dłonie jej ręce i przygarnął
ją do siebie. Dał jej delikatnego całusa i uśmiechając się, zamruczał jej do
ucha dwa najpiękniejsze słowa, jakie w życiu Kaori usłyszała. - Kocham cię -
wyznał już z całą mocą.
Kao drgnęła. On… Pierwszy
raz… To właśnie chciał wtedy powiedzieć... Zrobił to z takim uczuciem, że
dziewczyna prawie momentalnie się rozkleiła. Łzy spłynęły najpierw po jej
twarzy, potem po szyi i zatrzymały się na naszyjniku. Kao rzuciła się na usta
swego chłopaka z takim impetem, że spadł na ziemię, a ona z łóżka. Nie zważając
na to, przycisnęła go mocniej do siebie. Bliźniak zrobił to samo. Po dłuższej
chwili szesnastolatka oderwała się od niego.
- Ja też cię kocham,
Ichiru… - szepnęła zaróżowiona, patrząc mu w oczy. Następnie Ichiru wlepił w
nią swe usta, przekraczając granice przyzwoitości.
***
Aya leżała nieruchomo na łóżku, wpatrując się tępo w sufit. Była
już wykąpana, teraz z kolei Zero zajął łazienkę.
Wciąż nie mogła uwierzyć w to, co zrobiła.
Jak mogłam zaatakować Kao-chan?, zapytała samą siebie. Jak
mogłam o tym w ogóle pomyśleć? Faktem było, że tak naprawdę wtedy raczej
nie myślała, kontrolę nad nią przejął okrutny wampirzy instynkt, ale to
przerażało dziewczynę równie mocno. Czy
takie coś można wybaczyć? Rzuciłam się na siostrę i marzyłam tylko o tym, by
wbić te przeklęte kły w jej szyję… Dobrze, że Ichiru mnie powstrzymał. I całe
szczęście, że Zero wtedy wrócił… Gdyby nie oni… ja… Przypomniała sobie
straszny sen, w którym wyssała z Kaori życie…
Jęknęła i zamknęła
oczy.
Kilka minut później
zasnęła, choć była pewna, że to się jej nie uda.
Przez całą noc śniły
jej się krwawe koszmary.
***
Kaori szła rozanielona w kierunku mieszkania dyrektora.
Przezornie nie pozwoliła Ichiru siebie odprowadzić - była pewna, że trudno
byłoby się jej z nim znowu pożegnać, a przed domkiem mogłaby ich zobaczyć jej
matka.
„Kocham cię”.
Te słowa wciąż
odbijały się echem w głowie blondynki. Była tak szczęśliwa, że wszystkie
zmartwienia stały się nieważne - nawet popołudniowy incydent stał się tylko
jakimś mało znaczącym wypadkiem. Kao przestała się już nim przejmować ze
swojego powodu. Niepokoiła się jedynie o Ayę. Wiedziała, że onēsan musi to
strasznie przeżywać.
Będę musiała jakoś przesłać jej wiadomość o tym, że się nie
gniewam, żeby się za bardzo nie martwiła, przeszło
jej przez myśl.
Wtedy jednak znów wspomniała cudowne chwile spędzone w
towarzystwie młodszego z bliźniaków.
Weszła do domu jakby w transie, witając się z Reiko, ale wciąż
bujając w obłokach. Dopiero pytania matki dotyczące wizyty u Ayi sprowadziły
dziewczynę na ziemię. Kaori chcąc nie chcąc opowiedziała pokrótce o tym, co się
wydarzyło, jednak szczególnie podkreśliła fakt, że tak naprawdę nikomu nic się
nie stało i to był tylko jednorazowy incydent. Potem, nawet nie zdając sobie
sprawy z tego, że zmienia temat, zaczęła nawijać o tym, jaka jest zachwycona
dniem szesnastych urodzin.
Obie położyły się spać dość późno, przez co rano Kao miała
kłopoty z dobudzeniem się i wyszykowaniem do szkoły.
***
Aya nawet nie tknęła śniadania. Wzięła jedynie parę łyków
herbaty, ale i na to tak naprawdę nie miała ochoty.
- Zjedz coś -
poprosił Zero, kończąc swoją porcję. - Nawet wampiry potrzebują zwykłego
jedzenia.
Wzruszyła ramionami.
Wciąż myślała tylko i wyłącznie o tym, co stało się poprzedniego
dnia. Nie potrafiła wybaczyć sobie tego, co zrobiła. Spróbowała jednak choć na
chwilę odepchnąć te myśli i zająć się czymś innym.
- Jaki mamy dzisiaj
dzień tygodnia? - spytała wreszcie.
- Środę - odparł.
- Nie zamierzasz iść
do szkoły?
- Niee…
Świetnie, to też przeze mnie. Nie dość, że sama mam spore
zaległości, to…
- Ano… - Nagle
przypomniała sobie, że wciąż nie ma pojęcia, który jest dzień miesiąca. - Jaką
mamy dzisiaj datę? - zapytała powoli.
- Eee… - Zastanawiał
się przez chwilę, sam też stracił trochę poczucie czasu. - Dziewiętnasty maja,
tak sądzę…
O Boże… To cios poniżej pasa, zdążyła pomyśleć, zanim wpadła w otchłań rozpaczy.
- Wczoraj były jej
urodziny - szepnęła, maksymalnie już zdołowana. - Nie no, po prostu świetnie -
mruknęła ironicznym tonem jakby sama do siebie, do tego powstrzymując łzy. -
Zamiast ją wyściskać, złożyć jej życzenia i wręczyć prezent z okazji
szesnastki, ja ją zaatakowałam, mając w pamięci tylko to, jak ładny zapach ma
jej krew. Super. Po prostu wyśmienicie - wychlipała.
I kto tu jest najgorszą „siostrą” na świecie, co?
Nie docierały do niej słowa i gesty Zero. Zamknęła się w swoim
małym, nieprzyjaznym i smutnym świecie dokładnie w ten sam sposób, w jaki
zwykła robić to dawniej.
***
Ichiru czekał na nią w tym miejscu, co zwykle. Kaori uśmiechnęła
się promiennie, podbiegła do niego i zarzuciła mu ręce za szyję.
- Ohayō! -
zaświergotała.
Czuła, że czeka ją przyjemny dzień.
***
Mam nadzieję, że Zero ma rację, pomyślała Aya, leżąc nieruchomo na łóżku, co stało się dla niej
swego rodzaju tradycją. Kilkanaście minut temu zakończyła poważną rozmowę z
chłopakiem, który starał się uzmysłowić przyjaciółce, że Kaori na pewno
wszystko rozumie i nie będzie miała siostrze za złe tego, co uczyniła. Taak, tyle że fakt, iż to był dzień jej
szesnastych urodzin, bynajmniej nie sprzyja łatwiejszemu wybaczaniu i
zapominaniu o sprawie. Nie będę winić Kao-chan, jeśli zacznie się mnie naprawdę
bać albo coś w tym rodzaju. Ma do tego prawo. Ichiru zresztą też. Teraz pewnie
mnie nie znosi. Boże, a jak Otsune się o tym dowie? Jest taka wrażliwa…
Dołowała się tak coraz bardziej, tylko się pogrążając. Zdrowy
rozsądek podpowiadał jej, że to bez sensu i tylko się dręczy, ale serce nie
miało zamiaru tego słuchać - a wyrzuty sumienia tym bardziej. Nie uciszały się
ani na chwilkę.
***
Konnichi wa, minna. Tu Aya.
Otóż i kolejny rozdział za Wami. Nie wiem, kiedy dodamy następny- jeśli nie wyjedziemy, to pewnie będzie to sobota, ale jak nas nie będzie, to naprawdę nie mam pojęcia, kiedy wstawimy "Powrót".
Dziękujemy za te wszystkie komentarze, bardzo się cieszymy, że nasze opowiadanie wciąż cieszy się Waszą aprobatą. :)
No nic, nie zanudzam. ;) Ach, wspomnę tylko o dwóch sprawach. Po pierwsze, po raz kolejny przypominam, że informacje o nowych notkach przyjmujemy tylko na stronie głównej, a spamu w ogóle nie tolerujemy. Po drugie, właśnie a propos spamu... Niestety, [onesan-ya-imoto] także zostało "zarażone" tymi śmieciami, więc, niestety, i tam musiałyśmy założyć blokadę. Przepraszamy, gdyż doskonale wiemy, jak bardzo irytujące jest kilkukrotne czasami przepisywanie kodów z obrazka... :/
Konnichi wa, minna. Tu Aya.
Otóż i kolejny rozdział za Wami. Nie wiem, kiedy dodamy następny- jeśli nie wyjedziemy, to pewnie będzie to sobota, ale jak nas nie będzie, to naprawdę nie mam pojęcia, kiedy wstawimy "Powrót".
Dziękujemy za te wszystkie komentarze, bardzo się cieszymy, że nasze opowiadanie wciąż cieszy się Waszą aprobatą. :)
No nic, nie zanudzam. ;) Ach, wspomnę tylko o dwóch sprawach. Po pierwsze, po raz kolejny przypominam, że informacje o nowych notkach przyjmujemy tylko na stronie głównej, a spamu w ogóle nie tolerujemy. Po drugie, właśnie a propos spamu... Niestety, [onesan-ya-imoto] także zostało "zarażone" tymi śmieciami, więc, niestety, i tam musiałyśmy założyć blokadę. Przepraszamy, gdyż doskonale wiemy, jak bardzo irytujące jest kilkukrotne czasami przepisywanie kodów z obrazka... :/
[wpis z dnia 11.08.10]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz