Aya spojrzała na kalendarz zakupiony jakiś czas temu. Dzięki
niemu nie traciła poczucia czasu, co w jej przypadku było bardzo proste, gdyż
siedząc zamkniętą w niewielkim mieszkaniu, łatwo było się trochę zagubić.
Osiemnasty sierpnia, co? Wierzyć się nie chce, że minęły już
trzy miesiące od czasu mojego ataku na Kaori… Dzięki Bogu, że nic jej się wtedy
nie stało…
Pierwszy miesiąc był najgorszy. Głód powracał niesamowicie
szybko, a samokontrola w takim właśnie tempie znikała. Dziewczyna prawie nie
jadła wtedy ludzkiego jedzenia. Właściwie czuła - i szczerze się tego obawiała
- że wystarczy jej samo posilanie się krwią, co jednak byłoby dziwne, gdyż
każdy wampir musiał też dbać o posiłki składające się z normalnych produktów
żywieniowych.
Przez cały maj i nieco ponad połowę czerwca Aya nie wychodziła z
mieszkania, bojąc się, że mogłaby wyrządzić komuś krzywdę. Organizm wciąż
bowiem odrzucał tabletki krwi, nie było więc innego wyjścia ponad to, by posilać
się jedynie krwią Zero. Brunetka często miała wyrzuty sumienia - szybko, bo
chyba jeszcze w pierwszym tygodniu po przemianie, można było powiedzieć, że
Kiryuu spłacił swój dług, przynajmniej jeśli chodzi o ilość ofiarowanej krwi.
Chłopak jednak nadal jej z uporem pomagał.
Któregoś jeszcze majowego wieczoru Aya poprosiła, by tym razem to
on napił się jej krwi. Siedemnastolatek nie chciał się na to zgodzić, nie
wiadomo przecież było, jak to się odbije na dziewczynie.
- Zrób to -
poprosiła go wtedy. - Powiedz mi… czy jej smak się zmienił - wyszeptała.
A mógł się zmienić - w końcu przemiana dobiegła końca, co
prawdopodobnie było równoznaczne z całkowitą dominacją krwi ojca nad krwią
matki w jej ciele. Ponadto pachniała jak czystokrwista… Więc może jej krew też
przyjęła jakieś „czyste” właściwości?
Zero zrozumiał, że przyjaciółce naprawdę na tym zależy. Zgodził
się więc. Usiedli w wygodnej pozycji i chłopak delikatnie wbił kły w jej szyję,
kontrolując na bieżąco jej reakcję.
Pachnie trochę inaczej, zauważyła
Aya, gdy poczuła woń swej krwi. Ale wciąż
ma ten charakterystyczny… „posmak”?
Kiryuu przyznał, że krew dziewczyny rzeczywiście smakuje nieco
inaczej, choć zachowała tę swoją charakterystyczną nutkę. I, co dodał z
widocznym smutkiem, wciąż była naprawdę pyszna. Aya sama nie wiedziała, czy ma
się z tego powodu cieszyć, czy może płakać.
Pod koniec czerwca siedemnastolatka odważyła się wyjść do
najbliższego sklepu - oczywiście razem z Zero. Praktycznie wczepiła się w jego
ramię, bojąc się odejść chociaż na krok. Cały czas rozglądała się nerwowo
dookoła, jakby spodziewała się, że z któregoś zaułka może wyskoczyć chociażby
jakiś dzieciak z przetartym kolanem. Była pewna, że gdyby poczuła zapach krwi,
straciłaby panowanie nad sobą.
Podczas tej krótkiej wycieczki nie wydarzyło się jednak nic
złego, co trochę podniosło Ayę na duchu.
Dziewczyna długo nie zgadzała się na żadne odwiedziny. Wciąż aż
za dobrze pamiętała to, co zrobiła w dniu urodzin imōto. Taka sytuacja nie
mogła się powtórzyć.
Z bliskimi kontaktowała się głównie poprzez Zero, który po
niedługim czasie od przemiany Ayi powrócił do szkoły. Dziewczyna szczerze się z
tego powodu cieszyła - popołudniami przepisywała lekcje i uczyła się, co
wypełniało jej w jakiś sposób dłużące się godziny. Nie zamierzała zostawiać
wszystkiego na ostatni moment ani, tym bardziej, powtarzać klasy, choć jakby na
to nie spojrzeć, od początku nowego roku szkolnego zawitała na lekcje zaledwie
kilkanaście razy. Koledzy i koleżanki dziwili się, że tak długo jej nie ma -
oficjalnie przyjęło się jednak, że jest poważnie chora i przebywa w szpitalu.
Pod koniec lipca po raz pierwszy od wielu dni zobaczyła Kaori i
Reiko (Ichiru widywała raz na jakiś czas, gdy przychodził zobaczyć się z nią i
z bratem, Otsune z kolei przebywała na czas wakacji w rodzinnym mieście, więc
naturalnie nie mogła przyjść). Podczas całej wizyty siedziała wyprostowana jak
struna, ledwo widocznie drżąc i myśląc tylko o tym, by się kontrolować - mimo
tego, że z samokontrolą było wtedy już o wiele lepiej. Nie bardzo docierało
więc do niej to, co mówili inni. Była zestresowana i speszona, z przerażeniem
zauważyła, że czuła się, jakby odwiedzili ją jedynie jacyś dawni znajomi, a nie
najważniejsze osoby w jej życiu.
Było jasne, że na powrót zamknęła się w sobie. Jedyną osobą,
której bezgranicznie ufała i na którą liczyła, był Zero. Nie miała pojęcia, co
by się z nią stało, gdyby nie on. Bała się nawet o tym myśleć. Jeszcze nigdy
zastanawianie się nad tym „co by było, gdyby” nie było takie przerażające.
Od początku sierpnia dziewczyna była już odwiedzana częściej,
dzięki czemu jej kontakty z rodziną zostały odnowione - choć witanie się i
żegnanie w dalszym ciągu ograniczało się jedynie do uścisku dłoni.
Aya regularnie próbowała brać tabletki krwi, jednak długo czekała
na to, by organizm się do nich przyzwyczaił i nie próbował ich odrzucać.
Dopiero piątego sierpnia udało jej się połknąć pierwszą tabletkę. Od tego czasu
pożywiała się głównie nimi, krew Kiryuu wypiła tylko raz.
Podczas tych trzech miesięcy Aya „wyprodukowała” setki rysunków
(w większości były to po prostu luźne szkice) i przeczytała od deski do deski
dziesiątki książek, w tym grube tomiszcze Łowców - „Ludzie i wampiry na
przestrzeni dziejów Ziemi”. Zainteresował ją jeden z faktów dotyczących
odżywiania się krwią. „Pragnienie może całkowicie uśmierzyć tylko krew osoby,
którą się kocha.”, przeczytała. Hm. No i
proszę. Oto jeden z niepodważalnych dowodów na to, że naprawdę kocham Zero, zauważyła
z uśmiechem. Przypomniała też sobie, że gdy ona obdarowała go swoją krwią,
wyznał, że w ogóle nie czuje głodu (to było oczywiście wtedy, gdy był już
normalnym wampirem). Uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- Tadaima - rzucił Zero, wchodząc do mieszkania i wyrywając
współlokatorkę ze wspomnień.
- Okaeri -
odpowiedziała, podchodząc do niego. Wtuliła się w niego, jak to miała w
zwyczaju, gdy się z nim witała. Niedawno zauważyła, że czasami czuje się, jakby
byli przysłowiowym starym, dobrym małżeństwem. - Jak tam praca?
- W sumie jak
zwykle. Póki co nie zanosi się na jakieś większe rewolucje w Związku. Poza tym,
nadal nie wiemy, co knują te przeklęte pijawki.
Mimo iż, jakby na to nie patrzeć, sami byli przedstawicielami
tego gatunku, i tak na temat wampirów wyrażali się zawsze z lekką pogardą.
Wciąż ich nienawidzili, co jednak tylko cementowało ich związek, a nie na
odwrót. Przestali się już nieustannie dziwić jak to możliwe, że się w sobie
zakochali. Po prostu pewnego dnia stało się to oczywiste - mieli podobne
charaktery, praktycznie identyczne spojrzenie na wszystkie sprawy, a także
wspólne cele.
- A… Hm. Udało ci
się czegoś dowiedzieć? - spytała. Miała na myśli informacje na temat jej ojca.
Naprawdę niewiele wiedziała na jego temat, co bynajmniej nie ułatwiało
poszukiwań. Ponadto musieli się nimi zajmować sami - nikt nie chciał im w tym w
żaden sposób pomóc, wszyscy byli przeciwko próbom poszukiwania ojca dziewczyny.
- Nie, niestety -
odparł. - Przykro mi - dodał ze smutkiem.
Od ładnych paru tygodni Zero odwiedzał w wolnym czasie różne
archiwa Stowarzyszenia Łowców i szukał tam informacji na temat Kage Hiou.
Niestety, dotychczas nie znalazł niczego, co mogłoby okazać się przydatne.
Mężczyzna zdawał się nie istnieć.
- Mówi się trudno i
idzie się dalej - rzuciła, siląc się na uśmiech. - Kiedyś w końcu go
znajdziemy.
- Oczywiście.
Jego oczy groźnie zabłysły, ale trwało to zaledwie ułamek
sekundy.
***
- Wysil się bardziej, mamo! - zawołała Kaori. - W ten sposób
nigdy mnie nie pokonasz! - rzuciła ze śmiechem, zręcznie unikając ciosu.
Wraz z Reiko ćwiczyła na leśnej polanie walkę kataną. Od przeszło
dwóch miesięcy Kao często trenowała - czasami z matką, innym razem z Ichiru.
Idealnie wypracowała już swój styl walki - stawiała przede wszystkim na
nieprzewidywalność, ale wykorzystywała też luki w stylach innych. Ten Ichiru
opierał się na sile, matki na szybkości i zwinności, a Kaiena, doskonale
pamiętała treningi z nim, na technice i precyzji.
Szesnastolatka odskoczyła do tyłu. Chwilę potem biegła już w
kierunku mamy z uniesioną kataną.
- Matte, Kao-chan -
poprosiła kobieta, unosząc na chwilę dłoń.
Dziewczyna schowała broń do pochwy.
- Co się stało?
Znowu źle się czujesz? - spytała z troską.
- Troszeczkę -
przyznała. - Ale zaraz mi przejdzie - zapewniła z wątłym uśmiechem.
Shimatta.
To się dzieje za często. Mamie chyba naprawdę coś dolega, niepokoiła się córka.
Od trzech miesięcy mieszkała z matką w domku dyrektora, więc
spędzała z nią naprawdę dużo czasu. Z początku żadna z nich nie była w formie z
powodu niepokoju o Ayę, ale teraz było z nią coraz lepiej, więc jakieś
szczególne martwienie się o nią nie wchodziło już w grę.
Shimatta,
powtórzyła w myślach.
Wróciły do domu. Reiko poszła się położyć. Kao weszła do kuchni,
mając zamiar przygotować herbatę. Jej wzrok powędrował na stół - nie wiedzieć
czemu, przypomniała sobie nagle wieczór, kiedy to rozmawiała przy nim z Yuuki
na temat chłopców - na którym leżał rozkaz ze Związku Łowców.
- Ech, zapomniałabym
o nim - mruknęła sama do siebie. - Jeszcze dziś muszę odwalić tę robotę.
Zgodnie z zapowiedzią matki, pod koniec maja obie wybrały się do
siedziby Stowarzyszenia. Reiko wyjaśniła wszystkim, co się z nią działo, gdy
udawała martwą, z kolei Kaori odbyła poważną rozmowę z jakąś starszą Łowczynią
- zamierzała bowiem wstąpić do Związku, co jej się zresztą udało. Kobieta z
uznaniem pokiwała głową, gdy dowiedziała się, że nastolatka jest córką tak
świetnych Łowców jak Reiko Mitsui i Kaien Kurosu. Problemem był fakt, że
dziewczyna została wprowadzona w świat Łowców i wampirów stosunkowo niedawno.
Wciąż nie miała pojęcia o wielu sprawach.
- Jestem pewna, że
szybko przyswoję sobie informacje, które powinnam znać - powiedziała blondynka,
a jej ton rzeczywiście wyrażał wielką pewność siebie.
- Och, nie wątpię.
Jednak to nie jedyny problem. Widzisz, zazwyczaj początkujący Łowcy zaczynają
specjalne szkolenie od dziecka. I trwa ono wiele lat.
- No wiem… -
przyznała niechętnie, doskonale pamiętając opowiadania bliźniaków o swoim życiu
pod okiem mistrza Yagariego. - Ale… Moja mama na przykład…
- Ach, spodziewałam
się, że to będzie twój argument - zaśmiała się Hinako Asamoto. - Masz
oczywiście rację. Twoja matka dołączyła do nas, gdy była w twoim wieku i
przeszła tylko przyspieszone szkolenie. Tyle że jej umiejętności były wielce
nieprzeciętne. Od Kurosu-san i Yagariego-san dowiedziała się wszystkiego na
temat Związku, wampirów i tak dalej, ponadto była naprawdę świetna w kilku
sztukach walki. No i w tym władaniu kataną…
Kaori cierpliwie wyjaśniła, że sama też wie już co nieco na temat
otaczającego ją świata, posługiwanie się kataną ma już prawie w małym paluszku,
a poza tym w ciągu ostatnich paru miesięcy niemało już przeżyła.
Asamoto z początku nic nie odpowiedziała.
- Biorąc pod uwagę
te małe „szkolenia” pod okiem Mitsui-san, Kurosu-san i bliźniaków Kiryuu… -
odezwała się w końcu. - Myślę, że może…
Zamilkła i, nic nie wyjaśniając nieco zdziwionej blondynce,
sięgnęła po telefon. W zaskakująco szybkim tempie wystukała numer i podniosła
słuchawkę do ucha.
- Higoshi-san,
przyjdź natychmiast do mojego gabinetu - rzuciła tylko, po czym odłożyła
słuchawkę na miejsce.
Po niecałych dwóch minutach rozległo się pukanie do drzwi i w
chwilę później do pomieszczenia weszła na oko kilka lat starsza od Kaori
dziewczyna. Była blondynką, choć odcień jej włosów nie przypominał ani trochę
włosów Kao, o piwnych oczach. Włosy spięła w luźny kucyk. Wyglądała
sympatycznie.
Przywitała się z Hinako, ale niebieskookiej nie zaszczyciła nawet
jednym spojrzeniem.
- Wprawdzie jesteś o
wiele za młoda na nauczyciela z prawdziwego zdarzenia, jednakże postanowiłam,
że przydzielę ci uczennicę - zwróciła się do Łowczyni Asamoto.
- Słucham? -
mruknęła. - Pani wybaczy, ale Kaito i ja mamy tonę zleceń. Nie mam zamiaru niańczyć
jeszcze jakiegoś dzieciaka. Jest wielu dorosłych Łowców, którzy mogliby przyjąć
uczennicę.
- Z powodu wciąż
niestabilnej sytuacji w Związku Łowców doświadczeni pracownicy muszą być w
ciągłej dyspozycji - oświadczyła starsza kobieta. - Takamiya-kun poradzi sobie
sam. Nic mu się nie stanie, jeśli przez jakiś czas nie będzie miał w pracy
partnerki.
Dziewczyna zrobiła nieco nadąsaną minę. Szybko się jednak
opanowała.
- Przykro mi, ale
obawiam się, że mimo wszystko muszę odmówić - powiedziała.
- Poznaj Kaori
Mitsui. - Hinako zignorowała słowa młodej Łowczyni.
Skonsternowana dziewczyna spojrzała na Kao. Zlustrowała ją od
góry do dołu.
- Mitsui…? -
wydukała.
- Owszem. To córka
Reiko Mitsui i Kaiena Kurosu - poinformowała ją Asamoto.
Dziewczyna zamrugała kilkakrotnie.
- Kurosu…?
Ponownie spojrzała na szesnastolatkę.
- Biorę ją -
rzuciła, po czym zwróciła się już do Kaori. - Sayuri Higoshi, lat dwadzieścia -
przedstawiła się, wyciągając do blondynki dłoń.
- Ano… - zawahała
się Kao. - Kaori Mitsui, lat szesnaście… - powiedziała niepewnie.
- Słyszałam, że
Kurosu-san ma córkę, ale że to ty nią jesteś? Masz siostrę? Nie, ale przecież
ona… Pogubiłam się trochę. Dlaczego nie mieszkałaś z ojcem? Bo nie mieszkałaś,
prawda? Zaraz, a czy Mitsui-san nie miała przypadkiem dwóch córek? Ale z tamtą
od Kurosu-san wyszłyby trzy - rozgadała się.
- Eeto… Jeśli
chcesz, to wszystko ci wyjaśnię - zaproponowała Kaori.
- Tak, tak, dobry
pomysł. Ale to później. Asamoto-san - zwróciła się do starszej kobiety siedzącej
za biurkiem. - Muszę teraz porozmawiać z Kaito. Potem omówimy szczegóły,
dobrze? Będę wolna za jakieś pół godziny.
Szkolenie Kaori trwało półtora miesiąca, choć tak naprawdę było
szkoleniem tylko z nazwy. Higoshi miała za zadanie wprowadzić dziewczynę w
świat Łowców Wampirów. Niebieskooka dowiedziała się od niej wielu ciekawych
rzeczy, a ponadto często trenowała z nią walkę. Sayuri używała w niej
łowieckich sztyletów - Kao po raz pierwszy spotkała się z taką bronią, ale
dobrze dawała sobie radę.
Ze względu na wydarzenia, które miały miejsce kilka miesięcy
temu, w Związku wciąż panował niemały bałagan. Wszyscy Łowcy byli mocno
zapracowani i wyszło na to, że Higoshi i tak musiała wypełniać sporo misji.
Efektem tego był fakt, że Kaori nieczęsto się z nią widywała. Dużo czasu
spędzała jednak z matką i Ichiru, którzy wciąż jej pomagali. Kiedy więc
nadszedł czas na specjalne egzaminy, dziewczyna była dobrze przygotowana. Zdała
bez trudu. Stała się pełnoprawną członkinią Związku Łowców.
Od momentu, gdy na początku lipca otrzymała pierwsze zlecenie,
prawie nie miała czasu wolnego. Swój rozkład doby musiała podzielić na pracę,
sen, a także treningi, których nie chciała zaprzestać - była naprawdę ambitna,
chciała być coraz lepsza. W końcu zaczęła notorycznie wygrywać z każdym, z kim
walczyła. Fakt ten nie satysfakcjonował jej jednak tak bardzo, jak by tego
chciała. Reiko często źle się czuła, a Ichiru nie odzyskał dawnej siły. Musiała
się jednak z tym wszystkim pogodzić i po prostu iść naprzód.
***
- Myślisz, że mogłabyś już wrócić do szkoły? - spytał wieczorem
Zero. - To znaczy… Od razu po przerwie semestralnej.
Aya spojrzała na niego z lekkim zaskoczeniem. Dotychczas nie
rozmawiali raczej o jej powrocie do względnie normalnego życia, wypełnionego
rutynowym uczęszczaniem na zajęcia i tym podobnymi sprawami.
- Nie wiem -
przyznała. - Wciąż się boję, że… mogę stracić kontrolę. A to nie może się stać
w miejscu pełnym uczniów.
- Wiem, jednak jest
już o wiele lepiej, czyż nie? Przemyśl to.
- Uhm… - mruknęła.
Po tej krótkiej rozmowie rzeczywiście dużo myślała nad tą sprawą.
Patrząc ze strony zdrowego rozsądku, zagrożenie już raczej minęło. Jednak
wątpliwości i obawy i tak szczelnie wypełniły umysł dziewczyny.
***
Kaori siedziała na fotelu w salonie i ze skupieniem patrzyła na
matkę.
- Naprawdę? -
spytała po kilkudziesięciu sekundach milczenia.
Reiko skinęła głową, nie spuszczając oczu z córki. Czekała na jej
reakcję.
Szesnastolatka jeszcze raz przetrawiła nowinę, którą przed chwilą
usłyszała. W końcu uśmiechnęła się od ucha do ucha.
- Będę miała młodsze
rodzeństwo! - zawołała wesoło, poderwała się z fotela i odprawiła mały taniec
radości. - Yatta!
Dorosła odetchnęła z ulgą, widząc tak pozytywną reakcję ze strony
Kao. Po niedługim czasie obie już trwały w uścisku.
- Czy dyre… -
zaczęła nastolatka. - To znaczy: tata - poprawiła się szybko - wie o tym?
Reiko ze smutkiem zaprzeczyła.
- Nie pozwalają mi
się z nim zobaczyć, ale wciąż się o to ubiegam. Jedyna nadzieja w Asamoto-san.
To jedyna naprawdę miła i pomocna osoba ze starszyzny Związku.
- Rozumiem.
Spokojnie, mamusiu, na pewno wszystko będzie dobrze! Wiem to, czuję! -
zaświergotała, czym podniosła matkę na duchu. - Och, trzeba powiedzieć Ayi, że
będziemy miały brata lub siostrę! - rzekła, nie zważając na fakt, że tak
naprawdę to przecież nie będzie rodzeństwo brunetki. - A czy mogę już o tym
powiedzieć Ichiru? No i kilku innym osobom, gdyby nadarzyła się taka okazja? Hm,
czyli raczej dopiero po wakacjach, ale…
- Hai, hai. Ale
jakoś specjalnie głośno tego nie rozpowiadaj na prawo i lewo, zgoda?
Od dłuższego czasu koleżanki i koledzy Kaori wiedzieli już, że
jest ona córką Przewodniczącego Akademii Kurosu - wystarczyło, że wiadomość ta
została przekazana Mio i Nio, a już po chwili wiedziała o tym cała szkoła.
Sporo osób wiedziało już też, że Aya jest tylko przybraną siostrą blondynki i
tak naprawdę nie jest w żaden sposób spokrewniona z Reiko Mitsui czy Kaienem
Kurosu. Nikomu jednak żadna z tych informacji nie przeszkadzała, była po prostu
świetnym tematem do rozmów przez tydzień lub dwa. I tyle, potem sprawy te
ucichły.
***
Sierpień szybko zbliżył się ku końcowi. Dni wciąż były bardzo
ciepłe i długie, dlatego większość uczniów raczej niechętnie wracała do Akademii
ze świadomością, że czeka ich pracowity drugi semestr. Wiele osób wciąż zresztą
odczuwała na swój sposób nieobecność Nocnej Klasy. Dziewczęta cały czas
wspominały swoich idoli i z namaszczeniem wymawiały ich imiona. Chłopcy
bynajmniej nie przepadali za przystojniakami z Nocnego Wydziału, jednak nie
mieliby nic przeciwko powtórnemu ujrzeniu co poniektórych okazów płci pięknej,
jak choćby Ruki Souen (za którą zresztą wciąż tęsknił przewodniczący klasy, do
której uczęszczają Aya i Kaori - Kaseumi Kageyama). Czasami wspominało się też
imię Yuuki. Tylko nieliczni wiedzieli, co się z nią naprawdę stało, inni nie
mieli pojęcia, że okazała się ona czystokrwistą wampirzycą, a także siostrą i
wybranką Kaname Kurana. Tak naprawdę całym sercem tęskniła za nią tylko Sayori
Wakaba, jej przyjaciółka.
Kaori wracała właśnie z misji, gdy zauważyła Nio Tsudę i Mio
Amori. Do domku dyrektora przedarła się więc przez las - nie mogła pozwolić na
to, by ktoś przypadkiem zauważył broń, którą nosiła przy sobie.
Dziewczyna przywitała się z matką. Potem szybko wskoczyła pod
prysznic, by zmyć z siebie brudy misji, przebrała się i wybiegła na zewnątrz.
Hm, dziewczyny są już
pewnie w akademiku, pomyślała Kao. Chyba
naprawdę trochę mi ich brakowało. To ich gadulstwo i plotkowanie potrafią
czasem człowieka rozweselić.
W drodze do dormitorium spotkała jednak Ryutaro, który kierował
się właśnie w stronę męskiego akademika, którego był przewodniczącym.
- Tsuda-senpai,
konnichi wa! - zawołała za nim.
Chłopak odwrócił się i uśmiechnął na jej widok.
- Mitsui-chan,
cześć. Miło cię znowu widzieć. - Wyszczerzył zęby. - Jak tam wakacje?
- Och, były dość…
pracowite. I zakręcone - na swój sposób. Nie wiem, czy wiesz, ale wstąpiłam do
Związku Łowców - rzekła.
Ryu był jedną z wtajemniczonych osób, dlatego mogła mu o tym bez
przeszkód powiedzieć. Ponadto pod koniec pierwszego semestru mocno się z nim
zakolegowała - okazał się jeszcze sympatyczniejszy niż przewidywała. Dziewczyna
wyciągnęła znaczne korzyści z tej znajomości - mogła przychodzić do męskiego
dormitorium, kiedy jej się tylko podobało. Chłopcom to nie przeszkadzało,
nauczyciele o tym nie wiedzieli, dyrektora i prefektów nie było…
- No proszę, proszę
- zaśmiał się w odpowiedzi chłopak. - To znaczy, że w przypadku nieoczekiwanego
napadu na szkołę mamy kolejnego obrońcę.
- Oczywiście. Choć
wolałabym, żeby w Akademii przez jakiś czas był spokój - przyznała.
- Tak, ja też -
zgodził się z nią.
- A jak twoje
wakacje? - spytała z zaciekawieniem.
- Hm. W sumie w
porządku…
- Jakoś nie
wyglądasz na szczególnie zadowolonego, senpai - zauważyła z przekąsem
szesnastolatka.
- Powiedzmy, że nie
zdążyłem zrobić tego wszystkiego, co planowałem.
Uśmiechnął się
smutno.
- Ach tak. Niech ci
będzie.
- Dobra, lecę się
rozpakować i dopilnować wszystkiego w dormitorium.
Pożegnali się, po czym każde ruszyło w swoją stronę.
Wszedłszy do żeńskiego akademika, Kaori poczuła jakąś dziwną
nostalgię. Przez długi czas w ogóle do niego nie wchodziła - wszystkie
potrzebne rzeczy miała w domku dyrektora, a skoro wszyscy wyjechali na wakacje,
nie miała po co ruszać w te strony.
Szła doskonale znajomymi korytarzami i witała się z przypadkowo
napotkanymi osobami. W końcu doszła na swoje piętro. Zerknęła na chwilę do
pokoju, który dzieliła z Ayą - wydawał się smutny i pusty.
Jeśli nēsan rzeczywiście zdecyduje się wrócić już do szkoły,
ten pokój znów wypełni się życiem, pocieszyła
się w myślach.
Zapukała do pomieszczenia obok. Nie musiała długo czekać - drzwi
niemal natychmiast się otworzyły.
- Kao-san! -
zawołały w tym samym momencie Mio i Nio, po czym rzuciły się na blondynkę z
szerokimi uśmiechami na ustach.
Koleżanki przywitały się i wymieniły doznaniami z wakacji.
Dopiero potem na spokojnie usiadły. Niebieskooka zauważyła, że Mio jest lekko
zdołowana.
- Czy coś się stało?
- spytała jej.
- Ma deprechę od
czasu, gdy się dowiedziała, że mój brat jest już zajęty - wyjaśniła za
przyjaciółkę Nio.
- Hę? Senpai ma
dziewczynę? - zaciekawiła się Kaori.
- No… Nie do końca -
przyznała Tsuda. - Ale jest zabujany, mówię ci.
- Skąd wiesz?
- Wciąż o niej
nawija. To młodsza siostra jego najlepszego kumpla, Yaeko Nakazawa. Faktycznie
jest urocza i miła, nie dziwię się więc, że mu się podoba. Ale jest ładnych
parę lat młodsza od niego, chodzi jeszcze do gimnazjum.
- Do której klasy? -
zapytała Kao, coraz bardziej zainteresowana całą tą historią.
- Do trzeciej -
odparła Nio.
- To nie tak źle,
ledwie trzy lata różnicy. - Mitsui wzruszyła ramionami.
- No niby… -
mruknęła Tsuda, zerkając przelotnie na Mio. - Wiesz, prawdopodobnie w kwietniu
będziecie miały okazję ją poznać. Z tego, co mi wiadomo, wybiera się do
Akademii Kurosu, a dostanie się na pewno, bo jest nieźle utalentowana.
- Z chęcią ją poznam
- rzekła Kaori.
- Taa, ja też - westchnęła
Amori. - A tak zmieniając temat… - Dziewczyna ożywiła się nagle. - Czy to
prawda, że trwają prace nad odbudowaniem Księżycowego Akademika?
- Właśnie, właśnie?
- podchwyciła Nio.
- Och, tak, to
prawda. - Blondynka energicznie pokiwała głową.
- Co tam teraz
będzie? Czy Nocna Klasa wróci? A może stworzą nową? Wiesz coś? Domyślasz się?
Rodzice ci mówili? A może sami jeszcze nie wiedzą?
- Jej, nie wszystko
naraz! - zaśmiała się Kaori. Heh,
zachowują się tak, jak zawsze. Stare, dobre Mio i Nio! - Niestety, nie
podjęto jeszcze żadnej decyzji w tej sprawie. Prawdopodobnie jakoś się
wykorzysta teren nocnego dormitorium, ale dawnego wydziału raczej nie
przywrócą.
- Szkoda! -
powiedziała jedna.
- O tak! - dodała
druga. - Tęsknię za tymi przystojniakami! Shiki-kun, Idol-senpai, Kuran-senpai,
Ichijou-senpai, Wild-senpai… - zaczęła wymieniać. - Bez nich to już nie to
samo. Ze wszystkich Dziennych Klas chyba tylko bliźniacy Kiryuu mogą się z nimi
równać, są niesamowici. ALE… - zaakcentowała ostatnie słowo, wymownie patrząc
na Kao. - Jeden jest już zajęty - dokończyła z lekkim smutkiem. - To znaczy,
oczywiście cieszę się twoim szczęściem, ale wiesz jak jest. Dobra, ostatnia
nadzieja w Zero-kunie. Prawda, że pod koniec semestru był całkiem milutki? To
znaczy, na ten swój pokręcony sposób…
- Tak, masz rację! -
zgodziła się z nią Mio. - Był taki jakiś smutny, ale nie wściekły. Wydaje mi
się, że to ta praca prefekta tak go denerwowała. Wiesz, niektórzy ludzie jak
się nie wyśpią, mogą być bardzo irytujący… A jak się czasem zamyśli to wygląda
tak słodko!
- Ano… - odezwała
się skonsternowana nieco Kaori. - Nie chcę burzyć waszych marzeń, ale Zero też
jest już zajęty - wyznała ostrożnie.
- CO?! - wykrzyknęły
obie. - Jak to?! - Nagle coś je olśniło. Spojrzały na siebie i ze smutkiem
pokiwały głowami. - Twoja siostra - domyśliły się.
- Tak, właśnie… -
zaczęła blondynka, ale natychmiast jej przerwano.
- Jak to się stało?
- Od kiedy są razem?
- A tak w ogóle… co
z twoją siostrą? Wyzdrowiała już?
- Jest w Akademii
czy wciąż w szpitalu?
- Jak się trzymasz?
- Wszystko w
porządku?
- Proszę, wystarczy
już! - Kao zaczęła machać rękami. - Po kolei… Są ze sobą od… jakichś czterech
miesięcy chyba… Zaczęli ze sobą chodzić bodajże ze dwa czy trzy dni przed tym,
jak nēsan zemdlała na lekcji. - Z przykrością przypomniała sobie tamte
wydarzenia, ale szybko usunęła je z myśli, skupiając się na konwersacji. -
Wciąż przebywa w szpitalu, ale już z nią lepiej, może nawet niebawem wróci do
szkoły. - Spróbowała się uśmiechnąć. - A ze mną wszystko dobrze - zapewniła.
Dziewczyny przez jakiś czas zapisywały sobie w pamięci te
wszystkie nowe informacje. Potem rozmowa spadła już na inne, błahe tematy.
***
W chwili, w której Aya ujrzała wrota Akademii Kurosu, jej serce
głośno zakołatało. Ścisnęła rękę Zero i zwolniła. Zatrzymali się na chwilę, ale
oczy dziewczyny wciąż wpatrywały się w główną bramę, odbudowaną już porządnie
po ataku Rido na szkołę.
- Nie jestem pewna,
czy to dobry pomysł - powiedziała cicho.
- Nie tracisz już
kontroli i nie jesteś głodna, tak? Więc czym się martwisz? - spytał Kiryuu
czułym tonem.
- Tym, że ktoś
PRZYPADKOWO się skaleczy - mruknęła. - Nie sądzę, bym wtedy wytrzymała.
- Tego nie wiesz.
Musisz po prostu w siebie uwierzyć. Tak, jak ja to zrobiłem.
Z ociąganiem skinęła głową. Ruszyli w dalszą drogę, by po chwili
przekroczyć próg terenu Akademii.
Brunetka sama nie wiedziała, co takiego czuje. Tęsknotę?
Zdziwienie? Radość? Smutek? Nie miała pojęcia. Było po prostu dziwnie. Z jednej
strony miała wrażenie, jakby nie było jej tam wieki, z drugiej jednak czuła się
tak, jakby wyszła stamtąd zaledwie wczoraj.
Głęboko nabrała powietrza, wdychając zapach akademickiego lasu, w
którym tak często rozmawiała z Zero. Ich ostatnia rozmowa w tym miejscu była
przełomowa, bo wyznali sobie wreszcie swoje uczucia. Często wspominała tamten
moment.
Przeszli do domku dyrektora. Kaori wypatrzyła ich już z okna,
zwołała wszystkich i po chwili Kao, Reiko, Otsune i Ichiru byli już na
zewnątrz.
Blondynka podbiegła do siostry i objęła ją szybko, zanim Aya
zdążyłaby zaprotestować. Siedemnastolatka drgnęła lekko, ale poza tym stała
nieruchomo, trochę przestraszona.
- No już, nie bądź
taka sztywna, nēchan! - zaświergotała Kao. - Wszystko już jest w porządku, tak?
Uśmiechnęła się.
- Chyba… -
odpowiedziała cicho brunetka, wciąż zestresowana.
- Wejdźmy do środka
- zaproponowała Reiko.
Tak też zrobili, po czym wszyscy rozsiedli się w salonie. Kobieta
zaproponowała, że zrobi herbatę, ruszyła więc w stronę kuchni.
- Aya! - Otsune nie
wytrzymała już i przybliżyła się do przyjaciółki, obejmując ją lekko. - Cieszę
się, że z tobą już lepiej - powiedziała.
- Taak… Ja też.
Dzień szybko minął. Przez kilka godzin wszyscy rozmawiali -
zarówno na poważne, jak i na błahe tematy. Pod koniec Aya się rozluźniła i
zaczęła na serio uczestniczyć w konwersacji.
Już wcześniej postanowiono, że szarooka przenocuje tego dnia w
domku dyrektora. Nazajutrz miał się rozpocząć drugi semestr. Ustalono, że
brunetka pójdzie do szkoły. Na razie powie się, że to tak na próbę - jeśli
dziewczyna przekona się, że może już wrócić na stałe, wówczas dopiero zostanie
„wypisana ze szpitala”.
Otsune i Ichiru wrócili do swoich akademików. Reszta, z wyjątkiem
Kaori, która właśnie się kąpała, siedziała jeszcze w kuchni.
- No, Aya-chan, coś
mi się wydaje, że już niebawem do nas powrócisz. - Reiko uśmiechnęła się,
odruchowo kładąc rękę na brzuchu. Siedemnastolatka wciąż jakoś nie mogła
uwierzyć w to, że Kaori niebawem będzie miała swoje prawdziwe rodzeństwo.
- Och. No tak. -
Sposępniała trochę.
To
przecież logiczne. Cały czas wiedziałam, że gdy wrócę do szkoły, przeniosę się
z powrotem do pokoju w dormitorium. Ale teraz, kiedy ta perspektywa jest
prawdopodobnie naprawdę bliska…
Do pomieszczenia weszła Kao. Była ubrana w piżamę, a na głowie
miała turban.
- Łazienka wolna.
Kto następny?
Ustalono, że Reiko ma być kolejna, tak więc kobieta poszła wziąć
prysznic.
- Idę już spać,
dobra? - spytała blondynka, ziewając przeciągle. - Jestem padnięta, a jutro
szkoła. Oyasumi! - rzuciła i wyszła.
Aya i Zero przez moment siedzieli w milczeniu, dopijając którąś
już z kolei herbatę.
- Wiesz… - zaczął
Kiryuu. Dziewczyna przeniosła swój wzrok z kubka na chłopaka. - Jakoś mi się to
nie uśmiecha. Mam na myśli to, że wolałbym, gdybyś u mnie została - wyznał.
Wzruszyła się, słysząc te słowa. Sama też już jakiś czas temu
zauważyła, że wolałaby mieszkać tam dalej. Przywykła do spokoju, który miała w
miasteczku, do stałego przebywania z Zero… Nie wyobrażała sobie ponownego życia
w Akademii. Bez chłopaka, który był w tej chwili całym jej światem…
- Ja też chciałabym
zostać - przyznała szczerze, kładąc na jego dłoni swoją. - Ale wiesz, że to
niemożliwe. Jeśli zdecyduję się na stałe powrócić do zwykłego, szkolnego życia,
będę musiała się przenieść do akademika.
- Nie wyobrażam
sobie tego. Za bardzo się przyzwyczaiłem, że wciąż jesteś ze mną. Rany, ale ze
mnie parszywy egoista.
Zaśmiał się ponuro.
Bawił się jej palcami, co ją lekko łaskotało.
- W takim razie jest
nas dwoje - odrzekła.
- Może da się coś
wymyślić? Skoro mi dyrektor pozwolił zamieszkać w miasteczku, może twoja ciocia
wyrazi zgodę na to, byś została u mnie?
Pokręciła głową.
- To nie przejdzie.
Do teraz mogłam z tobą mieszkać jedynie ze względu na… wiadome powody. -
Skrzywiła się. - A jeżeli rzeczywiście mogę się już całkiem kontrolować, dalej
to wyjaśnienie już nie przejdzie. Żaden normalny dorosły nie pozwoliłby
nastoletniej parze mieszkać samej w zwykłych okolicznościach. Masz dopiero
osiemnaście lat, a ja jest jeszcze rok młodsza. Wciąż jesteśmy po trosze
dzieciakami.
- Wiem, wiem. Ale
nie podoba mi się to - mruknął.
- Uhm. Mnie również…
Aya obudziła się gwałtownie, tłumiąc krzyk. Zlana potem,
zacisnęła pięści na kołdrze i oddychała szybko, próbując się uspokoić -
niestety, z miernym skutkiem. Powoli odwróciła głowę w prawą stronę.
Była tam.
Spała spokojnie i
miarowo oddychała.
To był tylko sen, kolejny koszmar, powtarzała sobie w myślach Aya.
Nie mogła jednak wyrzucić z umysłu strasznych
scen. Makabrycznych scen… w których to ona sama była tym, kto wyrządzał całe
zło.
Bała się zostać w pokoju. Po cichu wyszła więc z pomieszczenia i
skierowała się do kuchni. Opadła na krzesło, ale po chwili wstała, z jednej z
szafek wyjęła szklankę i nalała sobie wody, by potem znów usiąść przy stole.
Wzięła kilka łyków, po czym położyła ręce i głowę na blacie stołu. Trwała w tej
pozycji jakiś czas.
- Co się stało? -
spytał z troską Zero, wchodząc do pomieszczenia.
- Kolejny koszmar -
wyjaśniła krótko. Uniosła wreszcie głowę. - Obudziłam cię?
- Nie, skąd. Nie
śpię od jakiejś godziny - przyznał. - Tak mi się wydawało, że chyba coś się
stało, więc przyszedłem sprawdzić - wyjaśnił.
- Soka. Ale… co z
tobą? Nie możesz spać? - zmartwiła się.
- Tak jakby… Nie
wiem czemu. Ech, w sumie to trochę kłopotliwe. Będę musiał jutro na lekcjach
uważać, żeby nie zasnąć. Nauczycielom by się to raczej nie spodobało.
Uśmiechnął się słabo
i ujął dłoń dziewczyny.
- Uhm… Racja.
Znów położyła się na stole, tym razem zostawiając jedną rękę
wyciągniętą, by wciąż móc czuć dotyk chłopaka. Przez jakąś godzinę, a może
nawet dłużej siedzieli w tych samych pozycjach, patrząc na siebie i muskając
nawzajem swoje dłonie.
Nawet nie zauważyli, kiedy zasnęli.
***
Całe szczęście obudzili się pierwsi, nie musieli się więc
tłumaczyć z faktu, że sporą część nocy spędzili w kuchni. Aya po cichu weszła
do pokoju, który dzieliła z imōto i wsunęła się do łóżka. Kiryuu poszedł do
łazienki, by wykonać wszystkie codzienne, poranne czynności.
Gdy Reiko i Kaori się obudziły, czekało już na nie śniadanie, a
brunetka i osiemnastolatek (on i Ichiru obchodzili urodziny czternastego
czerwca), ubrani już w mundurki, siedzieli przy stole w jadalni.
Zamieszanie, które uczyniło się w klasie, gdy spostrzeżono
obecność Ayi, tak zdumiało dziewczynę, że gdy wszyscy dopytywali się o jej
samopoczucie i tak dalej, nie wiedziała, co powiedzieć. Całe szczęście na pomoc
ruszyli wszyscy wtajemniczeni w tej sprawie, więc po jakimś czasie zapanował
wreszcie spokój.
Brunetka nie potrafiła skupić się na lekcjach. Była zbyt
zestresowana, by cokolwiek z nich wynieść. Siedziała prosto, dziwnie sztywna, i
modliła się w duchu, by zajęcia szybko się skończyły.
Między lekcjami wychodziła z Zero na zewnątrz. Ustalili
wcześniej, że będą cały czas razem - tak na wszelki wypadek.
Na jednej z przerw Aya usiadła na niskim murku. Rozglądała się
trochę dookoła, jakby chciała sprawdzić, czy coś się zmieniło. Ale wszystko
było takie samo. Ci sami uczniowie, te same korytarze… Tak dobrze znane, a
teraz jakby obce…
- Wszystko w
porządku? - spytał Zero, kładąc swoją dłoń na jej ręce, którą trzymała na
murku.
- Uhm. - Skinęła
głową. - Po prostu czuję się jakoś dziwnie. Jakby to wszystko działo się obok.
- Soka…
Doszło do nich rodzeństwo. Kao i Ichiru byli bardzo weseli, oboje
brylowali w szkolnym towarzystwie, witali się ze wszystkimi i rozmawiali z nimi
o bzdetach.
- Hm, Kao-chan? -
zagadnęła w którymś momencie Aya. - O co im chodzi? - zapytała, dyskretnie
dając do zrozumienia, kogo ma na myśli.
- Ach, Mio i Nio? -
zaśmiała się cicho blondynka. - Mają małego doła - odparła. Aya spojrzała na
nią pytająco. - Już wyjaśniam - rzekła. - Wciąż tęsknią za Nocną Klasą.
Powiedziały, że wśród dziennych uczniów tylko bliźniacy mogą się równać z
tamtymi. - Tu wyszczerzyła zęby. - Wiedziały od dawna, że chodzę z Ichiru, ale
się załamały, gdy wyznałam, że Zero też już jest zajęty - zaśmiała się. - Teraz
zapewne żegnają się z resztkami płonnych nadziei.
- Och. -
Siedemnastolatka zdziwiła się tymi wiadomościami. - Heh, chyba muszę uważać,
żeby któraś mi ciebie nie odbiła - zwróciła się z delikatnym uśmiechem do Zero.
- Nie żartuj -
zamruczał jej do ucha, po czym dał buziaka w policzek.
Nastrój trochę się jej poprawił.
***
Przez cały tydzień nie zdarzyło się nic niepożądanego.
Decyzja została podjęta nagle i tak naprawdę nikt nie zapytał
wprost o zdanie Ayi. Po prostu ustalono, że dziewczyna powróci na stałe do
Akademii. Już następnego dnia.
Brunetka milczała przez całą drogę powrotną do miasteczka. Zero
też się nie odzywał. Oczywiście to, że Aya już się kontrolowała i była
względnie gotowa do podjęcia na nowo zwykłego życia, było wielkim plusem.
Jednak fakt, że musiała wrócić do dormitorium, nie podobał się jej. Ani jemu.
Wieczorem Aya zabrała się za pakowanie tego, co kilka miesięcy
wcześniej przygotowała jej siostra na czas pobytu u Kiryuu.
Atmosfera była iście dołująca. Para niewiele rozmawiała.
Dziewczyna wzięła długą kąpiel w wannie - chciała skorzystać z
tej ostatniej na to okazji. Niby mogła teraz chodzić się kąpać do domku
dyrektora, ale z jakiegoś powodu to już nie było to samo. Choć siedemnastolatka
sama nie wiedziała dlaczego.
Wykąpana, założyła lekką koszulę nocną - noce ostatnio były
niemal tak ciepłe jak dni, więc wolała ją niż piżamę - i wytarła włosy.
Rozczesała je powoli. Umyła jeszcze zęby i była gotowa do snu.
Myślała, że Zero będzie już spał, więc była mile zaskoczona, gdy
ujrzała go stojącego przy oknie. Podeszła do niego. Musnął dłonią jej policzek.
Przez jakiś czas patrzyli na siebie, a w ich oczach odbijało się światło
księżyca.
- Chyba powinniśmy
się wreszcie położyć. Jutro musimy wcześnie wstać - powiedział niechętnie
osiemnastolatek.
- Uhm.
Pocałował ją delikatnie i zrobił krok w kierunku kanapy, gdy Aya
złapała go za rękę i pociągnęła za sobą w przeciwnym kierunku. Usadowili się
więc na łóżku, pół siedząc, pół leżąc i przytulili się. Zero złapał kosmyk
włosów dziewczyny i przez ładnych parę chwil się nimi bawił.
Kilka minut później już spali.
***
Konnichi wa, minna!
Tym razem dodajemy rozdział razem (coś nowego, co? xD)! o.O
Niach, niach, to tylko taki jakby rozdział przejściowy, w następnym oczekujcie początku kolejnego przełomu. I w jeszcze następnym, i jeszcze... ;)
Mamy mało rozdziałów, ale jest to spowodowane tylko i wyłącznie tym, że często wyjeżdżamy. Bo ochoty i pomysłów nam nie brak, co to, to nie! Uwielbiamy to budujące uczucie weny! ^^
Arigato za komentarze i miłe słowa. Tak bardzo się cieszymy, że tylu z Was wciąż jest z nami, a do tego jeszcze od czasu do czasu dołączają do nas nowe osoby. :)
Następny rozdział ukaże się... prawdopodobnie w środę za tydzień, ale to nie jest pewne. Sobota w każdym razie na bank odpada.
Boże, wakacje się kończą... o.O Co do rozdziałów w roku szkolnym... Nie wiemy, jak często będziemy je dodawać- raz czy dwa razy w tygodniu. To zależy od ilości wyprodukowanych przez nas bazgrołów, a ponieważ czasu jest mało, raczej nieczęsto mamy okazję popisać...
Oki, to by było chyba na tyle. Bai bai!
Konnichi wa, minna!
Tym razem dodajemy rozdział razem (coś nowego, co? xD)! o.O
Niach, niach, to tylko taki jakby rozdział przejściowy, w następnym oczekujcie początku kolejnego przełomu. I w jeszcze następnym, i jeszcze... ;)
Mamy mało rozdziałów, ale jest to spowodowane tylko i wyłącznie tym, że często wyjeżdżamy. Bo ochoty i pomysłów nam nie brak, co to, to nie! Uwielbiamy to budujące uczucie weny! ^^
Arigato za komentarze i miłe słowa. Tak bardzo się cieszymy, że tylu z Was wciąż jest z nami, a do tego jeszcze od czasu do czasu dołączają do nas nowe osoby. :)
Następny rozdział ukaże się... prawdopodobnie w środę za tydzień, ale to nie jest pewne. Sobota w każdym razie na bank odpada.
Boże, wakacje się kończą... o.O Co do rozdziałów w roku szkolnym... Nie wiemy, jak często będziemy je dodawać- raz czy dwa razy w tygodniu. To zależy od ilości wyprodukowanych przez nas bazgrołów, a ponieważ czasu jest mało, raczej nieczęsto mamy okazję popisać...
Oki, to by było chyba na tyle. Bai bai!
[wpis z dnia 18.08.10]
Ostatnio średnio u mnie z czasem na czytanie, w końcu trochę znalazłam wczoraj, a dziś po ciężkim dniu przyszłam skomentować.
OdpowiedzUsuńChyba będzie lepiej jeśli skupię się na Ayi opisując co chcę (chociaż i tak zaraz od niej odejdę) bo jak dla mnie ten tom był bardziej jej poświęcony. Co się dziwić! Stała się wampirem XD Naprawdę współczuje jej, musiała się okropnie namęczyć, już nie wspominając że walczyła z głodem. W ogóle bardzo mi się podoba opis tego głodu. Kiedy to sobie wyobrażam to stawiam siebie w takiej sytuacji i próbuję poczuć te okropne pragnienie. A Zero jest wyjątkowo uroczy. Ja nie wiem jak go tu nie kochać, gdy on dla niej sie tak poświęca. Nawet jeśli mieli wcześniej taką umowę to i tak o Aye solidnie dba. Ha, Yuuki nie wie co straciła!
Dobra, przejdźmy dalej (mogę coś pominąć bo nie pamiętam co się działo w tym tomie, a co w poprzednich, straciłam trochę rachubę, ale wydarzenia pamiętam! XD) Urodziny Kao. Kurcze, naprawdę mi szkoda było, że Aya nie złożyła jej życzeń no i ta cała sprawa się potoczyła. Kiedy ona i Ichiru poszli ich odwiedzić, a Aya zamkneła się w łazience to tylko w myśli powtarzałam "Kao nie rób tego, odejdź od drzwi", ale musiała wejsć. Coś czułam że tak się stanie. Tak samo jest w tych horrorach, gdy mówisz postaci by czegos nie robiła a ona to robi xD Nie chciałam aby tam weszła bo było jasne, że aya sobie nie poradzi, a potem znowu zadręczą ją wyrzuty sumienia. Jest postacią tragiczną, ale i tak nie lubie patrzeć jak cierpi. I z drugiej strony Kao też była na siebie zła. :C Jaka szkoda, że tak ich spotkanie musiało wyglądać. W ogóle po tym jak Aya wróciła do szkoły to mam takie wrażenie (może to tylko wrażenie), że między siostrami pojawił się jakiś dystans. Jasne jest to, że Aya dalej się boi o Kao, że może ja krzywdzić ( skoro Aya zmieniła się w czystokrwistą to chyba jak ugryzie człowieka to on się stanie wampirem nie? xD), ale wydaje mi się, że zastapiła swoją siostrę Zerem. Kiedyś ona była dla niego najważniejsza, a teraz liczy sie tylko chłopak, nikt więcej. W sumie podobnie jest z Kao, świata nie widzi poza Ichiru. Smuci mnie to trochę. Chciałabym zobaczyć je w dawnych stosunkach jak gdzieś razem wychodzą. Aya nawet by chciała zamieszkać z Zero i zostawić samą Kao - no wiadomo, że nie do końca sama, w koncu ma mame i tatę (gdzieś tam), ale mimo wszystko to naprawdę przykre. Kao o tym czymś w ogóle wiedziała? Tak przy okazji, to ja dobrze odbieram czy mi się tylko to wszystko wydaje? Nie wiem czy się nie zadręczam niepotrzebnie XD bo może akurat potrzebnie.
Ale co mi poprawia humor... urocze wyznanie miłości Ichiru. Jest równie uroczy co jego brat. Szkoda, że dawna siła mu nie wróciła, ale to nie siła robi z niego takiego fajnego gościa. xD
Tak pro po brakuje mi sprzeczek miedzy Kao i Zero. :c Mam nadzieję, ze niedługo będzie dane mi je ujrzeć xD
W ogóle odniosłam jeszcze wrażenie, że Kao zakumplowała się z Umari. To pewnie też przez całą sytuację z Ayą, myślę, że logiczne było rozmawianie o tym i cieszenie się z dobrych wiadomości. Ale jakoś sobie nie przypominam aby po powrocie Aya rozmawiała z nią jak wcześniej. Dalej jest przy Zero. Może jeszcze do tego nie doszłam... albo o tym zapomniałam. Ale jakoś w to nie wierzę >.< Chociaż z moim ogarnięciem czasami jest to możliwe.
I chyba na koniec mogę pogratulować Kao dostania się do związku. xD Bardzo podobała mi się nagła zmiana dezcyzji pani łowczyni, która miała trenować naszą bohaterkę. Gdy tylko usłyszała czyje ma geny bez wahania powiedziała "biorę ją". Cieszę się, że staje się coraz silniejsza. I w ogóle jej postać chyba najbardziej się rozwinęła ze wszystkich w tym opowiadaniu.
Muszę przyznać, że napędziłyście mi niezłego stracha po transformacji Ayi. Prawie o tym zapomniałam wspomnieć. Przez chwilę myślałam, że jej wampirze "ja" naprawdę przejęło władzę i stara Aya nie wróci (choć i tak uważam, ze w pełni nie wróciła :C) i będzie tą sobą odwróconą o 180 stopni. Wtedy ułożyłam sobie scenariusz, że Kao zabija siostrę powstrzymując gdy staje się ona zła. xD to byłoby dopiero dramatyczne zakończenie.
UsuńPrzyznam, że łapnęłam trochę następnego rozdziału i trochę się pogubiłam. Fragment z Kage był przeskokiem? Jakby zapowiedzią tak? W ogóle przez jego imię cały czas wyobrażałam go sobie w czarnych, delikatnie pokręconych włosach. Tak mi czarne włosy do niego pasują. XD Trudno jest sie teraz przestawić, ale dam radę. : D I tak w ogóle miałam nadzieję, że Aya, Kao, Zero i Ichiru będą przy spotkaniu z jej tatkiem, a tu tylko Zero... :C No nic, doczytam zaraz do końca rozdział i zobaczymy, może się wszystkiego dowiem. xD
Dobrze, że jednak z Kage zrobiłyście kochającego tatka. Postać taka myślę że o wiele bardziej by mi sie spodobała niż morderca tatuś. xD
W ogóle co do Reiko, złość na nią mi już przeszła. Też doskonale ją rozumiałam, ona nic nie wiedziała, bała się, a ja wiem wszystko i może to ta moja wszechobecna wiedza sprawiała, że byłam na nią zła, bo nic nie rozumiała. Ale podziwiam ją za to, ze dała radę wychować dwie córki. W ogóle Kaien to ma pecha. Właściwie to się uśmiałam jak się dowiedziałam, że Reiko znowu jest w ciąży, bo biedny jej ukochany znowu dowie się późno o swoim dziecku. xD
Nie chcę was zniechęcać do Korry, to tylko moje prywatne zdanie, ale ja wole o stokroć Aanga. Może za ten klimat wojny i te czasy. I moim zdaniem postacie są też bardziej rozbudowane, takie jak Zuko czy Azula no i Korra nie ma Sokki. A go ubóstwiam. W sumie nie było postaci której nie lubiłam xD Ale niektórzy wolą właśnie Korrę. Myślę iż to od gustu zależy. :D Mogłabym napisać co jest fajnego w Korrze, ale zostawię to wam do odkrycia. :D Jeszcze zostanę oskarżona o spoiler xD
Ja się teraz zastanawiam czy wolałabym Ichiru czy Aidou... Oczywiście nie narzekam na stan rzeczy, ale jej związek z wampirem mógłby być taki bardziej skandaliczny, ale do końca nie jestem pewna czy aby do siebie tak świetnie pasują jak ona i Ichiru.
Piszesz, ze Yuuki się niedługo pojawi, ale to dla mnie nie jest niestety. Ona vs Aya... będzie się działo. xDD Robi się to powoli ekscytujące. Tak samo jak to, że nocna klasa powróci! Ciekawe czy Aidou też :D
Czasami mam po prostu wrażenie że pisze coś bez sensu, o to mi bardziej chodziło. :DD
Tak w ogole to się zastanawiam czy przeczytałyście mangę VK do końca bo mam jedno pytanko. Wasze opowiadanie natchnęło mnie do zajrzenia jak to się skończyło i na wikipedii było tak dziwnie opisane, że się pogubiłam i miałam takie tylko "WTF" XD
Pozdrawiam! :D
No i u mnie w sumie... nowy rozdział. Zapraszam do czytania jak znajdziesz wolna chwilę :)
Usuń