W
zamku rodu Hanadagi zapanował chaos. Kimie, młodsza siostra i zarazem żona
zamordowanego w tajemniczych okolicznościach Etsuyi, blondynka o oczach koloru
bladej zieleni, zalewała się łzami. Pocieszała ją Toshiko, jej córka, która
jednak nieszczególnie przeżywała śmierć ojca - a może sprawiała tylko takie
wrażenie. Czujnym i poważnym spojrzeniem ciemnozielonych oczu obserwowała każdego
w zasięgu wzroku, jakby spodziewała się znaleźć wśród tych osób kogoś
podejrzanego; kogoś, kto być może winien był okrutnej zbrodni. Jej kuzyn,
Shouta, syn Shigeru, zdecydowanie nie odczuł straty wuja. W jego zielonych
oczach widać było błyski podniecenia, jakby traktował całe zamieszanie ni
mniej, ni więcej jak dobrą zabawę.
Shigeru,
starszy brat Etsuyi i Kimie, teleportował się do rodzinnej posiadłości od razu,
gdy tylko wyczuł stratę bliskiej osoby. Kiedy dowiedział się, co się stało,
natychmiast zabrał się za wstępne rozpoznanie. Począł przesłuchiwać każdego po
kolei - nie tylko słownie, ale i wchodząc do umysłów pracowników - lecz
niewiele to dało. Świadków nie było.
Niebawem
do rezydencji przybyli czystokrwiści członkowie Nowej Rady. Wszyscy troje
wspomagali Shigeru i jego rodzinę, próbując dociec, co właściwie mogło się
wydarzyć. Wreszcie jednak ustalono, że najbliższej nocy odbędzie się narada
nadzwyczajna, na której omówi się cały problem.
***
Każdy
członek Rady w jakiś sposób odczuł śmierć jednego z przedstawicieli Klasy A,
lecz wysłuchawszy szczegółowej relacji Isayi o tym, co się wydarzyło, na kilka
minut zaniemówił. Osiemnaścioro wampirów siedziało więc na swoich miejscach w
sali narad, wpatrując się albo w siebie nawzajem, albo wbijając wzrok w stół
lub w ścianę, rozmyślając nad tym, co się stało.
- Ta
zniewaga krwi wymaga! - wykrzyknął wreszcie Hotaka Konjo, jeden z szlachciców.
- W
rzeczy samej - powiedział spokojnie Shinbun Shiro, siedząc ze splecionymi
rękoma opartymi o stół. Lekko zwęził brązowe oczy, jakby głęboko nad czymś
myśląc.
- Czy
ktoś ma jakieś sugestie? Może ktoś słyszał jakieś plotki? - pytał Shoutou.
Wszyscy
zgodnie przecząco pokręcili głowami. W pomieszczeniu po raz kolejny zaległa
krótka cisza. Słychać było jedynie oddechy kilkunastu zebranych wampirów.
-
Podsumowując fakty… - odezwała się Omitsu Hori. - Niedawno przeprowadzono atak
na zamek rodu Hanadagi. Wszystkich pracowników wymordowano. Na szczęście jednak
Sara-sama, dzięki długoletniej przyjaźni z Shigeru-sama, poczuła, iż coś mu
grozi i pospieszyła na pomoc. Najprawdopodobniej napastnik, wyczuwszy ją,
zrezygnował z dalszego wdrażania swego haniebnego planu i wycofał się, nim
zdołał popełnić zbrodnię najgorszą z możliwych. Bo możemy przecież założyć, iż
jego celem było zabicie kogoś z rodziny Hanadagi, a może nawet całego tego
szacownego rodu.
-
Owszem - zgodziła się Sara, po czym skinęła głową. Udawała (Aya nie miała co do
tego wątpliwości) szczerze zatroskaną całą sprawą. - Kontynuuj, proszę,
Omitsu-san.
- Hai.
Tak więc Sara-sama obudziła Shigeru-sama, w przeciwnym bądź razie byłby on
nadal narażony na niebezpieczeństwo. Potem wróciłaś do siebie, czyż nie, Saro-sama?
- Shirabuki potwierdziła te słowa. - Z kolei Shigeru-sama zdecydował się
obudzić rodzinę, a więc Etsuyę-sama, Kimie-sama, Shoutę-sama i Toshiko-sama.
Dwa dni później, czyli dzisiejszego dnia, przeprowadzono kolejny zamach,
którego celem był zamek rodu Hanadagi. Tym jednak razem, oprócz co
poniektórych, lecz nie wszystkich jak poprzednio, pracowników posiadłości,
zabito również jednego z czystokrwistych, Etsuyę-sama. To karygodne. Napastnik
nie został złapany ani nawet zidentyfikowany, bowiem nie ma żadnych świadków
tego zdarzenia. Pojawiają się więc liczne pytania. Czy to Etsuya-sama od
początku był celem? A może cała rodzina? Ponadto kto mógł dopuścić się takiego
czynu? Jakim cudem morderca nie został przez nikogo wykryty, jak zdołał uciec?
Czy oba ataki, zarówno ten sprzed kilku dni, jak i dzisiejszy, przeprowadzone
zostały przez tę samą osobę lub grupę, czy też, choć to mniej prawdopodobne,
były zupełnie ze sobą niezwiązane?
-
Trafne pytania - przyznała Nikushimi Tachibana. - Zastanawia mnie również,
jakim cudem komukolwiek miałoby się udać zabicie kogoś równie potężnego. Może i
Etsuya-sama był osłabiony po wieloletnim śnie, jednak to nie zmienia faktu, iż
z łatwością pokonałby kogoś o niższym statusie społecznym.
- Co z
kolei prowadzi do stwierdzenia, że mordercą najprawdopodobniej jest albo inny
czystokrwisty, albo niezwykle utalentowany Łowca Wampirów - stwierdziła jakby
ze strachem Oharu Karamorita, przedstawicielka Poziomu D. Posłała niepewne
spojrzenie trojgu czystokrwistych, jakby bojąc się, że coś jej zrobią za
wysnucie takiego podejrzenia.
-
Niestety, obawiam się, że masz rację, Karamorita-san - powiedział cicho Isaya.
Wyglądał na znużonego.
- To
doprawdy przykre - szepnęła Sara. - Według mnie, powinniśmy zorganizować
spotkanie, na którym zebraliby się wszyscy z nas, mam na myśli Klasę A -
dodała. - Moglibyśmy przedyskutować wiele aspektów związanych z tą przykrą
sprawą i być może dowiedzieć się, kto stoi za tymi mrożącymi krew w żyłach
zamachami. Aya-san, podobnie można by postąpić z najważniejszymi Łowcami. Być
może wiedzą coś, o czym my nie mamy pojęcia.
-
Jeśli taka jest wola Nowej Rady, zorganizuję spotkanie - odparła. Odbyło się
więc szybkie głosowanie. Wszyscy byli za, zarówno jeśli chodzi o zebranie
czystokrwistych, jak i przedstawicieli Związku Łowców.
-
Dobrze. W takim razie ponownie zbierzemy się w tym gronie zaraz po tym, jak
odbędziemy owe spotkania - oświadczył Isaya. - Aby nie prowokować konfliktów
wewnętrznych, oprócz nas, czystokrwistych, udział w zebraniach wezmą wybrane
osoby z każdej Klasy. - Po sali przetoczyły się pomruki aprobaty. - Tym samym
nadzwyczajną naradę Nowej Rady uważam za zamkniętą.
***
-
Słyszałeś o tym, co się stało? - spytała Aya, gdy tylko wstępnie nacieszyła się
mężem - nie widzieli się, od kiedy została pilnie wezwana do siedziby Nowej
Rady. Nie znosiła rozstań dłuższych niż kilkugodzinne. Teraz jednak nareszcie
była w domu. Siedziała z Zero w salonie, przytulnie urządzonym pomieszczeniu
średniej wielkości.
-
Pewnie, cały Związek o tym gada - mruknął. - Ale wiesz, nie bardzo chce mi się
o tym teraz mówić. Zapomnijmy na chwilę o pracy i tym całym bagnie, co? -
wymruczał, całując ją po szyi. Aya westchnęła z zadowoleniem, pozwalając trochę
się popieścić, ale coś bez przerwy nie dawało jej spokoju.
-
Wiesz, mam dziwne przeczucie, że to wszystko jest jeszcze znacznie gorsze niż
sądzimy - wyznała cicho.
Zero
przerwał pieszczoty i spojrzał na nią z uwagą.
- Co
masz na myśli? - spytał.
Opowiedziała
mu o wszystkim od początku, czyli od spotkania z Isayą, Sarą i Shigeru. Wówczas
właśnie, w którymś momencie podczas towarzyskiej pogawędki między
czystokrwistymi, w której Aya uczestniczyła tylko ciałem, ale nie duchem,
poczuła niecodzienny niepokój, którego nie mogła do niczego i nikogo przypasować.
To tym najbardziej się martwiła. Po jakimś zaś czasie zginął Etsuya Hanadagi,
ale, oczywiście, Aya nawet go nie znała, więc na pewno nie wyczuwała wcześniej,
iż jest on zagrożony - ba, wtedy, kiedy ona odbierała dziwne impulsy, Shigeru
był całkowicie spokojny, więc wówczas zwyczajnie nie mogło się jeszcze dziać
nic złego z jego rodziną. Chyba że to on sam stał za atakiem na brata. W to
jednakże Aya szczerze wątpiła - z tego, co słyszała o jego rodzie, Shigeru,
Etsuya i Kimie mieli ze sobą bardzo dobre kontakty.
Potem
streściła jeszcze pobyt w posiadłości Hanadagi, wstępne śledztwo, które niczego
nie wykryło, oraz nadzwyczajne posiedzenie Rady.
- Co z
Mariko? - To było pierwsze pytanie, które zadał Zero, wysłuchawszy opowiadań
żony. Nawiązywał oczywiście do odczuwanego przez Ayę niepokoju.
- Naturalnie
od razu o niej pomyślałam, więc bezzwłocznie skontaktowałam się z Shuuseiem. Z
Mari-chan wszystko jest w porządku. Tak samo z resztą naszych bliskich i
przyjaciół przebywających na terenie Akademii - wyjaśniła. - Trochę martwiłam
się też o ciebie, ale ten stres… Sama nie wiem, on był jakiś inny. Podświadomie
wiedziałam, że nic ci nie jest.
-
Soka…
Zamyślili
się oboje. Aya położyła głowę na ramieniu męża. Przez kilka minut panowała
niemalże absolutna cisza - słyszeli jedynie swoje oddechy i dźwięki lasu
dochodzące zza uchylonego okna.
- Co z
tym spotkaniem? Zorganizujesz coś? Pośpiech jest mile widziany, jeśli chodzi o
Radę - mruknęła wreszcie Aya. Okropnie irytował ją fakt, że tak wiele wspólnego
czasu musieli poświęcać pracy. Nie dość, że widywali się dostatecznie rzadko
jak na kochające się małżeństwo - w końcu oboje byli „szychami” w swoich
kręgach - to jeszcze te chwile, które mogli ze sobą dzielić, często zmuszeni
byli oddawać na rzecz Związku Łowców, Nowej Rady i tak dalej…
-
Życie jest strasznie kłopotliwe - westchnął z dezaprobatą Zero, bawiąc się
kosmykami czarnych jak noc włosów Ayi, jak to robił za dawnych czasów. - Ale
zorganizuję to, nie mam wyboru - dodał. - Kiedy wy zbieracie się na pogaduszki
przy Krwawej Mary?
-
Kolejnej nocy.
- Mogę
coś wykombinować na jutrzejsze popołudnie albo wieczór. - Spojrzał na zegarek.
- No, właściwie na dzisiejsze - sprostował. - W każdym bądź razie, jeśli
wszyscy będą mogli przybyć, uda się to zrobić tak szybko.
-
Pamiętaj, że pojawi się jeden przedstawiciel z każdej wampirzej klasy -
przypomniała Aya.
- Kto
to będzie? Na moim spotkaniu?
- Cóż,
trochę to trwało, zanim się dogadali. Padło na Nagamichiego Aidou, Mayumi
Shibasawę z Klasy C, Iemitsu Sohdę z Poziomu D i, niestety, na Sarę Shirabuki.
Zero
jęknął.
-
Dlaczego akurat ta jędza?
-
Isaya to przewodniczący Rady, więc ma wystarczająco dużo spraw na głowie -
westchnęła Aya. - Zostałyśmy więc Sara i ja. Z jednej strony jestem łączniczką
ze Związkiem, więc mogli wysłać mnie, ale z drugiej, jakby nie patrzeć,
mogłabym być nie do końca obiektywna. Tak więc padło na Sarę. - Skrzywiła się.
- Przepraszam. Nie miałam w tej sprawie zbyt wiele do powiedzenia.
- Tego
jeszcze brakowało. Stara wiedźma wśród Łowców. Czy ona ma świadomość, że pcha
się tam, gdzie jej nie chcą? Większość z nas szczerze jej nienawidzi.
- Jak
mniemam, ona doskonale o tym wie. Ale masz świadomość, jaka ona jest. Dla niej
to się nie liczy. A jeśli nawet, to nie widzi w tym nic złego, już prędzej taka
wycieczka w wasze strony będzie bardziej podniecająca.
Znów
zamilkli na chwilę, pogrążeni w ponurych myślach.
- Hm -
mruknął Zero. - Teraz pozostaje pytanie, kogo ja mam zaprosić. Na pewno moich
doradców, starszyznę, czy jak ich tam nazwać, czyli mistrza Yagariego i Takujiego
Jinmu. Do tego Kaito Takamiyę i Ryoheia Asamoto, mistrza Hanashi i Keia, jeśli
pamiętasz. Tylko co z Kaori, Ichiru, Deiem? Dobra, Deichiego można sobie
podarować, jest zdolny, ale najmłodszy. Pozostają Ichiru i Kao. Myślisz, że
pijawki będą patrzeć wilkiem, jeśli pojawi się ktoś z naszej rodziny?
-
Szczerze? Zapewne - przyznała. - Są strasznie uczuleni na tym punkcie. Między
innymi dlatego nie chcieli mnie posłać na wasze zebranie.
-
Związują mi ręce. Oni przecież należą do najlepszych spośród Łowców. Nie moja
wina, że nasza szalona rodzinka zajmuje tyle dobrych stanowisk. Każdy sam zapracował
na swoją pozycję.
-
Wiem… - przyznała Aya. Ją też denerwowało podejście innych do spraw, w których
rodzina i praca nieustannie się splatały.
-
Dobra, Ichiru i tak nie zależałoby na tym spotkaniu. Zresztą tam, gdzie
jesteśmy obaj, pijawki nie czują się najlepiej. Kaori z kolei zaszlachtowałaby
mnie, gdybym ją zignorował.
-
Fakt.
-
Koniec. Ani słowa więcej o pracy - nakazał wreszcie Zero. Aya przyjęła to z
radością i mocno wtuliła się w męża. Porozmawiali jeszcze trochę, ale w końcu
zmorzył ich sen.
***
Jako
iż położyli się dopiero nad ranem, obudzili się około południa. Sypiali bardzo
nieregularnie, oboje bowiem pracowali albo za dnia, albo w nocy. Jeśli Zero
miał do wykonania głównie papierkową robotę, robił to w ciągu dnia, jeśli zaś
szedł na polowanie - wolał to robić nocą. Z kolei jako że zebrania Nowej Rady i
ogółem większość spraw związanych z wampirami odbywały się po zachodzie słońca,
Aya również miała trudności z przestawianiem się na odpowiedni tryb. Ponadto
oboje chcieli też spędzać ze sobą możliwie jak najwięcej czasu (choć to i tak
było za mało), a to również przekładało się na liczbę godzin, które mogli
poświęcić na sen.
Zero
od razu po szybkim śniadaniu ruszył do Związku, z kolei Aya wykonała kilka
domowych obowiązków, po czym teleportowała się do Akademii Kurosu - a
dokładniej przed mury, które ją otaczały, sam bowiem teren szkoły zaczarowany
był od dawien dawna zaklęciem uniemożliwiającym teleportowanie się tam. Już w
nocy, na naradzie, zaofiarowała się, że to ona powiadomi o wszystkim Suzaku i
razem stawią się na spotkaniu czystokrwistych, które miało się odbyć kolejnej
nocy. Shoutou zapewne coś wyczuł, tak samo większość uczniów Nocnej Klasy, ale
nie powinien opuszczać stanowiska przewodniczącego, więc gdy działo się coś
ważnego, ktoś był po niego przysyłany. Takie zasady ustalono przy powoływaniu
nowego Nocnego Wydziału.
Aya
przeszła przez bramę, jak zwykle odczuwając ogromną nostalgię. Momentami czuła
się okropnie staro. Jakby od dni spędzonych w liceum minęły lata świetlne…
Wiedziała, że to śmieszne, ale tak właśnie czasami się czuła. Tak po prostu.
Ruszyła
do domku dyrektora, nie chciała budzić Mariko, Suzaku i innych, na spotkanie z
nimi zaczeka do wieczora. Zastała tylko Reiko, jako iż Kaien i Deichi
przebywali o tej porze w szkole. Aya opowiedziała cioci o wszystkim, co się
wydarzyło, a ta słuchała z uwagą.
- Mam
nadzieję, że nie kroi się coś, co mogłoby wam zagrażać - powiedziała dość cicho
jak na siebie Reiko. Bezustannie martwiła się o najbliższych i przyjaciół
rodziny. Cóż, może taka jest właśnie rola matki i babci.
Patrzyła
na przybraną córkę, podziwiając tę, na którą wyrosła. Jako dziewczynka, a
później nastolatka zmagała się z problemami, które mało kto musi znosić. Żywiła
nienawiść tak długo, iż Reiko szczerze bała się, że ją pochłonie i doprowadzi
na dno ciemności. Na szczęście jednak tak się nie stało. Potrafiła wybaczać,
współczuć oraz kochać jak nikt inny.
Powstrzymała
łzy cisnące jej się do oczu. Była taka dumne ze swoich dzieci i wnuków! Kaori,
Deichi, Hanashi, Kei, a także właśnie Aya i Mariko, choć nie łączyły ich więzi
krwi.
-
Ciociu? - zaniepokoiła się lekko Aya, widząc wyraz twarzy Reiko. Uśmiechała się
jakby nieobecna duchem, oczy miała zaszklone.
- Ach,
jak ja was wszystkich kocham! - wykrzyknęła z wrodzoną werwą Reiko, a Aya
natychmiast zorientowała się, o czym dokładnie przed chwilą myślała jej ciocia.
Sama przecież tak samo patrzyła na Mariko…
Mniej
więcej w tym samym czasie Zero przedstawiał wybranym Łowcom sytuację.
- Tak
więc jutro spotkamy się z Sarą Shirabuki, Nagamichim Aidou, Mayumi Shibasawą i
Iemitsu Sohdą, żeby to wszystko omówić - zakończył. - Możecie się rozejść.
Wszyscy
poza Kaori i Ichiru wyszli z gabinetu prezesa, w którym odbyło się krótkie
spotkanie.
- W
sumie to dobrze, że nie idziesz - rzuciła poważnym tonem Kao w stronę męża. -
Jeszcze byś zaczął flirtować z Sarą…
- Z tą
pindą, za przeproszeniem? - jęknął. - Nawet tak nie żartuj.
-
Prawidłowa odpowiedź! - zaświergotała Kaori, rzucając się Ichiru w ramiona.
Zero patrzył na nich z pobłażaniem. Tych dwoje co rusz zachowywało się, jakby
wciąż byli zakochaną po uszy parą nastolatków. - Ej, szwagier - zwróciła się po
chwili Kao do Zero. Ten podniósł głowę znad sterty dokumentów. - Myślisz, że te
całe spotkania na cokolwiek się przydadzą? Przecież nic nie wiemy o tych
zamachach.
-
Wątpię, by coś wykazały, a na pewno nie nasze, bo, jak powiedziałaś, nic o tym
nie wiemy - odparł z westchnieniem. - Jak dla mnie, to sprawka którejś z
wszechmocnych pijawek.
-
Zapewne - przytaknął Ichiru.
- Hej,
póki co wszystko ładnie, pięknie, zginął tylko Etsuya Hanadagi, którego żadne z
nas nawet nie znało, ale co jeśli ten… hm, spisek będzie miał ciąg dalszy? -
zapytała Kao. Podreptała w stronę krzesła i opadła na nie. - Większość
czystokrwistych mam gdzieś, gdyby ktoś wykończył Shirabuki, to nawet byłabym mu
wdzięczna, ale co jeśli ktoś będzie chciał dokonać zamachu na życie Ayi-nēchan
albo Suzaku? W końcu oni też są uważani za przedstawicieli Klasy A… - dodała
pochmurnym tonem.
- Też
o tym myślałem - przyznał Zero. - I też się niepokoję. Na razie jednak nie
wyciągajmy daleko idących wniosków. Póki co zginął tylko jeden z
czystokrwistych. Być może komuś chodziło właśnie o niego. A jeśli nie…
Podejmiemy właściwe kroki.
Tuż
przed zachodem słońca Kaien wysłał Hanashi i Keia po Suzaku i Mariko. Gdy
młodzieży nie było, on i Dei wysłuchali Ayi i Reiko.
-
Chyba szykuje się jakaś większa sprawa - rzucił Deichi i bynajmniej nie
wyglądał na niezadowolonego z tego powodu. Tak jak i Kaori, ciągnęło go do
przygód. Zresztą ich rodzice w tym wieku nie byli lepsi.
Rozmawiali
na ten temat przez jakieś pół godziny. Wtedy pojawili się Mariko i Suzaku.
Hanashi z widoczną zazdrością obserwowała, jak Shoutou całuje Ayę w oba
policzki w tradycyjnym geście przyjacielskiego powitania. Kei lekko ścisnął
siostrę za rękę, by dodać jej otuchy. Aya wszystko to widziała, choć nie dawała
tego po sobie poznać, by nie kłopotać młodych. Było jej przykro, że ani Suzaku,
ani Hanashi nie są szczęśliwi, jeśli chodzi o sprawy sercowe. Miała szczerą
nadzieję, iż w najbliższej przyszłości ulegnie to wreszcie zmianie.
Szybko
rozmówiła się z Suzaku i ustalili, że niebawem ruszą w drogę na spotkanie.
Najpierw jednak Aya chciała zamienić choć kilka słów z córką. Przeszły więc do
innego pomieszczenia, by w spokoju pogawędzić.
Mariko
była spięta. Aya widziała, że coś ją martwi i wątpiła, by była to sprawa
związana z morderstwem Etsuyi - w końcu żadna z nich nawet na oczy go nie
widziała.
Rozmawiały
trochę o szkole i innych błahostkach - Aya miała nadzieję, iż Mari poruszy
temat, który przysparzał jej zmartwień, ale oczywiście się tego nie doczekała.
W końcu zaś nadszedł czas, by się pożegnać. Aya musiała powoli ruszać na
spotkanie z wampirami, z kolei Mariko powinna dojść na część lekcji.
-
Mari-chan, czy nie chciałabyś przypadkiem powiedzieć mi czegoś jeszcze? -
zapytała Aya, kiedy żegnała się z córką. Wyczuła, jak serce córki przyspieszyło.
- Nie,
mamuś - szepnęła, po czym uśmiechnęła się nieszczerze, dokładnie w taki sam
sposób, w jaki to robiła Aya, kiedy była w jej wieku.
Nastolatki, westchnęła w duchu.
Nie
naciskała. To przecież taki wiek, prawda? Okres dojrzewania, w którym wszystko
przewraca się do góry nogami, zmienia się twoje ciało, stosunek do życia i
otaczającego świata…
-
Pamiętaj, że masz we mnie i w tacie pełne wsparcie. Możesz nam powiedzieć o
wszystkim, jeśli tylko czujesz taką potrzebę - powiedziała jeszcze, przytulając
córkę i próbując się nie rozpłakać na myśl, że znowu przez jakiś czas jej nie
zobaczy.
- Uhm
- mruknęła tylko Mariko. Pocałowała matkę w policzek, po czym wybiegła z domu,
by dołączyć do zajęć swojej klasy.
Aya
westchnęła. Po chwili pożegnała się ze wszystkimi, a następnie wraz z Suzaku
ruszyła ku głównej bramie Akademii.
Przed
zebraniem dużo rozmawiali. Oboje naprawdę lubili spędzać ze sobą czas, choć nie
udawało im się to tak często, jak by chcieli. Przyjaźnili się od przeszło
dwudziestu lat. Gdy to sobie uświadamiali, czuli się nieco staro. Szczególnie
Aya, choć była młodsza od Suzaku o siedem lat. To jednak ona występowała teraz
w roli żony i matki, on zaś, nie dość, że wciąż sam, to jeszcze bawił się teraz
w ucznia liceum.
Gdy
dotarli do posiadłości Hanadagi, na moment przystanęli. Spotkanie miało się
odbyć właśnie tutaj głównie z dwóch powodów. Po pierwsze, to miejsce zbrodni, a
jak dotąd nie każdy czystokrwisty je odwiedził. Po drugie, mieszkało tu aż
czterech uczestników zebrania. Mimo poniesionej straty, rodzina Hanadagi wciąż
była najliczniejszą spośród Klasy A.
-
Faktycznie trudno byłoby się tu włamać - rzekł Suzaku, spoglądając z uwagą na
wszelkie obronne cechy zamku. - Tym bardziej, że kiedy Hanadagi spali,
przebywało tu wielu strażników, na pewno starannie wcześniej wybranych - dodał.
-
Owszem - przyznała Aya. Postali przed bramą jeszcze kilka sekund, a następnie
ruszyli ku wejściu.
Ze
względu na spotkanie służbę tej nocy odprawiono. Gdyby złoczyńca miał zamiar
znów wyruszyć na łowy, pracownicy i tak na nic by się nie zdali. Byli
bezbronni, zupełnie bez szans w porównaniu z potęgą bądź sprytem - a może
jednym i drugim - sprawcy.
Powitał
ich Shigeru, głowa rodu. Poprowadził ich kamiennymi korytarzami, aż dotarli do
swego rodzaju sali konferencyjnej. Nie wszyscy już w niej przebywali. Póki co
przybyli Isaya i Oharu Karamorita, wybrana na spotkanie przedstawicielka Klasy
D, a ponadto obecni byli oczywiście mieszkańcy posiadłości, czyli Kimie, Shouta
i Toshiko. Ta pierwsza wciąż wyglądała na zrozpaczoną po tragicznej śmierci
męża, Toshiko spoglądała na Suzaku nieco nieufnie (widziała go po raz
pierwszy), z kolei Shouta wydawał się być zupełnie rozluźniony.
Suzaku
usiadł obok wuja, a Aya tuż przy nim. Niedługo potem zjawiła się Gizen Touma,
która niemal w podskokach przybiegła przywitać się z Ayą. Przez chwilę
rozprawiała o tym, że zdecydowanie zbyt długo się nie widziały, pokazała swoją
nową sukienką (fioletową, całą w falbankach), a Aya udała, że się nią zachwyca.
Ogólnie rzecz biorąc zachowywała się tak jak zawsze: jakby były przyjaciółkami,
co jednakże było oczywistą bzdurą. To przecież starszy brat Gizen, Akuji,
zamordował Kage. I choć Aya wiedziała, iż Gizen prawdopodobnie nie miała z tym
nic wspólnego - a przynajmniej tak twierdziła i nie było żadnych obciążających
jej dowodów - to nie byłaby w stanie jej polubić.
Na
szczęście po kilku minutach Gizen znudziła się nią i podeszła do Hanadagi, by
wyrazić swe ubolewanie nad stratą Etsuyi. Aya z niesmakiem stwierdziła, że
powinna była to zrobić na samym początku wizyty, a nie dopiero teraz, kiedy
zdążyła już zanudzić ją opowiadaniem o słodziutkich sukieneczkach, bucikach i
wstążeczkach. Po chwili zauważyła, iż wyglądająca na jakieś dziesięć lat
wampirzyca zamęcza tym teraz Toshiko. Dziewczęta znały się sprzed udania się
Hanadagi na drzemkę, czyli na długo przed tym, jak Aya przyszła na świat. Kiedy
najmłodsza spośród Hanadagi podniosła na nią wzrok, Aya posłała jej
współczujące spojrzenie. Toshiko zignorowała je.
Niebawem
pojawiła się reszta zaproszonych, czyli Sara Shirabuki, Omitsu Hori i Hotaka
Konjo. Gizen podreptała znów do Ayi, by obok niej usiąść, z kolei Sara
usadowiła się obok Toshiko siedzącej po lewej stronie Kimie. Dalej zaś zasiadali
kolejno Omitsu, Hotaka i Oharu. Po prawej stronie Shigeru byli zaś Shouta,
Isaya, Suzaku, Aya i Gizen.
- Dziękuję
wam wszystkim za przybycie - powiedział Shigeru. - Naprawdę cieszy mnie, iż
Nowa Rada postanowiła tak czynnie wspomóc nas w obliczu tragedii, jaka nas
spotkała.
- Ależ
to oczywiste, że chcemy was wesprzeć - odparła Sara, uśmiechając się delikatnie
i dbając o to, by na jej twarzy widać było współczucie dla poszkodowanej
rodziny. Shigeru w podzięce skinął głową, po czym przekazał głos Isayi. Ten z
kolei również wszystkich oficjalnie powitał i podziękował za stawienie się, a
następnie streścił wydarzenia ostatnich dni.
-
Wniosek, czy tego chcemy, czy nie, nasuwa się sam: sprawcą najprawdopodobniej
jest ktoś spośród nas lub jeden z utalentowanych Łowców Wampirów - rzekł ze
smutkiem. - Nie wiem, dlaczego popełniono tę zbrodnię, ale wiem, iż za ten czyn
należy się kara. Warto też przypomnieć, iż sprawa z morderstwem oraz ta,
podczas której przybyła tu Sara-san, mogą, lecz nie muszą być powiązane.
Proszę, pamiętajcie, by mieć oczy szeroko otwarte i nie zakładać od razu, że
oba napady zostały dokonane przez tę samą osobę lub grupę.
Zebrani
potaknęli ze zrozumieniem.
-
Jeśli chodzi o morderstwo mego młodszego brata, mogę poświadczyć, iż nie stoi
za tym ani Isaya-san, ani Sara-san, ani Aya-san, gdyż podczas popełnienia
zbrodni to z nimi przebywałem - zabrał znów głos Shigeru. - Co jednak nie
oznacza, wybaczcie, że to nie od was wyszedł rozkaz zabicia Etsuyi - dodał,
patrząc kolejno na każde spośród wymienionej trójki. Ci zgodzili się z nim, tak
samo cała reszta.
- To
samo mogę powiedzieć o Toshiko - szepnęła Kimie. - W tamtym momencie
siedziałyśmy razem w salonie.
- Kto
jako ostatni widział Etsuyę-san? - zapytał Suzaku.
- Ja -
odpowiedział od razu Shouta. Siedział wygodnie obok ojca i wyglądał na
rozbawionego tym spotkaniem. - Wuj przez jakiś czas przebywał z ciocią i
Toshi-chan w salonie, a gdy wyszedł, niemal zderzył się ze mną. Jakieś pięć
minut później już nie żył.
-
Gdzie wówczas byłeś, Shouta-sama? - spytała Omitsu Hori, siedząc prosto na
krześle, ręce trzymając złożone na blacie stołu.
- W
kuchni. Chciałem podkraść kucharkom jakieś ciacho - rzucił, ledwo powstrzymując
się od tego, by wyszczerzyć zęby.
Omitsu
podniosła jedną brew, zresztą większość zgromadzonych również wyglądało na
nieco zdziwionych taką odpowiedzią.
- To
brzmi trochę… - zaczęła Hori, ale przerwał jej Shigeru.
-
Wiarygodnie. Shouta co rusz to robi - wyjaśnił.
- Och.
Stanęli
w miejscu, choć przez chwilę co poniektórzy mieli nadzieję, że może znaleźli
winnego. A nuż młodzieniaszek miał coś do wujka? W odróżnieniu od starszego
pokolenia, on i Toshiko byli bardziej… wyzwoleni. Shigeru i jego młodsze
rodzeństwo zazwyczaj w nic się nie wplątywali, pozostawali neutralni i
opanowani w obliczu przeszłych walk i innych takich, z kolei Shouta przed snem
zdążył odrobinę narozrabiać, aczkolwiek wszystko uszło mu płazem, jako iż to
czystokrwisty. Zresztą bądź co bądź nie uczynił niczego naprawdę karygodnego.
Omówili
sprawę, przyglądając się ze wszystkich stron członkom Klasy A. Każdy musiał
dokładnie powiedzieć, co robił o tej czy o tamtej godzinie danego dnia lub
nocy, odpowiadać na zadawane pytania i tak dalej. Po niektórych widać już było
zmęczenie, ale trzeba było o tym poważnie porozmawiać. Takie sprawy nie
zdarzały się co dzień.
- A
morderstwa sprzed lat? - zapytała w pewnym momencie Oharu Karamorita. - Minęło
trochę czasu od tamtych wydarzeń, ale może…
- Hm…
- zamyślił się na chwilę Isaya. - Juri i Harukę Kuranów zabił Rido Kuran. Ten z
kolei zginął z rąk obecnego prezesa Związku. Shizuka Hiou prawdopodobnie koniec
końców została zamordowana przez Kaname Kurana, choć nie jesteśmy tego pewni na
sto procent. Kage Hiou i Yuuki Kuran zabił Akuji Touma, który z kolei potem
zginął z rąk Kaname-san. Ten zaś popełnił samobójstwo. Pozostał jeszcze
Masujiro Ouri. Ustalono, że zapewne on również popełnił samobójstwo,
przemieniając młodą Łowczynię, a następnie każąc jej go zabić, aczkolwiek ta
sprawa, tak samo jak sytuacja z Shizuką-san, nie jest pewna.
- Więc
można by bliżej przyjrzeć się śmierci Shizuki-sama i Masujiro-sama… - skwitował
Hotaka Konjo.
- Nie
wiem, czy jest sens do tego wracać - szepnęła Sara.
- Och,
Saro-sama… - zaniepokoiła się o swą przyjaciółkę Omitsu Hori, po czym zwróciła
się do reszty - Ja również myślę, iż nie ma powodu się tym zajmować. To stare
dzieje, nie sądzę, by wniosły coś do obecnego śledztwa. Po cóż rozdrapywać
stare rany Sary-sama…?
- I
oczywiście Ayi-san - dodała z łezką w oku Shirabuki. - Mówimy przecież zarówno
o mym narzeczonym Masujiro, jak i o bliskiej Ayi-san - przypomniała.
- Masz
rację - pisnęła Gizen.
- Moim
zdaniem - podjęła Sara, przerywając udawanie skrzywdzonej ukochanej -
powinniśmy bliżej przyjrzeć się Łowcom. Jak sam powiedziałeś, Isaya-san, Rido
Kurana zabił obecny prezes Związku. Co za tym idzie, widać wyraźnie, iż Łowcy
naprawdę są zdolni do takich czynów. Sęk w tym, czy oprócz męża Ayi-san jest
wśród Łowców jeszcze ktoś, komu mogłoby się udać zabicie czystokrwistego.
-
Szczerze, Saro-sama? - mruknął Hotaka. - Raczej w to wątpię. Bez urazy,
Aya-sama, o nic nikogo nie oskarżam, stwierdzam tylko fakt.
Aya mruknęła
tylko coś w odpowiedzi, coraz bardziej zmęczona i zdenerwowana. To spotkanie
prowadziło donikąd. Chciała stamtąd wyjść, wrócić do domu i położyć się spać.
- Ano…
- odezwała się znów Omitsu. - Nie wiem, czy wypada mi o tym wspominać, ale…
-
Proszę mówić, Hori-san - rzekł Shigeru. Ta skinęła głową.
- Otóż
od dłuższego czasu zastanawiam się nad pewną sprawą… - przyznała. - Chodzi mi
mianowicie o Mariko-sama, córkę Ayi-sama i Zero Kiryuu-sama - wyjaśniła
członkom rodu Hanadagi, bo mogli nie wiedzieć, o kim mowa. - Cóż, nie da się
ukryć, że jest… jedyna w swoim rodzaju. Nie ma drugiej osoby, której rodzicami
byliby czystokrwista i Łowca-wampir. Tak więc… Zastanawiam się, jakiego rodzaju
zdolności może teoretycznie posiadać Mariko-sama…
- Och,
to ciekawe zagadnienie - stwierdziła Sara. - Szczerze mówiąc, sama się nad tym
głowiłam - dodała z uśmiechem.
- Moja
córka uczęszcza do Akademii Kurosu wraz z Mariko-sama - kontynuowała Hori - i,
jak mi wspominała, ani razu nie widziała, by wiceprzewodnicząca Nocnej Klasy
używała jakiejkolwiek mocy.
Aya
zacisnęła rękę na sukience.
-
Faktem jest, iż Aya-san jest bardzo potężna, a Kiryuu-san jest
najprawdopodobniej najsilniejszym Łowcą w historii - rzuciła Sara. - Nie byłoby
niczym dziwnym, gdyby okazało się, że Mariko-chan posiada jakieś
ponadprzeciętne, niesamowite zdolności…
Aya
miała ochotę wstać i rzucić się na Sarę i Omitsu. I pewnie by to zrobiła, gdyby
nie Suzaku, który od razu zauważył jej chęci i z tego powodu mocno zacisnął
dłoń na jej ręce. Były one pod stołem, więc prawie nikt tego nie spostrzegł -
wyjątkiem była Gizen. Niczego jednak nie powiedziała.
-
Zamierzacie oskarżyć o morderstwo kilkunastoletnią dziewczynkę? - spytała, gdy
dzięki Suzaku odrobinę się uspokoiła.
- Cóż,
każdy chyba przyzna, że… - zaczął Hotaka, ale przerwał im śmiech Suzaku.
Wszyscy spojrzeli na niego ze zdumieniem.
-
Uwierzcie, nastolatka taka jak ona muchy by nie skrzywdziła. A poza tym, nawet
gdyby z jakiegoś powodu chciała zabić czystokrwistego, na pewno by jej się to
nie udało - oświadczył pewnym tonem. - Litości, to jeszcze dziecko! I,
przypominam, to nie czystokrwista. Ma wpływowych i silnych rodziców, ale to
wszystko.
Kupili
to. Nie pytali o nic więcej. Mieli świadomość, że Suzaku znał Mariko najlepiej
- nie licząc Ayi, oczywiście. Ona mogła nie być obiektywna i szczera, bo
chodziło o jej córkę, ale Suzaku to już co innego. Być może przywykli do tego,
by go słuchać, gdyż jego wuj był obecnie największą szychą pośród wampirów - w
końcu przewodniczył Nowej Radzie - być może wierzyli mu, bo był liderem Nocnej
Klasy, a może po prostu dawali się ponieść jego niewymownej charyzmie. Tak czy
owak, Aya w duchu odetchnęła z ulgą. A gdy tylko to irytujące spotkanie się
skończyło - a trochę jeszcze trwało i koniec końców niewiele ustalono - i
zostali wreszcie sami, zarzuciła mu ręce na szyję.
-
Dziękuję, Suzaku - szepnęła ze łzami w oczach. Tylko on mógł uratować sytuację.
I tylko on spośród zebranych znał prawdę o mocy, jaką miała Mariko. - Gdyby
wiedzieli, zapewne od razu wszystko by na nią zwalili, to idealny kozioł
ofiarny - dodała, szlochając cicho.
- Ale
nie wiedzą - uspokoił ją Suzaku, głaszcząc ją po głowie i chcąc nie chcąc
zachwycając się w duchu nad jej aksamitnymi kruczoczarnymi włosami. Jego
egoistyczna część pragnęła, by ta chwila trwała do końca świata i jeszcze
dłużej. - I nie masz za co dziękować - rzucił z uśmiechem. - W końcu jesteśmy
przyjaciółmi. Prawda, Aya-chan?
***
Ichiru
podpisywał właśnie jeden z raportów, gdy usłyszał, że drzwi do gabinetu się
otwierają. Nim zdążył się odwrócić, Kaori objęła go od tyłu.
-
Cześć, kochanie - zaćwierkała identycznie jak za dawnych czasów.
Westchnął
z rozmarzeniem, czując jej zapach.
-
Spotkanie już się skończyło? - zapytał, choć miał ochotę porozmawiać o czymś
innym, przyjemniejszym.
- Tak,
właśnie z niego wracam - odparła Kao. Puściła go, a on odsunął lekko krzesło,
na którym siedział i posadził ją sobie na kolanach. - W sumie to strata czasu,
bo nikt z nas nic nie wiedział - oświadczyła. - Oczywiście Shirabuki musiała
trochę porozpaczać nad losem swych biednych pobratymców, zarzucić Zero
morderstwo i uwziąć się na Mari-chan, ale w końcu udało nam się naprostować
sytuację.
- Tak
myślałem, że będzie chciała ich o wszystko oskarżyć - mruknął Ichiru.
- Cóż,
to dość oczywiste. Sara nas wszystkich nie znosi. I vice versa.
- Nie
da się ukryć - przytaknął.
- Ale
już po wszystkim, przynajmniej na razie. Nie wiem, co zamierzają teraz pijawki,
ale nasza robota w tej sprawie chyba jest skończona. Raczej nie mamy jak pomóc,
zresztą szczerze mówiąc, mało mnie to interesuje.
- Mnie
również. - Ichiru wzruszył ramionami. - To nie nasz problem. To jak, wracamy do
domu?
***
Kolejnej
nocy odbyło się zebranie Nowej Rady. Ci, którzy uczestniczyli w poszczególnych
spotkaniach, opowiedzieli ze szczegółami o tym, czego się dowiedzieli, a
raczej, jakby nie patrzeć, o tym, czego się nie dowiedzieli. Większość osób
miała mętlik w głowie, nie wiadomo było, co o tym wszystkim myśleć. Tak
naprawdę nic nie było pewne. Każdy spośród czystokrwistych był potencjalnym
zdrajcą i mordercą. Łatwiej byłoby zwalić wszystko na Łowców, ale każdy spośród
najsilniejszych z nich miał niepodważalne alibi. Zresztą ich misje i inne
zadania były zawsze skrzętnie dokumentowane.
- I co
teraz? - zapytał Hotaka Konjo. - Stanęliśmy w miejscu.
-
Owszem, niestety - przyznał ponuro Isaya. Nie podobało mu się to wszystko. I
miał przeczucie, że to nie koniec. Zresztą nie on jeden.
Jakiś
czas później zakończył naradę, przykazując, iż gdyby ktoś się czegokolwiek
dowiedział, natychmiast ma poinformować o tym jego lub innego spośród
czystokrwistych.
Wszyscy
powoli zaczęli zbierać się do wyjścia z sali obrad. Aya przeciągnęła się lekko
i wstała ze swego miejsca. Zerknęła na przewodniczącego. Wyglądał na
nieobecnego, miał zmarszczone czoło.
-
Isaya-san…? - zaniepokoiła się lekko. Zazwyczaj wuj Suzaku się tak nie
zachowywał. - Czy coś się… - zaczęła, ale nie dokończyła.
Isaya
zbladł i szeroko otworzył oczy. Na nikogo nie zwracając najmniejszej uwagi,
pędem wybiegł z sali.
***
Wycieczka do bliźniaczki zadziałała wenotwórczo (powiedzmy) i
tak oto przedstawiam Wam wreszcie ten feralny VII rozdział. Nie mam pojęcia, kiedy
ukaże się następny. Dziękuję paru miłym dziewczątkom za zaglądanie tutaj i w ogóle.
Wybaczcie, nie mogę się wysłowić, jeszcze godzinę temu miałam dołka, a teraz
wariuję. I nie, alkohol ani sylwestrowe szaleństwa nie mają z tym nic wspólnego
xD
Cóż, szczęśliwego Nowego Roku. Więcej nie piszę (choć miałam
zamiar), bo wolę iść popodniecać się moją różową aurą (mimo iż nie lubię tego
koloru). Tak, wiem, że jestem nienormalna. Bai~!
Dopisek od Suzu-chan: Także jak widać, Aya nam wariuje, szkoda,
że jej nie widzicie xD Cóż, tego Sylwestra to ona chyba długo nie zapomni :P
Dobra, miłych imprez sylwestrowych i szczęśliwego Nowego Roku :*
Ai-chan: Co racja, to racja :3
Hłe hłe hłe jak zawszę pierwsza na posterunku xD No cóż mogę powiedzieć jak już wspomniałaś że dzięki mej skromnej osobie dokończyłaś ten zacny rozdział :D No jak więc już wspominałam rozdzialik cud miód i orzeszki ^.^ Aczkolwiek wiesz że czekam na nexy :3 Tak wiem też cie kocham xP
OdpowiedzUsuńCałuski i weny :*
Suzu-chan
Trudno było nie być pierwszą, gdy się razem ze mną dodawało rozdział xD
UsuńTaak, wiem, Ty zawsze czekasz na nexty i wiercisz mi dziurę w brzuchu słowami typu: "A może popiszesz?" xP
Buziaki ;*
Oj tam oj tam taki mały szczegół nie czepiaj się xP
UsuńNo co dzięki temu masz super motywację nie? xD
Swoją drogą goemen że jeszcze nie skomentowała na porządnie ale spoko może jutro mi sie uda w przerwach między nauką x_x'
Całuski :*
Och, przecie wcale się nie czepiam, stwierdzam tylko fakt xP
UsuńTaa... Nie da się ukryć x_X
Za co przepraszasz, kobieto, ja też nie skomentowałam Twojego rozdziału x_x A Ty masz się ładnie uczyć, a nie myśleć o moich bazgrołach.
Skoro tak xD
UsuńNo więc widzisz powinnaś być mi wdzięczna :D A tak na serio mam nadzieje że cię tym nie wkurzam ^.^'
Oj tam oj tam no i co z tego x_x Choć nie mogę ukryć że kocham twoje komentarze <3 Hai hai uczę się ale mózg mi już paruje i jak t powie tylko bilchem mój ośrodek pamięci krótkotrwałej jest już pełen T.T Więc zrobiłam sobie kilka minut przerwy i postanowiłam odpowiedzieć ;p
A teraz twoja wredna bliźniaczka naskrobie coś w ramach porządnego komentarza ^ ^" Tak, tak wiem że rozdział był dodany jakiś czas temu no ale sama wiesz jaki mam młyn na tych studiach T^T Mam nadzieje że mi wybaczysz Q.Q Dobra a teraz bez zbędnego owijania w bawełnę przechodzę do rozdziału…
UsuńEch no to zaczyna się pogrom wampirów klasy A nie ma co żyć nie umierać… Swoją drogą żal mi Kimie T.T Wydaje się był całkiem przyzwoitą wampirzycą (w przeciwieństwie do dwóch małych lafirynd)… Ech cóż widać że młodsze pokolenie nie jest eeee tak wrażliwe jak poprzednie *wzdycha*
Hahah no i mamy zacny tekst "Ta zniewaga krwi wymaga" xD Hmmm jak czytałam tą scenkę z naradą to wiesz co jakoś tak mi się przypomniała narado w twoim dodatku. W sumie taki tekst pasuje do twojego zacnego teścia :] Dobra ale odeszłam do tematu przewodniego ^ ^" Wracając do niego… Kurczę strasznie lubię i pisać i czytać scenki w takim klimacie… Aha te domysły, przypuszczenia i w ogóle…
No i oczywiście Sarcia wyszła na jakże wielką bohaterkę… Tia normalnie dać jej pokojową nagrodę nobla za szerzenie pokoju i miłości wśród wampirów i ludzi :]
Ach jak uroczo i słodko jest u Zero i Ayi! No dobra nie gadali o zbyt miłych rzeczach ale kurczę patrząc na ich przeszłość to takie wzruszające widzieć jak się kochają i że są ze sobą tacy szczęśliwi Q.Q
Ech no i Sara załapała się na spotkanie z Łowcami jak miło ^.^ *sarkazm* Tia ona raczej cieszy się z dreszczyku emocji który dostarczy jej pchanie się w paszcze lwa :]
Hehehe no tak Kao zabiłaby Zero jak by jej nie wziął na zebranie xD No a tak btw dobrze że Dei-chan nie polazł na to spotkanie…
Ach wspomnienie! Nie no naprawdę nie dziwi się ani Ayi ani Reiko na ich miejscy też bym cały czas coś wspominała… Ech tyle się wydarzyło w VK!
Nie no Kao i jej mąż chyba nigdy się nie zmienią xD Nie no jak przeczytałam tekst Kao o flirtowaniu Ichiru z Sarą prawie spadłam z krzesła xD Nie no ona to ma pomysły… Po za tym szwagierek Ayi doskonale nazwał Sarę! Brawa dla niego ^.^
Ech te nastolatki… Cóż poradzić … Nie no tak mi żal Mariko, Hanashi, Ayi, Suzaku… jak pomyśle co się niebawem będzie działo… Ach szkoda gadać…
No to pora na zebranie super ekstra czystokrwistych… Jak wiesz Gizen najchętniej bym rozstrzelała albo rozszarpała na drobne kawałeczki ale dobra nie o tym teraz… Gizen mnie powaliła tymi swoimi tekstami o tych swoich kieckach x_x Nie no pinda i lafirynda w jednym…
Jak już mówiłam kocham takie klimaty jak to zebranie. Ach ta gra, te słodkie słówka nasączone jadem… Normalnie cudo! :]
Wiesz co nieco przeraża mnie ten brak uczuć u tego Shouta… Ech a ten tekst o ciachach mnie eee sama nie wiem…
Ech no i Sara jak zawsze gra biedną i bezbronną jak że miło… Nie no jak ona mnie wnerwia… Ech to teraz pora na oskarżenia, i domysły apropo Mariko itd. Ech większość rzeczy mówiłam ci chyba na bieżąco więc cóż nie będę się powtarzać…
Ech ta ostatnia scenka jest cudnie romantyczna a jednocześnie smutna noo! Q.Q
Ech a teraz krótkie streszczenie z obrad Związku… Ech Sara-chan jak zawszę niezawodna :]
Ech no i końcówka Q.Q
Nikt nic nie wie, nikt nic nie rozumie i cóż mamy problem… Ech no i mamy tajemniczy koniec T^T Buuuu ryczeć mi się chce ;(
Ech gomen że tak krótko i późno wybacz! Q.Q
Całuski i buziaki :*
Suzu-chan
Hahaha! Druga! ^.^ Hej Aya - neechan! Jak się cieszę, że przezwyciężyłaś wszystkie te swoje problemy i dodajesz nowy rozdział! Niech no ja Cię ucałuję :* Albo i nie, bo jeszcze będziesz przede mną uciekać! Hłe hłe hłe xD
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego z okazji Nowego Roku! Weny, kasy, dużo szczęścia i wszystkiego czego sobie zażyczysz!
Więc, co do rozdziału: Trochę się zdołowałam, że dochodzenie jest takie, że go nie ma, wszyscy tylko kręcą się w kółko :/ Jak w policji w naszym kochanym kraju, ale to już szczegół :/
Trzeba przyznać, że Ten (nie, nie Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać!) kto to zrobił, świetnie sobie obmyślił strategię, wszyscy totalnie zagubieni! A Sara to samo ZŁO! x.x Gdybym tam była, to bym ją chyba zabiła, gdy chciała zrzucić winę na Zero lub Mariko
Och, jak uroczo! Oni wszyscy wciąż się kochają, jak za dawnych lat! Oooo... A Suzaku to już w ogóle biedny! Bo on wciąż kocha Ayę! Oooch! Niech on sobie szybko jakąś dziołchę znajdzie :D
Tak czy inaczej, dzięki za rozdział :D
Gratulacje xD I wiesz co, ja też się bardzo cieszę.
UsuńDziękuję i nawzajem, kochana :*
Sara jak zwykle jest "przekochana", normalnie po rączkach całować ;] A dochodzenie faktycznie dobijające. Ale cóż, bywa, niestety x_x
Taak, miłości to ci u nas pod dostatkiem xD
A ja dziękuję za przeczytanie go i komentarz :)
Dzięki za info! :*
OdpowiedzUsuńHehehe zadam niedyskretne pytanie: czemu wariujesz?
Oczywiście, nie musisz odpowiadać xd
Hm...Sara to małpa. Okropna, wredna, podła małpa. Niech spłonie.
Heh związek Kao z Ichiru kwitnie :D Taka słodka z nich para!
Zastanawiałam się... Jaką moc ma Mariko? Chyba we wcześniejszych rozdziałach nie jest to wspomniane... A właśnie TU utknęłam i nie mogę tego poskładać ^^"
A właśnie! Moim zdaniem to Sara stoi za tymi morderstwami. I to część większego planu. Myślę, że nie byłoby dziwne gdyby Królowa Dwulicowych Małp chciała zniszczyć życie Ayi i Zero. No i ich rodziny....
No i... Biedny Suzaku! Lubię romantycznych bohaterów, ale lubię też szczęśliwe zakończenia! Mam nadzieję, że odnajdzie swoją drugą połówkę... I nie narzekałabym, gdyby to była Hanashi.
Aj! I to zakończenie! Kto zginął? Bo na moje oko ktoś zginął... Albo jest w wielkim niebezpieczeństwie.
Cóż, mam nadzieję na kolejny rozdział w najbliższym czasie ;)
Szczęśliwego Nowego Roku! :*
Ave!
K.L.
Nie ma za co :)
UsuńCóż... Po prostu przytrafiło mi się coś miłego, coś, czego się nie spodziewałam. A zanim do tego doszło, przezwyciężyłam swój strach. Małe rzeczy, a cieszą, mimo wszystko.
O mocy Mariko mowa była w dodatku pt. "Trauma" ;)
Swoją drogą, Królowa Dwulicowych Małp to świetne określenie na Sarę!
Co będzie z następnym rozdziałem, to naprawdę nie wiem, ale może jak będziecie trzymać kciuki, to uda mi się coś naskrobać.
Dziękuję i nawzajem ;*
Z góry przepraszam, że dopiero teraz (usprawiedlifiam się faktem, iż przeczytałam tego samego dnia w którym dodałaś, ale na komentarz brakło weny i czasu).
OdpowiedzUsuńPojawia się pytanie... kto zabił? Drogą dedukcji można dojść do tego, że całe zło na tym okrutnym świecie to wina Sary. Zołza jedna, zastanawiam się dlaczego nikt jeszcze jej nie zatłukł. Wydaje mi się, ze zamierza odebrać moc jeszcze kilku czystokrwistym, ale ktoś ją w końcu powstrzyma (wydaje mi się, że to będzie Mariko).
Mogłabym się jeszcze porozwodzić o tym, jak to mi się milutko na serduszku zrobiło, gdy tak sobie pomyślałam ile oni wszyscy przeżyli i jak bardzo się kochają, ale... lepiej nie. Mam doła i strasznie dużo weny, a jak mi się tak słodziutko robi, to wena ucieka i rozdziałów nowych nie ma ^^'
Żal mi Suzaku... ale cóż on teraz może, gdy serce swe przed laty ofiarował Ayi? Otóż wydaje mi się, że nic. Będzie sobie cierpiał biedaczyna (no, chyba, że Hana się zmobilizuje i jakoś do niego dotrze. A tak swoją drogą, to ona jest genialna xD).
"do Suzu": Kochana, masz zadanie specjalne. Musisz dalej naszej Ai-chan wiercić dziurę w brzuchu, bo to owocuje świetnymi rozdziałami. xD
Na koniec dodam, że rodział miód malina. Z niecierpliwością czekam na następny :)
Pozdrawiam i życzę weny- Andzik
Nie szkodzi, nic się przecież nie stało.
UsuńJak ja lubię, gdy czytelnicy zastanawiają się nad tym, "kto, kiedy i dlaczego" xD
Oj, jak wena ucieka, to faktycznie lepiej się nad tym nie rozwodzić.
Wątek Suzaku oraz Hany będzie się jeszcze przewijał, a jak ostatecznie skończy się ich historia, to się okaże.
Cieszę się bardzo, że rozdział się podobał. Buziaki!