Siedząc na czarnej, skórzanej sofie,
Suzaku tępo wpatrywał się w ścianę, odruchowo bawiąc się trzymanym w ręce
listem. Jego głowę napełniało wiele myśli. Jakie
to kłopotliwe, pomyślał, wypuszczając świstek z rąk i mierzwiąc swe
kasztanowe włosy. Zdawał sobie sprawę, że wszystkie sekrety, które próbowali
ukrywać przez całe życie, wyjdą na jaw. Nie martwił się jednak sobą tak bardzo
jak Ayą. Gdyby się postarał, samemu udałoby mu się ukryć w myślach informacje o
tym, kim naprawdę jest. Ale jego przyjaciółka była młodsza oraz słabsza i
wiedział, iż nie da rady kamuflować swojego dhampiryzmu. Zasmucił się na myśl o
konsekwencjach. Wątpił, żeby przez to rozpętała się czystokrwista wojna, jednak
byłby pewien, że prowizoryczny pokój wśród ras by zniknął. Choć osobiście
uważał to za dobre posunięcie, w końcu mogło dać ono jakiekolwiek ślady w
sprawie zabójstwa jego matki i Etsuyi Hanadagi, chciałby wciąż uważany być za
prawdziwego czystokrwistego. Stał się taki już w wieku dziewięciu lat, różnił
się jedynie tym, że jego ojciec był człowiekiem. Mimo iż jego głowę zaprzątały
egoistyczne myśli - w końcu nie chciał się czuć gorszym od innych - kiedy
myślał o Ayi, one zwyczajnie zniknęły.
Ona
się załamie, stwierdził. Kiedy odkryją, kim jest, jej bliscy staną się
zapewne głównymi podejrzanymi. W końcu są jedyną „inną” rodziną wśród wysokiej
klasy wampirów, których szczególnie świeżo obudzeni zapewne nie zrozumieją.
Serce go zabolało na myśl, że jego ukochana będzie musiała zmagać się z takimi
rozterkami. Zrobiłby wszystko, żeby ją ochronić, zatrzeć ślady, które mogliby
wykorzystać inni. Ścisnął dłonie w pięści, mając ochotę w coś uderzyć.
Nienawidził czuć się bezsilny. Gdyby
tylko był jakiś sposób…
Pomyślał o swej matce. Wiedział, iż jego
obowiązkiem jest odpowiedzieć na wezwanie. Chociaż list od Hanadagi był
zaledwie prośbą o organizację przez Nową Radę takiego spotkania, informował
wszystkich czystokrwistych o owej ewentualności, licząc na ich stawienie się w
wypadku, gdyby się odbyło. Logicznym było, że każdy, kto odmówi, automatycznie
wpisany zostanie na listę podejrzanych. Suzaku nie pamiętał, żeby kiedykolwiek
czystokrwiste wampiry sprawdzały wzajemnie swoje myśli, prywatność czystej krwi
zawsze była najlepiej chroniona. Takie sytuacje wymagają jednak nadzwyczajnych
środków. Póki co tylko to im zostało, bowiem śledztwo od samego początku
niewiele ruszyło się do przodu. Choć Naoko zabito półtora tygodnia temu i od
tego czasu nic strasznego się nie wydarzyło, nikt nie powiedział, że to koniec
niespodzianek.
Książę pochłonął się w swoich
rozmyśleniach, nie mając pojęcia, kto rozpętał tę bitwę. Wykluczył od razu
swoich najbliższych, wątpił też, aby Hanadagi zabili jednego ze swoich, zaraz
po tym napadzie na nich podczas snu. Ich ród ponoć zawsze był spokojny i
bezkonfliktowy, Suzaku miał jednak wrażenie, że najmłodsze pokolenie zdaje się
obierać inne tory. Toshiko była
zdecydowanie zbuntowana, a Shouta pozostawał dla niego zagadką, czuł jednak, że
ten na pozór wyglądający na jego rówieśnika chłopak skrywa wyjątkowy
charakterek. Zostały jeszcze Sara Shirabuki i Gizen Touma. Tę drugą można
podejrzewać głównie ze względu na dawne występki jej brata. Pierwsza zaś była
podejrzaną numer jeden. Jednak jeśli to ona, to jaki jest jej cel? Nie da rady
przecież wybić wszystkich czystokrwistych, więc po co miałaby robić sobie wśród
nich wrogów?
Wampir westchnął głęboko, starając się
wszystko jeszcze raz przeanalizować. Przerwało mu jednak delikatne pukanie do
drzwi. Nakazał gościowi, którym okazał się Shuusei, wejść. Miał wyraźnie
zatroskaną minę.
- Co się stało? - spytał Suzaku
zaciekawiony. Miał nadzieję, że nic strasznego się nie wydarzyło.
- Megumi Hori właśnie wyczuła, że jej
matka nie żyje… - poinformował spokojnym, acz smutnym głosem. - Należała do
Nowej Rady…
- I była główną popleczniczką Sary -
dokończył wampir, wprowadzając do swych myśli mętlik. - Dziękuję, Shuusei.
Musimy odesłać biedaczkę do domu, żeby trochę się uspokoiła. Wątpię, żeby ktoś
planował na nią atak. Jej matka musiała być kolejnym pionkiem w grze - zasmucił
się.
Namizawa kiwnął głową i zostawił Suzaku
sam na sam ze swoimi, jeszcze bardziej zawikłanymi niż dotychczas, myślami.
Już następnej nocy, z czwartku na piątek, odbyło się kolejne
zebranie Nowej Rady - tym razem uboższej o jedną osobą, Omitsu Hori z Klasy B.
Pojawili się natomiast Shigeru Hanadagi i Gizen Touma - jako przedstawiciele
swych rodów, o ile można tak to nazwać, bądź co bądź Gizen była już ostatnią
osobą z czystokrwistej rodziny Touma. Wszyscy zasiedli przy tym samym owalnym
stole co zwykle, w specjalnej i dość przestronnej sali obrad pozbawionej okien.
Aya, wciąż przywykła raczej do normalnych domostw, a nie tych typowo
wampirzych, ostatnio jeszcze częściej źle się czuła w tym dusznym
pomieszczeniu. Od czasu napadu na posiadłość Hanadagi atmosfera była napięta,
każdy w jakiś sposób czuł, że wisi nad nim niebezpieczeństwo. Nikt nie miał
pojęcia, w kogo może zostać wymierzony potencjalny kolejny atak. Teraz sprawa jeszcze
bardziej się skomplikowała, jako iż zamordowano kogoś, kto nie był
czystokrwistym.
Isaya tradycyjnie powitał wszystkich i rozpoczął zebranie. Na
jego twarzy znów widać było zmęczenie, teraz już chyba od niego nieodłączne.
Wciąż nie do końca podniósł się po śmierci siostry, a musiał zajmować się
tyloma sprawami… W skrytości ducha marzył o tym, by gdzieś wyjechać i o
wszystkim na jakiś czas zapomnieć, a jeśli nie, to chociaż przemyśleć to i owo
na spokojnie, a nie martwiąc się jednocześnie o tysiąc innych rzeczy. To
jednakże było niemożliwe. Miał obowiązki, liczne obowiązki.
- Wszyscy otrzymaliśmy listy z waszą propozycją czy też prośbą
- oświadczył Shoutou, nadając głosowi zwykły ton przewodniczącego Rady
wampirzego świata. Patrzył z powagą na Shigeru, a następnie, zwracając się już
do wszystkich, przedstawił pokrótce pomysł Hanadagi. - Sprawa zostanie teraz
poddana głosowaniu - rzekł na koniec.
Większość była za, co przeraziło Ayę. Nie miała oczywiście nic
do ukrycia w sprawie zabójstw, ale co innego się tyczy tego, kim jest ona, a
także jej córka i Suzaku. Nikt przecież nie wiedział, że i ona, i jej
przyjaciel to dhampiry, a Mariko posiada moc zdolną najpewniej bez większego
wysiłku pokonać czystokrwistego. Poza tym nie uważała, by grzebanie innym w umysłach
było dobrą metodą śledztwa. Po pierwsze, co z prywatnością? Nie miała ochoty
dowiadywać się nie wiadomo czego o innych ani pozwalać komuś na przyglądanie
się temu, co przeżyła. Po drugie, większość z tych, którzy poddani zostaną
„przesłuchaniu”, zapewne potrafią zataić przed sprawdzającym to i owo, jeśli
nie wszystko. Ona niestety tego nie umiała - jeśli chodzi o umysłowe sprawy,
znała się tylko na wymazywaniu wspomnień, odczytywaniu ich i ewentualnie
przesyłaniu ich innym, jak to kiedyś uczyniła z Zero. Więcej razy jednak tego
nie próbowała i szczerze powiedziawszy, nie była pewna, czy byłaby w stanie to
powtórzyć. Wówczas przecież targały nią silne emocje… Dowiedziała się, że to
nie Kage był mordercą Maayi i musiała przekazać prawdę swemu chłopakowi, który,
zaślepiony nienawiścią do czystokrwistych, naturalnie nie uwierzył jej na
słowo.
- Dobrze, w takim razie trzeba przedyskutować kilka szczegółów
- kontynuował Isaya. - Przede wszystkim termin.
- I listę osób do przesłuchania - wtrąciła Nikushimi Tachibana,
odgarniając nieco przeszkadzające jej trochę kosmyki długich, brązowych włosów.
- Czyż nie mieli to być wszyscy czystokrwiści? - zapytał
uprzejmie, acz z widocznym zainteresowaniem
Iemitsu Sohda.
- Należy również przyjrzeć się innym osobom, które teoretycznie
mogłyby maczać palce w ostatnich zbrodniach - rzekł Shinbun Shiro. - Więc,
przede wszystkim, jak mniemam, Zero Kiryuu-sama - dodał, patrząc niby
przepraszająco na Ayę.
- Cóż, faktycznie to chyba konieczne - przyznał z niechęcią
Shoutou. Wiedział, że Ayi się to nie spodoba, ale poza czystokrwistymi chyba
tylko Zero był w stanie mierzyć się z Klasą A, z której przecież wywodziły się
dwie ofiary morderstw.
- Mam go więc o tym powiadomić, tak? - spytała lodowatym tonem
Aya, a jej szare oczy chcąc nie chcąc ciskały gromy. Nienawidziła tego. Jak ona
tego nienawidziła! Ciągłe posądzanie jej męża o wszystko, co złe lub spowite
tajemnicą, ciągłe przypatrywanie się ich oryginalnemu związkowi i relacjom…
Zgoda, rozumiała to, w końcu byli jedynym takim małżeństwem na świecie, Zero
zaś zdecydowanie należał do najsilniejszych Łowców w historii, ale żeby tak
włazić buciorami w prywatne życie innych…?
- To by chyba było na tyle, jeśli chodzi o listę podejrzanych,
przynajmniej jak na razie, bowiem mało prawdopodobne, iż ktokolwiek inny byłby
w stanie dopuścić się czynów, które tak nami ostatnio wstrząsnęły - westchnął
Isaya. - Myślę więc, że możemy spotkać się już pojutrze, jeśli wszystkim to
pasuje. Co z głowy, to z myśli.
- Owszem - rozległy się pomruki innych.
- Rozumiem, że my też mamy się stawić? - zapytał dla pewności
Nagamichi Aidou.
- Oczywiście. Członkowie Nowej Rady będą ważnymi świadkami
tego, co będzie się tu odbywało. Bo spotkamy się tutaj, w tym budynku, sala
zostanie przygotowana do przesłuchań. Proszę również, by ze trzy osoby z
różnych Poziomów zajęły się rozdzieleniem „sprawdzających” do
„przesłuchiwanych”. W sposób logiczny, naturalnie. Przydział należy utrzymać w
ścisłym sekrecie aż do chwili przesłuchania - przykazał, by uniemożliwić
potencjalne oszustwa czy porozumiewanie się w tajemnicy.
Przedstawiciele arystokracji, szlachty i zwykłych wampirów
skinęli głowami.
Po irytującym zebraniu Aya teleportowała się przed Akademię
Kurosu. Przez chwilę próbowała się uspokoić, wdychając nocny zapach
nadchodzącego lata. Uznała, że jednakowoż jest nieco za ciepło, wolałaby poczuć
chłodny, acz delikatny powiew wiatru, lecz powietrze zdawało się być zupełnie
nieruchome. Niebo było bezchmurne, dzięki czemu mogła podziwiać odległe ciała
niebieskie. Zazwyczaj sprawiały, że mogła się nieco zrelaksować, ale teraz była
zbyt wzburzona i zatroskana.
Weszła na teren szkoły i jak zwykle zbombardowały ją niektóre
wspomnienia. Nie o tym jednak powinna teraz myśleć…
Wyostrzyła słuch, by sprawdzić, czy Nocna Klasa uczestniczy
jeszcze w zajęciach. Tak było, więc Aya przespacerowała się w stronę budynku
szkolnego i w pewnym od niego oddaleniu oparła się o jedno z drzew. Westchnęła,
dziwiąc się, jak szybko mija czas. Dopiero co sama była uczennicą owej Akademii,
a teraz… Teraz była nią jej własna córka, a ona, nie wiedzieć jakim cudem,
pełniła ważną rolę w Nowej Radzie wampirów. W wieku Mariko nigdy by na to nie
wpadła. Nie znosiła krwiopijców, nienawidziła siebie, nie lubiła świata. Gdyby
nie Kaori i Reiko, a potem także Otsune, Zero, Kage i inni, dawno temu by się
załamała i ze sobą skończyła. Tymczasem wyszła na ludzi, trochę się otworzyła i
w rezultacie była szczęśliwą żoną i matką otoczoną przybraną rodziną i
przyjaciółmi. Jak wiele może się zmienić w stosunkowo krótkim, szczególnie jak
na wampira, czasie…
Gdy lekcje się skończyły i uczniowie w białych mundurkach
poczęli wychodzić ze szkoły, Aya w milczeniu czekała, aż w drzwiach ukażą się
Mariko i Suzaku. Shuuseiowi i Suzue skinęła głową, dając jednocześnie znak, że
to nie z nimi musi dziś porozmawiać.
- Mama? - zdziwiła się lekko Mari. Nie spodziewała się wizyty
matki, Suzaku bowiem nie wspominał o otrzymanym liście.
Szła w towarzystwie jakiegoś chłopca. Ujrzawszy rodzicielkę,
mruknęła coś do niego, a on odpowiedział całusem prosto w usta i zawadiackim
uśmiechem. Spytał jeszcze o coś, ale Mariko pokręciła przecząco głową, a
następnie rzuciła się w stronę matki.
Aya uśmiechnęła się odrobinę. Mimo wszystko dziwnie się jednak
poczuła, widząc Mari mającą chłopaka. Dowiedziała się o tym fakcie od Shuuseia,
widziała więc, że ów młodzieniec nazywa się Minoru Oshima, którego rodziców
ledwie znała, ale to było naprawdę zaskakujące przeżycie. Jej mała córeczka się
zakochała, coś takiego! Przecież dopiero co chodziła w pieluchach, nie
wymawiała „r” i całe dnie spędzała na zabawie lalkami i innymi zabawkami…
Potem wyszedł też Shoutou w otoczeniu fanek, ale gdy ujrzał
wybrankę swego serca, natychmiast je porzucił i podbiegł do brunetek. Aya w tym
czasie otrząsała się z szoku.
Przywitali się wszyscy, po czym Suzaku spytał Ayę, czy zjawiła
się w związku z listem. Skinęła głową, lecz najpierw chciała choć przez chwilę
porozmawiać z córką.
- Chyba miałaś rację z tym, co ostatnio powiedziałaś Hanie-chan
- szepnęła Mariko z uśmiechem. Shoutou nie miał pojęcia, o co chodzi, za to Aya
pojęła to w mig.
- Cieszę się - zapewniła. - Mari-chan, nie zamierzasz
przedstawić mi tego swojego lubego?
Och, mamo, gdybyś
wiedziała, komu naprawdę podarowałam serce!, westchnęła w duchu dziewczyna,
myśląc o Kaname.
- Wiesz, pomyślałam, że to bez sensu, żeby robić to tak na
szybko. Lepiej by też było, gdyby prezentacja odbyła się zarówno przy tobie,
jak i tacie. Lepszy pojedynczy stres niż podwójny - tłumaczyła nieco
nieskładnie. Minoru zaproponował bowiem, że się przywita, ale ona poprosiła, by
przełożyli to na kiedy indziej. Jak długo z nim chodziła? Z półtora tygodnia?
Dwa? Jakby nie było, krótko. I jej stosunek ani do niego, ani do Kurana się nie
zmienił. Oshimę lubiła i szanowała, ale to Kaname kochała. Czując na wargach
usta Minoru, nie przeżywała tego, co powinna jako „zakochana” dziewoja.
Aczkolwiek w jego ramionach czuła się jakoś bezpiecznie, co było doprawdy miłym
zaskoczeniem.
- Nie wydawał się szczególnie nieśmiały - zauważyła sceptycznie
Aya.
- Bo taki nie jest - przyznała bez bicia Mariko. - Zresztą
nieważne, nawet nie wiadomo jeszcze, czy cokolwiek z tego będzie. - Prawdopodobnie nie, niestety, dodała w
duchu.
Rozmawiały jeszcze przez kilka minut, a następnie Mari
poprosiła matkę, by ucałowała od niej ojca, uściskały się obie, by zaraz potem
dziewczyna pobiegła do dormitorium. Aya została z Suzaku, który cierpliwie
czekał na swoją kolej.
- To parszywe przesłuchanie ma się odbyć pojutrze, w nocy z
soboty na niedzielę - bąknęła niezadowolona. - Suzaku, co my mamy teraz zrobić?
Dowiedzą się wszystkiego!
- Uhm - mruknął. - Ale nie martw się, Aya-chan, jakoś to
będzie. Nie mamy nic wspólnego ze zbrodniami, a to pod tym kątem będą
przeprowadzane badania. Zapewne wypłyną też jakieś inne sprawy, ale może akurat
fakty o tym, kim jesteśmy, pozostaną w ukryciu…
- Wierzysz w to? - prychnęła.
- Ech… - Zmierzwił sobie włosy. Przez kilkanaście sekund trwali
w milczeniu. - Ale wiesz… Nawet jeśli się dowiedzą, nie zmieni to tego, że
jesteśmy właściwie równie silni jak reszta czystokrwistych. Moc nam od tego nie
zmaleje, a oni będą mieli tego świadomość.
- Może i tak, ale zrobi się niezłe zamieszanie. Nie wiem też,
jak teraz postrzegają zakazane niegdyś związki. Pochlebnie raczej się o nas nie
wyrażą, choć to nie my wybieramy sobie, do jakich ras należą rodzice.
- Do Mari-chan nic nie mają, choć również jest jedyna w swoim
rodzaju, więc może nic się tak drastycznie nie zmieni - przypuszczał dalej
młodzieniec. - Poza tym oboje jesteśmy szanowanymi osobistościami. Do tego
czystokrwistych jest tak mało, że powinni chcieć imać się każdego sposobu, by w
jakiś sposób przedłużać rody „mocarzy”.
- Mój jest już na straceniu - mruknęła zgodnie z prawdą Aya. To
Shizuka i Kage byli ostatnimi prawdziwymi potomkami słynnej rodziny Hiou.
- Ale mój nie, a zawsze lepiej mieć dwóch kawalerów na wydaniu
niż jednego. - Puścił do niej oczko, choć bynajmniej nie było mu do śmiechu. -
Sam nie wiem. Po prostu mam nadzieję, że nie będzie tak źle. Mimo wszystko
postaram się zataić to i owo, bo przecież to i tak nie będzie miało żadnego
wpływu na śledztwo.
- Tobie może się to uda, ale nie mnie - westchnęła. - Zresztą
nawet gdyby było inaczej, i tak wyczytaliby prawdę w umyśle Zero.
- Jego też chcą wezwać? Tak myślałem - przyznał. Patrzył tak na
tę drobną brunetkę zmagającą się z problemami czy wątpliwościami i zapragnął ją
przytulić. Przytulić i nigdy z objęć nie wypuszczać.
- Do kitu z tym wszystkim - warknęła cicho, w akcie bezsilności
kopiąc lekko najbliższą szyszkę. Wyglądała przy tym, jakby była dziewczynką w
wieku Mariko, co przypomniało księciu pierwsze spotkanie ze swą wybranką. Ach,
kiedyż to było… - Przepraszam. Jak zwykle panikuję.
- Nie musisz przepraszać, to oczywiste, ja bądź co bądź też się
nieco denerwuję - wyznał. - Pomógłbym ci, ale nie mam pojęcia jak. Wuj też
raczej nie da temu rady, nie specjalizuje się w tego typu sprawach.
- Wiem - zapewniła. - Nie martw się. Jakoś to będzie. Musi. Ale
jest jeszcze jedna sprawa, może nawet poważniejsza. Otóż mało kto wie przecież
o mocach Mari-chan. Boję się, że obiorą ją sobie na cel, jeśli wyczytają coś z
przeszłości…
- No tak…
- Wiemy, że jest niewinna i czysta jak łza, ale co z tego,
kiedy za przeciwników ma się takie łasice jak Sara czy Gizen? Młodsi Hanadagi
też zresztą nie wyglądają na specjalnie ugodowych i pokojowo nastawionych.
- Masz rację. Ale strach ma wielkie oczy, może okaże się, że
wszystko pójdzie jak po maśle - pocieszał ją.
- Oby - szepnęła, wtulając się nieco w przyjaciela.
Stali tak jakiś czas, ale wreszcie nadeszła pora, by się
pożegnać. Aya musiała powiadomić o wszystkim męża.
Suzaku odprowadził ją za mury Akademii i patrzył, jak zniknęła.
Zżerała go tęsknota, jak zwykle w takich sytuacjach, ale mimo wszystko bardziej
przejmował się teraz tym, co wyniknie z przesłuchań…
- Tadaima - mruknęła pod nosem Aya, doskonale zdając sobie
sprawę z tego, iż nikt jej nie odpowie, Zero bowiem powinien o tej porze spać.
Zerknęła na zegar. Tak, było bardzo wcześnie jak na ludzką miarę. Dochodziła
ledwie piąta nad ranem.
Błyskawicznie się odświeżyła, by szybko wsunąć się pod kołdrę w
małżeńskim łożu. Już kilka minut później leżała w objęciach męża, który, nawet
się nie przebudziwszy, zapewne z przyzwyczajenia przez sen ją przytulił.
Obudził się niemalże równo o siódmej. Aya zawsze się budziła,
gdy wstawał, ale pewnie padłaby znowu, gdyby nie wiadomość, jaką otrzymała.
Otóż zaraz po porannym całusie i powitaniu Zero oświadczył, że na szafce nocnej
leży list do niej. Nie zauważyła go w nocy, myślała wtedy tylko o tym, by
wreszcie położyć się spać.
Wzdychając, zaczęła opowiadać Zero o zebraniu, a także
spotkaniu z Mariko i Suzaku, jednocześnie przyrządzając naprędce proste
śniadanie i ziewając co chwila. Dopiero gdy usiedli przy stole w jadalni,
otworzyła otrzymaną kopertę.
- Skąd to się właściwie wzięło? - spytała.
- Pojęcia nie mam, pojawiło się w środku nocy, więc to pewnie
nic dobrego - mruknął, jak zwykle ukazując swą pesymistyczną naturę.
Aya przebiegła wzrokiem list i znieruchomiała.
- Zbladłaś. Co się stało? - zapytał Zero.
W milczeniu podała mu kartkę, by sam przeczytał.
Droga Aya-san!
Jako iż jesteś bardzo droga memu sercu, mam dla Ciebie
propozycję nie do odrzucenia. Aby wszystko ustalić, spotkajmy się jutro o północy.
Przyjdź z mężem. Liczę, iż się zjawicie, nie sądzę bowiem, byście pragnęli, by
Twoje najskrytsze tajemnice ujrzały światło dzienne.
Sara
Shirabuki
Poniżej
podała miejsce spotkania i prośbę - czy raczej rozkaz - by po przeczytaniu owej
wiadomości ją spaliła.
- Ona wie - szepnęła. - Skąd…?
- Nie mam pojęcia - przyznał Zero. - Cholera, nie podoba mi się
to.
- Mnie również, ale co mamy zrobić? Chyba musimy się z nią
spotkać, przecież nie powiedziała wprost, o czym wie. O moim pochodzeniu, o
Mariko…?
- Uhm… - mruknął niezadowolony. - Ale jeśli to jakiś spisek
mający na celu zwabienie nas w pułapkę? A może nawet to ona jest odpowiedzialna
za tamte morderstwa?
- Nie strasz mnie - jęknęła. - Nie, mimo wszystko myślę, że to
nie to - dodała. - Musi chodzić o coś innego, w przeciwnym razie nie
zaprosiłaby nas obojga, na pewno ma świadomość, że razem bylibyśmy od niej
silniejsi. Ech, zresztą tak czy owak musimy się z nią spotkać, kto wie, co się
stanie, jeśli ją zignorujemy…
Nieprzekonany skinął głową.
Żadne z nich nie przełknęło ani kęsa śniadania.
***
Megumi samotnie przechadzała się po
dziwnie cichym domu. Chociaż znajdowała się w nim służba, która w dniu
tragicznej śmierci Omitsu nie pracowała, od tego miejsca biła pustka.
Dziewczyna od wczorajszego przyjazdu odwiedziła praktycznie każdy pokój
rezydencji. Nie ośmieliła się jednak wcześniej wejść do pokoju matki, bowiem od
dzieciństwa wpajano w nią ten zakaz, jako iż znajdowały się tam dokumenty
wampirzycy, a wszystko, co związane z pracą, miało być teoretycznie odcięte od
dziewczynki. Jakież to ironiczne, patrząc na fakt, że nawet wychowanie córki
Omitsu dyktowała praca i poglądy, które z niej wyniosła.
Od
teraz sama jestem sobie panią, powiedziała w myślach Megumi, otwierając
drzwi do zakazanego pokoju. Kiedy była dzieckiem, wyobrażała sobie to miejsce
jako praktycznie bibliotekę, przepełnioną książkami i papierami. Okazało się,
że pomieszczenie wyglądało jak każde inne, z wyjątkiem biurka, na którym leżał
stos kartek i mała ramka z jej podobizną. Na ścianie wisiał szkic Shirabuki.
Dziewczyna usiadła na krześle i westchnęła. Miała ochotę spalić wszystkie
rzeczy, które przed nią leżały. Niestety, jej arystokracką mocą było
wytwarzanie specyficznej woni, przez którą wszyscy wokół zasypiali. Gdyby nie
była tak posłuszna matce, mogłaby jej używać na przykład podczas nużących
lekcji historii w dzieciństwie. Teraz jednak była wolna i mogła robić to, co
chciała i kiedy chciała. Uśmiechnęła się do siebie i chwyciła klucz, który
leżał na biurku. Wyszła z pokoju i domknęła drzwi. Chciała zamknąć ten rozdział
swojego życia, odciąć się od pokoju, który kojarzył jej się z ograniczającą ją
władzą. Włożyła klucz w zamek i kiedy chciała go przekręcić, poczuła szczególny
zapach. Przestraszyła się porządnie i przez przypadek złamała klucz, jak gdyby
miał to być znak, że nie uda jej się zbyt łatwo oderwać od przeszłości.
Z gracją zbiegła na dół. Obawiała się
nieoczekiwanego gościa, bowiem przed chwilą poczuła woń czystokrwistego.
Modliła się w duchu, żeby nie była to osoba odpowiedzialna za śmierć jej matki.
Odetchnęła z ulgą, widząc Sarę Shirabuki, nie zdając sobie sprawy z tego, iż to
właśnie ona wysłała na tamten świat jej rodzicielkę. Ubrana była w długą suknię
ciemnego koloru, która idealnie kontrastowała z jej jasnymi blond włosami.
- Sara-sama - zdziwiła się Megumi,
kłaniając się nisko, tak jak uczyła ją matka. - Czemu zawdzięczam tę wizytę? -
spytała, czując respekt przed wampirzycą.
- Megumi-san, ubolewam nad twoją stratą,
obie straciłyśmy kogoś bardzo ważnego - odparła subtelnie, faktycznie
wyglądając na zasmuconą. - Ale nie stójmy tak w progu, mogę wprosić się na
herbatę? - zapytała, przywdziewając na twarz sympatyczny uśmiech.
- Naturalnie - zapewniła i ukłoniła się
raz jeszcze.
Służka zaprowadziła obie wampirzyce do
salonu i przygotowała herbatę. Kiedy siedziały już wygodnie na sofie - Sara
dostojna, ale odprężona oraz Megumi, lekko nerwowa i spięta - czystokrwista
zaczęła rozmowę.
- Rozumiem twoją stratę… Omitsu-san była
moją szczerą przyjaciółką, stosunkowo niedawno straciłam też narzeczonego -
zaczęła nostalgicznie. - Czymże jest pół wieku dla wampira? - zaśmiała się
cichutko. - Wiem, że rany są jeszcze świeże, ale uwierz, że wkrótce się
zasklepią - pocieszyła ją, kładąc jej dłoń na ramieniu. - Wyrosłaś na piękną
dziewczynę, wyglądasz niemal jak matka!
- Ale nią nie jestem - ośmieliła się
powiedzieć. Nie chciała, żeby je w jakikolwiek sposób łączono i chociaż bała
się Shirabuki, czuła się przy niej dziwnie przyjemnie.
- Oczywiście - uśmiechnęła się krzywo
Sara. - Jednakże matka zawsze wspominała, że będziesz kontynuować jej pracę.
Jesteś na to gotowa, Megumi-san?
- Jeśli mam być szczera, Saro-sama… Z
całym szacunkiem, ale postanowiłam, że będę podążać własną ścieżką -
odpowiedziała niepewnie. - Nauczę się żyć samodzielnie, może wrócę do Nocnej
Klasy, poznam nowych ludzi i będę decydować o własnym losie - dodała już
pewniej, z uśmiechem, licząc, że ma w wampirzycy przyjaciela i ta ją zrozumie.
Jakże naiwna była!
- To nie było pytanie, skarbie - oznajmiła
Sara z lekko złośliwym uśmiechem, chociaż jej ton był lodowaty. - Rób dalej to,
co robiłaś. Kiedy będziesz przebywać w domu, będę wysyłać służących, żeby
zebrali informacje - oświadczyła. - Jeśli zaś okażesz mi się potrzebna, zrobisz
to, co każę. Zrozumiałaś?
Megumi czuła w sobie złość, której nie
była w stanie wyładować. Coś kazało jej się zgodzić z czystokrwistą.
Podejrzewała, że ta użyła na niej swoich mocy. Musiała za nią podążać, mimo iż
tak bardzo tego nie chciała. Czuła w sobie impuls, który kazał jej robić to, co
nakazała jej Shirabuki.
Wampirzyca wstała i z całą swą udawaną
serdecznością podziękowała za spotkanie i poparcie. Następnie Megumi
odprowadziła ją do wyjścia, gdzie na jej gościa czekał przystojny blondyn.
Kiedy długowłosa otworzyła drzwi, zmartwiona dziewczyna spytała:
- Czy moja matka też była do tego
zmuszana?
Chciała to wiedzieć, musiała. Jeśli
okazałoby się, że tak, znaczyłoby, iż może w istocie była lepszą osobą niż jej
się zdawało.
- Och, nie, to była moja najwierniejsza
popleczniczka - odparła. - Do samego końca - dodała Sara z tajemniczym
uśmiechem, odwracając się w kierunku zaparkowanej przed domem limuzyny. -
Takuma - rzuciła, nakazując chłopakowi iść za nią.
Ten jednak zdążył wysłać Megumi pełne
boleści spojrzenie, przez które dziewczyna tej nocy nie mogła zasnąć,
zastanawiając się, co właściwie mogło ono oznaczać. I w ten właśnie sposób
młoda Hori straciła wolność, którą dopiero co odzyskała. Kto wie, ile lat
jeszcze będzie musiała żyć wbrew swym przekonaniom?
Nakazując Takumie zostać w samochodzie,
Sara Shirabuki udała się na drugie już spotkanie tej nocy. To jednak osobiście
było dla czystokrwistej ważniejsze niż poprzednie. Uradowana na myśl o swym
planie, poszła na miejsce spotkania, na które wybrała pewien ustronny park,
wokół otoczony licznymi drzewami. O tej porze nikt nie powinien im
przeszkodzić, zadbała także, aby wiadomość o tym się nie rozeszła, dlatego o
dostarczenie listu poprosiła Ichijou, któremu ufała najbardziej.
Aya już na nią czekała, siedząc na ławce,
mimo iż było kilka minut przed czasem. Jej mąż stał zaraz obok niej. Kiedy
jasnowłosa podeszła bliżej, dziewczyna wstała. Była ubrana w zwiewną, czarną
sukienkę, najwidoczniej obie nie chciały rzucać się kolorem w oczy. Naiwna
Megumi mogłaby pomyśleć, że to ze względu na żałobę jej matki.
Młoda wampirzyca milczała, bijąc się z
myślami i zastanawiając się, dlaczego i skąd Shirabuki może wiedzieć, kim
naprawdę jest. Pocieszał ją jedynie fakt, że Zero był z nią, dzięki czemu czuła
się nieco pewniej.
- Aya-san, miło cię widzieć. Kiryuu-san. -
Blondynka z przenikliwym uśmiechem skinęła głową na powitanie. - Przykro mi, że
spotykamy się w takim miejscu, ale obie wolałybyśmy - zwróciła się bezpośrednio
do Ayi - żeby spotkanie to owiane było tajemnicą, więc zamiast wylegiwać się w
rezydencji, skosztujmy odrobiny świeżego powietrza, w końcu mamy taką ciepłą,
czerwcową noc! - powiedziała, zachęcając dziewczynę do tego, by z powrotem
usiąść na ławce. Zero nadal stał obok, przyglądając się sprawie i trzymając rękę
blisko Bloody Rose.
- Czy mogłybyśmy przejść do rzeczy? -
spytała brunetka, siląc się na dość grzeczny ton.
- Zapewne interesuje cię, skąd wiem, że
jesteś jedynym w swoim rodzaju dhampirem - wypowiedziała, a Aya nerwowo
rozejrzała się dookoła. Choć wiedziała, że w pobliżu nie ma nikogo poza ich
trójką, nie lubiła, kiedy ktoś głośno wymawiał to, kim jest.
Czyli
nie wie o Suzaku, yokatta, pomyślała z ulgą, ciesząc się, że przynajmniej
jej przyjaciel jest bezpieczny. Ciekawiło ją jednak, czego Shirabuki chce od
niej.
- Nie mogę ci zdradzić tego sekretu, ale
skoro dochowałam tajemnicy przez tyle lat, dla twojego dobra jestem skłonna
ciągle trwać w tym kłamstwie - odparła, posyłając sztucznie serdeczny uśmiech w
stronę rozmówczyni.
„Tyle
lat?” Czyżby wiedziała już od dawna?, zdziwiła się, jednak po chwili
stwierdziła, że zachowanie Shirabuki jest całkowicie logiczne. Taka intrygantka
jak ona zawsze wie, kiedy wykorzystać swoją wiedzę.
- Jestem dozgonnie wdzięczna, jednakże
wydaje mi się, iż jutrzejszej nocy wszystko i tak wyjdzie na jaw. Nie mamy
pojęcia, kto będzie nas „przesłuchiwał”… - zauważyła Aya.
- O tak, masz rację. Zapewne też do umysłu
każdego z nas wtargnie nie jeden, a dwa wampiry „naszego” Poziomu. Dla
zachowania wiarygodności i uniknięcia oszustwa - dodała.
- Zatem nie rozumiem, dlaczego… - zaczęła
brunetka.
- Żyję na tym świecie „odrobinę” dłużej
niż ty - powiedziała Sara. - Moja egzystencja nauczyła mnie wielu przydatnych
umiejętności. Jedną z nich, zapewne najlepiej rozwiniętą, jest władza nad
umysłami. Z uwagi na naszą przyjaźń, oferuję ci swoją pomoc - oznajmiła
szczęśliwa.
Aya siedziała osłupiała. Nie miała
pojęcia, w jaką grę bawi się wampirzyca. Była w stanie uwierzyć, że opanowała
zdolność mieszania w głowach do perfekcji, to tłumaczyłoby, dlaczego nigdy nie
można było znaleźć na nią żadnych dowodów jej domniemanych zbrodni. Dlaczego
jednak miałaby jej pomagać i czego chciała w zamian? Spojrzała na Zero, ale ten
również wyglądał na zaskoczonego.
- Jeśli tylko chcesz, wtargnę do twojego
umysłu i sprawię, iż nikt nie wyczyta z niego o twoich prawdziwych korzeniach.
Zaprosiłam także twojego męża, bowiem jego wspomnienia o tobie również
wymagałyby kilku poprawek. - Puściła oczko, co było do niej niepodobne. -
Dzięki temu wasza rodzina uniknęłaby jakichkolwiek zarzutów - dodała.
- Czego chcesz w zamian? - spytał Zero,
jak zawsze podejrzliwy. Nigdy nie uwierzy w to, że czystokrwista chciałaby im
bezinteresownie pomóc.
- Och, to drobnostka - zachichotała cicho.
- Pragnę jedynie, by Aya poparła kandydaturę Takumy na miejsce mojej biednej
Omitsu Hori - stwierdziła. - Twój pozytywny głos w tej sprawie byłby mi na rękę
- powiedziała, patrząc pytająco na Ayę.
Faktycznie, jak na wyzwolenie ich od
kłopotu, to była niewielka cena. Szczególnie, że jeszcze niedawno brunetka
byłaby skłonna zgodzić się na każdy pomysł, który pomógłby jej w utrzymaniu
swego sekretu. Spojrzała w stronę swojego męża, który jednak nie wyglądał na
wielce przekonanego.
- Nie mamy pewności, że nie namieszasz nam
w głowach - zauważył trzeźwo Zero. Nie umiał jej zaufać.
- Owszem, macie tylko moje słowo. Jednakże
w waszym przypadku powinniście zaryzykować. Nie chcecie przecież zwrócić na
sobie uwagi całej Rady, hm?
- Zgoda… - szepnęła brunetka.
- Aya! - zdenerwował się Łowca. - To…
- To jedyne wyjście, Zero. Dla dobra
naszej rodziny - rzuciła cicho. - Jesteśmy czyści, to jedyna rzecz, którą
ktokolwiek może obrócić przeciw nam - zauważyła, po czym przeniosła wzrok na
Shirabuki. - Poprę kandydaturę Ichijou-san.
Sara uśmiechnęła się promiennie, mrużąc
przy tym oczy. Małżeństwo liczyło się z tym, że zmieniając im wspomnienia,
mogła poznać większość ich myśli. Musieli jednak to zrobić, żeby odegnać od
siebie podejrzenia.
- Wspaniale! Zatem zaczynajmy -
oświadczyła wstając.
Zero uparł się, że będzie pierwszy, Aya
musiała więc na to przystać. Mężczyzna usiadł i pozwolił czystokrwistej objąć
swoją głowę rękoma. Ta zamknęła oczy i skupiła się. W pewnym momencie Łowca
poczuł ciepłe mrowienie, które ustało, kiedy kobieta zakończyła zmiany.
- Proszę, możesz sprawdzić - zaproponowała
Sara. - Oczywiście inni są bardziej niż ty w tym wprawieni, jednak jestem
pewna, że nie zauważą dokonanych „ulepszeń”.
Aya podeszła do męża i delikatnie zatopiła
dłonie w jego włosach. Widziała różne obrazy, ale faktycznie, nigdzie nie mogła
doszukać się żadnej informacji o swoim dhampiryzmie. Uśmiechnęła się delikatnie
i poddała się Shirabuki, która dokonała podobnych, acz odrobinę większych zmian
w umyśle dziewczyny. W razie gdyby ktoś na siłę szukał jej matki, miała okazać
się nią Shizuka.
Po skończonej robocie Sara pożegnała się.
Podziękowała raz jeszcze za pomoc, państwo Kiryuu chcąc nie chcąc zrobili to
samo, nadal nie mogąc uwierzyć w to, że znienawidzona wampirzyca okazała się
być ich kołem ratunkowym.
Czystokrwista przeszła kilka kroków w
stronę, z której przyszła i zatrzymała się.
- Zabawne - rzuciła, nie odwracając się. -
Jednak nie taka jedyna w swoim rodzaju, hm? - powiedziała bardziej do siebie,
śmiejąc się cichutko.
Następnie ruszyła w drogę, zostawiając
osłupiałą i nieco przerażoną parę samą.
***
Witamy i pozdrawiamy z działeczki, która, miejmy nadzieję,
zadziała na nas wenotwórczo. Dziękujemy za wszelkie odwiedziny i komentarze. Nie
rozpisujemy się, bo trzeba dbać o transfer. To dziwne - mieć dostęp do Internetu
na tym naszym kochanym odludziu-nieodludziu.
Kochamy Was,
studentka japonistyki i prawdopodobnie przyszła studentka
budownictwa :)
A! Przeczytałam! Zrobiłam to! Chociaż ta Shirabuki... Jest głupia -.-' Dobra, zobaczymy co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i... jestem w szoku.
OdpowiedzUsuńSara jest genialna (co nie zmienia faktu, że jest plującą jadem żmiją bez duszy, której mam ochotę wyrwać kłaki). Nie dość, że popełnia zbrodnie idealne, to jeszcze ma wszystkich w kieszeni *mówi z podziwem, a w głowie odzywa jej się głos: "Bierz z niej przykład dziecko, bierz z niej przykład."*, a teraz w dodatku zna prawdę jeszcze o Suzaku, no geniusz po prostu! Eh, chwalę Sarę... zaczyna mi odbijać...
Pozdrawiam i weny życzę- Andzik
Cóż, na swój pokręcony sposób Sara faktycznie zasługuje na jakiś tam podziw. Bo to cwana lisica jest (chyba obrażam lisy, przepraszam...)
UsuńAndziku, Diamentowa Sacrum - dziękuję za odwiedziny! :*
Trochę późno, ale jestem. Zgadzam się z Andzik - chan, ten rozdział jest szokujący. Czytając go i powtarzając sobie jednocześnie wcześniejsze rozdziały doszłam do niemiłego wniosku, że moje uczucia, czytając te rozdziały są niepokojąco podobne do tych, których doznawałam przy czytaniu serii pt. "Gra o Tron". Intrygi, miłość, tajemnice i przede wszystkim... elementy fantasy! *.* Zaraz zaczęłam sobie kojarzyć poszczególnych bohaterów z ukochanej serii i utożsamiać ich z waszymi. Wyniki były... interesujące.
OdpowiedzUsuńNienawidzę Sary Shirabuki, lecz trzeba przyznać, że jest genialnym strategiem i za to trzeba ją szanować. Czyta ktoś z tu obecnych "Grę o tron"? Lub ogląda chociaż? Tak czy inaczej, Sara przypomina mi Littlefingera. Zła, ale przerażająco dobra w tym co robi, a jej plany to majstersztyki, które trzymają na wiele lat, przypominające pajęcze sieci. Rzadko kiedy porównuję kogokolwiek do Littlefingera, bo to moja ulubiona postać, ale Sara sobie zasłużyła. Czuję do niej taki niechętny szacunek. Tak naprawdę, to chciałabym się dowiedzieć, do czego dokładnie ona dąży. Czy aż tak zależy jej na władzy, że się tak wysila?
Ech, szkoda, że sekret Suzaku również wyszedł na jaw... Ale może nie będzie to miało aż takich konsekwencji? No cóż, czekam niecierpliwie na następny rozdział *siedzi, zaopatrzona w zapasy jedzenia i picia przed komputerem*
P.S. Nie wchodzę na Frixa, bo zapomniałam hasła, a nie mam go nigdzie napisanego :/ A nie chce mi się robić nowego konta...
O, jeśli porównujesz te bazgroły do "Gry o Tron", to chyba niezły komplement, bo "Pieśń Lodu i Ognia" jest zacna :D Powiedz, kogo z kim utożsamiałaś? Jestem okropnie ciekawa xd
UsuńOglądam i czytam ;) Jestem na "Nawałnicy mieczy: Stal i śnieg", niestety trudno mi się na tę serię natknąc w bibliotece, dlatego dośc wolno idzie, bo za ebookami nie przepadam, więc dwie pierwsze części czytałam całe wieki... Na szczęście obecną częśc zdobyłam w wersji papierowej <3
Również lubię Littlefingera, zasługuje na pewien podziw. Zresztą jak sporo innych osób w PLiO. I właściwie masz rację, można go porównac z Sarą *myśli* Ale byłaby z nich para O.O'
No cóż, co z tego będzie, to się okaże xd
Oj, szkoda, że zapomniałaś tego hasła :/ Trzymam kciuki, żebyś sobie przypomniała (może spróbuj metodę prób i błędów xd), bo trochę na tym naszym forum cicho :/
Buziaki! :*
A Prawda, prawda, PliO to zacna seria, chwała Martinowi za nią, chociaż cała masakra ma swoją genezę w 1 części, przy egzekucji... No cóż, nie obraź się, Aya, ale twoja odpowiedniczka w opo to Rob Stark... Jest zbyt honorowa na takie gierki, ale coś tam próbuje zrobić, Zero zresztą też... Nie przygotowani są na takie życie. Mam tylko nadzieję, że nie skończą jak Rob, ani jego rodzeństwo (Jon Snow) x_x
UsuńTata pożyczył od kolegi z pracy pozostałe części (my w domu mamy 2 ładnie wydane części, czekamy na kolejne tego wydawnictwa) więc "Taniec ze smokami"(tom 5, w 2 częściach) skończyłam przed Wielkanocą.
Oprócz Littlefingera kibicowałam również poszczególnym osobom: Daenerys(do czasu), Tyrionowi i Aryi. W ogóle wpadłam przy okazji na pomysł, że gdyby połączyć Petyra, Varysa i Tyriona w jedną postać, byliby najlepszym materiałem na władcę Westeros. Ale przydałby się tam również ktoś łagodny i zarazem twardy... Jakieś propozycje? :D
Jak przypomnę sobie hasło na frixa, to można by o tym popisać, a może nawet stworzyć nowy temat? :D
Tak, Sara i Littlefinger byli by zacną parą. Podbiliby zarówno Westeros jak i świat wampirów :P :P :P
No weź, Aya, nie trzymaj człowieka w niepewności T^T
Dobra, postaram się sobie przypomnieć *idzie do "kącika myślenia"(w Kubusiu Puchatku) i zaczyna się gorączkowo zastanawiać*
Całuski ;*
Fakt. Hm, w sumie faktycznie można ich porównać. To przykre, ale tak jest. Idąc tym torem, Kage byłby trochę jak Ned ;_; Obaj źle skończyli, a chcieli dobrze... A jak skończą Aya i Zero, to się okaże :P
UsuńAch, ja jestem dopiero na pierwszym tomie "Uczty dla wron". Marzy mi się cała seria w domowej biblioteczce ;_;
Fakt, z takiej mieszanki wyszedłby niezgorszy władca. Łagodny i twardy - póki co pewnie Daenerys by pasowała, ale nie wiem jeszcze, co też ona wymyśli w kolejnych tomach. Albo zginie, jak zresztą wielu innych głównych bohaterów (nic mnie już chyba nie zdziwi).
Byłoby super :D
Dokładnie ^^'
Ależ muszę xd
Eh... Pajęczyna Sara plecie swoją sieć... A niech spłonie!!!!
OdpowiedzUsuńHm... Mariko nie przedstawiła swojego chłopaka matce? A to ciekawe... Poza tym: nie było Kaname, więc nie mam na kim wieszać psów ;) Pomijając Sarę, oczywiście, ale jakoś zawsze bardziej interesowali mnie faceci, niż kobiety, więc... Poza tym Andzik dobrze to ujęła. Sara to jakiś psychotyczny geniusz zła.W sumie to... chciałabym mieć choć połowę jej sprytu. Mógłby się w życiu codziennym przydać.
Czy wszyscy oglądają "Grę o tron"???
Jedna rzecz mnie ciekawi: czy Sara dąży do władzy absolutnej? Czy może jest tak znudzona długim życiem, że chce się zabawić? Nie dbając specjalnie o konsekwencje... ;/ Nie wyobrażam sobie, że mogłabym kiedykolwiek znudzić się życiem... Cóż, to chyba przywilej wampirów
A! Nominowałam Waszego bloga do LIEBSTER BLOG AWARD.
Więcej na: http://witch-and-the-beast.blogspot.com/2013/07/liebster-blog-award.html
Ave!
K.L.
Ja również chciałabym być choć ułamek sprytu Sary. Zapewne nieźle to w życiu pomaga, choć z drugiej strony... nie wiem, czy to by pasowało do mojej teoretycznie łagodnej natury.
UsuńChyba tak xd
A kto ją tam wie xd Ale jeśli chodzi o znudzenie życiem, to mam zupełnie inne poglądy. Za nic na świecie nie chciałabym żyć wiecznie bądź ogólnie jakoś długo. Masakra.
Nominowałam Waszego bloga do LIEBSTER BLOG AWARD! Więcej informacji na: http://vampireknightopowiadanie.blogspot.com/ xd Nie chciało mi się nawet komcia pisać ;p Aido: Co za leń...
OdpowiedzUsuńDobra kochane biorę się wreszcie za komentowanie rozdzialiku ^ ^" Ech wiem, wiem, że mam sporo zaległości, ale postaram się jak najszybciej nadrobić ^ ^" Dobra dość wstępów trza się za konkrety wziąć ;p
OdpowiedzUsuńEch książę jak zawszę wygląda zabójczo xD Ech ale cóż sytuacja nie jest zbyt pozytywna ^ ^" Ech ale jak przystało na zakochanego księcia wciąż tylko martwi się o swą ukochaną Q.Q Nie no słodziak jak nie wiem co <3 No ale fakt to spotkanie to fajny pomysł… Kurczak nieopierzony naprawdę lubię takie klimaciki jak już ci wcześniej mówiłam <3 Ech pamiętam jak pierwszy raz to czytałam… Ach wspomnienia! Kurczę tyle emocji! Q.Q
Ech no i mamy śmierć matki Megumi T.T Kurczę z jednej strony jakoś tego ni żałuję bo kobita zatruwała życie swoje córce ale… no cóż nie powinno się cieszyć z czyjejś śmierci… No ale dobra wracając do tematu… Jej jest i mój braciszek *.* Kurde wiesz Nie no ilekroć jest jakakolwiek wzmianka na temat mojego braciszka czy Deia to po prostu szalej ^ ^' Serio serducho tak mi się raduje a gemba sama się szczerzy ^.^"
Ech i zebranie Radej xD Jejku no ja naprawdę lubię coś takiego -.- Nie no te intrygi, napięta atmosfera, podejrzewanie, kto? kiedy? i dlaczego? Niach to jest to co Tygryski lubią najbardziej xD
Ech nie dziwie się Ayi że wkurzają ją te wszytki wscipskie spojrzenia, wcinanie się w nieswoje sprawy i podejrzenia innych wampirów *wzdycha* No ale cóż jakby na to nie patrzeć "ludziska" mają ku temu powód… Co zresztą Aya sama przyznała… Tak to jest jak się jest ważną osobistością…
A teraz fryyyyyy do Akademii :D
Ech jak to teraz czytałam to serce mi się kroi na to co będzie już za kilka rozdziałów T.T Ech nooo po stokroć biedna Mari-chan ;( Ech noo czemu ona musiała zakochać się w tym kretynie noooooooo! ;( Biedna! Biedna! Biedna! Nie no nie mogę… I jeszcze Aya nie zdaje sobie z niczego sprawy to tylko jeszcze bardziej dobija T^T
Niach Suzaku po raz n-ty udowadnia jakim jest romantykiem :D Ech ja na miejscu Ayi też bym się denerwowała -.- Nie… Ja bym od zmysłów odchodziła… Serio nie wyobrażam sobie takiego stresu…
Ach i teraz akcja z Sarciom ^.^
Ta pindzia mnie tak irytuję że dramat… Serio mam ochotę ją rozszarpać na drobne kawałeczki >.< To królowa intryg noooo! Jest jak pająk tkający sieć intryg, kłamstw i zasadzek. Jest jak gracz w karty zbierający asy bo w odpowiednim momencie je wykorzystać. Ot i cała prawda o Sarze!
Zgadzam się że VN daje podobne odczucia jak „Gra o tron” :P
Dobra to tyle gomen że tak krótko ale jakoś nie mam weny na więcej noo ;( Zresztą następny rozdział zawiera mnóstwo akcji więc będę mogła się wykazać :D
Pozdro i weny kochane :*
Suzu-chan
U mnie coś nowego... Zapraszam xD
OdpowiedzUsuń