sobota, 29 marca 2014

Vampire Night: rozdział XXVIII - „Wyzwania”

      Kiedy Dei oficjalnie powitał nową Nocną Klasę, w duchu po raz setny dziękując wszystkim możliwym osobom za to, że koniec końców znów udało się takową zorganizować, dał gestem znać, iż chciałby zamienić słówko z Kairenem. Chłopak zbliżył się, odprowadzany czujnym, choć ukradkowym wzrokiem Kanaru. Deichi jednak naturalnie to zauważył, zbyt dobrze znał córkę, by nie dostrzec takiego sygnału z jej strony. Uśmiechnął się do niej, a ona, speszona, dość niedbale pomachała tylko i nieco zbyt szybko się ulotniła, co odrobinę zasmuciło Deia. Miał nadzieję, że może chwilę z nią potem porozmawia, ale najwidoczniej się przeliczył.
      - O co chodzi? - spytał Kairen, subtelnie przypominając Deichiemu o swojej obecności.
      - Och - mruknął zawstydzony, ale szybko się zreflektował. - Suzu chciałaby z tobą porozmawiać. Prosiła, bym ci to przekazał - oświadczył. Domyślał się, jaki temat chce poruszyć jego żona, lecz postanowił się nie wtrącać.
      - W porządku - zgodził się od razu Kai. - Wpadnę po południu, wszyscy będą tu wtedy spali, więc nie powinno być żadnych problemów - rzekł z delikatnym uśmiechem.
      - Ale będziesz zmęczony… - zauważył Deichi, niepewnie spoglądając na młodzieńca.
      - Przywykłem - odparł tylko, wciąż dobrotliwie się uśmiechając.
      Co za bezproblemowy chłopak, pomyślał Dei. Choć nie zamieniłby Kanaru na żadne inne dziecko na świecie, nigdy nie mógł do końca nadziwić się nad niezwykłością i swego rodzaju „cudownością” przybranego siostrzeńca.

      Upewniwszy się, iż wszyscy faktycznie śpią w najlepsze - zarówno wampiry, jak i Mayumi, Kairen wymknął się po cichu z Księżycowego Akademika i skierował się do domku dyrektora. Dla jego rodziców czy cioci Kaori i wujka Ichiru budynek ten zawsze będzie kojarzył się przede wszystkim z dziadkiem Kaienem, ale on należał już do tego pokolenia, które łączyło go z Deiem, Suzue i Kanaru.
      Uśmiechnął się, czując zapach świeżo upieczonych ciasteczek kokosowych, jego ulubionych. Podszedłszy do domu, zapukał do drzwi. Z jakiegoś powodu nigdy nie zamontowano tu zwykłego dzwonka, jakie spotyka się w większości domostw.
      Suzu otworzyła niemalże od razu. Uściskała go serdecznie na powitanie, zaprosiła do środka i natychmiast wstawiła wodę na herbatę.
      - Dziękuję, że przyszedłeś, choć, nie zaprzeczaj, to dość niewygodne, łagodnie mówiąc - rzuciła, wiedząc, że Kairenowi nawet przez myśl by nie przeszło, żeby być złym, oburzonym czy zniesmaczonym faktem, iż znalazł się o takiej porze w tym miejscu, zamiast spokojnie spać i regenerować siły. - Ech, znając ciebie, domyślasz się, że chodzi o Kanę-chan - westchnęła, krzątając się po kuchni. Brązowe włosy miała spięte w luźny kucyk, by nie przeszkadzały jej podczas pieczenia łakoci. - Mam nadzieję, że nie masz jej za złe tego zachowania? Nie wiem, co się z nią stało. To znaczy… Wiem, ale wolałabym, żeby już jej przeszło. Okres dojrzewania jest doprawdy kłopotliwy. A była takim grzecznym dzieckiem, wciąż za tobą latała i mogła mówić o tobie godzinami, zaś teraz… Sam wiesz…
      - Nie winię jej, niemal każdy przechodzi kiedyś coś w rodzaju okresu buntu - zaśmiał się swobodnie.
      - Ty chyba ominąłeś ten etap - rzekła z uśmiechem kobieta.
      - Zależy, jak na to spojrzeć. Rodzice pewnie doszukaliby się buntu w mojej chęci uczęszczania do Akademii - stwierdził, zapewne zresztą słusznie. Chcąc czy nie, Aya i Zero głęboko w sercach widzieli teraz tę szkołę jako miejsce, które doprowadziło do śmierci Mariko. To tutaj poznała Kaname Kurana, a być może nie doszłoby do tego, gdyby nie przebywała tak blisko jego dawnej komnaty. Obecnie wstęp do niej był zakazany, a skrzydło pierwszej Nocnej Klasy zupełnie zamknięto, jak gdyby było przeklęte.
      - Powiedz, specjalnie nie naciskałeś tak bardzo kilka lat temu, prawda? - spytała, zalewając herbaty - dla siebie jaśminową z sokiem malinowym, dla Kairena porzeczkową. Pamiętała rozmowy z Ayą, gdy ta martwiła się o to, czy powinna kiedykolwiek posłać syna do szkoły. Zdecydowanie wolała mieć go stale przy sobie.
      - Oczywiście. Po prostu chciałem powoli przygotowywać rodziców do tej myśli. Od początku zamierzałem wstąpić tutaj wtedy, gdy Tamaki, Kana-chan i Mamoru - oznajmił szczerze.
      Suzue uśmiechnęła się pod nosem. Anioł, bo anioł, ale cwany, pomyślała z czułością. W istocie bardzo cieszył ją fakt, że stało się tak, a nie inaczej. Czuła się spokojniejsza wiedząc, że Kai jest blisko Kanaru, wiedziała bowiem, że w razie zagrożenia on mógłby nawet poświęcić życie, byle tylko ją ochronić. Starała się jednak nie myśleć o tym w taki sposób, martwiąc się, że to nazbyt egoistyczne.
      - Wracając do Kany… Ona naprawdę nie chce cię ranić. Po prostu nie radzi sobie z natłokiem uczuć i nieśmiałością. Niestety, pod tym względem wdała się w Deia, z tym, że u niej te „objawy” się spotęgowały. Fakt faktem, że ja nie miałam pojęcia, co stoi za tą nagłą zmianą zachowania, gdy był nastolatkiem, ale… Cóż, w każdym razie trochę mi wstyd za tę moją córeczkę. Jest chyba trochę nazbyt infantylna, nie uważasz? Ale to nasza wina, za bardzo ją rozpieszczaliśmy - westchnęła. - Może dojrzeje w ciągu najbliższych lat, skoro musi się teraz choć odrobinę usamodzielnić.
      - Przejdzie jej. To rodzinne - stwierdził z uśmiechem Kairen. Oczywiście nie cieszył się z tego, że Kanaru całym swym jestestwem starała się ostatnio udowadniać całemu światu, że nic do niego nie czuje bądź że go wręcz nienawidzi, jednak miał świadomość, że to tylko przejściowe problemy. Hormony w niej buzują, psychika szaleje - jednym słowem - okres dojrzewania daje się we znaki. Tamaki zresztą był nie lepszy, ale Kai wierzył, że i on pewnego dnia wreszcie dojrzeje i zauważy to, co powinien był spostrzec już dawno temu.
***
      - A już myślałam, że ten rok będzie spokojniejszy - westchnęła Aika, opierając głowę o podbródek i wykręcając jednocześnie oczyma. Przez całe rozpoczęcie roku szkolnego czuła na sobie wzrok blondwłosego kolegi z klasy. Nawet gdy już siedzieli w sali na organizacyjnych zajęciach, na których nauczyciel omawiał, co czeka ich w najbliższych semestrach, Tamaki nie spuszczał jej z oczu, nie pozbywając się tego swojego uroczego uśmiechu.
      - Wiesz, jaki on jest - zaśmiała się cicho Misaki. - Nie odpuści, póki nie dostanie, czego chce - zauważyła widocznie rozbawiona. Na miejscu Aiki też nie wytrzymałaby zbyt długo tak dosadnych zalotów. Zwróciła swój wzrok w stronę chłopaka i pokręciła głową na znak, żeby przestał. Ten jednak rozpromienił się tylko i zaczął jej machać. Blondynka z politowaniem się zaśmiała, nie wierząc w infantylność przyjaciela.
      - Już nie mogę doczekać się tej satysfakcji, kiedy zrozumie, że nie zawsze dostaje się to, czego się chce - rzuciła Aika z delikatnie diabelskim uśmiechem w momencie, w którym nauczyciel zakończył zajęcia.
      Dziewczyny wstały i ruszyły w kierunku wyjścia, gdzie oczywiście czekał na nie Tamaki.
      - Jak tam wakacje, Ai-chan? Tęskniłaś? - spytał z miną najszczęśliwszego dziecka świata.
      Szatynka zmierzyła kolegę od góry do dołu i westchnęła cicho, co najwidoczniej musiało być jej odpowiedzią, bo nie wypowiedziała żadnego słowa.
      - Tamaki, daj spokój, nie dręcz jej od samego rana - rzuciła Misaki, patrząc na niego karcąco.
      - Kiedy tak długo jej nie widziałem! - zbuntował się.
      - Dopiero zaczął się rok szkolny… - zauważyła dziewczyna, wchodząc w dyskusję.
      - A ty nie tęsknisz za Akihirą? - zdenerwował się blondyn.
      - Ale wy nie… - zaczęła.
      - Przepraszam, ale ja tu jestem, jakbyście zapomnieli - wtrąciła zirytowanym głosem Aika. Ręka drżała jej ze złości, ale starała się opanować. Nauczyciel wciąż był w sali, a ona przecież zawsze była dobrą uczennicą. Misaki westchnęła i pokręciła głową.
      - Gomen, Ai-chan - powiedział blondyn. - Po prostu cieszę się, że cię widzę - przyznał szczerze.
      - Kiryuu-kun, możesz pomóc mi przenieść te kartony? - poprosił nauczyciel.
      - Hai, sensei! - krzyknął. - Wybaczcie mi, muszę już iść. Miłego dnia i do zobaczenia na wymianie, Misa-chan. Może też wpadniesz? - zwrócił się do Akayamy. - Będę wpatrywać się w ciebie przez cały ten czas - rzucił z zadowoleniem, po czym z szerokim uśmiechem zaczął pomagać mężczyźnie.
      - Niedoczekanie twoje… - szepnęła szatynka, patrząc ukradkiem na chłopaka. Misaki uśmiechnęła się pod nosem. Jednak czasem myśli…, zauważyła, widząc, że chłopak specjalnie powiedział taki tekst, aby uniknąć obecności Aiki na wymianie.
      Nastolatki wyszły ze szkoły, kierując się w stronę żeńskiego dormitorium. Wiosenny już wiatr delikatnie szumiał między budzącymi się do życia drzewami. Przyjaciółki przez jakiś czas szły w ciszy wyznaczonymi ścieżkami, wdychając świeże, rześkie powietrze.
      - Przepraszam, on umie wyprowadzić człowieka z równowagi - stwierdziła Misaki, odgarniając delikatnie swe długie, blond włosy, które wiatr ciągle zwiewał jej na twarz.
      - Jest nieobliczalny - powiedziała tylko Aika, nie wyrażając przy tym zbyt wielu emocji. - Nie mogę do końca go rozszyfrować, nie wiem, o co mu chodzi - zauważyła niezadowolona. Z reguły każdy delikwent, który ośmielił się zniszczyć jej spokój ducha, po kilku słownych konfrontacjach z nią dawał sobie spokój. Prefekt jednak nie dawał za wygraną, jakkolwiek dziewczyna by się nie zachowywała.
      - Wiesz co, Tamaki raczej nie ma strategii i chyba też za bardzo nie wie, o co mu chodzi - rzuciła dobitnie, właśnie zauważając ten fakt. - Jeśli o to chodzi, zachowuje się jak dzieciak.
      - A czy w jakiejkolwiek innej sytuacji się tak nie zachowuje? - spytała, podnosząc lekko jedną brew.
      Misaki zaśmiała się tylko, na co jej przyjaciółka zareagowała lekkim uśmiechem. Nie mogła się przecież dowiedzieć całej prawdy.
      Będąc pod akademikiem, spotkały cztery koleżanki ze swojej klasy. Namiętnie o czymś rozmawiały, co rusz się śmiejąc.
      - O! Dziewczyny! - zatrzymała je Fumi Kobi, zapraszając do gromady, wśród której była jej najlepsza przyjaciółka - Yasu Mori, przewodnicząca klasy Kiriko Haraguchi i odrobinę zamknięta w sobie Hotaru Shimasaki.
      - Właśnie planujemy, o której wyjdziemy na wymianę! - powiedziała konspiracyjnym tonem Yasu, rozglądając się czujnie dookoła, gdzie stały różne grupy dziewcząt z innych klas i wesoło rozmawiały na świeżym powietrzu.
      - Tak, tak! - zgodziła się Fumi. - Stwierdziłyśmy, że pójdziemy dużo wcześniej, żeby zająć jakieś dobre miejsce, w końcu nie co dzień pojawia się nowa Nocna Klasa! - Zarumieniła się na samą myśl o nowych przystojniakach z Nocnego Wydziału. - Razem z Yasu podsłuchałyśmy rozmowę jakichś pierwszoklasistek. Planują wyjść godzinę przed, rozumiecie to?! Nie ma takiej opcji, żeby zajęły najlepsze miejsca - zarządziła, a Mori jej przytaknęła.
      - Wy też bierzecie w tym udział? - spytała zdziwiona Aika, patrząc w stronę Kiriko i Hotaru. Obie skinęły lekko głową.
      - Skoro już przyjdą nowi, to raz można się przejść - zauważyła Kiriko. - Powinnyśmy wiedzieć, z kim dzielimy szkołę. - Mrugnęła do nich z uśmiechem.
      - Właśnie, właśnie! Misaki-san, skoro już tu jesteś, to może załatwisz nam pierwszy rząd? Jesteś prefektem, chyba możesz wpuścić na przód koleżanki z klasy, co? - spytała z uśmieszkiem Fumi.
      - Gomen, nawet ja nie mam takiej siły przebicia - zauważyła. Większość wymian była tak przeludniona, że naprawdę ciężko było zapanować nad tłumem, który bez przerwy niemiłosiernie pchał się do przodu.
      - Ech… - westchnęła dziewczyna. - Zaraz! - ocknęła się. - Czy ty ich przypadkiem już nie widziałaś?! - krzyknęła nieco zbyt głośno, przez co od razu znalazło się bliżej nich więcej dziewczyn nadstawiających uszy.
      - Eeto… - zmieszała się. - Musiałam oprowadzić ich po szkole, także większość raczej widziałam - powiedziała niepewnie.
      - Kya! - pisnęły koleżanki, a Aika patrzyła na wszystkie z niedowierzaniem. Fakt pozostawał faktem, że do Nocnej Klasy chodzili przystojniacy, ale żeby od razu tak ich wielbić? Tego nie była w stanie zrozumieć. - Powiedz coś o nich!
      - Więc… - zamyśliła się na chwilę, po czym schyliła się do koleżanek, aby usłyszały tylko one. - Przewodniczący jest wredny - rzuciła, słysząc od razu oburzenie. - Od razu rozpoznacie, który to, bo ocieka pychą - zauważyła, przypominając sobie niezbyt miłe spotkanie. - Za to wiceprzewodniczący jest jego przeciwieństwem - dodała z lekkim uśmiechem.
      - Czy to prawda, że to kuzyn Kiryuu-kuna? Fumi wspomniała, że Konda-san z równoległej klasy dowiedziała się, że Naito-san z trzeciego roku wie to od Kiryuu-sensei - powiedziała Yasu.
      Aika mrugnęła kilka razy, niedowierzając, jak informacje o nowej Nocnej Klasie rozchodzą się na terenie szkoły. Większość dziewczyn miała na tym punkcie wręcz obsesję, na co właśnie miała dowód.
      - Ano… - zastanowiła się chwilę. Chciała już powiedzieć, żeby spytały się o to Tamakiego, a nie wszystkich dookoła, ale stwierdziła, że chłopak załamałby się całkowicie, będąc co rusz wypytywany o kuzyna. Chociaż wiedziała, że on tego nie uniknie, chciała oszczędzić mu trosk na tyle, na ile umiała. - To chyba prawda, jak powiedziała Kiryuu-sensei - odparła tylko. - My już idziemy, muszę odpocząć przed wieczorem - rzuciła, machając koleżankom na pożegnanie i razem z Aiką udały się do swojego pokoju. Od razu obie usiadły na swoich łóżkach, zmęczone rozmową.
      - Paranoja - rzuciła Aika, kładąc głowę na poduszce i wpatrując się w sufit. - Nie ma opcji, żebym tam poszła. Marzę tylko o spokoju, kąpieli i dobrej książce na wieczór - poinformowała, uśmiechając się lekko na myśl o zbliżającym się popołudniu.
      - Ty to masz dobrze, też bym sobie poczytała. Dzisiaj pewnie będzie okropny tłum, a jak zauważą nową Nocną Klasę, to zapewne przez kilka kolejnych miesięcy będę się użerać z oszalałymi fankami.
      - Są aż tak przystojni? - spytała szatynka z lekkim uśmiechem, przekręcając się na bok i patrząc na przyjaciółkę. Ta zaśmiała się cicho.
      - O wiele lepsi niż poprzedni. - Wytknęła język i obie wybuchły śmiechem. - Ale to tylko fakty, żaden nie jest warty większej uwagi - zauważyła, myśląc o Akim.
      - Czasem ci zazdroszczę. Masz już chłopaka, w dodatku o kilka lat starszego, więc zapewne jest dojrzały, w końcu innego byś nie brała - rzekła, doskonale zdając sobie sprawę z dojrzałości dziewczyny. Misaki uśmiechnęła się delikatnie na myśl o „kilku” latach różnicy. Chociaż zdawała sobie sprawę, że nawet nikt by jej nie uwierzył, gdyby powiedziała prawdę, ciążyło jej to, że musiała okłamywać przyjaciółkę. - A tutaj? Same dzieci. Jedynie ci z Nocnej Klasy wyglądali doroślej, ale chronicie do nich dostępu, jakby byli święci, więc strach nawet chcieć się do kogoś zbliżyć - rzuciła.
      Nagle obie usłyszały znajomy, dźwięczny śmiech dochodzący przez otwarte okno z podwórka przed akademikami. Wyraźnie wyróżniał się pośród gwaru innych.
      - Czy on zawsze musi się tak cieszyć? - spytała Aika, niedowierzając i nakrywając poduszką głowę. To jednak niewiele dało, bo już zdążyła usłyszeć ciche piski różnych dziewcząt, z zachwytem wołające „Kiryuu-kun”. - Jak oni wszyscy mogą go lubić?! - zdenerwowała się, siadając gwałtownie na łóżku. Misaki wpatrywała się w nią z uśmiechem. - Przecież to takie fałszywe. On zawsze się cieszy, nieustannie. Najchętniej zdarłabym mu ten uśmiech z twarzy… Doprawdy nie mam pojęcia, jak z nim wytrzymujesz, chyba jesteś święta…
      - Mówiłam ci już, nie jest taki zły, jak myślisz. Dużo gada, wciąż się cieszy, ale musisz przyznać, że wychodzi mu to naturalnie. Ciężko posądzić go o obłudę, bo wszystko jest najzwyczajniej w świecie szczere. Choć to praktycznie niemożliwe, taki właśnie jest - poinformowała zniesmaczoną współlokatorkę, która wzruszyła ramionami.
      - Sama nie wiem, coś mi w nim nie pasuje. Jest zbyt wesoły.
      - A ty zbyt ponura, pasujecie do siebie - rzuciła wprost, czując, jak usta wyginają się jej do uśmiechu.
      - Nawet nie próbuj mnie denerwować… - powiedziała rozbawiona Aika, rzucając w przyjaciółkę poduszką. Ta, oberwawszy w głowę, zaśmiała się radośnie.
      Po chwili nastolatki zarządziły koniec takich głupich tematów i pogrążyły się w opowiadaniu sobie o książkach, które przeczytały w czasie wakacji. Misaki wciąż podjadała czekoladę, której zrobiła sobie duże zapasy przed powrotem do Akademii, ponieważ rzadko kiedy uczniowie mieli pozwolenie na wyjście do miasta.

      Kilka godzin później, kiedy słońce zaczynało kryć się już za chmurami, Misaki założyła na ramię opaskę prefekta, pożegnała się z przyjaciółką pochłoniętą lekturą i udała się na miejsce wymiany. Po drodze minęła wiele podnieconych grup dziewcząt z różnych klas, a także chłopców, którzy zapewne będą chcieli powzdychać do przedstawicielek płci pięknej z Nocnej Klasy. Widząc panią prefekt, uczniowie przyspieszali, nie chcąc spóźnić się na wielkie wydarzenie. Choć jak się okazało chwilę później, osoby, które przyszły na końcu, musiały być naprawdę wysokie, żeby dostrzec coś między tak sporym tłumem.
      Widząc prefekta, większość ludzi ustąpiła, chcąc przepuścić dziewczynę, ale nawet to nie uchroniło Misaki przed wielokrotnymi popchnięciami przez żwawą gromadę. Kiedy udało jej się wreszcie dotrzeć do ścieżki, napotkała wzrokiem swojego blondwłosego kolegę, który uśmiechnięty rozmawiał z jakimiś pierwszoklasistkami z pierwszego rzędu, widocznie zachwyconymi radosnym senpaiem. Pchający się uczniowie, widząc panią prefekt, westchnęli zasmuceni, że nie będą mogli już więcej się przepychać. Tamaki usłyszał skargi uspokajanego przez blondynkę tłumu, więc przeprosił nowo poznane dziewczęta i ruszył ku przyjaciółce. Ta, odrywając się na chwilę od pracy, rzuciła okiem na chłopaka. Chociaż się uśmiechał, widziała na jego twarzy lekkie zdenerwowanie i przejęcie. Uśmiechnęła się więc do niego ciepło, chcąc jakoś dodać mu otuchy.
      - Nie ma jej tu, prawda? - spytał cicho błagalnym tonem. Gdy Misaki pokręciła przecząco głową, na twarzy kolegi pojawiła się ulga. Choć wciąż był spięty, stres odrobinę zmalał. - Yoshi, wracajmy na stanowiska! - rzucił zdeterminowany, chociaż jakby nie patrzeć, to on opuścił swoje. Wrócił więc na miejsce, od nowa będąc zagadywanym przez różne uczennice. Nie minęło pięć minut, a wrota zaczęły się otwierać. Piski narastały z każdą chwilą, a gdy dało się zauważyć nowe twarze osób odzianych w białe mundurki, tłum oszalał. Prefekci mieli ręce pełne roboty, gdy fanki zaczęły na nich napierać. Misaki dzielnie broniła swojej połowy, za to po drugiej zdawało się, że niektóre dziewczęta specjalnie tak się pchają, żeby wpaść na Tamakiego, co było dla nich dodatkową atrakcją.
      Na czele gromady szedł przewodniczący, dumnie patrząc przed siebie i niespecjalnie zwracając uwagę na otoczenie. Zdawał sobie sprawę, że nikt nie znał jego nazwiska, więc nie musiał się niepotrzebnie zatrzymywać, żeby uraczyć kogokolwiek spojrzeniem. Przecież nie taka była jego rola w tym wszystkim.
      - Kto to, kto to?! - krzyczały fanki wprost do uszu Misaki i Tamakiego. Zniecierpliwione, domagały się nazwisk.
      Zaraz za nim szedł delikatnie, acz anielsko uśmiechnięty Kairen, trzymając za rękę przerażoną tłumem Mayumi, która czuła, że wiele oczu zwróciło się ku niej. Obserwatorzy byli wyraźnie zdziwieni młodą dziewczynką przebywającą wśród tak przyjemnych dla oka uczniów Nocnego Wydziału. Obok nich szła uśmiechająca się sympatycznie do tłumu Yumeki Akarashi. Słysząc nawoływania, podeszła bliżej fanów i przedstawiła się. Kairen uczynił podobnie i choć ograniczył słowa do minimum, i tak wywołał wrażenie najmilszej osoby spośród Nocnej Klasy.
      Dalej szli Mamoru z Kanaru, którzy zatrzymali się na chwilę, aby przywitać się z kuzynem. Tamaki uśmiechnął się do nich i wymienił kilka zdań, a następnie szepnął w tłum ich nazwiska, co wywołało radosną wrzawę.
      Z każdą sekundą przez uczniów Dziennej Klasy wywoływanych było coraz więcej nazwisk. Wystarczyło, że jedna osoba wychwyciła jakieś miano, aby po chwili całe zbiorowisko radośnie je wykrzykiwało. Daiki, Mei i Kousuke szli razem, jednak po chwili każde z nich upatrzyło sobie jakąś ładną twarzyczkę i podchodząc do swych potencjalnych celów, przedstawili się i wdali w krótką pogawędkę. Kousuke Nishi jednak szybko się zmęczył i wrócił do grupy zmierzającej w kierunku szkoły. Zachwycony za to był Muramatsu, który już oblizywał wargi, patrząc na swoją czarnowłosą rozmówczynię, widocznie zauroczoną rozmową z nim. Sekundę później stała już przy nim Misaki, która grzecznie rozkazała powrót do grupy. Fanki natychmiast zaczęły protestować, jednak na próżno.
      Tsuyoshi Mukai szedł spokojnie, co rusz poprawiając okulary. Nie gustował w tak wielkich zbiorowiskach wrzeszczących fanek, więc głęboko oddychając, zaczął żałować swojej decyzji dotyczącej uczestnictwa w projekcie, jakim była Nocna Klasa. Spojrzał na idącą obok niego Harumi Iwamoto, która, odrobinę speszona tyloma obserwatorami, przez chwilę nie umiała się odnaleźć. Moment później wzięła przykład z Takenoriego Yotagami, który wesoło witał się z ludźmi i sama również zaczęła się uśmiechać, podchodząc do niektórych uczniów i przedstawiając się. Żądne wiedzy fanki od razu zaczęły wypytywać ich o ich życie towarzyskie, preferencje i wszystko, co tylko nasuwało im się na myśl. Większość wampirów Nocnej Klasy była zdziwiona, ale zarazem rozbawiona takim przyjęciem. Lekko na uboczu trzymali się jednak Yuzuki Umaba ze swoim arystokratycznym chłopakiem oraz dwie blondwłose i wyraźnie speszone przyjaciółki - Sachiko Nonaka i Tomoko Kakuta.
      Wraz z czasem grupa powoli zaczęła się oddalać, zostawiając w tyle wciąż oszalałych uczniów Dziennych Klas.
      - Nie rozumiem, czym oni się tak zachwycają - parsknął Daiki Muramatsu, wykrzywiając zęby w uśmiechu.
      - To chyba oczywiste - wtrącił znudzony Shouta, pojawiając się znikąd w pobliżu trojga przyjaciół. Od młodości przyzwyczajony był do wrzawy wokół jego osoby, z tą różnicą, że nigdy nie było to aż tak duże zgromadzenie ludzkich dzieciaków.
      - Oczywiście, Hanadagi-sama - przyznała szybko Mei, wpatrując się w niego z ciekawością.
      - Wydajecie się być całkiem normalnymi wampirami - zauważył Hanadagi, mierząc całą trójkę. - Po co przyszliście do tej szkoły?
      - Ponieważ wreszcie ktoś interesujący stoi na jej czele - odpowiedziała natychmiast Mei kokieteryjnym tonem, świdrując wampira wzrokiem. Czystokrwisty uśmiechnął się lekko pod nosem, najwidoczniej zadowolony z odpowiedzi. Wiedział już, że zdobył grono zaufanych sług.
      - Jeśli można, Hanadagi-sama… - zaczął Kousuke. - Dlaczego ty…
      - Wszystko w swoim czasie - wtrącił bez skrępowania, odsłaniając kły w diabelskim uśmiechu. Cała trójka spojrzała tylko na niego, będąc już pewna, że jest godny tego, żeby za nim podążyć.

      Pod murami, w okolicy wymiany, prefekci długo jeszcze musieli uciszać wszystkich nastolatków. Kiedy zaś Nocna Klasa zniknęła z pola widzenia, uczniowie zaczęli wymieniać między sobą spostrzeżenia, a także wypytywać Misaki i Tamakiego o każdego z osobna. Przez to zamieszanie ich praca trwała ponad półtorej godziny dłużej niż zwykle. Blondyn bowiem miał zbyt dobre serce, żeby odmówić odpowiedzi na niektóre pytania, Misaki za to zrobiła to dla świętego spokoju, bo i tak bez kolegi nie mogła się dalej ruszyć. Dopiero gdy chłopak zaczął być wypytywany o całe swe kuzynostwo, radośnie zaczął kończyć temat i z ciepłym uśmiechem odesłał wszystkich do akademików.
***
      - … ale, jak mówiłam, postaram się nie zanudzać was niepotrzebnymi elementami historii. Kilka lekcji musimy jednak poświęcić na czystą książkową teorię - oznajmiła Hanashi, wpatrując się w nową Nocną Klasę. Jako iż wykładała im historię i życie Łowców, zdawała sobie sprawę, że mało kto będzie zainteresowany zajęciami. Mimo sojuszu, wampiry zawsze czuły wyższość nad ludźmi, nawet jeśli w ich żyłach płynęła łowiecka krew. - Jakieś pytania? - rzuciła, rozglądając się po klasie. Zerknęła także na górę sali, gdzie w kącie Aidou najwyraźniej przeprowadzał małą, organizacyjną lekcję z Mayumi.
      - W jakim celu mamy uczyć się historii Łowców? - spytał Daiki Muramatsu, opierając podbródek na dłoni, wyraźnie znudzony. - Łowcy nie są specjalnie silni, więc po co mamy się nimi przejmować? - dokończył, czując na sobie wzrok niektórych, zdziwionych jego bezczelnością, uczniów.
      - Myślę, że twoje wielkie ego nieraz przysporzyło ci już wstydu - rzuciła niewzruszona Hanashi, siadając na biurku nauczyciela i wpatrując się z uśmiechem w wampira, który gniewnie na nią spojrzał, usłyszawszy śmiech dwójki swych kompanów.
      - Co taka młódka może wiedzieć o życiu Łowców? - burknął zdenerwowany. Zauważywszy, że przewodniczący nie reaguje, stwierdził, że zapewne popiera jego zdanie. Wiceprzewodniczącemu zapewne nie pasują jego poglądy, skoro jego ojciec jest prezesem Związku, jednak nic nie powiedział, przysłuchując się sprawie.
      - Możemy się przekonać - rzuciła Hanashi. - Jeśli zdacie test z teorii wykładanej na kilku kolejnych zajęciach, który dla was przygotuję, możemy zorganizować małe zawody - zaproponowała i widząc jadowity uśmieszek Muramatsu, sama również uśmiechnęła się pewnie. - To wszystko na dziś - zarządziła i stojąc przy biurku, czekała, aż wszyscy opuszczą salę. Uśmiechnęła się ciepło do Kanaru, Mamoru i Kairena, kiedy wychodzili. Postanowiła bowiem za pierwszym razem odprowadzić Mayumi do Księżycowego Dormitorium sama.
      - Jak podobały ci się pierwsze zajęcia? - spytała, kiedy zostali w sali we troje.
      - Wspaniale, sensei jest bardzo miły - odpowiedziała dziewczynka, stojąc obok rosnącego w dumę Aidou. Dwunastolatka zaczęła opowiadać o swoich odczuciach, podczas gdy we troje wyszli z budynku, udając się na główną ścieżkę, na której spotkali Tamakiego będącego na patrolu.
      - Wiesz, że ciocia będzie się bić z tymi wampirami?! - rzuciła przerażona i równocześnie żywo zainteresowana rudowłosa. Hanashi zaśmiała się, patrząc na zdezorientowanego brata.
      - Myślałam, że słuchałaś swojej lekcji - odparła, spoglądając niby to karcąco na bratanicę i wyjaśniła bratu, o co chodzi.
      - Czy to aby na pewno jest bezpieczne? - spytał lekko zmartwiony Tamaki. - Jeśli przegrasz, nie będą cię szanować - zauważył.
      - Tamaki, do kogo ty mówisz? - zaśmiała się zwycięsko. - Przecież ja zawsze wygrywam - powiedziała dumnie, wyszczerzając zęby.
      - Czy nie wspominałaś czasem, że wielkie ego przysparza kłopotów? - wtrącił nagle Hanabusa i widząc zirytowaną twarz córki Kaori, dodał jeszcze - Jestem bardzo inteligentny i mam podzielną uwagę - powiedział przemądrzale.
      - I ty chcesz mnie uczyć pokory? - zaśmiała się, zauważając, że poza Mayu wszyscy tu zebrani mają problem z nadmierną pewnością siebie. Grupka zaśmiała się wesoło.
      Po chwili przyszła Misaki i zarządziła powrót Tamakiego na stanowisko, więc prefekci ulotnili się. Hanashi zdeklarowała się odprowadzić Mayumi do Księżycowego Dormitorium, więc Aidou udał się już do swojego pokoju w skrzydle dla nauczycieli.
      - Jak ci się śpi w nowym miejscu? Nie masz problemów z taką zmianą? - spytała dziewczyna, martwiąc się o Mayumi. W końcu musiała przestawić się na „wampirzy rytm” i uczyć się nocą. W normalnych warunkach mogłaby się kształcić za dnia, ale wszyscy woleli, aby wciąż była wśród jak największej ilości wampirów, które w razie potrzeby byłyby w stanie ją obronić.
      - Jestem bardzo zmęczona i nie rozumiem, dlaczego oni nie śpią tak jak my… - zastanawiała się. - Akarashi-san jest bardzo miła, więc myślę, że mogę spać spokojnie - powiedziała z uśmiechem.
      - Nie boisz się? - spytała wprost, wiedząc, że rudowłosa nie lubi, jak ktoś się o nią martwi, szczególnie odkąd zaczęła obwiniać się za śmierć Kiran.
      - Niektórzy nie są zbytnio mili, ale Kairen zawsze jest przy mnie! Wspaniale jest mieć takiego przyjaciela - rzuciła radośnie.
      - Może Kei wpadnie jutro cię odwiedzić, jeśli skończy pracę na czas - poinformowała, widząc, jak twarz Mayumi zmienia się na prawdziwie radosną. Po chwili jednak zgasła i spuściła głowę.
      - Lepiej niech tata zajmie się Miyą-chan i się wyśpi, a nie traci czas na przychodzenie tutaj… - szepnęła, starając się nie być smutna. Hanashi pokręciła głową i ukucnęła. Dziewczynka spojrzała na nią z góry.
      - Mayu-chan, nie oddalaj się od niego. Tata robi wszystko, żebyś była bezpieczna i gdyby mógł, pewnie przychodziłby codziennie. Nie musisz ukrywać swoich uczuć, wiem, że strasznie tęsknisz za nim i za Miyako. Ale robimy to dla twojego dobra, prawda? - powiedziała ciepło. Dziewczynka ze łzami w oczach przytaknęła i wtuliła się w ciocię, nieomal ją przewracając.
      Po chwili w lepszym nastroju doszły pod Księżycowy Akademik. Przed wejściem czekał już Kairen. Mayumi pożegnała się z szarowłosą i podbiegła do chłopaka, który wpuścił ją do środka. Zamykając drzwi, skinął jedynie w stronę kuzynki w podziękowaniu, co oznaczało, że zapewne słyszał ich rozmowę, a przynajmniej niektóre jej fragmenty.
      Hanashi uśmiechnęła się pod nosem i rozpoczęła samotną wędrówkę do swojego pokoju. Czarne niebo w całości pokryte było chmurami, nie ukazując ani gwiazd, ani blasku księżyca. Noc była co najmniej nieprzyjemna.
      Usłyszawszy szelest wiatru między drzewami, dziewczyna zatrzymała się i wzdrygnęła. Nagle poczuła się niepewnie, więc w ułamku sekundy złapała Bluck Butlera i odwróciła się. Lufa jej pistoletu natychmiast napotkała opór.
      - Już myślałem, że „sensei” - zaakcentował - nie zdąży. A jednak, zawsze czujna - rzucił Shouta, uśmiechając się półgębkiem. Był tak blisko, że dziewczyna odruchowo odsunęła się, chowając pistolet.
      - Czy jesteś w stanie choć raz nie przyprawić mnie o zawał serca? - Wykręciła oczyma, czekając, aż jej serce się uspokoi. - Nie powinieneś być teraz z resztą? - zauważyła. W końcu nie wiedziała, czy przewodniczącemu wypada szlajać się w nocy po okolicy. Kiedy Suzaku pełnił to stanowisko, zwykle pilnował reszty uczniów.
      - To dorośli, w większości - dodał szybko. - Poradzą sobie chwilę beze mnie - rzucił, wzruszając ramionami. - Nie lubię przepychu ludzi, więc muszę czasem odreagować, żeby „przypadkiem” nie urwać komuś głowy - powiedział najzwyczajniej w świecie takim tonem, jakby właśnie zwierzał się ze swoich kulinarnych preferencji. Dziewczyna udała zrozumienie, po chwili wybuchając śmiechem.
      - Chyba nie mówisz poważnie, ta szkoła to istne przeludnienie każdej rasy - zauważyła wciąż rozbawiona. - Jeśli po jednym dniu musisz odpoczywać, to nie wróżę ci tu tych pięciu lat - rzekła, wytykając język.
      - Wróżenie zostaw tej małej, a o mnie się nie martw. Nie pozbędziecie się mnie tak szybko, nie spieszno mi wracać - rzucił lekko zamyślony.
      - Kto powiedział, że się martwię? - prychnęła. - Odnoszę wrażenie, że niespecjalnie spieszy ci się żenić - powiedziała nagle, wyrywając wampira z przemyśleń. Uśmiechnął się tylko pod nosem, jakby analizując sytuację.
      -  Fakt - stwierdził krótko, co lekko zamurowało dziewczynę. Spojrzała na niego, zdziwiona jego szczerością. - Rasa na wyginięciu, przetrwanie gatunku, niespecjalnie akceptowane łączenie ras, wiesz, jak jest. Ktoś musi dawać dobry przykład - odparł beznamiętnie.
      - Kogo obchodzi rasa, tutaj chodzi o miłość - zdenerwowała się lekko, nie rozumiejąc, jak można do kwestii ślubu podchodzić tak formalnie, w dodatku wręcz politycznie.
      - Miłość, skarbie, nie istnieje. Nie żyjemy w bajce - odparł. - Moje życie to wieczne układy, szukanie najbardziej odpowiednich sojuszników i wybieranie dróg, które mogą się opłacić. - Tu nie ma miejsca na sentymenty i uczucia.
      - W takim razie po co tracisz na mnie czas? - spytała, unosząc brew. Nie trafiła do niej wizja świata wampira. - Czy też jestem jakimś pionkiem, który pozwoli ci dojść na szczyt twojego polityczno-antyuczuciowego świata?
      - Kto wie - stwierdził.
      - To niedorzeczne. To miłość powinna być napędem wszystkich działań. To dzięki niej każdy chce się starać być lepszym. Tylko w ten sposób jest się w stanie stworzyć prawdziwą rodzinę. Jak można rezygnować z tego dla władzy czy akceptacji? - wybuchła, poważnie zirytowana. - Życie bez miłości jest puste…
      - Po co mam być lepszy? Sam siebie tworzę i nie pozwoliłbym, żeby jakieś uczucie wpływało na moje zachowanie i decyzje. Mój charakter i cele są wystarczającym powodem do działania. Nie ma miłości, jest tylko chore przywiązanie, które blokuje samodzielne funkcjonowanie i zaburza rytm życia - powiedział sucho.
      - Albo nigdy nie byłeś zakochany, albo ktoś cię kiedyś bardzo zranił… - stwierdziła cicho, patrząc na niego z nieukrywanym smutkiem.
      - Ty za to sprawiasz wrażenie, jakbyś przeżyła oba te przypadki i nadal naiwnie wierzyła, że istnieje ta miłość na całe życie - rzekł, widząc, jak na twarz Hanashi wstępuje uroczy uśmiech.
      - Bo wierzę - powiedziała szczerze. - Przynajmniej mam dzięki temu motywację do życia. - Wytknęła język, starając się jakoś rozluźnić atmosferę, która wyraźnie się zagęściła. - A ty w co wierzysz?
      - W siebie - odpowiedział.
      - Czy nie jesteś czasem nazbyt pewny siebie? - spytała z uśmieszkiem.
      - Zdaje mi się, czy to ty wyzwałaś dziś całą klasę do walki? - zauważył, podchodząc bliżej i z jadowitym uśmieszkiem przeszywał dziewczynę wzrokiem. - Możesz się nie martwić, zdam test śpiewająco.
      - Nie zamierzam z tobą walczyć - wybuchła śmiechem. - Znam swoją wartość, ale jestem raczej realistką - rzuciła, wiedząc, że przeciw czystokrwistemu dużo by nie zdziałała.
      - Mimo że wiesz, iż nie jesteś w stanie mnie pokonać, nie boisz się rozmawiać ze mną pośrodku lasu w środku nocy? - spytał, nie kryjąc swojego cwanego wyrazu twarzy.
      - Mam dziwne przeczucie, że nie jesteś taki zły, jak wszyscy myślą. Albo po prostu lubię wyzwania i pakowanie się w tarapaty? - zamyśliła się nie go końca poważnie. Jakby nie patrzeć, to ona była najmniej racjonalną i rozważną osobą ze swojej rodziny. - Nie wiem, po co ci to w ogóle mówię. Chyba oznacza to, że muszę wracać, nie spałam już zbyt długo…
      - Jesteś naprawdę interesująca - powiedział jakby sam do siebie. - Dobranoc, Hanashi Kiryuu - rzucił i zniknął, zostawiając dziewczynę wśród głuchej ciszy.
      Szarowłosa powolnym krokiem ruszyła w kierunku skrzydła nauczycielskiego. Wdychała chłodne już powietrze, wzdrygając się lekko. Ziewnęła, czując jednocześnie, jak jej żołądek domaga się jedzenia. Faktem było, że nocne zajęcia były wykańczające dla organizmu. Przez głód i senność temperatura otoczenia tym bardziej dawała się jej we znaki.
      Idąc dość szybkim tempem, dziewczyna rozmyślała nad rozmową z przewodniczącym. Irytowała się na samą myśl o tym, jak bardzo odmienne zdanie ma na temat życia. Często denerwowały ją sytuacje, w których nie umiała przekonać rozmówcy do swoich racji. Miała jednak nadzieję, że bieg czasu zmieni ten stan i wampir zrozumie sens istnienia.
      Pośród panującej ciszy usłyszała przebijający się przez nią znajomy śmiech. Uśmiechnęła się pod nosem, nie mogąc nadziwić się ilością energii swojego brata. Mimo zmęczenia postanowiła zobaczyć się z nim. Z wielu względów cieszyła się, że przyjęła pracę w Akademii. W jakiś sposób realizowała się zawodowo, była bardziej wtajemniczona w sprawy polityczne, które chcąc nie chcąc zawsze po części kręciły się dookoła tej placówki, a co najlepsze, była blisko Tamakiego. Zawsze miała wyrzuty sumienia, że przez jej długoletnią przeprowadzkę zaniedbała kontakt z bratem. Jeśli chodziło o Keia, to nie miała się o co martwić, w końcu byli dwoma połówkami jednej całości. Sprawa z młodszym miała się nieco inaczej. Był jej światem, kiedy się urodził, ale później widywała go zbyt rzadko, przez co po powrocie do miasta musieli odbudować kontakty. Teraz czuła tę prawidłową więź, którą razem z Keiem dzielili z młodszym bratem.
      - Drzesz się tak, że w całym lesie cię słychać, Tamaki - rzuciła na powitanie, strasząc brata i Misaki, którzy siedzieli na ziemi, wesoło rozmawiając. Widząc znajomą twarz, natychmiast wstali, a blondyn zaśmiał się w głupkowatym stylu.
      - Gomen, Hana-nēchan - powiedział, nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
      - Więc tak teraz wygląda praca prefektów? - Kobieta wykręciła oczyma. - Za moich czasów chodziło się na patrole, a nie gawędziło jak na herbatce u znajomych - zauważyła niby to poważnym tonem.
      - Za twoich czasów? To brzmi, jakbyś była stara, siostrzyczko. A przecież jesteś młoda i piękna! - rzekł poetyckim tonem, przez co obie towarzyszki wybuchły śmiechem.
      - Pięć punktów dla ciebie, młody - przyznała Hanashi. - Jak się trzyma Akihira? - spytała panią prefekt, zmieniając ton rozmowy. Jakby nie patrzeć, śmierć Kiran wciąż była świeżą sprawą, a poza rodziną to zapewne on był najbardziej cierpiącą osobą po stracie przyjaciółki. Nie dość, że mieli świetny kontakt, to często razem chodzili na misje, już odkąd byli nastolatkami.
      - Ano… Na ostatnim spotkaniu przed moim powrotem do Akademii uśmiechał się i zachowywał w miarę normalnie, chociaż wciąż miał te smutne oczy… Wiem, że się zamartwia, ale nie chce tego pokazać - przyznała, nagle smutniejąc. Tamaki położył jej dłoń na ramieniu i wysłał pokrzepiający uśmiech. Dziewczyna skinęła głową w podziękowaniu.
      - Musimy go jakoś oderwać od rzeczywistości… - zauważyła Łowczyni, zamyślając się na chwilę. - No nic, myślę, że możecie zakończyć już wartę. Wszystkie wampirki grzecznie siedzą w Księżycowym Dormitorium, więc idźcie spać, bo jutro zaczyna się nauka - powiedziała zgodnie z prawdą.
      Prefekci przyznali jej rację i cała trójka udała się w drogę powrotną. Rodzeństwo odprowadziło najpierw Misaki do akademika. Dziewczyna z zewnątrz zauważyła, że światło w jej pokoju nadal się pali.
      - Ta dziewczyna mnie zadziwia, jak długo można czytać? Gdybym mogła, to spałabym od kilku godzin - przyznała blondynka, wzdychając. Tamaki natychmiast się ożywił.
      - Powiedz jej, że to niezdrowe. Przecież powinno się spać koło siedmiu, ośmiu godzin… - zdenerwował się. - W dodatku niszczy swój wzrok i…
      - Tamaki. Daj sobie na wstrzymanie - zaśmiała się jego przyjaciółka. - Ona ma swój rozum, więc nie martw się tyle, bo nie wyjdzie wam to na dobre - powiedziała. Hanashi z boku przysłuchiwała się rozmowie.
      - Nam? - rozpromienił się, zupełnie pomijając sens wypowiedzi dziewczyny, która od razu pożałowała niewłaściwego doboru słów.
      - Nieważne… Dobranoc, głupku - rzuciła. - Oyasuminasai, sensei! - krzyknęła jeszcze do Hanashi i wbiegła do budynku.
      - Jesteś nienormalny - stwierdziła fakt szarowłosa. Blondyn uśmiechnął się delikatnie, ale widać było, że odkąd jego przyjaciółka zniknęła, na jego twarzy uwydatniły się zmęczenie i smutek. - Jak się czujesz po pierwszej wymianie? - spytała poważnym tonem.
      - Tak myślałem, że to jest powodem odprowadzenia mnie aż pod drzwi - stwierdził, spoglądając w niebo, które powoli zaczynało jaśnieć. - Ciężko - rzucił tylko, opierając się o mur i przeczesując blond włosy ręką. - Po prostu nie mogę znieść jego widoku, jego perfekcjonizm doprowadza mnie do szału, w dodatku Kanaru niedługo też przejdzie na jego stronę, widzę, że czasem śledzi go wzrokiem. I znowu stracę grunt pod nogami… - szepnął, zawieszając wzrok w jakimś martwym punkcie. Siostra podeszła do niego i potargała jego włosy.
      - W głębi serca wiesz, że on nie jest temu winny - zauważyła cicho, po czym go przytuliła, choć chłopak zdążył już ją przerosnąć. - Bądź sobą, a zyskasz to, na czym ci zależy - dodała po chwili porozumiewawczo. Blondyn uśmiechnął się delikatnie.
      - A ty…
      - Nie jestem najlepszym przykładem - przerwała mu, wytykając język. - Aczkolwiek kto wie, co się jeszcze w życiu wydarzy. Kładź się spać, Tama-chan - rzuciła pieszczotliwie, dając mu buziaka w policzek. Ten przytulił ją jeszcze i udał się do swojego pokoju.
      Po raz kolejny tej nocy Hanashi głośno westchnęła. Zastanawiała się, czy to klimat szkoły powoduje uczucie ciągłej niepewności w związku z przyszłością? Ile jeszcze razy los spłata im figle? Uśmiechnęła się pod nosem, zauważając, że dreszczyk adrenaliny związany z tajemnicami przyszłości to coś, co napędza ją do działania.






***
      Konnichiwa! Na wstępie chcemy gorąco powitać nową czytelniczkę, Cossette. Bardzo nam miło, że dołączyłaś do naszego grona! Z tej też okazji dedykujemy Ci dzisiejszy rozdzialik. :)Oczywiście dziękujemy też za wszelkie opinie i komentarze, szczególnie Suzu i Andzikowi, które zapewne spędziły sporo czasu nad skrobaniem tych referatów! :*
      Kolejny rozdział właściwie jest już na ukończeniu, więc istnieje szansa, iż dodamy go za dwa tygodnie, dwunastego kwietnia. Trzymajcie kciuki! ^.^ Mata ne~!

9 komentarzy:

  1. Niach Suzu-chan/sian jako że ma troszkę wolnego czasu bierze się za komentarzyk xp Ach jakże dawno nie pisałam tak wcześnie komentarza nieprawdaż…? :p

    Ten mój mężuś jakiż on sexi gdy jest w pracy :D Nie no naprawdę powinnam was chyba na rękach nosić za to że wybrałyście mi tak zacnego boya <3 Nie no mój Dyrcio jest zacny jak nie wiem co Q.Q Hahaha Kana-chan niby tak olewa Kairena ale obserwuję go z ukrycia xD Ach te głupiutkie nastolatki Xd No ale to w pewien sposób urocze :p Ojć mój biedny mężuś się zasmucił bo córunia uciekła jej moje biedactwo <3 Nie no Dei to naprawdę cudowny tatuś i mężuś a Kai to faktycznie bezproblemowy facet xD Hmmm choć dla mojej córci ta jego bezproblemowość stanowi problem xD Hmm w sumie to nie tylko dla niej… Tamaki też ma z tym problem xD Ach te wyimaginowane problemy nastolatków xD Problem everywhere xD Problemy takie problemowate wow wow xD
    No to teraz pora na rozmowę Kai&Suzu na temat pewnej histerycznej i zbyt nieśmiałej nastolatki xD
    Wiecie co… Jak tak Kai wspomniał o tym że on jest z pokolenia które łączy domek dyrektora ze mną Deichim i Kaną-chan jakoś tak… No sama nie wiem wzruszyłam się Q.Q Ej no serio tak mi się miło zrobiło… Q.Q Dobra wiem dziwna i nienormalna jestem ale ok ^.^" Dobra wracając do fabuły rozdziału… Ech fakt Kana-chan była grzecznym dzieckiem (matko jak ja uwielbiam scenki gdy była małą dziewuszka i bawiła się z Tama-chan i Kai-chan *-* W tedy ktoś ją jeszcze lubił…) Ach jak te dzieci szybko dorastają Q.Q Ej no serio to straszne… No ale dobra skończę temat bo w depreche wpadnę… Wracając do akcji… Ach ta JAŚMINOWA herbatka z sokiem MALINOWYM! Dzięki nie cała scena nabrała wyrazu czyż nie…? xD Matko od razu mam głupi zaciesz jak czytam o tej herbacie xD Hahahaha jestem nienormalna ale dobrze mi z tym xD <3
    Nie no Kai naprawdę ma cierpliwość do tego krnąbrnego dziewczęcia ^ ^" W sumie dobrze że to on zakochał się w niej bo noo cóż inny pewnie by nie wytrzymał z tym jej zachowaniem ^ ^" I fakt niezły z niego cwaniak xD Nie no on naprawdę jest niesamowitym facetem xD Co prawda trochę mi brakuję jego wewnętrznych rozkminek czy innych opisów tego typu żeby lepiej poznać jego osobowość ale dobra… Oj tak Kana-chan mając tak nieporadnych rodziców w sprawach sercowych musiała mieć problemy w tej dziedzinie ^ ^" Jak była mała to bardziej Deia przypominała teraz chyba zaczęła trochę bardziej mamcię przypominać chociaż zachowuję się jak tatuś gdy był młokosikiem…Chociaż też nie do końca… Dobra chyba średnio da się mnie zrozumieć ale dobra ^ ^ ^"
    Fakt Kanaru jest bardzo dziecinna i fakt Suzu i Dei naprawdę zbytnio ją rozpieścili ^ ^"
    Hahaha miejmy nadzieje że Kairen ma rację i Tamaki z Kanaru faktycznie troszkę dorosną i dadzą spokój biednemu chłopakowi :P W końcu to nie jego wina że jest taki idealny xD *udaje że nic nie wie* Dobra może skończę o tej mojej córce bo eee noo za bardzo się rozpisałam ^ ^"

    No to teraz pora na wątek Tamaki&Aika i pierwszą wymianę ^ ^
    Kurczę naprawdę lubię wątek Tamakiego i Aiki… Pamiętam że na samym początku VK też podobało mi się właśnie że Aya teoretycznie nie przepadała za Zero a tak naprawdę zaczynała go kochać… Tu co prawda sytuacja jest inna ale ogóle stosunki są dość podobne… Ach ta moje romantyczno-tragiczne zapędy ^ ^"
    Nie no jak ja lubię teksty Aiki xD Nie ona naprawdę pasuję do Tamakiego xD Mówi się że przeciwieństwa się przyciągają :D W ogóle ja już widzę Tama-chana z tym uśmiechem na buźce i tym cielęcym wzrokiem wpatrującym się w Aike xD Szczerze…? Nie dziwie się jej że ma czegoś takiego dość ^ ^" Ja chyba też bym była wściekła na coś takiego ^ ^" Co nie zmienia że uwielbiam Tamakiego i wygląda naprawdę uroczo gdy tak „adoruję” Aikę <3 Nie noo naprawdę syn Kaori nie zna granic z dręczeniem biednych dziewcząt Xd No i trzeba mu przyznać jak chce potrafi wymyślić coś naprawdę mądrego xD To jego niby zaproszenie na wymianę i tekst że będzie cały czas na nią patrzył było po prostu genialne xD Ach ten spryciarz jeden xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozbroiła mnie ta rozmowa dziewczyn xD A najbardziej rozbroiło mnie że ktoś tam dowiedział się od kogoś tam że ktoś inny dowiedział się od jeszcze kogoś innego że komuś tam ktoś tam powiedział coś tam xD Typowa paplanina nastolatek :D Aż wracają wspomnienia z VK i podniecaniem się wszystkich Nocną Klasą xD Kurczę naprawdę coraz bardziej czuć ten specyficzny klimacik <3
      No to teraz wymiana xD
      Rety jak ja tęskniłam za czymś takim Q.Q Ej noo serio brakowało mi czegoś takiego Q.Q Hahahaha jak zawszę wszyscy szaleją gdy otwierają się wrota Xd Przewodniczący jak zawszę z niezachwianą elegancją i dostojeństwem a vice jak zawszę z anielskim uśmiechem na ustach xD Nie no ja to widzę xD Hahaha nie dziwie się że wszyscy byli zdziwieni obecność Mayumi kto by przypuszczał że wśród bishów znajdzie się takie dziecko xD
      Ojć ojc ojć Shouta już daje do zrozumienia że będzie nieźle kombinował… A diabelska trójca idealnie do niego pasuję ^ ^ Nosz trafił swój na swego nie ma to tamto… Jestem ciekawa czy rozwiniecie ten wątek czy nie… Bo kurczę on naprawdę świetnie się zapowiada…

      No to teraz pora na lekcje Hany xD <3
      Kurczę no naprawdę lubię scenki lekcji w Nocnej Klasie… I to bynajmniej nie dla tego że Dei był tam nauczycielem xp Nie no Hana świetnie sobie poradził z Daikim :D Nie no ja tą scenę widzę xD Nieźle się na niej uśmiałam xD Już nie mogę doczekać się tych zawodów i dalszej kariery w oświacie Hanashi xD Oby tak dalej Hana-chan utrzyj nosa Przewodniczącemu i innym wampirom! :D
      Hahaha rozbroiła mnie rozmowa między Aido a Haną i Tamakim xD Nie no nieźle się przy niej uśmiałam :P Fakt ta dwójka ma wielkie problemu ze zbytnią pewnością siebie xD Hahaha dobrali się jak nie wiem co xD W ogóle naprawdę Tamaki jest słodki jak martwi się o Hane tak samo jak później Hana troszcząca się o braciszka <3
      Na miejscu Mayumi umierałabym ze strachu ^ ^ Mieszkać z kimś takim jak Shouta i diabelska trójka ^ ^ Nie no to nie na moje nerwy… No ale na szczęście mała ma Kairena (ku niezadowoleniu mej córuchny xD) i resztę family ^ ^

      No to teraz scenka Sho&Hana, Hana&Tama <3
      Nie no naprawdę nie wiem co myśleć na temat Przewodniczącego… Serio mam mieszane uczucia… On jest dziwny i tyle… Ale muszę przyznać że naprawdę podoba mi się jego rozmowa z córką Kao… Była tak… No… inspirująca i naprawdę fajnie pasuję… Jeżeli chodzi o moje stanowisko w tej debacie powiedzmy że jestem po środku… W każdym bądź razie Kao świetnie się spisałaś ta scenka była świetna ^ ^
      Kurczę naprawdę ta scenka spotkanie rodzeństwa w lesie była słodka <3 Po za tym naprawdę spodobał mi się opis uczuć Hanashi odnośnie brata… Był taki prawdziwy… To normalne że po tak długiej rozłące kontakty między ludźmi się rozluźniają… Ech no ale najważniejsze że teraz się poprawiły ^ ^
      Nie no ta końcówka sceny była naprawdę wzruszająca Q.Q Ja nie mogę naprawdę żal mi Tamakiego! ;( Ten tekst że nie może znieść perfekcjonizmu i że straci grunt pod nogami gdy Kanaru przejdzie na ciemną stronę mocy D; Kurczę noo Tamaki to dobry dzieciak ale głupiutki T^T Ech po za tym to uroczę jak zaczął martwić się tym że Aika czyta do późna <3

      Dobra na dziś to koniec ^ ^ Mam nadziej że kom się spodobał i że was natchnie :D

      Całuski i do następnego :*
      Suzu-chan

      Usuń
  2. Rozdział zacny! (jak zwykle z resztą)
    Najbardziej zaintrygowało mnie to spotkanie Shouty i Hany. Coś się będzie między nimi kroiło. Czuję to w kościach! :D
    Tamaki nadal prześladuje biedną Aike. Na jej miejscu już dawno bym mu wkopała, ale cóż... Uroki miłości ^^ Z drugiej strony, to lekko smutne.. Takie nieodwzajemnione uczucie... ;c

    Eh.. Szczerze powiedziawszy nie mam kompletnie weny na komentowanie. Po dzisiejszym dniu jestem wykończona!

    Czekam na następny rozdział i duuuużo weny!

    Wikuś Chan

    OdpowiedzUsuń
  3. Konbanwa minna!

    Ojeeeeej... po raz pierwszy dostałam taką piękną dedykację! Arigatou!!!!!! :***** Cieszę się, że natchnęłam Was do pracy. ^^
    A teraz słów kilka o rozdziale:
    1. Awww... Kana zaczyna się przekonywać do Kaia <3 Jestem zachwycona!
    2. Shouta dalej Cię nie lubię! -,- Niech ktoś go przebije kołkiem czy coś... Dla wszystkich będzie łatwiej i bezpieczniej -,-'
    3. Tamaki przestań zarywać do Aiki. Nie znaczy nie i to powinno dać Ci do myślenia, a i zmień nastawienie do swojego kuzyna, bo jak nie to się policzymy! xD
    Innymi słowy rozdział jak zwykle perfekcyjny, kocham VK, VN no i oczywiście Was Dziewczyny! :* <3 Nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów.
    Czasu i weny Wam życzę!

    Pozdrawiam
    Cossette :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hey!
    Dzięki za info!
    Jejku... poczułam się taka stara, gdy czytałam rozmowę nastolatek o Nocnej Klasie... Też bym tak chciała z kumpelkami poszczebiotać o facetach :D Od daaaawna tego nie robiłam ;)
    Hm...Tamaki jest TAKI uparty... Matko... Hm... Ten upór kogoś mi przypomina ;)
    O! I do Hany dowalił się ten... Shouta (?)... Hm... Mógłby się w niej zakochać i mielibyśmy trójkącik miłosny :D
    No i Kanaru i Kairen... Cóż, nadal uwielbiam tego gościa ;) Jest mega uroczy... i przerażająco idealny :)
    Pozdro i weny!
    K.L.

    OdpowiedzUsuń
  5. Gomen, nie dam rady teraz skomentować. Mój laptop zginął śmiercią tragiczną i dopóki nie dorwę się do jakiegoś komputera, komentarza nie będzie. Jeśli nie zdążę przed sobotą, skomentuję oba na raz. Jeszcze raz przepraszam.

    Pozdrawiam i weny życzę- Andzik

    OdpowiedzUsuń
  6. Mamy poniedziałek, 16:03, może do końca tygodnia wyrobię się z komentarzem? -.- Czuję się sobą zażenowana, doprawdy, bo... JAK MOGŁAM NIE SKOMENTOWAĆ PORZĄDNIE ROZDZIAŁU, KIEDY TAK MI SIĘ PODOBAŁ? -.-' Ale to ja, mnie nikt nie ogarnia, ale dobra, miejmy nadzieję, że uda mi się skończyć komentarz! :D Tu niby koniec roku za chwilkę, a coraz więcej Nam zadają plus praktyki, które niedługo będą... Nie ma co, trzeba iść skoczyć z krawężnika, albowiem nie ma ratunku! *wyrzuca ręce w dramatycznym geście* Ale dobra, nie będę się usprawiedliwiać i tym razem dam mega rozmkinę tego rozdziału, uhuhuhu! :D
    A przynajmniej mam taką nadzieję, bo ostatnio coś mi nastrój pada i ani czekolada, ani nic na to nie pomaga... Nawet mi się zrymowało, aaa! :D <3
    Dobra, a teraz czas na komentarz, zobaczymy, ile go będę pisała, mam nadzieję, że jakoś zdążę go dodać przed nowym rozdziałem.
    Ja to chyba wielokrotnie mówiłam, ale... Gdyby nie Suzue z chęcią kładłabym przed Deichim pokłony. *.* On jest taki... AAAAAAAAAAAAA! :D <3 Słodki i tyle! :D Nie no, Kanaru, to tak nieładnie obserwować Kairena z ukrycia, a potem udawać obrażoną na cały świat! -.- :D Nie no, wiem, jak to jest, jak się chłopak podoba w tym wieku. Tym bardziej jak ktoś jest nieśmiały *podnosi rękę*. Wówczas trudno mu okazywać uczucia, czy zainteresowanie. Ten jeden jedyny raz kiedy się zakochałam... Na każdym kroku mówiłam temu chłopakowi, że jest totalnym idiotom i że powinien leczyć te swoje ADHD. Był niesamowicie bezczelny i... Boże, co ja w nim widziałam? -.- Ale to tak by the way. Po prostu mogę zrozumieć zachowanie Kany, chociaż... Ja bym robiła wszystko, żeby udowodnić, że nie znoszę tego człowieka. Ale to zupełnie inna sytuacja, a każdy ma swój system obronny. :D
    Dei ma rację - Kairen to niesamowicie bezproblemowy chłopak, taki aniołek, po prostu nie da się go nie lubić. <3 Chyba że mowa o Tamie-chan, ale tu w grę wchodzi bardziej zazdrość. :) A ta rozmowa Suzu i Kairena o Kanie-chan była super i to porównanie do tatusia, aaaa! :D Haha, rzeczywiście córeczka wdała się w ojczulka pod względem wyrażania, bądź nie wyrażania uczuć. ^^ Ale to było takie słodkie, noo! :D
    Hahahahahhahahahahahhahahahahaha, relacja Aiki i Tamakiego niesamowicie mnie śmieszy! :D On wie, że ona go nie znosi, ale i tak będzie robił wszystko, żeby go polubiła... I - tak, jak powiedziała Suzu - sytuacja tej dwój jest dość podobna do sytuacji Ayi i Zero, może nie do końca, no ale mimo wszystko podobieństwa to akurat można się dopatrzyć. :D Haha, Misa wymiata, uwielbiam siebie w opowiadaniu, nooo! *.* Dziwnie to zabrzmiało, ale dobra! :D W ogóle ta rozmowa dziewczyn była szczera, taka fajna. <3 :D I normalnie widzę już jak Aika zakochuje się w Tamakim, ja inaczej tego po prostu nie widzę! Tworzyliby najbardziej porąbaną i niezgodną pod względem charakterów parę EVER, ale naprawdę... Niech będą razem! :D
    Pierwsza wymiana... Nie no, Tamaki świetnie to sobie obmyślił, żeby Ai-chan nie przyszła, muszę to skubańcowi przyznać! :D Dobra, ja wiem, że Hanadagi coś spsoci napsuje krwi w Akademii, ale... Mogę uwielbiać jego wstrętny charakter? Wiedziałam! :D Chociaż ta Mei i Ci dwaj mnie denerwują, Boże, ten rok za nic w świecie nie będzie spokojny i nikt nie wyjdzie zupełnie bez szwanku... Przynajmniej tak mi się wydaje, bo co tam się w Waszych głowach roi trudno ogarnąć, ale pewnie będę pozytywnie zaskoczona! :D
    Hahahhaha, Hanashi jak zwykle brawurowa, już pierwszego dnia na pierwszej lekcji musiała sobie napytać kłopotów z nocnymi wychowankami, ale... Gdyby nie to to Hana nie byłaby naszą kochaną Haną! :D AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! :D Mam mieszane uczucia względem Przewodniczącego, ale naprawdę, kocham takie wredne charakterki. <3 Nie no, w ogóle ta scenka Hany i Tamakiego była niesamowita! :D
    Dobra, miało być dłużej, ale takie pisanie na raty mi nie służy. :c
    Weny. <3
    Kari. <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Udało się! Wykrzesałam resztkę życia z laptopa (i z siebie przy okazji też, bo po całym tygodniu jestem tak padnięta, że nie miałam nawet siły się podnieść) i komentarz jednak będzie (fakt, że dopiero po dwóch tygodniach przemilczmy xD)! Przede wszystkim, nie ma za co dziękować, bo komentowanie tak dobrego opowiadania to naprawdę czysta przyjemność ;)

    Może zacznę od tego, że postać Deia wywołuje we mnie takie… bardzo pozytywne emocje. Kurczę, naprawdę go lubię ;) W ogóle przez jakiś czas uważałam go za takie… nie wiem, zastępstwo, kopię Kaiena i jednak niedosyt (choć niewielki, ale zawsze) pozostawał. Dopiero jak zaczęłam o nim myśleć jak o zupełnie innej osobie, byłam w stanie go naprawdę polubić, zrozumieć :)
    Oho, widzę, że Kana dalej stara się trzymać na dystans Kaia. Nie powiem, żebym miała coś przeciwko, a co tam! Niech ktoś w końcu wystawi cierpliwość tego anioła na próbę, nikt nie jest w końcu idealny! Ale ona długo nie wytrzyma… już mu odpuszcza (a wtedy mój biedny Tamaki się załamie </3)…
    Jak ja nie znoszę tego, że rodzice zawsze zrzucają wszystko na okres dojrzewania! Ludzie, a może ma jakieś inne powody?! Może wydarzyło się coś, co sprawiło, że zmieniła zdanie?! Może jej się ta wielka miłość odwidziała?! Albo po prostu się wyrabia (w sensie charakteru, bo ja na przykład tak miałam) i Kai jej już tak bardzo nie imponuje jak kiedyś?! Uch, dobra, starczy, bo już się nakręcam… „Anioł, bo anioł, ale cwany” i tu się zgadzam! Skubaniec, nieźle to wykombinował! Przeraża mnie to, ale z drugiej strony to takie… fascynujące. No bo jak niesamowity trzeba mieć umysł, by już kilka lat wcześniej zacząć przygotowywać sobie grunt? Może nie wyrażam się zbyt precyzyjnie, ale brakuje mi słów… chodzi mi o to, że chciał dołączyć do Nocnej Klasy wtedy, kiedy Kana, Tamaki i Mamoru, ale już od kilku lat oswajał z tą myślą rodziców, bo gdyby oznajmił im to niedługo przed rozpoczęciem roku, to albo bardzo by to przeżyli, albo nie pozwoliliby mu dołączyć do Nocnej Klasy. A tak nawiasem mówiąc, to chciałabym, żeby okazało się, że Kairen jednak ma jakieś wady, bo ta jego idealność powoli zaczyna działać mi na nerwy!

    Z jednej strony po prostu uwielbiam Tamakiego, ale z drugiej strony… on naprawdę jest denerwujący. Nie wiem jakim cudem Aika/ja tyle czasu z nim wytrzymała, bo prawdziwa ja pewnie już dawno bym go zabiła. W ogóle Tamaki wywołuje we mnie tak strasznie skrajne emocje… tak mi cieplutko na serduszku (tak, posiadam je xD) jak o nim czytam, ale w wyobraźni zaciskam palce na jego gardle i nie puszczam, dopóki nie przestanie oddychać (tak, wiem, mam na bani i dobrze mi z tym ;P)… Gdy Misaki weszła w dyskusję z Tamakim, ze śmiechu aż mnie brzuch rozbolał xD Kurczę, jak ja to sobie wyobrażę, to do tej pory śmiać mi się chce :D
    Jedno się nie zmieni. Fanki Nocnej Klasy. One po prostu zrobiły z nich bóstwa, a brama oddzielająca ich Akademik to taki… obiekt kultu religijnego. Na wymianę zlatują się większe tłumy niż na Jasną Górę! I to jest dla mnie nie do ogarnięcia. No bo jak można aż tak kogoś uwielbiać?!
    Dziewczęta, jestem pod wrażeniem! Nie wiem jak Wy to zrobiłyście, ale jak czytam wypowiedzi Aiki, to normalnie jakbym siebie słyszała! Heh, nawet ją (mnie?) dźwięk jego głosu denerwuje (i skąd ja to znam?) xD Ale doskonale siebie rozumiem (ale to zabrzmiało xD), no bo jak można bez przerwy się cieszyć?! To jest po prostu nienormalne! Nie wiem, może ja jestem jakaś dziwna, ale właśnie tak mi się zawsze wydawało, że jak ludzie bez przerwy, z byle powodu suszą zęby, to są fałszywi. I tu muszę się zgodzić z Kari. Tworzyliby najbardziej porąbaną i sprzeczną parę w historii xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Wymiany zawsze mnie strasznie irytowały. Mimo że to opowiadanie, to pisk tych fanatyczek aż wwierca mi się w mózg… uch, w pień bym je wycięła! Ale mniejsza o nie! Znając życie, Tamaki nie chciał, by Aika przyszła na wymianę, bo mogłaby tam przecież spotkać Kaia, a tego z pewnością by nie chciał. Najbardziej chyba współczuję Mayu-chan. To musiało być naprawdę okropne. Ten rozwrzeszczany, ciągle przepychający się tłum… na samą myśl migreny dostaję!
    Shouta już zaczyna kombinować. I bardzo dobrze, bo im bardziej skomplikuje sytuację, tym ciekawsze będzie to, i tak już niesamowite, opowiadanie (jeeej… ale wazelina xD).

    Ja się chyba nie przyzwyczaję do tego, że Hanashi została nauczycielką. Ten zawód zawsze kojarzył mi się z takimi nudnymi, spokojnymi i flegmatycznymi osobami, a to przecież wcale do tej dziewczyny nie pasuje! Ona potrzebuje akcji, adrenaliny, wyzwań! Ale, jak widać, Hana obala wszelkie stereotypy i po prostu jest sobą xD Ciekawe co z tego wyniknie…
    Na miejscu Mayumi, wiedząc, że za ścianą mam Shoutę, pewnie nie zasnęłabym bez siekiery pod poduszką. Biedna dziewczynka! Ja rozumiem, że to dla jej bezpieczeństwa, ale… jak bym się chyba czuła bardziej bezpieczna z dala od Przewodniczącego i tria rodem z piekła… Ech, biedactwo, niby wszyscy wkoło mówią, że śmierć Kiran to nie jej wina, ale ona nadal czuje, że gdyby nie ona, Kiran nadal by żyła… I z jednej strony, Kei wciąż jest dla niej ojcem, a z drugiej, czuje się winna i wolałaby go unikać… No, ale mam nadzieję, że Kairen w końcu przemówi jej do rozsądku.
    Tak się zastanawiam, który to już raz Hana wita Shoutę lufą pistoletu? A poza tym, „ktoś musi dawać dobry przykład”? On i dobry przykład?! No myślałam, że padnę! I może do Hany jego wizja świata nie trafia, ale jakby nad tym się zastanowić… to coś w tym jest. Jak to mówią, miłość jest ślepa i prowadzi ją szaleństwo, a co można osiągnąć w życiu, jeśli widzi się tylko uczucia? Odpowiedź jest prosta. Nic. A Hana do tej całej miłości podchodzi zbyt optymistycznie. Ale to tylko moja opinia.
    Bardzo mi się podobał opis uczuć Hanashi względem Tamakiego. Jak to powiedziała Suzu, był taki prawdziwy. „Za twoich czasów? To brzmi, jakbyś była stara, siostrzyczko. A przecież jesteś młoda i piękna!” no, trzeba przyznać, że czarować to on umie xD Nie no, jak on się martwi o Aikę… po prostu rozkoszne <3
    Ech, mój kochany, strasznie mi go szkoda. Dlaczego Kairen musi być taki idealny, ja się pytam?! Mógłby mieć chociaż taką małą, maleńką wadę… Tak dla poprawienia samopoczucia Tamakiego.

    No, i to by było na tyle. Jeśli gdzieś moja wypowiedź przypomina masło maślane, wybaczcie! Bierzcie pod uwagę fakt, że jest 2 w nocy! Rozdział jak zawsze udany (zdziwiłabym się, gdyby tak nie było) i z niecierpliwością czekam na ten dzisiejszy ;)

    Pozdrawiam i weny Wam życzę- Andzik

    OdpowiedzUsuń