sobota, 9 sierpnia 2014

Vampire Night: rozdział XXXVI - „Blisko, a jednak daleko”

      Kiedy Misaki się obudziła, Aika już nie spała. Siedziała na łóżku z podkurczonymi nogami, opierając podbródek na kolanach i raczej tępo wpatrując się w ścianę. Misa wywinęła się z pościeli i wstała, tylko po to, by usiąść tuż przy przyjaciółce.
      - Wszystko w porządku? - zapytała zatroskana.
      Czuła się winna przez to, co się stało. Co prawda konsekwencje byłyby gorsze, jeśli to ją by porwano, tak jak planowano - w końcu gdyby zamiary zdrajców się wypełniły, Aki miałby związane ręce i nie dość, że nie powiedziałby szefowi o bracie i reszcie rebeliantów, to na dodatek, będąc szantażowanym, zapewne wspomagałby tę bandę. Niemniej czuła się okropnie ze świadomością, iż tak bliska jej osoba cierpiała, choć była zupełnie niewinna. Teoretycznie nic jej się nie stało, ale Misaki miała świadomość, że życie Aiki teraz się zmieni. Niby po wyjaśnieniu wszystkiego mogła poprosić, by wymazano jej pamięć i wówczas mogłaby teoretycznie żyć jak dawniej, ale Misa jakoś w to wątpiła. Znała Aikę już na tyle dobrze, by przewidzieć niektóre jej reakcje.
      - Sama nie wiem - odmruknęła po kilku sekundach Akayama. - Momentami mam wrażenie, jakby to całe porwanie było tylko złym snem - przyznała szczerze. Chwilami wierzyć jej się nie chciało, ile przeżyła w tak krótkim czasie. Kiedyś przez myśl by jej nie przeszło, że może stać się ofiarą napaści. I tak miała szczęście, skoro ci dwaj idioci nic jej właściwie nie zrobili (wyszła z tego ledwie z kilkoma siniakami i zadrapaniami) oraz że Tamaki tak szybko ją uratował. Gdyby było inaczej, czy potrafiłaby po tym przejść do porządku dziennego? Już teraz miała niezły mętlik w głowie, a co dopiero, gdyby przytrafiło jej się więcej złego…
      Ponure przemyślenia przerwało jej pukanie do drzwi. Misaki zaprosiła do środka gościa, którym okazał się nie kto inny jak drugi prefekt.
      - Cześć, Misa-chan, Ai-chan - przywitał się z jakby nieśmiałym uśmiechem. A może raczej niepewnym?
      Przywitały się krótko, po czym Tamaki zamknął drzwi i usiadł na łóżku, na którym spała Misaki, a które obecnie było puste przez wzgląd na to, że Misa wciąż nie ruszała się od Aiki.
      - Rozmawiałem z wujkiem - oświadczył dziewczynom. - Możemy wreszcie szczerze porozmawiać. Potem Ai-chan podejmie wiadomą decyzję. - Ostatnie zdanie wypowiedział do Kobayashi, która natychmiast skinęła głową.
      - Jejku, od czego zacząć? - westchnęła, naprawdę nie mając pojęcia, w jaki sposób wyłożyć koleżance prawdę. Nigdy jeszcze nikogo nie wtajemniczała.
      - Ai-chan - odezwał się znów Tamaki. - Pamiętasz, co powiedziałem w nocy, a co cię najbardziej zdziwiło?
      - Stwierdziłeś, że wampiry nie mogą umrzeć na zawał, o ile dobrze zrozumiałam - odparła, nie bardzo wiedząc, jak się zachować. Czuła się jak idiotka, gadając takie bzdury. Wampiry? Dobre sobie. Znów przeszło jej przez myśl, że to może jakiś sprytny kod pomiędzy Tamakim i Kairenem, ale ponownie zauważyła, iż coś tu do siebie nie pasuje i choć nie była pewna, dlaczego tak było, nie mogła pozbyć się tego wrażenia.
      - Uhm - potwierdził.
      - To jakiś wasz kod czy co? - zaryzykowała pytaniem. Tamaki wziął głęboki wdech.
      - Widzisz, Ai-chan, cały sęk w tym, że powinnaś te słowa wziąć jak najbardziej dosłownie - wykrztusił wreszcie, bojąc się trochę reakcji swojej księżniczki. Nie co dzień ludzie dowiadują się nagle, że wśród nich żyją postaci z legend.
      Zamurowało ją. Pogięło go czy jak?, zapytała w myślach, po czym posłała Misaki spojrzenie mówiące „On żartuje, tak?”.
      - To prawda, Aika - rzekła jednak. - Wampiry istnieją i żyją pośród nas. A może my pośród nich? Bądź co bądź to rasa starsza niż ludzie. W każdym razie jest ich wiele i choć niewtajemniczeni uważają ich za swoich, w istocie jest zupełnie inaczej. Nasza szkoła jest wyjątkowa, bo jako jedyna zrzesza przedstawicieli wszystkich ras.
      - Wszystkich? Ludzie, wampiry, co jeszcze? - jęknęła Aika, nie wiedząc jeszcze, czy powinna uwierzyć w choć jedno słowo prefektów. Wielkie nieba, jeśli to ich śmieszy i tylko sobie dowcipkują, popamiętają ją, bez względu na to, jak ważni dla niej są!
      - Łowcy - odparł jednak poważnie Tamaki. Ani on, ani Misaki bynajmniej nie wyglądali na skorych do żartów. - Wampiry, jak się zapewne domyślasz, potrafią sprawiać różnego rodzaju problemy i gdyby nie Łowcy Wampirów, którzy się nimi zajmują, z ludzkością byłoby raczej krucho - wyjaśnił, ale to nie wystarczyło, by Aika wszystko zrozumiała.
      - To szalone - mruknęła zdezorientowana. Naprawdę, ale to naprawdę nie wydawało jej się, że prefekci kłamią, ale, do licha, wampiry? Łowcy? Co jest, niespodziewanie przeniosła się do alternatywnego świata czy jak? Bo niemożliwe chyba, by nagle, po siedemnastu latach życia, dowiedziała się łaskawie, iż wszystko, w co wierzyła, to brednie. Z tego wynikałoby, że teoretycznie na przykład co druga mijana przez nią osoba jest jakimś krwiopijcą… - Wampiry faktycznie piją krew? - zapytała, nim zdążyła się zastanowić.
      Prefekci widocznie się zdziwili, ale pokiwali twierdząco głowami.
      - Są silniejsi i szybsi niż ludzie? Boją się słońca, czosnku, krzyży? - pytała dalej.
      - Silniejsi i szybsi, owszem, są. Za słońcem nie przepadają, razi ich bardziej niż nas, a poza tym są mniej odporni na wysokie temperatury, co skutkuje faktem, że zdecydowana większość z nich prowadzi nocny tryb życia, ale nie mają nic do czosnku czy jakichkolwiek symboli religijnych i nie tylko - odpowiedział Tamaki. - Poza tym z reguły są dużo ładniejsi niż osobniki naszego pokroju, żyją dużo dłużej, a co poniektórzy, czystokrwiści i arystokracja ich krwawego światka, posiadają dodatkowe umiejętności, coś jak magię…
      - Twój kuzyn! - wykrzyknęła Aika. - Och, i ten wasz znajomy z wczoraj, a właściwie dzisiaj… Suzaku Shoutou-san! - Nie mogła powstrzymać się od śmiechu, gdy ujrzała niepomierne zdumienie na twarzach prefektów. - Nie, zaraz… Czyżby cała Nocna Klasa…?
      Wszystko składało się w jedną, niemalże spójną całość! Że też wcześniej o tym wszystkim nie pomyślała! Wampiry - wyjaśnienie idealne, gdy myśli się o dziwnej, niedostępnej Nocnej Klasie uczącej się po zmroku. Nagle dopadło ją takie podniecenie, że obawiała się, iż energia rozsadzi ją od środka. Może była szalona, tak łatwo przyjmując do wiadomości podobne rewelacje, ale, o losie! Ileż to lat skrycie marzyła, by w jej zwykłym, szarym życiu coś zaczęło się dziać! Czytając tony książek, zazdrościła bohaterom powieści ich przygód, ich czarodziejskiego czasami świata, a tymczasem, nie mając o tym pojęcia, sama w podobnym uniwersum żyła! O, nie na darmo pochłonęła tyle historii fantasy czy kryminałów. Dzięki nim i niezwykle bujnej wyobraźni mogła przyswoić sobie skąpe wyznania znajomych niemal ot tak sobie oraz wydedukować resztę. A przynajmniej jej cząstkę.
      - Wierzysz nam? - odezwała się w końcu Misaki, dając wcześniej Aice czas, by mogła przetrawić te szaleństwa.
      - Chyba zwariowałam, ale tak - odparła wolno. - Przecież to logiczne! - oświadczyła, rozgadując się następnie i dzieląc z Misą i Tamakim swoimi przemyśleniami.
      - Ai-chan, jesteś niesamowita! - zachwycił się blondyn, patrząc na nią skrzącymi się oczyma. Skoro tak łatwo przyjęła do wiadomości istnienie ludzi nocy, ich wspólna przyszłość musiała być przeznaczeniem!
      Rozmawiali jeszcze dość długo. Prefekci wytłumaczyli Aice podział klasowy wampirów, wyjaśnili, jakie zasady rządzą Nocną Klasą, wyjawili, że oboje są Łowcami. Aika słuchała ich z zapartym tchem, nie przerywając, ale czasami, gdy któreś się zawiesiło, pomagała im szczegółowymi pytaniami.
      - No dobrze, ale skoro jesteś Łowcą, Tamaki, jak to możliwe, że twój najbliższy ponoć kuzyn jest wampirem?
      - Och, trzeba by się tu wgłębić w historię mojej rodziny, a jest ona bardzo skomplikowana i szalona - odpowiedział z zadziornym uśmieszkiem. - Chyba nie ma drugiej takiej pokręconej familii, serio!
      - Racja - przyznała Misaki, również się uśmiechając.
      - Oj, jestem skłonna w to uwierzyć - oświadczyła Aika. - Ale chciałabym ją poznać, jeśli oczywiście mogę - dodała ostrożnie.
      - Hm, wiem, co by było w tej sytuacji najlepsze… - mruknął do siebie chłopak, zamyślając się na chwilę. Jeśli ciocia i wujek by się zgodzili, mógłby dać Aice do przeczytania księgi zapisane przez Mariko, kuzynkę, której nawet nie zdążył poznać, bo zginęła na kilka lat przed jego narodzinami. Dzięki temu zostałaby prawdziwie wtajemniczona do jego świata. Co prawda miał jeszcze wiele do powiedzenia na temat wampirów i Łowców, ale co się odwlecze, to nie uciecze. Zbyt wiele informacji naraz też może nie być do końca dobre, dlatego ustalił z dziewczynami, że powinni teraz odpocząć.
      Poszli na śniadanie, które przygotowała Suzue. Tamaki zdziwił się odrobinę nieobecnością Kairena, ale okazało się, że kuzyn poszedł do Księżycowego Dormitorium, bo ostatnio zaniedbał swoje obowiązki wiceprzewodniczącego, a ponadto chciał wreszcie porozmawiać z Kanaru, Mayumi i Mamoru.
      Po posiłku dyrektor i jego żona oświadczyli Aice, że jest możliwość, by powróciła do swego dawnego życia, istniały bowiem wampiry - tudzież dhampiry - mogące zmieniać innym wspomnienia bądź wymazywać pamięć. Jeśli by chciała, mogłaby zapomnieć o tych wariacjach i żyć jak niegdyś, nieświadoma, ale i względnie bezpieczna oraz spokojna. Aika jednak odmówiła grzecznie, twierdząc, że dopiero teraz tak naprawdę zacznie żyć. Tamaki uśmiechnął się wówczas pod nosem, przypominając sobie wspomnienia matki z czasów, gdy ta dowiedziała się od jego ojca oraz cioci Ayi prawdy o otaczającym ją świecie. Nie ma co, otaczały go doprawdy dzielne kobiety!
***
      Nie potrafił zasnąć po tym, co uczynił. Kiedy ostatnio czuł tak wielkie wyrzuty sumienia? Zastanawiał się przez jakiś czas i doszedł do wniosku, że chyba lata temu, kiedy pocałował Ayę, księżniczkę, która nigdy nie była i nie będzie jego. I wówczas, i minionej nocy działał instynktownie, nie konsultując się w porę z rozumem i nie bacząc na potencjalne konsekwencje, ale sama wina była większa teraz… Niby Hanashi nie miała chłopaka, więc nie zdradziła nikogo z jego winy, ale on… On wykorzystał Hanę bardziej niż Ayę. Wtedy to był tylko pocałunek i choć Aya była już zajęta, przebaczyła mu, a on po jakimś czasie zdołał zaprzyjaźnić się z jej wybrankiem. Ale to, co zrobił z Hanashi… Tą biedną, naiwną, niewinną dziewczyną tak wiele lat młodszą od niego… Nigdy sobie nie wybaczy. Była w nim zakochana od piętnastego czy szesnastego roku życia, wiedział to przecież. Tyle lat starał się nie dawać jej płonnych nadziei, a teraz, przez tę chwilę zapomnienia i szaleństwa, wszystko zepsuł.
      Nie potrafiąc poradzić sobie z samym sobą, udał się do tej, którą kochał. Ta miłość uratowała go czy raczej zniszczyła? Nie miał pojęcia. Gdyby nie Aya, zapewne byłby teraz pacanem takim jak ten cały Shouta Hanadagi - albo i gorszym. Ale z drugiej strony, nikt by nie cierpiał. Aya, Zero, Hanashi i on sam… Gdyby nie to niegasnące uczucie, wszystkim żyłoby się łatwiej. Dlaczego pewnych emocji nie da się po prosu wyłączyć? Ale jeśli można by to zrobić, czy uczyniłby to?
      Teleportował się w pobliże jej domu. Przez chwilę próbował choć odrobinę się uspokoić, wdychając świeże, leśne powietrze poranka, wsłuchując się w trele ptaków i spoglądając na czerwcową przyrodę. Natura zazwyczaj fascynowała go i czerpał niemałą radość z podziwiania jej, teraz jednak nie umiał się na tym skupić.
      Popełnił tak wiele błędów…
      Zapukał do drzwi, chociaż domyślał się, że niepotrzebnie, bo Aya musiała już go wyczuć. Otworzyła mu kilka sekund później z uśmiechem na ustach, których smak poczuł ledwie kilka razy - choć to i tak o tych kilka za dużo, nie miał przecież do tego prawa. Ale stało się - raz on ją pocałował, a potem ona… No, nie do końca ona, raczej „ta druga”, która próbowała przekonać go, by nie dokończył przemiany Ayi w „czystokrwistą”.
      Stał przez chwilę w wejściu, bijąc się z myślami. Czy to dobrze, że tu przyszedł? Czy miał prawo dzielić się z Ayą swoimi problemami, których zresztą sam był sobie winien?
      - Co się stało? - spytała, zaniepokojona już jego niecodziennym zachowaniem.
      - Aya, jestem największym idiotą na świecie - rzucił wreszcie, nie wytrzymując już napięcia, które w nim siedziało. Na szczęście Zero nie było w domu, pewnie od świtu siedział w pracy. Taak, mąż Ayi pracował w pocie czoła i borykał się z setką kłopotów naraz, a on w tym czasie wykorzystywał jego niewinną bratanicę, cudownie. Chyba jednak Aya wiedziała, w kim się zakochać.
      - To już wiem - spróbowała zażartować, widząc doskonale, że jej przyjaciel, choć raczej stary jak na ludzką modłę, wciąż zachowuje się czasami jak dzieciak. Nie dostrzegał tego, co niektórzy widzieli gołym okiem, wynajdywał dziury w całym…
      - Zrobiłem coś niewybaczalnego - szepnął zbolałym tonem, wyglądając jak zbity pies. Na poważnie już zmartwiona, Aya złapała go za rękę i pociągnęła do salonu, by tam posadzić go na fotelu. Nie pytała, czy przyjaciel chce coś do picia, widziała bowiem, że nie to mu w głowie i chyba nie byłby w stanie nic przełknąć nawet gdyby chciał. - Ja… - zawahał się, nie wiedząc, jak ubrać w słowa swój grzech. - Widzisz, Hana i ja… No wiesz…
      - Och. - Spodziewała się, że prędzej czy później do tego dojdzie, dlatego nie była jakoś szczególnie zaskoczona tym, co tych dwoje zrobiło, ale raczej faktem, iż Shoutou jej o tym mówi i wygląda przy tym tak żałośnie. - Suzaku, to chyba nie powód, by się tak łamać, co? Znów wmawiasz sobie, że to nie w porządku? Nie zrobiłeś tego przecież wbrew jej woli, prawda? - zapytała delikatnie.
      - Niee… Właściwie wręcz przeciwnie, ale może między innymi w tym problem - mruknął pod nosem.
      - No dobrze, trochę się zapomnieliście - podsumowała spokojnie Aya. - Ale, wielkie nieba, oboje jesteście dorośli. Jeśli cię to gryzie, porozmawiaj z nią. Wątpię, by była po tym w takim stanie jak ty. - Właściwie była nawet pewna, że dla Hany były to jedne z najpiękniejszych chwil w życiu.
      - Po pierwsze, to nie było wobec niej w porządku, bo nasze uczucia się różnią. Po drugie, nie mogę z nią o tym porozmawiać. Bo jest… Jest coś jeszcze - jęknął, chowając na chwilę twarz w dłoniach. Kiedy ponownie spojrzał na Ayę, wpatrywała się w niego pytająco, ale nie ponaglająco, jakby nie chciała się narzucać. To dla niej tak typowe… Zawsze taka subtelna, sprawiedliwa, pomocna i współczująca… Ideał, w przeciwieństwie do niego. - Ja… - zaczął, ale znów umilknął na kilkanaście sekund. - Wymazałem jej pamięć… Usunąłem wspomnienia z… tych chwil. - Powiedział to tak cicho, że człowiek pewnie by tego nie dosłyszał. Na jego szczęście lub nie, rozmawiał właśnie z dhampirem.
      - Że co zrobiłeś?! - wykrzyknęła, a on aż podskoczył. Spodziewał się reprymendy i może to po nią głównie tu przyszedł, niemniej gniew Ayi był od lat tak rzadkim widokiem, że aż się przestraszył. - Idiota to za mało! Jak mogłeś to zrobić?!
      - Przepraszam… - powiedział głupio. To nie ją powinien przepraszać.
      - Powinieneś do niej iść, zwrócić jej wspomnienia i błagać na kolanach, by ci wybaczyła! - No właśnie… - To naprawdę chamskie z twojej strony! Co ci odbiło, do licha?!
      Czuł się gorzej niż dziecko karcone przez rodziców. Ale cóż, zasłużył… Jak najbardziej…
      - Nie mogę tego zrobić - rzekł cicho. - Wiem, jestem pacanem i nie powinienem był wymazywać jej wspomnień. Ale przede wszystkim nie powinienem dać się tak ponieść emocjom.
      - Jakim emocjom? - spytała już spokojniej. - Opowiedz mi wszystko.
      Jak prosiła, tak zrobił, próbując zorientować się we własnych wspomnieniach i uczuciach. Aya słuchała uważnie, momentami marszcząc czoło.
      - Jesteś naprawdę głupi - stwierdziła cicho, gdy zakończył relację. - Wydaje ci się, że ją wykorzystałeś, że postąpiłeś okropnie, dając jej nadzieję na coś, co według ciebie nigdy nie nastąpi. A wiesz, jaka jest prawda? Jesteś zazdrosny. Cholernie zazdrosny o tego całego Hanadagi! Nie możesz znieść, gdy ona o nim mówi, boisz się o nią, chcesz ją ochronić. Naprawdę nie jesteś w stanie dostrzec, jakim uczuciem obdarzyłeś Hanę-chan? I to już dawno temu…
      Prychnął pod nosem, uśmiechając się ponuro i patrząc w podłogę. Kiedy podniósł wzrok, jego oczy wyglądały inaczej niż wcześniej.
      - Ty tak myślisz, Aya - wycedził raczej nieprzyjaznym tonem. - Do cholery, naprawdę wydaje ci się, że wtedy ani razu nie pomyślałem o tobie?! - uniósł się. Miał świadomość, że z Haną było mu bardzo dobrze, właściwie wręcz bosko, ale tak chyba bywało w chwilach uniesień, prawda? - Do licha, nie umiem się pozbyć tego, co do ciebie czuję! Lubię Hanę, nawet bardzo, ale nie tak! A ona odczytałaby to wszystko inaczej! Albo może wiedziałaby, co jest na rzeczy i zadręczałaby się niespełnioną miłością, a uwierz, nikomu nie życzę czegoś takiego! Tyle lat próbowałem uśpić w niej te uczucia, miałem nadzieję, że o mnie zapomni, że znajdzie kogoś, kto zasługuje na jej miłość i oddanie, a teraz w ciągu tych kilku chwil wszystko zawaliłem! Nie mogłem zachować jej tych wspomnień… W obecnym stanie pomyśli po prostu, że ma kaca i dlatego niczego nie pamięta. W przeciwnym razie zadręczałaby się nie wiadomo jak długo…
      - Ależ z ciebie matoł! Wszystko zawsze przekręcasz - zdenerwowała się. Czy on naprawdę był tak głupi, by tego nie dostrzec?! Od lat powolutku zakochuje się w Hanashi Kiryuu, ale nie chce przyjąć tego do wiadomości. Jest o nią zazdrosny, martwi się o nią jak o mało kogo, pragnie jej bezpieczeństwa i tęskni za jej czułością, a zachowuje się, jakby było zupełnie inaczej. - Dorośnij wreszcie - poprosiła ze smutkiem. - A co do wymazania pamięci, zawiodłam się na tobie. To tak bardzo nie w porządku wobec niej, że aż nie umiem tego opisać słowami. Kto jak kto, ale ja doskonale wiem, jak to jest stracić wspomnienia i jakie skutki to niesie…
      Od lat była przeczulona na tym punkcie. Gdyby nie to, że Reiko kazała Kage usunąć jej wspomnienia o nim, przez kilkanaście lat miałaby ojca. Tymczasem zaś żyła w nienawiści do niego, przekonana, że to on zabił jej matkę. Kiedy w końcu odzyskała wspomnienia, poznała prawdę. Ale to nie sprawiło, iż zdołała nadrobić z tatą czas. Spotkali się ledwie kilka razy, zanim ten nie zginął z ręki Akujiego Toumy.
      - Pamiętasz? Wtedy się poznaliśmy - szepnęła, mając na myśli dzień, w którym spotkała swojego ojca.
      - I od wtedy cię kocham - powiedział równie cicho, patrząc jej głęboko w oczy. Te piękne szare oczy, które tak uwielbiał…
      Spuściła wzrok i posmutniała. Nie miała złudzeń, wiedziała, że to uczucie do niej nadal w nim siedzi, wierzyła jednak, że obok niego od dłuższego czasu kiełkuje miłość do Hanashi. Miała nadzieję, że wkrótce urośnie ona na tyle, iż przesłoni tę, którą żywił do niej. Właściwie była pewna, że gdyby nie chory upór Suzaku, już by do tego doszło.
      - Nie dostrzegasz tak wielu rzeczy… - szepnęła. Było jej go żal, ale jeszcze bardziej Hanashi, która została przez niego tak skrzywdzona, choć póki co nie miała o tym pojęcia. - To się na tobie odbije, Suzaku. Będziesz tego żałował jeszcze bardziej niż teraz. Jeśli nie wyjawisz jej prawdy, pomyśl, jak ona się poczuje, jeśli odkryje ją w inny sposób. Wtedy może już być za późno na skruchę i przeprosiny. Chcesz stracić tak wiele przez swoje głupie wymysły?
      - Nie dogadamy się w tej kwestii - mruknął. Z jednej strony był pewien swego, z drugiej zaś czuł, że w słowach Ayi jest zdecydowanie zbyt dużo prawdy, co dodatkowo go przygnębiało.
      - Cóż, nie mogę cię do niczego zmusić, ale znasz już moje zdanie. Mogę wam tylko kibicować - powiedziała, po czym wstała i podeszła do okna.
      Miał ochotę ją przeprosić, ale co by to dało? Nie było najmniejszego sensu ciągnąć tego tematu.
      - To może opowiedz mi teraz, o co chodzi z Kaiem i Tamakim - zaproponowała kilka minut później, gdy oboje odrobinę odetchnęli. Suzaku z chęcią podjął ten wątek, ciesząc się, że może na chwilę zapomnieć o swoich osobistych problemach i rozterkach. Opowiedział Ayi o porwaniu Aiki Akayamy, o którym nie zdążyła jeszcze usłyszeć od Zero, bo w nocy był w domu, a do pracy poszedł niemalże równo ze wschodem słońca, więc dopiero niedawno musiał dowiedzieć się o sprawie. Wyjaśnił, dlaczego chłopcy postanowili działać na własną rękę i jak udało im się wrócić z akcji zwycięsko.
      - Ale wszyscy byliśmy okropnie zdziwieni tym, że Kairen zignorował prośbę Deia - przyznał. - Tamaki - normalka. Ale Kairen? To do niego niepodobne.
      Aya uśmiechnęła się.
      - Tak wam się wydaje? - zaśmiała się cicho. - To jak najbardziej w jego stylu. Jeśli uważa, że coś jest prawidłowe, to to robi, nie bacząc na przeszkody. Ufa swoim osądom i szóstemu zmysłowi.
      Zdziwił się nieco. Zawsze odbierał to inaczej, sądził, że Kai to złote dziecko we wszystkim słuchające starszych od siebie.
      - No tak, znasz go najlepiej - rzekł zgodnie z prawdą.
      - W końcu jestem jego matką - odparła z czułym uśmiechem.
      Patrząc na ten jej wyraz twarzy, żałował, że nie będzie mu dane doświadczyć rodzicielskich uczuć.
***
      Czuła się wręcz niesamowicie, gdy szła z prefektami ścieżką, na którą wcześniej nie miała wstępu. Zresztą nigdy nie ciągnęło jej do Nocnej Klasy. Teraz jednak było inaczej. Teraz znała już prawdę o świecie, przynajmniej w ogólnikach. Chciała wiedzieć więcej, pragnęła poznać uniwersum, w którym żyła. Choć to może niemądre, czuła się wyróżniona. Poza Łowcami i samymi wampirami niewiele było osób, którym pozwolono zachować tę tajemną wiedzę - zdążyła się już tego dowiedzieć. Nie była pewna, dlaczego uczyniono jej ten zaszczyt i dano w ogóle możliwość wyboru, ale postanowiła, że będzie się nad tym zastanawiać kiedy indziej. Obecnie miała ważniejsze rzeczy do roboty.
      - Nie oddalaj się od nas ani na krok - pouczyła ją Misaki. - Większość z nich jest w porządku, a poza tym teraz śpi, ale mimo wszystko… Wampiry to wampiry, nie wolno tracić przy nich czujności.
      - Tak - potwierdził Tamaki, z powagą kiwając głową. - Uważaj szczególnie na przewodniczącego, Shoutę Hanadagi. Nie ufam mu do końca… Wiesz, to czystokrwisty, a to niesie za sobą wiele niebezpieczeństw dla takich płotek jak my - mruknął. Po minie Aiki widział, że zapamiętała wszystko, co wraz z Misaki opowiedział jej na temat Klasy A. - Oprócz niego nie podoba mi się jeszcze troje arystokratów. Zazwyczaj trzymają się razem - dodał, po czym opisał jej Mei Katou, Daikiego Muramatsu i Kousuke Nishi.
      - Dobrze, będę uważać - obiecała, wiedząc, że prefekci ostrzegają ją przede wszystkim na przyszłość, teraz bowiem raczej nie zamierzali się rozdzielać. Tak naprawdę szli do Księżycowego Dormitorium w jednym konkretnym celu, aczkolwiek oprócz niego Aika chciała też rozejrzeć się trochę w tym skrawku wampirzego półświatka. - Ale w sumie to chyba niegrzeczne, że idziemy tam teraz - zauważyła lekko zmartwiona. - Przeszkodzimy im we śnie.
      - E tam - zbagatelizował problem Tamaki. Misaki posłała tylko Aice wymowny gest wzruszenia ramionami.
      Dotarli do budynku i pierwsze, na co zwróciła uwagę Akayama, to wielkie drewniane drzwi, które skojarzyły jej się z dworem zamożnego rodu bądź niewielkim pałacykiem. Sama zresztą budowla też była większa niż się spodziewała. Uczniów Nocnej Klasy nie było przecież szczególnie wielu, a zajmowali powierzchnię co najmniej taką samą jak jeden dzienny akademik. Kiedy spytała o to prefektów, okazało się, iż to dlatego, że każdy wampir ma swoją komnatę i łazienkę - w przeciwieństwie do ludzkich uczniaków. Kiedy się z tego powodu zbulwersowała, wyjaśnili, iż to chwyt mający na celu przywabienie do Akademii Kurosu jak największej liczby wampirów. Czystokrwiści, arystokraci, a nawet część szlachciców nie zdecydowałaby się na naukę w tym miejscu, gdyby nie zapewniono im godziwych warunków. Takie podejście nie przypadło Aice do gustu, aczkolwiek jednocześnie musiała stwierdzić, że to jak najbardziej pasuje do tych tajemniczych istot „z innego świata”.
      Weszli do środka i Aikę znów zamurowało. Znaleźli się w wielkim pomieszczeniu, które było ni to do końca holem, ni to salonem. Na wprost od drzwi znajdowały się eleganckie podwójne schody prowadzące na piętro, do części sypialnej. Po lewej stronie mieściły się drzwi do stołówki, która jednak bardziej przypominała podobno darmową restaurację, zaś po prawej stały fotele, sofy i stoliki skupione wokół kominka. Ściany pomalowane były na jasne kolory, ale mimo tego otaczałaby ich ciemność, gdyby nie zapalili światła, bowiem nieliczne okna pozasłaniane były ciężkimi, ciemnymi kotarami.
      - No, no, no, co my tu mamy? Przynieśliście nam kolację, prefekci?
      Aika rozejrzała się i dopiero po chwili dostrzegła na jednej z kanap jasnowłosego chłopaka.
      - Zamknij się łaskawie, Nishi-san - warknął Tamaki, specjalnie wymawiając nazwisko Kousuke, by Aika wiedziała, że to jeden z mrocznego trio, na które powinna uważać. Zauważył, jak dziewczyna posyła mu lodowate spojrzenie. Nishi uniósł brwi, ale nic nie powiedział, będąc chyba zbyt zmęczonym, by wysilać się na kąśliwe uwagi. Wzruszył ramionami i przymknął powieki. - Odbiło mu czy jak? Nie byłoby mu wygodniej w łóżku? - szepnął w stronę towarzyszek Tamaki.
      - Słyszałem to - mruknął Kousuke, potwierdzając tym samym fakt, że wampiry mają dużo lepszy słuch od ludzi. Aika wiedziała, że normalny człowiek nie dosłyszałby tak cichego szeptu z takiej odległości. To ją zafascynowało i jednocześnie przeraziło.
      Ruszyli ku schodom, wspięli się na nie i z mniejszym lub większym zdziwieniem napotkali Kairena.
      - Czemu nie śpisz? - spytał Tamaki.
      - Bo was wyczułem - odparł po prostu. - Nie chciałbym, byście zbudzili więcej osób niż trzeba, więc po prostu zaprowadzę was do Miyamoto-san. Bo to z nim chcecie się zobaczyć, tak?
      Niesamowite, pomyślała Aika. Czy wampiry zawsze będą ją tak zaskakiwać, czy efekt taki wywołują jedynie dlatego, że jest nowa w tym świecie? Kiedy tak o tym myślała, poczuła strach przed tymi istotami przewyższającymi ludzkość chyba pod każdym względem. Z jednej strony wydawało jej się cudowne, iż wszechświat nie jest tak nudny i przewidywalny jak myślała jeszcze kilka godzin temu, z drugiej jednak… Wszystko, czego się dowiedziała, było niebezpieczne. Wampiry pijące ludzką krew, posiadające różnego rodzaju umiejętności niedane ludziom, Łowcy biegający po ulicach miast i wsi z bronią w ręku… Jakże słabymi stworzeniami musieli im się wydawać zwykli ludzie! Nagle poczuła się okropnie mała i bezsilna. I bynajmniej nie było to miłe uczucie.
      Potwierdzili i ruszyli za Kairenem w stronę korytarza chłopców. Aika zastanawiała się w tym czasie, ile właściwie lat miała większość z nich. Co do Kaia, wiedziała już, że jest ledwie niecałe pięć lat starszy od Tamakiego, ale reszta? Niektórzy - a może wszyscy? - mieli pewnie po sto lat albo i więcej. Z trudem mieściło jej się to w głowie.
      Kiedy wreszcie spotkali się z Akio, Aika podziękowała mu serdecznie za pomoc w odnalezieniu jej. Była mu naprawdę wdzięczna - gdyby nie on, byłoby krucho ze znalezieniem miejsca jej pobytu. Wiele osób jeszcze bardziej i dłużej by się denerwowało, a ona pewnie wyszłaby z tej przygody z trwałymi zmianami w psychice - o ile w ogóle by wyszła.
      Miyamoto wydał jej się bardzo sympatyczny. Może nieco nieśmiały czy nierozmowny, ale miły. Powiedział, że cieszy się, iż nic jej nie jest i zapewnił, iż w razie potrzeby nie ma się bać prosić go o pomoc. Domyśliła się, że to nie tyle z troski o nią, co z szacunku do Kairena, ale i tak zrobiło jej się z tego powodu przyjemnie - przede wszystkim dlatego, iż póki co widziała w wampirach raczej pozytywne cechy, a to z kolei sprawiało, że czuła, iż nie trzeba się ich bać tak, jak zapewne obawiałaby się ich większość społeczeństwa. Nie była jednak na tyle głupia i naiwna, by myśleć, że wszyscy „krwiopijcy” są tacy - ku uciesze Tamakiego i Misaki.
      Pożegnali się z Akio i Kairenem, który zapowiedział, że prześpi się jeszcze przed spotkaniem rodzinnym. Tamaki pokiwał tylko głową i machnął ręką na „do zobaczenia później”.
      Choć chciałaby dowiedzieć się więcej i więcej, Aika znów poczuła zmęczenie, dlatego z ulgą pomyślała o powrocie do swojego akademika. Tamaki zaprowadził ją i Misaki aż pod drzwi żeńskiego dormitorium Dziennej Klasy. Przechodząc przez próg, Akayama po raz kolejny miała wrażenie, że wchodzi niejako do nowego świata - do życia jako człowieka świadomego.
***
      Otworzyła lekko oczy, czując, jak słońce za oknem wypala jej tęczówki. Ciągłe pukanie do drzwi raniło jej uszy, wysyłając bolesne impulsy do i tak obolałej głowy. Zwlokła się z łóżka, praktycznie z niego spadając i podeszła do drzwi, by otworzyć je szybkim ruchem. Za nimi stał zirytowany już Aidou.
      - Rany, jak tu śmierdzi piwskiem! - oburzył się, zatykając sobie nos. Faktycznie, skoro nie pamiętała nawet, jak znalazła się w swoim pokoju, musiała nieźle zaszaleć poprzedniej nocy. W dodatku wyczulony węch wampira zapewne nie pomagał mu teraz. - Wszyscy spotykają się u Deia, twoja mama też ma przyjść, więc lepiej doprowadź się do porządku - powiedział, mierząc ją lekko zawstydzonym spojrzeniem. Wyglądała, jakby stała pośrodku tornada. Jej napuszone włosy wygięte były w każdym kierunku, na policzku miała jakąś ranę, jej bluzka była cała pognieciona i chyba przedarta w jednym miejscu, spodni w ogóle nie miała, leżały gdzieś zwinięte w kącie, na szczęście miała przynajmniej bieliznę zakrywającą strategiczne miejsca. Hanabusa szybko odwrócił wzrok. - Następnym razem po takiej zabawie wchodź ciszej, żeby nie budzić wszystkich nauczycieli… - zalecił, po czym odwrócił się na pięcie i udał się do swojego pokoju.
      Hanashi stała jeszcze chwilę oniemiała, dopiero minutę później zamknęła drzwi i rozejrzała się po pokoju. Spojrzała na stertę ubrań na krześle i podłodze, których nie zdążyła uprzątnąć przez ostatnich kilka dni. Na wierzchu leżały spodnie, które miała wczoraj ubrane, buty walały się gdzieś niedbale. Zaczęła grzebać w rzeczach, szukając czegoś. Musiałam podziać gdzieś sweterek, zauważyła niezadowolona. Głowa strasznie ją bolała, więc szybko wzięła aspirynę, która zawsze leżała na jej stoliku nocnym. Następnie udała się do łazienki, żeby doprowadzić się do porządku. W skrzydle nauczycielskim posiadało się ten przywilej, że każdy pokój miał własną łazienkę, więc oszczędziła niektórym patrzenia na nią w takim stanie. Potwierdziła jeszcze tę teorię, spoglądając w lustro. Faktycznie straszyła wyglądem. Przyjrzała się dokładniej swojej twarzy, przypominając sobie o łazienkowej bitwie. To, co działo się później, było dla niej czarną dziurą. Sądząc po obrażeniach, musiała się z tamtymi dziewczynami nieźle szarpać. Zrezygnowana zmyła najpierw rozmazany makijaż, a następnie rozebrała się i weszła pod prysznic, jednak kontakt z wodą okazał się być dość nieprzyjemny. Poczuła, że pieką ją plecy i twarz, generalnie całe jej ciało było obolałe. Nieźle się wczoraj urządziłam, stwierdziła, starając się umyć jak najszybciej i zaciskając zęby, kiedy musiała namydlić przetarte miejsca. Po kąpieli spojrzała w lustro. Na szczęście wyglądała już nieco lepiej. Umyła zęby kilka razy, żeby maksymalnie zminimalizować piwny odór i dziękowała Bogu, że jej rodzice nie są wampirami, więc przynajmniej uniknie reakcji podobnej do tej Aidou.
      Wróciła do pokoju i wybrała jakieś ciuchy, w które prędko się ubrała. Następnie pomalowała się, starając się głównie zakryć ranę na policzku, która na szczęście nie była zbytnio widoczna. Wysuszyła włosy i spięła je w artystyczną kitkę. Wciąż czuła się dziwnie otępiała, ale przecież nie pierwszy raz miała kaca. Wyszła więc z pokoju, by pójść na spotkanie z rodziną.
      Oczywiście reprymenda jej nie ominęła. Już na wstępie usłyszała od matki karcące uwagi - od razu zauważyła jej stan i zdarty policzek. Na miejscu byli już gospodarze, Ichiru, Kairen, Kanaru, Mamoru, Tamaki, Kei i Akihira. Po kilku minutach słuchania kazania Hanashi opadła bezsilnie na sofę pomiędzy braci. Tamaki także wyglądał jak zbity pies i chyba bał się cokolwiek powiedzieć przez wzgląd na Kaori, która wciąż miała na niego wgląd. Posłał siostrze porozumiewawczy, ponury uśmiech, co nie uszło uwadze ich matki, która od razu przypomniała dzieciom, że nie mają z czego się cieszyć.
      Chwilę później do pomieszczania weszli Kaien i Reiko, za rączkę prowadząc Miyako, która, ujrzawszy Hanashi i Tamakiego, pędem rzuciła się w ich ramiona. Szarowłosa po chwili dobrała się do rudych włosów dziewczynki i zaczęła pleść jej warkoczyki. Nawet nie zauważyła, kiedy pojawiła się Aya w towarzystwie Suzaku. Zawstydziła się odrobinę, nie wiedząc do końca, jak zareagować. Nie miała pojęcia, co jej odbiło w nocy, a skoro nic nie pamiętała, mogła mówić i robić głupie rzeczy. Nie wspominając o tym, że wdała się w bójkę jak jakaś nastolatka. Kiedy odważyła się na niego spojrzeć, zdawał się być zmęczony. Co dziwne, nie widziała go wcześniej w takim stanie, dlatego miała nadzieję, że to nie przez nią. Jak więcej o tym pomyślała, to przecież nie można było się teleportować na teren Akademii, więc przynajmniej od bramy musiał jej pomagać, o ile w ogóle była w stanie iść. Pokręciła głową ze wstydu, chowając się za burzą rudych loków Miyako.
      - Co jest, Shi? - spytał Kei, szczypiąc ją w bok. Od razu podskoczyła na sofie, podrzucając tym samym Miyę w powietrze. Mała zarechotała radośnie, zwracając na siebie uwagę wszystkich. Wtedy właśnie spotkały się spojrzenia Hanashi i Suzaku. Dziewczyna wysłała mu przepraszający uśmiech, mając nadzieję, że się na nią nie gniewa. „Uśmiechnął się” półgębkiem, a następnie przeniósł wzrok na Ayę, zagadując ją jakby pospiesznie.
      - Więc czekamy jeszcze na Zero - zauważył Kaien stojący pośrodku salonu. Chociaż Deichi był jego idealnym następcą, nikt nie wyglądał w tym domu tak dobrze jak właśnie Kaien. Nigdy by nie pomyślał, że w tak krótkim czasie jego rodzina powiększy się do takich rozmiarów. Teraz miał dwoje swoich prawdziwych dzieci, Zero, którego zawsze będzie traktował jak syna, a także ich rodziny. Choć żył samotnie tyle lat, w niedługim czasie został już pradziadkiem, choć nikt nie przypisałby mu jeszcze tej rangi.
      Kiedy usłyszeli nieśmiałe pukanie do drzwi, okazało się, że przyszła Mayumi, żeby zabrać Miyako na spacer. Dorośli nie chcieli, by mała uczestniczyła w spotkaniu, a dzięki temu dziewczynki mogły pobyć ze sobą dłużej. Pieczę nad nimi sprawowała Yumeki Akarashi oraz Sachiko i Tomoko, które, zachwycone Mayumi, chciały również poznać jej siostrę. Specjalnie dla nich wstały wcześniej. Był weekend, a ponadto pora obiadowa, więc tym bardziej mogły się wyspać.
      Praktycznie minęły się w drzwiach z prezesem Związku. Zero, nieco przytłoczony ilością osób w domku dyrektora, zajął miejsce przy stole między swoim bratem a żoną. Kaori musiała siedzieć na kolanach u Ichiru, żeby dla każdego starczyło miejsca, choć oczywiście nie miała z tym żadnego problemu.
      - Zacznijmy zatem - postanowił Kaien, rozglądając się po swoich bliskich. - Czego nowego się dowiedzieliśmy, Zero?
      - Praktycznie niczego. Porywacze tej dziewczyny nie chcą nic powiedzieć. Nie znamy pełnej listy rebeliantów, więc jesteśmy praktycznie bezsilni - warknął, niezadowolony bezradnością. - Nie wiadomo, komu można ufać. Nawet do pilnowania ich musiałem przydzielić zaufanych ludzi, którzy według mnie powinni być w terenie, bo jeszcze ktoś by ich uwolnił, zanim się czegoś dowiemy.
      - Kyouji zniknął ze Związku - wtrąciła Kaori, czując, że Zero już skończył. - Przepytałam kilka osób i nikt nie widział go od kilku dni. Zapewne gdy porwali nie tę, co trzeba było… - Spojrzała z troską na Akiego. - … wiedział już, że wszystko się wyda, więc zaszył się gdzieś.
      - Gorzej jeśli to część planu - powiedział Ichiru, łapiąc żonę za rękę. - Niedługo może zacząć się rebelia, a Związek jest w rozsypce.
      - Nie myśleliście o wsparciu z Nowej Rady? - spytała zmartwiona sytuacją Reiko.
      - Nie do końca podoba mi się współpraca z nimi w przypadku naszych wewnętrznych problemów. - Zero przegryzł wargę. Wiedział, że jeśli nie będzie innej możliwości, taki ruch trzeba będzie wykonać. Bał się jednak, że wampirza społeczność może zareagować w różnoraki sposób. Nie chciał, żeby powstały zbyt duże podziały i żeby rozsypała się demokracja, którą wspólnymi siłami tworzyli. Prawdą było, iż w głębi serca wampiry nie żywiły sympatii do Łowców i na odwrót. Dlatego wątpił, by większość z nich chciała narażać swoje życie w imię ich sprawy.
      - Zastanawia mnie, co z łowieckimi uczniami, którzy się u nas uczą - rzekł nagle Dei. - Co jeśli przekazują informacje swoim rodzicom, którzy uczestniczą w powstaniu?
      - Zawsze coś musi dziać się w Akademii - westchnęła zrezygnowana Kao. - Powracają wspomnienia - szepnęła, wtulając się w Ichiru. Pamiętała, jak walczyli o jego życie, okropną walkę z Rido, dzieciakiem Touma…
      - Najlepiej byłoby wzmocnić wejście do Akademii. Postaram się wysłać ci jakąś pomoc - zaoferował Zero, a Deichi skinął z wdzięcznością głową. - Raczej nie obejdzie się bez pomocy pijawek - stwierdził niechętnie.
      - Trzeba jak najszybciej wystąpić o zorganizowanie zgromadzenia Nowej Rady - zauważył ze spokojem Kei. - Suzaku, możemy na ciebie liczyć? - spytał wampira, który był dość nieobecny. Większość osób skierowała na niego swój wzrok.
      - Suzaku? - szepnęła Aya.
      - Oczywiście, nie ma sprawy - rzucił szybko, wracając na ziemię. Starał się nie wzbudzać podejrzeń, ale nie przewidywał, że ktoś się do niego zwróci. Miał jednak nadzieję, że nikt nie wysunie żadnych pochopnych wniosków.
      - Porozmawiam też z Shuuseiem, myślę, że na pomoc jego i Marii możemy liczyć w każdej chwili - powiedziała Suzu, a Aya i Kaori od razu stwierdziły, że to świetny pomysł. Mamoru powiedział, iż streści rodzicom owe wydarzenia jak najszybciej.
      - Hanabusa też nam pomoże, już z nim rozmawiałam - wtrąciła z uśmiechem blondynka.
      - Kuso - zaklął Zero. - Wciąż mamy za mało osób, pracy bynajmniej nam nie ubywa…
      - Wiem! - krzyknęła Kaori, energicznie odwracając się w drugą stronę i przez przypadek uderzając Zero. Nic sobie z tego jednak nie zrobiła, tylko zwróciła się do niego. - Pamiętasz, jak wracaliśmy z misji podczas tej akcji z Toumą? Kiedy weszliśmy na teren Akademii, twoje zmysły były zaćmione, prawda? - spytała, nie pozwalając mu nawet przyswoić tej informacji. - Można było wejść na teren Akademii, ale nie można było wyjść. Jakaś ochronna bariera, którą pewnie zrobił ten dzieciak.
      - I teraz można zrobić taką na terenie Akademii, tylko żeby nie można było wchodzić bez niczyjej zgody! - krzyknęła Hanashi, dumna z matki, która najwyraźniej również była dumna z samej siebie.
      - Do tego przydałby się przewodniczący Nocnej Klasy - zauważył Dei. Tylko czystokrwisty mógł stworzyć ową barierę, dobrze by też było, gdyby jej stwórca wciąż był w pobliżu. Suzaku już chciał się odezwać, kiedy ktoś się oburzył.
      - Nie wydaje mi się to dobrym pomysłem. Nie wiem, czy możemy mu ufać - powiedział obruszony Tamaki, wciąż pamiętając pierwsze, niezbyt dobre wrażenie, jakie na nim wywarł.
      - Bez przesady, nie czas teraz na osobiste urazy, chodzi o coś poważniejszego - pouczyła brata Hanashi, wykręcając oczyma. Była teraz jeszcze bardziej drażliwa, szczególnie, że ból głowy nie ustał.
      - To prawda, jest dość… specyficzny - przyznała Kanaru. - Ale w takiej sprawie powinien chyba pomóc, prawda, Kairen? Z Mayumi też nie robił problemów.
      - Lepiej mieć tarczę chociaż przez krótki okres czasu niż nie mieć jej w ogóle. To znacznie odciąży tatę - stwierdził jak zawsze spokojnym głosem, a reszta bardziej bądź mniej chętnie mu przytaknęła.
      - Dobrze, zatem poproś go do mojego biura, gdy już się obudzi - zwrócił się do Kairena Dei, a ten natychmiast się zgodził. - Przynajmniej jedna rzecz z głowy - odsapnął blondyn.
      - Niestety, obawiam się, że zacznie się teraz robić kłopotliwie z pracą. Hanashi, Akihira, będę was potrzebował w robocie. Jak mówiłem, misji nie ubywa, a ludzi coraz mniej. Dacie radę połączyć to z obowiązkami tutaj? - spytał Zero.
      - Możemy na jakiś czas odłożyć szkolenie, mistrzu. Są rzeczy ważne i ważniejsze, a i tak sporo już mnie nauczyłeś - wtrąciła nieśmiało Kanaru. Skoro Akihira był potrzebny w Związku, nie mogła go tak wykorzystywać.
      - Trochę poluźnimy grafik, ale nie zrezygnujemy z ćwiczeń całkowicie, bo w tej chwili mogą się bardzo przydać - odparł Aki z pogodnym uśmiechem, który od razu odwzajemniła jego uczennica.
      - Nie ma sprawy, kiedy tylko nie będę uczyć, wezmę tyle, ile się da - zaoferowała Hanashi z radością. Wstyd było jej się przyznać, że brakuje jej tej adrenaliny w czasie misji. Stonowana posadka nauczyciela była fajną odskocznią, ale ile można było wytrzymać? Teraz jednak miała idealną wymówkę, by robić obie rzeczy naraz.
      - Jeśli chodzi o ciebie, Kairen - zaczęła Aya. W końcu jej syn był pełnoprawnym Łowcą i też mógłby pomóc z misjami. - Stwierdziliśmy, że powinieneś zostać tutaj. Wciąż nie wiemy, czy Mayumi na pewno jest bezpieczna, a jeśli ci, którzy chcieli ją porwać, dowiedzą się o naszych problemach, mogą wykorzystać ten moment… A ty jesteś najlepszą osobą do jej ochrony - przyznała z delikatnym uśmiechem. Gdyby wiedziała, że za porwaniem i rewolucją stoi dokładnie ta sama osoba…
      Hanashi położyła swoją dłoń na dłoni brata, wiedząc, że w takich momentach ból straty Kiran doskwiera mu najbardziej.
      - Tamaki, razem z Misaki miejcie się na baczności, żadnych zabaw na patrolach, odkąd zaczęło się robić niebezpiecznie - poprosił Ichiru, mając nadzieję, że blondyn weźmie to sobie do serca i nie będzie próbował już wyskakiwać przed szereg, tylko skupi się na swojej pozycji. Syn kiwnął głową z pokorą, nie chciał bowiem jeszcze bardziej komplikować sprawy.
      - Reiko zajmie się Miyą, gdy Kei będzie na misjach, a ja pomogę ci z papierkową robotą. Dawno już nie byłem w Związku - zwrócił się do Zero Kaien. - Touga pewnie tęskni! - zaśmiał się i cała rodzina mu zawtórowała.
      - W razie gdy Kaien poczuje, że coś mogło się stać, przyjdziemy z pomocą - zapewnił Akihira.
      - Nie ma opcji, żeby nas pokonali - oświadczyła radośnie Kaori. - W kupie siła!

      Po zakończonym zebraniu niemal wszyscy wrócili do swoich domów, pokojów, tudzież dormitoriów. Shouta spotkał się z dyrektorem, który wyjaśnił mu, jak się mają sprawy i poprosił o umieszczenie nad szkołą ochronnej bariery. Wampir zgodził się, czując, że nie ma specjalnego wyboru. Wspólnie ustalili, iż weźmie się za to następnego wieczoru.
      Kiedy zmęczony wyszedł z gmachu szkoły, udał się w drogę do Księżycowego Dormitorium. Był w stanie usłyszeć rozmowę prefektów, w której Tamaki opowiadał przyjaciółce o spotkaniu rodzinnym. Z drugiej strony usłyszał też dość wygłuszone strzały w podziemiach budynku, postanowił więc je sprawdzić. Jak się okazało, Hanashi odwiedziła rzadko używaną strzelnicę. Zdziwiona widokiem wampira, zdjęła nauszniki i schowała Black Butlera.
      - Wyglądasz, jakby cię coś przejechało - powiedział na powitanie. - I jakbyś od tej pory nie spała.
      - Bardzo śmieszne - mruknęła, rozpuszczając włosy, które do strzelania spięła.
      - Masz jakiś specjalny powód, dla którego wyżywasz się na tych kartkach?
      - Za dużo myśli, a głowa za bardzo mnie boli, żeby je wszystkie objąć rozumem - przyznała. - Przychodziłam tu, kiedy jeszcze byłam uczennicą Akademii Kurosu. Kiedy coś się działo, wpadałam tutaj i strzelałam, póki nie przychodzili po mnie Kei z Mariko… Poznałeś ją, prawda? - Przypomniała sobie, że jej kuzynka niedługo przed śmiercią była na przesłuchaniu w obecności wszystkich czystokrwistych.
      - Uhm, zabiła mi wuja - rzucił bezuczuciowo. Zresztą bynajmniej nie tęsknił za Etsuyą, choć gdyby żył, raczej nie zgodziłby się na jego ślub z Toshiko, a to akurat byłoby mu na rękę. - Taka mała, niepozorna, podobna do matki.
      - Ona nie chciała nikogo zabić… A całe powstanie przeciw jej ojcu prowadzą w jej imieniu. Wmawiają sobie, że chciała oczyścić świat, podczas gdy była tylko marionetką w rękach Kurana…
      Shouta zamyślił się na chwilę, jakby analizując wypowiedź Łowczyni. Na chwilę zapadła cisza, którą przerwało ciężkie westchnienie dziewczyny.
      - Poza tym coś cię trapi? - spytał, będąc pewnym, że musi być coś jeszcze.
      - Nie mam pojęcia, naprawdę… - szepnęła zgodnie z prawdą. Mimo iż nic się nie stało, zbierało jej się na płacz. Czuła, że miała powód, by tutaj przyjść. Nie miała pojęcia jaki, ale podświadomie wiedziała, że coś jest nie tak. Coś, co kurczowo łapało ją za serce.







***
      Witam. Kao wybyła, więc dodanie rozdziału spadło na mnie. Już się boję fali hejtów, które niebawem nadejdą, ale dobra. Kolejna nowość („Okrutna prawda”), jak widać, ukaże się 23.08, następny rozdział jest w fazie tworzenia, ale raczej na pewno wyrobimy się z nim do 6.09. Dziękujemy Ev, Kiran, Shōri i Suzu za komentarze pod „Powrotem Króla Mroku” i to Wam, dziewczęta, dedykujemy „Blisko, a jednak daleko”. Czekamy na świeżynki u Was! ^^ Pozdrawiamy!

      Suzu: Aya jęczy, że ma  być krótko, więc się streszczam xD Błagam, nie dręczcie autorek nagonką na księcia, bo cóż chłopak, to dziecko i tyle, nie? xD
      Aya *nie może się powstrzymać*: Dziecko… siedemdziesięcioletnie? xD Dobra, faceci to wieczne dzieci, jakby nie patrzeć!

13 komentarzy:

  1. Hey!
    Dzięki za info! I za dedyk :*

    I tak! Będzie hejt na księcia Suzaku! Co on se ku***a myślał?!?!?!?!?!!? Co on se wyobraża?!?! Ja bym go tam ukatrupiła normalnie! Boże, o tak, faceci to WIECZNE dzieci... *krzywi się* Nie moge normalnie! Wpadłabym tam i natłukła mu do tego zakutego łaba... Grrr... Foch z przytupem! Suzaku, wstydź się!
    Poza tym- on jest ślepy. Zazdrosny o Shoutę. Zaborczy wobec Hanashi. Czy trzeba tu coś wyjaśniać??
    Aya miała rację. Stuprocentową. I co Suzaku i co do Kairena :D

    Hm... Rodzaił był baaardzo spokojny, co jest miła odmianą po ostatnich przeżyciach... Choć to, że nasz czarny charakter zwiał i sie ukrywa, akurat jest do przewidzenia... ;/

    Hm... Nadal dręczy mnie Shouta-jestem ciekawa tego wampira jak diabli! Czy on czuje coś więcej do Hanashi? Czy się nią bawi? Hm...

    No i-jak Suzaku rozwiąże tę "sprawę", bo jakoś musi. Jestem pewna, że Hana pozna w końcu prawdę i...nie chcę być w skórze Suzaku wtedy...

    O! I szok-pierwsza jestem! o.O

    Hm... A Lanę Del Rey polecam na samotne wieczory ;)

    Pozdro i weny! (bo chcę wiedzieć jak ta sprawa się rozwiąże!)

    K.L.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co :)

      Cóż, w sumie chyba praktycznie każda kobieta by go za coś takiego zatłukła. Ale cóż, niech się dziecko uczy na błędach x_x
      Aya zawsze ma rację xD *musiała to napisać*

      O Shoucie jeszcze się naczytacie ;) I o Suzaku również xD

      Ano pierwsza, gratulacje i dziękujemy za komentarz tak szybko po dodaniu rozdziału! :*

      Usuń
    2. Nmzc :* Akurat szperałam po internecie i wpadłam do sb, a tu proszę! Info! :D Była pełnia, a ja w pełnię nie sypiam prawie nigdy ^^ Poza tym-na wakacjach (no, jak jest lato) mam odwrócony czas spania-sypiam za dnia, żyje nocą xD Jestem trochę wtedy jak wampir xD

      Hahaha xD Ano, Aya ma ;)

      O! To ja już się doczekać nie mogę *oczka się świecą*

      Usuń
    3. Serio? o.O' Ja tam jestem śpiąca zawsze, czy to pełnia, czy też nie xD

      Usuń
    4. Raczej nie ma czego ^^

      Usuń
  2. Wiem, że mam dziwne poczucie humoru, ale mnie tam Suzaku rozśmieszył. xD Znaczy jasne, będąc na miejscu Ayi czy Hany (jak już się dowie. Podejrzewam, że się dowie, bo wtedy nie byłoby zabawy. <3) też bym się wkurzyła, ale z drugiej strony... Suzaku, jaka ciota. To w sumie było jedyne, co mi przyszło na myśl po przeczytaniu tego fragmentu. xD Wiem, że faceci to wieczne dzieci, ale wyczyszczenie pamięci (dobra, tego się nie spodziewałam! Przyznaję bez bicia!) i polecenie po tym do zamężnej kobiety, którą nadal się kocha (i jakoś nie ma oporów przed przypominaniem tego niemal na każdym kroku) jest wyjątkowo...słabe. xD
    Nie dziwię się Aice, że chciała zachować pamięć. Kto by nie chciał. ;D Z drugiej strony radość Tamakiego...Cóż. Wiek wiekiem, ale powinien wziąć pod uwagę, że, jako łowca, będzie żyć dłużej. Czy tylko ja o tym myślę? xD Szli do Nocnego Akademika tylko po to, aby podziękować czy coś mi umknęło? o:
    Ciekawa jestem kto niedługo zginie, bo Aya nie wytrzymała by takiej ilości żywych postaci przez długi czas. Przynajmniej o siebie aż tak bardzo nie muszę się martwić, skoro jestem nic nie znaczącą postacią, której prawdziwa matka nie chce mieć w swoim opowiadaniu. To takie raniące. <3
    Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie tylko Ty o tym myślisz xD Co z tym zrobią, wiedzą pewnie tylko oni... No dobra, oni pewnie też nie. Co za dzieci :D
      Szli, żeby podziękować (takie grzeczne uczniaki), a przy okazji trochę się rozejrzeć (ach, te znajomości!). Nie powiesz mi, że Ty po odkryciu takiej prawdy o świecie nie byłabyś ciekawa, jak to i owo wygląda od środka :P
      Sama jestem ciekawa, kto koniec końców zginie, a kto nie :P
      Och, jakże jesteś biedna, chyba się popłaczę! <3
      Buziaki! :*

      Usuń
  3. Ekhem! *odchrząkuje*
    Pierwsze, co powiem, to: dzienks za dedyk, dziewczyny!
    Nie ma to jak ciepełko na serduszku zaraz po powrocie z tej nadmorskiej dziury! Albowiem Shori powróciła z Karwii! Robali tam od groma, ale było całkiem fajnie ^^.

    Przechodząc do rozdziału, niestety, Suzu, ale ja muszę (MUSZĘ) opierdzielić Suzaku za taki idiotyzm. Trzy, dwa, jeden... Aaaaa! Jakbym mogła wejść do tego opo, to złapałabym tego idiotę za kasztanowe kłaki i wytargała tak, że połowy włosów by nie miał!! No jak tak kurde można?! To zapewne (były) najcenniejsze wpomnienia Hany, a Shoutou zsikał się w gacie przed jej reakcją i się ich pozbył! Tak poprostu! No zabić to mało!

    A tak swoją drogą, to Yumeki jakoś tak się ostatnio zapodziała, że aż mi się smutno zrobiło :c Nigdy jej nie ma. This is not fair >3<

    Aika już wtajemniczona. Ciekawie się czyta te wszystkie jej przemyślenia na temat wampajerków. Ta fascynacja to milusia odskocznia, bo każdy inny bohater wszystko już wie.

    Reasumując, Suzaku... Eh, pozostawię to bez komentarza. Aika już doinformowana, więc gicior!

    Weny!

    ShoriChan

    PS.: Sorki za jakiekolwiek błędy! Na telefonie jestem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co :)
      Yumeki jeszcze będzie miała swoje małe pięć minut, chyba że plany nam się zmienią. Niemniej nikomu nie obiecywałyśmy istotnych ról, co dajemy, to trzeba brać i nie marudzić ;)
      Z tego między innymi powodu bardzo fajnie mi się ostatnio o Aice pisało. To faktycznie miła odskocznia.
      Dziękujemy za odwiedziny i komentarz :)

      Usuń
  4. *zagląda do poprzedniego rozdziału* Co?! No nie wierzę! Przecież ja Wam jeszcze jeden komentarz wiszę! Ale dobra, po kolei…
    I od razu uprzedzam! Na księcia będzie hejt stulecia! Przepraszam, ale nie potrafię inaczej! Tak, czy siak, i tak dobrze, że nie piszę tego komentarza od razu po przeczytaniu, bo wtedy posypałoby się w nim mnóstwo nieprzeciętnie barwnych epitetów… Ale jak już mówiłam, po kolei!

    Tak się próbuję postawić w sytuacji Aiki i jest mi… dziwnie. No bo tak: w twoim życiu nie dzieje się nic. Absolutnie nic. Każdy następny dzień przypomina poprzedni… aż tu nagle dwójka idiotów porywa cię, bo nie może odróżnić szatynki od blondynki. I BUUUM! koniec z rutyną, wszystko się wali! Nagle okazuje się, że wszystko w co wierzyłaś przez kilkanaście lat to zwykłe kłamstwo, wśród ludzi (mało tego! W akademiku obok!) żyją istoty zdolne przemienić człowieka w bestię, a twoi najlepsi przyjaciele to Łowcy, trudniący się trzymaniem w ryzach tych istot. No, i jeszcze w międzyczasie chłopak wyznaje ci miłość w najbardziej porąbanej sytuacji EVER! I co, słabo jest?! No nie sądzę! I tak podziwiam ją, że to tak na spokojnie przyjęła… mi by chyba od tych wszystkich rewelacji głowa pękła! Chociaż nie, ja bym im nawet w to nie uwierzyła, nieważne jak logicznym wytłumaczeniem by to nie było.
    Tamaki taaaaaki słooooodki! <3 *nie mogła się powstrzymać*
    „…ich wspólna przyszłość musi być przeznaczeniem.” JESTEM NA TAK!!! *O* Chociaż… właśnie, nie tylko Eva zwróciła na to uwagę. Bo (jeśli, dajcie Autorki, dożyję) za sześćdziesiąt lat, to jak to będzie? On taki piękny i młody, a ja taka stara i pomarszczona? A poza tym, umrę szybciej i zostawię biedaka na tym padole samego, i on będzie cierpiał, i co wtedy? </3 Nieee, ja się na to nie godzę! xD
    Szczerze, to tym, że nie chciała, by wymazano jej wspomnienia, to mnie nie zaskoczyłyście. Ale i tak przemyślałam to i doszłam do wniosku, że ja bym się nie zdecydowała i podziękowała im za pełne przygód życie w ich super świetnym świecie z wampirami, Łowcami i cholera wie z czym jeszcze. Wolałabym wrócić do książek i zwykłego, sprawiającego pozory bezpiecznego życia. Właściwie, to nawet do końca nie wiem dlaczego, ale tak bym zrobiła.

    SUUU-ZAAA-KUUU!!! Działał instynktownie, nie zastanawiając się nad tym, taaaak? A mi się wydaje, że gdyby Hana była jego sercu obojętna, to wcale nie działałby tak instynktownie! Stary, głupi (a na dodatek ślepy!) osioł! Wykorzystałby ją, gdyby ona tego nie chciała, a przecież wszyscy doskonale wiedzą, że ona właśnie na to czekała przez te wszystkie lata! Czekała, aż okaże jej miłość, a ten cham… AAAAAA!!! UBIŁABYM DZIADA NA MIEJSCU!!!
    „… zapewne byłby teraz pacanem takim jak ten cały Shouta Hanadagi- albo i gorszym.” Nie „byłby”, tylko „jest” tysiąc razy gorszy, dziad pospolity! Uch, niech ginie!!! I co, biedaczek leci wyżalić się Ayi? Ojej, tam też brak pocieszenia? HA! I dobrze mu tak!!! Mam nadzieję, że w końcu do tego jego zakutego łba dojdzie to, co jest oczywiste, zostawi biedną Ayę i w końcu pójdzie naprawić wyrządzoną Hanie krzywdę (kretyn, okradł ją z najpiękniejszych wspomnień!)… a jak nie, to niech zbiera swój książęcy tyłek i trzyma się z dala od Hanashi, bo go pogryzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I Wy narzekacie, że nie ma u Was opisów miejsc? A ja tu widzę bardzo ładny opis akademika Nocnej Klasy! Nie przesadzony (bo ja na przykład mam tendencje do przesadzania… cóż, nie moja wina że mnie ponosi xD), nie za skąpy, po prostu smaczny. Człowiek wie gdzie, co i jak i właśnie to lubię ;)
      Ależ mnie ten Kousuke irytuje! Boże, gdybym tylko mogła, wyrządziłabym mu (no… i reszcie tria oczywiście też!) taką krzywdę, że sam by się w lustrze nie poznał! Naprawdę wkurzający typ.
      Nie dziwię się Aice, że czuła się mała i bezbronna. W końcu jest tylko zwykłym człowiekiem i nie ma żadnych super mocy (poza bystrością umysłu ^^). Jak ona sobie w tym świecie poradzi?

      No i jest Hana i narada rodzinna! O Boziu… na jej miejscu chyba zapadłabym się pod ziemię ^^’ Już ją sobie wyobrażam taką potarganą, półprzytomną, skacowaną… matko, jak ja jej współczuję! I jeszcze biedactwo nie wie, czym (a przynajmniej częściowo, bo piwo swoje też zrobiło) spowodowana jest ta utrata pamięci.
      Nie no, nie ma to jak spostrzegawcza matka! xD Aż im (jej i mojemu skarbowi :*) współczułam :D A tak w ogóle, to Kaori musi być świetną matką (chociaż ja bym swojej nie zamieniła <3)!
      „…mogła mówić i robić głupie rzeczy.” Nieee! Głupie rzeczy robił (i wciąż robi!) jej kolega od kieliszka (kufla? xD)! Pacan jeden…
      Kurczę, nie wygląda to dobrze. Wcale mi się nie podoba to, że Kyouji zniknął. Pewnie już coś knuje razem z tą swoją lafiry… ten, no… Youko ^^” A poza tym, jeszcze nie wiadomo komu można ufać. Oj, źle się dzieje i wydaje mi się, że Związek sam sobie nie poradzi. Ale z drugiej strony… mieszanie w to wszystko Nowej Rady też nie ma sensu (tym bardziej, że jest tam Sara, a ona się z Kyoujim [o ile dobrze pamiętam] już zmawiała)… I tak źle, i tak niedobrze :/ Ciekawe jak to się dalej potoczy… No, ale jak to stwierdziła Kaori, nie ma opcji, żeby ich pokonali! :D

      „Wyglądasz, jakby cię coś przejechało.” Nie no, kto jak kto, ale Shouta, to wie, jak prawić komplementy! xD A poza tym… wydaje mi się (ale to tylko teoria!), że on pomoże Hanie dotrzeć do prawdy. Pewnie nie ze względu na nią, ale po to, żeby dogryźć Suzaku… no, ale zawsze to coś!

      Dobra, starczy! Wyszło krócej niż miało wyjść, ale trudno! Przepraszam za wszystkie głupoty w komentarzu, ale nie mam siły go przeczytać (jeszcze tyyyyle zaległości w komentowaniu!). Miał być hejt stulecia na księcia, ale powinnyście być ze mnie dumne, bo się powstrzymałam i z hejtu stulecia zrobił się hejt tygodnia xD

      Pozdrawiam i życzę weny- Andzik

      Usuń
  5. Hej!
    Czytam waszego bloga od początkowych rozdziałów Vampire Night.
    Zapraszam na mojego bloga, prowadzę go z przyjaciółką, dopiero zaczynamy.
    http://www.ksiezyc-ukaze-wszystkie-tajemnice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń