sobota, 6 grudnia 2014

Vampire Night: rozdział XLI - „Wciąż cię kocham”

      Od kilku tygodni, odkąd na jaw wyszło morderstwo Łowców, Hanashi nie rozmawiała z matką na ten temat. W pracy widziały się zaledwie kilka razy, ale nie było okazji na dłuższą rozmowę w celu wyjaśnienia czegokolwiek. Zostały jednak wysłane na misję w tym samym rejonie, przez co postanowiły przebyć drogę razem. Pierwszy raz Kaori milczała. Jej córka nie wiedziała, co zrobić, by wrócił jej nastrój. Wolałaby słyszeć kolejne reprymendy, krzyki i wyzwiska. Cokolwiek, byle nie tak bardzo przytłaczającą ją ciszę.
      - Mamo, zrozum… Jeśli nie mnie, to przynajmniej Keia. Do czego byłabyś zdolna, by pomścić nas czy tatę? - spytała nieśmiało, chcąc po raz kolejny nawiązać kontakt. Przechodziły właśnie przez dość opustoszały park niedaleko wyznaczonego celu.
      - Nie rozumiesz, Hana. Jako matka wciąż nie mogę dojść do siebie po takiej wiadomości - rzekła Kaori dość poważnym jak na nią głosem. - Osobiście zrobiłabym to samo, nie oszukujmy się, jesteśmy z jednej krwi. - Uśmiechnęła się smutno. Zdawała sobie sprawę, że kiedyś te cechy musiały się urzeczywistnić. Oboje z Ichiru byli dość mściwi. Ona odkąd dowiedziała się prawdy o otaczającym świecie, a jej mąż doświadczył tego jeszcze wcześniej, w dzieciństwie. Jak więc mogli spłodzić inne dzieci? I tak dobrze, że trzymali uczucia na wodzy tak długo, wiedząc, że powstanie organizowane jest pod wymyślonym przez Kyoujiego patronatem Mariko. Kao pamiętała, jak niegdyś przemieniono jej przyjaciółkę, Yae. Zrobiłaby wtedy wszystko, żeby zabić bachora Toumę i pomścić traumę wcześniej nic niewiedzącej dziewczyny. Gdyby tylko wtedy miała dość siły… Ojciec Ayi by nie umarł, a ona z siostrą nie byłyby na skraju śmierci. Gdyby Suzaku nie zjawił się wtedy i nie nakarmił ich krwią… zapewne obie odeszłyby tamtego dnia. Blondynka nieraz przeklinała słabość Łowców wobec wampirów czystej krwi. Niestety, nawet ta świadomość nie zmniejszała nienawiści i determinacji, kiedy chodziło o zemstę za bliską osobę. Dlatego tak ważny był rozejm między tymi dwiema rasami. Czystokrwiści przecież, gdyby tylko chcieli, mogliby bez większych problemów wybić większość jej pobratymców. - Wiem, że w tym nie uczestniczyłaś - rzuciła nagle. - Dobrze jednak zrobiłaś, dzieląc gniew Zero na was dwoje - powiedziała, przytulając córkę. Ta uśmiechnęła się smutno i z ulgą wtuliła się w matczyne ramiona.
      - Co innego jeśli na drodze stanie mi Kyouji - żachnęła się Hanashi. - Wtedy nie będzie już tak miło…
      - Taki dobry Łowca… Jak bardzo się zmienił przez ostatnie lata - posmutniała Kao. - Jego nienawiść może być bardzo niebezpieczna, więc obiecaj, że jeśli nie będzie mnie obok, to będziesz ostrożna i zapanujesz nad bratem. Jako starsza siostra.
      Uśmiechnęła się. Chociaż wciąż było to tylko kilkanaście minut różnicy, a na co dzień Hana zachowywała się o wiele bardziej infantylnie niż brat bliźniak, w poważnych sytuacjach można było na nią liczyć. Dziewczyna kiwnęła głową, jednocześnie obiecując rozwagę.
      Kobiety postanowiły razem obejść obie misje. Dobrze im się rozmawiało, w dodatku od dawna nie miały okazji do babskich pogaduszek. Kiedy doszły do odleglejszego miejsca, zdziwiły się, nikogo nie ujrzawszy. Ruina, w której powinny były zastać wampira Poziomu E, była nienaruszona. Nie dało się również wyczuć żadnej pijawki. Trochę zawiedzione, postanowiły udać się do drugiego obiektu, zostawiając zaginionego skazanego na później. Gdy doszły do celu, wyczuły już obecność wampira. Jako iż była to misja Kao, ona chciała powstrzymać przemienionego człowieka, który krążył dookoła nich. Łowczynie zdawały sobie sprawę, iż mają przewagę, przez co podeszły do zadania wyjątkowo luźno, nawet nie przerywając rozmowy ze sobą. Kiedy opętany żądzą krwi mężczyzna skoczył na wyższą kondygnację, obie ruszyły w pogoń za nim, ścigając się ze sobą.
      - Jest mój! - ucieszyła się Hanashi, wyprzedzając matkę i śmiejąc się radośnie. Była już bardzo blisko celu.
      - Trzymaj się od niego z daleka! - krzyknęła Kaori, która sama chciała dorwać winnego. Zaśmiała się krótko, ale chwilę później zauważyła, że jej córka stanęła jak wryta, jednocześnie łapiąc się za głowę. Wampir, widząc jej stan, rzucił się na nią w szale. Blondynka ruszyła pędem w ich kierunku, ale z sali obok wybiegł na nią drugi wampir, który musiał być tym zaginionym nieopodal. Przewróciła się. Tarzając się po posadzce, walczyli zaciekle. Za każdym razem, gdy miała okazję, zerkała w stronę córki, krzycząc, by się ocknęła i jednocześnie zdając sobie sprawę, że musi jak najszybciej pokonać wroga.
      Hanashi czuła tylko tępy ból w prawym barku i piekącą rękę, która musiała zostać złamana przy ataku wampira. Minęła chwila, nim zdążyła oprzytomnieć na tyle, żeby chwycić lewą ręką Black Butlera i strzelić w nogę krwiopijcy przyssanego do jej ramienia. Gdy oberwał, gwałtownie odsunął się od niej, tym samym rozcinając jeszcze bardziej rany po wbitych kłach. Hana pisnęła z bólu, jak najszybciej zacisnęła zęby i odwróciwszy się, strzeliła kilka razy w klatkę piersiową wampira, czując jednocześnie, jak delikatna tkanina jej bluzki pokrywa się ciepłą krwią.
      - Za liczne morderstwa Związek Łowców skazuje cię na śmierć… - szepnęła, zanim zadała ostateczny cios. Następnie padła na kolana, zwijając się z bólu i upuszczając pistolet. Moment później była już przy niej Kaori, niemal zapłakana z troski. Nie pozwoliła sobie jednak na zbytnie roztrzęsienie i szybko ściągnęła bluzkę, pod którą miała jedynie top i wykonała prowizoryczny opatrunek, tamując krwawienie w barku córki. Hanashi chwyciła się za bolącą rękę i podtrzymała ją, starając się maksymalnie zminimalizować każdy jej ruch, gdy Kaori pomagała jej wstawać. Szły powoli, początkowo w ciszy, każda zagłębiona we własnych myślach.
      Kao zastanawiała się, jak zacząć rozmowę. Nie chciała zbytnio matkować, na misjach były w końcu współpracownikami, a nie mamusią z dzieckiem. Martwiła się jednak o niecodzienne zachowanie Hany.
      - Co się stało? - spytała wreszcie, nie wytrzymując dłużej widoku zbolałej, ale trzymającej się córki.
      - Chciałabym wiedzieć, mamo… - szepnęła, zwieszając lekko głowę. - Po prostu twoje słowa… Miałam takie jakby deja vu, jeśli można to tak nazwać… Sparaliżowało mnie, a gdy chciałam sobie coś przypomnieć, poczułam ogromny ból w głowie. Dziwne - zaśmiała się histerycznie, czując jednocześnie wstyd i niepokój. - Ostatnio mało sypiam, może po prostu zmęczenie daje mi się we znaki - starała się uspokoić chociaż matkę, bo serce wciąż biło jej jak szalone.
      - Tylko raz zdarzyło mi się coś podobnego, byłam wtedy jeszcze niewtajemniczoną uczennicą Akademii Kurosu - powiedziała Kao. Po raz setny opowiedziała Hanie o uczuciach, jakie niegdyś żywiła do Aidou, co niezbyt fascynowało dziewczynę, wyobrażającą sobie blond Kaori skaczącą razem z innymi histerycznie zakochanymi fankami przed Nocną Klasą, piszczącą na widok „Idola”, który raczył zwrócić na nią swoją uwagę. Wspomniała jednak również o wieczorze, w którym ją ugryzł, co Kaname wymazał jej z pamięci. - I kiedy usłyszałam z jego ust „Głodny jestem.”, coś we mnie drgnęło - dokończyła z rozanielonym uśmiechem, przypominając sobie czasy szalonej młodości. Co prawda musiała zobaczyć Zero gryzącego Ayę, żeby wróciło do niej to, co działo się na polanie, ale jej wątpliwości zaczęły pojawiać się od tego momentu. - Ale ty od urodzenia znasz wszystkie tajemnice tego świata, więc po co miałoby się usuwać ci pamięć? - zauważyła. - Dlatego to pewnie przemęczenie - przyznała, nie zważając na to, że w takim razie jej półgodzinny wywód o przeszłości okazał się niepotrzebny.
      - Masz rację - rzuciła tylko Hana z cieniem uśmiechu, czując, że serce podskakuje jej do gardła. Dlaczego w takim razie przez ułamek sekundy widziała przed oczyma Suzaku?
     
      Kiedy rany Hanashi zostały opatrzone, a raport spisany, pozwolono dziewczynie wrócić do Akademii. Słońce już dawno skryło się za chmurami, zwiastując początek zajęć Nocnej Klasy, na które tej nocy Hana nie zdążyła dotrzeć. Było już tak późno, że najwidoczniej uczniowie zdążyli już się rozejść. Za barierą stała Mei Katou strzegąca wejścia. Jak się okazało, jej ciałem władał Nishi, który był przy przewodniczącym, informując go o każdej osobie mającej zamiar przejść przez barierę. Hanadagi mógłby to sam kontrolować, ale nie chciał tracić jeszcze większej ilości energii, więc od czasu do czasu wysługiwał się swoimi podopiecznymi.
      - Powiedz przewodniczącemu, że chcę z nim pomówić - poprosiła Łowczyni, nim Kousuke stracił kontakt duchowy z Mei. Chwilę później mogła już przejść przez barierę. Widząc kpiący wzrok Katou, która wpatrzona była w jej liczne opatrunki, burknęła tylko: - Nawet nie próbuj. - Nie potrzebowała głupich docinek, co innego zaprzątało jej teraz głowę. Coś, co było ważniejsze od odpoczynku i bólu po zadanych ciosach.
      - Jak chcesz, sensei. Zapach twojej krwi niesie się teraz po Akademii, więc może podarujemy sobie dziś zajęcia? Ach, zapomniałam, już je ominęliśmy - zaśmiała się niegrzecznie. Hana jednak wyminęła ją i weszła do lasu. Nie zamierzała zniż się do poziomu Mei, więc od razu powoli skierowała się w stronę domku dyrektora. Nim do niego doszła, naprzeciw wybiegła jej Suzu.
      - Co się stało? - przeraziła się, lustrując Łowczynię wzrokiem. Od razu, gdy poczuła jej krew, wybiegła z domu, mając nadzieję, iż nie jest to zwiastunem większych kłopotów.
      - Bez nerwów. - Hanashi uśmiechnęła się uspokajająco. - Miałam cięższą misję, ale nic mi nie jest. Ręka okazała się być tylko skręcona, więc za tydzień czy dwa powinnam być w pełni sprawna - oznajmiła, widząc wciąż zatroskaną minę żony Deia.
      - Gdybyś czegokolwiek potrzebowała… Zmiany opatrunku czy rozmowy przy herbacie, wpadaj do nas - zaproponowała serdecznie. Dziewczyna podziękowała uśmiechem, po czym powiedziała, że pada ze zmęczenia i uda się do siebie.
      Gdy tylko wampirzyca zniknęła z pola widzenia, Hanashi wyczuła aurę czystokrwistego. Zrobiła kilka kroków przed siebie, żeby zza ciemnych drzew dojrzeć męską postać.
      - Nieudana próba samobójcza? - rzucił na powitanie z kpiącym uśmieszkiem. Kącik ust dziewczyny delikatnie się uniósł. - Jeśli tak, to zaraz spuszczę ze smyczy całą Nocną Klasę, chętnie dokończą dzieła. - Wzruszył ramionami.
      - Jeśli przez moją osobę tak bardzo ciążą ci twoje obowiązki, to wróć do nich. Nie chciałam przeszkadzać - mruknęła, wykręcając oczyma.
      - Chciałaś. Gdybyś nie chciała, nie zwaliłabyś wszystkich obowiązków na twojego kuzyna oraz prefektów, którzy muszą utrzymywać teraz wampirki na wodzy przez żądzę spicia z ciebie krwi. Mam też nadzieję, że nie przegrałaś walki z jakimś podrzędnym Poziomem E z powodu braku umiejętności. Zawiódłbym się - zacmokał z dezaprobatą, nieustannie się uśmiechając.
      - Nie przegrałam - oburzyła się, w ogóle nie przyjmując czegoś takiego do wiadomości. - Ale masz rację… Coś mnie gnębi i muszę się upewnić, że nie zwariowałam - powiedziała wymijająco, wpatrując się w trawę, której obecnego koloru nie była nawet w stanie zidentyfikować.
      - Mam zgadywać czy będziesz tak łaskawa? - spytał ponaglająco po chwili czekania. Widział, jak jej mięśnie na twarzy spinają się, a sprawna lewa ręka zaciska na wciąż zakrwawionej bluzce.
      - Jak czuje się człowiek, któremu usunięto pamięć? - zapytała szybko. Co prawda nie dopuszczała tego nawet do świadomości, ale po rozmowie z matką zaczęły nachodzić ją dziwne wątpliwości.
      - Zazwyczaj nic nie pamięta - zaśmiał się. Hanashi podniosła głowę i powstrzymując się od śmiechu, co nie do końca jej wychodziło, wysłała Shoucie pełne politowania spojrzenie.
      - Serio? Wiesz, o co chodzi… Czy czuje się jakoś inaczej, może sobie sam coś przypomnieć? Miewa jakieś zawieszki czy coś w tym stylu? - podpytała.
      - Jeśli wampir spartaczy robotę, to może, ale potrzebny jest silny bodziec. Co, masz podejrzenia, że ktoś mącił ci w główce? - spytał, unosząc jedną brew. Zdziwił się, widząc wyjątkowo zatroskaną minę dziewczyny.
      - Mam nadzieję, że nie maczałeś w tym palców - fuknęła. Tym razem była zbyt zmęczona na zabawy w kotka i myszkę. Jeśli ktoś wtrącił się w jej umysł, nie mogła tego tak zostawić.
      - A jak myślisz? - Wyglądał na rozbawionego sytuacją. Łowczyni spojrzała się na niego błagalnie, dając znak, że nie ma już na to siły. - Dlaczego miałbym to zrobić? Nie pozwoliłbym, żebyś zapomniała o mnie cokolwiek, nie przypominam sobie też, żebyś prosiła mnie o wymazanie skrawka twojej pamięci - powiedział, nachylając się nad nią. - Jeśli chodzi o mnie, to znam lepsze sposoby na kobiety niż bawienie się czyimiś umysłami poprzez moc. O wiele bardziej lubię robić to po ludzku, daje większą satysfakcję - przyznał dumnie.
      - Ugh! Nie wytrzymam - poddała się. Oparła się o drzewo i zsunęła po nim, bagatelizując ból pleców ocierających się o szorstką korę. Nie miała powodów, żeby nie uwierzyć w słowa Shouty, w dodatku przeczuwała, że mówi prawdę. Bała się jednak pomyśleć, że ktoś inny mógłby to zrobić. Przyjmując oczywiście, że jednak ktoś mącił jej w głowie. - Przecież nie mogłam się tak po prostu zaciąć… Nie mogłam się tak urządzić z własnej winy - wkurzyła się, po czym zaklęła cicho pod nosem. Duma jej na to nie pozwalała. Zostawiłaby tę sprawę, gdyby nie fakt, że tak bardzo poczuła się upokorzona przez tę krótką zawieszkę.
      - Przypominasz mi kogoś - stwierdził znienacka, zastanawiając się nad czymś. Widząc pytającą minę rannej, dodał: - Moją kuzynkę, Toshiko. Z czasów, kiedy jeszcze się dogadywaliśmy.
      - Co się właściwie stało, że przestaliście? - ośmieliła się spytać. Skoro już sam zaczął temat, postanowiła go pociągnąć. W końcu po prawdzie niewiele o sobie wiedzieli.
      - Przespaliśmy się ze sobą. - Wyszczerzył zęby, zwalając z nóg Hanashi, która zdecydowanie nie spodziewała się takiej szczerości. Na chwilę zapadła niezręczna cisza, którą przerwał śmiech dziewczyny.
      - Przepraszam.
      Starała się uspokoić. Wampir przykucnął do niej i spojrzał jej głęboko w oczy.
      - Więc pamiętaj, jeśli nie chcesz zniszczyć naszych relacji, to powstrzymaj się od wskakiwania mi do łóżka - poinstruował, nie przestając się uśmiechać. Hana spojrzała na niego zadziornie.
      - Postaram się jakoś powstrzymać! - Zachichotała dźwięcznie, mimo zmęczenia.
      Czystokrwisty oparł rękę o pień i przybliżył się do niej na odległość kilkunastu centymetrów, zbliżając się do jej szyi. Jego zimny oddech wywołał dreszcze w kontakcie z jej rozgrzaną skórą, przez co odruchowo przyspieszyła oddech. Przegryzła wargę, czując, jak niebotycznie przyjemna fala przenosi się wzdłuż obojczyka.
      - Ja postaram ci się to utrudnić - obiecał lekko zachrypniętym głosem, łaskocząc jej skórę. - Takie marnotrawstwo… Mam nadzieję, że zabiłaś tego, kto tak nieestetycznie się tobą posilił? - spytał z przekąsem, widząc tak nieelegancko rozszarpaną ranę i zlizując z niej świeżą krew, która znów zaczęła się wydobywać po otwarciu opatrunku. Hanashi nawet nie zauważyła momentu, w którym zdjął jej plaster.
      - Oczywiście… - potwierdziła, spoglądając w bok. Nie wiedziała, jak ma się zachować. Z jednej strony czuła, że powinna go odepchnąć - jakby nie patrzeć, łamał właśnie regulamin, nawet jeśli to było tylko kilka kropli - jednakże nie do końca chciała mu przerywać, ponieważ uwielbiała, gdy dreszczyk emocji w takich momentach zlewał się z podnieceniem. A skoro wiedziała, że wampir tylko się droczy, czemu nie pozwolić sobie na taki gest, zaspokajając chociaż na chwilę poczucie samotności?
      Dopiero po chwili spostrzegła, że prócz przyjemnego mrowienia, nie czuje ani trochę bólu, chociaż rana w dalszym ciągu była na swoim miejscu. Gwałtownie odwróciła głowę, niemal zderzając się z Shoutą. Miał na szczęście lepszy refleks od niej i w porę zdążył się odsunąć.
      - Coś ty zrobił?! Prosiłam?! - zdenerwowała się, kiedy doszło do niej, że za pomocą swoich mocy ukoił jej ból.
      - Nie musisz dziękować. - Wzruszył ramionami i wstał zniechęcony, a następnie wyciągnął do niej dłoń. Dziewczyna wykręciła tylko oczyma i podpierając się lewą ręką, wstała, po czym na powrót przykleiła plaster, który Hanadagi nie do końca odkleił.
      - Prosiłam o pomoc w innej sprawie - zirytowała się, przypominając sobie nagle o istocie rozmowy. Jakże szybko mógł zepsuć klimat, który stworzył? Tylko on był do tego zdolny. - Da się to jakoś sprawdzić?
      - Nie każdy potrafi, ale ja owszem - napuszył się. - Wystarczy, że zajrzę ci do głowy, nie da się nie pozostawić żadnego śladu po swojej wizycie - poinformował, nie zwracając uwagi na to, iż teoretycznie nie było to prawdą, i wyciągnął dłonie przed siebie na wysokości jej oczu. Hanashi zawahała się na chwilę. Nie była pewna, czy chciała dać mu dostęp do swoich myśli. To było swoiste naruszenie prywatności, w dodatku nieco krępujące. Jeśli nic nie znajdzie, wszystko okaże się niepotrzebne, a wtedy czasu już nie cofnie. Z drugiej strony, kogo innego mogłaby o to poprosić? Odruchowo odrzucała myśl o pomocy Suzaku. - Ufasz mi? - spytał, widząc jej niepokój.
      - A powinnam? - Uśmiechnęła się niepewnie, rozważając wszystkie opcje. Wampir jedynie wzruszył ramionami i rzucił kolejną kąśliwą uwagę. - Dobra… Ale nie grzeb mi tam za bardzo - zakazała stanowczo,  wysyłając mu groźne spojrzenie, na które jak zawsze zareagował cwaniackim uśmieszkiem. - Myślę, że dalej niż miesiąc nie musisz się zagłębiać… - dodała jeszcze. Dlaczego podświadomie dopuszczała już myśl, że ktoś mógł to zrobić? Dlaczego coraz bardziej się bała? Dlaczego przed oczyma wciąż miała Suzaku? Westchnęła ciężko, podchodząc do czystokrwistego bliżej. Przymknęła oczy, by za chwilę poczuć chłodne dłonie Shouty na skroniach. Jej ciało zareagowało przyjemnym mrowieniem, które po kilkudziesięciu sekundach ustało. Nie czuła, jakby ktoś wtargnął do jej umysłu, było to jak najbardziej przyjemne doświadczenie, które pewnie nie byłoby takim, gdyby widziała na własne oczy, że ktoś czyta właśnie jej myśli i wspomnienia. Chociaż żyła w świecie pełnym magii, rzadko miała okazję do przeżycia czegoś tak nieludzkiego, więc ciężko było jej zrozumieć, jak może wyglądać dla wampira sprawdzanie czyjejś pamięci.
      Kiedy poczuła, że Shouta zabiera dłonie, delikatnie uniosła powieki. Zamrugała kilkakrotnie, nim zdążyły się na powrót przyzwyczaić do ciemności panującej dookoła. Po niecałej minucie była już w stanie stwierdzić, że wampir przed nią wyraźnie marszczy brwi.
      - No i? - spytała poganiająco z lekko podenerwowanym uśmiechem, chcąc, by jednak mimo wszystko okazało się, że nikt nie usuwał jej pamięci. Jakże kobieta zmienną jest. W dodatku chyba by przywrócił te wspomnienia, gdyby okazało się, że zostały zatajone?
      - Ktoś postarał się, aby nikt ich nie znalazł… - powiedział pierwszy raz tej nocy poważnym tonem. - Było to kilka tygodni temu, ale nie jestem w stanie dokładnie określić czasu - mówił, widząc, jak Hanashi zrzedła mina. - Tylko ten, kto je zataił, może je przywrócić, a wygląda na to, że sporo trudu sobie zadał, żeby odciąć od nich dostęp. Niestety - mruknął. - Więcej nie jestem w stanie ci pomóc. Chociaż odnoszę wrażenie, że w tym momencie poradzisz już sobie sama, gdzieś w głębi znasz już winowajcę, prawda? - rzucił przenikliwym tonem, który przebił dziewczynie serce. Zalała ją fala zimnego potu paraliżująca całe jej ciało. Wpatrywała się przerażonym wzrokiem w dal, zupełnie nie orientując się, co dzieje się dookoła niej. Czyżby jednak… Suzaku?
***
      Kiedy tylko dowiedziała się, że jest na terenie Akademii, serce podskoczyło jej do gardła. Podziękowała jednak młodszemu bratu za informację, a ten jak zawsze radośnie życzył jej miłego spotkania. Nie miał pojęcia, jak bardzo ta rozmowa będzie odbiegać od innych. A ona nie miała z kolei pojęcia, że ostatnio wesoły ton Tamakiego był jedynie grą mającą ukryć smutek, który nie zniknął od czasu jego pamiętej rozmowy z Aiką. Od około miesiąca rzadko się do siebie odzywali. Właściwie Tamaki momentami dziwił się sam sobie, iż nie walczy o miłość tak, jak myślał, że będzie to robił, ale… „Wtedy” w tonie i postawie Akayamy wyczuł coś, co kazało mu przestać ją zamęczać. Nie wiedział, czy robi dobrze, czy wręcz przeciwnie - traci szansę na szczęście. Tego rodzaju myśli często nie dawały mu w nocy spokojnie spać.
      Hanashi udała się powoli w stronę ścieżki leśnej prowadzącej do wyjścia z Akademii. Cieszył ją fakt, że na jej terenie nie można było się teleportować, dzięki temu wiedziała dokładnie, gdzie stać, by natrafić na swojego rozmówcę. Starała się uspokoić, wdychając ciepłe, niestety czerwcowe powietrze, które nie ochłodziło się mimo późnej godziny. Chmury na niebie zasłoniły nawet wyjątkowo okazały tej nocy księżyc, co nie zwiastowało nic dobrego, ponadto odcinało jakiekolwiek dojście światła. Zdawało się, że cały las wypełniała cisza, jakby wszystkie leśne zwierzęta zamarły. Hanashi domyślała się jednak, że z wampirzymi zmysłami sprawa ta wyglądałaby zapewne inaczej. Nie miała jednak wyostrzonego słuchu i jedynym dźwiękiem, jaki do niej dochodził, było dudnienie jej serca.
      Stała tak i czekała na niego, czując, jakby minuty ciągnęły się godzinami. Była zagubiona we własnych myślach, z jednej strony nie przyjmując do wiadomości, że tak bliski przyjaciel i mężczyzna, któremu podarowała serce, byłby w stanie dopuścić się takiego czynu. Z drugiej, może była to jakaś pomyłka albo zrobił to dla jej dobra, bo zachowała się głupio i sama go o to poprosiła? Nie mogła przecież od razu przylepić mu etykietki zdrajcy. Ile razy już mylnie oceniła sytuację, zanim poznała argumenty i dowody drugiej strony? Także w tym przypadku zamierzała najpierw wysłuchać wampira, zanim go osądzi.
      - Hana? Co tu robisz? - usłyszała lekko zdziwiony głos księcia, który wyrwał ją z namysłu. Wzięła głębszy oddech i podniosła głowę z sympatycznym uśmiechem. W końcu nie rozmawiali ze sobą na osobności od miesiąca, odkąd wyszli razem na piwo. Coś musiało się stać, skoro od tego czasu nie zaaranżował ani jednego spotkania.
      - Ciebie również miło widzieć - rzuciła radośnie, wytykając język. Czuła, że chłopak jest odrobinę spięty, ale nie miała pojęcia dlaczego.
      - Przepraszam - odparł ze zmieszanym uśmiechem, mierzwiąc sobie z zakłopotania włosy. - Oczywiście, że miło. Chciałem się tylko dowiedzieć, czy coś się stało - stwierdził. Dziewczyna doskoczyła do niego i razem udali się w kierunku wyjścia z Akademii. - Słyszałem o wypadku, mam nadzieję, że już ci lepiej? - dodał, spoglądając troskliwie na jej prawą rękę na temblaku i liczne zadrapania na twarzy oraz nogach, które były widoczne przez to, że ubrała krótkie spodenki.
     - Uhm, uhm - mruknęła, pomijając mało istotny temat. - W sumie jest taka jedna głupia rzecz, o którą chciałabym zapytać. - Zaśmiała się lekko i widząc, jak to odwzajemnia, zganiła się za swoje wcześniejsze myśli. Miał tak łagodny wyraz twarzy, który dostrzegała mimo ciemnicy. Musiała jednak zadać mu to pytanie, może przynajmniej podpowie jej, gdzie mogłaby dalej szukać. - Czy przypadkiem, zupełnym przypadkiem… nie zdarzyło ci się może… - plątała się jak dziecko, nie chcąc urazić go tym pytaniem. Stanęła, zbierając odwagę, a dhampir spojrzał się na nią z rozczuleniem. - No wiesz… usunąć mi pamięci? - wyrzuciła z siebie szybko i natychmiast się zaśmiała. - Wiem, że to głupie, ale… - Już chciała się tłumaczyć, kiedy podniosła wzrok na Suzaku. Na jego twarzy nie było już wesołego uśmiechu, ale żywa konsternacja i przerażenie. - Czy… Ty…? - spytała, niedowierzając. Jednak jego mimika zdradzała wszystko. Hanashi poczuła nagłe kołatanie w sercu.
      - Hana, ja… - zaczął, nie wiedząc, jak logicznie skleić zdanie. Przecież był pewny, że wszystko zrobił jak należy. Dlaczego w takim razie o to pytała? - Przepraszam… - szepnął, odwracając wzrok. Było mu tak niezmiernie głupio i przykro. Zalała go fala wyrzutów sumienia większych niż te, gdy usunął jej wspomnienia, choć myślał, iż nie może być gorzej. Aya jednak miała rację, jak zawsze… Z zadumy wyrwała go ciepła dłoń Hanashi na jego policzku. Wpatrywała się w niego pocieszająco, jakby nie dochodziło do niej to, co ośmielił się zrobić.
      - Spokojnie, nic takiego się nie stało - poinformowała go miłym dla ucha tonem. Nie była w stanie być na niego zła, kiedy wyglądał jak zbity pies. Już ten widok zadośćuczynił jej ten niemoralny występek. - Jeśli zrobiłam coś głupiego i cię o to poprosiłam, to trudno, dowiem się, co zbroiłam. - Suzaku chciał coś powiedzieć, ale dziewczyna kontynuowała: - Jeśli to ty powiedziałeś coś nieodpowiedniego i było ci po prostu wstyd, to też nic strasznego. Po prostu przywróć mi te wspomnienia i postaramy się o tym zapomnieć - oznajmiła z nadzieją, że wszystko będzie tak proste.
      - Nie rozumiesz… - powiedział ze szczerym smutkiem. Ściągnął dłoń dziewczyny ze swego policzka i jeszcze chwilę trzymał ją w swojej, delikatnie bawiąc się jej smukłymi palcami. Następnie puścił ją i spojrzał na Hanę poważniej. - Nie mogę przywrócić ci tych wspomnień - wykrztusił. Hanashi spojrzała na niego pytająco, mrużąc oczy.
      - Nie możesz czy nie chcesz?
      - Nie mogę… i nie chcę - oświadczył zbolałym tonem. - Zrozum, Hana, tak będzie lepiej…
      - Lepiej dla kogo? - Zdystansowała się odrobinę. - Suzaku, po prostu mi je przywróć, mam prawo pamiętać… - Uśmiechnęła się już z większym trudem. - Wiem, że możesz to zrobić. Skoro je wymazałeś, możesz je zwrócić. Nie pamiętam tylko tej nocy, gdy wyszliśmy na piwo. Byliśmy pijani, wtedy mówi się głupie rzeczy, nie myśl, że podejdę do tego tak poważnie - starała się go uspokoić.
      - Nie rozumiesz - powtórzył. - Nie zwrócę ci tych wspomnień - dodał z powagą, ale i doskonale widocznym trudem. Po chwili odwrócił od niej wzrok. Nie mógł znieść jej spojrzenia.
      - Słucham? Suzaku, nie wygłupiaj się. To niesprawiedliwe, że ty pamiętasz, a ja nie. Kim jesteś, żeby o tym decydować? Jeśli uznam, że nie chcę tego pamiętać, zwrócę ci honor i pozwolę na ponowne zatajenie. Ale ja o tym zdecyduję, bo to moja głowa i moje wspomnienia - rzekła pewnie, nie mogąc pozwolić na taki obrót spraw. Nie wiedziała, dlaczego książę tak bardzo opiera się przed zwróceniem jej pamięci, ale ten fakt zaczynał już ją denerwować. Czemu on był tak przewrażliwiony? Przecież nie było rzeczy, której nie byłaby w stanie zrozumieć.
      - Nie chcesz tego pamiętać - oznajmił, odsuwając się o krok w tył. - Przykro mi.
      - Nie ty o tym decydujesz! - krzyknęła, czując, że do oczu napływają jej łzy wściekłości. - Czy ktoś kiedyś mącił ci w głowie i przesądzał nad tym, co pamiętasz, a co nie? Jak można mieć szacunek do kogoś, kto wykorzystuje fakt, iż jest silniejszy? Nie widzisz tego, jak bardzo mnie w tym momencie ranisz…? - Głos jej się załamał, więc przerwała na chwilę. Spuściła głowę i zamknęła oczy, nakazując ciału się uspokoić. Poczuła, że Suzaku bierze ją w swoje objęcia.
      - Naprawdę nie chcę cię skrzywdzić… - szepnął.
      Otoczył ją, kruchą istotę, swoimi silnymi ramionami. Chłonęła jego zapach, powoli dochodząc do siebie. Kiedy już chciała mocniej się w niego wtulić, doszło do niej, że wampir tylko odciąga jej myśli od sedna sprawy. Mimo iż nie chciała, odsunęła go od siebie pewnym ruchem.
      - Przywróć mi je natychmiast, bo pomyślę, że nie masz do mnie szacunku - rzekła pewnie, doprowadzając swój oddech do normalnego tempa. Patrzyła prosto w jego oczy bez najmniejszego zawahania.
      - Hana, nie na tym to polega… Nie mogę tego zrobić - próbował wyjaśnić, wpatrując się w nią błagalnie.
      - Przywróć! - rozkazała, nie uginając się.
      - Matko! Przez miesiąc byłaś w stanie żyć bez tych wspomnień, a teraz nie dasz rady? - wybuchł, wywracając oczami. Hana zdziwiła się, chyba pierwszy raz widząc go takim naburmuszonym jak dziecko. - Kto w ogóle podsunął ci ten fenomenalny pomysł? Gdybyś raz postanowiła nie drążyć tematu, na dobre by ci to wyszło! - zdenerwował się, wprawiając dziewczynę w wielkie zdziwienie.
      - Mama. A potem Shouta sprawdził mi pamięć i… - zaczęła, ale natychmiast jej przerwano.
      - Hanadagi? Ten idiota?! Jeszcze tego brakowało, żeby grzebał ci w głowie! - awanturował się.
      - Kto to mówi?! - Hanashi była co najmniej oburzona. - Jemu przynajmniej na to pozwoliłam!
      - Czyli jemu ufasz bardziej niż mnie, tak? - Zacisnął zęby z gniewu. Dlaczego przy tej dziewczynie zawsze musiał tracić panowanie nad sobą?
      - Jeśli nie jesteś w stanie być wobec mnie szczery, to owszem. - Zasmuciła się wyraźnie, czując, jak ręce jej dygoczą. Musiał tak utrudniać sprawę? Przecież przyszła do niego tak pokojowo nastawiona… A on zniszczył wszystko, zostawiając jej emocje w gruzach.
      Najwyraźniej ugodziła jego uczucia, przez co zamilkł na moment, zastanawiając się, co powiedzieć. Po chwili na powrót stał się spokojny.
      - W takim wypadku nic z tym nie jestem w stanie zrobić - odparł zasmuconym głosem, przez który Hanie serce rozpadało się na kawałki. Dlaczego na siłę ją ranił? Przecież chciała, żeby to on był na pierwszym miejscu. To przed nim chciała się otworzyć. Tylko i wyłącznie jemu podarować serce. Od zawsze, na zawsze. Dlaczego musiał jej to utrudniać? - Proszę tylko, nie daj JEMU nic sobie zrobić - zaakcentował tak cicho, że Łowczyni miała problem z usłyszeniem.
      - „Trzymaj się od niego z daleka”, to właśnie mi wtedy powiedziałeś, prawda? - spytała i wszystko stało się dla niej jasne. - To o Shoucie mówiłeś… - Wyglądał na zdziwionego, jakby pamiętała coś, czego nie powinna. - Jeśli chcesz wiedzieć, to wszystkie te rany, moja niezdolność do walki… Wszystko przez ciebie - rzekła beznamiętnie. - Mama krzyknęła do mnie te słowa i kiedy stanęłam jak wryta, wampir mnie zaatakował - powiedziała, czując, że już długo nie utrzyma nerwów na wodzy. Widząc śmiertelnie przerażoną minę Suzaku, nie było jej już nawet przykro. Jeśli chciał odpuścić sobie ich znajomość przez coś takiego, jak mogła mu ufać, martwić się o niego? Cieszyła się, że w końcu poczuł się winny, nie wiedziała przecież, że od dawna się z tym zmagał. Teraz jeszcze tylko pogłębiła jego niekończące się cierpienie z powodu własnej głupoty.
      - Ja… Przepraszam, Hana… - mówił jak w transie z zaszklonymi oczyma. Jak mógł tak bardzo ją zranić? Psychicznie, a także fizycznie. Aya miała świętą rację, kiedy mówiła, że wszystko odbije się na nim kilka razy mocniej. Pożałował tego, iż w ogóle usunął Hanie te sceny z pamięci. Chciał ją objąć, przeprosić, ale wiedział, że nie przywróci jej sprawności w ręce ot tak, nie sklei jej złamanego serca i nie sprawi, że przestanie go kochać. Nieważne, jak bardzo by tego wszystkiego pragnął, nic ani nikt nie jest w stanie zmienić obecnego stanu rzeczy.
      - Nie przepraszaj mnie. Po prostu zwróć mi to, co moje, proszę - załkała cicho. Emocje rozsadzały ją od środka. Podeszła do niego i zacisnęła palce lewej dłoni na jego koszuli. - Proszę…
      - Będzie ci tylko gorzej… To nie jest coś, co powinnaś pamiętać… - mieszał się, nie będąc już pewnym dosłownie niczego.
      - Jeśli takie zawieszki będą mi się dalej zdarzać, to mogę stracić coś więcej niż rękę. Nie mogę sobie na to pozwolić, szczególnie iż zbliża się rewolucja. Wróć mi pamięć ze względu na moje zdrowie, o nic więcej nie proszę. Mam prawo pamiętać… - ściszyła głos. Wiedziała, że bawi się jego emocjami i poczuciem winy, ale w innym przypadku nie byłaby w stanie nic od niego wyciągnąć. A prawda musiała wyjść na jaw.
      - Przepraszam, Hanashi. Tak bardzo przepraszam - załamał się, przygarniając ją gwałtownie do siebie. Cały drżał, ściskając ją niemal zbyt mocno. Dziewczynie wydawało się, że na czubku głowy poczuła łzę. Nie była jednak tego pewna. Rozpłakała się w jego ramionach jak dziecko. Czuła, że go traci - tak bardzo, jak nigdy wcześniej. Przerażało ją to, bała się poznać te myśli, bała się, że nie będzie już odwrotu.
      Po chwili odsunęła się od niego i przetarła dłonią oczy. Wlepiła w Suzaku swe spojrzenie i delikatnie skinęła głową na znak, że jest gotowa. Nigdy nie widziała go w takim stanie. Oczy miał zaszklone, ale również kiwnął. Zanim przyłożył do jej skroni rozpalone i trzęsące się dłonie, ogarnął ją całą wzrokiem, jakby robił to ostatni raz w życiu. Następnie delikatnie musnął ustami jej czoło, przywracając jej każdy moment z zapomnianej wcześniej nocy.
      Wspomnienia przelatywały przez jej głowę w zastraszającym tempie. Wszystkie były tak wyraźne, w dodatku nagle poczuła, jakby nigdy ich nie traciła, ale wręcz drugi raz je przeżywała. Jej ciało pamiętało każdy dotyk Suzaku, każdy pocałunek, przyspieszony oddech, bóle i rozkosze, które odczuwało tej nocy. Nagle poczuła się małą dziewczynką zagubioną w dorosłym świecie. Wszystko, w co wierzyła, runęło, miażdżąc ją gruzami, spod których nie była w stanie się wydostać.
      Nawet kiedy obrazy w jej głowie przestały się pojawiać, Suzaku się od niej nie odsunął. Czuła jednak na policzkach nie tylko swoje łzy. Otworzyła gwałtownie oczy i zamknęła je jeszcze raz. Chciała zobaczyć inne obrazy, ale na nic to się zdało. Jej mózg wciąż pokazywał ją leżącą w objęciach mężczyzny, którego pokochała całym sercem, a który usunął z jej pamięci najpiękniejsze chwile jej życia. Jak bardzo tego żałował, jak bardzo tego nie chciał, że odebrał jej te wspomnienia, broniąc się tak zażarcie przez ich zwróceniem?
      Zaczęła nerwowo kręcić głową, wyrywając się z jego objęć. Chciała uciec jak najdalej, po drodze potykała się o własne nogi, nieustannie mówiąc sobie pod nosem „nie, nie, nie, nie”. Jej otępiałe oczy, choć otwarte, nic nie widziały. W pewnym momencie Suzaku ją złapał, uniemożliwiając jej dalszy bieg. Byli już przy barierze, przy której na szczęście nikt dzisiejszej nocy nie czatował.
      - Hana, uspo… - zaczął.
      - Nie dotykaj mnie! - krzyknęła przerażona, histerycznie wyrywając mu się z objęć. Zrobiła to tak gwałtownie, że odpychając się od niego, nadwyrężyła skręconą rękę i upadła na ziemię. Suzaku momentalnie chciał jej pomóc, ale ta tylko odsunęła się, starając się samodzielnie wstać. - Jak… Jak mogłeś?! - Złość mieszała się z przerażeniem i smutkiem. Nie wiedziała, czy płacze ze wściekłości, czy bólu. Zdawało się, jakby te uczucia zjednoczyły się w jedno, zjadając w całości jej duszę. Gdy stanęła na równe nogi, wysłała mu najbardziej zbolały wzrok, jaki kiedykolwiek widział.
      - Mówiłem, że… - chciał powiedzieć, powstrzymując się od płaczu. Jak mógł tak ją zniszczyć? Stała przed nim praktycznie w takim stanie jak tamtej nocy. Potargane włosy, rany… Tylko jej wzrok się zmienił. Ile by dał, by znów spojrzała na niego kokieteryjnie, zaśmiała się szczerze… Żeby jej oczy uroczo zwęziły się przy radosnym uśmiechu. Teraz była niczym kukła, a z pustych oczu lały się łzy bezradności.
      - Nigdy więcej… Nigdy więcej nie waż się do mnie zbliżyć! - wrzasnęła, zupełnie nie panując już nad swoimi emocjami. Kiedy udało jej się zatamować potok łez i wreszcie zobaczyła go wyraźniej, przyjrzała mu się. Cieszyła się. Cieszyła się z powodu tego, że wyglądał jak wrak człowieka. Chciała jak najszybciej wyrzucić go ze swojego serca, ale mimo odzyskanych wspomnień, wciąż nie była tego w stanie zrobić. Stał przed nią załamany. Mężczyzna jej życia, jak jej się zdawało. Jej wielka, szczera miłość, która nie była już tylko uczuciem. Miała go. Przez jedną noc byli jednością, nie było między nimi nic, co mogłoby ich rozdzielić. Pomyśleć, że on stał się tym, który wszystko zniszczył. Rycerz na białym koniu, który miał odgonić jej koszmary i uratować ją z wysokiej wieży. Miłość ją zniszczyła. Miłość nie była niczym dobrym. Wbiła nóż w jej poranione serce, nie zostawiając już żadnego skrawka bez skazy. Po raz ostatni podeszła do niego bliżej i przyjrzała się nieskazitelnej twarzy swojego wybranka. - To było zbyt piękne, żeby miało się udać, prawda? - Przechyliła głowę na bok, wpatrując się w jego oczy. Oczy o kolorycie, jakiego nie miał nikt inny. Oczy, w których pierwszy raz widziała taki smutek. Dotknęła delikatnie jego policzka. - Przecież wiedziałam. Nigdy nie byłeś i nigdy nie będziesz mój… - załkała, ale nie pozwoliła mu się dotknąć. - Zawsze będziesz widział tylko ciocię, prawda? - Odwróciła wzrok i odeszła na kilka kroków, powstrzymując kolejny napad płaczu. Dlaczego nikt nie mógł jej pokochać? Co było w niej złego? Czuła się jak zepsuta zabawka, całe życie stojąca tylko na witrynie. Nie chciała teraz go widzieć. Teraz, gdy wspominał swoją wielką miłość.
      - Wiesz, że Aya…
      - Nie wymawiaj jej imienia! - krzyknęła, na powrót wybuchając. - Nienawidzę cię! Nienawidzę jej! Dlaczego w ogóle musieliśmy się poznać?! Chciałabym zapomnieć każdy moment z tobą spędzony! Jesteś egoistą, myślisz tylko o zadowoleniu siebie. Nie miałeś nawet tyle odwagi, żeby być wobec mnie szczerym. I ty śmiesz nazywać się mężczyzną? Nie dziwię się, że ciocia wybrała wujka. Jesteś tylko dzieckiem bawiącym się w dorosłego. Nie dość, że ukrywasz swoje prawdziwe uczucia, to jeszcze wykorzystujesz innych, używając swoich czystokrwistych przywilejów. Chociaż nawet nie jesteś czystokrwistym! Myślisz, że to wielkie przeznaczenie, ale takich jak ty i ciocia mogą powstać setki. Nie jesteście tacy wyjątkowi, jak ci się wydaje! - Słowa wylewały się z niej same. Chciała chociaż na chwilę poczuć ulgę na sercu, ale cokolwiek mówiła, bynajmniej jej się nie poprawiało. Nawet gdy widziała chowającego się w sobie wampira. - I do czego doprowadziła cię ta miłość? Kogo masz bliskiego? Ilu przyjaciół, którym możesz powiedzieć wszystko? Ilu, którzy znają cię od każdej strony? Okłamujesz każdego w swoim otoczeniu. Jesteś tchórzem, Suzaku. Największym tchórzem, jakiego znam - załkała ponownie. - I tak, po tylu latach, wciąż cię kocham. - Wampir podszedł do niej bliżej, wyciągając rękę.
      - Hanashi, proszę cię, pozwól mi wytłumaczyć…-  Nie wiedział nawet, co mówi, chciał tylko ukoić jej ból, pierwszy raz choćby w najmniejszym stopniu nie myśląc o sobie.
      - Wystarczająco już zrobiłeś - rzuciła, wyciągając lewą dłonią Black Butlera. - Mówiłam, nie zbliżaj się do mnie nigdy, przenigdy… - dodała obłąkanym tonem. Ręka dygotała jej niemiłosiernie.
      - Strzelaj, na nic więcej nie zasługuję - szepnął tylko w amoku, wciąż do niej podchodząc.
      Dziewczyna patrzyła na niego w panice. Palec drżał jej na spuście, ale gdy Suzaku był już w niepokojąco bliskiej odległości, nacisnęła go, zamykając oczy, z których i tak nie miała pożytku. Usłyszała cichy jęk, więc otworzyła je na powrót. Z pistoletu wciąż unosił się dym po wystrzale. Trafiła w jego ramię. Złapał się za głowę, przywdziewając na twarz cień uśmiechu. Należało mu się, mógł choć trochę odczuć karę. Chociaż w tym przypadku nawet śmierć to mało.
      - Idź stąd… Wynoś się! - na powrót podniosła głos.
      - Nie chcę, Hana, proszę… - mówił jak do ściany, znów do niej podchodząc. Po raz kolejny dostał z kulki, tym razem w brzuch. - To nic w porównaniu do tego, co ci zrobiłem - zapewnił, nie poddając się.
      - Oczywiście, ty możesz iść do cioci i magicznie wyleczyć wszystkie swoje rany. A ja? Jestem tylko nic nieznaczącym człowiekiem w całej tej chorej grze. Tu zawsze będzie chodziło tylko o was… Idź do niej, spójrz jej w oczy i powiedz, że nigdy nic do mnie nie poczułeś! - nakazała, dławiąc się łzami. Suzaku mimo to powoli się do niej zbliżał. Widziała, że nic nie zdziała, grożąc mu, więc wyjęła łowiecki sztylet i przycisnęła sobie do gardła. - Powiedziałam, wynoś się stąd! - krzyknęła, widząc narastające przerażenie w jego oczach.
      - Hana, przestań! - zdążył krzyknąć.
      - Koniec zabawy - usłyszeli. Nagle sztylet Łowczyni wylądował kilkanaście metrów dalej, a sama dziewczyna była już trzymana przez przewodniczącego Nocnej Klasy. Obok niego stał Kairen. - Twoja krew sieje zamęt, więc zejdź mi natychmiast z oczu, Shoutou.
      - Kairen, zajmij się Hanashi, proszę - szepnął tylko. Za bardzo bał się w tym momencie o Hanę, żeby zwracać uwagę na znienawidzonego Shoutę. Teraz liczyło się tylko to, aby Hanashi się uspokoiła, a skoro przy nim nie mogła tego zrobić, musiał odejść.
       Dziewczyna niczym dzikie zwierzę wyrywała się Shoucie, krzycząc „Nienawidzę cię!”. Uścisk wampira był jednak zbyt silny. Po chwili bezczynności Hanadagi użył mocy, by wyrzucić Suzaku poza barierę.
      - Kiryuu, idź uspokoić Nocną Klasę, zajmę się nią - zarządził Shouta.
      - Na pewno tego chcesz, Hana? - spytał Kairen swoim kojącym głosem, który niestety w tym momencie nic nie wskórał.
      - Idź, Kai… Proszę, nie chcę, żebyś widział mnie w takim stanie - dała tylko radę powiedzieć, nim na powrót popadła w żałosny stan. Jej kuzyn zniknął tak szybko, jak się pojawił.
      Czystokrwisty, który wciąż trzymał ją za ramiona, odwrócił ją tak, by stała do niego przodem i przygarnął ją do siebie, chociaż było to czynem, na który bardzo rzadko się zdobywał. Hanashi, bagatelizując ból,  po chwili oporu zacisnęła palce obu rąk na jego koszuli i wybuchła przeraźliwie bolesnym płaczem. Shouta zluźnił uścisk i położył podbródek na jej głowie, a następnie spojrzał w kierunku Suzaku, uśmiechając się kąśliwie i zwycięsko.
      - Dhampiry? - szepnął tak cicho, że Hanashi nie miała możliwości go usłyszeć. Wyraz twarzy Shoutou zmienił się jednak z bolesnego na pełen nienawiści. Chwilę później rozpłynął się w powietrzu, teleportując się z daleka od Akademii Kurosu.

      Była jak ptak w klatce marzący o lataniu po przestworzach. Niepewnie snujący wielkie plany, w tajemnicy puszczający wodze fantazji, wyobrażając sobie szybowanie nad bajecznymi krainami. Jedyne, czego potrzebował, to mały, srebrny kluczyk, który otworzyłby mu wrota na wolność. Ptaszek starał się zasłużyć na nagrodę, całymi dniami radośnie ćwierkając, nie sprawiając problemów i śpiewając piękne trele o poranku. Niestety, w momencie, w którym klatka została otwarta, właściciel klucza, jak na ironię, podciął ptaku skrzydła, przemieniając jego cele w mrzonki, łamiąc ducha w najgorszym z możliwych momentów, gdy nadzieja na sukces osiągnęła swe apogeum. W czasie długiej rekonwalescencji zastanawiał się, czy będzie jeszcze kiedykolwiek w stanie zebrać odrobinę nadziei, by uwierzyć w spełnienie marzeń.
      Nie była w stanie objąć tego rozumem. Wciąż widziała przed sobą obrazy upojnej nocy spędzonej w towarzystwie Suzaku. Czułe gesty były już tylko wspomnieniem, niestety bardzo wyraźnym. Czuła, że z jej życia nagle uleciało całe szczęście. Jakby wszystko, na co pracowała - każdy uśmiech, wieczna radość, pozytywne podejście - poszło na marne. Jej uczucia zostały zdeptane przez najgorszą osobę, przez którą mogły. Przez osobę, której powierzyła swoje serce. W tym momencie Hanashi wydawało się, jakby nic nigdy nie było już w stanie poprawić jej nastroju.
      Ból mieszał się z wściekłością i wstrętem do samej siebie. Kiedy przeszła jej fala złości, zaczęła drążyć głębiej, szukając powodu.
      Dopiero po jakimś czasie zorientowała się, że wciąż stoi wtulona do Shouty. Choć ciągle miała ochotę na płacz, łzy już nie leciały, jakby wykończyła ich życiowy zapas. Starała się uspokoić, nie łapiąc już powietrza tak spazmatycznie, ale biorąc kilka głębokich wdechów. Kiedy jej nozdrza wypełniły się zapachem przewodniczącego i nie czuła już dookoła woni Suzaku, polepszyło jej się odrobinę. Delikatnie wyswobodziła się z ramion Shouty i złapała się za doskwierającą jej wciąż rękę. Odeszła kawałek dalej i usiadła pod jednym z drzew, czując, że nie będzie w stanie zrobić ani kroku więcej. Podkuliła nogi i wbiła wzrok w ziemię. Wampir usiadł obok niej i ze spokojem czekał. Siedzieli tak w ciszy dobrych kilka minut, może nawet dłużej. Ciszę przerywały tylko nieliczne odgłosy leśnej zwierzyny.
      - Usunął je… My… - zaczęła wreszcie mówić, próbując ustabilizować oddech po raz kolejny. - On… Boże, Shouta… - Zakryła dłonią usta z przerażenia. - Tamtej nocy my…
      - Domyśliłem się - powiedział ciszej, chcąc, by przynajmniej nie musiała mówić tego głośno. Tyle był w stanie zrozumieć. Wiedział, że nie jest jej jeszcze tak bliski, by po prostu wypłakała mu wszystko. To był dla niej zbyt duży cios. Docenił to, że w ogóle pozwoliła mu w tym momencie przy sobie siedzieć. - To kretyn, nie pozwoliłbym na coś takiego - rzucił wkurzony, ale Łowczyni pokręciła przecząco głową. - Będziesz go jeszcze bronić? - zdziwił się niezmiernie.
      - Nie chcę o nim rozmawiać… To przeszłość - rzekła, ale choć starała się powiedzieć to pewnie, wyszło co najmniej mizernie. Sama nie była w stanie uwierzyć w te słowa. - Już nie ma odwrotu… Już nie…
      Załkała ponownie, mrugając kilkakrotnie w celu odpędzenia łez. Spojrzała w nocne niebo, myśląc o tym, że nie powinna była być tak dociekliwa. Nie powinna pytać Shouty o usuwanie pamięci ani zaczynać tej rozmowy z Suzaku. Może wtedy żyłaby jeszcze w błogiej nieświadomości. Ale co by to dało? Czynu Shoutou nie dało już się wymazać. Czegokolwiek by sobie nie wmawiała, to on był jedynym winnym w tej sytuacji.
      - Przynajmniej wiesz, na czym stoisz - wtrącił, nie bardzo wiedząc, co powiedzieć. Hana zaśmiała się smutno.
      - Ja tonę, Shouta. Jestem pasażerką tonącego na środku oceanu statku - szepnęła, chowając głowę w dół.
      - Bez przesady, na każdym statku jest szalupa ratunkowa - zauważył, czochrając ją po głowie, aż odwróciła ją na tyle, żeby na niego spojrzeć.
      - Myślisz, że się na nią załapię, gdy wszyscy się do niech pchają? - spytała jakby z nutką nadziei.
      - Z takimi znajomościami zapewne będziesz miała miejsce w loży dla VIP-ów - zaśmiał się, a Hanashi uśmiechnęła się nieznacznie. - Za kilka dni dopłyniesz bezpiecznie do portu, po kilku tygodniach będzie to tylko smutnym wspomnieniem. Ale nigdy nie zapomnisz…
      - Nie chcę - wtrąciła szybko. - Nigdy więcej nie chcę niczego zapomnieć…
      - Zostaw to mnie - obiecał i wstał z ziemi. - No już, już. - Wyciągnął do niej dłoń, którą tym razem bez sprzeciwu przyjęła.
      Bez namysłu przytuliła go. Chciała jeszcze przez chwilę poczuć względne bezpieczeństwo. Chociaż w obecnym stanie nic nie umiało jej ucieszyć, taka namiastka szczęścia jej wystarczyła. W miarę możliwości wyłączyła mózg, który wysyłał jej niechciane obrazy za każdym razem, gdy zamykała oczy. Jednak i tym razem się wdarły, burząc jej pozorny wciąż spokój.
      - Wyglądasz jak siedem nieszczęść - zauważył trzeźwo Shouta, patrząc na dziewczynę z nieodgadnionym wyrazem twarzy. - Powinnaś się umyć - stwierdził, wyjmując kawałek gałązki zaplątanej w jej włosach. Nie wyglądała, jakby się tym przejęła. Kiwnęła jednak głową i otępiale ruszyła w stronę swojego pokoju.
      Zdziwiła się, widząc, że wampir odprowadził ją pod same drzwi. Bynajmniej nie wyglądał, jakby miał już sobie iść.
      - Dziękuję, dalej już sobie poradzę - powiedziała z trudem, czując, jakby jej własny głos stał się dla niej obcy. Weszła do środka, ale Hanadagi był tuż za nią, nie pozwalając jej w samotności trawić swego cierpienia.
      - Mistrzynią porządku to nie jesteś - przyznał na wejściu. Bałaganiary są ponoć dobre w łóżku, pomyślał, ale tym razem powstrzymał się od komentarza, który mógłby tylko pogorszyć sprawę.
      - Dlaczego…? - spytała tylko, nie mając siły wykrztusić nic więcej. Chciała wiedzieć, dlaczego nie zostawił jej samej.
      - Zabiliby mnie, gdybyś coś sobie zrobiła - odparł tylko, wpraszając się do środka. Rozsiadł się na fotelu i wbił wzrok w dziewczynę. - No już, możesz iść się kąpać - poinformował ją jak gdyby nigdy nic, a następnie wziął w dłonie jakieś czasopismo, które leżało przy biurku i zaczął je przeglądać.
      Hanashi nie miała ochoty na kąpiel. Nie miała ochoty na nic. Mogłaby godzinami stać bezczynnie w jednym miejscu, bez względu na to gdzie. Po prostu świat się zawalił i nie widziała żadnych perspektyw. Ból zakiełkował w jej duszy i siał spustoszenie. Najwidoczniej musiała znów się zawiesić, bo wampir powtórzył jej swoje słowa, ponaglając ją do kąpieli. Nie mając siły na sprzeciw, poczłapała do łazienki i zrzuciła z siebie brudne od ziemi i krwi ubrania, a potem weszła pod prysznic, lejąc na siebie zimną wodę. Uśmiechnęła się smutno pod nosem, zauważając, że nawet jej organizm był otępiały, ponieważ zareagował na taki szok termiczny później niż powinien. Pasowało jej to. Potrzebowała zimnego prysznica dla ciała i duszy, więc ignorowała dreszcze i szczękanie zębami, które pojawiło się już po kilku pierwszych minutach. Wystawiła twarz na strumień wody, mając nadzieję, że przynajmniej to sprawi, iż choć w minimalnym stopniu wytrzeźwieje.
     
      Nie to, że się niepokoił. Po prostu nie było jej już zbyt długo, a woda lała się monotonnie, co świadczyło o tym, że dziewczyna się nie myje, tylko oblewa. Nie wiedział do końca, co zrobić, bo siedziała tam już kilkanaście minut. Postanowił wstać i zobaczyć, jak się sprawy mają. Kiedy jednak doszedł do łazienki, przez drzwi prowadzące na korytarz wbiegł chłopak będący kalką zdjętą z Hanashi. Miał zaróżowione policzki od biegu i dyszał ciężko. Nie miał w końcu kondycji wampira, a musiał biec tu spory kawał drogi. I tak dziwnym było, wręcz niemożliwym, że tak szybko się zjawił.
      - Gdzie ona jest? - wydyszał, rozglądając się dookoła zestresowany. Shouta wskazał na łazienkę, z której dało się słyszeć odgłosy prysznica. - Nic z tego nie rozumiem - przyznał. - Suzaku przybył do mnie tak niespodziewanie i przeniósł tutaj, żebym znalazł Shi… - Odkąd dręczyło go przeczucie, że coś się stało z Haną, chciał do niej przyjść, ale nie wiedział, czy jest na misji, czy w Akademii, więc najpierw udał się do domu, by porozmawiać z matką, która mogła mieć o tym pojęcie. Tam jednak dopadł go Shoutou, w przeraźliwym stanie błagając go, żeby pocieszył teraz bliźniaczkę. Przy okazji teleportacji zdążył go przeprosić kilkanaście razy. Kei jednak wciąż nie wiedział, co takiego się wydarzyło.
      - W skrócie: Shoutou usunął jej wspomnienia z ich namiętnej nocy, chwili zapomnienia - poinformował Shouta, przypatrując się zmianie wyrazu twarzy Keia. - Zostawiam ją tobie. Sprawdź tylko co u niej, bo siedzi tam już przeraźliwie długo - dodał jakby od niechcenia i wyminął chłopaka, kierując się w kierunku drzwi wyjściowych.
      - Dziękuję - szepnął Kei. Gdy został sam, bez krępacji wszedł do łazienki i zastał nagą siostrę siedzącą w brodziku ze spuszczoną głową. Woda lała się na nią nieustannie, a dziewczyna drżała niczym osika. Chłopak podszedł do niej i ukucnął przy ziemi. Dotknął jej skóry i przestraszył się, gdy odkrył, jak bardzo jest lodowata. Natychmiast wyłączył kran i sięgnął po ręcznik. - Wstawaj, skarbie - szepnął. Jej głowa od razu się poruszyła. Po chwili patrzyła na niego nieobecnymi jeszcze oczyma.
      - Kei…? - szepnęła ledwie.
      Z pomocą brata wstała. Ten okrył wtedy jej ciało ręcznikiem i wziął na ręce, by przenieść ją na fotel. Tam wytarł ją dokładnie i dał do ubrania majtki i duży t-shirt. Następnie położył ją na łóżku, szczelnie przykrywając ją kołdrą. Była w tym momencie jak małe dziecko, którym trzeba się zająć, które nie jest w stanie samodzielnie nic zrobić. Serce mu się krajało, gdy patrzył na najbliższą mu osobę w takim stanie. Dlaczego i ona musiała tak cierpieć? Miał sprzeczne uczucia w stosunku do Suzaku. Wiedział, że troszczy się o Hanashi, ale to, co zrobił, nie mogło mu zostać wybaczone. Nie, gdy ona tak bardzo cierpiała.
       Kiedy chciał wstać, złapała go za rękaw, jakby prosząc, by został. Zgasił więc tylko światło, ściągnął bluzę i buty, by położyć się z siostrą i wsunąć się pod kołdrę. Od razu, gdy poczuła jego ciepło, wtuliła się w niego, nerwowo zaciskając palce na jego bluzce. Dłonie jej drżały, na przemian ściskała i rozluźniała mięśnie. Wplotła swe nogi między jego, czując, jak powoli się nagrzewa. Tak bardzo przywarła do niego twarzą, że zastanawiał się, jak jest jeszcze w stanie oddychać. Ta jednak wdychała jedyny na świecie zapach, który był w stanie przynieść jej pełne ukojenie. Właśnie tego tak beznadziejnie pragnęła. Trwało to dłuższą chwilę, zanim zdołała zmusić się do lekkiego chociaż odsunięcia ust od jego klatki, bo nie była już w stanie nabrać oddechu.
      - To naprawdę ty… - szepnęła tylko, przenosząc dłonie na jego twarz. Dokładnie dotykała policzków, żuchwy, jakby sprawdzając ich autentyczność.
      - Jestem już przy tobie, nic złego się nie stanie - obiecał, głaszcząc ją po mokrej jeszcze głowie. - Powiedz mi, co się stało - poprosił spokojnie.
      - Shouta ci jeszcze nie powiedział? Nie domyślasz się? Chyba tylko ja byłam tak głupia… - zaczęła histeryzować.
      - Spokojnie, przecież chcesz sama mi powiedzieć, prawda? Nie potrzebujemy pośredników, Shi - uspokoił ją. Musiała głośno to powiedzieć, by wreszcie zaakceptować prawdę.
      - Kochałam się z Suzaku - szepnęła, roniąc pojedynczą łzę i zaczynając trochę drżeć. Brat od razu przytulił ją nieco mocniej, jakby dodając jej odwagi. Nie była w stanie porozmawiać o tym z Shoutą. Był jej co prawda bliski, ale nie umiała mu się w pełni wygadać. Było na to za wcześnie. - On to usunął… Jak bardzo… Jak bardzo musiał się mnie brzydzić, żeby zrobić coś takiego? Jak bardzo, Kei? - wyrzuciła z siebie. - Jak bardzo musiał tego żałować? Czy jestem aż tak obleśna? Wiem, że nigdy nie będę jak ciocia. Spokojna, delikatna i wysublimowana. Nigdy nie będę pasować do ich świata, dlaczego więc wciąż się łudziłam, że spojrzy na mnie inaczej? Chociaż… - Przestała na chwilę, powracając do bolesnych wspomnień. - Wydaje mi się, że widziałam to spojrzenie tamtej nocy… Tylko czy ja byłam w jego głowie? Nie zrobiłby czegoś takiego, gdyby miał do mnie szacunek… - dodała, płacząc. Pokrótce opowiedziała bratu pamiętną noc. Wyjaśniła, jak do tego doszło i co działo się dalej, podczas rozmowy w Akademii. - Kei… Nigdy, przenigdy nie czułam się tak upokorzona, poniżona, zdeptana… Zabił we mnie wszystko…
      - To chwilowe uczucie, Shi - zapewnił, dając jej całusa w czoło, który, choć przyniósł ulgę, przypomniał dziewczynie o sytuacji przywracania wspomnień, przez co jeszcze bardziej się popłakała. - To za wcześnie na wybaczenie, ale…
      - Nienawidzę go… - szepnęła. - Nie chcę go więcej widzieć, proszę, Kei, proszę…
      - Spokojnie, na pewno nie pojawi się tu przez dłuższy czas. Jesteś bezpieczna - mruczał jej do ucha kojącym głosem. - Nie myśl póki co o nim, o uczuciach do niego. Pomyśl o tym, co jest teraz. Jesteś w moich ramionach i nic ani nikt nie jest w stanie cię teraz skrzywdzić. Rano razem zastanowimy się co dalej, ale teraz możesz wreszcie odpocząć. Nie puszczę cię, choćby nie wiem co. Pamiętasz, prawda? Jesteśmy jednością, zawsze razem - odparł, opierając policzek o głowę siostry. - Kocham cię, Shi. Miłość to nic złego, czujesz to teraz?
      - Przy tobie… - Wdychała jego zapach po raz kolejny. Faktycznie, przy nim miłość nie wydawała się być destrukcyjna, lecz nawet budująca i piękna.
      - Więc pozwól sobie odpocząć. Wciąż tu będę, gdy się obudzisz. Kocham cię, najmocniej - powtórzył.
      - A ja cię… - odpowiedziała. Pozwoliła sobie otumanić się jego zapachem, poczuciem bezpieczeństwa. Po kilku minutach zapadła w spokojny sen, jak zawsze, gdy leżała przy swoim bliźniaku. Bo razem odpychali wszystko, co mogłoby zaburzyć ich spokój. Ich miłość była po prostu ponad to.



Kolejny rozdział (20.12.14) ->





***
      Yo!
      Rozdział dedykujemy Karo - dziękujemy, że tak dzielnie się trzymałaś, czytając VK oraz VN i komentując je na bieżąco! Naprawdę dodałaś nam ochoty na pisanie! Gdyby jeszcze nie to, że mamy tak mało czasu… </3
      Za komentarze pod poprzednim rozdziałem dziękujemy Chloe, Kiran, Suzu i - ponownie - Karo. Arigatō, dziewczęta! :)
      Karo, Chloe + może inni czytelnicy, którzy siedzą cicho jak mysz pod miotłą - zapraszamy na nasze nowe forum. Dołączcie do nas, będzie fajnie. ;)
      Ostatni w tym roku rozdział ukaże się za dwa tygodnie, 20.12.14. Jeśli się wyrobimy z pisaniem, to kolejny opublikujemy 3.01.15. Trzymajcie kciuki! Do świąt mamy masakrycznie dużo roboty, ale jak będzie wolne, to może uda nam się coś naskrobać…

10 komentarzy:

  1. Dziękuję za dedykację! : D Chwilami dalej nie wierzę w to, że udało mi się być na bieżąco. To jest taka moc, ale i też niemoc, bo teraz muszę czekać wraz z innymi na nowy rozdział :c Eh, dopiero 20, masakra xD
    No dobra, zaczynam komentować!
    Do teraz nie wiem czy przez cały rozdział trzęsłam sie z nerwów czy dlatego, że mama do pieca nie dołożyła. Rozdział pełen emocji, tych negatywnych emocji. Coś czułam, gdy po słowach Kao, Hana poczuje jakiś bodziec, coś będzie nie tak. I jakże tak się stało. I pierwszą osobą, do której się zwróciła był Shouta. Ich relacja jest coraz lepsza. Naprawdę chcę aby zostali tylko przyjaciółmi, z resztą teraz Hanashi na pewno nie bedzie miała ochoty na amory.
    Wiecie, z perspektywy Suzaku nim poznałam uczucia Hany to wcale nie wydawało się takie złe. Myślałam, że pokłócą się, ale po przeczytaniu tego rozdziału mam doła, ale jednocześnie się ekscytuję, bo... co będzie z nimi dalej? No ale wracając do uczuć Hany... Po prostu kiedy opisywałyście jak się czuje, jak bardzo zawiodła sie na swoim ukochanym, po prostu serce mi się krajało i miała szkliste oczy. Nie chcialam wierzyć w to co czytam. Najdobitniejsze były słowa kiedy Hana żaliła się bratu (jak dobrze, że ma jego!) mówiąc, że czula się zdradzona, zdeptana, albo, że Suzaku się jej brzydził... Myślałam "Rany, co się dzieje? Czy będzie jeszcze jak kiedyś? Tak wesoło" - w to szczerze wątpię, jednak mam nadzieje, że może jakoś naprawią swoją relację, że Suzaku sie logicznie wytłumaczy, że ona mu wybaczy, choć w tej chwili go nienawidzi. Ale mimo wszystko mi sie wydaje, że będzie go dalej kochac, ale jednocześnie te uczucie bardzo będzie ją ranić. Jak sobie przypomnę sceny z pierwszego tomu, jak Hana wesoło latała wokół Suzaku... Dobre czasy. xD
    Jedynie w tym wszystkim dobre było to, że Hana nieźle nagadała Suzaku. To mi się podobało, wszystko mu się jak najbardziej narażało. Coś czyłam, że bez nawiązania do Ayi sie nie ominie, ale co się dziwić? No i wydała nieświadomie jego sekret - że jest dhampirem. Ciekawe co z tą wiedzą zrobi Shouta? Myślę, że na pewno coś się stanie. Hehehe. Tylko broń panie boże, nie zabijajcie Suzaku. xDD Tego to ja nie przeżyje... Załamie się już kompletnie. Nawet po tym rozdziale ja... nadal go lubie! Nie potrafię go znienawidzić, wystarczy, że on sam siebie nienawidzi. XDD Mimo swoich czynów, dziewczyny pamiętajcie, on nie zasługuje na śmierć xDDDD
    Ten rozdział zdecydowanie zdominowała Hanashi mimo tego chwilowe wtrącenia Suzu, Kao i Tamakiego (ciesze się, ze sobie powoli daje spokój z Aiką. W sumie jak ona nie chce żyć w jego świecie to nie powinien jej w go wciągać i w sumie tego nie robi. Niby dzieciak, ale wie jak się zachować. :D).
    Boję się kolejnego rozdziału i najbliższego spotkania Hany i Suzaku. Wątpię, aby dane było mi ich razem szybko zobaczyć w tych przyjaznych stosunkach. Jak mi bardzo zależy aby się pogodzili... Aby wszystko było naprawione. Może ta sytuacja sprawi, że mój kochany książę zda sobie sprawę, że Aye kocha z przyzwyczajenia, a naprawdę kocha Hanę... Nawet wysłał do niej jej brata - wiedział po kogo iść i kto mógł jej w tej chwili pomóc.
    Właściwie nie wiem czy w życiu prawdziwym taką sytuację dałoby się naprawić, ale ja was wierzę... Pokażcie, że można zrobić rzeczy niemożliwe! :D
    Pozdrawiam! I trzymam kciuki za 3 stycznia! : D Oby wam sie udało... bo ja padnę czekając na kolejny rozdział. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma sprawy! ;) Obiecałam, że będę komentować? Obiecałam! Chętnie dołączę do nowego forum tylko nie wiem jak xD Oświećcie mnie, proszę...

    Widać, że Hana to rodzona córka Kaori! Mamy powtórkę z rozgrywki. Najpierw Kao-Aidou, teraz jej córka również z ukochanym wampirem xD Nie mogą się siebie wyprzeć!
    To tak: sytuacja Hanashi-Suzaku przedstawia się marnie. Gdyby tylko Hana chciała wysłuchać Księcia... 。・゚゚・(>д<;)・゚゚・。 To takie smutne! Nie wiem komu bardziej współczuć! Suzaku kocha Hanę tylko nie zdaje sobie z tego sprawy. Teraz kiedy Shi nie chce go znać zaczyna rozumieć ile ona dla niego znaczy! Oni są dla siebie stworzeni, tylko nie rozumieją swoich uczuć, a teraz sprawa zrobiła się na tyle poważna, że mogą się nawzajem stracić :( Biedna Hana, biedny Książę... Widać było, że strasznie żałuje usunięcia tych wspomnień, zrobił to z miłości. Wie, że Shi jest człowiekiem i nawet dla niego nie stanie się wampirem, pragnie jej szczęścia. Łzy mi poleciały jak sobie wyobraziłam tę scenę. Tyle bólu, poczucia zdrady, smutku, rozpaczy, nie zrozumianych intencji. (Nie rycz głupia!) Oby ta sprawa się wyjaśniła...
    Shouta wydaje się być lekko rozbawiony tą sytuacją, zwłaszcza teraz gdy dowiedział się, że Suzaku i Aya to dhampiry. Węszę kłopoty... Na pewno wykorzysta ten fakt. Nie przepuści im. Palant -,-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już nie mogę się doczekać dalszej części!!! Muszę wiedzieć co dalej! Po prostu muszę!!! :D Życzę Wam czasu i weny twórczej!
      Chloe

      Usuń
  3. Ohayo! A może raczej "konnichi wa"? Z resztą, nie ważne ^^.

    No i się wydało. Wszystko. Rozumiem Hanę. Sama też byłabym wściekła na Suzaku, chociaż w trochę inny sposób. Ja miałabym mu za złe tylko wymazanie wspomnień, Hana jednak jest wściekła na wiele innych rzeczy. Ja raczej myślę, że Suzaku usunął jej wspomnienia, bo nie chciał psuć ich wzajemnej przyjaźni. A ta noc zapewne bardzo dużo by skomplikowała. I, jak widać, skutki są opłakane.

    Drugą sprawą jest ten przeklęty Shouta. Nie potrafię go rozgryźć! Z jednej strony wydaje się, że dba o Hanę i na swój sposób mu na niej zależy. Z drugiej momentami mam wrażenie, że on tak jakby... bawi się Shi - udaje jej przyjaciela i powiernika, żeby zagrać na nerwach Shoutou.

    Istnieje też koncepcja, że pierwotnie Shouta miał jedynie zgrywać się przed Haną, jaki to on jest rozumiejący i tak dalej, ale po czasie naprawdę zaczyna się o nią troszczyć.

    Nie mam pojęcia która z koncepcji może być prawidłowa. Jak już pisałam - nie umiem go rozgryźć.

    Weny!

    PS.: Widzę, że skończyła się seria detyków dla mnie... smutno ;c

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za info!

    Jezu, wydało się... OMG współczuję Hanie i myślę, że doszłabym do takich samych wniosków jak ona... Ee... ale po kolei! Zanim wydarzyła się ta cała szopka (tragedia), miałam w głowie mnóstwo słów odnośnie Shouty! Boże! Ten facet jest mega! Takie sweet! Tak... no... boski! O.O Sama się sobie dziwię, ale zostałam jego fanką.
    Cóż, Hanashi dostała porządnego kopa.No inaczej się tego nazwać nie da! Na jej miejscu też bym pewnie przeżyła załamanie nerwowe, a potem (w czasie najbliższym) głęboką depresję. A kiedy by mi przeszło, powiesiłabym Suzaku. A może ukrzyżowała, powiesiła i spaliła na stosie? Albo przynajmniej torturowała. Długo i boleśnie... Oj, Suzaku, mam ochotę obrzucić cię soczystymi przekleństwami...
    Bosh, gdyby nie Kei, Hana chyba by sobie sama nie poradziła... Nie ma jak to bliźniak.
    Tak w ogóle-na miejscu Kei'a dopadłabym Suzaku i ucięła z nim sobie "męską rozmowę" i dała mu potem w mordę. Raz a porządnie... ;/ No, mściwa bestia ze mnie!
    Tak z innej beczki- trójkąt Shouta&Hana&Suzaku mi się baaardzo podoba! Mam nadzieję, że czymś nas jeszcze w tej materii zaskoczycie ^^

    Co do reszty naszego wampirzo-łowczego stadka -> zobaczymy się pewnie z nimi niedługo... Hana to chyba moja ulubiona (obecnie) żeńska bohaterka VN :D

    Pozdro i weny!

    K.L.

    PS. dzięki za podziękowania (?) xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobra już dość sporo czasu minęło od chwili gdy przeczytałam większość scenek z tego rozdziału… Ech jak by to powiedzieć same wiecie jak to przeżywałam a zwłaszcza Kao która o ile dobrze pamiętam widziała jak na to wszystko reagowałam ^ ^” Ech zresztą jak same wiecie pod wpływem tych wszystkich zdarzeń w życiu Hany wrednego, wnerwiającego kombinatora i jakże upierdliwego królewicza powstała jedna z najbardziej krwawych i brutalnych scen w PP ^ ^” Dobra ja to urządzam wspominki a tu trzeba przecież naskrobać jakiś komentarz ^ ^”tak że biorę się do pracy i mam nadzieje że mimo wszystko uda mi się napisać w miarę ogarnięty komentarz ^ ^” Tak że dziewczęta trzymajcie kciuki!

    Dobra to teraz pora na akcję „matka i córka pokazują swoje pazurki” czyt Hana i Kao w akcji ! :D
    Nie no rozmowa Hany i Kao była z jednej strony w pewnym sensie tak urocza ale także tak bardzo smutna i sama nie wiem jaka jeszcze… W tej scenie widać jak bardzo Hanashi i Kaori są do siebie podobne. Nie no naprawdę to ich podobieństwo jest naprawdę meeeeeeeeega widoczne… Ech ale serio jakoś tak mi było przykro jak czytałam rozważania Kao odnośnie przeszłość, nienawiści do dzieciaka Toumy o tym że jako matka rozumie decyzje Keia i Hany… Nie no ja też to poniekąd rozumiem jednak… ech sama nie wiem jakoś to wszystko co dzieje się teraz z bliźniakami okropnie mnie przygnębia… Najpierw Kei, teraz Hana… Nie no jak sobie przypomnę pierwsze rozdziały VN i popatrzę na to co teraz się dzieje jakoś tak ściska mnie w sercu i chce mi się ryczeć tudzież wyć do księżyca T^T Boże co wy dziewczyny robicie z człowiekiem! Ach no ale dobra dość żali tylko przechodzę dalej…
    No i mamy akcje „Oj joj joj chyba ktoś mi w główce mieszała”
    Nie no ja tak bardzo uwielbiam dziewczyny że wracacie do przeszłości i że przeszłe wydarzenia mają tak ogromny wpływ na bohaterów waszego opo! Nie no to tak prawdziwe serio… Kocham was za to <3 No to Hana ma zawieszkę i po nitce do kłębka powili dochodzi do TEJ nocy… Tak na marginesie nadmienię że dziękuję Kao że mnie wtrąciłaś do sceny ratowania Kao jej miło mi się zrobiło naprawdę ^ ^ Ech i dobra powiem to gdyby nie to że Sho wnerwił mnie same wiecie czym pewnie bym była nim zaciekawiona i w ogóle ale cóż wiem i tego nic nie zmieni… No ale jego teksty jak się zobaczył z Haną mnie po prostu rozbroiły Xd Hmm trochę mi on M. przypomina no ale nic idźmy dalej…
    Ech na samym początku scena była hmm w sumie dość taka urocza Suzaku kurde panikuję i w ogóle taaaaaaaaaaaaki biedny zraniony książę a Hana go pociesza i w ogóle chce go ogarnąć ale później… później było dno i wodorosty! Nie no ja naprawdę nie potrafię przekazać wam co czułam czytając każdą linijkę tej całej akcji… Nie no nie potrafię tego ogarnąć… Najpierw te wszystkie uczucia Hany przed i po odzyskaniu wspomnień które mnie zalały później ta rozmowa Łowczyni z Sho oraz z Keiem … Nie no Kao po prostu ty to tak świetnie napisałaś że nie mogę… Ja naprawdę czułam się jakbym była Haną i przeżywała to co ona… Jej noo serio nie wiem co mam dalej napisać… Dobra może tak…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reakcja Hany wcale mnie nie zdziwiła ona ze swoim charakterem i uczuciami które darzy do Suzaku tak właśnie powinna zareagować … Jej uczucia wówczas były tak świetnie napisane że ja nie mogę po prostu nic tylko gratulować! Nie no ja po prostu widziałam, czułam i myślałam to co Hana. Ja BYŁAM Haną! Nie no ja już sama nie wiem co mam myśleć o Suzaku&Hana… Z jednej strony ale z drugiej sama nie wiem ale od dłuższego czasu zaczyna mnie to wszystko irytować noo >.< Nie no nie potrafię ogarnąć własnych uczuć coś chyba ze mną nie tak nie uważacie? Dobra Hana dała do wiwatu Suzaku (o tak należało mu się!) i wówczas jak kurna rycerz w srebrnej zbroi zjawia się nie kto inny jak Shouta! Nie no a jak że by inaczej! Nie no dobra teraz facet ogarną trochę Hane i zachowała się naprawdę przyzwoicie a jego gadka szmatka była naprawdę miejscami i urocza w pewien sposób i zabawna ale… no właśnie jest pewne ALE którego nie mogę przeboleć >.< Nie no dobra wrócę może do fabuły… Tak jak mówię Sho zachowała się tu noo cóż przyzwoicie i dobrze że wsparł Hanashi w tych trudnych dla niej momentach… Tak btw już kolejna osoba wie o tym że Suzaki i Aya są dhampiram xD Za niedługo kurczę wszyscy nie tylko z klasy A ale i ogólne będą o tym wiedzieć xD Tajemnica Polishynela chyba przestałą nią być nie uważacie? xP Dobra to ta na marginesie a teraz pora na naszego ptaszka w klatce Xd Jej noo jak mi się przypomniał sierpień… Ach no nic nie będę się nad tym rozwodzić bo cóż ani czas, ani miejsce ani sens… W każdym bądź razie ten akapit Kao był naprawdę mega jej noo był po prostu prześliczny i już! Ech naprawdę dziewczyny chciałabym umieć tak opisywać to wszystko jak wy… Gdy czyta się wasze opowiadania czuć was i po prostu staje się daną postacią o której czytamy… Później pogaduchy i zwierzenia Hany… Ech no cóż tak jak już mówiłam Sho w tym fragmencie jest akurat spoko co tu dużo kryć i tak zostawmy bo wpada Kei… Nie no po prostu nie mogłam na tej scenie! Serce tak mi się ściskało że nie wiem… Jej noo po prostu KOCHAM tą scenę! Serio T.T Jest po prostu prze, prze, prze mega! Tak bardzo widać w niej uczucie którym darzą się bliźniaki i tyle tu uczuć że naprawdę nie sposób tego wszystkiego objąć sercem i rozumiem… W każdym bądź razie naprawdę uwielbiam tą wieź bliźniaków i tak bardzo mi ich żal T^T Nie no naprawdę straszne co się z nimi dzieje…

      Ech nie wiem czy was to satysfakcjonuje ale naprawdę nie wiem co więcej napisać ^ ^” W każdym bądź razie naprawdę Kao gratuluję rozdziału bo jest wprost genialny! Co do trójkątuj Shouta&Hana&Suzaku obiektywnie przyznaje że jest zacny… Taki dynamiczny, ciekawy, namiętny i tajemniczy ale on serio mnie nerwowo wykańcza ^ ^” Cóż mam nadzieje że jakoś ogarnę się więc piszcie obydwie dalej gdyż czekam na kolejną porcję skrajnych emocji xD
      Buziaki i mnuuuuuuuuustwo weny i choć odrobinę czasu na pisanie ^ ^”
      Suzu

      Usuń
  6. Na samym wstępie bardzo chciałabym przeprosić za swoją jakże dłuuuugą nieobecność (w komentarzach, bo rozdziały na bieżąco czytałam, poświęcając tym samym niejednokrotnie lekcję informatyki ku smutkowi fejsa i to w dodatku 2 - minutowy, bo trailer O.o') i zagłębianie się w świat DL (dajecie wiarę, że pomimo wypisanej całej instrukcji do gry ja nadal nie zdążyłam tego zainstalować z najprostszego braku czasu i tylko przerobiłam streszczenia, tłumaczonka i gameplay'e? XD) musi kosztować człowieka niezłego wkładu siły (+ cierpliwości, jeśli chodzi o nagrania, ponieważ czasem to mam ochotę te mikro po prostu rozwalić xD) ^^" Także ten... x'D Lepiej nie będę się już tłumaczyć ("tylko winny się tłumaczy"...), a przejdę od razu do rzeczy >_>"


    1) Jeśli chodzi o Aikę i Tamakiego:

    Trochę przygnębiające, że tak się to potoczyło :x Myślałam, że będą jedną z nielicznych par, gdzie będzie mniej kłopotów (no według mnie to bywają gorsze, zawsze od Aiki ktoś może zginąć...) ;c Jakby to niedoświadczony gimb powiedział: "#RZYCIE, co zrobić?" xD Choć Aika moim zdaniem próbuje wyciągać na chama te problemy ._.' Really, skoro on jej opowiedział wprost TRAGICZNĄ i STRASZNĄ historię swojej rodziny, to chyba normalne, że jej ufa, szuka w niej oparcia i tym podobne, a ta go tak okropnie zjechała, no żol X"D *zaznaczam, że to tylko moje odczucia, jestem apatyczną i aspołecznie nastawioną dziewczyną, toteż nie sugerujta się mną, łokej?*
    Ale fakt - faktem, jestem za, kiedy robi się za słodko, trzeba wprowadzić trochę dramy :P Chociaż swoją drogą mi to trochę przypomina "Modę na sukces" XD Trochę by się to zgadzało - w Waszym opo mamy: jedną wredną blondynę; gościa, który jej się beznadziejnie poddaje i skrzywdzone przez nią dziecko, które sama spłodziła >.>'' Brakuje tutaj tylko chorób fizycznych i psychicznych xDD
    Aika starała się zachować dorośle, niestety jej działania... zostały przeze mnie odebrane w sposób negatywny, sorki -,-' (MOIM OKIEM) Zachowała się jak stereotypowa bohaterka z hiszpańskiej telenoweli :/ Powinna cieszyć się życiem, póki jeszcze może, gdyż zaraz może jej zostać odebrane (przypominam, że została wciągnięta w coś w stylu międzynarodowej zakonspirowanej wojny...), naprawdę ^^" Niby faktycznie Tamaki bywa nieco za dziecinny, impulsywny i w ogóle, jednak wie, co mu w duszy gra, soł Aika powinna również wsłuchać się w głos swego serduszka i podążyć za tym, co jej nakazuje, chociażby dać jedną szansę, spróbować, nooo .-.' *lel, pisam jak Babcia Wierzba od Pocahontas, geez, co mi xD*

    2) Suzaku x Hanka x Shouta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *ucięło, trolololo, piszę referat xD*

      Nieeeeee, Suzaku taki zuuuuuuuuy, no ja nie mogę, hue hue 8I Oberwie mu się od Kao, jak dowie się, że wyrządził "krzywdę" jej córce (bo przecież Suzaku nie chciał tak naprawdę jej skrzywdzić, a ona go tu tak od razu osądziła - NIELUDZKIE D:) >.>'' Tak na marginesie to jestem ciekawa, co by było, gdyby Suzaku nie był w żadnym calu wampirem ;O Ogółem chodzi mi o to, co by się stało, gdyby nie miał zdolności wymazywania pamięci ._.'' No, na pewno jego rywal straciłby robotę w agencji "Ratuj panny, które spadły na same dno, potem je omam, pobaw się nimi i na sam koniec, gdy będą na samym szczycie... sprowadź je na dół" X'O Dobra, nandemonai xD
      Dopowiem, że trochę się na nim zawiodłam, myślałam, że potrafi postępować bardziej odpowiedzialnie, lecz, jak wspomniałam, moje nadzieje okazały się płonne ._.'
      A teraz po krótce o naszym drogim "Panie Pocieszycielu"... Uch, nie wiem, czy się śmiać, czy płakać -,-' Niby taki miły, troskliwy, itp., ale w głębi cyniczny XD Poza tym jak na mój gust taki trochę, echm, jak to pani na polskim mówiła... szuler ;x Wyzyskiwacz okropny xD " Ale takiego (starszego, jedynie starszego! xD) brata ze świecą szukać =.= Zamieniłabym na moją kuzynkę, która ma jakieś ADHD i mnie demoralizuje (ten potworek jest dopiero, o ile dobrze pamiętam, w 3. klasie podstawówki, a jakbym sobie załatwiła jako starszego brata Shoutę, to bym się go z domu pozbyła, bo pryk choćby o ten rok byłby starszy ode mnie xD)
      -__-'
      Aczkolwiek na plus spisuję ten humor:
      - "Bałaganiary są ponoć dobre w łóżku" - padłam ;) Już wiemy, o czym on myśli XD
      Zgodnie z tekstem, to pozdrówta ode mnie Hanę (chociaż mentalnie! xD) - też mam syf w doma (tak, w DOMU, żaden metr kwadratowy nie jest wyjątkiem xD) ;P Zaręczam, że jakby dzieliła ze mną mieszkanie, to byśmy już dawno pływały w pierdołkach, poczynając od jakiś książek, przez ciuchy, aż po zabawki (połowa z nich i tak ma wakacje u mojej babci, a pomimo tego wciąż moja szafa pęka w szwach ;P) XD No nic, najwyżej Suzu nam pomoże te bajzle posprzątać xD *oby tego nie przeczytała, oby tego nie przeczytała...* Suzu sprząta, Suzu sprząta! XDDDD *dostała głupawki i wyobraża sobie Suzu w stroju tradycyjnej, hiszpańskiej pokojówki w krótkiej kiecy z małą miotełką w ręce*

      Innymi słowy nadal nie ogarnęłam, którego bardziej nie lubię - Suzaku czy Hanadagiego XD Jeden lepszy od drugiego - serio ;P Między młotem a kowadłem, jak to się mówi xD Biedna Hana, pokój jej umęczonej duszy (*) <i prawdopodobnie też cnocie, eeech...?*

      No i co mogę tu jeszcze napisać... Nie powiem, że zrozumiałam uczucie między bliźniakami na tyle, aby nie dziwić się, że razem leżą w łóżku, ehehe, ale to pewnie dlatego, że jestem przewrażliwiona i sama nie lubię dzielić z nikim łóżka (głównie dlatego, jak małe dzieci chcą ze mną spać *Nie boją się? O.o'*, to im odmawiam, bo boję się, że je kopnę przez sen tak, że spadną na podłogę i złamią sobie coś X'DDD) ^^"

      Usuń

    2. Plus sytuacja z Ayą jako "Ciocią Mądra Radą" mnie rozwala, bo i tak choćby nie wiem, jak się starała, to i tak wszyscy na przekór jej radom działają XD <>

      A! I jeszcze... Kao, wyśpij się wreszcie! XD *wowowow, jakie rapsy, wowowow, jaram się*

      Usuń