Strony

sobota, 25 sierpnia 2012

Vampire Night: rozdział Ib (dodatek) - "Oczekiwania i obawy"


      Nie do końca delikatna morska bryza owionęła porządnie twarz Hanashi. Dziewczyna prychnęła lekko z poirytowaniem, kiedy kilka rozszalałych kosmyków włosów wpadło jej do oczu. Widząc to, Kei zaśmiał się cicho pod nosem, co zaowocowało zgromieniem go spojrzeniem przez siostrę bliźniaczkę. Chłopak zrobił minę niewiniątka i wzruszył ramionami.
      Chwilę później pochmurne oblicze Hanashi rozjaśniło się w szerokim uśmiechu.
      - Już są! - zawołała wesoło, dając bratu znać, że czas zbiec na dół.
      Stali akurat w jednym z pokoików na piętrze starego, tradycyjnego japońskiego domku, który od kiedy pamiętali robił za coś w rodzaju domku letniskowego ich rodziny. Poprzez „ich rodzinę” oboje rozumieli zarówno siebie i swoich rodziców, jak też Ayę, Zero i Mariko. Tak jak i „starsze pokolenie”, Hanashi, Kei i Mariko byli do siebie niesamowicie przywiązani i uważali się praktycznie za rodzeństwo. Spędzili ze sobą więcej czasu niż z kimkolwiek innym - a poza tym, Mariko jako jedyna dopuszczana była do większości sekretów bliźniąt.
      Kei i Hana wraz z rodzicami już od tygodnia bawili się nad oceanem. Mari, a dokładniej jej rodzice, mieli jednak więcej obowiązków niż Kaori i Ichiru, udało im się więc wyskrobać jedynie tydzień urlopu. I dziś wreszcie nadszedł dzień, w którym mieli dołączyć do reszty wczasowiczów.
      Hanashi, wychylająca się mocno przez okno, jako pierwsza ich zauważyła, kiedy niespiesznym krokiem szli w kierunku domku od strony miasteczka.
      Bliźnięta wparowały do saloniku na dole, krzycząc do rodziców, że lecą na zewnątrz, by powitać ciocię, wujka i kuzynkę. Kaori i Ichiru wyszli chwilę po nich, ale w przeciwieństwie do nastolatków, poczekali na wszystkich przy domu, podczas gdy młodzi rzucili się ku przybyłym.
      Tradycyjnie Hana najpierw uwiesiła się na Mariko, przytulając ją z całych sił, dając buziaki raz w jeden policzek, raz w drugi, a zarazem świergocząc od rzeczy. Kei przywitał się tymczasem z Ayą i Zero, którzy jak zwykle z trudem powstrzymywali wybuch śmiechu na widok powitania kuzynek. Kiedy wreszcie Hanashi oswobodziła Mariko z uścisku, bliźnięta wymieniły się i teraz to Kei witał Mari, a Hanashi ciocię i wujka.
      Cały rytuał powitania trwał ładnych parę minut, czemu ze śmiechem przyglądali się Kao i Ichiru. Gdy w końcu i oni wymienili kilka słów z bliskimi, Aya i Zero poszli się rozpakować. Zajmowali jedną z dwóch sypialni na górze, drugą dysponowało troje nastolatków, natomiast Kaori z mężem rozłożyli się w saloniku. Mariko chciała już ruszyć ku górze, ale Hanashi jej na to nie pozwoliła, łapiąc ją mocno za rękę i wyprowadzając z powrotem na zewnątrz. Kei z uśmiechem wyszedł za dziewczętami, po czym zrównał się z nimi, gdy szły już w kierunku oceanu.
      Był marzec, dlatego pogoda nieszczególnie sprzyjała pływaniu. Niemniej jednak, jeśli Aya się zgodzi, mogłaby podgrzać jakąś część wody, by pozwolić na choć kilkanaście minut pluskania. To jednak wymagało dość dużej ilości energii, dlatego jak dotychczas nieczęsto to robiła. I tak wszyscy co roku przyjeżdżali w to miejsce także podczas letnich wakacji i wtedy spędzali zdecydowaną większość czasu na plaży.
      Aya i Zero zdecydowali się kupić domek wraz z częścią przyległych mu terenów kilka lat po ukończeniu Akademii Kurosu. Był to ten sam domek, w którym oni oraz Kao i Ichiru spędzili „wakacje” niedługo po ataku Rido na szkołę. Wszyscy czworo nieraz opowiadali swoim dzieciom tę i wiele innych historii, które stały się ich udziałem. Nastolatkom często w głowie się nie mieściło, ile przeżyli ich najbliżsi. Wtajemniczeni byli też w to, że w miejscu, w którym zwykli byli spędzać wakacje, Kaori i Ichiru zaczęli ze sobą chodzić1, a i rodzice Mariko wykonali pierwszy poważny krok ku sobie.2 W skrytości ducha Hanashi często marzyła o tym, że i ona właśnie tu spędzi kiedyś jakieś upojne chwile. Kiedy raz zdecydowała się powiedzieć o tym Mariko, z miny kuzynki wywnioskowała, że i ona zapewne tego pragnęła.
      Nie minęło wiele czasu, gdy Kaori zachciała też być jedną z posiadaczek tak ważnego dla siebie miejsca, dlatego w rezultacie wyszło na to, że domek jest własnością przybranych sióstr i ich mężów. Dzięki temu wszyscy byli szczęśliwi - łącznie z dziećmi, które od razu pokochały nadmorską okolicę i pełne śmiechu zabawy na plaży podczas niemal każdych wakacji i nie tylko.
      Wiatr bawił się włosami młodych, skutecznie doprowadzając tym Hanashi do szewskiej pasji. Nawet gdyby spięła dość krótkie, bo sięgające ramion włosy, wiele kosmyków i tak by się oswobodziło i efekt byłby taki sam. Mariko za to sięgnęła po gumkę i sprawnym ruchem rąk szybko związała długie czarne włosy w kitkę. Co prawda i w jej przypadku nie na wiele się to zdało, ale przynajmniej było nieco wygodniej.
      Doszli wreszcie na tyle blisko oceanu, że kiedy nadchodziły fale, woda niemal dotykała ich stóp. Usadowili się na piasku, lekko dygocząc z zimna. Opatulili się szczelniej kurtkami. Kei przygarnął do siebie dziewczyny - jedną z jednej, drugą z drugiej strony, a one położyły mu głowy na ramionach.

      - To takie urocze - zachwyciła się Kaori, patrząc z engawy na młodzież siedzącą na plaży. Reszta dorosłych zgodziła się z nią, również skupiając wzrok na swoich pociechach. - Tak bardzo się cieszę, że są ze sobą tak blisko! - kontynuowała. - Co by to było, gdyby się nie lubili? - zapytała z mieszaniną strachu i niedowierzania. - Nie, nie potrafię sobie tego wyobrazić.
      W istocie, trudno było choćby pomyśleć o tym, by Hanashi, Kei i Mariko nie byli sobie tak bliscy. Od zawsze wszyscy troje wprost uwielbiali siebie nawzajem i nie wyobrażali sobie życia bez któregokolwiek członka ich trio. Tak jak pragnęły tego Aya i Kao, ich dzieci kochały się tak bardzo jak one. Były zarówno przyjaciółmi, jak i „rodzeństwem”. Bliźniaki bynajmniej nie zachowywały się, jakby były tylko dwujajowe, a do tego przyjęły Mariko do swojego zamkniętego pod pewnymi względami świata, co dodatkowo cieszyło Ayę, bo dzięki temu wiedziała, że jej córka nie czuje się w żaden sposób opuszczona. Sama miała wyrzuty sumienia, bo jako członkini Nowej Rady miała wiele pracy i obowiązków, a jak to było z prezesem Związku, wiedział każdy. To sprawiało, że czasami oboje musieli przez jakiś czas przebywać poza domem, pozostawiając jedyną córkę opiece innych. Mariko nigdy nie narzekała, ale Ayę i tak ten fakt bardzo smucił. Kiedy Mari była młodsza, najczęściej zajmowała się nią Suzue, która była swego rodzaju prawą ręką Ayi i zastępowała przyjaciółkę w tym, czym ta sama nie mogła się zająć. Suzaku, jako przyjaciel rodziny, zawsze był mile widziany w ich domu, ale i jemu obowiązki nie pozwalały na tyle odwiedzin, ile sam by ich sobie życzył. Shuusei i Maria również często byli widywani, ale oboje zajmowali się zadaniami zlecanymi im przez dziedziczkę rodu Hiou - a tych było sporo ze względu na jej pozycję w świecie wampirów i - od czasu ślubu z Zero - Łowców. Z kolei Kaori i Ichiru jako jedni z najlepszych Łowców też mieli niemało pracy. Często więc zdarzało się, że podrzucali dzieci do dworku Ayi i Zero, a tam zajmowała się nimi Suzue lub ktoś inny. Ponadto liczne rodzinne uroczystości czy wszelkie święta Hana, Kei i Mari spędzali razem, dlatego, widując się tak często od dawien dawna, bardzo się do siebie przywiązali. Nie wspominając już o tym, że kiedy podrośli, zostali posłani do tej samej szkoły.
      - Jak tam w pracy? - zmieniła temat Kao, zwracając wzrok ku Zero.
      - W porządku, nic nowego - odparł.
      - Och, skoro aż tydzień wytrzymaliście bez nas, to może przedłużysz nam urlop, co, szefie? - Kaori wyszczerzyła zęby.
      - Chciałoby się!
      Zaśmiali się wszyscy, ciesząc się przy tym świeżym powietrzem i urlopem. Choć sytuacja w świecie Łowców i wampirów nieco się uspokoiła, praca ludzi ze Stowarzyszenia oraz członków Nowej Rady i osób jej podległych wciąż wrzała. Nieważne, ile lat minęło od wielu okropnych wydarzeń, w które zamieszanych było kilkoro czystokrwistych i wielu ludzi oraz Łowców, ich echo wciąż odbijało się po instytucjach łowieckich i wampirzych. Niektóre rody arystokrackie czy szlacheckie nie mogły dojść ze sobą do porozumienia, inne sprzeciwiały się tej czy innej ustawie albo niechętnie patrzyły na współpracę ze Związkiem Łowców. Podsycana przez wieki nienawiść między ludźmi a „krwiopijcami” nie mogła ot tak sobie wyparować. Wszyscy to wiedzieli i mieli także świadomość, że pełna współpraca i koegzystencja prawdopodobnie nigdy nie będą możliwe.
      - I pomyśleć, że nasze maluchy idą już do liceum! - Kaori przelatywała z jednego tematu na drugi niczym z kwiatka na kwiatek.
      - Maluchy? - zaśmiał się Ichiru.
      - No co? - Kao dała mu kuksańca w bok. - Kiedy wygląda się tak młodo, jeszcze trudniej dostrzec upływ czasu.
      Blondynka szczerze cieszyła się z faktu, że starzeje się dużo wolniej niż zwykli ludzie, a to dzięki wampirzym genom, których, jak każdy Łowca, trochę musiała mieć. Tym sposobem, mimo swoich czterdziestu lat, wyglądała mniej więcej na dwadzieścia cztery. W podobnej sytuacji był też Ichiru. Co innego tyczyło się Ayi i Zero - jako wampiry, które mimo wszystko trudno było przydzielić do którejkolwiek z Klas, gdyż oboje byli co najmniej niestandardowi, przez około dwadzieścia lat praktycznie się nie zmienili. Często żartowali z młodszym rodzeństwem na temat tego, że teraz to tamci wyglądają na starszych i dojrzalszych. Nie do końca było to prawdą, bo ze względu na usposobienie Kao i Ichiru czasami zachowywali się nieco dziecinnie, a to dawało innym do myślenia, kiedy porównywali ich z Ayą i Zero. Tych dwoje, mimo młodego wyglądu, miało w sobie coś, co nawet niewtajemniczonym wydawałoby się nutką powagi i dojrzałości. Choć na pierwszy rzut oka można było brać ich za ledwie starszych od ich córki, przyjrzawszy się im dokładniej, od razu widać było różnicę.
      - Rety, ale to nie zmienia faktu, że zaraz idą do liceum! - wykrzyknęła Kaori. - Będę ich widywała jeszcze rzadziej niż dotychczas - pożaliła się.
      - Jak my wszyscy - westchnęła Aya. Kobiety spojrzały na siebie i wyglądały tak, jakby miały się zaraz popłakać. Zero i Ichiru zerknęli najpierw na nie, potem na siebie, aż wreszcie unieśli brwi.
      - Nigdy ich nie zrozumiem - powiedział młodszy z nich.
      - Uhm, ja też - przyznał drugi.
      Dziewczyny popatrzyły na nich z wyrzutem.
      - Czy was w ogóle nie rusza to, że nasze pisklęta wyfruną z gniazda? Przeniosą się do akademików, nie będziemy mogli ich zbyt często widywać, będą tam sami i, i... i w ogóle! - mówiła blondynka. - Naprawdę macie to gdzieś? - spytała dobitnie.
      - No - wymsknęło się im, co sprawiło, że żony spiorunowały ich spojrzeniami. Szybko się zreflektowali i zaczęli cierpliwie tłumaczyć, że za tydzień nie pożegnają przecież swoich dzieci na zawsze, to tylko nowy etap w ich życiu. Dzieciaki wreszcie spoważnieją i dorosną, będą musiały zająć się sobą same, a poza tym, w razie kłopotów będą mieli przecież tuż obok babcię, dziadka oraz całe mnóstwo przyjaciół.
      - Co innego, gdyby jakiś młodzieniaszek dobierał się do Hanashi - mruknął Ichiru.
      - Prędzej czy później ona przecież wyjdzie za mąż, kochanie - zauważyła Kaori. Przyszłe zamążpójście Hany było tematem drażliwym, bo Ichiru był nieco przeczulony na punkcie córki, jak to często bywało z ojcami wykazującymi czasami nadopiekuńczość.
      - Nie, nie, on ma rację, to jest dopiero problem, a nie pójście do liceum - zgodził się z bratem Zero i obaj pokiwali głowami, mając tak poważne miny, że siostry nie wytrzymały już i wybuchły śmiechem.
      - Zabawni jesteście! - powiedziała Kaori, śmiejąc się dalej, a Aya jej zawtórowała. - Nie ma co, Hana-chan i Mari-chan to prawdziwe córeczki tatusiów! Są tak zazdrośni, że nie potrafią przyjąć do wiadomości, że nasze dziewczynki wreszcie się zakochają i przejdą pod opiekę innych facetów...
      - Są jeszcze młode, mogą wybrać niewłaściwie! - żachnęli się mężczyźni, co dodatkowo rozbawiło ich żony. W końcu oni wszyscy zakochali się właśnie w liceum. Dlaczego z ich dziećmi miałoby być inaczej?
      Mimo wszystko Aya i Kaori musiały przyznać, że i tą sprawą trochę się niepokoją. Wybuchowy i nieposkromiony temperament Hanashi mógł sprowadzić na nią kłopoty - również w kwestii chłopców. Kei był zdecydowanie bardziej rozsądny, ale kiedy Kao myślała o tym, że miałaby oddać swojego synka w ręce innej dziewczyny, coś w niej protestowało, tym bardziej, gdyby - nie daj Boże - któraś miała go w jakiś sposób zranić. Z kolei Mariko nie miała rodzeństwa, dlatego Aya bezustannie czuła niepokój, jakoby coś miało jej się stać. Choć teoretycznie wydawała się mniej wrażliwa od niej, jeśli trafiłaby na chłopaka nieodpowiedniego dla siebie, Mariko mogłaby bardzo cierpieć, a tego Aya nie chciała za nic w świecie.
      Ponadto cała czwórka obawiała się, że dzieci nie umkną przeznaczeniu i też przeżyją niemało, zupełnie tak jak oni. To, że pochodziły z takich, a nie innych rodzin tylko potęgowało zagrożenie. Oba małżeństwa były świadome tego, że posiadają wrogów. Pytanie, ilu ich jest i czy zamierzają w jakiś sposób uderzyć, a jeśli tak, to kiedy i w kogo?
      - Boję się - wyznała cicho Kao kilka minut po tym, jak przestała się śmiać.
      - Ja też - przyznała Aya, a i mężczyźni potwierdzili to skinieniem głowy.
      - Oby nasze maluchy nie musiały przeżywać tylu przygód co my... - mówiąc to, blondynka zmarszczyła brwi i zapatrzyła się w trzy postaci w dalszym ciągu siedzące obok siebie na plaży.

      - Mam nadzieję, że przeżyjemy w liceum niejedną przygodę! - zawołała Hanashi. - Pomyślcie tylko, powinniśmy się jakoś... wyróżnić. Nasi rodzice są w jakiś sposób sławni w tych czy innych kręgach, a my takie szare myszki...
      Dziewczyna poderwała się na równe nogi i spojrzała na ocean. Uczyniła taki gest, jakby chciała objąć rękoma cały świat.
      - Przed nami nowy etap życia, nowe możliwości! Masa przygód i niebezpieczeństw czyhających za każdym rogiem!
      - Hana-chan, rodzice zwariują, jeśli w coś się wplączemy - zauważyła przytomnie Mariko.
      - Mari-chan ma rację. Nie powinniśmy szukać kłopotów - dodał Kei, patrząc uważnie na siostrę.
      - A czy ja mówię, że będę szukać kłopotów? - zapytała z niewinnym uśmieszkiem Hanashi. - Otóż nie! One same mnie znajdą - zaśmiała się, wyszczerzając przy tym białe zęby. - Jesteśmy dziećmi ważnych osobistości - zaczęła wyliczać - mamy w rodzinie i wśród przyjaciół kolejne ważne osobistości, w tym nieposkromionych czystokrwistych i najlepszych Łowców, Kei i ja będziemy prefektami, a Mari-chan wiceprzewodniczącą Nocnej Klasy, Mari-chan i ja jesteśmy megaśliczne (i skromne, oczywiście), a Kei megaprzystojny, nasz dziadek jest dyrektorem Akademii, w której będziemy się uczyć, nasi rodzice i znajomi w licealnych latach przeżyli swoje największe przygody, a sama szkoła kilkakrotnie była celem czystokrwistych chcących zrównać ją z ziemią...! Widzicie? Nie ma szans, żebyśmy w ciągu najbliższych trzech lat nie przeżyli masy przygód! - oznajmiła z uśmiechem.
      Kei i Mariko spoglądali na Hanashi oniemiali. Wiedzieli, że Hana to żywe srebro i wręcz marzy o przygodach i o tym, by przyszłe pokolenia mogły ją zapamiętać, ale nie sądzili, że to postanowienie jest aż tak mocne. Ponadto, kiedy dziewczyna wszystko wyłożyła w taki sposób, wymieniając to, co może stać się źródłem ich problemów, z przerażeniem odkryli, że ma zupełną rację. Byli wprost stworzeni do tego, by ktoś się na nich uwziął - i nie będzie to niegroźny wampirek z nizin społecznych ani podrzędny Łowca. Nie, ich prawdziwymi wrogami mogą być tylko wysoko postawione osobistości, którym nie podoba się to, co lata temu uczynili ich rodzice... albo ci, którym nie podoba się, co robią teraz, bo i takich było niemało. Nie każdy marzył przecież o współpracy różnych ras. Zastanawiali się tylko, czy Hana zdaje sobie z tego wszystkiego sprawę, czy po prostu mówi, co jej ślina na język przyniesie, nie myśląc o tym, że jej marzenia niebawem mogą obrócić się przeciwko niej.
      - Tak czy owak, musimy zachować ostrożność - oznajmił Kei. - Tym bardziej, że na prefektach i wiceprzewodniczącej spoczywać będzie duża odpowiedzialność. Nie możemy pakować się w kłopoty. My je mamy rozwiązywać, Shi.
      - Oj tam, oj tam. - Hana lekceważąco machnęła ręką. - Ale z was ponuraki - mruknęła. - Idziemy do liceum! Pal licho podstawówkę i gimnazjum, teraz dopiero zacznie się jazda! Wreszcie nadchodzą czasy Akademii Kurosu!
      Prawdą było, iż wszyscy troje z niecierpliwością czekali na naukę w Akademii. Doskonale wiedzieli, że czas tam spędzony będzie diametralnie różnił się od tego, który spędzili w zwykłych szkołach. Za każdym razem, gdy przekraczali próg Akademii, by odwiedzić Kaiena, Reiko i Deichiego, czuli niesamowitą atmosferę tego miejsca. Kiedy rodzice oprowadzali ich po terenie placówki i opowiadali, co niegdyś zdarzyło się w poszczególnych miejscach, ogarniał ich jakiś podniosły nastrój. Mieli wrażenie, że każdy zakątek kryje w sobie jakąś tajemnicę do odkrycia lub też łączy się z jakimś wydarzeniem, które miało miejsce w bliższej lub dalszej przeszłości.
      - Jest jedno ale - oznajmiła żałobnym tonem Hanashi, z niewysłowionym smutkiem wpatrując się w brata i kuzynkę. Ci patrzyli na nią przerażeni, zachodząc w głowę, o co może chodzić szarowłosej, skoro ma taką poważną minę, co - jakby na to nie patrzeć - było u niej raczej rzadkością. - Rozdzielają nas - wyszeptała, robiąc wielkie oczy, do których zaczęły napływać łzy. - Rozdzielają nas, Mari-chan! - krzyknęła zrozpaczona, rzucając się na Mariko. Trzymała ją tak mocno, że ta z trudem łapała oddech. - Moja biedna! Nie, my biedni! Jak mogą nam to robić?! Nas przecież nie wolno rozdzielać!
      - O ile wiem, nie jestem waszą bliźniaczką - wysapała brunetka, próbując wyswobodzić się z uścisku.
      Hanashi złapała kuzynkę za ramiona, boleśnie wbijając w nie palce, i zmierzyła Mariko oburzonym i karcącym wzrokiem.
      - Ale jest tak, jakbyś nią była - oznajmiła.
      - Ach, no chyba że tak... - mruknęła Mari, na powrót próbując złapać oddech, bo Hana znów ją oblepiła.
      - Dlaczego akurat teraz musieli utworzyć nową Nocną Klasę? Akurat w naszym roczniku? Zgoda, dzięki temu będziemy mieli pod nosem kilku znajomych, ale przez to rozdzielą naszą trójkę, a to przecież jest doprawdy karygodne! - lamentowała Hanashi.
      - Jakoś przeżyjemy - zapewnił Kei, próbując oderwać siostrę od kuzynki. - Przecież się nie rozstajemy, nie idziemy nawet do innych szkół, tylko do innych klas - przypomniał.
      - I co z tego? - warknęła Hana. - To nie zmienia faktu, że nas rozdzielają.
      Keiowi udało się wreszcie uwolnić Mariko. Podziękowała mu przepraszającym uśmiechem.
      - Hana-chan, i tak będziemy się często spotykać. Poza tym, jak dotychczas chodziliśmy do tych samych klas, to będzie... odmiana - powiedziała ostrożnie Mari.
      - Właśnie, zawsze chodziliśmy do tej samej klasy, nawet w przedszkolu byliśmy w jednej grupie! - zdenerwowała się Hanashi. - A teraz to! - żachnęła się. - Niesprawiedliwość, ot co. Rodzice specjalnie posłali cię do szkoły rok wcześniej, byś mogła uczyć się z nami, a teraz...
      - No już, już... - uspokajała ją Mariko. - Nie będzie tak źle, zobaczysz. Pomyśl lepiej o tych przygodach, które cię czekają...
      Ledwie to powiedziała, natychmiast tego pożałowała. Hanashi momentalnie podłapała temat i znów zasypała Keia i Mari rozlicznymi spekulacjami na temat tego, co też może im się przytrafić podczas ich licealnej kariery.
      Rozmowa na ten temat trwała do wieczora. Kei musiał niemal siłą zaciągnąć siostrę do domku, w którym rodzice czekali z kolacją.
      - Dobrze, to może jeszcze raz opowiecie o tym, co... - zaczęła Hanashi zaraz po jedzeniu, ale przerwał jej jęk ojca.
      - Znowu? Hana-chan, znasz te historie na pamięć!
      - No to co? - naburmuszyła się. - W końcu zaraz idziemy do liceum, więc powinniśmy wiedzieć, czego możemy się spodziewać. Akurat my jesteśmy szczególnie narażeni na... - urwała czując, że ktoś dyskretnie ją kopnął.
      - Na co? - zapytała Kaori.
      - Ech, na nic - mruknęła zrezygnowana Hanashi. - Idę spać, dobranoc - to mówiąc, poczłapała ku schodom wiodącym na górę.
***
      Nie mogąc się powstrzymać, Aya zachichotała cicho. Zero spojrzał na nią z lekkim zdziwieniem.
      - Co jest?
      - Znów dopadły mnie wspomnienia - wyjaśniła. Mężczyzny bynajmniej to nie zdziwiło, brunetka niemal nałogowo wspominała wszystko, co było tego warte. - Pamiętasz pierwszy tydzień, który tu spędziliśmy? Ile lat temu to było? Dwadzieścia cztery? - zamilkła na moment. - Ależ my jesteśmy starzy! - zaśmiała się.
      - Wcale nie tak bardzo - odparł. Uśmiechając się i gładząc żonę po policzku, dodał - Wyglądasz niemal tak samo jak wtedy...
      Było w tym więcej niż ziarnko prawdy. Wtedy miała siedemnaście lat, a teraz wyglądała na co najwyżej dwadzieścia, a i to przy pewnej dozie wyolbrzymienia. Zmieniła nieco fryzurę - głównie po to, by choć trochę odróżnić się od córki, która na pierwszy rzut oka zdawała się być identyczna jak matka. Ścięła więc swoje długie włosy, które teraz opadały ledwie kilka centymetrów za ramiona, i miała je inaczej ułożone. Czegokolwiek by nie zrobiła, zwykli ludzie i tak jednomyślnie by stwierdzili, że jest starszą o jakieś dwa-trzy lata siostrą Mariko, ale nigdy w życiu jej matką.
      - Cóż, ty też - przyznała. - Ależ my wtedy byliśmy głupi! - zaśmiała się z rozrzewnieniem, ponownie zatapiając się we wspomnieniach. - Niemądrzy masochiści niemogący dojść do porozumienia - skwitowała.
      Kaori, gdyby to usłyszała, tylko by jej przyklasnęła. Nawet po latach zdarzało jej się wypominać przybranej siostrze jej zachowanie po ataku Rido. I Aya, i Zero za wszelką cenę próbowali nie dopuścić do siebie myśli, że to drugie może darzyć go uczuciem. Wątpliwości może i były uzasadnione, ale Kao zawsze twierdziła, że najlepszym rozwiązaniem jest po prostu poważna i szczera rozmowa. Jakby na to nie patrzeć, w rezultacie to właśnie Kao z pomocą Ichiru popchnęła siostrę i przyszłego szefa do owej „poważnej i szczerej rozmowy” jakiś czas po wakacjach.3
      - Na szczęście w końcu oprzytomnieliśmy - wymruczał Kiryuu, pochylając się nad żoną i namiętnie ją całując.
      - Chciałabym, żeby Mariko też znalazła sobie takiego fajnego chłopaka - westchnęła po chwili Aya.
      Zero skrzywił się.
      - Naprawdę jesteście zabawni. Ty i Ichiru. Skąd ta nagła powaga za każdym razem, gdy mówimy o potencjalnych chłopakach córek? - zapytała brunetka, patrząc z uwagą na męża. Choć była już noc i ciemność całkowicie spowiła świat, a oni nie zapalili światła, widziała go doskonale. Wszystko dzięki wyostrzonym zmysłom właściwym wampirom - albo, jak to było w jej przypadku, dhampirom.
      - Wcześniej to wydawało się takie odległe, Mariko była naszą małą córeczką, a teraz...
      - Teraz jest młodą kobietą. - Aya uśmiechnęła się subtelnie.
      - No właśnie - mruknął. - Poza tym, ostatnio zauważyłem, że chłopaki już się za nią oglądają... I nie podoba mi się to.
      Brunetka z trudem opanowała śmiech.
      - To normalne. Zresztą my też zakochaliśmy się w liceum, dlaczego tak bardzo nie chcesz, by Mariko spotkało to samo? Miłość jest przecież najpiękniejszym z darów życia.
      - Może nieodpowiednio trafić - odparł Zero.
      - Trudno będzie jej to zrobić - zaoponowała Aya. - Nie będzie nam przeszkadzać ani człowiek, ani Łowca, ani wampir... ani dhampir, czyż nie? Może przebierać we wszelkich możliwych rasach. Nie będzie musiała zatruwać się takimi wątpliwościami jak my. W najgorszym przypadku zakocha się w potomku rodziny, za którą nie przepadamy, ale jeśli chłopak mimo krewnych, których nie lubimy, okaże się w porządku, wszystko będzie dobrze.
      - Sam nie wiem - mruknął Łowca. Zmrużył lekko oczy. - Wspominając o dhampirach, miałaś na myśli Suzaku, prawda?
      - No cóż, innych poza nim i mną nie znamy. - Aya uśmiechnęła się lekko. - Miałbyś coś przeciwko? - zapytała, bacznie przypatrując się mężowi.
      - Nie - odpowiedział pewnie, po czym westchnął. - Szczerze mówiąc, byłoby mi to nawet na rękę. Nie musiałbym się o nią martwić, a i ciebie miałbym wreszcie na własność.
      - Przecież masz - zaprotestowała.
      - Tak, ale dobrze wiesz, że on nadal cię kocha.
      Aya spuściła wzrok. Jak zawsze na myśl o młodym Shoutou opanowała ją czułość, którą obdarzała swoich najlepszych przyjaciół, jak i smutek oraz dziwne poczucie winy.
      - Związek Suzaku z Mariko wszystkim wyszedłby tylko na dobre - dodał Zero.
      - Owszem - zgodziła się z nim Aya. - Rety, cudownie by było mieć takiego zięcia - westchnęła rozmarzona. - Wiedziałabym, że nasza córka jest w najlepszych rękach. Mimo wszystko szczerze wątpię, że coś z tego będzie. Oni są... trochę jak rodzeństwo, prawda? Choć to przyjaciele, Mariko traktuje go niemal jak starszego brata.
      - I to się pewnie nie zmieni - przyznał Zero.
      Choć z początku Zero i Suzaku szczerze się nienawidzili, okoliczności, które doprowadziły do tego, że dziewczyna, którą obaj kochali, znalazła się w poważnym niebezpieczeństwie, sprawiły, iż zawarli sojusz, który miał na uwadze dobro Ayi.4 Dzięki takiej decyzji udało im się pomóc przegnać wrogów z Akademii podczas napadu zorganizowanego przez Akujiego Toumę5, szalonego, sadystycznego czystokrwistego, którego imię do dziś niektórzy wymawiali ze strachem. Potem zaś, zanim młodzieńcy zdążyli się zorientować, stali się przyjaciółmi, których łącząca więź nie miała już chyba szans się rozpaść.
      - Szkoda, że Shuusei jest zajęty. Może byłaby szansa... - zaczęła Aya, ale po chwili powtórnie westchnęła. - Nie, on też jest dla niej prawie jak brat.
      - Uhm...
      - Wiesz co, zachowujemy się jak starzy, nadwrażliwi rodzice - zauważyła brunetka. - Dajmy spokój i po prostu zaufajmy córce.
      - Albo lepiej módlmy się o to, żeby nie zrobiła jakiegoś głupstwa... - mruknął cicho Zero. - Mimo wszystko byłbym spokojniejszy, gdyby była przesadnie ostrożna, tak jak ty w jej wieku, niż...
      - Ona jest ostrożna - przerwała mu Aya. - Chyba.
***
      Najchętniej pozostaliby nad oceanem do końca urlopu, niemniej jednak musieli wrócić wcześniej, by młodzież przygotowała się porządnie do przeprowadzki do dormitoriów Akademii Kurosu. Choć cała trójka jak zwykle wylądowała w tej samej szkole, każde z nich miało zamieszkać w innym budynku. Hanashi w akademiku dziewcząt, Kei - chłopców, a Mariko w otwartym na nowo Księżycowym Dormitorium.
      Kuzyni pożegnali się ze sobą i choć mieli nie widzieć się zaledwie przez jakąś dobę, Hanashi i tak trudno było odkleić od Mariko.

      - Gotowa? - spytała Suzue, wchodząc do pokoju córki Ayi. Mariko urządziła go sobie po swojemu. Każdy, kto wchodził do środka, momentalnie mógł dowiedzieć się czegoś o jego właścicielce. Choćby tego, jak bardzo kochała książki - tomy zawierające pisma najróżniejszych gatunków stały chyba na każdej możliwej półce. Tu i ówdzie ujrzeć można było zdjęcia, na których widniały ukochane osoby - rodzice, kuzyni, dziadkowie i tak dalej, a nawet przyjaciele - wśród nich Suzaku, rodzeństwo Namizawa i Maria Kurenai. Utrzymane w jasnej tonacji ściany ozdabiało kilka obrazów namalowanych przez Ayę, na parapecie stały w doniczkach kwiaty, a w całym pomieszczeniu niezmiennie panował porządek.
      - Chyba tak... - Mariko zmarszczyła brwi. - Denerwuje mnie tylko, że nie mogę wziąć tych wszystkich książek. Muszę zdecydować się na kilka z nich...
      - I tak pewnie nie będziesz miała szczególnie dużo czasu na czytanie, Mariko-sama - zauważyła Suzu.
      - Mariko - poprawiła ją machinalnie dziewczyna. Od lat próbowała namówić przyjaciółkę, by zwracała się do niej nie dodając przyrostka „sama”, ale i ona, i jej brat - a także Maria - nie dawali się przekonać. - Cóż, masz rację... Nauka i obowiązki wiceprzewodniczącej pewnie nie zostawią mi wiele wolnego czasu - westchnęła. - Och, no i nie zapomnijmy o spotkaniach z Hanashi i Keiem...
      - No więc właśnie. - Suzue uśmiechnęła się lekko. - Będzie dobrze, nie martw się - zapewniła, widząc w oczach Mariko niepokój.
      - Trochę się boję - przyznała nastolatka. - Hanashi łaknie przygód, ale ja wolałabym ich uniknąć - wyznała.
      - Nie dziwię ci się - odparła szatynka. - Uwierz mi, nie chciałabyś przeżyć czegoś podobnego do ataku Rido-sama albo, co gorsza, Akujiego-sama...
      Suzue brała co prawda udział jedynie w walce z Toumą, niemniej jednak jak każdy znała opowieść o tym, jak to Kuran zaatakował Akademię6. W obu przypadkach wiele osób straciło życie, ale tym, co sprawiało, że rzeź przeprowadzona przez Akujiego mimo wszystko uważana była za tę gorszą, był fakt, że podczas jego ataku zginęło kilkudziesięciu uczniów. To sprawiło, że Kaien Kurosu z ciężkim sercem zmuszony był zamknąć szkołę. Na szczęście po siedmiu latach pozwolono mu wznowić jej działalność.7 A teraz, dzięki dość owocnej współpracy Nowej Rady ze Związkiem Łowców, postanowiono też, że zostanie reaktywowana Nocna Klasa, która z kolei zlikwidowana została po ataku Rido.
      Mariko przeszedł dreszcz. Za każdym razem, gdy wyobrażała sobie jakąkolwiek walkę, przejmowało ją przerażenie, które na kilka minut paraliżowało całe jej ciało.
      Namizawa ze smutkiem i zrozumieniem patrzyła na nastolatkę. Po chwili Mariko się otrząsnęła i przepraszająco spojrzała na przyjaciółkę. Suzue uśmiechnęła się pokrzepiająco.
      - No dobrze, jedna książka z każdej epoki literackiej - mruknęła brunetka, podchodząc do jednego z regałów i próbując wreszcie się na coś zdecydować.

      Hanashi aż się trzęsła z podekscytowania. W przeciwieństwie do Mariko, nie czuła żadnych obaw. Kei nie tyle, co się czegokolwiek obawiał, o ile po prostu nie podchodził do sprawy równie entuzjastycznie jak starsza siostra.
      Oboje byli już gotowi do wyjścia. Kaori przyglądała im się z czułością i troskliwością. Wydawało jej się, jakby jeszcze wczoraj trzymała swoje ukochane dzieciątka na rękach, a tu nagle okazało się, że mają piętnaście lat i wyprowadzają się z domu, by zamieszkać w Akademii Kurosu, która przez niespełna trzy lata była niegdyś jej domem. Mimo tego, co stało się podczas jej licealnych lat, miło wspominała tamte czasy. Tyle się wydarzyło... Straciła matkę8, by potem zyskać ją na nowo – „w pakiecie z ojcem”9, jak to swego czasu mawiała Aya, dowiedziała się o istnieniu wampirów10, a także o tym, że sama ma potencjał na Łowcę tych stworzeń nocy, urodził jej się młodszy braciszek11 - obecnie już dorosły, przeżyła atak Rido i Akujiego... O ile ten pierwszy kojarzył jej się tylko i wyłącznie z tym, że mogła stracić Ichiru na zawsze12, o tyle drugi przerażał ją głównie dlatego, że nie pamiętała, co się z nią wtedy dokładnie działo. Wiedziała, że ktoś majstrował jej w głowie - i nie tylko jej, bo także Ichiru i Hanabusie - ale kto to był i dlaczego to zrobił, tego nie wiedziała do dziś.13
      Otrząsnęła się ze wspomnień i ponownie skupiła uwagę na dzieciach.
      - Spróbujcie tylko wplątać się w coś niebezpiecznego, a pożałujecie! - zagroziła. Odpowiedziały jej uśmiechy - delikatny Keia i szeroki od ucha do ucha zawadiacki Hanashi.

      Kaien i Reiko nie posiadali się z radości, gdy wreszcie ujrzeli tak bliskie sobie osoby oraz przyjaciół rodziny. Zaprosili całą gromadę do środka. Tradycyjnie wszystkich zalały wspomnienia, bo prawie każdemu coś kojarzyło się ze sławnym „domkiem dyrektora”.
      - Deia nie ma? - zapytała Kao, kiedy przywitała się z matką.
      - Niestety, minęliście się, musiał już wyjechać - odparła Reiko.
      Deichi miał właśnie rozpocząć ostatni rok studiów. Kiedy Kao tak o tym myślała, czuła się okropnie staro, co z boku mogło okazać się śmieszne, jako iż wyglądała na rówieśnika swojego młodszego o przeszło szesnaście lat brata. Domyślała się, że młodzieniec przestanie się teraz starzeć na jakiś czas - ba, to było pewne, tym bardziej, że badania wykazały, iż miał w sobie jeszcze więcej wampirzych genów niż Kaien, a to zszokowało Łowców, bo dotychczas to Kaien był tym, który miał ich najwięcej. Kaori żałowała, że sama nie ma ich tyle i zestarzeje się wcześniej, ale z drugiej strony cieszyło ją to, bo miała tych genów mniej więcej tyle co Ichiru, a to oznaczało, że prawdopodobnie będą starzeć się w podobnym tempie. Kaien zaś przez ostatnich dwadzieścia lat prawie się nie zmienił. Co innego tyczyło się Reiko. Wszyscy jednak i tak zgodnie twierdzili, że trzyma się świetnie - miała przeszło sześćdziesiąt lat, a wyglądała, jakby niedawno przekroczyła pięćdziesiątkę, do tego była niewiele mniej żwawa niż kiedyś.
      - Soka... - Kaori zamyśliła się na chwilę, po czym westchnęła. - Szkoda, bardzo chciałam się z nim zobaczyć. Mój mały braciszek wyrósł na takiego przystojniaczka - zacmokała.
      - Co racja, to racja!
       Reiko i Kaien z radością przywitali ukochane i regularnie rozpieszczane wnuki, swoje córki (wciąż nazywali Ayę córką, choć nią nie była) i ich mężów oraz Suzue, Shuuseia, Marię, Hanabusę i Tsukiko. Tej ostatniej prawie nie znali, ale im to nie przeszkadzało, bo szybko się z nią dogadali, mimo że była trochę drętwa. Suzaku przybył do nich już wcześniej na prośbę dyrektora - jako przewodniczący miał zająć się już przygotowaniami do podjęcia Nocnej Klasy i zapoznać się jeszcze raz ze wszystkimi możliwymi regułami. Zaraz po rodzinnym obiedzie chłopak miał to wszystko wbić do głowy Mariko, swojej zastępczyni.
      Zamieszanie trwało jakiś czas, jako iż każdy musiał przywitać się nie tylko z gospodarzami, ale też z całą resztą. Gdy Mariko z uśmiechem przytuliła Suzaku, ucałowała go na powitanie i zamieniła z nim parę słów, przesunęła się, by umożliwić dojście do niego swojej kuzynce, ale gdy się odwróciła, ujrzała widok, jakiego się nie spodziewała.
      Hanashi stała nieruchomo niczym słup soli i wpatrywała się w Shoutou, jakby był co najmniej greckim bogiem. Suzaku starał się rozładować dziwną sytuację, ale piętnastolatka przywitała się z nim jakoś sztywno i nie poszła za resztą, gdy ta skierowała się ku salonowi połączonemu z jadalnią.
      - Hana-chan...? - szepnęła Mariko.
      - Czy on zawsze był... taki... taki... Mój Boże, taki przystojny, pociągający, seksowny i, i...?! - wyjąkała, gapiąc się tępo w miejsce, w którym jakiś czas temu stał Suzaku.
      - Przecież nie zmienił się odkąd jesteśmy na świecie - zauważyła zdezorientowana lekko Mariko.
      - Dlaczego nigdy nie zwróciłam na to uwagi? - spytała Hanashi, szeroko rozwierając błyszczące niebieskie oczy.
      - A bo ja wiem... - Brunetka nie do końca wiedziała, co powiedzieć. Nie spodziewała się po kuzynce takiego zachowania. - Proszę, tylko mi nie mów, że się właśnie zauroczyłaś... - jęknęła błagalnym tonem.
      Hanashi przeniosła roziskrzony wzrok na Mariko.
      - Och, nie, nie zauroczyłam się - odparła. - Ja się właśnie ZAKOCHAŁAM, Mari-chan - oznajmiła z cwanym uśmieszkiem, w duchu obmyślając już pierwsze kroki rozkochiwania w sobie najprzystojniejszego faceta na świecie, na co Mariko tylko głucho jęknęła.
      To będą długie trzy lata...


Odświeżacz pamięci:


<- Poprzedni rozdział                                                                                            Kolejny rozdział ->



***
      Witam!
      Oto pierwszy spośród VN-owych dodatków. Co do poprzedniego rozdziału, bardzo się cieszę, iż Wam się podobał. Dzisiejszy dedykuję tym, którzy wypowiedzieli się pod pierwszym, czyli Suzu, Cheysy Young, Andzikowi, Shiori, ScarletWitch, Kiran Lilith i Angel.
      Oprócz drzewa najważniejszych rodzin pojawiło się drzewo czystokrwistych, możecie je sobie obejrzeć.
      Cóż, pozostaje mi zaprosić Was na "Sekrety wychodzą na jaw", czyli II rozdział, który ukaże się ósmego września. Będę wtedy u Suzu, ale nie przeszkodzi mi to w dodaniu rozdziału. ;)
      Pozdrawiam i dziękuję za wsparcie!

      Aya

23 komentarze:

  1. No to pora teraz na pierwszy dodatek ^.^ Nie no czas naprawdę strasznie szybko leci o.o’

    Heh widzę że motyw jak z VK xD Podoba mi się że zarówno w VK jak i VN zrobiłyście podobne dodatki na samym początku ^.^ Według mnie strasznie fajnie to wygląda ;)
    Hehehe już widzę to powitanie rodzinne nie ma co wygląda to naprawdę komicznie xD No ale chociaż tyle że od raz widać że dzieciaki się kochają <3 Nie no uroczo, uroczo ^.^ Rany noo i ten domek do którego wyjechali na te wakacje Q.Q Nie no strasznie wzruszające że to akurat ten domek *-* Kurczę ile tu wspomnień i w ogóle *głośne westchnienie* Kurcze pomyśleć że tyle czasu minęło od kiedy opublikowałyście rozdziały z wakacji Ayi, Kao i bliźniaków… O ile pamiętam czytałam jej normalnie już jako „czytelniczka”…. Ech wspomnienia! Swoją drogą uroczo wyglądało jak Kei przygarną bliźniaczkę i kuzynkę noo Q.Q

    No cóż jak widać cała czwórka jest nieźle zapracowana ^.^ Tak na marginesie fajnie że zajmowałam się dzieciakami… Heh cóż od razu skojarzyło mi się to z moją opieką nad Wiki co prawda braciszek się ze mnie nabija że nie umiem się dzieciakami zajmować no ale cóż nieważne…
    Hah cało Kao wylewna jak zawszę xD Nie no ona nic się nie zmieniła xD Nie no początek rozmowy był naprawdę zabawny :D No gorzej z ciągiem dalszym no ale o tym później… Nie no na miejscu Kao i Ayi też bym przeżywała jak to nazwała Kao „wyfrunięcie z gniazda piskląt” Q.Q Co prawda tatusiów to nie ruszała ale za to gotowi są chyba pozabijać każdych kandydatów na męża dla swoich córeczek xD Ech później rozmowa przeszła na mniej przyjemne tematy ale cóż… Ech no ale fakt dziewczyny i bliźniaki mają o co się martwić… Na ich miejscy chyba bym umierała ze strachu…

    Taaa Hana jest jeszcze bardziej żywiołowa niesz mamusia ^ ^ Nie no jej temperament jest naprawdę hmmm oryginalny…? Ognisty…? Coś w tym stylu… No ale to nie zmienia faktu że dziewczyna ma racje będąc bliźniętami i Mariko nie sposób nie wpaść w jakieś tarapaty -.- No ale żeby o nich marzyć o.o Nie no trzeba być Haną ^ ^

    No to teraz pora na nieco romantyczną scenkę Zero i AyI ^.^ Heh można ja skwitować czterema słowami : wspomnienia i książę córeczki xD Nie co się uśmiałam na tej rozmowie no ale cóż ogólny wyraz nie jest tak zabawny T^T Heh kocham jak poszczególni bohaterowie wspominają wcześniejsze wydarzenia szczególnie jeżeli czytałam je już wcześniej jako główny wątek… W ogóle naprawdę fajne wychodzi wam wspominanie o poszczególnych wątkach z poprzedniej serii. Wydaje się to takie naturalne… Ech no i cóż pora na wybór kandydata na kogoś dla ukochanej córeczki tatusia co ? ^ ^ Heh no cóż biedny Zero nie przypuszcza że jego skarb trafi najgorzej jak tylko może -.- Nie no jak o tym myślę to mi się ryczeć chce noo ;( Ech w każdym bądź razie ta rozmowa wyszła zabawnie ale dała wyczuć się w niej widmo jakiejś katastrofy… No a tak na marginesie słodko to wygląda jak tatuś jest tak zazdrosny o córeczkę ^.^

    No cóż teraz pora na przeprowadzkę do Akademii Kurosu…
    Ech cóż trudny wybór jakie książki ze sobą zabrać ;P Heh my coś o tym wiemy nie bliźniaczko? xD No jakoś ta scenka była dla mnie przygnębiająca… Nie wiem czemu po prostu tak jakoś…
    Heh nie ma to jak zakochana Hanashi ^.^ Nie no ta scenka mnie po prostu rozbroiła xD Miałam ją przed oczami i muszę przyznać że była naprawdę zabawna
    Ach no i nie mogę nie wspomnieć że była wzmianka o moim Dei-chanie który ruszył na ostatni rok studiów <3 Wiem wiem to chore ale cóż…

    Podsumowując rozdział niby zabawny ale cóż czuć w nim zapowiedź czegoś mniej zabawnego i sielskiego…

    W każdym bądź razie piszcie dalej bo Suzu-chan czeka xD
    Całuski
    Suzu

    P.S
    Dziękuje za dedykację i gomen że tak krótko x_x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz, bliźniaczko ;*
      Cieszę się, że rozdział Ci się podobał i udało Ci się wyczuć widmo nadciągającej katastrofy. Pewnie nie każdy odnajdzie w tej "sielance" ukryte przesłanie. Ale cóż, tak to już bywa - "dzieciństwo sielskie, anielskie, młodość górna, durna, wiek męski - wiek klęski" (czy jakoś tak... ach, wieszczymy!).
      Nie masz pojęcia, jak się cieszę, że uważasz, iż te wspominki przeszłych wydarzeń wyglądają naturalnie i wpasowują się w resztę. Okropnie się tym denerwowałam ^^'
      Więcej Dei-chana już wkrótce <3
      Buziaki,
      Aya

      Usuń
    2. Nie ma za co xD

      Ej no naprawdę czuć taką atmosferkę grozy Q.Q Taaa Mickiewicz górą -.-' Tak wieszczymy bliźniaczko wieszczymy ! A Adaś niech się schowa o! xD
      Takie jest moje skromne zdanie kochana xD
      Niach mój chłoptaś <3

      Tak na marginesie odp u mnie xP

      Usuń
    3. Jest xP

      Soka, no to dobrze xD Ach, oczywiście, że wieszczymy - nyan patos górą! xD

      Ok, zaraz zajrzę ;)

      Aya

      Usuń
  2. Ohayo~
    Arigato za dedykację ^^
    Pojechali do "tego" domku, matko tamte rozdziały są moimi ulubionymi <3
    Najbardziej spodobał mi się fragment z córeczkami tatusiów, urocze *.*
    Jak tak patrzę na Zero i Ayę, to aż mi się na sercu ciepło robi.
    Ach, nie mam weny na dłuższy komentarz ^^
    Ja-ne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co :)
      Ja również lubię tamte rozdziały, mam di nich sentyment :)
      Cieszę się, że Ci się podobało!
      Pozdrawiam,
      Aya

      Usuń
  3. No... to trza teraz skomentować xD

    Wspomnienia... ech, jedyna rzecz, której nikt nam nie może zabrać ^^ Hana-chan jest... hm, jakby to ująć? Ciut za energiczna. Ja bym nie wyrobiła na miejscu jej bliźniaka, gdyby taki żywioł non stop nawijał mi nad uchem o przygodach, które spotkają ją w liceum. Jezusie... jakie one są podobne do matek :O Nie ma to jak być córeczką tatusia *odezwała się doświadczona* ^^ Mój kiedyś powiedział, że jak któryś się przystawiał będzie to kupi mi paralizator xD

    Ech, Suzaku... sam seks xD Nic dziwnego, że Hana się w nim zakochała <3 Jeśli chodzi o Mariko, to powiem, że to chyba mój ulubiony typ postaci... zrównoważona, oczytana, spokojna realistka. A o Keiu jeszcze zdania nie mam. Zobaczyć muszę ja zaprezentuje się w następnych rozdziałach ^^

    Gomen, że tak chaotycznie, ale nigdy nie mogę napisać nic logicznego zaraz po przeczytaniu rozdziału ^^' Zazwyczaj piszę to co ślina na język przyniesie (czy to w ogóle ma sens xD)

    Pozdrawiam i dziękuję za komentarz pod rozdziałem III- Andzik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skleroza x_x Zapomniałam podziękować za dedykację :*

      Usuń
    2. Dzięki za komentarz ;*
      Ja też nie wytrzymałabym z taką Haną. Nie wiem też, jakim cudem wytrzymałam niemal osiemnaście lat z Kao x_x Heh, niezłego masz tatusia xD
      Buziaki,
      Aya

      Usuń
    3. Ja z bliźniaczką mam jeszcze gorzej, bo jej się mordeczka ani na sekundę nie zamyka... A tatuś mnie bardzo kocha i tyle xD

      Usuń
    4. A myślisz, że Kao się zamyka? Do tego brat też nawija non stop. Dwie gaduły x_x
      Aya

      Usuń
    5. Hm... ty masz zdecydowanie gorzej. Ja się zamknę w pokoju, braciszek się wyniesie z domu i mam spokój ^^

      Usuń
    6. Braciszka mimo jego gadulstwa uwielbiam, wnosi do mojego życia trochę światła ;) A siostra... Różnie to bywa...
      Aya

      Usuń
  4. Więc...komentuje xd (napisałam to i nie wiem co dalej napisać o0). Z racji pustki w głowie napiszę, że czekam na rozdział. Dodatki są fajne, ale co za dużo to niezdrowo xd Em nooo...Trochę mi się w głowie pomieszało. W poprzednim rozdziale był bal, a teraz jest, że jeszcze dzieciaki nie poszły do szkoły ? Ughhhh >w< Dzieci dosłownie takie same jak rodzice xd W sumie podejście ojców do ewentualnych chłopaków swoich córek bardzo prawdziwe. Ciekawi mnie co zaplanowałyście dla nowego pokolenia ^.^
    Co by tu... Zakochanie Hany mnie rozśmieszyło. Najpierw nic, nic i nic, a potem jak grom z jasnego nieba xd
    Więcej chyba z siebie nie wykrzesze ._. Ale proszę o docenienie wysiłku, kilka godzin myślałam (z przerwami, ale jednak) co napisać xd
    Weny życzę ;d
    Córcia/bliźniak inaczej znana jako EvaAnna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, gratulacje napisania tych paru zdań :P
      Dodatki to zazwyczaj skoki w przeszłość xP
      Wszystko, co związane jest z Haną, jest szalone ^^' Taki typ xD
      Buziaki,
      Aya

      Usuń
  5. Dzięki za dedyk :*

    Wcześniej skomentować nie mogłam, ale przeczytałam i dzisiaj daje komentarz ;)

    Hm...A więc to tak Hana zakochała się w Suzaku... Choć wcale mnie to nie dziwi! Sama mogłabym się w nim zakochać <3
    Heh zabawna była Hana snując opowieści o przyszłych przygodach w Akademii xd Ta dziewczyna będzie magnesem na kłopoty!
    Hm... Zero i Ichiru... Jakież to słodkie było, jak rozmawiali o potencjalnych chłopakach swoich córek! Osobiście ciesze się, że nie mam nadopiekuńczych rodziców ;)
    Dzieci podobne do rodziców! Hm... Choć może tak: córki podobne do matek. Keia na razie trudno mi ocenić... Wydaje się być bardzo spokojny i opanowany... Podziwiam jego cierpliwość do Hany! Ja to bym dawno oszalała! xd

    Jeszcze jedna rzecz mnie zastanawiam... W kim zakocha się Mariko? Bo to, że się zakocha, to ja już w wiem xd Nie wiem w kim i nad tym łamię sobie głowę...

    I ciekawi mnie jeszcze wątek miłości Hany do Suzaku. Bo to, że Suzaku kocha Ayę, to wiemy. To, że Hana kocha Suzaku też wiemy. Pytanie: czy Hana się odkocha? Czy Suzaku? (tak, wiem, namieszałam ^^" ale to mi spokoju od początku nie daje!)

    Dzięki za info!

    Ave i weny! Buziaki! :**

    K.L.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, któż mógłby oprzeć się Suzaku? xD
      O tak, Hana będzie przyciągała kłopoty - jest do tego stworzona xD
      Serduszko Mariko ma swoje tajemnice xD Tak samo serca Suzaku i Hany. Pożyjemy, zobaczymy. Czy raczej Wy zobaczycie, bo my wiemy, co się wydarzy xD
      Pozdrawiam,
      Aya

      Usuń
    2. Powiem tak, moja kochana Ayu, to znęcanie się! :P
      Zgadzam się! Suzaku nikt się nie oprze! Mmm... <3
      Hana... Słodka i urocza, aczkolwiek narwana! ;) Stworzona by nie mieć spokojnego życia xd
      Ave!
      K.L.

      Ps. ave to z łaciny pozdrawiam, albo coś w tym guście xd odkąd muszę się tego zapomnianego języka uczyć, to czasem coś wtrącam xd więc ave się do mnie przykleiło xd

      Pps. myślę, że już wszyscy załapali to, ale nie mogłam się powstrzymać i musiałam to wyjaśnić xd

      Ppps. ja po prostu mam taki charakter... nic nie poradzę na to, że wyjaśniam oczywistości, albo zadaję głupie pytania w stylu: czemu ktoś powiedział, że trawa jest zielone? ^^" ten typ tak ma ^^" XD

      Usuń
    3. No cóż, życie xD
      Heh, spoko, nie przejmuj się, każdy jest inny ;)
      Aya

      Usuń
    4. Hehehe dzięki za pocieszenie :D Przez większość czasu to jest zabawne, ale może narobić kłopotów... xd

      Usuń
    5. Grunt, żeby pozostać sobą, a nie udawać kogoś innego :)
      Ja też mam zawsze przez to kłopoty, ale cóż. żyć nie umierać :D

      Usuń
    6. Podpisuję się pod tym stwierdzeniem obiema rękami! ;)
      Jak mawia mój młodszy brat: miej wyje*** na to co mówią inni.
      Albo moja koleżanka z gimnazjum: życie jest od tego, by korzystać z niego na całego xd

      A tymczasem mam zaszczyt zaprosić na kolejny rozdział "Czarownicy i Bestii"!

      Usuń
  6. Ohayo. :D

    Zanim zupełnie wyleci mi z głowy: dziękuje za dedykację. ^^
    Gomen, że komentuje dopiero teraz, ale jestem chora(tak, nie ma to jak zachorować w ostatnim tygodniu wakacji-.-)i nie miałam siły by choćby podejść do komputera. Dopiero dziś jakoś się do niego doczłapałam i postanowiłam nadrobić zaległości. No to zabieram się za pisanie kolejnego, chaotycznego komentarza. Ale w końcu to ja. : D


    Hanashi wydaje mi się aż nadto energiczna! Nawet Kaori była bardziej ogarnięta od niej... Ta czy owak na miejscu rodziców Hany-chan podejrzewałabym jakieś ADHD, czy coś w tym rodzaju. : D Ledwo wytrzymuje z moją siostrą, a gdyby była tak Hana.. Chybabym zwariowała! Choć z drugiej strony, właśnie za te pozytywne nastawienie ją lubię. O Keiu jeszcze zdanie sobie nie wyrobiłam, ale coś czuję, że go polubię.
    Ech.. Że też Hanashi się nie zanudziła, siedząc w jednym miejscu zamiast latać w tę we w tę po plaży. Jest totalnie zakręconai do tego za bardzo łaknie przygód. Ale jako że Mariko to wykapana mamusia to założę się, że często wraz z Keiem będzie przywoływała Hanę do porządku.

    To urocze jak Ichiru i Zero martwią się o swoje córeczki(<3). Choć nie mają zbytnio na to wpływu, bo w końcu miłość jest ślepa i te sprawy. I chyba dlatego mimo gorączki wyszczerzyłam zęby do monitora. Jak czytam tak o Ayi i Zero, ile to oni mają pracy itp. to aż mi się smutno robi - nie dość, że nie mają czasu dla Mariko to jeszcze pewnie dla siebie.

    No i mamy przyjazd do Akademii i całą ferajnę w komplecie! :D Jeszcze chyba nie wspominałam, ale uwielbiam Suzaku(< 3), więc nie dziwię się, że Hanę amor dopadł, ale znała go od zawsze i teraz tak nagle..? To rzeczywiście odrobinę dziwne.

    No dobra, dobra. Kończę ten swój monolog, który tym razem wyszedł naprawdę długi, ale jak zwykle bez ładu i składu.
    Lecę się dalej kurować!

    Pozdrawiam,
    Shiori.

    OdpowiedzUsuń