Nie do końca delikatna morska bryza
owionęła porządnie twarz Hanashi. Dziewczyna prychnęła lekko z poirytowaniem,
kiedy kilka rozszalałych kosmyków włosów wpadło jej do oczu. Widząc to, Kei
zaśmiał się cicho pod nosem, co zaowocowało zgromieniem go spojrzeniem przez
siostrę bliźniaczkę. Chłopak zrobił minę niewiniątka i wzruszył ramionami.
Chwilę później pochmurne oblicze Hanashi
rozjaśniło się w szerokim uśmiechu.
- Już są! - zawołała wesoło, dając bratu
znać, że czas zbiec na dół.
Stali akurat w jednym z pokoików na
piętrze starego, tradycyjnego japońskiego domku, który od kiedy pamiętali robił
za coś w rodzaju domku letniskowego ich rodziny. Poprzez „ich rodzinę” oboje
rozumieli zarówno siebie i swoich rodziców, jak też Ayę, Zero i Mariko. Tak jak
i „starsze pokolenie”, Hanashi, Kei i Mariko byli do siebie niesamowicie
przywiązani i uważali się praktycznie za rodzeństwo. Spędzili ze sobą więcej
czasu niż z kimkolwiek innym - a poza tym, Mariko jako jedyna dopuszczana była
do większości sekretów bliźniąt.
Kei i Hana wraz z rodzicami już od
tygodnia bawili się nad oceanem. Mari, a dokładniej jej rodzice, mieli jednak
więcej obowiązków niż Kaori i Ichiru, udało im się więc wyskrobać jedynie
tydzień urlopu. I dziś wreszcie nadszedł dzień, w którym mieli dołączyć do
reszty wczasowiczów.
Hanashi, wychylająca się mocno przez okno,
jako pierwsza ich zauważyła, kiedy niespiesznym krokiem szli w kierunku domku
od strony miasteczka.
Bliźnięta wparowały do saloniku na dole,
krzycząc do rodziców, że lecą na zewnątrz, by powitać ciocię, wujka i kuzynkę.
Kaori i Ichiru wyszli chwilę po nich, ale w przeciwieństwie do nastolatków,
poczekali na wszystkich przy domu, podczas gdy młodzi rzucili się ku przybyłym.
Tradycyjnie Hana najpierw uwiesiła się na
Mariko, przytulając ją z całych sił, dając buziaki raz w jeden policzek, raz w
drugi, a zarazem świergocząc od rzeczy. Kei przywitał się tymczasem z Ayą i
Zero, którzy jak zwykle z trudem powstrzymywali wybuch śmiechu na widok
powitania kuzynek. Kiedy wreszcie Hanashi oswobodziła Mariko z uścisku,
bliźnięta wymieniły się i teraz to Kei witał Mari, a Hanashi ciocię i wujka.
Cały rytuał powitania trwał ładnych parę
minut, czemu ze śmiechem przyglądali się Kao i Ichiru. Gdy w końcu i oni
wymienili kilka słów z bliskimi, Aya i Zero poszli się rozpakować. Zajmowali
jedną z dwóch sypialni na górze, drugą dysponowało troje nastolatków, natomiast
Kaori z mężem rozłożyli się w saloniku. Mariko chciała już ruszyć ku górze, ale
Hanashi jej na to nie pozwoliła, łapiąc ją mocno za rękę i wyprowadzając z
powrotem na zewnątrz. Kei z uśmiechem wyszedł za dziewczętami, po czym zrównał
się z nimi, gdy szły już w kierunku oceanu.
Był marzec, dlatego pogoda nieszczególnie
sprzyjała pływaniu. Niemniej jednak, jeśli Aya się zgodzi, mogłaby podgrzać
jakąś część wody, by pozwolić na choć kilkanaście minut pluskania. To jednak
wymagało dość dużej ilości energii, dlatego jak dotychczas nieczęsto to robiła.
I tak wszyscy co roku przyjeżdżali w to miejsce także podczas letnich wakacji i
wtedy spędzali zdecydowaną większość czasu na plaży.
Aya i Zero zdecydowali się kupić domek
wraz z częścią przyległych mu terenów kilka lat po ukończeniu Akademii Kurosu.
Był to ten sam domek, w którym oni oraz Kao i Ichiru spędzili „wakacje” niedługo
po ataku Rido na szkołę. Wszyscy czworo nieraz opowiadali swoim dzieciom tę i
wiele innych historii, które stały się ich udziałem. Nastolatkom często w
głowie się nie mieściło, ile przeżyli ich najbliżsi. Wtajemniczeni byli też w
to, że w miejscu, w którym zwykli byli spędzać wakacje, Kaori i Ichiru zaczęli
ze sobą chodzić1, a i rodzice Mariko wykonali pierwszy poważny krok
ku sobie.2 W skrytości ducha Hanashi często marzyła o tym, że i ona
właśnie tu spędzi kiedyś jakieś upojne chwile. Kiedy raz zdecydowała się
powiedzieć o tym Mariko, z miny kuzynki wywnioskowała, że i ona zapewne tego
pragnęła.
Nie minęło wiele czasu, gdy Kaori
zachciała też być jedną z posiadaczek tak ważnego dla siebie miejsca, dlatego w
rezultacie wyszło na to, że domek jest własnością przybranych sióstr i ich
mężów. Dzięki temu wszyscy byli szczęśliwi - łącznie z dziećmi, które od razu
pokochały nadmorską okolicę i pełne śmiechu zabawy na plaży podczas niemal
każdych wakacji i nie tylko.
Wiatr bawił się włosami młodych,
skutecznie doprowadzając tym Hanashi do szewskiej pasji. Nawet gdyby spięła
dość krótkie, bo sięgające ramion włosy, wiele kosmyków i tak by się
oswobodziło i efekt byłby taki sam. Mariko za to sięgnęła po gumkę i sprawnym
ruchem rąk szybko związała długie czarne włosy w kitkę. Co prawda i w jej
przypadku nie na wiele się to zdało, ale przynajmniej było nieco wygodniej.
Doszli wreszcie na tyle blisko oceanu, że
kiedy nadchodziły fale, woda niemal dotykała ich stóp. Usadowili się na piasku,
lekko dygocząc z zimna. Opatulili się szczelniej kurtkami. Kei przygarnął do
siebie dziewczyny - jedną z jednej, drugą z drugiej strony, a one położyły mu
głowy na ramionach.
- To takie urocze - zachwyciła się Kaori,
patrząc z engawy na młodzież siedzącą na plaży. Reszta dorosłych zgodziła się z
nią, również skupiając wzrok na swoich pociechach. - Tak bardzo się cieszę, że
są ze sobą tak blisko! - kontynuowała. - Co by to było, gdyby się nie lubili? -
zapytała z mieszaniną strachu i niedowierzania. - Nie, nie potrafię sobie tego
wyobrazić.
W istocie, trudno było choćby pomyśleć o
tym, by Hanashi, Kei i Mariko nie byli sobie tak bliscy. Od zawsze wszyscy
troje wprost uwielbiali siebie nawzajem i nie wyobrażali sobie życia bez
któregokolwiek członka ich trio. Tak jak pragnęły tego Aya i Kao, ich dzieci
kochały się tak bardzo jak one. Były zarówno przyjaciółmi, jak i „rodzeństwem”.
Bliźniaki bynajmniej nie zachowywały się, jakby były tylko dwujajowe, a do tego
przyjęły Mariko do swojego zamkniętego pod pewnymi względami świata, co
dodatkowo cieszyło Ayę, bo dzięki temu wiedziała, że jej córka nie czuje się w
żaden sposób opuszczona. Sama miała wyrzuty sumienia, bo jako członkini Nowej
Rady miała wiele pracy i obowiązków, a jak to było z prezesem Związku, wiedział
każdy. To sprawiało, że czasami oboje musieli przez jakiś czas przebywać poza
domem, pozostawiając jedyną córkę opiece innych. Mariko nigdy nie narzekała,
ale Ayę i tak ten fakt bardzo smucił. Kiedy Mari była młodsza, najczęściej
zajmowała się nią Suzue, która była swego rodzaju prawą ręką Ayi i zastępowała
przyjaciółkę w tym, czym ta sama nie mogła się zająć. Suzaku, jako przyjaciel
rodziny, zawsze był mile widziany w ich domu, ale i jemu obowiązki nie
pozwalały na tyle odwiedzin, ile sam by ich sobie życzył. Shuusei i Maria
również często byli widywani, ale oboje zajmowali się zadaniami zlecanymi im
przez dziedziczkę rodu Hiou - a tych było sporo ze względu na jej pozycję w świecie
wampirów i - od czasu ślubu z Zero - Łowców. Z kolei Kaori i Ichiru jako jedni
z najlepszych Łowców też mieli niemało pracy. Często więc zdarzało się, że
podrzucali dzieci do dworku Ayi i Zero, a tam zajmowała się nimi Suzue lub ktoś
inny. Ponadto liczne rodzinne uroczystości czy wszelkie święta Hana, Kei i Mari
spędzali razem, dlatego, widując się tak często od dawien dawna, bardzo się do
siebie przywiązali. Nie wspominając już o tym, że kiedy podrośli, zostali
posłani do tej samej szkoły.
- Jak tam w pracy? - zmieniła temat Kao,
zwracając wzrok ku Zero.
- W porządku, nic nowego - odparł.
- Och, skoro aż tydzień wytrzymaliście bez
nas, to może przedłużysz nam urlop, co, szefie? - Kaori wyszczerzyła zęby.
- Chciałoby się!
Zaśmiali się wszyscy, ciesząc się przy tym
świeżym powietrzem i urlopem. Choć sytuacja w świecie Łowców i wampirów nieco
się uspokoiła, praca ludzi ze Stowarzyszenia oraz członków Nowej Rady i osób
jej podległych wciąż wrzała. Nieważne, ile lat minęło od wielu okropnych wydarzeń,
w które zamieszanych było kilkoro czystokrwistych i wielu ludzi oraz Łowców,
ich echo wciąż odbijało się po instytucjach łowieckich i wampirzych. Niektóre
rody arystokrackie czy szlacheckie nie mogły dojść ze sobą do porozumienia,
inne sprzeciwiały się tej czy innej ustawie albo niechętnie patrzyły na
współpracę ze Związkiem Łowców. Podsycana przez wieki nienawiść między ludźmi a
„krwiopijcami” nie mogła ot tak sobie wyparować. Wszyscy to wiedzieli i mieli
także świadomość, że pełna współpraca i koegzystencja prawdopodobnie nigdy nie
będą możliwe.
- I pomyśleć, że nasze maluchy idą już do
liceum! - Kaori przelatywała z jednego tematu na drugi niczym z kwiatka na
kwiatek.
- Maluchy? - zaśmiał się Ichiru.
- No co? - Kao dała mu kuksańca w bok. -
Kiedy wygląda się tak młodo, jeszcze trudniej dostrzec upływ czasu.
Blondynka szczerze cieszyła się z faktu,
że starzeje się dużo wolniej niż zwykli ludzie, a to dzięki wampirzym genom,
których, jak każdy Łowca, trochę musiała mieć. Tym sposobem, mimo swoich czterdziestu
lat, wyglądała mniej więcej na dwadzieścia cztery. W podobnej sytuacji był też
Ichiru. Co innego tyczyło się Ayi i Zero - jako wampiry, które mimo wszystko
trudno było przydzielić do którejkolwiek z Klas, gdyż oboje byli co najmniej
niestandardowi, przez około dwadzieścia lat praktycznie się nie zmienili.
Często żartowali z młodszym rodzeństwem na temat tego, że teraz to tamci
wyglądają na starszych i dojrzalszych. Nie do końca było to prawdą, bo ze
względu na usposobienie Kao i Ichiru czasami zachowywali się nieco dziecinnie,
a to dawało innym do myślenia, kiedy porównywali ich z Ayą i Zero. Tych dwoje,
mimo młodego wyglądu, miało w sobie coś, co nawet niewtajemniczonym wydawałoby
się nutką powagi i dojrzałości. Choć na pierwszy rzut oka można było brać ich
za ledwie starszych od ich córki, przyjrzawszy się im dokładniej, od razu widać
było różnicę.
- Rety, ale to nie zmienia faktu, że zaraz
idą do liceum! - wykrzyknęła Kaori. - Będę ich widywała jeszcze rzadziej niż
dotychczas - pożaliła się.
- Jak my wszyscy - westchnęła Aya. Kobiety
spojrzały na siebie i wyglądały tak, jakby miały się zaraz popłakać. Zero i
Ichiru zerknęli najpierw na nie, potem na siebie, aż wreszcie unieśli brwi.
- Nigdy ich nie zrozumiem - powiedział
młodszy z nich.
- Uhm, ja też - przyznał drugi.
Dziewczyny popatrzyły na nich z wyrzutem.
- Czy was w ogóle nie rusza to, że nasze
pisklęta wyfruną z gniazda? Przeniosą się do akademików, nie będziemy mogli ich
zbyt często widywać, będą tam sami i, i... i w ogóle! - mówiła blondynka. -
Naprawdę macie to gdzieś? - spytała dobitnie.
- No - wymsknęło się im, co sprawiło, że
żony spiorunowały ich spojrzeniami. Szybko się zreflektowali i zaczęli
cierpliwie tłumaczyć, że za tydzień nie pożegnają przecież swoich dzieci na
zawsze, to tylko nowy etap w ich życiu. Dzieciaki wreszcie spoważnieją i
dorosną, będą musiały zająć się sobą same, a poza tym, w razie kłopotów będą
mieli przecież tuż obok babcię, dziadka oraz całe mnóstwo przyjaciół.
- Co innego, gdyby jakiś młodzieniaszek
dobierał się do Hanashi - mruknął Ichiru.
- Prędzej czy później ona przecież wyjdzie
za mąż, kochanie - zauważyła Kaori. Przyszłe zamążpójście Hany było tematem
drażliwym, bo Ichiru był nieco przeczulony na punkcie córki, jak to często
bywało z ojcami wykazującymi czasami nadopiekuńczość.
- Nie, nie, on ma rację, to jest dopiero
problem, a nie pójście do liceum - zgodził się z bratem Zero i obaj pokiwali
głowami, mając tak poważne miny, że siostry nie wytrzymały już i wybuchły
śmiechem.
- Zabawni jesteście! - powiedziała Kaori, śmiejąc
się dalej, a Aya jej zawtórowała. - Nie ma co, Hana-chan i Mari-chan to
prawdziwe córeczki tatusiów! Są tak zazdrośni, że nie potrafią przyjąć do
wiadomości, że nasze dziewczynki wreszcie się zakochają i przejdą pod opiekę
innych facetów...
- Są jeszcze młode, mogą wybrać
niewłaściwie! - żachnęli się mężczyźni, co dodatkowo rozbawiło ich żony. W
końcu oni wszyscy zakochali się właśnie w liceum. Dlaczego z ich dziećmi
miałoby być inaczej?
Mimo wszystko Aya i Kaori musiały przyznać,
że i tą sprawą trochę się niepokoją. Wybuchowy i nieposkromiony temperament
Hanashi mógł sprowadzić na nią kłopoty - również w kwestii chłopców. Kei był
zdecydowanie bardziej rozsądny, ale kiedy Kao myślała o tym, że miałaby oddać
swojego synka w ręce innej dziewczyny, coś w niej protestowało, tym bardziej,
gdyby - nie daj Boże - któraś miała go w jakiś sposób zranić. Z kolei Mariko
nie miała rodzeństwa, dlatego Aya bezustannie czuła niepokój, jakoby coś miało
jej się stać. Choć teoretycznie wydawała się mniej wrażliwa od niej, jeśli
trafiłaby na chłopaka nieodpowiedniego dla siebie, Mariko mogłaby bardzo
cierpieć, a tego Aya nie chciała za nic w świecie.
Ponadto cała czwórka obawiała się, że
dzieci nie umkną przeznaczeniu i też przeżyją niemało, zupełnie tak jak oni.
To, że pochodziły z takich, a nie innych rodzin tylko potęgowało zagrożenie.
Oba małżeństwa były świadome tego, że posiadają wrogów. Pytanie, ilu ich jest i
czy zamierzają w jakiś sposób uderzyć, a jeśli tak, to kiedy i w kogo?
- Boję się - wyznała cicho Kao kilka minut
po tym, jak przestała się śmiać.
- Ja też - przyznała Aya, a i mężczyźni
potwierdzili to skinieniem głowy.
- Oby nasze maluchy nie musiały przeżywać
tylu przygód co my... - mówiąc to, blondynka zmarszczyła brwi i zapatrzyła się
w trzy postaci w dalszym ciągu siedzące obok siebie na plaży.
- Mam nadzieję, że przeżyjemy w liceum
niejedną przygodę! - zawołała Hanashi. - Pomyślcie tylko, powinniśmy się
jakoś... wyróżnić. Nasi rodzice są w jakiś sposób sławni w tych czy innych kręgach,
a my takie szare myszki...
Dziewczyna poderwała się na równe nogi i
spojrzała na ocean. Uczyniła taki gest, jakby chciała objąć rękoma cały świat.
- Przed nami nowy etap życia, nowe
możliwości! Masa przygód i niebezpieczeństw czyhających za każdym rogiem!
- Hana-chan, rodzice zwariują, jeśli w coś
się wplączemy - zauważyła przytomnie Mariko.
- Mari-chan ma rację. Nie powinniśmy
szukać kłopotów - dodał Kei, patrząc uważnie na siostrę.
- A czy ja mówię, że będę szukać kłopotów?
- zapytała z niewinnym uśmieszkiem Hanashi. - Otóż nie! One same mnie znajdą -
zaśmiała się, wyszczerzając przy tym białe zęby. - Jesteśmy dziećmi ważnych
osobistości - zaczęła wyliczać - mamy w rodzinie i wśród przyjaciół kolejne
ważne osobistości, w tym nieposkromionych czystokrwistych i najlepszych Łowców,
Kei i ja będziemy prefektami, a Mari-chan wiceprzewodniczącą Nocnej Klasy,
Mari-chan i ja jesteśmy megaśliczne (i skromne, oczywiście), a Kei
megaprzystojny, nasz dziadek jest dyrektorem Akademii, w której będziemy się
uczyć, nasi rodzice i znajomi w licealnych latach przeżyli swoje największe
przygody, a sama szkoła kilkakrotnie była celem czystokrwistych chcących
zrównać ją z ziemią...! Widzicie? Nie ma szans, żebyśmy w ciągu najbliższych
trzech lat nie przeżyli masy przygód! - oznajmiła z uśmiechem.
Kei i Mariko spoglądali na Hanashi
oniemiali. Wiedzieli, że Hana to żywe srebro i wręcz marzy o przygodach i o
tym, by przyszłe pokolenia mogły ją zapamiętać, ale nie sądzili, że to
postanowienie jest aż tak mocne. Ponadto, kiedy dziewczyna wszystko wyłożyła w
taki sposób, wymieniając to, co może stać się źródłem ich problemów, z
przerażeniem odkryli, że ma zupełną rację. Byli wprost stworzeni do tego, by
ktoś się na nich uwziął - i nie będzie to niegroźny wampirek z nizin
społecznych ani podrzędny Łowca. Nie, ich prawdziwymi wrogami mogą być tylko
wysoko postawione osobistości, którym nie podoba się to, co lata temu uczynili
ich rodzice... albo ci, którym nie podoba się, co robią teraz, bo i takich było
niemało. Nie każdy marzył przecież o współpracy różnych ras. Zastanawiali się
tylko, czy Hana zdaje sobie z tego wszystkiego sprawę, czy po prostu mówi, co
jej ślina na język przyniesie, nie myśląc o tym, że jej marzenia niebawem mogą
obrócić się przeciwko niej.
- Tak czy owak, musimy zachować ostrożność
- oznajmił Kei. - Tym bardziej, że na prefektach i wiceprzewodniczącej
spoczywać będzie duża odpowiedzialność. Nie możemy pakować się w kłopoty. My je
mamy rozwiązywać, Shi.
- Oj tam, oj tam. - Hana lekceważąco
machnęła ręką. - Ale z was ponuraki - mruknęła. - Idziemy do liceum! Pal licho
podstawówkę i gimnazjum, teraz dopiero zacznie się jazda! Wreszcie nadchodzą
czasy Akademii Kurosu!
Prawdą było, iż wszyscy troje z
niecierpliwością czekali na naukę w Akademii. Doskonale wiedzieli, że czas tam
spędzony będzie diametralnie różnił się od tego, który spędzili w zwykłych
szkołach. Za każdym razem, gdy przekraczali próg Akademii, by odwiedzić Kaiena,
Reiko i Deichiego, czuli niesamowitą atmosferę tego miejsca. Kiedy rodzice oprowadzali
ich po terenie placówki i opowiadali, co niegdyś zdarzyło się w poszczególnych
miejscach, ogarniał ich jakiś podniosły nastrój. Mieli wrażenie, że każdy
zakątek kryje w sobie jakąś tajemnicę do odkrycia lub też łączy się z jakimś
wydarzeniem, które miało miejsce w bliższej lub dalszej przeszłości.
- Jest jedno ale - oznajmiła żałobnym
tonem Hanashi, z niewysłowionym smutkiem wpatrując się w brata i kuzynkę. Ci
patrzyli na nią przerażeni, zachodząc w głowę, o co może chodzić szarowłosej,
skoro ma taką poważną minę, co - jakby na to nie patrzeć - było u niej raczej rzadkością.
- Rozdzielają nas - wyszeptała, robiąc wielkie oczy, do których zaczęły
napływać łzy. - Rozdzielają nas, Mari-chan! - krzyknęła zrozpaczona, rzucając
się na Mariko. Trzymała ją tak mocno, że ta z trudem łapała oddech. - Moja
biedna! Nie, my biedni! Jak mogą nam to robić?! Nas przecież nie wolno
rozdzielać!
- O ile wiem, nie jestem waszą bliźniaczką
- wysapała brunetka, próbując wyswobodzić się z uścisku.
Hanashi złapała kuzynkę za ramiona,
boleśnie wbijając w nie palce, i zmierzyła Mariko oburzonym i karcącym
wzrokiem.
- Ale jest tak, jakbyś nią była -
oznajmiła.
- Ach, no chyba że tak... - mruknęła Mari,
na powrót próbując złapać oddech, bo Hana znów ją oblepiła.
- Dlaczego akurat teraz musieli utworzyć
nową Nocną Klasę? Akurat w naszym roczniku? Zgoda, dzięki temu będziemy mieli
pod nosem kilku znajomych, ale przez to rozdzielą naszą trójkę, a to przecież
jest doprawdy karygodne! - lamentowała Hanashi.
- Jakoś przeżyjemy - zapewnił Kei,
próbując oderwać siostrę od kuzynki. - Przecież się nie rozstajemy, nie idziemy
nawet do innych szkół, tylko do innych klas - przypomniał.
- I co z tego? - warknęła Hana. - To nie
zmienia faktu, że nas rozdzielają.
Keiowi udało się wreszcie uwolnić Mariko.
Podziękowała mu przepraszającym uśmiechem.
- Hana-chan, i tak będziemy się często
spotykać. Poza tym, jak dotychczas chodziliśmy do tych samych klas, to
będzie... odmiana - powiedziała ostrożnie Mari.
- Właśnie, zawsze chodziliśmy do tej samej
klasy, nawet w przedszkolu byliśmy w jednej grupie! - zdenerwowała się Hanashi.
- A teraz to! - żachnęła się. - Niesprawiedliwość, ot co. Rodzice specjalnie
posłali cię do szkoły rok wcześniej, byś mogła uczyć się z nami, a teraz...
- No już, już... - uspokajała ją Mariko. -
Nie będzie tak źle, zobaczysz. Pomyśl lepiej o tych przygodach, które cię
czekają...
Ledwie to powiedziała, natychmiast tego
pożałowała. Hanashi momentalnie podłapała temat i znów zasypała Keia i Mari
rozlicznymi spekulacjami na temat tego, co też może im się przytrafić podczas
ich licealnej kariery.
Rozmowa na ten temat trwała do wieczora.
Kei musiał niemal siłą zaciągnąć siostrę do domku, w którym rodzice czekali z
kolacją.
- Dobrze, to może jeszcze raz opowiecie o
tym, co... - zaczęła Hanashi zaraz po jedzeniu, ale przerwał jej jęk ojca.
- Znowu? Hana-chan, znasz te historie na
pamięć!
- No to co? - naburmuszyła się. - W końcu
zaraz idziemy do liceum, więc powinniśmy wiedzieć, czego możemy się spodziewać.
Akurat my jesteśmy szczególnie narażeni na... - urwała czując, że ktoś
dyskretnie ją kopnął.
- Na co? - zapytała Kaori.
- Ech, na nic - mruknęła zrezygnowana
Hanashi. - Idę spać, dobranoc - to mówiąc, poczłapała ku schodom wiodącym na
górę.
***
Nie mogąc się powstrzymać, Aya
zachichotała cicho. Zero spojrzał na nią z lekkim zdziwieniem.
- Co jest?
- Znów dopadły mnie wspomnienia -
wyjaśniła. Mężczyzny bynajmniej to nie zdziwiło, brunetka niemal nałogowo
wspominała wszystko, co było tego warte. - Pamiętasz pierwszy tydzień, który tu
spędziliśmy? Ile lat temu to było? Dwadzieścia cztery? - zamilkła na moment. -
Ależ my jesteśmy starzy! - zaśmiała się.
- Wcale nie tak bardzo - odparł.
Uśmiechając się i gładząc żonę po policzku, dodał - Wyglądasz niemal tak samo
jak wtedy...
Było w tym więcej niż ziarnko prawdy.
Wtedy miała siedemnaście lat, a teraz wyglądała na co najwyżej dwadzieścia, a i
to przy pewnej dozie wyolbrzymienia. Zmieniła nieco fryzurę - głównie po to, by
choć trochę odróżnić się od córki, która na pierwszy rzut oka zdawała się być
identyczna jak matka. Ścięła więc swoje długie włosy, które teraz opadały
ledwie kilka centymetrów za ramiona, i miała je inaczej ułożone. Czegokolwiek
by nie zrobiła, zwykli ludzie i tak jednomyślnie by stwierdzili, że jest
starszą o jakieś dwa-trzy lata siostrą Mariko, ale nigdy w życiu jej matką.
- Cóż, ty też - przyznała. - Ależ my wtedy
byliśmy głupi! - zaśmiała się z rozrzewnieniem, ponownie zatapiając się we
wspomnieniach. - Niemądrzy masochiści niemogący dojść do porozumienia -
skwitowała.
Kaori, gdyby to usłyszała, tylko by jej
przyklasnęła. Nawet po latach zdarzało jej się wypominać przybranej siostrze
jej zachowanie po ataku Rido. I Aya, i Zero za wszelką cenę próbowali nie
dopuścić do siebie myśli, że to drugie może darzyć go uczuciem. Wątpliwości
może i były uzasadnione, ale Kao zawsze twierdziła, że najlepszym rozwiązaniem
jest po prostu poważna i szczera rozmowa. Jakby na to nie patrzeć, w rezultacie
to właśnie Kao z pomocą Ichiru popchnęła siostrę i przyszłego szefa do owej
„poważnej i szczerej rozmowy” jakiś czas po wakacjach.3
- Na szczęście w końcu oprzytomnieliśmy -
wymruczał Kiryuu, pochylając się nad żoną i namiętnie ją całując.
- Chciałabym, żeby Mariko też znalazła
sobie takiego fajnego chłopaka - westchnęła po chwili Aya.
Zero skrzywił się.
- Naprawdę jesteście zabawni. Ty i Ichiru.
Skąd ta nagła powaga za każdym razem, gdy mówimy o potencjalnych chłopakach
córek? - zapytała brunetka, patrząc z uwagą na męża. Choć była już noc i
ciemność całkowicie spowiła świat, a oni nie zapalili światła, widziała go
doskonale. Wszystko dzięki wyostrzonym zmysłom właściwym wampirom - albo, jak
to było w jej przypadku, dhampirom.
- Wcześniej to wydawało się takie odległe,
Mariko była naszą małą córeczką, a teraz...
- Teraz jest młodą kobietą. - Aya
uśmiechnęła się subtelnie.
- No właśnie - mruknął. - Poza tym,
ostatnio zauważyłem, że chłopaki już się za nią oglądają... I nie podoba mi się
to.
Brunetka z trudem opanowała śmiech.
- To normalne. Zresztą my też zakochaliśmy
się w liceum, dlaczego tak bardzo nie chcesz, by Mariko spotkało to samo?
Miłość jest przecież najpiękniejszym z darów życia.
- Może nieodpowiednio trafić - odparł
Zero.
- Trudno będzie jej to zrobić -
zaoponowała Aya. - Nie będzie nam przeszkadzać ani człowiek, ani Łowca, ani
wampir... ani dhampir, czyż nie? Może przebierać we wszelkich możliwych rasach.
Nie będzie musiała zatruwać się takimi wątpliwościami jak my. W najgorszym
przypadku zakocha się w potomku rodziny, za którą nie przepadamy, ale jeśli
chłopak mimo krewnych, których nie lubimy, okaże się w porządku, wszystko
będzie dobrze.
- Sam nie wiem - mruknął Łowca. Zmrużył
lekko oczy. - Wspominając o dhampirach, miałaś na myśli Suzaku, prawda?
- No cóż, innych poza nim i mną nie znamy.
- Aya uśmiechnęła się lekko. - Miałbyś coś przeciwko? - zapytała, bacznie przypatrując
się mężowi.
- Nie - odpowiedział pewnie, po czym
westchnął. - Szczerze mówiąc, byłoby mi to nawet na rękę. Nie musiałbym się o
nią martwić, a i ciebie miałbym wreszcie na własność.
- Przecież masz - zaprotestowała.
- Tak, ale dobrze wiesz, że on nadal cię
kocha.
Aya spuściła wzrok. Jak zawsze na myśl o
młodym Shoutou opanowała ją czułość, którą obdarzała swoich najlepszych
przyjaciół, jak i smutek oraz dziwne poczucie winy.
- Związek Suzaku z Mariko wszystkim
wyszedłby tylko na dobre - dodał Zero.
- Owszem - zgodziła się z nim Aya. - Rety,
cudownie by było mieć takiego zięcia - westchnęła rozmarzona. - Wiedziałabym,
że nasza córka jest w najlepszych rękach. Mimo wszystko szczerze wątpię, że coś
z tego będzie. Oni są... trochę jak rodzeństwo, prawda? Choć to przyjaciele,
Mariko traktuje go niemal jak starszego brata.
- I to się pewnie nie zmieni - przyznał
Zero.
Choć z początku Zero i Suzaku szczerze się
nienawidzili, okoliczności, które doprowadziły do tego, że dziewczyna, którą
obaj kochali, znalazła się w poważnym niebezpieczeństwie, sprawiły, iż zawarli
sojusz, który miał na uwadze dobro Ayi.4 Dzięki takiej decyzji udało
im się pomóc przegnać wrogów z Akademii podczas napadu zorganizowanego przez
Akujiego Toumę5, szalonego, sadystycznego czystokrwistego, którego
imię do dziś niektórzy wymawiali ze strachem. Potem zaś, zanim młodzieńcy
zdążyli się zorientować, stali się przyjaciółmi, których łącząca więź nie miała
już chyba szans się rozpaść.
- Szkoda, że Shuusei jest zajęty. Może
byłaby szansa... - zaczęła Aya, ale po chwili powtórnie westchnęła. - Nie, on
też jest dla niej prawie jak brat.
- Uhm...
- Wiesz co, zachowujemy się jak starzy,
nadwrażliwi rodzice - zauważyła brunetka. - Dajmy spokój i po prostu zaufajmy
córce.
- Albo lepiej módlmy się o to, żeby nie
zrobiła jakiegoś głupstwa... - mruknął cicho Zero. - Mimo wszystko byłbym
spokojniejszy, gdyby była przesadnie ostrożna, tak jak ty w jej wieku, niż...
- Ona jest ostrożna - przerwała mu Aya. -
Chyba.
***
Najchętniej pozostaliby nad oceanem do
końca urlopu, niemniej jednak musieli wrócić wcześniej, by młodzież
przygotowała się porządnie do przeprowadzki do dormitoriów Akademii Kurosu.
Choć cała trójka jak zwykle wylądowała w tej samej szkole, każde z nich miało
zamieszkać w innym budynku. Hanashi w akademiku dziewcząt, Kei - chłopców, a
Mariko w otwartym na nowo Księżycowym Dormitorium.
Kuzyni pożegnali się ze sobą i choć mieli
nie widzieć się zaledwie przez jakąś dobę, Hanashi i tak trudno było odkleić od
Mariko.
- Gotowa? - spytała Suzue, wchodząc do
pokoju córki Ayi. Mariko urządziła go sobie po swojemu. Każdy, kto wchodził do
środka, momentalnie mógł dowiedzieć się czegoś o jego właścicielce. Choćby
tego, jak bardzo kochała książki - tomy zawierające pisma najróżniejszych
gatunków stały chyba na każdej możliwej półce. Tu i ówdzie ujrzeć można było
zdjęcia, na których widniały ukochane osoby - rodzice, kuzyni, dziadkowie i tak
dalej, a nawet przyjaciele - wśród nich Suzaku, rodzeństwo Namizawa i Maria
Kurenai. Utrzymane w jasnej tonacji ściany ozdabiało kilka obrazów namalowanych
przez Ayę, na parapecie stały w doniczkach kwiaty, a w całym pomieszczeniu niezmiennie
panował porządek.
- Chyba tak... - Mariko zmarszczyła brwi.
- Denerwuje mnie tylko, że nie mogę wziąć tych wszystkich książek. Muszę
zdecydować się na kilka z nich...
- I tak pewnie nie będziesz miała
szczególnie dużo czasu na czytanie, Mariko-sama - zauważyła Suzu.
- Mariko - poprawiła ją machinalnie
dziewczyna. Od lat próbowała namówić przyjaciółkę, by zwracała się do niej nie
dodając przyrostka „sama”, ale i ona, i jej brat - a także Maria - nie dawali
się przekonać. - Cóż, masz rację... Nauka i obowiązki wiceprzewodniczącej
pewnie nie zostawią mi wiele wolnego czasu - westchnęła. - Och, no i nie zapomnijmy
o spotkaniach z Hanashi i Keiem...
- No więc właśnie. - Suzue uśmiechnęła się
lekko. - Będzie dobrze, nie martw się - zapewniła, widząc w oczach Mariko
niepokój.
- Trochę się boję - przyznała nastolatka.
- Hanashi łaknie przygód, ale ja wolałabym ich uniknąć - wyznała.
- Nie dziwię ci się - odparła szatynka. -
Uwierz mi, nie chciałabyś przeżyć czegoś podobnego do ataku Rido-sama albo, co
gorsza, Akujiego-sama...
Suzue brała co prawda udział jedynie w
walce z Toumą, niemniej jednak jak każdy znała opowieść o tym, jak to Kuran
zaatakował Akademię6. W obu przypadkach wiele osób straciło życie,
ale tym, co sprawiało, że rzeź przeprowadzona przez Akujiego mimo wszystko
uważana była za tę gorszą, był fakt, że podczas jego ataku zginęło
kilkudziesięciu uczniów. To sprawiło, że Kaien Kurosu z ciężkim sercem zmuszony
był zamknąć szkołę. Na szczęście po siedmiu latach pozwolono mu wznowić jej
działalność.7 A teraz, dzięki dość owocnej współpracy Nowej Rady ze
Związkiem Łowców, postanowiono też, że zostanie reaktywowana Nocna Klasa, która
z kolei zlikwidowana została po ataku Rido.
Mariko przeszedł dreszcz. Za każdym razem,
gdy wyobrażała sobie jakąkolwiek walkę, przejmowało ją przerażenie, które na
kilka minut paraliżowało całe jej ciało.
Namizawa ze smutkiem i zrozumieniem
patrzyła na nastolatkę. Po chwili Mariko się otrząsnęła i przepraszająco
spojrzała na przyjaciółkę. Suzue uśmiechnęła się pokrzepiająco.
- No dobrze, jedna książka z każdej epoki
literackiej - mruknęła brunetka, podchodząc do jednego z regałów i próbując
wreszcie się na coś zdecydować.
Hanashi aż się trzęsła z podekscytowania.
W przeciwieństwie do Mariko, nie czuła żadnych obaw. Kei nie tyle, co się
czegokolwiek obawiał, o ile po prostu nie podchodził do sprawy równie
entuzjastycznie jak starsza siostra.
Oboje byli już gotowi do wyjścia. Kaori
przyglądała im się z czułością i troskliwością. Wydawało jej się, jakby jeszcze
wczoraj trzymała swoje ukochane dzieciątka na rękach, a tu nagle okazało się,
że mają piętnaście lat i wyprowadzają się z domu, by zamieszkać w Akademii
Kurosu, która przez niespełna trzy lata była niegdyś jej domem. Mimo tego, co
stało się podczas jej licealnych lat, miło wspominała tamte czasy. Tyle się
wydarzyło... Straciła matkę8, by potem zyskać ją na nowo – „w
pakiecie z ojcem”9, jak to swego czasu mawiała Aya, dowiedziała się
o istnieniu wampirów10, a także o tym, że sama ma potencjał na Łowcę
tych stworzeń nocy, urodził jej się młodszy braciszek11 - obecnie
już dorosły, przeżyła atak Rido i Akujiego... O ile ten pierwszy kojarzył jej
się tylko i wyłącznie z tym, że mogła stracić Ichiru na zawsze12, o
tyle drugi przerażał ją głównie dlatego, że nie pamiętała, co się z nią wtedy
dokładnie działo. Wiedziała, że ktoś majstrował jej w głowie - i nie tylko jej,
bo także Ichiru i Hanabusie - ale kto to był i dlaczego to zrobił, tego nie
wiedziała do dziś.13
Otrząsnęła się ze wspomnień i ponownie
skupiła uwagę na dzieciach.
- Spróbujcie tylko wplątać się w coś
niebezpiecznego, a pożałujecie! - zagroziła. Odpowiedziały jej uśmiechy -
delikatny Keia i szeroki od ucha do ucha zawadiacki Hanashi.
Kaien i Reiko nie posiadali się z radości,
gdy wreszcie ujrzeli tak bliskie sobie osoby oraz przyjaciół rodziny. Zaprosili
całą gromadę do środka. Tradycyjnie wszystkich zalały wspomnienia, bo prawie
każdemu coś kojarzyło się ze sławnym „domkiem dyrektora”.
- Deia nie ma? - zapytała Kao, kiedy
przywitała się z matką.
- Niestety, minęliście się, musiał już
wyjechać - odparła Reiko.
Deichi miał właśnie rozpocząć ostatni rok
studiów. Kiedy Kao tak o tym myślała, czuła się okropnie staro, co z boku mogło
okazać się śmieszne, jako iż wyglądała na rówieśnika swojego młodszego o
przeszło szesnaście lat brata. Domyślała się, że młodzieniec przestanie się
teraz starzeć na jakiś czas - ba, to było pewne, tym bardziej, że badania
wykazały, iż miał w sobie jeszcze więcej wampirzych genów niż Kaien, a to
zszokowało Łowców, bo dotychczas to Kaien był tym, który miał ich najwięcej.
Kaori żałowała, że sama nie ma ich tyle i zestarzeje się wcześniej, ale z
drugiej strony cieszyło ją to, bo miała tych genów mniej więcej tyle co Ichiru,
a to oznaczało, że prawdopodobnie będą starzeć się w podobnym tempie. Kaien zaś
przez ostatnich dwadzieścia lat prawie się nie zmienił. Co innego tyczyło się
Reiko. Wszyscy jednak i tak zgodnie twierdzili, że trzyma się świetnie - miała
przeszło sześćdziesiąt lat, a wyglądała, jakby niedawno przekroczyła
pięćdziesiątkę, do tego była niewiele mniej żwawa niż kiedyś.
- Soka... - Kaori zamyśliła się na chwilę,
po czym westchnęła. - Szkoda, bardzo chciałam się z nim zobaczyć. Mój mały
braciszek wyrósł na takiego przystojniaczka - zacmokała.
- Co racja, to racja!
Reiko i Kaien z radością przywitali ukochane i
regularnie rozpieszczane wnuki, swoje córki (wciąż nazywali Ayę córką, choć nią
nie była) i ich mężów oraz Suzue, Shuuseia, Marię, Hanabusę i Tsukiko. Tej
ostatniej prawie nie znali, ale im to nie przeszkadzało, bo szybko się z nią
dogadali, mimo że była trochę drętwa. Suzaku przybył do nich już wcześniej na
prośbę dyrektora - jako przewodniczący miał zająć się już przygotowaniami do
podjęcia Nocnej Klasy i zapoznać się jeszcze raz ze wszystkimi możliwymi
regułami. Zaraz po rodzinnym obiedzie chłopak miał to wszystko wbić do głowy
Mariko, swojej zastępczyni.
Zamieszanie trwało jakiś czas, jako iż
każdy musiał przywitać się nie tylko z gospodarzami, ale też z całą resztą. Gdy
Mariko z uśmiechem przytuliła Suzaku, ucałowała go na powitanie i zamieniła z
nim parę słów, przesunęła się, by umożliwić dojście do niego swojej kuzynce,
ale gdy się odwróciła, ujrzała widok, jakiego się nie spodziewała.
Hanashi stała nieruchomo niczym słup soli
i wpatrywała się w Shoutou, jakby był co najmniej greckim bogiem. Suzaku starał
się rozładować dziwną sytuację, ale piętnastolatka przywitała się z nim jakoś
sztywno i nie poszła za resztą, gdy ta skierowała się ku salonowi połączonemu z
jadalnią.
- Hana-chan...? - szepnęła Mariko.
- Czy on zawsze był... taki... taki... Mój
Boże, taki przystojny, pociągający, seksowny i, i...?! - wyjąkała, gapiąc się
tępo w miejsce, w którym jakiś czas temu stał Suzaku.
- Przecież nie zmienił się odkąd jesteśmy
na świecie - zauważyła zdezorientowana lekko Mariko.
- Dlaczego nigdy nie zwróciłam na to
uwagi? - spytała Hanashi, szeroko rozwierając błyszczące niebieskie oczy.
- A bo ja wiem... - Brunetka nie do końca
wiedziała, co powiedzieć. Nie spodziewała się po kuzynce takiego zachowania. -
Proszę, tylko mi nie mów, że się właśnie zauroczyłaś... - jęknęła błagalnym tonem.
Hanashi przeniosła roziskrzony wzrok na
Mariko.
- Och, nie, nie zauroczyłam się - odparła.
- Ja się właśnie ZAKOCHAŁAM, Mari-chan - oznajmiła z cwanym uśmieszkiem, w
duchu obmyślając już pierwsze kroki rozkochiwania w sobie najprzystojniejszego
faceta na świecie, na co Mariko tylko głucho jęknęła.
To
będą długie trzy lata...
Odświeżacz pamięci:
11 „Zapowiedź”
13 „Świt”
***
Witam!
Oto pierwszy spośród VN-owych dodatków. Co do poprzedniego rozdziału, bardzo się cieszę, iż Wam się podobał. Dzisiejszy dedykuję tym, którzy wypowiedzieli się pod pierwszym, czyli Suzu, Cheysy Young, Andzikowi, Shiori, ScarletWitch, Kiran Lilith i Angel.
Oprócz drzewa najważniejszych rodzin pojawiło się drzewo czystokrwistych, możecie je sobie obejrzeć.
Cóż, pozostaje mi zaprosić Was na "Sekrety wychodzą na jaw", czyli II rozdział, który ukaże się ósmego września. Będę wtedy u Suzu, ale nie przeszkodzi mi to w dodaniu rozdziału. ;)
Pozdrawiam i dziękuję za wsparcie!
Aya
No to pora teraz na pierwszy dodatek ^.^ Nie no czas naprawdę strasznie szybko leci o.o’
OdpowiedzUsuńHeh widzę że motyw jak z VK xD Podoba mi się że zarówno w VK jak i VN zrobiłyście podobne dodatki na samym początku ^.^ Według mnie strasznie fajnie to wygląda ;)
Hehehe już widzę to powitanie rodzinne nie ma co wygląda to naprawdę komicznie xD No ale chociaż tyle że od raz widać że dzieciaki się kochają <3 Nie no uroczo, uroczo ^.^ Rany noo i ten domek do którego wyjechali na te wakacje Q.Q Nie no strasznie wzruszające że to akurat ten domek *-* Kurczę ile tu wspomnień i w ogóle *głośne westchnienie* Kurcze pomyśleć że tyle czasu minęło od kiedy opublikowałyście rozdziały z wakacji Ayi, Kao i bliźniaków… O ile pamiętam czytałam jej normalnie już jako „czytelniczka”…. Ech wspomnienia! Swoją drogą uroczo wyglądało jak Kei przygarną bliźniaczkę i kuzynkę noo Q.Q
No cóż jak widać cała czwórka jest nieźle zapracowana ^.^ Tak na marginesie fajnie że zajmowałam się dzieciakami… Heh cóż od razu skojarzyło mi się to z moją opieką nad Wiki co prawda braciszek się ze mnie nabija że nie umiem się dzieciakami zajmować no ale cóż nieważne…
Hah cało Kao wylewna jak zawszę xD Nie no ona nic się nie zmieniła xD Nie no początek rozmowy był naprawdę zabawny :D No gorzej z ciągiem dalszym no ale o tym później… Nie no na miejscu Kao i Ayi też bym przeżywała jak to nazwała Kao „wyfrunięcie z gniazda piskląt” Q.Q Co prawda tatusiów to nie ruszała ale za to gotowi są chyba pozabijać każdych kandydatów na męża dla swoich córeczek xD Ech później rozmowa przeszła na mniej przyjemne tematy ale cóż… Ech no ale fakt dziewczyny i bliźniaki mają o co się martwić… Na ich miejscy chyba bym umierała ze strachu…
Taaa Hana jest jeszcze bardziej żywiołowa niesz mamusia ^ ^ Nie no jej temperament jest naprawdę hmmm oryginalny…? Ognisty…? Coś w tym stylu… No ale to nie zmienia faktu że dziewczyna ma racje będąc bliźniętami i Mariko nie sposób nie wpaść w jakieś tarapaty -.- No ale żeby o nich marzyć o.o Nie no trzeba być Haną ^ ^
No to teraz pora na nieco romantyczną scenkę Zero i AyI ^.^ Heh można ja skwitować czterema słowami : wspomnienia i książę córeczki xD Nie co się uśmiałam na tej rozmowie no ale cóż ogólny wyraz nie jest tak zabawny T^T Heh kocham jak poszczególni bohaterowie wspominają wcześniejsze wydarzenia szczególnie jeżeli czytałam je już wcześniej jako główny wątek… W ogóle naprawdę fajne wychodzi wam wspominanie o poszczególnych wątkach z poprzedniej serii. Wydaje się to takie naturalne… Ech no i cóż pora na wybór kandydata na kogoś dla ukochanej córeczki tatusia co ? ^ ^ Heh no cóż biedny Zero nie przypuszcza że jego skarb trafi najgorzej jak tylko może -.- Nie no jak o tym myślę to mi się ryczeć chce noo ;( Ech w każdym bądź razie ta rozmowa wyszła zabawnie ale dała wyczuć się w niej widmo jakiejś katastrofy… No a tak na marginesie słodko to wygląda jak tatuś jest tak zazdrosny o córeczkę ^.^
No cóż teraz pora na przeprowadzkę do Akademii Kurosu…
Ech cóż trudny wybór jakie książki ze sobą zabrać ;P Heh my coś o tym wiemy nie bliźniaczko? xD No jakoś ta scenka była dla mnie przygnębiająca… Nie wiem czemu po prostu tak jakoś…
Heh nie ma to jak zakochana Hanashi ^.^ Nie no ta scenka mnie po prostu rozbroiła xD Miałam ją przed oczami i muszę przyznać że była naprawdę zabawna
Ach no i nie mogę nie wspomnieć że była wzmianka o moim Dei-chanie który ruszył na ostatni rok studiów <3 Wiem wiem to chore ale cóż…
Podsumowując rozdział niby zabawny ale cóż czuć w nim zapowiedź czegoś mniej zabawnego i sielskiego…
W każdym bądź razie piszcie dalej bo Suzu-chan czeka xD
Całuski
Suzu
P.S
Dziękuje za dedykację i gomen że tak krótko x_x
Dziękuję za komentarz, bliźniaczko ;*
UsuńCieszę się, że rozdział Ci się podobał i udało Ci się wyczuć widmo nadciągającej katastrofy. Pewnie nie każdy odnajdzie w tej "sielance" ukryte przesłanie. Ale cóż, tak to już bywa - "dzieciństwo sielskie, anielskie, młodość górna, durna, wiek męski - wiek klęski" (czy jakoś tak... ach, wieszczymy!).
Nie masz pojęcia, jak się cieszę, że uważasz, iż te wspominki przeszłych wydarzeń wyglądają naturalnie i wpasowują się w resztę. Okropnie się tym denerwowałam ^^'
Więcej Dei-chana już wkrótce <3
Buziaki,
Aya
Nie ma za co xD
UsuńEj no naprawdę czuć taką atmosferkę grozy Q.Q Taaa Mickiewicz górą -.-' Tak wieszczymy bliźniaczko wieszczymy ! A Adaś niech się schowa o! xD
Takie jest moje skromne zdanie kochana xD
Niach mój chłoptaś <3
Tak na marginesie odp u mnie xP
Jest xP
UsuńSoka, no to dobrze xD Ach, oczywiście, że wieszczymy - nyan patos górą! xD
Ok, zaraz zajrzę ;)
Aya
Ohayo~
OdpowiedzUsuńArigato za dedykację ^^
Pojechali do "tego" domku, matko tamte rozdziały są moimi ulubionymi <3
Najbardziej spodobał mi się fragment z córeczkami tatusiów, urocze *.*
Jak tak patrzę na Zero i Ayę, to aż mi się na sercu ciepło robi.
Ach, nie mam weny na dłuższy komentarz ^^
Ja-ne!
Nie ma za co :)
UsuńJa również lubię tamte rozdziały, mam di nich sentyment :)
Cieszę się, że Ci się podobało!
Pozdrawiam,
Aya
No... to trza teraz skomentować xD
OdpowiedzUsuńWspomnienia... ech, jedyna rzecz, której nikt nam nie może zabrać ^^ Hana-chan jest... hm, jakby to ująć? Ciut za energiczna. Ja bym nie wyrobiła na miejscu jej bliźniaka, gdyby taki żywioł non stop nawijał mi nad uchem o przygodach, które spotkają ją w liceum. Jezusie... jakie one są podobne do matek :O Nie ma to jak być córeczką tatusia *odezwała się doświadczona* ^^ Mój kiedyś powiedział, że jak któryś się przystawiał będzie to kupi mi paralizator xD
Ech, Suzaku... sam seks xD Nic dziwnego, że Hana się w nim zakochała <3 Jeśli chodzi o Mariko, to powiem, że to chyba mój ulubiony typ postaci... zrównoważona, oczytana, spokojna realistka. A o Keiu jeszcze zdania nie mam. Zobaczyć muszę ja zaprezentuje się w następnych rozdziałach ^^
Gomen, że tak chaotycznie, ale nigdy nie mogę napisać nic logicznego zaraz po przeczytaniu rozdziału ^^' Zazwyczaj piszę to co ślina na język przyniesie (czy to w ogóle ma sens xD)
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz pod rozdziałem III- Andzik
Skleroza x_x Zapomniałam podziękować za dedykację :*
UsuńDzięki za komentarz ;*
UsuńJa też nie wytrzymałabym z taką Haną. Nie wiem też, jakim cudem wytrzymałam niemal osiemnaście lat z Kao x_x Heh, niezłego masz tatusia xD
Buziaki,
Aya
Ja z bliźniaczką mam jeszcze gorzej, bo jej się mordeczka ani na sekundę nie zamyka... A tatuś mnie bardzo kocha i tyle xD
UsuńA myślisz, że Kao się zamyka? Do tego brat też nawija non stop. Dwie gaduły x_x
UsuńAya
Hm... ty masz zdecydowanie gorzej. Ja się zamknę w pokoju, braciszek się wyniesie z domu i mam spokój ^^
UsuńBraciszka mimo jego gadulstwa uwielbiam, wnosi do mojego życia trochę światła ;) A siostra... Różnie to bywa...
UsuńAya
Więc...komentuje xd (napisałam to i nie wiem co dalej napisać o0). Z racji pustki w głowie napiszę, że czekam na rozdział. Dodatki są fajne, ale co za dużo to niezdrowo xd Em nooo...Trochę mi się w głowie pomieszało. W poprzednim rozdziale był bal, a teraz jest, że jeszcze dzieciaki nie poszły do szkoły ? Ughhhh >w< Dzieci dosłownie takie same jak rodzice xd W sumie podejście ojców do ewentualnych chłopaków swoich córek bardzo prawdziwe. Ciekawi mnie co zaplanowałyście dla nowego pokolenia ^.^
OdpowiedzUsuńCo by tu... Zakochanie Hany mnie rozśmieszyło. Najpierw nic, nic i nic, a potem jak grom z jasnego nieba xd
Więcej chyba z siebie nie wykrzesze ._. Ale proszę o docenienie wysiłku, kilka godzin myślałam (z przerwami, ale jednak) co napisać xd
Weny życzę ;d
Córcia/bliźniak inaczej znana jako EvaAnna
Nie no, gratulacje napisania tych paru zdań :P
UsuńDodatki to zazwyczaj skoki w przeszłość xP
Wszystko, co związane jest z Haną, jest szalone ^^' Taki typ xD
Buziaki,
Aya
Dzięki za dedyk :*
OdpowiedzUsuńWcześniej skomentować nie mogłam, ale przeczytałam i dzisiaj daje komentarz ;)
Hm...A więc to tak Hana zakochała się w Suzaku... Choć wcale mnie to nie dziwi! Sama mogłabym się w nim zakochać <3
Heh zabawna była Hana snując opowieści o przyszłych przygodach w Akademii xd Ta dziewczyna będzie magnesem na kłopoty!
Hm... Zero i Ichiru... Jakież to słodkie było, jak rozmawiali o potencjalnych chłopakach swoich córek! Osobiście ciesze się, że nie mam nadopiekuńczych rodziców ;)
Dzieci podobne do rodziców! Hm... Choć może tak: córki podobne do matek. Keia na razie trudno mi ocenić... Wydaje się być bardzo spokojny i opanowany... Podziwiam jego cierpliwość do Hany! Ja to bym dawno oszalała! xd
Jeszcze jedna rzecz mnie zastanawiam... W kim zakocha się Mariko? Bo to, że się zakocha, to ja już w wiem xd Nie wiem w kim i nad tym łamię sobie głowę...
I ciekawi mnie jeszcze wątek miłości Hany do Suzaku. Bo to, że Suzaku kocha Ayę, to wiemy. To, że Hana kocha Suzaku też wiemy. Pytanie: czy Hana się odkocha? Czy Suzaku? (tak, wiem, namieszałam ^^" ale to mi spokoju od początku nie daje!)
Dzięki za info!
Ave i weny! Buziaki! :**
K.L.
Ach, któż mógłby oprzeć się Suzaku? xD
UsuńO tak, Hana będzie przyciągała kłopoty - jest do tego stworzona xD
Serduszko Mariko ma swoje tajemnice xD Tak samo serca Suzaku i Hany. Pożyjemy, zobaczymy. Czy raczej Wy zobaczycie, bo my wiemy, co się wydarzy xD
Pozdrawiam,
Aya
Powiem tak, moja kochana Ayu, to znęcanie się! :P
UsuńZgadzam się! Suzaku nikt się nie oprze! Mmm... <3
Hana... Słodka i urocza, aczkolwiek narwana! ;) Stworzona by nie mieć spokojnego życia xd
Ave!
K.L.
Ps. ave to z łaciny pozdrawiam, albo coś w tym guście xd odkąd muszę się tego zapomnianego języka uczyć, to czasem coś wtrącam xd więc ave się do mnie przykleiło xd
Pps. myślę, że już wszyscy załapali to, ale nie mogłam się powstrzymać i musiałam to wyjaśnić xd
Ppps. ja po prostu mam taki charakter... nic nie poradzę na to, że wyjaśniam oczywistości, albo zadaję głupie pytania w stylu: czemu ktoś powiedział, że trawa jest zielone? ^^" ten typ tak ma ^^" XD
No cóż, życie xD
UsuńHeh, spoko, nie przejmuj się, każdy jest inny ;)
Aya
Hehehe dzięki za pocieszenie :D Przez większość czasu to jest zabawne, ale może narobić kłopotów... xd
UsuńGrunt, żeby pozostać sobą, a nie udawać kogoś innego :)
UsuńJa też mam zawsze przez to kłopoty, ale cóż. żyć nie umierać :D
Podpisuję się pod tym stwierdzeniem obiema rękami! ;)
UsuńJak mawia mój młodszy brat: miej wyje*** na to co mówią inni.
Albo moja koleżanka z gimnazjum: życie jest od tego, by korzystać z niego na całego xd
A tymczasem mam zaszczyt zaprosić na kolejny rozdział "Czarownicy i Bestii"!
Ohayo. :D
OdpowiedzUsuńZanim zupełnie wyleci mi z głowy: dziękuje za dedykację. ^^
Gomen, że komentuje dopiero teraz, ale jestem chora(tak, nie ma to jak zachorować w ostatnim tygodniu wakacji-.-)i nie miałam siły by choćby podejść do komputera. Dopiero dziś jakoś się do niego doczłapałam i postanowiłam nadrobić zaległości. No to zabieram się za pisanie kolejnego, chaotycznego komentarza. Ale w końcu to ja. : D
Hanashi wydaje mi się aż nadto energiczna! Nawet Kaori była bardziej ogarnięta od niej... Ta czy owak na miejscu rodziców Hany-chan podejrzewałabym jakieś ADHD, czy coś w tym rodzaju. : D Ledwo wytrzymuje z moją siostrą, a gdyby była tak Hana.. Chybabym zwariowała! Choć z drugiej strony, właśnie za te pozytywne nastawienie ją lubię. O Keiu jeszcze zdanie sobie nie wyrobiłam, ale coś czuję, że go polubię.
Ech.. Że też Hanashi się nie zanudziła, siedząc w jednym miejscu zamiast latać w tę we w tę po plaży. Jest totalnie zakręconai do tego za bardzo łaknie przygód. Ale jako że Mariko to wykapana mamusia to założę się, że często wraz z Keiem będzie przywoływała Hanę do porządku.
To urocze jak Ichiru i Zero martwią się o swoje córeczki(<3). Choć nie mają zbytnio na to wpływu, bo w końcu miłość jest ślepa i te sprawy. I chyba dlatego mimo gorączki wyszczerzyłam zęby do monitora. Jak czytam tak o Ayi i Zero, ile to oni mają pracy itp. to aż mi się smutno robi - nie dość, że nie mają czasu dla Mariko to jeszcze pewnie dla siebie.
No i mamy przyjazd do Akademii i całą ferajnę w komplecie! :D Jeszcze chyba nie wspominałam, ale uwielbiam Suzaku(< 3), więc nie dziwię się, że Hanę amor dopadł, ale znała go od zawsze i teraz tak nagle..? To rzeczywiście odrobinę dziwne.
No dobra, dobra. Kończę ten swój monolog, który tym razem wyszedł naprawdę długi, ale jak zwykle bez ładu i składu.
Lecę się dalej kurować!
Pozdrawiam,
Shiori.